Poszlam. Niech sie dzieje wola nieba.
Miłej zabawy ;-)
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » dziwne rozstanie, sprzeczności.
Strony Poprzednia 1 … 33 34 35 36 37 … 123 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Poszlam. Niech sie dzieje wola nieba.
Miłej zabawy ;-)
Promyczku, spróbuj sie uspokoić i wróc do tematu z rodzicami jak emocje opadną. Twoja Mama nie moze podważać Twojego autorytetu w oczach dzieci. Babcie czesto tak postępują, ze wnukom odpuszczają, ale jednak przynosi to wiecej szkody niz pożytku. Ludzie sie czasem kłócą, wez kilka głębszych oddechów i spróbuj sie uspokoić. Na pewno sie jakos dogadacie. Powiem Ci z doświadczenia, ze niektore dzieci tak maja, ze wybrzydzają z jedzeniem i nerwy tutaj na nic..
No i sie doigralam
Była_narzeczona rozumiem że on też tam jest? Trzymaj głowę wysoko i nie daj się prowokować. Wiem łatwo się mówi ale trzymam kciuki że ty tak dasz.
Co do rodziców, to przykro mi że tak się stało. Nie lubię kłótni.
No i sie doigralam
Co się dzieje?
Promyczek ma rację nie daj się prowokować i pokaż że jesteś silna trzymam kciuki
Byla_Narzeczona napisał/a:No i sie doigralam
Co się dzieje
Nie napisalam Wam wszystkiego. Przespalam sie z takim jednym. To byl z mojej strony glowny motyw zerwania kontaktu tydzien temu, bo sie czulam brudna, jakas granica w mojej glowie zostala przekroczona. Jak bylam w knajpie przyszedl ten koles, z ktorym sie przespalam. Godzine pozniej przyszedl pan X. X mnie traktowal jak powietrze, z "przespaczem" gadal na luzie. X wie co sie stalo, bo mu sama o tym tydzien temu powiedzialam. Mam nadzieje, ze w miare jest to zrozumiale. X poszedl bardzo szybko.
Edit: X podobno ma gdzies, z kim sie spoufalam, tak mowi
GwiezdnyPył napisał/a:Byla_Narzeczona napisał/a:No i sie doigralam
Co się dzieje
Nie napisalam Wam wszystkiego. Przespalam sie z takim jednym. To byl z mojej strony glowny motyw zerwania kontaktu tydzien temu, bo sie czulam brudna, jakas granica w mojej glowie zostala przekroczona. Jak bylam w knajpie przyszedl ten koles, z ktorym sie przespalam. Godzine pozniej przyszedl pan X. X mnie traktowal jak powietrze, z "przespaczem" gadal na luzie. X wie co sie stalo, bo mu sama o tym tydzien temu powiedzialam. Mam nadzieje, ze w miare jest to zrozumiale. X poszedl bardzo szybko.
No i dobrze, teraz mozesz odetchnąć i zacząć sie bawic
Byla_Narzeczona napisał/a:GwiezdnyPył napisał/a:Co się dzieje
Nie napisalam Wam wszystkiego. Przespalam sie z takim jednym. To byl z mojej strony glowny motyw zerwania kontaktu tydzien temu, bo sie czulam brudna, jakas granica w mojej glowie zostala przekroczona. Jak bylam w knajpie przyszedl ten koles, z ktorym sie przespalam. Godzine pozniej przyszedl pan X. X mnie traktowal jak powietrze, z "przespaczem" gadal na luzie. X wie co sie stalo, bo mu sama o tym tydzien temu powiedzialam. Mam nadzieje, ze w miare jest to zrozumiale. X poszedl bardzo szybko.
No i dobrze, teraz mozesz odetchnąć i zacząć sie bawic
Bede, wiec sie wylaczam. Dobranoc dziewczyny! Do nastepnego.
Poprostu mam tak poj*na rodzinę że nie mam już siły. Niby pięknie kochająca, wspierająca się familia a tak naprawdę matka cjotobliwie zazdrosna o ojca, ojciec siadający psychicznie przez insynuacje zdrad które tak namiętnie urządza, wtym wszystkim ja rizdarta między młotem i kowadlem i moje dzieci, przecież nie wychowane gdyby nie właśnie wkład kochającej babci która leci na złamanie karku bo oni sami w domu są. Nie powiem było mi wygodnie gdy popołudniu chłopcy jadą do nich ale równie dobrze mogą być ze mną w pracy. Sama też mogę odrabiać lekcje czy zorganizować obiad. A tak ja słowo babcia 5 innych i już mój starszy dzieciak siedzi i wyje bo przecież babcia uratuje. I zaczęło się od obiadu i tego że on nie będzie jadł kurczaka. Nosz ku**wa 10 latek który je tylko słodycze albo jajko z ziemniakami. Szlak już mnie trafia bo ile można kombinować, a on uparty i wie że babcia mi popusci. I poszło. Starzy już się dra na siebie, dzieci płaczą, ta mnie wyzywa od nie normalnych gdzie sama zachowuje się jak niespełna rozumu więc zawinelam się zabrałam książki i nara. Teraz tam dzieje się pewnie dramat, łącznie z tym że matka pójdzie w las, ojciec będzie jej szukał, będą do mnie wydzwaniac, albo i nie tym samym będę miała cała noc zmartwień. Dorośli ludzie a wyzwalaja we mnie takie emocje że szok. I jednak prawda jest ze ja tez nie jestem normalna. Nasluchalam się i na widziałam tyle sytuacji że nic dziwnego że jednak nie potrafię utworzyć żadnej normalnej relacji z kim kolwiek.
Cała chodzę normalnie.
Promyczku czasem klotnie rozmowy sa bez sensu jak bys mowila do sciany i szkoda nerwowow. Wiem bo z moja mama spiecia mam na porządku dziennym a w szczegolnosci gdy zostałam sama i potrzbuje jej pomocy czasem. Czuje jak by myslala ze ma nademna wladze. Bedzie dobrze ochloniesz i do następnego.
Hej Dziewczęta. Jak tam u Was w ten pochmurny dzien?
Ja mam lekki spadek formy, a ide dzis do klubu z Koleżankami i jakos niespecjalnie mam ochotę.
Zrobiłam ostatnio włosy na blond i scielam na krótko. Dzis wracam do ciemnych, nie podobam sie sobie w jasnych włosach. Raaany, a miałam juz długie czarne :c czuje sie dzis brzydka jak kupa, buuu!
Justyna, przykro mi że jednak kolor nie twój. Może rzeczywiście w czarnych będzie lepiej? A może poczekaj jak wyjdziesz z koleżanką, zobaczysz jakie wrażenie robisz na ludziach w blond?
