Konfrontacja z kochanką męża - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Konfrontacja z kochanką męża

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 234 ]

131

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
_v_ napisał/a:

czy coś jest szczęściem czy nieszczęściem to tylko kwestia naszego stosunku do tego.

coś, co wydaje się nieszczęściem w pierwszej chwili, może po dłuższym czasie okazać się szczęściem. i odwrotnie.

i od nas tylko zależy czy te tak zwane nieszczęścia będziemy tak postrzegać, czy np. jako szase do zmian.

ładnie powiedziane, ale nie ma to pokrycia w rzeczywistości (przynajmniej pierwsza część), są zdarzenia w życiu, które zawsze są nieszczęśliwe- śmierć osoby, którą się kocha, zdrada  przez osobe, którą kochamy, oblanie WAŻNego egzaminu- są różne wymiary nieszczęść. One po dłuższej chwili nie okażą się szczęściem, ale prawdą jest to, ze mogą być bodźcem do zmian, które dadzą nam szczęście

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Konfrontacja z kochanką męża

ja uwazam inaczej  smile

133

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
_v_ napisał/a:

ja uwazam inaczej  smile

To wytłumacz mi jak czuć się szczęśliwym po śmierci osoby która nas kochała i którą my kochaliśmy?
Oczywiście racjonalnie możemy sobie tłumaczyć, ze np jeeli była chora to teraz jest jej lepiej bo nie cierpi, ale chodzi mi o to jak Ty jesteś w stanie czuć szczęście w takiej sytuacji?

134

Odp: Konfrontacja z kochanką męża

Po co być szczęśliwym, jak można być normalnym?

;P


W sumie to ciekawy dla mnie watek, bo sama jestem w podobnej sytuacji, tylko po przeciwnej stronie. big_smile

135

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Iceni napisał/a:



W sumie to ciekawy dla mnie watek, bo sama jestem w podobnej sytuacji, tylko po przeciwnej stronie. big_smile

ooo, intrygująco brzmi wink
co to dokładnie znaczy? wink

136 Ostatnio edytowany przez Iceni (2018-03-02 13:13:42)

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
_v_ napisał/a:
Iceni napisał/a:



W sumie to ciekawy dla mnie watek, bo sama jestem w podobnej sytuacji, tylko po przeciwnej stronie. big_smile

ooo, intrygująco brzmi wink
co to dokładnie znaczy? wink

Spotkałam się ostatnio z facetem i przypadkowo odkryłam, że jest żonaty.  Żona z jakichś powodów (nie zdrady) od niego odeszła ze 2-3 mce temu.

Samo to mnie niewiele obeszlo - pomyslalam no zostawiła go, to zostawila, nie moja sprawa, moze mial ochotę na odskocznię od problemow, ale jednak ciekawosc zwyciezyla i wrzucilam jego nazwisko w wyszukiwarke i poczulam sie zniesmaczona.

W tym samym czasie kiedy umawial sie ze mna wrzucal na jeden z portali spolecznosciowych ckliwe teksty o wybaczeniu, bledach, szansach itd.

Nie chce tu za bardzo zaglebiac sie w szczegoly, ale jednak poczulam lekkie obrzydzenie. Sam seks to, jakby to ujac, normalna reakcja pozostawionej osoby ( nawet jesli jest winna) ale jezeli ktos, mowiac kolokwialnie, pieprzy sie przez kilka godzin z prawie nieznajoma kobieta, a potem publicznoe kaja przed zona za wczesniejsze winy to dla mnie taka dwulicowosc i obluda jest nie do ogarniecia.


I tak się zastanawiam... a co jesli ona mu wybaczy? Zna tylko jedno jego oblicze ..

Żal mi się jej zrobiło jakoś

137

Odp: Konfrontacja z kochanką męża

ups

ale sytuacja hmm

138

Odp: Konfrontacja z kochanką męża

Szczęśliwe są kobiety które zaznały smaku pieprzenia przez kilka godzin hi hi. To jest właśnie największą zaletą niektórych facetow. Ze może kilka razy i porządnie. A nie jakieś cieniasy którzy udają facetów a nawet nie potrafią kobiety zadowolić. Bez instrukcji obsługi w ogóle nie są w stanie spełniać potrzeb. Nawet jak już się powie czego się chce to nie moga. Można się załamać będąc z takim mężczyzna.

139

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Iceni napisał/a:

Nie chce tu za bardzo zaglebiac sie w szczegoly, ale jednak poczulam lekkie obrzydzenie. Sam seks to, jakby to ujac, normalna reakcja pozostawionej osoby ( nawet jesli jest winna) ale jezeli ktos, mowiac kolokwialnie, pieprzy sie przez kilka godzin z prawie nieznajoma kobieta, a potem publicznoe kaja przed zona za wczesniejsze winy to dla mnie taka dwulicowosc i obluda jest nie do ogarniecia.

Zazdraszczam wiary w ludzką przyzwoitość wink

140

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
mytewa napisał/a:

To ja opłacam rachunki i dbam o dom. Chodzi o pieniądze na dziecko które ono traci na rzecz czyjegoś dziecka bo nieobecność w domu powoduje że dziecko nie ma na bieżąco tego kiedy ojciec jest w domu. Ja pracuję i to dużo ciężej niż wcześniej jeśli ktoś ma wątpliwości i nigdy nie siedzialam w domu i nie pachnialam jeśli o to chodzi. A że teraz nie mam prawie na nic czasu a więcej pracy bo wszystko jest na mojej głowie to dodatkowe obciążenie.  Ma tu ktoś dzieci poza autorka wątku? Bo odpowiedzi jakby same panny bez zobowiązań pisały.

Tak, mam syna.

I po to się przyznaje alimenty na dziecko, by jego poziom życia został utrzymany.

141

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Cyngli napisał/a:
mytewa napisał/a:

To ja opłacam rachunki i dbam o dom. Chodzi o pieniądze na dziecko które ono traci na rzecz czyjegoś dziecka bo nieobecność w domu powoduje że dziecko nie ma na bieżąco tego kiedy ojciec jest w domu. Ja pracuję i to dużo ciężej niż wcześniej jeśli ktoś ma wątpliwości i nigdy nie siedzialam w domu i nie pachnialam jeśli o to chodzi. A że teraz nie mam prawie na nic czasu a więcej pracy bo wszystko jest na mojej głowie to dodatkowe obciążenie.  Ma tu ktoś dzieci poza autorka wątku? Bo odpowiedzi jakby same panny bez zobowiązań pisały.

Tak, mam syna.

I po to się przyznaje alimenty na dziecko, by jego poziom życia został utrzymany.

Tak. I jeśli były je raczy płacić, to już jest całkiem ok. Tyle. Bo rodziny jako takiej, w tej konkretnej konfiguracji, już nie będzie.

142 Ostatnio edytowany przez Iceni (2018-03-02 19:43:09)

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
mytewa napisał/a:

Szczęśliwe są kobiety które zaznały smaku pieprzenia przez kilka godzin hi hi. To jest właśnie największą zaletą niektórych facetow. Ze może kilka razy i porządnie. A nie jakieś cieniasy którzy udają facetów a nawet nie potrafią kobiety zadowolić. Bez instrukcji obsługi w ogóle nie są w stanie spełniać potrzeb. Nawet jak już się powie czego się chce to nie moga. Można się załamać będąc z takim mężczyzna.

Mytewa, jak widać może się znaleźć powód, dla ktorego mozna zostawić takiego męża.  I kochanka tongue Seks, nawet ten najlepszy, jest latwiej dostępny niz szczerość, uczciwość i zaangażowanie emocjonalne smile

143

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
rampampam napisał/a:
Cyngli napisał/a:
mytewa napisał/a:

To ja opłacam rachunki i dbam o dom. Chodzi o pieniądze na dziecko które ono traci na rzecz czyjegoś dziecka bo nieobecność w domu powoduje że dziecko nie ma na bieżąco tego kiedy ojciec jest w domu. Ja pracuję i to dużo ciężej niż wcześniej jeśli ktoś ma wątpliwości i nigdy nie siedzialam w domu i nie pachnialam jeśli o to chodzi. A że teraz nie mam prawie na nic czasu a więcej pracy bo wszystko jest na mojej głowie to dodatkowe obciążenie.  Ma tu ktoś dzieci poza autorka wątku? Bo odpowiedzi jakby same panny bez zobowiązań pisały.

Tak, mam syna.

I po to się przyznaje alimenty na dziecko, by jego poziom życia został utrzymany.

Tak. I jeśli były je raczy płacić, to już jest całkiem ok. Tyle. Bo rodziny jako takiej, w tej konkretnej konfiguracji, już nie będzie.

Jak ojciec nie płaci, to podobno płaci fundusz alimentacyjny.

144 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-03-02 19:51:01)

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Cyngli napisał/a:
rampampam napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Tak, mam syna.

