Lady i owieczka jesteście osobami które bardzo z sensem piszą i naprawdę jesteście mądre ale wasze wnioski wynikaja z własnych przeżyć które kiedyś miałyście . To był mój jedyny związek nigdy z nikim wcześniej nie byłam i nie mogę napisać tak mądrze jak wy bo to jest dlamnie nowa sytulacja w której ciężko mi się ogarnąć . Myślę że teraz po swoich przeżyciach i waszych radach będę mądrzejsza na przyszłość i jeśli wogole jeszcze kiedyś kogoś poznam i będę z kimś to będę wiedziała że jak są kłótnie czy coś jest nie tak to lepiej odrazu zakończyć to a nie liczyć na cud . Naprawdę fajne z was kobiety może i nam się uda kiedyś tak mądrze mówić ;-)
1,106 2018-06-07 09:32:50
1,107 2018-06-07 09:44:21
Aniu ale o to chodzi, żeby słuchać tych bardziej doświadczonych, bo niektórych rzeczy można się od innych nauczyć, nie z własnego doświadczenia.
1,108 2018-06-08 16:11:06
Nie zgodzę się z Tobą Aniu, że to zależy od stażu. Nie ma znaczenia czy związek trwał dwa lata czy 10. Uważasz, że osoba, która była w związku dłużej ma prawo dłużej biadolić i się użalać? Nie. To wszystko zależy od osoby, od jej silnej woli, poczucia własnej wartości i chęci. Każda z nas kochała kogoś i tę miłość straciła. Tylko jedna stanie na nogi w możliwie szybkim tempie, a drugiej będzie niezbędna pomoc psychologa. Najgorzej wg mnie, mają osoby, które kochają za bardzo, uzależniają swoje życie od drugiej osoby, mają zaniżoną samoocenę, nie mają żadnych zainteresowań ani znajomych, bo zamknęły się na świat będąc w związku i nie są w stanie racjonalnie ocenić sytuacji, nie godzą się z nią i mimo, że związek był do bani, nadal go idealizują.
Nie ale uważam, że dłuższy staż to większe przywiązanie tak samo trochę inaczej się przeżywa rozstania w wieku 20 lat, a w wieku 30 lat..inne podejście do życia, inne oczekiwania.
Weźcie pod uwagę, że przy związkach od liceum które trwają tyle lat dochodzi dodatkowy stres bo przecież nie znamy nic innego, nie wiemy jak teraz to wszystko wygląda. Strach przed przyszłością bo przecież było wszystko już ułożone i co dalej ?? ...
Tak więc moim zdaniem takie rozstania przeżywa sie o wiele bardziej intensywnie bo to nie jest tylko złamane serce, ale rozpad tego prywatnego "świata" .
Myślę, że każda z nas poniekąd uzależnia swoje życie od drugiej osoby będąc w związku .. nigdy nie możesz powiedzieć ze związek był do bani bo skoro trwał to znaczy że było w nim cos co dawało CI satysfakcję, idealizacja? Po części tak bo tęsknisz za tymi dobrami chwilami .. może niekiedy czeka się na jakaś zmianę, która nie nastąpi ale zobaczcie jak to jest w większości gdy ludzie tworzą pary spotykają się z samymi parami.. fajnie tam obieta ma jakieś koleżanki, mężczyzna jakiś kolegów ale tak na prawdę widują się niezbyt często - mi się tak wydaje..
1,109 2018-06-08 18:34:01 Ostatnio edytowany przez Lady Loka (2018-06-08 18:34:39)
Myślę, że każda z nas poniekąd uzależnia swoje życie od drugiej osoby będąc w związku .. nigdy nie możesz powiedzieć ze związek był do bani bo skoro trwał to znaczy że było w nim cos co dawało CI satysfakcję, idealizacja? Po części tak bo tęsknisz za tymi dobrami chwilami .. może niekiedy czeka się na jakaś zmianę, która nie nastąpi ale zobaczcie jak to jest w większości gdy ludzie tworzą pary spotykają się z samymi parami.. fajnie tam obieta ma jakieś koleżanki, mężczyzna jakiś kolegów ale tak na prawdę widują się niezbyt często - mi się tak wydaje..
Będzie kolejno i będzie mocno.
Uzależnianie swojego życia od drugiej osoby to najgorsze, co w związku można sobie zrobić. A chodzi o to, żeby ciągle mieć swoje życie. Związek to dodatek do tego życia. Taki update w grze, ale gra jest ciągle o tym samym. Tylko wtedy po rozstaniu nie rozsypuje się cały świat, bo ten świat ciągle jest taki sam, jaki był.
Oczywiście, że można powiedzieć, że związek był do bani. Mój poprzedni był. A pomimo tego trochę czasu trwał. Nie było tam nic, co by mi dawało satysfakcję, był mój lęk przed byciem samej. Jeżeli w związku jest źle, jeżeli granice są ciągle przekraczane, jeżeli jest rozstawanie i schodzenie się to trzeba zastanowic się nad sensem takiego związku i podjąć konkretną decyzję - albo jesteśmy razem i NIE ma przekraczania granic, albo się rozstajemy.
A czekanie na zmianę, która nie nastąpi jest jak branie ślubu z alkoholikiem, bo "ja go zmienię". Nie, drugiego człowieka NIGDY nie zmienimy. Jeżeli chcemy zmiany w partnerze, najlepszą opcją jest poszukanie partnera, który tą "zmianę" będzie miał.
Mogę powiedzieć na przykładzie mojego związku - ja mam swoich kolegów i koleżanki, mój facet ma swoich. Widzi się z nimi nawet częściej niż ja z moimi. Średnio raz na 2-3 tygodnie wychodzi sobie z którymś ze znajomych na piwo. Ja mam wtedy czas dla siebie. Ja wychodzę z moimi znajomymi. Mało wychodzimy razem do znajomych, nie zbudowaliśmy jeszcze grona wspólnych znajomych, to jeszcze przed nami, więc on mnie póki co nie ciągnie do swoich, a ja jego do swoich. Jeżeli związek jest czynnikiem, który izoluje Cię od znajomych, to nie jest to dobry związek. Albo nie masz dobrego podejścia i związek staje się dla Ciebie całym światem (czyli wróć do początku mojego komentarza).
1,110 2018-06-08 19:51:11
Ja się tak zastanawiam czemu ja nie potrafię przyjąć jakiego kolwiek zaproszenia myślicie że to dlatego że poprostu jestem nie gotowa ? Chciał mnie zaprosić wczoraj fajny chłopak no dobra z wyglądu bo go nieznam wysoki dobrze zbudowany uwielbiam rękawy (tatuaże na pół ręki)poprostu mój typ moja logika w głowie mógłby mieć każda więc po co się z takim umawiać . Drugi był organizatorem imprez chciał mnie zaprosić na urodziny brata który jest DJ nie no gdzie ja tam przecież ja nie lubię takich imprez . Trzeci całkiem spokojny wysoki miły fajny patrzę ma obrączkę ja niewiem czy zemną jest coś nie tak ?
1,111 2018-06-08 22:52:52 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2018-06-08 23:05:27)
Weźcie pod uwagę, że przy związkach od liceum które trwają tyle lat dochodzi dodatkowy stres bo przecież nie znamy nic innego, nie wiemy jak teraz to wszystko wygląda. Strach przed przyszłością bo przecież było wszystko już ułożone i co dalej ?? ...
Tak więc moim zdaniem takie rozstania przeżywa sie o wiele bardziej intensywnie bo to nie jest tylko złamane serce, ale rozpad tego prywatnego "świata" .
Nazywanie relacji z czasów licealnych związkiem jest grubą przesadą. To modny obecnie kolokwializm, nic więcej.
Dywagacje na temat tego, kto bardziej cierpi i kto ma prawo do dłuższej żałoby - ten, co kochał trzy lata czy ten co osiem - są bardzo słabym argumentem za tym, co sobie sama na własne życzenie fundujesz, czyli skamienieniem w tęsknocie za czymś, czego już nie ma, co się skończyło, a czego do siebie nie chcesz dopuścić.
Zdumiewa mnie, jak Ty, Marta i Ania wybiórczo podchodzicie do analizy zakończonych już dawno relacji. Każda z Was opisała mnóstwo niepokojących dla przeciętnego czytelnika sygnałów, mówiących o tym że Wasze związki były często jednostronne, że byłyście w nich krzywdzone, że były lekceważone Wasze potrzeby, że zrywałyście tę relację, że miałyście jej dość...
Te relacje rozpadły się dlatego, że były nieprawidłowe, niesymetryczne. Ktoś się w tej relacji męczył, ktoś był nieszczęśliwy, coś mu w niej nie pasowało i nie chciał się już dalej starać, ciągnąć czegoś na siłę, udawać, że jest OK.
To czy, jak i kiedy zechcecie przyjąć, że coś się jednak skończyło, zależy wyłącznie od Was, a nie od tego, czy spotkacie ex na ulicy, czy koleżanka nie przyniesie Wam kolejnych plot na jego temat, czy nie zobaczycie jego uchachanych fot z wakacji w Nikozji z jakąś Afrodytą u boku. Nie ma kompletnie żadnego znaczenia, czy byłyście z nim od środy popielcowej do przedwczoraj, czy znacie się jeszcze z piaskownicy i czy w liceum siedzialyście z nim razem w ostatniej ławce. Nie lata, ale jakość relacji, obopólne zaangażowanie budują i utrwalają związek.
