Bo nie jestem typem. Pisałem o żonie. Czytaj ze zrozumieniem proszę. Co tu mam ukrywać? Jak przez miesiac człowiek słucha to wszystko potrafi wziać na siebie. A zmęczenie też robi swoje. Możesz się doszukiwać, tylko co mam jeszcze wymyslić?
132 2018-01-30 04:28:20 Ostatnio edytowany przez Markotny (2018-01-30 06:42:18)
Leśny owoc. Doszukujesz się drugiego dna więc to skrócę co pisałem. Już mi się nawet nie chce o tym myśleć ale ok. Nudno w pracy to zajmę chwilę. Ostatni rok zawazyl wiec: 10.2016 kłótnia z mojej winy o jej niewłaściwe zachowanie u dealera aut. Wkurzyła się, mówi, że ma dość. Nawiazuje romans online. Trwa 4 miesiace. Ja się staram , traktuje jak księżniczkę, ona kłamie. Kryzys urodzinowy, chce zrobić piersi. Ok skoro ci zależy bo uwazalem ze ma ladne. Robi zabieg, prostujemy sprawy. Ona nigdy nie żałuje tamtej znajomosci. Już jest ok ale pisze nadal i umiera to śmiercia naturalna. Ale robi coś jeszcze czego obiecała, że nie zrobi. Nigdy nie miała słać już fot. Ale wysyła zdjecia nowych piersi. Pękam, rani to bardzo. Wycofuje się, uciekam w hobby. Seks rzadszy. Ona zmienne stany uczuciowe. Kłótnie rzadkie. Mnie ta zdrada boli, że nie czuje się 100% facetem w seksie. Ona nie inicjuje, Tylko ja. Ona się stara za chwile wycofuje. Nie zgrywamy się. Rozmijamy się pracujac. Ja na nocki, uzgodnione razem. Teraz się okazało, że jej to nie pasowało. Ona weekendy i wieczory. Przemęczenie, marudzę. Ona chce wychodzić, bawić się, ale też zmęczona. Teraz mówi, że miała siły. Brak stabilizacji zdania z jej strony. Net fejsbuk samojebki, Lubi gdy się jej słodzi. Chce jej ufać, nie sprawdzam. Przepracowuje traume. Rzucam hobby i wszystko inne. Kocham ja bardzo, choć ostatnio jej tego brakowało. Będa święta, damy radę. Ona też się poprawi. Robi tatuaz z moim imieniem tak mnie kocha. Rzuca pracę w weekend. Zaczyna w tygodniu. Łapie ja kryzys, że kolejne urodziny, że się starzeje. Mówię, że to nieprawda. Mówi, że stary ma ryj. Nie daje się pocieszyć. W koncu wolne. Jestem dla niej. Gdy pytam co mogę jeszcze zrobić dla niej, Ona konczy ze mna. Mówi ze nie kocha, rozwód, kochanek. Chce nowego życia. Straciła rok. A pozniej twierdzi ze zycie ze mna. Nic dobrego. Nie kochała od roku, Tylko się jej wydawało, choć pałała uczuciem, tęskniła, wydzwaniała w ciagu ostatnich miesiecy jak osoba ktora kocha. Kochaś 14 lat starszy, może ja odmładza przy okazji? Te kryzysy zwiazane z wiekiem mialy duzy wplyw sadze. Zaczyna traktowac jak gowno bo stoje na drodze do jej nowego zycia. Mam zniknać. Zżeraja mnie wyrzuty, bo moglem spiać dupę po tym co robiła online i wywalić to z głowy. Tylko to nic prostego gdy nie slyszysz od żony przepraszam lub że żaluje a slyszysz tekst, że jej sie tez coś od zycia nalezy. Tamtej znajomości nigdy jej nie wypominałem. Dusiłem w sobie, ale wiem, że tak potrzebowałem zobaczyć, że jest jej przykro, odrobinę skruchy. Nie zobaczyłem. Przepracowanie tego zajęło za dlugo, bo ona się oddaliła. Ucieczka w zainteresowania była błędem, sporo czasu przez to uciekało. Rzuciłem to dla niej, ale też mam wyrzuty. To bylo proste, bym temu zapobiegl teraz myślę. Tylko czy na pewno? A moze i tak byłem bez szans. Nie wiem, ale Teraz to bez znaczenia. Jest tu i teraz. Ja już tego nie analizuje. Czasu nie cofnę.
... Ja już tego nie analizuje. Czasu nie cofnę.
I bardzo dobrze, mleko się rozlało. Ona zdecydowała i to rok temu, że chce innego życia. Operacja piersi była wynikiem tej decyzji- zmiana życia, według niej na lepsze. Ciekawe tylko czy wyszło to od niej samej, czy po zmianie pracy znalazła godne niej towarzystwo?
... Ja już tego nie analizuje. Czasu nie cofnę.
I bardzo dobrze, mleko się rozlało. Ona zdecydowała i to rok temu, że chce innego życia. Operacja piersi była wynikiem tej decyzji- zmiana życia, według niej na lepsze. Ciekawe tylko czy wyszło to od niej samej, czy po zmianie pracy znalazła godne niej towarzystwo?
Miała kompleks i to był powód. Dziś cała sytuacje żona określiła w dwóch zdaniach. Nie czuła się kochana i o miłość trzeba dbać. Podstawy, choć to co mnie zabolało na poczatku roku zostawiła bez komentarza.
Ja pier*olę facet... a co ci miała powiedzieć? Że zakosztowała nowego bolca i teraz ma ciebie gdzieś?
Pomijając ckliwe banały do tego wszystko się zawsze sprowadza, tylko żadna laska w oczy tego nie powie.
Weź się rozejrzyj po sąsiednich wątkach tak jest dokładnie to samo. One wszystkie czują się niekochane i trzeba było o nie dbać.
Ale jak zapytasz o konkrety, co ma właściwie na myśli, to wtedy się zaczyna zwykle stękanie i jąkanie jakichś idiotyzmów sprzed lat,
bo kiedyś u Krysi na urodzinach odezwałeś się nie tak jak trzeba i to w niej przez te wszystkie lata siedziało i nie mogła sobie z tym poradzić,
no i kiedy poznała Pawła, wiesz, tego przystojniaka z nowej pracy, to aż musiała się z nim puścić z tej rozpaczy, że ty taki dla niej taki byłeś.
No wiesz, na tych urodzinach sześć lat temu co już nawet nie pamiętasz. I takie to są zwykle tłumaczenia, bo przecież żadna ci nie powie,
że poczuła miętę do nowego kolegi i przy pierwszej okazji popuściła mu szpary, mając w dupie ciebie, dziecko i waszą rodzinę.
No weź sam pomyśl - na kogo by wtedy wyszła? No właśnie. O wiele ładniej brzmi przejmująca historyjka o tym jak to jej z mężem było źle,
ale się męczyła biedna całymi latami i dzielnie to znosiła, a tu teraz zamiast kwiatów i medali, to jakieś pretensje i żale, bo się puściła...
to znaczy na białym koniu przyjechał rycerz w lśniącej zbroi, żeby ją uwolnić z kajdan beznadziejnego małżeństwa. No, od razu lepiej, prawda?
136 2018-02-01 22:36:12 Ostatnio edytowany przez Rafał Poznań (2018-02-01 22:38:38)
Ja pier*olę facet... a co ci miała powiedzieć? Że zakosztowała nowego bolca i teraz ma ciebie gdzieś?
Pomijając ckliwe banały do tego wszystko się zawsze sprowadza, tylko żadna laska w oczy tego nie powie.
Weź się rozejrzyj po sąsiednich wątkach tak jest dokładnie to samo. One wszystkie czują się niekochane i trzeba było o nie dbać.
Ale jak zapytasz o konkrety, co ma właściwie na myśli, to wtedy się zaczyna zwykle stękanie i jąkanie jakichś idiotyzmów sprzed lat,
bo kiedyś u Krysi na urodzinach odezwałeś się nie tak jak trzeba i to w niej przez te wszystkie lata siedziało i nie mogła sobie z tym poradzić,
no i kiedy poznała Pawła, wiesz, tego przystojniaka z nowej pracy, to aż musiała się z nim puścić z tej rozpaczy, że ty taki dla niej taki byłeś.
No wiesz, na tych urodzinach sześć lat temu co już nawet nie pamiętasz. I takie to są zwykle tłumaczenia, bo przecież żadna ci nie powie,
że poczuła miętę do nowego kolegi i przy pierwszej okazji popuściła mu szpary, mając w dupie ciebie, dziecko i waszą rodzinę.
No weź sam pomyśl - na kogo by wtedy wyszła? No właśnie. O wiele ładniej brzmi przejmująca historyjka o tym jak to jej z mężem było źle,
ale się męczyła biedna całymi latami i dzielnie to znosiła, a tu teraz zamiast kwiatów i medali, to jakieś pretensje i żale, bo się puściła...
to znaczy na białym koniu przyjechał rycerz w lśniącej zbroi, żeby ją uwolnić z kajdan beznadziejnego małżeństwa. No, od razu lepiej, prawda?
No a jeszcze piętnaście lat temu kazałem jej znaleźć pracę jak dziecko poszło do przedszkola jak mogłem prawda?
I dlaczego jestem taki zły bo kazałem wypierd#@$#@ z mojego życia zamiast bić brawo i kibicować nowemu związkowi uskutecznianemu pod moim dachem?. Dlaczego jestem taki okrutny?
