witaj Lawinio! postaram się zaprezentować nieco dokładniej mój pogląd na chrzest. myślę, że każdy może wyciągnąć odpowiednie wnioski. punktem wyjścia chciałbym uczynić werset z Rzym. 12:1
1 A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej
piszesz:
I Świadomość ochrzczonego dziecka
a) odpuszczenie grzechu pierworodnego
Istotnym wydaje się być szczególnie odpuszczenie grzechu pierworodnego . Człowiek rodzi się z grzechem pierworodnym którym skażona jest jego natura (Kościół potwierdzenie tej prawdy widzi między innymi w Rz 5;12 i Rz 7; 7-23, sprawdź proszę). Święty Paweł mówi wyraźnie o tym, że grzech Adama sprowadził na wszystkich potępienie (Rz 5;18)Tak więc to, że się tak wyrażę skażenie ludzkiej natury nie następuje poprzez indywidualne grzechy jednostek, ale jest dziedziczone. A zatem nie potrzeba żadnej świadomości, by być w stanie grzechu pierworodnego - człowiek się po prostu rodzi w tym stanie i tyle. Odpuszczenie człowiekowi grzechu pierworodnego, który nie jest skutkiem jego winy uczynkowej nie musi zatem pociągać za sobą konieczności świadomości własnej winy. Co innego, gdy chrzcimy dorosłego, bo oprócz ciążącego nad nim grzechu pierworodnego do przyjęcia laski uświęcającej konieczne jest, by był świadomy, gdyż odpuszczają mu się jego grzechy uczynkowe (a więc takie, które popełnił w stanie świadomości i zgody). Tak to widzę. Podsumowując: skoro do "zaciągnięcia winy" (że tak to skrótowo ujmę) nie potrzebna jest świadomość to i do jej "zdjęcia" nie jest potrzebna.
chciałbym przyjrzeć się zwłaszcza temu zdaniu:
Odpuszczenie człowiekowi grzechu pierworodnego, który nie jest skutkiem jego winy uczynkowej nie musi zatem pociągać za sobą konieczności świadomości własnej winy.
może by rozwinąć całą myśl zacytuję szerszy fragment listu Pawła (podkreślenia moje):
List do Rzymian 5 rozdział:
(1) Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, (2) dzięki któremu uzyskaliśmy przez wiarę dostęp do tej łaski, w której trwamy i chlubimy się nadzieją chwały Bożej. (3) Ale nie tylko to, lecz chlubimy się także z ucisków, wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość, (4) a wytrwałość - wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś - nadzieję. (5) A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany. (6) Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdyśmy [jeszcze] byli bezsilni. (7) A [nawet] za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. (8) Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. (9) Tym bardziej więc będziemy przez Niego zachowani od karzącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni. (10) Jeżeli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to tym bardziej, będąc już pojednani, dostąpimy zbawienia przez Jego życie. (11) I nie tylko to - ale i chlubić się możemy w Bogu przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego teraz uzyskaliśmy pojednanie. (12) Dlatego też jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli... (13) Bo i przed Prawem grzech był na świecie, grzechu się jednak nie poczytuje, gdy nie ma Prawa. (14) A przecież śmierć rozpanoszyła się od Adama do Mojżesza nawet nad tymi, którzy nie zgrzeszyli przestępstwem na wzór Adama. On to jest typem Tego, który miał przyjść. (15) Ale nie tak samo ma się rzecz z przestępstwem jak z darem łaski. Jeżeli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa. (16) I nie tak samo ma się rzecz z tym darem jak i ze [skutkiem grzechu, spowodowanym przez] jednego grzeszącego. Gdy bowiem jeden tylko grzech przynosi wyrok potępiający, to łaska przynosi usprawiedliwienie ze wszystkich grzechów. (17) Jeżeli bowiem przez przestępstwo jednego śmierć zakrólowała z powodu jego jednego, o ileż bardziej ci, którzy otrzymują obfitość łaski i daru sprawiedliwości, królować będą w życiu z powodu Jednego - Jezusa Chrystusa. (18) A zatem, jak przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich ludzi wyrok potępiający, tak czyn sprawiedliwy Jednego sprowadza na wszystkich ludzi usprawiedliwienie dające życie. (19) Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi. (20) Natomiast Prawo weszło, niestety, po to, by przestępstwo jeszcze bardziej się wzmogło. Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska, (21) aby jak grzech zaznaczył swoje królowanie śmiercią, tak łaska przejawiła swe królowanie przez sprawiedliwość wiodącą do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.
