I żeby mieć papierek wypadałoby przemyśleć czy się chce z tą osobą być całe życie.
To dosyć duży krok w związku;)
1,496 2018-09-20 12:03:50
1,497 2018-09-20 12:14:05
W dzisiejszych czasach ?
Ślub -spoko zawsze można się rozwieść ślub teraz zrobił się nic znaczący . Kiedyś było wstyd wziasc ślub i się rozwieść i ludzie żyli ze sobą i naprawiali . Przepraszam za to z twierdzenia ale dlamnie wierząc że ślub coś zmieni to naiwność jak coś ma się rozpaść to się rozpadnie . A branie ślubu wiedząc że trudniej się rozstać czy w ten sposób ratownaie związku to zły pomysł .
Lady ja nie mówię że nie masz racji być może jq byłam z nieodpowiednia osoba dlatego niechcialam i nie mówię że może kiedyś nie będę chciała .
Mnie życie już nauczyło niczego w życiu nie można być pewnym .
1,498 2018-09-20 12:16:33
I żeby mieć papierek wypadałoby przemyśleć czy się chce z tą osobą być całe życie.
To dosyć duży krok w związku;)
Tu masz dużo racji tylko można chcieć być z tą osobą biorąc ślub a po kilku latach stwierdzić że jednak to nie to reguły niema na to .
1,499 2018-09-20 12:17:00
Dokładnie.
Trzeba spróbować wyobrazić sobie siebie, nas, za jakieś 50 lat. Co będziecie razem robić? Czy potraficie spędzać ze sobą czas? Czy będąc w chorobie, ta druga osoba się Tobą zaopiekuje, ale też się zastanowić , czy ma damy radę opiekować się kimś.
Często się sama nad tym zastanawiam. I rozmawiam o tym ze swoim Facetem. Nie mamy wątpliwości, że na starość będziemy umieli spędzać razem czas. Uwielbiamy grać w gry ( karty, planszówki), rozwiązujemy krzyżówki, oglądamy podobne programy i filmy, więc jak już nas vigor opuści, nie będziemy się nudzić.
A czy weźmiemy ślub? Nie wiem.
1,500 2018-09-20 12:20:45
Dokładnie.
Trzeba spróbować wyobrazić sobie siebie, nas, za jakieś 50 lat. Co będziecie razem robić? Czy potraficie spędzać ze sobą czas? Czy będąc w chorobie, ta druga osoba się Tobą zaopiekuje, ale też się zastanowić , czy ma damy radę opiekować się kimś.
Często się sama nad tym zastanawiam. I rozmawiam o tym ze swoim Facetem. Nie mamy wątpliwości, że na starość będziemy umieli spędzać razem czas. Uwielbiamy grać w gry ( karty, planszówki), rozwiązujemy krzyżówki, oglądamy podobne programy i filmy, więc jak już nas vigor opuści, nie będziemy się nudzić.
A czy weźmiemy ślub? Nie wiem.
No tu akurat miłość widać i bardzo mądre słowa . Ja z moim ex też taka rozmowę miałam i spytałam go czy widzi nas razem na starość . Mówił mi że na starość bedziemy spacerować i opowiadać sobie jak to było za młodu . Że będziemy się opiekować sobą nawzajem i ja w to wierzyłam . Być może ja nawalilam
1,501 2018-09-20 12:38:03
Ania, ale czy to nie były tylko słowa? Mówił, co będziecie robić...
Kiedy jestem choćby przeziębiona, mój robi mi gorącą kąpiel, podaje lekarstwa, masuje nogi i nie daje mi się ruszyć. Odrabia z moją córką lekcje i robi jej kolację. Wiem, że za x lat, mam przy sobie kogoś, kto się o mnie zatroszczy.
Mój były mąż, kiedy czułam się źle, chorowałam, mówił : "Tobie to zawsze coś jest" i był wściekły, kiedy nie dawałam rady wstać z łóżka.
1,502 2018-09-20 12:39:23 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2018-09-20 12:41:55)
Ania przepraszam, ale albo czytaj dokladnie co pisze albo nie czytaj wcale.
Ja nigdzie nie napisalam ze slub ma byc czyms na poprawe zwiazku.
Ja napisalam ze to moment, w ktorym wlasnie patrzysz 50 lat do przodu czy chcesz z tym facetem byc. Jezeli nie widzisz wspolnej przyszlosci i masz wewnetrzny opot przed slubem to juz w tym zwiazku nie ma co naprawiac bo on i tak padnie.
A rozwod jasne ze mozna wziac. Ale rozwod wymaga czasu, pieniedzy i duzo zachodu. Wiec 100x czlowiek przemysli to czy chce sie zenic a potem rozwodzic i jak nie jest pewny to sie po prostu nie zeni.
Dlatego to jest wielki krok w kazdym zwiazku. I dlatego to jest podjeciem wspolnych zobowiazan. A nie wspolne mieszkanie, gdzie ja moge w kilka godzin spakowac swoje rzeczy, wynajac firme przeprowadzkowa i isc w inne miejsce.
Edit. Posunekabym sie do stwierdzenia, ze jak jestes z facetem 10 lat i on slubu nie chce ani sie nie pali dk zareczyn to tak naprawde jestes dla niego opcją przeczekania na inną, z ktora ten slub wezmie.
Twoj ex w koncu sie zareczyl, prawda? I wiecej takich przykladow tutaj bylo.
1,503 2018-09-20 12:41:33
Ania, ale czy to nie były tylko słowa? Mówił, co będziecie robić...
Kiedy jestem choćby przeziębiona, mój robi mi gorącą kąpiel, podaje lekarstwa, masuje nogi i nie daje mi się ruszyć. Odrabia z moją córką lekcje i robi jej kolację. Wiem, że za x lat, mam przy sobie kogoś, kto się o mnie zatroszczy.
Mój były mąż, kiedy czułam się źle, chorowałam, mówił : "Tobie to zawsze coś jest" i był wściekły, kiedy nie dawałam rady wstać z łóżka.
Przed pójściem do policji był taki po pokazywał swoją męskość i odemnie też oczekiwał siły . Zmienił się strasznie .
Nie będę z wami na ten temat dyskutować bo wy macie to szczęście i jesteście przez kogoś kochane i życzę wam jak najlepiej :-).
Ja jestem sama więc też mam inne poglądy na świat no i zostałam skrzywdzona i dlamnie każdy facet jest anty :-D.
Może i ja kiedyś zmienię zdanie jak poznam kogoś odpowiedniego .
1,504 2018-09-20 12:49:24 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-09-20 12:49:52)
Pokręcona Owieczka napisał/a:Ania, ale czy to nie były tylko słowa? Mówił, co będziecie robić...
Kiedy jestem choćby przeziębiona, mój robi mi gorącą kąpiel, podaje lekarstwa, masuje nogi i nie daje mi się ruszyć. Odrabia z moją córką lekcje i robi jej kolację. Wiem, że za x lat, mam przy sobie kogoś, kto się o mnie zatroszczy.
Mój były mąż, kiedy czułam się źle, chorowałam, mówił : "Tobie to zawsze coś jest" i był wściekły, kiedy nie dawałam rady wstać z łóżka.Przed pójściem do policji był taki po pokazywał swoją męskość i odemnie też oczekiwał siły . Zmienił się strasznie .
Nie będę z wami na ten temat dyskutować bo wy macie to szczęście i jesteście przez kogoś kochane i życzę wam jak najlepiej :-).
Ja jestem sama więc też mam inne poglądy na świat no i zostałam skrzywdzona i dlamnie każdy facet jest anty :-D.
Może i ja kiedyś zmienię zdanie jak poznam kogoś odpowiedniego .
To najpierw Ty musisz zmienić podejście na odpowiednie.
