Jak jej pozwolę na spotkania to skąd mogę wiedzieć co ona bd robić i oczym gadać, kolega taki ważny
1,561 2018-09-27 12:27:33
1,562 2018-09-27 12:34:27
Ona już stwierdziła że to nie ma sensu, powalczyla o związek strasznie, kolega z kebaba ważniejszy ciekawe na jak długo a znamy się wszyscy tam.
1,563 2018-09-27 12:36:18
Jak jej pozwolę na spotkania to skąd mogę wiedzieć co ona bd robić i oczym gadać, kolega taki ważny
Nie problem w tym czy Ty jej pozwolisz czy nie.
TY nie masz prawa jej pozwalać lub nie, ona ma prawo spotykać się z kim chce, nawet jak będziecie małżeństwem.
To kwestia tego co ona zrobi z tym swoim prawem, jeśli jej na Tobie zależy to będzie się starała, żebyś nie miał powodów do niepokoju, dbałaby o Twój "komfort psychiczny".
Jeśli jej na tym nie zależy , to może i na Tobie też nie?
Jeśli byś jej ufał, byłbyś pewien jej intencji odnośnie "kolegi" .
Zaproponuj spotkanie we troje ? TY sam się spotkaj z tym kolegą, niech będzie również Twoim kolegą ?
Dla mnie ten związek jest bez sensu, a co będzie dalej ? każde będzie żyło swoim życiem a tylko na noc w jednym łóżku ?
1,564 2018-09-27 12:59:12
Uważasz że po zdradzie takie spotkania to coś normalnego? W odbudowywaniu?
1,565 2018-09-27 13:02:41 Ostatnio edytowany przez Wydajemisię (2018-09-27 13:05:10)
Zgadzam się z QuQu, ona chce powrotu na starych zasadach , a Ty po całej sytuacji patrzysz na to zupełnie inaczej. Wg. niej nic się w sumie nie stało i ona nie rozumie czemu tak do niej podchodzisz i chcesz poważnie bo dla niej to jest poważnie.
A teraz jeszcze jak zobaczyła, że po pół roku nadal ją chcesz w tak szybkim tempie, to robi dalej co jej się podoba w końcu wybaczysz jej wszystko.
EDIT nie to nie jest normalne powinna wiedzieć jak mocno naruszyła zaufanie i że przez dłuższy czas tak będzie, bo psychicznie każde jej wyjście będzie dla Ciebie zastanawianiem się czy znowu mnie zdradzi ?
1,566 2018-09-27 13:07:26
Uważasz że po zdradzie takie spotkania to coś normalnego? W odbudowywaniu?
Spotkania z kolegami, przyjaciółmi uważam za jak najbardziej normalne. po zdradzie również.
Ale jak "się ktoś sam nie upilnuje to nikt go nie upilnuje"
A jak ktoś nie chce się upilnować sam, no cóż...
Jeśli oboje będziecie chcieli pracować nad związkiem to jest sens, ale wygląda na to ,że ona chce wejść "do tej samej rzeki"
Nie zastanawiaj się nad tym "co ona?"
Zastanów się ,czy Ty jesteś w stanie się tk męczyć za każdym jej wyjściem ?? nie ?? to po co się męczyć ? daj sobie spokój z nią
1,567 2018-09-27 13:30:02 Ostatnio edytowany przez Szary80 (2018-09-27 13:30:28)
Witam po dłuższej nieobecności, a więc tak po ponad półrocznej przerwie zgodziłem się na spotkanie z ex, temat związany ze zdradą/romansem z wiosny i opisywanego problemu wcześniej się zakończył. Oczywiście spotkanie tłumaczenie że on chciał rozbić nasz związek i przeprosiny i czy możemy spróbować w skrócie. Stwierdziłem ponad pół roku może wyciągnęła wnioski, jadę dalej kiedy rozmawialiśmy wspomniała mi że poznała takiego nowego też mojego znajomego że byli parę razy na kebabie i McDonald. Jakoś mnie to tam ruszyło ale stwierdziłem była sama ja też nie bd się czepiał. Rozmowa miała miejsce w Nd, minol pon. Spotkaliśmy się po pracy oczywiście mnóstwo tematów i wgl. Fajnie, przyszedł wtorek piszemy ze sobą nagle ona pisze mi że nowy kolega pisze jej czy jedzie z nim na kebaba we dwójkę była godz po 19 ja byłem wtedy w pracy. Odpisałem jej ze chyba wie co ma zrobić podziękować ładnie koledze. No i się zaczęło że to tylko kolega ze jej zależy na mnie ale się czepiam że mogę jej zaufać, no i tak to wyglądało do śr do południa mogłem jej tłumaczyć że to mi się nie podoba że nie czuję się stabilnie jeszcze. Ona i tak swoje że ja ją ograniczam, że stawiam jej warunki, że żyje w toksycznym zwiazku. Dziewczyny albo ja czegoś tu nie rozumiem albo oni rozmawiają o polityce i pracy. Tak wyglada powrót do udbudowania związku z kolegą w zanadrzu?? Związek nasz 5 lat, pol roku w narzeczenstwie.
Podziękuj koledze ze Ci życie uratował
Daj sobie z nią spokój bo szybciej przy niej na zawał zejdziesz .
1,568 2018-09-29 15:10:52
jako kobieta, która dostalaby druga szanse, nie zawracałabym sobie glowy jakimiś innymi kolegami. moim zdaniem, ona tylko się bawi, może to jakiś zakład z innymi koleżankami, ze sobie ciebie na nowo okreci wkolo paluszka, nie mam pojęcia. dziwne zachowanie i przepraszam ze to napisze ale nie sadze by ona myslala o tobie poważnie.
ps. zeszliście się już tak na serio? czy to tylko taka proba?
1,569 2018-09-29 15:38:25
wiec jako ze zostałam przekierowana na to forum, dołączam do grona samotnych. Choć trochę czytam te posty i widzę ze małe zmiany u was następują , co napawa mnie dobra myślą jeśli chodzi o mnie.
rozpaczam po krótkiej lecz bardzo intensywnej znajomości. jestem już całkiem dorosła (30 na karku) i całkiem doświadczoną (matka dwójki dziecię) i po kilku , hmm związkach. jednak wbrew pozorom to nie za ojcem dzieci tak ubolewam, tylko właśnie po facecie już po tamtych przebojach. ojciec zrobił mi z życia mały 10letni koszmar, na szczęście już od 3 lat żyje spokojnie.
a ten nowy, eh znamy się tyle lat, jednak każde z nas życie układało sobie gdzie indziej. i gdy nadszedł czas naszych rozstań, kilku przygód po nich, trafiliśmy na siebie.
mogę powiedzieć ze było rewelacyjnie, wszystko na plus... choć niestety tak bardzo byłam nie ufna ze takie szczęście może mnie trafić ze zdarzało mi się powtarzać, iż to się nie uda. za każdym razem ukochany skutecznie wybijał m to z głowy, aż nadszedł czas ze to on zrezygnował. i tak mija dwa miesiące, kontaktu praktycznie nie mamy, oprócz wcześniejszych aktów mojej desperacji. teraz odpuściłam lecz tęsknie.
najśmieszniejsze jest to ze cały czas wierze ze chłopak się po prostu przestraszył dalszego naszego zżycia.
niczym się nie wyróżniam od was, przezywam pewnie tak samo jak wy, choć wy jesteście chyba dużo silniejsze ode mnie. szkoda mi ze to się nie udało bo naprawdę pierwszy raz w życiu trafił mi się taki związek i taki facet
1,570 2018-09-30 00:00:16
Jestem spowrotem po próbie umówienia się na spotkanie które miało być dziś, niestety otrzymałem wiadomość od niej:Nie podejmujmy na razie tematu powrotu... Na razie chce być sama muszę sobie to wszystko poukładać w głowie. ..,, Czyli zapewne testuje nowego, szybka jest nie mogę w to uwierzyć. Ja tak szybko w życiu bym się nie zaangażował w nowa relacje ze ja nic nie ruszyło masakra. No i chyba pójdę w odstawke.:-(
1,571 2018-09-30 07:34:21
Cichy czy Ty naprawdę masz takie małe poczucie własnej wartości, że nie potrafisz się postawić i powiedzieć jej, żeby spadała na drzewo skoro Cię nie chce?