Witam w świecie kup. Wczoraj do 4 grałam online z przyjacielem mojego ex na ps4. Nie było by nic dziwnego w tym gdyby nie to że byliśmy cały czas na łączach telegonicznych o sobie pogadaliśmy fajnie. Była też jego żona moja przyjaciółka ku jasności nic złego się nie działo. Dziwnie tak. Kiedyś grał z moim ex, teraz ze mną? Śmieszna sytuacja. A teraz leżę dalej w łóżku, boli mnie głowa i co chwilę podsypiam.
Zaraz tata dzieci zabiera chłopców na noc, zostanę sama o będę klepac mula.
Hej Dziewczęta. Jak tam u Was w ten pochmurny dzien?
Ja mam lekki spadek formy, a ide dzis do klubu z Koleżankami i jakos niespecjalnie mam ochotę.
Zrobiłam ostatnio włosy na blond i scielam na krótko. Dzis wracam do ciemnych, nie podobam sie sobie w jasnych włosach. Raaany, a miałam juz długie czarne :c czuje sie dzis brzydka jak kupa, buuu!
Podziwiam, ze jestes zdolna do takich zmian, ja bym w zyciu wlosow nie sciela!
Jazzmine ładnie ci w blond !
Ja bym na twoim miejscu poczekała z farbowaniem włosów może to przez zły nastrój tak myślisz ?
Propo włosów ja byłam całe życie platynowa blondynka płakałam jak oszalała jak zrobiłam ciemne i ciężko je było spowroten na jasne . Po 6 latach się przyzwyczaiłam hahaha ....
Co do ścięcia włosów też bym się nie odważyła ale szybko ci odrosną ;-)
Ja jestem zachwycona moimi włosami
mój ex miał jakąś schizę i zabraniał mi nawet podcinać końcówki, bo on chce tylko długowłose. Po rozstaniu długo zastanawiałam się czy nie ściąć ich całkiem na krótko, ale w końcu tylko podcięłam końcówki, bo żal mi było.
I tak szczerze to nawet nie zauważyłam kiedy mi te włosy tak urosły. Parę lat temu trzęsłam się na każdej wizycie u fryzjera, żeby nie uciąć za dużo, teraz byłoby mi w sumie wszystko jedno czy centymetr czy 5. Ale czasami stoję w pracy przed lustrem w łazience i zachwycam się tym, jakie już są długie taki mój element pustostanu umysłowego może.
Ja juz z włosami tyle eksperymentowałam, ze hoho... nawet różowa byłam, fioletowa, dready miałam doczepiane, irokeza, warkoczyki, długie, krótkie, z grzywka, bez.. mi nie szkoda, nie ręka, odrosną. Długości nie żałuje, lubie siebie w krótkich włosach. Bardziej żałuje koloru, bo to moje 3 podejscie do jasnych i nie. To nie to. Natury nie oszukasz, czarny charakter - czarne włosy Pójdę do klubu jako czarnula :-) Zabieram sie niebawem do roboty!
Ja juz z włosami tyle eksperymentowałam, ze hoho... nawet różowa byłam, fioletowa, dready miałam doczepiane, irokeza, warkoczyki, długie, krótkie, z grzywka, bez.. mi nie szkoda, nie ręka, odrosną. Długości nie żałuje, lubie siebie w krótkich włosach. Bardziej żałuje koloru, bo to moje 3 podejscie do jasnych i nie. To nie to. Natury nie oszukasz, czarny charakter - czarne włosy
Pójdę do klubu jako czarnula :-) Zabieram sie niebawem do roboty!
Prosimy o fote;-).
Aniu wysle na 100% jak juz dokonam kolejnej rewolucji. Byle nie wyszły na zielono po tym wszystkim, co ostatnio przeszły
Aniu wysle na 100% jak juz dokonam kolejnej rewolucji. Byle nie wyszły na zielono po tym wszystkim, co ostatnio przeszły
Zdecydowanie ciemne
Jazzmine napisał/a:Aniu wysle na 100% jak juz dokonam kolejnej rewolucji. Byle nie wyszły na zielono po tym wszystkim, co ostatnio przeszły
Zdecydowanie ciemne
Moim zdaniem te różowe co na profilowym :-P.
Jak tam wasze samopoczucia ?
Wydajemisię napisał/a:Jazzmine napisał/a:Aniu wysle na 100% jak juz dokonam kolejnej rewolucji. Byle nie wyszły na zielono po tym wszystkim, co ostatnio przeszły
Zdecydowanie ciemne
Moim zdaniem te różowe co na profilowym :-P.
Jak tam wasze samopoczucia ?
A profilowe to odjazd
Takie sobie mam maraton z plotkara
Ja mecze na wspólnej. I zaraz odpalam pleya. Będę miała wieczór przy joisticku
Dzwonił mój tata, matka szalała cała noc i dziś ponoć już do domu nie ma zamiaru wracać, akcja na całego ja ja niby obraziłam bo powiedziałam o niej "ona". Coś czuję że będą ciężkie dni teraz przed nami. Nawet nie mam zamiaru tam jechać. Nadal jestem chora to z łóżka nie wychodzę.
I dziś o dziwo nawet o ex nie myślę. Jednak na pewne problemy potrzebne mi są inne problemu.
Uff, dopiero farbę nałożyłam a juz sie lepiej czuje :-) jednak co czarne to czarne
Czerwone były na początku, pozniej brąz z pasemkami, pozniej blond.. No a teraz powrot do korzeni tyle zmian w ciagu 2mc -,-
U mnie samopoczucie juz duzo lepiej byłam na zakupach z Mamuśka, u Cioci. Teraz robie rewolucje, poleniuchuje a wieczorem ide podbijać miasto ;D
Zablokowałam malolete. Nie będzie już mnie kopiować.
Bardzo dobrze Promyczku!!! Brawo:-)
Zablokowałam malolete. Nie będzie już mnie kopiować.
Promyczek super !!!!
Jazzmine dobrej zabawy
Słuchajcie,
w przededniu 11.11, kiedy 12.11 wszystko jest pozamykane...
zepsuła mi się spłuczka w toalecie...
Yeah. Nikt mi w poniedziałek nie przyjdzie jej naprawić.
To niby nie jest wkurzające, ale w tym mieszkaniu przez ostatnie 2 miesiące jak tu mieszkam, co chwilę coś się psuje. Najpierw zamek w drzwiach, potem coś było nie tak z piecem, łóżko się rozwala i teraz jeszcze ta durna spłuczka.
I tu nasuwa się pewna metafora lokus... W zasadzie nie wiem jak z dziewczynami ale do mnie pasuje idealnie.
Tak jak twoja spluczka nie działa i nijak nie ma kto jej naprawić i niedajboze będzie dwojeczka trzeba spłukać to się nie da.
I u mnie jest tak samo, jak już moja dwojeczke chce sposcic do kanalizacji z całą resztą brzydkich, smierdzacych dwojek to zawsze cos... I tak męczę się z tym "go***nem"...
Na szczescie można splukac większą ilością wody np. W wiaderku (haha) ale moja dwójka zawsze wyplywa na wierzch.
