Pomocy. Co robić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Pomocy. Co robić?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 48 ]

1 Ostatnio edytowany przez Niedoszła narzeczona (2018-02-24 18:42:04)

Temat: Pomocy. Co robić?

Moze zacznę od tego, że byłam w bardzo szczęśliwym związku. Oboje kochalismy się na zabój i dalej tak jest. Niestety od pewnego czasu trochę się kłóciliśmy. Dodam ze jesteśmy tacy sami. Każdy mówił ze jak blizniacy, nie dość ze z wyglądu to i z charakteru. Byliśmy bardzo szczęśliwi tylko te kłótnie doprowadziły mojego chłopaka do stanu nerwowicowego (od małego cierpi na chorobę nerwową). W tym roku planował mi się oświadczyć (dowiedziałam się przez przypadek). Niestety w walentynki zrobiliśmy sobie przerwę. Trwała ona do dzisiaj w nocy. Po pracy zabrał mnie do siebie żebym mogła zabrać swoje rzeczy i przy okazji porozmawiać z nim na poważnie. Powiedział że potrzebuje spokoju, że nie wie co ma robić ze swoim życiem. Popłakaliśmy się okropnie, jak małe dzieci. Trzymaliśmy się za rękę i płakaliśmy. Powiedział ze strasznie mocno mnie kocha i nie chce mnie skreślać ale teraz chce być sam żeby poukładać swoje życie i teraz zacytuję co powiedzial: "kto wie, może za dwa tygodnie będę już chciał do Ciebie wrócić, może za miesiąc, dwa, nie wiem. Wiem ze potzrbuje spokoju i wyciszenia się. Nie chce Cię skreślać i nigdy tego nie zrobię ". Gdy ja powiedziałam ze zawsze będę go kochać i będę czekać na niego przytulił mnie tak mocno jakbym miała się zaraz rozpłynąć i zniknąć. Potem mnie pocałował ostatni raz. Nie wiem co mam robić w takiej sytuacji, okropnie cierpię. Z tego co widziałam on również. Ja już psychicznie nie wytrzymuje przez tą przerwę jeszcze jakoś to znosiłam ale teraz cały czas wyje i nie potrafię normalnie funkcjonować. Kocham go najmocniej na świecie ale nie chce się teraz mu narzucać. Nie wiem co robić. Pomocy... Nie potrafię bez niego zyc. To była wielka miłość. Każdy nam jej zazdrościł. Nawet moja mama.. Pomozcie proszę...

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Pomocy. Co robić?

Byliście razem TYLKO 5 miesięcy.
To jest nic. Jeżeli już teraz on potrzebuje przerwy, to nic z tego nie będzie, przykro mi.

Odp: Pomocy. Co robić?
Cyngli napisał/a:

Byliście razem TYLKO 5 miesięcy.
To jest nic. Jeżeli już teraz on potrzebuje przerwy, to nic z tego nie będzie, przykro mi.

Sorki. Tam miało być 15 miesięcy. Mój błąd.

4

Odp: Pomocy. Co robić?
Niedoszła narzeczona napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Byliście razem TYLKO 5 miesięcy.
To jest nic. Jeżeli już teraz on potrzebuje przerwy, to nic z tego nie będzie, przykro mi.

Sorki. Tam miało być 15 miesięcy. Mój błąd.

Moim zdaniem niewiele to zmienia.
To krótki staż związku.
Jeśli on już teraz ma dość, to źle to wróży na przyszłość.

Odp: Pomocy. Co robić?
Cyngli napisał/a:
Niedoszła narzeczona napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Byliście razem TYLKO 5 miesięcy.
To jest nic. Jeżeli już teraz on potrzebuje przerwy, to nic z tego nie będzie, przykro mi.

Sorki. Tam miało być 15 miesięcy. Mój błąd.

Moim zdaniem niewiele to zmienia.
To krótki staż związku.
Jeśli on już teraz ma dość, to źle to wróży na przyszłość.

Podkreślam ze ma on chorobę nerwową która ostatnimi czasy go zniszczyła. Chciał spokój by mieć czas na przemyślenia. Powiedział ze absolutnie mnie nie skreśla i nigdy tego nie zrobi bo za mocno mnie kocha. Tylko potrzebuje czasu..

6

Odp: Pomocy. Co robić?
Niedoszła narzeczona napisał/a:

Podkreślam ze ma on chorobę nerwową która ostatnimi czasy go zniszczyła. Chciał spokój by mieć czas na przemyślenia. Powiedział ze absolutnie mnie nie skreśla i nigdy tego nie zrobi bo za mocno mnie kocha. Tylko potrzebuje czasu..

No, czyli sama sobie już odpowiedziałaś.
Więc co użytkownicy forum mają Ci jeszcze powiedzieć?