Była tu kiedyś na forum kobieta która miała Nick SmutnaMonia, jak dobrze pamiętam. Trafiła tu na zakręcie zyciowym i w pewnym momencie zmieniła Nick na inny- z zakrętu też wyszła więc może od tego zacznij,,
1,505 2018-09-20 12:51:20
Oo tutaj chyba musze sie zgodzic z lady ja bylam taka opcja. Bo niby plany byly, niby pierscionek byl wybierany ale zawsze bylo cos.. no i sie znalazla ta na którą czekal. U Ani chyba bylo inaczej bo z tego co czytalam on chciał slubu i dzieci
1,506 2018-09-20 12:55:35
Aniu, a czy Ty myślisz, że ja szukałam miłości po toksycznym związku? Nie szukałam, ale nie traktowałam wszystkich facetów źle, tylko dlatego, że mój były zniszczył mi psychikę. Pomogła mi też terapia, która uzmysłowiła mi, że to co się wydarzyło, nie było moją winą.
Ty siebie cały czas obwiniasz, że odszedł bo nie chciałaś ślubu. Guzik prawda.
Tak jak napisała Ela, zmień nastawienie, bo z takim pesymizmem to daleko nie pojedziesz. Uwierz mi, wszystko się zmieni, tylko musisz zacząć od porządków w swojej głowie.
1,507 2018-09-20 13:02:47 Ostatnio edytowany przez GwiezdnyPył (2018-09-20 13:03:52)
Hmmm....
Nie traktuje facetów źle wręcz przeciwnie bardzo lubię znimi rozmawiać dopuki nie chcą się umawiać .
Nick próbowałam zmienić niewiem jak , pozatym jak wy mnie rozpoznacie jak zmienię nick :-D. Ten nick niema dlamnie żadnego znaczenia tak czułam taki sobie wymyśliłam a teraz jest bo jest .
Ja mam pozytywne nastawienie do życia zaczęłam wychodzić uśmiech nieschodzi mi z buzi lubię swoje życie . Czasami mam chwilę załamania i wtedy zmieniam się nie do poznanaia ale każdy ma słabsze dni .
W mojej głowie zrobiła się blokada na facetów jeśli chodzi o związek tak to mi nie przeszkadzają wręcz przeciwnie :-P
1,508 2018-09-20 13:38:32 Ostatnio edytowany przez megi2410 (2018-09-20 13:43:26)
Chodzi o moment większego zaangażowania. Takiego, z którego potem ciężej wyjść. Takiego, przed którym człowiek musi przemyśleć to, czy chce z daną osobą być w takich zobowiązaniach.
Stąd ślub jest tutaj momentem granicznym.
Nie mieszkanie, bo jak wszystkie tu wiecie, łatwo wyjść ze wspólnego mieszkania. I nie ma żadnych wspólnych zobowiązań poza płaceniem czynszu na pół.
Nadal dla mnie ślub nie jest do końca ważny, bo jeśli podejmujemy decyzję, że jesteśmy razem, mieszkamy razem, to pielęgnujemy i dbamy o związek tak jakbyśmy byli małżeństwem. Bo ja mimo braku ślubu tak to czułam. I przyznaję rację, że to jest na pewno moment większego zaangażowania. I rzeczywiście powinnam chcieć więcej. I ja to wiem. Ale jestem osobą, która ogólnie ma małe wymagania. A czy tak łatwo wyjść ze wspólnego mieszkania? Dla mnie ciężko. Dla mnie to było jak rozwód. Serio, tak się czuję.
Posunekabym sie do stwierdzenia, ze jak jestes z facetem 10 lat i on slubu nie chce ani sie nie pali dk zareczyn to tak naprawde jestes dla niego opcją przeczekania na inną, z ktora ten slub wezmie.
Nie wyobrażam sobie być z kimś 10 lat na przeczekanie.. Chociaż wiem, że ludzie są różni, i mogą tacy być..
1,509 2018-09-20 13:40:38
Megi - a co się dzieje u Ciebie ?
W sensie w związku ze związkiem?
1,510 2018-09-20 13:41:15
Lady Loka napisał/a:Chodzi o moment większego zaangażowania. Takiego, z którego potem ciężej wyjść. Takiego, przed którym człowiek musi przemyśleć to, czy chce z daną osobą być w takich zobowiązaniach.
Stąd ślub jest tutaj momentem granicznym.
Nie mieszkanie, bo jak wszystkie tu wiecie, łatwo wyjść ze wspólnego mieszkania. I nie ma żadnych wspólnych zobowiązań poza płaceniem czynszu na pół.Nadal dla mnie ślub nie jest do końca ważny, bo jeśli podejmujemy decyzję, że jesteśmy razem, mieszkamy razem, to pielęgnujemy i dbamy o związek tak jakbyśmy byli małżeństwem. Bo ja mimo braku ślubu tak to czułam. I przyznaję rację, że to jest na pewno moment większego zaangażowania. I rzeczywiście powinnam chcieć więcej. I ja to wiem. Ale jestem osobą, która ogólnie ma małe wymagania. A czy tak łatwo wyjść ze wspólnego mieszkania? Dla mnie ciężko. Dla mnie to było jak rozwód. Serio, tak się czuję.
Mamy bardzo podobne podejście .
Ja po rozstaniu też czułam się jak po rozwodzie żyliśmy razem jak małżeństwo przez 9lat. Podobno lepiej przed ślubem niż po ślubie się rozstać .
1,511 2018-09-20 13:47:18
megi2410 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Chodzi o moment większego zaangażowania. Takiego, z którego potem ciężej wyjść. Takiego, przed którym człowiek musi przemyśleć to, czy chce z daną osobą być w takich zobowiązaniach.
Stąd ślub jest tutaj momentem granicznym.
Nie mieszkanie, bo jak wszystkie tu wiecie, łatwo wyjść ze wspólnego mieszkania. I nie ma żadnych wspólnych zobowiązań poza płaceniem czynszu na pół.Nadal dla mnie ślub nie jest do końca ważny, bo jeśli podejmujemy decyzję, że jesteśmy razem, mieszkamy razem, to pielęgnujemy i dbamy o związek tak jakbyśmy byli małżeństwem. Bo ja mimo braku ślubu tak to czułam. I przyznaję rację, że to jest na pewno moment większego zaangażowania. I rzeczywiście powinnam chcieć więcej. I ja to wiem. Ale jestem osobą, która ogólnie ma małe wymagania. A czy tak łatwo wyjść ze wspólnego mieszkania? Dla mnie ciężko. Dla mnie to było jak rozwód. Serio, tak się czuję.
Mamy bardzo podobne podejście .
Ja po rozstaniu też czułam się jak po rozwodzie żyliśmy razem jak małżeństwo przez 9lat. Podobno lepiej przed ślubem niż po ślubie się rozstać .
Z jednej strony to na pewno lepiej przed niż po, ale to nie pocieszenie.. Nasz wspólny znajomy mi tak powiedział, że lepiej, że to się stało wcześniej niż później. Miałam ochotę wybuchnąć mu śmiechem w twarz. I to przemilczałam, bo nie wiem jak można w ogóle na to odpowiedzieć..
1,512 2018-09-20 14:01:16
Smutnania napisał/a:megi2410 napisał/a:Nadal dla mnie ślub nie jest do końca ważny, bo jeśli podejmujemy decyzję, że jesteśmy razem, mieszkamy razem, to pielęgnujemy i dbamy o związek tak jakbyśmy byli małżeństwem. Bo ja mimo braku ślubu tak to czułam. I przyznaję rację, że to jest na pewno moment większego zaangażowania. I rzeczywiście powinnam chcieć więcej. I ja to wiem. Ale jestem osobą, która ogólnie ma małe wymagania. A czy tak łatwo wyjść ze wspólnego mieszkania? Dla mnie ciężko. Dla mnie to było jak rozwód. Serio, tak się czuję.
Mamy bardzo podobne podejście .
Ja po rozstaniu też czułam się jak po rozwodzie żyliśmy razem jak małżeństwo przez 9lat. Podobno lepiej przed ślubem niż po ślubie się rozstać .Z jednej strony to na pewno lepiej przed niż po, ale to nie pocieszenie.. Nasz wspólny znajomy mi tak powiedział, że lepiej, że to się stało wcześniej niż później. Miałam ochotę wybuchnąć mu śmiechem w twarz. I to przemilczałam, bo nie wiem jak można w ogóle na to odpowiedzieć..
