Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Strony Poprzednia 1 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 326 do 390 z 425 ]

326

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Burzowy napisał/a:

Skąd ta pewnosc, że to NIE JEST rzeczywistość? Bo wieloletnie obserwacje związków swoich i innych pokazują, że jednak jest. Daleko szukać nie trzeba, bo na forum jest to samo. Może Wam się wydaje, że uczuć nie mamy? Ile wytrzymywac można? Ja ucinam od prawie roku wszelki bliższy kontakt z kobietami i z automatu wrzucam do FZ. Za dużo tego już było. I przestań gadać o tej frustracji i nienawiści w kółko. To zwykła rezygnacja i zawód. No i strach przed utratą zdrowia znów.

"Na forum jest to samo" - rozwiń, co masz konkretnie na myśli.
Nie jest to rzeczywistość, ponieważ znajdziesz mazczyzm uważających tak jak Ty oraz tych, co uważają, że kobiety (albo ich kobieta) są cudowne. Tak samo w drugą stronę.
Ja przechodziłam taki etap, wiem, że na pewno mężczyźni przypominający z charakteru mojego ojca działają na mnie jak plachta na byka. Jednak również potrafię obserwować i widzę, że nie wszyscy są tacy. Jeżeli trafiałam na takich a nie innych to ja sama ich wybieram, więc czyja to wina? Zresztą mam dwóch braci i widzę kolosalna różnice między nimi. Oczywiście ten "cięższy z charakteru" ma większe branie tongue

Zobacz podobne tematy :

327

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Burzowy napisał/a:

Skąd ta pewnosc, że to NIE JEST rzeczywistość? Bo wieloletnie obserwacje związków swoich i innych pokazują, że jednak jest. Daleko szukać nie trzeba, bo na forum jest to samo. Może Wam się wydaje, że uczuć nie mamy? Ile wytrzymywac można? Ja ucinam od prawie roku wszelki bliższy kontakt z kobietami i z automatu wrzucam do FZ. Za dużo tego już było. I przestań gadać o tej frustracji i nienawiści w kółko. To zwykła rezygnacja i zawód. No i strach przed utratą zdrowia znów.

To już wiadomo skąd te wszystkie Twoje złośliwości typu:

Burzowy napisał/a:

Ciebie Roxann fascynowaly ostatnio pieniądze i penis starszego faceta tak samo mężczyzn fascynowac może jakaś cechą charakteru lub wyglądu u kobiet. Wy po prostu tych na raz (a choćby plasterki na rozstanie) "nie liczycie" i bez względu na wiek zawsze macie "3" tak jak auta w Polsce miały kiedyś zawsze 190k km. Przecież to śmieszne, każdy wie ze tak nie jest.

Tą Twoją nienawiść do kobiet i spłycanie wszystkiego czy szufladkowanie aż przez ekran monitora czuć... wink Myślisz, że z takim nastawieniem poznasz kogoś i pokochasz z wzajemnością? Najlepiej powiedzieć, że wszystkie kobiety są złe, patrzą tylko na kasę i są puszczalskie, bo oczywiście Ty jesteś idealny wink
A ja Ci powiem, że refleksje i oceny najlepiej zacząć od siebie. smile

328 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-07-29 17:50:43)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

widocznie po zatruciu trzeba trochę poleżeć.. odłogiem..aby pozbyć się goryczy smile
A kolejny obiekt obwąchać dokładnie i próbować ostrożnie. Ale po co sobie wmawiać, że już nigdy nie będę jadł? wink

To ja muszę zmienić ustawienia monitora, bo nienawiści do kobiet od Burzowego nie czuję smile
rozgoryczenie co najwyżej.

329

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Ela210 napisał/a:

widocznie po zatruciu trzeba trochę poleżeć.. odłogiem..aby pozbyć się goryczy smile
A kolejny obiekt obwąchać dokładnie i próbować ostrożnie. Ale po co sobie wmawiać, że już nigdy nie będę jadł? wink

To ja muszę zmienić ustawienia monitora, bo nienawiści do kobiet od Burzowego nie czuję smile
rozgoryczenie co najwyżej.

Myślę, że tylko dlatego, że bezpośrednio komentarz nie był wcelowany w Ciebie?
Gdzie ja pisałam, czy mówiłam że kasa dla mnie ważna? Chyba Andersud przekornie o tym pisał... ale on nie ja. A że trafiło na starszego, no cóż? Lepszy starszy poukładany niż młodszy z myśleniem np. Burzowego ( tak wiem Burzowy co teraz myślisz jeżeli to czytasz więc oszczędź).

330

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

To co wcelowane we mnie odbijam.Tylko tu chodzi o ogólne wnioski.
Nie brakuje na forum mężczyzn z uwagami do mnie, jdnak nie uważam, by nienawidzili kobiet, co najwyżej w Eli coś się im nie podoba i uznaję to prawo, jak mnie personalnie dotknie, wiem co zrobić.
Tak samo jak ktoś atakuje jakiegoś Netfaceta i jest to kobieta, to wniosek że nienawidzi mężczyzn też byłby przesadzony.
To miałam na myśli Roxann.

331

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Roxann napisał/a:

Myślisz, że z takim nastawieniem poznasz kogoś i pokochasz z wzajemnością? Najlepiej powiedzieć, że wszystkie kobiety są złe, patrzą tylko na kasę i są puszczalskie, bo oczywiście Ty jesteś idealny wink
A ja Ci powiem, że refleksje i oceny najlepiej zacząć od siebie. smile

Niestety to prawda. To, że zamkniesz oczy nie oznacza, że problem zniknie.

332

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

smile Hm..., ja odniosłam wrażenie (Ela to dobrze ujęła), że każdy z Panów: Burzowy, John, Anderstud jest na etapie rozgoryczenia i zamknięcia - nie chcę generalizować, przejawy i objawy pewnie inne są u każdego...
A jak z tego wyjść, to trudno powiedzieć, pewnie nie należy się zasklepiać w singielstwie na czas długi, jak mi się wydaje mimo wszystko, prawdopodobnie na dłuższą metę zadziała to mocno destruktywnie - i jak zwykle zaznaczę, że mogę się w tej opinii pomylić, bo każdy ma inaczej, po prostu smile.
Czy należy tak mocno analizować jak John tu pisze ? - też mam wątpliwości.
Czy należy jak Anderstud dość szybko wchodzić w związki i ustawicznie poszukiwać ? - jest to działanie bez którego ciężko się Jemu prawdopodobnie obyć, i które ostatecznie podprowadziło do lekkiego marazmu.
A Burzowy ? smile nie wiem bo póki co nie dałam się wciagnąć w ten temat tak jak nie dałam się wciągnąć w temat Becketta big_smile.

333

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
random.further napisał/a:

nie dałam się wciągnąć w temat Becketta big_smile.

To mocny zawodnik jesteś big_smile

334

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:
random.further napisał/a:

nie dałam się wciągnąć w temat Becketta big_smile.

To mocny zawodnik jesteś big_smile

A możliwe big_smile, dużo bywalców się do tego tematu odwołuje jak zauważyłam wink

335

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
random.further napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:
random.further napisał/a:

nie dałam się wciągnąć w temat Becketta big_smile.

To mocny zawodnik jesteś big_smile

A możliwe big_smile, dużo bywalców się do tego tematu odwołuje jak zauważyłam wink

No, Beckett jest już synonimem pewnych "rzeczy" i jakoś tak łatwiej napisać "nie bądź jak Beckett" i już wszyscy wiedzą o co chodzi big_smile

336

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:

No, Beckett jest już synonimem pewnych "rzeczy" i jakoś tak łatwiej napisać "nie bądź jak Beckett" i już wszyscy wiedzą o co chodzi big_smile

Podpuszczasz big_smile, jak licho podpuszczasz...

337

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
random.further napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

No, Beckett jest już synonimem pewnych "rzeczy" i jakoś tak łatwiej napisać "nie bądź jak Beckett" i już wszyscy wiedzą o co chodzi big_smile

Podpuszczasz big_smile, jak licho podpuszczasz...

Można poczytać o zamkach z piasku i takie tam smile

Ale dobra, to nie temat o Beckett'cie big_smile
To chyba z tęsknoty, aż się łezka w oku zakręciła ;(

338

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:

Ale dobra, to nie temat o Beckett'cie big_smile
To chyba z tęsknoty, aż się łezka w oku zakręciła ;(

No tak był Beckett była akcja... teraz jakoś tu nudno się zrobiło wink

339

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Roxann napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Ale dobra, to nie temat o Beckett'cie big_smile
To chyba z tęsknoty, aż się łezka w oku zakręciła ;(

No tak był Beckett była akcja... teraz jakoś tu nudno się zrobiło wink

No tak, trzeba znaleźć nową gwiazdę forum big_smile
Ale kto tak długo by się dał wodzić za nos... No nie, Beckett jest niezastąpiony wink

340

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:

No tak, trzeba znaleźć nową gwiazdę forum big_smile
Ale kto tak długo by się dał wodzić za nos... No nie, Beckett jest niezastąpiony wink

No tak ale to niestety nie show biznes... na "popularności" nie zarobi big_smile
A następcy jakoś nie widzę, a Ty? wink

341 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-07-30 21:03:40)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Roxann napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

No tak, trzeba znaleźć nową gwiazdę forum big_smile
Ale kto tak długo by się dał wodzić za nos... No nie, Beckett jest niezastąpiony wink

No tak ale to niestety nie show biznes... na "popularności" nie zarobi big_smile
A następcy jakoś nie widzę, a Ty? wink

Ty miałaś dobre zadatki, ale już "wyrosłas" z tego big_smile
Nie wiem, może ja się poświęcę big_smile haha
Ale to trzeba by najpierw jakiejś toksycznej osoby do związku poszukać... Bo na takie wątki, jak Beckett, trzeba mieć solidne fundamenty; na takie zgniłe akcje pracuje się latami big_smile

342

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Pan tu Panie Anderstud dziewki po dupie klepiesz, a ja gore! Anderstud gdzie jesteś?

