Witam
Witam
cukier puder napisał/a:Nienawiść to znaczy, ze Ci jeszcze na nim zależy... Obojętność to jest koniec miłości...
Fakt... Cukier puder masz racje...
Elcia, daj znac
Wrócił i obiecuje, ze nie będzie pił do końca życia. Skąd ja to znam?
Juz dawno nie wierzę w te bajki!
Odnośnie nienawiści : niemożliwe żebym coś jeszcze czuła, bo od dawna jest mi obcy.
Nie czuję potrzeby bliskosci, rozmowy itd.
Ja kocham tylko wspomnienia o tamtym chłopaku jakim był kiedyś, ale jego już nie ma! !!
134 2018-02-24 21:00:05 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-02-24 21:00:21)
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:cukier puder napisał/a:Nienawiść to znaczy, ze Ci jeszcze na nim zależy... Obojętność to jest koniec miłości...
Fakt... Cukier puder masz racje...
Elcia, daj znacWrócił i obiecuje, ze nie będzie pił do końca życia. Skąd ja to znam?
Juz dawno nie wierzę w te bajki!
Odnośnie nienawiści : niemożliwe żebym coś jeszcze czuła, bo od dawna jest mi obcy.
Nie czuję potrzeby bliskosci, rozmowy itd.
Ja kocham tylko wspomnienia o tamtym chłopaku jakim był kiedyś, ale jego już nie ma! !!
Elcia, on cię kocha, tylko potrzebuje pomocy (albo ja się nie znam na ludziach).
Kurcze, ja bym dała szansę, bo wiesz ... mi nigdy mój tak nie mówił ...
135 2018-02-24 21:33:31 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-02-24 21:36:38)
elcia23 napisał/a:NarzeczonaSkorpiona napisał/a:Fakt... Cukier puder masz racje...
Elcia, daj znacWrócił i obiecuje, ze nie będzie pił do końca życia. Skąd ja to znam?
Juz dawno nie wierzę w te bajki!
Odnośnie nienawiści : niemożliwe żebym coś jeszcze czuła, bo od dawna jest mi obcy.
Nie czuję potrzeby bliskosci, rozmowy itd.
Ja kocham tylko wspomnienia o tamtym chłopaku jakim był kiedyś, ale jego już nie ma! !!Elcia, on cię kocha, tylko potrzebuje pomocy (albo ja się nie znam na ludziach).
Kurcze, ja bym dała szansę, bo wiesz ... mi nigdy mój tak nie mówił ...
Lou... błagam Cię.
Kolejną szansę po tylu latach chlania?!
Akurat powiedzieć "kocham Cię" jest bardzo łatwo. Mój ojciec też lubił opowiadać o uczuciach, co potem nie przeszkadzało mu w pobiciu matki do nieprzytomności.
Ela, nie bądź naiwna, nie rezygnuj z rozwodu. On miał kupę lat, by iść po pomoc, na terapię, odwyk. Gdyby Cię prawdziwie kochał, to by się leczył.
P.S. Jedyna możliwa pomoc alkoholikowi, to pozwolenie mu na upadek. Nie można pomagać pijakowi, bo wtedy nigdy nie zrozumie, że alkohol rujnuje mu życie.
Co innego, jeśli zdecyduje się na odwyk. Wtedy można go wspierać w tej decyzji, ale też niczego mu nie ułatwiać. To bitwa z nałogiem, którą musi wygrać sam.
136 2018-02-24 22:08:02 Ostatnio edytowany przez elcia23 (2018-02-24 22:20:46)
Tak, on twierdzi, ze mnie kocha tylko, ze to jest chora miłość!
Jak można kogoś kochać i go krzywdzić przez tyle lat?
Wiem, ze jest chory i trochę mi go żal, bo kiedy nie pił potrafił byc dobry.Niestety to juz przeszłość! Teraz nawet po trzezwemu jest podły i bardzo nerwowy. Denerwuje go dosłownie wszystko! Nie ma z nim rozmowy, bo każdy temat kończy się kłótnia.
Lata picia zrobiły swoje. Powinien się leczyć,ale on nie widzi problemu.Przecież nie pije ciagle, pracuje, nie stoi pod sklepem więc o co się czepiam?
Jak pisałam wcześniej on potrafi nie pić nawet 2-3 m-ce a potem jest ciąg 1-2 tygodnie. Robi wtedy co chce!Nie liczy się z nikim!Koszmar po.prostu!
Ja przez te lata liczyłam na cud przemiany?!
Tak, bo cuda się zdarzają!
W jego rodzinie jest przypadek takiego cudu.
Facet przestał pić po 25 latach.Jest trzeźwy już ponad 5 lat!A wcześniej totalne dno.Nie słuchał nikogo.Kilka razy był na odwyku i nic a jeszcze zachorował na raka (kilkanaście lat temu-ale wyzdrowiał) i to też go nie p rzestraszylo. Dopiero jak został dziadkiem się opamietal,bo córka powiedziała mu,ze jeśli będzie pił to nie zbliży sie do wnuka.Zakochał się w maluszku tak, ze przestał pić z dnia na dzień bez terapii!
Poznałam kiedyś kobietę, która miała męża alkoholika. Bardzo długo się z nim męczyła. I wiesz co? Opamiętał się, tzn.zaczął się leczyć po wielu wielu latach. Poznałam ją na terapii DDA i wtedy był już na prostej. Niestety musiał odbić się od dna. No i przez całe życie miał wsparcie w żonie.
Ja widzę Elcia, że tobie też na nim zależy. Gdyby było inaczej, już dawno byś się rozstała.
W sumie dziwię się, że skoro ma przebłyski niepicia i wówczas jest dla ciebie dobry(jak sama piszesz), to czemu w tym czasie nie podejmujecie konkretnych kroków.
Ja jestem z tych, co wolą działać, a nie czekać na cud...
Ale nie krytykuję, róbcie jak uważacie...
Poznałam kiedyś kobietę, która miała męża alkoholika. Bardzo długo się z nim męczyła. I wiesz co? Opamiętał się, tzn.zaczął się leczyć po wielu wielu latach. Poznałam ją na terapii DDA i wtedy był już na prostej. Niestety musiał odbić się od dna. No i przez całe życie miał wsparcie w żonie.
Ja widzę Elcia, że tobie też na nim zależy. Gdyby było inaczej, już dawno byś się rozstała.
W sumie dziwię się, że skoro ma przebłyski niepicia i wówczas jest dla ciebie dobry(jak sama piszesz), to czemu w tym czasie nie podejmujecie konkretnych kroków.
Bo nie ma powodu przecież jest Mu dobrze? Trzeba znać mechanizmy alkoholizmu - bardzo rzadko alkoholik Sam z Siebie postanowi zmienić coś dla rodziny. Niestety najczęściej radykalne kroki typu: odcięcie się od Niego powodują "otrzeźwienie" i strach przed stratą
Chyba tego typu osoby są najmniej stabilnymi osobami. Mówią coś, chcą tego dotrzymać, ale za kilka dni "odmieni im się" i koniec.
140 2018-02-25 14:31:36 Ostatnio edytowany przez Amethis (2018-02-25 14:38:46)
Koniecznie znajdź świadków - rozwód z orzekaniem o winie nie jest walką na argumenty, tylko na dowody.
Jeśli rozwód ma zostać orzeczony z winy męża z powodu jego alkoholizmu, i nie przedstawisz żadnych dowodów, że mąż faktycznie nadużywa alkoholu - gdy żaden świadek tego nie potwierdzi, gdy nigdy nie był karany za jazdę pod wpływem alkoholu, lub gdy nigdy nie była wzywana policja w związku z jego zachowaniem po spożyciu alkoholu, to wówczas wina męża za rozpad małżeństwa może zostać nie udowodniona.Sąd nie będzie zajmował się tym co mówisz, jeśli nie będzie to potwierdzone dowodem.
alkoholizm sam w sobie nie jest czynnikiem który deklasuje i jest przesłanką do rozwodu,, jest chorobą
natomiast zachowania wynikające z już tak,
taki sposób wyrażania się wiele mówi o stosunku do człowieka,
a dowody to już inna sprawa, generalnie na wszystko można znaleźć dowód, trudniej się bronic przed zarzutami, ne tylko przed sądem, życie....