Odpowiedzieć że ma rację .
1,513 2018-09-20 14:11:48
Słuchajcie, nie można zakładać, że każdy związek się rozpadnie. Nie wiążemy się z kimś na czas określony.
Związek to codzienna praca, nie ma znaczenia czy jest na to papier.
Natomiast, nie można też zakładać, że życie nie spłata nam figla. Gdybyśmy wiedzieli, co przyniesie nam życie, to większość naszych decyzji w ogóle byłaby nie podjęta.
Ja nie lubię planowania, nie myślę o dalekiej przyszłości, bo życie lubi zaskakiwać. Wolę żyć dzisiaj, dniem dzisiejszym, cieszyć się z tego co mam, nie zakładać, że za jakiś czas zostanę sama. Jestem realistką i wiem, że może się wiele wydarzyć, dlatego ważne jest DZIŚ.
1,514 2018-09-20 14:22:53
Słuchajcie, nie można zakładać, że każdy związek się rozpadnie. Nie wiążemy się z kimś na czas określony.
Związek to codzienna praca, nie ma znaczenia czy jest na to papier.
Natomiast, nie można też zakładać, że życie nie spłata nam figla. Gdybyśmy wiedzieli, co przyniesie nam życie, to większość naszych decyzji w ogóle byłaby nie podjęta.
Ja nie lubię planowania, nie myślę o dalekiej przyszłości, bo życie lubi zaskakiwać. Wolę żyć dzisiaj, dniem dzisiejszym, cieszyć się z tego co mam, nie zakładać, że za jakiś czas zostanę sama. Jestem realistką i wiem, że może się wiele wydarzyć, dlatego ważne jest DZIŚ.
Dokładnie
1,515 2018-09-20 14:24:45
Nick chyba admin pomaga zmienić.
1,516 2018-09-20 14:29:36 Ostatnio edytowany przez Wydajemisię (2018-09-20 14:33:54)
Ja również tak uważam, byłam tyle lat bo chciałam nie potrzebny mi był papierek dla mnie samo to, że mieszkaliśmy razem prowadziliśmy wspólnie dom było wystarczające i myślę, że ślub nie zmienił by mojego za angażowania.
Niestety nie mogę się wypowiedzieć za mojego ex partnera .. on widocznie do pewnego momentu myślał podobnie, albo i nie. Ja byłam już w tym momencie, że byłam gotowa na rodzinę zresztą rozmawialiśmy o tym i oboje chcieliśmy.
Ale pojawiła się ona ... i same wiecie co dalej .. osobiście nie lubię tekstów typu " lepiej teraz niż po ślubie, gdyby były dzieci " ale faktycznie wolałabym żeby wydarzyło się to parę lat temu..
EDIT: tak Megi jak się zakończyła wasza historia, bo chyba nie napisałaś czy byliście na tych wakacjach jak to sie potoczyło
1,517 2018-09-20 14:42:23 Ostatnio edytowany przez GwiezdnyPył (2018-09-20 14:44:01)
A ja uważam że niema już nad czym myśleć i co by było gdyby znowu zaczynamy się nakręcać . Wiem że te teksty są głupie ale prawdziwe i dużo lepiej że wcześniej niż później .
Najgorsze co możemy robić dla siebie to szukać wytłumaczenia dlaczego oni tacy są i dlaczego nas porzucili po tylu latach .i tak się prawdy nie dowiemy
1,518 2018-09-20 14:48:21
A ja wam powiem, że pomimo tej tęsknoty za nim, i że jeszcze siedzi w moim sercu.. nie potrafiłabym z nim już rozmawiać... Nawet gdy spotkaliśmy sie po rozstaniu, te rozmowy były takie sztywne.
Chyba nie dałoby rady wrócić do takich swobodnych rozmów.
1,519 2018-09-20 15:43:04 Ostatnio edytowany przez GwiezdnyPył (2018-09-20 15:46:04)
A ja wam powiem, że pomimo tej tęsknoty za nim, i że jeszcze siedzi w moim sercu.. nie potrafiłabym z nim już rozmawiać... Nawet gdy spotkaliśmy sie po rozstaniu, te rozmowy były takie sztywne.
Chyba nie dałoby rady wrócić do takich swobodnych rozmów.
I bardzo dobrze !!!
Wydajemisie najgłupsze co bys mogła zrobić to się z nim spotkać .
Liczysz na przyjaźń ?
Pytam dlatego bo sam fakt że pomyślałaś o tych rozmowach mnie przeraził
1,520 2018-09-20 17:01:06
A ja uważam że niema już nad czym myśleć i co by było gdyby znowu zaczynamy się nakręcać . Wiem że te teksty są głupie ale prawdziwe i dużo lepiej że wcześniej niż później .
Najgorsze co możemy robić dla siebie to szukać wytłumaczenia dlaczego oni tacy są i dlaczego nas porzucili po tylu latach .i tak się prawdy nie dowiemy
Zgadzam się. Ja też już dziś zaczęłam się nakręcać,jescze zobaczyłam przed chwilą, że coś skomentował na Facebooku i znów mi się płakać chce..
I prawda, że taki tekst to prawda. Ale tak szczerze to takie rzeczy nie powinny się dziać. I nie chodzi mu tu i rozstania ogólnie, ale o konczenie związku przez zdradę. Więc takie gadanie,że lepiej wcześniej nie przynosi ulgi osobie zdradzonej, więc ten kolega moim zdaniem mógł sobie w ogóle darować taki komentarz..
Wydajemisię
Ojeny to będzie długa wypowiedź.
Było tak, że ja chciałam jechać z nim na te wakacje, ale pod warunkiem, że on będzie chciał to naprawić. Przez trzy dni nie umiał mi powiedzieć czego on chce.. Tchórz. I kiedy poszliśmy porozmawiać ze znajomymi na 4 dni przed wyjazdem to powiedział im że pojedzie, jeśli będzie im zależało na tym, żeby mieć drugiego kierowcę, bo już się zobowiązał, że pojedzie.. Ja chciałam od niego deklaracji czego on chce i następnego dnia jeszcze z nim rozmawiałam. Wtedy powiedział, że nie chce jechać ze względu na mnie, tylko na to zobowiązanie. Więc ja podjęłam decyzję, że pojadę sama. Było ciężko, ale gorszy był powrót do rzeczywistości.. Po powrocie chciałam z nim pogadać jeszcze, zobaczyć czy on chcę coś zmienić. Ale nie chciał. Wiec tak w skrócie to wygląda..
1,521 2018-09-20 17:13:47
Megi to czemu jeszcze go nie zablokowalas na fb?
1,522 2018-09-20 18:03:29 Ostatnio edytowany przez Wydajemisię (2018-09-20 18:04:45)
Nie Ania po prostu przypomnialo mi sie jak to wyglądało i stwierdzilam ze gdybym miala z nim rozmawiac to nie miała bym o czym. Po tym wszystkim gdy sie wycofal czulam jak bym rozmawiala z obcym człowiekiem i to bolalo.. nie dalo rady wrocic na poprzedni tor.
Ok a on jest teraz sam ? Czy zwiazal sie z ta dziewczyna?
Lady moze nie jest jeszcze gotowa nie minęło duzo czasu, na początku wiadomo jak jest... ciezko odważyc sie na ten krok.
1,523 2018-09-20 18:06:11
Nie Ania po prostu przypomnialo mi sie jak to wyglądało i stwierdzilam ze gdybym miala z nim rozmawiac to nie miała bym o czym. Po tym wszystkim gdy sie wycofal czulam jak bym rozmawiala z obcym człowiekiem i to bolalo.. nie dalo rady wrocic na poprzedni tor.
Ok a on jest teraz sam ? Czy zwiazal sie z ta dziewczyna?
