Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 425 ]

196 Ostatnio edytowany przez john.doe80 (2019-07-17 22:37:28)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Sfatku Anderstudzie behave, napisała przecie, że młodszego wybierze w domyśle "zdrowszego". A nie schorowanego ex sportowca z problemami tongue.

A zaraz zaraz, a ta koleżanka co Ci się nie omal oświadczyła? Działacie coś? ;P

P.S.
Co do mojej żabci nic się nie zmieniło, więc się nie ekscytuj tongue bo coś Ci stanie i kto będzie po mnie jeździł?

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
john.doe80 napisał/a:

Sfatku Anderstudzie behave, napisała przecie, że młodszego wybierze w domyśle "zdrowszego". A nie schorowanego ex sportowca z problemami tongue.

Weź se ojciec monitor przetrzyj albo większy postaw, bo nawet ja tutaj u siebie przez swój widzę, że od dawna macie się ku sobie.
Napisała, napisała... Nie takie rzeczy pisała. Zajedziesz porszem z fasonem, przypniesz bicka i cyc, to od razu jej kolana zmiękną big_smile
Nie ma za co.

198

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Hahaha Roxann idź na całość!!!

199

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Hahaha Roxann idź na całość!!!

200

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Hahaha Roxann idź na całość!!!

201

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Hahaha Roxann idź na całość!!!

202

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Hahaha Roxann idź na całość!!!

203

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Kurde jakiś błąd mi się wyświetla:(

204

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Ta, błąd, mhm... Nasza Roxann niejednego już powiodła na manowce. Błąd...

205

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

@Chio tyle razy  smile Myślisz ze to @Roksan bardziej przekona smile

Przecież już był wniosek z dyskusji ze teraz to już tylko pieska kupić wink  i nie bawić sie w żadne podchody wink

206

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
john.doe80 napisał/a:

Co do mojej żabci nic się nie zmieniło, więc się nie ekscytuj tongue bo coś Ci stanie i kto będzie po mnie jeździł?

Nadal pisze?

207

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
anderstud napisał/a:

Nie było mnie cały dzień i czyżby znowu coś mnie ominęło?

big_smile A nie chyba, raczej nie przegapiasz jak mi sie wydaje.
A serio bardziej, jeśli wpadasz w schemat sytuacyjny, to może faktycznie czegoś nie dostrzegasz ? może faktycznie coś do zmiany jest po Twojej stronie ?
smile Ale to chyba wymagałoby nowego tematu i pozwolenie na przeczołganie się po sobie big_smile.

208 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-07-18 08:52:52)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

To jest jego temat.. big_smile

John- z tą jakością nasienia po 40 nie chodzi o to, że "gorsze" są dzieci, tylko ponoć trudniej o ciążę.. Ponoć.. big_smile
Jakbyś naprawdę przyjął jako cel domek z ogródkiem i żonę- to byś to systematycznie zrealizował przed 50, jak inne rzeczy w życiu,
Gdzieś pewnie jest taka to co nie lubi jak się jej nie szanuje i można się też pozbyć skłonności do takich partnerów, ma nadzieję.
To samo kolegi Anderstuda dotyczy.

209 Ostatnio edytowany przez random.further (2019-07-18 08:45:48)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Ela210 napisał/a:

To jest jego temat.. big_smile

No wiem smile ale ten temat potraktowałam jako luźną wariację : jak rozpoznać symptomy końca big_smile
No chyba, że faktycznie miał być zawiązkiem na gryzienie problemu Autora, czyli : przegapiłam ja big_smile

210

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Tyle razy bo mi się jakoś błąd ładowania strony wkradł:)ale jak ma to wzmocnić przekaz i zachęcić Roxann to ok:)tylko wtedy Marudny John przestanie być Marudnym Johnem:D

211 Ostatnio edytowany przez random.further (2019-07-18 09:07:34)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Chio napisał/a:

Tyle razy bo mi się jakoś błąd ładowania strony wkradł:)ale jak ma to wzmocnić przekaz i zachęcić Roxann to ok:)tylko wtedy Marudny John przestanie być Marudnym Johnem:D

Ups, tak na wszelki wypadek, ten 'maruda' to z marszu mi sie napisało jako hm..., taki węzeł wpisów Johna.
Nie było moją intencją aby 'maruda' się do Johna przykleiła...
Już złapałam się parę razy na błędnej interpretacji wpisów, to naturalne bo nie czujemy osobowości, które za nimi się kryją, przepraszam jakby co, John.

212 Ostatnio edytowany przez anderstud (2019-07-18 10:33:19)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
random.further napisał/a:
anderstud napisał/a:

Nie było mnie cały dzień i czyżby znowu coś mnie ominęło?

big_smile A nie chyba, raczej nie przegapiasz jak mi sie wydaje.
A serio bardziej, jeśli wpadasz w schemat sytuacyjny, to może faktycznie czegoś nie dostrzegasz ? może faktycznie coś do zmiany jest po Twojej stronie ?
smile Ale to chyba wymagałoby nowego tematu i pozwolenie na przeczołganie się po sobie big_smile.

Zaciekawiła mnie historia tej piłeczki, więc czołgajcie do woli, jestem już wydaje mi się zaprawiony w bojach na tyle, że myślę dam radę unieść smile

Co do schematu... Jak może co bardziej uważni czytelniczy kojarzą, byłem w już dwukrotnie żonaty, oba związki trwały wiele lat
i oba można spokojnie przytaczać za wzór w podręcznikach przygotowania do życia w rodzinie. No, może po drobnych korektach...
Oczywiście zakończenia, to już inna para kaloszy. W obu przypadkach były nagłe i przebiegały gwałtowne, więc nie nadają się do tematu,
bo do ostatniego dnia ich trwania (i to dosłownie) absolutnie nic nie zapowiadało końca.

Pierwsza żona z dnia na dzień uciekła do kochanka, kiedy przypadkiem odkryłem jej romans szukając zdjęć naszego psa w komputerze.
Byłem wtedy w pracy i zanim wróciłem do mieszkania wyjaśnić sprawę, ona już zdążyła spakować siebie, dzieci i pójść w długą.
Po trzech miesiącach chciała wrócić, ale ja już jej nie chciałem. Pomimo tego, że bardzo ją kochałem, po prostu nie mogłem. Koniec.

Druga żona z dnia na dzień wygoniła mnie z domu po tym jak podniosłem rękę na jej 17 letniego syna, który próbował włazić mi na łeb
odkąd go poznałem gdy miał 8 lat i tak długo przeginał pałę, aż w końcu się doigrał, być może przesadziłem z reakcją, no ale już było za późno.
Przez cztery miesiące separacji próbowaliśmy jeszcze zejść się z powrotem, aż w końcu ona kogoś poznała i powiedziała mi żegnaj. Koniec.

No i tyle. Tak w jednym, jak i w drugim przypadku, okres poprzedzający te wydarzenia zawsze będę wspominał dobrze, obie żony również.

To o czym rozmawiamy w tym wątku, to jak teraz sam to czytam jest dla mnie po prostu niewiarygodne, że w ogóle kiedykolwiek się wydarzyło,
więc nie można mówić o wpadaniu w schemat sytuacyjny, kiedy dana sytuacja czy nawet zbiór sytuacji, spotyka kogoś pierwszy raz w życiu?
No chyba że coś źle zrozumiałem z tą piłeczką, a że dzisiaj mam pogrzeb kolegi akurat, to być może faktycznie jestem jakiś rozkojarzony...

213 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2019-07-18 10:34:59)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

jakby było tak wszystko super z 1 żoną- nie mówię o Twojej winie, to chyba nie skończyłoby się kochankiem i natychmiastową wyprowadzką..i to jeszcze z dziećmi- jej, czy Waszymi? Bo jak Waszymi, to w ogóle kuriozalna szybkość decyzji.

