Że nie kocha mnie już. Ustawiła sobie w głowie sprawy tak, że jej przykro, ale od teraz zacznie żyć i będzie egoistka myślaca tylko o sobie. Żyjemy na obczyźnie. Bywało ciężko. Dawałem się jej we znaki i to mocno choć jej pewne zachowania też nie były łatwe. Aczkolwiek mogę wziać te winy na mnie. Ponad rok temu po kłótni powiedziała, że to koniec i dałem jej chwilę by ochłonęła. Cóż wykorzystała to na znajomość intymna online z pewnym facetem. I to naprawdę ostra. Na żywo pewnie nic nie było, ale przeżyłem szok widzac pewne rzeczy. Walczyłem o nia. 3 miesiace bezsennych nocy, antydepresantów i innych leków. Pozwoliła się zbliżyć nie konczac tamtej relacji, aż w koncu skonczyła. Jednak zmieniła się na gorsze. To zbliżała to oddalała, a ja skołowany i też nadal myślacy co robiła bałem się chyba zaangażować. Problem okazał się też z pożyciem bo po tamtym nie potrafiłem wykazywać inicjatywy. Przez ten rok zmieniłem się, ale miałem wrażenie, że co bym nie zrobił nie bedzie wystarczajaco dobrze. I to powodowalo frustracje, czasem nerwy bo bylem skolowany i znow ucieczka w hobby. Jak ja sie zblizalem to ona oddalała. Ja sie oddalałem to ona zbliżała. Gdy uporzadkowałem sprawy, zrezygnowalem w sumie z siebie by byla szczesliwa uslyszalem ze sie spoznilem o dwa tygodnie, ze to narastało i nic juz dla niej nie znaczę. Miala zastrzezenia ale moje logiczne argumenty zbyła słowami ze to nie ma znaczenia. Ona nie chce sie mowila juz angażować. Bardzo ja kocham, bardzo mi zależy, wiele zmieniłem choć nie tylko ja to powinienem zrobić. Mamy dziecko, stabilna sytuację. Nie śpię od kilku dni, nie jem. Staram się jeszcze jakoś trzymać, pokazać że sobie radzę ale bardzo tęsknię. Czytałem, że powinienem dać jej czas. Zajać się czymś. Problem, że nie mam się do kogo zwrócić, nikogo by porozmawiac, życie się tak ułożyło, że brak mi znajomych. Jestem totalnie sam.
Chciałoby się powiedzieć witamy w klubie. Nikt nie da ci dobrej rady. Mam bardzo podobną sytuację i ..... Teraz wiem trzeba było w pierwszym odruchu wystawić walizkę. Byłby koniec w tą lub tamtą stronę.
Markotny
Bardzo mi przykro, że spotkała Cię taka sytuacja. Sam fakt, że wydarzyło się to w okresie świątecznym pewnie dobija tym bardziej.
W dużym stopniu Cię rozumiem bo sam byłem a w sumie jestem w podobnej sytuacji. Moja żona powiedziała mi podobne słowa 2 miesiące temu i wciąż jest to dla mnie bardzo świeże. W moim przypadku co prawda nie było trzeciej osoby czy to online czy to w realu.. przynajmniej nic o tym nie wiem no ale skutek jest ten sam..
W ogromnej większości bywa tak, że błędy są z 2 stron ale na wyciąganie wniosków przyjdzie czas, teraz najważniejsze jest byś stanął na nogi.
Popełniłem ten sam błąd co Ty, uzależniłem swoje życie od drugiej osoby, poświęciłem jej wszystko bo zawsze myślałem, że jest ta jedna osoba na świecie, której można bezgranicznie zaufać. Myślałem, że można w życiu kochać tak, że byłbym w stanie w życiu nie mieć nic, wziąć plecak i iść za rękę przed siebie. Nie byłem w stanie myśleć, że można się od tak odkochać, myślałem, że cokolwiek w życiu będzie to sobie poradzimy bo łączy nas miłość.
Oczywiście to był ogromny błąd bo kiedy ona odeszła to został mi te symboliczne "nic"..
Napisałeś:
Czytałem, że powinienem dać jej czas.
Niestety to nie jest dobre myślenie. Twoja partnerka jest dorosłą kobietą i jeśli kobieta coś kończy i mówi, że Cie nie kocha to tak jest. Nie da się ratować czegoś czego już nie ma.. Zapewne nie chcesz tego usłyszeć ale jedyną drogą do tego by stanąć na nogi jest pogodzić się z tym i odciąć się od niej.
W Twoim przypadku będzie to bardzo trudne bo macie dziecko, więc ten kontakt zawsze będzie no ale niestety będziesz musiał się pogodzić z inną rolą w jej życiu.
Teraz ważne byś skupił się na sobie, musisz się czymś zająć, pisałeś o hobby, zacznij je rozwijać, poznawaj nowych ludzi. Patrząc na Twoją historię to widzę, że Twój związek był dosyć toksyczny i jestem przekonany, że po pewnym czasie dojdziesz do wniosku, że dobrze się stało, że się rozstaliście.
Czytaj to forum, uwierz mi to pomaga, tutaj czytam podobne historię i czuje zrozumienie. Pisałeś, że jesteś na obczyźnie. Czyżby Londyn? Jeśli tak to zapraszam na piwo
Wyjazd za granicę, to często dobry przepis na zniszczenie sobie życia. Sytuacja materialna stabilna, a rodzinna w ruinie. Sytuacja przerosła i ciebie i żonę, no i skończyło tak jak się skończyło. Czy to koniec waszego małżeństwa? To oczywiście zleży od was. Powstaje podtekstowe pytanie, czy żona już znalazła lepsze życie bez ciebie? Jeśli tak. To koniec. Jeśli to tylko ucieczka przed waszym życiem, no to jest szansa. Ale nie może być tak jak było.
5 2017-12-26 12:19:03 Ostatnio edytowany przez Markotny (2017-12-26 12:45:26)
Kolejna nieprzespana noc za mna. Prosta druga do wykończenia.
Po prostu nie rozumiem. Rozmowa z czwartku przez net gdy byłem w pracy:
Ja: mówiłaś gdzie leża problemy
Ona: owszem
Ja: I mi to starczy by to zmienić
Ona: obie strony maja coś do poprawienia
Ja: u nas nie
Ona: no wiesz
Ja: gdyby nie ja byłabyś dalej w życiu
Ona: oj
Ja: wiemy oboje jaka prawda i mi to pasuje. Nie oszukuje sie
Ona: chce by bylo dobrze
Ja: ty robisz by bylo dobrze
Potem wyliczalem ze ciezko pracuje i
Ona: ale ja chce dac cos od siebie
Ja: dajesz wystarczajaco i odpusc troche.
Potem troche czego chcemy razem.
24 godziny pozniej powiedziala ze to koniec a w konsekwencji ze juz mnie nie kocha.
Dzis pojechala na zakupy, spytalem wczoraj gdzie to nie odpowiedziala. Zauważyłem, że schowała znajomych na facebooku (nadal istnieje w jej znajomych, chyba...) i wylaczyla find my iPhone ktorym sprawdzalismy siebie czy juz sie bezpiecznie dojechało na miejsce. Nie chce bym wiedział co robi.
Markotny, napisałam maila przez forum. Wiem przez co przechodzisz, trzymaj się. Koniec czegoś jest początkiem czegoś następnego, tylko trzeba dac czasowi czas.
Dziękuję za kontakt. Jeśli były ktoś samotny w tak trudnym położeniu byłbym wdzięczny za jakiś kontakt, bo nie mam się do kogo zwrócić.
Od rana moja żona pojechała na zakupy. Nie odebrała telefonu, ani nie oddzwoniła. Musialem też spytać o codzienne sprawy w sprawie obiadu itd. Widać nic to nie da.
Dziecko się martwi bo słyszało krzyki przedwczoraj (ja już krzyczeć nie mam sił od dawna). Chciałoby by było dobrze i ok. On jest tak przywiazany do swojej “rodzinki”, że przeraża mnie wizja by był w rozbitej rodzinie.
Ogólnie odchodzę od zmysłów. Paranoja czy to tylko zakupy, z kim, czy jest jakiś facet? Jak się widzi nowa koszulę nocna z metkami Agent Provocateur za równowartość 500zł, a to kwota za wysoka na takie fatałaszki wg niej to pytanie skad się wzięła w szafie. Może dziwne to co pisze, ale głowa i myśli to straszny narkotyk.
czy jest jakiś facet?
Naprawdę masz wątpliwości? Masz powtórkę z rozrywki. Przy poprzednim razie wybłagałeś, że jaśnie pani łaskawie z tobą została. Błagaj, płacz, kwiatki znoś - może znowu się uda (do kolejnego razu)?
Markotny napisał/a:czy jest jakiś facet?
Naprawdę masz wątpliwości? Masz powtórkę z rozrywki. Przy poprzednim razie wybłagałeś, że jaśnie pani łaskawie z tobą została. Błagaj, płacz, kwiatki znoś - może znowu się uda (do kolejnego razu)?
Wiem o tym. Na razie umysł płata figle. Co najwyżej mogę obecnie podejrzewać coś online. Co do realu to myślę kiedy, bo z czasem wolnym u niej kiepsko.
Wiem o tym. Na razie umysł płata figle. Co najwyżej mogę obecnie podejrzewać coś online. Co do realu to myślę kiedy, bo z czasem wolnym u niej kiepsko.
Jasne, a w sklepie po prostu nie słyszała telefonu
11 2017-12-26 17:50:59 Ostatnio edytowany przez Markotny (2017-12-26 17:56:18)
Markotny napisał/a:Wiem o tym. Na razie umysł płata figle. Co najwyżej mogę obecnie podejrzewać coś online. Co do realu to myślę kiedy, bo z czasem wolnym u niej kiepsko.
Jasne, a w sklepie po prostu nie słyszała telefonu
Slyszala. Po prostu ma mnie w dupie. kluczowa przyczyna co mi uciekło w mych wypowiedziach to jej Urodziny za kilka dni. Bardzo to przeżywa, ma kryzys z tego powodu, uwaza sie za nieatrakcyjna, stara i chce zmian.
Coż po kolejnej wizycie mojej żony u koleżanki wycisnałem z niej, że ma romans.
1) w piatek przed Wigilia spotkanie z Gościem z facebooka poznawcze
2) drugi dzien swiat u niego na sex (to te zakupy)
3) wczoraj wieczór u niego sex (miala byc u kolezanki).
Dzis oboje zakochani
To koniec. Jestem wykonczony psychicznie. Walczyc o rodzine nie dam rady bo nie ma opcji. Chce rozwodu i tyle. Ogolnie jestem zszokowany. Obwiniam sie i niestety mam podstawy. Odrobina uczuć, ciepła i byloby ok.
Że nie kocha mnie już. Ustawiła sobie w głowie sprawy tak, że jej przykro, ale od teraz zacznie żyć i będzie egoistka myślaca tylko o sobie. Żyjemy na obczyźnie. Bywało ciężko. Dawałem się jej we znaki i to mocno choć jej pewne zachowania też nie były łatwe. Aczkolwiek mogę wziać te winy na mnie. Ponad rok temu po kłótni powiedziała, że to koniec i dałem jej chwilę by ochłonęła. Cóż wykorzystała to na znajomość intymna online z pewnym facetem. I to naprawdę ostra. Na żywo pewnie nic nie było, ale przeżyłem szok widzac pewne rzeczy. Walczyłem o nia. 3 miesiace bezsennych nocy, antydeoresantów i innych leków. Pozwoliła się zbliżyć nie konczac tamtej relacji, aż w koncu skonczyła. Jednak zmieniła się na gorsze. To zbliżała to oddalała, a ja skołowany i też nadal myślacy co robiła bałem się chyba zaangażować. Problem okazał się też z pożyciem bo po tamtym nie potrafiłem wykazywać inicjatywy. Przez ten rok zmieniłem się, ale miałem wrażenie, że co bym nie zrobił nie bedzie wystarczajaco dobrze. I to powodowalo frustracje, czasem nerwy bo bylem skolowany i znow ucieczka w hobby. Jak ja sie zblizalem to ona oddalała. Ja sie oddalałem to ona zbliżała. Gdy uporzadkowałem sprawy, zrezygnowalem w sumie z siebie by byla szczesliwa uslyszalem ze sie spoznilem o dwa tygodnie, ze to narastało i nic juz dla niej nie znaczę. Miala zastrzezenia ale moje logiczne argumenty zbyła słowami ze to nie ma znaczenia. Ona nie chce sie mowila juz angażować. Bardzo ja kocham, bardzo mi zależy, wiele zmieniłem choć nie tylko ja to powinienem zrobić. Mamy dziecko, stabilna sytuację. Nie śpię od kilku dni, nie jem. Staram się jeszcze jakoś trzymać, pokazać że sobie radzę ale bardzo tęsknię. Czytałem, że powinienem dać jej czas. Zajać się czymś. Problem, że nie mam się do kogo zwrócić, nikogo by porozmawiac, życie się tak ułożyło, że brak mi znajomych. Jestem totalnie sam.
Markotny , przeczytaj co napisałeś , przypomnij sobie tamte chwile , teraz będziesz miał powtórkę i tak co jakiś czas, aż będziesz wrakiem człowieka. Gdzie przeczytałeś takie głupoty że powinieneś dać jej czas ?! Niestety czeka cie teraz dość ostry rollercoaster - jedyne co mozesz zrobić z tym co sie teraz stało lub dzieje , tj twoja ewakuacja , czym szybciej tym lepiej. Już jedna szanse dałeś , drugiej sie nie daje ( przeczytaj tu na tym forum tematy jak sie kończy dawanie kolejnych szans , czy jak to mozna nazwać ) Każdy , włacznie ze mna powie Ci ze to stracony czas i przedłużanie agonii . Tego sie nie da naprawić i twoja historia , ani nie jest inna , ani wyjątkowo inna. To tylko drobne nie znaczące detale i imiona głównych bohaterów róznia te opowieści. Ja wiem ze to sie teraz łatwo mi pisze ,kiedy nie umie sie rozdzielić uczuc od rozumu w sytuacji w jakiej jesteś , zastanów sie na wyrost , jak możesz wyjsc z tej sytuacji z jak najmniejszymi stratami, bo straty beda.
Pisałem moja historię. Tam ucichło, ale to watek poboczny. Żona nie kocha, chce rozwodu. Twierdzi , że zniszczyłem jej życie choc 24godz wczesniej nam obojgu bardzo zalezalo by wszystko odbudowac i sie postarac. W ciagu 24 godz poznala faceta. Spacer. No i nabrala odwagi by ze mna skonczyc. Seks w drugi dzien swiat, potem kolejny. Chce bym sie wyprowadzil. Mowi 2-3 miesiace mi da na ogarniecie a potem mam cos wynajac, ale bym pamietal o dziecku i sie z nim widywal. Ona bedzie zyc swoim zyciem. Ja dobity i zdolowany godzilem sie z tym.
Ale w nocy pomyslalem z jakiej racji. Tu w Anglii jest 5 przeslanek by byl rozwod. Nie ma zadnej tak naprawde. Zdradza ona. Dziecko ma tez znaczenie bo jest za obojgiem nas. Dbam o niego. Spacery z psem, kino, jedzenie. Kocha nas to dziecko. Jedna osoba nie da rady ogarnac. Finansowo tez. Chyba ze Ona z kochankiem u niego, ale to nie tak ze moze sobie dziecko zabrac. Ja mysle sciagne rodzicow to pomoga, a ona niech idzie sama do niego. Tylko ze nie pojdzie... czy ja dobrze mysle ze nie powinienem sie skazywac na dno bedac w miare mlodym i walczyc. Oczywiscie musze sie ogarnac, zadbac o dom, siebie. Tylko czy psychicznie wyrobie jej wybryki bo to klucz.
Trzymaj się mocno i nie daj sobą manipulować. Jeśli ona chce nowego życia, niech sama zaczyna to życie z wszelkimi konsekwencjami. Na kogo jest mieszkanie/dom? Jeśli na was oboje, oboje macie prawo mieszkać, więc niech sama się pierwsza wyprowadzi. Walcz o siebie, nie trać ducha. Emocje w końcu przerobisz, choć na pewno wymaga to czasu. Jak będzie Cię znowu nagabywała o wyprowadzkę, powiedz jej żeby sama się wyprowadziła i że będziesz walczył o dziecko. To powinno ją nieco ocucić.
15 2017-12-31 17:53:11 Ostatnio edytowany przez josz (2017-12-31 17:54:28)
Nie wyprowadzaj się. Masz rację, ona wypisała się z Waszego małżeństwa, więc skoro powiedziała "A", niech powie "B", czyli niech ona wnosi o rozwód, wyprowadzi się z domu i rozpoczyna nowe życie, jeśli tak tego pragnie.
Jej propozycja, a właściwie żądanie, żebyś to Ty wyprowadził się, była wyjątkowo bezczelna, być może spowodowana Twoją ugodową postawa, załamaniem i chęcia walki o małżeństwo. Odebrała Cię jako słabego człowieka, który zrobi dla niej wszystko, ale nie w tych okolicznościach.
Swoją drogą, niezłe Wam święta zgotowała, jeśli ulotniła się z domu po to, żeby gzić się z kochankiem. Nie wierzę, że właśnie go poznała, nie daj się nabrać.
Nie wiem, jak wyglągają rozwody, podzial majątku i opieka nad dzieckiem w UK, ale walcz. Może jakieś dowody jej zdrady przydałby się, miałbyś jakąś kartę przetargową.
Ona ma świetna pozycję wyjściowa. Przewaga psychiczna nade mna. Jestem odbierany mam wrażenie jako ktoś totalnie bezbronny. Jest jej mnie szkoda i przykro, że to przeżywam. Ale Ona ze mna też tak podobno przeżywała. Malżeństwo wg niej z obecnej perspektywy to koszmar, a ja jestem diabłem. Ale jakbym spytał teraz to potrafi się wycofywać z słów.
Tutejsze prawo jest ciut starodawne. Z 5 jakby podstaw u nas nie ma żadnej. Jest co prawda zdrada, ale nie moja i przy moim sprzeciwie rozwodu by mogła nie dostać. Ciężko tu będzie mieszkać, ale moja wyprowadzka też działa na moja niekorzyść.
Dlaczego miałbyś utrudniać jej rozwód? Niech idzie, a Ty zacznij planować życie bez niej. Zastanów się, jakie dowody w sądzie ona może wytoczyć przeciw Tobie, dlatego warto, żebys postarał się o dowody jej zdrady. Pod żadnym pozorem nie wyprowadzaj się i przestań o nią walczyć, to tylko pogrąża Cię w jej oczach i czyni słabym.
Malżeństwo wg niej z obecnej perspektywy to koszmar, a ja jestem diabłem.
.
To standardowa śpiewka porzucających małżeńskie okowy, uwierz mi. Celowe zrzucanie odpowiedzialności za zdradę na zdradzoną osobę. To psychika tak działa, że widzimy się lepszych barwach niż rzeczywiście jesteśmy.
drugi dzien swiat u niego na sex (to te zakupy)
Mógłbym teraz rzec: a nie mówiłem...
Obwiniam sie i niestety mam podstawy
Normalny etap zaraz po zdradzie - obwinianie siebie. Minie.
Jestem odbierany mam wrażenie jako ktoś totalnie bezbronny.
Też odnoszę wrażenie, że powinieneś poszukać w majtach jajek. Pierwsza zdrada pani przeszła bezproblemowo i wtedy straciła do Ciebie resztki szacunku.
Najgorsza noc za mna. Moja jest nielogiczna z planami. Mówi, że da radę finansowo, ale to na krótka metę. Chyba że kochanek pomoże. Martwie się trochę ile czasu poświęci dziecku skoro ma nowa zabawkę. Nie ufam, że zadba o psa, bo ani na spacer nie pojdzie, a i jej potrafi podnieść ciśnienie. Na moja sugestię bym może ja tu został z dzieckiem zareagowała furia i płaczem. Kazała się wynieść do końca stycznia bo inaczej mnie zniszczy. Ja już mam schizy na kogo jest umowa. Wolę nie dopytywać. Jestem tu nadal, ale widzę, że zaczyna to ja denerwować gdy tylko się odezwę, bez wzgledu na temat. W nocy jej moj szept pietro nizej przeszkadzał spać. Odejść przed rozwodem nie muszę, ale np znow sie teraz szykuje do kochanka. Ciężko to znosić, ale nie chce pochopnych ruchów.
W takim razie powoli odetnij ją od swoich finansow, nie wyprowadzaj się, tylko obserwuj sytuację. Nie wiem, jak może zniszczyć Cię bardziej, dla mnie to tylko czcze gadanie. Sprawdź umowę najmu. Zobaczysz, czy kochanek w swojej sytuacji finansowej będzie chciał za nią przejąć odpowiedzialność finansową.
Trzeba czasem wyrzucić ból. Żona wrociła od kochanka. Swietowali pewnie jej urodziny. Szaleje strojem, brakiem bielizny. Ja się trzymam póki co. Ona coraz bardziej mnie nienawidzi. Chce mnie wykurzyć. Sklada papiery rozwodowe. Kaze sie wyprowadzić. Mówiłem, że nie ma prawa to stwierdziła ze jak chce sie meczyc to moja sprawa. Nienawidzi mnie coraz bardziej. Stoje jej na drodze.
Kazała się wynieść do końca stycznia bo inaczej mnie zniszczy. Ja już mam schizy na kogo jest umowa. Wolę nie dopytywać.
Chyba żartujesz? I jakakolwiek kobieta ma Cię szanować? Żal mi Ciebie...
Markotny napisał/a:Kazała się wynieść do końca stycznia bo inaczej mnie zniszczy. Ja już mam schizy na kogo jest umowa. Wolę nie dopytywać.
Chyba żartujesz? I jakakolwiek kobieta ma Cię szanować? Żal mi Ciebie...
Żałosny bo chce sobie wywalczyć jakaś pozycje? Najłatwiej uciec z podkulonym ogonem i to jeszcze w momencie gdy obie strony nie myśla racjonalnie moim zdaniem i targaja emocje. Jest dziecko i to ma duży wpływ na działania. Nie mam zamiaru czegoś zawalić.
25 2018-01-02 09:58:01 Ostatnio edytowany przez Symbi (2018-01-02 09:58:18)
Markotny, opinią ROxann się nie przejmuj, to wieloletnia kochanka, która nie może zdzierżyć tego, że kochaś nią manipulował i w końcu wrócił do żony, z którą natychmiast zmajstrował sobie nowe dziecko.
Oczywiście, że nie powinieneś się wyprowadzać, to wynika z szacunku do samego siebie i powagi sytuacji, w końcu ktoś musi opiekować się dzieckiem.
26 2018-01-02 10:57:01 Ostatnio edytowany przez Roxann (2018-01-02 11:12:05)
Roxann napisał/a:Markotny napisał/a:Kazała się wynieść do końca stycznia bo inaczej mnie zniszczy. Ja już mam schizy na kogo jest umowa. Wolę nie dopytywać.
Chyba żartujesz? I jakakolwiek kobieta ma Cię szanować? Żal mi Ciebie...
Żałosny bo chce sobie wywalczyć jakaś pozycje? Najłatwiej uciec z podkulonym ogonem i to jeszcze w momencie gdy obie strony nie myśla racjonalnie moim zdaniem i targaja emocje. Jest dziecko i to ma duży wpływ na działania. Nie mam zamiaru czegoś zawalić.
Właśnie dlatego powinieneś jak najszybciej ustalić na kogo jest umowa. Jeśli na Tobie to szanowna żona może Cię postraszyc.
Przecież ja nie każe Ci się wyprowadzać. Mi chodziło o stwierdzenie że nie wiesz na kim umowa i wolisz nie dopytywac.
A opinia Symbi się nie przejmuj. Jako zdradzona żona pewnie zaraz będzie Ci radzić byś szybko zmajstrowal kolejne dziecko to wtedy laskawie może małżonka z tobą zostanie ...
Ano właśnie. Gdyby się okazało ze małżonka jest na straconej pozycji (kochas odwrocil) a Ty przejawiasz jeszcze jakieś oznaki chęci ratowania wszystkiego. .. to wcale nie takie nieprawdopodobne że dla niepoznaki zachcialaby mieć seks z Tobą może dziecko, by nie zostać z niczym.
Rzeczywiście wtedy byłoby czego zazdrościć. Czy gratulowac..:/
Wasz związek może i jest do uratowania, tylko pytanie czy warto. Na razie pewne jest, że czeka Cie trudny okres, pełen bólu i rozbicia. Pewne jest też to, że Twoja żona nie myśli teraz racjonalnie i będzie mówić szokujące dla Ciebie rzeczy. Przeżywa fascynację nowym partnerem i Ty wydajesz się jej zawalidrogą. Przeżyłem podobny szok 2 lata temu, ale udało mi sie z tego wyjść. Nie wiemy jaka jest przyczyna Waszego kryzysu w związku, ale to jednak ona ona postawiła pierwszy odważny krok - dopuściła sie zdrady, więc po pierwsze nie oddawaj jej dziecka jeśli je kochasz! Jeśli zgodzisz się na oddanie jej dziecka i jeszcze wyprowadzisz się z tego mieszkania, to masz pozamiatane na całej linii. Nikt Ci nie pomoże i większość zacznie wierzyć, że ona dobrze zrobiła zostawiając gapę.
1) Ile lat ma dziecko ?
2) Jaki był Wasz stosunek do niego ? Kto poświęcał mu więcej czasu (nie tylko w ramach obowiązków)
3) To Twoje hobby czasami nie zaangażowało Cię za bardzo ? Miałeś też czas dla żony ? Mieliście wspólne pasje, wyjścia, tematy do rozmowy ?
4) Czy byłeś dla niej atrakcyjny ? Mówiła Ci że jesteś ?
5) Kto z Was zarabiał więcej ?
6) Zbadałeś już swojego "konkurenta" ? Wiesz jaką ma przewagę nad Tobą ? (wykształcenie, zarobki, wygląd, osobowość, zachowanie w towarzystwie)
Moim zdaniem zawaliłeś sprawę na etapie, kiedy mieliście szansę na rozmowę i ona miała jeszcze jakieś wątpliwości. Stary, wtedy jest ten czas kiedy staje się na głowie, żeby pokazać, że to Ty jesteś coś wart. Teraz jak już ona posmakowała jego kuśki, to szybko nie wytrzeźwieje. Być może jej to minie i się ogarnie, ale jak nie zobaczy w Tobie wartościowego faceta, to będzie układać sobie życie z tamtym i jak jest sprytna to pewnie wyrwie Ci to dziecko.
7) Rozumiem, że mieszkacie ciągle ze sobą razem ? Sprawdź na kogo jest ta umowa, przeciez żona chyba nie trzyma jej w majtkach? Bo jak na nią, to nieźle będziesz sie musiał spiąć
Jestem zwolennikiem tzw. "drugiej szansy", ale tez w granicach rozsądku. Jeśli widzisz jeszcze dla Was jakąś szansę naprawy tej sytuacji, to ze swojej strony radziłbym Ci nie dawać się sprowokować do agresywnych zachowań, ale równocześnie wzmacniać swoją stanowczość. Nawet jeśli miałoby Wam się nie udać, to nie daj się rozbić. Nawet jeśli miałbyś poukładać sobie życie z inną kobietą, to musisz z tego wynieść lekcję i być silniejszy. Najgorsze to położyc się i płakać (chociaż i tak pewnie troche takich wieczorów Cie nie minie).
Dobrze rozumiem co czujesz i teraz to ciężko wykrzesać z siebie siłę na radykalne posunięcia, ale trzeba się przemóc, bo można z pewnymi sprawami się spóźnić.
Wygląda na to, że Twoja żona, nie do końca jest pewna tego co robi. To chyba taka przywoływana tutaj często metaforyczna małpka, która złapała się nowej gałęzi ale nie chce jeszcze puścić starej. Jak to dobrze wykorzystasz to masz szanse coś ugrać, ale nie oddawaj pola bez walki. Walki we właściwym rozumieniu. Znaj swój kaliber winy i kajaj się nie bardziej niż powinieneś. Uświadom jej też, co ona wyprawia i że konsekwencje pewnie zrozumie po czasie, a Ty starasz się delikatnie temu zapobiec, bo sprzątanie po takich zabawach jest bardzo trudne.
28 2018-01-03 15:46:31 Ostatnio edytowany przez Markotny (2018-01-03 15:54:27)
Wasz związek może i jest do uratowania, tylko pytanie czy warto. Na razie pewne jest, że czeka Cie trudny okres, pełen bólu i rozbicia. Pewne jest też to, że Twoja żona nie myśli teraz racjonalnie i będzie mówić szokujące dla Ciebie rzeczy. Przeżywa fascynację nowym partnerem i Ty wydajesz się jej zawalidrogą. Przeżyłem podobny szok 2 lata temu, ale udało mi sie z tego wyjść. Nie wiemy jaka jest przyczyna Waszego kryzysu w związku, ale to jednak ona ona postawiła pierwszy odważny krok - dopuściła sie zdrady, więc po pierwsze nie oddawaj jej dziecka jeśli je kochasz! Jeśli zgodzisz się na oddanie jej dziecka i jeszcze wyprowadzisz się z tego mieszkania, to masz pozamiatane na całej linii. Nikt Ci nie pomoże i większość zacznie wierzyć, że ona dobrze zrobiła zostawiając gapę.
1) Ile lat ma dziecko ?
2) Jaki był Wasz stosunek do niego ? Kto poświęcał mu więcej czasu (nie tylko w ramach obowiązków)
3) To Twoje hobby czasami nie zaangażowało Cię za bardzo ? Miałeś też czas dla żony ? Mieliście wspólne pasje, wyjścia, tematy do rozmowy ?
4) Czy byłeś dla niej atrakcyjny ? Mówiła Ci że jesteś ?
5) Kto z Was zarabiał więcej ?
6) Zbadałeś już swojego "konkurenta" ? Wiesz jaką ma przewagę nad Tobą ? (wykształcenie, zarobki, wygląd, osobowość, zachowanie w towarzystwie)Moim zdaniem zawaliłeś sprawę na etapie, kiedy mieliście szansę na rozmowę i ona miała jeszcze jakieś wątpliwości. Stary, wtedy jest ten czas kiedy staje się na głowie, żeby pokazać, że to Ty jesteś coś wart. Teraz jak już ona posmakowała jego kuśki, to szybko nie wytrzeźwieje. Być może jej to minie i się ogarnie, ale jak nie zobaczy w Tobie wartościowego faceta, to będzie układać sobie życie z tamtym i jak jest sprytna to pewnie wyrwie Ci to dziecko.
7) Rozumiem, że mieszkacie ciągle ze sobą razem ? Sprawdź na kogo jest ta umowa, przeciez żona chyba nie trzyma jej w majtkach? Bo jak na nią, to nieźle będziesz sie musiał spiąć
Jestem zwolennikiem tzw. "drugiej szansy", ale tez w granicach rozsądku. Jeśli widzisz jeszcze dla Was jakąś szansę naprawy tej sytuacji, to ze swojej strony radziłbym Ci nie dawać się sprowokować do agresywnych zachowań, ale równocześnie wzmacniać swoją stanowczość. Nawet jeśli miałoby Wam się nie udać, to nie daj się rozbić. Nawet jeśli miałbyś poukładać sobie życie z inną kobietą, to musisz z tego wynieść lekcję i być silniejszy. Najgorsze to położyc się i płakać (chociaż i tak pewnie troche takich wieczorów Cie nie minie).
Dobrze rozumiem co czujesz i teraz to ciężko wykrzesać z siebie siłę na radykalne posunięcia, ale trzeba się przemóc, bo można z pewnymi sprawami się spóźnić.
Wygląda na to, że Twoja żona, nie do końca jest pewna tego co robi. To chyba taka przywoływana tutaj często metaforyczna małpka, która złapała się nowej gałęzi ale nie chce jeszcze puścić starej. Jak to dobrze wykorzystasz to masz szanse coś ugrać, ale nie oddawaj pola bez walki. Walki we właściwym rozumieniu. Znaj swój kaliber winy i kajaj się nie bardziej niż powinieneś. Uświadom jej też, co ona wyprawia i że konsekwencje pewnie zrozumie po czasie, a Ty starasz się delikatnie temu zapobiec, bo sprzątanie po takich zabawach jest bardzo trudne.
Moja żona jakby umarła. Była jakby pomyśleć kobieta bluszczem. Męczyło mnie to tak naprawdę. Dlatego tez był problem z hobby choć faktycznie przesadzalem. Skonczylem z nim jednak definitywnie minimum 2 tyg przed rozstaniem. Nic to nie dalo.
Zona chce rozwodu, podzialu kasy, mojej wyprowadzki. Z tym latwo nie pojdzie choc ciezko sie patrzy na pewne sprawy. Dziecko 12 lat. żona zajmowala sie wiecej ale uwazam ze oboje za malo czasu mu poswiecalismy. Dlatego chce byc z nim teraz. Owszem zawalilem sprawe rozmowy, ale z nia ciezko bylo tozmawiac. Bardzo uuczuciowa osoba. Owszem jestem dla niej atrakcyjny ale mnie nie kocha. Rywal inteligentny choć ja dla niej tez. Duzo dzieci, rozwodnik. Ale Ona z nim jest dla zabawy, seksu, a nie kolejnej stabilizacji.ja mam czystej karty. Plakac nie płaczę. Depresja mnie uspokoiła. Prosić tez Skonczylem. Zona po prostu nie moze zyc bez milosci. I nas byl kryzys ktory przeoczylem i gdy zaczalem naprawiac uciekla do niego.
Markotny od jakiegos czasu sledze Twoja historie. Poki co sam jestem w ciezkiej dupie i probuje pozbierac swoje zycie . Pamietaj jedynie ze nie jestes sam , jest nas tak wielu choc to zadna pociech ani dla Ciebie ani dla mnie. Z mojej strony powiem jedynie walcz o dziecko i resztke godnosci jaka Ci zostala do odzyskania. Ja przed moja zona tez sie plaszczylem , prosilem i wielkie G mi to dalo. Jak sie zbiore w sobie przedstawie Ci moj prywatny dramat. Nie wiem jak Tobie , ale mi czytanie innych dramatycznych hostorii troche ( tylko troche ) pomaga, gdyz nie czuje sie wtedy az tak osamotniony . Trzymaj sie chlopie
Skazany odezwij się na priv.
Ogólnie już nie proszę. Muszę się ogarnać. Nadal z nia mieszkam i nie chce odpuscić bo nie chce by wyszlo ze rodzine opuscilem w trakcie malzenstwa. Ostatni jej pomysl to separacja by sie mnie pozbyc sle to tez chyba nie zadziala. Ogolnie Ona zyje wlasnym zyciem i robi co chce i z kim chce. Ja probuje sie wziac za siebie ale ciezko. Potrzeba mi kopa i probuje znalezc checi. Brak tez sił z niewyspania nie jem też. Jej slabosci nie pokazuje. To ze sie postawie tylko powoduje jej agresje. Widac plan na 2018 nie idzie poki co jak chciala. Wspollokatorujemy na ten moment i czekam co zrobi. Ona stad sie nie wyprowdzi choć powinna skoro wybrala inne zycie. Troszke sie uzewnetrznic jednak pomaga.
Skazany odezwij się na priv.
Ogólnie już nie proszę. Muszę się ogarnać. Nadal z nia mieszkam i nie chce odpuscić bo nie chce by wyszlo ze rodzine opuscilem w trakcie malzenstwa. Ostatni jej pomysl to separacja by sie mnie pozbyc sle to tez chyba nie zadziala. Ogolnie Ona zyje wlasnym zyciem i robi co chce i z kim chce. Ja probuje sie wziac za siebie ale ciezko. Potrzeba mi kopa i probuje znalezc checi. Brak tez sił z niewyspania nie jem też. Jej slabosci nie pokazuje. To ze sie postawie tylko powoduje jej agresje. Widac plan na 2018 nie idzie poki co jak chciala. Wspollokatorujemy na ten moment i czekam co zrobi. Ona stad sie nie wyprowdzi choć powinna skoro wybrala inne zycie. Troszke sie uzewnetrznic jednak pomaga.
Hej Niestety nie wiem jak odpisac prv gdybys chcial pogadac odezwij sie do mnie . Mam tez swoje problemy i tez probuje z nimi walczyc . We 2 moze bedzie nam razniej
W żadnym wypadku sie nie wyprowadzaj!!! Raz, że w przypadku sprawy rozwodowej będzie to wygladało tak, że to Ty opuściłeś rodzinę, a dwa, że to ona sobie znalazła kochasia, to jej się małżeństwo nie podoba, to niech ona się wyniesie. Po co masz jej ułatwiać uwicie dla siebie i swojego kochasia gniazdka w waszym domu?
Jej groźbami, że Cię zniszczy się nie przejmuj - co niby może zrobić? Umowa jeśli nawet jeśli jest na nią, nie oznacza, że można Cię będzie wyrzucić na bruk ot tak.
Walcz o siebie - nie o nią - o siebie! Miej jaja, nie bądź kluchą! Nie ustępuj jej.
Markotny napisał/a:Skazany odezwij się na priv.
Ogólnie już nie proszę. Muszę się ogarnać. Nadal z nia mieszkam i nie chce odpuscić bo nie chce by wyszlo ze rodzine opuscilem w trakcie malzenstwa. Ostatni jej pomysl to separacja by sie mnie pozbyc sle to tez chyba nie zadziala. Ogolnie Ona zyje wlasnym zyciem i robi co chce i z kim chce. Ja probuje sie wziac za siebie ale ciezko. Potrzeba mi kopa i probuje znalezc checi. Brak tez sił z niewyspania nie jem też. Jej slabosci nie pokazuje. To ze sie postawie tylko powoduje jej agresje. Widac plan na 2018 nie idzie poki co jak chciala. Wspollokatorujemy na ten moment i czekam co zrobi. Ona stad sie nie wyprowdzi choć powinna skoro wybrala inne zycie. Troszke sie uzewnetrznic jednak pomaga.Hej Niestety nie wiem jak odpisac prv gdybys chcial pogadac odezwij sie do mnie . Mam tez swoje problemy i tez probuje z nimi walczyc . We 2 moze bedzie nam razniej
Sprawdz maila lub skrzynke na tej stronie. Wyslalem ci moj mail do kontaktu
Historia jak wiele jak moja także ,zostawiłem wszystkich znajomych bo moja ex nie była towarzyska ,też byłem odpowiedzialnym ale także znalazła sobie kogoś nowego ,kłamała i zdradzała....okazało się że z nim stała się bardzo towarzyska ...Rada po moich przejściach nie będzie łatwo musisz zacząć "Żyć" Odpuść tylko będziecie się męczyli....Szkoda dziecka....
Ja nie miałem dzieci więc decyzja była łatwa....łatwiej było jak się do wszystkiego przyznała legalnie jakby w małżenstwie można było zdradzać ale karma wróciła .....zawsze wraca
Czasami coś się kończy aby coś się zaczęło.Wierz mi na słowo ,twoje szczęście przyjdzie wcześniej niż myślisz ....Bym powiedział nie walcz nie rób desperackich kroków bo jak ona z tego już wyszła to możesz już o niej zapomnieć i nieważne czy jest dziecko nieważne co zrobisz to już nie będzie miało znaczenia...
35 2018-01-07 12:58:32 Ostatnio edytowany przez Markotny (2018-01-07 12:59:24)
Wg niej to nie była zdrada, bo wcześniej powiedziała, że to koniec. To że jest to nadal małżeństwo nie ma znaczenia. Koleżanki bija jej podobno brawo, że ze mna kończy. Zero dobrych wspomnień. Nawet, że mam z nia dziecko to wg niej “dziecko może zrobić każdy”. Ona ma już swoje zycie, którego mam nie komentować, bo to rodzi jej agresję. Ja jestem tylko niewygodnym współlokatorem.
Wg niej to nie była zdrada, bo wcześniej powiedziała, że to koniec. To że jest to nadal małżeństwo nie ma znaczenia. Koleżanki bija jej podobno brawo, że ze mna kończy. Zero dobrych wspomnień. Nawet, że mam z nia dziecko to wg niej “dziecko może zrobić każdy”. Ona ma już swoje zycie, którego mam nie komentować, bo to rodzi jej agresję. Ja jestem tylko niewygodnym współlokatorem.
Niesamowite moja przyszła była jedzie dokładnie tym samym schematem. Powiedziała że rozwód i hamulce puściły. Choć na początku umówiliśmy się że poczekamy do rozwodu z nowymi partnerami aby nie ranić drugiej strony. Minęły dwa tygodnie i jej związek wchodzi w fazę seksualnej konsumpcji choć nawet terminu sprawy nie mamy. Zasadniczo mam to głęboko w dupie ale chyba coś takiego świadczy o klasie człowieka. Dlatego bardzo szybko przeszła mi reszta miłości do niej. Na tą chwilę dwa razy dziennie przypominam jej że ma się wyprowadzić nawet sam szukam jej mieszkania do wynajęcia.
Wg niej to nie była zdrada, bo wcześniej powiedziała, że to koniec. To że jest to nadal małżeństwo nie ma znaczenia. Koleżanki bija jej podobno brawo, że ze mna kończy. Zero dobrych wspomnień. Nawet, że mam z nia dziecko to wg niej “dziecko może zrobić każdy”. Ona ma już swoje zycie, którego mam nie komentować, bo to rodzi jej agresję. Ja jestem tylko niewygodnym współlokatorem.
Podziękuj żonie, że miała odwagę to skończyć i że nie męczy siebie, ciebie i waszego dziecka nieudanym małżeństwem. Ja takiej odwagi nie mam i męczę swoją żonę, zamiast się zebrać i zrobić to samo co twoja żona.
Będziesz jeszcze jej wdzięczny.
38 2018-01-10 14:01:59 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2018-01-10 14:04:12)
Bonifacywpracy, teraz jesteś nieszczęśliwy bo żona trwa przy Tobie. Wiec życzę Ci tego szczęścia by żona miała odwagę dorobić Ci rogi , przyjmować kochanka w Twoim łóżku kiedy dzieci siedzą za ściana . Oczywiście pod warunkiem , ze na godzinę przed seksem z kochhankiem powie Ci , ze to koniec.
Oczywiście to sarkazm, nie życzę Ci tego, ale chciałam Ci uzmysłowić hipokryzje tego co piszesz.
Odwagę do zakończenia związku wykazuje się kiedy przeprowadza się rozstanie, rozwód bez "opcji zapasowej", bez zdrady .
Zakończenie związku przez zdradę to zwykle tchórzostwo i emocjonalne wampirzenie - morderstwo emocjonalne na tym komu się przysięgało.
Zreszta, żaden sąd nie potwierdzi rozpadu małżeństwo tylko i wyłącznie na podstawie ustnej deklaracji jego zakończenia .
No, chyba ze w szariacie
Do tego potrzeba rozpadu zupełnego i trwałego na płaszczyźnie emocjonalnej, materialnej i fizycznej. A na dodatek nie mogą ucierpieć małoletnie dzieci.
Jednego Dnia mówi ze kocha, drugiego ze kończy małżeństwo - co powie trzeciego ? I która deklaracja jest prawdziwa ?
To w islamie stosuje się takie deklaracje, żeby zaliczyć seks z kobieta - przed deklaruje małżeństwo , po deklaruje rozwód i wszystko jest (niby ) w porządku .
To nie odwaga ale tchórzostwo przez nią przemawia .
Odwagę do zakończenia związku wykazuje się kiedy przeprowadza się rozstanie, rozwód bez "opcji zapasowej", bez zdrady .
Zakończenie związku przez zdradę to zwykle tchórzostwo i emocjonalne wampirzenie - morderstwo emocjonalne na tym komu się przysięgało.
Podpisuję się .
Markotny - da się.Tak postąpiłem.
Bez kochanki, opcji itp.
Spójrz na cykl : jedna "znajomosc' , potem druga, a jak już druga była pewna : kop w tyłek i najazdy na Ciebie,bo przeszkadzasz.A po drodzę : nei wiem, zastanawiam się.
Słuchaj : nie znamy sytuacji miedzy Wami, ile masz za uszami itp.Ale jesli dobrze rozumiem, nie szukałeś koła zapasowego.
To co ona zrobiła to zwykłe wyrachowanie i podłość.Niezależnie od powodów waszego kryzysu.
Cięzko Ci się pozbierać, ale nie daj się ze względu na poczucie winy wysterowac i zmanipulować. ok?
Przejrzyj na oczy.
40 2018-01-10 15:40:27 Ostatnio edytowany przez Amethis (2018-01-10 15:41:25)
co tu facety tak biadolicie, nad rozlanym mlekiem
popatrz ta na rodziców, jaki układ był?
potem popatrz ta, na związek
popatrz ta na partnerki rodziców,
wyciągnij wnioski, stosunek kobiet do mężczyzn, rolę mężczyzn w rodzinach
potem się zastanów ta, po co żyjesz
dywagacje co zrobić, a co nie, to bez jaj jest i własny taniec śmierci
jeśli szacunku do siebie nie ma, to i od własnej albo właśnie od własnej kobiety nie będzie, jak i od faceta
tu nie chodzi o zajebistość zewnętrzną, a jeśli to kobieta bez tak zwanego "światła" jest
Secondo
"Zreszta, żaden sąd nie potwierdzi rozpadu małżeństwo tylko i wyłącznie na podstawie ustnej deklaracji jego zakończenia ."
to się chyba zwało, doświadczenie pożycia małżeńskiego
moja kobieta to sobie deklarowała do tył, do przodu, potem twierdziła że nic nie mówiła, amnezja na zawołanie
akurat deklaracje w formie pisanej, z dłuższego okresu czasu, podważyły jej własną osobę jak i stanowisko
skoro się nie wie, nie czuje że coś nie tak, to się samemu w związku nie jest obecnym
potem się zdziwienie że ktoś coś rzekomo za plecami, buhahah
a tutaj to akurat na słowo, się da trwać "bo Cię nigdy nie opuszczę aż do śmierci" być może kwestia pojmowania śmierci nie dogadana
Cóż. Łatwiej uciec majac opcję zapasowa. Uciec w pustkę trudniej. Nigdy bym się po niej tego nie spodziewał. I to w momencie gdy był trudny czas i odliczaliśmy do świat by życie uporzadkować. Dziś jest ciężko. Robi takie numery, że najgorszemu wrogowi bym nie życzył. Nie mogę na nia patrzeć. Mowilem by się do mnie nie odzywała i poki co to trwa. To już inna osoba, obca. Co do nas to obecnie nie wiem co planuje. Ja tez mam zgryz jak to rozwiazać. Niestety bezsenne noce i malo jedzenia wplywaja na dzialania.
Bonifacywpracy, teraz jesteś nieszczęśliwy bo żona trwa przy Tobie. Wiec życzę Ci tego szczęścia by żona miała odwagę dorobić Ci rogi , przyjmować kochanka w Twoim łóżku kiedy dzieci siedzą za ściana . Oczywiście pod warunkiem , ze na godzinę przed seksem z kochhankiem powie Ci , ze to koniec.
Opis mnie nie rusza bo sam zdradzam żonę w pełni - fizycznie i psychicznie, ale rozumiem przesłanie, które chcesz przekazać. Ludzie się nie powinni zdradzać i jeśli jest im źle ze sobą to zwyczajnie się rozstać. Szlachetne. W teorii się zgadza. Praktyka pokazuje, że ludzie najpierw szukają nowego partnera, zdradzają i dopiero gdy są gotowi na rozwód to go dokonują. Tak jest zresztą logicznej i pragmatycznie. Nie ma się co dziwić, że tak się dzieje.
Markotny.
Dla Ciebie widzę 3 rozwiązania:
1. Małżeństwo otwarte (wymaga silnej psychiki, samokontroli i trzeba się wyzbyć się chęci dokuczania drugiej osobie)
2. Separacja sądowa
3. Rozwód.
43 2018-01-11 11:32:47 Ostatnio edytowany przez Amethis (2018-01-11 11:33:51)
1. Małżeństwo otwarte (wymaga silnej psychiki, samokontroli i trzeba się wyzbyć się chęci dokuczania drugiej osobie)
2. Separacja sądowa
3. Rozwód.
1 i 2
to tylko różne strony/wersje tego samego zabiegu
silnej psychiki nie zagwarantuje papier, jak i bez papieru to nie nastąpi, uwikłanie
Opis mnie nie rusza bo sam zdradzam żonę w pełni - fizycznie i psychicznie, ale rozumiem przesłanie, które chcesz przekazać. Ludzie się nie powinni zdradzać i jeśli jest im źle ze sobą to zwyczajnie się rozstać. Szlachetne. W teorii się zgadza. Praktyka pokazuje, że ludzie najpierw szukają nowego partnera, zdradzają i dopiero gdy są gotowi na rozwód to go dokonują. Tak jest zresztą logicznej i pragmatycznie. Nie ma się co dziwić, że tak się dzieje.
Zdrada nie jest ani logicznym ani pragmatycznym rozwiązaniem . To ukrywanie się , szukanie kłamstw , potem kłótnie o majątek, opiekę nad dziećmi a jednocześni trzeba mieć czas i siły żeby pielęgnować nowy związek ....
To rozwiązanie najbardziej idiotyczne z możliwych .
Dla słabeuszy , którzy wola stać w rozkroku niż podjąć decyzje i iść dalej.
O wiele pragmatycznie byłoby od razu zastrzelić żonę i mieć problem z głowy . Spokój , kasa, dzieci i nowa partnerka.
Żadne tak męki z niechciana zona na tym świecie .
To w kwestii "pragmatycznych" rozwiązań .
Z drugiej strony, czy nie zdradzanie jest takie szlachetne jak piszesz ?
Naprawdę nie trzeba być ideałem , ani świętym żeby trzymać rozporek zapięty i majty na miejscu.
Wystarczy mieć odrobine przyzwoitości , empatii i szacunku do człowieka któremu coś się obiecało .
Albo chcesz być pragmatykiem ( w Twoim rozumieniu) - to zleć pozbycie się problemu, albo normalnym człowiekiem z glowa na karku i jajami w spodniach , wtedy rozwiąż problem, rozwiedź się , odejdź od ale nie do.
Cześć
Jestem w podobnej sytuacji, mnie żona zostawiła dwa miesiące temu, stwierdziła że mnie już nie kocha, spakowała dwie torby i poszła mieszkać ze swoją koleżanką. 17 lat znajomości w tym 9 lat małżeństwa, kopara mi opadła. Pierwsze dni a nawet tygodnie to koszmar, proszenie żeby wróciła, chęć mojej zmiany itd itd. teraz wiem że nie miało to sensu, proszenie jeszcze pogarszało sprawę, nie warto chociaż to naturalny odruch jak wali Ci się świat. Wiedziałem od początku że jest w tym trzecia osoba, też nie sądziłem że w przeciągu 4 dni można się odkochać bo tak to szybko się zadziało. Ona, moja jeszcze żona poznała go na parkiecie na imprezie firmowej dodam że nigdy nie byłem zazdrosny i nigdy jej nie zabraniałem niczego - miałem zaufanie i poszły konie po betonie, ja mam dwie lewe nogi i raczej unikam wygibasów nie czuje się z tym dobrze a Ona dostała to czego jej brakowało - trzymanie za rękę, czułości i takie tam jak poznaje się nową osobę i się zakochuje (motylki itp). U nas po 16 latach już tego nie było w takiej intensywności, raczej znamy się jak dwa łyse konie. Co najgorsze w tym wszystkim ja kochałem Jej wszystkie wady i zalety, jakiś czas temu mówiła mi że jestem najlepszym co mogło Ją w życiu spotkać i ja również nie oglądałem się od dłuższego czasu za innymi dziewczętami bo i po co przecież mam kogo kochać.
Kilka dni wcześniej przed wyprowadzką robiliśmy wspólnie malowanie w mieszkaniu na święta, spaliśmy razem przytuleni, mówiła mi że mnie kocha.
Teraz jej relacja wygląda tak: malowanie było pragmatyczne, wszystkim opowiada że to była nasza wspólna decyzja o rozstaniu (ukrywa kochanka, tzn nie wspomina o nim i mnie też zabrania), to że mówiła że mnie kocha to oszukiwała sama siebie, twierdzi że zaniedbaliśmy nasz związek i to umarło. Ona czuje się teraz wolna bo nie musi gotować (ja jej nigdy nie zmuszałem do gotowania), ogólnie może robić co chce. A trzecia osoba to tylko dała jej do zrozumienia że ze mną jest nieszczęśliwa.
Moja wersja: zostawiła mnie, nie dała szansy na jakąkolwiek naprawę. Ja zostałem z kredytem z psem i rozpieprzonym życiem, oczywiście wspólnym znajomym opowiadam moją wersję co według mojej żony jest nie sprawiedliwe.
Po dwóch miesiącach nadal wzbudza we mnie emocje ale już nie takie, dużo dały mi zajęcia sportowe (basen, siłownia, sporty walki) czytanie, psycholog i niestety alkohol. Czuje że po tym czasie wychodzę na prostą i coraz bardziej spływa to po mnie, nawet już szukam nowej żony
W tej całej sytuacji wiem że trzeba zachować przedrzymskim swoją godność - to Ona zdradziła! Cała reszta to czas, czas i czas.
Nie tylko kobiety muszą być twarde w takich sytuacjach..... Życie na pewno się poukłada
oj chłopie, co ty robisz ech
47 2018-01-11 20:42:52 Ostatnio edytowany przez Rafał Poznań (2018-01-11 20:45:30)
...Teraz jej relacja wygląda tak: malowanie było pragmatyczne, wszystkim opowiada że to była nasza wspólna decyzja o rozstaniu (ukrywa kochanka, tzn nie wspomina o nim i mnie też zabrania), to że mówiła że mnie kocha to oszukiwała sama siebie, twierdzi że zaniedbaliśmy nasz związek i to umarło...
Mój Boże jakie to banalne schematyczne i wtórne. A pewnie jakbyś zapytał o jej definicję szczęscia to nic byś nie usłyszał
Markotny, apropo dawania drugiej szansy, 10 lat temu miałem z nią podobną sytuację też się zakochała, mi mówiła że to nie jest to itd. Wtedy przewalczyłem sprawę udało mi się Ją odzyskać, trwało to tydzień a między nią i nim do niczego większego nie doszło. Teraz drugi i ostatni raz, pomimo wielkiego żalu i bólu, jaką mam pewność że nie będzie trzeciego, czwartego itd. Szkoda czasu i życia. Ja jestem zwolennikiem monogamii, każda zdrada każdy skok w bok niesie ze sobą ogromne konsekwencje, nie każdy to rozumie, moja żona też sądziła że jakoś to przejdzie, teraz jej wieloletnia koleżanka odwróciła się od niej, większość wspólnych znajomych widzi że to Ona ode mnie odeszła anie tak jak ona sobie wdrukowała że się rozstaliśmy - została niemal że sama, nawet jej matka jest na nią wściekła. Egoistyczne ale dobrze jej tak.
Rafał poznań - banalne, banalne, ona jest strasznie zakochana, to kiedyś minie, pierwsze zauroczenie kiedyś mija i zaczyna się dzień jak co dzień. Miłość zmienia się u Nas też tak było byliśmy na etapie wspólnego szacunku, wsparcia itp dokładnie tak jak powinna wyglądać dojrzała miłość, przynajmniej z mojej strony.
Dwa dni temu wylała na mnie wiadro "pomyj" jak to jej źle było - nie starałem się, nie przyjeżdżałem na białym koniu z kwiatami, nie kupiłem jej domu na wsi, nie przytulałem jej 12 godzin w ciągu doby. Jeśli chodzi o szczęście jak powinno wyglądać to na dzień dzisiejszy nie jest w stanie powiedzieć, żyje z dnia na dzień.
Według mnie nie warto drugi raz wchodzić w to samo, przyjdzie dzień że spotkamy kogoś kto Nas doceni.
Przykre, jeszcze w takim terminie.. Może porozmawiaj z nią jeszcze jeśli Ci zależy, może to jakieś zaślepienie?
Przykre, jeszcze w takim terminie.. Może porozmawiaj z nią jeszcze jeśli Ci zależy, może to jakieś zaślepienie?
Zaślepienie, miłość po tygodniu między nimi. Dziś wyszła po 16.00 i po 4 rano nadal jej nie ma. Żyje nowym życiem z kochankiem, nie kryje się. Jest agresywna, zero skrupółów, kpiaca. Ja znowu ostra depresja, czwarty tydzień śpię po 2-3 godz na dobę. Spodnie leca z tyłka bo jestem niedożywiony. Nie wiem jak daje radę pracować. Niestety do końca stycznia muszę tu być w jednym domu. Nie ma prawa mnie wyrzucić, ale tak się nie da żyć. Muszę rozwiazać swoje sprawy zawodowe i Nie mogę pohopnie zmienić adresu. Dwa że ciężko o motywację fo czegokolwiek. 18.12 pisała ze kocha a w Wigilię ze nie. Po 8 dniach kochanek i sex. Jak tu się nie wykończyć.
51 2018-01-16 04:03:23 Ostatnio edytowany przez Markotny (2018-01-16 04:10:39)
Jeśli kogoś to interesuje to chyba już 24 dzień walki o dalsze życie. Niestety straszna sinusoida. Nadal prawie nie sypiam. Jem raczej by nie paść w pracy. Ona żyje swoim życiem - nowym. Kochaś do domu gdy pracuje. Najczesciej Ona do niego. Zdarzyło mu się nawet podjechać pod dom i ja zabrać. Rozgłasza nowy zwiazek na facebooku. Po prostu brak skrupułów. Nadal mieszkamy razem, ale ta sytuacja jest nie do wytrzymania Jeśli chodzi o psychikę. Jej działania prowadza do destrukcji i ma w tym swoj cel - by się mnie pozbyć. Wiem, że muszę jak najszybciej się wyprowadzić albo jakimś cudem updpornić. Sa chwile gdy mam ja gdzieś a potem znów dołki. Mam pewien plan tylko muszę się zdecydować na jedna z opcji. Nie okazuje jej słabości. Nie rozmawiam, nie patrzę na nia, mam dość jej głosu. Niestety uczucie... miłość, nienawiść. Patologia. Problemem jest dziecko, bo Ona znika na noce i cały godziny. Dziecko pyta gdzie mamusia. Jeśli się wyprowadzę to zagadka jest jak ona o niego zadba gdy żyje pełnia życia z kochankiem. Niestety więcej pytań niż odpowiedzi. Prawnik potwierdził pewne sprawy. Decyzje muszę podjać ja.
JProblemem jest dziecko, bo Ona znika na noce i cały godziny. Dziecko pyta gdzie mamusia. Jeśli się wyprowadzę to zagadka jest jak ona o niego zadba gdy żyje pełnia życia z kochankiem. Niestety więcej pytań niż odpowiedzi. Prawnik potwierdził pewne sprawy. Decyzje muszę podjać ja.
Jesli jest tak jak piszesz, to postaraj sie w jakis sposob udokumentowac to, ze nie wykonuje prawidlowo opieki nad dzieckiem, ze pozostawia je pod Twoja opieka, wtedy kiedy sobie w najlepsze baluje z kochankiem. Masz spore szanse, zeby to Tobie sad przyznal prawo do opieki nad dzieckiem przy takim jej postepowaniu.
Zadnej zagadki nie ma, co bedzie jesli sie wyprowadzisz, po prostu Twoje miejsce, w waszym domu zajmie kochanek i tyle. Jesli tego chcesz, to sie wyprowadzaj, jesli natomiast zalezy Ci na dziecku to rob wszystko, zeby to ona sie wyniosla do kochanka. W koncu to jej przestalo odpowiadac wasze malzenstwo, nie Tobie.
53 2018-01-17 09:21:28 Ostatnio edytowany przez bullet (2018-01-17 09:48:40)
.... Wiem, że muszę jak najszybciej się wyprowadzić....
weź Ty się stuknij w łeb, wyprowadzić ? Dziecko zostawić bez ojca ? Chyba Cię poj..ło ?
Pozew rozwodowy ... rozwód z orzekaniem winy !!
Panna się publicznie puszcza, jeśli masz komputer przejrzyj go tam znajdziesz dowody. Prowadź pamiętnik i tam wszystko zapisuj, po pierwsze wyrzucisz to z siebie, a po drugie zobaczysz jak to wszystko ładnie się koreluje.
Daj sobie spokój, przestań próbować, jesteś bez szans, zajmij się dzieckiem. Uważaj z alkoholem bo możesz zostać przez nią podpuszczony np byś krzyczał na nią lub uderzył, paniusia wezwie policje i masz przerąbane. Zainwestuj w dyktafon lub aplikację rejestrującą w telefonie i nagrywaj, ona na pewno nagrywa wasze "konwersacje".
Im jesteś słabszy tym ona silniejsza
Twoja słabość jest jej siłą, Twoja siła jest jej słabością
Twoja słabość jest jej siłą, Twoja siła jest jej słabością
... ma w tym swoj cel - by się mnie pozbyć. Wiem, że muszę ... się ... updpornić. Sa chwile gdy mam ja gdzieś a potem znów dołki. Mam pewien plan tylko muszę się zdecydować na jedna z opcji. Nie okazuje jej słabości. Nie rozmawiam, nie patrzę na nia, mam dość jej głosu. Niestety uczucie... miłość, nienawiść. Patologia. Problemem jest dziecko, bo Ona znika na noce i cały godziny. Dziecko pyta gdzie mamusia. Jeśli się wyprowadzę to zagadka jest jak ona o niego zadba gdy żyje pełnia życia z kochankiem. Niestety więcej pytań niż odpowiedzi. Prawnik potwierdził pewne sprawy. Decyzje muszę podjać ja.
Sam sobie odpowiedziałeś, to patologia, przechodziliśmy przez dokładnie to samo i wierz mi, że to klasyka ... tak wiem, ja tez miałem jazdy sinusoidalne ale doszedłem do siebie ... Ty tez dojdziesz
zadbaj o siebie i dziecko, tylko i az tyle, o wywłoce zapomnij, po prostu zapomnij, tamta Twoja żona już nie istnieje ... odetnij od konta bo to coś to tylko powłoka Twojej byłej zony, jakaś pokraka zamieszkała w jej ciele. Im więcej facet chce dobra tym bardziej jest posądzany o "przemoc emocjonalną" - wbij sobie do głowy to takie modne hasło wśród tak prowadzących się niewiernych małżonków, bardzo chwytliwe określenie.
54 2018-01-17 09:47:46 Ostatnio edytowany przez Markotny (2018-01-17 09:49:11)
Dzięki za rzeczowy wpis. Ciężko ogladać to co “żona” wyprawia. 4 noce tak naprawdę wracała późno. Ja dziś w nocy do pracy to myślę, że zostanie z dzieckiem coś porobia, ale plama po aucie wskazuje, że gość znow tu był. To już poza mna jakby co Ona robi na bezczelnego. Czyli dziecko chyba znów same w pokoju i by nie wychodziło. Ja już się zastanawiam czy się gdzieś nie poradzić, bo to jakaś abstrakcja. Ja mam się wynosić i tak naprawdę powinienem, bo nie jestem w stanie już tego z bliska ohladać. Tylko co z dzieckiem w tej sytuacji. Widzi, że żyjemy osobno. Jedni radza wyprowadź się. Inni zostań. Psycha siada. Gdzie dobry kierunek?
55 2018-01-17 09:58:40 Ostatnio edytowany przez bullet (2018-01-17 10:09:06)
Dzięki za rzeczowy wpis. Ciężko ogladać to co “żona” wyprawia. 4 noce tak naprawdę wracała późno. Ja dziś w nocy do pracy to myślę, że zostanie z dzieckiem coś porobia, ale plama po aucie wskazuje, że gość znow tu był. To już poza mna jakby co Ona robi na bezczelnego. Czyli dziecko chyba znów same w pokoju i by nie wychodziło. Ja już się zastanawiam czy się gdzieś nie poradzić, bo to jakaś abstrakcja. Ja mam się wynosić i tak naprawdę powinienem, bo nie jestem w stanie już tego z bliska ohladać. Tylko co z dzieckiem w tej sytuacji. Widzi, że żyjemy osobno. Jedni radzą wyprowadź się. Inni zostań. Psycha siada. Gdzie dobry kierunek?
Nigdzie się nie wyprowadzaj, niech ona się wyprowadzi !!! Jeśli sie wyprowadzisz będzie Cie uwazać za frajera bo nie dość, że zostawisz jej wszystko to jeszcze NIC NIE OSIĄGNIESZ !!, nie będzie miała skrupułów zostaniesz oskarżony o porzucenie rodziny ! Z tego co zrozumiałem ukrywasz problemy nikt nic nie wie, a ona skutecznie to wykorzysta. Zostaw nagrywający telefon w domu, dowiesz się co się działo, lub dyktafon. Jeśli macie wspólny komputer zainstaluj keyloggera. Moja ex nawet jak się wyprowadziła, a miała klucze, przychodziła gdy mnie nie było i uzywała komputera.
Qfa broń się bo na razie dostajesz bęcki, rozumiem co odczuwasz, az mnie w dołku ściska bo sobie przypominam tę beznadzieję i rozpacz, nie warto, ona to robi świadomie, jest silna bo Ty jesteś słaby, dopóki sobie tego nie uświadomisz będziesz cierpiał
I zrozum, ze tego małżeństwa nie ma, przestań to ukrywać, nie odzyskasz jej w ten sposób, że milczysz i dusisz w sobie ale jedynie narażasz się na jej pogardę, niech znajomi się dowiedzą kim ona jest i jak postępuje. Zresztą wielu i tak się domyśla, i rodzinie tez nie żałuj wiedzy, uzyskasz dużo cennego wsparcia. Tak, wsparcia. Dowiesz się tez kto jest naprawdę Twoim przyjacielem.
56 2018-01-17 10:04:01 Ostatnio edytowany przez Markotny (2018-01-17 10:07:51)
Kolego, wiem, że małżeństwa nie ma. Ja nie licze, że Ona wróci prosić by być razem. To, że jest uczucie to inna sprawa, ale nie nie biegam, nie płacze, nie proszę. Ten etap dawno za mna. Prawda jest taka, że im Ona gorsza tym ja silniejszy.
Kolego, wiem, że małżeństwa nie ma. Ja nie licze, że Ona wróci prosić by być razem. To, że jest uczucie to inna sprawa, ale nie nie biegam, nie płacze, nie proszę. Ten etap dawno za mna. Prawda jest taka, że im Ona gorsza tym ja silniejszy.
i super ... żadnej wyprowadzki
58 2018-01-17 12:29:14 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2018-01-17 12:39:02)
Dzięki za rzeczowy wpis. Ciężko ogladać to co “żona” wyprawia. 4 noce tak naprawdę wracała późno. Ja dziś w nocy do pracy to myślę, że zostanie z dzieckiem coś porobia, ale plama po aucie wskazuje, że gość znow tu był. To już poza mna jakby co Ona robi na bezczelnego. Czyli dziecko chyba znów same w pokoju i by nie wychodziło. Ja już się zastanawiam czy się gdzieś nie poradzić, bo to jakaś abstrakcja. Ja mam się wynosić i tak naprawdę powinienem, bo nie jestem w stanie już tego z bliska ohladać. Tylko co z dzieckiem w tej sytuacji. Widzi, że żyjemy osobno. Jedni radza wyprowadź się. Inni zostań. Psycha siada. Gdzie dobry kierunek?
Dziecko nie jest głupie , ma już 12 lat.
Pomysł jak on się musi czuć widząc co się dzieje, przeżywając samotnie wizyty kochanka w domu pod jego obecność .
Porozmawiaj z nim.
Daj mu wsparcie, zapewnij ze jesteś z nim, zorganizuj jakaś rozrywkę we dwoje, zapewnij se ten pan to nie jego sprawa, ze nie musi wybierać pomiędzy panem od mamusi a Tobą , spędzaj z nim znacznie więcej czasu niż przedtem, zainteresuj się jego zainteresowaniami, nie oceniaj, nie naciskaj ale tez nie przesadzaj z brakiem wymagan, rozmawiaj z nim, Tlumacz mu, uspokajają go, daj poczucie bezpieczeństwa , zapewnienie ze t nie jego wina, nie narzekaj na jego matkę , nie żal się ale bądź z nim szczery co do przyszłości Waszej rodziny - nic nie zależy od Ciebie, wszystko od matki.
BTW
Plamy po samochodzie na podjeździe ??
Jeździ jakimś starym rzęchem którego nie stać go serwisować
Cóż cała kasa idzie na alimenty na 4 dzieci, widać szuka sponsorki
Źle się wyrazilem. Snieg dookola a tam czarny kwadrat ze auto bylo parkowane.
I super ale musisz coś robić aby ratować siebie i dziecko, chłopak ma 12 lat sądzisz, że nie wie iż mamusia przyjmuje gacha? Jeszcze zacznie Ciebie o to obwiniać. Musisz z synem przeprowadzić rozmowę i nie mów, że nie chcesz nastawiać syna przeciw matce, nie o to chodzi ( chociaż ona nie będzie miała skrupułów żeby to zrobić) wytłumacz mu, że mama już nie kocha tatę i chce się rozstać (przecież to prawda) i że znalazła nową miłość. Musisz to zrobić zanim ona przedstawi mu swoją wersję (oczywiście Ty będziesz wszystkiemu winien). Jeśli nie stać Ciebie na detektywa, kup sprzęt szpiegowski np ukryta kamera w budziku, ramce zdjęcia, breloczku, dyktafon na szafie itd. Jeśli masz jakiegoś dobrego znajomego pogadaj z nim niech Tobie pomoże zrobi zdjęcia gachowi, zdjęcia tablicy rejestracyjny pojazdu, albo za nim pojedzie celem zdobycia adresu zamieszkania ( przy sprawie możesz gacha podać na świadka a co) Jeśli nie masz nikogo takiego Ty to zrób udaj że masz nockę i zrób jak mówię nie daj się tylko przyłapać. Musisz zdobywać twarde dowody, nagrania, zdjęcia godziny spotkań. Postaraj się o psychologa dla syna, może w szkole, dlaczego? bo to nie jest normalne gdy matka przyprowadza jakiegoś faceta( oby tylko tego samego) do domu gdy ojciec jest w pracy, jak to może na niego wpływać? Ty sobie jakoś poradzisz a ON? Walcząc o siebie walczysz o syna!!! Chyba nie chcesz żeby został z matka która przyprowadza wątpliwej jakości gościa do domu? a jeśli syna zacznie dotykać przemoc ze strony tego gościa?
61 2018-01-18 13:50:10 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2018-01-18 13:52:36)
Nie wiem w jakim kraju mieszkacie, ale fenomen rozwodu z orzeczeniem winy jest (prawie) tylko polski.
Np. w Niemczech po roku separacji (a separacje mozna udowodnic takze mieszkajac razem; chodzi tu o separacje od lozka i stolu: tak mowi prawo niemieckie).
Tak, ze jesli doradzacie, to bierzcie poprawke na to, ze Autor nie mieszka w Polsce!
Markotny w jakim kraju teraz mieszkacie?
63 2018-01-18 17:14:44 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2018-01-18 17:17:51)
Gosia1962, akurat Niemcy są fenomenem w którym ustawodawca zadbał o to, żeby nie określać winnego za rozpad rodziny i razacego zaniedbania nałożonych prawem obowiązków, a jednocześnie nie przyznania praw pokrzywdzonemu przez druga stronę umowy.
Ten fenomen niemiecki ogranicza się jedynie do umów co do rodziny, ponieważ już dla umow cywilnych, określane sa prawa i kary stron umowy złamanej przez jedna z nich .
A jakże , przecież tutaj chodzi o kasę ...
Autor na nieszczęście mieszka w kraju w którym zasady udzielania rozwodów są znacznie bardziej konserwatywne niż w zacofanej wobec postępowych Niemiec , Polsce.
Autor mieszka w UK:(
Zreszta większość krajów w tym względzie "zacofanych" wobec Niemiec.
Markotny, Twój syn ma już 12 lat. Dzieci w tym wieku dużo widzą i rozumieją. On także widzi co się dzieje w waszej rodzinie. Jeżeli nie mówi o wizytach gacha pod twoją nieobecnośc to nie dlatego aby Cię okłamać. On może się bać, że jak się dowiesz to odejdziesz. To jest jego próba ratowania rodziny.
Ratuj Go. Uważam, że wizyta u psychologa jest niezbędna.
Na to co robi jeszcze żona nie masz wpływu. Musisz jednak wyraźnie jej powiedzieć, że Ty domu nie opuścisz, bo nie widzisz powodu aby to zrobić. Ona zdradziła, ona powinna się wynieść do kochanka. I to jej powtarzaj kilka razy dziennie (tylko nie przy synu). Następna sprawa, wracasz po nocce i widzisz ślady kochanka, od razu mówisz co o tym sądzisz. Nie hamuj się. Zdanie typu "To, że wychodzisz do gacha to twoja spraw, ale przyprowadzając go do domu w czasie mojej nieobecności i zmuszając syna do słuchania twoich jęków to zwykłe ku...stwo. Zachowujesz się jak suka w rui. Pomyśl co on myśli siedząc tam na górze". Tego typu zdanie nic nie zmieni w stosunku jż do ciebie, a jej może dać do myślenia.
Za bardzo ci zależy, a czy warto walczyć o kobietę, która skresliła waszą rodzinne z dnia na dzień (i to jeszcze przed świętami) ? Nie graj dzieckiem (piszesz że dziecko to przechodzi bo chce mieć normalną rodzinne, pełną).A czy twoja żona myśli o dziecku bo z twojej histori wynika że ona myśli o sobie a nie o dziecku i jego uczuciach. Czyli jest zimną kobieta a Ty chcesz o nią walczyć a czy warto?
Myślę że ona kogoś ma a tobą się bawi bo nie chce być już z tobą. Ukryła znajomych na portalach żebyś nic nie widział bo coś jest na rzeczy. Do Ciebie mam pytanie masz jaja? Co facet powinien zrobić w tej sytuacji? Nie czekaj na nic działaj. Jesteś dobrym mężem ona tego nie widzi. Zrób z nią pożądek złóż pozew o rozwód zabezpiecz sobie władzę rodzicielską nim ona to zrobi.
Powodzenia