Mojemu mężowi na mnie nie zależy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 261 do 325 z 497 ]

261 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-04-18 14:00:16)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
_v_ napisał/a:

deklarujesz cos - robisz to

Tak to wyglada. nie robisz - przestajesz byc slowny i wiarygodny

nie bardzo wiem co tu jest trudnego do rozumienia

Dobrze, dobrze. Rozumiem, że jak obiecasz facetowi, że z nim będziesz, to choćby cię lał dwa razy dziennie - będziesz trwać, bo obiecałaś (chyba że jesteś niesłowna i niewiarygodna)... Na dyskusje z tobą naprawdę szkoda słów.

Zobacz podobne tematy :

262

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
EeeTam napisał/a:
_v_ napisał/a:

deklarujesz cos - robisz to

Tak to wyglada. nie robisz - przestajesz byc slowny i wiarygodny

nie bardzo wiem co tu jest trudnego do rozumienia

Dobrze, dobrze. Rozumiem, że jak obiecasz facetowi, że z nim będziesz, to choćby cię lał dwa razy dziennie - będziesz trwać, bo obiecałaś (chyba że jesteś niesłowna i niewiarygodna)... Na dyskusje z tobą naprawdę szkoda słów.


hihihii,dwoisz sie i troisz zeby mnie sprowokować, ale za cienki bolek dla mnie jestes smile

nie wiem jak ty, ale ja nie skladalam i nie skladam obietnic ktorych nie bede mogla dotrzymać

patrz jakie proste smile nie trzeba miec wiele szarych komórek, zeby to wiedzieć wink

263 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-04-18 14:05:28)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
_v_ napisał/a:

nie trzeba miec wiele szarych komórek, zeby to wiedzieć wink

Tu się akurat zgadzam. Ludzie, którzy mają więcej szarych komórek dostrzegają też pewne uwarunkowania (np. dostrzegają, jak zachowanie strony A wpływa na stronę B). Ludzie mający niewiele szarych komórek, nic nie widzą i mogą tylko powtarzać mantrę.

264

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
EeeTam napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Oni się powinni oboje starać. Z jej opisów wynika, że ona próbuje, a on nie. No sorry. To są jej słowa. Chyba lepiej od Was wie, jak wygląda jej małżeństwo.

Jasne, alkoholik też wie lepiej jak wygląda jego małżeństwo i "wie", że jest do niczego przez tę wredną babę. Kolejna pani, która będzie do końca udawać, że nie dostrzega toksycznych zachowań autorki i w żaden sposób nie raczy się do nich odnieść. Specjalnie dla Ciebie powtózę - może po trzecim przeczytaniu przestaniesz udawać, że tego nie ma:

Ona jest typowym toksykiem - próby izolowania go od znajomych (no jak śmie na piwo wyjść) i od rodziców, bezzasadne podejrzenia o zdradę i kontrola do granic absurdu (odmeldowywanie się z pracy między spotkaniami z klientami), granie dzieckiem, manipulacyjne próby wywoływania wyrzutów sumienia, ciągłe awantury, i jej niezerwana pępowina. Do tego ciągle domaganie się uwagi, komplementów, pochwał. A jak już on powie coś miłego, to okazuje się, że zbyt mechanicznie lub bez należytego zachwytu w oczach. Czas wolny on ma spędzać tak, jak ona sobie życzy - oglądać JEJ ulubiony serial, spacerować, bo ONA to lubi itd. itp. No ludzie, przecież to nie są normalne zachowania.


Snake napisał/a:

Zgroza, zgroza, normalnie... poszedłbym z nim na piwo tongue

On nie ma prawa chodzić na piwo... On ma w tym czasie wyrażać słowem i wzrokiem zachwyt swą ślubną big_smile

Wybacz, ale nie mam odpowiedniego wykształcenia medycznego i specjalizacji, by nazywać kogoś toksykiem i go diagnozować.

Ja w tych postach widzę samotną kobietę proszącą o odrobinę wsparcia i miłości. Chce być traktowana jak człowiek i brana pod uwagę. Chce wspólnego spędzania czasu. Chce szczerych rozmów. To tak dużo?
Zrobiła się upierdliwa i męcząca, bo ile można prosić o coś, co jej się z marszu należy? Ludzie nie po to się wiążą w pary, by być totalnie opuszczonymi w związku. Urodziło się dziecko, potrzebuje normalnych dogadujących się rodziców.

Wiem, Eee Tam, co zaraz napiszesz. Błagam, daruj sobie. Jak się ludzie naprawdę kochają, to spędzają razem czas i dzielą obowiązki, bez względu na to, które pracuje więcej, a które mniej.

265

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
EeeTam napisał/a:

On nie ma prawa chodzić na piwo... On ma w tym czasie wyrażać słowem i wzrokiem zachwyt swą ślubną big_smile

No w porządku ale cholera JAK? Jak ja się pytam? Bo znowu będzie, że mechanicznie, a wzrokiem to jak? Na kota ze Shreka? W ogóle tak naprawdę nie rozumiem po co ten mąż jest potrzebny? Przecież pod ręką są ukochani rodzice, nie to co ci głupi teściowie. Jest gdzie mieszkać przy kochanych rodzicach, a teściowie to powinni podania poleconym wysyłać jak zamierzają wnuka zobaczyć. Bo uwaga, uwaga autorka musi przygotować Orzeszka na wizytę dziadków! Ja mając dwójkę dzieci myślałem, że noworodka się wieczorem wykąpie, a w dzień przetrze jak się posra i jest jak ta lala. Chyba, że to jakaś wystawka śpioszków i słodkich buziaczków?

266 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-04-18 14:14:51)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:

Wybacz, ale nie mam odpowiedniego wykształcenia medycznego i specjalizacji, by nazywać kogoś toksykiem i go diagnozować.

Rozumiem, diagnozowac możesz tylko mężczyzn. Ja się nie ograniczam i dlatego uważam tę panią za osobę wysoce toksyczną.

Cyngli napisał/a:

Ja w tych postach widzę samotną kobietę proszącą o odrobinę wsparcia i miłości. Chce być traktowana jak człowiek i brana pod uwagę. Chce wspólnego spędzania czasu. Chce szczerych rozmów. To tak dużo?
Zrobiła się upierdliwa i męcząca, bo ile można prosić o coś, co jej się z marszu należy? Ludzie nie po to się wiążą w pary, by być totalnie opuszczonymi w związku. Urodziło się dziecko, potrzebuje normalnych dogadujących się rodziców.

Wiem, Eee Tam, co zaraz napiszesz. Błagam, daruj sobie. Jak się ludzie naprawdę kochają, to spędzają razem czas i dzielą obowiązki, bez względu na to, które pracuje więcej, a które mniej.

Nie, człowiek, któremu toksyk zatruwa życie, będzie od toksyka uciekał. I to mamy w tej sytuacji. Nadal nie raczysz się odnieść do jej toksycznych zachowań. To może, jak ty byś się czuła mając w domu:
- bezpodstawne podejrzenia o zdradę
- idiotyczną kontrolę
- ograniczanie kontaktów ze znajomymi
- sekowanie twoich rodziców przy uzależnieniu od jego rodziców
- przymus spędzania wolnego czasu wg preferencji drugiej strony
- ciągłe awantury
- szantaże i manipulacje emocjonalne
- dowalanie się, że zachwyt panem okazujesz zbyt mechanicznie i nie widać go w twoim wzroku
- czepianie się, że pracujesz i studiujesz.

Proszę - odpowiedz. Przestań powtarzać mantrę i zacznij odnosić się do faktów.


Snake napisał/a:

No w porządku ale cholera JAK? Jak ja się pytam? Bo znowu będzie, że mechanicznie, a wzrokiem to jak? Na kota ze Shreka?

No nie wiem, jak ale autorka pisała:

mówi,że kocha. Ale mam wrażenie,że to jest bardziej mechaniczne

spojrzenia oznaczającego zachwyt nie widziałam dawno dawno temu...

Może powinien robić takie oczy jak Sylvester Stallone...

267 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-04-18 14:19:31)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Snake napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Tych dwoje, albo zacznie z sobą rozmawiać, mówić do siebie, ale też - a może głównie  - SŁUCHAĆ, albo to wszystko się rozpadnie z hukiem.

Ja to bym powiedział, że autorka powinna najpierw nauczyć się milczeć. Jeśli facet młody, świeży żonkoś mówi jej, że na szczęście może do popołudnia od niej odpocząć poza domem, to ja wierzę, że jest wycieńczony.

Milczenie, które proponujesz autorce, to defensywność, którą stosuje jej mąż, tyle że w innej formie, bo on woli zaszyć się w pracy, u rodziców lub z kolegami. Niestety, defensywność, obok krytykowania i lekceważenia, których także nie brakuje w związku autorki oraz pogardy, której jak dotąd nie zauwaźyłam w jej postach, to jeźdźcy apokalipsy, którzy rozwalą każdą relację.
Nie uważam, że milczenie jest rozwiązaniem. Nie wystarczy się zamknąć a problemy SAME znikną.

268 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-04-18 14:35:04)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Eee Tam, ja nie diagnozowałam tego faceta. Napisałam, że olewa swoje obowiązki wobec żony i dziecka.

Osobiście coś o toksykach wiem, bo byłam takim tosykiem. Przez swoje jazdy prawie zniszczyłam moje małżeństwo.
Poszłam do psychiatry i zostały u mnie zdiagnozowane zaburzenia osobowości.
Potem leki i terapia. Dziś jestem inną osobą, wreszcie szczęśliwa w związku i doceniająca to, co już mam. I widzę, że mój partner jest szczęśliwy.

Intuicyjnie czuję, że Autorce potrzeba miłości i zainteresowania. Oczywiście psycholog nie zaszkodzi, ale wydaje mi się, że gdyby dostała to, czego jej brak, to by przestała się czepiać, bo by nie miała o co.

Moze to, co napisałam to według Ciebie "mantra", ale trudno. To moja opinia prosto z serducha, nie na obowiązku się się z nią zgadzać.

269 Ostatnio edytowany przez EeeTam (2018-04-18 14:58:29)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:

Intuicyjnie czuję, że Autorce potrzeba miłości i zainteresowania. Oczywiście psycholog nie zaszkodzi, ale wydaje mi się, że gdyby dostała to, czego jej brak, to by przestała się czepiać, bo by nie miała o co.

Jasne. Borderowi też brakuje miłości i zainteresowania. Zawsze brakuje. I nikt nie jest w stanie tego deficytu wyrównać. Spójrz, kiedy jej w związku pasowało - kiedy miała pazia, służącego przy każdej okazji. Ale nawet wtedy awantury były.

