Kapanie z kranu potrafi być tak wkurzające, że bardziej z tego powodu warto się tym zająć. Osobiście nie mam zbytnio okazji do Żadnych napraw, bo w bloku zazwyczaj jqak się coś zepsuje, to trzeba dzwonić po fachowców. Ja wiem, że Wy uwielbiacie, jak facet jest samodzielny i zaradny, ale ja nie mam zamiaru bawić się z instalacją gazową czy elektryką Prędzej jakieś drobne pierdółki, które wymagają użycia śrubokrętu lub młotka
Jak idzie o zakupy, to dobrą szkołą zarządzania było dla mnie np kierowanie pracami naukowego obozu w terenie. Pomijając fakt, że trzeba dłużej obyć się bez podstawowych wygód cywilizacyjnych, to świadomość, że poza zbieraniem danych i dbaniem o bezpieczeńśtwo ludzi, to trzeba mieć na uwadze właśnie zakupy, sprzęt, zaopatrzenie, wodę pitną, opał itp. Jak masz to wszystko na głowie, to łatwo przychodzi Ci nawyk kontrolowania stanu obozowego. Z rezerwacją noclegów jest to samo
Jak raz człowiek musiał załatwiać na ostatnią chwilę, to teraz jest ostrożniejszy
7,151 2020-01-04 22:35:36
7,152 2020-01-04 23:45:20
Bagiennik, ja nie wymagam, że mi facet ogarnie instalację gazową i elektryczną
Wymagam, że jeżeli coś się z nimi stanie to znajdzie fachowca, umówi go i przypilnuje naprawy. Widzisz różnicę?
Ja się chcę czuć w moim mieszkaniu przy moim partnerze bezpiecznie. To jest to zaopiekowanie. Że można mu oddać część spraw i on je ogarnie.
Na tej samej zasadzie na której nie musi sie martwic o swoje ciuchy bo wie, ze będą wyprane.
7,153 2020-01-05 00:00:04
Rozumiem oczywiście
To jakim problemem jest dla niego odpalenie Internetu i znalezienie elektryka czy gazownika? Znakami dymnymi ani telepatycznie go nie przyciągnie. W moim przypadku większym problemem jest, żeby się dodzwonić do spółdzielni i umówić ten termin a czasami oczekiwać punktualnego wykonania usługi
A pranie i tak wolę sobie sam ogarniać
7,154 2020-01-05 00:11:42
Rozumiem oczywiście
![]()
To jakim problemem jest dla niego odpalenie Internetu i znalezienie elektryka czy gazownika?Znakami dymnymi ani telepatycznie go nie przyciągnie. W moim przypadku większym problemem jest, żeby się dodzwonić do spółdzielni i umówić ten termin a czasami oczekiwać punktualnego wykonania usługi
A pranie i tak wolę sobie sam ogarniać
Gdybym ostatnio posluchala elektryka ze spoldzielni, prawdopodobnie mialabym pożar w mieszkaniu więc od tego czasu tylko fachowcy spoza, którzy mają dobre opinie
No wlasnie ja nie wiem jak to jest. Jak spisuje sobie liste zadan na caly tydzien to zwykle maks we wtorek mam wszystko zrobione. Ale to ja:)
7,155 2020-01-05 00:22:27
Scenariusz jak z " Usterki". Z takimi listami różnie bywa. Prawdę mówiąc, czasami człowiek ma szczęście i szybciej coś załatwi, czasmi ma pecha i musi czekać dłużej. Jeśli chodzi o szukanie informacji na temat usług domowych to akurat FB jest moim zdaniem dobrym miejscem. Posłuchasz opinii wielu ludzi i możesz coś z nich wyciągnąć Jak tak np znalazłem ubezpieczyciela zdrowotnego. A w paru innych sprawach też się radziłem, nawet zawodowo - rozrywkowych.
7,156 2020-01-05 01:58:36 Ostatnio edytowany przez Jazzmine (2020-01-05 02:03:25)
A ja się wbiłam w kolejna dziwna relacje. Dużo pisaliśmy z Marynarzem aż w końcu dałam mu jasno do zrozumienia, ze taka forma znajomosci, która opiera się tylko na pisaniu i sporadycznym spotykaniu, w ogóle mi nie odpowiada. Po tej rozmowie mieliśmy tydzień ciszy. Pozniej niby sobie wszystko wyjaśniliśmy, on odebrał to w ten sposób, ze ja w ogóle nie chce ciągnąć tej relacji, a nie, ze wolałabym się częściej widywać. Wyszedł z inicjatywa spotkania - było fajnie, naprawdę. Zastanowiła mnie tylko jedna rzecz, on zaczął wypytywać o mojego ex mając różne informacje, wiec stało się dla mnie jasne, ze po prostu kogoś o mnie wypytywał. Jeżeli znajomych mojego byłego, to niczego dobrego pewnie na mój temat nie usłyszał. Wczoraj się widzieliśmy, a dziś znowu cisza. I tak się motam, nie wiem co robić, wycofuje się po czym wchodzę w to spowrotem. Widzę i wiem, ze nie tak powinny wygladac początki znajomosci, nie płacze za nim ani nie chodzę jakaś przybita, a jednak mi żal. Żal, bo to pierwszy facet od czasu rozstania, który bardzo mi się spodobał, a tu taka lipa totalna. Dodatkowo mam wrażenie, ze ciągnie kilka srok za ogon pomimo tego, ze rzuca mi co jakiś czas tekstem, ze jestem jedyna kobieta z która ma bliski kontakt, prawi komplementy i generalnie „nawija makaron na uszy”. Kilka miesięcy znajomosci i zero większego progresu, a on niebawem wypływa i jak sobie pomyśle, ze znowu 2mc klikania, podczas gdy był tyle samo czasu na ladzie i widzieliśmy się kilka razy, wydaje mi się jakaś totalna porażka i głupota. Nie wiem co mam robić, serio, dziwnie się w tym wszystkim zakręciłam i nie wiem jak mam wybrnąć szczególnie, ze mam do niego straszna słabość Sama nie wiem, czy może to ja jestem jakaś taka pokiereszowana po ostatnim związku, ze wysyłam mu sprzeczne sygnały i facet nie wie co robić, czy tez może faktycznie to jednak z nim coś mocno nie tak.
7,157 2020-01-05 10:17:17
Kurcze, to faktycznie dziwne. Bo skoro on wie, że potem na 2 miesiące pojedzie, to wypadałoby ten czas, który jest na miejscu, spędzić jak najlepiej się tylko da.
Ale skoro nie płaczesz za nim, to po prostu może odpuść i zobacz, co on zrobi?
7,158 2020-01-05 10:19:12
Naprawdę Was Panie podziwiam, że ładujecie się w takie związki..Tu już nie chodzi nawet o jego intencje, bo każdy przecież może nas oszukać, niezależnie od tego ile nas dzieli. ALe właśnie te dzielące nas kilometry same w sobie czy sporadyczny kontakt są często dla mnie taką barierą, na której ciężko byłoby cokolwiek budować. Nie mówię, żeby się spotykać codziennie, ale jednak mieszkanie dość blisko siebie jest zdecydowanie wygodniejsze. Co do intencji, to nigdy chyba tak nie będzie, że obie strony będą od razu wiedzieć na czym stoją i co takiego odczytują w zachowaniu drugiej osoby. Raczej to przychodzi z czasem..
Tak trudno znaleźć obok siebie, w swoim otoczeniu kogoś wartościowego?
7,159 2020-01-05 10:29:05
Naprawdę Was Panie podziwiam, że ładujecie się w takie związki..Tu już nie chodzi nawet o jego intencje, bo każdy przecież może nas oszukać, niezależnie od tego ile nas dzieli. ALe właśnie te dzielące nas kilometry same w sobie czy sporadyczny kontakt są często dla mnie taką barierą, na której ciężko byłoby cokolwiek budować. Nie mówię, żeby się spotykać codziennie, ale jednak mieszkanie dość blisko siebie jest zdecydowanie wygodniejsze. Co do intencji, to nigdy chyba tak nie będzie, że obie strony będą od razu wiedzieć na czym stoją i co takiego odczytują w zachowaniu drugiej osoby. Raczej to przychodzi z czasem..
Tak trudno znaleźć obok siebie, w swoim otoczeniu kogoś wartościowego?
Trudno.
Żyjemy w kryzysie kobiecości i kryzysie męskości. Jeden wynika z drugiego. Mamy coraz bardziej zmienione wartości w stosunku do tego, co było choćby 5-10 lat temu.