moim zdaniem usprawiedliwienie, które dokonuje się przez wiarę nie może dokonać się w noworodku, który tej wiary posiadać nie może. idźmy jednak dalej listem apostoła Pawła i czytajmy:
rozdział 6 listu do Rzymian:
(1) Cóż więc powiemy? Czyż mamy trwać w grzechu, aby łaska bardziej się wzmogła? żadną miarą! (2) Jeżeli umarliśmy dla grzechu, jakże możemy żyć w nim nadal? (3) Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? (4) Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. (5) Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie. (6) To wiedzcie, że dla zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. (7) Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu. (8) Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, (9) wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. (10) Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga. (11) Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie. (12) Niechże więc grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele, poddając was swoim pożądliwościom. (13) Nie oddawajcie też członków waszych jako broń nieprawości na służbę grzechowi, ale oddajcie się na służbę Bogu jako ci, którzy ze śmierci przeszli do życia, i członki wasze oddajcie jako broń sprawiedliwości na służbę Bogu. (14) Albowiem grzech nie powinien nad wami panować, skoro nie jesteście poddani Prawu, lecz łasce. (15) Jaki stąd wniosek? Czy mamy dalej grzeszyć dlatego, że nie jesteśmy już poddani Prawu, lecz łasce? żadną miarą! (16) Czyż nie wiecie, że jeśli oddajecie samych siebie jako niewolników pod posłuszeństwo, jesteście niewolnikami tego, komu dajecie posłuch: bądź [niewolnikami] grzechu, [co wiedzie] do śmierci, bądź posłuszeństwa, [co wiedzie] do sprawiedliwości? (17) Dzięki jednak niech będą Bogu za to, że gdy byliście niewolnikami grzechu, daliście z serca posłuch nakazom tej nauki, której was oddano (18) a uwolnieni od grzechu oddaliście się w niewolę sprawiedliwości. (19) Ze względu na przyrodzoną waszą słabość posługuję się porównaniem wziętym z ludzkich stosunków: jak oddawaliście członki wasze na służbę nieczystości i nieprawości, pogrążając się w nieprawość, tak teraz wydajcie członki wasze na służbę sprawiedliwości, dla uświęcenia. (20) Kiedy bowiem byliście niewolnikami grzechu, byliście wolni od służby sprawiedliwości. (21) Jakiż jednak pożytek mieliście wówczas z tych czynów, których się teraz wstydzicie? Przecież końcem ich jest śmierć (22) Teraz zaś, po wyzwoleniu z grzechu i oddaniu się na służbę Bogu, jako owoc zbieracie uświęcenie. A końcem tego - życie wieczne. (23) Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.
apostoł Paweł mówi o chrzcie ale zauważ, że nie używa tutaj porównań do chrztu wody tylko chrztu w śmierć Chrystusa. moim zdaniem właśnie to jest esencją i istotą chrztu o czym wyraźnie powyższy rozdział mówi. chrzest w śmierć czyli oddanie własnego „ja” na rzecz woli Boga w Jezusie Chrystusie aż do śmierci jest rzeczywistym chrztem, który początkuje się przez usprawiedliwienie (rozdział 5) przez wiarę. nie widzę tutaj rozdzielenia na odpuszczenie grzechu pierworodnego(u noworodka) a potem dopiero(u dorosłych) grzechów teraźniejszych. widzę tu natomiast jedną świadomą decyzję uśmiercenia własnej woli na rzecz woli Boga co jest rzeczywistym (moim zdaniem) znaczeniem chrztu co skutkuje odpuszczeniem grzechów. chrzest to oddanie się na służbę aż do śmierci.
