No to masz super podejscie a Twoj partner jeszcze lepiej - przez cale zycie zyc w niepewnosci a nie ma nic gorszego w życiu, niż życie w niepewności. A jak wcześniej taki partner został już skrzywdzony przez partnerkę, to już w ogóle. Tak jak napisałem, dlatego jest jak jest. I nie ma się co dziwić skoro nawet małżonkowie mają przed sobą tajemnice.
Moim zdaniem zaufanie jest wtedy kiedy partner zna twoje hasła, piny itp. ale wiesz, że i tak z tego nie skorzysta we wścibskich celach.
Moim zdaniem zaufanie jest wtedy kiedy partner zna twoje hasła, piny itp. ale wiesz, że i tak z tego nie skorzysta we wścibskich celach.
O! Coś w tym jest.
Hmm myślę ze trochę przesadacie. Rozumiem ze czytanie czyis prywatnych głębokich myśli nie jest właściwe Ale robicie z tego największy dramat. Gdyby nie chciał żeby były ruszane schowalby je głębiej. Przyznam ze gdybym przypadkiem n atrafila na cokolwiek gdzie pojawił by się wpis dotyczący mojej osoby , jestem pewna ze przeczytalabym. Jestem pewna ze 95 procent osób przy przeczytalo. Choć część z nich szła by w zaparte ze nie czytało.
Dramatem jest jak teraz żyć. Z taką świadomością. I jak wielu z Was również uważam ze warto zacząć rozmawiać. Ale nie na zasadzie: czytałam twój pamiętnik ... co to ma znaczyć. Autorko powinnaś rozegrać to bardziej inteligentnie. Może to co pisał to tylko taki rozkminki A w rzeczywistości dochodzi z wniosku ze jednak chce Ciebie. Ja mam takie wrażenie ze z jednej strony twój partner rozdrapuje Stare rany -taka metoda na życie. Z drugiej wybrał Ciebie na partnerkę życiową. I może faktycznie nie ma takich motylow w brzuchu ... jednak nie zawsze wielkie WOW oznacza trwały i dobry związek oparty na partnerstwie.
No to masz super podejscie a Twoj partner jeszcze lepiej - przez cale zycie zyc w niepewnosci a nie ma nic gorszego w życiu, niż życie w niepewności. A jak wcześniej taki partner został już skrzywdzony przez partnerkę, to już w ogóle. Tak jak napisałem, dlatego jest jak jest. I nie ma się co dziwić skoro nawet małżonkowie mają przed sobą tajemnice.
rzecz w tym, ze nawet jak będziesz wszystko probował kontrolować - konta, poczte, telefon, komputer, czas pracy, czas wyjsc i wejsc
to nigdy nie bedziesz mogl miec pewnosci
mnie to nie przeszkadza, nawet po pierwszej zdradzie partnera nie chciałam stałych dostępów gdyż wiem, ze jesli chciałby mnie zdradzic, to by to zrobił i tak
serio - Twoje kontrolowanie niczego nie gwaratuje
nie masz pewności też w zadnej innej kwestii dotyczącej zycia
więc gdyby teraz partner mnie zdradzał, to bym go zwyczajnie pozegnała - bez kłotni, wypominania, bez stawiania waruków czy czegokolwiek innego
moze to wynika też z tego, ze nigdy nie bałam się zdrady samej w sobie, ani odejscia partnera do innej kobiety
zdrady - bo to partner straciłby fajną osobę (czyli mnie) - nie czułam też nigdy się gorsza z powodu zdrady
a odejscia - bo po co mi partner, który mnie oszukuje?
Pokonanis napisał/a:No to masz super podejscie a Twoj partner jeszcze lepiej - przez cale zycie zyc w niepewnosci a nie ma nic gorszego w życiu, niż życie w niepewności. A jak wcześniej taki partner został już skrzywdzony przez partnerkę, to już w ogóle. Tak jak napisałem, dlatego jest jak jest. I nie ma się co dziwić skoro nawet małżonkowie mają przed sobą tajemnice.