Lady moze nie jest jeszcze gotowa nie minęło duzo czasu, na początku wiadomo jak jest... ciezko odważyc sie na ten krok.
Do kogo to pytanie czy jest z nią ? :-)
1,524 2018-09-20 18:18:27
Gotowy czy nie gotowy, nie pojdzie sie dalej widzac chlopa na facebooku.
1,525 2018-09-20 19:31:49
Gotowy czy nie gotowy, nie pojdzie sie dalej widzac chlopa na facebooku.
Zgadzam się z toba tobą w milion procentach . Ja odkąd go zablokowałam tak naprawdę zaczęłam życie i od tego że on pisze pisał a ja nie odpisywałam.
1,526 2018-09-20 20:25:19
Nie Ania po prostu przypomnialo mi sie jak to wyglądało i stwierdzilam ze gdybym miala z nim rozmawiac to nie miała bym o czym. Po tym wszystkim gdy sie wycofal czulam jak bym rozmawiala z obcym człowiekiem i to bolalo.. nie dalo rady wrocic na poprzedni tor.
Ok a on jest teraz sam ? Czy zwiazal sie z ta dziewczyna?
Lady moze nie jest jeszcze gotowa nie minęło duzo czasu, na początku wiadomo jak jest... ciezko odważyc sie na ten krok.
No właśnie nie wiem, czemu go jeszcze nie zablokowałam.. Ciężko mi, ale wiem,że powinnam..
Z. tego co mi mówił chce być teraz sam. Ale nie wiem.. Wydaje mi się, że to takie gadanie tylko.
1,527 2018-09-21 00:16:37 Ostatnio edytowany przez Wydajemisię (2018-09-21 00:19:09)
Nic na sile.. serio.. ja probowalam ze 4 razy bloka.. w końcu musial przyjść moment mojego skrajnego zdenerwowania zeby to zrobić w sumie nawet nie blokady co usuniecia ze znajomych bloka pozniej zrobił on. ..ja nie pamietalam numeru telefonu wiec poprosilam kolezanke zeby nacinela usun zeby mnie nie korcilo przyznam ze jest to bardzo dobra rzecz. Bo pomimo ze ciągnie wiesz ze nie mozesz bo nie masz jak. W koncu organizn sie uspokaja..
1,528 2018-09-21 09:25:35
Nic na sile.. serio.. ja probowalam ze 4 razy bloka.. w końcu musial przyjść moment mojego skrajnego zdenerwowania zeby to zrobić w sumie nawet nie blokady co usuniecia ze znajomych bloka pozniej zrobił on. ..ja nie pamietalam numeru telefonu wiec poprosilam kolezanke zeby nacinela usun zeby mnie nie korcilo
przyznam ze jest to bardzo dobra rzecz. Bo pomimo ze ciągnie wiesz ze nie mozesz bo nie masz jak. W koncu organizn sie uspokaja..
Pozwolisz że się z tobą nie zgodzę :-).
Jeśli chodzi o blokowanie kogoś akurat tutaj polecam na siłę . To jest tylko strata czasu zamiast zacząć się leczyć ze związku to się kontroluje to co robi były .
Ja zrobiłam to szybko tzn weszłam na FB w jego profil nacisnęłam szybko blokuj potwierdziłam i już . Później zaczęłam się nadtym zastanawiać czy dobrze zrobiłam ale odwrotu nie było :-).
1,529 2018-09-21 11:45:55 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2018-09-21 11:49:48)
Jeśli chodzi o blokowanie kogoś akurat tutaj polecam na siłę . To jest tylko strata czasu zamiast zacząć się leczyć ze związku to się kontroluje to co robi były .
Ja zrobiłam to szybko tzn weszłam na FB w jego profil nacisnęłam szybko blokuj potwierdziłam i już . Później zaczęłam się nadtym zastanawiać czy dobrze zrobiłam ale odwrotu nie było :-).
I co niby z tego zablokowania wynika?
W jaki realny sposób wpłynęło to na proces Twojego emocjonalnego "odkuwania się" od kogoś, kto traktuje Twój dom jak magazyn na swój złom, który dla Ciebie z kolei jest relikwią po ukochanym? W czym Ci to blokowanie pomogło, by przestać kombinować, iż winę za rozpad Waszej relacji ponosi komenda, w której się zatrudnił oraz Twoja awersja do sformalizowania dziesięcioletniego związku, zakończonego błyskawicznym narzeczeństwem z kimś zupełnie innym niż Ty?
Czytając Twoje posty, raz na jakiś czas, odnoszę wrażenie, że robisz absolutnie wszystko, aby jeszcze bardziej się pogrążyć, by być Jeszcze Bardziej Smutną Anią. Blokujesz go na FB i urwałaś z nim kontakt wzrokowy, ale nie dlatego, że tak chciałaś, że była to decyzja Twojej woli lecz po to, aby jak szara myszka schować się przed nim w norce, nie pokazywać światu, w samotności opłakiwać jego nieobecność i nie daj Boże wyjść na światło, by spotkać się z kimś, kto być może wleje w Twoje życie coś nowego, interesującego. Pomyśl zatem, że to, iż zablokowałaś go na FB w żaden sposób nie wpływa na to, że emocjonalnie nadal łączysz się z nim liną cumowniczą i ani myślisz odpłynąć już samodzielnie, na szerokie wody przyszłości.
W ten sposób, to Ty jesteś zablokowana, nie on ; - )))
1,530 2018-09-21 11:59:19 Ostatnio edytowany przez GwiezdnyPył (2018-09-21 12:19:45)
Smutnania napisał/a:Jeśli chodzi o blokowanie kogoś akurat tutaj polecam na siłę . To jest tylko strata czasu zamiast zacząć się leczyć ze związku to się kontroluje to co robi były .
Ja zrobiłam to szybko tzn weszłam na FB w jego profil nacisnęłam szybko blokuj potwierdziłam i już . Później zaczęłam się nadtym zastanawiać czy dobrze zrobiłam ale odwrotu nie było :-).I co niby z tego zablokowania wynika?
W jaki realny sposób wpłynęło to na proces Twojego emocjonalnego "odkuwania się" od kogoś, kto traktuje Twój dom jak magazyn na swój złom, który dla Ciebie z kolei jest relikwią po ukochanym? W czym Ci to blokowanie pomogło, by przestać kombinować, iż winę za rozpad Waszej relacji ponosi komenda, w której się zatrudnił oraz Twoja awersja do sformalizowania dziesięcioletniego związku, zakończonego błyskawicznym narzeczeństwem z kimś zupełnie innym niż Ty?Czytając Twoje posty, raz na jakiś czas, odnoszę wrażenie, że robisz absolutnie wszystko, aby jeszcze bardziej się pogrążyć, by być Jeszcze Bardziej Smutną Anią. Blokujesz go na FB i urwałaś z nim kontakt wzrokowy, ale nie dlatego, że tak chciałaś, że była to decyzja Twojej woli lecz po to, aby jak szara myszka schować się przed nim w norce, nie pokazywać światu, w samotności opłakiwać jego nieobecność i nie daj Boże wyjść na światło, by spotkać się z kimś, kto być może wleje w Twoje życie coś nowego, interesującego. Pomyśl zatem, że to, iż zablokowałaś go na FB w żaden sposób nie wpływa na to, że emocjonalnie nadal łączysz się z nim liną cumowniczą i ani myślisz odpłynąć już samodzielnie, na szerokie wody przyszłości.
W ten sposób, to Ty jesteś zablokowana, nie on ; - )))
Niewiem po co mnie atakujesz ale twój wybór może ci ulży .:-D
Ja nigdy nie powiedziałam że się wyleczyłam zablokowalam go po to żeby niewiedziec co u niego i żeby mnie to nie raniło .
I nie na komendę a na jego zachowanie że się zmienił ale ok .
.
Wyrwałas się tak dziwnie do wypowiedzi że nawet cię nie kojarzę ale za to ty się zachowujesz jakbyś mnie znała
I tekst że ja jestem zablokowana a nie on śmieszne .