I widzę, że nadal usilnie nie chcesz dostrzec jej zachowań (i masz rację - Twoja opinia jest "z serducha", z emocji, a nie faktów). Co, wyrobiłaś sobie pogląd i nie pozwolisz, żeby cokolwiek go zburzyło?

summerka88 napisał/a:

Milczenie, które proponujesz autorce, to defensywność, którą stosuje jej mąż, tyle że w innej formie, bo on woli zaszyć się w pracy, u rodziców lub z kolegami. Niestety, defensywność, obok krytykowania i lekceważenia, których także nie brakuje w związku autorki oraz pogardy, której jak dotąd nie zauwaźyłam w jej postach, to jeźdźcy apokalipsy, którzy rozwalą każdą relację.
Nie uważam, że milczenie jest rozwiązaniem. Nie wystarczy się zamknąć a problemy SAME znikną.

Ale w tym związku problemy są wywołane tym, że ona milczeć nie umie - że wciąż się czepia, wciąż życie zatruwa. Bo naprawdę, nie jest problemem, że on pracuje, że studiuje, że od wielkiego dzwonu wyjdzie ze znajomymi. Problemem jest to, że paź się lekko zbuntował, a księżniczka próbuje go zmusić do dalszego paziowania.

270

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
EeeTam napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Milczenie, które proponujesz autorce, to defensywność, którą stosuje jej mąż, tyle że w innej formie, bo on woli zaszyć się w pracy, u rodziców lub z kolegami. Niestety, defensywność, obok krytykowania i lekceważenia, których także nie brakuje w związku autorki oraz pogardy, której jak dotąd nie zauwaźyłam w jej postach, to jeźdźcy apokalipsy, którzy rozwalą każdą relację.
Nie uważam, że milczenie jest rozwiązaniem. Nie wystarczy się zamknąć a problemy SAME znikną.

Ale w tym związku problemy są wywołane tym, że ona milczeć nie umie - że wciąż się czepia, wciąż życie zatruwa. Bo naprawdę, nie jest problemem, że on pracuje, że studiuje, że od wielkiego dzwonu wyjdzie ze znajomymi. Problemem jest to, że paź się lekko zbuntował, a księżniczka próbuje go zmusić do dalszego paziowania.

To twój ogląd sytuacji, z którym nie muszę się zgadzać. Gdyby Ananasowa milczała, to jej mąż nigdy nie dowiedziałby się, jakie są jej oczekiwania, potrzeby, wymagania. Chyba, że posiadł dar czytania w myślach.
Wg mnie Ananasowa rzeczywiście wywiera presję na swoim mężu, aby zgrał się z jej potrzebami i oczekiwaniami. W tym celu przedstawia listę swoich oczekiwań i wymagań. Z tym, że obrała ku temu najgorszy z możliwych sposobów, czyli marudzenie, zrzędzenie, krytykowanie, czynienie uwag. Ogólnie mówiąc - postawę roszczeniową. Przy tym traktując jego potrzeby i wymagania jak fanaberie, z których powinien zrezygnować, bo ma żonę, a teraz dodatkowo dziecko.
Nie wiem tylko, bo autorka o tym nie pisze, czy i jak wysłuchuje ona argumentów męża i czy ona w ogóle wie, co się w nim i z nim dzieje. Jakiś tam swój obraz ma, ale to chyba jest jej własna projekcja, nie mająca zbyt wiele wspólnego z tym, jak on się odnajduje w związku jako mąż i ojciec. Tak jest skupiona na sobie, swojej ciąży, macierzyństwie i opiece nad dzieckiem, że zapomniała, że on jest odrębnym człowiekiem.

271 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-04-18 19:54:47)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ee Tam, nie masz odpowiednich kwalifikacji, by kogokolwiek diagnozować.
I tyle.

272 Ostatnio edytowany przez Snake (2018-04-18 21:54:39)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:

Zrobiła się upierdliwa i męcząca, bo ile można prosić o coś, co jej się z marszu należy?

Nic się w życiu z marszu nie należy. Na wszystko trzeba sobie zapracować albo zasłużyć.
Co do postulowanego przeze mnie milczenia i jakoby jak milczy, to nie komunikuje swoich potrzeb. Między komunikowaniem swoich potrzeb, a męczącą namolnością jest całe morze pośrednich stanów. Ponoć facet był do rany przyłóż do ślubu. Zgaduję, że wcześniej nie mieszkali razem i facet widywał lubą raz na jakiś czas. Nawet przyjmując, że codziennie, to nie dusiła go jeszcze swoją namolnością od rana do nocy. Zamieszkanie razem z jej rodzicami, którzy są zawsze na wyciągnięcie ręki, jej wybawcy w trudnych chwilach. Jednocześnie kiedy on robi to samo w stosunku do swoich rodziców, to jest ten zły, a jego rodzice jeszcze gorsi. Po urodzeniu dziecka doskonale go rozumiem, że się wkurza, bo jego teściowie mają dostęp do wnuka "bo im się z marszu należy", a jego rodzice muszą pisać podanie. Zła, głupia teściowa, bo przywiozła wnukowi trochę ciuchów i o zgrozo mieczyk. Plus dziecinne pogróżki, że autorka już im kontakty z wnukiem "ułatwi". Świetna metoda na budowanie normalnych stosunków ze swoim mężem. Pogratulować. Nihil novi jak mawiali przodkowie. Znam takie babskie zagrywki na wyrywki. Autorce jednakowoż polecam mniej babskich forumów, a więcej autorefleksji. Może wizyta u jakiegoś specjalisty.

273

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ja dziękuję Bogu, że na czułości i wsparcie mojego męża nie muszę sobie zasłużyć...
I tak samo mój syn na opiekę i miłość.

274

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:

Ja dziękuję Bogu, że na czułości i wsparcie mojego męża nie muszę sobie zasłużyć...
I tak samo mój syn na opiekę i miłość.

Zapewne jednak zasłużyłaś sobie, bo jesteś dobrą kobietą wink

275

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Snake napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Ja dziękuję Bogu, że na czułości i wsparcie mojego męża nie muszę sobie zasłużyć...
I tak samo mój syn na opiekę i miłość.

Zapewne jednak zasłużyłaś sobie, bo jesteś dobrą kobietą wink

Miałam swoje za uszami... Ale ciężko pracowałam, by się tego pozbyć.
Ale to już insza inszość... Ciagle wierzę, że można kogoś kochać bezinteresownie i bez względu na wszystko. Pewnie po 40-tce mi przejdzie.

276

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:

Miałam swoje za uszami... Ale ciężko pracowałam, by się tego pozbyć.
Ale to już insza inszość... Ciagle wierzę, że można kogoś kochać bezinteresownie i bez względu na wszystko. Pewnie po 40-tce mi przejdzie.

Czyli sobie jednak zasłużyłaś - zapracowałaś - zmieniłaś się. Owszem można kochać bez względu na wszystko. Te wszystkie przykłady kobiet lanych co drugi dzień i dalej kochających o tym świadczą. Czy też przykłady facetów robionych regularnie w trąbę, a wciąż wierzących, że będzie lepiej. Że ona to z miłości... Przykłady na forum ale... po co?!

277

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Snake napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Miałam swoje za uszami... Ale ciężko pracowałam, by się tego pozbyć.
Ale to już insza inszość... Ciagle wierzę, że można kogoś kochać bezinteresownie i bez względu na wszystko. Pewnie po 40-tce mi przejdzie.

Czyli sobie jednak zasłużyłaś - zapracowałaś - zmieniłaś się. Owszem można kochać bez względu na wszystko. Te wszystkie przykłady kobiet lanych co drugi dzień i dalej kochających o tym świadczą. Czy też przykłady facetów robionych regularnie w trąbę, a wciąż wierzących, że będzie lepiej. Że ona to z miłości... Przykłady na forum ale... po co?!

Myślę, że gdybym się nie zmieniła, to mąż dalej by mnie kochał. Wiesz, w zdrowiu i chorobie, niedostatku etc. Przysięga jest ważna dla niego, ślub jedyny i na całe życie.

Tylko, że oboje byśmy byli nieszczęśliwi.. I po co...

278

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

A gdzie autorka wątku?
Chyba olała wszystkie "dobre rady" big_smile

279

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:

Tylko, że oboje byśmy byli nieszczęśliwi.. I po co...

No właśnie wink takie przesłanie do autorki tematu tongue

280

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ja już nic z tej historii nie rozumiem. Byłoby cudownie, gdyby wypowiedział się mąż autorki, bo ta historia - patrząc na to, jak różnie odbierają to dwie strony - przestaje mieć sens. Jak można jednocześnie w tych samych słowach widzieć "potrzebuje trochę uwagi i czułości" i "kaprala", który to domaga się wiecznej uwagi xD

Co zauważyłam, że panom EeeTam i Snakeowi łatwo wybaczyć facetowi nieogarnięcie, bo "młody jest", a kobieta to toksyk; z kolei kobiety bardziej skłaniają się ku temu, że kobieta czuje, że nie ma potrzebnego jej wsparcia, a facet nie podołał obowiązkom. Ciekawe, ciekawe. Wydaje mi się, że tradycyjnie wychodzą różnice oczekiwań. Kobieta  chce wsparcia, bliskości, czułości, akceptacji, adoracji, żeby czuć się dobrze -- a dla faceta jest to uciążliwe, że partnerka takie oto potrzeby prezentuje. Z drugiej strony spracowany mężczyzna potrzebuje resetu po robocie, a kobieta nie rozumie, bo siedzenie w domu jest uciążliwe, a jego wyjścia traktuje podejrzliwie ("dlaczego on ma prawo wyjść, mieć kolegów, jechać z kolegami, a ja nie?").

I brzmi banalnie "powinni porozmawiać" jak ewidentnie widać, że żadne z nich nie słucha drugiej strony. Siedzą w swoich obozach i wykrzykują hasła, które dla drugiej strony nic nie znaczą, bo nie ma między nimi żadnej, absolutnie żadnej więzi i żadnej chęci, żeby zrozumieć drugą stronę. Gdyby oboje chcieli chociaż na chwile z tych okopów wyjść i przestać się licytować, kto ma trudniej, gorzej itd. to może coś by z tego było. Ale jest takie powiedzonko "cały w tym ambaras...", nie? Nawet jeśli jedno z nich wykona taki ruch, to istnieje ogromna szansa, że drugie tego w ogóle nie zobaczy. A pętla się zaciska.

281

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Monoceres, piękne podsumowanie!:)

Obawiam się, że dalsza dyskusja baz powrotu zainteresowanej, nie ma sensu...

282

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Cześć !
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi:) Śledziłam wszystko na bieżąco ale dopiero teraz miałam chwilę żeby się ustosunkować.

Postaram się ustosunkowac do tego co tu zostało napisane.
Czy jestem toksykiem? Możliwe. Absolutnie nie neguję tego,że to ja zatruwam jemu życie i to ja jestem przyczyną jego zachowania.

Jak już wspomniałam, jesteśmy w dwóch różnych obozach. I na tą chwilę nie walczymy "ze światem" ramię w ramie ale bardziej przeciwko sobie. Nie rozmawiamy ze sobą, kłócimy się i to nasza jedyna wymiana zdań.

W kwestii małego - Dwa razy poprosiłam go o pomoc. W nocy wstaję tylko ja, bo to ja karmię i nie ma sensu żebyśmy się na zmianę podnosili. Raz poprosiłam żeby do niego zajrzał,bo małemu coś się śniło i co chwilę pojękiwał z łóżeczka a ja nie miałam siły podnieść się po raz 1836547284. Odmówił, bo musi się wyspać. Ok, to ja wstałam.
Drugi raz poprosiłam żeby zmienił mu pampersa, chciałam w tym czasie zrobić pranie. Powiedział mi,że "chyba jestem chora" i,że po to ja mam urlop żeby to robić nie on.

W kwestii "bezpodstawnych podejrzeń o zdradę". Przez cały nasz związek było parę sytuacji kiedy zachował się niefair i nadwyrężył moje zaufanie. Swego czasu smsował z koleżanką z pracy. I dowiedziałam się,bo dostał kiedyś przy mnie "smsa na dzień dobry" od niej.


Narzekam, mam pretensję, robię "wojny", wszystko się zgadza. Gdzieś tam narasta we mnie frustracja i wybucham co jakiś czas. Ile razy można słyszeć "jesteś głupsza niż dłuższa", "Twoja wina" etc?

Wyjścia z kolegami? Wychodził, wyjeżdżał ile i kiedy chciał. Ubzdurałam sobie po prostu,że jak będzie miał wolny wieczór to zechce spędzić go ze mną a nie pijąc znowu z kolegami. Wiem, nie chce , bo jestem toksyczna.


Na chwilę obecną nie wiem jak z nim rozmawiać, nie wiem czy jeszcze umiemy. Skoro to ja mu zatrułam życie to może lepiej żeby na siłę się nie odtruwać tylko rozstać?



Mój mąż wyniósł pewne zachowania z domu. Jego mama jest zawsze winna wszystkiemu. Jego ojciec zawsze robi z niej głupka, zawsze przez jej "niezdarność" coś się sypie. Mam wrażenie,że mąż próbuje u nas też wprowadzić taką hierarchię . A ja niestety tak żyć nie będę.

283

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Dalej uważacie, że nie zajmuje się dzieckiem, bo jest odsuwany przez teściów?

Jemu się po prostu nie chce. I tyle. Uważa, że to obowiązek żony.

284

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
ananaasowa_ napisał/a:

Mój mąż wyniósł pewne zachowania z domu. Jego mama jest zawsze winna wszystkiemu. Jego ojciec zawsze robi z niej głupka, zawsze przez jej "niezdarność" coś się sypie. Mam wrażenie,że mąż próbuje u nas też wprowadzić taką hierarchię . A ja niestety tak żyć nie będę.

Chyba stety wink

Wiemy, jak było/jest w jego rodzinnym domu, a w twoim?  Ktoś dyryguje i dowodzi?

285

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
ananaasowa_ napisał/a:

Drugi raz poprosiłam żeby zmienił mu pampersa, chciałam w tym czasie zrobić pranie. Powiedział mi,że "chyba jestem chora" i,że po to ja mam urlop żeby to robić nie on

Nie każdy facet jest w stanie to ogarnąć - zmusić się tongue Mnie było łatwiej, bo miałem praktykę za młodu przy babci z demencją tj. pomagałem mamie. A mojego ojca to mdliło i koniec, a to jego mama była. Może lepiej wprowadzić jasny podział obowiązków przy dziecku? Ty sobie tam chłopie pracuj, ucz się, baluj ile chcesz ale masz wieczorem dziecko wykąpać? Wszystkie swoje dzieci kąpałem tylko ja, bo żona się bała, tak jak ja obcinałem z tego powodu paznokcie, zapuszczałem kropelki itp.

ananaasowa_ napisał/a:

W kwestii "bezpodstawnych podejrzeń o zdradę". Przez cały nasz związek było parę sytuacji kiedy zachował się niefair i nadwyrężył moje zaufanie. Swego czasu smsował z koleżanką z pracy. I dowiedziałam się,bo dostał kiedyś przy mnie "smsa na dzień dobry" od niej.

Ja nie raz koresponduje z koleżankami do późnej nocy co nie oznacza, że zdradzam. Jak mi brzęczy telefon o 11 w nocy, to małżonka patrzy bardziej z politowaniem. No chyba, że już śpi... wink

ananaasowa_ napisał/a:

Narzekam, mam pretensję, robię "wojny", wszystko się zgadza. Gdzieś tam narasta we mnie frustracja i wybucham co jakiś czas. Ile razy można słyszeć "jesteś głupsza niż dłuższa", "Twoja wina" etc?

Jakbym zwracał uwagę na wszystko co do mnie mówi moja małżonka, to nie dotrwałbym z nią nawet do ślubu. Z niejednym facetem przy kielichu ustaliłem, że jedną z pierwszych umiejętności wykształcanych u faceta w związku z kobietą jest selektywny słuch.

286 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-04-19 14:54:51)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

No faktycznie, zajebiście sprawiedliwy podział.
Ty wykąp dziecko, a ja zrobię całą resztę.

Super.


P. S. Sorry za wyrażenie, ale takiego podziału by nawet osoba opóźniona w rozwoju nie uznała za sprawiedliwy lub fair.

Dziecko wychowuje oboje rodziców, a wychowanie to nie tylko przewijanie, karmienie, kąpanie.

287

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

autorka raczej nie jest bucem i podejrzewam, ze nie chce żyć z bucem, wiec nie przykladaj do niej swojej miary

288

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

podział obowiązków do odwłoka za przeproszeniem. U moich rodziców było tak ze mną: mama owszem mnie przewijała, ale pieluch w ogóle nie prała (czasy tetry), rzucała do "brudów" i dopiero tata prał bo ją na wymioty brało na widok 2, ledwo mnie przewijała, wiadomo musiała się zmusić. Kąpali razem, bawili sie ze mną tak samo. tata pracował, mama nie, dopiero po urlopie macierzyńskim podjęła na nowo pracę. W nocy wstawali raczej po równo, poza tym ja non stop spałam więc mogli odpocząć, podział był normalny, a nawet jak byłam starsza to podział był taki, że tata pracował 6 dni w tygodniu, mama miała tylko nocki co drugi tydzień, ona gotowała w tygodniu, ale w niedzielę tata zawsze robił dwudaniowy obiad i piekł ciasto, a potem spędzaliśmy czas rodzinnie, albo tylko ja z tatą, jak mamie sie nie chciało. To jest normlany podział odpowiedni do wkładu pracy zawodowej.  A moi rodzice w czasie gdy byłam mała mała pracowali na 3 zmiany, babć, opiekunek brak, jak się zmieniali- ten sam zakąld pracy to mnie brali i wymieniali sie na portierni mną, a w nocy zostawałam na godzinę sama- teraz pewnie by mnie pomoc społeczna odebrała.

Dziecko to odpowiedzialność, dziecko sobie nie wymyśliło, o chce się urodzić to moja decyzja, rodzice podjęli taką decyzję i teraz muszą wziąć na kaltę opiekę nad dzieckiem, bez względu na to czy pracują, czy studiują itp.

289

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
_v_ napisał/a:

autorka raczej nie jest bucem i podejrzewam, ze nie chce żyć z bucem, wiec nie przykladaj do niej swojej miary

Przykładam miarę człowieka, który był w stanie utrzymać przez 25 lat w miarę zgodny związek, a przynajmniej się nie pozabijać. Co ty możesz kontr zaoferować przez wrodzoną delikatność nie opiszę. No może poza wylewającą się uszami frustrację i żółć. Nie ciągnij jednak osobistego offtopu, bo obiecałem małżonce, że będę cię obdarzał jak największym współczuciem, a ciężko mi to czynić kiedy tak personalnie mnie atakujesz :LOL:

290

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Snake napisał/a:
_v_ napisał/a:

autorka raczej nie jest bucem i podejrzewam, ze nie chce żyć z bucem, wiec nie przykladaj do niej swojej miary

Przykładam miarę człowieka, który był w stanie utrzymać przez 25 lat w miarę zgodny związek, a przynajmniej się nie pozabijać. Co ty możesz kontr zaoferować przez wrodzoną delikatność nie opiszę. No może poza wylewającą się uszami frustrację i żółć. Nie ciągnij jednak osobistego offtopu, bo obiecałem małżonce, że będę cię obdarzał jak największym współczuciem, a ciężko mi to czynić kiedy tak personalnie mnie atakujesz :LOL:

przeczytalam tylko LOL bo to jak z gimnazjum i mnie rozsmieszyli smile

nadal bede stala na stanowisku, ze bucowatych rad autorka nie potrzebuje

autorko, jak w koncu przejrzysz na oczy i zobaczysz jak wyglada rzeczywistosc to bedzie to pierwszy krok smile

291

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:

No faktycznie, zajebiście sprawiedliwy podział.
Ty wykąp dziecko, a ja zrobię całą resztę.

Super.


P. S. Sorry za wyrażenie, ale takiego podziału by nawet osoba opóźniona w rozwoju nie uznała za sprawiedliwy lub fair.

Dziecko wychowuje oboje rodziców, a wychowanie to nie tylko przewijanie, karmienie, kąpanie.

Sprawiedliwy przeważnie nie oznacza po równo albo coś nawet w zbliżeniu po równo. Ja zawsze twierdziłem i nadal twierdzę, że z zajebistą przyjemnością wziąłbym pół roku tacierzyńskiego żeby zajmować się tylko dzieckiem i domem. Z jednym warunkiem, że żona w tym czasie zapewni nam utrzymanie. Niestety jakoś nigdy nie było do tego warunków. Jakby się nie składać zawsze zarabiałem co najmniej trzy razy więcej i właśnie te pieniądze decydowały o naszym utrzymaniu. Jeśli więc poświęcałem ok. 12 godzin dziennie na pracę, która dawała utrzymanie dziecku, żonie i dziecku, te 6 godzin musiałem spać, to zostawało dziennie 6 godzin na resztę życia. Czyli śniadanie, kolację, umycie się, popatrzenie tępo w telewizor. I tak na dziecko ale trudno wyprowadzić dziecko na spacer o 21-ej. Stąd moja całkiem niegłupia żona wymagała żebym robił to co mogłem robić będąc w domu czyli np. to wykąpanie dziecka, smarowanie jakimiś maściami i wywarami pępka czy czegoś tam. Albo jak chciała się wyspać, bo jej mały dawał w kość, to szła do drugiego pokoju, a mnie małego podrzucała na kanapę, gdzie razem zasypialiśmy przed telewizorem. Jak się w nocy darł, bo miał kolki czy coś, to ja się nim zajmowałem ale ja byłem oswojony z zarywaniem nocy z powodu pracy. Najwyżej byłem w pracy zaspany.
Ooo, właśnie zapytałem małżonki co sądzi na temat powyższego wink Odpowiedziała, że cytuję: musiałabym być debilem żeby wymagać od ciebie większego zaangażowania w sytuacji kiedy zapierniczasz żeby zapewnić byt naszej rodzinie. Koniec cytatu.
Niedawno marudziła, że z powodu moich obowiązków w pracy dziecku przepadły kolejne zajęcia terapeutyczne. No i leciał facet pół Europy i chciał się spotkać. Ja mówię, że nie dziś, bo dziecko ma zajęcia. Dzwonię do małżonki i mówię, że przełożyłem spotkanie i zabieram dziecko na zajęcia. Ona - odje...... ci?! Przecież to twoja praca! No ale marudziłaś! No ja zawsze marudzę ale ty masz swoje obowiązki, a ja bym to sobie jakoś zorganizowała. tongue

292

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Wychowaliśmy się w dwóch różnych rodzinach. Moi rodzice przede wszystkim się przyjaźnią. Dużo czasu spędzają razem, rozmawiają o pracy itp.. Nigdy nie byłam świadkiem ich kłótni (owszem, miewali "ciche dni" ale nikt na nikogo nie krzyczał).

Jedyne w czym mąż bierze udział to kąpiel,ale tylko "przy wanience". Ja wszystko szykuje przed,sprzatam po i ogarniam małego. Poza tym na każdą inna prosbe o pomoc , mąż reaguje chamskim tekstem

293

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ananasowa, zajrzałam do twoich starych wątków. Mam po nich wrażenie, że jesteś osobą „zahartowaną” w odbiorze chamskich tekstów, szczególnie od ludzi ci bliskich jak mama, babcia. Twój mąż jest kolejną osobą w twoim życiu, którego zachowanie odbierasz jako rozczarowanie tobą i niechęć do ciebie. Myślę, że to nie przypadek, że jesteście razem. Odtwarzasz wciąż ten sam schemat bycia niewysłuchaną i niezrozumianą sad Przez większość życie się tak właśnie czujesz, nieprawdaż?

294

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
ananaasowa_ napisał/a:

Wychowaliśmy się w dwóch różnych rodzinach. Moi rodzice przede wszystkim się przyjaźnią. Dużo czasu spędzają razem, rozmawiają o pracy itp.. Nigdy nie byłam świadkiem ich kłótni (owszem, miewali "ciche dni" ale nikt na nikogo nie krzyczał).

Jedyne w czym mąż bierze udział to kąpiel,ale tylko "przy wanience". Ja wszystko szykuje przed,sprzatam po i ogarniam małego. Poza tym na każdą inna prosbe o pomoc , mąż reaguje chamskim tekstem

i długo jeszcze będziesz marudzić zanim coś z tym zrobisz?

295

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Snake napisał/a:
Cyngli napisał/a:

No faktycznie, zajebiście sprawiedliwy podział.
Ty wykąp dziecko, a ja zrobię całą resztę.

Super.


P. S. Sorry za wyrażenie, ale takiego podziału by nawet osoba opóźniona w rozwoju nie uznała za sprawiedliwy lub fair.

Dziecko wychowuje oboje rodziców, a wychowanie to nie tylko przewijanie, karmienie, kąpanie.

Ooo, właśnie zapytałem małżonki co sądzi na temat powyższego wink Odpowiedziała, że cytuję: musiałabym być debilem żeby wymagać od ciebie większego zaangażowania w sytuacji kiedy zapierniczasz żeby zapewnić byt naszej rodzinie. Koniec cytatu.
Niedawno marudziła, że z powodu moich obowiązków w pracy dziecku przepadły kolejne zajęcia terapeutyczne. No i leciał facet pół Europy i chciał się spotkać. Ja mówię, że nie dziś, bo dziecko ma zajęcia. Dzwonię do małżonki i mówię, że przełożyłem spotkanie i zabieram dziecko na zajęcia. Ona - odje...... ci?! Przecież to twoja praca! No ale marudziłaś! No ja zawsze marudzę ale ty masz swoje obowiązki, a ja bym to sobie jakoś zorganizowała. tongue

Ale ty,  Snake, się starasz  i to jest ta zasadnicza różnica. Żona wie, ze ci zależy na związku. A tutaj tego nie ma, tylko  taka niepewność z obu stron.
Podział jest taki jaki sobie partnerzy w związku ustalą. Tutaj nikt nie ustalał, a tylko jest wzajemne wymuszanie.

296 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-04-20 08:42:45)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Żona Snake jest postacią literacką, nie wypowiada się tutaj, więc tak naprawdę nie wiemy z czego jest zadowolona z czego nie.
Ananasowa jest na początku życia i nie jest zadowolona. I nie wydaje mi się by wizja czyjegoś małżeństwa z takim układem jak przedstawia Snake była dla niej pociągająca.I jest dość niebezpieczna dla kobiety która wejdzie w taki układ zależności od męża. Przez chwilę też uważałam, ze autorka zatruwa związek, ale teraz myślę, że odezwała się intuicja- alarm się właczył, który wielu kobietom się nie włącza.

297

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Ela210 napisał/a:

Żona Snake jest postacią literacką, nie wypowiada się tutaj, więc tak naprawdę nie wiemy z czego jest zadowolona z czego nie.


Cóż poradzić wink Ona tu nie będzie pisać, a nawet mnie ciosa kołki na głowie, że już lepiej żebym sobie jakieś gołe babki na insta pooglądał niż tu siedział lol

Ela210 napisał/a:

Ananasowa jest na początku życia i nie jest zadowolona. I nie wydaje mi się by wizja czyjegoś małżeństwa z takim układem jak przedstawia Snake była dla niej pociągająca.I jest dość niebezpieczna dla kobiety która wejdzie w taki układ zależności od męża. Przez chwilę też uważałam, ze autorka zatruwa związek, ale teraz myślę, że odezwała się intuicja- alarm się właczył, który wielu kobietom się nie włącza.

Ale kto wymaga przyjmowania od kobiet jakichś układów zależności od mężów? Chcesz kobieto równego podziału obowiązków przy dziecku, to dawaj równy wkład do gara. Mówisz kobieto do swojego mężczyzny - Heniek! - chcę żebyś miał codziennie czas na wspólne/równe zajmowanie się dzieckiem. W zamian nie oczekuję, że zapewnisz nam lepszą stopę życia. Policzyłam, że ja zarabiam 1500 i wystarczy, że ty zarobisz 1500. To nam wystarczy na przeżycie ale za to będziemy mieli czas na spijanie sobie z dziubków, wspólne codzienne spacery z dzieckiem i takie tam fajne rzeczy. No więc rzuć ten własny biznes, tu jest robota na etat, 8 godzin po 15-tej jesteś w domu i mamy czas tylko dla siebie. Będzie zajebiście! I uroczyście ci przysięgam, że nie będę ci nigdy jęczeć, że nie stać mnie na kieckę za xxxx zł, wakacje za granicą, że jeździmy 20 letnim Golfem ściągniętym i wyklepanym przez szwagra, że nie będę z zawiścią patrzeć na te wszystkie koleżanki, które chodzą w fajnych ciuchach, rozbijają się fajnymi brykami i właśnie wróciły ze słonecznych wakacji zza granicy. Howgh!
I biada ci kobieto jeśli kiedyś złamiesz tą uroczystą przysięgę! tongue

298 Ostatnio edytowany przez Summerka (2018-04-20 09:18:50)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Ela210 napisał/a:

Żona Snake jest postacią literacką, nie wypowiada się tutaj, więc tak naprawdę nie wiemy z czego jest zadowolona z czego nie.
Ananasowa jest na początku życia i nie jest zadowolona. I nie wydaje mi się by wizja czyjegoś małżeństwa z takim układem jak przedstawia Snake była dla niej pociągająca.I jest dość niebezpieczna dla kobiety która wejdzie w taki układ zależności od męża. Przez chwilę też uważałam, ze autorka zatruwa związek, ale teraz myślę, że odezwała się intuicja- alarm się właczył, który wielu kobietom się nie włącza.

Żona jest  postacią literacką jak u porucznika Columbo?:)

Wizji jest tyle ile par, problem, żeby to wcześniej ustalić między sobą. A jak mają to zrobić, jak się tylko kłócą.  Mam wrażenie, że problem jest głębszy a opieka nad dzieckiem to tylko jeden z pretekstów. Młody ojciec nadal chce prowadzić takie życie jak do tej pory w przeświadczeniu, że dziecko jest tylko matki, a on jak chce to się zajmie, a jak nie to nie, bo przecież ma swoją pracę i się uczy.  Złości się, kiedy Ananasowa prosi  go o pomoc, a mógłby przecież wyjaśnić, że jest zmęczony albo innym razem się zajmie, jakiś zaczątek porozumienia stworzyć. Tak jakby dziecko traktował jako przeszkodę we własnym życiu, zły, że w ogóle jest ojcem.

299

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Snake napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Żona Snake jest postacią literacką, nie wypowiada się tutaj, więc tak naprawdę nie wiemy z czego jest zadowolona z czego nie.


Cóż poradzić wink Ona tu nie będzie pisać, a nawet mnie ciosa kołki na głowie, że już lepiej żebym sobie jakieś gołe babki na insta pooglądał niż tu siedział lol

Ela210 napisał/a:

Ananasowa jest na początku życia i nie jest zadowolona. I nie wydaje mi się by wizja czyjegoś małżeństwa z takim układem jak przedstawia Snake była dla niej pociągająca.I jest dość niebezpieczna dla kobiety która wejdzie w taki układ zależności od męża. Przez chwilę też uważałam, ze autorka zatruwa związek, ale teraz myślę, że odezwała się intuicja- alarm się właczył, który wielu kobietom się nie włącza.

Ale kto wymaga przyjmowania od kobiet jakichś układów zależności od mężów? Chcesz kobieto równego podziału obowiązków przy dziecku, to dawaj równy wkład do gara. Mówisz kobieto do swojego mężczyzny - Heniek! - chcę żebyś miał codziennie czas na wspólne/równe zajmowanie się dzieckiem. W zamian nie oczekuję, że zapewnisz nam lepszą stopę życia. Policzyłam, że ja zarabiam 1500 i wystarczy, że ty zarobisz 1500. To nam wystarczy na przeżycie ale za to będziemy mieli czas na spijanie sobie z dziubków, wspólne codzienne spacery z dzieckiem i takie tam fajne rzeczy. No więc rzuć ten własny biznes, tu jest robota na etat, 8 godzin po 15-tej jesteś w domu i mamy czas tylko dla siebie. Będzie zajebiście! I uroczyście ci przysięgam, że nie będę ci nigdy jęczeć, że nie stać mnie na kieckę za xxxx zł, wakacje za granicą, że jeździmy 20 letnim Golfem ściągniętym i wyklepanym przez szwagra, że nie będę z zawiścią patrzeć na te wszystkie koleżanki, które chodzą w fajnych ciuchach, rozbijają się fajnymi brykami i właśnie wróciły ze słonecznych wakacji zza granicy. Howgh!
I biada ci kobieto jeśli kiedyś złamiesz tą uroczystą przysięgę! tongue

Ten model o którym piszesz działa z założeniem, że jest to układ forever.. A ile kobiet wspiera karierę męża, a nie swoją, a potem po 20 latach zostaje z ręką w nocniku.? Ty jesteś taki pewien, że za 5 lat nie poczujesz nowego wiatru w żaglach, Snake?

300

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Snake napisał/a:

Chcesz kobieto równego podziału obowiązków przy dziecku, to dawaj równy wkład do gara.

Snake, nikt nie oczekuje od męża ananasowej równego czyli 50/50 podziału obowiązków przy dziecku. Chyba Ty wcześniej napisałeś, że sprawiedliwy podział w tym zakresie to nie podział po równo i chyba każdy tutaj się z tym zgadza. Chodzi jedynie o to, że facet, który jest ojcem powinien chcieć, a przynajmniej czuć obowiązek zajmowania się dzieckiem w miarę swoich możliwości czasowych. Już nawet nie będę pisała o mężu autorki bo osobiście uważam, że jest psychiczny, ale o własnie normalnym zdrowym podziale obowiązków.
Zarówno, ojciec, jak i matka mają prawo do chwili wytchnienia, zatem, np ojciec może iśc sobie na piwo z kolegami, ale nie tak jak dotychczas 3 razy w tygodniu, tylko powiedzmy raz (przykład), ponieważ, sorry masz dziecko, powinny zmienić Ci sie priorytety w życiu. Kobieta też ma prawo odpocząć, bo przy dziecku tym bardziej jak sie dopiero uczy je ogarniać, nie da sie odpoczać, więc też powiedzmy 1 wyjście tygodniowo dla odstresowania. Co do obowiązków i tego co mówi Twoja żona- to ja ją popieram, tylko widzisz różnica jest taka, ze Ty się starasz, że Ty sie interesujesz dzieckiem, że chcesz być z dzieckiem i dajesz tyle ile możesz. Jednym słowem racjonalnie podchodzisz do podziału: praca-dom-dziecko-czas wolny (chociaż ode mnie tez byś dostał opieprz za tego lekarza bo to nie jest coś takiego, czego ja jako matka bym sama nie mogła zrobić, chociaż ja wcześniej nie ciosałabym Ci kołków na głowie o to, po prostu sama bym to od razu wzięła na siebie).
Zatem w przypadku związku Autorki brakuje w oóle pomocy przy dziecku, brakuje już nawet nie ciepła okazywanego temu dziecku przez ojca, ale traktowanie matki jak kogoś gorszego, ciągłe wąty, awantury, dziecko nie może sie wychowywać w takim domu. Tak jak pisałam wcześniej, małe dziecko jest jak pies, każdy głośniejsze, ze złością podniesienie głosu wywołuje u niego lęk. A takie odczucia zostają na całe życie, wiem co piszę.
Dzieci z domów przemocowych nerwowych mają problem z tym do końca zycia. Wyżej pisałam o swietnym podziale obowiązków przez moich rodziców, bo on był świetny, ale na ten czas jak ojciec nie pił i sie nie awanturował. I powiem Wam, że teraz mimo, że minęło ponad 20lat, gdy moja mama podniesie głos nie na mnie, tylko w złości, że np sobie szklankę potłukła, albo mój facet, sie wkurzy, ze mu komp wolniej działa i krzyknie na kompa, to widze, ze nasz pies kurczy sie w sobie i ja też kurczę się w sobie, mimo, że agresja nie jest skierowana przeciwko mnie (zresztą ojciec też nigdy nie był agresywny wobec mnie, mnie nigdy nie uderzył, na mnie nigdy nie krzyknął). Ktoś kto tego nie przeżył i nie przeżywa na nowo przy każdym podniesionym tonie nie zrozumie i nie zrozumie, jak takie zachowania wpływają na małego człowieka.
Dlatego już darując sobie te obowiązki, darując sobie brak obecności ojca w życiu dziecka, Autora powinna odejść, bo razem robią wielką krzywdę temu dziecku poprzez zachowania agresywne skierowane wobec siebie

301

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Ela210 napisał/a:

Ten model o którym piszesz działa z założeniem, że jest to układ forever.. A ile kobiet wspiera karierę męża, a nie swoją, a potem po 20 latach zostaje z ręką w nocniku.? Ty jesteś taki pewien, że za 5 lat nie poczujesz nowego wiatru w żaglach, Snake?

No ale każdy układ działa tyle ile obie strony chcą. Jeśli wolą klepać biedę ale mieć czas na wspólne spacery, to czemu nie? Jeśli chcą się czegoś więcej dorobić, to pozostaje ustalić kto ma zarabiać. Optymalnie jeśli obie strony i w wielu rodzinach tak jest kiedy i facet, i kobieta mają dobrą pracę. Na ile to dorabianie odbywa się kosztem jakości życia rodzinnego, to już inna sprawa. Oczywiście, że znam przypadki kiedy obie strony harowały, dorobiły się i ... rozstały, bo już nic nie mieli sobie do zaoferowania.
A co do mnie, to nie wiem, prorokiem nie jestem. Jednak na rozstanie weźmie tyle, że poszkodowana nie będzie, a że jest zaradna, to se poradzi.

302 Ostatnio edytowany przez Elya (2018-04-20 10:08:16)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Snake napisał/a:

Ale kto wymaga przyjmowania od kobiet jakichś układów zależności od mężów? Chcesz kobieto równego podziału obowiązków przy dziecku, to dawaj równy wkład do gara. Mówisz kobieto do swojego mężczyzny - Heniek! - chcę żebyś miał codziennie czas na wspólne/równe zajmowanie się dzieckiem. W zamian nie oczekuję, że zapewnisz nam lepszą stopę życia. Policzyłam, że ja zarabiam 1500 i wystarczy, że ty zarobisz 1500. To nam wystarczy na przeżycie ale za to będziemy mieli czas na spijanie sobie z dziubków, wspólne codzienne spacery z dzieckiem i takie tam fajne rzeczy. No więc rzuć ten własny biznes, tu jest robota na etat, 8 godzin po 15-tej jesteś w domu i mamy czas tylko dla siebie. Będzie zajebiście! I uroczyście ci przysięgam, że nie będę ci nigdy jęczeć, że nie stać mnie na kieckę za xxxx zł, wakacje za granicą, że jeździmy 20 letnim Golfem ściągniętym i wyklepanym przez szwagra, że nie będę z zawiścią patrzeć na te wszystkie koleżanki, które chodzą w fajnych ciuchach, rozbijają się fajnymi brykami i właśnie wróciły ze słonecznych wakacji zza granicy. Howgh!
I biada ci kobieto jeśli kiedyś złamiesz tą uroczystą przysięgę! tongue

Gdzie mają swoje dzieci te fajnie ubrane, rozbijace sie superbrykami? Aha ich 3 krotnie wiecej zarabiajacy mezowie opłacaja opiekunki, kucharki...nie widziałam aby ona miała o to pretensje do męża i tego żądała więc te teksty sa nie na miejscu.
taki słowotok o zarabianiu i manipulowanie, gdy ananasowa zarzuca męzowi nielojalnosc i brak komunikacji to piszesz, ze ona chce spijac sobie z dzióbka?
Porównanie 8 godzin siedzenia za biurkiem i popijania kawki do przewijania, kąpania, karmienia dziecka, noszenia dziecka na rekach  kilka godzin dziennie, gotowania, dbania o mieszkanie, robienia zakupów i jeszcze jak kobieta chce rozmawiac to zatykanie jej ust słowotokiem o zarobkach, bo aby porozmawiac z zona mruk musi rzucic pracę, bo uwaga ona chce spijania sobie z dzióbków.
i nie staję po żadnej stronie, tylko śmieszy mnie to, co snake wypisuje.

Mąż anansowej powienien wiedzieć, ze noworodek, niemowle nie brane na ręce i nie dotykane zachoruje na chorobe sierocą, zamiast kupowac pół apteki powinien brac dziecko na rece, ale on musiałby najpierw prace rzucic aby swoje dziecko wziąc na rece i uśmiechnąc sie do zony.

303 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-04-20 10:13:24)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Snake napisał/a:
Ela210 napisał/a:

Ten model o którym piszesz działa z założeniem, że jest to układ forever.. A ile kobiet wspiera karierę męża, a nie swoją, a potem po 20 latach zostaje z ręką w nocniku.? Ty jesteś taki pewien, że za 5 lat nie poczujesz nowego wiatru w żaglach, Snake?

No ale każdy układ działa tyle ile obie strony chcą. Jeśli wolą klepać biedę ale mieć czas na wspólne spacery, to czemu nie? Jeśli chcą się czegoś więcej dorobić, to pozostaje ustalić kto ma zarabiać. Optymalnie jeśli obie strony i w wielu rodzinach tak jest kiedy i facet, i kobieta mają dobrą pracę. Na ile to dorabianie odbywa się kosztem jakości życia rodzinnego, to już inna sprawa. Oczywiście, że znam przypadki kiedy obie strony harowały, dorobiły się i ... rozstały, bo już nic nie mieli sobie do zaoferowania.
A co do mnie, to nie wiem, prorokiem nie jestem. Jednak na rozstanie weźmie tyle, że poszkodowana nie będzie, a że jest zaradna, to se poradzi.

Różnie to bywa z tym "wzięciem tyle" przykładów na forum nie brakuje. Co innego teoria, co innego praktyka. Jak jest zaradna jak twierdzisz, to już powinna być zabezpieczona.
I zgoda- dorabianie zwykle odbywa się kosztem życia rodzinnego, gdy pracują oboje. Natomiast rozstają się pary we wszystkich modelach zycia rodzinnego, z różnych powodów.
U ananasowej jest problem taki, że mąż zachowuje się jakby nie cieszył się z dziecka.. Mój mąż aniołem nie jest, ale bardzo pomagał mi przy niemowlaku, nie było takiej akcji ucieczkowej.

304 Ostatnio edytowany przez ananaasowa_ (2018-04-20 10:25:41)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ja bym bardzo chciała żeby wracał po 8 godzinach normalnie do domu. Może zarabiać mniej, możemy jeździć starym autem (nie robi mi to różnicy) , nie dostaję prezentów żadnych , ciuchy kupuje w cenach raczej przeciętnych, nie jeździmy zagranicę. Jeśli w zamian będzie miał czas żeby ze mną porozmawiać, zjeść razem KTÓRYKOLWIEK posiłek czy pójść na głupi spacer kiedy jest ładnie to ja się zamieniam w ciemno !
On ma firmę razem z rodzicami i cała ich trójka się z niej utrzymuje.