Ponad tydzień od ostatniego wpisu. W czwartek odsluchalem kilka fragmentow nagrań. Kilka sekund i dłużej nie dałem rady. Dostalem trzęsawki i trzaslem sie jak na mrozie. W sobote w szkole zglosilem sytuacje by mieli baczenie na dziecko. Cóż, od soboty praktycznie z nia nie mieszkam. Zostały graty. W sobotę zadzwoniła na policję, że ja uderzyłem. Niestety sprowokowała sytuację i w szarpaninie lekko dostała odłamkiem. Przez telefon aktorskie mistrzostwo. Policja powiedziala bym zabrał graty i bysmy ochłoneli 24 godziny, a potem sie dogadali. Dobrze ze dziecko przypadkiem powiedzialo na moja korzysc ze nie prowokowalem awantur. W niedziele zablokowala mi telefon bo byl na nia (takze kilka spraw mieszkaniowych mi zawalila). Takze w poniedzialek zalatwianie bylo. Troche gratow i ciuchow zabralem. We wtorek skoczylem po paszport a tu dostawca wyladowuje nowe łózko do sypialni. Zabolało strasznie. Powiedziala, ze jak bedzie trzeba zalatwi zakaz zblizania sie do niej. Ogólnie uciekam kompletnie w inna okolicę. Dziecko wydawalo sie ok. Normalne zachowanie. Chyba nie zdaje sobie sprawy albo wypiera. Kochaś pewno zacznie zostawac na noc. Zarzutow zona ma mnostwo ale tez gubi sie w zeznaniach. Plakala ze to byla taka piekna milosc. Ale wstala ktoregos ranka i juz nie kochala. Wiec jednak kochala? Sama nie pamieta co mowila. Pozew niby w drodze. Ponoc wpisala ze nie chce alimentow. Jak nie utrudnie to pokryje koszta. Tylko ze tak latwo to nie pojdzie. Bo tak jak na bezczelnego z nim zyje to masakra. U mnie problemem sa noce. Tesknie bardzo nadal. Tylko za kim?
138 2018-02-08 10:08:21 Ostatnio edytowany przez takata (2018-02-08 10:08:48)
Sorry markotny, ale nie wytrzymałam i muszę to napisać, może coś do Ciebie dotrze..
Zachowujesz się jak wrzód na dupie. Kobieta mówi Ci odwal się ode mnie a Ty dalej swoje..
Zrób jedno - odwal się od niej, wyprowadź i zacznij żyć sam dla siebie..
A tymczasem analizujesz, doszukujesz się dziwnych rzeczy co było a co nie i czemu ona tak robi..
Sprawa jest prosta - przestała Cię kochać i nie chce mieć z Tobą nic wspólnego. I nie zasłaniaj się tu dobrem dziecka, bo jedno z drugim nie ma nic wspólnego.
Koniec i kropka. Zaczynasz życie na własny rachunek.
139 2018-02-08 10:21:49 Ostatnio edytowany przez Markotny (2018-02-08 10:38:55)
O czym ty piszesz kobieto? Od momentu zdrady ja raz do niej miałem sprawę. Drugi raz jako pierwszy odezwałem się przedwczoraj. Nie żebrałem o miłość, nie błagałem. To Ona mi dupę zawracała, że spokoju nie miałem. A to to, a to tamto. A co do tego co mówi powiedziałem jasno: kontakt SMS. Nie chcę jej słyszeć. I to też nie wypaliło. Najlepiej było wynieść się tydzień po zdradzie, bo księżniczka tak chciała. Sorry, ale też miałem swoje sprawy, a póki co mam tam rzeczy i niestety jeszcze ja zobaczę. A, że ciężko nagle 12 lat mi wyrzucić z głowy, stać się obojętnym to niestety prawda i nic nie poradzę na pstryknięcie palcami. A jesli uważasz, że się zasłaniam dzieckiem to gratuluję. Jak Twój maż by przyprowadzał kochankę gdy twoje dziecko jest w domu to na pewno przeszłabyś na tym do porzadku dziennego.
Ps. Ja już tam nie mieszkam. Ma mój klucz. Zostały graty, ale odbiorę je tak jak sugerowała policja ze świadkiem, by znowu czegoś nie wymyśliła.
markotny
Mój były maż zakochał się po 23 latach małżeństwa gdzie mamy 2 dzieci. I temat był krótki, przestałeś kochać to się rozchodzimy. Rozwód po 3 miesiącach bez orzekania o winie, bez pretensji, wywlekania tego co było co nie.
Dzięki temu nie przestaliśmy się szanować co pozwoliło naszym dzieciom zachować dwoje rodziców.
Po roku czasu daliśmy sobie drugą szanse ale to już zupełnie inna historia.
Dlatego wiem co przeżywasz, ale to co robisz to już zupełnie inna historia. Jesteś facetem, a to zobowiązuje..
Może masz rację. Mogłem dostosować się do tego co chciała czyli wziać kilka rzeczy, potem podpisać rozwód za porozumieniem stron. Bo to w sumie nieelegancko było blokować dom w którym mieszkaliśmy od lat Kochankowi. Przecież nic się by nie zmieniło. Rachunek facetów w domu by się zgadzał. Także piszacy tu zdradzani faceci rozstajcie się w zgodzie, zawsze za porozumieniem stron, nie walczcie o Swoje. W koncu musicie być facetami.
142 2018-02-08 11:25:09 Ostatnio edytowany przez Pirx (2018-02-08 11:45:45)
markotny
Mój były maż zakochał się po 23 latach małżeństwa gdzie mamy 2 dzieci. I temat był krótki, przestałeś kochać to się rozchodzimy. Rozwód po 3 miesiącach bez orzekania o winie, bez pretensji, wywlekania tego co było co nie.
Dzięki temu nie przestaliśmy się szanować co pozwoliło naszym dzieciom zachować dwoje rodziców.
Po roku czasu daliśmy sobie drugą szanse ale to już zupełnie inna historia.
Dlatego wiem co przeżywasz, ale to co robisz to już zupełnie inna historia. Jesteś facetem, a to zobowiązuje..
Z całym szacunkiem takata ale... aż się niedobrze robi po Twoim komentarzu.
Tak,przeżywa. Nagle wszystko runęło, z niego zrobiono teraz kata a o ma się z uśmiechem do tego odnosić.
Jest człowiekiem przede wszystkim .Więc farmazony o tym ze bycie facetem do czegoś zobowiazuje w tej sytuacji są delikatnie mówiąc o kant tyłka potłuc.
Wziął za żonę puszczalską? Wział.Wystawiła go.
Ale mają dziecko.
Jest przede wszystkim ojcem.
Zejdź z niego, bo w tej chwili ona robi wszystko aby zrobić z niego potwora i winnego a sama wyjść na ofiarę i stworzyć historię mimo że jest obrzydliwą kobietą.
Jeszcze będzie miał huśtawki - naprawdę skoro masz swój wiek i doświadczenie z łagodnym rozwodem (ja także) to spójrz z innej perspektywy.
Po prostu ręce opadają od takich komentarzy.
Markotny : stało się, jedyne co możesz robic teraz to nie dać się prowokować w tych gierkach.
Będzie Ci ciężko,bo dopadła Cię depresja i rezygnacja.
Nie mniej - skup się na dziecku i tym żeby nie dawać jej powodów do zgłoszeń.Choćby prowokowała.
Chłodne opanowanie teraz i na sali sądowej.Nie daj się ponieść emocjom.
Ponad tydzień od ostatniego wpisu. W czwartek odsluchalem kilka fragmentow nagrań. Kilka sekund i dłużej nie dałem rady. Dostalem trzęsawki i trzaslem sie jak na mrozie. W sobote w szkole zglosilem sytuacje by mieli baczenie na dziecko. Cóż, od soboty praktycznie z nia nie mieszkam. Zostały graty. W sobotę zadzwoniła na policję, że ja uderzyłem. Niestety sprowokowała sytuację i w szarpaninie lekko dostała odłamkiem. Przez telefon aktorskie mistrzostwo. Policja powiedziala bym zabrał graty i bysmy ochłoneli 24 godziny, a potem sie dogadali. Dobrze ze dziecko przypadkiem powiedzialo na moja korzysc ze nie prowokowalem awantur. W niedziele zablokowala mi telefon bo byl na nia (takze kilka spraw mieszkaniowych mi zawalila). Takze w poniedzialek zalatwianie bylo. Troche gratow i ciuchow zabralem. We wtorek skoczylem po paszport a tu dostawca wyladowuje nowe łózko do sypialni. Zabolało strasznie. Powiedziala, ze jak bedzie trzeba zalatwi zakaz zblizania sie do niej. Ogólnie uciekam kompletnie w inna okolicę. Dziecko wydawalo sie ok. Normalne zachowanie. Chyba nie zdaje sobie sprawy albo wypiera. Kochaś pewno zacznie zostawac na noc. Zarzutow zona ma mnostwo ale tez gubi sie w zeznaniach. Plakala ze to byla taka piekna milosc. Ale wstala ktoregos ranka i juz nie kochala. Wiec jednak kochala? Sama nie pamieta co mowila. Pozew niby w drodze. Ponoc wpisala ze nie chce alimentow. Jak nie utrudnie to pokryje koszta. Tylko ze tak latwo to nie pojdzie. Bo tak jak na bezczelnego z nim zyje to masakra. U mnie problemem sa noce. Tesknie bardzo nadal. Tylko za kim?
