Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 149 z 149 ]

131

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat
Matjeden napisał/a:

Myślę że trzeba dać sobie jednak szansę , że powiedzenie "żegnaj" w mojej sytuacji byłoby słabe bo jednak A dał szanse B . A ja też chyba chce dać szansę ...

To dajcie sobie szansę. Tylko to musi być decyzja obojga, oparta na podstawach. A jakich napisałam tobie wcześniej. Szkoda, źe nie odnosisz się w ogóle do konkretnych kwestii. Teoretyzujesz. Naprawdę uważam, że sztucznie ciągniesz ten wątek. Ewentualnie masz problem z ogarnięciem emocji i nie wchodzisz głębiej w emocjonalne kwestie z obawy, że się rozkleisz.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat
Matjeden napisał/a:

Fizycznie nie doszło do zdrady.

Pfff... Serio? Ech facet. No nic, do zobaczenia za kilka miesięcy w tym samym miejscu.
Powodzenia.

133

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat

Moim zdaniem nie możesz mieć pewności, że nie doszło do zdrady fizycznej. Przyłapałeś ją na tym, że  kłamie, więc wiesz, że nie jest z Tobą na 100% szczera. Wiem, co czujesz, znam to rozdarcie. Ale wydaje mi się, że w tym momencie sam stwarzasz sytuację Twojej żonie do zrobienia kroku dalej. Ciągle biczujesz się za to, co zrobiłeś x lat temu. Ok, to nie było fair, ale myślę, że swoje już odpokutowałeś. A to, co ona robi teraz to jest podwójna niegodziwość. Ty przerwałeś romans, gdy się wydał. Ona tego nie potrafi. Rani Cię podwójnie, mimo, że wie, jak to boli. Mało tego, każe Ci żyć z tą wiedzą. Dla mnie to po prostu brak szacunku do partnera. Ona Cię nie kocha. Albo zapomniała o tym. Jesteś dla niej dobrym, skruszonym, nieatrakcyjnym misiem. Wie, że jak z kochankiem nie wyjdzie, to misio ją przyjmie i będziecie szczęśliwi. A Ty się zamęczysz, daję Ci kilka miesięcy i staniesz się wrakiem. A najgorsze, że sam sobie na to zapracowałeś. Przez swoją skruchę przestałeś być dla partnerki atrakcyjny. Ona wie, że nie musi się o Ciebie bać. Zadbaj o siebie, pokaż swoją atrakcyjność. Kobiety lubią zdecydowanych mężczyzn, o których czasem trzeba zawalczyć. I ona musi mieć świadomość, że może Cię stracić. Jeśli pozwolisz jej żyć w przekonaniu, że co by nie zrobiła, to Ty i tak wybaczysz, to sam ją wepchniesz kochankowi do łóżka.

134

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat
Matjeden napisał/a:

Jak patrzę na to tak na spokojnie, na ile się da, i jak patrzę na inne związki w moim otoczeniu z ktorych kilka jest już zakończonych ,lub potworzyły się nowe to nasz jest naprawdę fajny. Wszystkie obszary zycia sprawiają nam przyjemjość, staramy się żeby to coś między nami nie zgasło. Jest "misiu","kotku" jest jakiś telefon w ciagu dnia z cyklu "co tam dziś u Ciebie"...nie ma warczenia,niechęci,kłótni...no normalnie kur## sielanka...a jednak zdarzyło sie.

Myślę że trzeba dać sobie jednak szansę , że powiedzenie "żegnaj" w mojej sytuacji byłoby słabe bo jednak A dał szanse B . A ja też chyba chce dać szansę ...

Ale DLACZEGO chcesz dać szansę ?
Związków idealnych być nie może bo ludzie idealni nie są, więc to MOŻE skłaniać (rozumiejąc drugą stronę) do dawania szansy (gdybym siebie miała dawać za przykład to mi takie opcje nie bardzo pasują, nie jestem zwolenniczką drugich szans choć nie wykluczam, no bo różnie sie układa).
Tylko,hm..., Ty jakoś wyglądasz na ZBYT skłonnnego do dawania szans... Bo najważniejsze : czy błędu nie robisz ? Fakt, że dookoła są ludzie , których życie z boku wygląda ,hm..., 'gorzej' to jeszcze nie powód aby szanse dawać bo przede wszystkim : czy Ty potrafisz z boku ocenić czyjeś życie ? I dlaczego tak z boku w ogóle oceniasz ? Jakoś to, hm..., niezbyt 'zdrowe' się wydaje i na pewno nie może stanowić przyczyny do wybaczania i dawania szansy.
Z tą symetrycznością układu w związku to raczej się nie zgadzam. Wydaje mi się, że bardziej powinna odpowiadać potrzebom i chęci zaspokajania potrzeb i odnalezienia się w tym dwojga ludzi, którym układ tworzony PASUJE. I mimo, że nie jest symetryczny (tyle dajesz i mniej więcej tyle samo dostajesz) to właśnie taki układ PASUJE. Oczywiście, że są związki symetryczne bo właśnie symetryczność może PASOWAĆ ale brak symetryczności moim zdaniem nie przesądza o jakości związku. Ale mogę się mylić...

