Problem z wiarą - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » RELIGIA - DUCHOWE POSZUKIWANIA » Problem z wiarą

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 198 ]

131 Ostatnio edytowany przez poziomy (2018-09-23 20:30:30)

Odp: Problem z wiarą

witaj Lawinio! postaram się zaprezentować nieco dokładniej mój pogląd na chrzest. myślę, że każdy może wyciągnąć odpowiednie wnioski. punktem wyjścia chciałbym uczynić werset z Rzym. 12:1

1 A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej

piszesz:

Lawinia napisał/a:

I Świadomość ochrzczonego dziecka
a) odpuszczenie grzechu pierworodnego
Istotnym wydaje się być szczególnie odpuszczenie grzechu pierworodnego . Człowiek rodzi się z grzechem pierworodnym którym skażona jest jego natura (Kościół potwierdzenie tej prawdy widzi między innymi w Rz 5;12 i Rz 7; 7-23, sprawdź proszę). Święty Paweł mówi wyraźnie o tym, że grzech Adama sprowadził na wszystkich potępienie (Rz 5;18)Tak więc to, że się tak wyrażę skażenie ludzkiej natury nie następuje poprzez indywidualne grzechy jednostek, ale jest dziedziczone. A zatem nie potrzeba żadnej świadomości, by być w stanie grzechu pierworodnego -  człowiek się po prostu rodzi w tym stanie i tyle. Odpuszczenie człowiekowi grzechu pierworodnego, który nie jest skutkiem jego winy uczynkowej nie musi zatem pociągać za sobą konieczności świadomości własnej winy. Co innego, gdy chrzcimy dorosłego, bo oprócz ciążącego nad nim grzechu pierworodnego do przyjęcia laski uświęcającej konieczne jest, by był świadomy, gdyż odpuszczają mu się jego grzechy uczynkowe (a więc takie, które popełnił w stanie świadomości i zgody). Tak to widzę. Podsumowując: skoro do "zaciągnięcia winy" (że tak to skrótowo ujmę) nie potrzebna jest świadomość to i do jej "zdjęcia" nie jest potrzebna.

chciałbym przyjrzeć się zwłaszcza temu zdaniu:

Odpuszczenie człowiekowi grzechu pierworodnego, który nie jest skutkiem jego winy uczynkowej nie musi zatem pociągać za sobą konieczności świadomości własnej winy.

może by rozwinąć całą myśl zacytuję szerszy fragment listu Pawła (podkreślenia moje):
List do Rzymian 5 rozdział:

(1) Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, (2) dzięki któremu uzyskaliśmy przez wiarę dostęp do tej łaski, w której trwamy i chlubimy się nadzieją chwały Bożej. (3) Ale nie tylko to, lecz chlubimy się także z ucisków, wiedząc, że ucisk wyrabia wytrwałość, (4) a wytrwałość - wypróbowaną cnotę, wypróbowana cnota zaś - nadzieję. (5) A nadzieja zawieść nie może, ponieważ miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany. (6) Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdyśmy [jeszcze] byli bezsilni. (7) A [nawet] za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. (8) Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. (9) Tym bardziej więc będziemy przez Niego zachowani od karzącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni. (10) Jeżeli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to tym bardziej, będąc już pojednani, dostąpimy zbawienia przez Jego życie. (11) I nie tylko to - ale i chlubić się możemy w Bogu przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego teraz uzyskaliśmy pojednanie. (12) Dlatego też jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli... (13) Bo i przed Prawem grzech był na świecie, grzechu się jednak nie poczytuje, gdy nie ma Prawa. (14) A przecież śmierć rozpanoszyła się od Adama do Mojżesza nawet nad tymi, którzy nie zgrzeszyli przestępstwem na wzór Adama. On to jest typem Tego, który miał przyjść. (15) Ale nie tak samo ma się rzecz z przestępstwem jak z darem łaski. Jeżeli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa. (16) I nie tak samo ma się rzecz z tym darem jak i ze [skutkiem grzechu, spowodowanym przez] jednego grzeszącego. Gdy bowiem jeden tylko grzech przynosi wyrok potępiający, to łaska przynosi usprawiedliwienie ze wszystkich grzechów. (17) Jeżeli bowiem przez przestępstwo jednego śmierć zakrólowała z powodu jego jednego, o ileż bardziej ci, którzy otrzymują obfitość łaski i daru sprawiedliwości, królować będą w życiu z powodu Jednego - Jezusa Chrystusa. (18) A zatem, jak przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich ludzi wyrok potępiający, tak czyn sprawiedliwy Jednego sprowadza na wszystkich ludzi usprawiedliwienie dające życie. (19) Albowiem jak przez nieposłuszeństwo jednego człowieka wszyscy stali się grzesznikami, tak przez posłuszeństwo Jednego wszyscy staną się sprawiedliwymi. (20) Natomiast Prawo weszło, niestety, po to, by przestępstwo jeszcze bardziej się wzmogło. Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska, (21) aby jak grzech zaznaczył swoje królowanie śmiercią, tak łaska przejawiła swe królowanie przez sprawiedliwość wiodącą do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.

moim zdaniem usprawiedliwienie, które dokonuje się przez wiarę nie może dokonać się w noworodku, który tej wiary posiadać nie może. idźmy jednak dalej listem apostoła Pawła i czytajmy:

rozdział 6 listu do Rzymian:

(1) Cóż więc powiemy? Czyż mamy trwać w grzechu, aby łaska bardziej się wzmogła? żadną miarą! (2) Jeżeli umarliśmy dla grzechu, jakże możemy żyć w nim nadal? (3) Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? (4) Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. (5) Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie. (6) To wiedzcie, że dla zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. (7) Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu. (8) Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, (9) wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. (10) Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga. (11) Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie. (12) Niechże więc grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele, poddając was swoim pożądliwościom. (13) Nie oddawajcie też członków waszych jako broń nieprawości na służbę grzechowi, ale oddajcie się na służbę Bogu jako ci, którzy ze śmierci przeszli do życia, i członki wasze oddajcie jako broń sprawiedliwości na służbę Bogu. (14) Albowiem grzech nie powinien nad wami panować, skoro nie jesteście poddani Prawu, lecz łasce. (15) Jaki stąd wniosek? Czy mamy dalej grzeszyć dlatego, że nie jesteśmy już poddani Prawu, lecz łasce? żadną miarą! (16) Czyż nie wiecie, że jeśli oddajecie samych siebie jako niewolników pod posłuszeństwo, jesteście niewolnikami tego, komu dajecie posłuch: bądź [niewolnikami] grzechu, [co wiedzie] do śmierci, bądź posłuszeństwa, [co wiedzie] do sprawiedliwości? (17) Dzięki jednak niech będą Bogu za to, że gdy byliście niewolnikami grzechu, daliście z serca posłuch nakazom tej nauki, której was oddano (18) a uwolnieni od grzechu oddaliście się w niewolę sprawiedliwości. (19) Ze względu na przyrodzoną waszą słabość posługuję się porównaniem wziętym z ludzkich stosunków: jak oddawaliście członki wasze na służbę nieczystości i nieprawości, pogrążając się w nieprawość, tak teraz wydajcie członki wasze na służbę sprawiedliwości, dla uświęcenia. (20) Kiedy bowiem byliście niewolnikami grzechu, byliście wolni od służby sprawiedliwości. (21) Jakiż jednak pożytek mieliście wówczas z tych czynów, których się teraz wstydzicie? Przecież końcem ich jest śmierć (22) Teraz zaś, po wyzwoleniu z grzechu i oddaniu się na służbę Bogu, jako owoc zbieracie uświęcenie. A końcem tego - życie wieczne. (23) Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.

apostoł Paweł mówi o chrzcie ale zauważ, że nie używa tutaj porównań do chrztu wody tylko chrztu w śmierć Chrystusa. moim zdaniem właśnie to jest esencją i istotą chrztu o czym wyraźnie powyższy rozdział mówi. chrzest w śmierć czyli oddanie własnego „ja” na rzecz woli Boga w Jezusie Chrystusie aż do śmierci jest rzeczywistym chrztem, który początkuje się przez usprawiedliwienie (rozdział 5) przez wiarę. nie widzę tutaj rozdzielenia na odpuszczenie grzechu pierworodnego(u noworodka) a potem dopiero(u dorosłych) grzechów teraźniejszych. widzę tu natomiast jedną świadomą decyzję uśmiercenia własnej woli na rzecz woli Boga co jest rzeczywistym (moim zdaniem) znaczeniem chrztu co skutkuje odpuszczeniem grzechów. chrzest to oddanie się na służbę aż do śmierci.

Obj.2:10: Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia.

może masz jakieś inne argumenty pokazujące, że apostołowie uważali odpuszczenie grzechu Adamowego za fakt, który nie był potrzebny świadomości lub jeszcze inaczej mówiąc: czy są dobre argumenty na to by pokazać, że usprawiedliwienie może dokonać się bez świadomości osoby usprawiedliwianej ?

Lawinia napisał/a:

b) przyjcie do wspólnoty i zawarcie przymierza z Bogiem
Zobacz, że jakimś typem nowotestamentowego chrztu w Starym Testamencie było obrzezanie, którego także dokonywano na niemowlętach i nie wymagano od niego świadomości doniosłości aktu, który się dokonywał. Czy byłbyś skłonny powiedzieć, że podtrzymujesz tutaj te same obiekcje (cytuję: "moja niezgoda bierze się przede wszystkim z faktu, że Pismo Święte Chrzest czyni czymś niesłychanie ważnym i określa jednocześnie czym jest") co do obrzezania, jak do chrztu? Obrzezanie też jest czymś niesłychanie ważnym i Pismo Święte zdecydowanie określa, czym jest (Rdz. 17; 9-14)….

więc spójrz teraz jak ważność takich obrzędów jest widziana przez apostoła Pawła:
Rzym.2:25 i dalej

(25) Obrzezanie posiada wprawdzie wartość, jeżeli zachowujesz Prawo. Jeżeli jednak przekraczasz Prawo będąc obrzezanym, stajesz się takim, jak nieobrzezany. (26) Jeżeli zaś nieobrzezany zachowuje przepisy Prawa, to czyż jego brak obrzezania nie będzie mu oceniony na równi z obrzezaniem? (27) I tak ten, który od urodzenia jest nieobrzezany, a wypełnia Prawo, będzie sądził ciebie, który, mimo że masz księgę Prawa i obrzezanie, przestępujesz Prawo. (28) Bo Żydem nie jest ten, który nim jest na zewnątrz, ani obrzezanie nie jest to, które jest widoczne na ciele, (29) ale prawdziwym Żydem jest ten, kto jest nim wewnątrz, a prawdziwym obrzezaniem jest obrzezanie serca, duchowe, a nie według litery. I taki to otrzymuje pochwałę nie od ludzi, ale od Boga.

właściwie cały werset oddaje bardzo skondensowaną myśl, że Bóg nie chce ceremonii (choć służą one pokazaniu pewnych rzeczy) jeżeli nie idzie za tym postawa serca. czy znając porządek starożytnego Izraela zaprzeczysz temu, że to postawa ludzi decydowała o tym kto był a kto nie w przymierzu z Bogiem i kto był prawdziwym dziedzicem? poza tym lepszym typem S.T. na Chrystusową oblubienicę byli Lewici jako ci zupełnie oddani na służbę Panu. (to odrębny temat, który możemy poruszyć później). bardzo podobnie można rozpatrywać sam chrzest, który ma sam w sobie wartość ale tylko wtedy gdy postawa serca wyraża swoje zupełne oddanie woli Pana. inaczej nic nie pomaga żaden chrzest (zanurzenie fizyczne). tak samo jak nie pomagało obrzezanie. Bóg nie jest Bogiem formy a ducha.
inną różnicą jest również to, że obrzezanie było nakazem bożym co do noworodków, jednak tworzenie paraleli do N. T. i argumentowanie na rzecz chrztu noworodków pomimo dowodzenia Pawłowego jest zabiegiem podobnym do utrzymywania ważności Prawa Zakonu w warunkach Nowego Przymierza. myśl Pawłowa dotyka istoty czynności. myślę, że można ją sparafrazować: ale prawdziwie ochrzczonym jest ten, kto jest nim wewnętrznie(…)a nie według litery. Nowy Testament nigdzie nawet nie wspomina o chrzcie noworodków, czy ludzi niewierzących.