343

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

A Wyście temu Beckettowi pomoc chciały, czy pośmiać się?

344

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Burzowy napisał/a:

A Wyście temu Beckettowi pomoc chciały, czy pośmiać się?

A czy uważasz, że Beckett potrzebuje pomocy? Albo inaczej... że jest w stanie coś zrozumieć, czy wynieść z dyskusji?

345 Ostatnio edytowany przez Burzowy (2019-07-31 17:17:48)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

A ile osób tutaj na forum jest w stanie? Pamiętaj, że to Wy oburzone jesteście jak się Was poważnie nie traktuje. A same tego dać nie chcecie. Może odpowiednie zdania by do niego trafiły, może nie... Ale bagatelizowanie i wysmiewanie na pewno nie pomoże. To pewnie znów ta mityczna empatia smile.

346

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Burzowy napisał/a:

A ile osób tutaj na forum jest w stanie? Pamiętaj, że to Wy oburzone jesteście jak się Was poważnie nie traktuje. A same tego dać nie chcecie. Może odpowiednie zdania by do niego trafiły, może nie... Ale bagatelizowanie i wysmiewanie na pewno nie pomoże. To pewnie znów ta mityczna empatia smile.

Hm..., ale to chyba nie tak jak myślisz. Luźniejsze wpisy nie muszą oznaczać wyśmiewania się czy też bagatelizowania.
Może na wszelki wypadek wyjaśnię moją niechęć do tematu Becketta - on jest po prostu strasznie długi, niczego innego nie miałam na myśli. Usiłowałam się odnieść do wpisów Anderstuda (często spotykałam Jego wypowiedzi w wątkach, które sama czytałam) - przeczytałam znaczą część Jego wypowiedzi, wiele było odniesień do tematu Becketta i może powinnam przeczytać temat Becketta ale po prostu nie mam na to czasu - nie znaczy, że bagatelizuję. A dystans i potraktowanie niektórych wpisów z przymrużeniem oka nie musi oznaczać wyśmiewania.
Hm..., jesli to nie tak, to jak Ty to widzisz ?

347

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Burzowy napisał/a:

A ile osób tutaj na forum jest w stanie? Pamiętaj, że to Wy oburzone jesteście jak się Was poważnie nie traktuje. A same tego dać nie chcecie. Może odpowiednie zdania by do niego trafiły, może nie... Ale bagatelizowanie i wysmiewanie na pewno nie pomoże. To pewnie znów ta mityczna empatia smile.

Ja tylko pisałam, że tęsknię, nie wiem o co Ci chodzi smile Tak samo na poważnie jak i reszte. Ale Ty nie znasz słowa zart.

Beckett dostał kilka stron rad, więc nie pisz, że nie został poważnie potraktowany.

348 Ostatnio edytowany przez authority (2019-08-01 02:12:42)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Nadrabiam watek.

Ela210 napisał/a:

Bagienni- nie zrozumieliśmy się. Zarówno na forum, jak i w życiu jestem osobą która wprost się komunikuje i niczego nie dusi.
Są natomiast rzeczy, które dotyczą mnie, a nie mnie i kogoś - i tu jest egoizmem poprawiać sobie samopoczucie wybuchając w kogoś negatywnymi emocjami. Po latach takiego "treningu" ze strony partnera dopada Cię sytuacja nieporozumienia z kimś zrównoważonym i masz już porównanie, jak się taki zakręt "bierze" i jakie uczucie po tym pozostaje smile Takie, które tą relację buduje, a nie podgryza jak korozja.
Wiem, że ludzie długo w związkach to znoszą, ale to jest symptom zły i dla mnie teraz byłoby to wykluczające.

W punkt miałem kontakt  z taką osobą na nieszczęście jakiś czas był moim wspólnikiem...

MagdaLena1111 napisał/a:
misiando napisał/a:

Można mieć multiplę, można S-Klasę. To i to auto, to i to ma cztery koła, ale jednak o ile jedno wymaga więcej wysiłku i poświęceń, a drugie można miec niemal za darmo, to co lepiej smakuje?
To samo z kobietami w oczach mężczyzn i mężczyznami w oczach kobiet smile

;-)

Świetne podsumowanie

Ela210 napisał/a:

Pytasz Wendy dlaczego padają związki w których niby wszystko gra, a potrzeby są zaspokajane?
Bo ludzie mają jeszcze jedną wielką potrzebę, uzupełniania i inspirowania wzajemnie w swojej męskości i kobiecości.
I nie ma to nic wspólnego z motylkami- które w udanym i mniej udanym związku zawsze padną i człowiek trochę otrzeżwieje- ale z tym, czy coś z tego ogniska zostało: żar, do którego można dokładać gałązki i przez 50 lat czy popiół..
Oczywiście należy w palenisko podmuchać, zwłaszcza jak długi związek, dzieci.. ale jak nic nie ma, to i tak padnie.

A ja nie mam takiej potrzeby z trudem znalazłem żonę która też nie ma więc kim jesteśmy kosmitami ?
No w sumie obaj mamy najrzadszą grupę krwi big_smile

Chio napisał/a:

Bagienni tylko różnice na początku związku i konflikty mogą powstawać na poziomie różnicy charakterów, temperamentów,poglądów,wychowania, oraz wartości wyznawanych i zasad.Im człowiek jest starszy tym trudniej zmienić w nim którąś z tych różnic.Im bardziej człowiek ukształtowany tym trudniej się nagiąć więc też być może lepiej ucinać niż brnąć bo różnice wyjdą.Nie każdego da się ulepić;)nie zawsze da się przełknąć zbyt duże różnice,które z czasem wychodzą!

Kocha się kogoś jaki jest po co więc zmieniać. Trzeba wpierw kogoś dokładniej poznać co innego jak nosi maskę takiego przebierańca we dwa kije. Wiedz euao iż dzieci czują tą napięto atmosferę więc lepiej przerwać ten węzeł gordyjski niźli kisić się w papierku nazwanym formalnie związkiem.

Roxann napisał/a:
anderstud napisał/a:

Może przy okazji przemyślcie też taki jeden mały techniczny szczegół, że obie partnerki oprócz tych synów miały też córki
i w obu przypadkach, a szczególnie w tym drugim, jakość naszych relacji, moich z tymi dziewczynami w sensie,
to było niebo i ziemia w porównaniu do relacji z chłopcami. Ani ja nie miałem żadnych problemów, ani matki nie musiały się wtrącać, mało tego,
spędzanie wspólnie czasu z córką tej mojej ostatniej partnerki sprawiało mi większą radość niż oglądanie ciągle nabzdyczonej o coś matki,
przynajmniej w okresie kiedy mieszkaliśmy jeszcze wszyscy pod jednym dachem. A nawet dzisiaj, kiedy tak teraz o tym sobie pomyślę,
to najbardziej z tego wszystkiego tęsknię chyba właśnie za tą małą gówniarą... No i co wy na to? Nieźle poj*bana akcja co? He he smile

Być może dziewczynki z natury są bardziej ułożone niż chłopacy i  nowego partnera mamy nie postrzegają jako zagrożenia. Też może Twoje relacje, zachowanie wobec tych dziewczynek było bardziej delikatne, przez co zdobyłeś ich sympatię.
Zresztą często bywa tak, że jest "córeczka tatusia" i "synuś mamusi", nie wiem z czego dokładnie to wynika.
Ja np. miałam obawy przed poznaniem córki mojego obecnego faceta - a to już panna 22-letnia i myślę, że miałabym mniejsze obawy przed poznaniem syna... ale akurat on ma jedną córkę. Trudno mi to wytłumaczyć. Na szczęście ta córka mieszka już oddzielnie. I na początku był mega dystans i brak zaufania z jej strony - wręcz czułam się jak na spotkaniu z przysłowiową teściową niż z córką big_smile
I choć potem zadzwoniła do ojca m.in. z pytaniem czy mógłby mnie o coś zapytać (nawiązując do naszej rozmowy), na co on, że przecież może sama się do mnie zwrócić, że ja "nie gryzę" itd.  I choć pierwsze lody zostały przełamane, myślę, że gdybyśmy zamieszkały pod jednym dachem, na pewno byłyby zgrzyty... o jedna kobietę w domu za dużo wink

Z biologi matkę chłopiec kojarzy z przyszłą dziewczyną a ojca dziewczynka z przyszłym mężem dziewczynki ponoć w pewnym wieku mają wręcz popęd seksualny do tatusia. Ponoć w większości matki źle znacznie gorzej traktują córki od synów i to samo z ojcami tyle iż jeżeli ojciec ma tylko syna to go najczęściej kocha ojcowska miłością ale też bywa różnie.

349

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:

Ty miałaś dobre zadatki, ale już "wyrosłas" z tego big_smile
Nie wiem, może ja się poświęcę big_smile haha
Ale to trzeba by najpierw jakiejś toksycznej osoby do związku poszukać... Bo na takie wątki, jak Beckett, trzeba mieć solidne fundamenty; na takie zgniłe akcje pracuje się latami big_smile

Nawet nie tyle miałam zadatki co dokładnie taka byłam... ale to kwestia tego o czym piszesz "solidnych fundamentów" toksycznych związków/relacji. Ja bardzo żałuję, że na to forum nie trafiłam 10l wcześniej (w Twoim wieku tongue), może wtedy bym jej uniknęła.
Ale jak widać na toksyka można zawsze trafić i metryka tu nie ma znaczenia. Dlatego uważam, że Beckett powinien sam przez to przejść, bo wiem że ciężko trafić do osób będących w takim 'zaślepieniu', ale jak się już ocknie, nawet nie będzie musiał wracać do swojego wątku by nagle wszystkie puzle zaczęły mu się układać w głowie.  Ja byłam równie oporna, może nawet i bardziej... ale nadszedł moment i naprawdę to był moment, kiedy kurtyna opadła, maski zostały zdjęte... a ja znalazłam się na widowni, nie w środku 'przedstawienia'. Beckett pewnie też dożyje tego mementu, to tylko kwestia czasu.
On dostał wiele cennych rad tutaj i je czytał i nie musi wracać by o nich pamiętać. Ja wiele wpisów wciąż mam w pamięci choć nie odważyłabym się wracać do mego starego wątku. Nie chcę i nie mam potrzeby... najcenniejsze wypowiedzi, rady zachowałam w pamięci (mimo, że się wydawało, że nic do mnie nie trafia wink). Do tamtych emocji nie chcę już wracać.
Dlatego jestem o niego spokojna i wcale nie znaczy, że się z niego wyśmiewam... wręcz przeciwnie. Przysłowiowe ręce opadają to fakt, ale każdy kto był w toksycznej relacji, wie jaki to dramat i jak ciężko z niego wyjść. Czasem inny komentarz niż ironia czy sarkazm już nie przejdzie...;) Ale takie są też potrzebne.