7

Odp: Pomocy. Co robić?
Niedoszła narzeczona napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Niedoszła narzeczona napisał/a:

Sorki. Tam miało być 15 miesięcy. Mój błąd.

Moim zdaniem niewiele to zmienia.
To krótki staż związku.
Jeśli on już teraz ma dość, to źle to wróży na przyszłość.

Podkreślam ze ma on chorobę nerwową która ostatnimi czasy go zniszczyła. Chciał spokój by mieć czas na przemyślenia. Powiedział ze absolutnie mnie nie skreśla i nigdy tego nie zrobi bo za mocno mnie kocha. Tylko potrzebuje czasu..

Guzik a nie czasu.
Leczy się? Chodzi na terapię? Jak nie chodzi i nie ma nic zdiagnozowanego, to Ty sobie nie daj oczu mydlić chorobą nerwową. Jak się choruje i chce się walczyć, to się idzie na terapię i się walczy. Wtedy bym zrozumiała potrzebę czasu na przepracowanie.

Ale on po prostu Cię rzucił, ale nie chce pozwolić Ci odejść i układać sobie życia. Tylko bądź gdzieś w pobliżu, bo gdyby on nie znalazł sobie nikogo innego, to Ty będziesz pod ręką.

8

Odp: Pomocy. Co robić?
Lady Loka napisał/a:
Niedoszła narzeczona napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Moim zdaniem niewiele to zmienia.
To krótki staż związku.
Jeśli on już teraz ma dość, to źle to wróży na przyszłość.

Podkreślam ze ma on chorobę nerwową która ostatnimi czasy go zniszczyła. Chciał spokój by mieć czas na przemyślenia. Powiedział ze absolutnie mnie nie skreśla i nigdy tego nie zrobi bo za mocno mnie kocha. Tylko potrzebuje czasu..

Guzik a nie czasu.
Leczy się? Chodzi na terapię? Jak nie chodzi i nie ma nic zdiagnozowanego, to Ty sobie nie daj oczu mydlić chorobą nerwową. Jak się choruje i chce się walczyć, to się idzie na terapię i się walczy. Wtedy bym zrozumiała potrzebę czasu na przepracowanie.

Ale on po prostu Cię rzucił, ale nie chce pozwolić Ci odejść i układać sobie życia. Tylko bądź gdzieś w pobliżu, bo gdyby on nie znalazł sobie nikogo innego, to Ty będziesz pod ręką.

No i znowu się zgadzam- chyba mam dobry dzień smile

9

Odp: Pomocy. Co robić?
maku2 napisał/a:

No i znowu się zgadzam- chyba mam dobry dzień smile

Miło mi tongue

Odp: Pomocy. Co robić?
Lady Loka napisał/a:
Niedoszła narzeczona napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Moim zdaniem niewiele to zmienia.
To krótki staż związku.
Jeśli on już teraz ma dość, to źle to wróży na przyszłość.

Podkreślam ze ma on chorobę nerwową która ostatnimi czasy go zniszczyła. Chciał spokój by mieć czas na przemyślenia. Powiedział ze absolutnie mnie nie skreśla i nigdy tego nie zrobi bo za mocno mnie kocha. Tylko potrzebuje czasu..

Guzik a nie czasu.
Leczy się? Chodzi na terapię? Jak nie chodzi i nie ma nic zdiagnozowanego, to Ty sobie nie daj oczu mydlić chorobą nerwową. Jak się choruje i chce się walczyć, to się idzie na terapię i się walczy. Wtedy bym zrozumiała potrzebę czasu na przepracowanie.

Ale on po prostu Cię rzucił, ale nie chce pozwolić Ci odejść i układać sobie życia. Tylko bądź gdzieś w pobliżu, bo gdyby on nie znalazł sobie nikogo innego, to Ty będziesz pod ręką.

Chorobę ma zdiagnozowaną od dziecka (trudne dzieciństwo).

11

Odp: Pomocy. Co robić?
Niedoszła narzeczona napisał/a:

Byliśmy bardzo szczęśliwi tylko te kłótnie doprowadziły mojego chłopaka do stanu nerwowicowego (od małego cierpi na chorobę nerwową).

Nie można być jednocześnie szczęśliwym i doprowadzać jedną ze stron do stanu nerwicowego przez kłótnie.

12 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-02-24 20:29:49)

Odp: Pomocy. Co robić?
Niedoszła narzeczona napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Niedoszła narzeczona napisał/a:

Sorki. Tam miało być 15 miesięcy. Mój błąd.

Moim zdaniem niewiele to zmienia.
To krótki staż związku.
Jeśli on już teraz ma dość, to źle to wróży na przyszłość.

Podkreślam ze ma on chorobę nerwową która ostatnimi czasy go zniszczyła. Chciał spokój by mieć czas na przemyślenia. Powiedział ze absolutnie mnie nie skreśla i nigdy tego nie zrobi bo za mocno mnie kocha. Tylko potrzebuje czasu..