Jeśli już poświęci mi czas to wszystko muszę robić szybko, bo "on ma jeszcze pracę dzisiaj". Więc generalnie wciąż nerwowa atmosfera. Ostatnio mieliśmy kąpać małego i powiedziałam,że w sumie kiedy ja będę wszystko szykować , może on posiedzi z synem, weźmie go na ręce? Nie spodobało mu się ale zabrał go. I zezwał mnie potem,że wolno wszystko robię a on marnuje bezsensu czas bo mógłby już coś do pracy zrobić.


Przyznam szczerze,że jeszcze z nikim nigdy nie kłóciłam się tak jak z nim. Nie poznaje się , naprawdę. Tak jakby mi jakieś hamulce puściły i nasze kłótnie to prawdziwe wojny. Najgorsze,że wszystko dzieje się w obecności małego... Nie mogę więcej dać się sprowokować...

Jak wspomniałam, on był inny kiedy mały się urodził. Zachwalałam jak mogłam bo naprawdę się nami opiekował. I dwa tygodnie temu , w sobotę , coś mu się "przestawiło" i znowu stał się chamem, który ma nas gdzieś. Zaczął znowu pracować i stare nawyki wrócily...
Nie wiem, może to ja znowu zrobiłam coś toksycznego i dlatego tak się zachowuje. Nie wiem na ile mam prawo prosić o cokolwiek jeśli to faktycznie ja zatrułam jemu życie


EDIT:
Mimo wcześniejszych zapewnień już mnie poinformował,że jedzie na wszystkie mecze do końca sezonu ( miał już teraz nie jechać i zacząć od następnego sezonu), będzie jeździł regularnie na rower ( ok 2-3 h jazdy), do kolegów na piwo pociągiem też. A ja ? Będę z małym. Jak rodzice zgodzą się na niego zerknąć czy wziąć na spacer to się zdrzemnę, odpocznę.

305 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2018-04-20 12:54:12)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

przypominają mi się czasy kiedy mąz pracował w firmie matki
aż mnie ciarki przeszły

306 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-04-20 10:38:12)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ananasowa, nie daj sobie wmówić, że jesteś toksyczna.
Ty się nie domagasz cudów, tylko normalnych naturalnych zachowań, jakie mąż i ojciec powinien mieć wobec swojej rodziny.


Mój mąż też pracuje w firmie ojca, atelier i warsztat mamy dosłownie 5m od domu. Owszem, czasem męża nie ma po 12 godzin, bo firma tego wymaga, ale zawsze potem nam to wynagradza. Wszystkie posiłki jemy razem w domu. Mąż ma czas dla mnie i dla syna, ma też czas w weekend, by się rozerwać z kolegami. Wszystko można ustalić i poukładać, by wszyscy byli zadowoleni. A z teściami układy mamy bardzo dobre. Nie mogę za bardzo liczyć na pomoc przy dziecku, ale zawsze w razie gdybym się nie wyrobiła z czymkolwiek, to teściowa ugotuje, upierze albo poprasuje. I cieszy mnie to, bo od moich rodziców nie mam żadnej pomocy - tata nie żyje, a mama mieszka za granicą.

307

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Cyngli wszystko zależy od ludzi, da się dogadać tylko trzeba chcieć, no chyba ze zamiast zony i dzieci ważniejsze jest wszystko inne.

308 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-04-20 10:55:09)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Ela210 napisał/a:

Żona Snake jest postacią literacką, nie wypowiada się tutaj, więc tak naprawdę nie wiemy z czego jest zadowolona z czego nie.

Pani Snakeowa jest tak samo postacią literacką, jak i Pan Ananasowy smile Tak naprawdę nie wiemy, czy bardziej mąż autorki jest bezdusznym i leniwym chamem, czy jego żona roszczeniową zołzą.

Nirvanka87 napisał/a:

Chodzi jedynie o to, że facet, który jest ojcem powinien chcieć, a przynajmniej czuć obowiązek zajmowania się dzieckiem w miarę swoich możliwości czasowych. Już nawet nie będę pisała o mężu autorki bo osobiście uważam, że jest psychiczny, ale o własnie normalnym zdrowym podziale obowiązków.
Zarówno, ojciec, jak i matka mają prawo do chwili wytchnienia, zatem, np ojciec może iśc sobie na piwo z kolegami, ale nie tak jak dotychczas 3 razy w tygodniu, tylko powiedzmy raz (przykład), ponieważ, sorry masz dziecko, powinny zmienić Ci sie priorytety w życiu. Kobieta też ma prawo odpocząć, bo przy dziecku tym bardziej jak sie dopiero uczy je ogarniać, nie da sie odpoczać, więc też powiedzmy 1 wyjście tygodniowo dla odstresowania. Co do obowiązków i tego co mówi Twoja żona- to ja ją popieram, tylko widzisz różnica jest taka, ze Ty się starasz, że Ty sie interesujesz dzieckiem, że chcesz być z dzieckiem i dajesz tyle ile możesz. Jednym słowem racjonalnie podchodzisz do podziału: praca-dom-dziecko-czas wolny (chociaż ode mnie tez byś dostał opieprz za tego lekarza bo to nie jest coś takiego, czego ja jako matka bym sama nie mogła zrobić, chociaż ja wcześniej nie ciosałabym Ci kołków na głowie o to, po prostu sama bym to od razu wzięła na siebie).

Gdzieś kiedyś przeczytałam, że tam gdzie jest miłość, tam się śmieci same wynoszą. Chodzi o to, że nikt nikogo nie zmusza do POWINNOŚCI i OBOWIĄZKÓW,  ani nie musi powoływać się na PRAWA tam, gdzie między ludźmi jest autentyczna troska i wzajemna dbałość o siebie oraz zrozumienie, wynikające z tego, że ludzie są sobą zainteresowani i opiekują się drugim jak sobą.


ananasowa napisał/a:

EDIT:
Mimo wcześniejszych zapewnień już mnie poinformował,że jedzie na wszystkie mecze do końca sezonu ( miał już teraz nie jechać i zacząć od następnego sezonu), będzie jeździł regularnie na rower ( ok 2-3 h jazdy), do kolegów na piwo pociągiem też. A ja ? Będę z małym. Jak rodzice zgodzą się na niego zerknąć czy wziąć na spacer to się zdrzemnę, odpocznę.

Teraz to on już się zacietrzewił, zamknął w sobie i broni swojej niezależności, dlatego nie odpuści, bo to by oznaczało utratę siebie, swojej odrębności.

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Autorko, ale czego Ty tak naprawdę oczekujesz? żeby zajął się dzieckiem w ciągu dnia byś mogła odpocząć?
Kiedy urodziłam córkę, mój (jeszcze wtedy) mąż pracował po 12 godzin dziennie. Często wracał, jak córka już spała. W soboty też pracował, ale niedziela była dla nas. Czy ja wtedy odpoczywałam, nie. Miałam takie same obowiązki, ugotować, nakarmić, pójść z dzieckiem na spacer. W tygodniu nie jadaliśmy wspólnie posiłków, on nie miał czasu do mnie dzwonić a ja przez cały dzień skakałam nad córką, która nie uznawała snu w ciągu dnia. Męczyłam się okrutnie, tym bardziej, że nie miałam przy sobie nikogo, bo moja rodzina mieszkała w innym mieście. Wychodziłam na spacery, prasowałam, ot zwyczajne życie matki. Nigdy nie miałam pretensji, że nie ma go w domu, bo wiedziałam że dzięki niemu będziemy mieli swój wymarzony dom. I tak to było przez kilka lat.

310 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-04-20 11:02:35)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Autorko, ale czego Ty tak naprawdę oczekujesz? żeby zajął się dzieckiem w ciągu dnia byś mogła odpocząć?
Kiedy urodziłam córkę, mój (jeszcze wtedy) mąż pracował po 12 godzin dziennie. Często wracał, jak córka już spała. W soboty też pracował, ale niedziela była dla nas. Czy ja wtedy odpoczywałam, nie. Miałam takie same obowiązki, ugotować, nakarmić, pójść z dzieckiem na spacer. W tygodniu nie jadaliśmy wspólnie posiłków, on nie miał czasu do mnie dzwonić a ja przez cały dzień skakałam nad córką, która nie uznawała snu w ciągu dnia. Męczyłam się okrutnie, tym bardziej, że nie miałam przy sobie nikogo, bo moja rodzina mieszkała w innym mieście. Wychodziłam na spacery, prasowałam, ot zwyczajne życie matki. Nigdy nie miałam pretensji, że nie ma go w domu, bo wiedziałam że dzięki niemu będziemy mieli swój wymarzony dom. I tak to było przez kilka lat.

Przecież napisała wyraźnie. Chce, by mąż poświęcił jej i dziecku chociaż trochę czasu, i uczuć. Przecież napisała to wielokrotnie.

311

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Autorko, ale czego Ty tak naprawdę oczekujesz? żeby zajął się dzieckiem w ciągu dnia byś mogła odpocząć?
Kiedy urodziłam córkę, mój (jeszcze wtedy) mąż pracował po 12 godzin dziennie. Często wracał, jak córka już spała. W soboty też pracował, ale niedziela była dla nas. Czy ja wtedy odpoczywałam, nie. Miałam takie same obowiązki, ugotować, nakarmić, pójść z dzieckiem na spacer. W tygodniu nie jadaliśmy wspólnie posiłków, on nie miał czasu do mnie dzwonić a ja przez cały dzień skakałam nad córką, która nie uznawała snu w ciągu dnia. Męczyłam się okrutnie, tym bardziej, że nie miałam przy sobie nikogo, bo moja rodzina mieszkała w innym mieście. Wychodziłam na spacery, prasowałam, ot zwyczajne życie matki. Nigdy nie miałam pretensji, że nie ma go w domu, bo wiedziałam że dzięki niemu będziemy mieli swój wymarzony dom. I tak to było przez kilka lat.

Przecież napisała wyraźnie. Chce, by mąż poświęcił jej i dziecku chociaż trochę czasu, i uczuć. Przecież napisała to wielokrotnie.

Cyngli, mąż Ananasowej najwyraźniej nie może, nie potrafi lub nie chce dać jej to, czego ona potrzebuje, oczekuje i wymaga.
Ona nie ma wpływu na to, co robi jej mąż, ale ma wpływ na to, co z tym zrobi ona.

