Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie! - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 56 ]

1

Temat: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Super Express napisał o planowanych w KK zmianach dotyczących zasad udzielania sakramentu ślubu. Zaostrzenie rygorów zapowiedział już papież Benedykt XVI, ale teraz zmiany, dosyć poważne, planują polscy hierarchowie. Na przykład przed ołtarzem nie będzie mogła stanąć kobieta w ciąży, Kościół chce również, by pary przechodziły badania psychiatryczne, narzeczeństwo było nie krótsze niż rok, a same nauki przedmałżeńskie trwały znacznie dłużej niż do tej pory. Kościół życzy sobie, by przyszli małżonkowie w protokole przedmałżeńskim odpowiadali na dodatkowe pytania, w tym na temat doświadczeń seksualnych, uzależnień czy podawali informacje dotyczące przebytych chorób wenerycznych. Z informacji Super Expressu wynika, że Komisja Episkopatu ds. Duszpasterstwa Rodzin listę zmian ma przyjąć już za kilka miesięcy.

Jak oceniacie te zaostrzenia? W dobie coraz luźniejszego podejścia do małżeństwa taka droga postępowania jest słuszna czy KK jednak strzela sobie w stopę?


----------
Prawdę mówiąc dosyć długo zastanawiałam się który dział będzie właściwy, ale ostatecznie uznałam, że poruszony temat niewiele ma wspólnego z duchowymi poszukiwaniami, dlatego umieszczam tutaj. Jeśli jednak dyskusja pójdzie w 'duchowym' kierunku, to wątek zostanie przeniesiony.

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-03-22 15:11:00)

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Super Express to gazeta rządna afer. Nie jest to wiarygodne i rzetelne źródło wiedzy

3

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Szczerze, to sama nie wiem, co o tym myśleć.
Jeśli to prawda, to sądzę, że niewiele się zmieni. Kto będzie chciał wziąć ślub kościelny, to i tak przejdzie przez wszystkie etapy i ten ślub weźmie.

4

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Moim zdaniem te informacje pojawiają się zbyt często i w zbyt różnych miejscach sieci, by uznać, że jest to wyłącznie szukanie sensacji.

5

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Mnie się wydaje, że jednak to takie bicie piany. Polityka Papieża Franciszka, z tego co się orientuję, zmierza do liberalizacji zasad kościoła. Watykan chyba też ma głos w tej sprawie.
I tak wziąć ślub kościelny to teraz nie takie hop siup.

6

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

A gdzie w tym wszystkim jest Bóg?

7

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
zmartwiony86 napisał/a:

A gdzie w tym wszystkim jest Bóg?

Nie każdy go widzi wink

8

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Na pewno nie widzą go pomysłodawcy tych zmian, bo one nie są zgodne z wiarą katolicką. Ciężarna kobieta może się wyspowiadać z grzechu współżycia pozamałżeńskiego i jeśli szczerze żałuje musi uzyskać rozgrzeszenie, a w efekcie stan łaski uświęcającej. Czyli de facto w razie śmierci może iść do nieba. Ale nie może wziąć ślubu kościelnego, bo ktoś tworzy bzdurną biurokrację.

9

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

jak ktoś wierzy to przyjmuje wszystko bez marudzenia. Na  tym polega wiara, a wiara wiąże się ze stosowaniem się do zasad KK.
Osobiście uważam, że takie zaostrzenia mają sens ponieważ kościół chce jak najbardziej zminimalizować ryzyko rozstań. Np. do tej pory była tylko rozmowa z księdzem na temat czy w rodzinie były choroby psychiczne, teraz maja być badania zatem od razu jest mniejsze prawdopodobieństwo zatajenia przed małżonkiem przyszłym choroby.
Jak ktoś naprawdę wierzący będzie chciał wziąć ślub kościelny to go weźmie, a jak ktoś ma to w nosie i bierze ten ślub bo każdy tak robi to może w końcu nie będzie się tyle osób sama zmuszać do tego. W końcu na jaw wyjdzie ilu jest tych wierzących w naszym kraju.

Z drugiej strony jeżeli "co łaska" będzie większa to i  na takie rzeczy księża będą przymykać oczy

10

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

W ogóle badania przed ślubem maja sens. Kiedyś widziałem na amerykańskim filmie, że były obowiązkowe, żeby przyszli małżonkowie znali swój stan zdrowia. Nie wiem czy to obowiązuje albo obowiązywało w całych Stanach, na konkretnym obszarze czy w ogóle to fikcja, ale fajne. Według nauczania KK sama ciąża nie powinna być powodem do ślubu, ale zakaz to już za dużo i jakoś w to nie wierzę. Reszta zmian wydaje się być OK o ile to będzie w duchu zrozumienia, a nie piętnowania.

11

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
Nirvanka87 napisał/a:

Np. do tej pory była tylko rozmowa z księdzem na temat czy w rodzinie były choroby psychiczne, teraz maja być badania zatem od razu jest mniejsze prawdopodobieństwo zatajenia przed małżonkiem przyszłym choroby.

Moim zdaniem takie przymusowe badania naruszają godność osób chcących się pobrać. Zrozumiałabym, gdyby Krk miał na celu wykluczyć ze wspólnoty osoby niepraktykujące, ale tu raczej chodzi o coś innego. Tylko o co? Przecież to oczywiste, że większość par będzie kłamało na potęgę w tych kwestionariuszach.
BTW Zatajenie choroby zdarza się pewnie dość rzadko, chyba że chodzi o deformację anatomiczną zwaną "dupą na boku".

12

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
Makigigi napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

Np. do tej pory była tylko rozmowa z księdzem na temat czy w rodzinie były choroby psychiczne, teraz maja być badania zatem od razu jest mniejsze prawdopodobieństwo zatajenia przed małżonkiem przyszłym choroby.

Moim zdaniem takie przymusowe badania naruszają godność osób chcących się pobrać. Zrozumiałabym, gdyby Krk miał na celu wykluczyć ze wspólnoty osoby niepraktykujące, ale tu raczej chodzi o coś innego. Tylko o co? Przecież to oczywiste, że większość par będzie kłamało na potęgę w tych kwestionariuszach.
BTW Zatajenie choroby zdarza się pewnie dość rzadko, chyba że chodzi o deformację anatomiczną zwaną "dupą na boku".

ale to nie jest przymusowe, nie chcesz to się nie badasz i nie bierzesz ślubu. tak jak np nie musisz żyć zgodnie z prawem, ale jeżeli je naruszysz to np, nie będziesz mogła zostać policjantem, albo pracować w placówkach wychowawczych.

A tak już bardziej w temacie, kłamanie w kwestionariuszach nic nie da, jeżeli będą badani przez psychologa, czy psychiatrę. Po prostu to jest tak, że niektórzy ludzie biorą ślub, a potem na jaw wychodzą ich różne zachowania, które podważają ich dojrzałość do założenia rodziny. Te zachowania są też podstawą do unieważnienia małżeństwa w KK. Zatem ja odczuwam to w ten sposób, a przynajmniej mam gorąca nadzieję, ze nowe zasady maja to na celu, mianowicie, mają na celu ochronę osób, które chcą się z kimś związać i są w 100% uczciwi, przed niepoważnymi, niedojrzałymi, kłamliwymi partnerami.

Deformacja anatomiczna mnie rozbawiła do łez- dzięki big_smile

13

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
zmartwiony86 napisał/a:

Na pewno nie widzą go pomysłodawcy tych zmian, bo one nie są zgodne z wiarą katolicką. Ciężarna kobieta może się wyspowiadać z grzechu współżycia pozamałżeńskiego i jeśli szczerze żałuje musi uzyskać rozgrzeszenie, a w efekcie stan łaski uświęcającej. Czyli de facto w razie śmierci może iść do nieba. Ale nie może wziąć ślubu kościelnego, bo ktoś tworzy bzdurną biurokrację.

Taaaaa, wierzysz w to co mówisz? (wjedzie mi tu czołg? big_smile )
Ile osób odchodząc od konfesjonału wie, że przy następnej spowiedzi będzie mówić te same grzechy. Niektórzy ludzie przez całe życie wyspowiadają się ciągle z tych samych grzechów.

14

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Oczywiście badający mogą być praktykującymi katolikami, żeby było uczciwie. Skoro KK dostarczy im wielu nowych klientów to zapewne coś odpalą. I tym sposobem wszyscy zadowoleni wink

15

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Nie zrobią tak:D za dużo ludzi by im odpadło, za mało papierków i kasy z tego będzie.

16

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
Nirvanka87 napisał/a:
Makigigi napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

Np. do tej pory była tylko rozmowa z księdzem na temat czy w rodzinie były choroby psychiczne, teraz maja być badania zatem od razu jest mniejsze prawdopodobieństwo zatajenia przed małżonkiem przyszłym choroby.