Właśnie, przeczytaj 100x i najlepiej powieś napis nad łóżkiem: ONA CIĘ NIE CHCE.
Ty już ZAWSZE będziesz dla niej tylko opcją zapasową. A im bardziej będziesz za nią chodził i prosił, żeby zwróciła na Ciebie uwagę, tym mniej poważnie będziesz traktowany.
1,572 2018-10-01 13:43:50 Ostatnio edytowany przez megi2410 (2018-10-01 13:45:42)
wiec jako ze zostałam przekierowana na to forum, dołączam do grona samotnych. Choć trochę czytam te posty i widzę ze małe zmiany u was następują , co napawa mnie dobra myślą jeśli chodzi o mnie.
rozpaczam po krótkiej lecz bardzo intensywnej znajomości. jestem już całkiem dorosła (30 na karku) i całkiem doświadczoną (matka dwójki dziecię) i po kilku , hmm związkach. jednak wbrew pozorom to nie za ojcem dzieci tak ubolewam, tylko właśnie po facecie już po tamtych przebojach. ojciec zrobił mi z życia mały 10letni koszmar, na szczęście już od 3 lat żyje spokojnie.
a ten nowy, eh znamy się tyle lat, jednak każde z nas życie układało sobie gdzie indziej. i gdy nadszedł czas naszych rozstań, kilku przygód po nich, trafiliśmy na siebie.
mogę powiedzieć ze było rewelacyjnie, wszystko na plus... choć niestety tak bardzo byłam nie ufna ze takie szczęście może mnie trafić ze zdarzało mi się powtarzać, iż to się nie uda. za każdym razem ukochany skutecznie wybijał m to z głowy, aż nadszedł czas ze to on zrezygnował. i tak mija dwa miesiące, kontaktu praktycznie nie mamy, oprócz wcześniejszych aktów mojej desperacji. teraz odpuściłam lecz tęsknie.
najśmieszniejsze jest to ze cały czas wierze ze chłopak się po prostu przestraszył dalszego naszego zżycia.
niczym się nie wyróżniam od was, przezywam pewnie tak samo jak wy, choć wy jesteście chyba dużo silniejsze ode mnie. szkoda mi ze to się nie udało bo naprawdę pierwszy raz w życiu trafił mi się taki związek i taki facet
Myślę, że mimo wszystko jesteś silniejsza od tych z nas, które nie mają dzieci. My mamy trudności z ogarnięciem się, ale jesteśmy same. A Ty jeszcze musisz zadbać o dzieci. Zawsze podziwiam osoby, które wychowują dzieci same, bo moja mama wychowała sama trzy córki, i wiem ile ją to kosztowało.
A tak ogólnie też mam w tym roku trzydziestkę i też rozpaczam, aż za bardzo. Na razie u mnie to lekko ponad miesiąc od rozstania, więc czekam, aż czas trochę bardziej zacznie działać na moją korzyść..
1,573 2018-10-02 13:13:08
Dziewczyny (i chłopaki), dajcie sobie czas na wszystko. Tak czytam i widzę, że jedna jest po rozstaniu miesiąć,ktoś inny dwa miesiące,jeszcze kolejna osoba pół roku. Ja po rozstaniu umówiłam się z innym facetem po 10 miesiącach,bo dopiero wtedy byłam w stanie to zrobić. Wcześniej nie chciałam nawet o tym myśleć. Dałam sobie czas na to,by się pozbierać,przepracować emocje. Z tym facetem spotykałam się jakoś dwa miesiące i on powiedział mi praktycznie to samo,co mój były,brakowało tylko tego,że jestem cudowną kobietą. Nie czułam jeszcze nic do niego, ale nie powiem,zabolało i przypomniało rozstanie z moim byłym. Ale tym razem to już nie był ten sam ból. Jakoś od miesiąca spotykam się z kimś nowym, bo powiedziałam sobie,że trzeba wychodzić do ludzi,poznawać ich,nie zamykać się znowu w sobie. Nie jest lekko,bo poczucie wartości nie jest po tym wszystkim zbyt wysokie, ale da się z tego wszystkiego wyjść,uwierzcie w to. Co z tego,że niektóre z Was mają 30 lat? Ja też tyle mam,a nawet ciut ponad. Nie ma co szukać szczęścia na siłe,bo skończyło się trzydziestkę! Trzeba dać sobie na wszystko czas. Jesteście po bolesnych przejściach,nie wierzycie,że może być już dobrze. Ale może być. I będzie. Ja rok temu o tej porze ledwo żyłam. Po rozstaniu podupadłam na zdrowiu,do tej pory odczuwam skutki tamtych nerwów. Ale wzięłam to na klatę i idę dalej do przodu. Lekko nie jest,raz jest lepiej,raz gorzej,jak to w życiu bywa. I to,że kolejna znajomość Wam się nie uda,to też nie oznacza końca świata,trzeba tylko dawać sobie czas i szansę. Na wszystko przyjdzie czas. Głowy do góry i powodzenia
1,574 2018-10-02 13:35:03
Dziewczyny (i chłopaki), dajcie sobie czas na wszystko. Tak czytam i widzę, że jedna jest po rozstaniu miesiąć,ktoś inny dwa miesiące,jeszcze kolejna osoba pół roku. Ja po rozstaniu umówiłam się z innym facetem po 10 miesiącach,bo dopiero wtedy byłam w stanie to zrobić. Wcześniej nie chciałam nawet o tym myśleć. Dałam sobie czas na to,by się pozbierać,przepracować emocje. Z tym facetem spotykałam się jakoś dwa miesiące i on powiedział mi praktycznie to samo,co mój były,brakowało tylko tego,że jestem cudowną kobietą. Nie czułam jeszcze nic do niego, ale nie powiem,zabolało i przypomniało rozstanie z moim byłym. Ale tym razem to już nie był ten sam ból. Jakoś od miesiąca spotykam się z kimś nowym, bo powiedziałam sobie,że trzeba wychodzić do ludzi,poznawać ich,nie zamykać się znowu w sobie. Nie jest lekko,bo poczucie wartości nie jest po tym wszystkim zbyt wysokie, ale da się z tego wszystkiego wyjść,uwierzcie w to. Co z tego,że niektóre z Was mają 30 lat? Ja też tyle mam,a nawet ciut ponad. Nie ma co szukać szczęścia na siłe,bo skończyło się trzydziestkę! Trzeba dać sobie na wszystko czas. Jesteście po bolesnych przejściach,nie wierzycie,że może być już dobrze. Ale może być. I będzie. Ja rok temu o tej porze ledwo żyłam. Po rozstaniu podupadłam na zdrowiu,do tej pory odczuwam skutki tamtych nerwów. Ale wzięłam to na klatę i idę dalej do przodu. Lekko nie jest,raz jest lepiej,raz gorzej,jak to w życiu bywa. I to,że kolejna znajomość Wam się nie uda,to też nie oznacza końca świata,trzeba tylko dawać sobie czas i szansę. Na wszystko przyjdzie czas. Głowy do góry i powodzenia
Kamcia dajesz siłę i nadzieję że warto żyć pozytywnie i iść na przód .