Jak się ma 28 lat przykładowo, to większość konkretnych facetów w wieku podobnym albo +2-3 lata jest już zajętych, zaślubionych, dzieciatych. Wiadomo, że jacyś tam zostali normalni, którym nie wyszło, ale teraz znaleźć takiego jest ciężko. Ja znam sporo fajnych facetów, ale są 5 lat młodsi ode mnie, a to dla mnie już jest za dużo. Mój facet jest 3 lata młodszy i czasami to jest przepaść.
Plus to, co tutaj często faceci piszą na forum. 30latek może spokojnie znaleźć sobie dziewczynę w wieku 23-24 lata i z nią zakładać rodzinę niż brać dziewczynę 28-30 lat i ryzykować, że będą problemy z ciążą i zdrowiem dziecka.
Mam 27 lat. Poznam kogoś dzisiaj, to ślub najwcześniej zapewne wezmę koło 30tki. Więc czeka mnie pierwsza ciąża mając 30-32 lata zapewne. Im dłużej szukam tym to się bardziej przesuwa.
7,160 2020-01-05 11:00:39
To ciekawe, bo skoro teraz ludzie usamodzielniają się i wchodzą w związki nieco później, niż powiedzmy te 20-30 lat temu, to w okolicy 30-stki sporo osób powinno być jeszcze wolnych. Akurat w gronie znajomych raczej cieżko znaleźć ludzi którzy hajtają się przed 25 roku życia, a raczej właśnie pod 30 -stkę. Wszyscy ci niby fajni, którym nie wyszło, być może zamknęli się w sobie i nie wychodzą do ludzi? Zastanawiające jest trochę to co piszesz, bo jak obserwuję różnica od 2 do 5 lat między partnerami jest dość powszechna. Z czasem zresztą ta różnice się zacierają. Czy 3 lub 5 lat to tak naprawdę dużo? Każdy ma zapewne swóją skalę, ale myślę, że u ludzi w okolichach 30 -stki, to jeszcze nie jest tragedia. Często to nie kwestia wieku samego w sobie, ale charakteru, wychowania, środowiska. W moim przypadku, mając 32 lata, wolałbym celować w kobietę bliżej 30-stki, bo dziewczyna o te 10 lat młodsza ma zapewne zupełnie inne priorytety niż ja. Z drugiej strony sporo Pań tutaj podkreśla, jak bardzo aktrakcyjny jest dla nich dojrzały partner, powiedzmy dla kobiety koło 30 -stki, taki gośc po 40-stce, czy nawet blizęj 50-tki. Jestem to w stanie zrozumieć, bo może to być niejako sygnał, że będzie on dla niej oparciem, gwarantującym troskliwość i bezpieczeństwo.
7,161 2020-01-05 15:03:57
Loka odsunęłam się, te jego chwilowe zrywy to jednak za mało na to, by pozwolić sobie na większe zaangażowanie. Biorę pod uwagę fakt, ze może się już nie odezwać i chyba nawet taka opcje bym wolała, bo byłoby mi po prostu łatwiej. To takie „spie... - chodz” a ja nie postawie siebie w takiej pozycji. Nie rozumiem faceta i nie chce marnować na niego więcej energii choć przyznam szczerze, ze gdzieś tam mi sie kreci po lepetynie.
Bagienni on jest z tego samego miasta, prace ma wyjazdowa. Gdyby ta relacja weszła na inny poziom i wytworzylaby się z tego jakaś wiez, byłabym skłonna spróbować i czekać. 2mc na wodzie, 2mc na ladzie, to jeszcze nie jest taka najgorsza opcja. A co do poznania kogoś sensownego.. to graniczy z cudem Myśle, ze tyle wystarczy :-D
7,162 2020-01-05 16:06:46
W takim przypadku nie wiem na czym ma polegać wejście na wyższy poziom, jeżeli on jest w rozjazdach... Ale co kto lubi
Cały feler się o to rozchodzi, że facet nie jest zdecydowany i się mota z jednej strony na drugą? Jeśli chodzi o poznawanie sensownych osób, to sie zastanawiam, dlaczego od każdej z płci się słuszy to samo? Albo ludzie się rozmijają w oczekiwaniach albo obie strony na siebie nie trafiają...
7,163 2020-01-05 18:35:39
Myśle, ze się rozmijają. Po prostu. Ja bym bardzo chciała poznać konkretnego faceta, który wie czego chce i się nie waha po to sięgnąć. A tu, no cóż, klops.
7,164 2020-01-06 11:13:44
Właśnie ja odnoszę wrażenie, że często tacy porządni, ułożeni i konkretni ludzie się mijają..Zołzy trafiają na porządnych facetów a porzadne dziewczyny na du..ów. Ludzie szukają często swoich potencjalnych partnerów nie tam gdzie trzeba. W samych relacjach źle oedczytują intencje drugiej strony, ciężko jest się porozumieć i zawrzeć kompromis. Często zbyt wiele się wymaga i za mało daje. Stawiamy pzed sobą mury, którym może być np konieczność wystąpienia takiej a nie innej cecjhy u partnera, skreślamy go za jej brak lub co gorsza wywołujemy presję na kimś, aby się zmienił, gdy tymczasem każdy musi chcieć się zmienić dla siebie.
Takie sloganowe nieco określenia typu "konkretny", "wiedzący czego chce" pasują przecież do większości ludzi. Każdy ma jakieś aspiracje, marzenia, plany coś chce w życiu robić. Ma swój własny scenariusz na życie.
To już chyba opisuje całą zachodnią kulturę. Nikt przecież nie żyje z dnia na dzień.. Inny jest przeciez tylko poziom tych aspiracji. Zaznaczam, że mówię o obu płciach DLatego, wydaje mi się, że pod tymi wyświechtanymi słówami kryje się odpowiednio wysoki standard potrzeb, oczekiwań i warunków, jakie chcemy, aby w naszym życiu wystąpiły. Wiadomo przecież, że wszystko się nie dzieje od razu, do pewnych poziomów się dochodzi dopiero po dłuższym czasie. Jeśli chodzi o same relacje, to ludzie tez chcą mieć chyba zbyt często wszystko zbybt szybko, oczekują zmian tu i teraz. Dzisiejszy świat też narzuca pewien schemat, że trzeba byc ciągle w biegu, ciągle się rzowijać, sięgac po coraz więcej i więcej. Jeśli się tego nie robi do końca swoich dni, człowiek jest oceniany jako mało ambitny. Jak we wszytkim, uważam, że trzeba mieć umiar..
7,165 2020-01-06 14:51:58
Mówiąc „wie czego chce” mam na mysli, ze kiedy wchodzi w jakaś relacje ma plan, w jaki sposób nią pokierować, do czego dążyć. Uważam, ze poznaliśmy się na tyle, ze oboje powinnismy wiedzieć w która stronę chcemy pójść. A on wysyła mi sprzeczne sygnały, mówi jedno, robi drugie, później nagle obiera inny front i staje się czarujący, towarzyszy temu fajne spotkanie, by za chwile znowu uraczyć mnie całymi dniami ciszy i niepewności. Zaraz przekroczę magiczna 30tke, jestem konkretna i bezpośrednia osoba, jestem w stanie ocenić czy dany facet interesuje mnie tylko pod katem koleżeńskiej relacji czy tez może chciałabym czegos więcej. Nie jestem rozmyta w takich sprawach i chciałabym trafić na kogoś, kto również by nie był.
Co do całej reszty. We mnie jest chaos. Urzadzilam się w nim, ale jestem typem osoby, która wiecznie czegoś szuka, za czymś goni, ciagle jest w ruchu. Nie czuje presji ze strony otoczenia, to jest cześć mojej osobowości. Ja jestem ciągła gonitwa mysli, jestem wszedzie a czasami może i nie ma mnie tak naprawdę nigdzie. Co złapie balans, to za chwile znów jakaś siła każe mi gnać przed siebie. Zawsze taka byłam i nauczyłam się nad tym panować, pewne rzeczy w sobie wypracowałam, ale walczyć ze swoją natura nie będę.
7,166 2020-01-06 16:25:26
W znacznej części rozumiem takie podejście. Z drugiej strony wiadomo, że ludzie są tylko ludźmi. W życiu nieraz nachodzą nas wątpliwości, popełniamy błędy, próboujemy je naprawiac z róznym skutkiem. Dopuszczam do siebie myśli po pprostu, że ludzie zbaczają czasami z tej właściwej drogi i nie da się często dokladnie wszystkiego zaplanować. Czytając tutaj różne wątki, doszedłem do wniosku, że nie zawsze działania ludzi, które odbieramy jako wyrachowanie czy błądzenie, wynikają z samej natury, ale z aktualnego splotu wypadków. Stajemy przed dylematami i wahamy się w którą stronę mamy pójść.