Lawinia napisał/a:

II Chrzest w Piśmie Świętym, różne rozumienia terminu, a chrzest sakramentalny
Zacznę od słów Chrystusa Pana, które zacytowałeś: Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. (Łk 12;50). Kontekst jest tu niezmiernie ważny. Wyraźnie nie chodzi o sakrament, taki, jak chrzest z wody i ducha, którym zostajemy chrzczeni. Pan Jezus mówi tutaj wyraźnie o swojej męce i śmierci .

czy według Ciebie chrzest z wody jest tożsamy z chrztem z ducha ? owszem, Pan Jezus mówi o swojej męce czyli o ostatnim akcie który miał się dokonać w kładzeniu swojej ofiary na rzecz woli Boga ku odkupieniu ludzi. taki sam proces zachodzi w przypadku każdego ochrzczonego (poświęconego) dziecka bożego. taka osoba przez wiarę zostaje usprawiedliwiona czyli na nowo uczyniona w oczach Boga osobą sprawiedliwą a później w akcie własnego poświęcenia się (chrztu w wodzie, który jest symbolem) oddaje swoje życie ( swoją wolę) i jest zanurzana w chrzest śmierci Chrystusa. skoro chrześcijanie są naśladowcami Chrystusa całkiem logicznie jest się spodziewać, że ich droga życiowa będzie wyglądać bardzo podobnie. i nie, nie oznacza to, że każdy chrześcijanin umrze na krzyżu, lecz to, że każdy ma umrzeć dla siebie (własnej woli, grzechów, upodobań etc.)

Lawinia napisał/a:

a) zanurzenie w śmierć a świadomość w chwili przyjęcia chrztu?
Cytując zaś List do Rzymian zatrzymujesz się na Rz 6;4 ("Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca"). Chciałabym, w miarę moich możliwości pokazać, że wykrawając to jedno zdanie z kontekstu przestawiasz w nim akcenty.
Pozwól, że zacytuję cały ustęp (zawierający cytowany przez Ciebie fragment) z tegoż Listu (pogrubienia moje):
Cóż więc powiemy? Czyż mamy trwać w grzechu, aby łaska bardziej się wzmogła? Żadną miarą! Jeżeli umarliśmy dla grzechu, jakże możemy żyć w nim nadal? Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzyśmy otrzymali chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć?  Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie - jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca. Jeżeli bowiem przez śmierć, podobną do Jego śmierci, zostaliśmy z Nim złączeni w jedno, to tak samo będziemy z Nim złączeni w jedno przez podobne zmartwychwstanie. To wiedzcie, że dla zniszczenia grzesznego ciała dawny nasz człowiek został razem z Nim ukrzyżowany po to, byśmy już więcej nie byli w niewoli grzechu. Kto bowiem umarł, stał się wolny od grzechu. Otóż, jeżeli umarliśmy razem z Chrystusem, wierzymy, że z Nim również żyć będziemy, wiedząc, że Chrystus powstawszy z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. Bo to, że umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga. Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie  Niechże więc grzech nie króluje w waszym śmiertelnym ciele, poddając was swoim pożądliwościom. Nie oddawajcie też członków waszych jako broń nieprawości na służbę grzechowi, ale oddajcie się na służbę Bogu jako ci, którzy ze śmierci przeszli do życia, i członki wasze oddajcie jako broń sprawiedliwości na służbę Bogu.  Albowiem grzech nie powinien nad wami panować, skoro nie jesteście poddani Prawu, lecz łasce. (Rz. 6; 1-14)
Święty Paweł z pewnością nie mówi nic o tym, w jakim stanie przyjęliśmy chrzest, ale o tym:
1) jakie są skutki chrztu (otrzymaliśmy ŁASKĘ UŚWIĘCAJĄCĄ staliśmy się wolni od grzechu, umarliśmy dla grzechu -został nam przez chrzest odpuszczony - i żyjemy dla Chrystusa, z którym zostaliśmy złączeni w jedno, jako członkowie Jego mistycznego Ciała, tj. Kościoła),
2)a także, jakie obowiązki mają osoby ochrzczone, a więc umarłe dla grzechu (trwać w łasce, wystrzegać się grzechu!)

 
Lawinio, nie myślę aby było tak, że Bóg wymaga czegoś od kogoś ( porzucenia grzechu, bycia dla niego umarłym etc.) nie dając mu wcześniej wolnej woli co do tego czy chce się tego zadania podjąć. taka jednak właśnie konkluzja płynie z Twojej argumentacji. cytowany rozdział 5 listu do Rzymian owszem mówi w jakim stanie przyjęliśmy chrzest, już to pisałem ale powtórzę:

(1) Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, (2) dzięki któremu uzyskaliśmy przez wiarę dostęp do tej łaski, w której trwamy i chlubimy się nadzieją chwały Bożej.

powstaje tu ewidentna nieharmonijność, nie będę argumentował dalej i zaczekam na Ciebie


Lawinia napisał/a:

a)dlaczego życie osoby się zmienia?
Nie z powodu tego, że symbolicznie bierze swój krzyż i zaczyna naśladować Chrystusa, ale dlatego, że Bóg działa i odpuszcza jej grzechy i obdarza ją łaską. To bezpośrednie, obiektywne działanie sakramentu ma skutkować tym, że człowiek ochrzczony weźmie swój krzyż i zacznie naśladować Chrystusa. Nie odwrotnie! Chrzest właśnie uzdalnia człowieka do podjęcia tego zadania, a nie, że  człowiek sam się go podejmuje i dlatego Bóg widząc jego wolę i wysiłki dopiero go wynagradza swoją łaską. Chrzest uprzedza uczynki człowieka, uzdalnia ich doń. Por: "Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie - jeśli nie trwa w winnym krzewie - tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie. Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić." (J 15; 4-5) a więc: chrzest wszczepia nas w Chrystusa i czyni nas członkami Jego Ciała, a więc gałązkami winnego krzewu!

zupełnie się nie zgadzam. wolna wola, którą człowiek ma polega na tym, że człowiek może przyjść do Boga lub nie. Bóg stwarzając człowieka na swój obraz i podobieństwo zostawił w każdym z nas jakąś potrzebę odszukania Go. jedni mają ją silniejszą jedni słabszą a inni w ogóle. to jest min. skutek grzechu adamowego, że wrodzona grzeszność zasłania nam Boga. jednak wiara jest naszą sprawą, jest naszym prywatnym podwórkiem, nawet w odniesieniu do samego Boga. Bóg pociąga nas w metaforyczny sposób przez to jak wielki ślad Jego w nas samych jeszcze pozostał. jeżeli jest on na tyle duży, że szukamy, zaczynamy wierzyć w Chrystusa i wyrażamy chęć ingerowania ( oddania życia Chrystusowi) dopiero wtedy Bóg może zmieniać nasze życie. cytowany fragment odnosi się do owoców życia chrześcijańskiego. owoce są wynikiem odpowiednich zabiegów, których dokonuje Bóg ale to my sami musimy chcieć być tym krzewem. gdzie w innym wypadku była by wolna wola człowieka ? gdzie jest wolna wola niemowlęcia ? gdzie jest poświęcenie swojej własnej wolnej woli ?

Lawinia napisał/a:

b)symbol, czy rzeczywistość?
Chrzest dokonuje tego, co głosi. Nie jest li tylko publicznym uwidocznieniem jakiegoś mistycznego chrztu, który zaszedł w świadomości osoby. Gdyby tak było, to oznaczałoby, że chrzest takim, jakim znamy z jego materią i formą jest tylko jak jakiś "certyfikat potwierdzający". Tymczasem to nie tak, ze on jedynie uwidacznia przemianę dokonującą się w człowieku przez jego świadomy wybór, ale chrzest sam tę przemianę wewnętrzną inicjuje (w skrócie: rzez chrzest umarliśmy dla grzechu - por. wyżej cytowany fragment Listu do Rzymian)

zwróć proszę uwagę na to, że Pismo mówi o pełnym zanurzeniu dorosłej osoby w wodzie. dla mnie jest to niezwykle piękny sugestywny obraz tego jak dorosły człowiek, który wierzy w Jezusa Chrystusa decyduje się na to by zanurzyć się w wodę cały ( oddać swoje życie na służbę Chrystusa). samo zanurzanie jest procesem aż do pełnej śmierci. utrzymywanie swojego „starego ja” pod wodą ( w stanie śmierci) determinuje to czy będziemy członkami Oblubienicy. nie zgodzę się z poglądem, że chrzest(zanurzenie fizyczne) nam to wszystko gwarantuje. czy w takim razie można powiedzieć, że wszyscy ochrzczeni zewnetrznie( ci co dokonali symbolu/sakramentu) są członkami prawdziwego Kościoła ? czy można powiedzieć, że ci, którzy nie dokonali symbolu chrztu/sakramentu będą potępieni ?
myślę, że większa część Twoich poglądów opiera się na rozpaczliwej próbie ratowania dziecka, które mogłoby umrzeć bez chrztu. w razie potrzeby będę dowodził, że Bóg takiego dziecka nie potępia. nie przeznacza go na zatracenie. powiedzieć w takim wypadku, że nie wiem co dzieje się z takim dzieckiem to powiedzieć, że nie wiem czy Bóg jest miłosierny. otóż jest.

Lawinia napisał/a:

Niech uwagą niejako na marginesie, ale zawsze w pamięci będzie co następuje: nauka katolicka opiera się na Piśmie Świętym i Tradycji .

moją natomiast uwagą niech będzie to byś zawsze mówiła, który pogląd opiera się na Tradycji a który na Piśmie.
na sam koniec wrócę do początku i wersetu z Rzym. 12:1

1 A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej

nasza służba, nasze stawanie się członkami Oblubienicy stanie się faktem dopiero wtedy gdy podobnie jak Chrystus oddamy nasze życie. żaden jednorazowy akt nie gwarantuje nam członkostwa. to jest moje zdanie. ograniczyłem post do minimum. pozdrawiam

Obj.2:10: Bądź wierny aż do śmierci, a dam ci wieniec życia.

Zobacz podobne tematy :

132 Ostatnio edytowany przez Lawinia (2018-09-29 01:21:29)

Odp: Problem z wiarą

poziomy

Na początek, co do Twojej prośby o ustalenie, co z Tradycji, co z Pisma... Chciałabym zaznaczyć raz jeszcze, że  to jest całość organicznie spleciona, Pismo święte powstawało w Kościele, a więc pierwsza była Tradycja. Kościół nie powstał na fundamencie Pisma, lecz odwrotnie i stąd wynika też fakt, że opierając się na samym Piśmie nie zobaczymy w pełni nauczania Chrystusowego i apostolskiego. Jak wiemy Chrystus Pan sam nie spisał Swojej nauki, pozostawił ją apostołom, którzy zaczęli spisywać Ewangelie już po latach działalności misyjnej i już w łonie Kościoła. Interpretacja Pisma dokonuje się więc w Kościele, co w świetle powyższego jest słuszne. I jeszcze jedna uwaga, pióra św. Piotra, a więc pierwszego papieża Kościoła Katolickiego:

" Nie za wymyślonymi bowiem mitami postępowaliśmy wtedy, gdy daliśmy wam poznać moc i przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale [nauczaliśmy] jako naoczni świadkowie Jego wielkości.  Otrzymał bowiem od Boga Ojca cześć i chwałę, gdy taki oto głos Go doszedł od wspaniałego Majestatu5: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie. I słyszeliśmy, jak ten głos doszedł z nieba, kiedy z Nim razem byliśmy na górze świętej6. Mamy jednak mocniejszą, prorocką mowę, a dobrze zrobicie, jeżeli będziecie przy niej trwali jak przy lampie, która świeci w ciemnym miejscu, aż dzień zaświta, a gwiazda poranna7 wzejdzie w waszych sercach. To przede wszystkim miejcie na uwadze, że żadne proroctwo Pisma nie jest dla prywatnego wyjaśnienia.  Nie z woli bowiem ludzkiej zostało kiedyś przyniesione proroctwo, ale kierowani Duchem Świętym mówili Boga święci ludzie."(2P 1;19-21)

Na marginesie: Duch Święty działa w Kościele i dlatego tylko Kościół może autorytatywnie interpretować Pismo Święte, które zostało przez tegoż Ducha natchnione... Możesz się zżymać na ten fragment, ale to fragment Pisma Świętego. Nie możesz go zlekceważyć i wypchnąć poza nawias, bo w takim wypadku sypie się całość i podważyć można absolutnie wszystko i każdy biblijny cytat traci wiarygodność....

Prosisz o odpowiedzenie na Twoje wątpliwości:

może masz jakieś inne argumenty pokazujące, że apostołowie uważali odpuszczenie grzechu Adamowego za fakt, który nie był potrzebny świadomości lub jeszcze inaczej mówiąc: czy są dobre argumenty na to by pokazać, że usprawiedliwienie może dokonać się bez świadomości osoby usprawiedliwianej ?