Ja doszłam do wniosku że ja wcale nie potrzebuje kogoś żeby być szczęśliwą i niemam zamiaru się z kimś spotykać . Dobrze mi jest tak jak jest . Widocznie nie jestem stworzona do tego żeby mnie kochać . Myślę że lepiej żyć dniem dzisiejszym niż zastanawiać się co będzie dalej . Kamcia życzę ci żebyś znalazła to szczęście wkoncu
1,575 2018-10-02 13:48:58
Aniu,ja też nie planowałam kolejnej znajomości, ale po prostu któregoś dnia poszłam ze znajomymi na koncert i poznałam tego chłopaka,z którym widuję się od miesiąca. Nie znasz dnia i godziny. Daj sobie czas. Nie wmawiaj sobie,że nie nadajesz się do kochania,bo to bzdury. Ważne,że czujesz się dobrze ze sobą. To już ogromny krok naprzód. A reszta przyjdzie niespodziewanie. Dziękuję i ja Tobie życzę mnóstwo szczęścia i więcej wiary w siebie
1,576 2018-10-02 14:44:02
Ania, myślenie o tym, że nie nadajesz się do miłości nie pomoże zdrowieć
1,577 2018-10-02 14:51:19
To nie tak że nie nadaje się do miłości może się źle wyraziłam .
Poprostu dobrze jest jak jest .
1,578 2018-10-02 22:05:50 Ostatnio edytowany przez Jazzmine (2018-10-02 22:08:13)
Cichy22: daj sobie spokój z ta dziewczyna. Gdyby jej na Tobie zależało, zrobiłaby naprawdę wiele, a nie robi kompletnie nic oprócz tego, ze bawi sie Twoimi uczuciami. Pół roku to naprawdę duzo czasu i mógłbyś byc juz na zupełnie innym etapie swojego zycia, gdybys tylko postarał sie odciac. Nie mówie, ze zapomniałbys kompletnie, ale sam sobie nie dajesz szansy na wyleczenie sie z tego związku.
1,579 2018-10-02 22:07:20
Aniu, jak tam?
Sama jestem po rozstaniu i tak sobie czytałam ten wątek przez ostatnie kilka dni, az w koncu przeczytałam calosc. Nie ukrywam, ze po cichu liczyłam na to, ze po tak długim czasie od rozstania - Ty będziesz juz szczęśliwa w innej relacji i zupełnie zdrowa po poprzedniej:)
1,580 2018-10-03 08:04:10
Aniu, jak tam?
Sama jestem po rozstaniu i tak sobie czytałam ten wątek przez ostatnie kilka dni, az w koncu przeczytałam calosc. Nie ukrywam, ze po cichu liczyłam na to, ze po tak długim czasie od rozstania - Ty będziesz juz szczęśliwa w innej relacji i zupełnie zdrowa po poprzedniej:)
Hmmm.....
Po rozstaniu byłam wrakiem człowieka przez pierwsze trzy miesiące cierpiałam strasznie . Tak naprawdę mało pamiętam te miesiące o mało co nie skończyło się szpitalem . Teraz myślę że jest dużo lepiej . Zaczelam normalnie żyć .
Zaczynam po mału być szczęśliwa ;-).
Powiem ci że ciężko jest komuś zaufać po takim rozstaniu ale narazie i tak niechce nikogo .
Pozatym niewiem czemu ale prawie wszyscy faceci którzy mnie zapraszają mają obrączki na palcach a ja dziękuję za takie relacje ;-).
Jazzmine a ty ile jesteś po rozstaniu? I jak sobie radzisz ?
1,581 2018-10-03 08:23:24
Witam wszystkich. Jestem tu nowa. Wątek bardzo potrzebny... Jestem po "związku", który trwał 9 miesięcy. I j go nazywałam związkiem... Zakochałam się. A wiem, że dookoła Niego jest wianuszek kobiet. Teraz nastąpiła chora sytuacja. Pojechał na 5 dni ze swoją przyjaciółką, z którą był przede mną, do Włoch - w prezencie urodzinowym na jej 50-te urodziny. Niby tego przede mną nie ukrywał, ale przecież to jest chore. Wierzyłam do końca, że nie pojedzie. Oczywiście dzień przed wyjazdem się "obraziliśmy" na siebie. Wstyd mi tu o tym pisać. Dawno powinnam Go zostawić. Ale jestem otumaniona. Choć taka już dorosła... Gdzie duma, godność, mądrość? Widzę to wszystko, a daję kolejne szanse. Choć pewnie teraz to On to zakończy. A mnie serce pęka.
Cichy22: trudno zaufać, ciężko być w takim związku, ale rozumiem Cię, że ciągle masz nadzieję...
1,582 2018-10-03 08:28:00
Jazzmine: A jak się wyleczyć z takiego związku, skoro jest się zakochaną i wybacza się wiele? Jak się dowartościować i rzucić Go, zanim On to ostatecznie zrobi...? Jestem w rozpaczy, bo jak spędzaliśmy czas razem to był ideałem... Potrzebuję pomocy...
1,583 2018-10-03 08:29:32
Witam wszystkich. Jestem tu nowa. Wątek bardzo potrzebny... Jestem po "związku", który trwał 9 miesięcy. I j go nazywałam związkiem... Zakochałam się. A wiem, że dookoła Niego jest wianuszek kobiet. Teraz nastąpiła chora sytuacja. Pojechał na 5 dni ze swoją przyjaciółką, z którą był przede mną, do Włoch - w prezencie urodzinowym na jej 50-te urodziny. Niby tego przede mną nie ukrywał, ale przecież to jest chore. Wierzyłam do końca, że nie pojedzie. Oczywiście dzień przed wyjazdem się "obraziliśmy" na siebie. Wstyd mi tu o tym pisać. Dawno powinnam Go zostawić. Ale jestem otumaniona. Choć taka już dorosła... Gdzie duma, godność, mądrość? Widzę to wszystko, a daję kolejne szanse. Choć pewnie teraz to On to zakończy. A mnie serce pęka.
Cichy22: trudno zaufać, ciężko być w takim związku, ale rozumiem Cię, że ciągle masz nadzieję...
Jesteście razem ? Piszesz że jesteś po związku a na końcu piszesz że on pewnie ten związek skończy po powrocie .?
1,584 2018-10-03 08:35:02
Cichy22: tak trudno siebie przekonać, że nic z tego nie będzie. Dziewczyna Cię nie chce. Mnie On też nie chce. A ja walczę i szaleję z rozpaczy. I poniżam się. Chciałabym potrafić w tej sytuacji obrócić się na pięcie... A ja wypisuję do Niego smsy. Proszę o spotkanie. Gdyby mnie przecież kochał, nie musiałabym prosić o nic. Wiem to. I co z tego... Ty też to czujesz. Obydwoje musimy to przerwać. Może razem będzie łatwiej...
1,585 2018-10-03 08:37:36
Smutnaania: Rozzłościł się na mnie, bo dzień przed wyjazdem nie odzywałam się od rana, ale wieczorem nie wytrzymałam. Teraz On się nie odzywa. Jakieś skrawki smsów przed samym wyjazdem... Nie zostało wprost powiedziane, że to koniec, ale na pytanie, kiedy się zobaczymy, padła odpowiedź: nie wiem i że teraz on nie będzie sie odzywał tak jak ja. Dziecinada...wiem....
1,586 2018-10-03 08:39:37
Smutnaania: piszę, że jestem po związku, bo próbuję sama siebie przekonać, że to dalej nie ma sensu. Ale serce szaleje. Wiem, że to co piszę, jest nielogiczne. Jestem w wielkich emocjach.
1,587 2018-10-03 08:40:59
Jak siebie powstrzymać przed napisaniem kolejnego smsa, skoro On milczy...
1,588 2018-10-03 08:48:52
Teraz napisał, że dolecieli. I że przesyła pozdrowienia. Nie wiem jak mam to wytrzymać. Smutnaania: co Ty o tym sądzisz, oprócz tego, że widzisz, że się w tym pogubiłam...
1,589 2018-10-03 08:50:56
Smutnaania: piszę, że jestem po związku, bo próbuję sama siebie przekonać, że to dalej nie ma sensu. Ale serce szaleje. Wiem, że to co piszę, jest nielogiczne. Jestem w wielkich emocjach.
Ok .