Jeśli twierdzisz, że masz taką naturę, to mozę właśnie potrzebujesz kogoś podobnego? W moim odczuciu właśnie ktoś, kto wiecznie za czymś goni i czegoś szuka, potrzebuje tego nieustającego napędu, zaś 5 minut spędzone w fotelu jest stratą czasu. Nie chcę Cię absolutnie osądzać, tak mi się tylko wydaje. Ja z kolei wolę dążyć do tego balansu właśnie. Jeśli trzeba to człowiek goni, pędzi, szuka, ale jeśli juz to znajdzie to czuje satysfakcję, że się dobiło do portu A właśnie inni wolą chyba cały czas gonić i ta gonitwa sama w sobie sprawia im przyjemność.
7,167 2020-01-06 21:44:30
Ależ ja uwielbiam dobic do portu i delektować sie droga, która pokonałam! Uwielbiam mieć swoje „stałe miejsce” we wszechświecie, do którego zawsze wracam i tam mogę odpocząć, zatrzymać się i odetchnąć. Właśnie takiego czegoś szukam w relacji. Spokoju, który mi daje bliskość drugiej osoby, wtedy chętnie się zatrzymuje i po prostu w tym jestem. Swoją pogoń wtedy zostawiam dla siebie, nikogo nią nie bombarduje. Moja przestrzeń jest tylko moja, ale chętnie spora jej cześć oddaje wtedy partnerowi. Być może on jest dla mnie zbyt powolny, a może po prostu ma jakieś dziwne metody działania. Nie dowiem się co sobie mysli dopóki mi tego nie powie, a jak widać, z komunikacja w takich kwestiach u niego ciężko. Dlatego tez dopuściłam do siebie mysl, ze nic z tego nie wyniknie i po prostu odpuszczę. Jednocześnie tez nie dam się już wkręcać w jakieś spotkania ani robić z siebie, najpewniej, orbitera
7,168 2020-01-07 13:32:58
A wiec jestem ponownie. Lubię ten watek, lubię was, lubie to że kazdy /jazda z nas potrafi sie tu uzewnetrznic i dopasowac do aktualnych sytuacji. Mam wręcz wrażenie że co rusz pod niejedna wypowiedzią mogę się osobiście podpisać .
Pisząc swój poprzedni post bylam na urlopie w górach. Bylam tam z dziećmi , najlepszymi przyjaciółmi , z plastrem. Jechalam tam pelna nadziei, na ten nowy lepszy rok , pełna checi zdobywania szczytów , atrakcji i wszystkiego tego co mozna robic na wolnym.
Niestety skończyło się amatorem mojej ... Głupoty? Zmęczenia? Zrezygnowania?
Postapilam bardzo egoistycznie , na te chwilę jestem strasznie na siebie zla, czuje ogromny wstyd i niestety tez strach ze bylam zdolna do takich czynów.
Z kazda godzina pobytu tam czulam się psychicznie zle, draznil mnie plaster, draznily mnie dzieci, przyjaciele. Gdy teraz się na tym bardziej skupię to mysle ze już dobre 12 godzin przed wydarzeniem wiedziałam co zrobię. Wręcz bylam przygotowana na to wszystko dużo wcześniej.
Chciałam zniknąć. Wieczorem Przestalam rozmawiać bo jedyne moje wypowiedzi to byl płacz i krzyk. Nie wiem, dziś nie wiem dlaczego ale to już sie stało. Oczywiście staralam się uczestniczyć towarzysko choc opornie mi to szło.
Od rana juz było bardzo zle. Przyznam się że miałam odpowiedni asortyment by zabic złe myśli tylko zrobilam jeden błąd. Popilam to alkoholem.
Przyjaciele chcac złagodzić atmosferę zabrali mnie i cała paczkę na wodospad. Ja już do niego nie doszlam.
Nie wiem jakim cudem mnie znalezli, wiem ze udało mi się wyslac jeszcze lokalizacje miejsca do ktorego uciekam. Nie pamiętam praktycznie niczego oprócz tego , ze byłam cała zamoczona w strunieniu, a z dołu wyciągnął mnie dobra godzinę bo tracilam przytomność. Nastepne 12 godz. To była walka ze mną na która skazalam najbliższych. Oni nie wiedzieli co zrobiłam. Ja chcialam zniknac na zawsze. Nie?wiem dlaczego dalam im znac gdzie jestem , może cos podswiadomie mi kazali jeszcze zawalczyć a może się przestraszyłam? Napewno przestraszyłem dzieci z czym do teraz nie potrafię sobie poradzić. Zawiodlam przyjaciół , zawiodlam sama siebie.
Plaster nie wierzył w to co widzi, co sie dzieje oraz w to że nic nie powiedzialam.
A ja... Ja nadal czuje się zle. Nadal mam swoje lęki, glupie mysli, strach ze sobie nie poradzę.
Przyjaciele od razu zdeklarowali pomoc w poszukiwaniu specjalisty i zorganizowaniu wizyty , plaster powiedział ze mam sobie wybic z głowy ze teraz mnie zostawi, i mam przestac ryc sobie samotnie głowę tylko zaczac rozmawiac bo on juz jest stary i nigdy by nie powiedział że brdzie się uzeral z tak egoistyczna baba (nic w złości raczej probowal mi dobitnie powiedziec jak nieodpowiedzialne to było) a ja nadal sobie nie ufam.
Gdy teraz o tym myślę , że bylam w stanie tak postąpić to czego jeszcze moge się po sobie spodziewać?
Cale ostatnie pół roku było jakimś chyba sennym koszmarem . I w nowy rok weszlam dalej z tym bagażem i jeszcze obarczylam nim innych.
Wiem ze może wam wszystkin wydac się to najgorszym co moglam zrobic, i sama też tak czuje, jednak wiem też ze gdybym ponownie nie była z wami tu szczera to dalszy moj udział w dyskusji byłby bezsensowny .
Loka ja cue rozumiem. U mnie zaczęło się od niejedzenia. W zasadzie od miesiaca czasu nie mam apetytu z lekkimi dniami ze?zjadlabym wszystko ale wtedy się zmuszał by jednak nie popłynąć i nie jeść. Potrafię?tak ciągnąć tydz. Czasu dzień cos zjem i znowu przerwa. W głowie mam nasrane bo uciekajacwe kg dodaja mi odrobine szczęścia. Zawsze bylam bardzo zakompleksiona. Czesto padam z sił i tak z dnia na dzuen walczę ze sobą.
Nie wiem co jeszcze mogę wam powiedzieć. W mojej glowie jest tak dużo mysli, tych czarnych ale też nieraz tych dobrych ze jestem pogubions strasznie.
Wszystko kiedys już?miało miejsce jednak z wiekiem przestałam histeryzowac i zylam w miarę spokojnie. Id dwóch prawie lat nie potrafię pozbierac myśli.
7,169 2020-01-07 20:55:31
A wiec jestem ponownie. Lubię ten watek, lubię was, lubie to że kazdy /jazda z nas potrafi sie tu uzewnetrznic i dopasowac do aktualnych sytuacji. Mam wręcz wrażenie że co rusz pod niejedna wypowiedzią mogę się osobiście podpisać .
Pisząc swój poprzedni post bylam na urlopie w górach. Bylam tam z dziećmi , najlepszymi przyjaciółmi , z plastrem. Jechalam tam pelna nadziei, na ten nowy lepszy rok , pełna checi zdobywania szczytów , atrakcji i wszystkiego tego co mozna robic na wolnym.
Niestety skończyło się amatorem mojej ... Głupoty? Zmęczenia? Zrezygnowania?
Postapilam bardzo egoistycznie , na te chwilę jestem strasznie na siebie zla, czuje ogromny wstyd i niestety tez strach ze bylam zdolna do takich czynów.
Z kazda godzina pobytu tam czulam się psychicznie zle, draznil mnie plaster, draznily mnie dzieci, przyjaciele. Gdy teraz się na tym bardziej skupię to mysle ze już dobre 12 godzin przed wydarzeniem wiedziałam co zrobię. Wręcz bylam przygotowana na to wszystko dużo wcześniej.