Trzeba znać mechanizmy alkoholizmu
dziewczyny, najlepiej to poznać własne mechanizmy, no chyba ze chce się zostać w strefie kontroli drugiej osoby
w zasadzie nie wiele się różnią od mechanizmów osoby uzależnionej, regulacja w inny sposób i przy pomocy czego innego się odbywa
chodź wiele osób wyznaje zasadę że, ten alko ma tylko nie pić, i pod pełną kontrolą ma być
z dzisiejszej perspektywy, nie za bardzo to za zdrowe uważam, że płytkie nie wspomnę
całe życie żyć czyimś życiem, to ciężkie jest, a gdzie czas dla siebie, świadomość siebie
141 2018-02-26 08:55:51 Ostatnio edytowany przez elcia23 (2018-02-26 09:05:39)
Moi drodzy znam mechanizmy alkoholizmu,bo przez kilka m-cy chodziłam na terapię dla wspoluzaleznionych.
142 2018-02-26 08:56:47 Ostatnio edytowany przez elcia23 (2018-02-26 09:03:21)
☺
143 2018-02-26 08:57:37 Ostatnio edytowany przez elcia23 (2018-02-26 09:16:05)
Przepraszam za post pod postem,ale ciągle wyskakuje mi error i dodaje tylko początek! Nie wiem dlaczego.
Odnośnie mojej sytuacji to wiem,ze on sam musi chcieć się leczyć.Teraz jest w stanie obiecać mi wszystko, ale wiem,ze nie dotrzyma słowa.A ja mam dosyć takiego życia w zawieszeniu!Szkoda mi go bo jak nie pił to potrafił być dobry.W domu zrobi wszystko:ugotuje,upierze,posprzata i jest tzw.złotą rączką.
Niestety lata picia zrobiły swoje, ze ma tak''wyprany'' mózg, że nie słucha nikogo!
144 2018-02-26 12:35:52 Ostatnio edytowany przez pannapanna (2018-02-26 12:37:53)
Dziecko wychowane w takich warunkach już całe życie będzie skrzywione. Warto o tym pomyśleć, jak się potem z dumą pisze, że największe wsparcie podczas rozwodu miało się ze strony dzieci...
CYNGLI JA Ci to wyjaśnię bo miałam taką samą matkę. Otóż te mamusie latami chowają się za plecami dzieci - bo to małe dziecko odrywa od ojca sadysty a mamusia jest bezpieczna. gdy dziecko jest za duże zeby ojciec mógł żeby je bic albo maltretować psychicznie to wtedy obrywa matka. i dopiero wtedy myśli o rozwodzie bo już nikt nie odrywa za nią.
145 2018-02-26 15:35:32 Ostatnio edytowany przez Amethis (2018-02-26 15:41:25)
Cyngli napisał/a:Dziecko wychowane w takich warunkach już całe życie będzie skrzywione. Warto o tym pomyśleć, jak się potem z dumą pisze, że największe wsparcie podczas rozwodu miało się ze strony dzieci...
CYNGLI JA Ci to wyjaśnię bo miałam taką samą matkę. Otóż te mamusie latami chowają się za plecami dzieci - bo to małe dziecko odrywa od ojca sadysty a mamusia jest bezpieczna. gdy dziecko jest za duże zeby ojciec mógł żeby je bic albo maltretować psychicznie to wtedy obrywa matka. i dopiero wtedy myśli o rozwodzie bo już nikt nie odrywa za nią.
mam dziwne odczucie że Cyngli o czymś innym pisze
pannapanna napisał/a:Cyngli napisał/a:Dziecko wychowane w takich warunkach już całe życie będzie skrzywione. Warto o tym pomyśleć, jak się potem z dumą pisze, że największe wsparcie podczas rozwodu miało się ze strony dzieci...
CYNGLI JA Ci to wyjaśnię bo miałam taką samą matkę. Otóż te mamusie latami chowają się za plecami dzieci - bo to małe dziecko odrywa od ojca sadysty a mamusia jest bezpieczna. gdy dziecko jest za duże zeby ojciec mógł żeby je bic albo maltretować psychicznie to wtedy obrywa matka. i dopiero wtedy myśli o rozwodzie bo już nikt nie odrywa za nią.
mam dziwne odczucie że Cyngli o czymś innym pisze
Ja tez mam takie wrażenie!
Zresztą nigdy nie chowałam się za plecami dzieci.Mój psychofag skupiał się na dreczeniu mnie.Dzieci zostawiał w spokoju.Tylko niestety były swiadkami jak mi ublizał, więc pośrednio też cierpiały.
Amethis napisał/a:pannapanna napisał/a:CYNGLI JA Ci to wyjaśnię bo miałam taką samą matkę. Otóż te mamusie latami chowają się za plecami dzieci - bo to małe dziecko odrywa od ojca sadysty a mamusia jest bezpieczna. gdy dziecko jest za duże zeby ojciec mógł żeby je bic albo maltretować psychicznie to wtedy obrywa matka. i dopiero wtedy myśli o rozwodzie bo już nikt nie odrywa za nią.
mam dziwne odczucie że Cyngli o czymś innym pisze
Ja tez mam takie wrażenie!
Zresztą nigdy nie chowałam się za plecami dzieci.Mój psychofag skupiał się na dreczeniu mnie.Dzieci zostawiał w spokoju.Tylko niestety były swiadkami jak mi ublizał, więc pośrednio też cierpiały.
... i to niestety zostaje w psychice dzieci, mają później problemy z własnymi dorosłymi relacjami (DDA), ale z kolei dzieci wychowywane w rodzinie niepełnej (dysfunkcyjnej) jako dorosłe to DDD. Każde kwalifikuje się na terapie
Amethis napisał/a:pannapanna napisał/a:CYNGLI JA Ci to wyjaśnię bo miałam taką samą matkę. Otóż te mamusie latami chowają się za plecami dzieci - bo to małe dziecko odrywa od ojca sadysty a mamusia jest bezpieczna. gdy dziecko jest za duże zeby ojciec mógł żeby je bic albo maltretować psychicznie to wtedy obrywa matka. i dopiero wtedy myśli o rozwodzie bo już nikt nie odrywa za nią.
mam dziwne odczucie że Cyngli o czymś innym pisze
Ja tez mam takie wrażenie!
Zresztą nigdy nie chowałam się za plecami dzieci.Mój psychofag skupiał się na dreczeniu mnie.Dzieci zostawiał w spokoju.Tylko niestety były swiadkami jak mi ublizał, więc pośrednio też cierpiały.
Cierpialy bardziej niż ty bo ty miałaś wybór a one żadnego - były małymi dziewczynkami żyjącymi w lęku, bez poczucia bezpieczenstwa. Tak czy siak ty im to zafundowalas pozwalając na to.
Cyngli pisała dokładnie o tym, nie zacytowalam jej całej wypowiedzi.
A dziś zobacz - każdy użala się nad tobą i ty nad sobą, dalej jesteś dla siebie najważniejsza.
149 2018-02-27 19:06:40 Ostatnio edytowany przez elcia23 (2018-02-27 19:11:05)
elcia23 napisał/a:Amethis napisał/a:mam dziwne odczucie że Cyngli o czymś innym pisze
Ja tez mam takie wrażenie!
Zresztą nigdy nie chowałam się za plecami dzieci.Mój psychofag skupiał się na dreczeniu mnie.Dzieci zostawiał w spokoju.Tylko niestety były swiadkami jak mi ublizał, więc pośrednio też cierpiały.Cierpialy bardziej niż ty bo ty miałaś wybór a one żadnego - były małymi dziewczynkami żyjącymi w lęku, bez poczucia bezpieczenstwa. Tak czy siak ty im to zafundowalas pozwalając na to.