Moim zdaniem takie przymusowe badania naruszają godność osób chcących się pobrać. Zrozumiałabym, gdyby Krk miał na celu wykluczyć ze wspólnoty osoby niepraktykujące, ale tu raczej chodzi o coś innego. Tylko o co? Przecież to oczywiste, że większość par będzie kłamało na potęgę w tych kwestionariuszach.
BTW Zatajenie choroby zdarza się pewnie dość rzadko, chyba że chodzi o deformację anatomiczną zwaną "dupą na boku".

ale to nie jest przymusowe, nie chcesz to się nie badasz i nie bierzesz ślubu. tak jak np nie musisz żyć zgodnie z prawem, ale jeżeli je naruszysz to np, nie będziesz mogła zostać policjantem, albo pracować w placówkach wychowawczych.

A tak już bardziej w temacie, kłamanie w kwestionariuszach nic nie da, jeżeli będą badani przez psychologa, czy psychiatrę. Po prostu to jest tak, że niektórzy ludzie biorą ślub, a potem na jaw wychodzą ich różne zachowania, które podważają ich dojrzałość do założenia rodziny. Te zachowania są też podstawą do unieważnienia małżeństwa w KK. Zatem ja odczuwam to w ten sposób, a przynajmniej mam gorąca nadzieję, ze nowe zasady maja to na celu, mianowicie, mają na celu ochronę osób, które chcą się z kimś związać i są w 100% uczciwi, przed niepoważnymi, niedojrzałymi, kłamliwymi partnerami.

Deformacja anatomiczna mnie rozbawiła do łez- dzięki big_smile

Przymusowe w takim kontekście, że jako wierząca i praktykująca katoliczka chcesz wziąć ślub, to musisz przejść procedurę.
Moim zdaniem w przytoczonej w temacie sytuacji kościół źle pojmuje swoją rolę. Skoro Bóg dał człowiekowi wolną wolę, to rolą Kościoła jest wskazanie odpowiedniej drogi, nauczanie o moralności katolickiej i dogmatach wiary. A tu Kościół odbiera człowiekowi ten dar boży albo traktuje go jako niezdolnego do właściwego dysponowania swoją wolą i narzuca mu z góry, jak myśleć i postępować, rozlicza go z uczynków, udziela połajanek a nawet karze (na przykład odmawia sakramentu chrztu dziecka samotnej matki). Jest ogromna różnica między wskazaniem komuś drogi, a popędzaniem go biczem, żeby nią podążał.

17

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Makigigi, masz oczywiście rację bo to co piszesz jest po prostu logiczne. Natomiast osoby wierzące myślą inaczej- nie chodzi mi o to, ze są głupie, czy myślą nielogicznie, po prostu, jeżeli są wyznawcami tej religii i należą do KK muszą przyjmować "na klatę" każde takie zarządzenie, tak samo, jak odgórnie po prostu wierzą w dogmaty. Oni sie nie zastanawiają jak np. ja, czy Bóg istnieje w jakiej formie itp, oni wierzą, na tym to polega. Już to pisałam, religia i KK to nie jest szwedzki stół, z którego bierze się to co nam odpowiada, a na resztę przymyka oko. Ja np chciałabym wierzyć, myślę, że takim osobom jest lepiej pod względem duchowym (nie mówię o fanatykach), że potrafią w religii znaleźć ukojenie. Niestety ja nie umiem po prostu uwierzyć, a też nie jestem oszustką i nie będę wybierała tylko tych aspektów religii i zasad KK, które mi odpowiadają, a o innych w ogóle nie myślała.

18

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
Olinka napisał/a:

Super Express napisał o planowanych w KK zmianach dotyczących zasad udzielania sakramentu ślubu. Zaostrzenie rygorów zapowiedział już papież Benedykt XVI, ale teraz zmiany, dosyć poważne, planują polscy hierarchowie. Na przykład przed ołtarzem nie będzie mogła stanąć kobieta w ciąży, kościół chce również, by pary przechodziły badania psychiatryczne, narzeczeństwo było nie krótsze niż rok, a same nauki przedmałżeńskie trwały znacznie dłużej niż do tej pory. Kościół życzy sobie, by przyszli małżonkowie w protokole przedmałżeńskim odpowiadali na dodatkowe pytania, w tym na temat doświadczeń seksualnych, uzależnień czy podawali informacje dotyczące przebytych chorób wenerycznych. Z informacji Super Expressu wynika, że Komisja Episkopatu ds. Duszpasterstwa Rodzin listę zmian ma przyjąć już za kilka miesięcy.

Jak oceniacie te zaostrzenia? W dobie coraz luźniejszego podejścia do małżeństwa taka droga postępowania jest słuszna czy KK jednak strzela sobie w stopę?

W dobie zaostrzania przepisów o ochronie danych osobowych, mało prawdopodobne aby badania medyczne, czy ankiety na temat stanu zdrowia, życia seksualnego itd. były do wprowadzenia. Czym innym jest konfesjonał, gdzie każdy mówi to co sam "chce", a co innego sformalizowana ankieta którą ktoś musi wypełnić aby uzyskać dostęp do usługi, a taką jest udzielenie ślubu. To zostaje na piśmie i jest w archiwum. A to już zupełnie inna bajka.

19

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
Makigigi napisał/a:

Przecież to oczywiste, że większość par będzie kłamało na potęgę w tych kwestionariuszach.

Jedna z moich znajomych nawet nie ukrywa faktu, że chcąc wziąć ślub kościelny podrobiła podpis księdza świadczący o tym, że przystąpiła do spowiedzi - był to jeden z warunków udzielenia sakramentu.

Prawdę mówiąc sama zastanawiam się co ma na celu zaostrzenie zasad udzielania ślubów. Moim zdaniem zbyt duża ingerencja w życie wiernych raczej ich zniechęci niż zachęci do uczestnictwa w życiu Kościoła, a przecież KK powinno zależeć na dużej wspólnocie, bez względu na motywy którymi wierni się kierują, zwłaszcza, że tak nakazuje nauka. Weźmy na przykład osoby, którym w kwestii ślubu kościelnego tak naprawdę jest wszystko jedno (znam takich mnóstwo) - jeśli postawi się przed nimi zbyt wiele przeszkód, to zniechęcone po prostu odpuszczą. Ja nawet nie uwierzę, że chodzi o tak zwane oddzielanie ziarna od plew, z kolei stawianie przeszkód chyba nie jest właściwą drogą do budowania mocnego Kościoła i jego nowej jakości.

Z drugiej strony ostatnio w ogóle odczuwa się tendencję do kontroli - wszystkiego i wszystkich, łącznie z naszymi sumieniami, tak jakbyśmy sami o sobie nie potrafili decydować w sposób rozumny. Dlatego i to chyba mnie specjalnie nie dziwi.

20

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
Nirvanka87 napisał/a:

Makigigi, masz oczywiście rację bo to co piszesz jest po prostu logiczne. Natomiast osoby wierzące myślą inaczej- nie chodzi mi o to, ze są głupie, czy myślą nielogicznie, po prostu, jeżeli są wyznawcami tej religii i należą do KK muszą przyjmować "na klatę" każde takie zarządzenie, tak samo, jak odgórnie po prostu wierzą w dogmaty. Oni sie nie zastanawiają jak np. ja, czy Bóg istnieje w jakiej formie itp, oni wierzą, na tym to polega. Już to pisałam, religia i KK to nie jest szwedzki stół, z którego bierze się to co nam odpowiada, a na resztę przymyka oko. Ja np chciałabym wierzyć, myślę, że takim osobom jest lepiej pod względem duchowym (nie mówię o fanatykach), że potrafią w religii znaleźć ukojenie. Niestety ja nie umiem po prostu uwierzyć, a też nie jestem oszustką i nie będę wybierała tylko tych aspektów religii i zasad KK, które mi odpowiadają, a o innych w ogóle nie myślała.

Z tymi wierzącymi bywa różnie - część ślepo podąża za przykazaniami kościoła, część - jak pisałaś - traktuje religię, jak szwedzki stół. Tych drugich chyba jest więcej i to raczej dobrze, bo to znaczy, że myślą :-). Albo nie myślą wcale, tylko są wygodni. Ale część na pewno myśli.
Moim zdaniem, kościół i wiara to dwie rzeczy, które się na siebie tylko nieznacznie nakładają - kościół, jako instytucja w teorii powinien dawać wiernym wykładnię i interpretację dogmatów wiary. Ale wiara już to kwestia duchowa poszczególnych członków wspólnoty - łączy ich wyznawanie tych samych zasadniczych dogmatów: Trójcy, zmartwychwstania itd. A kwestie: czy aborcja może zostać usprawiedliwiona w szczególnych wypadkach, czy gender stworzył szatan, to właśnie ta kościelna interpretacja zasad wiary. Dziś jest taka, jutro może być inna. Jeśli (hipotetycznie i przejaskrawiając) jutro z ambony zaczną padać słowa, że każdy katolik ma 30% wszystkich swoich pieniędzy złożyć w ofierze, bo chciwość to grzech ,to większość ludzi popuka się w czoła. Nie przestaną być katolikami, ani nie przestaną wierzyć w Boga, mimo że kościół przypisze im grzech chciwości. Nie wiem, czy ten przykład dobrze przekazuje, co miałam na myśli.