Chciałam zniknąć. Wieczorem Przestalam rozmawiać bo jedyne moje wypowiedzi to byl płacz i krzyk. Nie wiem, dziś nie wiem dlaczego ale to już sie stało. Oczywiście staralam się uczestniczyć towarzysko choc opornie mi to szło.
Od rana juz było bardzo zle. Przyznam się że miałam odpowiedni asortyment by zabic złe myśli tylko zrobilam jeden błąd. Popilam to alkoholem.
Przyjaciele chcac złagodzić atmosferę zabrali mnie i cała paczkę na wodospad. Ja już do niego nie doszlam.Nie wiem jakim cudem mnie znalezli, wiem ze udało mi się wyslac jeszcze lokalizacje miejsca do ktorego uciekam. Nie pamiętam praktycznie niczego oprócz tego , ze byłam cała zamoczona w strunieniu, a z dołu wyciągnął mnie dobra godzinę bo tracilam przytomność. Nastepne 12 godz. To była walka ze mną na która skazalam najbliższych. Oni nie wiedzieli co zrobiłam. Ja chcialam zniknac na zawsze. Nie?wiem dlaczego dalam im znac gdzie jestem , może cos podswiadomie mi kazali jeszcze zawalczyć a może się przestraszyłam? Napewno przestraszyłem dzieci z czym do teraz nie potrafię sobie poradzić. Zawiodlam przyjaciół , zawiodlam sama siebie.
Plaster nie wierzył w to co widzi, co sie dzieje oraz w to że nic nie powiedzialam.A ja... Ja nadal czuje się zle. Nadal mam swoje lęki, glupie mysli, strach ze sobie nie poradzę.
Przyjaciele od razu zdeklarowali pomoc w poszukiwaniu specjalisty i zorganizowaniu wizyty , plaster powiedział ze mam sobie wybic z głowy ze teraz mnie zostawi, i mam przestac ryc sobie samotnie głowę tylko zaczac rozmawiac bo on juz jest stary i nigdy by nie powiedział że brdzie się uzeral z tak egoistyczna baba (nic w złości raczej probowal mi dobitnie powiedziec jak nieodpowiedzialne to było) a ja nadal sobie nie ufam.
Gdy teraz o tym myślę , że bylam w stanie tak postąpić to czego jeszcze moge się po sobie spodziewać?
Cale ostatnie pół roku było jakimś chyba sennym koszmarem . I w nowy rok weszlam dalej z tym bagażem i jeszcze obarczylam nim innych.Wiem ze może wam wszystkin wydac się to najgorszym co moglam zrobic, i sama też tak czuje, jednak wiem też ze gdybym ponownie nie była z wami tu szczera to dalszy moj udział w dyskusji byłby bezsensowny .
Loka ja cue rozumiem. U mnie zaczęło się od niejedzenia. W zasadzie od miesiaca czasu nie mam apetytu z lekkimi dniami ze?zjadlabym wszystko ale wtedy się zmuszał by jednak nie popłynąć i nie jeść. Potrafię?tak ciągnąć tydz. Czasu dzień cos zjem i znowu przerwa. W głowie mam nasrane bo uciekajacwe kg dodaja mi odrobine szczęścia. Zawsze bylam bardzo zakompleksiona. Czesto padam z sił i tak z dnia na dzuen walczę ze sobą.
Nie wiem co jeszcze mogę wam powiedzieć. W mojej glowie jest tak dużo mysli, tych czarnych ale też nieraz tych dobrych ze jestem pogubions strasznie.Wszystko kiedys już?miało miejsce jednak z wiekiem przestałam histeryzowac i zylam w miarę spokojnie. Id dwóch prawie lat nie potrafię pozbierac myśli.
Promyk przeraziłas mnie jesteś pod opieką i obserwacja ? Boże to straszne co piszesz . Jak się teraz czujesz ?!
Teraz rok widzę dla każdego kiepski smutne . Ja też marnie się czuje ....
7,170 2020-01-07 22:14:19
Tak uspokoilam myśli , trochę mną wstrzaslo to co się stało.
Zawsze bylam twarda dlaczego wtedy upadlam nie wiem.
7,171 2020-01-07 23:41:09
Promyczku aż ciężko się to czyta. Mam nadzieje, ze skorzystasz z pomocy specjalisty i życzliwych Ci osób. Nie bądź w tym wszystkim sama i nie bój się prosić o pomoc, to nie jest nic złego, ze człowiek czasem nie radzi sobie z problemami.
7,172 2020-01-08 10:05:19
Zawsze bylam twarda dlaczego wtedy upadlam nie wiem.
Dlatego, bo nie da się samemu dźwigać wszystkich ciężarów. Twój organizm już nie wytrzymuje, daje Ci sygnały, nie lekceważ tego.
Wierzę, że jest Ci ciężko. Problemy finansowe są chyba jednym z najgorszych jakie mogą się przydarzyć. ( nie licząc zdrowotnych, bo zdrowie to świętość i nie da się go wyceniać). Z takich problemów nie da się wyjść z dnia na dzień. To wymaga czasu, wyrzeczeń, cierpliwości i przede wszystkim konsekwencji. Spróbuj spisać sobie plan działania. Zobacz na czym możesz zaoszczędzić i małymi kroczkami do przodu. Najpierw jednak musisz się zająć swoim zdrowiem. Przyjaciele przyjaciółmi, ale czas na specjalistów. Trzymam kciuki!
Loka, dlaczego mam wrażenie, że Twoje problemy i samopoczucie mają związek z Twoim facetem? Jakiś (chyba) rok temu pisałaś, że nie wiesz czy dobrze zrobiłaś mieszkając z nim. Że dajesz Wam czas do czerwca, bo umowa na internet, czy coś itp. Myślę, że chodzi o coś innego. Sama piszesz, że jesteś już w tym wieku, że powinnaś zakładać rodzinę, a póki co, tęsknisz za domem rodzinnym. Kochasz tego faceta? Tak szczerze. Nie odpowiadaj tutaj, tylko samej sobie.
Ciężko jest być z człowiekiem, jeśli nie akceptujemy go takim, jakim on jest. Sama widzisz, nie naprawi Ci spłuczki w kiblu, nie ogarnie wakacji, dźwigasz wszystko na swoich barach, ale założę się, że jest coś, co tylko on potrafi zrobić. Może to, co teraz napiszę, zabrzmi brzydko, ale sama "zamieniłam" faceta fizycznego na umysłowego. Co to znaczy. Mój b. mąż zawsze zajmował się pracami fizycznymi. Zrobił i naprawił wszystko. Zajmował się budowlanką, robił zaje$%ste elewacje w MAgdalence, Konstancinie, same wille. W weekendy nie potrafił usiąść, zawsze coś robił, a to stół na taras, albo naprawiał samochód. No,ale cóż...nie interesował się niczym. Nigdy nie przeczytał żadnej książki, nie był w teatrze, nie interesował się polityką, obiad musiał być z dwóch dań, pranie ugotowane, a żona, uśmiechnięta, miała czekać w domu. Potem potoczyło się jak się potoczyło, i po 2 latach po odejściu poznałam M. Inteligentny, oczytany, zna się na sztuce, kinie, pasjonuje go malarstwo, kocha muzykę i koncerty, praca umysłowa, zawsze mamy temat do rozmów i kłótni No, ale cóż...
meble z ikei złoży, ale wiertarki nie ma
Młotek sama kupowałam, do mechanika umawiam się i jeżdżę sama, odkąd mieszkamy razem, półki, zamiast wisieć leżą
Kiedy zepsuł się zamek w szafie, po dwóch miesiącach sama go naprawiłam. No nie garnie się do takich prac, a że na naprawach samochodowych się nie zna, mówił mi od samego początku. Ach, no i prowadzi życie towarzyskie, jakiego mój ex nigdy nie prowadził
Towarzyska z niego bestia
Nigdy nie będzie idealnie, życie to nie bajka. Zazdroszczę Ci, że miałaś cudowne dzieciństwo, i Twój rodzinny dom, był domem do którego chcesz wracać, ale czas zbudować własny. Nie mam na myśli zakładania od razu rodziny, ale o znalezieniu miejsca, w którym poczujesz się dobrze i bezpiecznie. Może coś bliżej rodziców? A może wystarczy poprzestawiać lub wyrzucić niepotrzebne "meble"? ')
Dziewczyny, rok się dopiero zaczął. Nie kraczmy, że cały będzie do bani
Ściskam Was wszystkich.