A nie mówiłem!! Nie czytasz Markotny co się do Ciebie pisze, uprzedzałem że będzie Ciebie chciała upodlić, oskarży o agresję itp. mówiłem nagrywaj wszystko i to ty mogłeś wezwać policję na nią za awantury-dumę trzeba schować do kieszeni. No ale stało się trudno. Czy Twój syn ma telefon utrzymuj z nim kontakt telefoniczny, tylko nie wypytuj go co dzieje się w domu nie ma sensu chyba, że on zacznie temat. Nawiąż kontakt z rodziną w Polsce poinformuj ich o sytuacji, zrób to bo ona to zrobi na pewno i zdziwisz się jakim jesteś potworem - przecież nie wiesz czy nie wrócisz do Polski. Pamiętaj to zimna wyrachowana baba, będzie również grała synem, musisz mieć na papierze zapewnione wizyty z synem- kiedy, jak długo, zapewnij sobie również, że co któryś weekend spędza u Ciebie-NA PAPIERZE. Ciekawe czemu syn jest taki wycofany - bierze na przeczekanie bo między rodzicami się ułoży? wziął stronę matki? bo zawsze było pomiędzy wami źle ale tego nie widziałeś? i najgorsza opcja wypiera sytuację i tu kłania się psycholog.Zmierzaj do jak najszybszego rozwodu bo inaczej ona Ciebie wykończy- dlaczego? bo jest wredniejsza niż Ty kiedykolwiek byłeś ma w tym doświadczenie. Jaka jest Twoja sytuacja materialna? pytam bo napisałeś, że ona pokryje koszty rozwodu. Rozumiem przez to, że ona zarabia więcej niż TY? No chyba, że całą kasę jej oddawałeś i miała z czego odłożyć.
markotny
Mój były maż zakochał się po 23 latach małżeństwa gdzie mamy 2 dzieci. I temat był krótki, przestałeś kochać to się rozchodzimy. Rozwód po 3 miesiącach bez orzekania o winie, bez pretensji, wywlekania tego co było co nie.
Dzięki temu nie przestaliśmy się szanować co pozwoliło naszym dzieciom zachować dwoje rodziców.
Po roku czasu daliśmy sobie drugą szanse ale to już zupełnie inna historia.
Dlatego wiem co przeżywasz, ale to co robisz to już zupełnie inna historia. Jesteś facetem, a to zobowiązuje..
Do czego zobowiązuje bycie facetem? Napisz, bo jestem ciekawa.
Skoro się tak cudownie prosto rozstałas po 23 latach, to dla mnie znaczy, że nie kochalas swojego męża. Ja mam mnóstwo emocji po 12 latach, i właśnie na tym polega problem.
Emocje - całe nasze życie to emocje, nie każdy potrafi sobie z nimi poradzić. Żona Markotnego wykorzystuje je by go atakować, on sobie z nimi nie radzi i się miota - normalka. On, z tego co pisze, nie wiedział, że jest źle w małżeństwie oraz, że żona ma dupcyngiela. Z kolei ona zdaje się planowała już od dawna, że sobie zmieni chłopa w domu i to zrobiła. Z tym dupcyngielem będzie tak długo jak jej będzie wygodni a potem będzie następny- tego jestem pewny. No bo wiecie ciało puszczone w ruch itd. itd.
Markotny - Ty widać nie potrzebuje rady, tylko tego żeby się nad Toba użalać, a to domena kobiet..
Dobrze że się wyprowadziłeś i zobaczysz za jakiś czas, ze będziesz żałował, ze nie zrobiłeś tego już w grudniu zaraz po wigilii..
Powodzenia..
Melusine - forma rozstania jest wypadkowa związku. Jeśli związek jest oparty na partnerstwie, to strony potrafią z szacunkiem rozstać się i mieć zdrowe relacje, bo każdy ma siebie, swoje pasje i zainteresowania, które pozwalają przetrwać trudny okres i nie pielęgnować urazy. Jeśli zaś jedno uzależniło się od drugiego to potem rozstanie przeżywa się nie 12 lat ale nawet do końca życia, czego Ci oczywiście nie życzę. Poczytaj wątek o kobietach kochających za bardzo.
Markotny pisz tu więcej, nie dlatego żeby zaspokoić naszą ciekawość. Rozumiem, że nie masz tam nikogo bliskiego i to pisanie na forum może Ci pomagać. Nie tłamś tego co czujesz co cię meczy. To forum jest po to żeby próbować sobie pomagać.
Markotny - Ty widać nie potrzebuje rady, tylko tego żeby się nad Toba użalać, a to domena kobiet..
Dobrze że się wyprowadziłeś i zobaczysz za jakiś czas, ze będziesz żałował, ze nie zrobiłeś tego już w grudniu zaraz po wigilii..
Powodzenia..Melusine - forma rozstania jest wypadkowa związku. Jeśli związek jest oparty na partnerstwie, to strony potrafią z szacunkiem rozstać się i mieć zdrowe relacje, bo każdy ma siebie, swoje pasje i zainteresowania, które pozwalają przetrwać trudny okres i nie pielęgnować urazy. Jeśli zaś jedno uzależniło się od drugiego to potem rozstanie przeżywa się nie 12 lat ale nawet do końca życia, czego Ci oczywiście nie życzę. Poczytaj wątek o kobietach kochających za bardzo.
Rozstanie się w zgodzie i spokoju wymaga racjonalnego myślenia od OBU stron. A z tego co czytam, jego żona nie zachowuje się racjonalnie, tylko jak mściwy babsztyl który musi dopiąć swego, choćby miała kłamstwami wpakować go do więzienia. Z takimi ludźmi nie negocjujesz, bo oni i tak złamią każdą umowę która będzie im nie na rękę.
takata napisał/a:Markotny - Ty widać nie potrzebuje rady, tylko tego żeby się nad Toba użalać, a to domena kobiet..
Dobrze że się wyprowadziłeś i zobaczysz za jakiś czas, ze będziesz żałował, ze nie zrobiłeś tego już w grudniu zaraz po wigilii..
Powodzenia..Melusine - forma rozstania jest wypadkowa związku. Jeśli związek jest oparty na partnerstwie, to strony potrafią z szacunkiem rozstać się i mieć zdrowe relacje, bo każdy ma siebie, swoje pasje i zainteresowania, które pozwalają przetrwać trudny okres i nie pielęgnować urazy. Jeśli zaś jedno uzależniło się od drugiego to potem rozstanie przeżywa się nie 12 lat ale nawet do końca życia, czego Ci oczywiście nie życzę. Poczytaj wątek o kobietach kochających za bardzo.
Rozstanie się w zgodzie i spokoju wymaga racjonalnego myślenia od OBU stron. A z tego co czytam, jego żona nie zachowuje się racjonalnie, tylko jak mściwy babsztyl który musi dopiąć swego, choćby miała kłamstwami wpakować go do więzienia. Z takimi ludźmi nie negocjujesz, bo oni i tak złamią każdą umowę która będzie im nie na rękę.
Dokładnie tak, ona obwinia go o rozpad małżeństwa i wszelkie zło, nawet synowi będzie przedstawiała go w złym świetle. Po za tym będzie zabijała wyrzuty sumienia zabijając męża(choć w przenośni)
Tym bardziej życie z taką osobą trzeba wyeliminować. Skoro ona nie ustąpi to niech ustąpi mądrzejszy a o majątku rozstrzygnie sąd.
Do czego doprowadziła postawa markotnego? Do tego, ze kobieta zawiadomiła policje, bo facet nie wytrzymał i się poszarpali. Ona ma atuty w ręku, bo jako kobiecie, to jej policja uwierzy.
Poza tym teraz może śmiało mówić dzieciom, ze tata ją zaatakował. I po co to wszystko. Gdyby Markotny wyprowadził się zaraz po wigilii to byłby spokojniejszy a ona bez atutów o pobicie.
Za miesiąc będzie wszystkim opowiadać, że odeszła od niego bo był przemocowcem na co ma dowód w postaci interwencji policji.
Niestety ale tak to wygląda..
Tym bardziej życie z taką osobą trzeba wyeliminować. Skoro ona nie ustąpi to niech ustąpi mądrzejszy a o majątku rozstrzygnie sąd.
Do czego doprowadziła postawa markotnego? Do tego, ze kobieta zawiadomiła policje, bo facet nie wytrzymał i się poszarpali. Ona ma atuty w ręku, bo jako kobiecie, to jej policja uwierzy.
Poza tym teraz może śmiało mówić dzieciom, ze tata ją zaatakował. I po co to wszystko. Gdyby Markotny wyprowadził się zaraz po wigilii to byłby spokojniejszy a ona bez atutów o pobicie.
Za miesiąc będzie wszystkim opowiadać, że odeszła od niego bo był przemocowcem na co ma dowód w postaci interwencji policji.
Niestety ale tak to wygląda..
Gdyby Markotny wyprowadził się przed Wigilią mógłby usłyszeć potem w sądzie, że przestał opiekować się dzieckiem i jego prawa rodzicielskie można by wtedy ograniczyć. Tu nie ma dobrego wyjścia, tu każda decyzja ma konsekwencje. Powiedzenie 'fuck it' i wyjechanie w Bieszczady ukoiłoby mu nerwy, ale trudno zrezygnować ze swojego dziecka, swojego mieszkania. To właśnie walka o swoje życie, a nie o spokój, pokazuje kto jest mężczyzną, a kto chłopcem. A o interwencje policji się nie martw. Żeby udowodnić mu bycie agresywnym, musiałaby być obdukcja. Telefon każdy może wykonać. Kobiety mają łatwiej w tych sprawach, ale nie jest też tak, że ich słowa bierze się za niepodważalna prawdę.