350

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Roxann napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Ty miałaś dobre zadatki, ale już "wyrosłas" z tego big_smile
Nie wiem, może ja się poświęcę big_smile haha
Ale to trzeba by najpierw jakiejś toksycznej osoby do związku poszukać... Bo na takie wątki, jak Beckett, trzeba mieć solidne fundamenty; na takie zgniłe akcje pracuje się latami big_smile

Nawet nie tyle miałam zadatki co dokładnie taka byłam... ale to kwestia tego o czym piszesz "solidnych fundamentów" toksycznych związków/relacji. Ja bardzo żałuję, że na to forum nie trafiłam 10l wcześniej (w Twoim wieku tongue), może wtedy bym jej uniknęła.
Ale jak widać na toksyka można zawsze trafić i metryka tu nie ma znaczenia. Dlatego uważam, że Beckett powinien sam przez to przejść, bo wiem że ciężko trafić do osób będących w takim 'zaślepieniu', ale jak się już ocknie, nawet nie będzie musiał wracać do swojego wątku by nagle wszystkie puzle zaczęły mu się układać w głowie.  Ja byłam równie oporna, może nawet i bardziej... ale nadszedł moment i naprawdę to był moment, kiedy kurtyna opadła, maski zostały zdjęte... a ja znalazłam się na widowni, nie w środku 'przedstawienia'. Beckett pewnie też dożyje tego mementu, to tylko kwestia czasu.
On dostał wiele cennych rad tutaj i je czytał i nie musi wracać by o nich pamiętać. Ja wiele wpisów wciąż mam w pamięci choć nie odważyłabym się wracać do mego starego wątku. Nie chcę i nie mam potrzeby... najcenniejsze wypowiedzi, rady zachowałam w pamięci (mimo, że się wydawało, że nic do mnie nie trafia wink). Do tamtych emocji nie chcę już wracać.
Dlatego jestem o niego spokojna i wcale nie znaczy, że się z niego wyśmiewam... wręcz przeciwnie. Przysłowiowe ręce opadają to fakt, ale każdy kto był w toksycznej relacji, wie jaki to dramat i jak ciężko z niego wyjść. Czasem inny komentarz niż ironia czy sarkazm już nie przejdzie...;) Ale takie są też potrzebne.

To jest ciekawe... czy osoba, która raz przez to przeszła uczy się na błędach i już nie ma drugiego razu.. czy też to kwestia czasu, spotkanie odpowiedniego "gracza", który wzbudzi odpowiednie emocje... Na pewno Ciebie trudno byłoby teraz omotać, trudniej niż wtedy... myślę, że prawdziwy "sukces" odnosimy wtedy, gdy dopuścimy myśl, że rzeczywistość (ta konkretna relacja) może być inna niż nam się wydaje i że ci "głupi ludzie" (postronni) mogą mieć rację. Osoba ślepo zakochana charakteryzuje się tym, że żadne argumenty (nie zgadzające się z jej rzeczywistością) do niej nie trafiają, bo przecież "moja sytuacja jest inna".

351

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Przecież Roxann potencjalnie zajmuje nie miejsce Becketta, tylko jego kobiety. I nie mówię tu o płci.

352

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:

To jest ciekawe... czy osoba, która raz przez to przeszła uczy się na błędach i już nie ma drugiego razu.. czy też to kwestia czasu, spotkanie odpowiedniego "gracza", który wzbudzi odpowiednie emocje... Na pewno Ciebie trudno byłoby teraz omotać, trudniej niż wtedy... myślę, że prawdziwy "sukces" odnosimy wtedy, gdy dopuścimy myśl, że rzeczywistość (ta konkretna relacja) może być inna niż nam się wydaje i że ci "głupi ludzie" (postronni) mogą mieć rację. Osoba ślepo zakochana charakteryzuje się tym, że żadne argumenty (nie zgadzające się z jej rzeczywistością) do niej nie trafiają, bo przecież "moja sytuacja jest inna".

Wiesz, w moim przypadku chyba o coś innego chodziło - ja nigdy wcześniej ani nie miałam do czynienia ani nie znałam takich ludzi jak Pan Z (z mego wątku) - takich mega inteligentnych manipulantów, mających w sobie milion osobowości. Raczej nigdy nie byłam głupia, a tu... popłynęłam. I w moim wątku główny problem to nie był romans/bycie kochanką, bo spotykałam się z nim stosunkowo (dosłownie i w przenośni tongue krótko bo się dowiedziałam, że ma żonę itd.), a jak zakładałam wątek byłam w innym związku, ale nie mogłam sobie poradzić z "miłością" a raczej z chorym zaangażowaniem emocjonalnym od niego. Dlatego te wszystkie komentarze obraźliwe co do bycia kochanką mnie nie ruszały bo ja byłam na innym etapie i widziałam inaczej swój problem.
Dlatego ja jestem i byłam spokojna o swoje zasady czy morale tylko odporność na "manipulacje" musiałam w sobie wypracować. Nigdy nie wiesz, kiedy trafisz na sprytniejszego gracza, który nijak nie pasuje (przynajmniej na początku) do typowego lowelasa. Uważam, że ten mój Z miał wiele z psychopaty, socjopaty, narcyza i nie wiem kogo jeszcze... w dodatku był mega inteligentny, kulturalny i wiadomo przystojny.. wink w dodatku wydawał się mieć "wielkie serce" i to mnie zmyliło. Zakochałam się w jego "kreacji", nie w nim.
Myślę, że 2 raz już nie dam się nabrać. Już inne "czułki" od początku działają wink

353

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Roxann napisał/a:

Nigdy nie wiesz, kiedy trafisz na sprytniejszego gracza, który nijak nie pasuje (przynajmniej na początku) do typowego lowelasa.

Prawdziwego lowelasa można poznać właśnie po tym, że nigdy nie wydaje się być lowelasem wink

"Czułki" dzialaja, więc na co teraz jesteś szczególnie negatywnie wyczulona?:)

354 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-08-01 19:14:37)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

"Czekając na Becketta " Gracjano Ty naprawdę tęsknisz za tym "tłumoczkiem" smile
Faktem jest że wzbudza sympatię wiele osób się pewnie identyfikuje w którymś momencie życia z Beckettem lub panią Doktor.
Potencjalne predyspozycje do toksyczności ma wielu wielu ludzi niedysfunkcyjna rodzina wcale nie zabezpiecza przed tym.
To silne emocje trafiają na przygotowany grunt wyzwalane są owszem przez działanie toksyka ale od wewnątrz osoby związanej z nim które jest na stand by oczekuje tego a nawet żąda wielu różnych emocji co by nie zrobił będzie "niesamowite" do czasu,a w relacjii z toksykiem mało kto staje się "świętszy" trudno w pewnych momentach dostrzec kto jest "ofiarą" a kto "oprawcą".

355 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-08-01 19:27:30)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:
Roxann napisał/a:

Nigdy nie wiesz, kiedy trafisz na sprytniejszego gracza, który nijak nie pasuje (przynajmniej na początku) do typowego lowelasa.

"Czułki" dzialaja, więc na co teraz jesteś szczególnie negatywnie wyczulona?:)

Na ewentualnych kłamstwach, a raczej braku poparcia słów w czynach - interesują mnie już tylko fakty. Oczywiście z panem Z wszystko brałam za pewnik no bo jak taki facet mógłby kręcić tongue Teraz nie.. nawet jeśli 2 osoba może poczuć się urażona, że jej nie wierzę. Teraz jak wiesz spotykam się ze sporo starszym facetem i od razu chciałam pewne rzeczy sprawdzić w obawie czy nie wkręca. Gdyby odmówił, podziękowałabym, mimo że już motylki są. Wtedy na początku brnęłam na oślep bo wierzyłam że skoro ja mam szczere intencje to on na pewno też. Teraz już tej "naiwności" niestety albo stety we mnie nie ma.

356

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
paslawek napisał/a:

"Czekając na Becketta " Gracjano Ty naprawdę tęsknisz za tym "tłumoczkiem" smile
Faktem jest że wzbudza sympatię wiele osób się pewnie identyfikuje w którymś momencie życia z Beckettem lub panią Doktor.
Potencjalne predyspozycje do toksyczności ma wielu wielu ludzi niedysfunkcyjna rodzina wcale nie zabezpiecza przed tym.
To silne emocje trafiają na przygotowany grunt wyzwalane są owszem przez działanie toksyka ale od wewnątrz osoby związanej z nim które jest na stand by oczekuje tego a nawet żąda wielu różnych emocji co by nie zrobił będzie "niesamowite" do czasu,a w relacjii z toksykiem mało kto staje się "świętszy" trudno w pewnych momentach dostrzec kto jest "ofiarą" a kto "oprawcą".

W wątku Becketta na bieżąco coś się działo, bo oni byli-nie byli razem stąd też m.in. takie duże zainteresowanie smile

Osoba, która ma predyspozycje do wchodzenia w toksyczne relacje próbuje sobie pomóc, szuka nowych rozwiązań. Jeżeli była w toskycznym związku to później boi się związków (jak pani doktor). Pod tym względem trochę się z nią identyfikuje. Mnie moje związki zmęczyły i mimo, że wiem że normalny związek nie jest meczacy to ja tylko wiem, ale tego nie czuje. Obawiam się osaczenia. Tak sobie na razie tego unikam z pewnymi wewnętrznymi sprzecznościami smile chce i nie chce, więc na razie chyba nie jestem gotowa tongue

357

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Roxann napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:
Roxann napisał/a:

Nigdy nie wiesz, kiedy trafisz na sprytniejszego gracza, który nijak nie pasuje (przynajmniej na początku) do typowego lowelasa.