7,173 2020-01-08 11:12:10
Kurcze, dla mnie tutaj ideałem jest mój ojciec, który i chodzi do teatrów i tańczy i potrafi w domu zrobić wszystko.
Za wysokie wymagania chyba
Ale to też co innego jak się czegoś zrobić nie potrafi, a inaczej, jak się mówi, że się robi, a się nie robi. Kurcze.
Promyk, trzymaj się tam!
7,174 2020-01-08 11:20:27
Kurcze, dla mnie tutaj ideałem jest mój ojciec, który i chodzi do teatrów i tańczy i potrafi w domu zrobić wszystko.
Za wysokie wymagania chyba![]()
Ale to też co innego jak się czegoś zrobić nie potrafi, a inaczej, jak się mówi, że się robi, a się nie robi. Kurcze.
Promyk, trzymaj się tam!
Co do facetów to wam zazdroszczę macie w kim wybierać i macie już swoich . U mnie żeby na kogoś spojrzeć musi być wyższy a co dopiero wybrzydzać w zachowaniu ;-)
7,175 2020-01-08 11:24:26
Lady Loka napisał/a:Kurcze, dla mnie tutaj ideałem jest mój ojciec, który i chodzi do teatrów i tańczy i potrafi w domu zrobić wszystko.
Za wysokie wymagania chyba![]()
Ale to też co innego jak się czegoś zrobić nie potrafi, a inaczej, jak się mówi, że się robi, a się nie robi. Kurcze.
Promyk, trzymaj się tam!
Co do facetów to wam zazdroszczę macie w kim wybierać i macie już swoich . U mnie żeby na kogoś spojrzeć musi być wyższy a co dopiero wybrzydzać w zachowaniu ;-)
Taaa ja nie wiem co gorsze, nie mieć żadnego czy mieć i nie do końca być zadowolonym z tego, co się ma
7,176 2020-01-08 11:25:13
Autorko , byłam w bardzo podobnym związku , też dwa ogniste charaktery , sprzeczki , dodatkowo były ciche dni , rozstania i powroty.
Pytasz o radę ? Powinnaś zdecydowanie odpuścić ... pokaz mu, że nie jestes na każde jego zawołanie , pokaż że poradzisz sobie bez niego , kiedy napisze spróbuj „ zawziąć „ się i nie odpisywać ... bo dlaczego Ty masz mu na każda wiadomość odpisywać a książę odpisuje na Twoje wybrane smsy i to kiedy mu się zachce . Traktuje Cię jako „ pewnik „ , że zawsze będzie mógł do Ciebie wrócić kiedy mu się będzie nudziło a Ty przyjmiesz go z otwartymi ramionami. Wiem , że nam tutaj na forum jest łatwo pisać i doradzać , ale jak napisałam byłam w podobnej sytuacji i nadejdzie w końcu moment kiedy zrozumiesz że nie możesz dawać się tak traktować .
Trzymam kciuki i pod żadnym pozorem nie pisz do niego nie odpisuj księciowi kiedy mu się o Tobie przypomni pokaz że jestes twardą babką i nie potrzebujesz zadawać się z tak niestabilnym emocjonalnie facetem.
7,177 2020-01-08 11:35:03
U mnie żeby na kogoś spojrzeć musi być wyższy a co dopiero wybrzydzać w zachowaniu ;-)
Pyłku, musisz zacząć częściej, jak nie w ogóle zacząć, obracać się w gronie siatkarzy lub koszykarzy
Nie martw się, trafi swój na swego
Loka, nie ma tak, że będzie się zawsze zadowolonym w 100%. No ne da się Zawsze jest coś. Nawet jakby nie było, to i tak się znajdzie.
Masz możliwość wyboru, podjęcia decyzji, po co wpędzać się lata? Skąd wiesz, czy za rogiem nie czeka...ten jeden, jedyny?
7,178 2020-01-08 11:35:33
Autorko , byłam w bardzo podobnym związku , też dwa ogniste charaktery , sprzeczki , dodatkowo były ciche dni , rozstania i powroty.
Pytasz o radę ? Powinnaś zdecydowanie odpuścić ... pokaz mu, że nie jestes na każde jego zawołanie , pokaż że poradzisz sobie bez niego , kiedy napisze spróbuj „ zawziąć „ się i nie odpisywać ... bo dlaczego Ty masz mu na każda wiadomość odpisywać a książę odpisuje na Twoje wybrane smsy i to kiedy mu się zachce . Traktuje Cię jako „ pewnik „ , że zawsze będzie mógł do Ciebie wrócić kiedy mu się będzie nudziło a Ty przyjmiesz go z otwartymi ramionami. Wiem , że nam tutaj na forum jest łatwo pisać i doradzać , ale jak napisałam byłam w podobnej sytuacji i nadejdzie w końcu moment kiedy zrozumiesz że nie możesz dawać się tak traktować .
Trzymam kciuki i pod żadnym pozorem nie pisz do niego nie odpisuj księciowi kiedy mu się o Tobie przypomni pokaz że jestes twardą babką i nie potrzebujesz zadawać się z tak niestabilnym emocjonalnie facetem.
Tylko to było 131 stron temu
wypadałoby jednak pośledzić tok dyskusji jak już się chce doradzać
7,179 2020-01-08 21:49:03
Ciekawe ile razy jeszcze pojawi się tutaj ktoś, kto odpowie na pierwszy post nie zwracając uwagi na to, ze jesteśmy już dużo dalej z tematem
7,180 2020-01-08 21:51:41
Ciekawe ile razy jeszcze pojawi się tutaj ktoś, kto odpowie na pierwszy post nie zwracając uwagi na to, ze jesteśmy już dużo dalej z tematem
Hahaha o tym samym pomyślałam :-P. My tu dłużej jesteśmy niż sama autorka . Tzn więcej stron jest o nas :-P.
7,181 2020-01-09 13:38:04
Jazzmine napisał/a:Ciekawe ile razy jeszcze pojawi się tutaj ktoś, kto odpowie na pierwszy post nie zwracając uwagi na to, ze jesteśmy już dużo dalej z tematem
Hahaha o tym samym pomyślałam :-P. My tu dłużej jesteśmy niż sama autorka . Tzn więcej stron jest o nas :-P.
Moderacja już raz zamknęła nam ten temat
Może poprosić o zmianę tematu z rozszerzeniem "post zbiorowy"
7,182 2020-01-09 13:39:48
Mogę przenieść Wam wątek do naszej społeczności i wtedy to będzie bardziej taki kafejkowy temat. Chcecie?
7,183 2020-01-09 13:52:53
Dziewczyny, chcemy?
IsaBella, czy dasz nam chwilkę?
Myślę, że będzie można przenieść wątek, tylko nie tak hop siup, bo niektóre z nas nie udzielają się codziennie i jak zobaczą zamknięty temat, to pomyślą, że nas tu nie ma.
Może ustalimy jakąś datę? Co Wy na to dziewczynki ( i niektórzy chłopaki)?
7,184 2020-01-09 13:58:09
A nie można go zostawić tutaj, ale zaznaczyć w temacie, że jest kafejką?
Wydaje mi się, że tutaj łatwiej go znaleźć też innym, którzy będą potrzebowali porady w przyszłości.
7,185 2020-01-09 13:58:18
Nie ma żadnego problemu. Na razie wątek zostaje tu gdzie jest.
Jako przykład wspaniałej grupy wsparcia i kopalnia wiedzy, oraz doświadczeń po trudnych rozstaniach.
Dajcie mi znać, w razie decyzji, będę się kręcić gdzieś tu w pobliżu
7,186 2020-01-09 14:12:29
Dziewczyny chyba lepiej nie. Tu jestesmy dosc blisko związani ze sobą , gdy ktoos tu wpada to zazwyczaj albo zostaje albo idzie dalej nie zwracajac zbytnio uwagi na nas. Niby rozmawiamy tu o wszystkim jednak poruszamy bardzo osobiste aspekty. Jesli reszta woli temat ogólny to oczywiście się zgodzę jednak moje zdanie jest takie by zostało po staremu
7,187 2020-01-09 17:20:29
NIe czuję się zbyt decyzyjny w tej kwestii, bo niedawno dołączyłem do dyskusji..Ale w razie czego Was znajdę
7,188 2020-01-09 17:50:33
Ja myślę że ten wątek jest taki typowy nasz o naszych problemach , zmartwieniach no jednak coś nas tu przyciągnęło i i tu się poznaliśmy. Ja bym wolała tu zostać . Skoro mamy pozwolenie to czemu nie skorzystać :-).