Z tego co piszesz to wszyscy jesteście ok 50 powiem ci że to naprawdę straszna dziecinada może dlatego że moi rodzice nie dużo więcej mają lat i odrazu porównuje z nimi:-).
Wierzę że jest ci naprawdę ciężko i myślę że w każdym wieku można ogłupieć z miłości . Pomyśl sobie sama co to za związek skoro facet zostawia CIEBIE dla byłej i z nią wyjeżdża na wspólny wypad . Jesteś pewna że to tylko przyjaźń ?
Ciężko mi ci coś doradzić bo ja z miłości nie walczyłam o ex bo chciałam żeby on był szczęśliwy mimo że ja cierpiałam . Wiem że jak się kogoś kocha to potrafi się zrobić dla tej osoby wszystko ja zrezygnowałam z walki.
Może powiedz coś więcej o swoim związku mieszkaliście razem ? Były jakieś wspólne plany ?
1,590 2018-10-03 08:53:33
Teraz napisał, że dolecieli. I że przesyła pozdrowienia. Nie wiem jak mam to wytrzymać. Smutnaania: co Ty o tym sądzisz, oprócz tego, że widzisz, że się w tym pogubiłam...
Nierozumiem tego . Byliście razem w związku a on powiedział do ciebie kochanie jadę sobie na wycieczkę z przyjaciółką nie biorę cię bo ....?
Było coś takiego ? Czemu nie pojechałaś z nimi czemu on pojechał z nią ?
1,591 2018-10-03 09:23:17
Iwona_70 chcesz wierzyć, że coś was łączyło. Może tylko TY tak myślałaś a z jego strony to była tylko "zwykła" znajomość, "bez zobowiązań"
Ty dobrze wiesz jaka jest wasza sytuacja, ale pewnie wyobraźnia Cię poniosła, że dla niego to znaczy tyle samo co dla Ciebie.
Chyba nie ma sensu się oszukiwać , bo po co ?
1,592 2018-10-03 09:23:27
Iwona, Twój błąd polegał na tym, że widziałaś, jaki On jest, ale wolałaś z nieznanego mi powodu sądzić, że dla Ciebie wywróci swoje życie do góry nogami..
Nie rozumiem.. Nie rozmawialiście o tym?
1,593 2018-10-03 09:24:10
Powiedział, że Jej obiecał taki prezent. I że jak Ona będzie chciała z Nim jechać, to pojedzie. Wiem, że to chore. A z drugiej strony sobie tłumaczę, że przecież mógł mnie okłamać. Że jedzie na szkolenie, w delegację itp.
Mówi, że gdyby chciał do Niej wrócić, to nie spędzałby weekendów ze mną. Nie mieszkamy razem. Mamy do siebie 80km. Planów mocno przyszłościowych nie było. Takie typu: kurs tańca od października, wyjazd na narty w grudniu...
1,594 2018-10-03 09:27:43
Tak. Wierzyłam. Myślałam, że się we mnie zakocha. Bo co? bo jestem wyjątkowa? Dziewczyny. Potrzebuję dobrego psychologa.
1,595 2018-10-03 09:28:23 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-10-03 09:30:03)
Powiedział, że Jej obiecał taki prezent. I że jak Ona będzie chciała z Nim jechać, to pojedzie. Wiem, że to chore. A z drugiej strony sobie tłumaczę, że przecież mógł mnie okłamać. Że jedzie na szkolenie, w delegację itp.
Mówi, że gdyby chciał do Niej wrócić, to nie spędzałby weekendów ze mną. Nie mieszkamy razem. Mamy do siebie 80km. Planów mocno przyszłościowych nie było. Takie typu: kurs tańca od października, wyjazd na narty w grudniu...
Nie będziesz mieć tego mężczyzny na własność, w tradycyjnym znaczeniu.Kogoś innego szukasz. Potrzebujesz się kopnąć w 4 litery.. Czy Wy w ogóle się znacie?
1,596 2018-10-03 09:32:17
I cały czas to mnie bardziej zależało. Powinnam odpuścić, wiem. Jeśli się nie postara o mnie, potwierdzi tylko moją kobiecą intuicję. Tylko, że to jest tak cholernie trudne. Widzę, że zachowuję się jak niedojrzała nastolatka (przepraszam wszystkie dziewczyny w tym wieku), ale zrozumie mnie ta kobieta, która była tak szaleńczo zakochana. Jak to zrobić? Żeby poczuł, że mi nie zależy. Żeby poczuł, że odpuszczam. Pomóżcie.
1,597 2018-10-03 09:34:12
Ela210: Myślałam, że takiego znalazłam... Bardzo to boli.
1,598 2018-10-03 09:35:28
Jazzmine napisał/a:Aniu, jak tam?
Sama jestem po rozstaniu i tak sobie czytałam ten wątek przez ostatnie kilka dni, az w koncu przeczytałam calosc. Nie ukrywam, ze po cichu liczyłam na to, ze po tak długim czasie od rozstania - Ty będziesz juz szczęśliwa w innej relacji i zupełnie zdrowa po poprzedniej:)
Hmmm.....
Po rozstaniu byłam wrakiem człowieka przez pierwsze trzy miesiące cierpiałam strasznie . Tak naprawdę mało pamiętam te miesiące o mało co nie skończyło się szpitalem . Teraz myślę że jest dużo lepiej . Zaczelam normalnie żyć .
Zaczynam po mału być szczęśliwa ;-).
Powiem ci że ciężko jest komuś zaufać po takim rozstaniu ale narazie i tak niechce nikogo .
Pozatym niewiem czemu ale prawie wszyscy faceci którzy mnie zapraszają mają obrączki na palcach a ja dziękuję za takie relacje ;-).
Jazzmine a ty ile jesteś po rozstaniu? I jak sobie radzisz ?
Wcale Ci sie nie dziwie, ze nie masz ochoty spotkać sie z żonatymi. To akurat dobrze o Tobie świadczy. Moze sama zaproponuj komuś jakieś niezobowiązujące wyjście? Tak o po prostu, zeby miło spędzić czas:)
Ja rozstałam sie troszkę ponad miesiąc temu. W miedzyczasie ex odzywał sie do mnie i troche szarpał mi tym nerwy, wiec w koncu zdecydowałam sie na zablokowanie jego nr. On wrócił do kobiety, z która był przede mną, wiec tym bardziej nie widziałam sensu żadnego kontaktu. Zrobił to z dnia na dzien w najgorszym okresie mojego zycia, bo byłam dosłownie 2 dni po wyjściu ze szpitala po ciężkiej operacji. Wyprowadziłam sie jeszcze tego samego dnia, wiec najgorsze mam za sobą. Teraz jest juz stabilnie, czasem cos mnie „uszczypnie”, ale żyje normalnie, duzo sie śmieje, staram sie nauczyć byc sama ze sobą:)
1,599 2018-10-03 09:38:56
Przepraszam Was, że na razie pisze tylko o sobie, a nie staram się pomóc innym.
Wiecie na co mam ochotę? Pojechać przywitać Go na lotnisku. Wiem kiedy wracają. Upodliłabym się do reszty? To byłby już definitywny koniec...
1,600 2018-10-03 09:39:18
I cały czas to mnie bardziej zależało. Powinnam odpuścić, wiem. Jeśli się nie postara o mnie, potwierdzi tylko moją kobiecą intuicję. Tylko, że to jest tak cholernie trudne. Widzę, że zachowuję się jak niedojrzała nastolatka (przepraszam wszystkie dziewczyny w tym wieku), ale zrozumie mnie ta kobieta, która była tak szaleńczo zakochana. Jak to zrobić? Żeby poczuł, że mi nie zależy. Żeby poczuł, że odpuszczam. Pomóżcie.
po prostu odpuść, masz dobrą okazję, i powód , bo wyjechał z nią, masz 5 dni-spróbuj
1,601 2018-10-03 09:40:54
Przepraszam Was, że na razie pisze tylko o sobie, a nie staram się pomóc innym.