"Czułki" dzialaja, więc na co teraz jesteś szczególnie negatywnie wyczulona?:)

Na ewentualnych kłamstwach, a raczej braku poparcia słów w czynach - interesują mnie już tylko fakty. Oczywiście z panem Z wszystko brałam za pewnik no bo jak taki facet mógłby kręcić tongue Teraz nie.. nawet jeśli 2 osoba może poczuć się urażona, że jej nie wierzę. Teraz jak wiesz spotykam się ze sporo starszym facetem i od razu chciałam pewne rzeczy sprawdzić w obawie czy nie wkręca. Gdyby odmówił, podziękowałabym, mimo że już motylki są. Wtedy na początku brnęłam na oślep bo wierzyłam że skoro ja mam szczere intencje to on na pewno też. Teraz już tej "naiwności" niestety albo stety we mnie nie ma.

Tak, uważam, że to był bardzo dobry krok, że od razu poznałaś jego córkę, gdzie mieszka itp. po co później dowiadywać się jakiś "kwiatków"? Jeżeli ktoś nie ma nic do ukrycia i traktuje partnera poważnie to nie powinien mieć problemu z pokazywaniem swojego życia. To oznaka zaangażowania.

358 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-08-01 19:42:00)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:

Tak, uważam, że to był bardzo dobry krok, że od razu poznałaś jego córkę, gdzie mieszka itp. po co później dowiadywać się jakiś "kwiatków"? Jeżeli ktoś nie ma nic do ukrycia i traktuje partnera poważnie to nie powinien mieć problemu z pokazywaniem swojego życia. To oznaka zaangażowania.

No dokładnie. Ty jesteś dużo młodsza więc możesz pozna(wa)ć jeszcze facetów bez jakichś zobowiązań i różnych konfiguracji. Ja już raczej nie. Młodsi mnie nie interesują. Ja teraz chcę fajnego związku opartego na przyjaźni, wiadomo intymności itd. ale już bez żadnych jazd, skrajnych emocji itd. I nawet tego "połączenia" o którym pisałaś w swoim wątku nie potrzebuję by w związku być szczęśliwa. I nie żebym kierowała od początku rozsądkiem... bo tu u mnie też można mówić od może nie miłości ale fascynacji od pierwszego spotkania smile

359

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Hmm ja po toksycznym związku też już jestem ostrożniejsza.Przerażające jest to dla mnie na jakich chorych i mocnych emocjach funkcjonuje.Z radosnej osoby stałam się wrakiem człowieka i zgadzam się byłam najgorszą wersją siebie. W pewnym momencie Ex zarzucił mi że jestem toksyczna a ja się zaczęłam zastanawiać kto tu jest "wariatem". Dziś wyraźnie widzę, że trzeba było uciąć wszystko wcześniej i nie tolerować nie normalności którą Ex normalizował.Dla przykładu matka Ex straszyła mnie ,moją rodzinę samobójstwem syna a Ex że nic się nie dzieje jest ok o co mi chodzi, nic się nie stało.Było więcej dużo gorszych zachowań i nigdy w życiu nie chcę już wracać do tej "normalności". Dlatego każdemu napiszę wiać najszybciej jak można!

360

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Jeszcze jedna kwestia Roxann Ty szukałaś rozwiązania swoich problemów,żadko kto to robi.Ex był dda chociaż zaprzeczał.Ciagle ratował alkoholików był na ich zawołanie.Oni straszyli chorobami śmiercią, on nie dostrzegał problemu.Ty Roxann chciałaś "stanąć w prawdzie"za co szacunek on nie, nawet za cenę utraty rodziny, którą założył!!!

361

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

paslawek i Chio napisali to co od dawna chodzi mi po glowie!!
Będąc w toksycznym związku po pewnym czasie zauważyłam ,że i ja sie uczę i manipuluję ,wykorzystuję itp.
Myślę ,ze po tych 8 latach nie można w pełni określić kto jest ofiarą a kto toksykiem.
W wątku Becetta odnajdowałam siębie w roli Pani Doktor co było dla mnie bardzo smutne i przykre.
Z dobrego , szczerego i "naiwnego" człowieka stałam się manipulantką.
Czy będzie to pojawiać się takze w kolejnych związkach? Czy w ogóle zainteresuje mnie "normalny" związek - bez tej adrenaliny i jazd?
Wiem ,że to nie na temat - u mnie objawem ,że związek się kończy była niechęć do spędzania czasu razem , brak zainteresowania życiem partnera, izolacja.

362 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-08-02 14:48:25)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
wrobelkarolina napisał/a:

paslawek i Chio napisali to co od dawna chodzi mi po glowie!!
Będąc w toksycznym związku po pewnym czasie zauważyłam ,że i ja sie uczę i manipuluję ,wykorzystuję itp.
Myślę ,ze po tych 8 latach nie można w pełni określić kto jest ofiarą a kto toksykiem.
W wątku Becetta odnajdowałam siębie w roli Pani Doktor co było dla mnie bardzo smutne i przykre.
Z dobrego , szczerego i "naiwnego" człowieka stałam się manipulantką.
Czy będzie to pojawiać się takze w kolejnych związkach? Czy w ogóle zainteresuje mnie "normalny" związek - bez tej adrenaliny i jazd?

Myślę, że niestety jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że w nowych związkach będziesz ten schemat powtarzać, ale nie musi tak być. Ważne by zdać sobie sprawę jakie 'programiki' nami kierują i co jest ich źródłem. Świadomość swoich ułomności jest tu kluczowa. Pani Doktor zdaje się powielać schematy automatycznie, bez wglądu w siebie, nie wydaje się być w tym wyrachowana ale bez pracy nad sobą, ciągle będzie tworzyć toksyczne relacje i zarażać innych.
Najpierw trzeba samemu się nauczyć i przyzwyczaić żyć bez tej adrenaliny i "jazd". Poszukać wewnętrznej równowagi, wyciszyć się... poobserwować siebie, swoje zachowanie, emocje... - poznać siebie na nowo. Po tak silnych przeżyciach, ciągłym kołowrotku emocjonalnym, nie jest łatwo odnaleźć się w spokojnym życiu. Człowiek to jednak bardzo elastyczna istota i w każdych warunkach potrafi się prędzej czy później zaadoptować. Ważne by mieć świadomość, że tamte "jazdy" nie są czymś normalnym i zdrowym. Zastanowić się jakich ludzi przyciągamy, czy też z problemami?
Ja po tych kilku latach zauważyłam dwie rzeczy:
1. Mam świadomość, że łatwo potrafię manipulować ludźmi (w końcu świetnie poznałam te mechanizmy u Pana Z, ale też wyniosłam z domu - jestem dda), ale też potrafię to kontrolować. Nie widzę powodu i sensu by wykorzystywać innych, nie gram na uczuciach, a przynajmniej nie robię tego celowo.
2. Wciąż przyciągam, ale też dość szybko rozpoznaje potencjalnych "wampirów emocjonalnych", dlatego od razu, po pierwszej "jeździe" reaguję i kończę znajomość... nie gram w żadne gry, nie staram się na siłę naprawiać świata czy zmieniać dorosłych ludzi.
To są chyba dwa główne efekty pracy nad sobą, będące wynikiem większej samoświadomości, która pozwala mi wierzyć, że nie wplączę się w kolejną toksyczną relację ani też takim toksykiem w niej nie będę.  Ale jak będzie? To już czas pokaże...

363 Ostatnio edytowany przez paslawek (2019-08-02 18:10:52)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
wrobelkarolina napisał/a:

paslawek i Chio napisali to co od dawna chodzi mi po glowie!!
Będąc w toksycznym związku po pewnym czasie zauważyłam ,że i ja sie uczę i manipuluję ,wykorzystuję itp.
Myślę ,ze po tych 8 latach nie można w pełni określić kto jest ofiarą a kto toksykiem.
W wątku Becetta odnajdowałam siębie w roli Pani Doktor co było dla mnie bardzo smutne i przykre.
Z dobrego , szczerego i "naiwnego" człowieka stałam się manipulantką.
Czy będzie to pojawiać się takze w kolejnych związkach? Czy w ogóle zainteresuje mnie "normalny" związek - bez tej adrenaliny i jazd?
Wiem ,że to nie na temat - u mnie objawem ,że związek się kończy była niechęć do spędzania czasu razem , brak zainteresowania życiem partnera, izolacja.

To spory krok do przodu Karolino zyskanie tej świadomości że jest się odpowiedzialnym za swoją "działkę" w związku.
Ważne jest odciążanie przeszłości bez katownia i nadmiernego obwiniania przerzucania odpowiedzialności na innych takiego które trzyma w miejscu tzn
poczucia krzywdy/winy żalów pretensji urazów do kogoś i do siebie.
Wyrzuć z siebie jak najwięcej bez okrutnego surowego oceniania i osądzania i bez przemilczeń .
Fakty bardzo konkretne zdarzenia i jakie uczucia emocje z tym się wiążą wiązały.
Analizowanie spekulowanie domysły można sobie na tym etapie jeszcze darować.Nie jest dobrze na siłę  "zapominać" bo to forma wspominania rozdrapywania nie da się wykasować pamięci i podświadomości można natomiast pracować nad stosunkiem i nastawianiem do przeszłości jeśli chodzi o jaj znaczenia wartość i jak jest istotna co nam robi myślenie wstecz.
Zdecydowanie potrzebujesz wyciszenia i dojścia do jako takiej równowagi.
Pierwsza inwentura jest istotna i pierwsze odpuszczenie sobie też.Na tym jednak nie koniec bo zawsze coś zostaje i popełnia się stare/nowe błędy.A "antygen" nosi się jakiś czas .
Dawanie i darowanie sobie spokoju wymaga  nauki ćwiczenia działania w czasie.
Zmian w dotychczasowym "jedynie słusznym "modelu myślenia - nie jest za późno żeby się przed sobą przyznać i wybaczyć sobie dobrze być nieco sceptycznym nieufnym na początku we własną wiarę i nieomylność chyba uważność to lepsze niż podążanie wciąż za tymi samymi myślami emocjami znanymi od lat nieświadomość/nawykowość  można rozpoznać, ale te mechanizmy działają siłą rozpędu..
Najpierw jest "nie mogę" a potem niby dlaczego nie - ja chcę i mogę.
To takie odtrucie z win i krzywd gnijących przekonań/uczuć na swój temat i stosunek do siebie oraz drugiej osoby.
Setki rozczarowań do przepracowania
Zainteresuje Ciebie "normalny "związek jak pogodzisz się i będziesz stale siebie akceptować tak jak potrafisz najlepiej.Łagodniej z całym bagażem.