152 2018-02-08 17:21:07 Ostatnio edytowany przez cwany_gapa (2018-02-08 17:21:22)
Za miesiąc będzie wszystkim opowiadać, że odeszła od niego bo był przemocowcem na co ma dowód w postaci interwencji policji.
Niestety ale tak to wygląda..
Ciekawe, co opowiadała o poprzednim mężu, którego zdradzała (z markotnym?).
Może niech markotny podpyta poprzednika...a nie, chwila, przecież facet zabije markotnego...śmiechem.
Tym bardziej życie z taką osobą trzeba wyeliminować. Skoro ona nie ustąpi to niech ustąpi mądrzejszy a o majątku rozstrzygnie sąd.
Do czego doprowadziła postawa markotnego? Do tego, ze kobieta zawiadomiła policje, bo facet nie wytrzymał i się poszarpali. Ona ma atuty w ręku, bo jako kobiecie, to jej policja uwierzy.
Poza tym teraz może śmiało mówić dzieciom, ze tata ją zaatakował. I po co to wszystko. Gdyby Markotny wyprowadził się zaraz po wigilii to byłby spokojniejszy a ona bez atutów o pobicie.
Za miesiąc będzie wszystkim opowiadać, że odeszła od niego bo był przemocowcem na co ma dowód w postaci interwencji policji.
Niestety ale tak to wygląda..
Takiej prostoty i płycizny postrzegania sytuacji dawno nie czytałem.I tak by to zrobiła ,i tak.
Jak nie pobicie, to opuszczenie.
Kompletnie nie masz pojęcia o co teraz idzie 'walka'.
Bladego pojęcia nie masz co by się działo w sądzie.Widziałem dwie takie sprawy.Toćka w toćkę.Byłoby jeszcze gorzej.
Markotny może tylko teraz kontrolować swoje emocje i panować nad sobą.
Ale ustępować nie może teraz na krok.Właśnie ze względu na dziecko.
154 2018-02-08 20:01:45 Ostatnio edytowany przez Markotny (2018-02-08 23:15:06)
Kontrolowałem 6 tygodni. Po prostu Ona wykorzysta wszystko bym zniknał. Chciała tego juz tydzien po zdradzie. Nagla zmiana zycia, bez tracenia czasu. Ja juz tam nie mieszkam, zostaly rzeczy ktorych mi sie nawet nie chce odbierac. Po prostu wole byc daleko. Zdrowsze. Dziecko Wie co się dzieje, ale ucieka myślami w swój świat. Wtedy tego nie przeżywa. Za pozew placi bo jakby sugeruje bym podpisal co w nim jest. Ona i policję wezwie, ale tez probowala byc miła bylebym zniknal. Pisałem, że gliniarz rozmawiał z dzieckiem czy sa kłótnie. Mały odpowiedział “nie ma bo tatuś siedzi u siebie w pokoju”. Pytał też czy często przychodzi mamusi kochanek. Mówili bym wrocił jak emocje opadna. Mi opadły, jej nie. Dlatego grozi zakazem zbliżania się. Cel w zasadzie już osiagnęła, bo lepiej mi daleko. Przynajmniej zaczałem spać więcej.
Drodzy Panowie to nie jest walka o dziecko bo dziecko zostanie przy matce . Żaden sąd nie pozbawi matki praw do dziecka tylko dlatego że znalazła sobie kochanką. Markotny mógł ugodowo ustalić z nią zasady opieki w momencie kiedy tak zależało jej aby się wyprowadził. Teraz kobieta wyciągnęła wszystkie armaty i osiągnęła cel. A o opiece zdecyduje sąd jeśli się nie dogadają.
Markotny wiem że jest Ci ciężko ale nasze prawo jest tak popieprzone że ona nie odpowie za krzywdę która Ci zrobiła. Dlatego zadbaj o siebie i dogadaj się co do opieki nad dzieckiem. Może się zgodzi na Twoje warunki bo potrzebuje dużo czasu dla kochanka. Przetrzymasz to A za rok będziesz innym szczęśliwym człowiekiem.
156 2018-02-09 10:44:17 Ostatnio edytowany przez Biały (2018-02-09 10:48:09)
A o opiece zdecyduje sąd jeśli się nie dogadają.
No, ale przecież sąd nie feruje wyroków z powietrza, tylko z tego kto ile łożył na dom i opiekował się dzieckiem. Jakby się wyprowadził wcześniej byłby w znacznie gorszej pozycji do mediacji. Tak, masz racje z tym, że żona pewnie dostanie dziecko, ale i kwestia jak wizyt i alimentów też jest przecież ważna. Markotny nie miał żadnego obowiązku się wyprowadzać. Zrobił dobrze, że został przez ten czas. Jeśli żona chce go zniesławiać w sądzie to musi mieć twardsze dowody niż: "ja wezwałam raz policje, która powiedziała abyśmy sami się dogadali".
Tak poza tym to trzeba pamiętać, że mieszkają oni za granicą. Więc jeśli akcja dzieje się w Szewcji to w ogóle mogą zabrać dziecko i jednemu i drugiemu.
Markotny a właściwie Bukmacher2 Ty już wiesz co masz robić.
158 2018-02-10 08:37:44 Ostatnio edytowany przez Markotny (2018-02-10 08:47:11)
Im więcej rad tym lepiej. U mnie ogólnie bez zmian. Kontaktu z żona brak od wtorku. Zreszta Ona nie ma nawet jak się skontaktować ze mna. Owszem, kilka razy dziennie bardzo tęsknie, brak mi naszych rozmów, przytulenia. Po prostu czuję pustkę po 12 latach. Tylko wiem, że mojej ukochanej już nie ma. Póki co muszę zajać się organizacja nowego życia. Problem, że nadal mam tam graty, a nie chce mi się ich odbierac, ani tam jechać, choć zabrałem niewiele. Po prostu lepiej mi daleko. Zaczałem więcej spać i jeść od momentu wyprowadzki. Jest jeszcze kwestia dziecka. Sadzę, że kochanek zostaje już u żony na noc i dla dziecka to na pewno nie jest komfortowa sytuacja. Ogólnie co do opieki tez jej postepowanie ze mna skomplikowało sytuację. Najpierw chciała opiekę na pół, ale nie pomyślala ze wyrzucajac mnie na szybko mogę nie miec warunków by zapewnić mu komfort. Potem znow zmiany. Gdy chcialem go zabrać do jego cioci ktora jest jedyna tu bliska osoba to po złości odmówiła. A to, że nie daje rady, by zadbać o niego jak należy to widzę. Grafik ma napięty do granic i prędzej czy później braknie jej sił. Póki co napędza do funkcjonowania ja kochanek, ale adrenalina kiedyś zejdzie. Nie wiem co wtedy.
Jak to co? masz w tedy dwa wyjścia:
-wrócisz do niej i dalej będziesz ją kochał (żarcik)
-rozwiedziesz się i ugadacie w sprawie dziecka (nie żarcik)
Pogadaj z synem, że zawsze może do Ciebie ...jak by to ująć?... uciec a następnie jak kochasia nie będzie wrócić do matki
160 2018-02-16 01:16:55 Ostatnio edytowany przez Markotny (2018-02-16 01:24:04)
Update z potrzeby chwili. Ja już egzystuje na nowym Adresie. Zaczynam od zera. Trochę ciuchów, laptop. Kilka ksiażek. Ona daleko, ale nic wiecej mi nie trzeba. Od weekendu nie mogłem suę dodzwonić do dziecka. Dziś wyszło, że zmieniła mu numer. Podobno mówiła... wychodzi, że znów czegoś nie dosłyszałem Dziś ze świadkiem odebrałem część ciuchów, ksiażek. Coż znów żona mi pokazała wytatuowane imię. Nie może tego przeboleć. A ostrzegałem “przemyśl byś po jakiejś kłótni nie chciała usuwać”, “no co ty, będzie super” odpowiedziała. Po 1,5 miesiaca chce usunać a po 6 tygodniach z angielskim kochankiem wytatuowała sobie polska i angielska flage. Może to głupie, ale mnie to dobiło. Jak można się tak oszpecić czymś takim? Gdzie ona ma głowę? Jestem idiota bo się martwie, że popada w złe klimaty. Sam Nie wiem co myśleć. Aż już się pisać nie chce tutaj. Unikam jej jak mogę, ale kontakt z nia wykańcza psychę.
Teraz boli i to bardzo, z czasem przejdzie. Każdego dnia pomyśl o niej coś co złego zrobiła. I tak każdego dnia tłucz to uczucie jakie do niej masz aż któregoś dnia je utłuczesz. I to będzie piękny dzień. a potem poznasz kobietę która nie będzie tak toksyczna.