Wiecie na co mam ochotę? Pojechać przywitać Go na lotnisku. Wiem kiedy wracają. Upodliłabym się do reszty? To byłby już definitywny koniec...
Kobiety lubią takie "tragiczne miłości" , upodlić się a później płakać, że oni nas nie szanują , echh
1,602 2018-10-03 09:41:23
I cały czas to mnie bardziej zależało. Powinnam odpuścić, wiem. Jeśli się nie postara o mnie, potwierdzi tylko moją kobiecą intuicję. Tylko, że to jest tak cholernie trudne. Widzę, że zachowuję się jak niedojrzała nastolatka (przepraszam wszystkie dziewczyny w tym wieku), ale zrozumie mnie ta kobieta, która była tak szaleńczo zakochana. Jak to zrobić? Żeby poczuł, że mi nie zależy. Żeby poczuł, że odpuszczam. Pomóżcie.
??? no teraz to przegięłaś, wcale nie byłaś zakochana, to tylko urażona duma, skoro pierwszoplanowym zagadnieniem jest to, żeby poczuł, że Tobie nie zależy
1,603 2018-10-03 09:42:30
I cały czas to mnie bardziej zależało. Powinnam odpuścić, wiem. Jeśli się nie postara o mnie, potwierdzi tylko moją kobiecą intuicję. Tylko, że to jest tak cholernie trudne. Widzę, że zachowuję się jak niedojrzała nastolatka (przepraszam wszystkie dziewczyny w tym wieku), ale zrozumie mnie ta kobieta, która była tak szaleńczo zakochana. Jak to zrobić? Żeby poczuł, że mi nie zależy. Żeby poczuł, że odpuszczam. Pomóżcie.
W pewnym stopniu Cie rozumiem, bo ja tez byłam szaleńczo zakochana w mężczyźnie, ktory zostawił mnie całkiem niedawno dla swojej eks. Szarpią emocje okrutnie, ale musisz to sobie powoli jakos poukladac. Ja miałam o tyle łatwiej, ze mi nie chciało sie do niego odzywać, jednak on to robił i cieżko było mi nie odpowiedzieć, wiec najzwyczajniej w świecie zablokowałam jego numer. Mysle, ze on wasza relacje traktuje dosc swobodnie skoro zdecydował sie na wyjazd z inna kobieta. A Ty zakochana teraz rwiesz włosy z głowy. Czy on Ci cos obiecywał, deklarował?
1,604 2018-10-03 09:54:34
Smutnania napisał/a:Jazzmine napisał/a:Aniu, jak tam?
Sama jestem po rozstaniu i tak sobie czytałam ten wątek przez ostatnie kilka dni, az w koncu przeczytałam calosc. Nie ukrywam, ze po cichu liczyłam na to, ze po tak długim czasie od rozstania - Ty będziesz juz szczęśliwa w innej relacji i zupełnie zdrowa po poprzedniej:)
Hmmm.....
Po rozstaniu byłam wrakiem człowieka przez pierwsze trzy miesiące cierpiałam strasznie . Tak naprawdę mało pamiętam te miesiące o mało co nie skończyło się szpitalem . Teraz myślę że jest dużo lepiej . Zaczelam normalnie żyć .
Zaczynam po mału być szczęśliwa ;-).
Powiem ci że ciężko jest komuś zaufać po takim rozstaniu ale narazie i tak niechce nikogo .
Pozatym niewiem czemu ale prawie wszyscy faceci którzy mnie zapraszają mają obrączki na palcach a ja dziękuję za takie relacje ;-).
Jazzmine a ty ile jesteś po rozstaniu? I jak sobie radzisz ?Wcale Ci sie nie dziwie, ze nie masz ochoty spotkać sie z żonatymi. To akurat dobrze o Tobie świadczy. Moze sama zaproponuj komuś jakieś niezobowiązujące wyjście? Tak o po prostu, zeby miło spędzić czas:)
Ja rozstałam sie troszkę ponad miesiąc temu. W miedzyczasie ex odzywał sie do mnie i troche szarpał mi tym nerwy, wiec w koncu zdecydowałam sie na zablokowanie jego nr. On wrócił do kobiety, z która był przede mną, wiec tym bardziej nie widziałam sensu żadnego kontaktu. Zrobił to z dnia na dzien w najgorszym okresie mojego zycia, bo byłam dosłownie 2 dni po wyjściu ze szpitala po ciężkiej operacji. Wyprowadziłam sie jeszcze tego samego dnia, wiec najgorsze mam za sobą. Teraz jest juz stabilnie, czasem cos mnie „uszczypnie”, ale żyje normalnie, duzo sie śmieje, staram sie nauczyć byc sama ze sobą:)
Dwa weekendy jeden po drugim byłam na imprezach jak dlamnie to już duży postęp :-P. Narazie niechce nikogo poznawać nowego dobrze jest jak jest ;-).
Musisz być bardzo silna kobieta jak tak szybko wyszłaś z tego . Bardzo dobrze że tak sobie radzisz oby tak dalej :-)
1,605 2018-10-03 09:54:51
Jazzmine: Nic mi nie obiecywał i nic mi nie deklarował. To tylko moja olbrzymia potrzeba, żeby mnie pokochał, tak jak ja Jego.
Ela210: Ja Go nawet pokochałam. Ale zdaję sobie sprawę, że naciskam i sie poniżam. Stąd moje myśli, żeby zobaczył, że jednak mi tak nie zależy. Jestem w błędzie? To naposzcie mi wprost, kawa na ławę, bo widzicie, że ogłupiły mnie te emocje.
1,606 2018-10-03 09:57:20
Jazzmine i Smutnaania: podziwiam Waszą siłę, choć wiem, że dużo Was to kosztowało. Chciałabym być już w tym miejscu co Wy...
1,607 2018-10-03 09:57:24
Tak. Wierzyłam. Myślałam, że się we mnie zakocha. Bo co? bo jestem wyjątkowa? Dziewczyny. Potrzebuję dobrego psychologa.
Może psycholog to naprawdę dobry pomysł ......
Wiesz jaki on jest wiesz że nie masz z nim przyszłości poblokoj go niech się poczuje tak jak ty się czujesz . Ja na twoim miejscu zerwała bym z nim i zaczęła bardzo ciężkie leczenie ze związku i przechodziła "żałobę " po nim .
1,608 2018-10-03 09:59:40
QuQu: do końca wierzyłam, że nie pojedzie. Wyjechał wczoraj. Stąd tak silne emocje rozpaczy. Spróbować odpuścić... 5 dni... Chciałabym dać radę... Bo to strasznie boli.
1,609 2018-10-03 10:00:46
Jazzmine i Smutnaania: podziwiam Waszą siłę, choć wiem, że dużo Was to kosztowało. Chciałabym być już w tym miejscu co Wy...
Mi zajęło pół roku prawie żeby onim jak myślę nie płakać . Ciągle jest w mojej głowie i sercu ale ja mam o tyle lepiej że już niechciala bym z nim być i to że moj ex narzeczony oświadczył się innej i układa sobie już życie .
Czas leczy rany nic innego nie pomaga tylko czas .
1,610 2018-10-03 10:10:58
Wiem, że tylko czas leczy rany. Mam tyle lat, a dalej naiwnie wierzę, że nie można przecież być takim okrutnym i zakłamanym człowiekiem. Świetnie się bawił. Moimi uczuciami. Ma mnie głęboko w czterech literach, a ja udawałam głupią, żeby tylko był ze mną. Usidlił mnie strasznie, bo był dżentelmenem, opiekuńczym facetem, dowcipnym, kupującym kwiaty, aktywnym i bliskość też była idealna... Owinął mnie wokół palca. Wydaje mi się, że oszaleję z tego bólu.
