Mojemu mężowi na mnie nie zależy - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Strony 1 2 3 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 497 ]

Temat: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Dobry wieczór,
To forum wielokrotnie pomagało mi w "podbramkowych" sytuacjach. Ta, w której się obecnie znalazłam jest chyba najgorsza:( Mam ogromną potrzebę wygadania się komukolwiek sad Postaram się maksymalnie skrócić całą opowieść.

Jestem z mężem od 5 lat, małżeństwem jesteśmy od pół roku. Przed ślubem zaszłam w ciąże ( ślub był już wcześniej zaplanowany, ciąża nie miała na to żadnego wpływu), obecnie jestem w 8 miesiącu. Od samego początku naszej znajomości powtarzał,że marzy o synu.


Mój mąż ma własną działalność gospodarczą. W jego firmie pracują również jego rodzice ( w ich domu znajduje się "biuro"). Mieszkamy z moimi rodzicami ( w innej miejscowości niż jego), mamy swoje pokoje, mąż ma również pomieszczenie zwane "biurem" etc. Generalnie 90% czasu spędza u rodziców, w biurze, które ma w naszym domu nie siedzi prawie wcale.

Jak wspomniałam, jestem w 8mym miesiącu ciąży. Mąż olewa i mnie i naszego syna. Jego priorytetem jest praca, rodzice i studia. Ja jestem tą osobą, którą można zawsze olać. Jeśli ma do wyboru mnie albo cokolwiek innego to ja jestem odstawiona na boczny tor. Nie interesuje się nami, nie poświęca nam czasu. Wiecznie nie ma go w domu, siedzi u rodziców ( w "oficjalnym biurze") albo jeździ do klientów. Odnosi się do mnie niefajnie, nie mam prawa mieć pretensji. Nie przeprasza, nawet wtedy kiedy wystawi mnie i wie,że sprawił mi przykrość. Ma to głęboko w tyłku i boleśnie daje mi to odczuć na każdym kroku. Kiedyś zaczęłam domagać się uwagi i czasu, usłyszałam wiązankę na temat tego jaka jestem do niczego i jak to z niczym nigdy sobie sama nie poradzę.
Czuje się cholernie samotna. Seks uprawiamy raz na miesiąc. Zero komplementów, miłych słów. Kupiłam nową sukienkę, chciałam żeby znowu spojrzał na mnie jak kiedyś. Nie zauważył. Zawsze podobały mu się jasne włosy. Poszłam do fryzjera, wyszło super,naprawdę. Nie skomentował.
Generalnie spędzam czas sama. Sama chodzę na spacery, jem obiady i kolacje. Sama oglądam ciuszki dla małego, planuje co gdzie będzie. Od trzech tygodni czekam aż mąż wniesie do pokoju i złoży łóżeczko dla małego, pochowa wózek i inne rzeczy, które mu kupiliśmy dawno temu ( aktualnie leżą tak jak je przywieźliśmy). Czuje się jak takie popychadło , brzydkie i bezużyteczne.

Miałam jakiś czas temu poważny kryzys. Strasznie bolała mnie ta beznadziejna sytuacja, to jak mnie traktuje mój własny facet. Kiedyś zapytałam, oczywiści uryczana jak bóbr, czy jeśli ktoś kiedyś mnie pokocha i będzie chciał się mną zająć , czy pozwoli mi odejść. Powiedział,że tak.
Myślę mimo wszystko,że nie traktuje tego w żaden sposób poważnie. Raczej uważa,że i tak nigdzie nie odejdę, że i tak będę, bo kto by mnie chciał?

Był moment,że stałam się zimna. Chyba poczuł chłód z mojej strony i sam z siebie trochę bardziej zaczął się starać ( przeprosił nawet za spóźnienie kiedyś, bo wrócił później niż obiecał).

Zauważyłam tą jego małą zmianę , chciałam być miła i znowu wszystko "wróciło do normy".

Dwa tygodnie temu w czwartek, obiecał spacer ( cały tydzień wracał późno i nie widzieliśmy się prawie wcale, a jeszcze był urażony,że nie czekałam tylko np.: kładłam się spać) Miał gdzieś tam jechać z tatą ( nie było to nic związanego z firmą, jechał z nim "tak o,bo chciał"), wrócić o 18 i pójść z nami na spacer. Przyjechał o 21, miał pretensję,że ja śmiem być zła/smutna o to. Bo przecież co to takiego? Bo co mi się takiego stało? NIC.

Wczoraj zrobiłam specjalny obiad ( coś o co prosił), czekałam aż wróci z pracy, mieliśmy zjeść razem, przejść sie na zakupy. W poniedziałek i wtorek znowu siedział u rodziców do późna więc bardzo się cieszyła na tą "naszą środę". Wrócił po 16, zjadł, oznajmił mi,że musi tam jechać "podrzucić tylko bardzo ważne dokumenty" ( wyprosiłam wcześniej żeby w środę został w domu, ze mną) i wróci za chwilę i możemy pójść razem na zakupy. Pojechał przed 17, wrócił po 20. No i co niby takiego się stało? Co On ma na to poradzić,że tak MUSIAŁ i koniec? Ja położyłam się spać a on pograł na playstation, przyszedł do łóżka i poszedł spać- tyłkiem w moją stronę.

Wczoraj , kiedy zobaczył,że posmutniałam w związku z tym,że kolejny raz wyjeżdża, obiecał wspólne piątkowe popołudnie ( nie będzie pracował popołudniu), sobotę i skręcanie razem łóżeczka i niedziele. Dzisiaj okazało się,że jutro do wieczora ma klientów, w sobotę od rana do wieczora studia ( egzamin ma popołudniu ale jedzie już na 9 żeby się razem z kolegą uczyć). A jaki był oburzony,że znowu śmiem mieć pretensje!!! PRZECIEŻ W NIEDZIELE BĘDZIE. No jasne, cały jeden dzień w tygodniu.

Próbowałam rozmawiać chyba z milion razy. Prosiłam, groziłam. Na nic.

Mam w nim zerowe wsparcie. Przeraża mnie to,że lada moment pojawi się ten mały chłopiec i zostanę sama. Boje się,że nie dam sobie rady, bo w żaden sposób nie mogę na niego liczyć.


Dziękuję jeśli dotrwaliście do końca.


Nie wiem co robić.



Całe życie walentynki wydawały mi się idiotycznym świętem. Takim troche śmiesznym i na siłę. W tym roku pierwszy raz w życiu ich wyczekiwałam. Odliczałam dni. Bo może akurat ten dzień będzie okazją żeby zrobić mi jakąś niespodziankę? Dać kwiatka albo powiedzieć coś miłego. Tak bardzo bardzo bardzo pragnęłam tej jego uwagi. Może zabierze mnie gdzieś? Poświęci mi czas? Nic z tych rzeczy. Nasłuchałam się tylko jak to strasznie zmarnowałby czas oglądając ze mną mój ulubiony serial czy idąc gdziekolwiek. Przywiózł kwiatki, podał mi je prawie w drzwiach i pojechał, wrócił wieczorem. Nie było wielkich słów, czułości, zainteresowania. Był foch,że znowu coś mi nie pasuje.


Cholernie upokarzające to moje małżeństwo....

On dużo razy mówi,że kocha. Ale mam wrażenie,że to jest bardziej mechaniczne. Że zamiast "cześć" na odchodne mówi " kocham CIę" . Że zamiast "śpij dobrze" mówi "kocham Cię" i to nijak nie pokrywa się z tym jak mnie traktuję. Nie zależy mu na nas, nie stanowimy dla niego chyba żadnej wartości.

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Słowa słowami, ale to jak on cię traktuje, pokazuje doskonale, jaką pozycję masz u niego w życiu. Nie zazdroszczę ci tej sytuacji i bólu, który przez to przeżywasz. Życzę Ci, żebyś zamiast popadania w depresję i marazm, porządnie się wkurzyła. Żebyś mu burzę rozpętała, taką, że za piętnaście lat będzie pamiętał. Konfrontacja. Moim zdaniem jedyne wyjście. Skoro prośby i smutek ukochanej kobiety, która jest w ciąży, nic mu nie robi, to może trzeba mu wylać wiadro zimnej wody na głowę. Bo ja sobie myślę, że on ma poczucie, że on może  zrobić cokolwiek, a ty dalej będziesz po prostu robić smutne miny, trochę płakać, trochę mówić, że ci przykro, że rozczarowana jesteś, ale dalej będziesz gotować obiadki i generalnie zachowywać się, jakby on ci wielką łaskę robił tym, że zjawia się w domu na pięć minut. OKEJ, rozumiem, że nie chcesz zostać sama... Ale czy ty już nie jesteś sama? Zachowując się nadal tak samo jak do tej  pory osiągniesz dokładnie to samo, co do tej pory - pół dnia miłego zachowania. A potem dalej umniejszanie twoich potrzeb, nazywanie twojego smutku "fochami" i olewania.
Nerwów ze stali ci życzę, porządnego wkurzenia, takiego z głębi, jak on po pół roku od ślubu śmie się tak zachowywać, dom to nie jego przytulny kącik, gdzie nie ma żadnych  zobowiązań.

3

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Monoceros napisał/a:

Słowa słowami, ale to jak on cię traktuje, pokazuje doskonale, jaką pozycję masz u niego w życiu. Nie zazdroszczę ci tej sytuacji i bólu, który przez to przeżywasz. Życzę Ci, żebyś zamiast popadania w depresję i marazm, porządnie się wkurzyła. Żebyś mu burzę rozpętała, taką, że za piętnaście lat będzie pamiętał. Konfrontacja. Moim zdaniem jedyne wyjście. Skoro prośby i smutek ukochanej kobiety, która jest w ciąży, nic mu nie robi, to może trzeba mu wylać wiadro zimnej wody na głowę. Bo ja sobie myślę, że on ma poczucie, że on może  zrobić cokolwiek, a ty dalej będziesz po prostu robić smutne miny, trochę płakać, trochę mówić, że ci przykro, że rozczarowana jesteś, ale dalej będziesz gotować obiadki i generalnie zachowywać się, jakby on ci wielką łaskę robił tym, że zjawia się w domu na pięć minut. OKEJ, rozumiem, że nie chcesz zostać sama... Ale czy ty już nie jesteś sama? Zachowując się nadal tak samo jak do tej  pory osiągniesz dokładnie to samo, co do tej pory - pół dnia miłego zachowania. A potem dalej umniejszanie twoich potrzeb, nazywanie twojego smutku "fochami" i olewania.
Nerwów ze stali ci życzę, porządnego wkurzenia, takiego z głębi, jak on po pół roku od ślubu śmie się tak zachowywać, dom to nie jego przytulny kącik, gdzie nie ma żadnych  zobowiązań.

Bardzo dziękuję za przeczytanie i za odzew. Nie mam pojęcia jak ta burza miałaby wyglądać, nie wiem co ma być tym "wiadrem zimnej wody". Czuję się cholernie bezradna.

4

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

A jak było przed ślubem i ciążą? Jaki był okres narzeczeństwa?
Też uważam, ze tylko terapia szokowa może coś zdziałać, ale jak miałaby wyglądać? Ostentacyjnie nie możesz się wyprowadzić bo jesteście u ciebie, a raczej u Twoich rodziców, wykopanie go to też za bardzo ryzykowne. Przy awanturze będzie miał "argument" żeś wariatka.
Właśnie a co na to wszystko Twoi i jego rodzice? widza problemy z zewnątrz komentują coś?

5

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

A jak to wygladalo przed slubem czyli te pol roku temu i wczesniej? Bo ide o zaklad ze tak samo. Tylko znowu Ty uwazalas ze moze ciaza cos zmieni, slub cos zmieni i  z zimnego nieliczacego sie z Toba faceta stanie sie slodkim misiem.
Niestety jak czytam o nieudanych malzenstwach i obojetnych facetach to w 90% przypadkow okazuje sie ze juz tacy byli duzo przed slubem a mimo to kobiety ida jak cmy do ognia do oltarza liczac na cud.
Przykro mi Autorko ze cierpisz. Uwazam ze tylko radykalne kroki cos moga zmienic. Ja bym odeszla bo jak ktos wyzej napisal Ty i tak juz jestes sama. Po porodzie nic sie nie zmieni. Kto wie czy wogole na noc uswiadczysz meza bo placzace dziecko bedzie irytowac nie dawac spac a on przeciez ma ta prace studia blablabla.

6

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Przed ślubem nie był takim gburem i chamem.
Zawsze bardzo ceniłam to,że jest wobec mnie opiekuńczy. Potrafił co niedziele wozić mnie do mieszkania kiedy jeszcze studiowałam żebym nie musiała się tłuc w pełnym pociągu, wstawać rano, przyjeżdżać po mnie i zabierać do pracy kiedy było dużo śniegu i drogi oblodzone. Tak dla porównania, wczoraj rano chciałam jechać do sklepu w którym miały być pościele dla dzieci. Powiedziałam mu o tym we wtorek, uszykowałam się tak że czekałam już tylko za nim. Plan był taki że miał ze mną tam pojechać przed pracą i odstawić mnie do domu. Zapomniał oczywiście i bardzo się zdziwił widząc mnie ubraną rano, zapytał "gdzie ty idziesz". Kiedy sytuacja się wyjaśniła był bardzo niezadowolony, wręcz zły,że musi jechać. Wszystko było w atmosferze wielkiego focha i spieszenia się. Usłyszałam,że jak będę specjalnie przedłużać to mnie tam zostawi i pojedzie do pracy .

Przed ślubem robił mi takie "małe przyjemności" jak np.: mój ulubiony sok czy jakaś czekoladka. Czasem kwiatki, jakaś biżuteria. Opiekował się mną jak byłam chora, przykrywał szczelnie kocem, głaskał po głowie i oglądał moje ulubione filmy.
Przez całą ciąże nie pomógł mi w niczym. Nie zrobił głupiej herbaty, czy nie pojechał po świeże bułki kiedy miałam ochotę. Raczej ma gdzieś jak się czuję, nie pyta o to a jak kiedyś wieczorem powiedziałam,że jestem zmęczona to z nieukrywanym zdziwieniem zapytał " PO CZYM NIBY?!" ( generalnie w ciąży funkcjonuję na pełnych obrotach, spaceruję, robie zakupy, sprzątam, gotuje. Nie leżę i się nie wyleguję w żaden sposób).

Kłóciliśmy się, owszem. Ale nie były to takie wojny jak teraz, potrafiliśmy się pogodzić jakoś normalnie, obgadać problem.  W tym momencie, obojętnie kto zawini ( szczególnie kiedy wina leży po jego stronie) , puszcza mi taką wiązankę przykrych słow,że aż się przykro robi. Następnego dnia zachowuje się normalnie, jakby się nic nie stało. Uwierzcie mi,że nigdy od nikogo nie usłyszałam tylu przykrości co od męża . Przeprosin nie było nigdy za nic, obojętnie czy zarywałam noc , bo płakałam w poduszkę czy nie. 

Dodatkowo, w ciągu dnia , kiedy jest w pracy, przestał się odzywać. Kiedyś pisał mi chociaż gdzie jedzie ( jeździ od firmy do firmy). Teraz nawet potrafi nie odezwać się wcale, kiedyś usłyszałam,że nie zamierza mi się "meldować" i generalnie mam się odczepić. Wczoraj milczał i nawet nie odp na mojego smsa, po czym podczas wymiany zdań wieczorem stwierdził,że był bardzo szczęśliwy jak nie miał ze mną kontaktu dopołudnia...


Bardzo lubiłam nasz związek. Świetnie się dogadywaliśmy, przyjaźniliśmy się. Mieliśmy naprawdę dobry kontakt. W tym momencie nie wiem jak to nazwać. Ostatnio jak już leżeliśmy w łóżku, zapytałam po cichu, spokojnym głosem "Szkoda,że już się nie przyjaźnimy". Mój mąż parsknął pogardliwie śmiechem i powiedział "my się nigdy nie przyjaźniliśmy", obrócił się plecami do mnie i poszedł spać.


W sferze łóżkowej przez cały ten czas też było super. Był seks, komplementy. Czasem kiedy ubrałam jakiś fajny ciuch, widziałam w jego oczach zachwyt i nie musiał wtedy nic mówić. Teraz? Jakbym miała 70 lat. Oprócz tego,że w kwestii seksu mnie odpycha, zbywa, spławia , to tego spojrzenia oznaczającego zachwyt nie widziałam dawno dawno temu...



Jeśli chodzi o rodziców. Z moimi mieszkamy więc obserwują sytuację na bieżąco. Staram się oszczędzić im naszych kłótni ale mój mąż nie ma oporów żeby przy nich fochnąć się na mnie, odpowiedzieć coś niefajnego, pójść do góry i trzasnąć drzwiami z impetem.
Rodzice starają się nie wtrącać. Nie komentują, nie pytają, nie odzywają się. Ale wiem,że jest im mnie szkoda. Widzą,że jestem sama, że on nijak mi nie pomaga. Chcą chodzić ze mną na spacery, pilnują żebym nie dźwigała, odpoczywała. Da się zauważyć jak mama czasem na mnie patrzy zmartwiona kiedy widzi ,że popołudniu on zjadł, pojechał a ja ubieram się w ten ciasny płaszczyk, wsuwam czapkę na głowę i idę "na spacer" mimo,że wcześniej słyszała ode mnie,że mąż obiecał pójść dziś ze mną.

Jego rodzice? Nie wiem. Nie widuję ich. Wydzwaniają do niego co chwilę, czasem w sprawach służbowych, czasem nie. Generalnie wiecznie jest z nimi na telefonie. Siedzi u nich do wieczora więc pewnie nigdy nie powiedzieli " daj spokój, zostań z żoną". On oprócz pracy jeździ tam jeszcze odśnieżać, sprzątać wokół domu, kosić trawę, rąbać drewno , nosić miał etc. Przez tą całą sytuację mam do nich ogromny żal , czuję niechęć i po prostu ich nie odwiedzam.


Tak jak wspomniałam, jego praca to najważniejsza rzecz. Wyrzuca mi cały czas,że mu nie pomagam w firmie,że się nie interesuje. Nie wiem jak miałabym pomagać? Kiedy poprosi żebym ułożyła dokumenty czy cokolwiek to ja to robię. Nie opowiada mi o pracy, kiedy zapytam jak było odpowiada "normalnie". U rodziców, w domu pracuję dziewczyna, którą zatrudnili i ona tam robi rzeczy, które ja bym mogła. Nie będę tam jeździć , bo nie mają tam na tyle miejsca i pracy żebym jeszcze ja coś robiła.

O tą dziewczynę pokłóciliśmy się wczoraj... Ma na imię Asia, jest chyba młodsza od nas, bo niedawno skończyła studia. Wcześniej było ok, teraz słyszę Asia to, Asia tamto, "gdyby nie Asia to coś tam , bo Ty się w ogóle firmą nie interesujesz i nie pomagasz" etc. Zaczęło mnie to irytować. We wtorek, po całym dniu u rodziców powiedział,że w środę też tam jedzie, bo Asia jest dłużej i musi z nią popracować. Nie spodobało mi się to, widział i przyjął do wiadomości, bo już potem była wersja,że jednak w środę wraca do domu i będzie pracował tu ( i przyznam szczerze,że byłam ciekawa czy poleci tam w jakiś sposób czy faktycznie zostanie ze mną). Po czym w środę była sytuacja z dokumentami, które "musi tylko jechac i tam zostawić" a siedział do wieczora,pewnie tak długo jak była tam Asia. Wczoraj, do mnie nie odezwał się wcale, nie odpisał. Wiecie z kim był na telefonie praktycznie cały dzień? Z Asią. Oczywiście kiedy śmiałam o  tym wspomnieć to znowu wielki foch etc. I,że oni pracowali i w ogóle jestem psychiczna i co ja sobie myśle etc etc. Aha no i od razu oznajmił,że w poniedziałek zabiera ze sobą Asie do jednej z firm żeby  mu pomogła, bo oczywiście ja nie chce a jak jestem taka mądra to mam jechać z nim. Powiedziałam co o tym myślę i poszłam spać.

Do tej pory nie dzwonił do niej wcale. Załatwiał wszystko przez mamę, bo Asia teoretycznie ma pomagać tej mamie w takiej drobnej pracy.


Co ja mam zrobić? Bo czuje, że się miotam strasznie. Nie wiem co dalej, naprawdę.

7

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Przykro mi bardzo, że znalazłaś się w tej sytuacji.
Uważam, że powinnaś temu człowiekowi wystawić walizki za drzwi. On Cię nie kocha, nie szanuje, traktuje jak zło konieczne. Do tego non stop siedzi u rodziców i jeszcze ta Asia... Daj sobie spokój, nie proś o uwagę, miłość. Zasługujesz na kogoś lepszego.

8

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
ananaasowa_ napisał/a:

Dobry wieczór,
To forum wielokrotnie pomagało mi w "podbramkowych" sytuacjach. Ta, w której się obecnie znalazłam jest chyba najgorsza:( Mam ogromną potrzebę wygadania się komukolwiek sad Postaram się maksymalnie skrócić całą opowieść.

Jestem z mężem od 5 lat, małżeństwem jesteśmy od pół roku. Przed ślubem zaszłam w ciąże ( ślub był już wcześniej zaplanowany, ciąża nie miała na to żadnego wpływu), obecnie jestem w 8 miesiącu. Od samego początku naszej znajomości powtarzał,że marzy o synu.


Mój mąż ma własną działalność gospodarczą. W jego firmie pracują również jego rodzice ( w ich domu znajduje się "biuro"). Mieszkamy z moimi rodzicami ( w innej miejscowości niż jego), mamy swoje pokoje, mąż ma również pomieszczenie zwane "biurem" etc. Generalnie 90% czasu spędza u rodziców, w biurze, które ma w naszym domu nie siedzi prawie wcale.

Jak wspomniałam, jestem w 8mym miesiącu ciąży. Mąż olewa i mnie i naszego syna. Jego priorytetem jest praca, rodzice i studia. Ja jestem tą osobą, którą można zawsze olać. Jeśli ma do wyboru mnie albo cokolwiek innego to ja jestem odstawiona na boczny tor. Nie interesuje się nami, nie poświęca nam czasu. Wiecznie nie ma go w domu, siedzi u rodziców ( w "oficjalnym biurze") albo jeździ do klientów. Odnosi się do mnie niefajnie, nie mam prawa mieć pretensji. Nie przeprasza, nawet wtedy kiedy wystawi mnie i wie,że sprawił mi przykrość. Ma to głęboko w tyłku i boleśnie daje mi to odczuć na każdym kroku. Kiedyś zaczęłam domagać się uwagi i czasu, usłyszałam wiązankę na temat tego jaka jestem do niczego i jak to z niczym nigdy sobie sama nie poradzę.
Czuje się cholernie samotna. Seks uprawiamy raz na miesiąc. Zero komplementów, miłych słów. Kupiłam nową sukienkę, chciałam żeby znowu spojrzał na mnie jak kiedyś. Nie zauważył. Zawsze podobały mu się jasne włosy. Poszłam do fryzjera, wyszło super,naprawdę. Nie skomentował.
Generalnie spędzam czas sama. Sama chodzę na spacery, jem obiady i kolacje. Sama oglądam ciuszki dla małego, planuje co gdzie będzie. Od trzech tygodni czekam aż mąż wniesie do pokoju i złoży łóżeczko dla małego, pochowa wózek i inne rzeczy, które mu kupiliśmy dawno temu ( aktualnie leżą tak jak je przywieźliśmy). Czuje się jak takie popychadło , brzydkie i bezużyteczne.

Miałam jakiś czas temu poważny kryzys. Strasznie bolała mnie ta beznadziejna sytuacja, to jak mnie traktuje mój własny facet. Kiedyś zapytałam, oczywiści uryczana jak bóbr, czy jeśli ktoś kiedyś mnie pokocha i będzie chciał się mną zająć , czy pozwoli mi odejść. Powiedział,że tak.
Myślę mimo wszystko,że nie traktuje tego w żaden sposób poważnie. Raczej uważa,że i tak nigdzie nie odejdę, że i tak będę, bo kto by mnie chciał?

Był moment,że stałam się zimna. Chyba poczuł chłód z mojej strony i sam z siebie trochę bardziej zaczął się starać ( przeprosił nawet za spóźnienie kiedyś, bo wrócił później niż obiecał).

Zauważyłam tą jego małą zmianę , chciałam być miła i znowu wszystko "wróciło do normy".

Dwa tygodnie temu w czwartek, obiecał spacer ( cały tydzień wracał późno i nie widzieliśmy się prawie wcale, a jeszcze był urażony,że nie czekałam tylko np.: kładłam się spać) Miał gdzieś tam jechać z tatą ( nie było to nic związanego z firmą, jechał z nim "tak o,bo chciał"), wrócić o 18 i pójść z nami na spacer. Przyjechał o 21, miał pretensję,że ja śmiem być zła/smutna o to. Bo przecież co to takiego? Bo co mi się takiego stało? NIC.

Mam w nim zerowe wsparcie. Przeraża mnie to,że lada moment pojawi się ten mały chłopiec i zostanę sama. Boje się,że nie dam sobie rady, bo w żaden sposób nie mogę na niego liczyć.
Nie wiem co robić.
Cholernie upokarzające to moje małżeństwo....

On dużo razy mówi,że kocha. Ale mam wrażenie,że to jest bardziej mechaniczne. Że zamiast "cześć" na odchodne mówi " kocham CIę" . Że zamiast "śpij dobrze" mówi "kocham Cię" i to nijak nie pokrywa się z tym jak mnie traktuję. Nie zależy mu na nas, nie stanowimy dla niego chyba żadnej wartości.

Facet okazał się niedojrzały do małżeństwa i nie ma co mu nadskakiwać. A ty, autorko, zastanów się nad swoim podejściem do życia i do męża. Proponuję zamiast oczekiwań działanie. Zamiast obaw i strachu, więcej starania  o siebie i o swój dobry nastrój. Już wiadomo, że mąż stał się obojętny i nie ma co na siłę walczyć o jego względy. To ty masz być z siebie dumna  i  zachować własne poczucie wartości. Poradzisz sobie na pewno. Nie rób z siebie służącej  i nie myśl za dużo o kimś, kto nie myśli o tobie. Wyznacz swoje granice i pokaż, że jesteś wartościową kobietą, matką, coś umiesz, coś potrafisz i inni mają cię szanować. Czy wszystko dla syna już przygotowane?

9

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

To chyba kolejna opowieść z myślą przewodnią, po ślubie się zmieni. 5 lat było jak było i od połowy roku miało się zmienić. I się nie zmieniło. Sama widziałaś w jakie bagno się pakujesz i teraz pozostajesz na narzekaniu jaki to on on zły. Nie licz, że ktoś Cię z tego bagna wyciągnie, tu Ty musisz zacząć działać, a nie liczyć na łaskę pana i władcy. Zapewne w swoim zachowaniu i ciągłym ględzeniu jesteś nie do wytrzymania. Co jeszcze bardziej sprawia, że pan mąż ucieka z domu. Musisz to wszystko przemyśleć, to Twoje życie. Tak jak postępujesz teraz jest tylko coraz gorzej. Coś trzeba zacząć zmieniać, nie poprzestawać na użalaniu się nad własnym losem.

10 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-02-23 08:52:02)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Nim przeczytalam Twego ostatniego posta to mialam pytac czy jestes pewna ze tylko o prace na pewno chodzi? No i teraz widze ze jest Asia.. Szczerze? Jesli on byl kiedys czulym opiekunczym facetem, ktory spedzal z Toba czas a teraz jak za kare wraca do domu i nie ma czulosci bliskosci ani zainteresowania to cos mi sie wydaje ze  masz konkurencje. Moze sama Asia nie jest zainteresowana ani swiadoma ale Twoj maz w glowie i sercu chyba dokonal przemeblowania. Tymbardziej podziekowalabym mu za dalsze wspolne zycie.
Edit: zgadzam sie z Summerka. Ile Ty czasu zamierzasz trwac w oczekiwaniu na zmiane? Bije po oczach ile razy on Ci cos obiecal a potem wystawil a Ty wciaz za kazdym razem masz nadzieje ze tym razem wroci do domu wczensiej/ pojdzie na spacer, zakupy/ obejrzy z Toba film. Ja po 3 akcji nie mialabym zadnych zludzen bo taka jestem ze nie uznaje pustych obietnic. Albo obiecujesz i sie wywiazuj albo nie obiecuj i miejmy jasnosc sytuacji. On ciagle nawalał a Ty ciagle tylko chlipiesz i ..wybaczasz, majac kolejna nadzieje i dajac mu kolejna szanse. Dlaczego wiec on ma w sumie sie zmieniac? Czy sie wywiaze czy nie to Ty i tak bedziesz moze troche smutna ale i ulegla i bierna. Dlatego wystawilabym mu te walizy i poobserwoala co zrobi. Nie przyjmowalabym po pierwszej obietnicy poprawy tylko pare miesiecy dala sobie czasu by udowodnil zmiane zastanaiwajac sie przy tym czy ja naprawde chce zyc z czlowiekiem ktorego musze uczyc ze zona i rodzina trzeba sie zajac bo nie jest to  dla niego oczywiste.

11

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Też doczytałem o tej Asi. smile Nie wiem dlaczego nie wytłumaczysz mężowi, co on z resztą sam powinien wiedzieć, że żona nie powinna pracować razem z mężem. W pracy tworzą się różne zależności, które mogą mieć ogromny wpływ na życie małżeńskie.
Jakoś nie chce mi się wierzyć, że przed ślubem było tak super. Skoro widać, że od samego początku firma była ponad wszystko. Mąż nie ma podziału życie zawodowe, życie rodzinne. I to był grzech pierworodny waszego związku.

12

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
feniks35 napisał/a:

Nim przeczytalam Twego ostatniego posta to mialam pytac czy jestes pewna ze tylko o prace na pewno chodzi? No i teraz widze ze jest Asia.. Szczerze? Jesli on byl kiedys czulym opiekunczym facetem, ktory spedzal z Toba czas a teraz jak za kare wraca do domu i nie ma czulosci bliskosci ani zainteresowania to cos mi sie wydaje ze  masz konkurencje. Moze sama Asia nie jest zainteresowana ani swiadoma ale Twoj maz w glowie i sercu chyba dokonal przemeblowania. Tymbardziej podziekowalabym mu za dalsze wspolne zycie.
Edit: zgadzam sie z Summerka. Ile Ty czasu zamierzasz trwac w oczekiwaniu na zmiane? Bije po oczach ile razy on Ci cos obiecal a potem wystawil a Ty wciaz za kazdym razem masz nadzieje ze tym razem wroci do domu wczensiej/ pojdzie na spacer, zakupy/ obejrzy z Toba film. Ja po 3 akcji nie mialabym zadnych zludzen bo taka jestem ze nie uznaje pustych obietnic. Albo obiecujesz i sie wywiazuj albo nie obiecuj i miejmy jasnosc sytuacji. On ciagle nawalał a Ty ciagle tylko chlipiesz i ..wybaczasz, majac kolejna nadzieje i dajac mu kolejna szanse. Dlaczego wiec on ma w sumie sie zmieniac? Czy sie wywiaze czy nie to Ty i tak bedziesz moze troche smutna ale i ulegla i bierna. Dlatego wystawilabym mu te walizy i poobserwoala co zrobi. Nie przyjmowalabym po pierwszej obietnicy poprawy tylko pare miesiecy dala sobie czasu by udowodnil zmiane zastanaiwajac sie przy tym czy ja naprawde chce zyc z czlowiekiem ktorego musze uczyc ze zona i rodzina trzeba sie zajac bo nie jest to  dla niego oczywiste.

Dziękuję.
Asia "pojawiła się" już jakiś czas temu, w zasadzie przed ślubem. Szukał pracownika, bo nie wyrabiali z pracą , ona była na stażu w firmie do, której jeździł i zaproponował jej pracę u siebie kiedy staż tam jej się skończył. Nigdy nie miałam powodów do zazdrości a naprawdę bywam podejrzliwa. Omówił ze mną tą kwestię, rozmawialiśmy na temat tego,że ją zatrudni etc. Wcześniej nie było połączeń do "Asi". Nie zdarzyła się taka sytuacja jak w środę,że mimo mojego sprzeciwu znalazł wymówkę żeby tam pojechać ( ma pewnie świadomość,że niepotrzebnie mi wspomniał dzień wcześniej,że chce tam jechać bo ona zostaje dłużej). Wcześniej nie było tekstów typu: "Dobrze,że jest Asia , bo Ty wcale nie pomagasz " etc.
Wczoraj był oburzony,że mam cokolwiek przeciwko temu żeby zabrał ją ze sobą do firmy w poniedziałek. I oczywiście z pogardą, trochę prześmiewczo powiedział,że mam z nim w takim razem ja jechać w poniedziałek. I chyba tak zrobię. Tzn zaproponuję mu to i zobaczę jak zareaguje. Co myślicie? Nie chce wyjść na wariatkę bo może naprawdę doszukuję się teraz czegoś na siłę ale podpadło mi to zachowanie w porównaniu do tego jak było wcześniej.



Wiem,że zachowuje się idiotycznie. Dlatego tak mi wstyd strasznie. I masz rację, on nawet nie przeprasza, bo wie,że nie musi. Bo co zrobię? Nic.

13

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
balin napisał/a:

Też doczytałem o tej Asi. smile Nie wiem dlaczego nie wytłumaczysz mężowi, co on z resztą sam powinien wiedzieć, że żona nie powinna pracować razem z mężem. W pracy tworzą się różne zależności, które mogą mieć ogromny wpływ na życie małżeńskie.
Jakoś nie chce mi się wierzyć, że przed ślubem było tak super. Skoro widać, że od samego początku firma była ponad wszystko. Mąż nie ma podziału życie zawodowe, życie rodzinne. I to był grzech pierworodny waszego związku.

A moze bylo ok i wcale praca nie byla tak wazna ale skoro pojawila sie tam fajna Asia to trzeba na cos zwalic wine i padlo na prace? Przeciez nie powie Autorce jade tam bo podoba mi sie ta laska ktora zatrudnilismy. A argument pracy i zarobkow to czesto dobry zamykacz ust ze jak toooo ja sie po lokcie urabiam a Ty jeszcze pretensje masz? Przy  okazji facet glupi nie jest wie ze zona z wielkim brzuchem w 8 mscu nie przyjedzie do pracy z nim tylko bedzie grzecznie w domu czekac a tymczasem on z Asia bedzie "pracowal" w biurze, w terenie ...

14 Ostatnio edytowany przez balin (2018-02-23 09:25:34)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Dla mnie grzechem pierworodnym wszystkiego złego jest tutaj brak podziału na życie zawodowe i rodzinne. Firma rodzinna to pomieszanie tych dwóch sfer życia.
W takim jego (męża) dziwacznym rozumieniu, ta Asia może być mu bliższa, bo jest członkiem rodziny (firmowej). Żona jest tam gdzieś z boku, nie pracuje w firmie, to tak jakby nie była członkiem rodziny.

15

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
ananaasowa_ napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Nim przeczytalam Twego ostatniego posta to mialam pytac czy jestes pewna ze tylko o prace na pewno chodzi? No i teraz widze ze jest Asia.. Szczerze? Jesli on byl kiedys czulym opiekunczym facetem, ktory spedzal z Toba czas a teraz jak za kare wraca do domu i nie ma czulosci bliskosci ani zainteresowania to cos mi sie wydaje ze  masz konkurencje. Moze sama Asia nie jest zainteresowana ani swiadoma ale Twoj maz w glowie i sercu chyba dokonal przemeblowania. Tymbardziej podziekowalabym mu za dalsze wspolne zycie.
Edit: zgadzam sie z Summerka. Ile Ty czasu zamierzasz trwac w oczekiwaniu na zmiane? Bije po oczach ile razy on Ci cos obiecal a potem wystawil a Ty wciaz za kazdym razem masz nadzieje ze tym razem wroci do domu wczensiej/ pojdzie na spacer, zakupy/ obejrzy z Toba film. Ja po 3 akcji nie mialabym zadnych zludzen bo taka jestem ze nie uznaje pustych obietnic. Albo obiecujesz i sie wywiazuj albo nie obiecuj i miejmy jasnosc sytuacji. On ciagle nawalał a Ty ciagle tylko chlipiesz i ..wybaczasz, majac kolejna nadzieje i dajac mu kolejna szanse. Dlaczego wiec on ma w sumie sie zmieniac? Czy sie wywiaze czy nie to Ty i tak bedziesz moze troche smutna ale i ulegla i bierna. Dlatego wystawilabym mu te walizy i poobserwoala co zrobi. Nie przyjmowalabym po pierwszej obietnicy poprawy tylko pare miesiecy dala sobie czasu by udowodnil zmiane zastanaiwajac sie przy tym czy ja naprawde chce zyc z czlowiekiem ktorego musze uczyc ze zona i rodzina trzeba sie zajac bo nie jest to  dla niego oczywiste.

Dziękuję.
Asia "pojawiła się" już jakiś czas temu, w zasadzie przed ślubem. Szukał pracownika, bo nie wyrabiali z pracą , ona była na stażu w firmie do, której jeździł i zaproponował jej pracę u siebie kiedy staż tam jej się skończył. Nigdy nie miałam powodów do zazdrości a naprawdę bywam podejrzliwa. Omówił ze mną tą kwestię, rozmawialiśmy na temat tego,że ją zatrudni etc. Wcześniej nie było połączeń do "Asi". Nie zdarzyła się taka sytuacja jak w środę,że mimo mojego sprzeciwu znalazł wymówkę żeby tam pojechać ( ma pewnie świadomość,że niepotrzebnie mi wspomniał dzień wcześniej,że chce tam jechać bo ona zostaje dłużej). Wcześniej nie było tekstów typu: "Dobrze,że jest Asia , bo Ty wcale nie pomagasz " etc.
Wczoraj był oburzony,że mam cokolwiek przeciwko temu żeby zabrał ją ze sobą do firmy w poniedziałek. I oczywiście z pogardą, trochę prześmiewczo powiedział,że mam z nim w takim razem ja jechać w poniedziałek. I chyba tak zrobię. Tzn zaproponuję mu to i zobaczę jak zareaguje. Co myślicie? Nie chce wyjść na wariatkę bo może naprawdę doszukuję się teraz czegoś na siłę ale podpadło mi to zachowanie w porównaniu do tego jak było wcześniej.



Wiem,że zachowuje się idiotycznie. Dlatego tak mi wstyd strasznie. I masz rację, on nawet nie przeprasza, bo wie,że nie musi. Bo co zrobię? Nic.

No jesli tak z gory stawiasz sprawe ze nic nie zrobisz i wolisz juz pozostac w roli bezwolnej ofiary  to ok Twoj wybor. Tylko po co w takim razie tu przyszlas na forum? Powyzalac sie tylko? Bo zrobic to Ty mozesz wiele. Powiedziec ze nie bedziesz tego tolerowac i albo sie ogarnia albo wyprowadzka rozwod i alimenty od pana tatusia. Mieszkasz  z rodzicami w ich domu wiec sama nie jestes. Niektore kobiety na bruk ida byleby nie zyc w chorych ukladach a Ty majac wsparcie rodziny i dach nad glowa sprowadzasz sie do roli marionetki. Warto?

16

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
balin napisał/a:

Też doczytałem o tej Asi. smile Nie wiem dlaczego nie wytłumaczysz mężowi, co on z resztą sam powinien wiedzieć, że żona nie powinna pracować razem z mężem. W pracy tworzą się różne zależności, które mogą mieć ogromny wpływ na życie małżeńskie.
Jakoś nie chce mi się wierzyć, że przed ślubem było tak super. Skoro widać, że od samego początku firma była ponad wszystko. Mąż nie ma podziału życie zawodowe, życie rodzinne. I to był grzech pierworodny waszego związku.


Kiedyś, przed ślubem, rozmawialiśmy o tym. Powiedział,że nie chce żebym pracowała w jego firmie, że powinnam mieć swoją, zupełnie odrębną pracę ( jeszcze po studiach zaczęłam pracować). Temat był obgadany, ustaliliśmy,że ja będę pracować gdzie pracuję a w razie potrzeby /chęci to on pomoże mi otworzyć coś swojego.
Czasem sama, z własnego wyboru jeździłam tam mu pomagać ( układanie dokumentów etc.). Nie chciał wtedy mnie angażować, chciał mi nawet płacić za to.

Nagle mu się odmieniło, zaczął mi wyrzucać,że nie interesuje się firmą, nie pomagam, nie pracuję tam etc. Ale kiedy np.: mówi,że musi ułożyć jakieś dokumenty i ja jestem chętna to zrobić to ich nie dostaję. Ostatnio w sobotę mówił,że ma coś do ułożenia, zgłosiłam się na ochotnika. Nie dał mi tego jeszcze do zrobienia. Przypuszczam,że zrobiła to Asia ale on sie nie przyzna ( zapytałam wczoraj o te dokumenty i czy ona je ułożyła to zaprzeczył ).


Przed ślubem było fajnie, serio. Traktował mnie inaczej niż teraz.

17 Ostatnio edytowany przez NarzeczonaSkorpiona (2018-02-23 09:37:03)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Autorko, a czy Ty wczesniej pomagałas w tej pracy? Pracowałas razem z Nim?
Może to "odwet" za brak zainteresowania z Twojej strony Jego pracą. Jest dla Niego ważna i może ma glupie poczucie, ze tez powinnas nią żyć.
Często Faceci uzywaja tych lasek/pracownic jako argumentu żeby Ci dowalic, żebyś byla zazdrosna, zebys sie zastanawiala, a tak naprawde nic ich z nimi nie łączy.  A Ty sie lapiesz na te jego zlosliwosci i awantura gotowa. Moze on ma świadomość ze masz Rodziców do pomocy i dlatego zajal się tak mocno praca? To Go nie tlumaczy, ale tak moze byc.

Nie doczytalam ze pomagalas trochę.
Moim zdaniem za bardzo Mu trujesz. Po co pytałas o te dokumenty i jeszcze czy ulozyla je Asia? Wzbudzasz w Nim tylko zlosc.

18

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
feniks35 napisał/a:
ananaasowa_ napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Nim przeczytalam Twego ostatniego posta to mialam pytac czy jestes pewna ze tylko o prace na pewno chodzi? No i teraz widze ze jest Asia.. Szczerze? Jesli on byl kiedys czulym opiekunczym facetem, ktory spedzal z Toba czas a teraz jak za kare wraca do domu i nie ma czulosci bliskosci ani zainteresowania to cos mi sie wydaje ze  masz konkurencje. Moze sama Asia nie jest zainteresowana ani swiadoma ale Twoj maz w glowie i sercu chyba dokonal przemeblowania. Tymbardziej podziekowalabym mu za dalsze wspolne zycie.
Edit: zgadzam sie z Summerka. Ile Ty czasu zamierzasz trwac w oczekiwaniu na zmiane? Bije po oczach ile razy on Ci cos obiecal a potem wystawil a Ty wciaz za kazdym razem masz nadzieje ze tym razem wroci do domu wczensiej/ pojdzie na spacer, zakupy/ obejrzy z Toba film. Ja po 3 akcji nie mialabym zadnych zludzen bo taka jestem ze nie uznaje pustych obietnic. Albo obiecujesz i sie wywiazuj albo nie obiecuj i miejmy jasnosc sytuacji. On ciagle nawalał a Ty ciagle tylko chlipiesz i ..wybaczasz, majac kolejna nadzieje i dajac mu kolejna szanse. Dlaczego wiec on ma w sumie sie zmieniac? Czy sie wywiaze czy nie to Ty i tak bedziesz moze troche smutna ale i ulegla i bierna. Dlatego wystawilabym mu te walizy i poobserwoala co zrobi. Nie przyjmowalabym po pierwszej obietnicy poprawy tylko pare miesiecy dala sobie czasu by udowodnil zmiane zastanaiwajac sie przy tym czy ja naprawde chce zyc z czlowiekiem ktorego musze uczyc ze zona i rodzina trzeba sie zajac bo nie jest to  dla niego oczywiste.

Dziękuję.
Asia "pojawiła się" już jakiś czas temu, w zasadzie przed ślubem. Szukał pracownika, bo nie wyrabiali z pracą , ona była na stażu w firmie do, której jeździł i zaproponował jej pracę u siebie kiedy staż tam jej się skończył. Nigdy nie miałam powodów do zazdrości a naprawdę bywam podejrzliwa. Omówił ze mną tą kwestię, rozmawialiśmy na temat tego,że ją zatrudni etc. Wcześniej nie było połączeń do "Asi". Nie zdarzyła się taka sytuacja jak w środę,że mimo mojego sprzeciwu znalazł wymówkę żeby tam pojechać ( ma pewnie świadomość,że niepotrzebnie mi wspomniał dzień wcześniej,że chce tam jechać bo ona zostaje dłużej). Wcześniej nie było tekstów typu: "Dobrze,że jest Asia , bo Ty wcale nie pomagasz " etc.
Wczoraj był oburzony,że mam cokolwiek przeciwko temu żeby zabrał ją ze sobą do firmy w poniedziałek. I oczywiście z pogardą, trochę prześmiewczo powiedział,że mam z nim w takim razem ja jechać w poniedziałek. I chyba tak zrobię. Tzn zaproponuję mu to i zobaczę jak zareaguje. Co myślicie? Nie chce wyjść na wariatkę bo może naprawdę doszukuję się teraz czegoś na siłę ale podpadło mi to zachowanie w porównaniu do tego jak było wcześniej.



Wiem,że zachowuje się idiotycznie. Dlatego tak mi wstyd strasznie. I masz rację, on nawet nie przeprasza, bo wie,że nie musi. Bo co zrobię? Nic.

No jesli tak z gory stawiasz sprawe ze nic nie zrobisz i wolisz juz pozostac w roli bezwolnej ofiary  to ok Twoj wybor. Tylko po co w takim razie tu przyszlas na forum? Powyzalac sie tylko? Bo zrobic to Ty mozesz wiele. Powiedziec ze nie bedziesz tego tolerowac i albo sie ogarnia albo wyprowadzka rozwod i alimenty od pana tatusia. Mieszkasz  z rodzicami w ich domu wiec sama nie jestes. Niektore kobiety na bruk ida byleby nie zyc w chorych ukladach a Ty majac wsparcie rodziny i dach nad glowa sprowadzasz sie do roli marionetki. Warto?


Nie warto. Co mam mu powiedzieć? Przypuszczam,że nie potraktuje tego poważnie.
Przyszłam na to forum żeby się wygadać i dostać "kopa" do działania, bo naprawdę mam świadomość jaka jestem żałosna w tym wszystkim.

Myślę,że ma wyrzuty sumienia w związku z wczorajszą kłótnią i żeby mnie udobruchać zachowuje się już dzisiaj normalnie. Rano pocałował mnie w czoło jak udawałam,że śpie a on wychodził do pracy, napisał jak dotarł do pierwszej firmy a teraz dzwonił powiedzieć,że jedzie dalej i zapytać czy się wyspałam i co dobrego jadłam na śniadanie.

19

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Jeżeli Autorka pisze prawdę o ich relacjach przed ślubem, to niestety owa Asia jest chyba problemem.
Autorka jest w ciąży, co jak wiadomo (niestety) powoduje, że niektórzy mężczyźni patrzą na kobietę inaczej. Zrozumieć tego wprawdzie nie potrafię, ale fakt pozostaje faktem. Tymczasem w pracy młoda Asia...

20

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:

Autorko, a czy Ty wczesniej pomagałas w tej pracy? Pracowałas razem z Nim?
Może to "odwet" za brak zainteresowania z Twojej strony Jego pracą. Jest dla Niego ważna i może ma glupie poczucie, ze tez powinnas nią żyć.
Często Faceci uzywaja tych lasek/pracownic jako argumentu żeby Ci dowalic, żebyś byla zazdrosna, zebys sie zastanawiala, a tak naprawde nic ich z nimi nie łączy.  A Ty sie lapiesz na te jego zlosliwosci i awantura gotowa. Moze on ma świadomość ze masz Rodziców do pomocy i dlatego zajal się tak mocno praca? To Go nie tlumaczy, ale tak moze byc.

Nie doczytalam ze pomagalas trochę.
Moim zdaniem za bardzo Mu trujesz. Po co pytałas o te dokumenty i jeszcze czy ulozyla je Asia? Wzbudzasz w Nim tylko zlosc.

Jeśli chodzi o Asię to nie robi tego żeby wzbudzić we mnie zazdrość. Myślę,że żałował,że powiedział o tym,że ona będzie dłużej w środę i,że po to tam jedzie.

Wiem,że truję, marudzę i generalnie jestem "żoną zrzedą" . Ale moja frustracja sięga zenitu , naprawdę. Rozmawiałam z nim, tłumaczyłam. Uwierz,że każda rozmowa sprawia,że on od razu reaguje agresją i zaczyna mnie atakować, mimo,że ja jestem spokojna i tłumaczę mu po prostu. My nie możemy omówić problemu normalnie. Zawsze jest to kłótnia.

21

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:

Autorko, a czy Ty wczesniej pomagałas w tej pracy? Pracowałas razem z Nim?
Może to "odwet" za brak zainteresowania z Twojej strony Jego pracą. Jest dla Niego ważna i może ma glupie poczucie, ze tez powinnas nią żyć.
Często Faceci uzywaja tych lasek/pracownic jako argumentu żeby Ci dowalic, żebyś byla zazdrosna, zebys sie zastanawiala, a tak naprawde nic ich z nimi nie łączy.  A Ty sie lapiesz na te jego zlosliwosci i awantura gotowa. Moze on ma świadomość ze masz Rodziców do pomocy i dlatego zajal się tak mocno praca? To Go nie tlumaczy, ale tak moze byc.

Wyczuwam tu sporą dozę naiwności i szowinizmu. Faceci nie zostają po godzinach z młodymi pracownicami, żeby dowalać żonom. W tym czasie o żonach nie myślą. Mają ciekawsze zajęcia niekoniecznie związane z pracą. smile Nie są też tak złosliwi, żeby planowac takie misterne intrygi. smile To z reguły proste i łatwe do rozgryzienia osobniki.
W życiu jest tak, że mamy jakieś wychowanie, jesteśmy ukształtowani. W tym przypadku jest to wychowanie połączone z rodzinna firmą.
Coś kochamy i coś jest nam obojetne. A jesli coś lub kogoś kochamy, to poświęcamy temu dużo czasu. To taki owoc, po którym ich poznamy. smile

22 Ostatnio edytowany przez ananaasowa_ (2018-02-23 09:52:58)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
luc napisał/a:

Jeżeli Autorka pisze prawdę o ich relacjach przed ślubem, to niestety owa Asia jest chyba problemem.
Autorka jest w ciąży, co jak wiadomo (niestety) powoduje, że niektórzy mężczyźni patrzą na kobietę inaczej. Zrozumieć tego wprawdzie nie potrafię, ale fakt pozostaje faktem. Tymczasem w pracy młoda Asia...

Przyznam szczerze,że też zaczyna to postrzegać w ten sposób.
Nie wiem na ile ona jest dla niego atrakcyjna, na ile nie. Ale pracuje w jego firmie, pewnie jest miła ( bo o co mieliby się kłócić), robi co on jej każe. I to,że tam tak często jeździ też by pasowało do teorii ( ja nie wiem w jakie dni do której ona tam jest. Myślałam,że pracuje tam np.: do 16 ale wygadał się ostatnio,że ona zostaje czasem dłużej. Więc może w te dni on tam jeździ?).

I w sumie jak tak się nad tym zastanowię to w weekend jeździ tam rzadko, raczej w tygodniu. Ostatnio jechał w sobotę bo ona przychodziła a mieli "dużo pracy w firmie".

Tylko nie wiem co zrobić i czy to ja popadam w paranoje ?
Wczoraj pierwszy raz dojrzałam,że do niej wydzwaniał. I to naprawdę z wczoraj było bardzo dużo połączeń ( może z 10 nawet). Wcześniej nie wiem czy w ogóle miał jej numer, bo jeśli chciał żeby coś zrobiła to dzwonił do swojej mamy i ona była łącznikiem.

23 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2018-02-23 09:51:35)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
balin napisał/a:
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:

Autorko, a czy Ty wczesniej pomagałas w tej pracy? Pracowałas razem z Nim?
Może to "odwet" za brak zainteresowania z Twojej strony Jego pracą. Jest dla Niego ważna i może ma glupie poczucie, ze tez powinnas nią żyć.
Często Faceci uzywaja tych lasek/pracownic jako argumentu żeby Ci dowalic, żebyś byla zazdrosna, zebys sie zastanawiala, a tak naprawde nic ich z nimi nie łączy.  A Ty sie lapiesz na te jego zlosliwosci i awantura gotowa. Moze on ma świadomość ze masz Rodziców do pomocy i dlatego zajal się tak mocno praca? To Go nie tlumaczy, ale tak moze byc.

Wyczuwam tu sporą dozę naiwności i szowinizmu. Faceci nie zostają po godzinach z młodymi pracownicami, żeby dowalać żonom. W tym czasie o żonach nie myślą. Mają ciekawsze zajęcia niekoniecznie związane z pracą. smile Nie są też tak złosliwi, żeby planowac takie misterne intrygi. smile To z reguły proste i łatwe do rozgryzienia osobniki.
W życiu jest tak, że mamy jakieś wychowanie, jesteśmy ukształtowani. W tym przypadku jest to wychowanie połączone z rodzinna firmą.
Coś kochamy i coś jest nam obojetne. A jesli coś lub kogoś kochamy, to poświęcamy temu dużo czasu. To taki owoc, po którym ich poznamy. smile

Dokladnie.
Trudno zeby zona teraz na paluszkach chodzila zeby pana meza nie rozdraznic. A on doskonale wie ze przegina pale stad dzis ta  zmiana i czulosci. Pytanie tylko czy serio poczul wyrzuty sumienia ze zone zaniedbuje   czy widzac ze Autorka niebezpiecznie weszy wkolo Asi probuje uspic zwyczajnie jej czujnosc udajac troskliwego mezulka.
Edit: przyszlo mi tez wczesniej na mysl ze dziwne ze tescie go do domu nie wyganiaja chociazby do zony ciezarnej. Pal licho juz dobro Autorki ale ich  wnuka nosi pod sercem i nawet z tego powodu nalezaloby o nia zadbac. Tyle ze... moze oni wcale go tak czasowo nie angazuja tylko wlasnie Asia.

24

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Żona zrzęda? Może i tak. Nie chcę tu bynajmniej usprawiedliwiać tego, ale w ciąży zdarzają się różne nastroje i co za tym idzie różne zachowania. Ja sama w ciąży nieraz bywałam nie do zniesienia. Mężowi (w spokojnej chwili) powiedziałam, że przepraszam na zaś wink ale czasem nie potrafię inaczej. On (mimo, że go to wnerwiało) rozumiał to. Do dziś gdy czasem przegnę, pyta z uśmiechem czy aby nie jestem w ciąży wink To rozładowuje sytuację.
Ale do tego trzeba porozumienia.
Spróbuj Autorko wykorzystać chwilę kiedy jest miło i na spokojnie (ale naprawdę na spokojnie) porozmawiać o tym. O Twoim i jego zachowaniu.
Warto spróbować to naprawiać, a nie od razu rozwód (jak niektórzy sugerują).

25

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
feniks35 napisał/a:
balin napisał/a:
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:

Autorko, a czy Ty wczesniej pomagałas w tej pracy? Pracowałas razem z Nim?
Może to "odwet" za brak zainteresowania z Twojej strony Jego pracą. Jest dla Niego ważna i może ma glupie poczucie, ze tez powinnas nią żyć.
Często Faceci uzywaja tych lasek/pracownic jako argumentu żeby Ci dowalic, żebyś byla zazdrosna, zebys sie zastanawiala, a tak naprawde nic ich z nimi nie łączy.  A Ty sie lapiesz na te jego zlosliwosci i awantura gotowa. Moze on ma świadomość ze masz Rodziców do pomocy i dlatego zajal się tak mocno praca? To Go nie tlumaczy, ale tak moze byc.

Wyczuwam tu sporą dozę naiwności i szowinizmu. Faceci nie zostają po godzinach z młodymi pracownicami, żeby dowalać żonom. W tym czasie o żonach nie myślą. Mają ciekawsze zajęcia niekoniecznie związane z pracą. smile Nie są też tak złosliwi, żeby planowac takie misterne intrygi. smile To z reguły proste i łatwe do rozgryzienia osobniki.
W życiu jest tak, że mamy jakieś wychowanie, jesteśmy ukształtowani. W tym przypadku jest to wychowanie połączone z rodzinna firmą.
Coś kochamy i coś jest nam obojetne. A jesli coś lub kogoś kochamy, to poświęcamy temu dużo czasu. To taki owoc, po którym ich poznamy. smile

Dokladnie.
Trudno zeby zona teraz na paluszkach chodzila zeby pana meza nie rozdraznic. A on doskonale wie ze przegina pale stad dzis ta  zmiana i czulosci. Pytanie tylko czy serio poczul wyrzuty sumienia ze zone zaniedbuje   czy widzac ze Autorka niebezpiecznie weszy wkolo Asi probuje uspic zwyczajnie jej czujnosc udajac troskliwego mezulka.
Edit: przyszlo mi tez wczesniej na mysl ze dziwne ze tescie go do domu nie wyganiaja chociazby do zony ciezarnej. Pal licho juz dobro Autorki ale ich  wnuka nosi pod sercem i nawet z tego powodu nalezaloby o nia zadbac. Tyle ze... moze oni wcale go tak czasowo nie angazuja tylko wlasnie Asia.

Myślę,że to nie tyle wyrzuty sumienia z mojego powodu , tylko właśnie chęć udobruchania mnie. Bo wydaje mi się,że sam sobie wczoraj zdał sprawę,że wtopił z Asią. Tym bardziej,że ona miała być do pomocy od takich pierdół jak układanie dokumentów. A tu nagle cały dzień na telefonie?
W tym tygodniu pierwszy raz mi to podpadło. Nie spodobało mi się,że on tam leci ( drugi dzień z rzędu) bo ona zostaje dłużej. I nie wiem, może zrobiłam się zbyt podejrzliwa.
Wkurzył się podczas wczorajszej rozmowy i zaczęły się głupie teksty na temat tego,że jestem psychiczna, że co ja sobie wyobrażam? Że on tam siedzi i ją za kolano trzyma? Że on z tatą pracuje w innym pokoju niż ona z mamą. Ale co z tego? Wystarczy,że raz po raz do niej pójdzie, popatrzy, pogada. Pośmieszkują razem. Ja nie twierdzę,że on mnie z nią zdradza fizycznie. Ale nie wiem czy właśnie dla niej tam nie jeździ.



Jeśli chodzi o moich teściów, tak jak mówiłam potrafią dzwonić milion razy dziennie więc nie mają skrupułów w stosunku do mnie i naszego "życia rodzinnego".

26

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
luc napisał/a:

Żona zrzęda? Może i tak. Nie chcę tu bynajmniej usprawiedliwiać tego, ale w ciąży zdarzają się różne nastroje i co za tym idzie różne zachowania. Ja sama w ciąży nieraz bywałam nie do zniesienia. Mężowi (w spokojnej chwili) powiedziałam, że przepraszam na zaś wink ale czasem nie potrafię inaczej. On (mimo, że go to wnerwiało) rozumiał to. Do dziś gdy czasem przegnę, pyta z uśmiechem czy aby nie jestem w ciąży wink To rozładowuje sytuację.
Ale do tego trzeba porozumienia.
Spróbuj Autorko wykorzystać chwilę kiedy jest miło i na spokojnie (ale naprawdę na spokojnie) porozmawiać o tym. O Twoim i jego zachowaniu.
Warto spróbować to naprawiać, a nie od razu rozwód (jak niektórzy sugerują).


Tylko,że ja nie jestem zrzędą 24h na dobę.
Np.: w środę robiłam pyszny obiad, nie zawracałam mu głowy, miał mieć niespodziankę. Przywitałam uśmiechem i buziakiem, zaserwowałam ciepłe jedzonko. A on mi oświadcza,że jedzie podwieźć dokumenty do rodziców. Zjada, wstaje od stołu , jedzie tam i wraca wieczorem. Mimo,że obiecał spacer i mieliśmy razem spędzić czas. Jak ja mam się nie wkurzyć? I tak jest zawsze.
Ja wiem,że to mogłyby być "humorki ciążowe" ale ja naprawdę za każdym razem kiedy jestem miła dostaję kopa od niego.

27

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ja w ogóle nie rozumiem parcia na bycie z kimś, kto nas traktuje jak zło konieczne.
Obraża, rozczarowuje, nie dotrzymuje słowa, mówi przykre rzeczy, nie interesuje się ani żoną, ani jej stanem.

Za jakie grzechy ciągnąć taki układ? Marnowanie czasu jedynie i tracenie godności na każdym kroku.

28

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:

Ja w ogóle nie rozumiem parcia na bycie z kimś, kto nas traktuje jak zło konieczne.
Obraża, rozczarowuje, nie dotrzymuje słowa, mówi przykre rzeczy, nie interesuje się ani żoną, ani jej stanem.

Za jakie grzechy ciągnąć taki układ? Marnowanie czasu jedynie i tracenie godności na każdym kroku.

Jeżeli sytuacja jest graniczna, to też tak uważam.
Myślę, jednak, że tu tak nie jest. A skoro tak, to warto naprawiać. Tym bardziej, że z opisu Autorki jawi się obraz mężczyzny, który stracił - być może chwilowo - zainteresowanie nią jako kobietą z powodu ciąży. Nie pochwalam, ale jeszcze nie powód do rozwodu.
Bez konkretnej rozmowy jednak się nie obejdzie.

29

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:

Ja w ogóle nie rozumiem parcia na bycie z kimś, kto nas traktuje jak zło konieczne.
Obraża, rozczarowuje, nie dotrzymuje słowa, mówi przykre rzeczy, nie interesuje się ani żoną, ani jej stanem.

Za jakie grzechy ciągnąć taki układ? Marnowanie czasu jedynie i tracenie godności na każdym kroku.

Jest coś takiego jak kierowanie się uczuciami i emocjami, a te mają sobie za nic racjonalność. smile

30 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-02-23 10:23:41)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
luc napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Ja w ogóle nie rozumiem parcia na bycie z kimś, kto nas traktuje jak zło konieczne.
Obraża, rozczarowuje, nie dotrzymuje słowa, mówi przykre rzeczy, nie interesuje się ani żoną, ani jej stanem.

Za jakie grzechy ciągnąć taki układ? Marnowanie czasu jedynie i tracenie godności na każdym kroku.

Jeżeli sytuacja jest graniczna, to też tak uważam.
Myślę, jednak, że tu tak nie jest. A skoro tak, to warto naprawiać. Tym bardziej, że z opisu Autorki jawi się obraz mężczyzny, który stracił - być może chwilowo - zainteresowanie nią jako kobietą z powodu ciąży. Nie pochwalam, ale jeszcze nie powód do rozwodu.
Bez konkretnej rozmowy jednak się nie obejdzie.

Co to za mężczyzna,  który traci zainteresowanie własną żoną, która nosi ich wspólne dziecko?
Tym bardziej teraz powinien się nią interesować, dbać o nią i wspierać.

Nie ma dla mnie usprawiedliwienia w tej sytuacji... świństwo z jego strony i tyle.


Balin, ja wiem, ale są chyba przecież jakieś granice...
Przecież w takim związku jedyne, co można osiągnąć to totalny brak szacunku do samego siebie...

31

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ja mam wrażenie jakbym w momencie ślubu zmieniła status z partnerki na " tą niedobrą żonę".

I on miewa "przebłyski" - tak jak dzisiaj. Następnego dnia jest miły, interesuje się. Dzisiaj powiedział nawet,że jak wróci  z pracy to poskręca łóżeczko ( spoko, wiem,że tego nie zrobi). Nie przeprosi, nie wyjaśni , nie porozmawia, ale widzę po nim i po jego zachowaniu,że jest inaczej. Ale co z tego skoro to mija i znowu jest to samo. Nie wiem na ile stres/ilość pracy przekłada się na jego zachowanie w stosunku do mnie. Staram się być miła, usmiecham się kiedy wraca, czekam z obiadem, robie pyszne śniadania do pracy. Ale chyba nie warto nawet....


Czy powinnam postawić ultimatum? Nie zmieni się to mu podziękujemy i jakoś sobie z małym poradzę? Nie wiem co mam zrobić w kwestii tej Asi. W końcu to jego pracownica a ja wymyślam , bo jestem "chora psychicznie"

32

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ananaasowa bardzo mi przykro, że Twoje małżeństwo wygląda, jak wygląda. wybacz, że to napiszę, ale w moim odczuciu to już nie jest małżeństwo, to już nie jest związek.
Po pierwsze Twój mąż naruszył zasady ustalone wcześniej- dogadaliście się, że jest podział, że Ty pracujesz na swoim on na swoim- teraz on ma wąty, bo tak mu w czymś wygodniej.
Po drugie w ogóle Cię nie szanuje, żadna pozytywna relacja międzyludzka nie może funkcjonować bez wzajemnego szacunku.
Po trzecie jesteś w ciąży, a on w ogóle Cię nie wspiera. Ja też jestem w ciąży, a mój partner po przyjściu z pracy robi wszystko: sprząta, gotuje (jeżeli ja nie miałam wcześniej siły przygotować posiłku). Nie chodzi o wykorzystywanie faceta, ale o sam fakt, że mój wie, że ciąża to nie takie hop-siup, że organizm jest inny, inaczej reaguje. Takie głupoty, jak wspólne ustalanie co sie kupi dla dziecka, wspólne mierzenie czy łóżeczko się zmieści, to głupotki, ale one scalają związek i przede wszystkim dają poczucie rodzicielstwa. Twój mąż, jakby w ogóle nie czuje się ojcem/ przyszłym ojcem. To jest niepokojące, jaki on da przykład dziecku? jaki da przykład dziecku odnośnie relacji małżeńskich, międzyludzkich? Myśl nie tylko o sobie, ale i o dziecku
Co do magicznej Asi, zanim ona się pojawiła w Twojej historii, ja już w połowie posta miałam myśl - o ho, facet tak do pracy ciągle lata, może on nie w pracy siedzi tylko u kochanki, że się zaangażował w jakąś nową relację, gdzie idealizuje tę kobietę i dlatego odsuwa się od żony. A tutaj parę wersów dalej wyskakuje Asia. Asia może wcale nie leci na Twojego męża, ale jeżeli on leci na nią to już jest problem, ponieważ jeżeli on chce zdradzić, a Asia mu nie da (w co wątpię), to sobie znajdzie inną. Jeżeli zaangażował się w relację z inna kobietą, to on już płynie i bardzo trudno będzie go zawrócić, szczególnie, ze widać, że nie chodzi tylko o bzykanko bez emocji, bo gdyby tak było, to nie zmieniłby się wobec Ciebie.

Co powinnaś zrobić? Ja powiem co ja bym zrobiła na Twoim miejscu, powiedziałabym mężowi, ze musimy porozmawiać poważnie, że musisz mu o wszystkim powiedzieć i oczekujesz racjonalnej informacji zwrotnej, a nie fochów. Zaznacz, ze przecież jesteście dorosłymi ludźmi, spodziewacie się dziecka i Ty oczekujesz partnerstwa w związku. I zacznij mu mówić o wszystkich swoich wątpliwościach, przede wszystkim o tym, że nie czujesz się szanowana, że nie dotrzymuje obiecanego słowa, o Asi możesz dorzucić na końcu bo to uwierz, nie jest największym Twoim problemem i poczekaj co on odpowie.
Nie wiem jakie masz relacje z rodzicami, myślę, że dobre, bardzo dobrze, ze rodzice się nie wtrącają, ale też dobrze, jeżeli możesz się do nich zwrócić ze swoimi problemami. Ja o problemach rozmawiam z mamą, albo mamą mojego partnera, ponieważ uznaję, że one są bardziej doświadczone, przeżyły już x lat w małżeństwach i ich rady są pomocne, bardzo pomocne. Nie traktuję takich rozmów, jako skarżenie się na partnera, tylko jako próbę uzyskania pomocy od osób bardziej doświadczonych. Zatem uważam, że jeżeli rozmowa z mężem nic nie da, powinnaś porozmawiać o swoich problemach z rodzicami, szczególnie, że mieszkacie pod ich dachem.

33 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-02-23 10:42:11)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Nie wiem, czy postawienie ultimatum zmieni cokolwiek. Obawiam się, że on ponownie obróciłby kota ogonem i przedstawił Ciebie jako niewdzięczną ciężarną histeryczkę. Nie będzie miało znaczenia, że przecież Twoja reakcja jest efektem tego, że on Cię traktuje jak ścierkę.


Można zrobić tak, jak sugeruje Nirvanka. Podjąć próbę konstruktywnej rozmowy bez fochów. Zapytać męża, czy on uważa, że jego zachowanie jest ok i czy zamierza cokolwiek z tym zrobić. Jeśli nie, to poprosiłabym o zabranie swoich rzeczy i opuszczenie domu moich rodziców.

34 Ostatnio edytowany przez ananaasowa_ (2018-02-23 11:04:58)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:

Ananaasowa bardzo mi przykro, że Twoje małżeństwo wygląda, jak wygląda. wybacz, że to napiszę, ale w moim odczuciu to już nie jest małżeństwo, to już nie jest związek.
Po pierwsze Twój mąż naruszył zasady ustalone wcześniej- dogadaliście się, że jest podział, że Ty pracujesz na swoim on na swoim- teraz on ma wąty, bo tak mu w czymś wygodniej.
Po drugie w ogóle Cię nie szanuje, żadna pozytywna relacja międzyludzka nie może funkcjonować bez wzajemnego szacunku.
Po trzecie jesteś w ciąży, a on w ogóle Cię nie wspiera. Ja też jestem w ciąży, a mój partner po przyjściu z pracy robi wszystko: sprząta, gotuje (jeżeli ja nie miałam wcześniej siły przygotować posiłku). Nie chodzi o wykorzystywanie faceta, ale o sam fakt, że mój wie, że ciąża to nie takie hop-siup, że organizm jest inny, inaczej reaguje. Takie głupoty, jak wspólne ustalanie co sie kupi dla dziecka, wspólne mierzenie czy łóżeczko się zmieści, to głupotki, ale one scalają związek i przede wszystkim dają poczucie rodzicielstwa. Twój mąż, jakby w ogóle nie czuje się ojcem/ przyszłym ojcem. To jest niepokojące, jaki on da przykład dziecku? jaki da przykład dziecku odnośnie relacji małżeńskich, międzyludzkich? Myśl nie tylko o sobie, ale i o dziecku
Co do magicznej Asi, zanim ona się pojawiła w Twojej historii, ja już w połowie posta miałam myśl - o ho, facet tak do pracy ciągle lata, może on nie w pracy siedzi tylko u kochanki, że się zaangażował w jakąś nową relację, gdzie idealizuje tę kobietę i dlatego odsuwa się od żony. A tutaj parę wersów dalej wyskakuje Asia. Asia może wcale nie leci na Twojego męża, ale jeżeli on leci na nią to już jest problem, ponieważ jeżeli on chce zdradzić, a Asia mu nie da (w co wątpię), to sobie znajdzie inną. Jeżeli zaangażował się w relację z inna kobietą, to on już płynie i bardzo trudno będzie go zawrócić, szczególnie, ze widać, że nie chodzi tylko o bzykanko bez emocji, bo gdyby tak było, to nie zmieniłby się wobec Ciebie.

Co powinnaś zrobić? Ja powiem co ja bym zrobiła na Twoim miejscu, powiedziałabym mężowi, ze musimy porozmawiać poważnie, że musisz mu o wszystkim powiedzieć i oczekujesz racjonalnej informacji zwrotnej, a nie fochów. Zaznacz, ze przecież jesteście dorosłymi ludźmi, spodziewacie się dziecka i Ty oczekujesz partnerstwa w związku. I zacznij mu mówić o wszystkich swoich wątpliwościach, przede wszystkim o tym, że nie czujesz się szanowana, że nie dotrzymuje obiecanego słowa, o Asi możesz dorzucić na końcu bo to uwierz, nie jest największym Twoim problemem i poczekaj co on odpowie.
Nie wiem jakie masz relacje z rodzicami, myślę, że dobre, bardzo dobrze, ze rodzice się nie wtrącają, ale też dobrze, jeżeli możesz się do nich zwrócić ze swoimi problemami. Ja o problemach rozmawiam z mamą, albo mamą mojego partnera, ponieważ uznaję, że one są bardziej doświadczone, przeżyły już x lat w małżeństwach i ich rady są pomocne, bardzo pomocne. Nie traktuję takich rozmów, jako skarżenie się na partnera, tylko jako próbę uzyskania pomocy od osób bardziej doświadczonych. Zatem uważam, że jeżeli rozmowa z mężem nic nie da, powinnaś porozmawiać o swoich problemach z rodzicami, szczególnie, że mieszkacie pod ich dachem.


Bardzo dziękuję za Twoją odpowiedź.
Na tą chwilę mam poczucie,że nijak nie możemy na niego liczyć. Traktuje mnie bardziej jakbym była po prostu gruba, bo ładuje w siebie żarcie,a nie w ciąży. Nie ułatwia mi w żaden sposób życia, nie uważa,że miło byłoby mi trochę pomóc w czymkolwiek. Na palcach jednej ręki mogę zliczyć momenty, w których dotykał brzucha, mówił do niego. Przyznam,ze jestem cholernie zawiedziona jego zachowaniem w tak ważnym dla nas (?) momencie. Wcześniej marzył o dziecku, całował mój brzuch ( ZANIM byłam w ciąży, przed ślubem) , mówił,że będzie się nami opiekował etc. A teraz jesteśmy takim papierkiem, który mu się wala pod nogami.

Kiedy zaczął jeździć tam prawie codziennie, przesiadywać do wieczora, też myślałam,że może kogoś gdzieś tam ma w okolicach, jeździ do jakiejś panny?No bo to aż dziwne,że facet jeździ i siedzi u rodziców do późna ( nawet jeśli pracują). Ale nie było żadnych śladów i czasem jak dzwoniłam to faktycznie był u rodziców. Wielokrotnie kazał mi zapytać jego mame czy był itp ( nigdy tego nie zrobiłam). I tak naprawdę porzuciłam teorię o innej kobiecie ( mimo,że nie było seksu, pożądania i stałam się nijaka dla niego). Ale w tym tygodniu w zapaliła mi się czerwona lampka w związku z tą Asią.Tym bardziej,że zanim ją zatrudnili na stałe to przyjeżdżała popołudniu i pracowała np.: do 22 ( wiem,bo widziałam jego zapiski - notował jej godziny pracy) Jak zobaczyłam wczoraj tą listę połączeń to aż mi się ciepło zrobiło. I w zasadzie gdyby to wziąć pod uwagę to zaczyna mi się wszystko powoli układać... Nie twierdzę,że się całują/obmacują/dotykają. Ale wystarczy,że sobie z nią pogada, pośmieszkują, może poflirtują. Że ona taka w firmę zaangażowana i tak ładnie pracuje, że Pan szef taki mądry i tak wspaniale zarządza wszystkim. I jeżeli tak jest to mam problem, bardzo duży. Bo nie powiem mu,że ma ją zwolnić. Wyjdę na idiotkę przed wszystkimi. No bo ok, może tam jeździ ale pracuje tak? A,że przy okazji spędza czas z nią i jakoś go to jara to inna sprawa. Mam mu zabronić tam jeździć? Czasem ma tam spotkania z klientami czy musi coś obgadać ze swoim tatą.
Na pewno gdzieś zapisują w jakich godzinach ona tam pracuje. Gdybym miała  do tego dostęp to mogłabym wymagać żeby się z nia mijał. Zaliczył taką spektakularną wtopę w ten wtorek kiedy powiedział,że jedzie tam bo ona będzie...

Spróbuję z nim dzisiaj porozmawiać. Wiem,że to skończy się fochem, obrazą majestatu i generalnie wypieraniem się i zrzuceniem winy na mnie. Nie wiem jeszcze co mu powiem


Nie chciałabym mieszać w to moich rodziców. Wiem i widzę,że się martwią. Jest mi czasem przed nimi wstyd, naprawdę.
Jeśli chodzi o jego rodziców to mam do nich żal za to, bo odnoszę wrażenie,że w jakimś mały stopniu są współwinni.

35

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Nie zazdroszcze Ci sytuacji w ktorej sie obecnie znalazlas.Jestes bo jestes bo tak wyglada to w jego oczach.On ma swoj swiat i poglad a ty jestes od wychowywania,prania,sprzatania,gotowania i tak ma byc bo takie jest zycie wedlug niego.I pamietaj jedno,ze to ze on ci przytakuje jak bys chciala odejsc to jest tylko takie udawanie chojraka ze co to nie on.Wiem bo ostatnio tez poznalem kogos i tez jest tak samo traktowana przez meza jak Ty.I tez mi mowila ze nie raz jej przytakiwal na slowa rozwod czy rozstanie bo on sobie poradzi.Doradzilem jej by nastepnym razem powiedziala mu to ale na powaznie i bez usmiechu na buzi bez zartow i od razu gosciowi sie lampka zapalila ze faktycznie to nie sa zarty.Zmiekl jak detka i teraz chodzi jak zegarek ale to jest tylko na tydzien,dwa moze miesiac i dalej wroci to co bylo.U ciebie bedzie tak samo bo pewnych rzeczy nie da sie zmienic tak od razu.Wydaje mi sie ze w twoim zyciu jak by sie pojawil ktos nowy przy kim poczula bys sie kochana,doceniona i spelniona to nawet bys sie nie zawachala bo to co masz teraz juz sie nie zmieni i tak zostanie a ktos nowy moze by byl inny a jak by sie trafil to zycze Ci szczescia.Zaslugujesz na szczescie.Powodzenia Ci zycze.

36 Ostatnio edytowany przez pannapanna (2018-02-23 11:07:07)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Sutuacja jest jasna- mąż cię już nie kocha, nie zależy mu ani na tobie ani na dziecku. Romans z Asia, który jest dla mnie pewnikiem to tylko papierek lakmusowy, jakby nie było asi byłaby inna. On ja wypatrzyl? On ja zwerbowal? Czyli ten romans był w planach już długo przed waszym slubem. Nie mowie ze świadomie, ale grunt był robiony juz dawno.
Współczuję ci bo sama miałam taką ciążę  (a nawet dwie) mój były mąż był prawdziwym gnojem. Zaczął nim być jak zaszłam w ciążę i nigdy nie przestał. Niektórzy faceci taka mają  zależy im dopuki kobieta ma da nich wartość zlowionej samiczki. Zapłodnionia juz nie jest zdobyczą tylko starą kwoką.
Świata nie zmienisz i po rozwodzie tez mozna żyć i to z godnością. Dziwię się że mając wsparcie rodziców tak długo to tolerujesz.
Wg mnie on okazał się mężem nic nie wartym i skoro zawiódł raz to ZAWIEDZIE jeszcze tysiąc razy.

37

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
ananaasowa_ napisał/a:

J


Czy powinnam postawić ultimatum? Nie zmieni się to mu podziękujemy i jakoś sobie z małym poradzę? Nie wiem co mam zrobić w kwestii tej Asi. W końcu to jego pracownica a ja wymyślam , bo jestem "chora psychicznie"

No, nie, jeszcze godzisz się, żeby cię mąż nazywał, że jesteś "chora psychicznie" Będziesz matką jego dziecka. Słuchaj go dalej, a naprawdę zwariujesz. Poczytaj rady ludzi na forum, jeśli się nie wyrwiesz z tego układu, to będzie gorzej niż było. Moim zdaniem, powinnaś posłuchać  siebie, a nie patrzeć, co mąż zrobi czy powie. Ale do tego trzeba dojrzeć. Asia jest fajna, bo nie jest jego żoną ani w 8-miesiącu ciąży.  Na twoim miejscu  to nie stawiałabym żadnego ultimatum, tylko postawiła przed faktem dokonanym, przecież ten facet nie myśli.

38

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Szary80 napisał/a:

I pamietaj jedno,ze to ze on ci przytakuje jak bys chciala odejsc to jest tylko takie udawanie chojraka ze co to nie on.Wiem bo ostatnio tez poznalem kogos i tez jest tak samo traktowana przez meza jak Ty.I tez mi mowila ze nie raz jej przytakiwal na slowa rozwod czy rozstanie bo on sobie poradzi.Doradzilem jej by nastepnym razem powiedziala mu to ale na powaznie i bez usmiechu na buzi bez zartow i od razu gosciowi sie lampka zapalila ze faktycznie to nie sa zarty.Zmiekl jak detka i teraz chodzi jak zegarek ale to jest tylko na tydzien,dwa moze miesiac i dalej wroci to co bylo.

Bardzo Ci dziękuję.
Już parę razy naśmiewał się z tego,że sobie kogoś znajdę.
Wczoraj wieczorem siedzieliśmy razem w pokoju. Wzięłam laptopa i zaczęłam pisać post. Kiedy zobaczył,że coś klepie na klawiaturze zaczął interesować się co robie etc. I tak cąły czas. Potem próbował zwrócić na siebie uwagę, zagadywał. Niby poszedł spać ale przychodził do pokoju co chwilę. Pewnie obawiał się,że z kimś piszę.
Ale wiem,że ewentualna zmiana z tego tytułu byłaby "czasowa".

39

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Summerka napisał/a:
ananaasowa_ napisał/a:

J


Czy powinnam postawić ultimatum? Nie zmieni się to mu podziękujemy i jakoś sobie z małym poradzę? Nie wiem co mam zrobić w kwestii tej Asi. W końcu to jego pracownica a ja wymyślam , bo jestem "chora psychicznie"

No, nie, jeszcze godzisz się, żeby cię mąż nazywał, że jesteś "chora psychicznie" Będziesz matką jego dziecka. Słuchaj go dalej, a naprawdę zwariujesz. Poczytaj rady ludzi na forum, jeśli się nie wyrwiesz z tego układu, to będzie gorzej niż było. Moim zdaniem, powinnaś posłuchać  siebie, a nie patrzeć, co mąż zrobi czy powie. Ale do tego trzeba dojrzeć. Asia jest fajna, bo nie jest jego żoną ani w 8-miesiącu ciąży.  Na twoim miejscu  to nie stawiałabym żadnego ultimatum, tylko postawiła przed faktem dokonanym, przecież ten facet nie myśli.



W pelni sie z Toba zgadzam.Autorko patrz na swoje zycie bo masz jedno a twoj maz ma teraz inny swiat i to bez was.Zadnego ultimatum tylko jak jestes pewna kochanki to postaw go przed faktem dokonanym a z tego co pamietam to mieszkasz z rodzicami to czyli Ci pomoga.Pomysl o sobie chociaz ten jedyny raz.

40

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Jeżeli jest Ci trudno to wszystko powiedzieć to zawsze możesz napisać list. Wtedy na spokojnie ułożysz słowa, nie będzie w tym histerii, czy czegoś co on mógłby tak potraktować. Wręczysz mu list ze słowami, że wolałabyś mu to powiedzieć osobiście, ale za bardzo boli Cię to jak wygląda Wasz związek, poza tym nie chcesz się emocjonować ze względu na Wasze dziecko. Poproś, żeby po przeczytaniu  przyszedł porozmawiać.

Widzę, że boli Cię ta Asia- to normalne, ale uwierz w liście czy rozmowie nie wyskakuj w dużej mierze z nią, czy z inna kobietą, skoncentruj się na waszych relacjach, jego traktowaniu Ciebie i dziecka. Na koniec , czy jakoś tak w trakcie wplącz delikatnie swoje obawy względem innej kobiety. Ale tak jak pisałam wyżej, to nie inna jest Twoim największym problemem, tylko traktowanie Ciebie, przez męża i jego brak uczestnictwa w ciąży, rodzicielstwie.

Z jednej strony to dobrze, ze nie chcesz angażować rodziców, z drugiej jednak wiedz, że  w sytuacji podbramkowej, czyli np wyprowadzce, bądź wyprowadzeniu męża z domu ich wsparcie będzie Ci bardzo potrzebne. Szczególnie, że Twoi rodzice widzą, ze źle Ci w tym małżeństwie, musisz się wyzbyć poczucia wstydu, tym bardziej przed rodzicami- twoimi największymi poplecznikami. Pamiętaj to nie Ty się powinnaś wstydzić, tylko Twój mąż, ponieważ to on Cię nie szanuje.

41

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
ananaasowa_ napisał/a:
Szary80 napisał/a:

I pamietaj jedno,ze to ze on ci przytakuje jak bys chciala odejsc to jest tylko takie udawanie chojraka ze co to nie on.Wiem bo ostatnio tez poznalem kogos i tez jest tak samo traktowana przez meza jak Ty.I tez mi mowila ze nie raz jej przytakiwal na slowa rozwod czy rozstanie bo on sobie poradzi.Doradzilem jej by nastepnym razem powiedziala mu to ale na powaznie i bez usmiechu na buzi bez zartow i od razu gosciowi sie lampka zapalila ze faktycznie to nie sa zarty.Zmiekl jak detka i teraz chodzi jak zegarek ale to jest tylko na tydzien,dwa moze miesiac i dalej wroci to co bylo.

Bardzo Ci dziękuję.
Już parę razy naśmiewał się z tego,że sobie kogoś znajdę.
Wczoraj wieczorem siedzieliśmy razem w pokoju. Wzięłam laptopa i zaczęłam pisać post. Kiedy zobaczył,że coś klepie na klawiaturze zaczął interesować się co robie etc. I tak cąły czas. Potem próbował zwrócić na siebie uwagę, zagadywał. Niby poszedł spać ale przychodził do pokoju co chwilę. Pewnie obawiał się,że z kimś piszę.
Ale wiem,że ewentualna zmiana z tego tytułu byłaby "czasowa".



Nie zauwazylem watku z kochanka to dodam tylko ze nie zstanawiaj sie z niczym tylko zadbaj o siebie i o dzieci.

42

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Summerka napisał/a:

Asia jest fajna, bo nie jest jego żoną ani w 8-miesiącu ciąży.

tak mi się skojarzyło

https://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2018/02/syBJPWdIavd02arC.jpg

43

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:

Jeżeli jest Ci trudno to wszystko powiedzieć to zawsze możesz napisać list. Wtedy na spokojnie ułożysz słowa, nie będzie w tym histerii, czy czegoś co on mógłby tak potraktować. Wręczysz mu list ze słowami, że wolałabyś mu to powiedzieć osobiście, ale za bardzo boli Cię to jak wygląda Wasz związek, poza tym nie chcesz się emocjonować ze względu na Wasze dziecko. Poproś, żeby po przeczytaniu  przyszedł porozmawiać.

Widzę, że boli Cię ta Asia- to normalne, ale uwierz w liście czy rozmowie nie wyskakuj w dużej mierze z nią, czy z inna kobietą, skoncentruj się na waszych relacjach, jego traktowaniu Ciebie i dziecka. Na koniec , czy jakoś tak w trakcie wplącz delikatnie swoje obawy względem innej kobiety. Ale tak jak pisałam wyżej, to nie inna jest Twoim największym problemem, tylko traktowanie Ciebie, przez męża i jego brak uczestnictwa w ciąży, rodzicielstwie.

Z jednej strony to dobrze, ze nie chcesz angażować rodziców, z drugiej jednak wiedz, że  w sytuacji podbramkowej, czyli np wyprowadzce, bądź wyprowadzeniu męża z domu ich wsparcie będzie Ci bardzo potrzebne. Szczególnie, że Twoi rodzice widzą, ze źle Ci w tym małżeństwie, musisz się wyzbyć poczucia wstydu, tym bardziej przed rodzicami- twoimi największymi poplecznikami. Pamiętaj to nie Ty się powinnaś wstydzić, tylko Twój mąż, ponieważ to on Cię nie szanuje.


Nauczyłam się już rozmawiać na spokojnie. Bo wcześniej faktycznie dawałam sie sprowokować. I wygląda to teraz tak,że ja mówię spokojnie , bez emocji, on za to robi się coraz bardziej wściekły i miota się. I w większości przypadków mam wrażenie,że wynika to z tego,że ma świadomość swojej winy,ale nie umie tego wziąć na barki.
Boli mnie ta Asia, fakt. Nawet bardzo. I gdyby nie ta wtorkowa wtopa to pewnie bym jej nawet pod uwagę nie brała. Ale cały czas nie dawał mi spokoju fakt,że tyle tam siedzi i,że mną stracił zainteresowanie. Dlatego teraz czuję jakby te puzzle mi się same poukładały. Bo Wy też dostrzegacie jej rolę w tym wszystkim tak? Czy ja wariuje?

Chyba poproszę go o rozmowę gdzieś poza domem. Na jakimś neutralnym gruncie. Nie wiem jeszcze co powiem.

44

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Nirvanka87 napisał/a:
Summerka napisał/a:

Asia jest fajna, bo nie jest jego żoną ani w 8-miesiącu ciąży.

tak mi się skojarzyło

https://i1.kwejk.pl/k/obrazki/2018/02/syBJPWdIavd02arC.jpg


W punkt...

45

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

A ja myślę, że z takim podejściem jak masz i on ma, niczego nie zmienicie. To będzie taka rozmowa jak teraz Polski z Izraelem. Zakończy się na wypominaniu własnych krzywd.

46

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Ciężko mi uwierzyć, że mąż przed ślubem zachowywał się inaczej.
Ślub nie zmienia drastycznie ludzi, ani na gorsze ani lepsze.
Powiedziałabym, że raczej wydobywa w pełnej krasie to, czego przebłyski były już przed ślubem. Za pewne już wtedy poświęcał dużo czasu pracy i rodzicom, a partnerka była na dalszym miejscu.
Niestety wiele kobiet, w tym ja, lubi przymykać oko na pewne sprawy, a potem jest płacz i zgrzytanie zębów.
Konsekwencja, skoro on się nie stara, to Ty zajmij się sobą, nie bądź czuła i nie poświęcaj mu uwagi.
Nie inwestuj w niego więcej (emocjonalnie) niż oni bądź w tym konsekwentna, a nie po pierwszej oznace czułości z jego strony, Ty zachowujesz się jak piesek żebrzący o miłość.
Z takimi typami trzeba ostro, wiem z własnego doświadczenia.

47 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-02-23 11:40:44)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Emilia Róża napisał/a:

Ciężko mi uwierzyć, że mąż przed ślubem zachowywał się inaczej.
Ślub nie zmienia drastycznie ludzi, ani na gorsze ani lepsze.
Powiedziałabym, że raczej wydobywa w pełnej krasie to, czego przebłyski były już przed ślubem. Za pewne już wtedy poświęcał dużo czasu pracy i rodzicom, a partnerka była na dalszym miejscu.
Niestety wiele kobiet, w tym ja, lubi przymykać oko na pewne sprawy, a potem jest płacz i zgrzytanie zębów.
Konsekwencja, skoro on się nie stara, to Ty zajmij się sobą, nie bądź czuła i nie poświęcaj mu uwagi.
Nie inwestuj w niego więcej (emocjonalnie) niż oni bądź w tym konsekwentna, a nie po pierwszej oznace czułości z jego strony, Ty zachowujesz się jak piesek żebrzący o miłość.
Z takimi typami trzeba ostro, wiem z własnego doświadczenia.

Czyli co, olewaj go i żyj tylko dla siebie i dziecka.
Po co w takim razie ciągnąć to małżeństwo?
To już lepiej wystawić mu walizki i sajonara.

48

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
balin napisał/a:

A ja myślę, że z takim podejściem jak masz i on ma, niczego nie zmienicie. To będzie taka rozmowa jak teraz Polski z Izraelem. Zakończy się na wypominaniu własnych krzywd.

a jakie mają mieć podejście?
ona ma podejście, ze oczekuje wsparcia i szacunku- no rzeczywiście wygórowane
a on? nie wiemy, ale z relacji wynika, że on chce świętego spokoju i mieć żonę, ale żyć sobie po swojemu.
to jak to inaczej rozwiązać? teraz nie rozmawiać? a co da rozmowa za tydzień lub dwa? no ewentualnie może poczekać do rozwiązania i zobaczyć, czy chociaż ojcostwo go chwyciło.

49

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:
Emilia Róża napisał/a:

Ciężko mi uwierzyć, że mąż przed ślubem zachowywał się inaczej.
Ślub nie zmienia drastycznie ludzi, ani na gorsze ani lepsze.
Powiedziałabym, że raczej wydobywa w pełnej krasie to, czego przebłyski były już przed ślubem. Za pewne już wtedy poświęcał dużo czasu pracy i rodzicom, a partnerka była na dalszym miejscu.
Niestety wiele kobiet, w tym ja, lubi przymykać oko na pewne sprawy, a potem jest płacz i zgrzytanie zębów.
Konsekwencja, skoro on się nie stara, to Ty zajmij się sobą, nie bądź czuła i nie poświęcaj mu uwagi.
Nie inwestuj w niego więcej (emocjonalnie) niż oni bądź w tym konsekwentna, a nie po pierwszej oznace czułości z jego strony, Ty zachowujesz się jak piesek żebrzący o miłość.
Z takimi typami trzeba ostro, wiem z własnego doświadczenia.

Czyli co, olewaj go i żyj tylko dla siebie i dziecka.
Po co w takim razie ciągnąć to małżeństwo?
To już lepiej wystawić mu walizki i sajonara.