Ale dziś przychodzi plaster i może on poradzi sobie z naprawą mojej spluczki.
Loka podesłać go do ciebie?
I tu nasuwa się pewna metafora
lokus... W zasadzie nie wiem jak z dziewczynami ale do mnie pasuje idealnie.
Tak jak twoja spluczka nie działa i nijak nie ma kto jej naprawić i niedajboze będzie dwojeczka trzeba spłukać to się nie da.
I u mnie jest tak samo, jak już moja dwojeczke chce sposcic do kanalizacji z całą resztą brzydkich, smierdzacych dwojek to zawsze cos... I tak męczę się z tym "go***nem"...
Na szczescie można splukac większą ilością wody np. W wiaderku (haha) ale moja dwójka zawsze wyplywa na wierzch.
Ale dziś przychodzi plaster i może on poradzi sobie z naprawą mojej spluczki.
Loka podesłać go do ciebie?
Hahaha uśmiałam się aż ludzie się namnie dziwnie patrzyli w sklepie ..:-P.
Tzn loka bardzo współczuję ale promyczek tak to napisała że śmiać mi się chce .
Swoją drogą dziwne że tak się wszystko psuje w mieszkaniu w krótkim czasie
I tu nasuwa się pewna metafora
lokus... W zasadzie nie wiem jak z dziewczynami ale do mnie pasuje idealnie.
Tak jak twoja spluczka nie działa i nijak nie ma kto jej naprawić i niedajboze będzie dwojeczka trzeba spłukać to się nie da.
I u mnie jest tak samo, jak już moja dwojeczke chce sposcic do kanalizacji z całą resztą brzydkich, smierdzacych dwojek to zawsze cos... I tak męczę się z tym "go***nem"...
Na szczescie można splukac większą ilością wody np. W wiaderku (haha) ale moja dwójka zawsze wyplywa na wierzch.
Ale dziś przychodzi plaster i może on poradzi sobie z naprawą mojej spluczki.
Loka podesłać go do ciebie?
Nie, bo jeszcze w przypływie szału wywalę z mieszkania mojego faceta i potem będę mu musiała oddawać kasę, którą mi dorzucił na transport moich mebli
ostatnio przeżyliśmy pierwsze nieporozumienie od czasu jak jesteśmy razem, poszło o to, że miał wynieść dużo śmieci i miał to zrobić zanim wrócę z pracy, a jak wróciłam, to wszystko było dalej tak samo jak rano.
I niby to jest nic, ale strasznie ciężko mi go zmobilizować do zrobienia czegokolwiek. Albo robi to strasznie na raty i zamiast posprzątać wszystko razem to np. ogarnie jedną półkę i idzie na 30min relaks.
I przez to potem ja jestem wkurzona, że nie jest zrobione, nie chce mi się z nim jakoś specjalnie rozmawiać i w końcowym efekcie każde z nas siedzi w osobnym pokoju, potem ja idę spać wcześniej niż on i tyle. Rano do pracy.
Nie jestem pedantką, nie mieszkam w muzeum, ale jeżeli ja się za coś nie zabiorę, to naczynia mogą wypełniać obie komory zlewu tak długo, aż będzie na czym jeść, to on nie ruszy i nie pozmywa. (Chociaż tutaj w ostatnim tygodniu jest progres i zmywamy na bieżąco, ale to można odnieść do innych rzeczy też).
Kocham go, jest super facetem, ale chcę przestać nosić w tym związku spodnie. Chciałabym, żeby on coś ogarnął samodzielnie zamiast pytać mnie 10 razy a potem nie zrobić nic. Jest tak nauczony przez matkę, że jak napiszę na liście zakupów "śmietana" to dzwoni pytać czy 12% czy 18%, bo on nie wie.
Nosz kurde, ja bym kupiła pierwszą z brzegu i najwyżej byłaby niedobra. Ale chodzi o to, że decyzję podejmuję sama, a nie pytam o każdą najdrobniejszą rzecz. Ale to właśnie kwestia wychowania i kwestia tego, że w domu jak kupił złe parówki to była awantura. A mnie jest wszystko jedno dopóki to parówki i dopóki mają mięso a nie plastik w sobie.
Chciałabym, żeby takie rzeczy jak naprawa tej spłuczki to on ogarniał. Nawet jeżeli ogarnianie miałoby polegać na rozmowie z moim ojcem. Bo ja mam dość odpowiadania i decydowania o każdej najmniejszej rzeczy w tym domu i w tym związku.
Aniu - poprzedni lokatorzy zamiast remontu zrobili prowizorkę.
Listwy odchodzą od ścian, farba złaziła płatami, kran w kuchni był zalepiony taśmą, bo przeciekał, okap podłączony na kablu od lampki nocnej. Na karniszach nie ma połowy żabek do zasłon.
Loka współczuje Ci, bo przez najbliższe dni nic nie zrobicie, a to jednak dosc istotna sprawa - spłuczka w sensie - kibelek musi działać i juz, wiadomo. Moze ktoś ze znajomych złotych raczek jakos pomoże skoro facet nie potrafi?
Aniu dziekuje :*
Włosy czarne nareszcie, Ufff! Odwaliłam sie jak szczur na otwarcie kanału i ide podbijać to miasto
Hej, dziewczyny i chłopaki. Przeczytałam chyba ze 20 stron wątku, nie liczę już ile. Z resztą nie tylko ten wątek i nie tylko na tym forum. Do tego mnóstwo mniej lub bardziej wartościowych artykułów. Eh.
Każda historia jest inna, ale czuję się silniejsza, jak widzę, że nie tylko ja przez to przechodzę. Lada chwila stuknie mi miesiąc od rozstania, cały czas próbuję się pozbierać. Mogę dołączyć? Pomożecie? Wiem, że wszystkie mądrości zostały już napisane, nic nowego nie usłyszę, i nic tylko czytać, ale jakoś tak lepiej mi będzie, jak ktoś mi osobiście odpisze czasem...
Hej, dziewczyny i chłopaki. Przeczytałam chyba ze 20 stron wątku, nie liczę już ile. Z resztą nie tylko ten wątek i nie tylko na tym forum. Do tego mnóstwo mniej lub bardziej wartościowych artykułów. Eh.
Każda historia jest inna, ale czuję się silniejsza, jak widzę, że nie tylko ja przez to przechodzę. Lada chwila stuknie mi miesiąc od rozstania, cały czas próbuję się pozbierać. Mogę dołączyć? Pomożecie? Wiem, że wszystkie mądrości zostały już napisane, nic nowego nie usłyszę, i nic tylko czytać, ale jakoś tak lepiej mi będzie, jak ktoś mi osobiście odpisze czasem...