1,611 2018-10-03 10:11:59
Iwona_70 napisał/a:Jazzmine i Smutnaania: podziwiam Waszą siłę, choć wiem, że dużo Was to kosztowało. Chciałabym być już w tym miejscu co Wy...
Mi zajęło pół roku prawie żeby onim jak myślę nie płakać . Ciągle jest w mojej głowie i sercu ale ja mam o tyle lepiej że już niechciala bym z nim być i to że moj ex narzeczony oświadczył się innej i układa sobie już życie .
Czas leczy rany nic innego nie pomaga tylko czas .
Chciałabym tak jak Ty, poczuć, że nie chcę Go już...
1,612 2018-10-03 10:18:59 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-10-03 10:19:46)
Żadne emocje. Gdybyś postarała się kogoś najpierw poznać, a nie naginać do swoich wyobrażeń, byłoby Ci łatwiej stworzyć związek. Nie nie pokochałaś go, ani nawet nie było blisko..
1,613 2018-10-03 10:19:37
Smutnania napisał/a:Iwona_70 napisał/a:Jazzmine i Smutnaania: podziwiam Waszą siłę, choć wiem, że dużo Was to kosztowało. Chciałabym być już w tym miejscu co Wy...
Mi zajęło pół roku prawie żeby onim jak myślę nie płakać . Ciągle jest w mojej głowie i sercu ale ja mam o tyle lepiej że już niechciala bym z nim być i to że moj ex narzeczony oświadczył się innej i układa sobie już życie .
Czas leczy rany nic innego nie pomaga tylko czas .Chciałabym tak jak Ty, poczuć, że nie chcę Go już...
Moja niechęć do niego stała się w chwili kiedy poznał inna czyli dwa miesiące po rozstaniu . Ja jestem wszystko wstanie wybaczyć ale nie innej kobiety i zdrady. Nie byliśmy już wtedy razem ale ja to potraktowałam jak zdradę i to pomogło mi zniechęcić się do niego . Pomimo że umierałam z bólu i tęsknoty tyle miesięcy gdyby przyszedł padł na kolana i błagał o wybaczenie nie wybaczyła bym .
Cieszę się że żyje nic mu nie jest i jest szczęśliwy . Chyba tak działa miłość jak się kogoś kocha całym sercem jest się w stanie przestać walczyć o miłość .
Ja poprostu poddałam się i zaczynam żyć swoim życiem w pojedynkę
1,614 2018-10-03 10:20:36
Jazzmine napisał/a:Smutnania napisał/a:Hmmm.....
Po rozstaniu byłam wrakiem człowieka przez pierwsze trzy miesiące cierpiałam strasznie . Tak naprawdę mało pamiętam te miesiące o mało co nie skończyło się szpitalem . Teraz myślę że jest dużo lepiej . Zaczelam normalnie żyć .
Zaczynam po mału być szczęśliwa ;-).
Powiem ci że ciężko jest komuś zaufać po takim rozstaniu ale narazie i tak niechce nikogo .
Pozatym niewiem czemu ale prawie wszyscy faceci którzy mnie zapraszają mają obrączki na palcach a ja dziękuję za takie relacje ;-).
Jazzmine a ty ile jesteś po rozstaniu? I jak sobie radzisz ?Wcale Ci sie nie dziwie, ze nie masz ochoty spotkać sie z żonatymi. To akurat dobrze o Tobie świadczy. Moze sama zaproponuj komuś jakieś niezobowiązujące wyjście? Tak o po prostu, zeby miło spędzić czas:)
Ja rozstałam sie troszkę ponad miesiąc temu. W miedzyczasie ex odzywał sie do mnie i troche szarpał mi tym nerwy, wiec w koncu zdecydowałam sie na zablokowanie jego nr. On wrócił do kobiety, z która był przede mną, wiec tym bardziej nie widziałam sensu żadnego kontaktu. Zrobił to z dnia na dzien w najgorszym okresie mojego zycia, bo byłam dosłownie 2 dni po wyjściu ze szpitala po ciężkiej operacji. Wyprowadziłam sie jeszcze tego samego dnia, wiec najgorsze mam za sobą. Teraz jest juz stabilnie, czasem cos mnie „uszczypnie”, ale żyje normalnie, duzo sie śmieje, staram sie nauczyć byc sama ze sobą:)Dwa weekendy jeden po drugim byłam na imprezach jak dlamnie to już duży postęp :-P. Narazie niechce nikogo poznawać nowego dobrze jest jak jest ;-).
Musisz być bardzo silna kobieta jak tak szybko wyszłaś z tego . Bardzo dobrze że tak sobie radzisz oby tak dalej :-)
Skoro Ci tak dobrze to najważniejsze, zebys czuła sie w porządku i w zgodzie sama ze sobą poznawac kogos mozna tak po prostu, nie musi to prowadzić do związku czy czegokolwiek:)
Czy jestem silna? Nie wiem. Sporo przeszłam. W zeszłym roku zostawiłam faceta po 5 latach. Ten związek był na maksa toksyczny i zrujnował mnie psychicznie. Dzieki bliskim stanęłam na nogi. Miesiąc pozniej poznałam V. Nie traktowałam tego zbyt poważnie, bo mieszkał w innym kraju. Po prostu zajmował mi głowę i miło sie rozmawiało. Z czasem przyjechał do mnie (pochodzi z tego samego miasta) raz, drugi, trzeci. Poznałam jego syna, przyjęłam zaproszenie na wesele i poznałam jego rodzine. Podjął decyzje i powrocie do kraju. Rzucił tam wszystko i kwestia czasu było zeby był na stałe bliżej. Jednak po weselu czułam, ze cos było nie tak. Powiedziałam mu o tym, on przyznał mi racje i tak wróciliśmy każde do swojego zycia. Dwa miesiące nie mieliśmy praktycznie żadnego kontaktu. On sie odzywał, wydzwaniał, jednak ja tego nie chciałam, bo mimo wszystko, zaangażowałam sie. Pod koniec grudnia wrócił. Spotkaliśmy sie i tak zostało. Zamieszkaliśmy razem. W lutym okazało sie, ze wisi nade mną widmo bardzo poważnej choroby. Bardzo czesto ladowalam w szpitalu, wyniki leciały na łeb na szyje i całkiem poważnie martwiłam sie o swoja przyszłość, o to jak bedzie wyglądało moje życie. On mnie bardzo wspierał podczas pobytów w szpitalu, jednak nasze życie codzienne nie należało do udanych. W sierpniu podjęto decyzje o operacji. Mysle, ze gdyby nie on, zniosłabym to naprawdę strasznie. Dopiero wtedy poczułam, ze musi mnie kochac, skoro widział mnie w bardzo podłym stanie a mimo to był, trwał i poświęcał każda chwile na to zeby byc blisko. Wyszłam ze szpitala i myslalam sobie: teraz bedzie juz tylko lepiej, poukładamy sobie problemy i różnice, ktore nas dziela. Jednak jego była odezwała sie po naszej kłótni o jego prace (nie chce opisywać dokładnie o jaka chodzi, jednak dla mnie styl jego pracy był nie do przyjęcia i nasze kłótnie wynikały zazwyczaj wlasnie z tego powodu), padły dosc ostre słowa, ze moze zwyczajnie sie dla siebie nie nadajemy. Dziewczyna sie rozstała i napisała do niego, a on choc rano mowil, ze kocha mnie, wieczorem wyznał jej to samo i postanowił związać sie ponownie z nia. Nie było mi łatwo przez to przejsc, ale moje wcześniejsze doświadczenia i obawa o własne zdrowie, jakos mnie zahartowały. Zdałam sobie sprawę, ze w życiu sa ważniejsze problemy i fakt, ze on mnie nie chce, nie moze miec wpływu na jakość mojego zycia i samoocene. Żyje dokładnie tak samo, jak wcześniej, z ta różnica, ze po prostu w moim życiu nie ma juz jego. Zdarza mi sie tęsknić, ale szybko zajmuje wtedy głowę czymś innym i takie momenty przychodzą do mnie coraz rzadziej. Muszę przepracować pewne rzeczy, poukladac sobie na spokojnie i w przyszłości nie powielać niektorych schematów. Tyle. Co nie zabije to wzmocni i taka jest prawda
1,615 2018-10-03 10:22:45
QuQu: do końca wierzyłam, że nie pojedzie. Wyjechał wczoraj. Stąd tak silne emocje rozpaczy. Spróbować odpuścić... 5 dni... Chciałabym dać radę... Bo to strasznie boli.