312

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
summerka88 napisał/a:
Cyngli napisał/a:
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Autorko, ale czego Ty tak naprawdę oczekujesz? żeby zajął się dzieckiem w ciągu dnia byś mogła odpocząć?
Kiedy urodziłam córkę, mój (jeszcze wtedy) mąż pracował po 12 godzin dziennie. Często wracał, jak córka już spała. W soboty też pracował, ale niedziela była dla nas. Czy ja wtedy odpoczywałam, nie. Miałam takie same obowiązki, ugotować, nakarmić, pójść z dzieckiem na spacer. W tygodniu nie jadaliśmy wspólnie posiłków, on nie miał czasu do mnie dzwonić a ja przez cały dzień skakałam nad córką, która nie uznawała snu w ciągu dnia. Męczyłam się okrutnie, tym bardziej, że nie miałam przy sobie nikogo, bo moja rodzina mieszkała w innym mieście. Wychodziłam na spacery, prasowałam, ot zwyczajne życie matki. Nigdy nie miałam pretensji, że nie ma go w domu, bo wiedziałam że dzięki niemu będziemy mieli swój wymarzony dom. I tak to było przez kilka lat.

Przecież napisała wyraźnie. Chce, by mąż poświęcił jej i dziecku chociaż trochę czasu, i uczuć. Przecież napisała to wielokrotnie.

Cyngli, mąż Ananasowej najwyraźniej nie może, nie potrafi lub nie chce dać jej to, czego ona potrzebuje, oczekuje i wymaga.
Ona nie ma wpływu na to, co robi jej mąż, ale ma wpływ na to, co z tym zrobi ona.

To akurat wiem i zdaję sobie z tego sprawę.
Chodziło mi o to, że ona wcale nie oczekuje gwiazdki z nieba.

Dla mnie jej mąż się do związku nie nadaje.

313 Ostatnio edytowany przez Snake (2018-04-20 11:19:33)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Kiedy urodziłam córkę, mój (jeszcze wtedy) mąż pracował po 12 godzin dziennie. Często wracał, jak córka już spała. W soboty też pracował, ale niedziela była dla nas. Czy ja wtedy odpoczywałam, nie. Miałam takie same obowiązki, ugotować, nakarmić, pójść z dzieckiem na spacer. W tygodniu nie jadaliśmy wspólnie posiłków, on nie miał czasu do mnie dzwonić a ja przez cały dzień skakałam nad córką, która nie uznawała snu w ciągu dnia. Męczyłam się okrutnie, tym bardziej, że nie miałam przy sobie nikogo, bo moja rodzina mieszkała w innym mieście. Wychodziłam na spacery, prasowałam, ot zwyczajne życie matki. Nigdy nie miałam pretensji, że nie ma go w domu, bo wiedziałam że dzięki niemu będziemy mieli swój wymarzony dom. I tak to było przez kilka lat.

Zuch dziewczyna! Dziś, bo to jakbyś opisała normalne życie np. mojej mamy, która musiała ogarnąć po kolei trójkę dzieci, a nikt jeszcze nie słyszał o jednorazowych pieluchach, a pralka, to była mała Frania. Przy tym poza urlopem macierzyńskim normalnie pracowała do 15-tej. Nikt wtedy nie dawał kobietom zwolnienia lekarskiego w 3 miesiącu ciąży "bo jest chora na ciążę". Biegała do pracy w każdej kolejnej ciąży do rozwiązania. Ojciec pracował, a poza pracą kombinował na różne sposoby żeby było co do gara włożyć. Czyli na przykład zajmował się chałupniczymi uprawami i hodowlami zwierząt, produkował przyczepy i inne takie zajęcia, które dawały dodatkowe pieniądze albo zwyczajnie mięcho poza systemem kartkowym. U moich teściów było dokładnie tak samo. Teściowa poza pracą, wychowaniem trójki dzieci potrafiła jeszcze cuda wyczyniać żeby wykarmić rodzinę z tego co było, ubrać, wycerować i jeszcze sprzedać własnoręcznie wykonywane obrusy, serwetki, narzuty i takie tam. Wszystkiego tego nauczyła moją kobitę ale moja kobita wyniosła też z tego dzieciństwa strach przed klepaniem biedy. Nie że nie ma się fajnego samochodu tylko, ze nie ma co włożyć do garnka. I tak rozumie właśnie rolę faceta, że ma przede wszystkim zadbać żeby zawsze było co do garnka włożyć. A reszta, to już jak wyjdzie, to wyjdzie tongue
Tylko dziś to się już ludziom z dobrobytu w dupach przewraca lol Naoglądają się seriali, naczytają forumów i uczuć się zachciewa z nudów...

314 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2018-04-20 11:19:52)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

summerka88- jasne, że masz rację. Przykładowo my z mężem ustaliliśmy,  że możemy sobie wychodzić na zmianę co drugi piątek, po porodzie i połogu, żeby się lepiej czuć, a weekendy będą rodzinne. Ale żadne z nas nie krzyczało- ja mam do tego prawo!!!, mnie się należy. Ot normalna rozmowa, bo sytuacja się zmienia, to trzeba ustalić nowe zasady gry. Tak samo z zajmowaniem się dzieckiem, sam stwierdził, że po pracy to może i przewijać i kąpać i nawet mu śpiewać będzie. A rozmowa wcale nie zaczęła się od tego, że ja mu ciosałam kołki: "Twoim obowiązkiem jest śpiewanie 5 piosenek tygodniowo i kąpiel co drugi dzień". takie rzeczy się wie, czuje, ustala bez tych słów, które pogrubiłaś- o ile ludzie są świadomi. Natomiast niektórzy nie są świadomi, albo mają to gdzieś i wtedy radząc im, czy z nimi rozmawiając, nawet psycholog na terapii użyje tych słów, żeby uzmysłowić, że w każdej relacji interpersonalnej są prawa i obowiązki, z tym, że w zdrowej relacji nie trzeba o nich bezpośrednio mówić, tylko pośrednio jakoś samo się to ustala i zaczyna grać właśnie dzięki szacunkowi, trosce i dbałości o partnera, dziecko i o związek.

315 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-04-20 11:24:27)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:

Dla mnie jej mąż się do związku nie nadaje.

Nie do związku z ananasową, bo jak widzisz Pokręconej Owieczce nie przeszkadzałaby taka postawa, nie wierciłaby facetowi dziury w brzuchu.
Wczoraj poczytałam sobie wcześniejsze wątki autorki i widać wyraźnie, że ona po raz kolejny znalazła się w relacji, w której czuje się osamotniona, niezrozumiana, nieakceptowana, niekochana i gorsza, a jej mąż po raz kolejny jest w związku, gdzie ciągle się coś od niego wymaga, nakłada obowiązki i powinności, wydziela prawa.
No jak, jak to się mogło stać?

316

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

a ja myślę, że nawet nie chodzi tu o ilość czasu poświęcanego, tylko jego jakość. Mozna z kimś spędzić 2 godziny w domu- ale okazać wtedy uczucia, których ananasowej brakuje widocznie.

317 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-04-20 11:24:45)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
summerka88 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Dla mnie jej mąż się do związku nie nadaje.

Nie do związku z ananasową, bo jak widzisz Pokręconej Owieczce nie przeszkadzałaby taka postawa, nie wierciłaby facetowi dziury w brzuchu.
Wczoraj poczytałam sobie wcześniejsze wątki autorki i widać wyraźnie, że ona po raz kolejny znalazła się w relacji, w której czuje się osamotniona, niezrozumiana, nieakceptowana, niekochana i gorsza, a jej mąż po raz kolejny jest w związku, gdzie ciągle się coś od niego wymaga, nakłada obowiązki, wydziela prawa.
No jak, jak to się mogło stać?

Ale owieczka nie napisała nic o tym, że by jej odpowiadało, gdyby mąż w ogóle nie okazywał uczuć, zwracał się do niej z brakiem szacunku...  A tak właśnie zachowuje się mąż Autorki. I o to mnie właśnie chodzi.

To naprawdę straszny obowiązek zwracać się do żony inaczej niż po chamsku...

318 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-04-20 11:30:16)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:
summerka88 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Dla mnie jej mąż się do związku nie nadaje.

Nie do związku z ananasową, bo jak widzisz Pokręconej Owieczce nie przeszkadzałaby taka postawa, nie wierciłaby facetowi dziury w brzuchu.
Wczoraj poczytałam sobie wcześniejsze wątki autorki i widać wyraźnie, że ona po raz kolejny znalazła się w relacji, w której czuje się osamotniona, niezrozumiana, nieakceptowana, niekochana i gorsza, a jej mąż po raz kolejny jest w związku, gdzie ciągle się coś od niego wymaga, nakłada obowiązki, wydziela prawa.
No jak, jak to się mogło stać?

Ale owieczka nie napisała nic o tym, że by jej odpowiadało, gdyby mąż w ogóle nie okazywał uczuć, zwracał się do niej z brakiem szacunku...  A tak właśnie zachowuje się mąż Autorki. I o to mnie właśnie chodzi.

To naprawdę straszny obowiązek zwracać się do żony inaczej niż po chamsku...

Myślisz, że tam naprawdę są TYLKO chamskie odzywki?
Chyba trochę sobie dodajesz, bo autorka sama napisała, że DOBRE skończyło się, gdy mąż wrócił do pracy. Sądzę, że wtedy zaczęło się także formułowanie oczekiwań i pretensje z jej strony. Ona nie potrafi zaakceptować tego, że sytuacja nie jest taka, jak ona sobie wyobrażała. Spirala niespełnionych oczekiwań i wzajemnych rozczarowań. Ona jest rozczarowana nim, a on nią.

319

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
summerka88 napisał/a:
Cyngli napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Nie do związku z ananasową, bo jak widzisz Pokręconej Owieczce nie przeszkadzałaby taka postawa, nie wierciłaby facetowi dziury w brzuchu.
Wczoraj poczytałam sobie wcześniejsze wątki autorki i widać wyraźnie, że ona po raz kolejny znalazła się w relacji, w której czuje się osamotniona, niezrozumiana, nieakceptowana, niekochana i gorsza, a jej mąż po raz kolejny jest w związku, gdzie ciągle się coś od niego wymaga, nakłada obowiązki, wydziela prawa.
No jak, jak to się mogło stać?

Ale owieczka nie napisała nic o tym, że by jej odpowiadało, gdyby mąż w ogóle nie okazywał uczuć, zwracał się do niej z brakiem szacunku...  A tak właśnie zachowuje się mąż Autorki. I o to mnie właśnie chodzi.

To naprawdę straszny obowiązek zwracać się do żony inaczej niż po chamsku...

Myślisz, że tam naprawdę są TYLKO chamskie odzywki?
Chyba trochę sobie dodajesz, bo autorka sama napisała, że DOBRE skończyło się, gdy mąż wrócił do pracy. Sądzę, że wtedy zaczęło się także formułowanie oczekiwań i pretensje z jej strony. Ona nie potrafi zaakceptować tego, że sytuacja nie jest taka, jak ona sobie wyobrażała. Spirala niespełnionych oczekiwań i wzajemnych rozczarowań. Ona jest rozczarowana nim, a on nią.

