Codziennie zbieram się by cos wam od siebie wyskrobac. Obawiam się jedynie że pomimo wszystkiego nadal gdzies tam jestem w tyle.
Mam za sobą spotkanie z ex. Wrócił na komunie syna i byl 10 dni na miejscu. Pech chcial ze już pierwszego dnia krecil sie pod moimi oknami swoim pieknym, nowym cabrio, oczywiście z nowa towarzyszka życia. Nie do konca potrafilam zrozumiec jego postępowanie ale po piereszym szoku i dolikatnym uklociu zazdrości poczulam ulge. Nie roztopilam sie, nie upadlam, nie rozpadlam się na kawałki. Poprostu poszlam przed siebie dalej. Tu również przyjaciele stanęli na wysokosci i dbali o mnie bym przez te 10 dni nie była sama z myślami.
Trafilam na niego jeszcze jeden raz , tym razem jednak nawiązaliśmy trwający conajmniej 20 sekund kontakt wzrokowy. Niestety nie otrzymalam nawet delikatnego kiwniecia głowa (towarzyszka znowu u boku) wiec stwierdziłam że totalny z niego frajer. Co zauwazylam natomiast? Pominmy fakt ze mój wzrok i mina chyba uświadomiły mu że kolegami to my juz nie będziemy, ale jego oczy... Dziwne to było. Jednocześnie smutne, żałosne i jakby przepraszajace? Nie wiem , również staralam się to wyrzucić z głowy.
Kilka dni chodzilam otepiala i z dniem jego powrotu na misje poczulam się niebo lepiej. Na stałe wraca w lipcu.
A z pozytywnych spraw? Za półtora tyg zaczynam tygodniowy urlop w Sandra Spa w Pogorzelicy <3 . razem z dziecmi, kuzynka i wlasnie naszymi przyjaciółmi i ich dziećmi. Najlepsze towarzystwo które moglam sobie wymarzyc.
A w sobote idę na wesele - i uwaga . Z kimś kogo kompletnie nie znam . kiedys poznalam chłopaka na Badoo. Przeszliśmy na instagram i tak sobie jako tako utrzymywalismy kontakt. Dzieli nas 100 km wiec zaproponowal mi ten szalony pomysł. A ja w to wchodzę. Chłop w zasadzie kompletnie nie w moim typie ale co tam. Zawsze to okazja by wyglądać nieziemsko.
Czy mowilam wam juz ze zostaje do końca życia singielka? To właśnie wam mówię.
Wszystkie związki w koło się rozpadają. A ja już nie chce cierpieć.
Miłego wieczoru