Leczy się?

Odp: Pomocy. Co robić?
balin napisał/a:
Niedoszła narzeczona napisał/a:

Byliśmy bardzo szczęśliwi tylko te kłótnie doprowadziły mojego chłopaka do stanu nerwowicowego (od małego cierpi na chorobę nerwową).

Nie można być jednocześnie szczęśliwym i doprowadzać jedną ze stron do stanu nerwicowego przez kłótnie.

Przez pewien czas się kłóciliśmy a wcześniej żyliśmy jak w bajce. Na dodatek dochodzą mu problemy rodzinne. Wcale się nie dziwię ze do tego doszło.
Wiadomo jak to w związku kłótnie są, raz małe, raz duże. Ale z biegiem czasu gdy zaczęły tez się pojawiać problemy ze strony jego rodziny stal się innym człowiekiem. Nerwowym przez co tez nie raz się kłóciliśmy bo powiedziałam coś co mu przypasowało albo on się odezwał do mnie w taki sposób ze robiło mi się przykro. Walczyliśmy bo zawsze po 30 minutach po kłótni już było wszystko okej. Nagle się wszystko pogorszyło i spełnił się mój największy koszmar. Gdy widziałam jak on płakał, coś we mnie pękło. Nigdy nie widziałam żadnego faceta w takim stanie. Wszystko wtedy zaczęło zwalniać, zaczęłam zwracać uwagę na szczegóły których 5 minut wcześniej nie widziałam. Widziałam jak obok nas stoi nasze zdjęcie. Jak on trzyma moją dłoń i dotyka ją w taki sposób jakby ostatni raz dokładnie mógł poczuć każdy jej zakamarek. Zauważyłam jego ból gdy popatrzyl mi w oczy gdy powiedziałam 'Hej, wszystko będzie dobrze. Będziesz szczęśliwszy beze mnie'. Czułam ten ból gdy mocniej złapał mnie za rękę i powiedział ze on był szczęśliwy ze mną ale nie ma sily, ze ze stanowczego dotąd faceta stał się kimś kto nie wie co zrobić ze swoim życiem, ze potrzebuje czasu by to wszystko poukładać. By się uspokoić. Moze zabrzmi to irracjonalnie ale poczułam się jak w jakimś filmie, gdy te wszystkie szczegóły nagle zaczęły mieć dla mnie tak wielkie znaczenie..

14

Odp: Pomocy. Co robić?

A leczy tę swoją chorobę? Bo jak nie leczy to dupa, a nie facet.
Nie wnikam w to, czym jest trudne dzieciństwo, bo sytuacje są różne, ale takie rzeczy się przepracowuje na terapii, a nie żyje przez x lat i co chwilę nerwica wraca i człowiek się pogrąża w traumie.

15

Odp: Pomocy. Co robić?
Lady Loka napisał/a:

A leczy tę swoją chorobę? Bo jak nie leczy to dupa, a nie facet.
Nie wnikam w to, czym jest trudne dzieciństwo, bo sytuacje są różne, ale takie rzeczy się przepracowuje na terapii, a nie żyje przez x lat i co chwilę nerwica wraca i człowiek się pogrąża w traumie.

No patrz znowu zgoda:P i"p , on oprócz zdiagnozowanej choroby musi się leczyć i przyjmować leki nie przez chwilę ale niejednokrotnie przez całe życie a jak odstawi wszystko wraca.

16

Odp: Pomocy. Co robić?

Mnie się to wydaje też strasznym wyolbrzymieniem.
Jak mocne musiały być te Wasze kłótnie, skoro doprowadziły go do nerwicy. Może tylko Ty byłaś szczęśliwa?

17

Odp: Pomocy. Co robić?

Widzę, że problem jest z udzieleniem odpowiedzi na proste pytanie...

Jeśli on nie chodzi na terapię i nie przyjmuje leków, to się NIE LECZY. Co oznacza, że nie robi nic, by sobie pomóc.

Z takim człowiekiem przyszłości nie zbudujesz.

Odp: Pomocy. Co robić?
Lady Loka napisał/a:

Mnie się to wydaje też strasznym wyolbrzymieniem.
Jak mocne musiały być te Wasze kłótnie, skoro doprowadziły go do nerwicy. Może tylko Ty byłaś szczęśliwa?

Wspomniałam wyżej ze ten stan w którym się znalazł nie był tylko i wyłącznie przez kłótnie.

Odp: Pomocy. Co robić?
Cyngli napisał/a:

Widzę, że problem jest z udzieleniem odpowiedzi na proste pytanie...

Jeśli on nie chodzi na terapię i nie przyjmuje leków, to się NIE LECZY. Co oznacza, że nie robi nic, by sobie pomóc.

Z takim człowiekiem przyszłości nie zbudujesz.