21

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
Olinka napisał/a:

Jak oceniacie te zaostrzenia? W dobie coraz luźniejszego podejścia do małżeństwa taka droga postępowania jest słuszna czy KK jednak strzela sobie w stopę?

Uważam, że te propozycja uzupełnienia tych kwesionariuszy jest żenująca.

Takie zaostrzenia zniechęcą jeszcze bardziej młodych ludzi, których z kościołów ubywa, a nie przybywa.

Instytucja KK wydaje mi się być coraz bardziej kuriozalna.


Na szczęście przynależność do niej na chwilę obecną w tym kraju obligatoryjna nie jest.

22

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
I_see_beyond napisał/a:

Instytucja KK wydaje mi się być coraz bardziej kuriozalna.

Aż trudno uwierzyć, że KK zamiast otworzyć się na młodych ludzi (głównie młodzi ludzie biorą śluby kościelne), to stawia coraz większe wymagania, które tworzą bariery, zniechęcają a wahającym się dają argumenty „przeciwko”. Ech...szkoda sad

23

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
Olinka napisał/a:

Prawdę mówiąc sama zastanawiam się co ma na celu zaostrzenie zasad udzielania ślubów. Moim zdaniem zbyt duża ingerencja w życie wiernych raczej ich zniechęci niż zachęci do uczestnictwa w życiu Kościoła, a przecież KK powinno zależeć na dużej wspólnocie, bez względu na motywy którymi wierni się kierują, zwłaszcza, że tak nakazuje nauka.

Nie wiem co kościołowi z dużej wspólnoty, która działa na zasadzie szwedzkiego stołu, jak tu ładnie, to nazwano. Chyba, że zakładając chęć ściągania większych ilości datków wink ale to wcale się tak łątwo nie przekłada. Ci od szwedzkiego stołu pójdą do kościoła od święta, więc na tacę dają rzadko. Nabzdyczają się, że ksiądz chodzi po kolędzie. Uczestnictwo we wspólnocie wyznaniowej, to dla nich ślub z fajną oprawą, chrzciny, komunia dzieci. Czyli te momenty kiedy trzeba jakąś religijną procedurę odfajkować. A kościół nie jest od odfajkowywania ludziom fajnej ceremonii. Nie ma obowiązku brania ślubu kościelnego, zresztą on tylko życie komplikuje, bo wziąć potem rozwód kościelny też jest trudno. Nie lepiej pójść klepnąć podpis w magistracie, a potem w razie czego machnąć sobie rozwód?

24

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Kolejny dowód na to, że polscy biskupi są coraz bardziej oderwani od rzeczywistości. Ale to ich problem. Podejrzewam, że obroty ze ślubów im spadną big_smile Ja mam ślub cywilny i nie zamierzam nigdy brać kościelnego.

25

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Jestem za dociśnięciem śruby przez KK np.: podatek kościelny, żeby katolicy wreszcie się policzyli, a nie założenie, że każdy Polak to katolik.

26

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
marioosh666 napisał/a:

Jestem za dociśnięciem śruby przez KK np.: podatek kościelny, żeby katolicy wreszcie się policzyli, a nie założenie, że każdy Polak to katolik.

KK woli tkwić w fikcji i nieświadomości, bo wyniki takiego policzenia mogłyby być dla nich smutne.

27

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
wilczysko napisał/a:
marioosh666 napisał/a:

Jestem za dociśnięciem śruby przez KK np.: podatek kościelny, żeby katolicy wreszcie się policzyli, a nie założenie, że każdy Polak to katolik.

KK woli tkwić w fikcji i nieświadomości, bo wyniki takiego policzenia mogłyby być dla nich smutne.

Podpisuję się pod postulatem mario, przy jednoczesnym podzielaniu smutnej konstatacji w tym temacie Wilka.

28

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
Snake napisał/a:

Nie wiem co kościołowi z dużej wspólnoty, która działa na zasadzie szwedzkiego stołu, jak tu ładnie, to nazwano. Chyba, że zakładając chęć ściągania większych ilości datków wink ale to wcale się tak łątwo nie przekłada. Ci od szwedzkiego stołu pójdą do kościoła od święta, więc na tacę dają rzadko. Nabzdyczają się, że ksiądz chodzi po kolędzie. Uczestnictwo we wspólnocie wyznaniowej, to dla nich ślub z fajną oprawą, chrzciny, komunia dzieci. Czyli te momenty kiedy trzeba jakąś religijną procedurę odfajkować. A kościół nie jest od odfajkowywania ludziom fajnej ceremonii.

Owszem, ale trudno stwierdzić, żeby sami hierarchowie przejmowali się powinnością Kościoła i jakością wiary, łącznie z własną, a sądzę, że im większa liczebność, tym większa jego (kościoła) siła, choćby mentalna. Zresztą za chrzest, ślub czy pogrzeb się płaci i to wcale niemało, więc nawet jeśli nie na co dzień, to przynajmniej raz na jakiś czas z każdego 'katolika' jest jakiś wymierny zysk.

snake napisał/a:

Nie ma obowiązku brania ślubu kościelnego, zresztą on tylko życie komplikuje, bo wziąć potem rozwód kościelny też jest trudno. Nie lepiej pójść klepnąć podpis w magistracie, a potem w razie czego machnąć sobie rozwód?

No i wszystko zmierza ku temu, że tak będzie coraz częściej wink.

29

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
marioosh666 napisał/a:

Oczywiście badający mogą być praktykującymi katolikami, żeby było uczciwie. Skoro KK dostarczy im wielu nowych klientów to zapewne coś odpalą. I tym sposobem wszyscy zadowoleni wink

Zgadzam się. Poza tym co jest złego w pomyśle, skoro w małżeństwach nie ma przemocy, to może badania psychiatryczne sprawiłby, że rzeczywiście część psycholi nie dostałaby pozwolenia na ślub i rozmnażanie się.

30

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
Olinka napisał/a:

Owszem, ale trudno stwierdzić, żeby sami hierarchowie przejmowali się powinnością kościoła i jakością wiary, łącznie z własną, a sądzę, że im większa liczebność, tym większa jego (kościoła) siła, choćby mentalna. Zresztą za chrzest, ślub czy pogrzeb się płaci i to wcale niemało, więc nawet jeśli nie na co dzień, to przynajmniej raz na jakiś czas z każdego 'katolika' jest jakiś wymierny zysk.

To w czym problem? wink Sami sobie widać odejmują od ust. Zresztą te badania psychiatryczne mają zapewne uzasadnienie, w tym że ukryta przed przyszłym małżonkiem choroba psychiczna staje się popularną metodą na unieważnienie ślubu kościelnego. A jaki to dziś problem znaleźć lekarza, który za kasę wyda każde zaświadczenie? Tak zaś kościół wyciągnie wynik badania przed ślubem, z którego będzie wynikać, że nawet jeśli choroba była, to chory o niej mógł nie wiedzieć więc nic nie ukrywał. Mnie osobiście taka postawa kościoła się podoba. To w zasadzie ostatnia instytucja, która pokazuje, że ślub, to nie zabawa. Chcesz się wiązać w wolnym związku wolna wola. Chcesz brać ślub cywilny, wolna wola, a rozwód dostaniesz prawie bez problemu. Chcesz brać ślub kościelny? No to uważaj, bo to poważna sprawa. W zasadzie na całe życie, nie ma odwołania więc dobrze się zastanów człowieku czy chcesz.

31 Ostatnio edytowany przez Kleoma (2018-03-23 14:53:13)

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Nierealne. Sami księża na parafiach nie zechcą tego. Bo dochody im spadną.
Jeśli kobiety w ciąży nie będą mogły stanąć przed ołtarzem to i chrzest dziecka będzie musiał być przesunięty do czasu aż rodzice wezmą ślub?
A łatwiej dla nowożeńców brać ślub w ciąży niż gdy już dziecko na świecie.
Chociaż pewnie zakłady krawieckie się dostosują.
Szyją suknie ślubne dla kobiet w zaawansowanej ciąży to będą szyć i dla matek karmiących.
A  w kościele będzie przygotowane miejsce na wózek przy rodzicach biorących ślub. Albo kołyska.


A co jeśli data ślubu ustalona, sala zamówiona i okazuje się na kilka dni przed ślubem , że panna młoda jest we wczesnej ciąży?
Ma odwołać wszystko czy zataić ciążę?

32 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-03-23 15:02:14)

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
Olinka napisał/a:

Super Express napisał o planowanych w KK zmianach dotyczących zasad udzielania sakramentu ślubu. Zaostrzenie rygorów zapowiedział już papież Benedykt XVI, ale teraz zmiany, dosyć poważne, planują polscy hierarchowie. Na przykład przed ołtarzem nie będzie mogła stanąć kobieta w ciąży, Kościół chce również, by pary przechodziły badania psychiatryczne, narzeczeństwo było nie krótsze niż rok, a same nauki przedmałżeńskie trwały znacznie dłużej niż do tej pory. Kościół życzy sobie, by przyszli małżonkowie w protokole przedmałżeńskim odpowiadali na dodatkowe pytania, w tym na temat doświadczeń seksualnych, uzależnień czy podawali informacje dotyczące przebytych chorób wenerycznych. Z informacji Super Expressu wynika, że Komisja Episkopatu ds. Duszpasterstwa Rodzin listę zmian ma przyjąć już za kilka miesięcy.

Jak oceniacie te zaostrzenia? W dobie coraz luźniejszego podejścia do małżeństwa taka droga postępowania jest słuszna czy KK jednak strzela sobie w stopę?


----------
Prawdę mówiąc dosyć długo zastanawiałam się który dział będzie właściwy, ale ostatecznie uznałam, że poruszony temat niewiele ma wspólnego z duchowymi poszukiwaniami, dlatego umieszczam tutaj. Jeśli jednak dyskusja pójdzie w 'duchowym' kierunku, to wątek zostanie przeniesiony.

Nie wnikam w niczyje dusze, ale wydaje mi się, że mało osób stojąc przed ołtarzem w rzeczywistości zdaje sobie sprawę z tego czym naprawdę jest dla Kościoła sakrament. To dla mnie taka wyższa szkoła duchowej jazdy, i o ile rozumiem podjeście osób duchownych, to jednak nie wydaje mi się aby te wszystkie obostrzenia zmieniły duchowe nastawienie wiernych do 'rangi' tego wydarzenia.
Prędzej już mniej osób zdecyduje się na ślub kościelny, niż rzeczywiście zrozumie rolę sakramentu na takim poziomie na jakim rozumieją go osoby który poświęciły życiu wierze i Bogu.

33

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
SonyXperia napisał/a:

Nie wnikam w niczyje dusze, ale wydaje mi się, że mało osób stojąc przed ołtarzem w rzeczywistości zdaje sobie sprawę z tego czym naprawdę jest dla Kościoła sakrament. To dla mnie taka wyższa szkoła duchowej jazdy, i o ile rozumiem podjeście osób duchownych, to jednak nie wydaje mi się aby te wszystkie obostrzenia zmieniły duchowe nastawienie wiernych do 'rangi' tego wydarzenia.
Prędzej już mniej osób zdecyduje się na ślub kościelny, niż rzeczywiście zrozumie rolę sakramentu na takim poziomie na jakim rozumieją go osoby który poświęciły życiu wierze i Bogu.

Kościół ten sakrament podniósł do takiej rangi, bo tam są same stare kawalery co się hajtać nie chcą big_smile Cwaniaki jedne.

34

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
wilczysko napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Nie wnikam w niczyje dusze, ale wydaje mi się, że mało osób stojąc przed ołtarzem w rzeczywistości zdaje sobie sprawę z tego czym naprawdę jest dla Kościoła sakrament. To dla mnie taka wyższa szkoła duchowej jazdy, i o ile rozumiem podjeście osób duchownych, to jednak nie wydaje mi się aby te wszystkie obostrzenia zmieniły duchowe nastawienie wiernych do 'rangi' tego wydarzenia.
Prędzej już mniej osób zdecyduje się na ślub kościelny, niż rzeczywiście zrozumie rolę sakramentu na takim poziomie na jakim rozumieją go osoby który poświęciły życiu wierze i Bogu.

Kościół ten sakrament podniósł do takiej rangi, bo tam są same stare kawalery co się hajtać nie chcą big_smile Cwaniaki jedne.

A moze by tak z szacunkiem trochę tongue

35

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
SonyXperia napisał/a:
wilczysko napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Nie wnikam w niczyje dusze, ale wydaje mi się, że mało osób stojąc przed ołtarzem w rzeczywistości zdaje sobie sprawę z tego czym naprawdę jest dla Kościoła sakrament. To dla mnie taka wyższa szkoła duchowej jazdy, i o ile rozumiem podjeście osób duchownych, to jednak nie wydaje mi się aby te wszystkie obostrzenia zmieniły duchowe nastawienie wiernych do 'rangi' tego wydarzenia.
Prędzej już mniej osób zdecyduje się na ślub kościelny, niż rzeczywiście zrozumie rolę sakramentu na takim poziomie na jakim rozumieją go osoby który poświęciły życiu wierze i Bogu.

Kościół ten sakrament podniósł do takiej rangi, bo tam są same stare kawalery co się hajtać nie chcą big_smile Cwaniaki jedne.

A moze by tak z szacunkiem trochę tongue

Ale ja szanuję starych kawalerów big_smile

36

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
wilczysko napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
wilczysko napisał/a:

Kościół ten sakrament podniósł do takiej rangi, bo tam są same stare kawalery co się hajtać nie chcą big_smile Cwaniaki jedne.

A moze by tak z szacunkiem trochę tongue

Ale ja szanuję starych kawalerów big_smile

To szanuj jeszcze cudze uczucia religijne. tongue

37

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
marioosh666 napisał/a:

Jestem za dociśnięciem śruby przez KK np.: podatek kościelny, żeby katolicy wreszcie się policzyli, a nie założenie, że każdy Polak to katolik.

Nie masz bladego pojęcia o czym piszesz. Od podatków w państwie jest Ministerstwo Finansów a nie związki wyznaniowe.
W Niemczech, gdzie taki podatek obowiązuje, dane podatkowe mają się nijak do ilości katolików, kalwinistow czy ewangelikow. Drobny ułamek poborów to jest nic. Ludzie którzy zadeklarowali wiare lata temu mają to w dupie. Czy wierzysz czy nie i tak coś tam zapłacisz. Tyle że albo na renowację zabytków sakralnych, albo na Kosciol jako instytucje.

W Polsce hierahowie wiedzą bardzo dokładnie ile jest osób wierzących, bo co roku jest liczenie wiernych obecnych na mszy i przyjmujących komunię. Być może w celach propagandowych ogłaszają fałszywe dane, choć ja raczej przypuszczam, że po prostu osoby krytykujące Kościół, zamiast sięgnąć do rzetelnych danych, powtarzają bzdety za Super ekspresem byle tylko podkręcić dyskusje. Ostatnie dane o których słyszałem oscylowały w okolicach 30% i mi wydają się być realne.

38

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Jeśli chodzi o dane statystyczne, to podaję na tacy:

Największą wspólnotę religijną stanowi Kościół katolicki, do którego w roku 2011 należało około 33,5 mln ludzi, co oznacza, że w obrządku rzymskokatolickim ochrzczonych jest 87% mieszkańców Polski. (W roku 2008 liczba ta wynosiła niemal 96%. Według autodeklaracji respondentów CBOS w 2012 roku za katolików uważa się około 93,0% populacji, lecz światopogląd zaledwie 8% Polaków pokrywa się z doktryną Kościoła katolickiego. Wierzenia wielu Polaków cechuje bowiem daleko posunięta wybiórczość oraz synkretyzm, niektórzy włączają do swojego światopoglądu obok tradycyjnych pojęć katolickich również idee zaczerpnięte z religii niechrześcijańskich, takie jak np. wiara w reinkarnację (26%) lub przeznaczenie (66%). Według badań CBOS z 2012 roku 45% Polaków w sprawach wiary stosuje się do zaleceń Kościoła, 47% wierzy na swój sposób, a 6% deklaruje się jako niewierzący, niezdecydowani lub obojętni religijnie. W Polsce regularnie praktykuje około 40% wszystkich wierzących i jest to po Malcie najwyższy wskaźnik w Europie. Dla porównania w latach 80. praktykowało ponad 50%. (...)
Badanie CBOS z listopada 2011 roku wykazało, że 95% mieszkańców Polski deklaruje się jako katolicy. Jest to, po Malcie, największy odsetek w Europie. Według Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego wierzący w Boga stanowią 80% ludności Polski (taki też jest wynik badania Eurobarometer 2010. W 2011 roku liczba osób ochrzczonych przez polski Kościół katolicki, wynosząca 33 399 328, stanowiła 86,66% populacji Polski, szacowanej na 38 538 447 osób. Liczba ochrzczonych obejmuje również wszystkie osoby, które wystąpiły z Kościoła. (...)

