Matjeden napisał/a:Czuję się taki nic nie warty, skoro musi szukać rozmów z kim innym i potwierdzenia swojej atrakcyjności przez innego faceta. Ja tyle lat jej mówię,że jest świetna, że ją uwielbiam...
Nie jesteś jedynym… Ona to słyszy również gdzie indziej…
Matjeden napisał/a:Mam wrażenie ,że nic do niej nie dociera. Nie mogę patrzeć jak żyje w dwóch światach.
Dla Niej to może być uzupełnienie, to może być JEDEN pełny świat
Matjeden napisał/a:Jak nie ma jej obok mnie to czuję straszną pustkę, nie mogę normalnie funkcjonować.
Możesz, teraz tak funkcjonujesz bo Ona wybywa do drugiego mężczyzny, i jeśli przetniesz tą sytuację (czego obawiasz się zrobić) weź pod uwagę, że Ona może Ci zniknąć na dobre… co może być słuszne albo słusznym może nie być
Matjeden napisał/a:Czasami myślę,że wolałbym,żeby się z nim przespała i skończyła raz na zawsze tą znajomość i była na 100% moja,że byłoby to lżejsze niż świadomość tego ,iż ciągle z nim rozmawia i spotyka jeśli nadarzy się okazja.
Znów silne poczucie własności, raczej nie polecam tego : niech już Ona coś zrobi…, jesteś bierny bardzo, czego najbardziej się obawiasz ? Źle już Ci się dzieje i masz to przed oczami tylko rozum wypiera a serce boli…
Matjeden napisał/a:Już sam nie wiem co o tym mysleć. Nie jest tak jak czytam ze majac romas ludzie oddalają sie od siebie. U nas jest bliskość,planowanie urlopu,wyjazdu,prezentów, wspolne zakupy. Powiedzialbym że zebym nie wiedział ze jest ktos inny to byłoby idealnie praktycznie.
To ustalone ramki codzienności, zwodniczo uspokajające dla Ciebie, źle się dzieje w Waszym związku choćby dlatego, że prosisz tutaj kobiety o wytłumaczenie bliskości emocjonalnej…zauważ prosisz o wytłumaczenie bliskości emocjonalnej, TY prosisz…
Matjeden napisał/a:Z drugiej strony jak przeczytam coś co mnie zrani na maxa to co wtedy będzie ?
Z jednej strony miałbym jakąś broń jakiś dowód, z drugiej pewnie zawiódłbym kompletnie zaufanie, przekroczył granicę...
Zmusiłoby Cię do konfrontacji z problemem a nie unikanie problemu jak mi się wydaje
Matjeden napisał/a:Jak się ma to ,że jednak jest duża bliskość, miłość ? no mówi się "kocham cię...bardzo" a jednocześnie jest ktoś z kogo nie chce się zrezygnować choćby dlatego ,że dobrze się z nim pisze czy rozmawia...
Właśnie...co się dzieje...
Jednak jest ? Ile tej miłości jest jeszcze ? Na jak długo starczy ? Miłość to czy przyzwyczajenie ? Miłość czy ustalony porządek funkcjonowania ? Dzieje się : uświadamianie niedostatku miłości jak mi się wydaje…
Matjeden napisał/a:mam wrażenie ,że walczyłem bardziej o ten związek bo nie wiem jak by się to skończyło jeśli po jednej z kłótni wyszedłbym i strzelił drzwiami nie wracając na noc...nie mówię o pójściu do innej kobiety tylko zwyczajnym wyjściu np przenocować u znajomych
Ty zawsze ustępowałeś…
Matjeden napisał/a:Ja ją kocham jak nikogo na świecie i to że okłamała mnie dla niego prosto w oczy już co najmniej dwa razy boli tak bardzo jakby umarł mi ktoś najbliższy...
Właśnie Ci odchodzi ktoś kogo Ty uważasz za bliskiego Tobie… Ona raczej nie jest dla Ciebie bliska
Matjeden napisał/a:Wybaczyłbym jej nawet jednorazowy sex ,zapomnienie, jeśli faktycznie by żałowała i powiedziała,ze się to nie powtórzy,odcięła się od tego i od niego.
Umiałbyś wybaczyć jednorazowy seks przy takim poczuciu własności ? Chyba by Cię to zatruło… Dlaczego uważasz, że gdyby powiedziała, że się to nie powtórzy to magicznie wyprostowałoby to Wasze problemy ?
Matjeden napisał/a:A tak to niby nic nie robi tylko pisze, spotyka się od czasu do czasu bo ten mężczyzna bywa w naszym mieście co drugi weekend...i ciągnie to nie wiem po co...
