Santa...
Przecież napisałam, że to wina ojca, że wyniósł się na drugi kraniec Polski.
Ja tylko napisałam, że MI lepiej było w domu z NIM (nawet pijącym). Nie pił codziennie, nie bił, był miły, opiekował się mną, nigdy nie krzyczał, ... a to czy mnie wtedy kochał, nie obchodziło mnie ... nie dał mi tego odczuć
Lou, ale to jest logiczne, że jako dziecko nie widzi się pewnych rzeczy, które na pewno były trudne dla Twojej matki, skoro ojciec jednak pił, co z tego, że nie codziennie... I logiczne jest też to, że Ty masz miłe wspomnienia z okresu, kiedy ojciec był z Wami, jeśli faktycznie nie robił Ci krzywdy... ale pomyśl, czy Twoja mama nie miała powodu jednak, żeby zdecydować tak, jak zdecydowała, skoro wiesz już, jak wyglądał dalszy ciąg? Czy uważasz, że w imię Twojego "dobra" - piszę w cudzysłowie właśnie dlatego, że niekoniecznie musiałoby to być dobro - miała trwać w nieudanym małżeństwie? Czy masz pewność, że gdyby trwała, to nie miałabyś teraz do niej pretensji właśnie o to, że się nie rozwiodła wcześniej? Byłaś dzieckiem i na pewno w jakiś sposób mama chroniła Cię przed nieprzyjemnymi sytuacjami związanymi z ojcem... bez powodu ludzie się nie rozwodzą, a i sąd rozwodu nie da ot, tak sobie, bo ktoś chce...