Według CBOS Kościołowi katolickiemu ufa 57% Polaków (sondaż CBOS z marca 2015 r. ujawnia podobny stopień zaufania, gdy pytano o główne prawdy wiary). Z badań przeprowadzonych przez ISKK wynika, że w 2011 roku w niedzielnej mszy świętej uczestniczyło średnio 40% polskich katolików (nie licząc dzieci do lat siedmiu, chorych i ludzi starszych o ograniczonych możliwościach poruszania się), co stanowi spadek o 1 punkt procentowy w porównaniu z rokiem 2010 (komunię św. przyjęło 16,1%, spadek o 0,3 punktu procentowego od 2010).

W ciągu ostatnich 30 lat systematycznie i stopniowo obserwowany jest spadek liczby osób uczestniczących w niedzielnej Mszy Św., w 2013 – 39%.

(źródło: Wikipedia)

39

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
SonyXperia napisał/a:
wilczysko napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

A moze by tak z szacunkiem trochę tongue

Ale ja szanuję starych kawalerów big_smile

To szanuj jeszcze cudze uczucia religijne. tongue

Sony bez urazy, ale co w mojej wypowiedzi narusza uczucia religijne ? Bo nie rozumiem.

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
Lou71.71 napisał/a:

Super Express to gazeta rządna afer. Nie jest to wiarygodne i rzetelne źródło wiedzy

Dokładnie smile
Uwielbiam takie fakenewsy. Jakiś tabloid puszcza bąka.....kolejne media powołując się na niego rozpętują nagonkę.
Noooo i już się kręci. Ludzie protestują i rzucają gromy, lecą szyderstwa i kpiny. Efekt został osiągnięty.

I nic to, że wymienione instytucje dementują i zaprzeczają.....bo przecież tylko winny się tłumaczy. A na koniec szczęśliwe media obwieszczają, ze na skutek "społecznej krytyki" rzeczone instytucje .....wycofały się z "projektów".  Brawo my!!

Ale smród pozostał.....i o to w głównej mierze chodziło smile.

41

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Olinko, takie dane statystyczne nie bedą pokrywały sie z prawdą ta długo, jak ludzie będą chrzcic dzieci, bo wypada.
W ten sposób nabija się Kościołowi wiernych, oni potem mogą nie chodzić na Msze, ale oficjalnie są liczeni w statystykach.

42

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
Lady Loka napisał/a:

Olinko, takie dane statystyczne nie bedą pokrywały sie z prawdą ta długo, jak ludzie będą chrzcic dzieci, bo wypada.
W ten sposób nabija się Kościołowi wiernych, oni potem mogą nie chodzić na Msze, ale oficjalnie są liczeni w statystykach.

Puste statystyki kosztują Kościół smile bo podatek państwu płacą od ilości wiernych na papierze. Na tacę zaś dają ci co fizycznie pojawiają się w kościele. Chrzciny, śluby i pogrzeby to już dochód własny księdza.
Osobiście jestem za podatkiem kościelnym bez możliwości pobierania "dobrowolnych ofiar" za powyższe. Jednocześnie z brakiem możliwości uzyskania kościelnego ślubu czy pogrzebu jeśli nie płaci się takiego podatku. Oczywiście będzie sporo Januszy, którzy nie będą chcieli płacić podatku z nadzieją, że w razie czego się załatwi...

43

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
Lady Loka napisał/a:

Olinko, takie dane statystyczne nie bedą pokrywały sie z prawdą ta długo, jak ludzie będą chrzcic dzieci, bo wypada.
W ten sposób nabija się Kościołowi wiernych, oni potem mogą nie chodzić na Msze, ale oficjalnie są liczeni w statystykach.

Nie zgadzam się Lady Loka- ludzie chrzczą dzieci z różnych powodów, nie wiesz, jaki odsetek chce w ten sposób włączyć dziecko do wspólnoty, być może jest to bardzo duży procent. Są różne formy religijności i nie można zakładać, że jedyna "prawdziwa", to ta głęboka, uduchowiona i praktykująca. Ludzie deklarują się jako katolicy, mimo że nie chodzą do kościoła i należy przyjąć, że wiedzą, co mówią. Nawet jeśli ich religijność jest wyłącznie artefaktualna.

44

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

No ja o tych grupach nic nie napisałam. Napisałam o tych, którzy chrzczą, bo babcie nakazały. I co ludzie powiedzą.
A jak ktos do kościoła nie chodzi to wierzący może i jest, ale katolikiem na pewno nie jest, bo wiara katolicka to konkretne nakazy i zakazy, a jednym z nakazów jest uczestnictwo w życij wspólnoty, którą stworzył Chrystus.

Gdyby katolicyzm przestał być domniemaną religią narodową i został dla tych 30%, którzy faktycznie tym żyją, byłoby naprawdę wszystkim prościej. Przynajmniej każdy wiedziałby na czym stoi.
Ale to jeszcze kilkadziesiąt lat potrwa.

45

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

W kwestii chrztu to jak ktoś słusznie zauważył nie ma świeckiego odpowiednika tak jak ślub czy pogrzeb. Niektórym głupio się spotkać bez okazji. Szczególnie jak większość rodziny wierząca, a dziecko w rodzinie trzeba jakoś powitać.

@Lady Loka, wszystko wskazuje na to, ze będzie dokładnie odwrotnie niż piszesz. KK albo to co powstanie na jego gruzach to będzie kościół globalny. Taki mix chrześcijaństwa, islamu, buddyzmu i animalizmu. Już dzisiaj papież stara się przejąć duże kościoły protestanckie, żeby mu ludzie nie uciekali. Spotkania z przywódcą kościoła prawosławnego. Do tego przesadne dbanie o środowisko. Zbliżenie z islamem. Finalnie religia ma być jedna co zapowiada apokalipsa. Do tego garstka biblijnych chrześcijan prześladowanych przez KK.

46

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
Makigigi napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Olinko, takie dane statystyczne nie bedą pokrywały sie z prawdą ta długo, jak ludzie będą chrzcic dzieci, bo wypada.
W ten sposób nabija się Kościołowi wiernych, oni potem mogą nie chodzić na Msze, ale oficjalnie są liczeni w statystykach.

Nie zgadzam się Lady Loka- ludzie chrzczą dzieci z różnych powodów, nie wiesz, jaki odsetek chce w ten sposób włączyć dziecko do wspólnoty, być może jest to bardzo duży procent. Są różne formy religijności i nie można zakładać, że jedyna "prawdziwa", to ta głęboka, uduchowiona i praktykująca. Ludzie deklarują się jako katolicy, mimo że nie chodzą do kościoła i należy przyjąć, że wiedzą, co mówią. Nawet jeśli ich religijność jest wyłącznie artefaktualna.

Pamiętam Makigigi, że pisałaś kiedyś o skończonych przez ciebie studiach socjologicznych. Chciałabym do tego nawiązać smile
Jak sądzisz, czy to, że stajemy się coraz bardziej indywidualistycznym społeczeństwem przełoży się na liczbę wiernych w KK? Polacy wciąż (szczególnie te starsze pokolenia) sa bardzo kolektywistyczni, co sprzyja zachowaniom konformistycznym, w konsekwencji mamy RÓWNIEŻ chrzty motywowane chęcią akceptacji w społeczeństwie dziecka i uleganie temu, co uważa się za NORMĘ, bardziej niż chęcią wychowania dziecka w wierze. Jednak da się zauważyć wyraźne dążenia indywidualistyczne, gdzie podążanie za większością jest passé i tak się zastanawiam, czy i jak w perspektywie wieloletniej wpłynie to na luczbę DEKLAROWANYCH wiernych KK.

47

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
Lady Loka napisał/a:

No ja o tych grupach nic nie napisałam. Napisałam o tych, którzy chrzczą, bo babcie nakazały. I co ludzie powiedzą.
A jak ktos do kościoła nie chodzi to wierzący może i jest, ale katolikiem na pewno nie jest, bo wiara katolicka to konkretne nakazy i zakazy, a jednym z nakazów jest uczestnictwo w życij wspólnoty, którą stworzył Chrystus.

Gdyby katolicyzm przestał być domniemaną religią narodową i został dla tych 30%, którzy faktycznie tym żyją, byłoby naprawdę wszystkim prościej. Przynajmniej każdy wiedziałby na czym stoi.
Ale to jeszcze kilkadziesiąt lat potrwa.