135

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat
random.further napisał/a:
Matjeden napisał/a:

Jak patrzę na to tak na spokojnie, na ile się da, i jak patrzę na inne związki w moim otoczeniu z ktorych kilka jest już zakończonych ,lub potworzyły się nowe to nasz jest naprawdę fajny. Wszystkie obszary zycia sprawiają nam przyjemjość, staramy się żeby to coś między nami nie zgasło. Jest "misiu","kotku" jest jakiś telefon w ciagu dnia z cyklu "co tam dziś u Ciebie"...nie ma warczenia,niechęci,kłótni...no normalnie kur## sielanka...a jednak zdarzyło sie.

Myślę że trzeba dać sobie jednak szansę , że powiedzenie "żegnaj" w mojej sytuacji byłoby słabe bo jednak A dał szanse B . A ja też chyba chce dać szansę ...

Ale DLACZEGO chcesz dać szansę ?
Związków idealnych być nie może bo ludzie idealni nie są, więc to MOŻE skłaniać (rozumiejąc drugą stronę) do dawania szansy (gdybym siebie miała dawać za przykład to mi takie opcje nie bardzo pasują, nie jestem zwolenniczką drugich szans choć nie wykluczam, no bo różnie sie układa).
Tylko,hm..., Ty jakoś wyglądasz na ZBYT skłonnnego do dawania szans... Bo najważniejsze : czy błędu nie robisz ? Fakt, że dookoła są ludzie , których życie z boku wygląda ,hm..., 'gorzej' to jeszcze nie powód aby szanse dawać bo przede wszystkim : czy Ty potrafisz z boku ocenić czyjeś życie ? I dlaczego tak z boku w ogóle oceniasz ? Jakoś to, hm..., niezbyt 'zdrowe' się wydaje i na pewno nie może stanowić przyczyny do wybaczania i dawania szansy.
Z tą symetrycznością układu w związku to raczej się nie zgadzam. Wydaje mi się, że bardziej powinna odpowiadać potrzebom i chęci zaspokajania potrzeb i odnalezienia się w tym dwojga ludzi, którym układ tworzony PASUJE. I mimo, że nie jest symetryczny (tyle dajesz i mniej więcej tyle samo dostajesz) to właśnie taki układ PASUJE. Oczywiście, że są związki symetryczne bo właśnie symetryczność może PASOWAĆ ale brak symetryczności moim zdaniem nie przesądza o jakości związku. Ale mogę się mylić...

Random, z tą symetrycznoscią w związku to wyższa matematyka pisana w trudnym języku. Zgadzam się z Tobą, że to nie jest takie proste- niesymetryczność w różnych dziedzinach może się przeplatać i tworzyć całkiem dobrze funkcjonujący układ i mocny.
Szansy nie daje się KOMUŚ- tylko szanse daje się NAM. Obejmuje to także powtórny wgląd w siebie, brak założeń, czasem rozebranie układu znowu do fundamentów. Moze się wtedy okazać, że nie ma cegiełęk do budowy nowych ścian.
Ja myślę, że Mat a moze i jego żona 5 lat temu pomalowali ściany z mokrym jeszcze tynkiem. I to się zemściło po latach.
Na pewno nie uważam, by były podstawy skreślać ich małżeństwo teraz.
Nie sadzę też, by jego żona była osobą z deficytami względem swojej kobiecości i potrzebowała adoracji innych- gdyby tak było- zauważył by to wczesniej i nie byłby to jej pierwszy romans.
Jeżeli On wyciagnie dłoń i będzie otwarty, a Ona to odrzuci, to szanse maleją.
Ale jeżeli będzie to dłoń zaciśnięta w pięść- to nie będę się jej dziwić.

136 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-11-28 13:51:28)

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat
random.further napisał/a:
Matjeden napisał/a:

Jak patrzę na to tak na spokojnie, na ile się da, i jak patrzę na inne związki w moim otoczeniu z ktorych kilka jest już zakończonych ,lub potworzyły się nowe to nasz jest naprawdę fajny. Wszystkie obszary zycia sprawiają nam przyjemjość, staramy się żeby to coś między nami nie zgasło. Jest "misiu","kotku" jest jakiś telefon w ciagu dnia z cyklu "co tam dziś u Ciebie"...nie ma warczenia,niechęci,kłótni...no normalnie kur## sielanka...a jednak zdarzyło sie.

Myślę że trzeba dać sobie jednak szansę , że powiedzenie "żegnaj" w mojej sytuacji byłoby słabe bo jednak A dał szanse B . A ja też chyba chce dać szansę ...