Myślę, że tu najlepszą odpowiedzą będzie następujący, ale dobrze odpowiadający nie tylko na to pytanie, ale i na większość (jeśli nie wszystkie)Twoje wątpliwości obszerny fragment Instrukcji o chrzcie dzieci. Pastoralis actio (całość, wraz z przypisami dostępna tutaj  https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WR/ko … 2.html#a):

Część pierwsza
NAUKA O CHRZCIE DZIECI POTWIERDZONA PRZEZ TRADYCJĘ
Niepamiętna praktyka udzielania Chrztu dzieciom
4. Tak na Wschodzie jak na Zachodzie praktykę udzielania Chrztu dzieciom uważa się za normę niepamiętnej tradycji. Orygenes, a po nim św. Augustyn uważali tę praktykę za "tradycję przejętą od Apostołów"(2). Chociaż pierwsze wyraźne świadectwa pochodzą z drugiego wieku, to jednak żadne z nich nie przedstawia Chrztu dzieci jako czegoś nowego. Św. Ireneusz, obok innych, uważa za oczywiste i zgodne z tradycją wyliczanie wśród ochrzczonych "niemowląt i dzieci", razem z dorastającymi, młodzieńcami i starcami(3). Najstarszy z Obrzędów, pochodzący z początku III wieku, nazywany Tradycją Apostolską, zawiera taki przepis: "Chrzcijcie najpierw dzieci: wszystkie, które mogą mówić we własnym imieniu, niech same to czynią; jeśli natomiast chodzi o te, które nie mogą jeszcze mówić we własnym imieniu, niech mówią za nich rodzice albo ktoś z ich rodziny"(4). Natomiast św. Cyprian, uczestnicząc w Synodzie Biskupów Afrykańskich, oświadcza, że "żadnemu narodzonemu człowiekowi nie należy odmawiać miłosierdzia Bożego i łaski". Dlatego też wspomniany Synod, stwierdzając, że "wszyscy ludzie są równi", niezależnie od wielkości i wieku, uznał za zgodne z prawem "udzielanie Chrztu w drugim lub trzecim dniu po narodzeniu"(5).
5. Praktyka udzielania Chrztu dzieciom przeszła pewien kryzys pod koniec IV wieku. W tym bowiem czasie dorośli odkładali na później swoją inicjację, obawiając się przyszłych grzechów, jak również podejmowania publicznej pokuty. Mając na uwadze te powody, wielu rodziców zaczęło odkładać Chrzest swoich dzieci. Wiadomo jednak, że było w tym czasie wielu Ojców i Doktorów Kościoła, jak św. Bazyli, św. Grzegorz z Nyssy, św. Ambroży, św. Jan Damasceński, św. Hieronim czy św. Augustyn, którzy chociaż na skutek przytoczonych poprzednio powodów zostali ochrzczeni w wieku dojrzałym, występowali jednak przeciw tego rodzaju zaniedbaniu i nawoływali dorosłych, by nie odkładali Chrztu, ponieważ jest on konieczny do zbawienia(6). Oczywiście, wielu z nich wymagało udzielania Chrztu dzieciom(7).
Nauczanie Kościoła
7. Często na temat Chrztu dzieci wypowiadali się Papieże oraz Synody, by przypomnieć chrześcijanom o tym obowiązku. Z końcem IV wieku poglądom pelagianów przeciwstawiono stary zwyczaj udzielania Chrztu dzieciom, tak samo jak dorosłym, "na odpuszczenie grzechów". Zwyczaj ten - jak przed św. Augustynem zauważyli Orygenes i św. Cyprian(8) - potwierdzał wiarę Kościoła w grzech pierworodny, a w ten sposób ukazywała się konieczność Chrztu dzieci. Na podstawie tego właśnie przeświadczenia interweniowali Papieże Syrycjusz(9) i Innocenty I(10) ; Synod w Kartaginie z 418 r. potępiał każdego, "kto utrzymywałby, że nie należy chrzcić dzieci co dopiero urodzonych", oraz nauczał: "ze względu... na regułę wiary", którą kieruje się Kościół w związku z grzechem pierworodnym, "również i dzieci, które nie mogły popełnić żadnego grzechu osobistego, dlatego są rzeczywiście chrzczone na odpuszczenie grzechów, by przez odrodzenie oczyścić w nich to, co zaciągnęły przez zrodzenie"(11).
7. Nauka ta była mocno akcentowana i broniona pod koniec średniowiecza. Zwłaszcza Sobór Powszechny w Vienne (1322 r.) stwierdził jasno, że "zarówno dzieciom jak i dorosłym przez Chrzest zostaje udzielona łaska formująca i cnoty, a nie tylko zostaje odpuszczona wina"(12). Sobór Florencki w 1442 r. gani tych, którzy dążyli do odkładania tego Sakramentu i upomina, że "należy jak najszybciej udzielać" Chrztu dzieciom, "przez który zostają wyrywane spod panowania szatana i stają się przybranymi dziećmi Bożymi"(13).
Sobór Trydencki powtarza potępienie wydane przez Synod w Kartaginie(14). Następnie, odwołując się do słów Chrystusa wypowiedzianych do Nikodema, twierdzi że "po ogłoszeniu Ewangelii" nikt nie może być usprawiedliwiony "bez obmycia, odrodzenia lub jego pragnienia"(15). Wśród błędów potępionych przez tenże Sobór wymienia się pogląd anabaptystów, którzy stwierdzili, że "lepiej jest raczej nie udzielać Chrztu (dzieciom), niż chrzcić je w wierze Kościoła, bez własnego aktu wiary"(16).
8. Różne Synody regionalne oraz diecezjalne, odbyte po Soborze Trydenckim, z takim samym naciskiem nauczały o konieczności Chrztu dzieci. Także Ojciec Święty Paweł VI przypomniał bardzo dawną naukę na ten temat: "Chrztu należy udzielać również dzieciom, które same nie mogły jeszcze popełnić żadnych grzechów, by, pozbawione przy narodzeniu łaski nadprzyrodzonej, odradzały się z wody i Ducha Świętego do życia Bożego w Jezusie Chrystusie"(17).
9. Przytoczone wyżej dokumenty Urzędu Nauczycielskiego Kościoła mają przede wszystkim na uwadze odrzucenie błędów. Dalekie jest to jednak od ukazania pełnego bogactwa nauki o Chrzcie, opartej na Nowym Testamencie, katechezach Ojców i nauczaniu Doktorów Kościoła; Chrzest ukazuje bowiem uprzedzającą miłość Ojca, czyni ludzi uczestnikami Misterium Paschalnego Chrystusa, udziela im nowego życia w Duchu Świętym, wprowadza do dziedzictwa Boga, a także włącza w Ciało Chrystusa, którym jest Kościół.
10. W świetle tego wszystkiego słowa, którymi w Ewangelii św. Jana napomina nas Chrystus: "Jeśli ktoś nie narodzi się z wody i Ducha Świętego, nie może wejść do Królestwa Bożego"(18), powinny być rozumiane jako powszechne i pełne miłości zaproszenie. Są to słowa Ojca, który wzywa wszystkie dzieci, pragnąc dla nich nieskończonego dobra. Wobec tego ustawicznie przynaglającego nieodwołalnego wezwania, człowiek nie może pozostać obojętny lub neutralny, ponieważ tylko przyjmując je, może osiągnąć wyznaczony sobie cel.
Misja Kościoła
11. Kościół ma obowiązek wypełniać misję zleconą Apostołom przez Chrystusa Zmartwychwstałego. W sposób szczególnie uroczysty przedstawia ją Ewangelia św. Mateusza: "Dana mi jest wszelka władza w niebie i na ziemi. Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im Chrztu w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego"(19). Przekazywanie wiary i udzielanie Chrztu, ściśle ze sobą związane na podstawie przytoczonego wyżej polecenia Chrystusa, powinny być uznane za integralną część misji Kościoła, która jest powszechna i musi taką pozostać.
12. Kościół od samego początku tak właśnie rozumiał tę misję, i to nie tylko w odniesieniu do dorosłych. Słowa wypowiedziane przez Jezusa do Nikodema rozumiał w ten sposób, że "dzieci nie należy pozbawiać Chrztu"(20). Te słowa miały rzeczywiście charakter powszechny i absolutny, że przez Ojców Kościoła zostały uznane za właściwe do podkreślenia konieczności Chrztu, a przez Urząd Nauczycielski Kościoła wyraźnie odniesione do dzieci(21) ; tak więc i dla dzieci Sakrament ten jest wejściem do Ludu Bożego(22) oraz bramą zbawienia.
13. Swoim więc nauczaniem i sposobem działania Kościół stwierdza, że poza Chrztem nie zna innej drogi, która zapewniałaby dzieciom pewne wejście do szczęścia wiecznego. Stara się więc, by nie zaniedbywać misji otrzymanej od Pana, udostępniając wszystkim, którzy mogą być ochrzczeni, odrodzenie "z wody i Ducha Świętego". Jeśli natomiast chodzi o dzieci, które zmarły bez Chrztu, to Kościół może tylko polecać je miłosierdziu Bożemu, co rzeczywiście czyni w specjalnym obrzędzie pogrzebu(23).
14. Fakt, że dzieci nie mogą osobiście wyznać wiary, nie jest bynajmniej przeszkodą, by Kościół udzielał im Chrztu. Jasno podkreślił to już św. Augustyn: "Przedstawia się dzieci dla udzielenia im duchowej łaski, nie tyle przez tych, którzy trzymają je na rękach (chociaż także przez nich, jeśli są dobrymi wiernymi), ile przez całą społeczność świętych i wiernych... Czyni to więc cały Kościół-matka, który jest w świętych, ponieważ cały rodzi wszystkich i każdego z osobna"(24). Naukę tę przejął św. Tomasz z Akwinu, a po nim wszyscy teologowie: dziecko przyjmujące Chrzest nie wierzy osobiście, czyli własnym aktem, lecz wierzy przez innych, "wiarą Kościoła, która jest mu udzielana"(25). Ta sama nauka jest zawarta w odnowionym Obrzędzie Chrztu, ponieważ celebrans prosi rodziców, chrzestnego i chrzestną, by wyznawali wiarę Kościoła, w której dzieci otrzymują Chrzest(26).
15. Chociaż Kościół ma świadomość skuteczności swojej wiary, działającej w Chrzcie dzieci oraz ważności udzielanego im Sakramentu, to w zakresie stosowanej praktyki uznaje także ograniczenia. Dlatego, poza niebezpieczeństwem śmierci, dopuszcza do tego Sakramentu tylko za zgodą rodziców i po otrzymaniu zapewnienia, że po Chrzcie dziecko otrzyma wychowanie katolickie(27) ; do Kościoła bowiem należy strzeżenie naturalnych praw rodziców i troska o zabezpieczenie wzrostu wiary u dziecka.

Niech to, chwilowo starczy za moją odpowiedź, jako że to jest żywy głos Kościoła Rzymskokatolickiego, a właśnie o stanowisku tegoż Kościoła mówimy smile Sama nie umiałabym tego tak jasno i przejrzyście ubrać w słowa. Zachęcam tylko do zajrzenia do podlinkowanej strony, tam znajdziesz przypisy i źródła, tu nie umieszczałąm ze względu na ograniczoną ilość miejsca smile


*
Co do pozostałych kwestii...

Piszesz:

właściwie cały werset oddaje bardzo skondensowaną myśl, że Bóg nie chce ceremonii (choć służą one pokazaniu pewnych rzeczy) jeżeli nie idzie za tym postawa serca. czy znając porządek starożytnego Izraela zaprzeczysz temu, że to postawa ludzi decydowała o tym kto był a kto nie w przymierzu z Bogiem i kto był prawdziwym dziedzicem?

Czyż tego samego nie można powiedzieć o chrzcie i osobach ochrzczonych? Ponieważ chrzest gładzi także grzech pierworodny, to w chwili śmierci ochrzczone dziecko odchodzi z odpuszczonym tym grzechem, dorosły zaś musi starać się utrzymać łaskę uświęcającą poprzez sakrament spowiedzi. A więc analogicznie do tego, co wykazywałeś odnośnie postwy Boga względem obrzezanych

chrzest wody, chrzest duca jeśli masz na myśli chrzest janowy, to był jedynie wodny, a co do chrztu z Ducha, to podiada on materię, jaką jest woda smile w tym sensie, jako że woda jest konieczna do przeprowadzenia sakramentu, jest to także chrzest z wody, ale jest to chrzest z wody i z Ducha, by być precyzyjnym smile

Piszesz też

myślę, że większa część Twoich poglądów opiera się na rozpaczliwej próbie ratowania dziecka, które mogłoby umrzeć bez chrztu. w razie potrzeby będę dowodził, że Bóg takiego dziecka nie potępia. nie przeznacza go na zatracenie. powiedzieć w takim wypadku, że nie wiem co dzieje się z takim dzieckiem to powiedzieć, że nie wiem czy Bóg jest miłosierny. otóż jest.