I po to się przyznaje alimenty na dziecko, by jego poziom życia został utrzymany.

Tak. I jeśli były je raczy płacić, to już jest całkiem ok. Tyle. Bo rodziny jako takiej, w tej konkretnej konfiguracji, już nie będzie.

Jak ojciec nie płaci, to podobno płaci fundusz alimentacyjny.

Tak, do kwoty 500 zł i to jedynie pod warunkiem, że matka niezbyt się stara i nie zarabia dużo... Świadczenia z funduszu alimentacyjnego przysługują, jeżeli dochód rodziny w przeliczeniu na osobę w rodzinie nie przekracza kwoty 725 zł. O czym tu mowa... Matka jednego dziecka zarabiająca najniższe wynagrodzenie już ten limit przekracza.To samo z 500+.

145

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
santapietruszka napisał/a:
Cyngli napisał/a:
rampampam napisał/a:

Tak. I jeśli były je raczy płacić, to już jest całkiem ok. Tyle. Bo rodziny jako takiej, w tej konkretnej konfiguracji, już nie będzie.

Jak ojciec nie płaci, to podobno płaci fundusz alimentacyjny.

Tak, do kwoty 500 zł i to jedynie pod warunkiem, że matka niezbyt się stara i nie zarabia dużo... Świadczenia z funduszu alimentacyjnego przysługują, jeżeli dochód rodziny w przeliczeniu na osobę w rodzinie nie przekracza kwoty 725 zł. O czym tu mowa... Matka jednego dziecka zarabiająca najniższe wynagrodzenie już ten limit przekracza.To samo z 500+.

Dokładnie tak. Niestety...
A w wielu (jeśli nie większości) przypadkach oczekiwanie od eks bycia porządnym ojcem to... zwykła naiwność.
Chciałabym, żeby było inaczej. Ale nie jest.

146 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-03-02 19:55:39)

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
santapietruszka napisał/a:
Cyngli napisał/a:
rampampam napisał/a:

Tak. I jeśli były je raczy płacić, to już jest całkiem ok. Tyle. Bo rodziny jako takiej, w tej konkretnej konfiguracji, już nie będzie.

Jak ojciec nie płaci, to podobno płaci fundusz alimentacyjny.

Tak, do kwoty 500 zł i to jedynie pod warunkiem, że matka niezbyt się stara i nie zarabia dużo... Świadczenia z funduszu alimentacyjnego przysługują, jeżeli dochód rodziny w przeliczeniu na osobę w rodzinie nie przekracza kwoty 725 zł. O czym tu mowa... Matka jednego dziecka zarabiająca najniższe wynagrodzenie już ten limit przekracza.To samo z 500+.

No niestety, takie są przepisy. Moja matka dostawała na mnie 250zł alimentów i trzeba było się z tym pogodzić, bo ojca na więcej nie było stać.

Ja nie wiem, może to kwestia towarzystwa, w jakim się obracam, ale żaden z moich znajomych po rozwodzie się nie miga od obowiązków.

Mój szwagier płaci na córkę 1000zł, mimo że sąd zarządził 750. Do tego zabiera ją na każdy weekend, w tygodniu odbiera po szkole i wozi na rehabilitację. Jednym słowem robi to, co do tej pory.

147

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Cyngli napisał/a:
santapietruszka napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Jak ojciec nie płaci, to podobno płaci fundusz alimentacyjny.

Tak, do kwoty 500 zł i to jedynie pod warunkiem, że matka niezbyt się stara i nie zarabia dużo... Świadczenia z funduszu alimentacyjnego przysługują, jeżeli dochód rodziny w przeliczeniu na osobę w rodzinie nie przekracza kwoty 725 zł. O czym tu mowa... Matka jednego dziecka zarabiająca najniższe wynagrodzenie już ten limit przekracza.To samo z 500+.

No niestety, takie są przepisy. Moja matka dostawała na mnie 250zł alimentów i trzeba było się z tym pogodzić, bo ojca na więcej nie było stać.

Ja nie wiem, może to kwestia towarzystwa, w jakim się obracam, ale żaden z moich znajomych po rozwodzie się nie miga od obowiązków.

Mój szwagier płaci na córkę 1000zł, mimo że sąd zarządził 750. Do tego zabiera ją na każdy weekend, w tygodniu odbiera po szkole i wozi na rehabilitację. Jednym słowem robi to, co do tej pory.

A mój eks w chwili swojej śmierci był mi - dzieciom - winien dokładnie 38 400zł. Plus odsetki smile
No i tak skutecznie ukrywał się przed komornikiem, pracując na czarno, że dzieci nawet renty po nim nie mają tongue

148

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
santapietruszka napisał/a:
Cyngli napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Tak, do kwoty 500 zł i to jedynie pod warunkiem, że matka niezbyt się stara i nie zarabia dużo... Świadczenia z funduszu alimentacyjnego przysługują, jeżeli dochód rodziny w przeliczeniu na osobę w rodzinie nie przekracza kwoty 725 zł. O czym tu mowa... Matka jednego dziecka zarabiająca najniższe wynagrodzenie już ten limit przekracza.To samo z 500+.

No niestety, takie są przepisy. Moja matka dostawała na mnie 250zł alimentów i trzeba było się z tym pogodzić, bo ojca na więcej nie było stać.

Ja nie wiem, może to kwestia towarzystwa, w jakim się obracam, ale żaden z moich znajomych po rozwodzie się nie miga od obowiązków.

Mój szwagier płaci na córkę 1000zł, mimo że sąd zarządził 750. Do tego zabiera ją na każdy weekend, w tygodniu odbiera po szkole i wozi na rehabilitację. Jednym słowem robi to, co do tej pory.

A mój eks w chwili swojej śmierci był mi - dzieciom - winien dokładnie 38 400zł. Plus odsetki smile
No i tak skutecznie ukrywał się przed komornikiem, pracując na czarno, że dzieci nawet renty po nim nie mają tongue

U mnie jeszcze nie tyle. Ale rośnie... Tylko co z tego?
I mnóstwo takich przypadków obserwuję dookoła...

149

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
santapietruszka napisał/a:
Cyngli napisał/a:
santapietruszka napisał/a:

Tak, do kwoty 500 zł i to jedynie pod warunkiem, że matka niezbyt się stara i nie zarabia dużo... Świadczenia z funduszu alimentacyjnego przysługują, jeżeli dochód rodziny w przeliczeniu na osobę w rodzinie nie przekracza kwoty 725 zł. O czym tu mowa... Matka jednego dziecka zarabiająca najniższe wynagrodzenie już ten limit przekracza.To samo z 500+.

No niestety, takie są przepisy. Moja matka dostawała na mnie 250zł alimentów i trzeba było się z tym pogodzić, bo ojca na więcej nie było stać.

Ja nie wiem, może to kwestia towarzystwa, w jakim się obracam, ale żaden z moich znajomych po rozwodzie się nie miga od obowiązków.

Mój szwagier płaci na córkę 1000zł, mimo że sąd zarządził 750. Do tego zabiera ją na każdy weekend, w tygodniu odbiera po szkole i wozi na rehabilitację. Jednym słowem robi to, co do tej pory.

A mój eks w chwili swojej śmierci był mi - dzieciom - winien dokładnie 38 400zł. Plus odsetki smile
No i tak skutecznie ukrywał się przed komornikiem, pracując na czarno, że dzieci nawet renty po nim nie mają tongue

Współczuję, wybitny gość.

No ja dostałam rentę, całe 360zł, bo była jeszcze druga córka i trzeba było całą kwotę na pół podzielić...

150

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Nirvanka87 napisał/a:

Między szczęściem, a nieszczęściem jest stan-- jak ja to nazywam wydrylowania emocjonalnego. Nie czujesz nic,  w takim sensie, że nie przezywasz już, n ie powracasz do tych złych momentów, bardzo złych, nie robisz tego codziennie, czy kilka razy dziennie, ale też jeszcze to nie jest stan, w którym ma się nadzieję na coś nowego, na budowanie przyszłości. Pomiędzy jest po prostu zawieszenie. Które nie daje ani radości, ale też nie daje cierpienia.
Przykładowo zdrada (skoro jestesmy w tym temacie) będzie nas bolała całe życie- oczywiście, jezeli zostaniemy ze zdradzaczzem, ale ten ból z czasem złagodnieje, ale tez w kazdej chwili, nawet po kilku latach może powrócić. tak samo jest z zapominaniem, zdrady się nigdy nie zapomni, można o niej nie myśleć codziennie, z biegiem czasu nastają dni w których się nie będzie o tym myślec, przypominać.