Ale DLACZEGO chcesz dać szansę ?
Związków idealnych być nie może bo ludzie idealni nie są, więc to MOŻE skłaniać (rozumiejąc drugą stronę) do dawania szansy (gdybym siebie miała dawać za przykład to mi takie opcje nie bardzo pasują, nie jestem zwolenniczką drugich szans choć nie wykluczam, no bo różnie sie układa).
Tylko,hm..., Ty jakoś wyglądasz na ZBYT skłonnnego do dawania szans... Bo najważniejsze : czy błędu nie robisz ? Fakt, że dookoła są ludzie , których życie z boku wygląda ,hm..., 'gorzej' to jeszcze nie powód aby szanse dawać bo przede wszystkim : czy Ty potrafisz z boku ocenić czyjeś życie ? I dlaczego tak z boku w ogóle oceniasz ? Jakoś to, hm..., niezbyt 'zdrowe' się wydaje i na pewno nie może stanowić przyczyny do wybaczania i dawania szansy.
Z tą symetrycznością układu w związku to raczej się nie zgadzam. Wydaje mi się, że bardziej powinna odpowiadać potrzebom i chęci zaspokajania potrzeb i odnalezienia się w tym dwojga ludzi, którym układ tworzony PASUJE. I mimo, że nie jest symetryczny (tyle dajesz i mniej więcej tyle samo dostajesz) to właśnie taki układ PASUJE. Oczywiście, że są związki symetryczne bo właśnie symetryczność może PASOWAĆ ale brak symetryczności moim zdaniem nie przesądza o jakości związku. Ale mogę się mylić...

Sama sobie przeczysz w powyższym Random. Najpierw piszesz o tym, że Matowi ZBYT zależy, żeby się zastanowił w związku z tym nad dawaniem kolejnej szansy. A następnie piszesz, że niepotrzebna jest symetryczność w związku, jeśli obojgu to pasuje.
Na szczęście dodajesz, że możesz się mylić big_smile Sama czasami piszę posty bez przemyślenia, jaki będą miały wydźwięk, więc nie chcę się czepiać, ale nie mogłam się oprzeć wink

EDIT: też uważam, że związek po zdradzie powinien ulegać kasacji - w tym przypadku 5 lat wcześniej, czyli po zdradzie autora.

137 Ostatnio edytowany przez Matjeden (2017-11-28 14:37:40)

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat

Mam nadzieję ,że nie będzie tak jak pisze anderstud i nie zobaczymy się tu za klika miesięcy z gangreną, która powstała z tej rany lecz że rana się zagoi.

[damian87]Ona wie, że nie musi się o Ciebie bać.

  jednak nie jest obojętna, a bynajmniej nie była do czasu historii , którą opisuję...w dalszym ciągu widzę zazdrość, lecz teraz już logiczną, dojrzałą a nie taką na wyrost. Wiele razy słyszałem,że to że teraz nie robi mi scen to nie znaczy ,że ma mnie gdzieś, pewne rzeczy ją bolą ale potrafi nad nimi zapanować i powiedzieć co sprawiło jej "przykrość"

Symetryczność związku...tak jak pisałem to raczej ja zawsze ( przyjemniej przez długi czas związku) wyciągałem rękę na zgodę...może tak mi pasowało, mam taki charakter ,że nie umiem się gniewać i pielęgnować "urazy". Teraz się to zmieniło, ona też potrafi przemyśleć, podejść pierwsza. Zawsze też wydawało mi się że ludzie żyją zbyt prosto, lekko, dla siebie, że wystarczy wyjść trzasnąć drzwiami i stworzyć nowy związek...Ale z niego też można wyjść i znowu trzasnąć drzwiami...czy to jest droga ? ... dla mnie raczej nie

[Ela210] Nie sadzę też, by jego żona była osobą z deficytami względem swojej kobiecości i potrzebowała adoracji innych- gdyby tak było- zauważył by to wcześniej i nie byłby to jej pierwszy romans.

Zauważyłem to już wcześniej, i wydaje mi się,ze żadna podobna sytuacja nie miała miejsca, bynajmniej nic o tym nie wiem. Druga sprawa , o której być może nie napisałem do tej pory to to , że zona ma naturę kokietki/flirciary nie stwarza sztucznych barier ale do tej pory zawsze wiedziała , gdzie jest zdrowa granica, co można powiedzieć i zrobić a czego już nie wypada. I potrafiła być stanowczo powiedzieć stop. A mnie to nie przeszkadzało, bo jej ufałem i widziałem,że nigdy nie przekroczy granicy a cała sytuacja sprawia jej przyjemność.


Było kilka rozmów... jestem świadom,że wcześniej też były rozmowy.
Zobaczymy na ile szczere i głębokie...ja uważam ,że głębokie jak dawno nie były, może jak nigdy. Czy szczere...wierzę ,że tak...bo bez wiary chyba nic się nie zbuduje i można dać sobie spokój z próbami.