162 2018-02-16 16:51:01 Ostatnio edytowany przez Betrayed (2018-02-16 16:56:35)
Update z potrzeby chwili. Ja już egzystuje na nowym Adresie. Zaczynam od zera. Trochę ciuchów, laptop. Kilka ksiażek. Ona daleko, ale nic wiecej mi nie trzeba. Od weekendu nie mogłem suę dodzwonić do dziecka. Dziś wyszło, że zmieniła mu numer. Podobno mówiła... wychodzi, że znów czegoś nie dosłyszałem
Dziś ze świadkiem odebrałem część ciuchów, ksiażek. Coż znów żona mi pokazała wytatuowane imię. Nie może tego przeboleć. A ostrzegałem “przemyśl byś po jakiejś kłótni nie chciała usuwać”, “no co ty, będzie super” odpowiedziała. Po 1,5 miesiaca chce usunać a po 6 tygodniach z angielskim kochankiem wytatuowała sobie polska i angielska flage. Może to głupie, ale mnie to dobiło. Jak można się tak oszpecić czymś takim? Gdzie ona ma głowę? Jestem idiota bo się martwie, że popada w złe klimaty. Sam Nie wiem co myśleć. Aż już się pisać nie chce tutaj. Unikam jej jak mogę, ale kontakt z nia wykańcza psychę.
Tak, to przykre. Ktoś nas rani, a my mimo wszystko wciąż martwimy się o tą osobę.
Ale to o nich źle świadczy, nie o nas. Nie jesteś idiotą, tylko dobrym człowiekiem. Masz uczucia i zasady.
Mam nadzieję, że znajdziesz kogoś, kto to doceni.
Trzymaj się i nie uciekaj z forum. Jesteśmy tu właśnie po to, żeby się wysłuchać i pomóc.
163 2018-02-20 04:25:14 Ostatnio edytowany przez Markotny (2018-02-20 04:37:07)
Znów potrzeba coś napisać, bo duży kryzys i to od kilku dni. Nie radzę sobie z tęsknota za moja rodzina. We sobotę z siostra pojechaliśmy po dziecko i psa. Czas razem bezcenny, choć ponad 4 godziny spędziłem za kierownica. Z godzinę chodziliśmy po parku. Żona dziecka nigdzie nie zabrała od 1 lutego... tylko siedzi mały w pokoju i gra na ps3. Wiosna przyjdzie będzie fajniej wychodzić na długie spacery. Potem obiad i leżeliśmy przytuleni ogladajac stare zdjęcia. Mały powiedział “tatuś, wiem że to nie twoja wina” i “że w głębi duszy wierzy, że mamusia mnie kocha”. Cóż, poleciały mi łzy. Komu z uczuciami do nich, by nie poleciały? Oczywiście po odwiezieniu żona oddała siostrze kolejne reklamówki moich rzeczy. Moja miłość nie traci czasu. Siostra zapowiedziała, że więcej już nie chce jej widzieć no i się popłakała. Niech żona resztę wyrzuci. Co komu po rzeczach materialnych? Niestety taka sytuacja nie niszczy życia tylko mnie i dziecku, ale innym osobom także. Dzwonie do niego kilka razy dziennie tylko widzę, że nie pogodzę się z byciem tata na odległość. Nie tak sobie to wyobrażałem. Obwiniam się o to wszystko. Wkładanie mi do głowy przez pięć tygodni poczucia winy odniosło skutek. Codziennie wieczorem wysyłam dziecku zdjęcie z opisem kiedy to było i gdzie. Bardzo to lubi. Wymuszona zmiana adresu spowodowała, że ciężko byłoby mi go obecnie ugościć. Brak warunków. Także zmiany będa konieczne. Zwłaszcza, że żona pewnych spraw nie dostrzega. Szkoda dziecka bo było tyle wspólnych planów, których rodzinnie się już nie spełni.
Moja miłość nie traci czasu. Siostra zapowiedziała, że więcej już nie chce jej widzieć no i się popłakała. Niech żona resztę wyrzuci. Co komu po rzeczach materialnych? Niestety taka sytuacja nie niszczy życia tylko mnie i dziecku, ale innym osobom także..
Markotny, Twoja żona nie niszczy nikomu życia z premedytacją a już na pewno nie Twojej siostrze. To przykra sytuacja więc pojawiły się łzy, ale nie możesz obwiniać swojej żony o wszystkie nieszczęścia tego świata tylko dlatego, że przestała Cię kochać i postanowiła żyć po swojemu.
Markotny, powiedz mi jak Twoim zdaniem twoja żona powinna odejść godnie od Ciebie, tak abyś przyjął to jak najmniej boleśnie?, Nie ma bowiem opcji, ze wracacie do siebie i tworzycie szczęśliwą rodzinkę, bo ona już tego nie chce, więc pytam się jak sobie to wyobrażasz?
Nie wyobrażam. Tak to jest, że gdzie jest wygrany tam i jest przegrany.
Nie wyobrażam. Tak to jest, że gdzie jest wygrany tam i jest przegrany.
Ty niczego nie przegrałeś, przekonasz się że z każdym tygodniem zaczniesz w sobie odkrywać faceta którym kiedyś byłeś. Ona niczego nie wygrała jej się wydaje że teraz żyje ale to tylko jej wyobrażenie- ten gościu z którym teraz jest w końcu się znudzi i znajdzie inną, mam tylko nadzieję że Ty w tym czasie będziesz już po rozwodzie bo one a takich sytuacjach przeważnie chcą wracać, wiesz takie gadanie o naprawieniu o uczuciach takie bla bla bla
Markotny napisał/a:Moja miłość nie traci czasu. Siostra zapowiedziała, że więcej już nie chce jej widzieć no i się popłakała. Niech żona resztę wyrzuci. Co komu po rzeczach materialnych? Niestety taka sytuacja nie niszczy życia tylko mnie i dziecku, ale innym osobom także..
więc pytam się jak sobie to wyobrażasz?
Jak to jak? Powinna wziąć torbę , zapakować swoje kosmetyki czy co tam ma, pożegnać się z dzieckiem i do gacha czym prędzej. Oczywiście powinna płacić alimenty na dziecko a być może i na byłego męża. Rozwód z zaznaczeniem winy żony.
Da się? Da się, tylko trzeba mieć resztki honoru.
Markotny napisał/a:Moja miłość nie traci czasu. Siostra zapowiedziała, że więcej już nie chce jej widzieć no i się popłakała. Niech żona resztę wyrzuci. Co komu po rzeczach materialnych? Niestety taka sytuacja nie niszczy życia tylko mnie i dziecku, ale innym osobom także..
Markotny, Twoja żona nie niszczy nikomu życia z premedytacją a już na pewno nie Twojej siostrze. To przykra sytuacja więc pojawiły się łzy, ale nie możesz obwiniać swojej żony o wszystkie nieszczęścia tego świata tylko dlatego, że przestała Cię kochać i postanowiła żyć po swojemu.
Markotny, powiedz mi jak Twoim zdaniem twoja żona powinna odejść godnie od Ciebie, tak abyś przyjął to jak najmniej boleśnie?, Nie ma bowiem opcji, ze wracacie do siebie i tworzycie szczęśliwą rodzinkę, bo ona już tego nie chce, więc pytam się jak sobie to wyobrażasz?
takata,
Nie mogłam usiedzieć nie komentując Twojego posta.
- nikogo nie krzywdzi swoim postępowaniem ?
- nie jej wina , ze przestała kochać i postanowiła urządzić swoje życie po swojemu ?
Co do krzywdzenia - dziecko które zostało pozostawione same sobie na rzecz kochanka, randki z kochankiem w domu w którym dziecko przebywa i ma zakaz opuszczania pokoju w tym czasie - to nie jest krzywdzenie dziecka ?
markotny, który po wspólnym uzgodnieniu jak naprawić małżeństwo (po jej zdradzie), nagle dostaje informacje ze przespała się z gościem którego poznała kilka godzin wcześniej , który w czasie swojej pracy jest potem zdradzany w swoim domu podczas jego nieobecności - nie jest krzywdzony?
Wytłumaczenie "bo się odkochala i ma prawo urządzać sobie życie " jest adekwatne do sytuacji kiedy ktoś daje upust swojemu popedowi i już potem ma prawo do "odkochania" się ?
Tłumaczenie odpowiednie dla zwierząt i to tych z mniej rozwiniętym poczuciem empatii i odpowiedzialności , ale nie dla ludzi.
"Kochanie" to nie pojęcie definiowane w harlequinach, ale również odpowiedzialność za związek , dzieci , za swoje obietnice a nie jedeynie motylki w brzuchu.
[/quote=takata]
Jak to jak? Powinna wziąć torbę , zapakować swoje kosmetyki czy co tam ma, pożegnać się z dzieckiem i do gacha czym prędzej. Oczywiście powinna płacić alimenty na dziecko a być może i na byłego męża. Rozwód z zaznaczeniem winy żony.
Da się? Da się, tylko trzeba mieć resztki honoru.
Co do rozwodu z orzekaniem o winie - jak najbardziej jeśli Markotnemu na tym zależy..
Co do majątku - również
Co do dziecka to absolutnie nie! To że przestała kochać swojego męża nie znaczy, że jest złą matką.
Poza tym wiesz co by się działo, gdyby oprócz męża porzuciła jeszcze dziecko. Wiele takich historii przewinęło się tu przez forum choćby, historia Piotra.
Rozstanie boli i wiem, że strona porzucona cierpi i chciałaby "ukarać" osobę, która jest sprawcą tego cierpienia, ale proszę - nie kosztem dzieci.
Myślisz, ze gdyby dzieci zostały z ojcem to byłoby dla nich lepiej, nie tęskniłyby za matka?