Życie to droga, na ktorej są przystanki szczęścia i nieszczęścia, natomiast od nas, naszej psychiki, naszej siły i umiejętności radzenia sobie z danymi sytuacjami zależy jak długo zabalujemy na tych przystankach i kiedy pójdziemy dalej. Hmmm może jeszcze inaczej, Życie składa się z wielu dróg, np, kazdy związek ma swoją drogę, na kórej przeżyliśmy wiele szczęśliwych momentów, ale gdy pojawia się zdrada pojawią się ten przystanek nieszczęścia, dla mnie ten czas pomiędzy, to moment, kiedy b ym ruszyła z przystanku "nieszczęście", ale jeszcze nie osiągnęła przystanku "szczęście". Co nie przeszkadza mi b yć  szczęśliwą np na drodze macierzyństwa.
I w moim odczuciu wiadomo co czujemy będąc szczęśliwymi i nieszczęśliwymi subiektywne są natomiast powody dla których jesteśmy w danym stanie np. prozaiczny jakiś przykład: wycieczka w góry inni uwielbiają i dla nich to będzie powód dla szczęścia, a inni nie cierpią chodzić po górach, ale np na koloniach muszą i dla nich jest to powód do nieszczęścia.

Mam nadzieję, że wyjaśniłam chociaż mniej więcej jak to u mnie jest

Dzięki za to wyjaśnienie smile
Bliżej mi do Falki, bo też uważam, że wszystko jest kwestią interpretacji.
Trudno przejść w miarę płynnie nad trudnymi życiowymi doświadczeniami, gdy nosi się w sobie pewien dość wyidealizowany obraz swojego życia i pragnie się własnymi doświadczeniami karmić ten obraz. Bo splatamy swój los z innymi ludźmi, którzy nie są już tak idealni jak ten obraz

151

Odp: Konfrontacja z kochanką męża

A co jest złego w posiadaniu idealnego obrazu? Skoro ktoś ma taki obraz to czemu ma go nie podtrzymywać? To ja mam być posłuszna sytuacji czy sytuacja mi? Czytając tego posta widzę tylko ludzi klaniajacych się warunkom. To ja mam się naginać i rezygnować z siebie? Mam sobie robić krzywdę bo świat jest nieidealny? Nie ponosi was złość kiedy ktoś wchodzi wam z butami w życie i mówi jak macie żyć bo jak nie to coś tam? A kto mnie zmusi żebym się do czyichś śmiesznych wizji dostosowała? Jak ktoś widzi problem w tym co ja robię to jego problem a nie mój. Nie będzie mi kochanka mojego exia życia układać. Tym bardziej będę robić wszystko tak jak ja chcę. Kto daje prawo kochance exia mnie pouczac. Tak samo jak wtrącanie się exia w moje prywatne sprawy zawsze mnie rozśmieszalo. On uwielbiał mnie umoralniac. Całymi godzinami potrafił mi prawić moraly. Na początku nie wiedziałam o co mu chodzi bo jak się ma tyle problemów życiowych za przeproszeniem żeby z palcem do d...trafić i na tle swoich rówieśników praktycznie nic nie posiada i coraz to zaniża aspiracje to ja w ogóle się zastanawiam co to za mężczyzna. Ale kazania słyszałam od początku. Sluchalam z zaciśniętymi ustami bo po co się kłócić. A kiedy mi zaczął wmawiać wariactwo to już nawet nie słuchałam bo więcej jak zmienić pracę by polepszyć warunki bytowe nie byłam w stanie. W końcu on jest facetem i też powinien działać jak inni mężczyźni a nie wymuszać tylko mnie.  Ostatecznie kiedy słyszałam jak znowu prawi kazania to słuchałam myśląc tylko żeby skończył pier.... Bo zwariuje na prawdę od tego ględzenia. Mam rezygnować ze swoich celów i tego czego chce bo ktoś się z tym nie zgadza? Mam sobie w życiu pogarszać bo ktoś mi zwraca uwagę i ma jakieś swoje wymagania w stosunku do mnie? Mnie stać na takie życie jakie prowadzę. Niczego od niej ani od niego nie potrzebuje już. Wszystko robię tak jak chce i nikt nie ma prawa mi zwracać uwagi bo ja jestem panią swojego życia i ja pokrywam jego koszty.

152 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-03-05 12:54:18)

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
mytewa napisał/a:

A co jest złego w posiadaniu idealnego obrazu? Skoro ktoś ma taki obraz to czemu ma go nie podtrzymywać? To ja mam być posłuszna sytuacji czy sytuacja mi?

Sęk w tym, że jak się ma idealny obraz, to sytuacja, która zakłóca tę idealną wizję powoduje, że rozpada się świat danej osoby. Bo jak nie ma tego idealnego świata, to CO jest? Jak ktoś święcie wierzy, że nic złego nie może go spotkać, to jak go spotka, to traci grunt pod nogami. Życie traci sens, związki tracą na wartości, ludzie tracą na znaczeniu. A z jakiego powodu? Bo jakiś czynnik zewnętrzny i niezależny od nas nie wpisał się w nasz idealny obraz. To jest przepis na to jak być nieszczęśliwym. Jak jednemu zdarzeniu, niezależnemu od danego człowieka przypisuje się wartość niszczącą jego życie. Jak ktoś tak lubi, to niech się pławi w smutku, żalu, złości i nieszczęściu. Ja wolę sobie chwilę popłakać, wyzlościć się, wyżalić i iść dalej na spotkanie nowych doświadczeń.

153

Odp: Konfrontacja z kochanką męża

Po co się konfrontować z kochanką/kochankiem? Przecież to obcy ludzie w żaden sposób nie mający wobec żony/męża zobowiązań. Nawet konfrontacja z własnym małżonkiem wydaje mi się dziwna. Poszedł sobie, to poszedł. W końcu to wolny kraj. Byle się wywiązywał z zobowiązań typu alimenty, to rozumiem. A jeśli będzie szczęśliwszy z kimś innym, to chyba powód do zadowolenia jeśli kogoś prawdziwie sie kocha, nieprawdaż?

154 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-03-05 14:05:06)

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Snake napisał/a:

Po co się konfrontować z kochanką/kochankiem? Przecież to obcy ludzie w żaden sposób nie mający wobec żony/męża zobowiązań. Nawet konfrontacja z własnym małżonkiem wydaje mi się dziwna. Poszedł sobie, to poszedł. W końcu to wolny kraj. Byle się wywiązywał z zobowiązań typu alimenty, to rozumiem. A jeśli będzie szczęśliwszy z kimś innym, to chyba powód do zadowolenia jeśli kogoś prawdziwie sie kocha, nieprawdaż?

Ta... zrozumiałabym motywację, której celem byłoby pogłębienie zrozumienia tego, co się wydarzyło. Poukładania sobie w głowie klocków, co poszło nie tak i chęć zaangażowania do tego celu wszystkich bohaterów dramatu. Aczkolwiek zasadność i skuteczniść tego wydaje mi się mierna. Trzeba by trafić na kochankę z klasą, a takich to chyba ze świecą szukać big_smile

Ale tu motywacja jest zgoła odmienna:

zalamana.zona1 napisał/a:

Czy ktoś z Was miał ochotę zemścić się na kochance,która ukradła Wam męża?

Tu chodzi o rozładowanie frustracji i złości. Tutaj naruszone zostało poczucie własnej wartości i samopoczucie autorki,  która dąży do tego, aby sobie powetować tę stratę. Ale robi to NIE w celu poprawy własnego samopoczucia, ale zmiany swojego położenia względem osoby, którą postrzega jako krzywdzicielkę, „złodziejkę cudzych mężów”. Jej nie chodzi o to, aby samej poczuć się dobrze ale żeby złodziejce stało się gorzej.
Czyli motywacją jest ZEMSTA a nie ZROZUMIENIE.
Trochę to psychopatyczne, takie leczenie swoich zranień przez ranienie innych  yikes

155 Ostatnio edytowany przez Snake (2018-03-05 14:27:11)

Odp: Konfrontacja z kochanką męża

Rozumiem, rozumiem tą ludzką potrzebę zemsty wink Aczkolwiek wydaje mi się, że mszcząc się tylko wyjdzie się na większego łosia ale co tam kto lubi. Nie rozumiem zemsty za to, że ZABRAŁA/UKRADŁA. Mąż, to nie torebka czy samochód. Nikt go siłą nie uprowadzał i nie gwałcił. Przeważnie... wink Sam poszedł zamoczyć, a skoro został widać mu się spodobało bardziej niż w domu. Więc nie wiem o co ta złość? Że inna kobieta jest młodsza, ładniejsza, zgrabniejsza, lepiej się seksi? A co z tymi facetami co odchodzą do wcale nie młodszych, za to obiektywnie brzydszych? I może wcale nie dających lepszy seks. Za co wtedy się mścić? To raczej współczuć trzeba ha, ha.
No chyba, że o kasę chodzi, że ta wstrętna zabiera męża atrakcyjnego finansowo. No to jest wymierna strata i może złościć. Mnie moja najdroższa wiele razy mówiła, że nigdy by mi nie wybaczyła, gdybym zmajstrował gdzieś poza domem kolejnego dzieciaka. Nie żeby ją to bolało emocjonalnie ale taki dzieciak uszczuplałby dziedzictwo jej dzieci. To też rozumiem, bo to argument stary jak świat. Każda nowa kobieta faceta, który coś ma, warsztat szewski czy koronę królestwa będzie kombinować żeby ten warsztat czy korona przeszła na jej dziecko, a nie poprzednie bachory partnera.