Usłyszałem ,że może faktycznie, może było zauroczenie nowym człowiekiem, ale żadna miłość bo naprawdę kocha się tylko raz a ona kocha...tajemnica,sytuacja...to nakręcało znajomość...usłyszałem,że to nie było rozsądne,od samego początku niewłaściwe , nie prowadziło do niczego dobrego dla nas...usłyszałem też "nie mierz mnie swoją miarą" bo wiem co to flirt a co zdrada...
Żona wyciąga dłoń, próbuje się uśmiechać...pewnie normalna kolej rzeczy, obrony siebie...
Mówi też, że nie zamierza tego rozpamiętywać w nieskończoność, że chce żyć dalej, za dużo było łez i smutku w jej życiu (fakt było, nie przeze mnie...koleje losu) ,żeby teraz nad tym płakać w nieskończoność. Mamy znaleźć czas dla siebie, zająć się sobą, pielęgnować dobre momenty...
Powiedziała o swoich życiowych obawach, o tym co ją smuci, o czym nie chce myśleć , bo gdyby myślała to by całkiem zgorzkniała i straciła przyjemność życia.

Może to i fakt ,że jak człowiek jest przyparty do muru i nie może już nic odje...to zmienia spojrzenie,lub broni się ze wszystkich sił. Ale uważam też ,że to można sprawdzić tylko w życiu, w codziennym funkcjonowaniu, bo zapewnienia to jedno a rzeczywistość to drugie.
Zobaczymy co będzie z tej naszej szansy...czas pokaże

Co mogę jeszcze napisać... ?
Pociesza mnie fakt, że tematy "okołołóżkowe" faktycznie zajmowały śladową ilość korespondencji, że w miarę upływu czasu robiło się coraz bardziej normalnie,"koleżeńsko" choć jako facet...być może prymitywny...uważam że prawdziwa przyjaźń między facetem i kobietą jeśli się sobie podobają...nie jest możliwa...Pociesza mnie fakt,że jak patrzę w jej oczy to widzę zmianę...głęboką ? to się okaże...a po tylu latach wiem ,że nad spojrzeniem najtrudniej jej zapanować...

138 Ostatnio edytowany przez josz (2017-11-28 17:45:40)

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat
Matjeden napisał/a:

Usłyszałem ,że może faktycznie, może było zauroczenie nowym człowiekiem, ale żadna miłość bo naprawdę kocha się tylko raz a ona kocha...tajemnica,sytuacja...to nakręcało znajomość...usłyszałem,że to nie było rozsądne,od samego początku niewłaściwe , nie prowadziło do niczego dobrego dla nas...usłyszałem też "nie mierz mnie swoją miarą" bo wiem co to flirt a co zdrada...

Pięknie Cię urobiła, czyli nadal Ty jesteś zdrajcą, a ona tylko flirtowała smile

Matjeden napisał/a:

Żona wyciąga dłoń, próbuje się uśmiechać...pewnie normalna kolej rzeczy, obrony siebie...

Jednak nie przeprasza i nie żałuje, wszystko na co była w stanie sie zdobyć, to przyznanie, że nie było to rozsądne.
Przypomnij sobie swoją 5-letnia pokutę, oby Twoja wyrozumiałość nie wyszła Ci bokiem.

Matjeden napisał/a:

Mówi też, że nie zamierza tego rozpamiętywać w nieskończoność, że chce żyć dalej, za dużo było łez i smutku w jej życiu (fakt było, nie przeze mnie...koleje losu) ,żeby teraz nad tym płakać w nieskończoność. Mamy znaleźć czas dla siebie, zająć się sobą, pielęgnować dobre momenty...
Powiedziała o swoich życiowych obawach, o tym co ją smuci, o czym nie chce myśleć , bo gdyby myślała to by całkiem zgorzkniała i straciła przyjemność życia.

Rozumiem, że nie zamierza rozpamiętywać w nieskończoność swojej zdrady (czy Ty w ogóle odważyłeś się nazwać rzecz po imieniu?), a Ty nadal jesteś winny?
Nie dostrzegasz jak dałeś się zmanipulować. Problem zamietliście pod dywan, ona wyszła "z twarzą" i podniesioną głową, a Ty zostałes tam, gdzie byłeś, może nawet dalej.
Jeśli Cię to satysfakcjonuje...?
...i jeszcze jedno, skoro z niej taka flirciara i używała sobie przez te wszystkie lata, jednocześnie ograniczając Twoją wolność, to chyba jednak ona mierzy Cię swoją miarą.

139

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat

Czy orientujesz się,gdzie poznała tego kolesia?Pisałeś,że bywał co 2 tyg. czyli nie jest to raczej koleś z pracy.Czyżby to znajomość z portalu randkowego?to też by chyba zmieniło spojrzenie na panią idealną.Ograniczone zaufanie i bez zamiatania nie dopowiedzianych  spraw pod dywan.Przez własną głupotę spadła z piedestału,wiesz już o tym?

140

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat
josz napisał/a:
Matjeden napisał/a:

Usłyszałem ,że może faktycznie, może było zauroczenie nowym człowiekiem, ale żadna miłość bo naprawdę kocha się tylko raz a ona kocha...tajemnica,sytuacja...to nakręcało znajomość...usłyszałem,że to nie było rozsądne,od samego początku niewłaściwe , nie prowadziło do niczego dobrego dla nas...usłyszałem też "nie mierz mnie swoją miarą" bo wiem co to flirt a co zdrada...