rzecz w tym, ze nawet jak będziesz wszystko probował kontrolować - konta, poczte, telefon, komputer, czas pracy, czas wyjsc i wejsc
to nigdy nie bedziesz mogl miec pewnoscimnie to nie przeszkadza, nawet po pierwszej zdradzie partnera nie chciałam stałych dostępów gdyż wiem, ze jesli chciałby mnie zdradzic, to by to zrobił i tak
serio - Twoje kontrolowanie niczego nie gwaratuje
nie masz pewności też w zadnej innej kwestii dotyczącej zyciawięc gdyby teraz partner mnie zdradzał, to bym go zwyczajnie pozegnała - bez kłotni, wypominania, bez stawiania waruków czy czegokolwiek innego
moze to wynika też z tego, ze nigdy nie bałam się zdrady samej w sobie, ani odejscia partnera do innej kobiety
zdrady - bo to partner straciłby fajną osobę (czyli mnie) - nie czułam też nigdy się gorsza z powodu zdrady
a odejscia - bo po co mi partner, który mnie oszukuje?
_v_ ale może być tak że do póki nie przeczytasz np w telefonie to nie będziesz wiedzieć czy ktoś Cię zdradza czy nie. A czasem możemy to podejrzewać ale bez haseł nigdy się nie dowiemy.
Ja np znam hasła mojego męża, jego fb jest zalogowany na moim telefonie, a mimo to nigdy niczego tam nie szukałam. Ufam mu i nie czułam takiej potrzeby. Ale! Gdyby zaczął zmieniać hasła wiedzialabym że coś jest nie tak. I tak przejawia się moja "kontrola" (oczywiście w drugą stronę działa to tak samo)
Ja raz przeczytałem zapiski ex na mój temat... czy to naruszenie jej prywatności? Może. Ale słowa, jakie o mnie padały... że jej ex był lepszy, że jej ex był jej miłością największą..że jej rodzice mieli mnie za nic.. Taki fałsz. Obłuda. Przyznaję, zabolało to jak cholera. I straciłem do niej zaufanie. Nie udało się tego odbudować. Za wielki ciężar był i świadomość fałszu.
Zaufanie to wielka sprawa. Tego nie kupisz w markecie po 1,99. Gdybym ufał, tak na prawdę, to podałbym hasła do poczty, FB i innych. Ale po co? Zaufanie szanuje prywatność.
Niedawno poznałem kobietę. Wielkie słowa o zaufaniu. Ale zaczęła za bardzo się wżerać mi w życie, prywatność, rozliczać mnie z kim byłem, gdzie, jak... Wystraszyłem się jej. Zacząłem kręcić, a ta napierała coraz bardziej. Zaufanie? Jak dla mnie to pewność, że druga osoba nie zrobi syfu, że mnie szanuje, czas i uczucia, jakimi ją darzę.
Nie rozumiem, jak można marnować czyjś czas, że mówi jedno, a za plecami pisze w pamiętniku, że ex jest lepszy.. Qrw... ludzie szanujmy się, jakieś zasady są. Jak masz mnie mieć na 2 miejscu to spadaj!
203 2017-10-03 11:43:34 Ostatnio edytowany przez josz (2017-10-03 11:45:59)
Hmm myślę ze trochę przesadacie. Rozumiem ze czytanie czyis prywatnych głębokich myśli nie jest właściwe Ale robicie z tego największy dramat. Gdyby nie chciał żeby były ruszane schowalby je głębiej. Przyznam ze gdybym przypadkiem n atrafila na cokolwiek gdzie pojawił by się wpis dotyczący mojej osoby , jestem pewna ze przeczytalabym. Jestem pewna ze 95 procent osób przy przeczytalo. Choć część z nich szła by w zaparte ze nie czytało.
Dramatem jest jak teraz żyć. Z taką świadomością. I jak wielu z Was również uważam ze warto zacząć rozmawiać. Ale nie na zasadzie: czytałam twój pamiętnik ... co to ma znaczyć. Autorko powinnaś rozegrać to bardziej inteligentnie. Może to co pisał to tylko taki rozkminki A w rzeczywistości dochodzi z wniosku ze jednak chce Ciebie. Ja mam takie wrażenie ze z jednej strony twój partner rozdrapuje Stare rany -taka metoda na życie. Z drugiej wybrał Ciebie na partnerkę życiową. I może faktycznie nie ma takich motylow w brzuchu ... jednak nie zawsze wielkie WOW oznacza trwały i dobry związek oparty na partnerstwie.
nemezis21, pominęłaś istotny fakt; zdrada i oszustwo. On w trakcie udawanej "szczęśliwej" relacji z autorką, zdradzał ją i szukał szczęścia z innymi. To nie istotne, że robił to w pierwszym roku ich znajomości. Perfidnie ją oszukiwał.