156

Odp: Konfrontacja z kochanką męża

Oczywiście że gdyby "dziedzictwo" hi hi było zabezpieczone to byłby jeden problem mniej.  Uszczuplenie budżetu mojego syna to też uszczuplenie mojego budżetu. Nie widzę potrzeby unosić się sztucznym honorem i uszczuplać bardziej swój budżet skoro mam prawo uszczuplać czyjś. Do tego kochanica mego exia przyjezdza z nim czasem do mnie ponieważ nie zostały załatwione wszystkie sprawy finansowe między exiem i mną i jeszcze bałaganu po swoich  rzeczach nie sprzątnął po sobie ostatecznie. Długo mu to zajmuje natomiast chyba lubią mnie odwiedzać skoro to robią we dwoje. Do tego lubią mnie chyba pouczać bo też to robią hi hi. A najlepsze jest to że i tak w ostatecznym rozrachunku wychodzą, a ja nadal żyje po swojemu i nie mam zamiaru nic zmieniać skoro mi jest dobrze tak właśnie jak jest. Chyba faktycznie mój ex jeleń znalazł wreszcie godna siebie partie. Hi hi

157 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-03-05 15:31:10)

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Snake napisał/a:

No chyba, że o kasę chodzi, że ta wstrętna zabiera męża atrakcyjnego finansowo. No to jest wymierna strata i może złościć. Mnie moja najdroższa wiele razy mówiła, że nigdy by mi nie wybaczyła, gdybym zmajstrował gdzieś poza domem kolejnego dzieciaka. Nie żeby ją to bolało emocjonalnie ale taki dzieciak uszczuplałby dziedzictwo jej dzieci. To też rozumiem, bo to argument stary jak świat. Każda nowa kobieta faceta, który coś ma, warsztat szewski czy koronę królestwa będzie kombinować żeby ten warsztat czy korona przeszła na jej dziecko, a nie poprzednie bachory partnera.

Jednak myślę, że kasa to tylko część tzw. prawdy, bo dziecko to inwestycja tak samo emocjonalna i czasowa, jak i finansowa. U różnych osób rózne aspekty grają większą rolę. Akurat ja nie „wiszę” finansowo na swoim mężu, więc bardziej „bolalaby” mnie w sytuacji dziecka z innego związku konieczność dzielenia emocji i czasu mojego partnera z OBCYMI dziećmi.

158

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
summerka88 napisał/a:

Akurat ja nie „wiszę” finansowo na swoim mężu, więc bardziej „bolalaby” mnie w sytuacji dziecka z innego związku konieczność dzielenia emocji i czasu mojego partnera z OBCYMI dziećmi.

Tu nie chodzi o wiszenie finansowe małżonki tylko tego "co się należy dzieciom". Jeśli mają np. dwójkę dzieci i wszystko przebiega zgodnie i szczęśliwie, to kiedyś ta dwójka dziedziczy wszystko po rodzicach. Kiedy dochodzi do rozwodu i pan były mąż płodzi nowe dzieci, to kiedyś jak zemrze jego stare dzieci będą się musiały podzielić z nowymi dziećmi. Zaś emocjonalnie no to już zależy od człowieka. Przecież są i tacy co odchodzą od żony i dzieci, i wcale nie płodzą nowych dzieci, którą mogą ich absorbować emocjonalnie, a dotychczasowe dzieci i tak ich przestają emocjonalnie obchodzić.

159

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Snake napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Akurat ja nie „wiszę” finansowo na swoim mężu, więc bardziej „bolalaby” mnie w sytuacji dziecka z innego związku konieczność dzielenia emocji i czasu mojego partnera z OBCYMI dziećmi.

Tu nie chodzi o wiszenie finansowe małżonki tylko tego "co się należy dzieciom". Jeśli mają np. dwójkę dzieci i wszystko przebiega zgodnie i szczęśliwie, to kiedyś ta dwójka dziedziczy wszystko po rodzicach. Kiedy dochodzi do rozwodu i pan były mąż płodzi nowe dzieci, to kiedyś jak zemrze jego stare dzieci będą się musiały podzielić z nowymi dziećmi. Zaś emocjonalnie no to już zależy od człowieka. Przecież są i tacy co odchodzą od żony i dzieci, i wcale nie płodzą nowych dzieci, którą mogą ich absorbować emocjonalnie, a dotychczasowe dzieci i tak ich przestają emocjonalnie obchodzić.

Jest to dla mnie logiczne. Ale napisałeś, że twoja żona w przypadku twojego dziecka „na boku” miałaby głównie pretensje związane z kwestiami finansowymi, to ja ci piszę, że różnie może być, że czasami inne (pozafinansowe) zagadnienia grają większą rolę. Akurat mnie kasa bolalaby najmniej, bo de facto sama dałabym radę finansowo, nie obawiam się ewentualnych problemów finansowych, itp.

160

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Snake napisał/a:

Tu nie chodzi o wiszenie finansowe małżonki tylko tego "co się należy dzieciom". Jeśli mają np. dwójkę dzieci i wszystko przebiega zgodnie i szczęśliwie, to kiedyś ta dwójka dziedziczy wszystko po rodzicach. Kiedy dochodzi do rozwodu i pan były mąż płodzi nowe dzieci, to kiedyś jak zemrze jego stare dzieci będą się musiały podzielić z nowymi dziećmi. Zaś emocjonalnie no to już zależy od człowieka. Przecież są i tacy co odchodzą od żony i dzieci, i wcale nie płodzą nowych dzieci, którą mogą ich absorbować emocjonalnie, a dotychczasowe dzieci i tak ich przestają emocjonalnie obchodzić.

dlatego ja mam plan wink minimum 4 dzieci i nigdy nie dam mężowi rozwodu, jak kiedyś sie przyplącze jakaś przybłęda po nim, to  i tak ja jako żona dziedziczę minimum 1/4 majątku, reszta jest dzielona na jego dzieci. zatem  łatwo będzie przybłędę spłacić.

I od razu mówię, ja osobiście gwiżdżę na jego kasę. Ja wiem, ze siebie zawsze sama utrzymam, mam gdzie mieszkać itd. Kwestia dziedziczenia interesuje mnie tylko w kwestii zabezpieczenia MOICH dzieci ()oczywiście moich i męża), JEGO potencjalne dzieci ze skoków w bok mam głeboko hmhn. Po prostu po mnie dziedziczą wtedy już tylko moje dzieci i one są najważniejsze.

wiem, że to moze się wydawać, złe, niemoralne i bla bla bla.
Ale mój narzeczony, niedługo mąż wie o moim podejściu, ślub był jednym z warunków, żebym w ogóle miała z nim zostać. Ja teraz musz myśleć przede wszystkim o dziecku i jego bezpieczeństwie także finansowym, na wszystko inne gwiżdżę.

161

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Nirvanka87 napisał/a:

dlatego ja mam plan wink minimum 4 dzieci i nigdy nie dam mężowi rozwodu, jak kiedyś sie przyplącze jakaś przybłęda po nim, to  i tak ja jako żona dziedziczę minimum 1/4 majątku, reszta jest dzielona na jego dzieci. zatem  łatwo będzie przybłędę spłacić.

Na szczęście dla facetów, to nie żony dają rozwody tylko sądy wink

162

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Snake napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

dlatego ja mam plan wink minimum 4 dzieci i nigdy nie dam mężowi rozwodu, jak kiedyś sie przyplącze jakaś przybłęda po nim, to  i tak ja jako żona dziedziczę minimum 1/4 majątku, reszta jest dzielona na jego dzieci. zatem  łatwo będzie przybłędę spłacić.

Na szczęście dla facetów, to nie żony dają rozwody tylko sądy wink

na szczęście sa szczere kobiety jak ja wink i mój wie, że jak będzie chciał skrzywdzić moje dzieci- nasze dzieci i zburzyć ich świat, to zmienię jego życie w piekło.
Ja zawsze mu szczerze mówię jakie mam zamiary, al to jego życie i jego decyzje niech on decyduje, ale niech też wie jakie będą moje reakcje na owe decyzje.

163

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Snake napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

dlatego ja mam plan wink minimum 4 dzieci i nigdy nie dam mężowi rozwodu, jak kiedyś sie przyplącze jakaś przybłęda po nim, to  i tak ja jako żona dziedziczę minimum 1/4 majątku, reszta jest dzielona na jego dzieci. zatem  łatwo będzie przybłędę spłacić.