170 2018-02-20 15:09:22 Ostatnio edytowany przez takata (2018-02-20 15:09:52)
takata napisał/a:Markotny napisał/a:Moja miłość nie traci czasu. Siostra zapowiedziała, że więcej już nie chce jej widzieć no i się popłakała. Niech żona resztę wyrzuci. Co komu po rzeczach materialnych? Niestety taka sytuacja nie niszczy życia tylko mnie i dziecku, ale innym osobom także..
Markotny, Twoja żona nie niszczy nikomu życia z premedytacją a już na pewno nie Twojej siostrze. To przykra sytuacja więc pojawiły się łzy, ale nie możesz obwiniać swojej żony o wszystkie nieszczęścia tego świata tylko dlatego, że przestała Cię kochać i postanowiła żyć po swojemu.
Markotny, powiedz mi jak Twoim zdaniem twoja żona powinna odejść godnie od Ciebie, tak abyś przyjął to jak najmniej boleśnie?, Nie ma bowiem opcji, ze wracacie do siebie i tworzycie szczęśliwą rodzinkę, bo ona już tego nie chce, więc pytam się jak sobie to wyobrażasz?takata,
Nie mogłam usiedzieć nie komentując Twojego posta.
- nikogo nie krzywdzi swoim postępowaniem ?
- nie jej wina , ze przestała kochać i postanowiła urządzić swoje życie po swojemu ?Co do krzywdzenia - dziecko które zostało pozostawione same sobie na rzecz kochanka, randki z kochankiem w domu w którym dziecko przebywa i ma zakaz opuszczania pokoju w tym czasie - to nie jest krzywdzenie dziecka ?
markotny, który po wspólnym uzgodnieniu jak naprawić małżeństwo (po jej zdradzie), nagle dostaje informacje ze przespała się z gościem którego poznała kilka godzin wcześniej , który w czasie swojej pracy jest potem zdradzany w swoim domu podczas jego nieobecności - nie jest krzywdzony?Wytłumaczenie "bo się odkochala i ma prawo urządzać sobie życie " jest adekwatne do sytuacji kiedy ktoś daje upust swojemu popedowi i już potem ma prawo do "odkochania" się ?
Tłumaczenie odpowiednie dla zwierząt i to tych z mniej rozwiniętym poczuciem empatii i odpowiedzialności , ale nie dla ludzi.
"Kochanie" to nie pojęcie definiowane w harlequinach, ale również odpowiedzialność za związek , dzieci , za swoje obietnice a nie jedeynie motylki w brzuchu.
Pewnie, że powinna kochać Markotnego do końca swoich dni i jeśli nawet przestała, to być z nim dla dobra dziecka, ale tak się nie stało, więc pytam co teraz?
Masz pomysł na rozwiązanie tej sytuacji czy tylko linczowanie tej kobiety bo źle zrobiła?
Nikt nie neguje jej nagannego zachowania, ale może czas aby markotny zebrał się w sobie, przestał rozpaczać za kobietą, która nie jest tego warta i zaczął, żyć swoim życiem, bo takie rozczulanie się nad sobą do niczego nie doprowadzi..
I Sekondo nie porównuj nikogo z odmiennym zdaniem do zwierzęcego myślenia i braku empatii, bo to co najmniej niegrzeczne..
Portugalec napisał/a:[/quote=takata]
Jak to jak? Powinna wziąć torbę , zapakować swoje kosmetyki czy co tam ma, pożegnać się z dzieckiem i do gacha czym prędzej. Oczywiście powinna płacić alimenty na dziecko a być może i na byłego męża. Rozwód z zaznaczeniem winy żony.
Da się? Da się, tylko trzeba mieć resztki honoru.Co do rozwodu z orzekaniem o winie - jak najbardziej jeśli Markotnemu na tym zależy..
Co do majątku - również
Co do dziecka to absolutnie nie! To że przestała kochać swojego męża nie znaczy, że jest złą matką.
Poza tym wiesz co by się działo, gdyby oprócz męża porzuciła jeszcze dziecko. Wiele takich historii przewinęło się tu przez forum choćby, historia Piotra.Rozstanie boli i wiem, że strona porzucona cierpi i chciałaby "ukarać" osobę, która jest sprawcą tego cierpienia, ale proszę - nie kosztem dzieci.
Myślisz, ze gdyby dzieci zostały z ojcem to byłoby dla nich lepiej, nie tęskniłyby za matka?
Krzywdzi dziecko i to ewidentnie. Jak pamiętam mały ma 12 lat ona sprowadza sobie gacha do domu, syna zamyka w pokoju, i sobie używa( czy aby cicho?) Sądzisz, że takim postępowaniem nie ryje mu psychiki? Naprawdę uważasz że jest dobrą matką śmiem wątpić. Nikt nie karze być jej z mężem ale powinna chociaż zachować jasiek pozory przed synem. Dla mnie ona jest ................ wpisz co chcesz.
172 2018-02-20 15:31:44 Ostatnio edytowany przez Markotny (2018-02-20 16:08:45)
Puszcza muzykę w trakcie... Dziecko ja kocha. Ona się stara choć nie jest typem matki polki. Nie napisałbym nic złego na nia. Tylko ten gość w domu... prosilem by tego nie robila to zasmiala mi sie w twarz. Dziś przez telefon dziecko mi powiedzialo ze boi się mamusi mowic ze dzwonie. Jest to efekt tego ze kiedys poprosilem by spytal ja czy pies jadl a akurat byl gach i odebrala to ze kaze mu sprawdzac co sie dzieje. Juz nawet uwazam kiedy dzwonie. Paranoja. Ogólnie jest to trudna sytuacja dla kazdego. A co do rozklejania to ciężko się pozbierać gdy 2,5 miesiaca temu mialo sie rodzine i plany a dzis tego nie ma.
Pewnie, że powinna kochać Markotnego do końca swoich dni i jeśli nawet przestała, to być z nim dla dobra dziecka, ale tak się nie stało, więc pytam co teraz?Masz pomysł na rozwiązanie tej sytuacji czy tylko linczowanie tej kobiety bo źle zrobiła?
Nikt nie neguje jej nagannego zachowania, ale może czas aby markotny zebrał się w sobie, przestał rozpaczać za kobietą, która nie jest tego warta i zaczął, żyć swoim życiem, bo takie rozczulanie się nad sobą do niczego nie doprowadzi..I Sekondo nie porównuj nikogo z odmiennym zdaniem do zwierzęcego myślenia i braku empatii, bo to co najmniej niegrzeczne..
Nikt nie mówi, że powinna kochać do końca swoich dni. Powinna jednak załatwić to tak, aby nie wbić dzieciakowi jakiegoś urazu do końca życia. Moim zdaniem to ona powinna odejść. Choćby po to żeby mały nie musiał chować się po kontach kiedy gach przychodzi. Myślisz że on nie wie co mama i jej nowy kolega robią? Dzieci nie są mimo wszystko niekumate i na pewno go to boli. Przed Markotnym jeszcze najtrudniejsze zadanie pozostało: pokazać dziecku, że facet może powstać i jeszcze zawalczyć o swoje szczęście - stworzyć nową rodzinę. Inaczej mały też może mieć problemy w życiu np. być zniechęcony do zakładania rodziny. Radzić żyć swoim życiem, też jest łatwo z boku. To tak jakbyś powiedziała do osoby z depresją: idź pobiegać. Ja też widzę w tobie brak empatii. Bo to, że twój rozwód poszedł szast prast bo i nikt nie chciał/ nie miał/ nie musiał o nic walczyć, to nie znaczy że wszyscy tak powinni przechodzić rozwody.
174 2018-12-24 07:05:10 Ostatnio edytowany przez Markotny (2018-12-24 07:09:33)
Rok temu w Wigilie moja żona powiedziała po 13 latach małżeństwa, ze mnie już nie kocha. Dwa dni pozniej zdradziła co wyszło po kilku dniach. Opisywałem co sie działo tutaj i w jakimś stopniu to pomogło. Pomyślałem, że opiszę gdzie dziś jestem.
Dziś Wigilia. Spędzę ja sam. Tak zdecydowałem, bo po tym co mnie spotkało nie mam już chęci by cokolwiek świętować.
Sporo tu tematów gdy ktoś „umiera” po zdradzie i nie widzi przyszłości. Ja doszedłem do wniosku, że nie mogę patrzeć w przyszłość. Wybiegam góra tydzień do przodu. Założyłem ze ten rok jest stracony. Nie chciałem poddawać się presji ze muszę zrobić to czy tamto.
Pierwsze trzy miesiące po zdradzie to było tylko łóżko, sufit, czasem coś zjadłem śmieciowego. No i kontakt z dzieckiem choć bylo bardzo ciężko patrzeć jak wraca sam do domu.Zero ruchu, tv, muzyki. Antydepresanty doszły do największej dawki. We wrześniu doszedł psycholog.
W kwietniu kupiłem rower. Było to coś czego nigdy nie robiłem z ex wiec jakby nie było to wspólnym hobby. Szukajcie aktywności które nie łączyły was z byłymi. To pomaga. Chwilowy dołek bo byłem ciekaw czy ex powie dziecku ze mam urodziny. Nie powiedziała. Młody zamknięty w świecie wirtualnym. Rodzic który nie mieszka z dzieckiem niewiele może zrobić gdy mamusi odpowiada to ze ma swobodę.