Nie, nie leczy tego. Powinien ale ja nie mogę go do niczego zmusić. Pokochałam go takim jakim jest, nic się nie zmienia nawet gdy nie ma na nic sił.
Gdzieś tam kiedyś na internecie wpadłam na cytat
"Gdy on nie ma sił to Ty musisz stać się jego siłą. Na tym polega miłość."
Jest w nim sporo racji, tylko jak dotrzeć do niego żeby nie zostawał z tym sam tylko zobaczył że chce być przy nim na dobre i złe..?

20

Odp: Pomocy. Co robić?

A chcesz wykończyć siebie czy jego? Jemu nie służą kłótnie, a Tobie dość szybko przestałoby służyć "bycie siłą". Nie można kogoś nosić na swoich plecach, nie na tym polega wsparcie. Pytałaś, czemu on nic z tym nie robi?

21

Odp: Pomocy. Co robić?

Nie, miłość nie polega na tym, że on nie będzie się leczył, a Ty będziesz go kochać. W tym wypadku miłość to wykopanie go na terapię. Jeżeli on nie chce się leczyć, to nie macie szans na nic trwałego i mocnego.
I tutaj nie ma kochania takim, jaki jest. Jakby miał nowotwór i nie chciał się leczyć to też był tak łatwo odpuściła leczenie?

Ty wręcz nie powinnaś z nim być jeżeli on nie zacznie się leczyć. Bo bez terapii on nie stworzy żadnego zdrowego związku. Ty na tym ucierpisz, a Ty w związku masz dawać 50%, a nie 100. Można dawać więcej z siebie czasowo. Ale w efekcie i tak bilans powinien byc po 50% z każdej strony. Nie możesz nic robić za niego. On sam musi dojrzeć do tego, żeby to też zrozumieć.

A Ty nie rób z siebie matki Teresy.

22 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-02-24 22:17:15)

Odp: Pomocy. Co robić?

To ja Ci powiem tak...
JAKĄ masz pewność, że on naprawdę jest chory, a np. nie wciska Ci kitu?
Skoro nie leczy się, to albo mu nie zależy na zdrowiu i normalnym życiu, albo kłamie i NIC mu nie jest.


Bo szczerze, to takie cyrki typu "och kocham Cię, ale nie możemy być razem, bo tamto lub sramto" to są ściemy z reguły. Dobry materiał na Trudne Sprawy albo Ukrytą Prawdę.

23

Odp: Pomocy. Co robić?

W sytuacji jak on sobie kogos nie znalazl bo moze tego nie wiesz.Ludzie teraz takie bajki opowiadaja jak sie rozstaja to i tutaj bym sie nie zdziwil.Jezeli nie ma nikogo to czemu ty nie chcesz teraz do niego napisac to co myslisz? Przeciez Cie nie zje.Walcz jak Ci zalezy.

24 Ostatnio edytowany przez Wiedzma (2018-02-24 23:05:22)

Odp: Pomocy. Co robić?
Niedoszła narzeczona napisał/a:

[...] To była wielka miłość. Każdy nam jej zazdrościł. Nawet moja mama.. Pomozcie proszę...


hahahaha nooo tak, skoro inni zazdroscili (nawet wlasna matka) to jest najlepszy dowod na to, ze milosc byla wielka hahahahaha

hehe nie no nie moge hahahahaha

Jakby byla wielka to byscie byli razem bez wzgledu na wszystko.

A jestescie?

Bo jesli nie, to... hmmm no coz, wielka to ona wcale nie byla, ta "milosc".

.

25 Ostatnio edytowany przez Niedoszła narzeczona (2018-02-24 23:05:46)

Odp: Pomocy. Co robić?
Cyngli napisał/a:

To ja Ci powiem tak...
JAKĄ masz pewność, że on naprawdę jest chory, a np. nie wciska Ci kitu?
Skoro nie leczy się, to albo mu nie zależy na zdrowiu i normalnym życiu, albo kłamie i NIC mu nie jest.


Bo szczerze, to takie cyrki typu "och kocham Cię, ale nie możemy być razem, bo tamto lub sramto" to są ściemy z reguły. Dobry materiał na Trudne Sprawy albo Ukrytą Prawdę.

Rozmawiałam o tym za jego plecami z jego matką. Wszystko potwierdziła. Jego matka to bardzo porządna kobieta która tez strasznie dużo przeszła. Powiedziała ze gdy miał 6 lat lekarz powiedział ze to choroba nerwowa w dość zaawansowanym stadium i kazał żyć spokojnie by nie trzeba było psuć sobie zdrowia chemią w postaci tabletek i wgl. Do tej pory sobie radził ale widzę ze to wszystko go przerosło, nie raz płakałam bo było mi go szkoda przez tą sytuacje jaką zgotowała mu niestety rodzina od dziecięcych lat ale on nie pokazywał ze go to boli, dopiero teraz pękł..