Jest tutaj wątek takiej dziewczyny, trzydziestolatki, która chyba przez dziewięć lat nie mogła uwierzyć, że chłop się zawinął na pięcie i sobie poszedł... Też do niej od czasu do czasu się odzywał, rzucał jej jakiś ochłap zainteresowania lub pytanie, jak się miewa, albo dlatego, że przypomniał sobie, że zostawił u niej figurkę kota wyrzeźbioną z mydła, a ona omdlewała wierząc, że on to robi, bo chce wrócić, bo przecież ona go kocha miłością nieprawdopodobną i trwałą, jak ziarenka kwarcu w granicie...
1,112 2018-06-08 23:03:06 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2018-06-08 23:05:53)
Ja się tak zastanawiam czemu ja nie potrafię przyjąć jakiego kolwiek zaproszenia myślicie że to dlatego że poprostu jestem nie gotowa ? Chciał mnie zaprosić wczoraj fajny chłopak no dobra z wyglądu bo go nieznam wysoki dobrze zbudowany uwielbiam rękawy (tatuaże na pół ręki)poprostu mój typ moja logika w głowie mógłby mieć każda więc po co się z takim umawiać . Drugi był organizatorem imprez chciał mnie zaprosić na urodziny brata który jest DJ nie no gdzie ja tam przecież ja nie lubię takich imprez . Trzeci całkiem spokojny wysoki miły fajny patrzę ma obrączkę ja niewiem czy zemną jest coś nie tak ?
Wybacz moją bezpośredniość, Smutna Aniu, ale chyba zdarza mi się drugi raz, że mam taką sugestię wobec forumowiczki. Twój nick... być może celnie opisuje stan, w jakim się znajdujesz, ale... jest też jak ciężkie, zatrzaśnięte na amen wrota, których nie da się otworzyć. Imię to stygmat. Imię to znaczenie. Imię to silny przekaz. Moim zdaniem zamykasz sobie tym nickiem jakąś drogę. Zatapiasz się w tym smutku, zasklepiasz. Przemyśl to, proszę.
1,113 2018-06-09 11:26:01
Smutnania napisał/a:Ja się tak zastanawiam czemu ja nie potrafię przyjąć jakiego kolwiek zaproszenia myślicie że to dlatego że poprostu jestem nie gotowa ? Chciał mnie zaprosić wczoraj fajny chłopak no dobra z wyglądu bo go nieznam wysoki dobrze zbudowany uwielbiam rękawy (tatuaże na pół ręki)poprostu mój typ moja logika w głowie mógłby mieć każda więc po co się z takim umawiać . Drugi był organizatorem imprez chciał mnie zaprosić na urodziny brata który jest DJ nie no gdzie ja tam przecież ja nie lubię takich imprez . Trzeci całkiem spokojny wysoki miły fajny patrzę ma obrączkę ja niewiem czy zemną jest coś nie tak ?
Wybacz moją bezpośredniość, Smutna Aniu, ale chyba zdarza mi się drugi raz, że mam taką sugestię wobec forumowiczki. Twój nick... być może celnie opisuje stan, w jakim się znajdujesz, ale... jest też jak ciężkie, zatrzaśnięte na amen wrota, których nie da się otworzyć. Imię to stygmat. Imię to znaczenie. Imię to silny przekaz. Moim zdaniem zamykasz sobie tym nickiem jakąś drogę. Zatapiasz się w tym smutku, zasklepiasz. Przemyśl to, proszę.
Powinnam zmienić nick? :-P
1,114 2018-06-10 14:03:13
Odcielam sie urwalam kontakty.
Zaczelam wychodzić do ludzi ale to ciągle nie jest to.. pomimo ze mam tych ludzi wokol siebie ciagle czujesz sie samotna, mam takie wrażenie ze ciagle czegos mi brakuje . Czy to w koncu minie ?
1,115 2018-06-10 14:22:16
Odcielam sie urwalam kontakty.
Zaczelam wychodzić do ludzi ale to ciągle nie jest to.. pomimo ze mam tych ludzi wokol siebie ciagle czujesz sie samotna, mam takie wrażenie ze ciagle czegos mi brakuje . Czy to w koncu minie ?
Super :-)
uwierz mi tak będzie lepiej znam to z doświadczenia . Masz takie wrażenie bo dopiero dociera do ciebie że jesteś sama (chodzi o to że niemasz partnera ) . Minie Ci to spokojnie człowiek się do wszystkiego przyzwyczaja . Wierzę w to że jak człowiek dopiero sam siebie pokocha to da szansę na to żeby ktoś jego pokochał . Musisz uwierzyć w siebie i w to że jesteś super dziewczyna która zasługuje na normalny związek bez (kocham ale... , Jesteś fajna ale ..., ) w normalnym związku nie powinno być takich rzeczy . Weź pod uwagę że obydwie jesteśmy mądrzejsze o jakieś tam doświadczenie i na przyszłość nie pozwolimy sobie na takie traktowanie .
1,116 2018-06-10 14:28:22
Ja jak mam mega doła odkryłam nowy sposób na rozładowanie nerwów zaczęłam biegać nigdy tego nie lubiłam . Zakładam słuchawki biegnę 4.5km jak wracam to już mi się myśleć niechce . Mam w planach jeszcze zapisać się na siłownię i jakas sztukę walki :-) ale to z czasem . Jednak nie tylko mężczyzna pomaga wysiłek .
1,117 2018-06-10 18:45:45
Dziewczyny...nie wiem jak mam to ująć. Może po prostu. Doły, smutki, załamki zdarzają się nam bez względu na to czy jesteśmy w związku czy nie. Takie jest życie że co jakiś czas, mamy beznadziejne dni i nic nam się nie chce. To jest normalne. Każdy radzi sobie wtedy na swój sposób, jedni zajadają się słodyczami, inni walą w worek, jeszcze inni jadą na koniec Polski, żeby zobaczyć góry/morze. To nie jest wieczny stan. Wy natomiast, zawłaszczyłyście sobie te uczucia i trzymacie się ich z całej siły. Pytanie po co? Komu to służy? Pogrążanie się w smutku i rozpaczy jest destrukcyjne. Wiem, że jesteście dorosłe, ale może oglądałyście bajkę Disney/Pixar "W głowie sie nie mieści"? Jak nie, to polecam. Jest tam jedna postać, która przypomina mi Was. Wieczny smutek i beznadzieja. Chcę ale nie mogę.
Obudźcie się w końcu z tego letargu, bo tracicie czas.
Ania, nie wiem czy jesteś gotowa czy nie, ale dopóki nie spróbujesz to się nie przekonasz. Idź na niezobowiązujące spotkanie, bez myśli, że to musi być coś, albo że ten koleś czegoś od Ciebie chce. Idź na luzie i baw się dobrze. Zrób krok do przodu.
Wydajemisię, ja z moim b. mężem byłam od 18 roku życia. Miałam tylko jego przez 15 lat. Co najmniej o 10 lat za długo Od samego początku to był związek skazany na niepowodzenie i zajęło mi to tyle lat, żeby zdecydować się na jego zakończenie. Teraz czuję, że żyję. A on? Oj rozpaczał, płakał, błagał itp. a po 5 miesiącach znalazł kogoś, z kim jest juz 3 lata. Mi zajęło trochę dłużej czasu na zdecydowanie się na kolejny związek. 15 lat związku, którego nigdy nie idealizowałam, wręcz przeciwnie. Wbrew pozorom, tworząc w związek w wieku licealnym, nie wie się czego chce. Nie wiemy jak będzie wyglądać nasze życie, a dojrzałość osiągamy trochę później. Związki zawierane tak wcześnie, wg mnie są z góry skazane na niepowodzenie.
1,118 2018-06-10 21:34:47 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2018-06-10 21:40:31)
Powinnam zmienić nick? :-P
A ile czasu chcesz być jeszcze smutną Anią i rozsiewać wokół siebie taką aurę?