Pięknie Cię urobiła, czyli nadal Ty jesteś zdrajcą, a ona tylko flirtowała smile

Matjeden napisał/a:

Żona wyciąga dłoń, próbuje się uśmiechać...pewnie normalna kolej rzeczy, obrony siebie...

Jednak nie przeprasza i nie żałuje, wszystko na co była w stanie sie zdobyć, to przyznanie, że nie było to rozsądne.
Przypomnij sobie swoją 5-letnia pokutę, oby Twoja wyrozumiałość nie wyszła Ci bokiem.

Matjeden napisał/a:

Mówi też, że nie zamierza tego rozpamiętywać w nieskończoność, że chce żyć dalej, za dużo było łez i smutku w jej życiu (fakt było, nie przeze mnie...koleje losu) ,żeby teraz nad tym płakać w nieskończoność. Mamy znaleźć czas dla siebie, zająć się sobą, pielęgnować dobre momenty...
Powiedziała o swoich życiowych obawach, o tym co ją smuci, o czym nie chce myśleć , bo gdyby myślała to by całkiem zgorzkniała i straciła przyjemność życia.

Rozumiem, że nie zamierza rozpamiętywać w nieskończoność swojej zdrady (czy Ty w ogóle odważyłeś się nazwać rzecz po imieniu?), a Ty nadal jesteś winny?
Nie dostrzegasz jak dałeś się zmanipulować. Problem zamietliście pod dywan, ona wyszła "z twarzą" i podniesioną głową, a Ty zostałes tam, gdzie byłeś, może nawet dalej.
Jeśli Cię to satysfakcjonuje...?
...i jeszcze jedno, skoro z niej taka flirciara i używała sobie przez te wszystkie lata, jednocześnie ograniczając Twoją wolność, to chyba jednak ona mierzy Cię swoją miarą.



Ktoś kto tego nie przezył nie zdaje sobie z tego sprawy w jakim szambie tkwi.On nawet nie wie z kim mieszka pod jednym dachem.

141

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat
1matrix napisał/a:

.Przez własną głupotę spadła z piedestału,wiesz już o tym?

Nic podobnego, żona Mata nie tylko nie spadła z piedestału, ale jeszcze umocniła swoją pozycję na nim.
Przecież nic złego, w swoim mnienmaniu, nie zrobiła, no, może popełniła małą niezręczność,  ale w końcu należało się mężowi, jej "flirt" nijak się ma do ZDRADY męża, więc nie będzie przepraszać, ani żałowć, nie życzy sobie również rozpamiętywania i wypominania...spryciara.
Myślę, że nie wyjaśnili najważniejszych spraw, nie przerobili, ani zdrady męża sprzed lat, w tymbardziej aktualnej zdrady żony.
Obawiam się, że problemy prędzej, czy później powrócą.

142 Ostatnio edytowany przez authority (2017-11-28 19:51:46)

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat
Averyl napisał/a:
authority napisał/a:

Każda zdrada to zdrada ale jeśli A wybaczył/wybaczyła B to B w razie ewentualnej zdrady A powinien/powinna wybaczyć A.

Jeżeli A wybaczył B zdradę, a po tym wszystkim A szuka przyjemności u osoby trzeciej, czyli robi dokładnie to samo co niewierny B, to znaczy, że nie za bardzo wybaczył, że temat nie został do końca przepracowany.
Myślę, że tak było i w ich związku - Matjeden skuli ogon i przyjął postawę winnego, którego misją jest notoryczne "naprawianie", ale w gruncie rzeczy w dalszym ciągu nie zainteresował się swoją żoną, łudząc się, że po wprowadzeniu nowych rytuałów naprawczych - wspólne zakupy, przytulanie przy filmie, itp odpokutuje swoje grzechy. A ona dalej była tą niepewną siebie kobietą... zdarzyła się okazja, więc podbudował swoje ego, a przy okazji wymiotła ze swojej duszy jakieś emocje związane z jego zdradą.
Oboje dali plamę - wieloletnie związki rządzą się innymi prawami, nie ma już takiej chemii, nie ma klapek na oczach jak na początku, za to trzeba wypracować sobie partnerską relację, trzeba nauczyć się, że po iluś tam latach każdy coś przeżył, trochę się zmienił, trochę ma inne potrzeby, inne cele niż na samym początku. Dlatego właśnie wydaje mi się lepszym rozwiązaniem jest spróbowanie terapii, a na rozwód przyjdzie czas, nawet po terapii, jeśli to co się wydarzyło będzie przeszkodą nie do przeskoczenia.

Matjeden - czy dobrze zrozumiałam, że fizycznie nie doszło do zdrady? Że wciąż macie takie obszary życia, które sprawiają wam przyjemność, gdzie się dobrze dogadujecie?

Wybaczyć można ale zapomnieć trudno ja znam życie i takie sytuacje w życiu to rzecz normalna. Czy etyczna możemy się sprzeczać ale na pewno powszechna Wystarczy porozmawiać na zakrapianym spotkaniu np bankiecie.

josz napisał/a:

Myślę, że nie wyjaśnili najważniejszych spraw, nie przerobili, ani zdrady męża sprzed lat, w tymbardziej aktualnej zdrady żony.
Obawiam się, że problemy prędzej, czy później powrócą.