Cyngli pisała dokładnie o tym, nie zacytowalam jej całej wypowiedzi.
A dziś zobacz - każdy użala się nad tobą i ty nad sobą, dalej jesteś dla siebie najważniejsza.
Czyli jestem złą, wyrodną matką!
W dodatku egoistką, która myśli tylko o sobie!
Bardzo dziękuję za ''wsparcie!'!!!
Może rzeczywiście powinnam go rzucić dawno temu i zamieszkać pod mostem z dziećmi.
Wtedy zostałabym matką '''bohaterką ''.
Łatwo jest oceniać innych nie będąc w ich skórze!
Skąd ja to znam?!
pannapanna napisał/a:elcia23 napisał/a:Ja tez mam takie wrażenie!
Zresztą nigdy nie chowałam się za plecami dzieci.Mój psychofag skupiał się na dreczeniu mnie.Dzieci zostawiał w spokoju.Tylko niestety były swiadkami jak mi ublizał, więc pośrednio też cierpiały.Cierpialy bardziej niż ty bo ty miałaś wybór a one żadnego - były małymi dziewczynkami żyjącymi w lęku, bez poczucia bezpieczenstwa. Tak czy siak ty im to zafundowalas pozwalając na to.
Cyngli pisała dokładnie o tym, nie zacytowalam jej całej wypowiedzi.
A dziś zobacz - każdy użala się nad tobą i ty nad sobą, dalej jesteś dla siebie najważniejsza.Czyli jestem złą, wyrodną matką!
W dodatku egoistką, która myśli tylko o sobie!
Bardzo dziękuję za ''wsparcie!'!!!
Może rzeczywiście powinnam go rzucić dawno temu i zamieszkać pod mostem z dziećmi.
Wtedy zostałabym matką '''bohaterką ''.
Łatwo jest oceniać innych nie będąc w ich skórze!
Skąd ja to znam?!
Dlaczego pod mostem?
Są domy dla samotnych matek.
Co do reszty - nie komentuję. Przeszłości się nie cofnie, ale uważam, że masz szczęście, że masz takie dzieci.
151 2018-02-27 21:05:17 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-02-27 21:06:05)
pannapanna napisał/a:elcia23 napisał/a:Ja tez mam takie wrażenie!
Zresztą nigdy nie chowałam się za plecami dzieci.Mój psychofag skupiał się na dreczeniu mnie.Dzieci zostawiał w spokoju.Tylko niestety były swiadkami jak mi ublizał, więc pośrednio też cierpiały.Cierpialy bardziej niż ty bo ty miałaś wybór a one żadnego - były małymi dziewczynkami żyjącymi w lęku, bez poczucia bezpieczenstwa. Tak czy siak ty im to zafundowalas pozwalając na to.
Cyngli pisała dokładnie o tym, nie zacytowalam jej całej wypowiedzi.
A dziś zobacz - każdy użala się nad tobą i ty nad sobą, dalej jesteś dla siebie najważniejsza.Czyli jestem złą, wyrodną matką!
W dodatku egoistką, która myśli tylko o sobie!
Bardzo dziękuję za ''wsparcie!'!!!
Może rzeczywiście powinnam go rzucić dawno temu i zamieszkać pod mostem z dziećmi.
Wtedy zostałabym matką '''bohaterką ''.
Łatwo jest oceniać innych nie będąc w ich skórze!
Skąd ja to znam?!
Elcia,
Ja tak nie uważam. Jednak dom rodzinny, to dom i nie da się go porównać z mieszkaniem w domu samotnej matki.
Nie jesteś egoistką, chciałaś jak najlepiej.
To jest straszne, jak inne osoby (niestety częściej kobiety), nie znając w pełni sytuacji, potrafią szkalować osoby po kilku zamieszczonych postach. Chwytają się jakiegoś zdania i interpretują po swojemu. I osoba pisząca tu, zamiast wsparcia, otrzymuje razy. próbuje się tłumaczyć, usprawiedliwiać swoje postępowanie, ale koniec końców zapędza się w kozi róg. To nie jest mobilizujące do dalszego działania.
Trzymaj się elcia, buziaczki
elcia23 napisał/a:pannapanna napisał/a:Cierpialy bardziej niż ty bo ty miałaś wybór a one żadnego - były małymi dziewczynkami żyjącymi w lęku, bez poczucia bezpieczenstwa. Tak czy siak ty im to zafundowalas pozwalając na to.
Cyngli pisała dokładnie o tym, nie zacytowalam jej całej wypowiedzi.
A dziś zobacz - każdy użala się nad tobą i ty nad sobą, dalej jesteś dla siebie najważniejsza.Czyli jestem złą, wyrodną matką!
W dodatku egoistką, która myśli tylko o sobie!
Bardzo dziękuję za ''wsparcie!'!!!
Może rzeczywiście powinnam go rzucić dawno temu i zamieszkać pod mostem z dziećmi.
Wtedy zostałabym matką '''bohaterką ''.
Łatwo jest oceniać innych nie będąc w ich skórze!
Skąd ja to znam?!Elcia,
Ja tak nie uważam. Jednak dom rodzinny, to dom i nie da się go porównać z mieszkaniem w domu samotnej matki.
Nie jesteś egoistką, chciałaś jak najlepiej.
To jest straszne, jak inne osoby (niestety częściej kobiety), nie znając w pełni sytuacji, potrafią szkalować osoby po kilku zamieszczonych postach. Chwytają się jakiegoś zdania i interpretują po swojemu. I osoba pisząca tu, zamiast wsparcia, otrzymuje razy. próbuje się tłumaczyć, usprawiedliwiać swoje postępowanie, ale koniec końców zapędza się w kozi róg. To nie jest mobilizujące do dalszego działania.
Trzymaj się elcia, buzimaczki
Dzięki Lou☺
Niestety takie jest życie!
Nieraz przekonałam sie o tym na własnej skórze.
Tutaj piszà obce mi osoby i mają zdanie jakie mają.
Ktoś kto nie był nigdy w takiej sytuacji nie jest w stanie zrozumieć mnie i tych wszystkich kobiet, które mają podobne przeżycia. Czytam to forum od dawna i niektóre historie znam na pamięć. Szczególnie bliska jest mi historia Zamoszcze, która rozwiodla się po 30 latach.
Dostała duże wsparcie od forumowiczów i nikt jej nie szkalował, ze tak długo czekała a też miała dzieci.
Dziękuję Ci więc bardzo Lou za wsparcie.
153 2018-03-04 08:38:13 Ostatnio edytowany przez elcia23 (2018-03-04 08:44:02)
Witam☺jakoś straciłam ochotę na pisanie po tej ostrej krytyce, ale co mi tam.
Po pisze samą dla siebie a jak ktoś przeczyta to będzie mi bardzo miło.
154 2018-03-04 08:39:07 Ostatnio edytowany przez elcia23 (2018-03-04 09:43:15)
Tydzień minął spokojnie, bo pana nie było.
Wrócił w piątek i od razu pretensje o wszystko!
Staram się nie odzywać, bo szkoda słów i nerwów!
Wiem, musimy stąd uciekać, bo nie da się tak żyć.
Szkoda mi tego domu (tyle wysiłku włożyłam w niego) ale chyba bardziej ogrodu.
To był mój mały raj!
Niestety, ale w bloku czułam się jak w klatce.
Nie wiem, ile potrwa podział majątku a potem sprzedaż domu, ale obawiam się, że to będą lata świetlne przy jego ciężkim charakterze.
Nie widzę możliwości, żeby mieszkać razem, bo z nim nie idzie się dogadać. Zresztą jego widok źle na mnie działa!
Nie chcę żyć jak moja koleżanka, która po rozwodzie mieszka z byłym, bo on się nie chcę wyprowadzić a ją z 3 dzieci nie stac.