Być może, można zbudować trwały związek bez motyli w brzuchu, jednak zaufanie do partnera powinno być podstawą.
Ona ufała, bo była nieświadoma jego drugiego oblicza.
Obawiam się, że związek z człowiekiem, który ciągle kocha swoją ex, dla którego relacja z aktualną partnerką jest tylko "marnym pyłem" (jego cytat), który szuka okazji do...właśnie tych motyli w brzuchu (zdradzając), byłby ogromna pomyłką i życiem jak na beczce prochu.
Już wcześniej o tym wspomniałam, inne osoby także, że gdyby jego ex kiwnęła tylko palcem (to nieistotne, że pewnie tego nie zrobi), zostawiłby autorkę bez większych skrupułów.
W każdyn związku może zdarzyć się zdrada, zauroczenie kimś innym (to też zdrada), jednak świadomy związek z kimś już zakochanym w innej, to porażka.
Pokonanis napisał/a:No to masz super podejscie a Twoj partner jeszcze lepiej - przez cale zycie zyc w niepewnosci a nie ma nic gorszego w życiu, niż życie w niepewności. A jak wcześniej taki partner został już skrzywdzony przez partnerkę, to już w ogóle. Tak jak napisałem, dlatego jest jak jest. I nie ma się co dziwić skoro nawet małżonkowie mają przed sobą tajemnice.
rzecz w tym, ze nawet jak będziesz wszystko probował kontrolować - konta, poczte, telefon, komputer, czas pracy, czas wyjsc i wejsc
to nigdy nie bedziesz mogl miec pewnoscimnie to nie przeszkadza, nawet po pierwszej zdradzie partnera nie chciałam stałych dostępów gdyż wiem, ze jesli chciałby mnie zdradzic, to by to zrobił i tak
serio - Twoje kontrolowanie niczego nie gwaratuje
nie masz pewności też w zadnej innej kwestii dotyczącej zyciawięc gdyby teraz partner mnie zdradzał, to bym go zwyczajnie pozegnała - bez kłotni, wypominania, bez stawiania waruków czy czegokolwiek innego
moze to wynika też z tego, ze nigdy nie bałam się zdrady samej w sobie, ani odejscia partnera do innej kobiety
zdrady - bo to partner straciłby fajną osobę (czyli mnie) - nie czułam też nigdy się gorsza z powodu zdrady
a odejscia - bo po co mi partner, który mnie oszukuje?
Ja nie mówię, że chcę cokolwiek kontrolować. Chodzi o to, że muszę gdzieś zadzwonić, bach, nie ma nic na koncie, biorę telefon żony i bez problemu dzwonię. A nie jakieś hasła itp. Co do zdrady, przede wszystkim trzeba to przeżyć, żeby chociaż mieć pojęcie, co to za ból. To nie to co widzimy w "Dlaczego ja". Druga sprawa, faceci bardziej przeżywają zdradę.
_v_ napisał/a:Pokonanis napisał/a:No to masz super podejscie a Twoj partner jeszcze lepiej - przez cale zycie zyc w niepewnosci a nie ma nic gorszego w życiu, niż życie w niepewności. A jak wcześniej taki partner został już skrzywdzony przez partnerkę, to już w ogóle. Tak jak napisałem, dlatego jest jak jest. I nie ma się co dziwić skoro nawet małżonkowie mają przed sobą tajemnice.