Celem nie jest zmiana nick'a. Celem jest przestać się taplać kałuży przeszłości i wypłynąć na ocean... :- )))
1,119 2018-06-10 21:42:59
Ojj Ania bieganie super sprawa, ja też nigdy nie lubiłam a po tym wszystkim, zaczęłam, żeby nie siedzieć w domu i teraz polecam każdemu:))), daje takiego pozytywnego kopa. Cały tydzień byłam nad morzem, bez internetu, bez tv, telefon tylko sporadycznie, żeby rodzince powiedzieć, że żyje:P. Odpoczęłam psychicznie i fizycznie, rano biegałam po plaży, wieczorami zachody słońca i czytanie książek. Próbuję dojść do ładu ze swoimi myślami i emocjami...dlaczego mimo, że nie chciałabym już z nim być to jednak gdzieś tam cały czas siedzi mi w głowie... I myślę, że to przez niskie poczucie wartości, przez to, że swoją wartość uzależniłam od tego czy mam faceta czy nie. Podczas związku z moim zmarłym narzeczonym od początku było zupełnie inaczej i ja też inaczej się zachowywałam - normalnie, dojrzale (mimo, że byłam przecież wtedy prawie 5 lat młodsza) to spokojnie podchodziłam do tego co się działo między nami, a tu... Od początku czułam się źle w tej relacji, znaki ostrzegawcze pojawiały się od początku i jakiś głosik w głowie podpowiadał mi, że nie powinnam się w to pakować, a jednak...tak długo tkwiłam w samotności i tak strasznie miałam jej dość, że pozwoliłam się traktować tak a nie inaczej. Przez prawie pół roku tylko raz zabrał mnie gdzieś swoim autem na wycieczkę, tak to wszędzie przez te wszystkie miesiące ja go woziłam, a on na siedzeniu obok z nieodłącznym piwkiem się relaksował, później szybki seks na tylnym siedzeniu i do domu. Nigdy nie powiedział, że jestem ważna, nigdy nie dostałam głupiego kwiatka... a jak ja kupiłam mu jakąś taką symboliczną pierdułkę na mikołaja to zapytał z jakiej okazji robię mu prezenty...i nawet nie zabrał tego do domu. Tkwiłam w tym i pozwalałam na wszystko byle tylko był...pozwoliłam zrobić z siebie koleżankę od seksu, a czasami czułam się jak prostytutka. Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że pozwolę się tak traktować nigdy nie uwierzyłabym. Najważniejsze, że w końcu powiedziałam dość i fizycznie uwolniłam się od tej znajomości ale psychicznie gdzieś tam dalej w niej tkwię przez co nie mogę zrobić takiego dużego kroku w przód. Mam ogromny żal do siebie i takie hmmm nie wiem nawet jak to nazwać może poczucie winy, że pozwoliłam na to wszystko, że brutalnie mówiąc byłam łatwa, a on to wykorzystał zabawił się i znudził. Wyłączyłam myślenie zasłaniając się samotnością i poczuciem pustki. Nigdy nikomu nie mówiłam jak wyglądały te nasze "randki", bo było mi zwyczajnie wstyd...a dziś potrzebuję się wygadać. Jutro do pracy po tygodniu odpoczynku, znowu będzie on...i chyba stąd to moje pogorszenie humoru, chyba endorfiny po przebiegnięciu kilku km przestają działać;P:P. Przepraszam, autorkę wątku, że zaśmiecam jej temat moimi smutkami ale mojego nikt już dawno nie czyta, a tu są dziewczyny Smutnaania, Wydajęmisię, Pokręcona Owieczka, aurora borealis, która swoim spokojem sprawia, że moje myśli wracają na właściwy tor:)), no i niezastąpiona Lady Loka, która potrafi sprzedać takie porządnego kopniak (oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu:P) pozdrawiam Was wszystkie i dobrej nocki życzę:)))
1,120 2018-06-11 00:49:25 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2018-06-11 00:50:01)
Ewo, to, co uważam za ważne w Twojej opowieści, to świadomość motywów, którymi się kierowałaś i powodów, dla których tkwiłaś w tamtym układzie, bo związkiem trudno to nazwać. Jednak Twój rozsądek i prawidłowo działający instynkt samozachowawczy pozwala Ci się wznieść ponad żal, poczucie straty i cierpienie, przez które obecnie przechodzisz. To są emocje - przychodzą i odchodzą, bo taka jest ich natura. Dobrze, że umiesz je nazwać, sklasyfikować, znasz już ich źródło. Od tego, moim zdaniem, zaczyna się proces uzdrawiania, bo emocje, choćby te najsilniejsze i najtrwalsze nie są prawdą o nas. Nie możemy się z nimi utożsamiać. Teraz jest Ci momentami źle, czujesz się nieswojo, gdy pomyślisz, że musisz spotykać tego człowieka, gdy wracają wspomnienia, ale ... Ale Ty już wiesz, że on nie nadaje się na Twojego partnera. Może nie potrafi, a może nie chce takiej relacji, na jaką Ty jesteś gotowa. Takiej z troską, czułością, prawdziwą bliskością, serdecznością, oddaniem. Z tego, co piszesz, on nie umie ani brać, ani dawać...
Potraktuj siebie jak skarb. Największy skarb, jaki posiadasz. Ktoś próbował Cię zdobyć za bezcen. Wykraść Cię. Kupić sobie Tobą chwilę rozrywki, zadowolenia, spełnienia, ale nigdy nie będzie Cię miał, bo jesteś przeznaczona do czegoś większego, wartościowszego, tam, gdzie będziesz lśnić swoim blaskiem i gdzie ktoś będzie patrzył na Ciebie z zachwytem i radością. Pomyśl o tym jutro, gdy spotkasz swojego ex.
Zdobądź się na tajemniczość, chłód i dystans, który cechuje najszlachetniejsze kruszce... ; -)))
1,121 2018-06-11 06:05:30
Dziękuję Auroro za te mądre słowa:)) potrzebowałam ich
1,122 2018-06-11 09:08:21
Ewa ja myślę że nasza autorka wątku się nie pogniewa bo chyba zaczęła układać sobie życie i mam nadzieję że jest szczęśliwa :-)
My też takie wkoncu będziemy wierzę w to że się wszytko ułoży .
Jak mija pierwszy dzień w pracy po urlopie ?
1,123 2018-06-11 12:23:16
nie gniewam się czytam Was tu. czasem mi ręce opadają, ale czytam dzielnie. dobrze, że walczycie.
i tak, zaczęłam układać życie na nowo, bo nie da się siedzieć w bagnie po uszy tak długo. moje bagienko trwało od połowy marca i naprawdę byłoby to ZDECYDOWANIE za długo, żeby dalej w tym tkwić. ja przecież po dwóch tygodniach lamentowania postanowiłam iść do przodu, zatem teraz, po prawie 3 miesiącach, nie pamiętam już prawie, o co mi chodziło z tym lamentowaniem.
trzeba słuchać mądrzejszych i starać się walczyć o samą siebie. nic cenniejszego nie macie. polecam!
1,124 2018-06-11 13:45:23
Niewiem czemu mam ciągle powtarzane że nie ruszam z miejsca urwałam całkowicie kontakt ba ja nawet zabroniłam mu przyjeżdżać po rzeczy bo chciał .wszystko wysłałam poczta na własny koszt. Jedyny jaki mam problem to taki że ciągle coś czuje do niego i odrzucam wszystkie zaproszenia na kawę itp. ale to dlatego że dlamnie zawczesnie jest nawet na wyjście tak poprostu .
Vex jest ktoś na oku;-)?
Cieszę się że wyszłaś z tego bo to ty tak naprawdę chyba najbardziej chciałaś powrotu do ex .
1,125 2018-06-11 15:54:15
Jak mija pierwszy dzień w pracy po urlopie ?
Jakoś przetrwałam:), miałam tyle zaległych papierzysk do zrobienia, że nawet nie miałam czasu myśleć o tym, że gdzieś tam kręci się niedaleko.
Jedno wiem na pewno, że już dawno wygrzebałabym się z tego gdybym go nie widywała. Widzę po sobie, że jak np. wyjeżdżam gdzieś nawet na krótko to czuję się zupełnie inaczej niż jak jestem jestem tu na miejscu.
Na pewno jest dużo lepiej niż na początku - nie siedzę i nie płaczę, nie tworze w głowie jakiś scenariuszy, że może jednak wróci bo tego bym nie chciała, nie czekam na telefon ani na smsa, nie oglądam żadnych jego zdjęć na fb zrobiłam wszystko żeby w miarę odciąć się od niego na tyle na ile oczywiście pozwala sytuacja po za pracą i zająć się sobą. Ale jednak gdzieś tam w głowie coś nie może tak do końca ostatecznie przeskoczyć i zamknąć raz na zawsze tego rozdziału, tego właśnie nie mogę zrozumieć...
Z pracą od czerwca nie wypaliło, może dopiero od października i to nie jest dobra wiadomość...A może to jest taki moment żeby poukładać tutaj jakoś sprawy rodzinne, w końcu pomyśleć o sobie i zrobić to co od dawna chodzi mi po głowie...wyjechać na drugi koniec Polski, nad moje ukochane morze i tam zacząć wszystko od nowa...
1,126 2018-06-11 17:48:28
A może to jest taki moment żeby poukładać tutaj jakoś sprawy rodzinne, w końcu pomyśleć o sobie i zrobić to co od dawna chodzi mi po głowie...wyjechać na drugi koniec Polski, nad moje ukochane morze i tam zacząć wszystko od nowa...
Może to jest właśnie sygnał od życia, żeby tak zrobić. Idziesz w dobrym kierunku - myślisz o sobie i swoich planach.
W głowie będzie siedzieć jeszcze jakiś czas. To nie pępowina a ty nie jesteś z kamienia. Chodzi o to, żeby działać dla siebie a wtedy pojawią się inne rzeczy i ten obraz zacznie się zamazywać.
Powodzenia.
1,127 2018-06-11 20:07:49
Smutnania napisał/a:Jak mija pierwszy dzień w pracy po urlopie ?
Jakoś przetrwałam:), miałam tyle zaległych papierzysk do zrobienia, że nawet nie miałam czasu myśleć o tym, że gdzieś tam kręci się niedaleko.
Jedno wiem na pewno, że już dawno wygrzebałabym się z tego gdybym go nie widywała. Widzę po sobie, że jak np. wyjeżdżam gdzieś nawet na krótko to czuję się zupełnie inaczej niż jak jestem jestem tu na miejscu.
Na pewno jest dużo lepiej niż na początku - nie siedzę i nie płaczę, nie tworze w głowie jakiś scenariuszy, że może jednak wróci bo tego bym nie chciała, nie czekam na telefon ani na smsa, nie oglądam żadnych jego zdjęć na fb zrobiłam wszystko żeby w miarę odciąć się od niego na tyle na ile oczywiście pozwala sytuacja po za pracą i zająć się sobą. Ale jednak gdzieś tam w głowie coś nie może tak do końca ostatecznie przeskoczyć i zamknąć raz na zawsze tego rozdziału, tego właśnie nie mogę zrozumieć...
Z pracą od czerwca nie wypaliło, może dopiero od października i to nie jest dobra wiadomość...A może to jest taki moment żeby poukładać tutaj jakoś sprawy rodzinne, w końcu pomyśleć o sobie i zrobić to co od dawna chodzi mi po głowie...wyjechać na drugi koniec Polski, nad moje ukochane morze i tam zacząć wszystko od nowa...