Obj.2:10: Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia.
może masz jakieś inne argumenty pokazujące, że apostołowie uważali odpuszczenie grzechu Adamowego za fakt, który nie był potrzebny świadomości lub jeszcze inaczej mówiąc: czy są dobre argumenty na to by pokazać, że usprawiedliwienie może dokonać się bez świadomości osoby usprawiedliwianej ?
b) przyjcie do wspólnoty i zawarcie przymierza z Bogiem
Zobacz, że jakimś typem nowotestamentowego chrztu w Starym Testamencie było obrzezanie, którego także dokonywano na niemowlętach i nie wymagano od niego świadomości doniosłości aktu, który się dokonywał. Czy byłbyś skłonny powiedzieć, że podtrzymujesz tutaj te same obiekcje (cytuję: "moja niezgoda bierze się przede wszystkim z faktu, że Pismo Święte Chrzest czyni czymś niesłychanie ważnym i określa jednocześnie czym jest") co do obrzezania, jak do chrztu? Obrzezanie też jest czymś niesłychanie ważnym i Pismo Święte zdecydowanie określa, czym jest (Rdz. 17; 9-14)….
więc spójrz teraz jak ważność takich obrzędów jest widziana przez apostoła Pawła:
Rzym.2:25 i dalej
(25) Obrzezanie posiada wprawdzie wartość, jeżeli zachowujesz Prawo. Jeżeli jednak przekraczasz Prawo będąc obrzezanym, stajesz się takim, jak nieobrzezany. (26) Jeżeli zaś nieobrzezany zachowuje przepisy Prawa, to czyż jego brak obrzezania nie będzie mu oceniony na równi z obrzezaniem? (27) I tak ten, który od urodzenia jest nieobrzezany, a wypełnia Prawo, będzie sądził ciebie, który, mimo że masz księgę Prawa i obrzezanie, przestępujesz Prawo. (28) Bo Żydem nie jest ten, który nim jest na zewnątrz, ani obrzezanie nie jest to, które jest widoczne na ciele, (29) ale prawdziwym Żydem jest ten, kto jest nim wewnątrz, a prawdziwym obrzezaniem jest obrzezanie serca, duchowe, a nie według litery. I taki to otrzymuje pochwałę nie od ludzi, ale od Boga.
właściwie cały werset oddaje bardzo skondensowaną myśl, że Bóg nie chce ceremonii (choć służą one pokazaniu pewnych rzeczy) jeżeli nie idzie za tym postawa serca. czy znając porządek starożytnego Izraela zaprzeczysz temu, że to postawa ludzi decydowała o tym kto był a kto nie w przymierzu z Bogiem i kto był prawdziwym dziedzicem? poza tym lepszym typem S.T. na Chrystusową oblubienicę byli Lewici jako ci zupełnie oddani na służbę Panu. (to odrębny temat, który możemy poruszyć później). bardzo podobnie można rozpatrywać sam chrzest, który ma sam w sobie wartość ale tylko wtedy gdy postawa serca wyraża swoje zupełne oddanie woli Pana. inaczej nic nie pomaga żaden chrzest (zanurzenie fizyczne). tak samo jak nie pomagało obrzezanie. Bóg nie jest Bogiem formy a ducha.
inną różnicą jest również to, że obrzezanie było nakazem bożym co do noworodków, jednak tworzenie paraleli do N. T. i argumentowanie na rzecz chrztu noworodków pomimo dowodzenia Pawłowego jest zabiegiem podobnym do utrzymywania ważności Prawa Zakonu w warunkach Nowego Przymierza. myśl Pawłowa dotyka istoty czynności. myślę, że można ją sparafrazować: ale prawdziwie ochrzczonym jest ten, kto jest nim wewnętrznie(…)a nie według litery. Nowy Testament nigdzie nawet nie wspomina o chrzcie noworodków, czy ludzi niewierzących.
II Chrzest w Piśmie Świętym, różne rozumienia terminu, a chrzest sakramentalny
Zacznę od słów Chrystusa Pana, które zacytowałeś: Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. (Łk 12;50). Kontekst jest tu niezmiernie ważny. Wyraźnie nie chodzi o sakrament, taki, jak chrzest z wody i ducha, którym zostajemy chrzczeni. Pan Jezus mówi tutaj wyraźnie o swojej męce i śmierci .