rzecz w tym, ze nawet jak będziesz wszystko probował kontrolować - konta, poczte, telefon, komputer, czas pracy, czas wyjsc i wejsc
to nigdy nie bedziesz mogl miec pewnoscimnie to nie przeszkadza, nawet po pierwszej zdradzie partnera nie chciałam stałych dostępów gdyż wiem, ze jesli chciałby mnie zdradzic, to by to zrobił i tak
serio - Twoje kontrolowanie niczego nie gwaratuje
nie masz pewności też w zadnej innej kwestii dotyczącej zyciawięc gdyby teraz partner mnie zdradzał, to bym go zwyczajnie pozegnała - bez kłotni, wypominania, bez stawiania waruków czy czegokolwiek innego
moze to wynika też z tego, ze nigdy nie bałam się zdrady samej w sobie, ani odejscia partnera do innej kobiety
zdrady - bo to partner straciłby fajną osobę (czyli mnie) - nie czułam też nigdy się gorsza z powodu zdrady
a odejscia - bo po co mi partner, który mnie oszukuje?_v_ ale może być tak że do póki nie przeczytasz np w telefonie to nie będziesz wiedzieć czy ktoś Cię zdradza czy nie. A czasem możemy to podejrzewać ale bez haseł nigdy się nie dowiemy.
Ja np znam hasła mojego męża, jego fb jest zalogowany na moim telefonie, a mimo to nigdy niczego tam nie szukałam. Ufam mu i nie czułam takiej potrzeby. Ale! Gdyby zaczął zmieniać hasła wiedzialabym że coś jest nie tak. I tak przejawia się moja "kontrola" (oczywiście w drugą stronę działa to tak samo)
owszem, może być
np. ja tak bardzo ufałam mojemu przedostatniemu partnerowi, że nawet nagie zdjęcia naszej znajomej w naszym aparacie mnie nie zaalarmowały (serio!)
on powiedział, ze pozyczył jej i jej chłopakowi aparat i pewnie nie skasowali
nigdy go nie przyłapałam na kłamstwie, więc uwierzyłam i w to tłumaczenie
i nie drążyłam dalej - serio
dopiero po latach wyszło, że to jednak była zdrada
przy ostatnim partnerze juz stosowałam zasadę ograniczonego zaufania i nie wierzylam w słowa
206 2017-10-03 12:16:05 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-10-03 12:16:43)
Jeżeli dowodem zaufania w związku ma być dostępność do czyjejś korespondencji w sensie stałym, nie mówię o przypadkowym pozyskaniu jakiejś informacji, to ja dziękuję za taki związek.
Już sam fakt, że masz wątpliwości, że partner Cię oszukuje, jest sygnałem alarmowym.
Tych wątpliwości można się pozbyć lub często niestety je potwierdzić bez łamania prywatności, rozmawiając otwarcie.
Jeżeli Pokonanis Twoja partnerka to akceptuje i dobrze jej z tym, to Wasza sprawa. Jeżeli się z tym dusi a Tobie zdaje się, że wszystko gra, to niebawem się dowiesz.
Jeżeli dowodem zaufania w związku ma być dostępność do czyjejś korespondencji w sensie stałym, nie mówię o przypadkowym pozyskaniu jakiejś informacji, to ja dziękuję za taki związek.
Już sam fakt, że masz wątpliwości, że partner Cię oszukuje, jest sygnałem alarmowym.
Tych wątpliwości można się pozbyć lub często niestety je potwierdzić bez łamania prywatności, rozmawiając otwarcie.
Jeżeli Pokonanis Twoja partnerka to akceptuje i dobrze jej z tym, to Wasza sprawa. Jeżeli się z tym dusi a Tobie zdaje się, że wszystko gra, to niebawem się dowiesz.
nie zgodzę się do końca z tym rozmawianiem
wystarczy ze poczytasz sobie wątki tutaj na forum
KAŻDY zdradzacz kłamie - bez wyjątku
jesli nie masz w rękach twardych dowodów, to bedzie ci próbował wmówić wszystko
od - to nie to co myślisz, po - to tylko było jedno spotkanie bez seksu
zresztą nawet jak się ma te dowody, to zdradzacze rżną głupa i idą w zaparte, ze nic się nie wydarzyło
rozmawiać to można z kimś, kto jest uczciwy
208 2017-10-03 12:28:35 Ostatnio edytowany przez Pokonanis (2017-10-03 12:29:27)
Jeżeli dowodem zaufania w związku ma być dostępność do czyjejś korespondencji w sensie stałym, nie mówię o przypadkowym pozyskaniu jakiejś informacji, to ja dziękuję za taki związek.
Już sam fakt, że masz wątpliwości, że partner Cię oszukuje, jest sygnałem alarmowym.