214

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
anderstud napisał/a:

Co do schematu...

Wydaje się powtarzalny, dobry związek, bum, szybkie zakończenie, konsekwentna decyzja…, może jest schemat faktycznie…


anderstud napisał/a:

Jak może co bardziej uważni czytelniczy kojarzą

Chyba powinnam stać się uważniejszą czytelniczką co wymaga trochę zachodu wink


anderstud napisał/a:

być może przesadziłem z reakcją, no ale już było za późno.

Przesadziłeś raczej…


anderstud napisał/a:

To o czym rozmawiamy w tym wątku, to jak teraz sam to czytam jest dla mnie po prostu niewiarygodne, że w ogóle kiedykolwiek się wydarzyło,

Chyba nie należy zbytnio czegoś zakładać i przewidzieć, tak jak nie przewidziałeś pewnie swojej reakcji i konsekwencji reakcji na siedemnastolatka, pewnie i czegoś jeszcze nie zauważyłeś…, gdybam na razie… smile

215

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
anderstud napisał/a:

podniosłem rękę na jej 17 letniego syna, który próbował włazić mi na łeb

Piszesz o tym jakby to było normalne. Przemocy fizycznej nie powinno używać się nigdy, chyba, że w obronie własnej. Kropka.

216

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:
anderstud napisał/a:

podniosłem rękę na jej 17 letniego syna, który próbował włazić mi na łeb

Piszesz o tym jakby to było normalne. Przemocy fizycznej nie powinno używać się nigdy, chyba, że w obronie własnej. Kropka.

Może młody wystartował do niego?

217

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
john.doe80 napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:
anderstud napisał/a:

podniosłem rękę na jej 17 letniego syna, który próbował włazić mi na łeb

Piszesz o tym jakby to było normalne. Przemocy fizycznej nie powinno używać się nigdy, chyba, że w obronie własnej. Kropka.

Może młody wystartował do niego?

No właśnie, jak było anderstud?

218

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

To też nie usprawiedliwiłoby go. Przegiął.

219

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
john.doe80 napisał/a:

Może młody wystartował do niego?

Tylko kto w tym zestawie był dorosły i powinien być mądrzejszy jednak.
Ważne ze anderstud  zdaje sobie z tego sprawę i sam napisał ze przegiął

220 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-07-18 11:16:10)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Jeżeli był to np. POJEDYNCZY  klaps w d**ę, to nie róbmy z tego przemocy. Nie mówię tutaj o regularnym znęcaniu się, biciu po twarzy czy nie wiadomo czym innym. Nie możemy wszystkiego i wszystkich generalizować! Ja w dzieciństwie regularnie dostawałem klapsy( i nic więcej!) za niepusłuszeństwo i to nauczyło mnie szacunku do starszych. Nie wyobrażam sobie, żeby jakiś gówniaż właził mi na głowę. Całkowicie bezstresowe wychowanie prowadzi do nikąd. Jest chyba jakaś płynna granica między przemocą a dyscypliną. Nawet w szkole parę razy na początku podstawówki pamiętam, jak dostałem w tyłek od nauczycielki i nikt z tego powodu nie wzywał kuratora. Najlepiej, jak to sam zainteresowany wyjaśni, jeśli oczywiście chce smile

221

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
anderstud napisał/a:
john.doe80 napisał/a:

Sfatku Anderstudzie behave, napisała przecie, że młodszego wybierze w domyśle "zdrowszego". A nie schorowanego ex sportowca z problemami tongue.

Weź se ojciec monitor przetrzyj albo większy postaw, bo nawet ja tutaj u siebie przez swój widzę, że od dawna macie się ku sobie.
Napisała, napisała... Nie takie rzeczy pisała. Zajedziesz porszem z fasonem, przypniesz bicka i cyc, to od razu jej kolana zmiękną big_smile
Nie ma za co.

Anderstud, co Ty brałeś?  big_smile
Najpierw sugerowałeś, że ja i Beckett mamy się ku sobie,  teraz swatasz mnie z Johnem... na koniec jeszcze tylko Ty zostałeś big_smile tongue

222

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
bagienni_k napisał/a:

Jeżeli był to np. POJEDYNCZY  klaps w d**ę, to nie róbmy z tego przemocy. Nie mówię tutaj o regularnym znęcaniu się, biciu po twarzy czy nie wiadomo czym innym. Nie możemy wszystkiego i wszystkich generalizować! Ja w dzieciństwie regularnie dostawałem klapsy( i nic więcej!) za niepusłuszeństwo i to nauczyło mnie szacunku do starszych. Nie wyobrażam sobie, żeby jakiś gówniaż właził mi na głowę. Całkowicie bezstresowe wychowanie prowadzi do nikąd. Jest chyba jakaś płynna granica między przemocą a dyscypliną. Nawet w szkole parę razy na początku podstawówki pamiętam, jak dostałem w tyłek od nauczycielki i nikt z tego powodu nie wzywał kuratora. Najlepiej, jak to sam zainteresowany wyjaśni, jeśli oczywiście chce smile

No wątpię żeby 17-latkowi dał "klapsa w d**ę" tongue Według mnie granicy przemocy nie powinno się przekraczać nigdy, bo raz przekroczona... wydaje nam się coraz normalniejsza i posuwamy się dalej. Ja raz uderzyłam (ze złości) moje chłopaka mocno w ramię i szczerze mówiąc wstydzę się tego do tej pory. Według mnie takich czynów nie powinno się nigdy usprawiedliwiać.
Jak to się mówi... brzydzę się przemocą.

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
bagienni_k napisał/a:

Jeżeli był to np. POJEDYNCZY  klaps w d**ę, to nie róbmy z tego przemocy. Nie mówię tutaj o regularnym znęcaniu się, biciu po twarzy czy nie wiadomo czym innym. Nie możemy wszystkiego i wszystkich generalizować! Ja w dzieciństwie regularnie dostawałem klapsy( i nic więcej!) za niepusłuszeństwo i to nauczyło mnie szacunku do starszych. Nie wyobrażam sobie, żeby jakiś gówniaż właził mi na głowę. Całkowicie bezstresowe wychowanie prowadzi do nikąd. Jest chyba jakaś płynna granica między przemocą a dyscypliną. Nawet w szkole parę razy na początku podstawówki pamiętam, jak dostałem w tyłek od nauczycielki i nikt z tego powodu nie wzywał kuratora. Najlepiej, jak to sam zainteresowany wyjaśni, jeśli oczywiście chce smile


A już Cię zaczynałam lubić...

Wywód jak u rzecznika praw dziecka, serio?

Nie widzisz różnicy w przemocy a cielesnym karaniem dla dyscypliny?

224

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:

No wątpię żeby 17-latkowi dał "klapsa w d**ę" tongue Według mnie granicy przemocy nie powinno się przekraczać nigdy, bo raz przekroczona... wydaje nam się coraz normalniejsza i posuwamy się dalej. Ja raz uderzyłam (ze złości) moje chłopaka mocno w ramię i szczerze mówiąc wstydzę się tego do tej pory. Według mnie takich czynów nie powinno się nigdy usprawiedliwiać.
Jak to się mówi... brzydzę się przemocą.

Z tego co kojarzę i w ostatnim związku Anderstuda pojawił się wątek z przemocą na dużo mniejszym dziecku ex ... coś tam było o kałuży krwi itd. Nawet jeśli to były tylko slowa, wygląda na to, że Anderstud ma jakiś problem z panowaniem nad emocjami.