To że ktoś tam coś czasem napiszę na odpowiedź vex nie dzieje się nic złego. Ja mam duży sentyment do tego wątku chociaż przyprowadził mnie tu ból i cierpienie nadal lubię tu przebywać i pogadać z wami
7,189 2020-01-09 20:46:24
Ja mimo, że się za często nie udzielam to czytam was na bieżąco. Także najczęściej właśnie do tego działu zaglądam sprawdzić czy coś nowego, więc myślę, że wątek może tu zostać. A skoro już piszę to przy okazji i ja się wygadam, choć nie ma za wiele z czego. U mnie stagnacja, w zasadzie nic się nie zmienia. Minął rok od rozstania, kupa czasu a ja nadal czuję że stoję w miejscu. Dziś byłem na zakupach i miałem wrażenie, że widzę moją ex, po chwili stwierdziłem, że to jednak nie ona, ale i tak zrobiło mi się gorąco.. Nie umiem jeszcze nad tym przejść obojętnie. Święta też mnie jakoś tak dołowały, nie miałem ochoty spotykać się z rodziną, mimo, że wiem powinienem doceniać, że ich mam. Nowy Rok zazwyczaj nie robiłem żadnych postanowień, jednak tym razem postanowiłem, że muszę coś zmienić. Długo się zastanawiałem nad wyprowadzką i zmianą pracy i teraz zdecydowałem, że to na pewno będzie w tym roku. Jeszcze nie wiem dokładnie kiedy ale chciałbym do lata się przeprowadzić. Nie wiem czy to pomoże, czy to będzie tylko ucieczka a problemy i wspomnienia pójdą za mną, ale muszę spróbować. Na cel obrałem Warszawę, wiem, że już trochę przepełniona i przereklamowana, ale mam trochę znajomych tam i nie narzekają. Poza tym zależy mi na dość bliskiej odległości, bo nie chciałbym zmieniać ortodonty a wizyty mam co miesiąc Choć może ktoś z was z doświadczenia miałby jakieś inne propozycje, myślałem jeszcze o Wrocławiu lub Trójmieście. Może ktoś z was jest z którychś z tych miast i ma jakąś opinię
7,190 2020-01-09 22:29:42
Ja również byłabym za tym, żeby ten wątek został tu, gdzie jest. Przyszłam tu z wielkim bólem serca, lizalam rany, pisałam swoje przemyślenia. Jest to swego rodzaju pamiętnik, ale i kopalnia wiedzy, jak sobie radzić po rozstaniu. No i ludzie, których tu poznałam.. jak ja Was lubię! <3
7,191 2020-01-13 14:10:49
Jak tam rozpoczyna się wam nowy tydzień?
7,192 2020-01-13 20:02:05
Promyczku, zmienia się tylko data w kalendarzu, problemu zostają te same.
Ja, zamiast je rozwiązywać, coraz bardziej się w nich pogrążam, ba! tarzam się w nich jak prosię w błocie Nie wiem, może sama jestem uzależniona od adrenaliny, od złych emocji.
Od jakiegoś czasu męczy mnie pewna laska z grona znajomych mojego M. ( i nie chodzi o szefową, ten temat zamknęłam).
Popadam w paranoję, węszę, wqrwia mnie niesamowicie, non stop daje serduszka pod postami mojego faceta, komentuje, jest wszędzie, tylko nie wtedy, kiedy albo on, albo ja oznaczymy siebie w postach. Wtedy zero reakcji, a tak...jak nie serduszko to lajk.
Ja wiem, że serduszko oznacza "super", sama je daje wielu ludziom, ale kurczę...zdarza się, że tylko ona reaguje. Ja nawet nie reaguje na coś, a ta zawsze.
On się wkurza na mnie, bo ma mnie za wariatkę, ale takie są fakty.
Moja głowa szaleje, nie wiem z czego to wynika, czy z braku poczucia stabilizacji? Pieprzy się to wszystko od jakiegoś czasu, ja się czepiam, jak nie jedno to drugie. Jestem zazdrosna i nie radzę sobie z tym. Poradźcie coś, bo sama rozwalę coś, na czym mi zależy.
Co mam z nią zrobić? W sensie z tą panną?
7,193 2020-01-13 20:51:26
Promyczku, zmienia się tylko data w kalendarzu, problemu zostają te same.
Ja, zamiast je rozwiązywać, coraz bardziej się w nich pogrążam, ba! tarzam się w nich jak prosię w błocieNie wiem, może sama jestem uzależniona od adrenaliny, od złych emocji.
Od jakiegoś czasu męczy mnie pewna laska z grona znajomych mojego M. ( i nie chodzi o szefową, ten temat zamknęłam).
Popadam w paranoję, węszę, wqrwia mnie niesamowicie, non stop daje serduszka pod postami mojego faceta, komentuje, jest wszędzie, tylko nie wtedy, kiedy albo on, albo ja oznaczymy siebie w postach. Wtedy zero reakcji, a tak...jak nie serduszko to lajk.
Ja wiem, że serduszko oznacza "super", sama je daje wielu ludziom, ale kurczę...zdarza się, że tylko ona reaguje. Ja nawet nie reaguje na coś, a ta zawsze.
On się wkurza na mnie, bo ma mnie za wariatkę, ale takie są fakty.
Moja głowa szaleje, nie wiem z czego to wynika, czy z braku poczucia stabilizacji? Pieprzy się to wszystko od jakiegoś czasu, ja się czepiam, jak nie jedno to drugie. Jestem zazdrosna i nie radzę sobie z tym. Poradźcie coś, bo sama rozwalę coś, na czym mi zależy.
Co mam z nią zrobić? W sensie z tą panną?
Ja też byłam straszna zazdrośnica doprowadziło do tego że mój ex nie mógł mieć żadnych koleżanek w znajomych których ja nie znam. Odziwo robił to bez awantur tylko że to musiało działać w dwie strony . Teraz wiem że to było głupie bo jak chciał to i tak znalazł inna .....
Co masz z nią zrobić a znasz ją w ogóle ? Na pewno do niej nie pisz broń Boze, jemu też narazie nie rób awantur . Owieczko a myślisz że ona może być jakimś zagrożeniem dla Ciebie?!
Patrzą na to jak my paslawka zdjęcia lubimy to jego powinna dopiero być wściekła :-P.
A tak serio czemu akurat ona ci tak przeszkadza może to typ osoby która wszystkim tak komentuje .
Zazdrość potrafi zniszczyć związek ja już coś na ten temat wiem :-\
7,194 2020-01-13 21:00:25
Wiem, wiem Pyłku.
Dlaczego ona? Nie wiem. Jest brunetką, z wyglądu byle jaka, znają się z byłej pracy, ale nie widują się. Ja jej nie znam i nie mam zamiaru pisać.
Po prostu mnie wkurza i tyle. Źle się czuję, jak obca baba daje serduszka mojemu facetowi
Nie chcę go ograniczać, sama byłam ograniczana, nie mogłam mieć w ogóle znajomych, więc wiem jak to jest.
Ehhh..ja to sobie zawszę znajdę powód do zmartwień. Poruszyłam ten problem z psychologiem, ja wiem z czego on wynika i będziemy nad tym pracować. Gorzej jak mam opanować emocje, z którymi czasami sobie nie radzę i się nakręcam
A propos Pasławka, coś umilkł. Paslawku, jak tam? Wszystko ok?
7,195 2020-01-13 21:16:32
Wiem, wiem Pyłku.
Dlaczego ona? Nie wiem. Jest brunetką, z wyglądu byle jaka, znają się z byłej pracy, ale nie widują się. Ja jej nie znam i nie mam zamiaru pisać.
Po prostu mnie wkurza i tyle. Źle się czuję, jak obca baba daje serduszka mojemu facetowi
Nie chcę go ograniczać, sama byłam ograniczana, nie mogłam mieć w ogóle znajomych, więc wiem jak to jest.
Ehhh..ja to sobie zawszę znajdę powód do zmartwień. Poruszyłam ten problem z psychologiem, ja wiem z czego on wynika i będziemy nad tym pracować. Gorzej jak mam opanować emocje, z którymi czasami sobie nie radzę i się nakręcamA propos Pasławka, coś umilkł. Paslawku, jak tam? Wszystko ok?