Dosłownie wyjęłaś mi to z ust to jest sedno sprawy.

143 Ostatnio edytowany przez authority (2017-11-28 19:52:12)

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat

Można skasować post dwa razy to samo

144

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat

Teraz jest dobra okazja aby wyjaśnić sobie wszystkie bolączki i pogadać już jak  równy z równą.Jej zdrada emocjonalna jest jak najbardziej zdradą.Tu nie ma się co oszukiwać ,dla funu i powiewu świeżości szła w to dalej i te słowa udowodnij mi.Właśnie dopiero dowody i brak spolegliwości powodują że zdradzający zaczynają normalnieć i idzie zacząć rozmowę.Brak szczerej komunikacji i nie przerobienie tej zdrady niestety może przynieść powtórkę.

145

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat
Ela210 napisał/a:

Szansy nie daje się KOMUŚ- tylko szanse daje się NAM. Obejmuje to także powtórny wgląd w siebie, brak założeń, czasem rozebranie układu znowu do fundamentów. Moze się wtedy okazać, że nie ma cegiełęk do budowy nowych ścian.

W punkt Ela smile, @Mat, przeczytaj to uważnie. Taki mam odbiór zamieszczonych tu Twoich wpisów, że niezbędna jest rewizja, tylko nie wiem jak głęboko powinna sięgać, bo czasem warto pozostawić kącik z niedopowiedzeniem szanując prywatność ponad wszystko.


summerka88 napisał/a:

Sama sobie przeczysz w powyższym Random. Najpierw piszesz o tym, że Matowi ZBYT zależy, żeby się zastanowił w związku z tym nad dawaniem kolejnej szansy. A następnie piszesz, że niepotrzebna jest symetryczność w związku, jeśli obojgu to pasuje.

smile A pewnie, wiele we mnie sprzeczności jako żywo. Ale nie powiedziałam, że symetryczność jest niepotrzebna w związku. Wyżej postawiłam potrzebę dopasowania oczekiwań i jeśli nadrzędnym oczekiwaniem będzie : symetryczność – to ona będzie potrzebna dla związku. Tyle, że wydaje mi się, że nie każdy symetryczności potrzebuje.
Akurat w przypadku Mata nie umiem ‘wyczaić’ czy dobrze jest symetrycznie czy nie. Wrażenie odnoszę, że Mat nie ma w naturze domagania się symetryczności bądź uzurpowania szerszego terytorium dla siebie (łatwo się ugina).  Może tak być, że jego żona właśnie symetryczności potrzebuje i stąd wyprowadzane potrzeby POZA związek. Tyle, że oboje byli skłonni wyprowadzać potrzeby poza związek, dlatego przyklaskuję wypowiedzi Eli, że powinni określić się na nowo. A Mat chyba chce utrzymania tego związku, ale : czy z dobrych pobudek ?


summerka88 napisał/a:

też uważam, że związek po zdradzie powinien ulegać kasacji - w tym przypadku 5 lat wcześniej, czyli po zdradzie autora.

Ta kasacja to pasuje do mnie smile , nie znaczy, że polecałabym ją innym i nie znaczy, że zawsze bym była gotowa ją zastosować, bo ostateczne rozwiązania to próba sprostania indywidualnym sytuacjom, każda następna zdrada może mieć inne okoliczności i mogłabym ją inaczej postrzegać – ale natura smile popycha mnie do nie dawania szans. Może też dlatego, że dawanie takiej szansy to ogromna praca. Jeśli patrzyłabym na ludzi, którzy wzajemnie dają sobie szanse – pochyliłabym czoła że potrafią i że im się CHCE. Ale zawsze ponad wszystko zapytałabym po pierwsze : CZY WARTO ? I wydaje mi się że najtrudniej dojść do tego punktu, że WARTO z przekonaniem dla obojga – bo, no cóż, jednemu to się może chcieć ale jak drugiego zabraknie to nic z tego a chcieć z przekonaniem  MUSZĄ oboje, inaczej to głupota.


Matjeden napisał/a:

…a po tylu latach wiem ,że nad spojrzeniem najtrudniej jej zapanować...

I to jest ten kierunek, bardzo ładnie to napisałeś, WIESZ – po prostu patrzysz i WIESZ. I to o to chodzi żebyś właśnie WIEDZIAŁ, nie ogarniał sytuację rozumem (bo to sobie przeanalizujesz), ale żebyś wewnętrznie WIEDZIAŁ. I chodzi o to, żebyś WIEDZIAŁ, że możesz Jej ufać. I akurat to MUSI być SYMETRYCZNE smile (tak,hm..., z tą symetrcznością to na forum jest wątek jak zmusić partnera do sprzątania... smile ).


przypominajka napisał/a:

Ktoś kto tego nie przezył nie zdaje sobie z tego sprawy w jakim szambie tkwi.On nawet nie wie z kim mieszka pod jednym dachem.

Też mi się tak wydaje, że nie znają się za dobrze. Ale nie wiem czy to takie wielkie szambo… Mat powinien umieć to ocenić i chyba stara się to robić, i oby doszedł do wniosków, które Mu się sprawdzą na przyszłość…

146 Ostatnio edytowany przez Matjeden (2017-11-29 09:10:23)

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat
random.further napisał/a:

Może też dlatego, że dawanie takiej szansy to ogromna praca. Jeśli patrzyłabym na ludzi, którzy wzajemnie dają sobie szanse – pochyliłabym czoła że potrafią i że im się CHCE. Ale zawsze ponad wszystko zapytałabym po pierwsze : CZY WARTO ? I wydaje mi się że najtrudniej dojść do tego punktu, że WARTO z przekonaniem dla obojga – bo, no cóż, jednemu to się może chcieć ale jak drugiego zabraknie to nic z tego a chcieć z przekonaniem  MUSZĄ oboje, inaczej to głupota.


Matjeden napisał/a:

…a po tylu latach wiem ,że nad spojrzeniem najtrudniej jej zapanować...

I to jest ten kierunek, bardzo ładnie to napisałeś, WIESZ – po prostu patrzysz i WIESZ. I to o to chodzi żebyś właśnie WIEDZIAŁ, nie ogarniał sytuację rozumem (bo to sobie przeanalizujesz), ale żebyś wewnętrznie WIEDZIAŁ. I chodzi o to, żebyś WIEDZIAŁ, że możesz Jej ufać. I akurat to MUSI być SYMETRYCZNE smile (tak,hm..., z tą symetrcznością to na forum jest wątek jak zmusić partnera do sprzątania... smile ).


Też mi się tak wydaje, że nie znają się za dobrze. Ale nie wiem czy to takie wielkie szambo… Mat powinien umieć to ocenić i chyba stara się to robić, i oby doszedł do wniosków, które Mu się sprawdzą na przyszłość…

Zawsze byłem zdania, że dawanie sobie szansy to właśnie duża praca, wysiłek,poświecenie...dlatego też nie jest to łatwe i przyjemne .
Ale napisałem już wcześniej, że moim zdaniem ludzie za łatwo rezygnują. To nie moja zmiana światopoglądu po moim wyskoku, zawsze tak uważałem, może kwestia wzorców.
Daliśmy sobie szansę raz, damy drugi, choćby dla potwierdza słuszności mojego wyboru i tej symetryczności.
Z drugiej strony na kogo bym teraz wyszedł przekreślając wszystko ?

Kwestia tego czy WIEM...wiem ,że damy sobie szansę...czy mogę jej zaufać choćby co do tego ,że to już naprawdę koniec znajomości ? Staram się wierzyć że tak...ale dziś tego nie wiem, nie czuję tego "w środku"...po prostu nie wiem i czasem myślę,że niepewność już zawsze będzie mi towarzyszyć; a prawdziwym wyzwaniem będzie nad tą świadomością zapanować.
Pewnie to kiedyś minie o ile niepewność nie będzie się miała czym karmić.
Zapytałem kiedyś żony jakiś rok temu, czy mi wybaczyła moją zdradę...powiedziała "wybaczyłam, ale nie zapomniałam i raczej nigdy nie zapomnę" ... i o właśnie chyba jest sedno.
Zresztą wszyscy tu piszecie i zgadzam się z z tym ,że później to nie jest już ten sam związek, on nie musi być gorszy, może być pod wieloma względami lepszy...ale na pewno nie ten sam.

Jestem pewny tego że moje życie to jednak nie "szambo" albo mam wysoki próg odporności na nieprzyjemne zapachy lub mówiąc dosadniej smród...
Przewaga pozytywnych aspektów, miłych chwil, jest jednak bezdyskusyjna.  Czy żyję z osobą , której nie znam ?...nigdy tak nie myślałem i teraz też tak nie uważam ...choć na pewno myślę teraz o żonie w inny sposób, z większą rezerwą...jakąś przestrzenią, która oddzieliłaby mnie od ewentualnego bólu.Myślę ,że każdy ma jakaś cząstkę siebie, która jest zarezerwowana tylko dla niego i którą nie podzieli się z innym. Może to błąd, zaprzeczenie bliskości emocjonalnej ?...Potrzeba nam czasu...

147 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-11-29 09:38:41)

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat

"Zawsze byłem zdania, że dawanie sobie szansy to właśnie duża praca, wysiłek,poświecenie.."

Ooo! To nie TAK..
Ja mam inne doswiadczenie. Wysiłek, ból był wtedy, gdy dochodziliśmy do momentu punktu 0. Czyli że OBOJE dajemy sobie szansę.
Po tym momencie przyznam było lekko i przyjemnie właśnie- jak w nowym związku- taka faza zakochania na nowo- bez myślenia o "zdradzie"
Rzecz w tym, że po takim doswiadczeniu jest się już uczulonym na wszelkie złe rzeczy w związku, na które godziłeś się wcześniej.Chcesz aby ten zwiazek naprawdę nie miał starych wad. I to jest etap stawiania ścian - gdzieś może okazać się, że brakuje materiału na taki DOM jakiego chcesz. To jest trudny moment. I tu pewnie miejsce na wysiłek. POŚWIĘCENIE w zwiazku 2 ludzi wykluczam..