225

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Roxann napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

No wątpię żeby 17-latkowi dał "klapsa w d**ę" tongue Według mnie granicy przemocy nie powinno się przekraczać nigdy, bo raz przekroczona... wydaje nam się coraz normalniejsza i posuwamy się dalej. Ja raz uderzyłam (ze złości) moje chłopaka mocno w ramię i szczerze mówiąc wstydzę się tego do tej pory. Według mnie takich czynów nie powinno się nigdy usprawiedliwiać.
Jak to się mówi... brzydzę się przemocą.

Z tego co kojarzę i w ostatnim związku Anderstuda pojawił się wątek z przemocą na dużo mniejszym dziecku ex ... coś tam było o kałuży krwi itd. Nawet jeśli to były tylko slowa, wygląda na to, że Anderstud ma jakiś problem z panowaniem nad emocjami.

Tak, pamiętam to. Wtedy też mnie to uderzyło. Szczerze, pomyślałam "nie dziwię się tej kobiecie, że odeszła" sorry anderstud, nie piszę tego złośliwie, nie wyrokuję też, bo to był ułamek historii.

226 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-07-18 12:02:07)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

W tym momencie chyba musisz Anderstud( jeśli chcesz mnie ratować smile) rozstrzygnąć sprawę, bo została mi przylepiona łatka zwolennika przemocy domowej smile

W ŻADNYM wypadku nie jestem i nię będę zwolennikiem przemocy i kar cielesnych. Tylko co rozumiemy pod karą cielesną i kiedy staje się ona karygodna?
Patrzę na to z perspektywy swojego dzieciństwa i wiem teraz, że czasami lekki klaps pomagał mi uświadomić co zrobiłem źle. Nigdy w życiu, nawet raz nie oberwałem w inny sposób( w twarz, plecy, czy gdziekolwiek i jakkolwiek inaczej), opócz lekkich klapsów w pośladek. W moim odczuciu, nawet wtedy jak byłem dzieckiem, nie działa mi się żadna krzywda i jeśli nawet strzeliłem focha czy się rozpłakałem, to nie dlatego że oberwałem, tylko dlatego, że nie mogłem postawić na swoim. Jeśli to też nazywamy przemocą, to pozostaje mi się z Wami zgodzić,  że nie może byc to dopuszczalne. Jeśli nie dopuszczamy absolotnie żadnych takich przypadków, to macie całkowitą rację. Przepraszam, jeśli uraziłęm kogoś swoją postawą, nie jestem potworem :-) Jakoś mnie tak wychowano, że dzieci muszą odczuwać bezwględny szacunek i respekt w stosunku do dorosłych. Szacunek do starszych powinien być jednym z filarów wychowania. Oczywiście, na ile się da, pokojowymi metodami.

Mówiąc jeszcze inaczej: bardziej przeraża mnie ten tekst o kałuży krwii, który dobrze pamiętam, czytając wątek anderstuda, niż pojedynczy klaps w tyłek. Jeśli natomiast ów 17-latek otrzymał solidnego liścia, sierpowego/ prostego to zdecydowanie za dużo.

227

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
bagienni_k napisał/a:

Jakoś mnie tak wychowano, że dzieci muszą odczuwać bezwględny szacunek i respekt w stosunku do dorosłych. Szacunek do starszych powinien być jednym z filarów wychowania. Oczywiście, na ile się da, pokojowymi metodami.

A przepraszam dorośli to już nie muszą odczuwać bezwzględnego szacunku do dziecka?? A mnie udało się wychować syna na grzecznego bezproblemowego chłopaka bez ani jednego klapsa czy uderzenia. Klapsy to jest tylko wyraz słabości dorosłego w danej chwili, oznaka braku zapanowania nad własnymi chwilowymi nerwami, to nie ma nic wspólnego z metodami wychowawczymi, przyznajmy się dorośli sami przed sobą.

228

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Mnie zastanawia coś innego.Zawsze czytam,że jak rozpadł się związek to wina jest po połowie,albo zawsze ta wina gdzieś musi być.Szukajmy jej aż znajdziemy bo na pewno coś robiłeś źle, albo coś było nie tak w dzieciństwie.A może nie, może cokolwiek byś zrobił,zmienił to i tak nic z tego!!!!Może to tak nie działa że ZAWSZE jest wina!!!

229

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
fuorviatos napisał/a:
Magdalena1111 napisał/a:

Ale czy te 10 lat temu, Ty sam nie byłeś inną osobą? Zakładam, że zaszły w Tobie zmiany. Jeśli Ty się zmieniłeś, to dlaczego Twoja partnerka sprzed dekady miałaby być wciąż tą samą osobą?
Wszyscy się zmieniamy, ale jak związek jest wartością, to przecież rozwój może przebiegać w związku. W ten sposób rozwija się w nim dwoje ludzi, ale i sam związek się rozwija. Rozwija się także uczucie, które ich łączy, bo występuje wzajemność, wymiana emocjonalna, troska i dbałość o drugiego, więc ewoluujące czy też zmieniające się  potrzeby są przedmiotem zainteresowania partnera, dla którego Ty jesteś ważny i na odwrót. W ten sposób tworzony jest dobrostan.
Chodzi o to, żeby podążać w tym samym kierunku. .

Bardzo przyjemnie czyta się takie wartościowe wpisy Magda, naprawdę.
Jednak te 10 lat temu byłem fircykiem nie mającym pojęcia o pewnych rzeczach. Ba - nawet wierzyłem w "pierdolamento" o romantycznej miłości.
A doświadczenie pokazało mi, że ludzie w większości nie traktują związków jako sposobu na rozwój, tylko raczej okazji do przebywania z kimś żeby nie czuć samotności.
A tej w życiu dorosłym jest coraz więcej bo każdy jest zagoniony własnymi sprawami co wpływa na jakość relacji.
Wizja która przedstawiasz wymaga wielu poświęceń, spojrzenia wgłąb siebie z tego co nazywasz "metapoziomem".
Niestety mało kto ma siłę i odwagę by się tego podjąć, lepiej jest kupić nowe buty.
Z drugiej strony, czy powrót musi zawsze być dobrym rozwiązaniem? Nie wiem. Jeśli coś pękło na dobre to już się raczej nie poskleja, chyba, że (patrz wyżej).

Czyżbym kolejny komplement od Ciebie otrzymała, fuorviatos? I to od faceta, który je oszczędza ;-)
Dzięki :-)

A co do tego, jak związki traktuje większość ludzi, to olać to :-P.
Sęk w tym, żeby spotkać się z kimś, kto ma podobne podejście.
Jak inni potrzebują kogoś, żeby ich samotność nie trapiła, to jak spotkają podobną do siebie osobę też powinno być ok. Tylko potem się okazuje, że jednak są jeszcze inne istotne składowe, które stanowią o jakości relacji i poczuciu szczęścia. Nie mówiąc już o tym, że przebywanie z kimś nie musi mieć wiele wspólnego z brakiem poczucia osamotnienia :-/
Ale już nie będę offtopowała wątku anderstudowi.

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Chio napisał/a:

Mnie zastanawia coś innego.Zawsze czytam,że jak rozpadł się związek to wina jest po połowie,albo zawsze ta wina gdzieś musi być.Szukajmy jej aż znajdziemy bo na pewno coś robiłeś źle, albo coś było nie tak w dzieciństwie.A może nie, może cokolwiek byś zrobił,zmienił to i tak nic z tego!!!!Może to tak nie działa że ZAWSZE jest wina!!!