Roxann napisała mądrze o tym o co pytasz.

364

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
wrobelkarolina napisał/a:

paslawek i Chio napisali to co od dawna chodzi mi po glowie!!
Będąc w toksycznym związku po pewnym czasie zauważyłam ,że i ja sie uczę i manipuluję ,wykorzystuję itp.
Myślę ,ze po tych 8 latach nie można w pełni określić kto jest ofiarą a kto toksykiem.
W wątku Becetta odnajdowałam siębie w roli Pani Doktor co było dla mnie bardzo smutne i przykre.
Z dobrego , szczerego i "naiwnego" człowieka stałam się manipulantką.
Czy będzie to pojawiać się takze w kolejnych związkach? Czy w ogóle zainteresuje mnie "normalny" związek - bez tej adrenaliny i jazd?
Wiem ,że to nie na temat - u mnie objawem ,że związek się kończy była niechęć do spędzania czasu razem , brak zainteresowania życiem partnera, izolacja.

To jest bardzo prawdopodobne. Jednak po toksycznych relacjach ma się już w głowie czego się nie chce. Teraz trzeba odpowiedzieć na drugie, moim zdaniem trudniejsze pytanie - czego się chce? Bo łatwo jest skreślać potencjalnych partnerów wyszukując w nich tych niechcianych zachowań, cech. Ale teraz, czy po tak długim czasie bycia w toksycznej relacji potrafisz powiedzieć co sprawia Ci prawdziwa radość? Bez wyświechtanych tekstów, które czasami nijak mają się do rzeczywistości? Czasami lepiej zdac sobie sprawę z naszej natury, nawet tej mrocznej, jeżeli jest częścią naszej osobowości. Może dla Ciebie ulozony domator wcale nie będzie dobrym partnerem? Może potrzebę tych silnych emocji spełnisz w innych dziedzinach jak chociażby sporty ekstremalne? A może potrzebujesz również takiego partnera - "marsowego". Nie warto postępować według swoich toksycznych schamatow, ale myślę, że nie warto też na siłę wtłaczać siebie w relacje, które nie odpowiadają naszej naturze. Pytanie jaka jest Twoja prawdziwa natura?

365

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Gracjanna - byłam z takim spokojnym partnerem pół roku i modlilam się żeby zrobił cokolwiek za co mogłabym go jak najszybciej pogonić. Jakież to było męczące!!
Uprawiam wspinaczkę wysokogorską więc adrenaliny mi nie brakuje.
Masz zupełną rację że chcąc uniknąć toksyka weszłam w relację odmienną o 180 stopni i czułam się jakbym umarła za życia.

366

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Zauważyłyście, że jak doradzacie facetom, to wypisujecie im listę zmian, których muszą dokonać by móc spróbować wejść w związek, a jak kobietom to zastanawiacie się jakiego faceta powinny szukać?

367

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
wrobelkarolina napisał/a:

Gracjanna - byłam z takim spokojnym partnerem pół roku i modlilam się żeby zrobił cokolwiek za co mogłabym go jak najszybciej pogonić. Jakież to było męczące!!
Uprawiam wspinaczkę wysokogorską więc adrenaliny mi nie brakuje.
Masz zupełną rację że chcąc uniknąć toksyka weszłam w relację odmienną o 180 stopni i czułam się jakbym umarła za życia.

Ja na początku zrobiłam to samo. I też długo nie wytrzymałam. Trudno mi było nawet wyobrazić sobie kto by do mnie pasował. Był moment, po kilku nieudanych próbach, że myślałam już, że nikt, że zwyczajnie nie nadaję się do związków.

368

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
wrobelkarolina napisał/a:

Gracjanna - byłam z takim spokojnym partnerem pół roku i modlilam się żeby zrobił cokolwiek za co mogłabym go jak najszybciej pogonić. Jakież to było męczące!!
Uprawiam wspinaczkę wysokogorską więc adrenaliny mi nie brakuje.
Masz zupełną rację że chcąc uniknąć toksyka weszłam w relację odmienną o 180 stopni i czułam się jakbym umarła za życia.

Właśnie to mam na myśli. Emocje nie są złe. To toksyczne emocje są złe. Unikając toksycznych relacji wcale nie musimy wybierać nudnych związków. Tych emocji powinno się, jako para, szukać gdzieś indziej - wspólna pasja, koncert rockowy, cokolwiek. I jeszcze jedno! W momencie gdy już czujemy, że chcemy wywołać kłótnie o byle co, zatrzymac się i zastanowić - w jaki sposób gdzie indziej można wywołać te emocje w sposób pozytywny? Może zamiast kłótni jakiś pozytywny element zaskoczenia? Coś co wyrwie z tej rutyny.

369

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Roxann napisał/a:
wrobelkarolina napisał/a:

Gracjanna - byłam z takim spokojnym partnerem pół roku i modlilam się żeby zrobił cokolwiek za co mogłabym go jak najszybciej pogonić. Jakież to było męczące!!
Uprawiam wspinaczkę wysokogorską więc adrenaliny mi nie brakuje.
Masz zupełną rację że chcąc uniknąć toksyka weszłam w relację odmienną o 180 stopni i czułam się jakbym umarła za życia.

Ja na początku zrobiłam to samo. I też długo nie wytrzymałam. Trudno mi było nawet wyobrazić sobie kto by do mnie pasował. Był moment, po kilku nieudanych próbach, że myślałam już, że nikt, że zwyczajnie nie nadaję się do związków.

Ja tak samo. Mialam wrażenie, że odbiera mi radość życia takim swoim racjonalnym, wręcz gburowatym podejściem. Była taka sytuacja, że wybraliśmy się na kilka dni w miejsce, które lubiłam i oczywiście pierwsze co po przyjeździe to coś mu tam nie pasowało. On zamiast się cieszyć to nadąsany. Zależało mi na tym,aby było fajnie to najpierw próbowałam go udobruchać, rozweselić. Nie zadziałało. Wkurzyłam się i wyszłam z hotelu sama. Znalazłam urokliwa restauracyjkę, zamówiłam sobie pyszne lody, usiadłam na zewnątrz i podziwiając panoramę naprawdę poczułam się dobrze, rozluźniłem. I co? Patrzę: lezie on. Chyba tylko dlatego, że wyczuł iż ja za dobrze się bawię. Wtedy już był milutki. Ale najpierw dąsy i próba zepsucia wyjazdu musiały być. Nigdy więcej takich związków.

370

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:

Ja tak samo. Mialam wrażenie, że odbiera mi radość życia takim swoim racjonalnym, wręcz gburowatym podejściem. Była taka sytuacja, że wybraliśmy się na kilka dni w miejsce, które lubiłam i oczywiście pierwsze co po przyjeździe to coś mu tam nie pasowało. On zamiast się cieszyć to nadąsany. Zależało mi na tym,aby było fajnie to najpierw próbowałam go udobruchać, rozweselić. Nie zadziałało. Wkurzyłam się i wyszłam z hotelu sama. Znalazłam urokliwa restauracyjkę, zamówiłam sobie pyszne lody, usiadłam na zewnątrz i podziwiając panoramę naprawdę poczułam się dobrze, rozluźniłem. I co? Patrzę: lezie on. Chyba tylko dlatego, że wyczuł iż ja za dobrze się bawię. Wtedy już był milutki. Ale najpierw dąsy i próba zepsucia wyjazdu musiały być. Nigdy więcej takich związków.

Tia a podobno fochy to kobiece specjalności wink
Ja miałam jeszcze lepszą sytuację: wybraliśmy się z facetem z którym się wcześniej spotykałam na zaplanowany wspólnie weekend. On przyjechał po mnie, oboje w świetnych humorach. Nagle on coś powiedział, ja skomentowałam to jak to ja potrafię z lekką ironią, ale absolutnie nie było moim celem urażenie go - po prostu nie zrozumiał mojego żartu. No i w 1 sekundzie atmosfera się popsuła, a Pan obrażalski powiedział, że już nie ma ochoty na wyjazd i zawrócił auto big_smile
Do ostatniego mementu myślałam, że sobie jaja robi, ale nie... próby tłumaczenia, że to był żart nic nie dały. A naprawdę to była głupota, że aż sama nie wierzyłam że coś takiego muszę tłumaczyć. W końcu machnęłam ręką... nie to nie. Na szczęście nie wysadzał mnie gdzieś w drodze, tylko już w milczeniu odwiózł big_smile
Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co by było gdyby rzeczywiście był powód do kłótni, jakby wtedy zareagował. Oczywiście to było nasze ostatnie spotkanie.

371

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Roxann napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Ja tak samo. Mialam wrażenie, że odbiera mi radość życia takim swoim racjonalnym, wręcz gburowatym podejściem. Była taka sytuacja, że wybraliśmy się na kilka dni w miejsce, które lubiłam i oczywiście pierwsze co po przyjeździe to coś mu tam nie pasowało. On zamiast się cieszyć to nadąsany. Zależało mi na tym,aby było fajnie to najpierw próbowałam go udobruchać, rozweselić. Nie zadziałało. Wkurzyłam się i wyszłam z hotelu sama. Znalazłam urokliwa restauracyjkę, zamówiłam sobie pyszne lody, usiadłam na zewnątrz i podziwiając panoramę naprawdę poczułam się dobrze, rozluźniłem. I co? Patrzę: lezie on. Chyba tylko dlatego, że wyczuł iż ja za dobrze się bawię. Wtedy już był milutki. Ale najpierw dąsy i próba zepsucia wyjazdu musiały być. Nigdy więcej takich związków.

Tia a podobno fochy to kobiece specjalności wink
Ja miałam jeszcze lepszą sytuację: wybraliśmy się z facetem z którym się wcześniej spotykałam na zaplanowany wspólnie weekend. On przyjechał po mnie, oboje w świetnych humorach. Nagle on coś powiedział, ja skomentowałam to jak to ja potrafię z lekką ironią, ale absolutnie nie było moim celem urażenie go - po prostu nie zrozumiał mojego żartu. No i w 1 sekundzie atmosfera się popsuła, a Pan obrażalski powiedział, że już nie ma ochoty na wyjazd i zawrócił auto big_smile
Do ostatniego mementu myślałam, że sobie jaja robi, ale nie... próby tłumaczenia, że to był żart nic nie dały. A naprawdę to była głupota, że aż sama nie wierzyłam że coś takiego muszę tłumaczyć. W końcu machnęłam ręką... nie to nie. Na szczęście nie wysadzał mnie gdzieś w drodze, tylko już w milczeniu odwiózł big_smile
Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co by było gdyby rzeczywiście był powód do kłótni, jakby wtedy zareagował. Oczywiście to było nasze ostatnie spotkanie.

Z takim człowiekiem to musiałabyś non stop uważać na to co mówisz żeby przypadkiem nie ukarał Cię fochem. Zresztą z takim gburowatym podejściem nawet nic by nie trzeba było mówić a i tak coś by sobie wymyślił. Ja sama sobie dziwię sie, że potrafiłam z kimś takim być. Oczywiście miał inne zalety, ale tak czy inaczej nie warto było tracić życia na "takie" spędzanie czasu. Więc teraz, gdy widzę, że ktoś jest typem, który do życia podchodzi że śmiertelna powaga, na sytuację reaguje złością, wybuchowo to już wiem, że nie jest dla mnie.

372

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:

Z takim człowiekiem to musiałabyś non stop uważać na to co mówisz żeby przypadkiem nie ukarał Cię fochem. Zresztą z takim gburowatym podejściem nawet nic by nie trzeba było mówić a i tak coś by sobie wymyślił. Ja sama sobie dziwię sie, że potrafiłam z kimś takim być. Oczywiście miał inne zalety, ale tak czy inaczej nie warto było tracić życia na "takie" spędzanie czasu. Więc teraz, gdy widzę, że ktoś jest typem, który do życia podchodzi że śmiertelna powaga, na sytuację reaguje złością, wybuchowo to już wiem, że nie jest dla mnie.

Oj tak. Tamten też miał wiele zalet a ja jego gburowatość początkowo odbierałam mylnie jako pewność siebie. Ale jeżeli facet podchodzi do wszystkiego ze śmiertelną powagą i nie ma kompletnie dystansu do siebie, to nawet przebywanie w jego towarzystwie odbiera radość życia, nie mówiąc o jakiejś bliższej relacji bo to jak chodzenie po polu minowym - po co mi/nam to? wink Dlatego wiem, że mój facet MUSI mieć poczucie humoru bo inaczej to droga przez mękę... bo ja wiem, że mam specyficzne, ale to jest częścią mego charakteru, osobowości i tego w sobie nie zmienię, zresztą nie chcę smile

373

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Roxann napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Z takim człowiekiem to musiałabyś non stop uważać na to co mówisz żeby przypadkiem nie ukarał Cię fochem. Zresztą z takim gburowatym podejściem nawet nic by nie trzeba było mówić a i tak coś by sobie wymyślił. Ja sama sobie dziwię sie, że potrafiłam z kimś takim być. Oczywiście miał inne zalety, ale tak czy inaczej nie warto było tracić życia na "takie" spędzanie czasu. Więc teraz, gdy widzę, że ktoś jest typem, który do życia podchodzi że śmiertelna powaga, na sytuację reaguje złością, wybuchowo to już wiem, że nie jest dla mnie.

Oj tak. Tamten też miał wiele zalet a ja jego gburowatość początkowo odbierałam mylnie jako pewność siebie. Ale jeżeli facet podchodzi do wszystkiego ze śmiertelną powagą i nie ma kompletnie dystansu do siebie, to nawet przebywanie w jego towarzystwie odbiera radość życia, nie mówiąc o jakiejś bliższej relacji bo to jak chodzenie po polu minowym - po co mi/nam to? wink Dlatego wiem, że mój facet MUSI mieć poczucie humoru bo inaczej to droga przez mękę... bo ja wiem, że mam specyficzne, ale to jest częścią mego charakteru, osobowości i tego w sobie nie zmienię, zresztą nie chcę smile

Mam dokładnie to samo zdanie. Zawsze imponowali mi tacy, którzy w nawet w ciężkich sytuacjach potrafią się uśmiechnąć, zażartować. I ten dystans. Gburowatosc za bardzo kojarzy mi się z moim ojcem. No ale... Trzeba bliżej kogoś poznać, bo na początku każdy trzyma nerwy na wodzy smile

374

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:
Roxann napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Z takim człowiekiem to musiałabyś non stop uważać na to co mówisz żeby przypadkiem nie ukarał Cię fochem. Zresztą z takim gburowatym podejściem nawet nic by nie trzeba było mówić a i tak coś by sobie wymyślił. Ja sama sobie dziwię sie, że potrafiłam z kimś takim być. Oczywiście miał inne zalety, ale tak czy inaczej nie warto było tracić życia na "takie" spędzanie czasu. Więc teraz, gdy widzę, że ktoś jest typem, który do życia podchodzi że śmiertelna powaga, na sytuację reaguje złością, wybuchowo to już wiem, że nie jest dla mnie.

Oj tak. Tamten też miał wiele zalet a ja jego gburowatość początkowo odbierałam mylnie jako pewność siebie. Ale jeżeli facet podchodzi do wszystkiego ze śmiertelną powagą i nie ma kompletnie dystansu do siebie, to nawet przebywanie w jego towarzystwie odbiera radość życia, nie mówiąc o jakiejś bliższej relacji bo to jak chodzenie po polu minowym - po co mi/nam to? wink Dlatego wiem, że mój facet MUSI mieć poczucie humoru bo inaczej to droga przez mękę... bo ja wiem, że mam specyficzne, ale to jest częścią mego charakteru, osobowości i tego w sobie nie zmienię, zresztą nie chcę smile

Mam dokładnie to samo zdanie. Zawsze imponowali mi tacy, którzy w nawet w ciężkich sytuacjach potrafią się uśmiechnąć, zażartować. I ten dystans. Gburowatosc za bardzo kojarzy mi się z moim ojcem. No ale... Trzeba bliżej kogoś poznać, bo na początku każdy trzyma nerwy na wodzy smile

Dystans jest ważny, i akceptacja własnego życia, nie podchodzenie doń śmiertelnie poważnie i wyłącznie zadaniowo. To się jakoś przekłada też na zdrowy dystans do innych i w relacjach z nimi.
Poczucie humoru cenię raczej jako trafny i lotny komentarz rzeczywistości, niż ciągłą wesołość i śmianie się z wszystkiego.

375

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
niepodobna napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:
Roxann napisał/a:

Oj tak. Tamten też miał wiele zalet a ja jego gburowatość początkowo odbierałam mylnie jako pewność siebie. Ale jeżeli facet podchodzi do wszystkiego ze śmiertelną powagą i nie ma kompletnie dystansu do siebie, to nawet przebywanie w jego towarzystwie odbiera radość życia, nie mówiąc o jakiejś bliższej relacji bo to jak chodzenie po polu minowym - po co mi/nam to? wink Dlatego wiem, że mój facet MUSI mieć poczucie humoru bo inaczej to droga przez mękę... bo ja wiem, że mam specyficzne, ale to jest częścią mego charakteru, osobowości i tego w sobie nie zmienię, zresztą nie chcę smile

Mam dokładnie to samo zdanie. Zawsze imponowali mi tacy, którzy w nawet w ciężkich sytuacjach potrafią się uśmiechnąć, zażartować. I ten dystans. Gburowatosc za bardzo kojarzy mi się z moim ojcem. No ale... Trzeba bliżej kogoś poznać, bo na początku każdy trzyma nerwy na wodzy smile

Dystans jest ważny, i akceptacja własnego życia, nie podchodzenie doń śmiertelnie poważnie i wyłącznie zadaniowo. To się jakoś przekłada też na zdrowy dystans do innych i w relacjach z nimi.
Poczucie humoru cenię raczej jako trafny i lotny komentarz rzeczywistości, niż ciągłą wesołość i śmianie się z wszystkiego.

Tak, chodzi mi o poczucie humoru jako rozładowanie jakiejś drobnej sytuacji budzącej napięcie. To wiąże się z tym dystansem. Oczywiście o poważnych problemach można porozmawiać na poważnie, ale denrowawanie się z jakiś pierdół, czy wręcz rozdmuchiwanie tym pierdół już nie jest fajne.