Nie chcę licytować się na "ból".
10 miesiąc jestem w jakimś cholernym MATRIXIE, ale te 5 dni to dla Ciebie szansa , wykorzystaj ją
1,616 2018-10-03 10:33:25
Wiem, że tylko czas leczy rany. Mam tyle lat, a dalej naiwnie wierzę, że nie można przecież być takim okrutnym i zakłamanym człowiekiem. Świetnie się bawił. Moimi uczuciami. Ma mnie głęboko w czterech literach, a ja udawałam głupią, żeby tylko był ze mną. Usidlił mnie strasznie, bo był dżentelmenem, opiekuńczym facetem, dowcipnym, kupującym kwiaty, aktywnym i bliskość też była idealna... Owinął mnie wokół palca. Wydaje mi się, że oszaleję z tego bólu.
Przede wszystkim, wez 3 głębsze wdechy i spróbuj sie nieco uspokoić, bo odnoszę wrażenie, ze strasznie sie nakręcasz. Nic dziwnego, ze szarpią Tobą emocje skoro wczoraj wyjechał i ta wiadomość zbiła Cie z nóg. Zobacz.. on niczego Ci nie obiecywał, niczego nie deklarował, to Ty po prostu pozwoliłaś sobie uwierzyć, ze wasza znajomosc idzie w jakimś konkretnym kierunku. Cieżko sie dziwić, bo człowiek zawsze liczy na związek skoro relacja rozwija sie w ten sposob, jednak miałaś dosc jasne sygnały z jego strony, ze on patrzy na to inaczej. Moim zdaniem powinnaś pozbierać swoja godność z podłogi i wiecej sie do niego nie odzywać, a ta kiełkująca dopiero miłość wyciąć w zalążku. Daj czasowi czas, nie panikuj:)
1,617 2018-10-03 10:48:42
Iwona, ja Ci tylko jedno napiszę: ogarnij się kobieto, bo ręce opadają jak się Ciebie czyta.
Masz jakiekolwiek poczucie własnej wartości czy schowałaś je już dawno na dnie szafy?
Pora je odnaleźć i zacząć używać.
1,618 2018-10-03 10:50:11
Iwona_70 napisał/a:Wiem, że tylko czas leczy rany. Mam tyle lat, a dalej naiwnie wierzę, że nie można przecież być takim okrutnym i zakłamanym człowiekiem. Świetnie się bawił. Moimi uczuciami. Ma mnie głęboko w czterech literach, a ja udawałam głupią, żeby tylko był ze mną. Usidlił mnie strasznie, bo był dżentelmenem, opiekuńczym facetem, dowcipnym, kupującym kwiaty, aktywnym i bliskość też była idealna... Owinął mnie wokół palca. Wydaje mi się, że oszaleję z tego bólu.
Przede wszystkim, wez 3 głębsze wdechy i spróbuj sie nieco uspokoić, bo odnoszę wrażenie, ze strasznie sie nakręcasz. Nic dziwnego, ze szarpią Tobą emocje skoro wczoraj wyjechał i ta wiadomość zbiła Cie z nóg. Zobacz.. on niczego Ci nie obiecywał, niczego nie deklarował, to Ty po prostu pozwoliłaś sobie uwierzyć, ze wasza znajomosc idzie w jakimś konkretnym kierunku. Cieżko sie dziwić, bo człowiek zawsze liczy na związek skoro relacja rozwija sie w ten sposob, jednak miałaś dosc jasne sygnały z jego strony, ze on patrzy na to inaczej. Moim zdaniem powinnaś pozbierać swoja godność z podłogi i wiecej sie do niego nie odzywać, a ta kiełkująca dopiero miłość wyciąć w zalążku. Daj czasowi czas, nie panikuj:)
Tak rozsądnie i mądrze do mnie piszesz. Tak, to tylko ja uwierzyłam w nasz związek, a miałam tyle sygnałów. Myślałam, że one miną. Czuję się jak niedoświadczona nastolatka. Muszę poczuć, że to koniec. Chcę to poczuć.
1,619 2018-10-03 10:51:13
Iwona, ja Ci tylko jedno napiszę: ogarnij się kobieto, bo ręce opadają jak się Ciebie czyta.
Masz jakiekolwiek poczucie własnej wartości czy schowałaś je już dawno na dnie szafy?
Pora je odnaleźć i zacząć używać.
Schowałam. To prawda. Gorzka.
1,620 2018-10-03 11:08:30
I cały czas to mnie bardziej zależało. Powinnam odpuścić, wiem. Jeśli się nie postara o mnie, potwierdzi tylko moją kobiecą intuicję. Tylko, że to jest tak cholernie trudne. Widzę, że zachowuję się jak niedojrzała nastolatka (przepraszam wszystkie dziewczyny w tym wieku), ale zrozumie mnie ta kobieta, która była tak szaleńczo zakochana. Jak to zrobić? Żeby poczuł, że mi nie zależy. Żeby poczuł, że odpuszczam. Pomóżcie.
Dobrze, że trafiłaś na to Forum, Iwono.
Musisz być jednak gotowa na to, iż Twoi respondenci odrą Twoją relację z jej wyjątkowości, zakwestionują Twoje uczucia, wedrą się w przestrzenie, których być może nie chciałabyś udostępniać, a o które zostaniesz zapytana. Jasne, że nie na wszystko co zostanie tu napisane musisz reagować. Nawet lepiej, abyś zachowała pewne sprawy w swoim sercu, choć teraz chyba, pragniesz podzielić się ze światem całym swoim bólem. Prawdziwa wartość tego Forum, (jeśli tylko nie zatrzymasz się w pół drogi) polega na tym, iż zdarza się, że ktoś taki jak Ty zechce sam, odkryć i wyleczyć to, co w nim poważnie zachorowało. A przede wszystkim zmierzyć się z prawdą, czasem niełatwą prawdą o sobie...
I jeśli wolno... okiem chłodnego obserwatora, być może fałszywie, bo na podstawie zaledwie kilku Twoich postów, które dopiero szkicują pewien obraz Twojego uczucia, oglądam sobie taką oto sprzeczność:
Jak to zrobić? Żeby poczuł, że mi nie zależy. Żeby poczuł, że odpuszczam. Pomóżcie.
W jaki sposób chcesz udowodnić coś, co nie jest prawdą? Przecież Tobie na nim zależy... i to bardzo. Przecież Ty nie odpuszczasz. Przeciwnie, zalewasz go, a nawet podtapiasz wiadomościami, naleganiami, oczekiwaniami...
Dlaczego chcesz grać w oszukańczą grę sama ze sobą? Jaki to ma cel? Dlaczego, skoro twierdzisz, że kochasz tego mężczyznę do szaleństwa, chcesz zdobywać go podstępem, udawaniem, chcesz zwrócić na siebie uwagę nieuczciwym zagraniem?
Czy Twoim celem jest wyżebrać miłość? Zasłużyć sobie na nią? Wyszarpnąć ją z czegoś, czego nie ma między Wami? Zbudować ją na Twojej desperacji?
Zatem, kochasz go, czy chcesz go dla siebie mieć i gotowa jesteś zrobić wszystko, posunąć się do najbardziej absurdalnych zachowań, by zdobyć jego zainteresowanie?