Tu kilka moich uwag. Oprócz tego, co wyżej w cytowanym przede mnie tekście chcę jeszcze dodać, że Twoje rozumowanie w tym momencie pęka na dwie części. Albo doznajemy usprawiedliwienia (a więc zostajemy zbawieni) tylko przez osobistą wiarę, jak utrzymujesz, albo sakrament chrztu i pozostanie w łasce uświęcającej, jak utrzymuje Kościół, jest warunkiem zbawienia.
W pierwszym wypadku, aby zachować spójność, musiałbyś przyznać, że dziecko, które nie wierzy samodzielnie nie może zostać zbawione. I to nie ze względu na to, czy było ochrzczone, czy nie, ale dlatego, że nie posiadało osobistejwiary, bez której, jak mówisz, nie można uzyskać zbawienia. Jeśli zaś można uzyskać zbawienie bez wiary (jak w przypadku nieochrzczonego dziecka), to tym bardziej, czemu mielibyśmy bronić dziecku chrztu? To jest ta sprzeczność w Twoim rozumowaniu.


pozdrawiam, jak zawsze otwarta na dalszą dyskusję i uzupełnienia niejasności. Jeśli nie odpowiedziałam w tym poście na wszystkie Twoje argumenty, przepraszam - przypisz to mojemu zmęczeniu wink uzupełnię chętnie potem

133

Odp: Problem z wiarą
Naprędce napisał/a:

Czemu jednak Ty zamieszczasz kolejny raz na tym forum to zapytanie i próbujesz nim negować twierdzenie o nadreprezentacji pedofilii wśród kleru, to nie rozumiem. Co właściwie stałoby się gdybym miał rację? Czemu to dla Ciebie takie ważne?

Co do nadreprezentacji pedofilów w Kościele... Muszę przemyśleć. Piszę, jak widzisz już po pierwszej w nocy, więc w zmęczeniu… Może rzeczywiście zafiksowałam się na liczbach bezwzględnych i nie wzięłam pod uwagę proporcji odpowiednio. Nie sprawdziłam jednak jak się ma rzecz do poszczególnych (innych) grup zawodowych/społecznych więc w tym momencie nie jestem w stanie określić, czy jest to aż tak znacząco wyższy odsetek niż w poszczególnych grupach zawodowych wśród mężczyzn (podałeś jedynie szacunek dotyczący ogółu świeckich)? Jeszcze raz zaznaczam jednak, że każdy pojedynczy przypadek molestowania seksualnego przez księdza to już jest o jeden za dużo. Oczekuję od księży więcej niż od innych.

Nie uważasz, że lepiej byłoby dla wszystkich (również dla przyszłych ewentualnych ofiar!), żeby - o ile to prawda - w końcu przyjąć to do wiadomości, i w oparciu o tą bolesną wiedzę poszukać przyczyn tego stanu rzeczy, a następnie znaleźć sposoby na ograniczenie liczby pedofilów w Kościele?
Na przykład, poprzez zmiany systemowe w "formacji ludzkiej/duchowej", która być może w obecnej postaci nie jest wystarczająco skutecznym "sitem" i nie wyłapuje tychże w seminariach (przypuszczenie).

Zgadzam się co do wniosków, nigdzie nie twierdziłam, że to nie jest problem i że nie należy wyłapać przyczyn i im zaradzić.  Te Twoje postulaty popieram w całej rozciągłości.Jeśli jest inaczej, wskaż miejsce.

P.S.
Co do sarkazmu...

Sarkazmu było w poprzednim poście niewiele, mniej więcej tyle ile pedofilów wśród księży.

Nie wiem sama : doceniam trwanie w postawie i niechęć do rezygnacji z "wyrazistej" formy wyrazu, czy może drażni mnie już tylko Twój protekcjonalny ton.

crème de la crème:

Była też (i jest) sympatia i szacunek.

Jaka piękna konstrukcja stylistyczna! Nie mogłabym się nie zachwycać umiejętnie przemyconym sarkazmem big_smile Tak, zdecydowanie jestem pod wrażeniem... cynizmu.

Mimo wszystko, nadal wydaje mi się, że można rozmawiać rzeczowo, mając odmienne opinie, nawet się nieco posprzeczać na innych - pełnych nieironicznie rozumianego szacunku - warunkach.

134

Odp: Problem z wiarą

Chrzest ma byc nieslychanie wazny. Dobra -poprosze o dowod. Jak jest taki wazny to musi ta waznosc byc mozliwa do stwierdzenia. Proponuje wymieszac sto osob ochrzczonych i sto nieochrzczonych. Zakazac pytania sie o chrzest i sprawdzania ich danych. I niech dowolny przedstawiciel Kosciola (chocby papiez) dowolna metoda wskaze ochrzczonych. Zbadac o ile to sie rozni od wyniku losowego - sa wzory na to.

135

Odp: Problem z wiarą
femte napisał/a:

Chrzest ma byc nieslychanie wazny. Dobra -poprosze o dowod. Jak jest taki wazny to musi ta waznosc byc mozliwa do stwierdzenia. Proponuje wymieszac sto osob ochrzczonych i sto nieochrzczonych. Zakazac pytania sie o chrzest i sprawdzania ich danych. I niech dowolny przedstawiciel Kosciola (chocby papiez) dowolna metoda wskaze ochrzczonych. Zbadac o ile to sie rozni od wyniku losowego - sa wzory na to.

Ja poproszę o wzór na obliczenie masy duszy. Wtedy może uda się wyliczyć pęd z jakim dusza opuszcza ciało w kierunku lepszego miejsca egzystencji, gdzie zapewne mają narzędzia weryfikacji czy dusza miała chrzest czy nie. Przynajmniej tak ponoć twierdził już prawie 800 lat temu niejaki opat Arnaud...

136

Odp: Problem z wiarą

Wlasnie, problem w tym, ze tkiego wzoru nie ma. Jak i duszy - w tej chwili jest pewne ze swiadomosc nie zawiera zadnej skladowej niematerialnej.

137

Odp: Problem z wiarą

Ech...

...I ja to słyszę, i ja tak wierzę,
Płaczę i mówię pacierze.
"Słuchaj, dzieweczko!" - krzyknie śród zgiełku
Starzec, i na lud zawoła:
"Ufajcie memu oku i szkiełku,
Nic tu nie widzę dokoła.

Duchy karczemnej tworem gawiedzi,
W głupstwa wywarzone kuźni.
Dziewczyna duby smalone bredzi,
A gmin rozumowi bluźni".

"Dziewczyna czuje, - odpowiadam skromnie -
A gawiedź wierzy głęboko;
Czucie i wiara silniej mówi do mnie
Niż mędrca szkiełko i oko.

Martwe znasz prawdy, nieznane dla ludu,
Widzisz świat w proszku, w każdej gwiazd iskierce.
Nie znasz prawd żywych, nie obaczysz cudu!
Miej serce i patrzaj w serce!

138

Odp: Problem z wiarą

Zamiast naszego czolowego grafomana polecam podreczniki akademickie

139

Odp: Problem z wiarą

Są podręczniki akademickie o duszy? Aaa, te z KUL-u, wpadnę zobaczyć wink Swoją drogą zastanawia mnie co cię tak napędza żeby wypowiadać się w takich tematach?

140

Odp: Problem z wiarą

Napedza mnie to, ze musze wkuwac budowe i dzialanie ukladu nerwowego. I naprawde jest to pokrecone - jak juz pisalam efekt prowizorki. A ktos kto nie ma ochoty na zmudne studia zalatwia sprawe prosto - czary-mary, hokus pokus, to sprawa duszy.
I jeszcze baje, ze niby tak doskonale czlowiek zbudowany, i swiat caly... Dowod na istnienie Stworcy - chyba jakiegos partacza.

141

Odp: Problem z wiarą

Nie musisz wkuwać, możesz kopać rowy czy coś w ten deseń z bardziej kobiecych profesji. Bo wiesz, twoje połajanki w tematach religijnych trącą już jakąś sado-maso fiksacją.

142 Ostatnio edytowany przez femte (2018-10-04 16:58:16)

Odp: Problem z wiarą

Dlaczego sado-maso? Mnie to strasznie bawi. Nie Jacusiu, w silniku nie siedza male ludziki co tloki popychaja....
Poki ktos mowi ze wierzy bo tak - to w porzadku. Ale jak powoluje sie na "dowody" czy tez komplikacje budowy czlowieka - to juz musza sie wtracic.
A na marginesie -co z tym koniem? A, to moze w innym watku - wiec sie pytam - dlaczego kon poklepany za lewa lopatka odwodzi prawa chrzastke nalewkowa? I dlaczego "inteligentny projekt" na takie niedorobki zezwala?
Nerwowke wkuwac musze - wykladam.
I z tym nerwem blednym -u czlowieka ta sama partanina.
Dodam jeszcze co z ta dusza. Koncepcja starsza niz chrzescijanstwo, po prostu zmalpowana. dawniej myslano ze jest "cus" co ozywia organizm- a ze zycie kojarzono z oddychaniem to byl to spiritus czy "dusza" wlasnie. Obie nazwy pochodza od oddychania. Czyli co, masz w sobie istotke ktora pobudza uklad oddechowy? Te prymitywne wytlumaczenie aspiracji uroslo do rangi dogmatu. Smieszne i tragiczne.

143

Odp: Problem z wiarą
femte napisał/a:

Nerwowke wkuwac musze - wykladam.

Ponawiam poradę. Jeśli czujesz się do czegoś zmuszana, to rzuć to w cholerę. Ja się wielu rzeczy uczę do pracy, a nie muszę tylko lubię. Może tu tkwi problem z nadmiarem żółci u ciebie?

femte napisał/a:

Dlaczego sado-maso? Mnie to strasznie bawi. Nie Jacusiu, w silniku nie siedza male ludziki co tloki popychaja....
Poki ktos mowi ze wierzy bo tak - to w porzadku. Ale jak powoluje sie na "dowody" czy tez komplikacje budowy czlowieka - to juz musza sie wtracic..

Patrz wyżej. Masz jakieś swoje frustracje i napady żółci, i sobie musisz pofolgować. Jeśli cię to bawi, to tylko oznaka jak źle zostałaś wychowana. Wręcz pasuje obiegowe powiedzenie o słomie wystającej z butów co chyba nawet by pasowało w kontekście twojej profesji, gdyby nie to, że znam wychowanych na głębokiej wsi, dalej żyjących i pracujących na niej weterynarzy, którym słoma z butów nie wyłazi. Przynajmniej w kontekście ich podejścia do cudzych przekonań, wierzeń i poglądów. Jesteś doskonałym odbiciem z drugiej strony podobnie ortodoksyjnych fanatyków od religii. Świetnie się uzupełniacie ale skoro tak, to może wyautujcie się gdzieś całkiem daleko i dajcie normalnie żyć normalnym ludziom?

femte napisał/a:

Smieszne i tragiczne.

Przynajmniej znajdujesz właściwe słowa podsumowujące twoje działanie...

144

Odp: Problem z wiarą

Dlaczego jezeli sie napisze prawde o religii czy religiantach to od razu "sloma z butow"?
O politykach mozna pisac, o celebrytach, tylko religia musi byc jakims tabu?
Jezeli po raz ktorys zwracam uwage Lawinii ze zadnych "dowodow" nie ma  i ze zadnej "cudownej, zaprojektowanej przez inteligentna osobe" zlozonosci nie ma to ona poczeka, i znowu swoje.
Musze poszukac, ale o ile dobrze pamietam to Ona sie upiera takze przy nieredukowalnej zlozonosci - mimo ze jej wyjasnilam, zreszta wyszlo ze tego terminu po prostu nie rozumie.
Wiec prosba - powolujcie sie na prawdziwe argumenty, a nie klamcie majac nadzieje ze klamstwo nie wyjdzie. I dla mnie to jest sloma z butow. Upieranie sie przy nieprawdzie, mimo ze wie sie dobrze ze to nieprawda. Ale moze ktos sie nabierze.
I zeby byla jasnosc - nie czepiam sie samej wiary tylko uzywania klamliwych argumentow. Typu dowody Tomasza, Goedla, nieredukowalna zlozonosc, rzekomo wspaniala budowa ciala czlowieka. Ktorych zaden np. teolog nie uzyje. I te "argumenty" sa dla maluczkich.

145

Odp: Problem z wiarą
femte napisał/a:

I zeby byla jasnosc - nie czepiam sie samej wiary tylko uzywania klamliwych argumentow.

A co cię do jasnej Anielki obchodzi jakich argumentów używają ludzie w kwestiach swojej wiary? Jeśli nie podzielasz tej wiary czy jakiejkolwiek innej, to po co w ogóle wchodzisz na takie tematy? Szukasz nawrócenia? Nie, szukasz zaczepki. Łaaał jakie to proste tak sobie wejść na taki wątek i ponabijać się z ciemniaczków...

146

Odp: Problem z wiarą

No wlasnie, - tak czytam te watki tutaj, i sobie mysle, ze niektórzy chyba nie pojmą, ze wiara (w cokolwiek, kogokolwiek) to wiara, czyli cos, co się uznaje bez dowodow. To jest naprawdę proste do zrozumienia, a jednak nie dla wszystkich.

Inną rzeczą jest trudność (przynajmniej dla mnie) oddzielenia tego od religii, a już zwłaszcza od KK, trudno to popierać w calosci, wiec może należy w calosci odrzucić?

147

Odp: Problem z wiarą
Benita72 napisał/a:

No wlasnie, - tak czytam te watki tutaj, i sobie mysle, ze niektórzy chyba nie pojmą, ze wiara (w cokolwiek, kogokolwiek) to wiara, czyli cos, co się uznaje bez dowodow. To jest naprawdę proste do zrozumienia, a jednak nie dla wszystkich.