czy według Ciebie chrzest z wody jest tożsamy z chrztem z ducha ? owszem, Pan Jezus mówi o swojej męce czyli o ostatnim akcie który miał się dokonać w kładzeniu swojej ofiary na rzecz woli Boga ku odkupieniu ludzi. taki sam proces zachodzi w przypadku każdego ochrzczonego (poświęconego) dziecka bożego. taka osoba przez wiarę zostaje usprawiedliwiona czyli na nowo uczyniona w oczach Boga osobą sprawiedliwą a później w akcie własnego poświęcenia się (chrztu w wodzie, który jest symbolem) oddaje swoje życie ( swoją wolę) i jest zanurzana w chrzest śmierci Chrystusa. skoro chrześcijanie są naśladowcami Chrystusa całkiem logicznie jest się spodziewać, że ich droga życiowa będzie wyglądać bardzo podobnie. i nie, nie oznacza to, że każdy chrześcijanin umrze na krzyżu, lecz to, że każdy ma umrzeć dla siebie (własnej woli, grzechów, upodobań etc.)
a) zanurzenie w śmierć a świadomość w chwili przyjęcia chrztu?
Cytując zaś List do Rzymian zatrzymujesz się na Rz 6;4 ("Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca"). Chciałabym, w miarę moich możliwości pokazać, że wykrawając to jedno zdanie z kontekstu przestawiasz w nim akcenty.
Pozwól, że zacytuję cały ustęp (zawierający cytowany przez Ciebie fragment) z tegoż Listu (pogrubienia moje):
Cóż więc powiemy? Czyż mamy trwać w grzechu, aby łaska bardziej się wzmogła? Żadną miarą! Jeżeli umarliśmy dla grzechu, jakże możemy żyć w nim nadal? Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie. To wiedzcie, że dla zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu. Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga. Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie Niechże więc grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele, poddając was swoim pożądliwościom. Nie oddawajcie też członków waszych jako broń nieprawości na służbę grzechowi, ale oddajcie się na służbę Bogu jako ci, którzy ze śmierci przeszli do życia, i członki wasze oddajcie jako broń sprawiedliwości na służbę Bogu. Albowiem grzech nie powinien nad wami panować, skoro nie jesteście poddani Prawu, lecz łasce. (Rz. 6; 1-14)
Święty Paweł z pewnością nie mówi nic o tym, w jakim stanie przyjęliśmy chrzest, ale o tym:
1) jakie są skutki chrztu (otrzymaliśmy ŁASKĘ UŚWIĘCAJĄCĄ staliśmy się wolni od grzechu, umarliśmy dla grzechu -został nam przez chrzest odpuszczony - i żyjemy dla Chrystusa, z którym zostaliśmy złączeni w jedno, jako członkowie Jego mistycznego Ciała, tj. Kościoła),
2)a także, jakie obowiązki mają osoby ochrzczone, a więc umarłe dla grzechu (trwać w łasce, wystrzegać się grzechu!)
Lawinio, nie myślę aby było tak, że Bóg wymaga czegoś od kogoś ( porzucenia grzechu, bycia dla niego umarłym etc.) nie dając mu wcześniej wolnej woli co do tego czy chce się tego zadania podjąć. taka jednak właśnie konkluzja płynie z Twojej argumentacji. cytowany rozdział 5 listu do Rzymian owszem mówi w jakim stanie przyjęliśmy chrzest, już to pisałem ale powtórzę:
(1) Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, (2) dzięki któremu uzyskaliśmy przez wiarę dostęp do tej łaski, w której trwamy i chlubimy się nadzieją chwały Bożej.
powstaje tu ewidentna nieharmonijność, nie będę argumentował dalej i zaczekam na Ciebie
a)dlaczego życie osoby się zmienia?
Nie z powodu tego, że symbolicznie bierze swój krzyż i zaczyna naśladować Chrystusa, ale dlatego, że Bóg działa i odpuszcza jej grzechy i obdarza ją łaską. To bezpośrednie, obiektywne działanie sakramentu ma skutkować tym, że człowiek ochrzczony weźmie swój krzyż i zacznie naśladować Chrystusa. Nie odwrotnie! Chrzest właśnie uzdalnia człowieka do podjęcia tego zadania, a nie, że człowiek sam się go podejmuje i dlatego Bóg widząc jego wolę i wysiłki dopiero go wynagradza swoją łaską. Chrzest uprzedza uczynki człowieka, uzdalnia ich doń. Por: "Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - jeśli nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić." (J 15; 4-5) a więc: chrzest wszczepia nas w Chrystusa i czyni nas członkami Jego Ciała, a więc gałązkami winnego krzewu!