Tych wątpliwości można się pozbyć lub często niestety je potwierdzić bez łamania prywatności, rozmawiając otwarcie.
Jeżeli Pokonanis Twoja partnerka to akceptuje i dobrze jej z tym, to Wasza sprawa. Jeżeli się z tym dusi a Tobie zdaje się, że wszystko gra, to niebawem się dowiesz.
Ta, już się dowiedziałem, i właśnie przez tą, jak to szlachetnie nazywacie (kobiety), prywatność. Rozmowy? Pod warunkiem, że obie strony chcą rozmawiać.
209 2017-10-03 12:31:54 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-10-03 12:33:15)
Ela210 napisał/a:Jeżeli dowodem zaufania w związku ma być dostępność do czyjejś korespondencji w sensie stałym, nie mówię o przypadkowym pozyskaniu jakiejś informacji, to ja dziękuję za taki związek.
Już sam fakt, że masz wątpliwości, że partner Cię oszukuje, jest sygnałem alarmowym.
Tych wątpliwości można się pozbyć lub często niestety je potwierdzić bez łamania prywatności, rozmawiając otwarcie.
Jeżeli Pokonanis Twoja partnerka to akceptuje i dobrze jej z tym, to Wasza sprawa. Jeżeli się z tym dusi a Tobie zdaje się, że wszystko gra, to niebawem się dowiesz.nie zgodzę się do końca z tym rozmawianiem
wystarczy ze poczytasz sobie wątki tutaj na forum
KAŻDY zdradzacz kłamie - bez wyjątkujesli nie masz w rękach twardych dowodów, to bedzie ci próbował wmówić wszystko
od - to nie to co myślisz, po - to tylko było jedno spotkanie bez seksu
zresztą nawet jak się ma te dowody, to zdradzacze rżną głupa i idą w zaparte, ze nic się nie wydarzyłorozmawiać to można z kimś, kto jest uczciwy
Jaki jest sens bycia z kimś, komu się nie wierzy na SŁOWO?
Nie szkoda energii na sprawdzanie?
Nie potępiam tu tych, którzy okazjonalnie coś tam sprawdzili w emocjach, czy żeby zabezpieczyć swoje interesy- np rozwód z orzekaniem o winie.
Ale pernamentny stan niezaufania to piekło, nie życie.
I jak ktoś zauważył, można pokazować maile, mieć 2 telefony itp...
210 2017-10-03 12:34:30 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-10-03 12:35:21)
faceci bardziej przeżywają zdradę.
Skąd ta pewność? Masz na to jakieś badania, własne lub cudze?
Z czego wynika twoje rozróżnienie na "kobiece" i "męskie" przeżywanie zdrady?
Czy moźe faceci są bardziej wrażliwi a po kobietach zdrada spływa jak po kaczce?
A może kobiety nie rozumieją co się właściwie dzieje i tylko faceci są w stanie ogarnąć złożoność tematu zdrady i w ślad za tym odczuwanie?
Ela210 napisał/a:Jeżeli dowodem zaufania w związku ma być dostępność do czyjejś korespondencji w sensie stałym, nie mówię o przypadkowym pozyskaniu jakiejś informacji, to ja dziękuję za taki związek.
Już sam fakt, że masz wątpliwości, że partner Cię oszukuje, jest sygnałem alarmowym.
Tych wątpliwości można się pozbyć lub często niestety je potwierdzić bez łamania prywatności, rozmawiając otwarcie.
Jeżeli Pokonanis Twoja partnerka to akceptuje i dobrze jej z tym, to Wasza sprawa. Jeżeli się z tym dusi a Tobie zdaje się, że wszystko gra, to niebawem się dowiesz.Ta, już się dowiedziałem, i właśnie przez tą, jak to szlachetnie nazywacie (kobiety), prywatność. Rozmowy? Pod warunkiem, że obie strony chcą rozmawiać.
Jak druga strona nie chce rozmawiać, to jej nie zmusisz. Co niby chciałbyś uzyskać kontrolowaniem?
To przypominałoby zbieranie wody mopem z podłogi, zamiast zakręcenia kurka z przelewającego się kranu.
212 2017-10-03 12:39:29 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-10-03 12:39:56)
Moim zdaniem zaufanie jest wtedy kiedy partner zna twoje hasła, piny itp. ale wiesz, że i tak z tego nie skorzysta we wścibskich celach.