376

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:

Mam dokładnie to samo zdanie. Zawsze imponowali mi tacy, którzy w nawet w ciężkich sytuacjach potrafią się uśmiechnąć, zażartować. I ten dystans. Gburowatosc za bardzo kojarzy mi się z moim ojcem. No ale... Trzeba bliżej kogoś poznać, bo na początku każdy trzyma nerwy na wodzy smile

Mój ojciec też był/jest bardzo apodyktyczny i nerwowy, ale rodziców się nie wybiera, partnera tak. Dlatego mimo, że jakieś mechanizmy obronne przed takimi zachowaniami w sobie wyrobiłam, nie mam zamiaru powielać tego schematu. Jak tylko widzę, że facet jest agresywny, albo nadużywa alkoholu - uciekam od razu. Ale tak jak mówisz, na początku każdy się pilnuje... Na szczęście ja już tych "jazd" nie traktuję jako coś normalnego bo znanego, chyba już się z tego wyleczyłam. Wcześniej jak było zbyt spokojnie czułam jakiś dziwny niepokój, teraz już nie. Wręcz przeciwnie, jak ktoś zaczyna się nakręcać... czuje podenerwowanie i od razu staram się to ucinać, nie reagować, bo jestem świadoma tych mechanizmów manipulacji. Przykład z życia: dostaję smsa, na którego od razu nie odpisuję bo jestem zwyczajnie zajęta, po dosłownie 10 minutach już jest akcja że dlaczego nie odbieram, że mam (tą osobę) gdzieś, że jestem taka siaka i owaka (myślę tylko o sobie)... i jak dalej nie odpisuję to tylko się nakręca i potem cała litania, której nawet nie czytam albo blokuję tel., nie zważając, że ta osoba coś sobie zrobi. Oczywiście następnego dnia słyszę przepraszam i jakby nigdy nic. Niestety z różnych powodów nie mogę całkowicie się odciąć od tej osoby, ale staram się zminimalizować jak tylko potrafię jej toksyczny wpływ na moje życie.

377

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:

Tak, chodzi mi o poczucie humoru jako rozładowanie jakiejś drobnej sytuacji budzącej napięcie. To wiąże się z tym dystansem. Oczywiście o poważnych problemach można porozmawiać na poważnie, ale denrowawanie się z jakiś pierdół, czy wręcz rozdmuchiwanie tym pierdół już nie jest fajne.

Dokładnie o taka definicję "poczucia humoru" mi chodziło.

378

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Roxann, napisał/a:

Przykład z życia: dostaję smsa, na którego od razu nie odpisuję bo jestem zwyczajnie zajęta, po dosłownie 10 minutach już jest akcja że dlaczego nie odbieram, że mam (tą osobę) gdzieś, że jestem taka siaka i owaka (myślę tylko o sobie)... i jak dalej nie odpisuję to tylko się nakręca i potem cała litania, której nawet nie czytam albo blokuję tel., nie zważając, że ta osoba coś sobie zrobi. Oczywiście następnego dnia słyszę przepraszam i jakby nigdy nic. Niestety z różnych powodów nie mogę całkowicie się odciąć od tej osoby, ale staram się zminimalizować jak tylko potrafię jej toksyczny wpływ na moje życie.

O właśnie te poczucie powinności, że trzeba na tego smsa szybko odpisać, bądź jak zadzwoni odebrać lub szybko oddzwonić też mnie zawsze męczyło. Uważam, że takie nadmierne bombardowanie siebie smsami, telefonami jest męczące. Sama nie potrafiłam tej granicy postawić, bo wydawało mi się logiczne, że chyba faktycznie powinniśmy mieć kontakt. Teraz wiem, że lepiej zadzwonić, napisać rzadziej ale wtedy taki kontaku bardziej ucieszy niż tak do porzygu. Wiem też, że sama potrafiłam się denerwować, gdy dłużej nie odpisywał. Więc akurat to było nakręcanie się z dwóch stron. Ale później trafiłam na kolegę któremu od razu powiedziałam, że nie lubię takiego nadmiernego kontaktu, za czasami nie odbiorę i że to nie powód do zmartwien. On to zaakceptował i faktycznie na tym polu nigdy nie było spięć, ja nie czułam się osaczona a on również nie wywierał nacisku na mnie. Więc jak widać można.

379

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:

O właśnie te poczucie powinności, że trzeba na tego smsa szybko odpisać, bądź jak zadzwoni odebrać lub szybko oddzwonić też mnie zawsze męczyło. Uważam, że takie nadmierne bombardowanie siebie smsami, telefonami jest męczące. Sama nie potrafiłam tej granicy postawić, bo wydawało mi się logiczne, że chyba faktycznie powinniśmy mieć kontakt. Teraz wiem, że lepiej zadzwonić, napisać rzadziej ale wtedy taki kontaku bardziej ucieszy niż tak do porzygu. Wiem też, że sama potrafiłam się denerwować, gdy dłużej nie odpisywał. Więc akurat to było nakręcanie się z dwóch stron. Ale później trafiłam na kolegę któremu od razu powiedziałam, że nie lubię takiego nadmiernego kontaktu, za czasami nie odbiorę i że to nie powód do zmartwien. On to zaakceptował i faktycznie na tym polu nigdy nie było spięć, ja nie czułam się osaczona a on również nie wywierał nacisku na mnie. Więc jak widać można.

Chyba każdy ma jakieś mniejsze lub większe skłonności do kontrolowania drugiej osoby wink ale zdrowy dystans w kontaktach, ich częstotliwości, też jest potrzebny. A chyba najczęstszy "problem" to reakcja na to kiedy ktoś szybko/zaraz nie odpisze. Mi się wydaje, że nie mam z tym problemu i oczekuję tego od drugiej osoby. Ale też była sytuacja kiedy wpadłam w szał... ale myślałam, że tej osobie zwyczajnie się coś stało, a się okazało, że po prostu zapomniał telefonu. Potem mieliśmy na ten temat rozmowę i uzgodniliśmy co w takich czy podobnych sytuacjach, każdy z nas ma robić. Na razie to działa.

380

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Jeszcze tak apropos tego, jakiego partnera/relacji powinniśmy szukać po toksycznych związkach, by czuć się w nich dobrze... Kilkakrotnie tu na forum wspominałam, że mam super przyjaciela - geja. Przeżyliśmy ze sobą naprawdę wiele, wciąż się wspieramy, spędzamy razem czas, wiele wspólnych wyjazdów też zagranicznych itd. I naprawdę ani razu się nie pokłóciliśmy (a wszelkie spory rozwiązujemy właśnie tak na luzie, nie szukając dziury w całym) , nikt nie obraził się na siebie, zawsze fajna zgodność co do spędzania czasu (często kompromisy ale bez scen), zawsze możemy na siebie liczyć itd. I to jest poniekąd dla mnie wyznacznik, że tak można, tylko wiadomo, że nie łączą nas żadne relacje intymne, więc może to też inaczej.
Wiele razy nawet z jego ust padło: popatrz, gdym nie był gejem bylibyśmy idealną parą … niby tak. Ale gdyby nie był gejem nie wiem czy byśmy się tak super dogadywali.
Czyli to 'uczucia' wszystko komplikują? Dochodzą inne, większe oczekiwania, zazdrość itd.?

381 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-08-03 19:06:10)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Roxann też o tym myślałam na podstawie znajomości z moją wieloletnia przyjaciółka. Nawet gdy były spięcie to mijało kilka minut i już rozmawiałyśmy normalnie. Każdy problem potrafiłyśmy omówić. Jednak.... Myślę, że w relacji intymnej jest inaczej chociażby przez to, że dochodzi takie uczucie jak zazdrość. Nawet te wspomniane pisanie smsów niejako się z tym wiąże "a co on/a robi, że nie odpisuje?". Rzadko kiedy koleżanka będzie kazać drugiej zmieniać swój styl ubioru czy schudnąć, a jak widać po tematach na forum, już w związkach zdarzają się takie "problemy". Pewnie jest też wiele innych czynników "różniących". Nie zmienia to jednak faktu, że nad zazdrością można pracowac; dlatego tak ważne jest zrozumienie, że nawet jeśli z kimś jesteśmy to ta osoba jest oddzielnym, wolnym bytem i nie mamy prawa kontrolować. Jeżeli już coś się wydarzy (zdrada) wtedy możemy zdecydować, czy nadal chcemy w tym tkwić.

Druga kwestia jest taka, że gej czesto potrafi wczuc się w myślenie kobiet tak samo jak koleżanka. Więc jest naturalnie większe porozumienie. Czasami nie trzeba kończyć zdania a już ta osoba wie o co nam chodzi. Myślę, że ta różnica płci też ma jakieś znaczenie.

382 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-08-03 19:38:51)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:

Druga kwestia jest taka, że gej czesto potrafi wczuc się w myślenie kobiet tak samo jak koleżanka. Więc jest naturalnie większe porozumienie. Czasami nie trzeba kończyć zdania a już ta osoba wie o co nam chodzi. Myślę, że ta różnica płci też ma jakieś znaczenie.

Chyba tak. Myślę, że gdyby to był zwykły kolega, nie gej, też nie byłoby mowy o takiej przyjaźni. Ale tą przyjaźń cenię nawet bardziej niż taką z koleżanką, bo z kobietami również różnie bywa, pojawia się zazdrość na innych polach, jak wygląd, kariera czy facet. Taka czysta bezinteresowna przyjaźń łączy mnie jeszcze tylko z siostra, ale ona mieszka w innym kraju więc to też inaczej. Mam teraz tu bliskie 4 koleżanki, ale nie nazwałabym ich przyjaciółkami, raczej dobrymi koleżankami. Ale ja często zmieniałam miejsce zamieszkania, pewnie też dlatego nie przetrwały jakieś dawne szkolne przyjaźnie.
To jest naprawdę ciekawe i fajne uczucie mieć kolegę - geja. Niby facet a jednak jak koleżanka. Poza tym ten mój wcale nie wygląda jak gej, który raczej się kojarzy z mało męskiej aparycji a tu 192 wzrostu, solidnej postury. Ja się z nim czuję jak z osobistym ochroniarzem smile
No ale on na sytuację opisaną przeze mnie wyżej zareagował by słowami: "coś jeszcze chciałaś powiedzieć? mam zawrócić?" Ja: "no oczywiście, cały wyjazd Ci tak będę słodzić" smile oboje byśmy się tylko z tej sytuacji uśmiali … ale ja bym już wiedziała, że to jego czuły punkt a on, że nie zrobiłam tego złośliwie. I tyle. A nie z jakiejś bzdury mega foch i koniec znajomości.

383 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-08-03 20:04:40)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Roxann napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Druga kwestia jest taka, że gej czesto potrafi wczuc się w myślenie kobiet tak samo jak koleżanka. Więc jest naturalnie większe porozumienie. Czasami nie trzeba kończyć zdania a już ta osoba wie o co nam chodzi. Myślę, że ta różnica płci też ma jakieś znaczenie.