Inną rzeczą jest trudność (przynajmniej dla mnie) oddzielenia tego od religii, a już zwłaszcza od KK, trudno to popierać w calosci, wiec może należy w calosci odrzucić?

Masz na myśli KK? Żeby oddzielić KK od ogólnie rzec biorąc wiary?

148

Odp: Problem z wiarą

No wlasnie. Problem jest tylko taki ze Lawinia takie dowody daje. Mimo ze nie uznaja ich teolodzy. I ze juz dawno jej wytlumaczylam ze te "dowody" dowodami nie sa. Smieszna zreszta sprawa ze przez grzecznosc i tradycje sie je tak nazywa.
I drugi problem - Snake uwaza ze w dobrej (religijnej) sprawie mozna klamac.

149

Odp: Problem z wiarą

Zeby nie byc goloslowna - oto co pisze Lawinia z data 23 wrzesnia, watek "Miejsce gdzie kaplan nie jest nadzorca..." Dalam jej pare razy po lapkach, ale od nie bywam za czesto na tym forum i chyba mysli ze mnie juz nie ma albo ze zapomnialam

"Ad hoc przychodzą mi następujące sposoby dojścia do tej prawdy na drodze rozumowej: 1)dowodzenie jak u św. Tomasza z Akwinu w Summie teologicznej i w Sumie przeciw poganom 2)platońskie pojmowanie źródła idei 3)moralność człowieka i pewne niezmienne fundamenty obserwowalne niezależnie od cywilizacji i epoki historycznej, których nie można wytłumaczyć opierając się na wyjaśnieniach naturalistycznych 4)złożoność, stopień skomplikowania wszechświata i pojedynczych bytów itd... Argumentów jest oczywiście więcej, te wymieniłam tylko na szybko...."

ta zlozonosc to chyba miala byc nieredukowalna zlozonosc - Lawinia juz dowiodla ze pojecia nie rozumie, a ja jej slawna wic bakteryjna objasnilam.

150

Odp: Problem z wiarą
femte napisał/a:

I drugi problem - Snake uwaza ze w dobrej (religijnej) sprawie mozna klamac.

Może Snake przeszedł na islam, tam podobno takie kłamstwo jest dozwolone ;P

Connnia, no wlasnie tak - zalozmy, ze wierze w silę wyższą, ale nie zgadzam się z naukami KK, wiec chcąc być w zgodzie z sobą, musze je (nauki i KK) w calosci odrzucić - nie można być tylko trochę katolikiem, tak to rozumiem. Religia ta jest wytworem ludzi, i moim zdaniem, coraz mniej "przystaje" do obecnego swiata.

151

Odp: Problem z wiarą
femte napisał/a:

I drugi problem - Snake uwaza ze w dobrej (religijnej) sprawie mozna klamac.

Ja nie dyskutuję z ateistami o przewagach wiary nad ateizmem, bo mnie kwestia wiary lub nie ateistów nie interesuje. W związku z tym nie interesują mnie za bardzo argumenty za lub przeciw ateizmowi oraz za lub przeciw wierze. Tak jak nie interesują mnie przewagi jednej wiary nad inną. czy argumenty są prawdziwe czy kłamliwe. Czyje bóstwo dźwignie cięższy kamień i tak dalej... No ale co kto lubi. Nie wnikam czy ktoś chodzi do kościoła, kogo chędoży i czy aby tylko ślubną/ślubnego i czy aby po ślubie. A propos kościoła katolickiego, to jestem wyrodnym katolikiem tongue

152 Ostatnio edytowany przez balin (2018-10-06 09:20:00)

Odp: Problem z wiarą
Benita72 napisał/a:

zalozmy, ze wierze w silę wyższą, ale nie zgadzam się z naukami KK, wiec chcąc być w zgodzie z sobą, musze je (nauki i KK) w calosci odrzucić - nie można być tylko trochę katolikiem, tak to rozumiem. Religia ta jest wytworem ludzi, i moim zdaniem, coraz mniej "przystaje" do obecnego swiata.

A jaka religia, czy filozofia nie jest wytworem ludzi? Znasz jakieś zapisy, czy prawa osobiście podane przez tą siłę wyższą? Dla jasności własne pojmowanie siły wyższej, też jest człeczym wytworem - mimo, że wydaje się lepszym, bo mojszym. smile

153

Odp: Problem z wiarą

wszystko z czasem w religii jest dopasowywane do siebie , nie ma zadnej religii ktora by przestrzegala zasad pierwotnych .
ludzie sami dopasowywuja ja do samych siebie , i wszystkie religiie usprawiedliwiaja siebie .
wiec wierzyc tak ale nie byc paranoikem .
bo czyz niema wiekszego szczescia gdy my sami jestesmy szczesliwi spełnieni .
nie robimy krzywdy innym i szanujemy zycie .

154

Odp: Problem z wiarą
elzbieta47 napisał/a:

bo czyz niema wiekszego szczescia gdy my sami jestesmy szczesliwi spełnieni .
nie robimy krzywdy innym i szanujemy zycie .

Jest. Zostać zbawionym. smile

155

Odp: Problem z wiarą

zbawienie hm ...... ale lepiej cieszyc sie tym co mamy tu
to co kochamy , to co nas cieszy i porusza . to jest zycie człowieka
radosc dnia codziennego , to ze wstajemy i wita nas kolejny piekny dzien .

156

Odp: Problem z wiarą
balin napisał/a:
Benita72 napisał/a:

zalozmy, ze wierze w silę wyższą, ale nie zgadzam się z naukami KK, wiec chcąc być w zgodzie z sobą, musze je (nauki i KK) w calosci odrzucić - nie można być tylko trochę katolikiem, tak to rozumiem. Religia ta jest wytworem ludzi, i moim zdaniem, coraz mniej "przystaje" do obecnego swiata.

A jaka religia, czy filozofia nie jest wytworem ludzi? Znasz jakieś zapisy, czy prawa osobiście podane przez tą siłę wyższą? smile

smile Dlatego wlasnie religia jest tworem dalece niedoskonałym, zwłaszcza w kontekście własnej duchowości, czy rozwoju duchowego - zresztą pamiętam, ze już rozmawialiśmy na ten temat.

157

Odp: Problem z wiarą
elzbieta47 napisał/a:

zbawienie hm ...... ale lepiej cieszyc sie tym co mamy tu
to co kochamy , to co nas cieszy i porusza . to jest zycie człowieka
radosc dnia codziennego , to ze wstajemy i wita nas kolejny piekny dzien .

No ale my jesteśmy w dziale Religia - duchowe poszukiwania, a nie pragmatyzm. smile

158

Odp: Problem z wiarą
balin napisał/a:
elzbieta47 napisał/a:

zbawienie hm ...... ale lepiej cieszyc sie tym co mamy tu
to co kochamy , to co nas cieszy i porusza . to jest zycie człowieka
radosc dnia codziennego , to ze wstajemy i wita nas kolejny piekny dzien .

No ale my jesteśmy w dziale Religia - duchowe poszukiwania, a nie pragmatyzm. smile

no, ale dzial religia, poszukiwania duchowe jest tez od tego, by się wypowiadać, także o tym, w co wierzymy. Do mnie np. idea zbawienia, gdzies tam, kiedyś, zupełnie nie przemawia, tak tez zrozumiałam to, co elzbieta napisala. Takie - nie licz na zbawienie w przyszłości, bo ono może wcale nie nadejdzie, zyj dobrze już dziś.

159

Odp: Problem z wiarą

Dlaczego nie ma tak dużo skazanych za pedofilię księży - wybierz jedną z opcji: 1)bo naprawdę jest ich tak mało 2) bo chroni ich instytucja i wiara ofiar, że i tak nikt nim nie uwierzy. Szczególnie w małych miejscowościach idź i naskarż na proboszcza. Już widzę jak się spotykasz ze społecznym zrozumieniem. Gdzie to był ten filmik, gdzie jakiś zapalczywy facet twierdził, że nie miałby nic przeciwko gdyby ksiądz fotografował jego nagie dziecko pod prysznicem?
Ilu księży zostało wydalonych ze stanu kapłańskiego TYLKO po sądzie kościelnym? Czy znamy takie dane? Czy to też tajemnica?
Cieszę się, Lawinio, że po jakimś czasie w końcu do Ciebie dotarło, że należy się postawić w miejscu skrzywdzonego człowieka, a nie tylko jako obrończyni poszkodowanej wielce instytucji. Widzisz, ja od tego skrzywdzonego człowieka zaczęłam.  Twoje tłumaczenia żeby być w zgodzie z kościelnym kodeksem przypominają grę w twistera (wygoogluj twister mata)  jak bardzo należy się wygiąć, żeby dotknąć ręką czy nogą określonych punktów. Tak zresztą wyglądają wszystkie te dyskusje spod znaku "ile aniołów zmieści się na czubku szpilki". Jak bardzo trzeba nagiąć definicje, żeby nie przekroczyć granic dogmatu.
Napisałam to co napisałam - o tej erekcji - celowo, żeby zobaczyć czy uznasz że istnieje taka plugawa podłość, która by Twoim zdaniem powstrzymała Boga przed udzieleniem sakramentu. Ale nie. Wg. tego, w co wierzysz, ksiądz może mieć i erekcję i jednocześnie powoli dusić to dziecko, tak, że na koniec będzie już martwe, ale boska moc i tak przejdzie przez jego dlonie. A przez dłonie Stefana nie, tylko dlatego, że ten nie został poddany stosownej formułce. Udzielanej przez Kościół. Oczywiście.
Nie wiem jak bardzo trzeba mieć klapki na oczach, żeby nie widzieć, że takie postawienie sprawy służy tylko i wyłącznie interesowi Kościoła jako instytucji - żeby ludzie byli wyrozumiali wobec kapłanów i żeby kapłani, jeśli są, byli niezastąpieni. To nie sprawa boska, to sprawa cwaniaków, którzy od lat przedkładają życie doczesne nad wieczne, kosztem tych, którym wmawiają żeby przedkładali życie wieczne nad doczesne.
Inna sprawa to celibat. Powstał tylko i wyłącznie dlatego, żeby chronić KK przed roszczeniami spadkowymi. W teorii to oczywiście "życie w czystości". No pastorom jakoś nie przeszkadza posiadanie małzonka, a w niektórych przypadkach, również bycie kobietą.

160 Ostatnio edytowany przez adda-m (2018-10-20 23:13:58)

Odp: Problem z wiarą
Czarna Kotka napisał/a:

Dlaczego nie ma tak dużo skazanych za pedofilię księży - wybierz jedną z opcji: 1)bo naprawdę jest ich tak mało 2) bo chroni ich instytucja i wiara ofiar, że i tak nikt nim nie uwierzy.


Jesteś depresyjna jak Twój avatar.
Tylko tyle opcji Masz do zaoferowania?

Twierdzę że MY, ludziom skrzywdzonym nie mamy "NIC" do zaoferowania.
Oprócz fałszywego zrozumienia cierpienia.

Wchodzi człowiek do domu starców, gwałci osiemdziesięcioletniego starca, wchodzi do następnego pokoju
i gwałci następnego. Budzi się Żona tego drugiego rzuca się na gwałciciela próbując powstrzymać go, oprawca ma siedemnaście lat, bił Ją aż zabił.

Proszę wylej swoje zrozumienie TEGO zdarzenia.

https://www.youtube.com/watch?time_cont … mHTbYfQSlQ

161

Odp: Problem z wiarą

Teraz otacza nas rzeczywistość\kultura która próbuje nadać nowe\inne znaczenie istniejącym już
słowom\wyrażeniom. Dlatego pojawia się ktoś twierdzący na przykład że katolicy to poganie.
Dlatego gdy piszesz o nawróceniu, źle rozumiesz te słowo.

liria.jakowska napisał/a:

Można dbać o swoją duchowość bez kościoła.
Nie rozumiem tego całego "nawracania". Nie chcę chodzić do kościoła - nie chodzę. Chcę - chodzę.

Nawrócić można "aborygena" jakiegoś pigmeja, który oddaje cześć, pokłony wystruganemu kijkowi.
Ty piszesz o formie porzucenia, "nie chodzę bo nie chcę". Przez pójście do kościoła nie nawrócisz się,
ale przez chodzenie do kościoła zyskasz nawrócenie.
Oglądałaś "avatara", tam ostatnio słyszałem te mądre zdanie.
"Ciężko jest napełnić kubek, który jest już pełny".
Łatwiej jest nawrócić takiego pigmeja, niż człowieka ze zbyt wielkim natłokiem zbędnych informacji.
Bo oczyścić się, trzeba samemu nikt tego za nas nie zrobi.

A manipulacji i złej sugestii nie brakuje, wszędzie nas otacza.
"by znaleźć praktyczne wskazówki jak żyć , co jest dobre a co jednak nie"
Osoba manipulacyjna takimi zwrotami się posługuje, ewentualnie wyszkolona przez sektę.
Człowiek ma tendencję do przejmowania nastrojów i zachowań rozmówcy. Dlatego gdy ktoś tak się wyraża,
chce zachwiać twoim poczuciem moralności. A potem sam powiedział by ci "co jest dobre".

Benita72 napisał/a:

Dlatego właśnie religia jest tworem dalece niedoskonałym, zwłaszcza w kontekście własnej
duchowości, czy rozwoju duchowego - zresztą pamiętam, ze już rozmawialiśmy na ten temat.

Sugerujesz że znasz coś doskonałego? Idealnego? Iż rozwinięty żeś, ponad innymi?
No, ale skoro "rozmawiałeś" już na ten temat, to niema o czym z tobą rozmawiać, co nie?

To pod wpływem takiej sugestii piszą ludzie:

elzbieta47 napisał/a:

"zbawienie hm ...... ale lepiej cieszyc sie tym co mamy tu
to co kochamy , to co nas cieszy i porusza . to jest zycie człowieka
radosc dnia codziennego , to ze wstajemy i wita nas kolejny piekny dzien."

Dla Was Stwórca jest "Bezosobowy", jak jakaś energia z którą się łączysz po śmierci. Dlatego
dla was, wystarczy "cieszyć się dniem", "być dobrym".
Ale tu jest następna pułapka naszych czasów, moralność.
Moralność, gdy jest 'stałą zewnętrzną' kieruje wszystkich w dobrą stronę, i wtedy następuje rozwój
kultury i społeczeństwa. Potrzebuje WZORU do naśladowania.

Teraz wszyscyśmy moralność wzięli w swoje ręce, i stała się "wewnętrznym wzorem" który sami sobie
ustalamy.
Dlatego każdy zbrodniarz mówi "nic złego nie zrobiłem". A zbrodniczy filozof powie "takim mnie
Bóg stożył".

162

Odp: Problem z wiarą

Więc pytanie brzmi, skąd katolik choćby (a może szczególnie) niepraktykujący pisze o rozwoju
duchowym, bez kościoła?

Wymieszanie kulturowe, dotyka także religii\wiary.

https://www.youtube.com/watch?v=90kS4cy2KBY

https://www.youtube.com/watch?v=mVNPuz377eY

163

Odp: Problem z wiarą

Dawno nie zaglądałam do tematu, a tu proszę...


Pozdrawiam femte z jen bystrym wzrokiem i przenikliwością. Skończyłam dyskusję z poziomym i nie sądziłam, że jeszcze jest o czymś dyskutować. Ty jednak bardzo dobrze swoje wiesz, że Twój "argument" rzekomo zamknął mi usta i się usunęłam... Ciekawe...Zwyczajnie nie mam tyle samo czasu, co w trakcie wolnego, na forumowe pogaduszki, więc się nie udzielałam. I akurat do tego wątku nie zaglądałam więcej.

Co do tego, co piszesz o chrzcie. Podchodzisz do rzeczy z niewłaściwej strony i potem się jeszcze dziwisz, gdy Snake wytyka Ci podstawowe błędy w rozumowaniu. Czy uda się wyłuskać ochrzczonych od nieochrzczonych na podstawie wyglądu? Jasne, że nie. Twój eksperyment spaliłby na panewce, niestety. Podobnie przypadkowe zachowania niczego nie rozstrzygną. Może całożyciowa postawa, jakoś ogólnie ujęta da nam pewne wskazówki... Co jednak z apostatami, spytam - ochrzczonymi przecież, ale wypierającymi się wiary? Są takie rzeczywistości, których się zmierzyć, zważyć po prostu nie da.

164 Ostatnio edytowany przez adda-m (2018-10-23 09:35:47)

Odp: Problem z wiarą
femte napisał/a:

Chrzest ma byc nieslychanie wazny. Dobra -poprosze o dowod. Jak jest taki wazny
to musi ta waznosc byc mozliwa do stwierdzenia. Proponuje wymieszac sto osob ochrzczonych
i sto nieochrzczonych. Zakazac pytania sie o chrzest i sprawdzania ich danych. I niech dowolny
przedstawiciel Kosciola (chocby papiez) dowolna metoda wskaze ochrzczonych. Zbadac o ile to sie
rozni od wyniku losowego - sa wzory na to.

Lawinia napisał/a:

Może całożyciowa postawa, jakoś ogólnie ujęta da nam pewne wskazówki...

Czy naprawdę jesteśmy pozbawieni wzorów?
Całożyciowa postawa?
św.Faustyna Kowalska
św.Maximilian Kolbe
św.o.Pio
Dalej wymieniać?
Faustyna potrafiła przechodząc obok kogoś, odczuć czy jest ochrzczony.
o.Pio potrafił 'wysłać' swojego anioła stróża, do stróża innej osoby, dla pouczenia\upomnienia i wiedział o tych osobach
wszystko.

I tu kryje się odpowiedź w sprawie chrztu. To nasze czoło jest polewane\chrzczone ale to nasz anioł stróż przez
ten sakrament złączony jest łaską Bożą ze Samym Stwórcą. Zatem i my też.
To zarazem tłumaczy dlaczego kapłan pośredniczy podczas mszy, jest On i Jego Stróż.

Może następny temat, "po co nam religia w szkole"?

165

Odp: Problem z wiarą
adda-m napisał/a:
femte napisał/a:

Chrzest ma byc nieslychanie wazny. Dobra -poprosze o dowod. Jak jest taki wazny
to musi ta waznosc byc mozliwa do stwierdzenia. Proponuje wymieszac sto osob ochrzczonych
i sto nieochrzczonych. Zakazac pytania sie o chrzest i sprawdzania ich danych. I niech dowolny
przedstawiciel Kosciola (chocby papiez) dowolna metoda wskaze ochrzczonych. Zbadac o ile to sie
rozni od wyniku losowego - sa wzory na to.

Lawinia napisał/a:

Może całożyciowa postawa, jakoś ogólnie ujęta da nam pewne wskazówki...

Czy naprawdę jesteśmy pozbawieni wzorów?
Całożyciowa postawa?
św.Faustyna Kowalska
św.Maximilian Kolbe
św.o.Pio
Dalej wymieniać?
Faustyna potrafiła przechodząc obok kogoś, odczuć czy jest ochrzczony.
o.Pio potrafił 'wysłać' swojego anioła stróża, do stróża innej osoby, dla pouczenia\upomnienia i wiedział o tych osobach
wszystko.

I tu kryje się odpowiedź w sprawie chrztu. To nasze czoło jest polewane\chrzczone ale to nasz anioł stróż przez
ten sakrament złączony jest łaską Bożą ze Samym Stwórcą. Zatem i my też.
To zarazem tłumaczy dlaczego kapłan pośredniczy podczas mszy, jest On i Jego Stróż.

Może następny temat, "po co nam religia w szkole"?

Nie mówię o wzorach, ale o "teście" na bycie ochrzczonym. Poza wykątkowymi, cudownymi przypadkami, takowego brak. I dobrze, nie do wszystkiego ze szkiełkiem i okiem

166

Odp: Problem z wiarą

Snake
ale się czepiasz ze Lawinii wyrzucam kłamstwo. Czyli co - kłamie w dobrej sprawie?
Uważam ze uczciwość jest najważniejsza w dyskusji - wiesz coś, masz dowody, OK. A ze wierzysz? Twoja sprawa, ja nie muszę.

167 Ostatnio edytowany przez Czarna Kotka (2018-10-31 05:11:00)

Odp: Problem z wiarą
adda-m napisał/a:
Czarna Kotka napisał/a:

Dlaczego nie ma tak dużo skazanych za pedofilię księży - wybierz jedną z opcji: 1)bo naprawdę jest ich tak mało 2) bo chroni ich instytucja i wiara ofiar, że i tak nikt nim nie uwierzy.


Jesteś depresyjna jak Twój avatar.
Tylko tyle opcji Masz do zaoferowania?

Twierdzę że MY, ludziom skrzywdzonym nie mamy "NIC" do zaoferowania.
Oprócz fałszywego zrozumienia cierpienia.

Wchodzi człowiek do domu starców, gwałci osiemdziesięcioletniego starca, wchodzi do następnego pokoju
i gwałci następnego. Budzi się Żona tego drugiego rzuca się na gwałciciela próbując powstrzymać go, oprawca ma siedemnaście lat, bił Ją aż zabił.

Proszę wylej swoje zrozumienie TEGO zdarzenia.

https://www.youtube.com/watch?time_cont … mHTbYfQSlQ

Zaproponuj inne opcje. Może będą mniej depresyjne. Pytanie dla kogo.
Ofiarom  mamy do zaoferowania jedną, podstawową rzecz: przyznanie, że spotkała je krzywda, że tak nie powinno się było stać i  że człowiekowi, który je skrzywdził należy się kara i potępienie.  Nie, ktoś kogo to nie spotkało nie jest w stanie w pełni tego zrozumieć, ale może okazać wsparcie i udzielić pomocy, od fizycznej po psychiczną. Tak, żeby ofiara nie musiała się zastanawiać: powiedzieć czy nie powiedzieć o tym co ją spotkało,  zgłosić czy nie zgłosić, BO CO LUDZIE POWIEDZĄ.
Jak życie pokazuje, kara i potępienie bardzo często spotyka nie oprawców, tylko ofiary. I to podejście ("nie miałbym nic przeciwko gdyby ksiądz fotografował moje nagie dziecko pod prysznicem") jesteśmy w stanie zmienić, a to oznacza wywieranie wpływu na Kościół i jakiekolwiek inne organizacje, które chronią patologię.

Tego przykładu z domem starców nie zrozumiałam, pewnie jestem za głupia.
Co do filmiku, to bądź bardziej precyzyjna do czego mam się ustosunkować, bo gość najpierw twierdzi że będzie krótko, a potem gada z dygresjami o różnych rzeczach przez ponad godzinę.

PS: Anioł Stróż dziecka nie ma nic przeciwko, że dziecko jest chrzczone przez pedofila? Czy zajmuje się w tym czasie spoglądaniem z pogardą lub wpółczuciem na anioła stróża tegoż właśnie pedofila?
Co do moralności, to też bardziej cenię tę wewnętrzną. Jestem ateistką. Postępuję "moralanie" nie dlatego, że się boję kija/piekła albo mam nadzieję na niebo/marchewkę, tylko dlatego, że zwyczajnie uważam, że tak należy. Nie mam żadnego interesu, poza czysto emocjonalnym, w unikaniu krzywdzenia a zamiast tego, w miarę możliwości i chęci,  pomaganiu.

168 Ostatnio edytowany przez Misinx (2018-10-31 11:41:08)

Odp: Problem z wiarą
adda-m napisał/a:

Nawrócić można "aborygena" jakiegoś pigmeja, który oddaje cześć, pokłony wystruganemu kijkowi.

Kolega jest chyba "oświecony" jak Cejrowski ? Biedni "aborygeni". Ja w wielu kościołach w Polsce widziałem ludzi, którzy modlili się przed jakimś wystruganym kijkiem. Ahaaaa.... Bo oni się modlili do tego co jest w tym kijku wystrugane ?? A Ty myślisz, że "aborygeni" oddają pokłony kijkowi ?

adda-m napisał/a:

Faustyna potrafiła przechodząc obok kogoś, odczuć czy jest ochrzczony.

A ja potrafię przechodząc obok kogoś odczuć, czy jest umyty. Aaa i potrafię też z postów wyczytać, czy ktoś jest arogancki i ma poczucie wyższości wobec innych big_smile

169

Odp: Problem z wiarą
Misinx napisał/a:

Aaa i potrafię też z postów wyczytać, czy ktoś jest arogancki i ma poczucie wyższości wobec innych big_smile

Swoich postów pewnie nie czytasz. Oczywiście uważasz siebie za wzór tolerancji.

170

Odp: Problem z wiarą
balin napisał/a:
Misinx napisał/a:

Aaa i potrafię też z postów wyczytać, czy ktoś jest arogancki i ma poczucie wyższości wobec innych big_smile

Swoich postów pewnie nie czytasz. Oczywiście uważasz siebie za wzór tolerancji.

No oczywiście big_smile Tak jak i Ty.

171 Ostatnio edytowany przez femte (2018-11-02 16:00:18)

Odp: Problem z wiarą

Lawinio, powolywalas sie na Anzelma i cos jeszcze - chyba juz to przerabialysmy? A potem na nieredukowalna zlozonosc - wic bakteryjna, nie pamietasz? I znowu przedstawiasz to jako "dowody".
O chrzest sie pytam dlatego, poniewaz to jest podstawa zadania przetwarzania danych ludzi ochrzczonych. Ze niby nie mozna tych danych wymazywac, bo moglo by dojsc do powtornego ochrzczenia. Taki jest sens tego, ze te dane sa niezbedna dla kosciola. Przynajmniej tym tlumacza to, ze dalej przechowuja dane osobowe. Pomijajac brak zaufania - dlaczego niby ktos mialby klamac w sprawie chrztu - wiemy przeciez ze przy powtornym chrzcie nic absolutnie sie nie stanie. Tak samo zreszta jak przy pierwszym. Chyba ze masz jakies dowody, ze faktycznie nastepuje zmiana w osobie ochrzczonej?
Mnie to uwiera, bo zdaje sobie sprawe ze moje dane sa wykorzystywane np. do wyludzania dotacji. Nie moge sie dowiedziec czy jestem czlonkiem parafii w Kbh - jakas scisla tajemnica. A zaczelam kopac gdy na moj adres zaczely splywac zawiadomienia o rekolekcjach i tak dalej - zazwyczaj z dolaczona wplata. Skad maja adres?
Jeszcze odnosnie Faustyny - moja rodzina byla w Plocku dosyc znaczna -lekarze. I jeden kanonik. W tym srodowisku wprost sie mowilo ze Faustyna byla nienormalna. A cala ta "cudownosc" byla tolerowana bo uwazana jako zjawisko "dla kucharek". A teraz gdy juz to jest zapomniane, gdy nie zyja ludzie ktorzy ja znali - a podobno byla rowno "strzelona" - zdanie lekarza- to sie z niej swieta robi.

172 Ostatnio edytowany przez adda-m (2018-11-02 22:47:09)

Odp: Problem z wiarą
Czarna Kotka napisał/a:

Zaproponuj inne opcje. Może będą mniej depresyjne.

Sęk w tym, żeby potrafić samemu je znaleźć. Złap za słowo, dasz rade.
Złapać Ciebie?
Pęknie przedstawiasz się, w roli ofiary.
O tym przypisywaniu "podejścia" nie wspomnę.

Misinx napisał/a:

A ja potrafię przechodząc obok kogoś odczuć, czy jest umyty. Aaa i potrafię też z postów wyczytać, czy ktoś jest arogancki i ma poczucie wyższości wobec innych big_smile

"JA" w tym "temacie" skończyłem rozmawiać.  Bo Twoje zdolności mnie nie interesują.  hug
Może coś o teleportacji? Ciekawy temat.

173 Ostatnio edytowany przez adda-m (2018-11-02 23:45:08)

Odp: Problem z wiarą
Czarna Kotka napisał/a:

Tego przykładu z domem starców nie zrozumiałam, pewnie jestem za głupia.
Co do filmiku, to bądź bardziej precyzyjna do czego mam się ustosunkować, bo gość najpierw twierdzi że będzie krótko, a potem gada z dygresjami o różnych rzeczach przez ponad godzinę.

W filmie jest mowa o tym domu starców. Na końcu.  (puenta)

O chrzcie i aniele stróżu, z ateistką rozmawiać?  lol

"precyzyjna"??? - postaraj się wypowiadać dokładniej, bo myślę że wpadniesz w jakąś paranoję.

174 Ostatnio edytowany przez Benita72 (2018-11-04 10:35:20)

Odp: Problem z wiarą
adda-m napisał/a:

"precyzyjna"??? - postaraj się wypowiadać dokładniej, bo myślę że wpadniesz w jakąś paranoję.

Ja również nie odbieram Twoich postow jako precyzyjnych, dodatkowo przesiąknięte sa agresją, a tak się nie bardzo da dyskutowac.  A wzorow ludzi pokazujących calozyciową dobrą postawe można znaleźć nie tylko wśród katolikow, ale również wśród wyznacow innej religii, np. buddyzmu, mam nadzieje, ze nie musze podawac przykladow.

Zgodze się z femte, ze w tego rodzaju dyskusjach zwłaszcza wazna jest uczciwość dyskutujących - jeśli nie ma na cos dowodow, to nie wmawiajmy ludziom, ze można cos udowodnić, tak jak probuje robic to Lawinia. Można wierzyc, ale nie udowadniać, bo cofniemy się do średniowiecza, gdzie próbowano udowadniać, ile diablow miesci się w glowce od szpilki.


edit - literowki

175 Ostatnio edytowany przez adda-m (2018-11-04 17:24:36)

Odp: Problem z wiarą
Benita72 napisał/a:
adda-m napisał/a:

"precyzyjna"??? - postaraj się wypowiadać dokładniej, bo myślę że wpadniesz w jakąś paranoję.

Ja również nie odbieram Twoich postow jako precyzyjnych, dodatkowo przesiąknięte sa agresją, a tak się nie bardzo da dyskutowac.  A wzorow ludzi pokazujących calozyciową dobrą postawe można znaleźć nie tylko wśród katolikow, ale również wśród wyznacow innej religii, np. buddyzmu, mam nadzieje, ze nie musze podawac przykladow.

Zgodze się z femte, ze w tego rodzaju dyskusjach zwłaszcza wazna jest uczciwość dyskutujących - jeśli nie ma na cos dowodow, to nie wmawiajmy ludziom, ze można cos udowodnić, tak jak probuje robic to Lawinia. Można wierzyc, ale nie udowadniać, bo cofniemy się do średniowiecza, gdzie próbowano udowadniać, ile diablow miesci się w glowce od szpilki.


edit - literowki

Uważam że w tej całej pisaninie forumowej (ogólnie internetowej) ale też i sms-owej. Kto nie stawia 'buziek' typu smile wink big_smile .
A broni, lub przedstawia inny pogląd, jest odbierany jako agresor.
To nie mój głos słyszysz, chociaż tekst prze zemnie napisany czytasz. Tylko swój wewnętrzny, fonetyzujesz moją wypowiedź
w celu zrozumienia. Jaki tam ton se nadasz to Twoja sprawa. (i? buźka czy nie?) Wybierz sam.

Piszesz o średniowieczu a słownika to nie używasz. Mam dysleksję ortograficzną ale się staram.
Wiarę, na podstawie własnego pomieszanego wyobrażenia kulturowego, w którym to najpierw zrównujesz naszą z innymi, potem poniżasz,  zrównując do poziomu banalnego tekstu. Obrażasz.
Podaj te przykłady.
A ja twierdzę że "całożyciowa postawa" bez sakramentów świętych nic nie znaczy.

Buddyzm to nic innego jak zreformowany Hinduizm. To że zrównali Dalajlamę z Papieżem nazywając go 'świętobliwością'
ze świętością niema nic wspólnego.  Bo buddyzm jak i hinduizm czci demony. I w ich słowniku niema pojęcia nawet takiego
jak świętość. Co słowo 'demony' i od razu "e tam, bo wy katolicy to.........". TAK właśnie, trzeba se wyrobić zdanie na faktach
a nie na zasłyszanych, domysłach i plotach, przekłamaniach -femte-.
"Jakie Fakty to wszystko domysły, nic nie da się udowodnić".
Domysły te se sami tworzymy, buddyzm i hinduizm ma swoje fakty i prawa zapisane w swoich pismach.
My mamy nasze zapisane w Piśmie Świętym.

Przeczytałem wiele mądrych tekstów w swoim życiu. Ale najbardziej szczery zawierający samą prawdę, i choć stron wiele,
nie jestem wstanie znaleźć, choćby jednego błędu myślowego, przekłamania, przeinaczenia.
To "Dzienniczek" św.Faustyny.
A tu na podstawie plotek ktoś Ją obraża.

I co? Było agresywnie?

176

Odp: Problem z wiarą

Dla Ciebie autorytem jest sw. Faustyna, dla kogos innego może być Dalajlama (celowo nie chciałam nikogo konkretnego przytaczać, by uniknąć takiej przepychanki w stylu, "mój wzor do naśladowania jest lepszy niż Twój" by z takich autorytetow czerpać inspiracje zyciowe czy duchowe, a nie nawzajem się dyskredytować. I wcale nie musi to być święty, - mysle, ze i osoby nie wierzące w Boga tez nie mialyby problemu z przywołaniem jakiegoś "swieckiego" autorytetu, który prowadzilby dobre, prawe zycie.

I niestety musze Cie zmartwić (a dlatego zmartwić, ze wiem, ze to glowny zarzut przeciwnikow buddyzmu i bez niego już nie bardzo wiedza, do czego się "przyczepić" przy buddyzmie), ze nie czci się tam demonow, ani ich nie obłaskawia, demony sa traktowane metaforycznie, jako nasze wewnętrzne slabosci czy lęki). Wystarczy odrobine poczytać ntt, no chyba, ze tak naprawdę nie chce się zmieniać zdania, no to ok.


PS. Agresywne było uprzednie zarzucanie mi wynoszenie się ponad innymi, czyli, jak rozumiem, pychę czy poczucie wyzszosci. Mysle, ze za malo mnie znasz, by cos takiego sugerować; wiec to nie brak emotek decydowal o odbiorze.

177 Ostatnio edytowany przez femte (2018-11-04 16:25:42)

Odp: Problem z wiarą

adda-m
chyba juz sie znamy?
Korektor owszem, kazdy ma, ale nie zawsze polski. Zauwazyles ze u mnie "i" jest poprawione na "I"? Wciaz nie wiem czy mi to poprawia na angielskie "I" -ja, czy dunskie "I" wy, ale grzecznosciowo, jak w dawnej polszczyznie - "ty".
Widze ze moja chytra stopka cyrylica zmienila sie w znaki zapytania -usuwam,

178 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2018-11-05 16:43:06)

Odp: Problem z wiarą
balin napisał/a:
elzbieta47 napisał/a:

zbawienie hm ...... ale lepiej cieszyc sie tym co mamy tu
to co kochamy , to co nas cieszy i porusza . to jest zycie człowieka
radosc dnia codziennego , to ze wstajemy i wita nas kolejny piekny dzien .

No ale my jesteśmy w dziale Religia - duchowe poszukiwania, a nie pragmatyzm. smile

Naprawdę masz wyjątkowo wąskie horyzonty chyba skoro tak reagujesz na normalną wypowiedź kogoś kto ma swoje przemyślenia na temat życia. Trochę wyluzuj.

A co do postu, to tak widzisz pewne elementy życia, są jednak inne. Zauważ to na przykładzie, że gdzieś indziej ktoś może głodować albo potrzebować innej
pomocy kiedy ty cieszysz się "dniem codziennym". Nie żyjemy bowiem w oderwaniu od rzeczywistości.

Poza tym co co mamy, co kochamy "przemija" a co wg. ciebie nie przemija? Zastanawialas sie kiedys nad tym?

adda-m napisał/a:

Bo buddyzm jak i hinduizm czci demony. I w ich słowniku niema pojęcia nawet takiego
jak świętość.

Nigdy nie zastanawiałeś się nad tym, że postacie z panteonu hinduskiego mogły być realnymi postaciami skoro ich życie i relacje są tak szczegółowo opisane, że byli to po prostu
ludzie z "królewskiego rodu"?

179 Ostatnio edytowany przez balin (2018-11-05 17:58:15)

Odp: Problem z wiarą
DoswiadczonyDaro napisał/a:

Nie żyjemy bowiem w oderwaniu od rzeczywistości.

Dlaczego uważasz, że duchowość to coś oderwanego od rzeczywistości?

180

Odp: Problem z wiarą
balin napisał/a:
DoswiadczonyDaro napisał/a:

Nie żyjemy bowiem w oderwaniu od rzeczywistości.

Dlaczego uważasz, że duchowość to coś oderwanego od rzeczywistości?

Wyjaśnij gdzie tak powiedziałem.

181

Odp: Problem z wiarą

Benita72
Ciebie też nie  najlepiej odbieram, ale dramatu nie robię.
Martwię się tym że większość Polskich buddystów, swoją edukację na ten temat rozpoczęła od "Małego Buddy" K.Reeves i
"Siedem lat a tybecie" B.Pit. A potem szukali wszystkiego co ich interesuje, a to nie oznacza "wszystkiego w temacie".
Bo trzeba trochę więcej poczytać jednak, potem trzeba jeszcze przemyśleć, wszystko przetrawić, no ale jak ktoś nie chce. To ok.
Zostawiamy 'niech się pasie'.

ps: dziękuję za nowe słowo, 'emotki' tego w słowniku  mi brakowało.  smile


femte
Faktycznie, słyszałem że Wy w Krakowie to inną czcionkę nawet macie.


DoswiadczonyDaro
Tak czy siak, niema w tym nic boskiego.

182

Odp: Problem z wiarą
DoswiadczonyDaro napisał/a:

Wyjaśnij gdzie tak powiedziałem.


DoswiadczonyDaro napisał/a:
balin napisał/a:

No ale my jesteśmy w dziale Religia - duchowe poszukiwania, a nie pragmatyzm. smile

A co do postu, to tak widzisz pewne elementy życia, są jednak inne. Zauważ to na przykładzie, że gdzieś indziej ktoś może głodować albo potrzebować innej
pomocy kiedy ty cieszysz się "dniem codziennym". Nie żyjemy bowiem w oderwaniu od rzeczywistości.

183

Odp: Problem z wiarą
adda-m napisał/a:

Benita72
Ciebie też nie  najlepiej odbieram, ale dramatu nie robię.
Martwię się tym że większość Polskich buddystów, swoją edukację na ten temat rozpoczęła od "Małego Buddy" K.Reeves i
"Siedem lat a tybecie" B.Pit. A potem szukali wszystkiego co ich interesuje, a to nie oznacza "wszystkiego w temacie".
Bo trzeba trochę więcej poczytać jednak, potem trzeba jeszcze przemyśleć, wszystko przetrawić, no ale jak ktoś nie chce. To ok.
.

Coz, przynajmniej mamy jasność w temacie (odbioru), na szczescie nie ma przymusu lubienia. Nie wiem, od czego rozpoczynają edukacje nt buddyzmu polscy buddysci, na razie jednak to Ty wykazales się nieznajomoscia tematu, a może zlą wolą? w zrozumieniu, wiec nie odwracaj kota ogonem.  Czym innym tez jest interesowanie się buddyzmem, a czym innym chec praktykowania - tu wystaczy sobie poczytać na początek o Czterech Szlachetnych Prawdach czy o Diamentowej Sciezce, albo przejść się do ktoregos Osrodka Buddyjskiego na wykład - ja pierwszy raz poszlam z ciekawości, wcale nie przekonana..

184 Ostatnio edytowany przez adda-m (2018-11-06 11:21:55)

Odp: Problem z wiarą

Cztery Szlachetne Prawdy- >
Nirwana->
Religie dharmiczne –> (religie wiążące się z dharmą)
hinduizm-
buddyzm-
dźinizm-
sikhizm-
adźiwików-

cytat z wiki:
Z hinduizmu (i poprzedzającego go braminizmu) wywodzi się wiele innych religii, m.in. buddyzm, dźinizm, sikhizm, adźiwikowie.

Więc skończ.

185 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2018-11-06 11:49:06)

Odp: Problem z wiarą
DoswiadczonyDaro napisał/a:
balin napisał/a:
DoswiadczonyDaro napisał/a:

Nie żyjemy bowiem w oderwaniu od rzeczywistości.

Dlaczego uważasz, że duchowość to coś oderwanego od rzeczywistości?

Wyjaśnij gdzie tak powiedziałem.

Ponawiam pytanie. Wyjasnij gdzie powiedziałem, to co napisałeś.

Skoro napisałem, że "Nie żyjemy bowiem w oderwaniu od rzeczywistości." to jak się to ma do Twojego stwierdzenia?

adda-m napisał/a:

DoswiadczonyDaro
Tak czy siak, niema w tym nic boskiego.

W czym?

186

Odp: Problem z wiarą
DoswiadczonyDaro napisał/a:
adda-m napisał/a:

DoswiadczonyDaro
Tak czy siak, niema w tym nic boskiego.

W czym?

W  nicości(na początku), w iluzji życia na środku(w bólu), i iluzji samodoskonalenia (w nirvanie) na końcu.
W ziemskim królowaniu.

187 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2018-11-06 12:46:14)

Odp: Problem z wiarą
adda-m napisał/a:
DoswiadczonyDaro napisał/a:
adda-m napisał/a:

DoswiadczonyDaro
Tak czy siak, niema w tym nic boskiego.

W czym?

W  nicości(na początku), w iluzji życia na środku(w bólu), i iluzji samodoskonalenia (w nirvanie) na końcu.
W ziemskim królowaniu.

Niestety. Może cię zdziwię ale uważam, że wszystko ma swoje wytłumaczenie, żródło, początek i nawet koniec w naszym ujęciu. Ciekawe informacje na temat życia przedstawiają ludzie, którzy docierają do swoich wspomnien z przed momentu urodzenia się z tamtego świata (nie z poprzedniego życia). Każdy z nich mówił o Bogu, który na tamtym świecie nazywany jest Wszechobecnością. Za bardzo też nie wiem o czym piszesz. Każdy ma swoje postrzeganie i każde może być błędne a jeśli jest prawdziwe to w jakiś elementach tego postrzegania. Wydaje mi się, że stworzyłaś jakąs klatkę, która wtłoczyła cię w twoją własną iluzję. A na tym świecie naszą rzeczywistość tworzymy my.

188

Odp: Problem z wiarą
DoswiadczonyDaro napisał/a:
adda-m napisał/a:
DoswiadczonyDaro napisał/a:


W czym?

W  nicości(na początku), w iluzji życia na środku(w bólu), i iluzji samodoskonalenia (w nirvanie) na końcu.
W ziemskim królowaniu.

Niestety. Może cię zdziwię ale uważam, że wszystko ma swoje wytłumaczenie, żródło, początek i nawet koniec w naszym ujęciu. Ciekawe informacje na temat życia przedstawiają ludzie, którzy docierają do swoich wspomnien z przed momentu urodzenia się z tamtego świata (nie z poprzedniego życia). Każdy z nich mówił o Bogu, który na tamtym świecie nazywany jest Wszechobecnością. Za bardzo też nie wiem o czym piszesz. Każdy ma swoje postrzeganie i każde może być błędne a jeśli jest prawdziwe to w jakiś elementach tego postrzegania. Wydaje mi się, że stworzyłaś jakąs klatkę, która wtłoczyła cię w twoją własną iluzję. A na tym świecie naszą rzeczywistość tworzymy my.

A nasze ego, kreuje rzeczywistość, też to znam.  Znaczy ten "nurt myślowy", szukasz błędu?  Zacznij od siebie. A i postrzeganie Twoje się zmieni.

189 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2018-11-06 13:11:02)

Odp: Problem z wiarą
adda-m napisał/a:
DoswiadczonyDaro napisał/a:
adda-m napisał/a:

W  nicości(na początku), w iluzji życia na środku(w bólu), i iluzji samodoskonalenia (w nirvanie) na końcu.
W ziemskim królowaniu.

Niestety. Może cię zdziwię ale uważam, że wszystko ma swoje wytłumaczenie, żródło, początek i nawet koniec w naszym ujęciu. Ciekawe informacje na temat życia przedstawiają ludzie, którzy docierają do swoich wspomnien z przed momentu urodzenia się z tamtego świata (nie z poprzedniego życia). Każdy z nich mówił o Bogu, który na tamtym świecie nazywany jest Wszechobecnością. Za bardzo też nie wiem o czym piszesz. Każdy ma swoje postrzeganie i każde może być błędne a jeśli jest prawdziwe to w jakiś elementach tego postrzegania. Wydaje mi się, że stworzyłaś jakąs klatkę, która wtłoczyła cię w twoją własną iluzję. A na tym świecie naszą rzeczywistość tworzymy my.

A nasze ego, kreuje rzeczywistość, też to znam.  Znaczy ten "nurt myślowy", szukasz błędu?  Zacznij od siebie. A i postrzeganie Twoje się zmieni.

Są filozofie i są fakty. Żyjemy bowiem w konkretnej rzeczywistości. Np. idąc uliczką w parku widzisz stoi ławka, możesz na niej usiąść, możesz ją minąć. Jak będziesz szła w kolejny dzień ławka dalej będzie stała. Twoje ego nie sprawi, że ona zniknie albo że pojawi się nowa, przez te ego wykreowana. A to oznacza, że nic nie możesz, i że żyjesz jakimiś złudzeniami. Jedyne co możesz zrobić to wprowadzać się w stan postrzegania zależny od rodzaju przesłony, którą sama sobie nakładasz na to postrzeganie.

To samo możesz próbować robić w świecie duchowym jeśli takowy rozumiesz jako odrębny od fizycznego ale "fizycznie" istniejący. Z taki samym skutkiem, dotykając jednak prawideł tamtej rzeczywistości.

Jeśli są one połączone (np. w nas poprzez "złożoną" konstrukcję człowieka) jest oddziaływanie. Poza tym to jest wiedza a nie jakaś tam filozofia.

190

Odp: Problem z wiarą

DoswiadczonyDaro ale Ty jesteś niemożliwy. smile Powtarzasz wyuczone Ci frazesy i mówisz wszystkim, że są ograniczeni. Zrób mały wysiłek i spróbuj zauważyć, że ta ławka z Twojego postu, to było kiedyś drzewo. smile Albo nawet można zrobić większy wysiłek i patrząc na 2 kwiaty dla przykładu różę i tulipana, wyobrazić sobie, że to jest to samo. smile

191 Ostatnio edytowany przez DoswiadczonyDaro (2018-11-06 15:47:23)

Odp: Problem z wiarą
balin napisał/a:

DoswiadczonyDaro ale Ty jesteś niemożliwy. smile Powtarzasz wyuczone Ci frazesy i mówisz wszystkim, że są ograniczeni. Zrób mały wysiłek i spróbuj zauważyć, że ta ławka z Twojego postu, to było kiedyś drzewo. smile Albo nawet można zrobić większy wysiłek i patrząc na 2 kwiaty dla przykładu różę i tulipana, wyobrazić sobie, że to jest to samo. smile

Kolego czy nie uważasz, że nieładnie jest KŁAMAĆ. Dwa razy bowiem poprosiłem Cię o wyjasnienie mi pokręconego sensu, który odczytujesz z moich wypowiedzi. Zrobić tego nie umiesz. A teraz ku mojemu "przerażeniu" czytam, że podobno "mówisz wszystkim, że są ograniczeni". Gdzie tak napisałem?!!!!!!!! Powtórzę, bardzo nieładnie jest KŁAMAĆ.

Kolego wzuć na luz, i przestań pisać bzdury. Może masz jakiś problem ze sobą, że musisz uciekać się do osobistych ataków a nie umiesz wyjaśnić najprostszych spraw. A jak nie umiesz dyskutować to po prostu tego nie rób.

192 Ostatnio edytowany przez balin (2018-11-06 16:33:40)

Odp: Problem z wiarą

Przecież to nie ja napisałem do ciebie w poście  188

adda-m napisał/a:

Zacznij od siebie. A i postrzeganie Twoje się zmieni.

Ja się tylko z tym zgadzam. smile

193

Odp: Problem z wiarą

adda-m7
Krakow?????

Dla mnie smieszne jest okreslenie "zycie duchowe" - co to niby znaczy? Wyzsze funkcje psychiczne? Do tego zdolne sa zwierzeta. Co to jest "dusza", "duch"? Ateista jest prymitywnym zwierzeciem bo "zycia duchowgo" nie posiada?

194

Odp: Problem z wiarą
femte napisał/a:

adda-m7
Krakow?????

Dla mnie smieszne jest okreslenie "zycie duchowe" - co to niby znaczy? Wyzsze funkcje psychiczne? Do tego zdolne sa zwierzeta. Co to jest "dusza", "duch"? Ateista jest prymitywnym zwierzeciem bo "zycia duchowgo" nie posiada?

Chcesz o tym tutaj rozmawiać? W tym gronie? wink

Wg. mnie  życie .... to coś co jest ważnym elementem twojego życia, samo słowo życie o tym świadczy. Coś co robisz, przeżywasz, itd. Życie duchowe to pojęcie szerokie. Oczywiście pojęcie to zahacza również o tzw. rzeczywistość duchową i niematerialną. Czy ona istnieje czy nie jet wg. mnie kwestią bezdyskusyjną skoro obserwujemy wielość zjawisk, nawet w fizyce, które przebiegają poza materialnym światem odczuwanym ciałem fizycznym.

195

Odp: Problem z wiarą
DoswiadczonyDaro napisał/a:
femte napisał/a:

adda-m7
Krakow?????

Dla mnie smieszne jest okreslenie "zycie duchowe" - co to niby znaczy? Wyzsze funkcje psychiczne? Do tego zdolne sa zwierzeta. Co to jest "dusza", "duch"? Ateista jest prymitywnym zwierzeciem bo "zycia duchowgo" nie posiada?

Chcesz o tym tutaj rozmawiać? W tym gronie? wink

Wg. mnie  życie .... to coś co jest ważnym elementem twojego życia, samo słowo życie o tym świadczy. Coś co robisz, przeżywasz, itd. Życie duchowe to pojęcie szerokie. Oczywiście pojęcie to zahacza również o tzw. rzeczywistość duchową i niematerialną. Czy ona istnieje czy nie jet wg. mnie kwestią bezdyskusyjną skoro obserwujemy wielość zjawisk, nawet w fizyce, które przebiegają poza materialnym światem odczuwanym ciałem fizycznym.

O jakich mówisz zjawiskach ? Bo gdyby się dało udowodnić, że istnieje coś takiego jak dusza, albo jakieś "życie duchowe", to ten kto by to zrobił pewnie by dostał Nobla. To, że coś widzimy i nie znamy tego przyczyny nie znaczy wcale, że jest to coś duchowego, nadnaturalnego. Po prostu my nie wiemy wszystkiego. Znaczna część nas wierzy w różne takie aspekty, a inna część nie. Ale wiara nie jest wiedzą. Albo się w coś wierzy, albo się coś wie. Dawniej ludzie uważali, że wiatr, piorun, słońce na niebie to też coś nadprzyrodzonego. My swojej wiedzy naukowej zaszliśmy już daleko, ale do końca drogi też nam daleko. Być może nigdy jej nie osiągniemy.

Posty [ 131 do 195 z 198 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » RELIGIA - DUCHOWE POSZUKIWANIA » Problem z wiarą

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024