Eszti pewnie że możesz dołączyć po to jest te forum ;-). Może opowiedz swoją historię wtedy będzie łatwiej coś doradzić wrazie co postawić do pionu :-P
Postaram się w skrócie. Później najwyżej będę dopowiadać ;p
Mam 24 lata, on nieznacznie młodszy. Poznaliśmy się na początku liceum. Moja pierwsza miłość. Jak na takie dzieciaki, to zbudowaliśmy coś naprawdę pięknego. Związek oparty na zauroczeniu, potem miłości, przyjaźni, zaufaniu. Wszystko, co pierwsze, przeżyłam właśnie z nim. Nie będę się rozpisywać, nie o to chodzi.
No i miesiąc temu tekst "Musimy porozmawiać", co dalej - wiadomo. O facecie mówi się, że nieważne jak zaczyna, ważne jak kończy. Mój (już niemój) zakończył ten związek z klasą, to muszę mu przyznać. Dawno nie rozmawiał ze mną tak szczerze i otwarcie. Szkoda, że już ostatni raz... Podziękował mi za wszystko, powiedział wiele pięknych słów. Widziałam, że trudno mu, płakał. Ale podjął decyzję i jest ostateczna. Nie chciał już walczyć. Powód? Spięcia, kłótnie, związek - a jak nie związek... bo odległość, bo nie zawsze miał czas przyjechać, a jak już przyjeżdżał, to chodziliśmy nabuzowani. Bo psuło się od dawna. Kocha, zawsze będę dla niego ważna, ale to koniec.
Mogłabym z tym polemizować, z mojej perspektywy wygląda to inaczej, ale co to da, wszystkie te moje "ale", wszystkie "dlaczego"? No właśnie.
Zaproponował rozstanie, ja się zgodziłam, ale tylko dlatego, że jedną ręką klaskać się nie da. I że szanuję jego decyzję i jego wolność, choć słono za to płacę.
Zaczęło się piekło, dwa tygodnie umierania, niejedzenia, niespania, nocnych ataków paniki, chudnięcia w oczach... świat mi się walił, chciałam zasnąć i się nie obudzić... ach, z resztą, wiecie. Trzeciego tygodnia poszłam już do pracy - byłam tam tylko ciałem, bo myślami zupełnie gdzieś indziej, zombie. Czwarty tydzień minął mi już lepiej, jestem w stanie pogadać z ludźmi, uśmiechnąć się, zaśmiać, zdarzył się nawet dzień, kiedy mi się nie śnił i kiedy nie płakałam.
Mam wzloty i upadki. Jest lepiej, jest gorzej. Raz robię parę kroków w przód, potem parę w tył, potem znowu do przodu... Dzisiaj dla odmiany większość dnia przepłakałam. Staram się być silna, raz mam to poczucie i aż czuję jak tyłek twardnieje mi po tym kopie od losu, innym razem już mnie męczy to bycie silną i po prostu chcę być przez chwilę słaba i bezbronna... popłakać...
Dzięki temu, że zaraz po rozstaniu zaczęłam czytać takie dyskusje, artykuły, wpisy itd. jestem parę kroków do przodu. I cały maraton do przodu - bo nigdy razem nie mieszkaliśmy (mam tylko parę jego rzeczy, które będę musiała mu oddać, ale nie mamy dziecka, kredytu, psa/kota/gekona, a fakt że budzę się codziennie sama w łóżku nie jest dla mnie niczym nowym), nie zaniedbałam siebie ani przyjaciół (przyjaciółki bardzo mnie wspierają, mam też kolegów i znajomych, z którymi mogę się w każdej spotkać), zawsze miałam pasję poza związkiem, wspólnych znajomych okrągłe 0, albo widywaliśmy się z jego, albo z moimi. To na tyle. Bo mimo że moje życie na zewnątrz aż tak bardzo się nie zmieniło, to serce, dusza, umysł - wszystko krzyczy i krwawi...
Witamy Cie, Eszti, na pokładzie.
Przykro mi, ze spotkało Cie cos takiego i faktycznie, cieżko powiedziec cos, czego bys nie wiedziała. Czas robi swoje, czasem mozolnie i powolutku, a niekiedy nieco szybciej.
Ja mieszkałam ze swoim ex, jednak znajomych mieliśmy każde swoje. Powiem Ci, ze to ogromny plus, bo dzieki temu nie wali sie na głowę cały świat, a tylko jakas jego cześć. Marne pocieszenie, wiem, ale dobre i to...
Ja dopiero wracam z nocnych wojaży. Wytanczylam sie za wszystkie czasy:-)))
Tęskno mi za nim, Dziewczyny... niefajne uczucie.
Mi się dziś śniło że gdzieś z exsem i jego nowa jechaliśmy autem a on całą drogę tłumaczył mi dlaczego nie możemy być razem , a czasami zachowywał się jakbyśmy byli razem. Ja niewiem skąd te sny się biora masakra jakaś . W sumie może dlatego że jak ciągle się mówi o ex to oni się snia? Umnie zły humor niemam siły na nic .
Jazzmine
Dzięki za miłe słowa. Współczuję, że musiałaś z nim mieszkać. Na pewno było Ci przez to jeszcze trudniej. Ale dałaś radę Super, że wychodzisz z domu i że się wybawiłaś. Chociaż wiem, że z tym "bawieniem się" wśród ludzi to jest różnie... heh.
Mi też tęskno.
Czasem, im więcej myślę, tym bardziej mam wrażenie, że prędzej czy później i tak by nam nie wyszło i może tak miało być. Może mam być po prostu wdzięczna, że przez dłuższą chwilę (7 lat... kawał czasu...) nasze drogi się złączyły. Wiele mnie nauczył, wiele dobrego mogę wyciągnąć dla siebie z tej relacji. Rozstaliśmy się w zgodzie, bez obwiniania, bez gniewu, więc możemy iść w spokoju każde w swoją stronę...
A czasem mam wrażenie, że potrzebujemy po prostu przerwy. Że oboje musimy sobie dużo rzeczy przemyśleć, poukładać, a przede wszystkim oczyścić atmosferę między nami. Żeby emocje opadły - a trochę się ich nagromadziło - może wtedy dostrzeżemy, co tak naprawdę się za nimi kryło... Dlatego dałam mu spokój. Napisałam tylko raz, około tydzień po zerwaniu (bez błagania o powrót, poniżania się, choć i tak żałuję - trzeba było nie pisać w ogóle), od tamtej pory zero kontaktu. Oprócz jednej wiadomości od niego, chyba przypadkowej, nieważne. Nawet bym nie chciała, żeby teraz się odezwał, też chcę mieć spokój Takie "gadanie" tylko psułoby proces dochodzenia do siebie i układania wszystkiego w głowie.
Dlatego nie mówię sobie "On nie wróci, nigdy". Mówię sobie "Nie wiesz, co cię jeszcze czeka". Chciałabym być przygotowana na wszystkie możliwe scenariusze, chociaż mam wrażenie, że przez to też strasznie się miotam Sama już nie wiem.
GwiezdnyPył
Mi też się śni, prawie codziennie. Dlatego poranki są chyba najtrudniejsze. I wieczory.