Super że wychodzisz na prostą i tak jak najbardziej powinnaś pomyśleć o sobie i swoich marzeniach:-)
Ja myślałam żeby wyjechać w góry i też zacząć żyć na nowo .
Trzymam kciuki żeby wszystko wypaliło :-)
1,128 2018-06-11 23:16:59 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2018-06-11 23:19:43)
Niewiem czemu mam ciągle powtarzane że nie ruszam z miejsca urwałam całkowicie kontakt ba ja nawet zabroniłam mu przyjeżdżać po rzeczy bo chciał .wszystko wysłałam poczta na własny koszt. Jedyny jaki mam problem to taki że ciągle coś czuje do niego i odrzucam wszystkie zaproszenia na kawę itp. ale to dlatego że dlamnie zawczesnie jest nawet na wyjście tak poprostu .
Jedyne, co mamy dostępne na Twój temat, to posty, które zamieszczasz na Forum. Być może źle interpretujemy Twoje wpisy, Aniu, a być może Ty opisujesz swoje reakcje w taki sposób, że stwarza to pole do niewłaściwych ocen Twojego obecnego stanu.
Dlaczego uważasz, że jest "za wcześnie" na odcięcie się grubą krechą od przeszłości? Jeszcze raz zadam to samo pytanie: ile czasu, Twoim zdaniem potrzeba, aby ktoś mógł się Tobą zainteresować, zaprosić Cię gdzieś, spędzić razem z Tobą czas? Ile czasu dałaś sobie na ten smutek?
1,129 2018-06-12 04:01:50
Smutnania napisał/a:Niewiem czemu mam ciągle powtarzane że nie ruszam z miejsca urwałam całkowicie kontakt ba ja nawet zabroniłam mu przyjeżdżać po rzeczy bo chciał .wszystko wysłałam poczta na własny koszt. Jedyny jaki mam problem to taki że ciągle coś czuje do niego i odrzucam wszystkie zaproszenia na kawę itp. ale to dlatego że dlamnie zawczesnie jest nawet na wyjście tak poprostu .
Jedyne, co mamy dostępne na Twój temat, to posty, które zamieszczasz na Forum. Być może źle interpretujemy Twoje wpisy, Aniu, a być może Ty opisujesz swoje reakcje w taki sposób, że stwarza to pole do niewłaściwych ocen Twojego obecnego stanu.
Dlaczego uważasz, że jest "za wcześnie" na odcięcie się grubą krechą od przeszłości? Jeszcze raz zadam to samo pytanie: ile czasu, Twoim zdaniem potrzeba, aby ktoś mógł się Tobą zainteresować, zaprosić Cię gdzieś, spędzić razem z Tobą czas? Ile czasu dałaś sobie na ten smutek?
To nie jest tak że jestem smutna poprostu najpierw chce żeby moje uczucie całkowicie do niego wygasły i przede wszystkim muszę sama siebie pokochać być pewną siebie . Niechce poprostu nikogo zranić i być zraniona . Zaczyna mi być dobrze tak jak jest .
1,130 2018-06-12 09:51:58
Aniuale zdajesz sobie sprawę, że jeżeli sama nie ruszysz z miejsca, to Twoje uczucia będą wygasać latami?
Nikt tutaj nie mówi o tym, że masz się pchać w nowy związek. Ale na kawę z kimś iść możesz. Z jednym, drugim, piątym, dziesiątym.
Zrób to dla siebie. Rozmawiaj z ludźmi, poznawaj innych, zobacz, jacy są.
Jak nie zaiskrzy to się nie przejmuj.
Ja na pierwszej randce byłam kilka tygodni po rozstaniu. Było okropnie, ale ta randka mojemu mózgowi kazała się przełączyć na tryb "dalsze życie". Pokazała mi, że znowu jestem sama i muszę sobie z tym radzić. To było dla mnie najbardziej traumatyczne przeżycie po rozstaniu pod względem emocjonalnym. Ale zmusiłam się do tego, bo nie chciałam już tkwić w smutku. Potem się nie umawiałam jakiś czas, ale zaplanowałam sobie wymarzone wakacje. Potem kilku facetów się trafiło aż trafił się obecny.
I wiesz, najwięcej rzeczy przeżywałam i naprawiałam w swoim życiu na początku naszego związku. Nie byłabym w stanie naprawić ich sama - brak poczucia bezpieczeństwa, poczucie bycia wykorzystywaną, całkowity brak chęci na seks.
Dużo moich problemów po poprzednim związku wyszło w tym. Np. mój ex przed zerwaniem przez dwa dni nie odpisywał i nie odbierał telefonu. Więc jak mój obecny przez cały dzień nie odpisywał to szłam na randkę jak na ścięcie przekonana, że to koniec. A okazało się, że miał rozładowany telefon.
Więc na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że część problemów można przepracować samemu, ale nie wszystkie.
Dlatego ja bym nie czekała kolejne 5 lat zanim wszystkie uczucia wygasną i będziesz spokojna jak kwiat lotosu. Życie masz jedno i od Ciebie zależy, jak je przeżyjesz.
Ja miałam plan, który mnie paradoksalnie uspakajał w tym trudnym czasie - jak mając 30 lat będę sama, popełniam samobójstwo.
Z racji tego, że nie widzę siebie bez rodziny. I nie wiem czy bym faktycznie popełniła, ale takie myślenie i zaplanowanie dokładnie pozwolilo mi odzyskać spokój i kontrolę.
1,131 2018-06-12 10:56:05
Aniuale zdajesz sobie sprawę, że jeżeli sama nie ruszysz z miejsca, to Twoje uczucia będą wygasać latami?
Nikt tutaj nie mówi o tym, że masz się pchać w nowy związek. Ale na kawę z kimś iść możesz. Z jednym, drugim, piątym, dziesiątym.
Zrób to dla siebie. Rozmawiaj z ludźmi, poznawaj innych, zobacz, jacy są.
Jak nie zaiskrzy to się nie przejmuj.
Ja na pierwszej randce byłam kilka tygodni po rozstaniu. Było okropnie, ale ta randka mojemu mózgowi kazała się przełączyć na tryb "dalsze życie". Pokazała mi, że znowu jestem sama i muszę sobie z tym radzić. To było dla mnie najbardziej traumatyczne przeżycie po rozstaniu pod względem emocjonalnym. Ale zmusiłam się do tego, bo nie chciałam już tkwić w smutku. Potem się nie umawiałam jakiś czas, ale zaplanowałam sobie wymarzone wakacje. Potem kilku facetów się trafiło aż trafił się obecny.
I wiesz, najwięcej rzeczy przeżywałam i naprawiałam w swoim życiu na początku naszego związku. Nie byłabym w stanie naprawić ich sama - brak poczucia bezpieczeństwa, poczucie bycia wykorzystywaną, całkowity brak chęci na seks.
Dużo moich problemów po poprzednim związku wyszło w tym. Np. mój ex przed zerwaniem przez dwa dni nie odpisywał i nie odbierał telefonu. Więc jak mój obecny przez cały dzień nie odpisywał to szłam na randkę jak na ścięcie przekonana, że to koniec. A okazało się, że miał rozładowany telefon.
Więc na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że część problemów można przepracować samemu, ale nie wszystkie.
Dlatego ja bym nie czekała kolejne 5 lat zanim wszystkie uczucia wygasną i będziesz spokojna jak kwiat lotosu. Życie masz jedno i od Ciebie zależy, jak je przeżyjesz.Ja miałam plan, który mnie paradoksalnie uspakajał w tym trudnym czasie - jak mając 30 lat będę sama, popełniam samobójstwo.
Z racji tego, że nie widzę siebie bez rodziny. I nie wiem czy bym faktycznie popełniła, ale takie myślenie i zaplanowanie dokładnie pozwolilo mi odzyskać spokój i kontrolę.
Masz rację w tym co napisałaś .
Ja się jakaś dziwna zrobiłam po rostaniu uwielbiam rozmawiać z ludźmi ale jak ktoś mnie gdzieś zaprasza pesze się i strasznie się zaczynam wstydzić
1,132 2018-06-12 20:42:08
Ania, a tak całkiem z innej beczki:P nie masz ochoty na następny tatuaż?? bo to podobno uzależnia:P tak usłyszałam w salonie i chyba w moim przypadku tak jest:P bo cały czas chodzi mi po głowie następny
1,133 2018-06-12 20:47:46
Ania, a tak całkiem z innej beczki:P nie masz ochoty na następny tatuaż?? bo to podobno uzależnia:P tak usłyszałam w salonie i chyba w moim przypadku tak jest:P bo cały czas chodzi mi po głowie następny
Mam :-D
Dziś cały czas o tym myślę mi się strasznie podoba motyw sowy jest cudowny . Teraz po tym motylku chyba zacznę sprawdzać co znaczą tu akurat miałam.szczescie i się sprawdziło .
Problem w tym że niewiem w jakim miejscu a ty masz już pomysł jaki i gdzie ?
1,134 2018-06-12 21:18:14
Mam :-D
Dziś cały czas o tym myślę mi się strasznie podoba motyw sowy jest cudowny . Teraz po tym motylku chyba zacznę sprawdzać co znaczą tu akurat miałam.szczescie i się sprawdziło .
Problem w tym że niewiem w jakim miejscu a ty masz już pomysł jaki i gdzie ?