Dokucza jej, ciągle przyjeżdża policja i horror trwa!Miał ponoć iść siedzieć, ale co dalej jak wróci?
elcia przeczytałaś tutaj kilka cierpkich wypowiedzi na swój temat, ale postaraj się tak mocno ich nie przeżywać. Podejdź to tego jak do małej "wprawki" przed rozprawą sądową Prawda jest taka, że sędzia również będzie podchodził do Ciebie i Twojego dramatu dość oschle i rzeczowo. Myślę, że na sali rozpraw padnie pod Twoim adresem kilka "niewygodnych" pytań, dlatego spróbuj może odpowiedzieć sama sobie na te nieprzyjemne zarzuty jakie tutaj padły. Jestem niemal pewna, że padnie pytanie dlaczego tak długo trwałaś w tym związku i warto byłoby rzeczowo na to pytanie odpowiedzieć.
Trzymaj się dziewczyno. Mam nadzieję, że zmienisz swoje życie na lepsze
156 2018-03-04 12:57:48 Ostatnio edytowany przez elcia23 (2018-03-04 13:13:36)
elcia przeczytałaś tutaj kilka cierpkich wypowiedzi na swój temat, ale postaraj się tak mocno ich nie przeżywać. Podejdź to tego jak do małej "wprawki" przed rozprawą sądową
Prawda jest taka, że sędzia również będzie podchodził do Ciebie i Twojego dramatu dość oschle i rzeczowo. Myślę, że na sali rozpraw padnie pod Twoim adresem kilka "niewygodnych" pytań, dlatego spróbuj może odpowiedzieć sama sobie na te nieprzyjemne zarzuty jakie tutaj padły. Jestem niemal pewna, że padnie pytanie dlaczego tak długo trwałaś w tym związku i warto byłoby rzeczowo na to pytanie odpowiedzieć.
Trzymaj się dziewczyno. Mam nadzieję, że zmienisz swoje życie na lepsze
Dzięki za odpowiedź.
Do sprawy mam jeszcze 2 m-ce, więc jeszcze się nie stresuje.
Mam nadzieję, że trafię na ''ludzkiego ''sedziego.
Powiem szczerze, że nie boję się za bardzo, bo mój jeszcze mąż to marny przeciwnik.
Marny w tym sensie, że nie umie się wysłowić.
Miałam ubaw na sprawie o alimenty.
On w ogóle nie słucha co się do niego mówi i nie przyjmuje zdania innych do wiadomości.
Jego musi być na wierzchu. Nawet jak nie ma racji to nigdy się do tego nie przyzna!
Chyba, że mnie zaskoczy i weźmie adwokata?
Boję się tylko o to, że mam za mało dowodów i sąd zapewne odroczy sprawę.
Może ktoś wie czy na tej pierwszej sprawie mogę zgłosić swiadkow, aby zeznawali na następnej sprawie?
Mam też nagrania (jak mi ubliza), ale ich nie zglosiłam, bo to ponoć nielegalne jak on nie wiedział, że go nagrywałam.
Mam też pamiętnik.
Czy jest tu może ktoś kto rozwodzil sie bez świadków z orzekanie o winie? I udało mu się to?
Ją mogę podać tylko córki, bo tylko one wiedziały co wyprawiał.Przy innych się krył i udawał cudownego czlowieka a ją się wstydxilam i też nikomu nie mówiłam.
Wie tylko siostra i przyjaciółka, ale one nigdy nie były bezpośrednio świadkami.
Znajà sytuację z moich opowieści. To chyba nie wystarczy?
Sędzia ma być obiektywny, nie ludzki.
158 2018-03-04 13:21:15 Ostatnio edytowany przez elcia23 (2018-03-04 13:30:52)
Sędzia ma być obiektywny, nie ludzki.
Ludzki też, bo sąd jest chyba dla ludzi.
Sędzia też człowiek i ma chyba empatię?
Chyba, że trafię na jakiegoś słuzbistę!
Na sprawie o alimenty trafiłam na ''ludzkiego ''.Bardzo pozytywny człowiek, ciepły i miły!
Jak mój j.maz zaczał sie wymadrzac to prawie wywalil go za drzwi!
Czy na sprawie rozwodowej jeden sędzia czy więcej?
159 2018-03-04 13:45:42 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-03-04 14:22:38)
Cyngli napisał/a:Sędzia ma być obiektywny, nie ludzki.
Ludzki też, bo sąd jest chyba dla ludzi.
Sędzia też człowiek i ma chyba empatię?
Chyba, że trafię na jakiegoś słuzbistę!
Na sprawie o alimenty trafiłam na ''ludzkiego ''.Bardzo pozytywny człowiek, ciepły i miły!
Jak mój j.maz zaczał sie wymadrzac to prawie wywalil go za drzwi!
Czy na sprawie rozwodowej jeden sędzia czy więcej?
Jeden. Towarzyszy mu dwóch ławników i protokolant.
Sędzia ma przede wszystkim spojrzeć obiektywnie na sytuację i być sprawiedliwy. Empatią nie może się kierować, to by było nieprofesjonalne.
Wysłałam wiadomość na priv
161 2018-03-04 16:41:55 Ostatnio edytowany przez elcia23 (2018-03-04 16:49:42)
Wysłałam wiadomość na priv
Niestety nie mogę odebrać poczty,bo zapomniałam hasła.Dawno nie korzystałam.
Nie umie odzyskać hasła.Mało znam się na takich rzeczach.
Chyba, że przez to forum wyślę ci nowy adres mailowy.
Chodzi mi o wysłanie adresu mejlem.
Czytałam Twój wątek 2 razy i mam ochotę przeczytać 3.
To jakbym ja pisała!
Te same przemyślenia,refleksje,odczucia! Byłam wstrząśnięta, że jest ktoś kto odczuwa, myśli tak samo jak ja!
Sytuacja też podobna! Szok po prostu!!!
Pozdrawiam Cię serdecznie ☺
162 2018-03-04 17:42:07 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-03-04 17:42:30)
Tydzień minął spokojnie, bo pana nie było.
Wrócił w piątek i od razu pretensje o wszystko!
Staram się nie odzywać, bo szkoda słów i nerwów!
Wiem, musimy stąd uciekać, bo nie da się tak żyć.
Szkoda mi tego domu (tyle wysiłku włożyłam w niego) ale chyba bardziej ogrodu.
To był mój mały raj!
Niestety, ale w bloku czułam się jak w klatce.
Nie wiem, ile potrwa podział majątku a potem sprzedaż domu, ale obawiam się, że to będą lata świetlne przy jego ciężkim charakterze.
Nie widzę możliwości, żeby mieszkać razem, bo z nim nie idzie się dogadać. Zresztą jego widok źle na mnie działa!
Nie chcę żyć jak moja koleżanka, która po rozwodzie mieszka z byłym, bo on się nie chcę wyprowadzić a ją z 3 dzieci nie stac.
Dokucza jej, ciągle przyjeżdża policja i horror trwa!Miał ponoć iść siedzieć, ale co dalej jak wróci?
Elcia,
U mnie podobna sytuacja z domem, z tym, że dla mnie dom nie był rajem, choć przyzwyczaiłam się do swobody. I też podejrzewam, że sprawy będą się ciągnęły latami.
Choć u mnie kilka dni temu (już myślałam, że to wigilia) pan przemówił ludzkim głosem
Kochana Elciu życze Ci obys doczekała sie wolnych chwil od pana alkocholika .Czasami wszystko nie jest takie proste jak nam się wydaje , ale my i nasze potrzeby są bardzo ważne .Dbaj o siebie i walcz o lepsze jutro .Trzymam za Ciebie kciuku
i.Dasz sobie radę .Pozdrawiam.
Dziękuję kochane za wsparcie.To takie miłe, że jest ktoś kto mi dobrze życzy.Tak bardzo potrzebuję wsparcia a w sumie jestem z tym sama.
Przyjaciółka dużo mi pomaga, ale ma swoje życie, swoje problemy i nie chcę zawracać jej ciągle głowy.