Jazzmine
Dzięki za miłe słowa. Współczuję, że musiałaś z nim mieszkać. Na pewno było Ci przez to jeszcze trudniej. Ale dałaś radęSuper, że wychodzisz z domu i że się wybawiłaś. Chociaż wiem, że z tym "bawieniem się" wśród ludzi to jest różnie... heh.
Mi też tęskno.
Czasem, im więcej myślę, tym bardziej mam wrażenie, że prędzej czy później i tak by nam nie wyszło i może tak miało być. Może mam być po prostu wdzięczna, że przez dłuższą chwilę (7 lat... kawał czasu...) nasze drogi się złączyły. Wiele mnie nauczył, wiele dobrego mogę wyciągnąć dla siebie z tej relacji. Rozstaliśmy się w zgodzie, bez obwiniania, bez gniewu, więc możemy iść w spokoju każde w swoją stronę...A czasem mam wrażenie, że potrzebujemy po prostu przerwy. Że oboje musimy sobie dużo rzeczy przemyśleć, poukładać, a przede wszystkim oczyścić atmosferę między nami. Żeby emocje opadły - a trochę się ich nagromadziło - może wtedy dostrzeżemy, co tak naprawdę się za nimi kryło... Dlatego dałam mu spokój. Napisałam tylko raz, około tydzień po zerwaniu (bez błagania o powrót, poniżania się, choć i tak żałuję - trzeba było nie pisać w ogóle), od tamtej pory zero kontaktu. Oprócz jednej wiadomości od niego, chyba przypadkowej, nieważne. Nawet bym nie chciała, żeby teraz się odezwał, też chcę mieć spokój
Takie "gadanie" tylko psułoby proces dochodzenia do siebie i układania wszystkiego w głowie.
Dlatego nie mówię sobie "On nie wróci, nigdy". Mówię sobie "Nie wiesz, co cię jeszcze czeka". Chciałabym być przygotowana na wszystkie możliwe scenariusze, chociaż mam wrażenie, że przez to też strasznie się miotam
Sama już nie wiem.
GwiezdnyPył
Mi też się śni, prawie codziennie. Dlatego poranki są chyba najtrudniejsze. I wieczory.
U ciebie to świeżą sprawa umnie mija 10miesiecy od rozstania niedługo myślałam że po takim czasie już nie będzie . No ale jak się z kimś było 10lat i 9 mieszkalo to chyba normalne . Niewiem już sama ile to jeszcze potrwa . Raz lepiej raz gorzej już się chyba przyzwyczaiłam do tej huśtawki
Eszti, a ja nie żałuje, ze z nim mieszkałam. Szybciej nas to zweryfikowało i przynajmniej wiem, ze to nie był facet na życie.
Mysle, ze lepiej byłoby nastawić sie na to, ze on jednak nie wróci. To pozwoliłby Ci sie odciac. Zreszta... od miłości nie ma przerw.
Dopiero wstałam i ku mojemu zaskoczeniu, czuje sie naprawdę dobrze. Dzisiaj gotuje dla mnie dwóch fajnych facetów, czas iść sie ogarnac!
Miłego dnia :*
Jazzmine, to widocznie źle Cię zrozumiałam. Myślałam, że mieszkaliście razem jeszcze jakiś czas po rozstaniu.
Wiem, że od miłości nie ma przerw. Ale sama doszłam do wniosku, że dobrze zrobił, inicjując to rozstanie. Mam przynajmniej czas zastanowić się nad sobą i zacząć pracować nad własnymi wadami, żeby w przyszłości nie popełniać tych samych błędów i po prostu być lepszym człowiekiem. Bez tej "ciszy" nie byłabym w stanie spojrzeć na to wszystko z dystansu. A jednak mimo to wciąż kocham... czyli zależy z której strony spojrzeć na tę "przerwę od miłości".
Co dalej? Życie zweryfikuje.
Trzymajcie się!
A ja zmieniłam kolor włosów i już mi lepiej :-P. Gorzej jak mi się jutro już przestanie podobać kolor jak u ciebie jazzmine :-D
Eszti, w życiu nie pozwoliłabym sobie na cos takiego. Wyniosłam sie w ciagu kilku h od momentu, w którym usłyszałam, ze on kocha swoja eks a właściwie to nas obie jednocześnie. Żenada.
Bardzo mądrze podchodzisz do tematu. Cieszę sie, ze kierujesz sie rozsądkiem. To na pewno Ci duzo ułatwi wbrew pozorom. Ty kochasz, ja kocham, one kochają. Co z tego? Musimy sie z tym uporać i wyciągnąć wnioski. Jesli odpowiednio to przepracujemy, wyjdziemy z tego duzo mądrzejsze i silniejsze.
Pyłku dobrze, ze to zmywalna. Nie zaliczysz podobnej dramy do mojej :-)
Masz rację. Na początku się burzyłam, jak słyszałam lub czytałam, że trzeba wyciągnąć wnioski, żeby nie popełniać tych samych błędów w następnym związku. Że przecież mój były to nie brudnopis, że zrozumiem swoje błędy ale w TYM związku chcę je naprawić, nie w związku z jakimś innym facetem. Że takie to niesprawiedliwe, że nie będę już miała szansy poprawić się dla NIEGO.
No ale cóż. Nic innego mi nie zostało. Siedzę w gruzach nieistniejącego już związku i albo wyciągnę wnioski dla siebie samej, albo nie i dalej będę siedzieć. Więc lepiej wyciągnąć, niż nie wyciągnąć - odpowiedź prosta.
Sama nie wiem z czym trudniej mi sobie poradzić. Z przeszłością, która boli - tyle wspólnych wspomnień, siedem lat... Z przyszłością - że widziałam wspólną przyszłość, bliższą i dalszą, że mieliśmy się razem zestarzeć - i tego już nie będzie. Czy z teraźniejszością - że go po prostu nie ma tu i teraz.
Bez względu na wszystko, nie żałuję ani jednego dnia. Jest mi po prostu potwornie żal...
Jestem w stanie zaakceptować takie rzeczy tylko małymi kroczkami - teraz na przykład postawiłam sobie za cel, żeby za nic w świecie się nie odzywać i idzie mi to świetnie, nawet wcale a wcale nie kusi, i w ten sposób sobie na razie radzę. Ale dalekowzrocznie nie potrafię spojrzeć w przyszłość.
Jazzmine, a ile czasu minęło u Ciebie?
Ja nie farbuję włosów, ale kupiłam sobie nowe botki na obcasie - dobry wybór, wymuszają na mnie, żebym szła z wyprostowaną sylwetką, więc chociaż nie snuję się po ulicach ze spuszczoną głową. I kupiłam sobie parę nowych ciuchów - ale to mus, schudłam do rozmiaru 36 z tego wszystkiego.
Podoba mi sie Twoje podejscie. Naprawdę. Mi troche zajęło zanim doszłam do podobnych wniosków, wiec dobrze dla Ciebie, jestes kilka kroków do przodu.