Podobają mi się tatuaże w formie napisów - krótkie sentencje, napisane małą czcionką, ale jest tyle fajnych i mądrych cytatów, ciężko byłoby mi wybrać jakiś;P. Teraz oglądam tatuaże ptaków, ładnie wygląda klucz kilku małych jaskółek ale z drugiej strony mam już motyla a symbolika motyla i ptaków jest podobna. Tak w ogóle to strasznie podobają mi się skrzydła, coś takiego jak ma Martyna Wojciechowska, ale na taki duży tatuaż bym się jednak nie odważyła.
1,135 2018-06-12 22:24:46
Smutnania napisał/a:Mam :-D
Dziś cały czas o tym myślę mi się strasznie podoba motyw sowy jest cudowny . Teraz po tym motylku chyba zacznę sprawdzać co znaczą tu akurat miałam.szczescie i się sprawdziło .
Problem w tym że niewiem w jakim miejscu a ty masz już pomysł jaki i gdzie ?Podobają mi się tatuaże w formie napisów - krótkie sentencje, napisane małą czcionką, ale jest tyle fajnych i mądrych cytatów, ciężko byłoby mi wybrać jakiś;P. Teraz oglądam tatuaże ptaków, ładnie wygląda klucz kilku małych jaskółek ale z drugiej strony mam już motyla a symbolika motyla i ptaków jest podobna. Tak w ogóle to strasznie podobają mi się skrzydła, coś takiego jak ma Martyna Wojciechowska, ale na taki duży tatuaż bym się jednak nie odważyła.
Ja jaskółkę chciałam przed motylkiem ale poczytalam znaczenie i stwierdziłam że za bardzo będzie mi się kojarzyć z rostaniem a później okazało się że motylek ma podobne znaczenie :-P.
1,136 2018-06-13 08:28:09 Ostatnio edytowany przez Pokręcona Owieczka (2018-06-13 08:28:29)
A nie boicie się, że te tatuaże symbolizujące jakieś rozstania i podnoszenia się, do końca życia będą Wam się kojarzyć z exami? Ja bym nie mogła. Za każdym razem, kiedy bym sobie przypominała w jakich okolicznościach robiłam sobie tatuaż, aż by mną telepało
1,137 2018-06-13 16:16:40
A nie boicie się, że te tatuaże symbolizujące jakieś rozstania i podnoszenia się, do końca życia będą Wam się kojarzyć z exami? Ja bym nie mogła. Za każdym razem, kiedy bym sobie przypominała w jakich okolicznościach robiłam sobie tatuaż, aż by mną telepało
Ja jakoś nigdy nie myślałam o tym w ten sposób. O tatuażu z motywem motyla myślałam od bardzo dawna, wtedy nawet do głowy by mi nie przyszło, że mnie i teraz już exa może coś łączyć. Jedyne co to ta sytuacja ostatnich miesięcy zmobilizowała mnie, odważyłam się i poszłam zrobić coś dla siebie, coś o czym marzyłam od dawna:)).
Dziś szef mnie zaskoczył, ja myślę o wyprowadzce nad morze, zamknięcia całkowicie przeszłości i rozpoczęcia wszystkiego od nowa, a ten na razie nie oficjalnie w luźnej rozmowie zapytał mnie czy byłabym gotowa na awans i nowe obowiązki...i bądź tu teraz człowieku mądry. Jeśli rzeczywiście wyszłaby taka oficjalna propozycja to co ja mam zrobić, co jest ważniejsze...mój spokój i komfort psychiczny (czyli odejście z tej firmy i nie widywanie ex) czy postawić na lepsze pieniądze, poczucie spełnienia zawodowego bo to jednak stanowisko kierownicze no i lubię tę branżę mimo, że jest typowo męska...bardziej skłaniałabym się ku mojemu spokojowi psychicznemu ale ta druga strona też jednak trochę gdzieś tam kusi ehhh czemu to wszystko musi być tak pokręcone
1,138 2018-06-13 16:28:08
Mój tatuaż też nie kojarzy mi się z rostaniem wręcz przeciwnie z nowym życiem :-P. Zawsze chciałam mieć tylko odwagi nie miałam .
Ewa masz trudny wybór współczuję .
Ja chyba bym wybrała nowe życie i wyjazd żeby tylko nie widzieć ex, ale z drugiej strony dlaczego masz uciekać skoro czeka cię tu też dobre życie . Ehhh życie ...
1,139 2018-06-14 10:26:53
Witam drogie Panie przychodzę z problemem nagłego odrzucenia ze strony narzeczonej . Od początku , dziewczynę poznałem 5 lat temu w wieku ja 19 ona 18 lat. Nasze relacje oraz związek ukladał się bardzo dobrze ,nigdy nie byłem wybuchowym czlowiekiem, ale z zasadami. Partnerka natomiast zawsze swoje zdanie, zawsze kwestia dogadania ogólnie ok. Mniej wiecej po roku związku partnerka wywinela mi akcje z innym chlopakiem (calowanie,spotkanie) przyznała mi się , oczywiscie placz ze kocha ze to nic nie znaczy juz ze chce byc ze mna ,że Kocha. Wabaczyłem temat sie skończył. Upłynęły 4 lata żadnych takich akcji już nie było ,dużo czasu spedzalem u niej w domu, relacje miedzy naszymi rodzinami byly rewelacyjne , zaczelismy rozmyslać żeby może jakos pójść dalej , ja mialem dostac mieszkanie od rodziców wspolne zycie (obecnie jestem na etapie konczenia studiow , pracuje) , (ona też praca mieszka u rodziców ) Dokładnie pół roku temu postanowilem sie zareczyć i tak sie stało wyjazd za granice ,przyjeła pierscionek ,powiedziala tak. Od tego czasu zdąrzylem poprosic w Grudniu o rękę partnerki jej ojca , tez wszystko ok. Minął styczeń , początek lutego tego roku mielismy szukać sali na wesele i ogolnie przygotowania. Nagły zwrot ,kryzys ona mowi mi ze nie czuje do mnie tego co kiedys. Zamroziło mnie. Pytalem czy ma kogos czy cos , mowi ze nie nie ze dajmy sobie szanse. Ok ta sytuacja dala mi do myslenia zaczolem ja sobie sprawdzac i obserwowac ale nic nie wskazywało. W ciagu tego miesiaca wspólne wyjazdy narty gory znajomi i ogólnie wszystko ok. Koniec miesiaca znow widze ze cos ja gryzie , znow wydusila ze nie czuje tego co kiedys masakra. Wkurzony wrocilem od niej do domu 3 dni załamania . Nagle przyszla mysl zalogowalem sie jej na fb a tu romans z moim kolegą z pracy ktory gdzies tam sie z nami spotykał w towarzystwie . Malo tego oczywiście główny tematem to ja ,czego to ja na nią opowiadalem w pracy ,o jej rodzicach i ze kabluje gdzie to sa jakies oszczerstwa. Jeszcze gosc wtracil mojego kumpla ze wszystko moze potwierdzic gdzie to bzdury. Moja narzeczona oczywiscie fragment tego co ten gosc pisal pokazala swoim rodzicą bo nawet sie chwalila do niego ze zamarli co im pokazała o mnie. Na drugi dzien wpadlem z rana do jej domu, cala rozmowe ich romansik wczesniej skopiowalem i odrazu pokazalem rodzicom jej , ONA wpadła w furie dostalem w twarz , rzucala mi pieniedzmi ktore dostala na urodziny odemnie nic nie bylem w stanie do niej przemowic jeszcze bronila tego dupka. Nazwala mnie śmieciem ,Awantura mocna. Jej rodzice zamarli bylo im glupio. Mineły 3 tyg . Zero odzewu od niej ja załamka w domu runelo mi wszystko, jakos sie zgadalismy spotkac .oczywiscie do okola wszyscy juz wiedzieli co zrobiła . Chcielismy sie dogadac i wrócić do sb. Ale przetrzymalem ja do nastepnego spotkania,chcialem zobaczyc jaka reakcja bd z jej strony czy bd pisac ze kocha i wgl bd zabiegac . (Oczywiście kontakt z tamtym do wyrzucenia.) Pojedyncze smsy z jej strony ze czeka na moja decyzje i ze chce spedzic ze mna reszte swojego zycia ale zadnego kocham cie. Jakos po drugim spotkaniu po jakims czasie dostalem od niej sms ze to nie ma sensu i ze nie czuje juz tego co kiedyś. Odpisalem wkurzony i kontakt sie urwał. Minęły 4 miesiace zero kontaktu z jej strony , wiem tylko tyle ze ma kontakt z tym gosciem jakis. Natomiast ja mam ten problem ze jeszcze mnie strasznie ciągnie zeby o nią powalczyć tylko pytanie czy jest sens i jak to bd wyglądać, co robić niechce wyjsc na frajera. Ten koles jeszcze gadal w pracy ze mna ze on niechial ze to ona i dziwnie sie tłumaczył. Myslalem ze go ubije ale bylem ciekawy co bd mial do powiedzenia .Co mam z tym zrobic bo boje sie juz czy nie zmarnuje sobie życia z nią , a z drugiej strony boli cholernie psychika po rozstaniu. Z tego co wiem teraz to ze on nic z nia na powaznie .Czy moge coś z tym zrobić jeszcze czy nie pchać sie ?? Doradzcie drogie Panie bo sie wykanczam juz:-/
1,140 2018-06-14 10:58:14
Ewa, wszystko zależy od Ciebie, czego naprawdę chcesz. Owszem, rozwój zawodowy i kariera jest bardzo ważna, ale chyba ważniejsze jest Twoje zdrowie psychiczne. Czy jesteś gotowa na stałe widywanie się z ex? Pieniądze to nie wszystko, poza tym nigdy nie wiesz, co przyniesie Ci los w północnej Polsce
Decyzja należy do Ciebie
Ania, cieszę się, że tatuaże dodają Ci sił. Trzymam kciuki
Cichy, załóż swój wątek.
