Umowa o rozdzielność majątkową ( przed ślubem tzw. intercyza, po ślubie umowa o rozdzielność majątkowa, klu jest takie samo zagadnienia) jest umową dotyczącą finansów w trakcie małżeństwa. Dodatkowo szkoda, ze większość wypowiadających się pań i panów nawet nie zaglądnęła do KRO (Kodeks Rodzinny i Opiekuńczy - rzecz ważniejsza do przyswojenia niż nauki przedmałżeńskie). W polskim systemie prawnym nie można skonstruować intercyzy na modłę amerykańską. Żadne umowy ala Tom Cruise-Katie Holmes nie wchodzą w grę. To nie Ameryka. Jeśli kobieta się chce zabezpieczyć to dla niej jest skierowana rozdzielność majątkową z wyrównaniem dorobku (art. 51 z indeksem (*znaczkiem) 4 i przepisy następne.
Rozumiem odczucia kobiet, nawet jeśli ich motywacja jest różna, bo prawo do odczuć ma każdy. Jak już mowa o samospełniającej się wróżbie to można dorzucić: Przezorny zawsze ubezpieczony jako odbicie tego. Tu już krystalizuje się problem- różne światopoglądy. Poza tym samospełniająca się wróżba to taka sama bajeczka, jak karma w wydaniu hinduskim (za zło kara itd). Jeśli już warto coś takiego popierać to karmę w wydaniu buddyjskim (wszystko to konsekwencja naszych wyborów). Jeśli ktoś wychodzi z motywacją, bo będzie rozwód to od razu wychodzi z brakiem wiary w powodzenie i rzadko, co się wtedy udaje. Konsekwencja naszych wyborów, a nie żadne złowróżbne przesądy.
Z resztą w świecie, w którym rozwody są normą (31,6%) to należy brać pod uwagę, że to może się i nam przydarzyć i mamy plan awaryjny, tylko, że to plan awaryjny, a nie plan główny. Jeśli nie wyjdzie to w miarę szybko i składnie się rozejdziemy. Kolejna kwestia, dlaczego potem mieć utrudnienia w dochodzeniu tego, co się wypracowało. Po prostu to jest uczciwe i sprawiedliwe.
Demonizuje się tu mężczyzn, przynajmniej część, ale część mężczyzn przy rozwodach zachowuje się z klasą, zostawiają dom rodzinny (odziedziczony po rodzicach) byłym żonom i wspólnym dzieciom. To z własnej woli. Od razu z takim pesymistycznym wyjściem do mężczyzn, jacy oni są źli. Są tacy i tacy, tak samo różni jak kobiety.
Dodatkowo nie wiem, po co demonizuje się układ po intercyzie. Kwestia finansów w życiu rodzinnym przyszłym będzie do dogadania i jest do rozpoznania przed małżeństwem. Jeśli ktoś jest szczodry, to czy z intercyzą, czy nie będzie dokładał się swobodnie do wspólnego gospodarstwa. Jeśli ktoś jest skąpy, to nawet wspólność majątkowa ustawowa nie pomoże, bo będzie robił tyle i tyle, ile trzeba i nic więcej.
Ja jestem uczciwy i od razu kobietom wykładam jakiego sobie związku życzę: mała emocjonalność, kompromisowość, uczciwość, sprawiedliwość i równouprawnienie.
Moja partnerka nie miała żadnych problemów, aby zaakceptować w przyszłości intercyzę, testy dna i finansowanie wspólnego życia proporcjonalnie do zarobków, przy czym potrafię być tradycjonalistą i gdyby w pewnym momencie zarabiała więcej, to chciałbym jako mężczyzna dokładać się bardziej. Co myślę o takiej kobiecie? Skarb, który rozumie równouprawnienie, jest uczciwa i sprawiedliwa i ma światopogląd zbieżny z moim. Bardzo dobrze to rokuje na przyszłość. Gdyby kobieta nie chciała intercyzy to po prostu uznałbym, że nie jest uczciwa, ale to są moje osobiste przekonania, mogłaby być najuczciwsza na świecie. Rozumiałbym, że ma negatywne odczucia, bo przywiązanie do tradycji, przełamanie konwenansów, ale to normalne, iż każdy pracuje na swoje konto, a cały dwojga majątek kumuluje się w jednym momencie, kiedy go przekazują w spadku dziecku/dzieciom, w chwili, gdy jedno, po czym drugie umiera. Przy czym ja uważam, że spokojnie mężczyzna może i powinien rozkładać rachunki proporcjonalnie do wspólnych zarobków i nie mieć nic przeciwko, aby pokrywać wszystko w chwili, gdy żona nie pracuje (macierzyństwo, bezrobocie), jest się w chorobie. Po prostu w podobnej sytuacji żona zachowa się symetrycznie. Tak samo, jak jestem za podziałem prac w domu 50/50.
Reasumując, dzisiejsze pary dobierają się, aby się dobrać zamiast dopasować się cechami, światopoglądem, a później wychodzą zgrzyty w tak trywialnych kwestiach, jak intercyza. Jeśli jest się dobranym odpowiednio to, albo się nie wychodzi z kwestią intercyzy, albo się z nią wychodzi, bo oboje mają takie same lub zbieżne przekonania. Nie trzeba nic tłumaczyć, bo nastawienie do intercyzy, testów dna, to kwestia charakterologiczna i poglądów. Z logicznego punktu widzenia intercyza jest słuszniejszym rozwiązaniem w dzisiejszych czasach, ale w grę wchodzą jeszcze wibracje w związku. Jeśli druga osoba zgodzi się, niespójnie ze sobą, to zrodzi się poczucie dyktatu i wymuszenia, a to fatalne podłoże pod wspólne życie. Wibracje w związku nie będą dobre.
On jest nowoczesny, przezorny. Ona tradycjonalistka, romantyczka. Słabe połączenie. To nic dobrego nie rokuje.
Ja od razu się uchylam od jakiejkolwiek repliki, bo to jest dyskusja na temat podejścia do świata, a każdy ma własny. Zaprezentowałem swój punkt widzenia i tyle.