Na szczęście dla facetów, to nie żony dają rozwody tylko sądy wink

A taki był piękny plan... big_smile

164

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
summerka88 napisał/a:
Snake napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

dlatego ja mam plan wink minimum 4 dzieci i nigdy nie dam mężowi rozwodu, jak kiedyś sie przyplącze jakaś przybłęda po nim, to  i tak ja jako żona dziedziczę minimum 1/4 majątku, reszta jest dzielona na jego dzieci. zatem  łatwo będzie przybłędę spłacić.

Na szczęście dla facetów, to nie żony dają rozwody tylko sądy wink

A taki był piękny plan... big_smile

plan jest bardzo dobry, ale jak nie wypali mam wiele innych w zanadrzu, już sie nauczyłam,  ze można liczyć tylko na siebie, a zaufanie można sobie między bajki włożyć.

165

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Nirvanka87 napisał/a:
summerka88 napisał/a:
Snake napisał/a:

Na szczęście dla facetów, to nie żony dają rozwody tylko sądy wink

A taki był piękny plan... big_smile

plan jest bardzo dobry, ale jak nie wypali mam wiele innych w zanadrzu, już sie nauczyłam,  ze można liczyć tylko na siebie, a zaufanie można sobie między bajki włożyć.

Na miejscu twojego faceta, już bym się zaczęła bać wink

166 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2018-03-05 16:21:42)

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
summerka88 napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:
summerka88 napisał/a:

A taki był piękny plan... big_smile

plan jest bardzo dobry, ale jak nie wypali mam wiele innych w zanadrzu, już sie nauczyłam,  ze można liczyć tylko na siebie, a zaufanie można sobie między bajki włożyć.

Na miejscu twojego faceta, już bym się zaczęła bać wink

Ja po prostu nie musze pisać na forum, żeby sie radzić, bo jestem na tyle silna, że potrafię wszystko sama przepracować, ewentualnie przy pomocy bliskich. Dlatego nie będę opisywała całej mojej sytuacji, w wyniku kórej wyszły takie moje postanowienia, przy pełnej wiedzy na ten temat mojego partnera. Ja go do niczego nie zmuszam, on zawsze miał, ma i bedzie miał wybór, bo każdy ma wybór jak pokierować swoim zyciem, przy tym ma o tyle farta, ze trafił na mnie, która mu szczerze mówi, o tym co planuję. JA niestety tej szczerości z jego strony nie miałam, a teraz? a teraz nie wiem, ale nie wierzę i nie ufam i już nigdy nie zaufam, dlatego to ja musze myśleć o zabezpieczeniu dzieci
*****************************************************************

EDIT:
a tak w oóle to jak cała sytuacja wyszła, to na początku była faza szoku i złości- oberwał, trwao to ułamki sekund, a potem wręcz jak profesjonalny psychoterapeuta mu sesje zrobiłam, totalnie na spokojnie, pogadaliśmy i ok, polożylismy sie spac, na co on mnie pyta:, ale nie zabijesz mnie w nocy? big_smile
no cóż nie zabiłam wink, ale....
Dobrze, że on wie o mojej sile i o moich pogladach, o moim poczuciu, troche może i zwichrowanym, ale jednak moim poczuciu sprawiedliwości i moralności. Ja nie chcę, zeby on sie bał, ja po prostu sie cieszę, że on wie na co mnie stać. a no i on nadal chce ze mną być, zatem grunt, ze dobrał sobie partnerkę widać dla niego idealną, z kóra planuje spędzić resztę zycia wink

167

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Snake napisał/a:

No chyba, że o kasę chodzi, że ta wstrętna zabiera męża atrakcyjnego finansowo. No to jest wymierna strata i może złościć. Mnie moja najdroższa wiele razy mówiła, że nigdy by mi nie wybaczyła, gdybym zmajstrował gdzieś poza domem kolejnego dzieciaka. Nie żeby ją to bolało emocjonalnie ale taki dzieciak uszczuplałby dziedzictwo jej dzieci. To też rozumiem, bo to argument stary jak świat. Każda nowa kobieta faceta, który coś ma, warsztat szewski czy koronę królestwa będzie kombinować żeby ten warsztat czy korona przeszła na jej dziecko, a nie poprzednie bachory partnera.

Jest w tym sporo racji. Zauważyłam, że  najmniej trwałe są związki gdzie oboje z partnerów maja dzieci z poprzednich związków. Predzej czy pozniej dochodzi do konfliktu na tematy finansowe i w 90% to kobieta ma pretensje, ze mezczyzna wydaje za duzo pieniędzy na dziecko z poprzedniego zwiazku (na "obce" dziecko).

168

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Nirvanka87 napisał/a:
summerka88 napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

plan jest bardzo dobry, ale jak nie wypali mam wiele innych w zanadrzu, już sie nauczyłam,  ze można liczyć tylko na siebie, a zaufanie można sobie między bajki włożyć.

Na miejscu twojego faceta, już bym się zaczęła bać wink

Ja po prostu nie musze pisać na forum, żeby sie radzić, bo jestem na tyle silna, że potrafię wszystko sama przepracować, ewentualnie przy pomocy bliskich. Dlatego nie będę opisywała całej mojej sytuacji, w wyniku kórej wyszły takie moje postanowienia, przy pełnej wiedzy na ten temat mojego partnera. Ja go do niczego nie zmuszam, on zawsze miał, ma i bedzie miał wybór, bo każdy ma wybór jak pokierować swoim zyciem, przy tym ma o tyle farta, ze trafił na mnie, która mu szczerze mówi, o tym co planuję. JA niestety tej szczerości z jego strony nie miałam, a teraz? a teraz nie wiem, ale nie wierzę i nie ufam i już nigdy nie zaufam, dlatego to ja musze myśleć o zabezpieczeniu dzieci

Czy to znaczy, że ty jesteś w związku z tym samym facetem, o zdradzie którego pisałaś wcześniej?
Wydawało mi się, że go usunęłaś ze swojego życia. Ale ten brak zaufania z twojej strony i brak szczerości z jego pokazuje, że się pomyliłam.

169

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
summerka88 napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Na miejscu twojego faceta, już bym się zaczęła bać wink

Ja po prostu nie musze pisać na forum, żeby sie radzić, bo jestem na tyle silna, że potrafię wszystko sama przepracować, ewentualnie przy pomocy bliskich. Dlatego nie będę opisywała całej mojej sytuacji, w wyniku kórej wyszły takie moje postanowienia, przy pełnej wiedzy na ten temat mojego partnera. Ja go do niczego nie zmuszam, on zawsze miał, ma i bedzie miał wybór, bo każdy ma wybór jak pokierować swoim zyciem, przy tym ma o tyle farta, ze trafił na mnie, która mu szczerze mówi, o tym co planuję. JA niestety tej szczerości z jego strony nie miałam, a teraz? a teraz nie wiem, ale nie wierzę i nie ufam i już nigdy nie zaufam, dlatego to ja musze myśleć o zabezpieczeniu dzieci

Czy to znaczy, że ty jesteś w związku z tym samym facetem, o zdradzie którego pisałaś wcześniej?
Wydawało mi się, że go usunęłaś ze swojego życia. Ale ten brak zaufania z twojej strony i brak szczerości z jego pokazuje, że się pomyliłam.

pisałam w wielu watkach o wielu zdradach, i o swoich różnych związkach. Zawsze tutaj piszę szczerze, bo tylko pisząc szczerze o swoich przeżyciach i przepracowaniu różnych sytuacji, można uczciwie doradzić innym. Natomiast staram się nie pisać o które konkretnie moje związki chodzi, jeżeli w jakimś watku byłoby to istotne dla porady i danej sprawy, to po prostu w ogóle się nie wypowiadam, bo wolę pisać i ujawniać tylko to na co mam ochotę wink nie potrzebuję ocen i rad, bo sama sobie świetnie radzę smile

170 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-03-05 16:32:40)

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Nirvanka87 napisał/a:

summerka88 napisał/a:

Czy to znaczy, że ty jesteś w związku z tym samym facetem, o zdradzie którego pisałaś wcześniej?
Wydawało mi się, że go usunęłaś ze swojego życia. Ale ten brak zaufania z twojej strony i brak szczerości z jego pokazuje, że się pomyliłam.

pisałam w wielu watkach o wielu zdradach, i o swoich różnych związkach. Zawsze tutaj piszę szczerze, bo tylko pisząc szczerze o swoich przeżyciach i przepracowaniu różnych sytuacji, można uczciwie doradzić innym. Natomiast staram się nie pisać o które konkretnie moje związki chodzi, jeżeli w jakimś watku byłoby to istotne dla porady i danej sprawy, to po prostu w ogóle się nie wypowiadam, bo wolę pisać i ujawniać tylko to na co mam ochotę wink nie potrzebuję ocen i rad, bo sama sobie świetnie radzę smile