Siostra niestety odcięła się od tematu!
Przykro mi bardzo bo od dawna wie jak wygląda moje życie. Nie liczyłam na nic wielkiego, ale na słowa:jestem z tobą, trzymaj się, możesz na mnie liczyć czy coś w tym stylu!Czy to tak wiele?
Kiedy zapytałam co robic usłyszałam, żebym zacisnela zeby i jakoś wytrwała.
Moje serce wtedy pękło, bo okazało się, ze nie mogę liczyć na własną siostrę.
Córek staram się nie obciążać Tym.Wiedzą oczywiście co się dzieje, ale moje przemyślenia i rozterki zostawiam dla przyjaciółki i teraz dla Was.
A może źle robię? Może powinnam na bieźaco mówić corkom wszystko?
Jak sądzicie?
Lou czy Ty jestes po rozwodzie?
Sądzę, że córki powinny teraz żyć swoim życiem. Dość już przeżyły.
Elcia,
Pisałam kiedyś do ciebie na priv.
U mnie w domu nie robimy z tego tajemnicy, bo po fakcie byłoby wielkie zdziwienie.
Ogólnie uważam, że można przekazać do informacji niezbędne minimum, bez wchodzenia w szczegóły.
Jak masz nowa poczte, to tutaj w ustawieniach ją zmień i po kłopocie. Daj znac jak to zrobisz.
169 2018-03-05 09:01:20 Ostatnio edytowany przez elcia23 (2018-03-05 09:08:57)
Zamoszcz,Lou podaję Wam nowy adres:
ella2208@wp.pl jeśli chcecie to napiszcie.
Zamoszcz próbowałam zmienić tutaj adres,ale wyskakuje mi, ze ten, który mam jest zajęty, więc podaję stary.Nie chcę tworzyć kolejnego, bo za dużo potem do zapamiętania.
Cóż, pamięć już nie ta!
Cyngli dzieci wiedzà co się dzieje, ale bez szczegółów. Ja też myślę, że tak lepiej!
Są dorosłe, więc same potrafią ocenić sytuację. Nigdy ich nie nastawialam przeciw ojcu (choć on twierdzi inaczej), bo są/były na tyle mądre, żeby wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski.
Bardzo mądrze. Dzieci dużo widzą, a im są starsze, tym bardziej wyrabiają sobie własne zdanie na różne tematy.
Zamoszcz,Lou podaję Wam nowy adres:
ella2208@wp.pl jeśli chcecie to napiszcie.
Zamoszcz próbowałam zmienić tutaj adres,ale wyskakuje mi, ze ten, który mam jest zajęty, więc podaję stary.Nie chcę tworzyć kolejnego, bo za dużo potem do zapamiętania.
Cóż, pamięć już nie ta!Cyngli dzieci wiedzà co się dzieje, ale bez szczegółów. Ja też myślę, że tak lepiej!
Są dorosłe, więc same potrafią ocenić sytuację. Nigdy ich nie nastawialam przeciw ojcu (choć on twierdzi inaczej), bo są/były na tyle mądre, żeby wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski.
Haha ... Mój też twierdzi, że nastawiam dzieci.
Kurczę, całe życie pracowali (ojcowie) na szacunek ze strony dzieci, a teraz zdziwieni co się dzieje
elcia23 napisał/a:Zamoszcz,Lou podaję Wam nowy adres:
ella2208@wp.pl jeśli chcecie to napiszcie.
Zamoszcz próbowałam zmienić tutaj adres,ale wyskakuje mi, ze ten, który mam jest zajęty, więc podaję stary.Nie chcę tworzyć kolejnego, bo za dużo potem do zapamiętania.
Cóż, pamięć już nie ta!Cyngli dzieci wiedzà co się dzieje, ale bez szczegółów. Ja też myślę, że tak lepiej!
Są dorosłe, więc same potrafią ocenić sytuację. Nigdy ich nie nastawialam przeciw ojcu (choć on twierdzi inaczej), bo są/były na tyle mądre, żeby wyciągnąć z tego odpowiednie wnioski.Haha ... Mój też twierdzi, że nastawiam dzieci.
Kurczę, całe życie pracowali (ojcowie) na szacunek ze strony dzieci, a teraz zdziwieni co się dzieje
Dokładnie !
Mój uważa , ze jest superojcem,bo przecież nigdy córek nie uderzył.
A ze czasem krzyknie to nic.Zawsze to moja wina, bo je za bardzo rozpusciłam!
Pytam się wtedy a gdzie Ty byłeś? Na wojnie?
Nie !On się bawił z kolegami (czyt.pił).
Dobrych rzeczy nigdy nie widział:nie interesował się co u dzieci w szkole, nie rozmawiał, nie pochwalił itd.
Za to jak było coś nie tak od razu się pieklił.
Nawet nie dawał szansy na wytłumaczenie!
I to jest wg.niego wychowywanie!
173 2018-03-05 22:52:04 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-03-05 22:52:30)
Elcia,
U mnie trochę inaczej. Zero zainteresowania nauką, czy innymi prywatnymi sprawami dotyczącymi dzieci. A jak się wpasowały w jego zainteresowania, to ok. Nie lubił dostosowywać swojego czasu do potrzeb dziecka. Miał inne priorytety
174 2018-03-10 13:42:15 Ostatnio edytowany przez elcia23 (2018-03-10 13:59:10)
Kolejny ciężki weekend!
Pan wrócił z delegacji a ja siedzę jak na szpilkach!
Jeszcze go nie widziałam, bo wczoraj byłam w pracy na 2 zmianie a dzisiaj zmył się z rana. Śpi na dole a my na górze, więc na szczęście go nie widziałam.Tylko ze ja mam pokój połączony z kuchnią, więc jak przychodzi coś zjesc to muszę go oglądać. Sam fakt, ze on jest w domu źle na mnie działa!
Jestem ciągle poddenerwowana!
Dobrze, ze zaraz idę do pracy!
Nie będę chociaz zastanawiać się w jakim stanie wróci i jak będzie się zachowywał!
Jak to przetrwać i nie zwariować? ??
Mam swój plan na wyprowadzke, ale to będzie dopiero ok.sierpnia.
Kolejny ciężki weekend!
Pan wrócił z delegacji a ja siedzę jak na szpilkach!
Jeszcze go nie widziałam, bo wczoraj byłam w pracy na 2 zmianie a dzisiaj zmył się z rana. Śpi na dole a my na górze, więc na szczęście to nie widziałam.Tylko ze ja mam pokój połączony z kuchnią, więc jak przychodzi coś zjesc to muszę go oglądać. Sam fakt, ze on jest w domu źle na mnie działa!
Jestem ciągle poddenerwowana!
Dobrze, ze zaraz idę do pracy!
Elcia,
Trzymaj się.
U mnie (nie wiem czy czytałaś, jak pisałam) kilka dni temu przemówił "ludzkim głosem". Już się boję, co będzie, bo przecież to nie była Wigilia
176 2018-03-10 13:53:15 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2018-03-10 13:58:14)
Elcia23 obojętność, obojętność kobieto .
Dla alkoholika to zawsze: "ktoś nastawił dzieci przeciwko mnie" (nie po prostu mają oczy i wiedzą jakim jesteś dup..), "ja tylko jak połowa pijanej populacji piję, nie ma w tym nic gorszącego", "nie uderzyłem=/=nie krzywdzę". Olej to . Za duża jesteś na słuchanie bajek. Skoncentruj się na sobie, wytwórz obojętność - uwierz mi działa. Takie pilnowanie jak gówniarza tylko niszczy Twoją psychikę.
Dacie radę, ja dałam z ojcem to i Wy dacie . Tylko więcej wiary w Siebie i wreszcie zacznijcie patrzeć na Siebie.
Lou co mowi twoj ludzkim głosem?
Nie będzie pił?
Chce zgody?