A mnie boli to że żyje dla mnie a w drugim, wirtualnym życiu ,dla Niego.
Przetnij – zaboli mocno, będziesz mógł opatrzyć czystą ranę…
Matjeden napisał/a:Przeczytałem gdzieś, choć na psychologii się nie znam, że kobiety działają na zasadzie uczucia i pewnie tak jest.
I jeśli to uczucie, zauroczenie, zakochanie? jest akurat obecne w stosunku do nowo poznanej osoby to na nic zda się zdroworozsądkowa rozmowa, przytaczanie faktów, argumentów,wyrzucanie żalu.
Po prostu na daną chwilę jest emocjonalnie związana z nowym człowiekiem i logiczne argumenty do niej nie przemawiają.
Więc ...może po prostu powinienem przestać się starać ?
Darować sobie sex, jakieś bliższe czułości , wziąć ją na dystans, uśmiechnąć się do siebie i zachowywać jak gdyby nic się nie stało ?
Może to da jej do myślenia,że i ja przy odrobinie wysiłku mogę mieć kogoś z kim mogę tylko popisać ?
Tylko czy to nie ślepa uliczka ?
Ty chyba jesteś gotów się rozpłaszczyć na drodze żeby po Tobie jeździła tam i z powrotem… o żesz, o rany, jakże Ci to powiedzieć…, no naprawdę najpierw TY stań prosto
Matjeden napisał/a:tia...tak właśnie od dłuższego czasu zastanawiam się czy od początku nie zachowywałem się do niej w stosunku damsko męskim jak "pipa" bez większej stanowczości, zawsze tłumaczyłem to sobie dobrem związku.
Ale to zawsze było,żeby była zadowolona, uśmiechnięta...jak widać nie tędy droga chyba...i byłem, i jestem mega pod pantoflem...
TAK, jesteś
Matjeden napisał/a:No bawi się...bawi....czyli mam to przyjąć jako wykładnie i z tym żyć ?
Nie, powinieneś zacząć żyć dla SIEBIE, może bez Niej, tylko zupełnie nie potrafisz sobie tego nawet wyobrazić na razie
Matjeden napisał/a:Mnie chodzi o proste określenie się co jest ważne lub ważniejsze w życiu.
Opowiedzenie się po którejś ze stron....
Wiele rzeczy ważnych jest w życiu : szczerość której tu nie ma , odwaga której tu brakuje, szacunek i dojrzałość za którym tęsknisz… Szczęście, które od Ciebie odpływa i którego utraty tak bardzo się obawiasz, że paraliżuje Cię podjęcie działania…
Matjeden napisał/a:W sumie jest chyba jeden problem, nie dotyczący tej sytuacji ale ogólnie...żona raczej nie wpuści mnie bardzo głęboko do swojego wnętrza...czasem przy jakieś głębszej rozmowie słyszałem..."ale po co w to wchodzić i o tym mówić, przecież jest dobrze"
Masz odpowiedź, sam zdiagnozowałeś, Ona nie wpuści Ciebie… A kogo chciałaby wpuścić ? Czy Ona w ogóle potrafi wpuścić ?
Matjeden napisał/a:Choć nurtuje mnie jedna myśl...co w przypadku , gdy jedna ze stron nie będzie czuła potrzeby głębszej refleksji czy też nie zechce opowiedzieć o tym co ją faktycznie boli i cieszy...czy to koniec ? przynajmniej na poziomie emocjonalnym ?
A czy kiedykolwiek było inaczej, istniała bliskość na poziomie emocjonalnym ?
Matjeden napisał/a:Gdzie jest trup ? ..no właśnie nie wiem gdzie jest...i gdzie może być ?...nie mam nawet jakiejś mapy lub wskazówek żeby go odszukać...wszystko niby ok lub nawet super...a jednak do dupy...
A może dwa trupy są ? Twój trup - bo czego Ty tak naprawdę chciałbyś od związku prócz tego żeby realizował codzienność jak ten, który tu opisujesz ? I Jej trup bo Ona wydaje się poszukująca odmiany – czyli czegoś jej brakuje…
Matjeden napisał/a:Po prostu zazdrość mnie do tego pchnęła bo nie byłem aż tak silny.
Tutaj masz diagnozę samego siebie – NIE silny
@Matjeden, ponad wszystko trzymasz się kurczowo tego, co do czego masz przekonanie, że to POSIADASZ… Ale co Ty właściwie masz ? Najwięcej to chyba : niepewności.
Czy na pewno TEJ kobiety potrzebujesz czy tylko nie potrafisz się od TEJ kobiety odwrócić ?