Nie mnie na te pytania odpowiedz, ale sobie, bo najpierw trzeba dostosować metodę do celu, jaki sobie obrałaś ; - )
1,621 2018-10-03 11:13:22 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-10-03 11:15:03)
Ja też niestety mam wrażenie, że tu nie chodzi o związek z tym konkretnym człowiekiem, tylko udowodnienie sobie, że jestem warta kochania, postawienia mnie na 1 miejscu.. I jeszcze taki rys lubowania się w swoim nieszczęściu..które sama sobie wytworzyła..Podejrzewam, ze nie 1 raz w życiu..
1,622 2018-10-03 11:21:15
Iwona_70 napisał/a:I cały czas to mnie bardziej zależało. Powinnam odpuścić, wiem. Jeśli się nie postara o mnie, potwierdzi tylko moją kobiecą intuicję. Tylko, że to jest tak cholernie trudne. Widzę, że zachowuję się jak niedojrzała nastolatka (przepraszam wszystkie dziewczyny w tym wieku), ale zrozumie mnie ta kobieta, która była tak szaleńczo zakochana. Jak to zrobić? Żeby poczuł, że mi nie zależy. Żeby poczuł, że odpuszczam. Pomóżcie.
Dobrze, że trafiłaś na to Forum, Iwono.
Musisz być jednak gotowa na to, iż Twoi respondenci odrą Twoją relację z jej wyjątkowości, zakwestionują Twoje uczucia, wedrą się w przestrzenie, których być może nie chciałabyś udostępniać, a o które zostaniesz zapytana. Jasne, że nie na wszystko co zostanie tu napisane musisz reagować. Nawet lepiej, abyś zachowała pewne sprawy w swoim sercu, choć teraz chyba, pragniesz podzielić się ze światem całym swoim bólem. Prawdziwa wartość tego Forum, (jeśli tylko nie zatrzymasz się w pół drogi) polega na tym, iż zdarza się, że ktoś taki jak Ty zechce sam, odkryć i wyleczyć to, co w nim poważnie zachorowało. A przede wszystkim zmierzyć się z prawdą, czasem niełatwą prawdą o sobie...I jeśli wolno... okiem chłodnego obserwatora, być może fałszywie, bo na podstawie zaledwie kilku Twoich postów, które dopiero szkicują pewien obraz Twojego uczucia, oglądam sobie taką oto sprzeczność:
Iwona_70 napisał/a:Jak to zrobić? Żeby poczuł, że mi nie zależy. Żeby poczuł, że odpuszczam. Pomóżcie.
W jaki sposób chcesz udowodnić coś, co nie jest prawdą? Przecież Tobie na nim zależy... i to bardzo. Przecież Ty nie odpuszczasz. Przeciwnie, zalewasz go, a nawet podtapiasz wiadomościami, naleganiami, oczekiwaniami...
Dlaczego chcesz grać w oszukańczą grę sama ze sobą? Jaki to ma cel? Dlaczego, skoro twierdzisz, że kochasz tego mężczyznę do szaleństwa, chcesz zdobywać go podstępem, udawaniem, chcesz zwrócić na siebie uwagę nieuczciwym zagraniem?
Czy Twoim celem jest wyżebrać miłość? Zasłużyć sobie na nią? Wyszarpnąć ją z czegoś, czego nie ma między Wami? Zbudować ją na Twojej desperacji?
Zatem, kochasz go, czy chcesz go dla siebie mieć i gotowa jesteś zrobić wszystko, posunąć się do najbardziej absurdalnych zachowań, by zdobyć jego zainteresowanie?Nie mnie na te pytania odpowiedz, ale sobie, bo najpierw trzeba dostosować metodę do celu, jaki sobie obrałaś ; - )
Dziękuję losowi, że mnie tu wczoraj "przez przypadek" skierował... Na wszystkie Twoje pytania odpowiadam: nie chcę tak. Oczywiście, że nie chcę udawać, nie chcę niczego podstępem, nieuczciwym zagraniem itd. Zastanawiam sie czy poczuję ulgę, jak już przez to przejdę. Zdaję sobie sprawę, że wypisuję tu w słowach moje emocje skaczące z bieguna północnego na południowy. Twoje oko chłodnego obserwatora nie jest fałszywe... I jestem gotowa na odarcie mnie przez Was z tej, skomplikowanej przez samą siebie, relacji. Byleby z tego wyjść. Najlepiej uleczona i z podniesioną głową.
1,623 2018-10-03 11:30:36
Jazzmine napisał/a:Iwona_70 napisał/a:Wiem, że tylko czas leczy rany. Mam tyle lat, a dalej naiwnie wierzę, że nie można przecież być takim okrutnym i zakłamanym człowiekiem. Świetnie się bawił. Moimi uczuciami. Ma mnie głęboko w czterech literach, a ja udawałam głupią, żeby tylko był ze mną. Usidlił mnie strasznie, bo był dżentelmenem, opiekuńczym facetem, dowcipnym, kupującym kwiaty, aktywnym i bliskość też była idealna... Owinął mnie wokół palca. Wydaje mi się, że oszaleję z tego bólu.
Przede wszystkim, wez 3 głębsze wdechy i spróbuj sie nieco uspokoić, bo odnoszę wrażenie, ze strasznie sie nakręcasz. Nic dziwnego, ze szarpią Tobą emocje skoro wczoraj wyjechał i ta wiadomość zbiła Cie z nóg. Zobacz.. on niczego Ci nie obiecywał, niczego nie deklarował, to Ty po prostu pozwoliłaś sobie uwierzyć, ze wasza znajomosc idzie w jakimś konkretnym kierunku. Cieżko sie dziwić, bo człowiek zawsze liczy na związek skoro relacja rozwija sie w ten sposob, jednak miałaś dosc jasne sygnały z jego strony, ze on patrzy na to inaczej. Moim zdaniem powinnaś pozbierać swoja godność z podłogi i wiecej sie do niego nie odzywać, a ta kiełkująca dopiero miłość wyciąć w zalążku. Daj czasowi czas, nie panikuj:)
Tak rozsądnie i mądrze do mnie piszesz. Tak, to tylko ja uwierzyłam w nasz związek, a miałam tyle sygnałów. Myślałam, że one miną. Czuję się jak niedoświadczona nastolatka. Muszę poczuć, że to koniec. Chcę to poczuć.
Takie sygnały nie mijają, one powinny zapalać w głowie czerwona lampkę z napisem „uciekaj”. Nie zrobilas tego, juz po frytkach, teraz musisz sie z tego wygrzebać. Chcesz go zdobyć olewając go pomimo tego, ze go kochasz? Nie widzisz, jak absurdalnie to brzmi? Mieliście swój czas i gdyby miało cos z tego byc, byłoby. Teraz musisz pogodzic sie ze swiadomoscia, ze Twoje uczucie nie zostało odwzajemnione i po prostu to zakończyć. Płaszczysz sie przed nim, ponizasz - nie jest Ci wstyd przed sama sobą? Popłacz nawet w poduszkę, ale nie osaczaj go. To dorosły facet i wie co robi. Mąci Ci w głowie, bo mu na to pozwalasz. Odetnij sie raz a konkretnie, zaboli porządnie, ale RAZ, a ciągniecie tego w nieskończoność bedzie bolało duzo dłużej i cześciej.
1,624 2018-10-03 11:36:57
No widzę, że Iwona potrzebujesz widowni dla teatralnego rozdzierania szat..
To nie to forum..
Chociaż przyznam, niezły ruch, by pisać w tym wątku, a nie zakładać swojego.. tu jest niewielka szansa..;)
1,625 2018-10-03 11:37:40 Ostatnio edytowany przez GwiezdnyPył (2018-10-03 11:38:54)
Prawda jest taka że żeby wyjść z tego wszystkiego trzeba pogodzić się z rozstaniem . Iwona u Ciebie ani rozstania niema ani związku trudno jest wyjść z czegoś czego nie ma .
Musisz sama zdecydować na jakim etapie jesteś albo leczysz się z rozstania albo walczysz o faceta co szczerze mówiąc odradzam to drugie .