Ale co ma piernik do wiatraka?
Też tutaj piszę szczerze, dużo zostawiłam tu osobistych śladów z własnego życia, jak ty i inni. Nie w tym rzecz. Nie prosisz o rady to też ich nie dostaniesz, to również całkiem klarowne i logiczne. Z ocenami to już może tak nie być, bo właściwie każdą swoją wypowiedzią na jakąś ocenę sobie pracujesz big_smile Też zresztą jak każdy.
Wyluzuj, to tylko publiczne forum wink

171

Odp: Konfrontacja z kochanką męża

Tak właśnie jest. Mężczyzna kiedy wydaje pieniądze na inne dziecko niż na to na które powinien wydawać swoim zachowaniem robi sobie problemy. Nirvanka ma dobry plan. A te o których nie pisze są napewno jeszcze lepsze. Natomiast szczere mówienie jest formą zaufania. Więc Nirvanka jednak ufa narzeczonemu nie licząc tym samym na siebie.uprzedza go a to jest szczerość. On w tym czasie może sobie szykować w tajemnicy własny plan ewakuacyjny. Żeby móc liczyć na siebie trzeba mieć plan o którym nikt nie wie poza swoim wewnętrznym ja. Nikt. W przeciwnym razie ktoś może zdradzić nasze intencje.

172

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
summerka88 napisał/a:

Ale co ma piernik do wiatraka?
Też tutaj piszę szczerze, dużo zostawiłam tu osobistych śladów z własnego życia, jak ty i inni. Nie w tym rzecz. Nie prosisz o rady to też ich nie dostaniesz, to również całkiem klarowne i logiczne. Z ocenami to już może tak nie być, bo właściwie każdą swoją wypowiedzią na jakąś ocenę sobie pracujesz big_smile Też zresztą jak każdy.
Wyluzuj, to tylko publiczne forum wink

Ja jestem wyluzowana wink gdybym nie była bym tutaj nie wchodziła i sie nie udzielała. Fakt, masz rację oceny to co innego, niż rady. Bardziej mi chodziło, o to, ze nie zakładałam swoich wątków, ze swoimi problemami, bo po prostu nie czułam takiej potrzeby i potrzeby oceny moich poczynań w kontekście moich problemów.

Co do kwestii braku zaufania, to jestem juz nauczona własnie swoimi doświadczeniami, ale też doświadczeniami innych, chociazby z tego forum, że po zdradzie, człowiek chciałby zaufać, ale nie potrafi tak o zaufać nawet nowym osobom, wiele zdradzonych pisało "jak ten mój mąż, który zawsze był czuły kochający zdradził, to każdy zdradzi" i chyba takie coś tez zakorzeniło mi sie w głowie, lepiej chuchać na zimne i mieć świadomość, że  każdy może zdradzić. Zatem ufać tak, ale nie w pełni, nie na 100%, ja po prostu już tego nie potrafie i chyba nie chce potrafić bo wiem, że wtedy będzie bardziej boleć, jakby sie coś stało, nie koniecznie zdrada w sensie kontaktów z inną kobieta, ale np zdradzenie zaufania w innym kontekście, wygadanie tajemnicy itp.
Co do szczerości partnera, analogiczna sytuacja, chce wierzyć i staram się, ale nauczona wcześniejszymi związkami, doświadczeniami, relacjami interpersonalnymi, wiem, że może być tak, że mnie okłamuje, nie musi, ale może.

Dla mnie priorytetem jest to bym ja była w porządku i żebym ja była szczera. wiem, że bez szczerości niczego się nie zbuduje, ja buduje na swojej szczerości, w trakcie rozmów mówię, że np,   nie zaufam w pęłni bo...
że chciałabym wierzyć, ale mi trudno bo...
ale na pewno ja nie okłamię i nie oszukam, bo..... bo ja bym się sama ze sobą źle czuła.

173

Odp: Konfrontacja z kochanką męża

Nirvanko, wg mnie z zaufaniem to jest tak, że na początku związku dajemy je na kredyt, a w trakcie związku albo się przekonujemy, że źle zainwestowaliśmy, albo że świetnie ulokowaliśmy środki. W miarę rozwoju relacji, gdy przybywa nam nowych doświadczeń, albo podważamy złudzenia i uczymy się bardziej realistycznego podejścia do wielu życiowych zagadnień, albo można też po doznanych rozczarowaniach zrezygnować z ufności i wiary. Zamykanie się w sobie ma tę dobrą stronę, że trudniej zranic, trudniej dotknąć boleśnie, ale to też ogranicza, bo nie pozwala spontanicznie i otwarcie przezywać wszelkie emocje, te które odbieramy pozytywnie także, nie tylko te negatywne. Każda strata jest bolesna, także strata związana z utratą złudzeń, ideałów, romantycznych pragnień. Jednakże uświadomienie sobie, w jaki sposób odpowiada się na doznaną stratę i że ta odpowiedź kształtuje dalsze życie może pomoc w spojrzeniu na siebie z dystansu. Dystans rozszerza perspektywę.

174

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
summerka88 napisał/a:

Nirvanko, wg mnie z zaufaniem to jest tak, że na początku związku dajemy je na kredyt, a w trakcie związku albo się przekonujemy, że źle zainwestowaliśmy, albo że świetnie ulokowaliśmy środki. W miarę rozwoju relacji, gdy przybywa nam nowych doświadczeń, albo podważamy złudzenia i uczymy się bardziej realistycznego podejścia do wielu życiowych zagadnień, albo można też po doznanych rozczarowaniach zrezygnować z ufności i wiary. Zamykanie się w sobie ma tę dobrą stronę, że trudniej zranic, trudniej dotknąć boleśnie, ale to też ogranicza, bo nie pozwala spontanicznie i otwarcie przezywać wszelkie emocje, te które odbieramy pozytywnie także, nie tylko te negatywne. Każda strata jest bolesna, także strata związana z utratą złudzeń, ideałów, romantycznych pragnień. Jednakże uświadomienie sobie, w jaki sposób odpowiada się na doznaną stratę i że ta odpowiedź kształtuje dalsze życie może pomoc w spojrzeniu na siebie z dystansu. Dystans rozszerza perspektywę.

Wiem, dziękuję smile

175 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-03-05 17:45:05)

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Nirvanka87 napisał/a:
Snake napisał/a:

Tu nie chodzi o wiszenie finansowe małżonki tylko tego "co się należy dzieciom". Jeśli mają np. dwójkę dzieci i wszystko przebiega zgodnie i szczęśliwie, to kiedyś ta dwójka dziedziczy wszystko po rodzicach. Kiedy dochodzi do rozwodu i pan były mąż płodzi nowe dzieci, to kiedyś jak zemrze jego stare dzieci będą się musiały podzielić z nowymi dziećmi. Zaś emocjonalnie no to już zależy od człowieka. Przecież są i tacy co odchodzą od żony i dzieci, i wcale nie płodzą nowych dzieci, którą mogą ich absorbować emocjonalnie, a dotychczasowe dzieci i tak ich przestają emocjonalnie obchodzić.

dlatego ja mam plan wink minimum 4 dzieci i nigdy nie dam mężowi rozwodu, jak kiedyś sie przyplącze jakaś przybłęda po nim, to  i tak ja jako żona dziedziczę minimum 1/4 majątku, reszta jest dzielona na jego dzieci. zatem  łatwo będzie przybłędę spłacić.

I od razu mówię, ja osobiście gwiżdżę na jego kasę. Ja wiem, ze siebie zawsze sama utrzymam, mam gdzie mieszkać itd. Kwestia dziedziczenia interesuje mnie tylko w kwestii zabezpieczenia MOICH dzieci ()oczywiście moich i męża), JEGO potencjalne dzieci ze skoków w bok mam głeboko hmhn. Po prostu po mnie dziedziczą wtedy już tylko moje dzieci i one są najważniejsze.

wiem, że to moze się wydawać, złe, niemoralne i bla bla bla.
Ale mój narzeczony, niedługo mąż wie o moim podejściu, ślub był jednym z warunków, żebym w ogóle miała z nim zostać. Ja teraz musz myśleć przede wszystkim o dziecku i jego bezpieczeństwie także finansowym, na wszystko inne gwiżdżę.

Rozwód daje sąd, Nirvanko ;-P
Bardzo mi przypominasz siebie sprzed paru lat, jednak macierzyństwo mnie zmieniło.