U mnie minely 2,5 miesiąca; miesiac bez kontaktu. (Brzmi jak na spotkaniu AA)
Mam czasami spadki formy, ale ogólnie, jestem naprawdę szczęśliwa. Borykalam sie z paskudna choroba, słysząc po operacji korzystna dla siebie diagnozę, poczułam sie jak bym dostała druga szanse od losu. Od tamtej pory cieszę sie i doceniam wszystko to, co mam. A mam wiele, cudowna rodzine i wspaniałych przyjaciół, którzy zawsze sa przy mnie.
Zastanawiam sie, czy ja go kocham czy to moze moje ego nie potrafi przełknąć całkowicie goryczy swego rodzaju porażki. Nikt nigdy mnie nie porzucił, to dla mnie zupełnie nowa sytuacja.
Mam nadzieję kochane, że miło spędzacie wieczór
Ja z piątku na sobotę (wtedy, kiedy do pubu przyszłam i miałam kombo w postaci "kochanka" i ex) napisałam po pijaku do exa w nocy wiadomość. Mianowicie wysłałam mu kropkę. Nie wiem, co to miało znaczyć.
Wczoraj za to w przypływie dobrego humoru zainstalowałam sobie Tindera Dzisiaj dostałam wiadomość od kogoś "sparowanego", ale nie odczytałam i myślę nad odinstalowaniem. Przecież ja się z nikim nie spotkam!
Ogólnie jakoś fajnie jest.
Edit: Jazz, co do ostatniego zdania - też obecnie mam takie rozkminy. Może te dwie rzeczy na raz?
Narzeczona: nie wiem, cieżko stwierdzić. Nigdy przez cos takiego nie przechodziłam i cieżko mi to do czegokolwiek porównać. Jak miałam taka sytuacje, ze poklocilam sie z facetem i pojechałam do rodzicow na kilka dni, byłam dosłownie chora. Nie mogłam jeść, spac, myślec o czymkolwiek innym. Teraz nie mam najmniejszego problemu z robieniem wszystkich tych rzeczy, które robiłam przed rozstaniem. Właściwie, nie miałam tego problemu od samego początku. Skłanialabym sie tez ku temu, ze po prostu pewna dojrzałość emocjonalna nie pozwala mi juz na takie dramy. Nie zmienia to faktu, ze czasem za nim tęsknie. Nawet nie za fizycznością, ale za rozmowami, ktore prowadziliśmy, bo poznając sie gadaliśmy godzinami. Ba, mieszkając razem, potrafiliśmy położyć sie do łóżka i rozmawiać do rana dosłownie o wszystkim.
Czemu nie mozesz sie spotkać? Przecież nie planujecie od razu wspólnej przyszłości, to luźne spotkanie:-)
Na samą myśl o tym, że musiałabym opowiadać o sobie, do tego słuchać historii zupełnie obcego człowieka sam na sam, robi mi się słabo. Zrobiłam się tragicznie dzika. Nie widzę problemu w poznaniu kogoś nowego w towarzystwie, ale takie umawianie się... Yyyh. Ble
Na samą myśl o tym, że musiałabym opowiadać o sobie, do tego słuchać historii zupełnie obcego człowieka sam na sam, robi mi się słabo. Zrobiłam się tragicznie dzika. Nie widzę problemu w poznaniu kogoś nowego w towarzystwie, ale takie umawianie się... Yyyh. Ble
Witaj w klubie mam to samo :-P.
Też się zrobiłam strasznie dzika jeśli chodzi o wyjście nawet na zwykłą kawe
Byla_Narzeczona napisał/a:Na samą myśl o tym, że musiałabym opowiadać o sobie, do tego słuchać historii zupełnie obcego człowieka sam na sam, robi mi się słabo. Zrobiłam się tragicznie dzika. Nie widzę problemu w poznaniu kogoś nowego w towarzystwie, ale takie umawianie się... Yyyh. Ble
Witaj w klubie mam to samo :-P.
Też się zrobiłam strasznie dzika jeśli chodzi o wyjście nawet na zwykłą kawe
No właśnie!
Co innego, jak się z kimś poznasz w grupie, potem ewentualnie wyjdziesz, a co innego tak, za przeproszeniem, z dupy
Ja też nie do końca wiem, skąd biorą się moje uczucia. Czy to nie po prostu mój umysł broni się przed utratą kogoś tak bliskiego, albo wielką zmianą, albo tak jak mówisz - odrzuceniem. W końcu oddałam siebie całą drugiej osobie - swój czas, swoje uczucia, swoje ciało, swoje plany na przyszłość, marzenia. Wszystko, co mam najlepsze do zaoferowania, czym chciałam się podzielić z drugim człowiekiem. A ten drugi człowiek uznał, że dłużej tego nie chce. To nie ma prawa nie boleć.
Boli ze zdwojoną siłą, bo raz, że był moją pierwszą miłością, a dwa, że wieloletnią miłością. "Dobrze, że teraz, a nie x lat po ślubie, z dwójką dzieci" - to moje jedyne pocieszenie... średnio działa, ale niech będzie.
Boli też, że ostatnio zaczęło się między nami poprawiać, potem dwa czy trzy spotkania i definitywny koniec. Nic mi się tu nie zgadza. Ale zauważyłam podobny schemat w innych związkach. Tak, jakby wiedząc już co planują, jeszcze ostatni raz desperacko chcieli sami sobie udowodnić, że może warto zawalczyć ten ostatni raz...
Weszłam na fb, bo zdecydowałam, że czas usunąć naszą konwersację. Spodziewałam się, że coś mnie ukłuje w sercu - nie, dużo bardziej się zdziwiłam... Zerknęłam okiem na nasze ostatnie posty i miałam wrażenie, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i zaraz dostanę jakąś wiadomość albo sama napiszę. Pewnie jak bym przeszła obok jego drzwi to też miałabym wrażenie, że mogę w każdej chwili zadzwonić na domofon, przywitałby mnie radośnie szczekający pies i on w progu, proponując herbatę. Żałosne. W takich momentach ostro się zastanawiam, czy czasem nie siedzę jeszcze głęboko w fazie wyparcia.
Byłam dziś na dłuższym spacerze z moim psem. Muszę mu poświęcać więcej czasu i doceniać jego miłość, bo chociaż o niej mogę powiedzieć z całą pewnością, że jest bezwarunkowa i dożywotnia. Kocham tego stwora.
Narzeczona, Pyłku.. mam podobnie. O tyle o ile uwielbiam ludzi, poznawanie ich i w ogole, tak zupełnie nie mam ochoty na relacje damsko-męskie, ktore mocno ukierunkowane sa na jedno, czyli ewentualny związek.
Eszti najpewniej beda Tobą targały jeszcze rożne emocje, to jest straszna sinusoida, jednak dobrze, ze potrafisz sobie to wszystko jakos racjonalnie układać. Nie tłum ich tylko w sobie, pozwól im na to, by sie pojawiały. Jednak nie zatrzymuj tez przy sobie na zbyt długo, bo trwanie w jednym stanie działa jak kotwica.