26

Odp: Pomocy. Co robić?

Taaa. Porządna kobieta, która nie wysłała dziecka na terapię skoro tak dużo przeszli.
Daj sobie z nim spokój. Nic z tego już nie będzie. Nie da się całe życie żyć spokojnie.

Odp: Pomocy. Co robić?
Wiedzma napisał/a:
Niedoszła narzeczona napisał/a:

[...] To była wielka miłość. Każdy nam jej zazdrościł. Nawet moja mama.. Pomozcie proszę...


hahahaha nooo tak, skoro inni zazdroscili (nawet wlasna matka) to jest najlepszy dowod na to, ze milosc byla wielka hahahahaha

hehe nie no nie moge hahahahaha

Jakby byla wielka to byscie byli razem bez wzgledu na wszystko.

A jestescie?

Bo jesli nie, to... hmmm no coz, wielka to ona wcale nie byla, ta "milosc".

.

Prosiłam o wyśmianie? Powiedziałam ze wiele osób nam zazdrosciło ze pomiędzy nami jest takie uczucie.
Uwierz ze jesli nie masz nic sensownego do powiedzenia to się nie udzielaj bo prosiłam o porade bo jest mi ciężko. Ciężkie do zrozumienia?
Oh no tak zapomniałam ze jak dwoje ludzi się kocha to nigdy nie mogą się rozejść (głupia logika).

28

Odp: Pomocy. Co robić?

Napiszę więc z własnego doświadczenia (sama choruję).

Związek z chorą osobą, która się nie leczy prędzej czy później zakończy się fiaskiem. Oboje wyjdziecie z tego poranieni.
Mój mąż wspierał mnie w leczeniu. Nie było łatwo, terapia była trudna, musiałam brać leki, często wyłam, że nie chcę żyć. Przeszliśmy przez to razem.

Wasz problem polega na tym, że:
1. On nie chce się leczyć
2. On nie chce pomocy
3. On potrzebuje czasu
4. On ma wątpliwości.

Gdzie jesteś w tym Ty?
Macie szansę tylko wtedy, jeśli on zacznie się leczyć, a Ty go w tym leczeniu wspierać. Inaczej nie ma sensu tego ciągnąć...

Odp: Pomocy. Co robić?
Lady Loka napisał/a:

Taaa. Porządna kobieta, która nie wysłała dziecka na terapię skoro tak dużo przeszli.
Daj sobie z nim spokój. Nic z tego już nie będzie. Nie da się całe życie żyć spokojnie.

Przez pewien okres chodził na terapię, bodajże dwa razy w miesiącu przez jakieś 2 lata. Polepszyło mu się i terapeuta powiedział ze po chorobie nie ma śladu. Po jakimś czasie znowu wszystko wróciło ale teraz to już kosmos, jak w dzieciństwie.

30 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-02-24 23:14:18)

Odp: Pomocy. Co robić?
Niedoszła narzeczona napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Taaa. Porządna kobieta, która nie wysłała dziecka na terapię skoro tak dużo przeszli.
Daj sobie z nim spokój. Nic z tego już nie będzie. Nie da się całe życie żyć spokojnie.

Przez pewien okres chodził na terapię, bodajże dwa razy w miesiącu przez jakieś 2 lata. Polepszyło mu się i terapeuta powiedział ze po chorobie nie ma śladu. Po jakimś czasie znowu wszystko wróciło ale teraz to już kosmos, jak w dzieciństwie.

2 razy w miesiącu to jest żadna terapia.

Żeby były efekty, potrzeba najlepiej 2-3 spotkania w tygodniu, jeśli zaburzenia są silne i uniemożliwiają normalne funkcjonowanie. Do tego leczenie farmakologiczne.

Twojego chłopaka powinien zdiagnozować lekarz psychiatra.

Odp: Pomocy. Co robić?
Cyngli napisał/a:

Napiszę więc z własnego doświadczenia (sama choruję).

Związek z chorą osobą, która się nie leczy prędzej czy później zakończy się fiaskiem. Oboje wyjdziecie z tego poranieni.
Mój mąż wspierał mnie w leczeniu. Nie było łatwo, terapia była trudna, musiałam brać leki, często wyłam, że nie chcę żyć. Przeszliśmy przez to razem.

Wasz problem polega na tym, że:
1. On nie chce się leczyć
2. On nie chce pomocy
3. On potrzebuje czasu
4. On ma wątpliwości.

Gdzie jesteś w tym Ty?
Macie szansę tylko wtedy, jeśli on zacznie się leczyć, a Ty go w tym leczeniu wspierać. Inaczej nie ma sensu tego ciągnąć...


Bardzo mądra uwaga, porozmawiam z nim o tym. Postaram się namówić go na terapie.

32 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-02-24 23:23:52)

Odp: Pomocy. Co robić?
Niedoszła narzeczona napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Napiszę więc z własnego doświadczenia (sama choruję).