Z całym szacunkiem, ale mylisz się. Jeśli ktoś uważa się za katolika, ale nie chodzi do kościoła, to jest katolikiem-grzesznikiem, łamiącym przykazanie "pamiętaj, abyś dzień święty święcił". Praktykowanie zasad wiary nie zamyka się w wierze w określone dogmaty i chodzeniu do kościółka. Mamy jeszcze chociażby sakramenty, z których korzystają ludzie nie uczestniczący we mszy; pomijając ślub i chrzest, to byłaś kiedyś w kościele przed świetami wielkanocnymi? Widziałaś, jak ci niechodzący do kościoła na potęgę przed świętami korzystają z sakramentu pokuty? Albo obchodzenie głównych świąt: przykładowo w Wielką Sobotę nie ma regularnego nabożeństwa, tylko (w mojej rodzinnej parafii)  co 15 minut ksiądz święci pełny kościół koszyczków. Skoro wszyscy tego dnia muszą jeść poświęcone pofarbowane jaja, a nie tylko pofarbowane, to oznacza, że święcenie jest dla ludzi ważne. Sam kościół uznaje osobę ochrzczoną jako członka wspólnoty, jeśli taka osoba nie praktykuje zasad, to jest grzesznikiem, a nie nie-katolikiem. Żeby przestać być katolikiem trzeba dokonać apostazji albo zostać ekskomunikowanym, dla siebie samego wystarczy zadeklarować, że katolikiem się nie jest. Możesz na swoje potrzeby uznać, że jeśli ktoś nie chodzi na mszę, to nie jest katolikiem (nawet jeśli spełnia wszystkie pozostałe zasady wiary), ale nie możesz apriorycznie segregować ludzi "ty jesteś katolikiem, ty nie jesteś", bo jedynie oni sami mają prawo określić swoją wiarę.
PS z drugiej strony jest stereotyp starszej pani w charakterystycznym berecie, która siedzi w pierwszej ławce na mszy, najgłośniej śpiewa psalmy, a jednocześnie jest nienawistną i zawistną żmiją. Jak to się ma do zasad wiary? Sama widzisz, że chodzenie do kościoła nie definiuje w sposób wyczerpujący bycia lub nie bycia katolikiem.

48

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Ale widzisz, ja o tym mówię. Że gdyby dzieci chrzczone były w rodzinach, w których faktycznie przekazane było im coś więcej niż wizyta w kościele na Boże Narodzenie, święcenie koszyczka, coroczną spowiedź z tych samych grzechów i własny ślub, to de facto w KK zostaliby ci, którzy żyją jego nauką.
Dla mnie katolik to osoba, która żyje nauką Kościoła, a przynajmniej stara się żyć w każdym obszarze życia. Jasne, że błądzi, że grzeszy, ale chce się naprawić.
W momencie, w którym ktoś tej nauki nie przyjmuje i tkwi w czymś tylko dlatego, że tradycja rodzinna tego nakazuje, to fakt, na papierze jest katolikiem, ale w praktyce pomaga tylko zwiększyć statystyki kościelne.

Ja np. jestem zwolenniczką całkowitego rozdzielenia państwa i religii, oczywiście tak, żeby każda religia była równa - to znaczy, każdy może nosić takie symbole religijne jakie chce, a nie, że się zakazuje jakichkolwiek, bo państwo jest świeckie.
Jestem za tym, żeby religia wróciła do kościołów - wtedy byłoby mniej posyłania na religię, bo jak cała klasa chodzi, to czemu moje dziecko ma nie chodzić. Jednocześnie nie byłoby takiego dużego parcia, że teraz klasa ta i ta ma bierzmowanie, bo każdy powinien nauki do bierzmowania zrobić wtedy, kiedy będzie odpowiednio dojrzały, a nie przymuszony przez innych.
Jestem za tym, żeby osoby pełniące ważne role w państwie kierowały się przede wszystkim dobrem państwa, a nie układami z episkopatem Polski.

Ale to jest niewykonalne dopóki na papierze w kościele jest te 80% wiernych. Będzie wykonalne w momencie, kiedy zostanie te 25 - 30%, które chcą tym wszystkim żyć.

Wtedy nikt nie będzie mógł powiedzieć, że ktoś jest pogańskim ścierwem, bo nie jest ochrzczony (słyszałam takie słowa z ust katolika). Nikt nie powie publicznie, że ślub cywilny jest taki papierowy, a kościelny to ten jedyny i prawdziwy (też słyszałam i to wcale nie we wspólnocie religijnej, a przy zwykłej rozmowie). Nikt dziecku nie powie, że skoro nie chodzi na religię, to rodzice go nie kochają i nie chcą dla niego dobrze. Bo trochę zmieni się mentalność ludzka i będzie wiadomo, że religia jest, ale można być poza i nie ma w tym niczego złego.

49 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2018-03-24 12:54:10)

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

To może zacznijmy od tego czym w ogóle jest ów Kościół Katolicki i jaką ma wartość współcześnie. Potężna instytucja ukształtowana w przestrzeni dziejów, instytucja złożona z ludzi, którzy jedynie zadeklarowali życie poświęcone określonej wierze, w określone wartości, którzy przyznali sobie prawo interpretacji czym jest lub ma być owa wiara, interpretacji treści przekazanych i spisanych tysiące lat przed naszym istnieniem, w warunkach społecznych tak dalece odbiegających od naszych. Jakiej wartości nabrała współczesna wiara?

50

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
summerka88 napisał/a:
Makigigi napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Olinko, takie dane statystyczne nie bedą pokrywały sie z prawdą ta długo, jak ludzie będą chrzcic dzieci, bo wypada.
W ten sposób nabija się Kościołowi wiernych, oni potem mogą nie chodzić na Msze, ale oficjalnie są liczeni w statystykach.

Nie zgadzam się Lady Loka- ludzie chrzczą dzieci z różnych powodów, nie wiesz, jaki odsetek chce w ten sposób włączyć dziecko do wspólnoty, być może jest to bardzo duży procent. Są różne formy religijności i nie można zakładać, że jedyna "prawdziwa", to ta głęboka, uduchowiona i praktykująca. Ludzie deklarują się jako katolicy, mimo że nie chodzą do kościoła i należy przyjąć, że wiedzą, co mówią. Nawet jeśli ich religijność jest wyłącznie artefaktualna.

Pamiętam Makigigi, że pisałaś kiedyś o skończonych przez ciebie studiach socjologicznych. Chciałabym do tego nawiązać smile
Jak sądzisz, czy to, że stajemy się coraz bardziej indywidualistycznym społeczeństwem przełoży się na liczbę wiernych w KK? Polacy wciąż (szczególnie te starsze pokolenia) sa bardzo kolektywistyczni, co sprzyja zachowaniom konformistycznym, w konsekwencji mamy RÓWNIEŻ chrzty motywowane chęcią akceptacji w społeczeństwie dziecka i uleganie temu, co uważa się za NORMĘ, bardziej niż chęcią wychowania dziecka w wierze. Jednak da się zauważyć wyraźne dążenia indywidualistyczne, gdzie podążanie za większością jest passé i tak się zastanawiam, czy i jak w perspektywie wieloletniej wpłynie to na luczbę DEKLAROWANYCH wiernych KK.

Wiesz co, muszę się zastanowić nad tematem, który podsunęłaś :-)
Na pewno konsumpcjonizm ma wpływ na formę religijności Polaków. Nie wiem, jak zmieni się liczba wiernych na dłuższą metę, na razie maleje, ponieważ ludzie chcą świadomie dokonywać apostazji, a część nie chrzci dzieci. Konsumpcjonizm wpływa na to, że ludzie chcą dostać produkt szyty na miarę - stąd biorą się takie wyniki badań, gdzie respondenci deklarują jednocześnie katolicyzm i wiarę w reinkarnację. Albo chodzą do kościoła, deklarują, że są wierzący, a uprawiają seks przed ślubem i/lub mieszkają razem bez ślubu, także stosują antykoncepcję (tych jest caaała kupa, a wałkujemy uczestnictwo we mszy ;-) ) i racjonalizują sobie to, jako usprawiedliwione: bo wszyscy tak robią, bo czasy się zmieniły, bo kościół ma anachroniczne poglądy, etc. To tylko dwa przykłady, ale jest mnóstwo takich pozornych sprzeczności. Odwołując się do retoryki kościelnej - ludzie są po prostu grzeszni i taka ich natura :-)
Nie byłabym taka surowa w ocenie poziomu konformizmu Polaków. Na pewno odgrywa on niebagatelne znaczenie, ale nie na poziomie cynicznego udawania bycia katolikiem, mimo braku wiary, raczej pewne praktyki religijne są dla ludzi oczywiste. W toku socjalizacji zinternalizowali przekonania, że z sakramentów należy korzystać i to jest w nich tak głęboko, że nie poddają tego w najmniejszą wątpliwość, traktują te przekonania jako część swojej tożsamości. Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że wiara wykształca się, kiedy jesteśmy dziećmi. W dojrzałym wieku trudno jest tak po prostu uwierzyć, musi się zdarzyć coś wyjątkowego z perspektywy duchowości danej osoby, aby uwierzyła. Jeśli nasi rodzice nie byli głęboko wierzący i nie praktykowali w sposób uduchowiony, a dziecko nie znalazło poza rodziną przewodnika duchowego, to trudno, żeby wykształciło w sobie pogłębioną religijność. Zatem taką mamy religijność, jaką w nas zaszczepiły poprzednie pokolenia.
Indywidualizm, o którym wspomniałaś powoduje to, że ludzie poszukują swojej duchowej drogi i pojawiają się conajmniej dwa trendy:kierowanie się w stronę egzotycznej duchowości (new age, buddyzm, wicca, itd. wrzucę tu też neopoganów) oraz intensywne uczestnictwo we wspólnotach katolickich (duszpasterstwa studenckie, oazy, grupy modlitewne). Nie potrafię powiedzieć, który trend przeważy w dalszej przyszłości. Wydaje mi się, że jeśli na Zachodzie Europy będzie coraz goręcej na tle religijnym, to polska religijność zacznie się pogłębiać i radykalizować.
Nie odwołam się do badań, bo nie mam dostępu z domu do publikacji, musiałabym się przejechać do biblioteki. Na potrzeby forum to ciut za wiele ;-). Ale przypominam sobie, że badano religijność Polaków bardziej pod kątem jakościowym niż tylko statystycznym, kto i ile razy był na mszy.