Co Ty na to?Widzisz w tym jakaś szansę dla Was? Czy mu jeszcze wierzysz?
Ja mojemu nie ufam już dawno!
Zapytałam córki czy jeśliby ojciec przestał pić całkowicie to dac mu jeszcze szansę.
Stwierdziły jednak, ze to nierealne, ze to kolejne kłamstwo. Teraz obiecuje a za chwilę o tym zapomni i jeszcze będzie się dziwił: a cóż takiego się stało ,ze trochę wypiłem!
On przecież nigdy nie był pijany- nawet jak się przewrócił.
Leśny Owoc- na pokaz jestem obojętna i twarda.Nie dam mu tej satysfakcji, ze przez niego cierpię!
Niestety tylko na pokaz!
W środku aż się gotuję od nadmiaru emocji.
To takie trudne i tak cholernie boli!
Chciałabym wyłączyć myślenie, ale niestety nie da się !
Pozdrawiam serdecznie i spadam do pracy
Lou co mowi twoj ludzkim głosem?
Nie będzie pił?
Chce zgody?
Co Ty na to?Widzisz w tym jakaś szansę dla Was? Czy mu jeszcze wierzysz?
Ja mojemu nie ufam już dawno!
Zapytałam córki czy jeśliby ojciec przestał pić całkowicie to dac mu jeszcze szansę.
Stwierdziły jednak, ze to nierealne, ze to kolejne kłamstwo. Teraz obiecuje a za chwilę o tym zapomni i jeszcze będzie się dziwił: a cóż takiego się stało ,ze trochę wypiłem!
On przecież nigdy nie był pijany- nawet jak się przewrócił.
Leśny Owoc- na pokaz jestem obojętna i twarda.Nie dam mu tej satysfakcji, ze przez niego cierpię!
Niestety tylko na pokaz!
W środku aż się gotuję od nadmiaru emocji.
To takie trudne i tak cholernie boli!
Chciałabym wyłączyć myślenie, ale niestety nie da się !
Pozdrawiam serdecznie i spadam do pracy
Elcia,
Nie nie ... nic z tych rzeczy. Żadnych deklaracji, chęci zgody. On nigdy nie widział i nie widzi u siebie nic złego. Po prostu odezwał się do mnie w sprawie formalnej ale po ludzku- po prostu ... bez warczenia, burczenia ...
180 2018-03-10 18:21:27 Ostatnio edytowany przez Leśny_owoc (2018-03-10 18:22:12)
Leśny Owoc- na pokaz jestem obojętna i twarda.Nie dam mu tej satysfakcji, ze przez niego cierpię!
Niestety tylko na pokaz!
W środku aż się gotuję od nadmiaru emocji.
To takie trudne i tak cholernie boli!
Chciałabym wyłączyć myślenie, ale niestety nie da się !
Pozdrawiam serdecznie i spadam do pracy
Ale to nie chodzi o to, aby taką być na pokaz. Co z tego? Przecież obojętność ma Ci przynieść spokój psychiczny, a nie być środkiem "pokazania Mu" . Może rzeczywiście warto wyżalić się bliskiej osobie oraz zabrać się za ćwiczenia - na pewno lepiej się po nich śpi
. Wiem, że nie jest to proste, ale najważniejsze zacząć robić kroki tu temu.
elcia23 napisał/a:Leśny Owoc- na pokaz jestem obojętna i twarda.Nie dam mu tej satysfakcji, ze przez niego cierpię!
Niestety tylko na pokaz!
W środku aż się gotuję od nadmiaru emocji.
To takie trudne i tak cholernie boli!
Chciałabym wyłączyć myślenie, ale niestety nie da się !
Pozdrawiam serdecznie i spadam do pracyAle to nie chodzi o to, aby taką być na pokaz. Co z tego? Przecież obojętność ma Ci przynieść spokój psychiczny, a nie być środkiem "pokazania Mu"
. Może rzeczywiście warto wyżalić się bliskiej osobie oraz zabrać się za ćwiczenia - na pewno lepiej się po nich śpi
. Wiem, że nie jest to proste, ale najważniejsze zacząć robić kroki tu temu.
jakie ćwiczenia?
Leśny_owoc napisał/a:elcia23 napisał/a:Leśny Owoc- na pokaz jestem obojętna i twarda.Nie dam mu tej satysfakcji, ze przez niego cierpię!
Niestety tylko na pokaz!
W środku aż się gotuję od nadmiaru emocji.
To takie trudne i tak cholernie boli!
Chciałabym wyłączyć myślenie, ale niestety nie da się !
Pozdrawiam serdecznie i spadam do pracyAle to nie chodzi o to, aby taką być na pokaz. Co z tego? Przecież obojętność ma Ci przynieść spokój psychiczny, a nie być środkiem "pokazania Mu"
. Może rzeczywiście warto wyżalić się bliskiej osobie oraz zabrać się za ćwiczenia - na pewno lepiej się po nich śpi
. Wiem, że nie jest to proste, ale najważniejsze zacząć robić kroki tu temu.
jakie ćwiczenia?
Taniec, bieganie, aerobik . Mi naprawdę pomagało.
pannapanna napisał/a:elcia23 napisał/a:Ja tez mam takie wrażenie!
Zresztą nigdy nie chowałam się za plecami dzieci.Mój psychofag skupiał się na dreczeniu mnie.Dzieci zostawiał w spokoju.Tylko niestety były swiadkami jak mi ublizał, więc pośrednio też cierpiały.Cierpialy bardziej niż ty bo ty miałaś wybór a one żadnego - były małymi dziewczynkami żyjącymi w lęku, bez poczucia bezpieczenstwa. Tak czy siak ty im to zafundowalas pozwalając na to.
Cyngli pisała dokładnie o tym, nie zacytowalam jej całej wypowiedzi.
A dziś zobacz - każdy użala się nad tobą i ty nad sobą, dalej jesteś dla siebie najważniejsza.Czyli jestem złą, wyrodną matką!
W dodatku egoistką, która myśli tylko o sobie!
Bardzo dziękuję za ''wsparcie!'!!!
Może rzeczywiście powinnam go rzucić dawno temu i zamieszkać pod mostem z dziećmi.
Wtedy zostałabym matką '''bohaterką ''.
Łatwo jest oceniać innych nie będąc w ich skórze!
Skąd ja to znam?!
Tyłki ze ja byłam dokładnie w twojej skórze. .. i dokładnie - odeszłam z 2 dzieci do domu samotnej matki żeby nie patrzyły na pana psychopatę od małego. ... to było wiele lat temu i dawno stanęłam na nogi, moje dzieci dzięki mnie (i tylko mnie bo zapracowalm sama na wszystko co mamy) nie wiedzą jak to mieszkać z tatusiem alkoholikiem. Wyszłam z dziećmi tak jak staliśmy i nigdy nie wróciłam. W dodatku jedno byli niepełnosprawne. Także widzisz, jak się chce - to można. Ty nie chciałaś odejś więc zafundowalas dzieciom koszmar. Myślę że tylko ci się wydaje że masz takie silne córki które będąc nastolatkami w dodatku cię wspierają. Myślę że wystawią ci jeszcze rachunek tak jak ja wystawiłam mojej matce która skazała mnie na życie z ojcem alkoholikiem pod jednym dachem. Moja matka jest identyczna jak ty i też odeszła do ojca gdy byłam już pełnoletnia. W dodatku usta ma pełne frazesów jak to ona cierpiała w tym związku. Nie mam wątpliwości że moja matka nigdy mnie nie kochała, natomiast ojciec mimo że alkoholik i sadysta dawał jej pewne bezpieczeństwo materialne i nie musiała w swoim życiu za dużo robić. Całe życie żyła tym że inni wspolczuli jej takiego męża. Nawet ze mnie zrobiła powiernika i mi się użalała haha.
Także nie dziw się że widzę podobieństwa. Myślę że doskonale wiem co czują teraz twoje córki.