Związek z chorą osobą, która się nie leczy prędzej czy później zakończy się fiaskiem. Oboje wyjdziecie z tego poranieni.
Mój mąż wspierał mnie w leczeniu. Nie było łatwo, terapia była trudna, musiałam brać leki, często wyłam, że nie chcę żyć. Przeszliśmy przez to razem.

Wasz problem polega na tym, że:
1. On nie chce się leczyć
2. On nie chce pomocy
3. On potrzebuje czasu
4. On ma wątpliwości.

Gdzie jesteś w tym Ty?
Macie szansę tylko wtedy, jeśli on zacznie się leczyć, a Ty go w tym leczeniu wspierać. Inaczej nie ma sensu tego ciągnąć...


Bardzo mądra uwaga, porozmawiam z nim o tym. Postaram się namówić go na terapie.

Namów go na ponowne zdiagnozowanie się u psychiatry. Tak szybciej i wygodniej.

33

Odp: Pomocy. Co robić?

No to niech wraca na terapię skoro mu się pogorszyło teraz.
Choroba psychiczna ma to do siebie, że wraca. Trzeba być pod kontrolą terapeuty. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że jak jest rzut choroby, to się nie załamuje, tylko się idzie po pomoc.

I osoba bliska (np. Ty) w momencie rzutu choroby nie jest po to, żeby trwać mimo wszystko i głaskać po głowie i robić wszystko za niego w związku. Ty jesteś w takich momentach po to, żeby mu zasadzić kopa, żeby on do lekarza poszedł, a potem dopiero możesz z nim trwać mimo wszystko w czasie leczenia.

Gdybyś była z nim dalej w związku, to Twoje podejście by mu nie pomagało, wręcz byłoby dla niego jeszcze bardziej toksyczne.
Żeby on mógł stworzyć zdrowy związek i nie zafundować nerwicy swoim dzieciom, to musi się leczyć przy nawrotach i już.

Odp: Pomocy. Co robić?
Lady Loka napisał/a:

No to niech wraca na terapię skoro mu się pogorszyło teraz.
Choroba psychiczna ma to do siebie, że wraca. Trzeba być pod kontrolą terapeuty. Trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że jak jest rzut choroby, to się nie załamuje, tylko się idzie po pomoc.

I osoba bliska (np. Ty) w momencie rzutu choroby nie jest po to, żeby trwać mimo wszystko i głaskać po głowie i robić wszystko za niego w związku. Ty jesteś w takich momentach po to, żeby mu zasadzić kopa, żeby on do lekarza poszedł, a potem dopiero możesz z nim trwać mimo wszystko w czasie leczenia.

Gdybyś była z nim dalej w związku, to Twoje podejście by mu nie pomagało, wręcz byłoby dla niego jeszcze bardziej toksyczne.
Żeby on mógł stworzyć zdrowy związek i nie zafundować nerwicy swoim dzieciom, to musi się leczyć przy nawrotach i już.

Po weekendzie ma do mnie przyjechać. Porozmawiam z nim i poproszę go by poszedł do psychiatry się zbadać i jeśli będzie trzeba to na terapię. Decyzja należy do niego. Dobrze wie ze ma dla kogo żyć a ja mu jeszcze to uświadomię

35

Odp: Pomocy. Co robić?

Przerażają mnie takie "wielkie miłości", kochanie kogoś nad życie, bo gdy odchodzi to cały świat się wali. Uważam że powinnaś sobie dać z nim spokój.

36 Ostatnio edytowany przez annkar (2018-02-25 01:35:48)

Odp: Pomocy. Co robić?
Niedoszła narzeczona napisał/a:

Jego matka to bardzo porządna kobieta która tez strasznie dużo przeszła. Powiedziała ze gdy miał 6 lat lekarz powiedział ze to choroba nerwowa w dość zaawansowanym stadium i kazał żyć spokojnie by nie trzeba było psuć sobie zdrowia chemią w postaci tabletek i wgl.

Samym "żyć spokojnie" nie wyleczy się zaburzeń z dzieciństwa. Jak dla mnie to albo trafiła na jakiegoś lekarza kretyna, albo sama sobie wmawiała, że jakoś to będzie.
Trochę nie kupuje tego "choroba w zaawansowanym stadium" i zero reakcji.

A chłopakowi albo się odwidziało Twoje towarzystwo, ale nie ma odwagi ci powiedzieć, albo jest mocno zaburzony i powinien jak najszybciej podjąć leczenie, zanim zrobi sobie krzywdę. Pisałaś, że chciał spokoju i czasu na przemyślenia. Tym też się nie leczy choroby, tak to się kończy związek.

O co się kłóciliście i czemu uważasz, że przyczyniłaś się do nawrotu choroby? On ci tak powiedział?
I ile w ogóle macie lat?