1,141 2018-06-14 11:02:51
Cichy, a powiedz tak na logikę, po co pchać się tam, gdzie Cię nie chcą? Ona Cię nie chce i wyraźnie to pokazała. Po co chcesz za nią chodzić?
1,142 2018-06-14 11:26:34
Tak sobie siedzę w pracy i rozmyślam nad tym co się stało i co się dzieje teraz . Macie rację ja nadal stoję w miejscu , niemoge sobie ciągle mówić kocham go ale puszczę wolno . Nie ja już go nie mogę kochać muszę to jakoś zmienić koniec i kropka. Z racji tego że byłam zżyta z jego rodziną nie usunęłam ich z portali bo mnieli mnie oznaczona jako rodzina więc było mi głupio. Dziś postanowiłam że nie obchodzi mnie co oni omnie pomyślą tym bardziej nie muszą wiedzieć co słychać umnie ja też niechce wiedzieć co innych ,dlatego ich wszystkich usunęłam . Mojej kochanej dalszej rodzinie która ciągle mi onim przypomina uprzejmie powiedziałam że mnie to nie obchodzi co u niego . I chyba czas zmienić się z Smutnania na może MOTYLEK :-P. I chyba trzeba zacząć przyjmować propozycje wyjścia przecież nie muszę odrazu ślub brać szkoda tylko że w większości zapraszają mnie żonaci :-\
1,143 2018-06-14 11:55:22
Witam drogie Panie przychodzę z problemem nagłego odrzucenia ze strony narzeczonej . Od początku , dziewczynę poznałem 5 lat temu w wieku ja 19 ona 18 lat. Nasze relacje oraz związek ukladał się bardzo dobrze ,nigdy nie byłem wybuchowym czlowiekiem, ale z zasadami. Partnerka natomiast zawsze swoje zdanie, zawsze kwestia dogadania ogólnie ok. Mniej wiecej po roku związku partnerka wywinela mi akcje z innym chlopakiem (calowanie,spotkanie) przyznała mi się , oczywiscie placz ze kocha ze to nic nie znaczy juz ze chce byc ze mna ,że Kocha. Wabaczyłem temat sie skończył. Upłynęły 4 lata żadnych takich akcji już nie było ,dużo czasu spedzalem u niej w domu, relacje miedzy naszymi rodzinami byly rewelacyjne , zaczelismy rozmyslać żeby może jakos pójść dalej , ja mialem dostac mieszkanie od rodziców wspolne zycie (obecnie jestem na etapie konczenia studiow , pracuje) , (ona też praca mieszka u rodziców ) Dokładnie pół roku temu postanowilem sie zareczyć i tak sie stało wyjazd za granice ,przyjeła pierscionek ,powiedziala tak. Od tego czasu zdąrzylem poprosic w Grudniu o rękę partnerki jej ojca , tez wszystko ok. Minął styczeń , początek lutego tego roku mielismy szukać sali na wesele i ogolnie przygotowania. Nagły zwrot ,kryzys ona mowi mi ze nie czuje do mnie tego co kiedys. Zamroziło mnie. Pytalem czy ma kogos czy cos , mowi ze nie nie ze dajmy sobie szanse. Ok ta sytuacja dala mi do myslenia zaczolem ja sobie sprawdzac i obserwowac ale nic nie wskazywało. W ciagu tego miesiaca wspólne wyjazdy narty gory znajomi i ogólnie wszystko ok. Koniec miesiaca znow widze ze cos ja gryzie , znow wydusila ze nie czuje tego co kiedys masakra. Wkurzony wrocilem od niej do domu 3 dni załamania . Nagle przyszla mysl zalogowalem sie jej na fb a tu romans z moim kolegą z pracy ktory gdzies tam sie z nami spotykał w towarzystwie . Malo tego oczywiście główny tematem to ja ,czego to ja na nią opowiadalem w pracy ,o jej rodzicach i ze kabluje gdzie to sa jakies oszczerstwa. Jeszcze gosc wtracil mojego kumpla ze wszystko moze potwierdzic gdzie to bzdury. Moja narzeczona oczywiscie fragment tego co ten gosc pisal pokazala swoim rodzicą bo nawet sie chwalila do niego ze zamarli co im pokazała o mnie. Na drugi dzien wpadlem z rana do jej domu, cala rozmowe ich romansik wczesniej skopiowalem i odrazu pokazalem rodzicom jej , ONA wpadła w furie dostalem w twarz , rzucala mi pieniedzmi ktore dostala na urodziny odemnie nic nie bylem w stanie do niej przemowic jeszcze bronila tego dupka. Nazwala mnie śmieciem ,Awantura mocna. Jej rodzice zamarli bylo im glupio. Mineły 3 tyg . Zero odzewu od niej ja załamka w domu runelo mi wszystko, jakos sie zgadalismy spotkac .oczywiscie do okola wszyscy juz wiedzieli co zrobiła . Chcielismy sie dogadac i wrócić do sb. Ale przetrzymalem ja do nastepnego spotkania,chcialem zobaczyc jaka reakcja bd z jej strony czy bd pisac ze kocha i wgl bd zabiegac . (Oczywiście kontakt z tamtym do wyrzucenia.) Pojedyncze smsy z jej strony ze czeka na moja decyzje i ze chce spedzic ze mna reszte swojego zycia ale zadnego kocham cie. Jakos po drugim spotkaniu po jakims czasie dostalem od niej sms ze to nie ma sensu i ze nie czuje juz tego co kiedyś. Odpisalem wkurzony i kontakt sie urwał. Minęły 4 miesiace zero kontaktu z jej strony , wiem tylko tyle ze ma kontakt z tym gosciem jakis. Natomiast ja mam ten problem ze jeszcze mnie strasznie ciągnie zeby o nią powalczyć tylko pytanie czy jest sens i jak to bd wyglądać, co robić niechce wyjsc na frajera. Ten koles jeszcze gadal w pracy ze mna ze on niechial ze to ona i dziwnie sie tłumaczył. Myslalem ze go ubije ale bylem ciekawy co bd mial do powiedzenia .Co mam z tym zrobic bo boje sie juz czy nie zmarnuje sobie życia z nią , a z drugiej strony boli cholernie psychika po rozstaniu. Z tego co wiem teraz to ze on nic z nia na powaznie .Czy moge coś z tym zrobić jeszcze czy nie pchać sie ?? Doradzcie drogie Panie bo sie wykanczam juz:-/
Chciałbyś być z nią wiedząc że ona pisała o tobie z kolesiem po kryjomu i do tego cię oczernia ?
1,144 2018-06-14 11:55:32
Tak sobie siedzę w pracy i rozmyślam nad tym co się stało i co się dzieje teraz . Macie rację ja nadal stoję w miejscu , niemoge sobie ciągle mówić kocham go ale puszczę wolno . Nie ja już go nie mogę kochać muszę to jakoś zmienić koniec i kropka. Z racji tego że byłam zżyta z jego rodziną nie usunęłam ich z portali bo mnieli mnie oznaczona jako rodzina więc było mi głupio. Dziś postanowiłam że nie obchodzi mnie co oni omnie pomyślą tym bardziej nie muszą wiedzieć co słychać umnie ja też niechce wiedzieć co innych ,dlatego ich wszystkich usunęłam . Mojej kochanej dalszej rodzinie która ciągle mi onim przypomina uprzejmie powiedziałam że mnie to nie obchodzi co u niego . I chyba czas zmienić się z Smutnania na może MOTYLEK :-P. I chyba trzeba zacząć przyjmować propozycje wyjścia przecież nie muszę odrazu ślub brać szkoda tylko że w większości zapraszają mnie żonaci :-\
W końcu! Brawo
Ania, ja po odejściu od męża pousuwałam wszystkich jego znajomych, niektórych wspólnych i jego rodzinę. Wiedziałam, że będzie mnie szpiegować, a nie chciałam by wiedział co robię , z kim i gdzie.
Niestety, jesteśmy w takim wieku, że trudno o faceta bez zobowiązań. Najczęściej będą to rozwodnicy, albo właśnie żonaci
1,145 2018-06-14 12:01:20
Nie rozumiem motywu jej działania nigdy nie mielismy powaznych kłótni , bylismy zgodni w decyzjach , kazdy wiedzial o drugim wszystko. Kolege mojego jesli mozna go teraz nazwac kolegą znala juz duzo wczesniej wcale nie byl jakos wyróżniający sie, nie pisze do ex wgl ani nie nachodze ale nie moge sie pozbierać dostalem cios od najblizszej mi sercu osoby jeszcze w taki sposób. Pare lat wstecz kolege pocieszalem z takiej samej sytuacji bylo mi go żal , a tu proszę 2 ciosy od nich i leżę co mam robić bo psychika mnie wykańcza już.
1,146 2018-06-14 12:12:45
Nie rozumiem motywu jej działania nigdy nie mielismy powaznych kłótni , bylismy zgodni w decyzjach , kazdy wiedzial o drugim wszystko. Kolege mojego jesli mozna go teraz nazwac kolegą znala juz duzo wczesniej wcale nie byl jakos wyróżniający sie, nie pisze do ex wgl ani nie nachodze ale nie moge sie pozbierać dostalem cios od najblizszej mi sercu osoby jeszcze w taki sposób. Pare lat wstecz kolege pocieszalem z takiej samej sytuacji bylo mi go żal , a tu proszę 2 ciosy od nich i leżę co mam robić bo psychika mnie wykańcza już.