Pannapanna,
Ja byłam na różnych etapach swojego życia po różnych stronach, również jako dziecko wychowywane tylko przez mamę. Nie wspominam tego jako szczęśliwe dzieciństwo. Przez długi czas miałam mamie za złe, że nie walczyła (tak mi się wtedy wydawało), że pozwoliła ojcu odejść. Dzieciństwo w niepełnej rodzinie nie jest szczęśliwym dzieciństwem.
185 2018-03-10 21:32:35 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-03-10 21:33:39)
Pannapanna,
Ja byłam na różnych etapach swojego życia po różnych stronach, również jako dziecko wychowywane tylko przez mamę. Nie wspominam tego jako szczęśliwe dzieciństwo. Przez długi czas miałam mamie za złe, że nie walczyła (tak mi się wtedy wydawało), że pozwoliła ojcu odejść. Dzieciństwo w niepełnej rodzinie nie jest szczęśliwym dzieciństwem.
To dzieciństwo w pełnej rodzinie z problemem alkoholowym jest lepsze?
Odpowiem za Ciebie - NIE JEST.
Lepiej mieć tylko mamę, która kocha, niż mamę zapłakaną, pobitą i pijanego ojca.
Lou71.71 napisał/a:Pannapanna,
Ja byłam na różnych etapach swojego życia po różnych stronach, również jako dziecko wychowywane tylko przez mamę. Nie wspominam tego jako szczęśliwe dzieciństwo. Przez długi czas miałam mamie za złe, że nie walczyła (tak mi się wtedy wydawało), że pozwoliła ojcu odejść. Dzieciństwo w niepełnej rodzinie nie jest szczęśliwym dzieciństwem.To dzieciństwo w pełnej rodzinie z problemem alkoholowym jest lepsze?
Odpowiem za Ciebie - NIE JEST.
Lepiej mieć tylko mamę, która kocha, niż mamę zapłakaną, pobitą i pijanego ojca.
Nie każdy pijak, czy alkoholik bije.
Poza tym chociaż czasami ma się ojca trzeźwego - na spacer, rozmowy, zabawy w domu, czy choćby występy dziecka w szkole.
Po rozwodzie rodziców nie miałam ojca w ogóle, nigdy, zero, nic (żadne urodziny, sukcesy, porażki). Jakby umarł. Czy to jest lepsze?
187 2018-03-10 23:39:11 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-03-10 23:47:05)
Po rozwodzie rodziców nie miałam ojca w ogóle, nigdy, zero, nic (żadne urodziny, sukcesy, porażki). Jakby umarł. Czy to jest lepsze?
A dopóki się rodzice nie rozwiedli, to miałaś?
Nie pytam złośliwie, żeby nie było i żeby znowu nie wynikła z tego jakaś forumowa afera. Ale to, że po rozwodzie rodziców Twój ojciec nie przyszedł na przedstawienie w szkole czy w przedszkolu, to jest tylko i wyłącznie jego wybór, nie Twojej Matki. Pora może to zrozumieć, zwłaszcza, że sama masz dzieci...
Cyngli napisał/a:Lou71.71 napisał/a:Pannapanna,
Ja byłam na różnych etapach swojego życia po różnych stronach, również jako dziecko wychowywane tylko przez mamę. Nie wspominam tego jako szczęśliwe dzieciństwo. Przez długi czas miałam mamie za złe, że nie walczyła (tak mi się wtedy wydawało), że pozwoliła ojcu odejść. Dzieciństwo w niepełnej rodzinie nie jest szczęśliwym dzieciństwem.To dzieciństwo w pełnej rodzinie z problemem alkoholowym jest lepsze?
Odpowiem za Ciebie - NIE JEST.
Lepiej mieć tylko mamę, która kocha, niż mamę zapłakaną, pobitą i pijanego ojca.Nie każdy pijak, czy alkoholik bije.
Poza tym chociaż czasami ma się ojca trzeźwego - na spacer, rozmowy, zabawy w domu, czy choćby występy dziecka w szkole.
Po rozwodzie rodziców nie miałam ojca w ogóle, nigdy, zero, nic (żadne urodziny, sukcesy, porażki). Jakby umarł. Czy to jest lepsze?
Ja też nie miałam. A jak już przychodził, to śmierdzący alkoholem. Było mi wtedy przykro i cieszyłam się, że w ogóle jest. Dzisiaj, po latach terapii wiem, że lepiej, by go w ogóle nie było, bo takie sytuacje (jak np. pijany ojciec na wizycie u dziecka) wcale nie powinny mieć miejsca.
Więc tak, lepiej w ogóle nie mieć ojca, niż mieć ojca alkoholika. Ok, nie każdy pijak bije. Ale KAŻDY jest w szponach nałogu, co powoduje dziwne zachowania, na które potem dziecko musi patrzeć, co z kolei zakorzenia w dziecku złe wzorce. Taki alkoholik to chodząca patologia. Takich ludzi się pozbywa z najbliższego otoczenia dla własnego dobra i dobra dziecka.
189 2018-03-11 10:54:50 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-03-11 11:06:14)
Lou71.71 napisał/a:Po rozwodzie rodziców nie miałam ojca w ogóle, nigdy, zero, nic (żadne urodziny, sukcesy, porażki). Jakby umarł. Czy to jest lepsze?
A dopóki się rodzice nie rozwiedli, to miałaś?
Nie pytam złośliwie, żeby nie było i żeby znowu nie wynikła z tego jakaś forumowa afera. Ale to, że po rozwodzie rodziców Twój ojciec nie przyszedł na przedstawienie w szkole czy w przedszkolu, to jest tylko i wyłącznie jego wybór, nie Twojej Matki. Pora może to zrozumieć, zwłaszcza, że sama masz dzieci...
Ja nie mam żalu to mamy. Nigdzie o tym nie napisałam (znowu złe wnioski), a wręcz przeciwnie, na innym wątku trochę więcej o tym. Gdy mieszkali razem, to tak- miałam tatę. Jeździliśmy razem nad jezioro, chodziliśmy na lody, na rower, grał ze mną w piłkę, w badbintona, w domu graliśmy w gry planszowe, rozmawialiśmy (to było dla mnie ważne, miłe, fajne ...) Takiego go pamiętam ... A później jak odszedł ... trudno mi było przebywać w towarzystwie koleżanek mających ojca - gdy przychodziłam do nich do domu, a tam mama, tata ... Czułam się inna, odsuwałam się od nich, wstydziłam się mojego domu ... nowo poznanym koleżankom kłamałam gdzie jest ojciec, kiedy mówiliśmy o rodzicach (wymyślałam różne wersje-śmierć, praca za granicą, w delegacji ... )
I jeszcze raz powtórzę-nie miałam i nie mam żalu do mamy, jedynie do niego. I dlatego ciągle zastanawiam się co jest lepsze dla dziecka ...
I druga sprawa-teraz inaczej otoczenie reaguje na takie sprawy, więcej jest tego typu rodzin, za moich czasów byłam ewenementem
santapietruszka napisał/a:Lou71.71 napisał/a:Po rozwodzie rodziców nie miałam ojca w ogóle, nigdy, zero, nic (żadne urodziny, sukcesy, porażki). Jakby umarł. Czy to jest lepsze?
A dopóki się rodzice nie rozwiedli, to miałaś?
Nie pytam złośliwie, żeby nie było i żeby znowu nie wynikła z tego jakaś forumowa afera. Ale to, że po rozwodzie rodziców Twój ojciec nie przyszedł na przedstawienie w szkole czy w przedszkolu, to jest tylko i wyłącznie jego wybór, nie Twojej Matki. Pora może to zrozumieć, zwłaszcza, że sama masz dzieci...
Ja nie mam żalu to mamy. Nigdzie o tym nie napisałam (znowu złe wnioski), a wręcz przeciwnie, na innym wątku trochę więcej o tym. Gdy mieszkali razem, to tak- miałam tatę. Jeździliśmy razem nad jezioro, chodziliśmy na lody, na rower, grał ze mną w piłkę, w badbintona, w domu graliśmy w gry planszowe, rozmawialiśmy (to było dla mnie ważne, miłe, fajne ...)