Dodam ze kontaktowałem się tylko z synem. Z ex nie mam kontaktu od lutego. I dobrze mi z tym. Odcinajcie się od byłych. Nie sprawdzajcie, nie szpiegujcie.
W czerwcu kupiłem tv bo Mistrzostwa Świata. Zero emocji jak kiedyś. Oglądałem mecze ale nawet się nie przejąłem ze nasi odpadli. W międzyczasie pisałem mądrości ma kilku grupach fb. O dziwo zaczęły się odzywać kobiety ma priv. Rozmawiałem śle stawiałem mur. Byłem miły ale wyłączałem emocje co np wytknęła mi jedna dziewczyna gdyż się zaangażowała. Ja nie potrafię. Czułem strach by znów się w coś nie wpakować. Płeć żeńska kompletnie na mnie nie działa. Niestety zostałem tez pozbawiony przez było poczucia wartości, pewności siebie wiec i tak nic nie planowałem.
W lipcu ciekawostka która zaobserwowałem
juz wczesniej. Otóż płace alimenty i to więcej niż powinienem bo po prostu chce by dziecko miało jak najlepiej. Dodatkowo zauważyłem ze moja ex robi zakupy w necie z mojej karty. Zwykle zlodziejstwo i brak honoru. Jedynym wyjściem było zamknąć konto i otworzyć nowe.
W sierpniu zgrzyt bo uderzyłem rowerem w samochód. Pęknięte złamane żebra, uraz pleców, klatki i pomniejsze sprawy. Karetka, szpital. Powiem wam, ze ból niesamowity ale wolałem go od psychicznego bo nadal miałem zjazdy, szczególnie w nocy. Także kilka miesięcy żyłem z bólem przy każdym ruchu ale radziłem sobie sam. Miałem tak silne środki ze nawet do pracy wróciłem i koledzy pomagali. Niestety ten czas przelezany głównie złe wpłynął na samopoczucie. Brak ruchu i kilka kg więcej spowodowało doły. Na szczęście pomagała siostra gdy trzeba było choć unikałem tego.
Teraz grudzień. Trochę wydatków więcej ale radzę sobie. Nadal jeśli chodzi o kobiety tylko porozmawiam, choć zauważyłem ze potrafiłem się kimś zainteresować jednak zaraz przychodzi myśl ze nie potrafiłbym z kimś już być lub próbować. Jest blokada i nic nie poradzę. Nawet usłyszałem od jednej ze się zakochała. No ja niestety jestem wewnętrznie wypalony. Nadal są trudniejsze chwile ale długo uczyłem się uciekać myślami. Tęsknie za ex ale ta co poznałem i z pierwszych lat. Ta której już nie ma. Dostrzegam jednak wady. Także swoje błędy w tej relacji bo w pewnych kwestiach powinienem być bardziej stanowczy. Jednak wiem ze z jej charakterem cokolwiek bym nie zrobił mogło być nie do wygrania. Niestety współuzależnienie w związku gdy jedna strona odchodzi niszczy kompletnie. Wesołych Świat. Oby do stycznia (jeśli chodzi o mnie). Zobaczymy jak będzie za rok.
Właśnie skończyłam czytać te wszystkie posty dotyczące twojego życia. A czytałam z zapartym tchem. Fajnie, że napisałeś co się u ciebie stało rok po tych fatalnych wydarzeniach. Takie jakby lepsze spojrzenie na życie. Bezpośrednio twoja sytuacja nie ma ze mną nic wspólnego. Nic aż takiego złego się w moim życiu nie wydarzyło. Dopiero twój ostatni post uświadomił mi jak bardzo kobieta może skrzywdzić mężczyznę.Zawsze myślałam, że to faceci są tacy twardzi i nic ich nie ruszy. A my kobiety delikatne kwiatki. Do czego zmierzam... jestem jedną z kobiet, którą odrzucił mężczyzna po przejściach. I pomimo, że bardzo się starał to jednak wybrał aby zranić teraz , niż zostać zranionym później. Z góry założył, że tak będzie.
U ciebie minął rok, u niego też... może to faktycznie za mało czasu na odzyskanie wiary w drugą osobę.
Życzę powodzenia i daj znać kiedy dopuścisz jakąś panią do swojego serca. O ile tak się stanie.
176 2018-12-24 12:04:38 Ostatnio edytowany przez Misinx (2018-12-24 12:04:55)
Jeśli brałeś i nadal bierzesz antydepresanty, i to w sporej dawce to niestety one mają ten ujemny wpływ, że u facetów "obcinają" libido. Dlatego też min. pozostajesz z kobietami tylko w fazie rozmów. Biologia nie pcha Cię do przodu, bo jest stłumiona przez leki. A jeśli do tego dochodzi jeszcze trauma rozstania i inne lęki to jesteś po prostu udupiony w takiej pozycji jak teraz. I raczej się to samo nie zmieni.
To na fejsie są jakieś grupy dla ludzi po rozstaniach ? Dobrze wiedzieć
Oczywiście, ze wiem jak działają leki. Niższe libido akurat się przydaje. Co do kobiet to kiedyś było serce. Dziś w myśleniu triumfuje zdrowy rozsądek. Nie wyobrażam sobie by z kimś wchodzić w bliższe relacje. Po prostu nie wierze już w miłość. Owszem zakochanie, motylki ale prędzej czy później myśle wszystko się sypie. Nasze pokolenie nie będzie już takie kiedyś jak te staruszki obecnie trzymające się za dłonie. Co do rozmów to zapychalem myślenie. Także podczytywałem to forum. Jednak to pomaga. Trochę pomaga zgłębić psychikę kobiet. Z czasem naprawdę opadają klapki z oczu. I te myśli gdy człowiek sam nie kłamie i nie oszukuje to przecież druga połówka tez musi być uczciwa. O naiwności.
Oczywiście, ze wiem jak działają leki. Niższe libido akurat się przydaje. Co do kobiet to kiedyś było serce. Dziś w myśleniu triumfuje zdrowy rozsądek. Nie wyobrażam sobie by z kimś wchodzić w bliższe relacje. Po prostu nie wierze już w miłość. Owszem zakochanie, motylki ale prędzej czy później myśle wszystko się sypie. Nasze pokolenie nie będzie już takie kiedyś jak te staruszki obecnie trzymające się za dłonie. Co do rozmów to zapychalem myślenie. Także podczytywałem to forum. Jednak to pomaga. Trochę pomaga zgłębić psychikę kobiet. Z czasem naprawdę opadają klapki z oczu. I te myśli gdy człowiek sam nie kłamie i nie oszukuje to przecież druga połówka tez musi być uczciwa. O naiwności.
Odrzuc takie myślenie. Twoja żona Cię skrzywdziła, ale nie wszystkie kobiety takie są. Takim myśleniem pozwalasz, żeby jej zachowanie dalej Cie krzywdzilo.
Oprócz leków powinnes też chodzić na terapię. Same leki nic za Ciebie nie zrobią. Jak przestaniesz brać, to wszystko wróci.
O psychologu zapomniałem wspomnieć.
Co do ex to tego już nie ma. Co ciekawe czuje jakiś spokój. Zero presji i stresu. Ja kompletnie przy niej zatraciłem własne ja i dopiero teraz powoli odzyskuje siebie. Niestety żyłem dla niej kompletnie gubiąc siebie. No ale człowiek się uczy całe życie.
O psychologu zapomniałem wspomnieć.
Co do ex to tego już nie ma. Co ciekawe czuje jakiś spokój. Zero presji i stresu. Ja kompletnie przy niej zatraciłem własne ja i dopiero teraz powoli odzyskuje siebie. Niestety żyłem dla niej kompletnie gubiąc siebie. No ale człowiek się uczy całe życie.
Ja też zrobiłam taką głupotę. Dlatego potem bardzo bolało. Okazało się że jak facet zniknął, to została tylko pustka.
Dziś spotykam się z koleżankami. One też zrobiły ten błąd, że żyły facetem. Razem jakoś idzie. Nie jestem szczęśliwa, liczę, że kiedyś będe. Chyba wszystko wymaga czasu. Pół roku temu nie widziałam dla siebie żadnej szansy. Wstanie z łóżka było sukcesem. Jest lepiej, ale długa droga przede mną. Niestety świąteczny czas przygnębia.
Oczywiście, ze wiem jak działają leki. Niższe libido akurat się przydaje. Co do kobiet to kiedyś było serce. Dziś w myśleniu triumfuje zdrowy rozsądek. Nie wyobrażam sobie by z kimś wchodzić w bliższe relacje. Po prostu nie wierze już w miłość. Owszem zakochanie, motylki ale prędzej czy później myśle wszystko się sypie. Nasze pokolenie nie będzie już takie kiedyś jak te staruszki obecnie trzymające się za dłonie. Co do rozmów to zapychalem myślenie. Także podczytywałem to forum. Jednak to pomaga. Trochę pomaga zgłębić psychikę kobiet. Z czasem naprawdę opadają klapki z oczu. I te myśli gdy człowiek sam nie kłamie i nie oszukuje to przecież druga połówka tez musi być uczciwa. O naiwności.
No cóz kolego. Przerobiłem podobny schemat, ale sporo wcześniej od Ciebie. Albo przeciwstawisz temu wszystkiemu filozoficzną miłość i odnajdziesz radość w swojej własnej egzystencji albo zastosujesz dość praktyczny hedonizm. Co jest lepsze? Nie wiem, ale skłaniałbym się ku temu drugiemu. Raczej nie licz na nowy super mega związek, ani nie licz na to, że "samo się ułoży", bo tak po prostu nie będzie.
182 2018-12-25 22:16:07 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2018-12-25 22:22:51)
Markotny, w stanie jakim jesteś, nie twierdzę, ze bez powodu, bedziesz tkwić tak długo, jak chcesz..Rok dla mnie to już dużo, ale może Ty masz plany kolejny zmarnować, zamiast po żołniersku kopnąć się w tyłek. chociażby dla dziecka.I Misinx ma rację z tymi antydepresantami..
W nawiązaniu do tego co Burzowy napisał:
Najpierw radość z własnej egzystencji, a potem co los przyniesie.miłość czy hedonistyczne przyjemności..:)
Dałem sobie rok. Zreszta w Wigilie dotarły do mnie informacje, które pokazały, ze nią ma za kim tęsknić bo kobiecie kompletnie odbiło. O dziwo w dużym stopniu mi to pomogło. Jedynym moim celem jest zadbać o dziecko i swoją rehabilitacje. Tamto to przeszłość choć niestety wpływa na brak zaufania do płci przeciwnej i wiary w szczęśliwe związki.
Budka Suflera -Nigdy nie wierz kobiecie" - credo życiowe exa. Najtrudniejsze w związkach z mężczyznami z poturbowaną duszą jest to, że pomimo ciągłego porównywania gdzieś tam w jego głowie , które wychodziło i tak na moją korzyść przegrywałam faktem, że jestem kobietą.
Markotny- minął rok. Trochę własnego hobby, trochę znajomości przez fejsa, stłuczka, rehabilitacja i oczywiście syn.
Szczerze powiedziawszy, dziwię się kobietom, że zostawiają tak rozsądnych i ogarniętych facetów, jak Ty. Ale, ale, to nie znaczy, że wszystkie są takie (co widać np po tym forum, gdzie to kobiety walczą, płaczą, choć nie o kogo i za kim).
Szczęśliwego Nowego Roku mam nadzieję, że już będzie tylko lepiej. Powoli, ale lepiej. Tego Ci właśnie życzę.
186 2018-12-26 12:18:01 Ostatnio edytowany przez Volver (2018-12-26 12:26:35)
Minął dopiero rok od rozstania Markotny, więc mnie zupełnie nie dziwi, że wciąż nie pałasz specjalnym entuzjazmem na myśl o bliższej relacji z inną kobietą. Uczucie wypalenia przejdzie. Naprawdę Dlatego daj sobie czas. Zawiedzione zaufanie boli bardzo, ale przecież przez jedną "durną babę" nie można przestać wierzyć innym ludziom i wszystkich mierzyć tą samą miarą. Prawdę mówiąc (właściwie pisząc), to nie masz za kim specjalnie tęsknić. Nawet za tymi wyidealizowanymi wspomnieniami z wcześniejszych lat, bo one są iluzją. Wybrałaś sobie na partnerkę kobietę niedojrzałą, uzależnioną od adoracji i zachwytów, która bez tych "dopalaczy" nie funkcjonuje. Twojego następce czeka ten sam los, to tylko kwestia czasu. No, chyba, że on znudzi się nią wcześniej...
****
Swoja drogą zachodzę w głowę co Ty w tej kobiecie widziałeś, bo nie wierzę, że wcześniej nie było symptomów jakie to "ziółko". Jej zaborczość (kobieta bluszcz) interpretowałeś jako wielką miłość do Ciebie, czy troskę i zaangażowanie w związek ? Osobiście unikam jak ognia ludzi uwieszających się emocjonalnie na innych. Pisałeś, że ona wcześniej miała już męża i zdradzała go z Tobą. Nie zauważyłeś wtedy nic niepokojącego w jej zachowaniu ? Zakładam, że poprzednim razem wykazywała się taką samą bezwzględnością wobec "ustępującego" męża... nic Cię wtedy w jej zachowaniu nie zaniepokoiło ?
187 2018-12-26 18:23:17 Ostatnio edytowany przez Markotny (2018-12-26 18:25:10)
To co robi obecnie ex to temat na inny wątek. A mam informacje ze włos mi się na głowie zjeżył, choć dziele to na pół. Zdziwiłem się tez, ze święta spędza bez kochasia, który podobno rzadziej już bywa i czort wie jak jest. Tylko ja ani nie wnikam ani się nie interesuje. Nie mój cyrk. Chce tylko wiedzieć ze z synem ok. Już nawet z sąsiadami się skłóciła, przez zachowania tamtego gościa. Jak to szybko można ludzi do siebie zrazić...
Co w niej widziałem? Byla bardzo za mną. Naprawdę. Tez ja pokochałem, choć miałem wątpliwości. Dziś czasem myśle ze byłem tylko jej zachcianka.
Co do tego ze zdradzała ex męża ze mną. Ja znałem tylko jej wersje ja jej z nim zle i ze się rozwodzi. Myślałem ze to już po ptokach. Dziś myśle ze to wszystko mogło być kłamstwem co mi mówiła. Pewnie ten sam kit sprzedała obecnemu jak to ja ja krzywdzę.
Nie twierdze ze każda kobieta jest zła. Lubię porozmawiać „o życiu”. Ale trzymam dystans. Może kiedyś to się zmieni.
Cóż, przykro mi to pisać, ale najwyraźniej Twoja eks ma we krwi poprzedzane nowego związku zdradą (jakby nie można było normalnie, po ludzku). Może to zuchwałe, ale pozostaję Ci odetchnąć z ulgą (?), że ten cyrk już za Tobą. I mogłabym się założyć, że kochankowi też sporo naopowiadała baśni.
A co bys ty chciał teraz? Odzyskać całkowity spokój ducha i kontemplować swoją samotnosć czy poznać nową babę?
zdradzała ex męża ze mną
Ile czasu minęło od tamtej zdrady?
191 2018-12-26 21:03:18 Ostatnio edytowany przez Markotny (2018-12-26 21:06:59)
Owszem spokój ducha i muszę się odbudować fizycznie. Odzyskać trochę pewności siebie.
Nie wybiegam za daleko w przyszłość.
Ex poznałem w kwietniu 2005r. Zeszliśmy się pod koniec wakacji tamtego roku. Wtedy już była po formalnościach. Ale jak było naprawdę z jej małżeństwem to się już prawdy nie dowiem.
Ps. Wiem ze w trakcie tamtego małżeństwa kilka miesięcy przed tym jak mnie poznała odwiozła męża na samolot i pojechała prosto poznać gościa z którym pisała w necie. Do niczego nie doszło poza mizianiem bo gość strzelił w spodnie i ona się zmyła. No ale cóż, miłość zaślepia.
Markotny napiszę Tobie szczerze o myślę... Nadal myślisz o ex nadal za nią tęsknisz.. Niby piszesz ze nie wnikasz nie analizujesz ze nie Twój cyrk... Myślę że jest dokładnie odwrotnie.Jeszcze długa droga przed Tobą bardzo długa zanim się od tego oderwiesz emocjonalnie.
193 2018-12-27 03:11:17 Ostatnio edytowany przez Markotny (2018-12-27 03:14:12)
Jeszcze dwa tygodnie temu bym się zgodził. Dziś już nie. Jest to gdzieś daleko. Jak pisałem nieraz są sytuacje gdzie czlowiek zaczyna myśleć inaczej. I tak się stało. Co do cyrku to pomogła mi pewna rozmowa. Czas który mija naprawdę pomaga. Brak mi dziecka czy psa na codzień. Jej już nie ma. Najlepszy dowód ze jakiś czas temu odstawiłem leki. Nie mam już zjazdów. Bałem się świat a spokojnie je przeżyłem. Nie włączam fanfar ale jeśli się to utrzyma będzie ok. Owszem myśle o niej czasem ale emocji obecnie już w tym niewiele.
Wyczytałam w necie, że w sprzyjających warunkach powrót do równowagi psychicznej i fizycznej po rozstaniu zajmuje około roku. Jednak to chyba sprawa indywidualna. W każdym razie ja w to uwierzyłam i chcę sobie dać rok zanim zacznę działać ( zarzucać sieci ) Bo wiem , że nie chcę być sama. A gwarancji na udany związek nigdy nie ma. I wiem też, że znowu zaufam i się zaangażuję. Bo na tym to chyba polega.
195 2018-12-27 16:58:07 Ostatnio edytowany przez amans (2018-12-27 17:03:06)
Witaj w klubie, ja kupowałem kwiaty, błagałem a później znów to samo, z tym że z 8 lat młodszym kochankiem w tle z którym nie sposób było konkurować. Mamy dwójkę wspaniałych dzieci, którym rozbito rodzinę.
Co mogę poradzić, głowa do góry. Sam myślałem, że to już koniec.
Minął rok, te wigilie spędzam z nową partnerką i moimi pociechami, które w pełni zaakceptowała. W planach już trzecie, wspólne a zdjęcia pod choinką radosne jak nigdy wcześniej
Wciąż przykro mi, ze względu na rozmiar krzywd jakiego doznałem, ale dzisiaj to ja jestem królem życia.
Walcz o dziecko, nie licz na wsparcie nikogo. Takich przypadków jest coraz więcej, czas walczyć o zmianę prawa na korzyść poszkodowanych ojców.