Żółwik
Wiem, że partner nie zajrzy w niecnych celach i nie skorzysta ze znajomości haseł i pinów, gdyż wiem, że szanuje mnie i moje prawo do odrębności i własnych spraw, w które niekoniecznie chcę go angażować.
Pokonanis napisał/a:faceci bardziej przeżywają zdradę.
Skąd ta pewność? Masz na to jakieś badania, własne lub cudze?
Z czego wynika twoje rozróżnienie na "kobiece" i "męskie" przeżywanie zdrady?
Czy moźe faceci są bardziej wrażliwi a po kobietach zdrada spływa jak po kaczce?
A może kobiety nie rozumieją co się właściwie dzieje i tylko faceci są w stanie ogarnąć złożoność tematu zdrady i w ślad za tym odczuwanie?
Badania, ale nie tylko. Bierze się to m.in. z męskiego ego i budowy ciała... no dosadniej tego tu nie napiszę. Tak czy siak, niezależnie czy kobieta, czy facet, zdrada jest czymś strasznym i bardzo bolesnym.
214 2017-10-03 12:43:43 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-10-03 12:47:36)
summerka88 napisał/a:Pokonanis napisał/a:faceci bardziej przeżywają zdradę.
Skąd ta pewność? Masz na to jakieś badania, własne lub cudze?
Z czego wynika twoje rozróżnienie na "kobiece" i "męskie" przeżywanie zdrady?
Czy moźe faceci są bardziej wrażliwi a po kobietach zdrada spływa jak po kaczce?
A może kobiety nie rozumieją co się właściwie dzieje i tylko faceci są w stanie ogarnąć złożoność tematu zdrady i w ślad za tym odczuwanie?Badania, ale nie tylko. Bierze się to m.in. z męskiego ego i budowy ciała... no dosadniej tego tu nie napiszę. Tak czy siak, niezależnie czy kobieta, czy facet, zdrada jest czymś strasznym i bardzo bolesnym.
Przytocz tutaj link do tych badań. Bo jak na moją wiedzę nie masz pojęcia o tym, co mówisz. Zdaje się, źe mieszasz pojęcia zdrady fizycznej i emocjonalnej i która płeć bardziej którą odczuwa
EDIT:
Tak z ciekawości,możesz podasz tutaj różnicę anatomiczną w budowie ciała kobiet i mężczyzn, która to determinuje odczuwanie zdrady.
Rozumiem, że kobiety nie mają ego, więc nie odczuwają zdrady tak ja mężczyźni? Czyż tak?
nemezis21 napisał/a:Hmm myślę ze trochę przesadacie. Rozumiem ze czytanie czyis prywatnych głębokich myśli nie jest właściwe Ale robicie z tego największy dramat. Gdyby nie chciał żeby były ruszane schowalby je głębiej. Przyznam ze gdybym przypadkiem n atrafila na cokolwiek gdzie pojawił by się wpis dotyczący mojej osoby , jestem pewna ze przeczytalabym. Jestem pewna ze 95 procent osób przy przeczytalo. Choć część z nich szła by w zaparte ze nie czytało.
Dramatem jest jak teraz żyć. Z taką świadomością. I jak wielu z Was również uważam ze warto zacząć rozmawiać. Ale nie na zasadzie: czytałam twój pamiętnik ... co to ma znaczyć. Autorko powinnaś rozegrać to bardziej inteligentnie. Może to co pisał to tylko taki rozkminki A w rzeczywistości dochodzi z wniosku ze jednak chce Ciebie. Ja mam takie wrażenie ze z jednej strony twój partner rozdrapuje Stare rany -taka metoda na życie. Z drugiej wybrał Ciebie na partnerkę życiową. I może faktycznie nie ma takich motylow w brzuchu ... jednak nie zawsze wielkie WOW oznacza trwały i dobry związek oparty na partnerstwie.nemezis21, pominęłaś istotny fakt; zdrada i oszustwo. On w trakcie udawanej "szczęśliwej" relacji z autorką, zdradzał ją i szukał szczęścia z innymi. To nie istotne, że robił to w pierwszym roku ich znajomości. Perfidnie ją oszukiwał.