Ja nie napisałam, że masz żal do matki. Ja napisałam tylko, że to, że ojciec się od Ciebie po rozwodzie odciął, to jest tylko i wyłącznie jego wybór. Najwyraźniej jednak Cię nie kochał, skoro i z Tobą się rozwiódł. Przykre to, ale niestety tak to właśnie wygląda, dla kochającego ojca nie ma znaczenia, czy dogaduje się z matką swojego dziecka, czy nie. A czy przy okazji nie było tak, że to właśnie Twoja mama organizowała te spacery, wycieczki itd, dopóki byli razem - i po prostu w końcu brakło jej na to sił?
Zaznaczam, że nadal nie mówię nic złośliwego. Po prostu tak to widzę, takie sytuacje. Sama jestem po rozwodzie i wiem, jak mogą wyglądać kontakty ojca z dziećmi.
191 2018-03-11 11:04:44 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2018-03-11 11:08:14)
santapietruszka napisał/a:Lou71.71 napisał/a:Po rozwodzie rodziców nie miałam ojca w ogóle, nigdy, zero, nic (żadne urodziny, sukcesy, porażki). Jakby umarł. Czy to jest lepsze?
A dopóki się rodzice nie rozwiedli, to miałaś?
Nie pytam złośliwie, żeby nie było i żeby znowu nie wynikła z tego jakaś forumowa afera. Ale to, że po rozwodzie rodziców Twój ojciec nie przyszedł na przedstawienie w szkole czy w przedszkolu, to jest tylko i wyłącznie jego wybór, nie Twojej Matki. Pora może to zrozumieć, zwłaszcza, że sama masz dzieci...
Ja nie mam żalu to mamy. Nigdzie o tym nie napisałam (znowu złe wnioski), a wręcz przeciwnie, na innym wątku trochę więcej o tym. Gdy mieszkali razem, to tak- miałam tatę. Jeździliśmy razem nad jezioro, chodziliśmy na lody, na rower, grał ze mną w piłkę, w badbintona, w domu graliśmy w gry planszowe, rozmawialiśmy (to było dla mnie ważne, miłe, fajne ...)
Twój ojciec o Ciebie nie walczył, choć powinien. Przestał się Tobą interesować po rozwodzie. PRZEPRASZAM CIĘ, ale dla mnie taki człowiek to totalne zero. I już naprawdę wolałabym WCALE nie mieć ojca.
Każde dziecko zasługuje na to, by mieć oboje normalnych kochających rodziców... to bardzo przykre, że nie zawsze się to udaje. Ile z nich cierpi potem w dorosłym życiu...
Ja miałam tatę, na papierze. Pamiętał o urodzinach, kupował prezenty. Ale nie dawał tego, czego potrzebowałam, wsparcia, obecności. Na początku przychodził na widzenia, ale zawsze pod wpływem. W końcu przestał przychodzić. Założył druga rodzinę. Urodziło mu się dziecko, które potem również zostawił. Tacy ludzie nie powinni się wiązać i rozmnażać, bo tylko krzywdzą innych...
Santa...
Przecież napisałam, że to wina ojca, że wyniósł się na drugi kraniec Polski.
Ja tylko napisałam, że MI lepiej było w domu z NIM (nawet pijącym). Nie pił codziennie, nie bił, był miły, opiekował się mną, nigdy nie krzyczał, ... a to czy mnie wtedy kochał, nie obchodziło mnie ... nie dał mi tego odczuć
193 2018-03-11 11:12:31 Ostatnio edytowany przez elcia23 (2018-03-11 11:22:55)
Pannapanna bardzo Ci współczuję przeszłosci!Tylko nie mogę pojąć dlaczego Ty mimo upływu lat ciągle ziejesz nienawiścią do matki?
To było wieki temu !Taka nienawiść niszczy życie.
Chyba pora zamknąć przeszłość!
I może wybaczyć?
Tymbardziej, ze nie masz chyba kontaktów z matką.
Mnie też ojciec bardzo krzywdził przez całe życie, ale mu wybaczyłam.I wiesz co?
Poczułam się dużo lepiej niż czułam się przez te wszystkie lata kiedy karmiłam się nienawiścią.
Długo czekałam na to ''oczyszczenie ''ale było warto.
Mam nadzieję, ze po przejściach z jeszcze mężem też kiedyś dojadę do tego punktu!
Ty natomiast wolisz wszystkie kobiety/matki
napietnowaç i uwazasz, ze sa takie same jak Twoja matka.
Niestety mylisz się i to bardzo.
Ja bardzo kocham moje dzieci i vice versa.
Nigdy nie miały do mnie pretensji o to, ze nie odeszłam od ich ojca.Dużo rozmawiamy o wszystkim i wspieramy sie na każdym kroku, więc napewno nie jestem jak Twoja matka, więc proszę Cię nie wydawać opini na mój temat!
194 2018-03-11 11:14:50 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-03-11 11:18:23)
Lou71.71 napisał/a:santapietruszka napisał/a:A dopóki się rodzice nie rozwiedli, to miałaś?
Nie pytam złośliwie, żeby nie było i żeby znowu nie wynikła z tego jakaś forumowa afera. Ale to, że po rozwodzie rodziców Twój ojciec nie przyszedł na przedstawienie w szkole czy w przedszkolu, to jest tylko i wyłącznie jego wybór, nie Twojej Matki. Pora może to zrozumieć, zwłaszcza, że sama masz dzieci...
Ja nie mam żalu to mamy. Nigdzie o tym nie napisałam (znowu złe wnioski), a wręcz przeciwnie, na innym wątku trochę więcej o tym. Gdy mieszkali razem, to tak- miałam tatę. Jeździliśmy razem nad jezioro, chodziliśmy na lody, na rower, grał ze mną w piłkę, w badbintona, w domu graliśmy w gry planszowe, rozmawialiśmy (to było dla mnie ważne, miłe, fajne ...)
Twój ojciec o Ciebie nie walczył, choć powinien. Przestał się Tobą interesować po rozwodzie. PRZEPRASZAM CIĘ, ale dla mnie taki człowiek to totalne zero. I już naprawdę wolałabym WCALE nie mieć ojca.
Każde dziecko zasługuje na to, by mieć oboje normalnych kochających rodziców... to bardzo przykre, że nie zawsze się to udaje. Ile z nich cierpi potem w dorosłym życiu...
Też uważam, że tacy ludzie nie powinni się wiązać, ale gdy już popełnią swój błąd, to powinni postępować jak dorośli ludzie.
I tak jest jak mówisz, kiedy dorosłam przestał się dla mnie liczyć, ale żal dzieciństwa bez ojca pozostał. Gdybym mogła wybrać i zmienić tamten czas, to chciałabym, aby pozostał ze mną aż do mojej np.pełnoletnościJa miałam tatę, na papierze. Pamiętał o urodzinach, kupował prezenty. Ale nie dawał tego, czego potrzebowałam, wsparcia, obecności. Na początku przychodził na widzenia, ale zawsze pod wpływem. W końcu przestał przychodzić. Założył druga rodzinę. Urodziło mu się dziecko, które potem również zostawił. Tacy ludzie nie powinni się wiązać i rozmnażać, bo tylko krzywdzą innych...
Kurcze,
Tyle się napisałam poryczałam pisząc i nie przeszło
195 2018-03-11 11:21:18 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-03-11 11:21:39)
I co ja chciałam napisać ...hmmm
Generalnie - że jest dla mnie nikim ... ble ble ...
Ale, gdybym mogła wybrać, zadecydować, to chciałabym, aby pozostał ze mną dłużej, np.do pełnoletności. To, że nie kochał-wiem. Ale wówczas będąc dzieckiem, nie dał mi tego odczuć-nie krzyczał, był miły, wesoły ... (oczywiście, kiedy był w stanie )