Zablokuj, oddaj rzeczy, wyprowadź się/wyprowadź ją i żyj dalej. Nie masz innej opcji.
1,147 2018-06-14 12:15:48
Dlaczego chciała wracać , narobiła takiego bigosu a mimo wszystko rozmawialismy o tym wszystkim, nie moglem sie nic od niej dowiedziec , przepraszala mnie tylko i że żałuję że chcę ratować , tylko ze mi nie pasowala jedna rzecz slowo kocham nie padało wgl. Mimo calego zajscia potrafila odciąć tego gościa jak chciala wrócić. A wyszo z tego i tak nici , ja sam ona sama , dziwi mnie tylko po co gosc przyszedl ze mna w pracy pogadac i sie tlumaczy ze to Ona go wciągnęła i takie pierdoly. Widac ze sie bał gadać . Co to za szopka sie zrobila :-/
1,148 2018-06-14 12:18:35
Nie rozumiem motywu jej działania nigdy nie mielismy powaznych kłótni , bylismy zgodni w decyzjach , kazdy wiedzial o drugim wszystko. Kolege mojego jesli mozna go teraz nazwac kolegą znala juz duzo wczesniej wcale nie byl jakos wyróżniający sie, nie pisze do ex wgl ani nie nachodze ale nie moge sie pozbierać dostalem cios od najblizszej mi sercu osoby jeszcze w taki sposób. Pare lat wstecz kolege pocieszalem z takiej samej sytuacji bylo mi go żal , a tu proszę 2 ciosy od nich i leżę co mam robić bo psychika mnie wykańcza już.
Myślałeś o psychologu ? Ciężko jest sobie samemu czasem pomóc wiem jaki to ból 5miesiecy temu miałam taki .
1,149 2018-06-14 12:23:17
Smutnania napisał/a:Tak sobie siedzę w pracy i rozmyślam nad tym co się stało i co się dzieje teraz . Macie rację ja nadal stoję w miejscu , niemoge sobie ciągle mówić kocham go ale puszczę wolno . Nie ja już go nie mogę kochać muszę to jakoś zmienić koniec i kropka. Z racji tego że byłam zżyta z jego rodziną nie usunęłam ich z portali bo mnieli mnie oznaczona jako rodzina więc było mi głupio. Dziś postanowiłam że nie obchodzi mnie co oni omnie pomyślą tym bardziej nie muszą wiedzieć co słychać umnie ja też niechce wiedzieć co innych ,dlatego ich wszystkich usunęłam . Mojej kochanej dalszej rodzinie która ciągle mi onim przypomina uprzejmie powiedziałam że mnie to nie obchodzi co u niego . I chyba czas zmienić się z Smutnania na może MOTYLEK :-P. I chyba trzeba zacząć przyjmować propozycje wyjścia przecież nie muszę odrazu ślub brać szkoda tylko że w większości zapraszają mnie żonaci :-\
W końcu!
Brawo
Ania, ja po odejściu od męża pousuwałam wszystkich jego znajomych, niektórych wspólnych i jego rodzinę. Wiedziałam, że będzie mnie szpiegować, a nie chciałam by wiedział co robię , z kim i gdzie.
Niestety, jesteśmy w takim wieku, że trudno o faceta bez zobowiązań. Najczęściej będą to rozwodnicy, albo właśnie żonaci
No niestety ja się dopiero po 5miesiacach doszłam do takich wniosków ale lepiej późno niz wcale ;-)
Owieczka ale ja niemam nic do rozwodników dlamnie to niema znaczenia , ale jednak żonaty czy zajęty już tak niechce komuś robić tego co mi zostało zrobione .
1,150 2018-06-14 12:47:18
dziwi mnie tylko po co gosc przyszedl ze mna w pracy pogadac i sie tlumaczy ze to Ona go wciągnęła i takie pierdoly. Widac ze sie bał gadać . Co to za szopka sie zrobila :-/
Każdy ma swój rozum i odpowiada za swoje czyny, koleś gdyby był ogarnięty miał jakieś zasady i honor to za nic w świecie nie brną by w jakieś romanse z twoją narzeczoną zwłaszcza że jeszcze się znacie, a to już jest w ogóle chwyt poniżej pasa.
Natomiast ja mam ten problem ze jeszcze mnie strasznie ciągnie zeby o nią powalczyć tylko pytanie czy jest sens i jak to bd wyglądać, co robić niechce wyjsc na frajera.
Zadaj sobie pytanie o co chcesz walczyć ? On już wybrała dawno, piszesz że minęło 4 miesiące już, to jest sporo czasu. Przez ten okres gdyby tak naprawdę jej zależało na Tobie szukała by jakiegoś kontaktu z Tobą czegokolwiek. Widzisz, widoczniej do niej nie dotarło co straciła i w ogóle się nad tym pewnie nie zastanawia, po prostu żyje swoim życiem i tyle.
Jak dla mnie dalsza twoja walka nie ma sensu.
1,151 2018-06-14 12:50:00
Owieczka ale ja niemam nic do rozwodników dlamnie to niema znaczenia , ale jednak żonaty czy zajęty już tak niechce komuś robić tego co mi zostało zrobione .
Ja do rozwodników też nic nie mam, bo i sama takiego mam Chodziło mi raczej o to, że spotkać kawalera po 30-tce może być ciężko
Żonaci, czy w ogóle zajęci, są od razu do odstrzału
1,152 2018-06-14 13:37:36
Nie wiem co juz odpisać , strasznie mnie ciągnie zeby cos zrobic tylko sytuacja jest tak pokomplikowana ze szok ,minely juz 4 miesiace a ja mam wrazenie jakby to bylo wczoraj , usunolem ja z fb , wszedzie gdzie sie da , zdjecia , pamiątki. Tylko jej nie zablokowalem nigdzie i zero odzewu jak tak można kogos zostawić po 5 latach i nawet sie nie oglądnąć co ona ma w glowie ze ja sumienie wspomnienia nie gryzą, jak mozna nie czuć :-( Niby sie pozbieralem , z poczatku bylem załamany strasznie ,niskie poczucie wartosci do tej pory mam dziwne leki , malorozmowny , zamyslony . Wszyscy sa za tym aby nie wracać skąd taka pewność :-(
1,153 2018-06-14 13:40:26
można i wręcz powiem Ci, że jeżeli w jej uczuciach się coś zmieniło to nawet jest to wskazane.
Brak kontaktu po rozstaniu jest najlepszą rzeczą na świecie. A oglądanie się wstecz sprawiłoby tylko tyle, że Ty cierpiałbyś bardziej.
Kiedyś jej za to jeszcze podziękujesz, że właśnie nie pozwoliła Ci błagać i prosić tylko odeszła.
1,154 2018-06-14 13:55:49
Nie wiem co juz odpisać , strasznie mnie ciągnie zeby cos zrobic tylko sytuacja jest tak pokomplikowana ze szok ,minely juz 4 miesiace a ja mam wrazenie jakby to bylo wczoraj , usunolem ja z fb , wszedzie gdzie sie da , zdjecia , pamiątki. Tylko jej nie zablokowalem nigdzie i zero odzewu jak tak można kogos zostawić po 5 latach i nawet sie nie oglądnąć co ona ma w glowie ze ja sumienie wspomnienia nie gryzą, jak mozna nie czuć :-( Niby sie pozbieralem , z poczatku bylem załamany strasznie ,niskie poczucie wartosci do tej pory mam dziwne leki , malorozmowny , zamyslony . Wszyscy sa za tym aby nie wracać skąd taka pewność :-(
Ja zostałam porzucona po 10 latach pięć miesięcy temu wiem jak ciężko jest zrozumieć dlaczego tak się stało . Stało się i już to się nie zmieni niestety taka jest prawda musisz o niej zapomnieć ja też nie rozumiałam tych wszystkich rad że to niema sensu że trzeba zapomnieć i zacząć żyć od nowa . Nadal mam jakieś wspomnienia i niebylo dnia żebym o nim nie myślała , ale dziś zdałam sobie sprawę że mam życie tylko jedno nikt za mnie go nie przeżyje i już straciłam 5miesiecy a z dwóch pierwszych miesięcy po rostaniu nie pamiętam wogole . Porzucenie boli ale nie można sobie pozwolić na stratę własnego życia .
1,155 2018-06-14 14:11:35
Co to za życie , żyjesz ze świadomością ze ktoś urwał ci kawałek serca , i go nie oddał . Czy bd umial jeszcze kochać ??, narazie to nie moge nawet popatrzyc na kobiety normalnie :-/
1,156 2018-06-14 14:25:46
Gość obsmarował mnie jak mu pasowalo , pisal z nią tego dnia ze opowiadam rozne ciekawe rzeczy z naszego zycia , ze chodzilem do niego wyciagac informacje i sie smialem z niego , jeszcze uwiklali w to kolege mojego ze tez sie nasmiewalem z niego. Cwaniaczek po rozstaniu to byl taki pokrzywdzony . No ale ex tez swieta pokazala fragmencik o mnie co wlasnie z tym kolesiem pisala, ale juz pieknych zwrotów kotku itp... nie bo po co odrazu chciala zamienic narzeczonego , piekna byla jej mina jak wpadlem z dowodami na drugi dzien furiatka.
1,157 2018-06-14 14:52:59
Co to za życie , żyjesz ze świadomością ze ktoś urwał ci kawałek serca , i go nie oddał . Czy bd umial jeszcze kochać ??, narazie to nie moge nawet popatrzyc na kobiety normalnie :-/
Jesteś jeszcze młody znajdziesz kogoś spokojnie o to się nie martw na razie lepiej że nie chcesz nikogo. Daj sobie czas na "żałobę" . Są ludzie którzy wiele razy zostali zranieni az wkoncu znaleźli miłość swojego życia i cieszą się że ta poprzednia się rozpadła ale to mogą się wypowiedzieć te os które to przeżyły ,bo ja jestem pierwszy raz porzucona i też dlamnie to jest nowe doświadczenie .
Dam Ci dobrą radę nie mścij się i nie udowadniają nikomu że to ona jest winna szczególnie jej rodzinie ,bo to niema sensu a sam też się nie poczujesz lepiej może tylko przez chwilę . Mój ex naopowiadal swojej rodzinie że po rostaniu byłam w zakładzie zamkniętym dla nienormalnych zrobił zemnie wariatkę , i że mogłam się wcześniej leczyć to może by ten związek przetrwał i wiesz co z tym zrobiłam NIC niech sobie myślą co chcą mnie już to nie obchodzi
1,158 2018-06-14 20:52:18
Smutniania :-) też już zbytnio nie przejmuje sie opinią bo i tak kazdy wie że prawda stoi po mojej stronie, tym bardziej ze jej rodzice strasznie rozpaczali za mna i nie mogli uwierzyć w to co sie stało , byli dla mnie wspaniałymi ludźmi nadal są, rodzine ma w porządku ale cóż życie różne scenariusze pisze widze. Ze mna jest lepiej już , doborze że mam przyjaciół , rodzine , i zajęcia ktore wypełniają mi czas . Gorzej jest rano i jak mam nawroty myśli dół straszny , zdarza mi sie łezkę puścić albo ogromna złość z bezradnoscią. Mam nadzieje że karma do niej wróci za tą krzywdę. Nie życzę nikomu takich happy endów :-/
1,159 2018-06-15 04:28:19
Smutniania :-) też już zbytnio nie przejmuje sie opinią bo i tak kazdy wie że prawda stoi po mojej stronie, tym bardziej ze jej rodzice strasznie rozpaczali za mna i nie mogli uwierzyć w to co sie stało , byli dla mnie wspaniałymi ludźmi nadal są, rodzine ma w porządku ale cóż życie różne scenariusze pisze widze. Ze mna jest lepiej już , doborze że mam przyjaciół , rodzine , i zajęcia ktore wypełniają mi czas . Gorzej jest rano i jak mam nawroty myśli dół straszny , zdarza mi sie łezkę puścić albo ogromna złość z bezradnoscią. Mam nadzieje że karma do niej wróci za tą krzywdę. Nie życzę nikomu takich happy endów :-/
Dobrze że już lepiej u Ciebie oby tak dalej:-)
Nie czekaj i niemyśl o tym że wszystko kiedyś do niej wróci to są fajne uczucia na początku potem będziesz się męczył takimi myślami . Najlepiej zostawić ich tzn naszych ex niech sobie żyją jak chcą każdy ma prawo do szczęścia . My też na nie zasługujemy a myśląc o nich dobrze czy zle tego nie sprawi.
1,160 2018-06-15 09:58:00
Kolejny ciężki poranek , ból , tesknota, i bezradność . Czemu los taką ciężką lekcje mi sprawił :-/
1,161 2018-06-15 12:23:29
W
Kolejny ciężki poranek , ból , tesknota, i bezradność . Czemu los taką ciężką lekcje mi sprawił :-/
Pierwsze miesiące są najgorsze przynajmniej dlamnie 3pierwsze masakra ale to też od Ciebie zależy ile będzie trwało to wszystko. Myślisz o powrocie do niej prawda? To jest najgorsze co fundujesz sobie bo NADZIEJA to jest coś strasznego co nie pozwala ruszyć dalej . Może jakieś sport ,? Mu strasznie pomaga bieganie czego nigdy nie lubiłam
1,162 2018-06-15 13:01:21
Kolejny ciężki poranek , ból , tesknota, i bezradność . Czemu los taką ciężką lekcje mi sprawił :-/
Cichy, dla mnie tez najgorsze byly poranki. Trzeba czasu. Ja po tych paru miesiacach (nie licze juz nawet, nie chce nawet) w koncu nie czuję bólu i tesknoty. Została pustka, z którą uczę się żyć. I nawet sama potrafię być szczęśliwa. Jeżeli zawalasz swoje zobowiązania, pracę itp warto poprosić lekarza o jakieś leki. Moze urlop i wyjazd gdzieś daleko by zmienić otoczenie. Ja wzielam jedno opakowanie lekkiego leku na niepokój i to w bardzo malej dawce. To mi pozwolilo na normalne funkcjonowanie. Bałam się wziać jakąkolwiek tabletkę psychotropową. Ale nie ma się czego bać, dzięki temu nie popadłam w depresję, bo ciągłe myślenie o tym co sie stało, o tym co uslyszałam, jak bylam traktowana doprowadzało mnie do gorszego stanu. Ty tez sie nie daj, i walcz o siebie przede wszystkim.
1,163 2018-06-15 15:01:07
Ciągle żyje ze może zdarzy sie wielki powrót z 1001 nocy ze sie ułoży,z drugiej strony strach przed nieznanym . Pracuje normalnie tyle ze myśli ganiaja za mna , jeszcze 3 tyg temu straszne problemy z koncentracja ,pamiecia, jedyna ulga dla mnie to jest sen , strasznie senny jestem po tym wszystkim , ucieczka od problemów gorzej jak wstaje bo odrazu mysli i co dalej ... zaczolem chodzic na basen lipa zaczolem sie zastanawiac co ja tu robie , silownia kiedys uwielbialem teraz zastanawiam sie po co ćwiczyć. Studia tez jeszcze jeden semestr i obrona inz. Egzamin zostal jeden trudny , nawet ksiazki nie otwarlem masakra . Ciężko sie wogule do czegos zmobilizowac , przy niej czulem ze mam dla kogo to robić wszystko , a teraz obojętność nawet na czas juz nie patrze :-/
1,164 2018-06-15 16:20:44
Ciągle żyje ze może zdarzy sie wielki powrót z 1001 nocy ze sie ułoży,z drugiej strony strach przed nieznanym . Pracuje normalnie tyle ze myśli ganiaja za mna , jeszcze 3 tyg temu straszne problemy z koncentracja ,pamiecia, jedyna ulga dla mnie to jest sen , strasznie senny jestem po tym wszystkim , ucieczka od problemów gorzej jak wstaje bo odrazu mysli i co dalej ... zaczolem chodzic na basen lipa zaczolem sie zastanawiac co ja tu robie , silownia kiedys uwielbialem teraz zastanawiam sie po co ćwiczyć. Studia tez jeszcze jeden semestr i obrona inz. Egzamin zostal jeden trudny , nawet ksiazki nie otwarlem masakra . Ciężko sie wogule do czegos zmobilizowac , przy niej czulem ze mam dla kogo to robić wszystko , a teraz obojętność nawet na czas juz nie patrze :-/
Pierwsze miesiące są najgorsze bo ma się właśnie ta nadzieja że to wszystko można naprawić . Ja w tych miesiącach oddała bym wszystko żeby tylko z nim być od ok 3miesiecy wiem teraz że nawet jakby błagał mnie na kolanach już bym mu szansy nie nadała. Może naprawdę idź do apteki i kup sobie ziołowe tabletki na uspokojenie mi one pomogły się wyciszyć bez nich nie dała bym sobie rady .
1,165 2018-06-15 17:29:29
Może spróbuj , nie uzaleznie się ??
1,166 2018-06-15 20:04:09 Ostatnio edytowany przez GwiezdnyPył (2018-06-15 20:05:36)
Może spróbuj , nie uzaleznie się ??
Od tych z apteki bez recepty nie, ja brałam je codziennie przez dwa miesiące jak nie wzięłam jednego dnia to myślałam że zwarjuje pomyślałam że pewnie już się uzależniłam ale pani w aptece powiedziała że od nich się nie uzależnia i nie szkodzą oczywiście biorąc tak jak na ulotce podają .
Ja brałam VALERIN FORTE .
1,167 2018-06-16 00:20:50
Te same dostalem w aptece , zarzylem no niby sie uspokoilem ale czy to uspokojenie czy zmeczenie raczej ze nie czuje i nie mysle :-)
1,168 2018-06-16 07:33:20
To są ziołowe tabletki
ich działanie jest minimalne.
1,169 2018-06-16 08:04:43
To są ziołowe tabletki
ich działanie jest minimalne.
Dokładnie dlatego warto takie brac które nie uzależniają . Nie otepiaja można przy nich normalnie funkcjonować i przede wszystkim nie jest się sennym więc w pracy też można brać . Ja biorąc je przez dwa miesiące codziennie tak się uspokoiłam że poprostu z dnia nadzien przestały mi być potrzebne .
1,170 2018-06-16 12:06:22
Kolejny ciężki poranek , ból , tesknota, i bezradność . Czemu los taką ciężką lekcje mi sprawił :-/
Nie do końca, drogi Cichy, ten los przygotował Ci tak ciężką lekcję. Cierpisz, bo serce wygrało z mózgiem, jak to się mówi. Kochałeś szczerze - ona przegrała życie. Moją jedną radą jest to, żebyś się nie smucił. Zajmij się sportem, kontaktuj się ze swoją rodziną, oglądaj fajne seriale, zmień swój image - wszystko, byleby byś był jak najdalej od niej i wspomnień związanych z byłą dziewczyną.
Też miałam żal, tęsknota, bezsilność i brak chęci do życia. Ale nie poddawałam się. Potrzebujesz czasu i staraj się nigdy nie reagować na jej znaki.