176

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Cyngli napisał/a:

Rozwód daje sąd, Nirvanko ;-P
Bardzo mi przypominasz siebie sprzed paru lat, jednak macierzyństwo mnie zmieniło.

wiem, ale już nawiązałam do tego rozwodu i dawania powyżej
Kto wie? może i mnie zmieni?
Nie mówię tak, nie mówię nie. zobaczymy smile

177

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Nirvanka87 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Rozwód daje sąd, Nirvanko ;-P
Bardzo mi przypominasz siebie sprzed paru lat, jednak macierzyństwo mnie zmieniło.

wiem, ale już nawiązałam do tego rozwodu i dawania powyżej
Kto wie? może i mnie zmieni?
Nie mówię tak, nie mówię nie. zobaczymy smile

Obawiam się, że posiadanie 4 dzieci każdego by zmieniło ;-D
Ale może zatrzymsz się na 1,2?

178

Odp: Konfrontacja z kochanką męża

Nawet 1 dziecko zmienia światopogląd o 180 stopni

179

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Cyngli napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Rozwód daje sąd, Nirvanko ;-P
Bardzo mi przypominasz siebie sprzed paru lat, jednak macierzyństwo mnie zmieniło.

wiem, ale już nawiązałam do tego rozwodu i dawania powyżej
Kto wie? może i mnie zmieni?
Nie mówię tak, nie mówię nie. zobaczymy smile

Obawiam się, że posiadanie 4 dzieci każdego by zmieniło ;-D
Ale może zatrzymsz się na 1,2?

Zobaczymy, jak zdrowie pozwoli to wolałabym więcej

180

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Nirvanka87 napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

wiem, ale już nawiązałam do tego rozwodu i dawania powyżej
Kto wie? może i mnie zmieni?
Nie mówię tak, nie mówię nie. zobaczymy smile

Obawiam się, że posiadanie 4 dzieci każdego by zmieniło ;-D
Ale może zatrzymsz się na 1,2?

Zobaczymy, jak zdrowie pozwoli to wolałabym więcej

Podziwiam. Ja bym nie dała rady, nie ma opcji.

181

Odp: Konfrontacja z kochanką męża

Hm, mężczyzna wydając pieniądze na inne dziecko niż powinien robi sobie problemy? A niby na które powinien? Bo wg mnie i chyba też prawa na każde swoje dziecko. To że jego dzieci mogą mieć różne matki, to już ich zmartwienie wink

182

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Snake napisał/a:

Hm, mężczyzna wydając pieniądze na inne dziecko niż powinien robi sobie problemy? A niby na które powinien? Bo wg mnie i chyba też prawa na każde swoje dziecko. To że jego dzieci mogą mieć różne matki, to już ich zmartwienie wink

Każda matka ma prawo walczyć o zabezpieczenie swojego dziecka, między innymi o zabezpieczenie go alimentami, jeżeli nie jest z ojcem dziecka. Natomiat, ja mówię wprost, gdyby mój mąż zmajstrował na boku, jakiejś kobiecie dziecko, to ja mam w dupie zarówno to dziecko, jak i ową kobietę i z kolei będe robiła wszystko, aby płacił jak najmniejsze alimenty na tamto dziecko. Zresztą o tym też rozmawiałam z partnerem. Jak matka była tak hop do przodu, ze poleciała na żonatego to sama jest sobie winna. Aczkolwiek oczywiście tylko i wyłącznie mąż byłby winny zdrady i tamtej kobiety bym o ową zzdrade nie oskarżała. Po prostu bym uważała ją za idiotkę, jak każdą kochankę/ kochanka- oczywiście idiotę.

Tak jak pisałam dla mnie najważniejsze jest moje dziecko, inne (w domyśle ze skoku w bok męża) mam w nosie. Możecie uznać to za złe i niemoralne, ale tak mam i już.

183

Odp: Konfrontacja z kochanką męża

Jak rzadko - cieszę się, że tyle rzeczy ustala sąd, nie ludzie sami...

184

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Nana666 napisał/a:

Jak rzadko - cieszę się, że tyle rzeczy ustala sąd, nie ludzie sami...

owszem, ale wiele rzeczy można obejść i o dziwo legalnie, tylko trzeba mieć refleks.

185

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Nirvanka87 napisał/a:
Nana666 napisał/a:

Jak rzadko - cieszę się, że tyle rzeczy ustala sąd, nie ludzie sami...

owszem, ale wiele rzeczy można obejść i o dziwo legalnie, tylko trzeba mieć refleks.

Nie masz chyba na myśli "bo ja biedny niczego nie mam, wszystko żony"?

186

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Nana666 napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:
Nana666 napisał/a:

Jak rzadko - cieszę się, że tyle rzeczy ustala sąd, nie ludzie sami...

owszem, ale wiele rzeczy można obejść i o dziwo legalnie, tylko trzeba mieć refleks.

Nie masz chyba na myśli "bo ja biedny niczego nie mam, wszystko żony"?

Nie, są inne sposoby. to by była ostateczność, bo tak jak pisałam ja jako żona nie chce nic.

187

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Nirvanka87 napisał/a:
Nana666 napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

owszem, ale wiele rzeczy można obejść i o dziwo legalnie, tylko trzeba mieć refleks.

Nie masz chyba na myśli "bo ja biedny niczego nie mam, wszystko żony"?

Nie, są inne sposoby. to by była ostateczność, bo tak jak pisałam ja jako żona nie chce nic.

To i dalece bardziej niemoralne niż cały temat zdrad - odbieranie niewinnemu to, co jest mu należne. Jeśli za prosto to obejść, to przepisy wymagają poprawek. Choć i w gestii sądu sporo pozostaje - mój ojciec chciał się wymigać od płacenia tym, że biedny jest, zasiłek ma i dwójkę dzieci jeszcze. Sędzia mu powiedział, że jak ma za mało pieniędzy, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby je zarobił tongue

188 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2018-03-05 19:34:54)

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Nana666 napisał/a:

To i dalece bardziej niemoralne niż cały temat zdrad - odbieranie niewinnemu to, co jest mu należne

Tak, jak pisałam możecie uważać, ze to nie moralne, ale równie dobrze niemoralne jest zachowanie męża, który zdradza i zachowanie kobiety, która sie ku***wi z żonatym i to jeszcze tak, ze sie nie zabezpiecza, zapewne w nadziei, że dziecko będzie kartą przetargową, i ten cudowny miś zostawi żone i dzieci na rzecz jej i nowego potomka. Biedne dziecko, ale biedne bo ma rodziców idiotów. Moje przynajmniej matki idiotki nie będzie miało, bo jak ojciec zdradzi to chociaz jeden rodzic twardo stąpający po ziemi mu zostanie.

Dla mnie jako matki najważniejsze jest moje dziecko i zabezpieczenie jego i nie uważam, żeby miałby być poszkodowany na rzecz innego dziecko, dziecka ze skoku w bok. Oczywiście inne miałaby podejście, gdybym związała się z facetem, który już ma dziecko. wtedy to jest logiczne, że sobie takiego wzięłam, więc sama jestem sobie winna w kwestii potencjalnego dziedziczenia mojego dziecka po ojcu.

Ja już byłam, miła grzeczna, szczera, uczciwa, ale to się zwyczajnie nie opłaca, bo zawsze na durnia sie wychodzi.

***********************************************
Edit:
i żeby była jasność, ja nikogo nie namawiam do przejmowania moich pogladów. Po prostu je przedstawiam i uważam, że w mojej sytuacji mam prawo w ten sposób planować życie, w ten sposób szukac alternatywnych rozwiązań- w razie zdrady (skoro jesteśmy w tym temacie). nie zakładam, ze tak będzie, straram się wierzyć, ze nie będzie, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Warto sobie przewidywać różne sytuacje zyciowe i zastanawiać się co by sie zrobiło w danej sytuacji. wtedy budujemy swoją siłę- bez względu na to co zdecydujemy.

189

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Nirvanka87 napisał/a:
Nana666 napisał/a:

To i dalece bardziej niemoralne niż cały temat zdrad - odbieranie niewinnemu to, co jest mu należne

Tak, jak pisałam możecie uważać, ze to nie moralne, ale równie dobrze niemoralne jest zachowanie męża, który zdradza i zachowanie kobiety, która sie ku***wi z żonatym i to jeszcze tak, ze sie nie zabezpiecza, zapewne w nadziei, że dziecko będzie kartą przetargową, i ten cudowny miś zostawi żone i dzieci na rzecz jej i nowego potomka. Biedne dziecko, ale biedne bo ma rodziców idiotów. Moje przynajmniej matki idiotki nie będzie miało, bo jak ojciec zdradzi to chociaz jeden rodzic twardo stąpający po ziemi mu zostanie.

Dla mnie jako matki najważniejsze jest moje dziecko i zabezpieczenie jego i nie uważam, żeby miałby być poszkodowany na rzecz innego dziecko, dziecka ze skoku w bok. Oczywiście inne miałaby podejście, gdybym związała się z facetem, który już ma dziecko. wtedy to jest logiczne, że sobie takiego wzięłam, więc sama jestem sobie winna w kwestii potencjalnego dziedziczenia mojego dziecka po ojcu.

Ja już byłam, miła grzeczna, szczera, uczciwa, ale to się zwyczajnie nie opłaca, bo zawsze na durnia sie wychodzi.

***********************************************
Edit:
i żeby była jasność, ja nikogo nie namawiam do przejmowania moich pogladów. Po prostu je przedstawiam i uważam, że w mojej sytuacji mam prawo w ten sposób planować życie, w ten sposób szukac alternatywnych rozwiązań- w razie zdrady (skoro jesteśmy w tym temacie). nie zakładam, ze tak będzie, straram się wierzyć, ze nie będzie, ale przezorny zawsze ubezpieczony. Warto sobie przewidywać różne sytuacje zyciowe i zastanawiać się co by sie zrobiło w danej sytuacji. wtedy budujemy swoją siłę- bez względu na to co zdecydujemy.

Musiałaś się bardzo zawieść na jakimś facecie, że teraz masz takie poglądy. Masakra, bardzo mi przykro z tego powodu. Bo ogólnie bardzo lubię Twoje posty i sprawiasz wrażenie mądrej i sympatycznej. Ale dość mnie razi taka postawa ''po trupach do celu'', a taką trochę reprezentujesz. Chociaż z drugiej strony ja dla mojego dziecka też zrobiłabym wszystko...

190

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Cyngli napisał/a:

Musiałaś się bardzo zawieść na jakimś facecie, że teraz masz takie poglądy. Masakra, bardzo mi przykro z tego powodu. Bo ogólnie bardzo lubię Twoje posty i sprawiasz wrażenie mądrej i sympatycznej. Ale dość mnie razi taka postawa ''po trupach do celu'', a taką trochę reprezentujesz. Chociaż z drugiej strony ja dla mojego dziecka też zrobiłabym wszystko...

No właśnie, ja nigdy nie miałam takiej postawy, nie uważałam, że warto walczyć  za wszelką cenę. Masz rację sytuacja sie zmieniła, po pierwsze w momencie gdy zostałam bardzo skrzywdzona, a po drugie wzmogło sie to w momencie zajścia w ciążę. I mam wrażenie w sumie jestem pewna, że dla siebie nigdy bym nie walczyła tak po trupach do celu. Raczej, w przypadku skrzywdzenia mnie wolę odejść i mieć spokój, w sumie do tej pory bardziej kierowałam się zasadą "spalone mosty to najlepszy w życiu start" Natomiast w razie potrzeby dla dziecka będę walczyć po trupach. A na chwilę obecną stosuję zasadę kontrolowanego zaufania i na kazdy możliwy prawny sposób zabezpieczam dziecko.

191

Odp: Konfrontacja z kochanką męża

Da się zabezpieczyć dziecko bez krzywdzenia innego. To już nie zabezpieczanie, a element rywalizacji - "moje mają mieć lepiej niż tej ściery".

192

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Nana666 napisał/a:

Da się zabezpieczyć dziecko bez krzywdzenia innego. To już nie zabezpieczanie, a element rywalizacji - "moje mają mieć lepiej niż tej ściery".

Chciałam zaznaczyć, ze najbardziej dziecko, które powstaje z takiego związku jest krzywdzone przez matkę i ojca. Ja bym sie nie poczuwała w obowiązku do dbania o interes tego dziecka. Ja go na świat nie powoływałam. Dla mnie jest ważniejsze szczęście mojego dziecka i nie chodzi tylko o kwestie finansowe, czyli zabezpieczenie go, ale także o kwestie relacji z ojcem. czytałam wiele historii, dzieci ze związków małzeńskich, gdzie pomimo zdrady i pojawienia się innych dzieci, małżonkowie zostawali razem.

Najbardziej utkwiła mi w pamięci historia już dorosłej dziewczyny, kora opowiadała, o tym, jak miała komunię, a w tym czasie kochanka ojca zaczęła rodzić. Ten zamiast zostać na komunii pojechał do szpitala do kochanki. Dziewczyna do tej pory ma do niego żal. Gdybym ja była matką tej dziewczynki, mój mąż miałby przegwizdane na całej linii, że skrzywdził nasze dziecko.

Wiele kobiet pisze, że nawet jeżeli facet skoczy w bok i powstanie z tego skoku dziecko, to mimo wszystko chciałyby, żeby on poczuwał sie do bycia ojcem dla dziecka tamtej drugiej kobiety, bo to świadczy o tym, jakim jest dobrym facetem. Sorry, ale jezeli facet zdradził to już to oznacza, ze nie jest dobrym facetem, a co do kwestii relacji z tamtym dzieckiem to chyba nie muszę pisać jakie mam podejście.

193 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-03-05 20:45:13)

Odp: Konfrontacja z kochanką męża

Ale bierzesz pod uwagę, że życie toczy się różnie i kiedyś Twoje dziecko może mieć żal do Ciebie, że krzywdziłaś/krzywdzisz jego rodzeństwo?
Bo nie jesteś w stanie wpłynąć na relacje między rodzeństwem w przyszłości, nawet jeśli w domu będziesz udawać, że to drugie dziecko nie istnieje... Nie boisz się tego? Pytam tak z ciekawości, bo poniekąd rozumiem Twój punkt widzenia. Tylko zastanawiałam się kiedyś, jak do tego mogą podchodzić te dzieci, które - było nie było - są rodziną.

194

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
Nirvanka87 napisał/a:
Nana666 napisał/a:

Da się zabezpieczyć dziecko bez krzywdzenia innego. To już nie zabezpieczanie, a element rywalizacji - "moje mają mieć lepiej niż tej ściery".

Chciałam zaznaczyć, ze najbardziej dziecko, które powstaje z takiego związku jest krzywdzone przez matkę i ojca. Ja bym sie nie poczuwała w obowiązku do dbania o interes tego dziecka. Ja go na świat nie powoływałam. Dla mnie jest ważniejsze szczęście mojego dziecka i nie chodzi tylko o kwestie finansowe, czyli zabezpieczenie go, ale także o kwestie relacji z ojcem. czytałam wiele historii, dzieci ze związków małzeńskich, gdzie pomimo zdrady i pojawienia się innych dzieci, małżonkowie zostawali razem.

Najbardziej utkwiła mi w pamięci historia już dorosłej dziewczyny, kora opowiadała, o tym, jak miała komunię, a w tym czasie kochanka ojca zaczęła rodzić. Ten zamiast zostać na komunii pojechał do szpitala do kochanki. Dziewczyna do tej pory ma do niego żal. Gdybym ja była matką tej dziewczynki, mój mąż miałby przegwizdane na całej linii, że skrzywdził nasze dziecko.

Wiele kobiet pisze, że nawet jeżeli facet skoczy w bok i powstanie z tego skoku dziecko, to mimo wszystko chciałyby, żeby on poczuwał sie do bycia ojcem dla dziecka tamtej drugiej kobiety, bo to świadczy o tym, jakim jest dobrym facetem. Sorry, ale jezeli facet zdradził to już to oznacza, ze nie jest dobrym facetem, a co do kwestii relacji z tamtym dzieckiem to chyba nie muszę pisać jakie mam podejście.

Brak ingerencji to nie dbanie - to brak krzywdzenia. Za to kombinowanie jak koń pod górę, by np. możliwie zmniejszyć najbardziej alimenty i w ten sposób zmniejszyć dobrobyt niewinnej osoby jest krzywdzeniem. Ale nie chce mi się już dalej rozpisywać, bo to jak z kochankami - nie rozumieją, jaka jest ich rola w czyimś cierpieniu bądź świadomie mają to gdzieś. Oby tylko nie przytrafiło Ci się nigdy coś takiego, by facet to dziecko na boku zrobił, bo w tej sytuacji wyłącznie dzieci szkoda już.

195 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-03-05 20:49:34)

Odp: Konfrontacja z kochanką męża
santapietruszka napisał/a:

Ale bierzesz pod uwagę, że życie toczy się różnie i kiedyś Twoje dziecko może mieć żal do Ciebie, że krzywdziłaś/krzywdzisz jego rodzeństwo?
Bo nie jesteś w stanie wpłynąć na relacje między rodzeństwem w przyszłości, nawet jeśli w domu będziesz udawać, że to drugie dziecko nie istnieje... Nie boisz się tego? Pytam tak z ciekawości, bo poniekąd rozumiem Twój punkt widzenia. Tylko zastanawiałam się kiedyś, jak do tego mogą podchodzić te dzieci, które - było nie było - są rodziną.

Ale pojechałaś, to SF taka miłość dzieci kochanki i żony wzajemna.. big_smile
W otoczeniu mam tatusia, który mieszka z kochanką i przychodzi po swoje i kochanki dziecko do szkoły udając w szatni że nie zna 11 letniego syna żony i swojego, który ubiera buty obok..
Już widzę tę wielką miłość takiego rodzeństwa ..

Posty [ 131 do 195 z 234 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Konfrontacja z kochanką męża

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024