Raczej miałam na myśli, że to miałby być takie "wake up call". On jest moim zdaniem zbyt pewny, że Autorka, go nie zostawi.
Jeśli mu jeszcze zależy na niej i dziecku, to widząc konsekwencję z jej strony (daję Ci tyle ile dostaję od Ciebie), sam będzie się konsekwentnie starał.
Jeśli ma romans i mu nie zależy, to jak napisałaś walizki i sajonara.

50

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Poprawa może być, ale chwilowa. Tacy ludzie się nie zmieniają...

51

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Planuje porozmawiać z nim w samochodzie. Na neutralnym gruncie. I zacząć tak żeby wiedzieć czy podejdzie tej rozmowy poważnie czy nie. Bo jeżeli na moje stwierdzenie "nie zamierzam dłużej żyć w takim małżeństwie " odpowie " to nie żyj" ( serio, byłby w stanie tak odpowiedzieć), ja po prostu wysiąde i pójde do domu. I na tym się skończy nasza rozmowa . Potem będę myśleć co dalej.

Jakiś czas temu zrobiłam się bardzo chłodna w stosunku do niego i on zaczął się starać i zabiegać o moją uwagę. Ale nie tego chce. Chciałabym żeby zrozumiał. Bo chyba to jedyne wyjście i jedyny sposób. Jeśli nie zrozumie to nic się nie zmieni na dłuższą metę.

Nie wiem co z tą Asią mam zrobić.

52 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-02-23 12:02:51)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Nic masz z Asią nie robić, bo nie masz żadnego dowodu, że cokolwiek ich łączy. Poza tym Asia to teraz Twój najmniejszy problem, bo nawet jak Asia zniknie, to pojawi się jakaś inna Hania albo Bożenka, a Ty nadal będziesz jedynie ciężarną marudzącą żoną. Twoim problemem jest to, że mąż nie ma do Ciebie szacunku, a nie jakaś tam Frania, Zosia czy Luiza.

53

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:

Nic masz z Asią nie robić, bo nie masz żadnego dowodu, że cokolwiek ich łączy. Poza tym Asia to teraz Twój najmniejszy problem, bo nawet jak Asia zniknie, to pojawi się jakaś inna Hania albo Bożenka, a Ty nadal będzie jedynie cięzarną marudzacą żoną. Twoim problemem jest to, że mąż nie ma do Ciebie szacunku, a nie jakaś tam Frania, Zosia czy Luiza.

Słuchaj Cyngli, wie co mówi.
To Twój mąż jest problemem, a nie żadna Asia.

54

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
ananaasowa_ napisał/a:

Planuje porozmawiać z nim w samochodzie. Na neutralnym gruncie. I zacząć tak żeby wiedzieć czy podejdzie tej rozmowy poważnie czy nie. Bo jeżeli na moje stwierdzenie "nie zamierzam dłużej żyć w takim małżeństwie " odpowie " to nie żyj" ( serio, byłby w stanie tak odpowiedzieć), ja po prostu wysiąde i pójde do domu. I na tym się skończy nasza rozmowa . Potem będę myśleć co dalej.

Jakiś czas temu zrobiłam się bardzo chłodna w stosunku do niego i on zaczął się starać i zabiegać o moją uwagę. Ale nie tego chce. Chciałabym żeby zrozumiał. Bo chyba to jedyne wyjście i jedyny sposób. Jeśli nie zrozumie to nic się nie zmieni na dłuższą metę.

Nie wiem co z tą Asią mam zrobić.


Po pierwsze nie zmieniaj sie na taka jaka mu odpowiada.Masz byc soba.Po drugie ty nie czujesz sie kochana i nie bedziesz bo ta faza juz u niego minela.Masz byc kochana i szczesliwa a nie jestes.Ta rozmowa niech bedzie wasza ostatnia na tak albo nie tyle i nie ze sie zmieni na miesiac albo dwa tylko na zawsze.Badz stanowacza i tyle.Chociaz jak dla mnie ta rozmowa i tak nic nie zmieni.

55

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Może nie mów co ty chcesz czy myślisz. A zapytaj wprost jak on to widzi? Naucz się słuchać, a nie tylko mówić o swoich emocjach i problemach.

56 Ostatnio edytowany przez Nirvanka87 (2018-02-23 12:04:47)

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
ananaasowa_ napisał/a:

Nie wiem co z tą Asią mam zrobić.

udusić wink
a co możesz z nią zrobić? nic. bo Asia to pionek, Asia nie ma znaczenia, Asia do dupka do zaliczenia  i nie ważne jak się nazywa, jak sobie z Asią poradzisz to pojawi się Basia, albo Kasia, ewentualnie Zosia, lub Marysia.
W rozmowie nie koncentruj się na tym tylko na jego zachowaniu- nie mamy pewności czy zdradził, czy nie, zapewne chce zdradzić, ale pewności co do samego faktu nie mamy. Możesz ewentualnie zagrać na zasadzie, ze Ciebie boli, że więcej czasu spędza w pracy niż w domu, że to firma i współpracownicy są ważniejsi niż Ty dziecko i wasz dom.
A tak w ogóle, jak chcesz,żeby poczuł się bardziej zagubiony to używaj tzw komunikatu ja, który polega nie na wypominaniu, bo ty zrobiłes to czy tamto, tylko koncentruje się na twoich uczuciach:

"W bezpośredniej komunikacji bardzo ważne jest aby używać takich komunikatów, które nie są przez drugą osobę odbierane jako atak czy oskarżenie. Istnieją dwa rodzaje komunikatów: komunikat typu TY oraz komunikat typu JA.

Komunikat typu TY – skupia się na nieodpowiednich zrachowaniach drugiej osoby, jest oskarżycielski, powoduje ocenianie i etykietowanie partnera.
np. „Jesteś dziecinnym, skoncentrowanym na sobie egoistą. Jak zwykle mnie nie słuchasz.”
Posługując się tego typu komunikatem zwykłe codzienne sprawy mogą się szybko przerodzić w domowe awantury.

Komunikat typu JA – mówi o reakcji jaką w nas wywołało zachowanie drugiej osoby, o tym co nas boli i jakie są nasze uczucia.
np. „Kiedy nie patrzysz na mnie podczas naszej rozmowy, mam wrażenie że mnie nie słuchasz i jest mi z tego powodu przykro, ponieważ czuje się ignorowany”.

Komunikat JA pozwala na takie wyrażenie naszych odczuć i oczekiwań w stosunku do drugiej osoby, że nie są one odbierane jako raniące i nie godzą w poczucie własnej wartości. Dany problem zostaje tutaj dokładnie nazwany i wyjaśniony, dzięki czemu nie ma miejsca na domysły z których często wychodzą nieporozumienia. Dodatkowo, ponieważ komunikat taki jest nastawiony na rozwiązania, otwiera dyskusję. Może on być używany zarówno w niejasnych sytuacjach konfliktowych jak i kiedy jesteśmy zadowolenia z zachowania drugiej osoby i chcemy jej o tym powiedzieć.



Jak zbudować komunikat JA:
1. Opisz swoje uczucia
2. Nazwij konkretne zachowanie drugiej osoby
3. Opisz jakie są konsekwencje tego zachowania dla ciebie (co ci ono robi)?
4. Opisz jakiego zachowania oczekujesz (twoje potrzeby)
5. Ewentualnie powiedz o sankcjach i konsekwencjach w przypadku braku zamiany zachowania.

Łatwo te 4 punkty zawrzemy trzymając się prostej konstrukcji zdania:
Czuję … (wyrażenie swoich emocji) … Kiedy Ty …. (opis sytuacji oparty na faktach) …
Mnie jest wtedy (ciężko, przykro, smutno) …
Chcę … (oczekiwania na przyszłość)" *


* cytat z artykułu "Dobra komunikacja- komunikat JA" ze strony psychologa i psychoterapeuty  Pana Daniela Melerowicza




**********************************8
Edit:

Cyngli napisał/a:

Nic masz z Asią nie robić, bo nie masz żadnego dowodu, że cokolwiek ich łączy. Poza tym Asia to teraz Twój najmniejszy problem, bo nawet jak Asia zniknie, to pojawi się jakaś inna Hania albo Bożenka, a Ty nadal będziesz jedynie ciężarną marudzącą żoną. Twoim problemem jest to, że mąż nie ma do Ciebie szacunku, a nie jakaś tam Frania, Zosia czy Luiza.

telepatia wink

57

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Telepatia!

Bardzo podoba mi się to, co wkleiła Nirvanka.
Miałam nawet to na terapii, jak wyrażać swoje uczucia i jak rozmawiać o swoich potrzebach oraz pragnieniach bez jednoczesnego obrażania/krytykowania drugiej strony. Polecam, serio.

58

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Nirvanka87 uwierz mi facetów irytuje rozmowa o emocjach. To dobre dla psychologów i kobiet.
Autorka musi postawić na prostotę i jasność przekazu. Stwierdzenie: nie zamierzam dłużej żyć w takim małżeństwie. Jest złe, bo nie jest jasnym przekazem człowieka, któremu leży na sercu dobro tego związku. Jest wyrzutem, jest stawianiem ultimatum, kierowaniem się kobiecą dumą. To nic nie da, bo ona chce rozmawiać o swoich krzywdach.

59

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
balin napisał/a:

Nirvanka87 uwierz mi facetów irytuje rozmowa o emocjach. To dobre dla psychologów i kobiet.
Autorka musi postawić na prostotę i jasność przekazu. Stwierdzenie: nie zamierzam dłużej żyć w takim małżeństwie. Jest złe, bo nie jest jasnym przekazem człowieka, któremu leży na sercu dobro tego związku. Jest wyrzutem, jest stawianiem ultimatum, kierowaniem się kobiecą dumą. To nic nie da, bo ona chce rozmawiać o swoich krzywdach.

To co twoim zdaniem powinna zrobić autorka? Jak ma porozmawiać z mężem?

60

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Emilia Róża napisał/a:
balin napisał/a:

Nirvanka87 uwierz mi facetów irytuje rozmowa o emocjach. To dobre dla psychologów i kobiet.
Autorka musi postawić na prostotę i jasność przekazu. Stwierdzenie: nie zamierzam dłużej żyć w takim małżeństwie. Jest złe, bo nie jest jasnym przekazem człowieka, któremu leży na sercu dobro tego związku. Jest wyrzutem, jest stawianiem ultimatum, kierowaniem się kobiecą dumą. To nic nie da, bo ona chce rozmawiać o swoich krzywdach.

To co twoim zdaniem powinna zrobić autorka? Jak ma porozmawiać z mężem?

Post 55.

61

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
balin napisał/a:

Nirvanka87 uwierz mi facetów irytuje rozmowa o emocjach. To dobre dla psychologów i kobiet.
Autorka musi postawić na prostotę i jasność przekazu. Stwierdzenie: nie zamierzam dłużej żyć w takim małżeństwie. Jest złe, bo nie jest jasnym przekazem człowieka, któremu leży na sercu dobro tego związku. Jest wyrzutem, jest stawianiem ultimatum, kierowaniem się kobiecą dumą. To nic nie da, bo ona chce rozmawiać o swoich krzywdach.

normalnie bym sie z tym zgodziła, ale może nie zauważyleś, że tylko komunikaty tego typu działają na męża Autorki. Dopiero, jak ona mówi, ze ona ma dość to wtedy on się przynajmniej chwilowo stara. Dlatego moim zdaniem- może błędnym, w tym przypadku komunikat ja może spowodować jakies wyrzuty sumienia.
No chyba, że on już dawno położył na to lachę, to nic nie pomoże, co najwyżej komunikat " a to pocałuj mnie w dupę i spadaj"

62

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Bardzo Wam dziękuję.
Przede wszystkim chciałabym wiedzieć czy zamierza podjąć tą walkę. Bo jeśli nie, to nie ma chyba nawet sensu się dłużej męczyć.

Na moje zarzuty,że siedzi wiecznie tam słyszę,że mam jeździć z nim, albo najlepiej jak się przeprowadzimy tam bo on ma tam biuro dokumenty etc.
Mam żal do jego rodziców i naprawdę dzwonią wiecznie z każdą pierdołą więc nie mam ochoty się tam pojawiać.
Na zarzuty na temat Asi odpowiedź będzie ta sama. "Jedź i zobacz,że tylko tam pracujemy". Byłam kiedyś jak ona była. Ja siedziałam z jego rodzicami a on co chwilę do niej chodził do biura i coś tam jej gadał.

Myślę,że on wie co ja czuję. Ale tak jak już ktoś napisał, nie bierze pod uwagę tego,że może mnie stracić. Bo staram się być miła. Bo "wybaczam", przymykam oko. Dlatego nie wybiera mnie, dlatego nie przeprasza.

63

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Oczywiście, że wie, co czujesz. Ale ma to gdzieś.

64

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy
Cyngli napisał/a:

Oczywiście, że wie, co czujesz. Ale ma to gdzieś.


Wiem o tym.
I tak naprawdę dlatego tu napisałam. Bo ja o tym wszystkim wiem ale nie mam z kim pogadać. A dopóki się nie skonfrontuję z prawdą , nie podejmę żadnych kroków. Dlatego jestem Wam bardzo wdzięczna za Waszą pomoc.

Nie wiem jeszcze jak ale porozmawiam z nim dzisiaj. Trochę za długo się tak "bujam" więc czas na jakieś decyzje.
Myślę,że jestem w stanie przewidzieć co on mi powie. Ale postaram sie być na tyle poważna i przekonująca żeby uwierzył,że więcej czasu na niego nie zmarnuję.

65

Odp: Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Trzeba z nim poważnie i szczerze porozmawiać...

Posty [ 1 do 65 z 497 ]

Strony 1 2 3 8 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Mojemu mężowi na mnie nie zależy

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024