51 Ostatnio edytowany przez Makigigi (2018-03-24 13:31:41)

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
Lady Loka napisał/a:

Ale widzisz, ja o tym mówię. Że gdyby dzieci chrzczone były w rodzinach, w których faktycznie przekazane było im coś więcej niż wizyta w kościele na Boże Narodzenie, święcenie koszyczka, coroczną spowiedź z tych samych grzechów i własny ślub, to de facto w KK zostaliby ci, którzy żyją jego nauką.
Dla mnie katolik to osoba, która żyje nauką Kościoła, a przynajmniej stara się żyć w każdym obszarze życia. Jasne, że błądzi, że grzeszy, ale chce się naprawić.
W momencie, w którym ktoś tej nauki nie przyjmuje i tkwi w czymś tylko dlatego, że tradycja rodzinna tego nakazuje, to fakt, na papierze jest katolikiem, ale w praktyce pomaga tylko zwiększyć statystyki kościelne.

Ja np. jestem zwolenniczką całkowitego rozdzielenia państwa i religii, oczywiście tak, żeby każda religia była równa - to znaczy, każdy może nosić takie symbole religijne jakie chce, a nie, że się zakazuje jakichkolwiek, bo państwo jest świeckie.
Jestem za tym, żeby religia wróciła do kościołów - wtedy byłoby mniej posyłania na religię, bo jak cała klasa chodzi, to czemu moje dziecko ma nie chodzić. Jednocześnie nie byłoby takiego dużego parcia, że teraz klasa ta i ta ma bierzmowanie, bo każdy powinien nauki do bierzmowania zrobić wtedy, kiedy będzie odpowiednio dojrzały, a nie przymuszony przez innych.
Jestem za tym, żeby osoby pełniące ważne role w państwie kierowały się przede wszystkim dobrem państwa, a nie układami z episkopatem Polski.

Ale to jest niewykonalne dopóki na papierze w kościele jest te 80% wiernych. Będzie wykonalne w momencie, kiedy zostanie te 25 - 30%, które chcą tym wszystkim żyć.

Wtedy nikt nie będzie mógł powiedzieć, że ktoś jest pogańskim ścierwem, bo nie jest ochrzczony (słyszałam takie słowa z ust katolika). Nikt nie powie publicznie, że ślub cywilny jest taki papierowy, a kościelny to ten jedyny i prawdziwy (też słyszałam i to wcale nie we wspólnocie religijnej, a przy zwykłej rozmowie). Nikt dziecku nie powie, że skoro nie chodzi na religię, to rodzice go nie kochają i nie chcą dla niego dobrze. Bo trochę zmieni się mentalność ludzka i będzie wiadomo, że religia jest, ale można być poza i nie ma w tym niczego złego.

Odniosłam wrażenie, że jesteś niepoprawną idealistką :-). Chciałabyś, żeby ludzie poddali swoją religijność głębokiej refleksji i jeśli nie są dobrymi katolikami, przestali się nimi nazywać. Tylko, że tak się nie da. Ludzie mogą też mieć dobre intencje, ale posługując się retoryką kościoła, Bóg nie obdarzył ich łaską wiary. Kościół uznaje, że jedni mają głęboką wiarę, a inni nie i nie jest to zależne od nich, a od Boga. Skoro kościół to akceptuje i nie odrzuca tych, którzy są kiepskimi katolikami, czy chrześcijanami w ogóle, to dlaczego mamy dać sobie prawo, żebyśmy sami ich wartościowali pod kątem jakości ich wiary? Podałaś pod koniec posta przykłady zachowań ze strony katolików, które można określić mianem grzesznych i niezgodnych z przykazaniem miłości bliźniego(żeby nie było, że jestem stronnicza: moja wiara jest kiepska, żeby nie powiedzieć, że jej nie ma wcale ;-) ), ale to że są tacy ludzie we wspólnocie katolickiej, nie oznacza, że wszyscy są tacy, albo że wśród ateistów jest mniej tego typu zachowań. Kościół też powolutku się zmienia: pojawiają się duszpasterstwa włączające we wspólnotę osoby rozwiedzione, żyjące w powtórnych związkach, osoby homoseksualne i innych ludzi, których do tej pory kościół wykluczał lub ignorował. Mentalność hierarchów zmienia się w tempie ruchów górotwórczych, ale postępy już widać i myślę, że w końcu kościół otworzy się na ludzi i zmodyfikuje doktrynę, a nie wykluczy "złych" katolików :-).
Z dogmatami wiary nie można negocjować. Czym innym jest narzucona przez hierarchów doktryna, która wynikać powinna z interpretacji Pisma - tutaj mogą pojawić się grupy interesu, lobbing i cele społeczne oraz polityczne (czasem pod przykrywką prawd objawionych). W czasach Solidarności zaangażowanie kościoła w politykę przyniosło Polakom sporo dobrego, chcieliśmy kościoła w polityce. Dziś nie wszystkim się to podoba, ale nie jest łatwo odebrać raz dane przywileje.

52

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Może trochę wink Ale z tego co czytałam Twój wcześniejszy post, to myślimy jednak podobnie.

Ogólnie bym chciała, żeby zniknęła presja społeczna wynikająca z tego, że katolików jest na papierze dominująca ilość.
Nie mówię o tych, którzy w jakiś sposób praktykują i próbują. Nie mówię o tych, którzy chcą w tym kościele trwać i być wink

Marzy mi się taka prawdziwa wolność wyznaniowa. Bo ta co jest teraz, to tak średnio działa.

53

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
Makigigi napisał/a:

Na pewno konsumpcjonizm ma wpływ na formę religijności Polaków. Nie wiem, jak zmieni się liczba wiernych na dłuższą metę, na razie maleje, ponieważ ludzie chcą świadomie dokonywać apostazji, a część nie chrzci dzieci. Konsumpcjonizm wpływa na to, że ludzie chcą dostać produkt szyty na miarę - stąd biorą się takie wyniki badań, gdzie respondenci deklarują jednocześnie katolicyzm i wiarę w reinkarnację. Albo chodzą do kościoła, deklarują, że są wierzący, a uprawiają seks przed ślubem i/lub mieszkają razem bez ślubu, także stosują antykoncepcję (tych jest caaała kupa, a wałkujemy uczestnictwo we mszy ;-) ) i racjonalizują sobie to, jako usprawiedliwione: bo wszyscy tak robią, bo czasy się zmieniły, bo kościół ma anachroniczne poglądy, etc. To tylko dwa przykłady, ale jest mnóstwo takich pozornych sprzeczności. Odwołując się do retoryki kościelnej - ludzie są po prostu grzeszni i taka ich natura :-)

Tak, tak, rozumiem, co masz na myśli. Ludzie wybierają sobie z wiary te elementy, które im odpowiadają jak opcje w aucie zamawianym od dealera big_smile A własne wybory niezgodne z doktryną kościoła, którego częścią się czują potrafią zracjonalizować, uzasadnić i usprawiedliwić na tysiące sposobów.


Makigigi napisał/a:

Nie byłabym taka surowa w ocenie poziomu konformizmu Polaków. Na pewno odgrywa on niebagatelne znaczenie, ale nie na poziomie cynicznego udawania bycia katolikiem, mimo braku wiary, raczej pewne praktyki religijne są dla ludzi oczywiste. W toku socjalizacji zinternalizowali przekonania, że z sakramentów należy korzystać i to jest w nich tak głęboko, że nie poddają tego w najmniejszą wątpliwość, traktują te przekonania jako część swojej tożsamości. Trzeba wziąć pod uwagę fakt, że wiara wykształca się, kiedy jesteśmy dziećmi. W dojrzałym wieku trudno jest tak po prostu uwierzyć, musi się zdarzyć coś wyjątkowego z perspektywy duchowości danej osoby, aby uwierzyła. Jeśli nasi rodzice nie byli głęboko wierzący i nie praktykowali w sposób uduchowiony, a dziecko nie znalazło poza rodziną przewodnika duchowego, to trudno, żeby wykształciło w sobie pogłębioną religijność. Zatem taką mamy religijność, jaką w nas zaszczepiły poprzednie pokolenia.