Wydaje mi się, że człowiek musi mieć racjonalne wytłumaczenie jakiegoś końca. Zawsze szuka powodów, win, bo nie przyjmuje że tak się po prostu dzieje. Że coś umiera śmiercią naturalną. Bo oczywiście zakładam, że chodzi Ci o koniec związku, w którym nie ma/nie było zdrad ani niczego, co mogłoby zakończyć związek z przytupem.
Ludzie szukają usprawiedliwień, albo obarczają kogoś za rozpad związku, bo jest im łatwiej to ogarnąć umysłem.
Idealnie byłoby, gdyby już doszło do zakończenia związku, by ludzie podali sobie rękę, podziękowali za wspólnie spędzony czas i bez urazy do siebie, poszło każde w swoją stronę. Bez bólu, złości. Wtedy nie byłoby tylu złamanych serc i załamań nerwowych.

231

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Łojezu, wiedziałem big_smile
Wątek przemocy się pojawił, bo coś powiedziałem do dzieciaka, który złośliwie wywalił mój rower na chodnik i nie chciał go postawić,
no naprawdę powód do rozstania wręcz podręcznikowy, sam się dziwię, że jeszcze dwa lata po tym zajściu ona ze mną była, masakra jakaś...
Tak, teraz mi zwróćcie uwagę, że użyłem zwrotu "dzieciaka" za co powinna mnie jeszcze znienawidzić na całe życie albo i na trzy następne.
Naprawdę jak z takich pierdół mają się związki rozpadać, to już wolę psa ze schroniska i przynajmniej ktoś się będzie cieszył na mój widok smile

A tamten starszy dostał w baniak za wynoszenie mi z pokoju jedynych pamiątek po moim ojcu, które zamieniał z kolegami na piwo i papierosy.
Specjalnie wstawiłem dodatkowy zamek w drzwiach do tego pokoju, żeby tam nie właził i nie grzebał, to dorobił sobie klucz i dalej robił to samo.
Oczywiście możemy na tej podstawie przeprowadzić psychoanalizę mojej osoby, którą ja i tak znam już w tej chwili, tylko nadal nie widzę związku.
Mieliśmy znaleźć schemat sytuacyjny, a nie snuć domysły czy gdy7bym dał sobie naśrać na głowę, to moje związki przetrwałyby o rok albo dwa dłużej.

232

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
anderstud napisał/a:

Mieliśmy znaleźć schemat sytuacyjny, a nie snuć domysły czy gdy7bym dał sobie naśrać na głowę, to moje związki przetrwałyby o rok albo dwa dłużej.

Nie nasrać na głowę tylko są chyba jakieś inne sposoby rozwiązywania konfliktów?

233

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
anderstud napisał/a:

Mieliśmy znaleźć schemat sytuacyjny

Gdybym teraz miała znaleźć coś, gdzieś powielającego się a niezbyt pasującego, to obstawiałabym pytanie: „Dlaczego skoro było do końca tak pięknie, skończyło się tak beznadziejnie?” Hm...
Ale może to w ogóle cecha panów, którym kończą się związki nagle, zdradą. W kobietach jest jakoś więcej refleksji nad jakością związku sprzed jego rozpadu, a mężczyźni przeważnie piszą, że do samego końca było zayebiście i nagle się posypało. Przecież to na logikę się nie spina, a ponoć faceci są bardziej logiczni.

234

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Nie tylko Owieczko.W wielu wątkach nawet tych ze zdradą pojawia się motyw,że jak zdrada to jakaś wina osoby zdradzonej była,jak ktoś odszedł to na pewno osoba porzucona musiała mieć na to wpływ,z nią było coś nie tak.Za rozpad odpowiedzialne są obie strony itd.Przykład Anderstuda z przed chwili:)
A MOŻE NIE??Ważne jest wyciąganie wniosków,ocena własna ale połowa winy jest w gratisie!!!

235 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-07-18 13:26:03)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
ssszron napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Jakoś mnie tak wychowano, że dzieci muszą odczuwać bezwględny szacunek i respekt w stosunku do dorosłych. Szacunek do starszych powinien być jednym z filarów wychowania. Oczywiście, na ile się da, pokojowymi metodami.

A przepraszam dorośli to już nie muszą odczuwać bezwzględnego szacunku do dziecka?? A mnie udało się wychować syna na grzecznego bezproblemowego chłopaka bez ani jednego klapsa czy uderzenia. Klapsy to jest tylko wyraz słabości dorosłego w danej chwili, oznaka braku zapanowania nad własnymi chwilowymi nerwami, to nie ma nic wspólnego z metodami wychowawczymi, przyznajmy się dorośli sami przed sobą.

Oczywiście, że tak, w połączeniu z wpojeniem im od pewnego okresu określonych zasad i norm. Niezmiernie szanuję Cię, że dałaś radę tak syna wychować. Moja mama też starała się, jak mogła, ale widocznie czasami nie było wyjścia smile Tak samo, jak stosowanie kar może wymknąć się spod kontroli, tak samo może i poziom zuchwałości na którą się pozwala dzieciom. Jak obserwuję się ludzi dookoła, to każdy mógłby powiedzieć, że jego metody wychowacze są właściwe i nie ma sobie nic do zarzucenia. NIe pochwalam powszechnego i ciągłego stosowania kar cielesnych, tylko zwróciłem uwagę na pojedynczy incedent, trochę z perspektywy swojego dzieciństwa. Odczuwałęm to w ten sposób: jeśli dostałęm klapsa, to wiedziałem za co a nie zastanawiałęm się dlaczego mama śmiała mi tego klapsa zaserwować ( bo uderzenie jest tutaj zbyt wygórowanym słowem). Tego co było, nie zmienię. Dużo ludzi powtarza, że jak coś się zdarzy raz, to MUSI się później powtórzyć. Bardzo często tak, ale nie generalizowałbym. Dlaczego zatem w moim przypadku nie doszło do ANI jednego przypadku, kiedy zostałbym uderzony( ok, niech będzie to słowo) inaczej, niż klaps w pośladek? Być może matka nie była w stanie pozwolić sobie na więcej i widziała tą granicę, być może problem nie był na tyle poważny jej zdaniem, żeby nie posunąć się dalej. Tego już się nie dowiem. Mowa tutaj o przedziale wiekowym, mniej więcej między 5 a 10 rokiem życia. Także chyba jednak 17 latek to za dużo na klapsa, mogłem z początku źle zrozumieć, bo wcześniej Anderstud przy tym tekście o "kałuży krwi" wspominał, że chłopak był znacznie młodszy. Zatem akcja musiała być grubsza.

Tak jeszcze w kontekśćie nauczycieli. Gdyby te parę klapsów, które dostałęm swego czasu od skądinąd wtedy już starszej nauczycielki zdarzyło się dzisiaj to by pewnie wyleciała od razu z hukiem ze szkoły, prawda? A sprawa skończyłaby się w kuratorium. W każdym razie te zachowania dzieci czy młodzieży w szkołach, w stosunku do nauczycieli, obserwwowane teraz to dla mnie jakieś nieporozumienie. Akurat kuzynka jest nauczycielką i jak mi opowiada, co tam się wyrabia, to się włosy na głowie jeżą. Wygląda to tak, że kiedyś jak uczeń ewidentnie coś w szkole nawalił, to miał w domu przerąbane. Teraz kiedy coś nawali, to prędzej rodzic idzie do nauczyciela ze skargą: "Jak to możliwe, to dziecko jest takie dobre,"" Co Pan/Pani mi tu insynuuje?" Dodatkowo te odzywki do nauczycieli: przez głowę wtedy nikomu nie perzeszło, żeby walnąć jakikolwiek chamski tekst, bo nauczyciel był, może nie świętością, ale autorytetem.