A ja dzis podjęłam decyzje, ze kończę upublicznianie swojego zycia na portalach społecznościowych i praktycznie wszystko z nich pousuwałam. Ot co. Za duzo czasu na to poświęcam i pora sie odciac. Nie wszyscy musza wiedziec co u mnie. Ba! Wskazane, zeby niektórzy nie wiedzieli.
Robie maseczkę na facjatę i włączam cos głupiego na netflixie. Chwilo odmóżdżania, trwaj
A ja dziewczyny chciałam powiedzieć że wbrew pozorom bardzo dobrze sobie radzicie i mądrze postępujecie .
Ja pierwsze dwa miesiace mam wyjęte z życia nic nie pamiętam niewiem jak udało mi się przeżyć . Ok 3 miesiąca szukałam pomocy tu na forum gdzie też w dobrym stanie nie byłam . Po 4 miesiącach poblokowalam go na portalach . Po pół roku zaczęłam jakoś funkcjonować . Po 10 miesiącach jestem pewna że niechciala bym z nim być i napewno bym do niego nie wróciła .! Mi zajęło to 10miesiecy a wy sobie już pięknie radzicie po kilku miesiącach .z każdym miesiącem będzie lepiej .trzymam kciuki za was :-)
Pyłku, każda z nas powinna dac sobie tyle czasu, ile potrzebuje. Jednocześnie robiąc wszystko, zeby trwało to jak najkrócej i podejmować wszelkie niezbędne kroki, by tak było. Taplanie sie w bagienku to najgorsze, co mozna zrobic.
Cos nam Promyczek ucichła. Ciekawe co u Wydajemisie? Owieczko? Loka?
Halooo Dziewczyny :-)
Ja zaczęłam wieczorne spa. Maska na twarzy zlewa mi sie z kolorem wlosow. Jestem czarna 100%. Yo nigga!
Aniu, bo szczerze chyba już jesteśmy "za stare", żeby rozstania traktować jak koniec świata. Owszem, jest kijowo na początku, bardzo. Ale nie mamy po 80 lat, żeby się bać, że to już koniec, o Jezu, już nigdy z nikim. Kiedyś ktoś tam się zjawi. Ważne, żeby wykorzystać posiadane doświadczenia, aby się nie pakować w podobne bagno. Tylko bagno bagnu nierówne, w tym cały kłopot. Za każdym razem, przynajmniej z mojego doświadczenia, ten okres żałoby jest krótszy i łatwiej sobie przetłumaczyć, co było nie tak, jakie nastąpiły błędy.
Jazz bardzo mądra decyzja. Też np. nie jojczę już na FB. Kiedyś to bym wstawiała smutne piosenki, łojezu, jak mi źle, smutne cytaty. Teraz umieszczam tylko neutralne albo pozytywne rzeczy. Tym bardziej, że exa i od groma wspólnych znajomych mam w kontaktach i nie chce mi się bawić w usuwanie, blokowanie, selekcjonowanie, kto ma widzieć to, a kto tamto. Niech nie myśli dziad, że umieram przez niego. W sumie, to nie umieram.
BTW odczytałam wiadomość na tym głupim Tinderze. Była od znajomego, z którym byłam ponad 10 lat temu na imprezie i parę razy na piwie. Tak myślałam, że to on, jak klikałam "ok", ale... jaki ten świat mały, a niby miasto kilka milionów mieszkańców.
Narzeczona: ja po prostu pousuwałam praktycznie wszystko. Nie uzewnętrznialam sie w żaden sposob na fb jesli chodzi o emocje związane z rozstaniem, wrzucalam zawsze bardzo rożne treści, ale w sumie po co? Zdjęcia tez out. Zauważyłam od tygodnia non stop pojawiające sie fejki u mnie na insta. Co zablokuje, to kolejny. Niezle ktoś jest zacięty. Miałam zablokowac profil, ale ostatecznie pokasowalam pierdy, wiec właściwie juz mi bez roznicy:-)
Dokładnie, za stare jesteśmy na dramy. Kiedys, pamietam, 8 lat temu jak mnie rzucił facet, to włosy z głowy rwałam. Suma sumarum, wróciliśmy do siebie po 6mc, ale po kolejnych 6 to ja odeszłam od niego. Odgrzewany kotlet nie smakuje dobrze;) i tego tez sie trzymam, gdybym kiedykolwiek miała popełnić podobna głupotę
Cały dzień w łóżku. Plaster poszedł około 12. Dziewczyny ja jego mam z badoo. Dla żartu, nudy otworzyłam konto i okazało się że chodzimy na te sama siłownię. I jakoś poszło.
Nigdy nie byłam sama tak długo jak po tym ostatnim ex. Ale ja wierzyłam że on wróci co się jednak nie stało. Plaster jest typowym plastrem, o czym poinformowałam go na pierwszym spotkaniu.
Rozmawiamy o pierdolach, nic o nim nie wiem, nawet wiedzieć nie chce, twierdzi że nikogo nie ma i to mi wystarczy. Śpimy przytuleni cała noc i rano też się mogę potulkac. Nie chodzi mu tylko o seks no nieraz jedynie się właśnie przytulalismy. Poprostu oboje potrzebujemy kontaktu z płcią przeciwna.
Też cały czas zastanawiałam się jak ja znajdę godnego zastępcę mojego ex. A jednak udało się. Nie jest tak przystojny i tak zbudowany ale jakby nie patrzeć nie przeszkadza mi to bo też jest niezłym ciachem.
Ogólnie wyzbylam się zdrowych odruchów i uczuć. Tak mi łatwiej. Nic nie czuć. Przynajmniej nic nie czuć do kogoś. I teraz tylko jeszcze do końca przestać czuć do niego. Było by wspaniale.
Dobrej nocy dziewczyny. Ja włączyłam pułapkę na tvnplayer bo nie oglądałam.
Polecam też slepnac od świateł na HBO lub hbogo. Rewelacyjny serial.
GwiezdnyPył, chciałabym być już tam, gdzie Ty jesteś po 10 miesiącach. No ale nic nie przychodzi łatwo, każdy musi przejść swoją drogę samemu.
Dzisiaj śniło mi się, że K. ze mną zerwał (tak, ten K., z którym się rozstałam), ale w gniewie, nienawiści, przekleństwach. Okropny koszmar, w dodatku przeplatany scenami jak z horroru. To jeden z takich snów, z których człowiek budzi się z ulgą. A ja się obudziłam i cóż, niewiele się zmieniło, K. jak nie ma, tak nie ma. Nawet nie miałam siły się popłakać z rana.