Są dwie twarze konformizmu. Rozumiem, że razi cię konformizm zewnętrzny, polegający na postępowaniu jak inni, aby nie odróżniać się od grupy. Ten rodzaj konformizm staje się środkiem do uzyskania akceptacji i uniknięcia dezaprobaty i faktycznie może wyglądać z boku jak cyniczne udawanie, ale jest to tylko środek do celu, jakim jest akceptacja. W przypadku konformizmu wewnętrznego człowiek ma tendencję do podporządkowywania się w sytuacjach niejasności, bo wierzy, że cudza interpretacja zdarzenia jest bardziej poprawna niż jego własna, więc np. zachowuje się i wypowiada się jak większość, aby mieć rację. Dlatego wiarę łatwiej jest też „wpoić” w młodszym wieku, gdy młody człowiek dopiero kształtuje sobie o raz świata, rzeczywistości i umiejscawia siebie w tym świecie.
Tutaj jednak dążenia indywidualistyczne mogą namieszać, bo prowokują ludzi do poszukiwania swoich ścieżek i dróg. Tu właśnie kładę nacisk i interesuję się, jak odejście od grupy, w tym przypadku grupy religijnej, i przestawienie na dążenia indywidualistyczne wpłynie na liczbę wierzących.


Makigigi napisał/a:

Indywidualizm, o którym wspomniałaś powoduje to, że ludzie poszukują swojej duchowej drogi i pojawiają się conajmniej dwa trendy:kierowanie się w stronę egzotycznej duchowości (new age, buddyzm, wicca, itd. wrzucę tu też neopoganów) oraz intensywne uczestnictwo we wspólnotach katolickich (duszpasterstwa studenckie, oazy, grupy modlitewne). Nie potrafię powiedzieć, który trend przeważy w dalszej przyszłości. Wydaje mi się, że jeśli na Zachodzie Europy będzie coraz goręcej na tle religijnym, to polska religijność zacznie się pogłębiać i radykalizować.
Nie odwołam się do badań, bo nie mam dostępu z domu do publikacji, musiałabym się przejechać do biblioteki. Na potrzeby forum to ciut za wiele ;-). Ale przypominam sobie, że badano religijność Polaków bardziej pod kątem jakościowym niż tylko statystycznym, kto i ile razy był na mszy.

Coś w tym rodzaju smile Chociaż nie zakładam z góry, że poszukiwanie własnej drogi wiąże się z przekreśleniem tego, co znane/narzucone/przyswojone i zwrócenie się ku czemuś nowemu, ale bardziej zakwestionowanie tego, co wpojone/narzucone/przyswojone i zweryfikowanie smile

54 Ostatnio edytowany przez Makigigi (2018-03-24 18:53:21)

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!
summerka88 napisał/a:

Polacy wciąż (szczególnie te starsze pokolenia) sa bardzo kolektywistyczni, co sprzyja zachowaniom konformistycznym, w konsekwencji mamy RÓWNIEŻ chrzty motywowane chęcią akceptacji w społeczeństwie dziecka i uleganie temu, co uważa się za NORMĘ, bardziej niż chęcią wychowania dziecka w wierze. Jednak da się zauważyć wyraźne dążenia indywidualistyczne, gdzie podążanie za większością jest passé i tak się zastanawiam, czy i jak w perspektywie wieloletniej wpłynie to na luczbę DEKLAROWANYCH wiernych KK.

Summerko, nie dogadałyśmy się z tym konformizmem. Ja odniosłam wrażenie, że piszesz o konformizmie z negatywnym wydźwiękiem, a Ty, że to mnie razi konformizm.
Rozmawiamy o konformizmie, milcząco zakładając jego dwa ujęcia (jak sama napisałaś). Pierwsze: konformizm w grupie społecznej jest zjawiskiem koniecznym i pozytywnym, spaja grupę, pomaga w tworzeniu jej tożsamości. We wspólnocie katolickiej trzeba przestrzegać pewnych norm, bo jeśli się z nich wyłamuje, to jest się narażonym na krytykę,  ostracyzm a nawet wykluczenie z grupy. Drugie: konformizm, jako forma wygodnictwa, przestrzeganie norm jest tu pójściem po linii najmniejszego oporu - tak odebrałam fragment Twojego posta, który wyżej zacytowałam.
Doprecyzowując, co miałam na myśli: sądzę, że dla sporej części osób deklarujących wiarę katolicką konformizm nie jest podstawowym motywem korzystania z sakramentów. Uważam, że tym co sprawia, że osoby niepraktykujące deklarują wiarę katolicką jest to, że jest to integralny element ich tożsamości. Ciężko mi to ubrać w słowa - jest moim zdaniem subtelna acz istotna różnica w motywach decydowania się na chrzest dziecka lub ślub kościelny przez ludzi nieuczestniczących we mszy. Ludzie, o których mówię, nie wyobrażają sobie np. nie ochrzczenia dziecka i racjonalizują to dowodem społecznej słuszności (bo wszyscy tak robią, bo tak trzeba). Wtedy możnaby to interpretować jako czysty konformizm, ale pomijając fakt, że dana osoba identyfikuje się jako katolik popełnimy błąd. Nie wiem, czy coś wyjaśniłam, czy tylko skomplikowałam bardziej ;p
Pewnie jakiś odsetek wiernych to konformistyczni cynicy: nie wierzą, ale praktykują na pokaz, lub nie praktykują, a tylko "figurują w papierach parafii", to też biorę pod uwagę. Jednocześnie zakładam, że ludzie jednak wierzą w to, co mówią, wiedzą też, co mówią, i jeśli deklarują wiarę katolicką, to na prawdę są wierzącymi, choć mogą być kiepscy w praktykowaniu :-)

Lady Loka, często tak jest, że mówimy o tym samym, ale używamy innych słów i przez to nie rozumiemy się dobrze :-) Mnie nie drażni sam udział kościoła w życiu politycznym, ale drażni mnie to, że kościół dokonuje zamachu na moją wolną wolę, zakładając nie wprost, że nie będę potrafiła podjąć decyzji zgodnej z własnym sumieniem i że trzeba mi dyktować, jak mam postępować i w dodatku dopilnować, czy byłam grzeczną dziewczynką :-)
Innymi słowy, gdyby kościół popierał (wiem, fantazjuję) prawo kobiet do aborcji, to nie my byśmy protestowały, że kościół miesza się do polityki, tylko protestowaliby zwolennicy ruchu pro-life ;-)

55 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-03-24 22:05:46)

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Makigigi, bardzo dziękuję za twoją perspektywę i wyjaśnienia smile
Trochę wyjaśniło, trochę zaciemniło to mój obraz wink
Z mojej perspektywy to wygląda tak, że obserwuję w swoim bliższym i dalszym otoczeniu zasadniczą zmianę jakościową do wskazań Kościoła, czy to nazwiemy konsumpcyjnym podejściem do wiary i konfigurowaniem wybranych opcji, czy indywidualizmem, przejawiającym się w krytycznym myśleniu. Myślę sobie, że jeszcze tylko konformizm trzyma na wysokim poziomie odsetek deklarujących wiarę. Co będzie, zobaczymy smile

56 Ostatnio edytowany przez Makigigi (2018-03-24 22:35:38)

Odp: Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Summerko, jeszcze nasunęło mi się porównanie odnośnie tej tożsamości katolickiej. Ludzie, którzy nie stosują się do zasad wiary, nie uczestniczą w życiu kościoła deklarują, że są katolikami. Niektórzy ludzie, którzy wyemigrowali z Polski:mieszkają od lat za granicą, pracują za granicą, płacą tam podatki, nie chodzą w Polsce na wybory, ich dzieci nie uczą się w szkole polskiego, a oni sami nie znają historii własnego kraju (bo na przykład ich to nie interesuje), nie wiedzą, jaka aktualnie jest u nas sytuacja polityczna i gospodarcza, i nie obchodzą świąt narodowych. Oczywiście przerysowałam przykład Czy to są wciąż Polacy? Jeśli powiesz "Ty nie jesteś już Polakiem", to taka osoba może się poczuć głęboko dotknięta, bo ona swoje jestestwo, być może, opiera na stwierdzeniu "jestem Polakiem". Tak samo z tym katolicyzmem - ktoś może faktycznie nie mieć wiele wspólnego z religią, ale czuć się katolikiem do szpiku kości, choćby dlatego, że cała jego rodzina wiele pokoleń wstecz była katolicka, a w ogóle to jego praprapramilijonrazypra-dziadek brał udział w wyprawie krzyżowej i mordował saracenów ;-)

Posty [ 56 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Ślub kościelny? Jak najbardziej, ale łatwo nie będzie!

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024