Wogole niewiem o co ci chodzi jak ci się nie podoba to co pisze to nie czytaj nikt ci nie każe podczytywac tego co pisze chyba że lubisz swoją złość przelewać na kogoś innego w ten sposób się dowartościować .
1,531 2018-09-21 12:38:29 Ostatnio edytowany przez megi2410 (2018-09-21 16:30:50)
Nie usunęłam też zdjęć z FB, oprócz jednego dodanego w czasie kiedy on już miał kontakt z tą dziewczyną. I prawie do niego dziś zadzwoniłam, ale popłakałam sobie i mi przeszło..
A takie pytanie z innej beczki, jak poradzić sobie z utrzymywaniem kontaktu ze wspólnymi znajomymi? Niestety mamy bardzo dużo wspólnych znajomych..
1,532 2018-09-21 13:18:18
Wspólnym znajomym oświadczasz, że się rozstaliście i że nie chcesz z nimi rozmawiać na jego temat. I koniec.
Jak nie uszanują to trzeba się zastanowić po co Ci tacy znajomi.
1,533 2018-09-21 13:44:07 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2018-09-21 13:50:38)
Niewiem po co mnie atakujesz ale twój wybór może ci ulży .:-D
Ja nigdy nie powiedziałam że się wyleczyłam zablokowalam go po to żeby niewiedziec co u niego i żeby mnie to nie raniło .
I nie na komendę a na jego zachowanie że się zmienił ale ok .
.Wyrwałas się tak dziwnie do wypowiedzi że nawet cię nie kojarzę ale za to ty się zachowujesz jakbyś mnie znała
I tekst że ja jestem zablokowana a nie on śmieszne .
Wogole niewiem o co ci chodzi jak ci się nie podoba to co pisze to nie czytaj nikt ci nie każe podczytywac tego co pisze chyba że lubisz swoją złość przelewać na kogoś innego w ten sposób się dowartościować .
Nie jestem nikim znaczącym, abyś musiała w jakikolwiek sposób kojarzyć moje wcześniejsze posty w tym wątku. Odwiedzam od czasu do czasu NetKobiety i czytam między innymi Twoje posty, zaś prawo do zamieszczania opinii na publicznym forum ma każdy, niezależnie od tego, czy jest Twoim internetowym znajomym czy nie.
Wnioski, które wyciągam na podstawie wpisów, są wyłącznie moją obserwacją owego "procesu zdrowienia" i interpretacją Twoich własnych słów.
Subiektywnie odbierasz mój post jako atak, choć nie było to moją intencją. Rozumiem to i przyjmuję, że taka forma komentarza Ci nie w smak. Chciałabym, abyś wybaczyła mi w takim razie formę mojej wypowiedzi, ale spóbowała skoncentrować się na treści.
Moim celem było coś zupełnie innego niż atak, a mianowicie postawienie przed Tobą pytania o faktyczny wpływ zablokowania na FB gościa, (który, jak wielokrotnie podkreślasz, bardzo Cię krzywdził i lekceważył) na czas i sposób w jaki starasz się uporać z tym rozstaniem. Stawiam to pytanie tym bardziej, że Ty sama innych piszących w tym wątku, za każdym razem nakłaniasz do blokowania i dajesz siebie za przyklad. Podaj więc, proszę, choć jeden argument, że ta blokada, w Twoim konkretnie przypadku, spowodowała jakąś zmianę, że pomogła Ci szybciej się z tego otrząsnąć i zrzucić garb bolesnych wspomnień. Bowiem ja nie potrafię właśnie u Ciebie dostrzec jakiejkolwiek zależności pomiędzy jednym i drugim...
1,534 2018-09-21 13:52:46
Smutnania napisał/a:Niewiem po co mnie atakujesz ale twój wybór może ci ulży .:-D
Ja nigdy nie powiedziałam że się wyleczyłam zablokowalam go po to żeby niewiedziec co u niego i żeby mnie to nie raniło .
I nie na komendę a na jego zachowanie że się zmienił ale ok .
.Wyrwałas się tak dziwnie do wypowiedzi że nawet cię nie kojarzę ale za to ty się zachowujesz jakbyś mnie znała
I tekst że ja jestem zablokowana a nie on śmieszne .
Wogole niewiem o co ci chodzi jak ci się nie podoba to co pisze to nie czytaj nikt ci nie każe podczytywac tego co pisze chyba że lubisz swoją złość przelewać na kogoś innego w ten sposób się dowartościować .Nie jestem nikim znaczącym, abyś musiała w jakikolwiek sposób kojarzyć moich wcześniejszych postów w tym wątku. Odwiedzam od czasu do czasu NetKobiety i czytam między innymi Twoje posty, zaś prawo do zamieszczania opinii na publicznym forum ma każdy, niezależnie od tego, czy jest Twoim internetowym znajomym czy nie.
Wnioski, które wyciągam na podstawie wpisów, są wyłącznie moją obserwacją owego "procesu zdrowienia" i interpretacją Twoich własnych słów.
Subiektywnie odbierasz mój post jako atak, choć nie było to moją intencją. Rozumiem to i przyjmuję, że taka forma komentarza Ci nie w smak. Chciałabym, abyś wybaczyła mi w takim razie formę mojej wypowiedzi, ale spóbowała skoncentrować się na treści.
Moim celem było coś zupełnie innego niż atak, a mianowicie postawienie przed Tobą pytania o faktyczny wpływ zablokowania na FB gościa, (który, jak wielokrotnie podkreślasz, bardzo Cię krzywdził i lekceważył) na czas i sposób w jaki starasz się uporać z tym rozstaniem. Stawiam to pytanie tym bardziej, że Ty sama innych piszących w tym wątku, za każdym razem nakłaniasz do blokowania i dajesz siebie za przyklad. Podaj więc, proszę, choć jeden argument, że ta blokada, w Twoim konkretnie przypadku, spowodowała jakąś zmianę, że pomogła Ci szybciej się z tego otrząsnąć i zrzucić garb bolesnych wspomnień. Bowiem ja nie potrafię właśnie u Ciebie dostrzec jakiejkolwiek zależności pomiędzy jednym i drugim...
Co mi dało ? Choćby to że nie wchodzę na jego profil nie śledzę go co robi z kim jest itp. cierpię za tym co było między nami a nie że np jest teraz z inna gdzieś na wakacjach itp . Zablokowałam również jego znajomych ,rodzinę .żebym nie zobaczyła czegoś czego bym nie chciała.
Wystarczy ?
Ja nie mówię że blokada da odrazu jakiś sukces blokuje go i już go niema w moim sercu i w pamięci . Blokada jeśli chodzi omnie miała na celu żebym bardziej się nie raniła wchodzac na jego profil .
Niemasz mnie za co przepraszać bo ja się nie gniewam i mnie nie ruszają takie wypowiedzi i masz rację każdy ma prawo się wypowiedzieć tylko forma twojej wypowiedzi dawała wrażenie ataku jakbym ci coś zrobiła .
W tym co piszesz masz w niektórych momentach racje
Miłego dnia
1,535 2018-09-21 15:55:09 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2018-09-21 16:09:16)
Co mi dało ? Choćby to że nie wchodzę na jego profil nie śledzę go co robi z kim jest itp. cierpię za tym co było między nami a nie że np jest teraz z inna gdzieś na wakacjach itp . Zablokowałam również jego znajomych ,rodzinę .żebym nie zobaczyła czegoś czego bym nie chciała.
Wystarczy ?
To nie mnie ma wystarczyć, a Tobie, Aniu ; - ))) i chyba jednak nie wystarcza, bo nie zablokowałaś go w innych miejscach, bo rozwala Ci dzień głupim SMS-em, bo i tak trafiasz na kogoś, kto Ci o nim przypomni, bo stale trzymasz jego rzeczy w swoim domu...