Chyba tak. Myślę, że gdyby to był zwykły kolega, nie gej, też nie byłoby mowy o takiej przyjaźni. Ale tą przyjaźń cenię nawet bardziej niż taką z koleżanką, bo z kobietami również różnie bywa, pojawia się zazdrość na innych polach, jak wygląd, kariera czy facet. Taka czysta bezinteresowna przyjaźń łączy mnie jeszcze tylko z siostra, ale ona mieszka w innym kraju więc to też inaczej. Mam teraz tu bliskie 4 koleżanki, ale nie nazwałabym ich przyjaciółkami, raczej dobrymi koleżankami. Ale ja często zmieniałam miejsce zamieszkania, pewnie też dlatego nie przetrwały jakieś dawne szkolne przyjaźnie.
To jest naprawdę ciekawe i fajne uczucie mieć kolegę - geja. Niby facet a jednak jak koleżanka. Poza tym ten mój wcale nie wygląda jak gej, który raczej się kojarzy z mało męskiej aparycji a tu 192 wzrostu, solidnej postury. Ja się z nim czuję jak z osobistym ochroniarzem smile
No ale on na sytuację opisaną przeze mnie wyżej zareagował by słowami: "coś jeszcze chciałaś powiedzieć? mam zawrócić?" Ja: "no oczywiście, cały wyjazd Ci tak będę słodzić" smile oboje byśmy się tylko z tej sytuacji uśmiali … ale ja bym już wiedziała, że to jego czuły punkt a on, że nie zrobiłam tego złośliwie. I tyle. A nie z jakiejś bzdury mega foch i koniec znajomości.

Ta akcja z zawracaniem przez taka głupotę w sumie w głowie się nie mieści. Jak wyglądałoby codziennie życie z takim facetem?
Chociaż... Ja kiedys, gdy miałam jazdy na prawko, zatrzymałam elkę na środki drogi i chciałam wysiasc, to co ja się tu madrze haha big_smile

Co do mnie i koleżanki to u nas zazdrości o facetów raczej nie ma, bo jak wcześniej wspominałam mamy diametralnie inny gust big_smile Ale faktycznie spiecia na tle pewnych ambicji kiedyś były.
Ona była pierwszą osobą której powiedziałam o najskrytszych sprawach; dzięki temu otworzyłam się i już drugi raz innej osobie było łatwiej coś opowiedzieć. Poza tym czasami coś wydaje się straszne dopóki skrywamy to w sobie.

Skoro masz 3 dobre koleżanki to i tak dużo smile Ja teraz jak kogoś poznaje to są to tylko koleżanki, a wręcz znajome. Niby ma się ich kilka, ale jednak są to dość płytkie relacje. Najsilniejsze to te zaczęte jeszcze w podstawówce czy gimnazjum.

Co do gejów to też bardzo dobrze się z nimi dogaduje. Ciekawe co to mówi o kobiecie, bo zauwazylam, że dzielą się na te których geje troszkę irytuja i te co ich uwielbiają (oczywiście nie wszystkich smile.

384 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-08-03 20:20:40)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:

Ta akcja z zawracaniem przez taka głupotę w sumie w głowie się nie mieści. Jak wyglądałoby codziennie życie z takim facetem?
Chociaż... Ja kiedys, gdy miałam jazdy na prawko, zatrzymałam elkę na środki drogi i chciałam wysiasc, to co ja się tu madrze haha big_smile

Musiałam nieświadomie trafić w jego czuły punkt a on okazał się mega zakompleksiony i bez dystansu.. cóż.. hmm

gracjana1992 napisał/a:

Skoro masz 3 dobre koleżanki to i tak dużo smile Ja teraz jak kogoś poznaje to są to tylko koleżanki, a wręcz znajome. Niby ma się ich kilka, ale jednak są to dość płytkie relacje. Najsilniejsze to te zaczęte jeszcze w podstawówce czy gimnazjum.

Ale to też znajomości kilkuletnie, poznałyśmy się na dłuższych wyjazdach, coś 'piknęło' i tak się trzymamy. Ale spotykamy nie za często, raz, dwa na miesiąc ale ogólnie wiemy co u nas i ew na bieżąco reagujemy smile Dlatego mówię, że nie nazwałabym tych znajomości przyjaźnią. 

gracjana1992 napisał/a:

Co do gejów to też bardzo dobrze się z nimi dogaduje. Ciekawe co to mówi o kobiecie, bo zauwazylam, że dzielą się na te których geje troszkę irytuje i te co ich uwielbiają (oczywiście nie wszystkich smile.

Wiesz, ja też jestem do pewnego stopnia tolerancyjna i "typowi" geje mnie irytują. Kiedy tego mego poznałam nawet przez myśl mi to nie przeszło, ale z czasem zaczęłam coś podejrzewać aż w końcu sam mi się przyznał i przedstawił swego faceta. Mimo iż się przyjaźnimy już wiele lat, od razu mu powiedziałam, że spoko możesz przyjść ze swoim facetem ale czułości zostaw w 4 ścianach. Oczywiście powiedziałam to bardzo delikatnie. On to zrozumiał. Ja go akceptuje takim jaki jest ale na jego czułości z innym nie chciałabym patrzeć. Tacy geje co się zachowują gejowato i tak wyglądają też mnie irytują. Z takim gejem chyba nie mogłabym się przyjaźnić choć mogę tolerować ale jednak z dala wink
Natomiast to co mnie zaskoczyło kiedyś, to to, że on patrzy w mój biust... no jak? Na co on, że po prostu patrzy jak na coś ładnego, ale nie ma w tym nic z podtekstu seksualnego... hmmm smile

385

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

A np. Michała Piróga lubisz? Bo ja właśnie tego typu gejów lubię smile
Oczywiście na ich czułości też nie mam ochoty patrzeć.

Co do tego biustu... Myślę, że to też nie jest tak, że jesteśmy 100% homo czy hetero; wydaje mi się, że jakaś część może reagować ale jest to zbyt slabe, aby mówić o podobaniu się.

386 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-08-03 20:55:57)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:

A np. Michała Piróga lubisz? Bo ja właśnie tego typu gejów lubię smile
Oczywiście na ich czułości też nie mam ochoty patrzeć.

Co do tego biustu... Myślę, że to też nie jest tak, że jesteśmy 100% homo czy hetero; wydaje mi się, że jakaś część może reagować ale jest to zbyt slabe, aby mówić o podobaniu się.

Piróg wydaje się nieszkodliwy i bywa zabawny też nie epatuje tym swoim homoseksualizmem, ubiera raczej zwyczajnie itd. Tak jakoś mi teraz przyszła na myśl "Azja Expres". Kojarzysz Larę Gessler i jej partnera? Gdzieś w jakiś wywiadzie przez przypadek usłyszałam, jak mówiła że z nim to by mogła znaleźć się na bezludnej wyspie i by się nie pokłócili i zawsze ma w nim oparcie. To jest dokładnie to co mnie łączy z tym moim przyjacielem, choć wydaje mi się, że bardziej męsko wygląda niż ten partner Lary.
Natomiast takiego Jacykowa bym nie zdzierżyła.
A co do biustu to nie wiem... ten mój jest 100% gejem, żadnym bi itd.
Edit: ale to jest naprawdę "słabe" kiedy tak leżąc z nim na plaży podziwialiśmy facetów... no i co? Nawet taki z brzuszkiem fajnie wygląda, a kobieta a to brzuszek a to cellulit a to rozstępy... prawie każda daleka od ideału, ale może dlatego że oboje patrzeliśmy na facetów big_smile im może to nie przeszkadzać, że się ma więcej ciałka tam i ówdzie i inne niedoskonałości big_smile Tak jak i mi więcej ciałka w facetach nie przeszkadza bo lubię się przytulać smile I lubię mieć do kogo.

387

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:

A np. Michała Piróga lubisz? Bo ja właśnie tego typu gejów lubię smile
Oczywiście na ich czułości też nie mam ochoty patrzeć.

W sumie, nie jest tak łatwo rozpoznać geja. Większość jest zupełnie zwyczajnych wizualnie, a nie 'niemęskich', jak się często uważa. Geje w showbiznesie to trochę inna bajka.
Ja też mam kumpla geja i gdybym nie wiedziała, to myślałabym, że musi mieć niekiepskie powodzenie u kobiet.
I może to dziwne, ale czułości w wydaniu gejów mi zupełnie nie przeszkadzają, z tym, że nie chciałabym widzieć gejowskiego seksu. Ale taki subtelny erotyzm i czułość, to nawet może się podobać.

388

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Roxann, a Tobie się nie zdarza popatrzeć na kobietę ponieważ jest piękna?
Przyznaję że potrafię się obrócić za piękną kobietą co nie oznacza , że wówczas myślę o sexie - po prostu jest co podziwiać czy zachwycać się.

389 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-08-04 10:08:53)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
wrobelkarolina napisał/a:

Roxann, a Tobie się nie zdarza popatrzeć na kobietę ponieważ jest piękna?
Przyznaję że potrafię się obrócić za piękną kobietą co nie oznacza , że wówczas myślę o sexie - po prostu jest co podziwiać czy zachwycać się.

W sumie masz rację.

PS. Sorry Andersud za off top. wink
Choć wydaje mi się, że to jednak jest w temacie, takie spojrzenie z innej strony na koniec związku, tzn. kiedy należy "wiać" by nie dać się wplątać w toksyczną relację opartą na "jazdach", manipulacjach i emocjonalnym uzależnieniu.
I kolejna rzecz, chyba trudniejsza, jak szczególnie osoby dysfunkcyjne, bez tzw. wzorca, czy po przejściach powinny dobierać partnerów by móc budować zdrowe relacje.

390

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

A skąd wiesz Roxann, że to nie Ty jesteś ta zła? Bo żadnych nadziei na stabilność nie dajesz jak czytam Twoje wypowiedzi. Jestem ciekaw co o tym sądzisz.

Posty [ 326 do 390 z 425 ]

Strony Poprzednia 1 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024