Tak właśnie uważa Autorka, że odkąd mąż wrócił do pracy, to są głównie chamskie odzywki. Nie mam powodu, by jej nie wierzyć.

320 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-04-20 11:36:16)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:
summerka88 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Ale owieczka nie napisała nic o tym, że by jej odpowiadało, gdyby mąż w ogóle nie okazywał uczuć, zwracał się do niej z brakiem szacunku...  A tak właśnie zachowuje się mąż Autorki. I o to mnie właśnie chodzi.

To naprawdę straszny obowiązek zwracać się do żony inaczej niż po chamsku...

Myślisz, że tam naprawdę są TYLKO chamskie odzywki?
Chyba trochę sobie dodajesz, bo autorka sama napisała, że DOBRE skończyło się, gdy mąż wrócił do pracy. Sądzę, że wtedy zaczęło się także formułowanie oczekiwań i pretensje z jej strony. Ona nie potrafi zaakceptować tego, że sytuacja nie jest taka, jak ona sobie wyobrażała. Spirala niespełnionych oczekiwań i wzajemnych rozczarowań. Ona jest rozczarowana nim, a on nią.

Tak właśnie uważa Autorka, że odkąd mąż wrócił do pracy, to są głównie chamskie odzywki. Nie mam powodu, by jej nie wierzyć.


Nie przekręcaj moich słów, bo nie napisałam, że nie można wierzyć w chamskie odzywki, ale, że nie jest to tak, jak zasugerowałaś, że TYLKO chamsko potrafi się wyrażać jej mąż.
Nic się nie dzieje bez przyczyny. Jest gdzieś katalizator takich zachowań.

321

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Snake, to co piszesz to czasami głupota moim zdaniem oczywiście. To, że kiedyś ludziom było gorzej, bo musieli odstać w kolejkach to znaczy, ze teraz musimy tak samo robić? Kiedyś ludzie bez butów chodzili i jedli z jednego gara całą rodziną, róbmy tak nadal bo dlaczego nie. Kobiety pracowały do rozwiązania, jasne, jak chcą niech pracują. teraz lekarze podchodzą rozsądniej do tematu, wiedzą, że niektóre prace nie sa dostosowane do ciąży, dzięki zwolnieniom, kobiety nie żyją w stresie, że dziecku się coś stanie. Poza tym sorry, sa w stosunku pracy nalezy im się. nie mówię o kombinatorach bo tego nie trawię i sama tępiłam- jak nie byłam na zwolnieniu z tytułu ciąży. A pewnie gdybym na to zwolnienie nie poszła to by już było po ptokach, bo w 2 miesiącu miałam plamienia i nakaz kanapowego trybu życia. Moja mama poroniła pierwszą ciążę bo pracowała, tak, stąło się to w pracy. Moja znajoma teraz lat już grubo po 80tce, w pracy w 9 miesiącu ciąży pękła jej macica, dziecko nie przeżyło, a jej musieli wyciąć wszystkie narządy rodne, dzieci już nie mogła mieć, dla 20letniej kobiety to tragedia.
Teraz jest większa świadomość tego co może się stać, jezeli kobiecie zależy na ciąży, to będzie robiła wszystko dla dobra dziecka, wtedy już nic innego w tym kontekście się nie liczy. Przykładowo, gdybym nie dostała zwolnienia i musiała chodzić do pracy, sama bym się zwolniła, bo ja to ja, ale odpowiadam jeszcze za dziecko, które samo o siebie nie zadba.

Nie ustosunkowałeś sie do poprzedniej mojej wypowiedzi- nie musisz. Jednakże powtórzę, nikt nie oczekuje równego podziału opieki nad dzieckiem, tylko sprawiedliwego podziału. a facet/ kobieta, która nie chce przytulić swojego dziecka i okazać mu ciepła to zwykły zwyrodnialec, który na samym wstępie zycia dziecka go krzywdzi emocjonalnie.

322

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:
summerka88 napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Dla mnie jej mąż się do związku nie nadaje.

Nie do związku z ananasową, bo jak widzisz Pokręconej Owieczce nie przeszkadzałaby taka postawa, nie wierciłaby facetowi dziury w brzuchu.
Wczoraj poczytałam sobie wcześniejsze wątki autorki i widać wyraźnie, że ona po raz kolejny znalazła się w relacji, w której czuje się osamotniona, niezrozumiana, nieakceptowana, niekochana i gorsza, a jej mąż po raz kolejny jest w związku, gdzie ciągle się coś od niego wymaga, nakłada obowiązki, wydziela prawa.
No jak, jak to się mogło stać?

Ale owieczka nie napisała nic o tym, że by jej odpowiadało, gdyby mąż w ogóle nie okazywał uczuć, zwracał się do niej z brakiem szacunku...  A tak właśnie zachowuje się mąż Autorki. I o to mnie właśnie chodzi.

To naprawdę straszny obowiązek zwracać się do żony inaczej niż po chamsku...

No ale to o czym piszesz, to jest już efekt dłuższego przebywania w związku, gdzie osoby nie dobrały się potrzebami. Zauważ - sama autorka pisze, że jej sposób zwracania się do męża pozostawia wieledo życzenia. "Jakość" ich wspólnego spędzania czasu jest kiepska, przez zachowania obu stron.

Nie zmusisz kogoś, kto chce dużo pracować i studiować, żeby zmienil swoje priorytety, tak samo jak nie zmusisz osoby, która chce spacerów i zachwycania się bobaskiem, żeby zrezygnowała ze swoich potrzeb.

Ananasowa, Ty w ogóle rozważasz rozstanie czy może sądzisz, że jak pomarudzisz po raz 983913 to jego potrzeby ulegną zmianie? Po za tym chyba nie chcesz osoby, która będzie z tobą iść na spacer bo jej każesz, ale raczej dlatego, że będzie miała taką autentyczną wewnętrzną chęć...

323 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-04-20 11:42:39)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:

summerka88- jasne, że masz rację. Przykładowo my z mężem ustaliliśmy,  że możemy sobie wychodzić na zmianę co drugi piątek, po porodzie i połogu, żeby się lepiej czuć, a weekendy będą rodzinne. Ale żadne z nas nie krzyczało- ja mam do tego prawo!!!, mnie się należy. Ot normalna rozmowa, bo sytuacja się zmienia, to trzeba ustalić nowe zasady gry. Tak samo z zajmowaniem się dzieckiem, sam stwierdził, że po pracy to może i przewijać i kąpać i nawet mu śpiewać będzie. A rozmowa wcale nie zaczęła się od tego, że ja mu ciosałam kołki: "Twoim obowiązkiem jest śpiewanie 5 piosenek tygodniowo i kąpiel co drugi dzień". takie rzeczy się wie, czuje, ustala bez tych słów, które pogrubiłaś- o ile ludzie są świadomi. Natomiast niektórzy nie są świadomi, albo mają to gdzieś i wtedy radząc im, czy z nimi rozmawiając, nawet psycholog na terapii użyje tych słów, żeby uzmysłowić, że w każdej relacji interpersonalnej są prawa i obowiązki, z tym, że w zdrowej relacji nie trzeba o nich bezpośrednio mówić, tylko pośrednio jakoś samo się to ustala i zaczyna grać właśnie dzięki szacunkowi, trosce i dbałości o partnera, dziecko i o związek.

Nirvanka, w związku autorki, zupełnie inaczej niż w twoim - zabrakło wyobraźni i ustalenia jak będzie wyglądała opieka nad dzieckiem. Każde z nich weszło w związek i rodzicielstwo z własnymi wyobrażeniami i teraz je po prostu realizują. Też po swojemu

324

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Wiem, ze temat jest mojemu mężowi na mnie nie zależy i się na tym koncentrujecie, ale teraz sytuacja sie zmieniła bo jest jeszcze dziecko. to, że Autorka powinna odejść od męża to fakt i tutaj nie ma raczej co dyskutować. Ale czy nie uważacie, ze facet jest zwykłą szują, bo nie okazuje żadnych uczuć dziecku? swojemu dziecku? Czy dla Was to normalne, że ojciec nie chce przytulić dziecka, czy Wam by sie serce nie krajało, czy zwyczajnie nie byłoby Wam żal dziecka, które lezy i płacze w łóżeczku,a jego ojciec będący obok owego łóżeczka, drze sie do matki dziecka- bedacej na drugim końcu domu, żeby coś z nim zrobiła bo płacze? No ludzie TO NIE JEST NORMALNE, to nie jest ludzkie. Nie żal Wam tego dziecka?

325

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
summerka88 napisał/a:
Nirvanka87 napisał/a:

summerka88- jasne, że masz rację. Przykładowo my z mężem ustaliliśmy,  że możemy sobie wychodzić na zmianę co drugi piątek, po porodzie i połogu, żeby się lepiej czuć, a weekendy będą rodzinne. Ale żadne z nas nie krzyczało- ja mam do tego prawo!!!, mnie się należy. Ot normalna rozmowa, bo sytuacja się zmienia, to trzeba ustalić nowe zasady gry. Tak samo z zajmowaniem się dzieckiem, sam stwierdził, że po pracy to może i przewijać i kąpać i nawet mu śpiewać będzie. A rozmowa wcale nie zaczęła się od tego, że ja mu ciosałam kołki: "Twoim obowiązkiem jest śpiewanie 5 piosenek tygodniowo i kąpiel co drugi dzień". takie rzeczy się wie, czuje, ustala bez tych słów, które pogrubiłaś- o ile ludzie są świadomi. Natomiast niektórzy nie są świadomi, albo mają to gdzieś i wtedy radząc im, czy z nimi rozmawiając, nawet psycholog na terapii użyje tych słów, żeby uzmysłowić, że w każdej relacji interpersonalnej są prawa i obowiązki, z tym, że w zdrowej relacji nie trzeba o nich bezpośrednio mówić, tylko pośrednio jakoś samo się to ustala i zaczyna grać właśnie dzięki szacunkowi, trosce i dbałości o partnera, dziecko i o związek.

Nirvanka, w związku autorki, zupełnie inaczej niż w twoim - zabrakło wyobraźni i ustalenia jak będzie wyglądała opieka nad dzieckiem. Każde z nich weszło w związek i rodzicielstwo z własnymi wyobrażeniami i teraz je po prostu realizują. Też po swojemu

wiem i dlatego o tym pisałam, że oni muszą wiedziec o prawach i obowiązkach, że w ich związku w ogóle to nie zostało ogarnięte jeszcze wcześniej, przed ciążą. Im po prostu to trzeba uświadomić, ze coś takiego istnieje- aczkolwiek, ja bym zostawiła faceta, który ma w dupie swoje dziecko

Posty [ 261 do 325 z 497 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024