A tak w ogóle to nie o blokowanie lub nie w tym wszystkim chodzi, nie o to, czy go będziesz widywać, czy przyśle Ci życzenia urodzinowe, czy zabierze wreszcie te swoje klamoty od Ciebie, czy przyczajona będziesz obawiać się sytuacji, że on gdzieś się pojawi na Twoim horyzoncie z tą nową lub bez niej... I to jest ta lina emocjonalna, o której Ci pisałam i dlatego to wszystko wraca do Ciebie jak bumerang i znowu się cofasz.
Można też spojrzeć na sytuację blokowania trochę przewrotnie, bo być może, gdybyś go nie zablokowała, a zobaczyła z nową narzeczoną, gdybyś naocznie doświadczyła tego, że jest w nowym związku, ból byłby początkowo bardzo dotkliwy, ale szybciej otrząsnęłabyś się z powracania myślami do tego, co się definitywnie skończyło i nie tęskniłabyś tak mocno, bo miałabyś "dowody", że kompletnie nie warto...
To oczywiście tylko taka dywagacja, filozoficzne pitu - pitu, ale zawsze można postawić pytanie, czy tkwiącą w palcu drzazgę wyjmować pomalutku, stopniowo, ale przedłużając ból, czy też zrobić to szybko, nawet nacinając dodatkowo skórę w miejscu, które najbardziej boli?
Myślę, że po tylu miesiącach od rozstania, gdy już serce i mózgownica przerobiły najważniejsze kwestie, sposobem na uporanie się z przeszłością nie jest zamykanie się, chowanie przed tym co było, ale właśnie coś odwrotnego - "wystawienie się" na to co nowe, z pewnością inne, być może bardzo odmienne od tego, co dotychczas było znane. Rodzaj odwagi, by coś przyjąć, z czymś się zmierzyć. Boisz się umówić, wyjść na spotkanie, kogoś poznać, a jednocześnie piszesz, że chciałabyś być w szczęśliwym związku i kibicujesz tu osobom, które żyją w dobrych, rokujących na wspólną przyszłość relacjach. Jak chcesz tego dokonać nie dając sobie samej, a tym samym innej osobie dostępu do tego, co w sobie zakopałaś? Spójrz czym emanujesz... Wizerunek Smutnej Ani, którą trzeba pocieszyć... zatem, jak sama piszesz, wokół Ciebie zaczynają krążyć wyłącznie panowie, którzy znają pewne znane światu sposoby "pocieszania", nie dlatego, że tylko tacy chodzą po tym świecie, ale być może dlatego, że taki sygnał podświadomie osobom tego typu wysyłasz...
Niemasz mnie za co przepraszać bo ja się nie gniewam i mnie nie ruszają takie wypowiedzi i masz rację każdy ma prawo się wypowiedzieć tylko forma twojej wypowiedzi dawała wrażenie ataku jakbym ci coś zrobiła .
To stały problem komunikacji internetowej, która spłaszcza, bo nie jest poparta mimiką, gestem, tonem głosu, więc choć tak to odebrałaś, wiedz, że wszystim, którzy kiedyś kogoś prawdziwie kochali, a przeszli przez rozstanie tak trudne jak Twoje, życzę dobrze, bo mam ku temu swoje powody i... dowody - inaczej nie zaglądałabym do takich wątków jak ten ; - )))
Miłego dnia
Dziękuję!
Dobrego weekendu Aniu! Ze słońcem w Twoich ślicznych oczach!
1,536 2018-09-21 16:45:54
Smutnania napisał/a:Co mi dało ? Choćby to że nie wchodzę na jego profil nie śledzę go co robi z kim jest itp. cierpię za tym co było między nami a nie że np jest teraz z inna gdzieś na wakacjach itp . Zablokowałam również jego znajomych ,rodzinę .żebym nie zobaczyła czegoś czego bym nie chciała.
Wystarczy ?To nie mnie ma wystarczyć, a Tobie, Aniu ; - ))) i chyba jednak nie wystarcza, bo nie zablokowałaś go w innych miejscach, bo rozwala Ci dzień głupim SMS-em, bo i tak trafiasz na kogoś, kto Ci o nim przypomni, bo stale trzymasz jego rzeczy w swoim domu...
A tak w ogóle to nie o blokowanie lub nie w tym wszystkim chodzi, nie o to, czy go będziesz widywać, czy przyśle Ci życzenia urodzinowe, czy zabierze wreszcie te swoje klamoty od Ciebie, czy przyczajona będziesz obawiać się sytuacji, że on gdzieś się pojawi na Twoim horyzoncie z tą nową lub bez niej... I to jest ta lina emocjonalna, o której Ci pisałam i dlatego to wszystko wraca do Ciebie jak bumerang i znowu się cofasz.
Można też spojrzeć na sytuację blokowania trochę przewrotnie, bo być może, gdybyś go nie zablokowała, a zobaczyła z nową narzeczoną, gdybyś naocznie doświadczyła tego, że jest w nowym związku, ból byłby początkowo bardzo dotkliwy, ale szybciej otrząsnęłabyś się z powracania myślami do tego, co się definitywnie skończyło i nie tęskniłabyś tak mocno, bo miałabyś "dowody", że kompletnie nie warto...
To oczywiście tylko taka dywagacja, filozoficzne pitu - pitu, ale zawsze można postawić pytanie, czy tkwiącą w palcu drzazgę wyjmować pomalutku, stopniowo, ale przedłużając ból, czy też zrobić to szybko, nawet nacinając dodatkowo skórę w miejscu, które najbardziej boli?Myślę, że po tylu miesiącach od rozstania, gdy już serce i mózgownica przerobiły najważniejsze kwestie, sposobem na uporanie się z przeszłością nie jest zamykanie się, chowanie przed tym co było, ale właśnie coś odwrotnego - "wystawienie się" na to co nowe, z pewnością inne, być może bardzo odmienne od tego, co dotychczas było znane. Rodzaj odwagi, by coś przyjąć, z czymś się zmierzyć. Boisz się umówić, wyjść na spotkanie, kogoś poznać, a jednocześnie piszesz, że chciałabyś być w szczęśliwym związku i kibicujesz tu osobom, które żyją w dobrych, rokujących na wspólną przyszłość relacjach. Jak chcesz tego dokonać nie dając sobie samej, a tym samym innej osobie dostępu do tego, co w sobie zakopałaś? Spójrz czym emanujesz... Wizerunek Smutnej Ani, którą trzeba pocieszyć... zatem, jak sama piszesz, wokół Ciebie zaczynają krążyć wyłącznie panowie, którzy znają pewne znane światu sposoby "pocieszania", nie dlatego, że tylko tacy chodzą po tym świecie, ale być może dlatego, że taki sygnał podświadomie osobom tego typu wysyłasz...
Smutnania napisał/a:Niemasz mnie za co przepraszać bo ja się nie gniewam i mnie nie ruszają takie wypowiedzi i masz rację każdy ma prawo się wypowiedzieć tylko forma twojej wypowiedzi dawała wrażenie ataku jakbym ci coś zrobiła .
To stały problem komunikacji internetowej, która spłaszcza, bo nie jest poparta mimiką, gestem, tonem głosu, więc choć tak to odebrałaś, wiedz, że wszystim, którzy kiedyś kogoś prawdziwie kochali, a przeszli przez rozstanie tak trudne jak Twoje, życzę dobrze, bo mam ku temu swoje powody i... dowody - inaczej nie zaglądałabym do takich wątków jak ten ; - )))
Smutnania napisał/a:Miłego dnia
Dziękuję!
Dobrego weekendu Aniu! Ze słońcem w Twoich ślicznych oczach!
Niemoge cię rozgrysc.
Strasznie dużo szczegółów zapamietalas z tego co pisałam i to trochę wstecz taka dobra pamiec
1,537 2018-09-23 00:29:35
Ciekawa dyskusja sie rozwinela.
Na tematy blokowania na FB Aurora powinna dyskutować z Loka
1,538 2018-09-23 08:50:22
Nie do końca
Ja wszystkich exów blokuję i tyle. Rzeczy po nich lądowały w koszu, nigdy nie dopominałam się od nich o coś, co u nich zostało.