Owieczko czy ty aby napewno jesteś szczęśliwa w tym związku i wyobrażasz sobie takie życie ? Tzn życzę ci jak najlepiej ale wsparcia nie masz w facecie jeśli chodzi o takie tematy bo mógłby cię jakoś uspokoić tak jak z tą szefowa też tego nie zrobił . A właśnie wyjaśniło się już z nią ? P.s weź też pod uwagę że nie mamy wpływu na niektórych ludzi co robią np on nie ma wpływu na to co ona robi się
7,196 2020-01-13 22:19:26
A ja poniekąd go rozumiem. Mój były robil mi właśnie takie jazdy. A bo kolega dał serduszko, a bo ktoś coś skomentował. Chryste, wez się tłumacz tak z każdego lajka pod zdjęciem, toz to zwariować można. Przecież to tylko głupie polubienie, po co robić z tego aferę? Mnie on zniechęcał w ten sposób do siebie i myśle Owieczko, ze Ty robisz mu dokładnie to samo.
7,197 2020-01-13 22:46:38
Pyłku, jestem szczęśliwa. Wiem, że to jest ten facet, ale nie wiem co się ze mną dzieje w ostatnim czasie . Powoli dochodzę do wniosku, że chyba chciałabym wejść na wyższy level, ale on widząc moje zachowanie, które doskonale opisała Jazz, nie wyobraża sobie tego.
Jazz, jak powinnam się zachowywać? Olewać?
Nawet dzisiaj, przed chwilą rozmawialiśmy o tym. Zaczynam mieć obsesję i nie wiem jak sobie z tym radzić.
7,198 2020-01-13 23:29:10
Pyłku, jestem szczęśliwa. Wiem, że to jest ten facet, ale nie wiem co się ze mną dzieje w ostatnim czasie . Powoli dochodzę do wniosku, że chyba chciałabym wejść na wyższy level, ale on widząc moje zachowanie, które doskonale opisała Jazz, nie wyobraża sobie tego.
Jazz, jak powinnam się zachowywać? Olewać?
Nawet dzisiaj, przed chwilą rozmawialiśmy o tym. Zaczynam mieć obsesję i nie wiem jak sobie z tym radzić.
Hmm a może faktycznie chciała byś żeby ci się oświadczył żebyście byli po ślubie i dla tego tak cię to drażni ? Tylko czy obrączka coś pomoże ? No nie wiem ja ślubu nie chciałam więc tu nie pomogę . Chociaż teraz mam czasami takie myśli że chciała bym męża ale szybko wybijam sobie z głowy takie pomysły .
Jezz ma rację w tym co pisze
7,199 2020-01-13 23:58:48 Ostatnio edytowany przez Jazzmine (2020-01-14 00:01:44)
Owieczko byłaś po tej drugiej stronie, wiesz zatem jak to „smakuje”. Ja mając 23 lata, byłam o wcześniejszego ex podobnie zazdrosna. Tylko, ze on mi faktycznie dawał ku temu powody, bo flirtował z kobietami, bajerował je. Wiec miałam swego czasu właśnie taka chora jazdę w głowie. Jednak, będąc z ostatnim facetem, to on mi fundował takie chore akcje. „X dał Ci serduszko, dlaczego?!”, „ Y skomentował Ci zdjęcie z serduszkiem, o co chodzi, kręcisz z nim?” - matko, ile ja się musiałam tlumaczyc z takich bzdur. Dochodziło do tego, ze usuwalam czyjeś komentarze. Jeśli minie go na ulicy jakaś kobieta i się do niego uśmiechnie, a on ten uśmiech odwzajemni, to od razu świadczy o jakichś dziwnych zamiarach? Bez przesady. Związek to wybór, a on świadomie wybrał Ciebie. Jeśli będziesz się w ten sposób zachowywać to niezle go do siebie zniechęcisz. Osaczasz go Owieczko, a tak byc nie powinno, przecież to ona mu lajkuje te zdjęcia, a nie on jej... Jeszcze zrozumiałabym, gdyby to ob wykazywał jakieś niezdrowe zainteresowanie, zaczepiał ja.. ale.. kurde no, płyniesz. On przez to, ze zaczął być z Tobą, nie zbrzydł i nie stał się niewidzialny, ma prawo się podobać. Ja kiedyś byłam świadkiem sytuacji, gdy mój ostatni ex kupował nam bilety w kinie, stałam gdzieś dalej. Dziewczyna tak go kokietowała, ze myślałam, ze pęknę ze śmiechu. Jej mina, gdy podeszłam do niego i zapytałam „Kochanie, masz już te bilety?”, była bezcenna :-D ja tam dumna jestem, jak mój facet się podoba, bo jest mój
7,200 2020-01-14 00:59:41
Owieczka Weź pod uwagę,że po pierwsze to jest TYLKO internet i zdjęcia w sieci a po drugie, że to ONA a nie on wykazuje takie zachowanie. Zobacz, że skoro sytuacja z tamtą szefową ucichła i pojawiło się coś nowego..Nparawdę się nie przejmuj, szczególnie głupimi serduczkami, bo one NIC nie znaczą Choćby dlatego, ze są wirtualne
Ja przynajmniej nie przywiązuje wagi do tego, co ktoś mi piszę pod PUBLICZNYMI zdjeciami.Wysyła mu maile czy dzwoni do niego? W taką zazdrością i osaczaniem cieżko wytrzymać
7,201 2020-01-14 09:33:19
Macie rację, zaczynam go osaczać. Biorę się za siebie.
Pyłku, ja nie miałam na myśli ślubu, póki co chciałabym może za(d)ręczyn Nie wiem, czegoś, co da mi poczucie stabilizacji, bo mam wrażenie, że nasz związek przestał się rozwijać. Nie chodzi o nudę, bo uwielbiam naszą codzienność i nie nudzimy się ze sobą, ale ostatnio zadaję sobie pytanie "co dalej?". Czy tak będzie zawsze?
7,202 2020-01-14 09:56:41
A jak ma być? Co zmienia zaręczyny a później ślub, w waszym życiu codziennym?;)
7,203 2020-01-14 10:14:54
Czuję, że żyję w zawieszeniu. Niczego nie zmieni papier, nie raz już o tym mówiłam.
Ale czegoś mi brakuje. Nie wiem, serio, ostatnio hormony mi szaleją
Za tydzień mam psychologa, muszę wytrzymać.
7,204 2020-01-14 10:23:37
Właśnie, sam papierek niczego nie załatwi Rozwój związku i wejście na wyższy poziom warunkuje chyba bardziej wsolna praca nad nim obojga partnerów
Zatem co ma być dalej?Jeśli oboje tego chcecie to będzie tylko lepiej
7,205 2020-01-14 10:30:33
Chcemy, tylko czasem jest ciężko. To nasz pierwszy kryzys. Kumulacja problemów, stresów, które odbijają się na nas.
Nie wiem skąd we mnie to uczucie zazdrości, czy przez to, że te koleżanki są na wysokich stanowiskach, a ja...że są atrakcyjne itp.
Nie czuję się mniej atrakcyjna, czy głupia, więc nie wiem o co kaman. Jak już mówiłam, poruszyłam ten temat z psychologiem,zaczęliśmy o tym gadać na ostatnim spotkaniu, i będziemy kontynuować. Wszystko siedzi w mojej głowie i muszę to poukładać.
7,206 2020-01-14 11:03:32
To wszystko co złe i uwiera, najlepiej wyrzucić na dobre A poukładać tylko to, co wartościowe
7,207 2020-01-14 11:19:26
Oj papier zmienia. Bardzo dużo zmienia.
Tak długo jak papierka nie ma, można odejść w każdej chwili. Jak się jest po ślubie, to to odejście jest już większą decyzją i ma swoje konsekwencje. Ślub jest też pewnego rodzaju decyzją o pójściu dalej. Ślub jest efektem tej pracy, którą partnerzy robią.
Bagienniku, nie będąc w związku nie będziesz do końca tego rozumiał to nie jest przytyk tylko stwierdzenie faktu.
7,208 2020-01-14 11:25:51
Loka Z pewnością jest tak, jak mówisz u ludzi, którzy się na to decydują, tzn. na małżeństwo. Jednak co w takim razie powiedzieć o kimś, żyjącym w nieromalnym związku, kto twierdzi, że jego(czy bardziej ich) życie NICZYM się nie różni od życia dajmy na to ich znajomych, będących w małżeństwie? Nie mam na myśli kwestii prawno-urzędowych, ale raczej takich codziennych, życiowych I wcale nie twierdzę, że tak rzeczywiście jest, tylko sam się zastanawiam. Część osób decyduje się na związek nieformalny z pewnych powodów, coś nimi kieruje, że nie chcą tego "papierka", który na pewno może dużo zmienić..
