Lady Loka napisał/a:marta2101 napisał/a:Lady Loka napisał/a:Są różne nurty psychologii.
Przeprowadzić się można zawsze. Ale nie powinno być to ucieczką.
To nie byłaby ucieczka, a zmiana otoczenia. Coś nowego. A to, że są różne nurty doskonale wiem. Znam bardzo dobrze ten temat. I tu też jest problem, bo w moim mieście specjalistów od nurtu, który mnie interesuje praktycznie nie ma. Jest jeden psycholog, który obecnie nawet nie umawia nowych "pacjentów".
Jasne
zmiana otoczenia umotywowana odcięciem się od ludzi, bo nie potrafisz patrzeć na rodzinę i znajomych Twojego ex.
Wiesz, o ile to jest zrozumiałe na początku po rozstaniu to po jakimś czasie oni powinni Ci zwisać i powiewać i na pewno nie być przyczyną wielkiego doła. Jeżeli są, to znak, że w dalszym ciągu z tym rozstaniem coś jest nie przepracowane, a Ty nie pogodziłaś się z niczym. Wyjazd tego nie zmieni.
Ja spotkałam w kwietniu chyba teściową brata mojego ex
niby daleka relacja, ale oni mieszkali razem, więc się widziałyśmy często. I w sumie miałam chwilę szybszego bicia serca, ale babka intensywnie udawała, że mnie nie widzi, więc olałam.
Przeczysz samej sobie. Piszesz tu, żeby się przestać taplac w tym porozstaniowym bagienku, żeby odciąć przeszłość. Ale jak ktoś chce w tym przypadku isc do przodu, zmienic cos w swoim zyciu to też źle, bo to ucieczka
mi nie bije serce już na widok nikogo z bliskich i znajomych byłego. Pisalam też o innych swoich znajomych, którzy w jakiś sposób sprawili mi przykrość w przeszłości. I spotykanie ich codziennie prawie, na swojej drodze, czy to w kinie, knajpie, na spacerze, w pracy, sprawia, że czuje jakis dyskomfort, czuje, ze ta przeszłość zaraz wyskoczy mi z lodówki... A nie chce jej widywać. Bo przypominają mi się te wszystkie niefajne relacje, sytuacje. Zawiodłam się na ludziach tu, ktorzy myślą egoistyczne I patrzą jak kogoś wykorzystać. A ja Chce popchnac swoją karierę do przodu, poznawać nowych ludzi. Moc rozwinac swoje pasje. Od znajomych, których lubię I mam kontakt nie uciekam. Wręcz przeciwnie, oni mieszkają w Warszawie, o której myślę.
Ja już nie mam doła z powodu byłego. Raczej łapią mnie chwilę smutku, gdyż jestem na etapie w swoim życiu, gdzie mam wszystko z rzeczy materialnych I nie potrzebuje już więcej , a nie mogę trafić na odpowiednią osobę do założenia rodziny.
Te ostatnie rozstanie tylko bardziej popycha mnie w stronę przeprowadzki. Bo teraz kiedy jestem sama, mogę spróbować coś że swoim życiem zrobić.
Ps. Czy to coś złego, że nie mam ochoty patrzeć na niektóre gęby po prostu?:)
I skąd wiesz Loka, że wyjazd nic nie zmieni, skoro wyjeżdżam gdziekolwiek, nawet 40 km z miasta, do rodziców, znajomych i czuje się idealnie:)
W tamtym poście faktycznie może zabrzmiało to jakbym wciąż przezywala tego byłego. Ale nie, bo jak pisałam, dopadł mnie smutek i wspomnienia, gdyż zobaczyłam oprócz znajomego byłego, też swoich, ktorzy mnie wykorzystali, źle potraktowali. Ich obecność mnie na stand upie irytowala, bo to gwiazdy miejskie, które musiały być w centrum wydarzenia I psuly zabawę.