Niezmiernie szanuję zdanie innych użytkowników, nie zamierzam tutaj nikomu nic narzucać, bo nie o to przecież chodzi. Przyjąłem Wasze argumenty i zapewniam, że gruntownie je przemyślę smile

Miłego dnia! smile

236

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Co do dzieci i bezstresowego wychowania to tylko w teorii dla mnie:) Kiedyś z koleżanką byłam świadkiem jak nastoletni łepek do Babci,że nie pójdzie do szkoły bo mu nie zapłaciła.Babcia płaciła co tydzień 100zł bo jej zależało żeby zdał do następnej klasy.Nie chciała zapłacić więc usłyszała że najlepiej jakby zdechła! Rozmawiałam z tą Babcią rozpuściła wnusia i bez ściemy sama gamonia bym wyprostowała!!! Chciałam pomóc Babci żeby go ciężką robotą doceniła ale za litościwa była!!!!

237

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Chio, wybacz, ale mylisz bezstresowe wychowanie z bezwychowaniem.

238 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-07-18 13:54:30)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
anderstud napisał/a:

A tamten starszy dostał w baniak za wynoszenie mi z pokoju jedynych pamiątek po moim ojcu, które zamieniał z kolegami na piwo i papierosy.
Specjalnie wstawiłem dodatkowy zamek w drzwiach do tego pokoju, żeby tam nie właził i nie grzebał, to dorobił sobie klucz i dalej robił to samo(...)

Widzisz, zareagowałeś mocno emocjonalnie, bo i problem był poważny. Teraz pytanie co należałoby zrobić, albo co każdy by zrobił na Twoim miejscu?

W moim przypadku, gdyby mi taki idiotyzm jak kradzież przyszła na myśl w ogóle, to by się co najmniej skończyło solidną awanturą ze strony rodziców (powiedzmy odnosząc się do Twojego przypadku: TYLKO od Twojej partnerki). Jeśli by się to powtórzyło chociaż raz (jeszcze to dorobienie kluczy) to nie wiem, czy na klapsach by się skończyło. A tymaczasem co takiego zrobiła Twoja partnerka, żeby przemówić dzieciakowi do rozsądku?
O ile w ogóle to zrobiła...

239 Ostatnio edytowany przez anderstud (2019-07-18 14:10:37)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
bagienni_k napisał/a:

Widzisz, zareagowałeś mocno emocjonalnie, bo i problem był poważny. Teraz pytanie co należałoby zrobić, albo co każdy by zrobił na Twoim miejscu?

Bo ja wiem czy mocno emocjonalnie... mogłem przecież zabić.
Co każdy by zrobił na moim miejscu, to żaden każdy nie wie, dopóki się na moim miejscu nie znajdzie,
a porady z cyklu - przecież problemy można rozwiązywać inaczej - to nie obrażając nikogo mają dla mnie wartość merytoryczną żadną.
Kiedy proszę 13-15 letniego chłopaka o to, żeby nie oblewał moczem naczyń w zlewie, tylko może by je umył tak jak dzień wcześniej obiecał
i ta sama sytuacja jak w Dniu Świstaka powtarza się codziennie, a jedyną reakcją matki dziecka jest zwrócenie mi uwagi, żebym dał mu spokój
i się go nie czepiał od samego rana, bo pedagog szkolna zaleciła unikanie stwarzania stresowych sytuacji przed wyjściem maluszka do szkoły...
to jakie "rozwiązywać inaczej" można? No proszę, konkretne recepty na rozwiązanie inaczej, żeby moje małe dziecko nie piło z oszczanego kubka.
Kto pierwszy na ochotnika? Może koleżanka gracjana, prosimy smile

240

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Bez wychowani to są według mnie najczęściej rodzice którzy potem bezstresowo hodują w domciu taką od małego księżniczkę czy księcia.Potem najczęściej winni nauczyciele i policja bo żaden taki rodzić nie wpadnie na to że dzieci wychowuje się w domu.

241 Ostatnio edytowany przez anderstud (2019-07-18 14:32:36)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Roxann napisał/a:

Anderstud, co Ty brałeś?  big_smile
Najpierw sugerowałeś, że ja i Beckett mamy się ku sobie,  teraz swatasz mnie z Johnem... na koniec jeszcze tylko Ty zostałeś big_smile tongue

Nic nie brałem.
Pochowałem dzisiaj najlepszego kumpla, który mi robił wszystkie moje tatuaże, kumplowaliśmy się od podstawówki.
46 lat, rak płuc, nara, do widzenia. Przyklepane szpadlem i nie ma człowieka.
I mam taką chwilę zadumy właśnie... nad życiem i w ogóle... gdzieś czytałem taką mądrą sentencję, sorry jeśli coś przekręcę...

"Przychodzimy na ten świat z niczym
odchodzimy nie zabierając niczego
w międzyczasie kłócimy się o wszystko
i po co"

Piękne...

P.S.
Ty szukasz przystojnego gościa przy kasie, John szuka ogarniętej facetki co mu potomka powije, czego tu nie rozumiesz big_smile
Ja dla Ciebie się nie nadaję, gdyż albowiem ponieważ cytując klasyka: jestem zerem, nawet niczego nie mam, a jak miałem, to przepie*doliłem...

242

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
anderstud napisał/a:
bagienni_k napisał/a:

Widzisz, zareagowałeś mocno emocjonalnie, bo i problem był poważny. Teraz pytanie co należałoby zrobić, albo co każdy by zrobił na Twoim miejscu?

Bo ja wiem czy mocno emocjonalnie... mogłem przecież zabić.
Co każdy by zrobił na moim miejscu, to żaden każdy nie wie, dopóki się na moim miejscu nie znajdzie,
a porady z cyklu - przecież problemy można rozwiązywać inaczej - to nie obrażając nikogo mają dla mnie wartość merytoryczną żadną.
Kiedy proszę 13-15 letniego chłopaka o to, żeby nie oblewał moczem naczyń w zlewie, tylko może by je umył tak jak dzień wcześniej obiecał
i ta sama sytuacja jak w Dniu Świstaka powtarza się codziennie, a jedyną reakcją matki dziecka jest zwrócenie mi uwagi, żebym dał mu spokój
i się go nie czepiał od samego rana, bo pedagog szkolna zaleciła unikanie stwarzania stresowych sytuacji przed wyjściem maluszka do szkoły...
to jakie "rozwiązywać inaczej" można? No proszę, konkretne recepty na rozwiązanie inaczej, żeby moje małe dziecko nie piło z oszczanego kubka.
Kto pierwszy na ochotnika? Może koleżanka gracjana, prosimy smile

To uważasz, że najlepiej przyp****ic i po problemie? A co jak synek doroslby, byl silniejszy od Ciebie? Jakie wtedy rozwiązanie znalazłbyś?
Przede wszystkim należałoby porozmawiać z matka, a jeżeli ona nadal nie widziałaby problemu w karygodnym zachowaniu swojego synka to zastanowić się, czy aby na pewno warto wiązać się z taką kobieta?
Dzieci można wychowywać w dyscyplinie, systemie nagród, kar; swoją konsekwencją, ale sorry przemoc fizyczna to najgorsze rozwiązanie jakie można wybrać.
Nikt nie powiedział, że będzie prosto.

243 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-07-18 15:11:44)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Anderstud, mówiąc na wstępie współczuję straty...
Akurat słowo "rak" nie jest mi obce, choć mi się udało walkę jakoś wygrać...