37

Odp: Pomocy. Co robić?

,,Nie chce cię skreślać i nigdy tego nie zrobię"- sorry, ale zwykle to typowo zasłona dymna, ewentualnie mydlana.
Zasłanianie się NIE LECZONĄ chorobą też jest słabe.
Cóż, abym się myliła, a Wam się ułożyło/wyjaśniło smile

Odp: Pomocy. Co robić?
annkar napisał/a:
Niedoszła narzeczona napisał/a:

Jego matka to bardzo porządna kobieta która tez strasznie dużo przeszła. Powiedziała ze gdy miał 6 lat lekarz powiedział ze to choroba nerwowa w dość zaawansowanym stadium i kazał żyć spokojnie by nie trzeba było psuć sobie zdrowia chemią w postaci tabletek i wgl.

Samym "żyć spokojnie" nie wyleczy się zaburzeń z dzieciństwa. Jak dla mnie to albo trafiła na jakiegoś lekarza kretyna, albo sama sobie wmawiała, że jakoś to będzie.
Trochę nie kupuje tego "choroba w zaawansowanym stadium" i zero reakcji.

A chłopakowi albo się odwidziało Twoje towarzystwo, ale nie ma odwagi ci powiedzieć, albo jest mocno zaburzony i powinien jak najszybciej podjąć leczenie, zanim zrobi sobie krzywdę. Pisałaś, że chciał spokoju i czasu na przemyślenia. Tym też się nie leczy choroby, tak to się kończy związek.

O co się kłóciliście i czemu uważasz, że przyczyniłaś się do nawrotu choroby? On ci tak powiedział?
I ile w ogóle macie lat?

Najczęściej kłóciliśmy się o głupoty, zwykłe drobnostki. Ja zapomniałam wyłączyć światła w mieszkaniu gdy gdzieś jechaliśmy i był problem, on nie posprzatał pod moją nieobecność i ja byłam zła. Głupota kłócić się o takie rzeczy ale no niestety, grunt ze zawsze do 30 minut po kłótni nam przechodziło. On się uspokajał nie odrywając sie, a ja jak to wybuchowa baba, musiałam wywrzeszczec sie i poplakac (przy większych kłótniach). Gdy już nie krzyczalam zazwyczaj przychodził i mnie przytulał. W pewnym stopniu na pewno jakoś się przyczyniłam do tego nawrotu bo człowiek nie jest świadomy tego co może sie stać dopóki już sie tak nie stanie. Nie powiedział mi absolutnie, że jestem czynnikiem powrotu nerwicy mówił tylko ze przez to wszystko co sie dzieje ostatnio w jego życiu nie ma siły, że nie wie co ma robić a zazwyczaj baa zawsze był asertywny i pewny siebie. Mój chłopak...tzn były chłopak ma 23 a ja 21.

39

Odp: Pomocy. Co robić?

Cóż, Ty też powinnaś nad sobą popracować. Jak ludzie zaczynają ze sobą mieszkać, to muszą się podocierać, ale czy naprawdę trzeba na kogoś wrzeszczeć?

Odp: Pomocy. Co robić?
Lady Loka napisał/a:

Cóż, Ty też powinnaś nad sobą popracować. Jak ludzie zaczynają ze sobą mieszkać, to muszą się podocierać, ale czy naprawdę trzeba na kogoś wrzeszczeć?

Nie darłam się wprost na niego. Ja taka jestem, wywrzeszcze swoje, wyrycze swoje i mi przejdzie. On o tym wie dlatego zawsze czekał aż się wykrzycze i wtedy dopiero podchodził by można było się pogodzić. Właśnie, docieranie się... Jakiś czas temu babcia mojego lubego powiedziała mi bardzo piękne słowa, które dają dużo do myslenia: "Kochanie posluchaj, jeśli spotykają sie dwie takie same osoby, będzie im ciężko, będą sie długo docierać, będzie mnóstwo zgrzytów i to będą proby tej miłości. Wy jesteście tego przykładem, dacie rade i koniec końców nie ważne co sie będzie działo i tak będziecie ze soba. Wasza miłość przetrwa nawet najgorszą rozłąke."
Szczerze mówiąc do tej pory gdy przypomnę sobie te słowa zbiera mi sie na płacz.

41

Odp: Pomocy. Co robić?

Szczerze? Mnie to nie robi jakiejś ogromnej różnicy, czy ktoś się drze na mnie, czy koło mnie. Obie sytuacje powodują u mnie dyskomfort. "Taka już jesteś" - czy nawet nie myślałaś o tym, by to zmienić?

42

Odp: Pomocy. Co robić?

o, dokładnie.
Ja nie lubię, jak ktoś się drze. Może powinnaś popracować nad swoimi emocjami? Moja mama tak ma, że potrafi się wydzierać o jeden garnek w zlewie. Tata ma wyrąbane, a mnie to wkurza tak, że mam cały tydzień zepsuty od razu.