Zamykam rozdział i idę dalej nawet jak boli. Blokowanie mi pomaga się odciąć - mam porównanie, bo raz na instagramie nie zablokowałam i mi wyskoczyło jakieś zdjęcie.
A Ania zablokowała, ale się nie odcięła. A o to odcięcie chodzi. Wiec nie wiem czy Aurora by miała o czym ze mną dyskutować w tej kwestii.
1,539 2018-09-23 09:02:12
Uparliscie się na mnie odcielam się bo niemam z nim kontaktu a to że coś tam jego jest nie znaczy że się nie odcięłam .
To nie są małe rzeczy żebym sobie mogła je sama udziwgnac a kogoś znajomego nie poproszę bo mi głupio . Zresztą każdy może uwarzać co chce mi wszystko jedno
1,540 2018-09-23 12:30:54
Wiesz Ania jest sens w tym co pisza, ja np. Zgadzam sie co do siebie że jestem na tej linie emocjonalnej. Mysle ze nikt nie chce Ci tutaj teraz dowalic tylko pokazuja ze dluga droga jeszcze, w koncu to tyle lat i takie okropne zakończenie. To nie jest proste poradzic sobie z własną głową nawet przy otwarciu sie na innych będzie ciezko bo w myślach masz to co bylo, glupie porównywanie bo przciez nie znamy nic innego od bardzo dawna. Moze powoli z kazda nowa sytuacja zaczyna sie czlowieka odcinac.
1,541 2018-09-23 12:36:57
Wiesz Ania jest sens w tym co pisza, ja np. Zgadzam sie co do siebie że jestem na tej linie emocjonalnej. Mysle ze nikt nie chce Ci tutaj teraz dowalic tylko pokazuja ze dluga droga jeszcze, w koncu to tyle lat i takie okropne zakończenie. To nie jest proste poradzic sobie z własną głową nawet przy otwarciu sie na innych będzie ciezko bo w myślach masz to co bylo, glupie porównywanie bo przciez nie znamy nic innego od bardzo dawna. Moze powoli z kazda nowa sytuacja zaczyna sie czlowieka odcinac.
Wiem że długa droga przedemna dziś siedzę sama w domu poraz pierwszy od rozstania i mam mega tęsknotę zanim jeszcze mi się dziś śnił ....
Ale za to wczoraj była na imprezie poraz pierwszy od rozstania i poraz pierwszy bez niego wyszalalam się wytanczylam a dziś masakra nawet mi się biegać niechce ale chyba się zmuszę bo normalnie zwarjuje w tym domu
1,542 2018-09-23 12:39:03 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2018-09-23 12:40:05)
Aniu jak dla mnie to możesz sobie te jego rzeczy trzymać tam i przez kolejne 10 lat. Mnie to naprawdę lotto.
Tylko nie mów, że się od niego odcięłaś, bo tego nie zrobiłaś.
Nie wierzę, że nie masz nikogo, kto by Ci z tymi rzeczami pomógł przez te miesiące, które tutaj siedzisz i mówisz, jak to Twój ex po raz kolejny miał to odebrać i nie odebrał.
Zawsze można zamówić kontener na śmieci i tragarze wywalą.
Koszt zamówienie firmy przeprowadzkowej, żeby mu to przerzucili do nowego mieszkania i zostawili pod drzwiami do max 400zł (a to i tak mówię o wygórowanej kwocie, bo jestem w trakcie przeprowadzki i znalazłam firmy, które za 300zł przeprowadzają kawalerkę).
Jak chcesz - znajdziesz sposób
Jak nie chcesz - znajdziesz powód.
Ty póki co szukasz powodów.
Minęło pół roku od Waszego rozstania.
Zrób sobie bilans tego, w jakim miejscu stoisz i ile drogi jest za Tobą.
1,543 2018-09-23 15:26:23
O Ania mi ostatnio co któryś dzien wyskakuje on w stanach albo ona. Oczywiście nie sa to przejmne sny ale coraz mniej je przeżywam po przebudzeniu. Jak mi sie przysnilo dwa pierwsze razy to chodziłam przybita. Tez nie raz tęsknię ale do tego mam przkichana sytuacje finansowa przez ten remont, napieta atmosferę w pracy i z rodzicami wiec na zmianę jestem wściekla i smutna nie pamietam kiedys czulam spokoj wewnetrzny bo ciagle cos i tak czekam i czekam kiedy w koncu sie uspokoi wszystko...
1,544 2018-09-23 17:35:20
O Ania mi ostatnio co któryś dzien wyskakuje on w stanach albo ona. Oczywiście nie sa to przejmne sny ale coraz mniej je przeżywam po przebudzeniu. Jak mi sie przysnilo dwa pierwsze razy to chodziłam przybita. Tez nie raz tęsknię ale do tego mam przkichana sytuacje finansowa przez ten remont, napieta atmosferę w pracy i z rodzicami wiec na zmianę jestem wściekla i smutna nie pamietam kiedys czulam spokoj wewnetrzny bo ciagle cos i tak czekam i czekam kiedy w koncu sie uspokoi wszystko...
Ja mam dziś tak że tylko o nim myślę i strasznie tęsknię i brakuje mi go .
Bieganie pomogło na chwilę do momentu kiedy zmęczenie zemnie zeszło .
1,545 2018-09-24 12:12:19
Wiecie ja staram się bardzo o nim nie myśleć, ale mimo wszystkiego co zrobił, jakoś nie mogę. Ale staram się robić różne rzeczy, żeby nie myśleć.. Ale właśnie sny są najgorsze, bo nie mam na to wpływu. I często jest tak, że budzę się w nocy, przez te sny, a jak się obudzę to ciężko mi zasnąć, bo od razu przychodzą myśli.. Nie wiem, czy jakieś ziołowe leki, albo melisa pomagają na sen? Macie jakieś doświadczenia z tym może?
1,546 2018-09-24 12:28:00
Wiecie ja staram się bardzo o nim nie myśleć, ale mimo wszystkiego co zrobił, jakoś nie mogę. Ale staram się robić różne rzeczy, żeby nie myśleć.. Ale właśnie sny są najgorsze, bo nie mam na to wpływu. I często jest tak, że budzę się w nocy, przez te sny, a jak się obudzę to ciężko mi zasnąć, bo od razu przychodzą myśli.. Nie wiem, czy jakieś ziołowe leki, albo melisa pomagają na sen? Macie jakieś doświadczenia z tym może?
Mi niestety na sen pomagają tylko tabletki na receptę bo po rozstaniu nic innego pomagało.
Myślę że jak nie masz bardzo dużego problemu z zasypianiem to pomogą tabletki ziołowe taka mają nazwę i kosztują 5 zl
1,547 2018-09-24 12:40:45
megi2410 napisał/a:Wiecie ja staram się bardzo o nim nie myśleć, ale mimo wszystkiego co zrobił, jakoś nie mogę. Ale staram się robić różne rzeczy, żeby nie myśleć.. Ale właśnie sny są najgorsze, bo nie mam na to wpływu. I często jest tak, że budzę się w nocy, przez te sny, a jak się obudzę to ciężko mi zasnąć, bo od razu przychodzą myśli.. Nie wiem, czy jakieś ziołowe leki, albo melisa pomagają na sen? Macie jakieś doświadczenia z tym może?
Mi niestety na sen pomagają tylko tabletki na receptę bo po rozstaniu nic innego pomagało.
Myślę że jak nie masz bardzo dużego problemu z zasypianiem to pomogą tabletki ziołowe taka mają nazwę i kosztują 5 zl
No właśnie z zasypianiem nie mam dużych problemów, więc nie chcę jakichś tabletek na receptę. Ale gorzej z tymi snami i budzeniem się w środku nocy.. Ale przypuszczam, że na to nic nie pomoże dopóki się nie wyleczę..