W każdym razie, jak przeczytałem ten tekst o zlewie i moczu...No przyznam,że mnie zatkało i to dość mocno. Rozbiłeś bank!
Patrząc co ten chłopak wyrabiał widzę tu 3 rzeczy:

1. Już samo to, że doszło do tego, nawet pojedynczego przypadku. To już obrazuje skalę problemu. Komu z Panów tutaj zdarzało się oddawać mocz do zlewu? Ja wolałem jakoś tradycyjne miejsca, co najwyżej drzewa w parku. W ogóle sam wiek chłopaka już mnie tutaj zastanawia, bo jeszcze u 5 latka może bym popatrzył na to inaczej...
2. To, że się powtarzało i nie raz, tylko dobrych kilka razy. Do chłopaka nic nie dociera, czuje się bezkarny i do tego bezczelnie lekceważy polecenia. Jak do niego dotrzeć? Ile można tłumaczyć, wyjaśniać? Człowiek się stara przemówić dzieciakowi do rozumu a odbija się kompletnie od ściany...
3. Najgorsze to, że matka nie widzi problemu, całkowicie olewając sprawę. Jeżeli jej zdaniem, do niczego nie doszło i nie uważała za stosowne chociaż zwrócić dziecku uwagę, to ja naprawdę nie mam pytań...

Każdy, przeciętny człowiek BEZ problemów emocjonalnych, ma przecież pewną granicę wytrzymałości. Jeśli zostanie on przekroczona, to skutki mogą być różne. Tutaj problem polega zarówno na skali zjawiska i karygodnym zachowaniu dziecka, jak i całkowitej obojetności matki. Zrozumiałem z tego, że wielokrotne próby rozmowy z matką nie dały absolutnie nic?

Jak coś w dzieciństwie spieprzyłem, to musiałem wiedzieć:
- za co dostałem ochrzan
- wiedzieć, że zrobiłem źle
- zdawać sobie sprawę z konsekwencji następnego razu
- nie oczekiwać nagrody za poprawę, tylko wiedzieć, że takie postępowanie jest niedopuszczalne

Tyle

244

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
anderstud napisał/a:

Ja dla Ciebie się nie nadaję, gdyż albowiem ponieważ cytując klasyka: jestem zerem, nawet niczego nie mam, a jak miałem, to przepie*doliłem...

Co wyście z Johnem takie marudy ostatnio zrobili?
Masz 2 zdrowe ręce? Masz!
Masz głowę na karku? Masz!
Masz.... ? Masz!
Itd.
Poza tym polemizując ze wspomnianym klasykiem - lepszy facet siedzący na kanapie z kiełbasą niż piwskiem wink

PS. Przykro mi z powodu kolegi.

245

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:

To uważasz, że najlepiej przyp****ic i po problemie? A co jak synek doroslby, byl silniejszy od Ciebie? Jakie wtedy rozwiązanie znalazłbyś?
Przede wszystkim należałoby porozmawiać z matka, a jeżeli ona nadal nie widziałaby problemu w karygodnym zachowaniu swojego synka to zastanowić się, czy aby na pewno warto wiązać się z taką kobieta?
Dzieci można wychowywać w dyscyplinie, systemie nagród, kar; swoją konsekwencją, ale sorry przemoc fizyczna to najgorsze rozwiązanie jakie można wybrać.
Nikt nie powiedział, że będzie prosto.

Związałem się z nią, gdy synek był jeszcze rezolutnym 8 letnim szkrabem. Poślubiłem i urodziła mi dziecko. Problemy zaczęły się później.
Jeśli uważasz, że rozpatrywanie rzucenia tego wszystkiego tylko z powodu zachowania krnąbrnego gówniarza jest dobrym rozwiązaniem,
to może wróćmy lepiej do tematu głównego wątku, bo ta dyskusja mija się z celem, naprawdę. System kar i nagród.... Jakich kar? Konkrety.
Najcięższa kara, to był zakaz grania na komputerze. Jak którejś nocy mnie obudziło o 3 nad ranem walenie w klawiaturę i smród fajek w domu,
to poszedłem do jego pokoju i mu tą klawiaturę zabrałem. Zanim wróciłem z pracy miał już nową. Skąd? Ukradł matce euro odłożone na wyjazd
i sobie kupił, przy okazji od razu sobie kupił nowe słuchawki oraz tablet, matce wcisnął kit, że dostał to wszystko od kolegi, a o euro nic nie wie.
Podliczyłem ceny tych wszystkich rzeczy i no masz babo placek suma akurat się pokrywała z równowartością w złotówkach euro, które zginęły,
na co usłyszałem, że przecież nie widziałem jak on te pieniądze kradnie, a może to ona sama gdzieś położyła i nie pamięta teraz gdzie.
Cokolwiek w domu by się nie działo, za każdym razem ona miała lepsze wyjaśnienie niż on, chociaż kłamał jak z nut gdy tylko gębę otworzył.
Nie gniewaj się gracjana, ale nie masz pojęcia o czym mówisz. Jest takie powiedzenie, że najgorsze miejsce na ziemi, to wejść pomiędzy matkę i jej dziecko.

246

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Tonia80 napisał/a:

Widocznie odebralysmy swoje posty odwrotnie. Trudno, nie to było moja intencją.
P.s. Ale przyznam szczerze że poczułam się urażona określeniem, że jako ofiara przemocy jestem zaburzona. Takie coś podcina skrzydła...Jest mi po prostu, po ludzku przykro.

Najwidoczniej smile . Rozumiem,że mogłaś się tak poczuć. Kompletnie nie to miałam na myśli, że mogłabyś być zaburzona w tym sensie o którym pisałaś..

247

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
anderstud napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

To uważasz, że najlepiej przyp****ic i po problemie? A co jak synek doroslby, byl silniejszy od Ciebie? Jakie wtedy rozwiązanie znalazłbyś?
Przede wszystkim należałoby porozmawiać z matka, a jeżeli ona nadal nie widziałaby problemu w karygodnym zachowaniu swojego synka to zastanowić się, czy aby na pewno warto wiązać się z taką kobieta?
Dzieci można wychowywać w dyscyplinie, systemie nagród, kar; swoją konsekwencją, ale sorry przemoc fizyczna to najgorsze rozwiązanie jakie można wybrać.
Nikt nie powiedział, że będzie prosto.

Związałem się z nią, gdy synek był jeszcze rezolutnym 8 letnim szkrabem. Poślubiłem i urodziła mi dziecko. Problemy zaczęły się później.
Jeśli uważasz, że rozpatrywanie rzucenia tego wszystkiego tylko z powodu zachowania krnąbrnego gówniarza jest dobrym rozwiązaniem,
to może wróćmy lepiej do tematu głównego wątku, bo ta dyskusja mija się z celem, naprawdę. System kar i nagród.... Jakich kar? Konkrety.
Najcięższa kara, to był zakaz grania na komputerze. Jak którejś nocy mnie obudziło o 3 nad ranem walenie w klawiaturę i smród fajek w domu,
to poszedłem do jego pokoju i mu tą klawiaturę zabrałem. Zanim wróciłem z pracy miał już nową. Skąd? Ukradł matce euro odłożone na wyjazd
i sobie kupił, przy okazji od razu sobie kupił nowe słuchawki oraz tablet, matce wcisnął kit, że dostał to wszystko od kolegi, a o euro nic nie wie.
Podliczyłem ceny tych wszystkich rzeczy i no masz babo placek suma akurat się pokrywała z równowartością w złotówkach euro, które zginęły,
na co usłyszałem, że przecież nie widziałem jak on te pieniądze kradnie, a może to ona sama gdzieś położyła i nie pamięta teraz gdzie.
Cokolwiek w domu by się nie działo, za każdym razem ona miała lepsze wyjaśnienie niż on, chociaż kłamał jak z nut gdy tylko gębę otworzył.
Nie gniewaj się gracjana, ale nie masz pojęcia o czym mówisz. Jest takie powiedzenie, że najgorsze miejsce na ziemi, to wejść pomiędzy matkę i jej dziecko.

Jak to się stało,że z fajnego 8 latka wyrósł taki nastolatek ?