Odp: Pomocy. Co robić?
Lady Loka napisał/a:

o, dokładnie.
Ja nie lubię, jak ktoś się drze. Może powinnaś popracować nad swoimi emocjami? Moja mama tak ma, że potrafi się wydzierać o jeden garnek w zlewie. Tata ma wyrąbane, a mnie to wkurza tak, że mam cały tydzień zepsuty od razu.

Wiem że muszę popracować nad sobą. Nawet obiecałam to mojemu chłopakowi. Nie jest to łatwe i nie przyjdzie to od razu z dnia na dzień. Muszę po prostu mieć go obok żeby wiedzieć ze warto, ze mam dla kogo sie zmienić. Jestem bardzo uczuciową dziewczyną i w tej chwili jestem zrezygnowana z życia. Naprawdę.

44

Odp: Pomocy. Co robić?

Ty nie masz się zmieniać dla kogoś. Ty masz się zmieniać dla siebie.

Odp: Pomocy. Co robić?
Lady Loka napisał/a:

Ty nie masz się zmieniać dla kogoś. Ty masz się zmieniać dla siebie.


Człowiekowi lepiej się żyje gdy ma się dla kogo. U mnie tez tak jest ze zmienianiem. Aktualnie jestem w takiej rozsypce ze nawet nie chce mi się wstawać z łóżka, jeść i żyć a co dopiero pracować nad sobą. To męczące ale jestem strasznie uczuciowa a mój facet jest kimś naprawdę wspaniały, nigdy nie spotkałam takiego człowieka jak on..

46

Odp: Pomocy. Co robić?
Niedoszła narzeczona napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ty nie masz się zmieniać dla kogoś. Ty masz się zmieniać dla siebie.


Człowiekowi lepiej się żyje gdy ma się dla kogo. U mnie tez tak jest ze zmienianiem. Aktualnie jestem w takiej rozsypce ze nawet nie chce mi się wstawać z łóżka, jeść i żyć a co dopiero pracować nad sobą. To męczące ale jestem strasznie uczuciowa a mój facet jest kimś naprawdę wspaniały, nigdy nie spotkałam takiego człowieka jak on..

Możesz dalej wychodzić z tego założenia i teraz być w rozsypce, a w razie zejścia się - dalej krzyczeć, no bo "przecież wytrzymuje i nie przeze mnie jest znerwicowany". Możesz też narzucić sobie i to przepracować. Ani zmienianie się dla kogoś, ani życie dla kogoś to nie recepta na udany żywot.

47

Odp: Pomocy. Co robić?
Niedoszła narzeczona napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ty nie masz się zmieniać dla kogoś. Ty masz się zmieniać dla siebie.


Człowiekowi lepiej się żyje gdy ma się dla kogo. U mnie tez tak jest ze zmienianiem. Aktualnie jestem w takiej rozsypce ze nawet nie chce mi się wstawać z łóżka, jeść i żyć a co dopiero pracować nad sobą. To męczące ale jestem strasznie uczuciowa a mój facet jest kimś naprawdę wspaniały, nigdy nie spotkałam takiego człowieka jak on..

To jest tak niezdrowe, że aż brakuje mi słów.
Zmienisz się dla kogoś, a jak ten ktoś Cię zostawi, to co? Będzie Ci się całe życie przypominało o tym, że Ty się zmieniłaś, a on i tak odszedł.
Zmieniasz się dla siebie i już. Po to, żeby w przyszlości nie popełnić takich błędów w związku. Nie ma zmieniania się dla kogoś, bo to zła motywacja.

A on nie był taki wspaniały skoro tyle się kłóciliście. I nie spotkasz ani nie spotkałaś nikogo jak on, bo każdy człowiek jest inny.

48 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-02-25 20:55:42)

Odp: Pomocy. Co robić?
Niedoszła narzeczona napisał/a:
Lady Loka napisał/a:

Ty nie masz się zmieniać dla kogoś. Ty masz się zmieniać dla siebie.


Człowiekowi lepiej się żyje gdy ma się dla kogo. U mnie tez tak jest ze zmienianiem. Aktualnie jestem w takiej rozsypce ze nawet nie chce mi się wstawać z łóżka, jeść i żyć a co dopiero pracować nad sobą. To męczące ale jestem strasznie uczuciowa a mój facet jest kimś naprawdę wspaniały, nigdy nie spotkałam takiego człowieka jak on..

Nie gniewaj się, ale sama też potrzebujesz terapii.
To nie jest normalne, by być aż tak zależną od partnera.

Nie przyszło Ci do głowy, że może on właśnie przez to ma takie jazdy? Widzi, że bez niego sobie totalnie nie radzisz i to go przerasta?

Posty [ 48 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Pomocy. Co robić?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024