7,209 2020-01-14 11:33:17
Loka Z pewnością jest tak, jak mówisz u ludzi, którzy się na to decydują, tzn. na małżeństwo. Jednak co w takim razie powiedzieć o kimś, żyjącym w nieromalnym związku, kto twierdzi, że jego(czy bardziej ich) życie NICZYM się nie różni od życia dajmy na to ich znajomych, będących w małżeństwie? Nie mam na myśli kwestii prawno-urzędowych, ale raczej takich codziennych, życiowych
I wcale nie twierdzę, że tak rzeczywiście jest, tylko sam się zastanawiam. Część osób decyduje się na związek nieformalny z pewnych powodów, coś nimi kieruje, że nie chcą tego "papierka", który na pewno może dużo zmienić..
Właśnie chodzi o to, że różni się. Tylko ludzie może nie sa jeszcze gotowi na to, żeby to dostrzec. Niektórzy twierdzą, że ślub im nie potrzebny. Znalam takich ludzi tylko takie związki prędzej czy później kończyły się rozstaniem. A potem magicznie osoba, która twierdziła, że ślubu nie potrzebuje, poznawała kogoś nowego i w ciągu 6 miesięcy był ślub.
Jeżeli twierdzisz, że ślub Ci nie potrzebny to to po prostu nie jest ta osoba.
Mam znajomych w związkach 6letnich i dłuższych i nawet jeżeli oni twierdzą, że ślubu zupełnie nie chcą, to ciągle mają na uwadze opcję "rozstanie i kolejny związek". To są relacje, w których mieszkanie kupuje jedna strona, a auto druga, bo są świadomi, że w przypadku rozstania trzeba będzie to podzielić. Po ślubie (bez intercyzy) nikt tak nie robi.
Ślub nie musi być mega hiper duży. Można iść ze świadkami do urzędu i podpisać się na papierze i tyle. Nie musisz nosić obrączki, nie musisz zmieniać nazwiska. Ale jest to krok dalej, jest to unormowanie swojej sytuacji prawnej. To bardziej chodzi o własną świadomość.
Paradoksalnie te długoletnie związki często trzymają się z braku laku i braku innych opcji. Ale ludzie ciągle czekają aż się coś zmieni i dlatego nie potrafią podjąć decyzji o tym, żeby sformalizować związek i przestać prawnie być osobą stanu wolnego, a przy okazji też założyć, że obecny związek to ten jedyny.
7,210 2020-01-14 11:41:21
Loka, zgadzam się z Tobą, że mając papier trudniej jest trzasnąć drzwiami. I o tym też już pisałam.
Ja już raz byłam czyjąś żoną, no i skończyło się jak się skończyło. Papier nie uchronił nas przed jego chorobą psychiczną.
Jeszcze dwa lata temu mówiłam "no way" żadnego więcej ślubu, jak ma się być razem to się będzie. Ale chyba zaczyna mi uwierać, że nie ma tych deklaracji. Problem, że ja też nie wychodzę przed szereg...Wiecie, o takich tematach rozmawia się (najczęściej) albo w fazie pierwszego haju, albo w kryzysie. Kiedy my byliśmy na haju, on marzył, chciał, a ja go spuściłam na drzewo, jednym krótkim monologiem w samochodzie. Od tamtej pory temat umarł, a było to prawie 4 lata temu. Poznał moje zdanie, zderzył się z niewygodną rzeczywistością, odpuścił te swoje marzenia, ale został. Teraz, kiedy przechodzimy gorsze chwile, idiotyczną rzeczą byłoby robienie takich rzeczy, bo to nie ma być ratunkiem dla związku, tylko jego kontynuacja. Presja nie pomaga.
Rozmawiamy dużo, on chce być, jest, kocha, tak jak ja. Ale planowanie w takich trudnych sytuacjach mija się z celem. Powiedziałam mu, że chcę mieć normalny w końcu dom, rodzinę i on też powiedział, że chce. Musimy się zebrać w sobie, poukładać to co się rozsypało i dalej dzielić tę swoją codzienność.
Ja muszę pracować nad sobą, swoją zazdrością, która powoli staje się obsesją.
7,211 2020-01-14 12:04:57
No wiadomo, że papier przed niczym nie chroni.
Nie chroni też przed rozstaniem.
Ale za to przed wzięciem ślubu się konkretnie rozważa to, czy chce się wchodzić z daną osobą w relację z konkretnymi obowiązkami, które z papierka wynikają. Slub jest deklaracją. Jeżeli ktoś ślubu nie chce, to najczęściej właśnie jest mu dobrze jak jest, ale nie chce się deklarować, bo przyszłość może być różna. Nie piję tu do Ciebie Owieczko, bo wiadomo, że po rozwodzie jest inaczej.
Trzymam za Was kciuki
pochwalę się też - zmieniam pracę!
7,212 2020-01-14 12:10:36
Loka, gratulacje!!! Życzę Ci byś się spełniała w nowej pracy
Ja cały czas się rozglądam, ale ogłoszenia, które widzę jakoś mnie nie zachęcają. Nie ma nic dla mnie.
Ale jak zobaczyłam, że w Biedrze mają podwyżki, to zaczęłam się nad nią zastanawiać Problem w tym, że ja nie lubię ludzi, więc ciężko byłoby mi ich obsługiwać f2f, a i stara już jestem, to ciężko mi dźwigać kartony
7,213 2020-01-14 12:25:59
Dzięki w sumie u mnie to był taki trochę rzut na taśmę, przed świętami przyszłam z pracy taka mega wkurzona bo dostałam niezasłużony ochrzan, weszłam na stronę i wysłałam może z 5 CV w różne miejsca
potem już mi się nie chciało szukać więcej, nie sprawdzałam, planowałam zmieniać pracę, ale tak na spokojnie zająć się tym teraz w styczniu, a tu oni do mnie zadzwonili 2.01 z ofertą
tydzień temu w czwartek byłam na rozmowie i teraz już dostałam odpowiedź. Wprawdzie nie płacą dużo więcej, ale zawsze to trochę różnicy w górę
no i nowe doświadczenia, a tym razem firma ma dużo większy prestiż niż moja obecna
tylko to dalek korpo.
7,214 2020-01-14 12:27:14
Z mojej strony mogę powiedzieć tyle, że pozostaje mi wierzyć na słowo. Przynajmniej w kwestii tego, czy samo wzięcie ślubu jest w jakikolwiek sposób rozwojem związku, swoistym przejściem na inny etap. Nie wspominam tutaj o kwestiach prawnych. Raczej chodziło mi o to, czy ludzie żyjacy w związku nieformalnym, twierdzący,że jest im dobrze mają się czuć jakoś gorzej, niż ci, którzy wzięli ślub. Od strony jakby wewnętrznej: jeśli się kochają i jest im ze sobą doskonale, mogą przecież dojść do wniosku, żę ślub nie zmieni NIC w ich sferze uczuiowej i partnerskiej..? Niby trudniej odejść, gdy jest się małżeństwem, ale przecież ślub to nie jest gwarancja czy nawet środek na to, żeby wszystko się dobrze układało..Dopuszczam do siebie po prostu myśl, że ludzie mogą być pewni, że ich partner jest tym jedynym, ale sformalizowanie ich związku nie umocni w jakikolwiek sposób ich związku od środka. Czy zawarcie małżeństwa może nas dodatkowo uchronić przed ryzykiem popełnienia błedu czy zwalczania przeszkód na naszej żcyiowejh drodze? Pwoinno, ale jak pokazują liczne rozwody, to ludziom potem nieraz jest dość łatwo się rozejść, ot tak..
Zmiana pracy? Oby na lepszą pod kazdym względem!
7,215 2020-01-14 12:41:34 Ostatnio edytowany przez Pokręcona Owieczka (2020-01-14 12:41:51)
Wiecie jaką ja zauważyłam różnicę po ślubie? Że nie było kłótni z doopy, w ogóle jakoś wszystko się uspokoiło ( do czasu).
Z perspektywy czasu, uważam że mój ślub był błędem, bo nasz 6-cio letni związek był jedną wielką huśtawką. No ale czasu nie cofnę.
Ślub (cywilny) dał nam jakieś poczucie spokoju, nie zaczęliśmy się bardziej lub mniej kochać. Ale tak, było coś innego.
Po traumie ciężko jest wymazać z pamięci złe doświadczenia. To zostaje, Wiek też robi swoje. Im jestem starsza, tym staje się bardziej pragmatyczna.