248

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Ciekawi mnie jak Chłopak teraz się zachowuje?

249

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
QuQu napisał/a:

Jak to się stało,że z fajnego 8 latka wyrósł taki nastolatek ?

Myślę że główną winę ponosi matka, która pewnie chciała wynagrodzić dziecku to, że nie jest z ojcem i nie dać mu odczuć? że jest mniej kochane od ich wspólnego dziecka czym tylko wyrządziła mu krzywdę.
W ostatnim związku też był ten sam problem - rozbestwione dziecko i nie panującą nad nim, pozwalajaca na wszystko matka.
Może tu jest problem? W nadopiekuńczosci samotnych matek? I wynikającymi z tego problemami wychowawczym?
Znajdź sobie Anderstud tym razem kobietę bez dziecka smile

250 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-07-18 15:12:16)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
anderstud napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

To uważasz, że najlepiej przyp****ic i po problemie? A co jak synek doroslby, byl silniejszy od Ciebie? Jakie wtedy rozwiązanie znalazłbyś?
Przede wszystkim należałoby porozmawiać z matka, a jeżeli ona nadal nie widziałaby problemu w karygodnym zachowaniu swojego synka to zastanowić się, czy aby na pewno warto wiązać się z taką kobieta?
Dzieci można wychowywać w dyscyplinie, systemie nagród, kar; swoją konsekwencją, ale sorry przemoc fizyczna to najgorsze rozwiązanie jakie można wybrać.
Nikt nie powiedział, że będzie prosto.

Związałem się z nią, gdy synek był jeszcze rezolutnym 8 letnim szkrabem. Poślubiłem i urodziła mi dziecko. Problemy zaczęły się później.
Jeśli uważasz, że rozpatrywanie rzucenia tego wszystkiego tylko z powodu zachowania krnąbrnego gówniarza jest dobrym rozwiązaniem,
to może wróćmy lepiej do tematu głównego wątku, bo ta dyskusja mija się z celem, naprawdę. System kar i nagród.... Jakich kar? Konkrety.
Najcięższa kara, to był zakaz grania na komputerze. Jak którejś nocy mnie obudziło o 3 nad ranem walenie w klawiaturę i smród fajek w domu,
to poszedłem do jego pokoju i mu tą klawiaturę zabrałem. Zanim wróciłem z pracy miał już nową. Skąd? Ukradł matce euro odłożone na wyjazd
i sobie kupił, przy okazji od razu sobie kupił nowe słuchawki oraz tablet, matce wcisnął kit, że dostał to wszystko od kolegi, a o euro nic nie wie.
Podliczyłem ceny tych wszystkich rzeczy i no masz babo placek suma akurat się pokrywała z równowartością w złotówkach euro, które zginęły,
na co usłyszałem, że przecież nie widziałem jak on te pieniądze kradnie, a może to ona sama gdzieś położyła i nie pamięta teraz gdzie.
Cokolwiek w domu by się nie działo, za każdym razem ona miała lepsze wyjaśnienie niż on, chociaż kłamał jak z nut gdy tylko gębę otworzył.
Nie gniewaj się gracjana, ale nie masz pojęcia o czym mówisz. Jest takie powiedzenie, że najgorsze miejsce na ziemi, to wejść pomiędzy matkę i jej dziecko.

Sluchaj, ja nie powiem Ci, ze jestem specem od wychowywania dzieci. Wiem jakie potrafia byc okropne, moj brat cioteczny bil, gryzl, plul na wszystkich i ogolnie byl strasznie rozpuszczony.
Jednak nie wmowisz mi, ze przemoc fizyczna (szczegolnie wobec slabszego) jest jakimkolwiek rozwiazaniem w jakiejkolwiek sytuacji. Moglabym podac Ci teraz 10 przypadkow jesli chodzi o ogolne relacje międzyludzkie, gdzie występuje konflikt interesów i nie znajdziesz mi jednego, skutecznego rozwiązania. Są sytaucje przypominające zmudna prace, ktora i tak nie zawsze przyniesie zamierzony efekt.
Dla mnie jest abstrakcja, ze dyskutuje z Toba czy warto używać przemocy. Myślałam, ze sprawa jest oczywista.

251 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-07-18 15:30:55)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
gracjana1992 napisał/a:

Są sytaucje przypominające zmudna prace, ktora i tak nie zawsze przyniesie zamierzony efekt.
Dla mnie jest abstrakcja, ze dyskutuje z Toba czy warto używać przemocy. Myślałam, ze sprawa jest oczywista.

Te zaniedbania były znacznie wcześniej a efekt był taki, jaki był. Czy wyobrażasz sobie nastolatka siusiającego do zlewu? W dodatku robiącego to na złość? I mamusię, która nie reaguje? Każdemu by nerwy puściły a przecież Anderstud nie był jego biologicznym ojcem, więc poniekąd znalazł się między młotem a kowadłem. Więc wszelkie próby zwrócenia uwagi temu dziecku kończyły się atakiem na niego bo przecież matka zawsze weźmie stronę dziecka.
Też jestem ciekawa, jak on się teraz zachowuje, choć już trochę lat minęło więc pewnie już z mamusią nie mieszka.

EDIT: Poparz, nawet teraz Beckett przy 3-letnim dziecku, opisuje swoją Panią Doktor jako nadopiekuńczą matkę, która na zbyt wiele pozwala i a tym tle pojawiają się u nich zgrzyty. Także myślę, że tu jest problem, niekoniecznie w samym Anderstudzie i jego ew braku kontroli nad emocjami bo sytuacje jakie przytoczył są naprawdę skrajne i chyba mało kto by potrafił zachować zimną krew.

252 Ostatnio edytowany przez gracjana1992 (2019-07-18 15:41:16)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Roxann napisał/a:
gracjana1992 napisał/a:

Są sytaucje przypominające zmudna prace, ktora i tak nie zawsze przyniesie zamierzony efekt.
Dla mnie jest abstrakcja, ze dyskutuje z Toba czy warto używać przemocy. Myślałam, ze sprawa jest oczywista.

Te zaniedbania były znacznie wcześniej a efekt był taki, jaki był. Czy wyobrażasz sobie nastolatka siusiającego do zlewu? W dodatku robiącego to na złość? I mamusię, która nie reaguje? Każdemu by nerwy puściły a przecież Anderstud nie był jego biologicznym ojcem, więc poniekąd znalazł się między młotem a kowadłem. Więc wszelkie próby zwrócenia uwagi temu dziecku kończyły się atakiem na niego bo przecież matka zawsze weźmie stronę dziecka.
Też jestem ciekawa, jak on się teraz zachowuje, choć już trochę lat minęło więc pewnie już z mamusią nie mieszka.

EDIT: Poparz, nawet teraz Beckett przy 3-letnim dziecku, opisuje swoją Panią Doktor jako nadopiekuńczą matkę, która na zbyt wiele pozwala i a tym tle pojawiają się u nich zgrzyty. Także myślę, że tu jest problem, niekoniecznie w samym Anderstudzie i jego ew braku kontroli nad emocjami bo sytuacje jakie przytoczył są naprawdę skrajne i chyba mało kto by potrafił zachować zimną krew.

Oczywiście, ze jest to wina przede wszystkim matki(tego jak dziecko się zachowuje).

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Roxann napisał/a:

Każdemu by nerwy puściły a przecież Anderstud nie był jego biologicznym ojcem, więc poniekąd znalazł się między młotem a kowadłem. Więc wszelkie próby zwrócenia uwagi temu dziecku kończyły się atakiem na niego bo przecież matka zawsze weźmie stronę dziecka.

Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że matka zawsze weźmie stronę dziecka. Moje dziecko też jest wychowywane na co dzień bez ojca, mieszka z nami mój Parter i nie wyobrażam sobie bym mogła tolerować takie zachowanie. Mieszkamy razem i razem tworzymy jakąś wspólnotę. Mimo, że nie jest jej ojcem, ma prawo zwracać uwagę i uczyć. Nie wolno dopuścić do tego, by dziecko było kością niezgody. Mój Parter pomaga mi w jej wychowaniu i zawsze przy większych problemach omawiamy je razem.

Może i są takie matki- kwoki, które są zaślepione synkami, ale to jest chore.

254 Ostatnio edytowany przez bagienni_k (2019-07-18 16:14:21)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Roxann napisał/a:

(...)Popatrz, nawet teraz Beckett przy 3-letnim dziecku, opisuje swoją Panią Doktor jako nadopiekuńczą matkę, która na zbyt wiele pozwala i a tym tle pojawiają się u nich zgrzyty. Także myślę, że tu jest problem, niekoniecznie w samym Anderstudzie i jego ew braku kontroli nad emocjami bo sytuacje jakie przytoczył są naprawdę skrajne i chyba mało kto by potrafił zachować zimną krew.

Jest wiele, naprawdę wiele życiowych sytuacji, między wieloma osobami, gdzie dochodzi do konfliktów. Zawsze należy rozmawiać, próbując dojsc do porozumienia. Każdy z nas ma z pewnością spore pokłady cierpliwości, będąc w stanie trzymać nerwy na wodzy i próbując załagodzić sytuację pokojowymi metodami. Gdzie jest granica? W którym momencie prośby, groźby, krzyki, perswazja przestają mieć sens? Szczególnie jak, w przypadku Anderstuda, tylko on starał się przemówić dzieciakowi do rozumu a jego matka nie reagowała, pozostając całkowicie bierna i obojętna na oczywiste błędy dziecka. Chyba to bardziej rozsierdziło Anderstuda, niż samo zachowanie chłopaka. Jestem przekonany, że tego typu sytuacja, gdzie ludziom mogą puścić nerwy, ma miejsce w 1 przypadku na 10, jeśli już spróbujemy ubrać w liczby. Tutaj problem jest tak karygodny i absurdalny, że aż groteskowy. U Anderstuda nastąpiła chyba kumulacja takich sytuacji.
Chyba nigdzie indziej zdrowy rozsądek nie zostaje tak mocno odsunięty, jak w sytuacji kiedy matka próbuje usprawiedliwić swoje dziecko.

255

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Roxann napisał/a:
QuQu napisał/a:

Jak to się stało,że z fajnego 8 latka wyrósł taki nastolatek ?

Myślę że główną winę ponosi matka, która pewnie chciała wynagrodzić dziecku to, że nie jest z ojcem i nie dać mu odczuć? że jest mniej kochane od ich wspólnego dziecka czym tylko wyrządziła mu krzywdę.
W ostatnim związku też był ten sam problem - rozbestwione dziecko i nie panującą nad nim, pozwalajaca na wszystko matka.
Może tu jest problem? W nadopiekuńczosci samotnych matek? I wynikającymi z tego problemami wychowawczym?
Znajdź sobie Anderstud tym razem kobietę bez dziecka smile

Czytam Was choć sama prawie nie piszę. Nie przepadałam w szkole za wypracowaniami wink Czytam, bo może wasze sugestie i wnioski też coś dadzą mi do myślenia w moim życiu, może w następnym związku. Kto wie.
W każdym bądź razie co do samotnych matek, którą właśnie całkiem niedawno również zostałam to nie generalizowałabym, że co do jednej są nadopiekuńcze. Ja przynajmniej staram się taka nie być, stawiam dzieciom granice, wymagania, oczekuję samodzielności odpowiedniej do wieku, wymagam szacunku jak i również staram się go też dawać im. Aczkolwiek zanim opadną emocje po burzy jaką niewątpliwie było moje małżeństwo to wszyscy musimy ochłonąć i nabrać dystansu i spokoju ducha. Co niestety właśnie manifestuje się wybuchami złości, próbami manipulacji i postawienia na swoim przez dzieci. Staram się to ogarnąć rozmawiając, tłumacząc i stosując system nagród i  kar (niecielesnych). Wprowadzając do domu jasne granice, spokojną atmosferę itd.
W rodzinach patchworkowych chyba najważniejsza jest komunikacja i wspólny front partnerów.

Wendy ok wink

256 Ostatnio edytowany przez Roxann (2019-07-18 16:01:20)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Pokręcona Owieczka napisał/a:

Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że matka zawsze weźmie stronę dziecka. Moje dziecko też jest wychowywane na co dzień bez ojca, mieszka z nami mój Parter i nie wyobrażam sobie bym mogła tolerować takie zachowanie. Mieszkamy razem i razem tworzymy jakąś wspólnotę. Mimo, że nie jest jej ojcem, ma prawo zwracać uwagę i uczyć. Nie wolno dopuścić do tego, by dziecko było kością niezgody. Mój Parter pomaga mi w jej wychowaniu i zawsze przy większych problemach omawiamy je razem.

Może i są takie matki- kwoki, które są zaślepione synkami, ale to jest chore.

Masz bardzo zdroworozsądkowe podejście, jednak jak widać nie każdy takie ma.
Tu wydaje mi się, że dodatkowo doszła zazdrość o młodsze dziecko - ich wspólne. Anderstud wspomniał zresztą:

anderstud napisał/a:

No proszę, konkretne recepty na rozwiązanie inaczej, żeby moje małe dziecko nie piło z oszczanego kubka.

Przecież to nastoletnie dziecko siusiało do tego zlewu już któryś raz i co nikt nie zwracał wcześniej uwagi?

Tonia80 napisał/a:

W rodzinach patchworkowych chyba najważniejsza jest komunikacja i wspólny front partnerów.

W relacjach Anderstuda ewidentnie tego zabrakło.

257

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
Pokręcona Owieczka napisał/a:
Roxann napisał/a:

Każdemu by nerwy puściły a przecież Anderstud nie był jego biologicznym ojcem, więc poniekąd znalazł się między młotem a kowadłem. Więc wszelkie próby zwrócenia uwagi temu dziecku kończyły się atakiem na niego bo przecież matka zawsze weźmie stronę dziecka.

Nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że matka zawsze weźmie stronę dziecka. Moje dziecko też jest wychowywane na co dzień bez ojca, mieszka z nami mój Parter i nie wyobrażam sobie bym mogła tolerować takie zachowanie. Mieszkamy razem i razem tworzymy jakąś wspólnotę. Mimo, że nie jest jej ojcem, ma prawo zwracać uwagę i uczyć. Nie wolno dopuścić do tego, by dziecko było kością niezgody. Mój Parter pomaga mi w jej wychowaniu i zawsze przy większych problemach omawiamy je razem.

Może i są takie matki- kwoki, które są zaślepione synkami, ale to jest chore.

Podpisuję się rękami i nogami wink

258

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Moim zdaniem to wina obojga.
I to że autor nie był biologicznym ojcem nie przemawia do mnie jako argument .
By mu małżeństwem, tworzyli rodzinę.

259

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.
QuQu napisał/a:

Moim zdaniem to wina obojga.
I to że autor nie był biologicznym ojcem nie przemawia do mnie jako argument .
By mu małżeństwem, tworzyli rodzinę.

Ale syn matki tego tak nie widział. A matka na taką sytuację pozwalała.

260 Ostatnio edytowany przez QuQu (2019-07-18 16:44:18)

Odp: Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

I to może był ten schemat .
Autor wziął sobie żonę, A nie stworzył rodziny

Posty [ 196 do 260 z 425 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Gdy nadchodzi koniec - czyli co warto wiedzieć przed.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024