zupełnie się nie zgadzam. wolna wola, którą człowiek ma polega na tym, że człowiek może przyjść do Boga lub nie. Bóg stwarzając człowieka na swój obraz i podobieństwo zostawił w każdym z nas jakąś potrzebę odszukania Go. jedni mają ją silniejszą jedni słabszą a inni w ogóle. to jest min. skutek grzechu adamowego, że wrodzona grzeszność zasłania nam Boga. jednak wiara jest naszą sprawą, jest naszym prywatnym podwórkiem, nawet w odniesieniu do samego Boga. Bóg pociąga nas w metaforyczny sposób przez to jak wielki ślad Jego w nas samych jeszcze pozostał. jeżeli jest on na tyle duży, że szukamy, zaczynamy wierzyć w Chrystusa i wyrażamy chęć ingerowania ( oddania życia Chrystusowi) dopiero wtedy Bóg może zmieniać nasze życie. cytowany fragment odnosi się do owoców życia chrześcijańskiego. owoce są wynikiem odpowiednich zabiegów, których dokonuje Bóg ale to my sami musimy chcieć być tym krzewem. gdzie w innym wypadku była by wolna wola człowieka ? gdzie jest wolna wola niemowlęcia ? gdzie jest poświęcenie swojej własnej wolnej woli ?
b)symbol, czy rzeczywistość?
Chrzest dokonuje tego, co głosi. Nie jest li tylko publicznym uwidocznieniem jakiegoś mistycznego chrztu, który zaszedł w świadomości osoby. Gdyby tak było, to oznaczałoby, że chrzest takim, jakim znamy z jego materią i formą jest tylko jak jakiś "certyfikat potwierdzający". Tymczasem to nie tak, ze on jedynie uwidacznia przemianę dokonującą się w człowieku przez jego świadomy wybór, ale chrzest sam tę przemianę wewnętrzną inicjuje (w skrócie: rzez chrzest umarliśmy dla grzechu - por. wyżej cytowany fragment Listu do Rzymian)
zwróć proszę uwagę na to, że Pismo mówi o pełnym zanurzeniu dorosłej osoby w wodzie. dla mnie jest to niezwykle piękny sugestywny obraz tego jak dorosły człowiek, który wierzy w Jezusa Chrystusa decyduje się na to by zanurzyć się w wodę cały ( oddać swoje życie na służbę Chrystusa). samo zanurzanie jest procesem aż do pełnej śmierci. utrzymywanie swojego „starego ja” pod wodą ( w stanie śmierci) determinuje to czy będziemy członkami Oblubienicy. nie zgodzę się z poglądem, że chrzest(zanurzenie fizyczne) nam to wszystko gwarantuje. czy w takim razie można powiedzieć, że wszyscy ochrzczeni zewnetrznie( ci co dokonali symbolu/sakramentu) są członkami prawdziwego Kościoła ? czy można powiedzieć, że ci, którzy nie dokonali symbolu chrztu/sakramentu będą potępieni ?
myślę, że większa część Twoich poglądów opiera się na rozpaczliwej próbie ratowania dziecka, które mogłoby umrzeć bez chrztu. w razie potrzeby będę dowodził, że Bóg takiego dziecka nie potępia. nie przeznacza go na zatracenie. powiedzieć w takim wypadku, że nie wiem co dzieje się z takim dzieckiem to powiedzieć, że nie wiem czy Bóg jest miłosierny. otóż jest.
Niech uwagą niejako na marginesie, ale zawsze w pamięci będzie co następuje: nauka katolicka opiera się na Piśmie Świętym i Tradycji .
moją natomiast uwagą niech będzie to byś zawsze mówiła, który pogląd opiera się na Tradycji a który na Piśmie.
na sam koniec wrócę do początku i wersetu z Rzym. 12:1
1 A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej
nasza służba, nasze stawanie się członkami Oblubienicy stanie się faktem dopiero wtedy gdy podobnie jak Chrystus oddamy nasze życie. żaden jednorazowy akt nie gwarantuje nam członkostwa. to jest moje zdanie. ograniczyłem post do minimum. pozdrawiam
Obj.2:10: Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia.