Dzisiaj jestem przybita, wycofana. Drugi dzień pracuję w domu, bo nie mam ochoty wychodzić. Jadę na hydroksyzynie i fajkach.
Ale dzisiaj miałam wizytę u psychologa, wyryczałam się i tyle. I to mnie chyba wprawiło w ten stan przygnębienia. Dobre to, że nie nakręcam się i nie wymyślam.
Tak jak z nim (psychologiem) rozmawiałam to zanim zacznę rozumieć, że robię źle ( bo ja wiem że źle robię, ale nie mogę tego wdrożyć w życie), muszę najpierw się lepiej poczuć. Zadbać o siebie. Oddalać te myśli koncentrując się na czymś innym. W związku z tym, że wizytę u psychiatry mam pod koniec marca, poprosiłam Panią w rejestracji, że jak coś się zwolni by do mnie zadzwoniła, widząc mnie w stanie, w jakim wyszłam po psychologu, chyba mnie zrozumiała.
W domu cisza. Zresztą nie spodziewam się, że będzie normalnie. Na rozmowę nie jestem gotowa, bo takich rozmów odbyliśmy sporo i nic się we mnie nie zmieniło. Ją zablokowałam na Insta, żeby nie widzieć jej komentarzy, ale żeby i ona nie zaglądała do mnie, czy to robiła?nie wiem, bo ma konto prywatne.
Muszę się zdystansować. O ile jestem pewna, że nie zdradza mnie fizycznie, to myśli zaprzątają te wiadomości. Może być, że to nie jest codzienne, że to zwykłe koleżeńskie wiadomości, i muszę się z tym oswoić. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji i pewnie stąd ten stan. To też nie było tak, że ja to odkryłam, po prostu mi powiedział, że mają kontakt, jak i z innymi znajomymi, obojga płci. Tylko wiecie, co innego jak się kogoś zna, a co innego jak to jest ktoś z kim nigdy nie miałam styczności.
Moja siostra, raz mnie opierdziela, bo widzi że szaleję, że zachowuję się nieracjonalnie, a zaraz napieprza na niego, jaki to on nie jest. To też nie jest fajne, bo czuję że mnie buntuje. A ja już nie mam sił na walkę. Nie jestem święta, potrafię być wrzodem na tyłku i nie jest tak, że wszystko co złe, to on. I nie tłumaczę go. Ona ma pretensję, że na insta wypisuję o swoim samopoczuciu, bo każdy to czyta. Pytam się no i co? Dlaczego ma ukrywać czy udawać, że prowadzę high life? Ciężkie te relacje 
Dzisiaj poruszyłam też wzór rodziny w moim domu, nagle uświadomiłam sobie, że to samo przeniosłam do swojego małżeństwa, bo tak byłam wychowana. Nagle poznałam człowieka, który ma inny sposób na związek, partnerski, na równych zasadach, bez ról. I ja się nie potrafiłam w tym odnaleźć, bo zawsze miałam inny wzór. Nie było mowy o znajomych spoza, nie było własnej przestrzeni, tylko 2 ludzi. I tu zaczyna się mój problem. Wiele przede mną. Czy sama czy z nim.
Wczoraj poszłam spać o 20. Nie miałam nawet siły zająć się córką. On ogarnął z nią lekcje i kolację. Spałam fatalnie, ale spałam.
Dziękuję, że jesteście. Wam mogę napisać więcej, niż się okazuje, bliskim.