1,548 2018-09-24 16:15:45
Smutnania napisał/a:megi2410 napisał/a:Wiecie ja staram się bardzo o nim nie myśleć, ale mimo wszystkiego co zrobił, jakoś nie mogę. Ale staram się robić różne rzeczy, żeby nie myśleć.. Ale właśnie sny są najgorsze, bo nie mam na to wpływu. I często jest tak, że budzę się w nocy, przez te sny, a jak się obudzę to ciężko mi zasnąć, bo od razu przychodzą myśli.. Nie wiem, czy jakieś ziołowe leki, albo melisa pomagają na sen? Macie jakieś doświadczenia z tym może?
Mi niestety na sen pomagają tylko tabletki na receptę bo po rozstaniu nic innego pomagało.
Myślę że jak nie masz bardzo dużego problemu z zasypianiem to pomogą tabletki ziołowe taka mają nazwę i kosztują 5 zlNo właśnie z zasypianiem nie mam dużych problemów, więc nie chcę jakichś tabletek na receptę. Ale gorzej z tymi snami i budzeniem się w środku nocy.. Ale przypuszczam, że na to nic nie pomoże dopóki się nie wyleczę..
No na to proszki nie pomogą .
1,549 2018-09-24 22:37:26
Megi przechodzilam to samo 1-2 miesiac nie moglam prawie w ogole spac jak przespalam ze 2 h w nocy bylo dobrze, potem chodzilam pozno bardzo spac i nie moglam wstac a gdzies w 4 miesiacu tak obstawiam bylam ciagle zmeczona i moglam soac caly dzien i cala noc. Dopero od niedawna w sumie zaczelam sypiac normalnie. Jak zaczelam sie przezwyczaiac do tego ze od x lat sypiam już sama. Sny nawiedzialy potem przestały jak ja sie uspokoilam. Teraz pojawiają sie czasami jak mam tęsknoty. Co do proszkow nie bralam ale probowalam lekow na uspokojenie ziolowych i chyba bardziej po nich ryczalam niz bez nich. Chociaz moze o to chodzilo zeby pozbyc sie z siebie tego...
1,550 2018-09-26 15:25:43
kontrola, widzę co tu piszecie!
widzę też, trochę przerażona, że niewiele się w gruncie rzeczy zmieniło...
1,551 2018-09-26 15:35:26
Dobrze Cię słyszeć Vex
U Dziewczyn, wbrew pozorom, jest lepiej Mają dni słabości, ale myślę, że dadzą sobie radę
Muszą przestać analizować, zastanawiać się i wspominać. Tylko tyle i aż tyle. Ale dla chcącego nic trudnego, prawda Dziewczyny?
1,552 2018-09-26 16:45:37
Vex kopę lat :-D.
Co tam u ciebie ?
Owieczka masz rację napewno z nami lepiej my może dłużej przexywamy bo jednak tyle lat się razem mieszkało i ciężko się przestawić .
Ja już o byłym nie rozmawiam z nikim dlamnie temat skończony .
1,553 2018-09-26 16:50:55
Teraz dzielimy się z nową koleżanką, jak my przeżywałyśmy pierwsze miesiące. Dobrze, że pyta nie czuje si w tym taka osamotniona
Vex życie ułożone?
1,554 2018-09-27 10:45:11 Ostatnio edytowany przez Cichy22 (2018-09-27 10:47:37)
Witam po dłuższej nieobecności, a więc tak po ponad półrocznej przerwie zgodziłem się na spotkanie z ex, temat związany ze zdradą/romansem z wiosny i opisywanego problemu wcześniej się zakończył. Oczywiście spotkanie tłumaczenie że on chciał rozbić nasz związek i przeprosiny i czy możemy spróbować w skrócie. Stwierdziłem ponad pół roku może wyciągnęła wnioski, jadę dalej kiedy rozmawialiśmy wspomniała mi że poznała takiego nowego też mojego znajomego że byli parę razy na kebabie i McDonald. Jakoś mnie to tam ruszyło ale stwierdziłem była sama ja też nie bd się czepiał. Rozmowa miała miejsce w Nd, minol pon. Spotkaliśmy się po pracy oczywiście mnóstwo tematów i wgl. Fajnie, przyszedł wtorek piszemy ze sobą nagle ona pisze mi że nowy kolega pisze jej czy jedzie z nim na kebaba we dwójkę była godz po 19 ja byłem wtedy w pracy. Odpisałem jej ze chyba wie co ma zrobić podziękować ładnie koledze. No i się zaczęło że to tylko kolega ze jej zależy na mnie ale się czepiam że mogę jej zaufać, no i tak to wyglądało do śr do południa mogłem jej tłumaczyć że to mi się nie podoba że nie czuję się stabilnie jeszcze. Ona i tak swoje że ja ją ograniczam, że stawiam jej warunki, że żyje w toksycznym zwiazku. Dziewczyny albo ja czegoś tu nie rozumiem albo oni rozmawiają o polityce i pracy. Tak wyglada powrót do udbudowania związku z kolegą w zanadrzu?? Związek nasz 5 lat, pol roku w narzeczenstwie.
1,555 2018-09-27 10:47:46
Cichy, to są gierki. Po co Ci to? Weź ją w końcu zablokuj, koleżeństwa z tego nie będzie. Próbuje wzbudzić w Tobie zazdrość, a Ty się na to łapiesz.
Kolejna dziecinada.
1,556 2018-09-27 11:06:36
Ta gra nazywa się
"Mieć ciastko i zjeść ciastko"
hehehe
małe dzieci i niedojrzałe osoby nie rozumieją tego.
ps. Zablokuj ją i bądź konsekwentny ( konsekwencja prz wychowywaniu dzieci działa cuda, na niedojrzałych nie wiem jestem w trakcie sprawdzania )
hehehe
1,557 2018-09-27 11:40:50
W jakim kur... Celu było to jej naleganie na spotkanie, albo wracamy na poważnie bez jej dodatkowego kolegi albo nie wiem, jak ona szybciutko się wkręca. Owszem ja też w momencie kiedy byliśmy sami poznałem nowe znajome, wspólną paczka imprezowanie zdjęcia na fb ale to tyle w momencie kiedy wracamy nie liczy się NIK inny, co to za teatrzyk z jej strony. Czego ona szuka nie szkoda jej reputacji tym bardziej że żyje na wsi i wiadomo każdy o każdym. Na wesele w weszym tyg też nie poszła do kuzynki bo połapała się z ojcem była tylko na ślubie. Już wtedy parę dni wstecz chciała się spotkać. To celowo spotkanie przesunolem na przyszły tyg. Żeby nie iść i ja wybadac
1,558 2018-09-27 11:47:30
Cichy to Ty chcesz wrócić "na poważnie" ona chce wrócić na starych zasadach. To Ty (według niej ) miałeś zmienić podejście do ""bycia razem"
Dała CI czas "żebyś zrozumiał" , no ale nie mogła się doczekać i dlatego pierwsza "wyciąga rękę" co nie znaczy że chce coś w sobie zmieniać, bo po co ? Przecież jej tak dobrze.
1,559 2018-09-27 12:11:28
A czyli ja bd od stabilizacji, zachcianek, wypełniania czasu, a ona bd sobie poznawać nowych frajerów jak mnie nie bd w domu. Wolny związek nie dla mnie. Kto mi zagwarantuje że znów nie bd chciała mnie zostawić jak już przetestuje paru klientów. Stare zasady może faktycznie się czuła ograniczona w poznawaniu nowych gości. Bo jakoś koleżanki to jej ciężko przychodzą żeby poznać. Nie licząc tych z pracy to tyle
1,560 2018-09-27 12:23:25
Nikt Ci nie zagwarantuje, oprócz niej, a jej już chyba nie ufasz ?
A jak komuś nie ufamy, to pewność ,że dana osoba zachowa się tak lub inaczej jest zerowa.
Nie patrz na to co mówi, mówi to co Ty chcesz usłyszeć, patrz na to co robi i będziesz miał wszystkie odpowiedzi na swoje wątpliwości.