Ja poznałam pewnego faceta, który próbuje zarazić mnie pozytywną energią. Bardzo mi pomaga. Wyciąga mnie z domu, czasem dzwoni, opowiada o swoich podróżach i wolontariacie, wczoraj polecił mi ciekawą książkę. Z nieba mi spadł akurat w tak ciężkim dla mnie momencie... Między nami jest ogromna różnica wieku, ale wcale mi to nie przeszkadza. Mogłabym wiele się od niego nauczyć. Zwłaszcza podejścia do życia.
Promyczek, zaczęłam oglądać ten serial, faktycznie świetny, ale akurat skończyła mi się subskrypcja i nie przedłużyłam.
A ja durna jestem jak but jednak. Dałam sie sprowokować X, podejrzałam co tam u „nich”, troche poweszylam i .. no. Obudziłam sie dzis pierwszy raz od bardzo dawna z poczuciem beznadziei, myślą „k*rwa ile mozna tak sie męczyć z nieodwzajemniona miłością?” i wrażeniem, ze serce mi pękło. Rozdrapalam ranki to sobie je teraz wyliże na nowo. I od dzis daje sobie totalnego bana, nie dam sie sprowokować nigdy wiecej, nawet mi oko nie poleci w zakazanym kierunku. Jak nie zaglądałam, było mi lepiej. Jednak cos w tym jest, ze „co z oczu, to z serca”.
Mam dzis dzien lenia :-D kompletnie nic mi sie nie chce. Pozniej tylko wynurze sie na obiad z kolega
I od dzis daje sobie totalnego bana, nie dam sie sprowokować nigdy wiecej, nawet mi oko nie poleci w zakazanym kierunku.
No i słusznie. Coś mi się zdaje, że za jakiś czas, nawet jak zupełnie przypadkowo na nich/na coś trafisz, to Cię to po prostu nie obejdzie. Ewentualnie lekko zakuje i tyle. Tego Ci życzę.
Mi pomaga nadzieja. Wiem, nie powinnam. Ale nie myślę naiwnie "On wróci, przemyśli i na pewno będzie chciał wrócić", bo raz - niczego już w życiu nie wiem "na pewno", a dwa - nie będzie do czego wracać. Ta moja nadzieja działa na zasadzie: "Może oboje potrzebujemy czasu, żeby ochłonąć, przemyśleć wszystko na spokojnie, a życie zweryfikuje, co będzie jeszcze jakieś 'my'. Może do tego czasu nawet nie będę chciała żadnego 'my'. A może los ma już dla mnie przygotowany inny plan i po prostu muszę się na to przygotować.
Nie wiem, ale bez względu na wybrany scenariusz, wniosek jest jeden - muszę się teraz zająć sobą.
Eszti: dziekuje. Tez sobie tego życzę. Nie rusza mnie to wszystko juz tak, jak na początku, jednak totalna głupota było to, co zrobiłam. Mam nauczkę, nigdy wiecej:)
Zdecydowanie skup sie teraz na sobie. Rob rzeczy, ktore lubisz, sprawiaj sobie przyjemności i nie bądź dla siebie zbyt surowa:)
„Rano spojrz w lustro, zrob przedziałek na głowie i odpie*dol sie od siebie”
Mnie z kolei, jak tylko otworzyłam oko, Facebook poinformował, że pan polubił moje zdjęcie sprzed paru dni. Na litość, dlaczeeeegoooooooooooo? ;( Mi też gorzej przez to dzisiaj
Ja znikam na jakiś czas, bo zauważyłam, że zamiast dawać ujścia emocjom, to sama się nakręcam czytają te wszystkie fora i tematy "Czy wróci", "To koniec", "Jak się pogodzić", "Jak odzyskać", "Jak zapomnieć", "Czy jeszcze kogoś pokocham", "Czy zupa była za słona". Głowa mnie od tego zaczyna boleć, taplam się w bajorku rozpaczy, a czas leci dużo wolniej.
Od jutra do pracy, biorę dupę w troki, zajmuję się sobą, czytam książki, oglądam filmy, wracam do ludzi, zaczynam pracę nad swoim trudnym charakterem. Jakkolwiek to się rozwinie, będzie dobrze.
Za Was też trzymam mocno kciuki, w tym nasza siła, że jesteśmy silne. Będzie dobrze.
Uściski!
Mnie z kolei, jak tylko otworzyłam oko, Facebook poinformował, że pan polubił moje zdjęcie sprzed paru dni. Na litość, dlaczeeeegoooooooooooo? ;( Mi też gorzej przez to dzisiaj
Dlaczego ? Dlatego że ich nie blokujecie . uważacie że nie trzeba bo po co może dlatego żeby nieb było właśnie takich akcji
Ja znikam na jakiś czas, bo zauważyłam, że zamiast dawać ujścia emocjom, to sama się nakręcam czytają te wszystkie fora i tematy "Czy wróci", "To koniec", "Jak się pogodzić", "Jak odzyskać", "Jak zapomnieć", "Czy jeszcze kogoś pokocham", "Czy zupa była za słona". Głowa mnie od tego zaczyna boleć, taplam się w bajorku rozpaczy, a czas leci dużo wolniej.
Od jutra do pracy, biorę dupę w troki, zajmuję się sobą, czytam książki, oglądam filmy, wracam do ludzi, zaczynam pracę nad swoim trudnym charakterem. Jakkolwiek to się rozwinie, będzie dobrze.
Za Was też trzymam mocno kciuki, w tym nasza siła, że jesteśmy silne. Będzie dobrze.
Uściski!
Bardzo dobrze robisz ja czasami też tak mam że nie czytam bo tylko się nakręcam .
Tak naprawdę te forum pomaga napoczatku jak jest ciężko potem warto robić sobie przerwy od niego ;-)
A mnie to forum nie nakreca, bo czuje sie jak bym gadała sobie tutaj z koleżankami o tym, jak sie czuje. Gdy trzeba, ktoś da kopa. Nie rozkminiam eks, skupiam sie tylko na sobie i swoich emocjach. Nie zastanawiam sie czy wróci, zesra, wyleci w kosmos.
Narzeczona daj mu bana i po problemie. Po co Ci on w znajomych? To żaden Twoj kolezka
A mnie to forum nie nakreca, bo czuje sie jak bym gadała sobie tutaj z koleżankami o tym, jak sie czuje. Gdy trzeba, ktoś da kopa. Nie rozkminiam eks, skupiam sie tylko na sobie i swoich emocjach. Nie zastanawiam sie czy wróci, zesra, wyleci w kosmos.
Narzeczona daj mu bana i po problemie. Po co Ci on w znajomych? To żaden Twoj kolezka
No jak to? Wg niego był (tylko) moim kolegą przez cały ten czas
Musze przynajmniej ograniczyć widoczność mojego profilu, żeby niczego nowego nie widział. Nie kumam na cholerę w ogóle klikał. No dobra, ja mu wysłałam kropkę, ale to nie to samo
Strony Poprzednia 1 … 33 34 35 36 37 … 123 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » dziwne rozstanie, sprzeczności.
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024