Miłycham napisał/a:Mnie skutki interesują. Czy powstaną jakieś nowe zajęcia czy może nowe sposoby kombinowania 
Moim zdaniem pójdzie to wybitnie w kierunku kombinowania. Nie wiem czy te luki w przepisach już zostały załatane, ale słyszałam na przykład o pomysłach stawiania przy marketach niewielkich stacji benzynowych (sklep przy stacji jak najbardziej ma prawo bytu), otwierania w niedzielę Biedronek i Lidla, bo piekarnie są wyłączone z działania ustawy, a tam pieczywo wypieka się na miejscu - ustawa (przynajmniej w pierwotnym kształcie) nie zakłada jaki udział w całościowej sprzedaży musi mieć 'piekarniana' działka. I tak dalej, i tak dalej.
Ja nie twierdzę, że muszę robić zakupy w niedzielę, ale generalnie irytuje mnie, że ktoś mi coś narzuca, nie dając wyboru, tak jakbym była jakąś nierozumną istotą, która nie wie, że można inaczej spędzać wolną niedzielę. Tak jak irytuje mnie to wycieranie sobie własnych celów szumnymi hasłami "zacieśnianie więzi rodzinnych", choć przecież powszechnie wiadomo, że tu nie o żadne więzi chodzi.
Poza tym, litości, jak ktoś tych więzi na co dzień nie pielęgnuje, to i żadna wolna niedziela tego nie zmieni, pomijając przy tym kwestię, że tu wszystko rozbija się nie o ilość, ale jakość tego spędzanego ze sobą czasu. Na przykład mój mąż wykonuje taki zawód i ma taką pracę, że dyżury pełnić musi także w niedziele i święta, nikt się jakoś nad nami nie rozczula, że czasem zdarza się, że ma tylko jeden wolny weekend w miesiącu, a zwykle także przynajmniej jeden dzień Wielkanocy i Bożego Narodzenia musimy spędzać osobno. Mimo wszystko nie zauważyłam, żeby z naszymi więziami coś było nie tak. Po prostu nadrabiamy, kiedy możemy.
I wreszcie, choć to argument, który wielu przyprawia o palpitacje serca, pracownicy handlu, w przeciwieństwie do konsumentów, mają jakiś wybór, bo przecież zawsze mogli wybrać dla siebie inną branżę. Jednym słowem można założyć, że był to ich świadomy wybór - ze wszystkimi 'urokami' i konsekwencjami. Dokładnie tak, jak w każdej pracy.