148

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat

Matjeden z czasem emocje opadają,będzie Ci łatwiej,powróci też zaufanie.Uważasz ,że warto dać szansę to ją daj.W tej całej sytuacji pociecha jest taka,że nie było totalnego dna między wami.Oby jej szczerość i chęć naprawy były prawdziwe.Ona musi zrozumieć ,że musi zadbać o twój spokój czyli odbudowa zaufania,transparentność w związku jest teraz ważna.

149 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-11-30 13:54:53)

Odp: Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat
random.further napisał/a:

smile A pewnie, wiele we mnie sprzeczności jako żywo. Ale nie powiedziałam, że symetryczność jest niepotrzebna w związku. Wyżej postawiłam potrzebę dopasowania oczekiwań i jeśli nadrzędnym oczekiwaniem będzie : symetryczność – to ona będzie potrzebna dla związku. Tyle, że wydaje mi się, że nie każdy symetryczności potrzebuje.
Akurat w przypadku Mata nie umiem ‘wyczaić’ czy dobrze jest symetrycznie czy nie. Wrażenie odnoszę, że Mat nie ma w naturze domagania się symetryczności bądź uzurpowania szerszego terytorium dla siebie (łatwo się ugina).  Może tak być, że jego żona właśnie symetryczności potrzebuje i stąd wyprowadzane potrzeby POZA związek. Tyle, że oboje byli skłonni wyprowadzać potrzeby poza związek, dlatego przyklaskuję wypowiedzi Eli, że powinni określić się na nowo. A Mat chyba chce utrzymania tego związku, ale : czy z dobrych pobudek ?

Random, żeby być więc Konsekwentną, to skoro uważasz, że jeżeli komuś brak symetryczności w związku PASUJE i jest to OK, to chyba nie warto na siłę uświadamiać Matowi, że jego zaangażowanie w związek jest ZBYT duże. Być może ta nieproporcjonalność i niesymetryczność mu odpowiada. Tak zresztą funkcjonuje wiele dysfunkcyjnych dla niezaangażowanego obserwatora związków, które dla dwojga zaangażowanych są „adekwatne” wink
Dalej nie będę wchodzić w polemikę, bo jak żywo przypominałaby ona polemikę Lema z Kołakowskim, którzy Jak się w treść polemiki wczytać, to na końcu mieli podobne zadziwiająco konkluzje smile


random napisał/a:

Ta kasacja to pasuje do mnie smile , nie znaczy, że polecałabym ją innym i nie znaczy, że zawsze bym była gotowa ją zastosować, bo ostateczne rozwiązania to próba sprostania indywidualnym sytuacjom, każda następna zdrada może mieć inne okoliczności i mogłabym ją inaczej postrzegać – ale natura smile popycha mnie do nie dawania szans. Może też dlatego, że dawanie takiej szansy to ogromna praca. Jeśli patrzyłabym na ludzi, którzy wzajemnie dają sobie szanse – pochyliłabym czoła że potrafią i że im się CHCE. Ale zawsze ponad wszystko zapytałabym po pierwsze : CZY WARTO ? I wydaje mi się że najtrudniej dojść do tego punktu, że WARTO z przekonaniem dla obojga – bo, no cóż, jednemu to się może chcieć ale jak drugiego zabraknie to nic z tego a chcieć z przekonaniem  MUSZĄ oboje, inaczej to głupota.

Tutaj pełna zgoda. Kasacja to kasacja związku sprzed zdrady i moźliwość stworzenia nowego. Z tym, że Mat i jego żona zapomnieli wystartować licznik od nowa, przechodząc nad zdrada do porządku dziennego juź 5 lat wczesniej. Wygląda na to, że brak wyciągnięcia wniosków z poprzedniej sytuacji, spowodaował analogiczną sytuacje kilka lat później, z tym że pierwszoplanowy aktor dramatu się zmienił wink
Dlatego też podkreśliłam gdzieś autorowi jego własne słowa, że mógł się zastanowić wcześniej (dopisalabym: i wyciągnąć wnioski), dlaczego postąpił tak a nie inaczej, bo nic się nie dzieje bez przyczyny. Pozostało to niestety bez echa, co każe mi przypuszczać, że myślenie przyczynowo-skutkowe jest jego słabą stroną.
Od jakiegoś czasu myślę sobie, że zbyt dużo uwagi poświęciłam na forum osobom, które, pewnie z różnych powodów, mają problem z wyciąganiem wniosków, więc odpuszczam takie tematy, gdzie brak ze strony autora namysłu poznawczego. Mamy tu taki kolejny. Wątpię, że autor przez pięć lat spał i teraz nagle miałby się obudzić.

Posty [ 131 do 149 z 149 ]

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Zapłata pięknym za nadobne ? ...Trudny temat

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024