Być może, można zbudować trwały związek bez motyli w brzuchu, jednak zaufanie do partnera powinno być podstawą.
Ona ufała, bo była nieświadoma jego drugiego oblicza.
Obawiam się, że związek z człowiekiem, który ciągle kocha swoją ex, dla którego relacja z aktualną partnerką jest tylko "marnym pyłem" (jego cytat), który szuka okazji do...właśnie tych motyli w brzuchu (zdradzając), byłby ogromna pomyłką i życiem jak na beczce prochu.
Już wcześniej o tym wspomniałam, inne osoby także, że gdyby jego ex kiwnęła tylko palcem (to nieistotne, że pewnie tego nie zrobi), zostawiłby autorkę bez większych skrupułów.
W każdyn związku może zdarzyć się zdrada, zauroczenie kimś innym (to też zdrada), jednak świadomy związek z kimś już zakochanym w innej, to porażka.
Tylko ze ten facet nie zachowuje się tak jakby była zwykłym pyłem. To on zaangażował temat wspólnego mieszkania a teraz do tego dąży.
Nie pomijam faktu zdrady i oszustwa. Z tym autorką musi uporać się sama.
216 2017-10-03 12:52:22 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-10-03 12:55:24)
Pokonanis napisał/a:summerka88 napisał/a:Skąd ta pewność? Masz na to jakieś badania, własne lub cudze?
Z czego wynika twoje rozróżnienie na "kobiece" i "męskie" przeżywanie zdrady?
Czy moźe faceci są bardziej wrażliwi a po kobietach zdrada spływa jak po kaczce?
A może kobiety nie rozumieją co się właściwie dzieje i tylko faceci są w stanie ogarnąć złożoność tematu zdrady i w ślad za tym odczuwanie?Badania, ale nie tylko. Bierze się to m.in. z męskiego ego i budowy ciała... no dosadniej tego tu nie napiszę. Tak czy siak, niezależnie czy kobieta, czy facet, zdrada jest czymś strasznym i bardzo bolesnym.
Przytocz tutaj link do tych badań. Bo jak na moją wiedzę nie masz pojęcia o tym, co mówisz. Zdaje się, źe mieszasz pojęcia zdrady fizycznej i emocjonalnej i która płeć bardziej którą odczuwa
EDIT:
Tak z ciekawości,możesz podasz tutaj różnicę anatomiczną w budowie ciała kobiet i mężczyzn, która to determinuje odczuwanie zdrady.
Rozumiem, że kobiety nie mają ego, więc nie odczuwają zdrady tak ja mężczyźni? Czyż tak?
E tam ego..
Nie mają penisa...
Nie wiem czy ma sens rozmowa z Mr Pokonanis, bo mam wrażenie, że zbiera się tu do sparingu.., skoro ze swoją kobietą nie ma odwagi.
_v_ napisał/a:Ela210 napisał/a:Jeżeli dowodem zaufania w związku ma być dostępność do czyjejś korespondencji w sensie stałym, nie mówię o przypadkowym pozyskaniu jakiejś informacji, to ja dziękuję za taki związek.
Już sam fakt, że masz wątpliwości, że partner Cię oszukuje, jest sygnałem alarmowym.
Tych wątpliwości można się pozbyć lub często niestety je potwierdzić bez łamania prywatności, rozmawiając otwarcie.
Jeżeli Pokonanis Twoja partnerka to akceptuje i dobrze jej z tym, to Wasza sprawa. Jeżeli się z tym dusi a Tobie zdaje się, że wszystko gra, to niebawem się dowiesz.nie zgodzę się do końca z tym rozmawianiem
wystarczy ze poczytasz sobie wątki tutaj na forum
KAŻDY zdradzacz kłamie - bez wyjątkujesli nie masz w rękach twardych dowodów, to bedzie ci próbował wmówić wszystko
od - to nie to co myślisz, po - to tylko było jedno spotkanie bez seksu
zresztą nawet jak się ma te dowody, to zdradzacze rżną głupa i idą w zaparte, ze nic się nie wydarzyłorozmawiać to można z kimś, kto jest uczciwy
Jaki jest sens bycia z kimś, komu się nie wierzy na SŁOWO?
Nie szkoda energii na sprawdzanie?
Nie potępiam tu tych, którzy okazjonalnie coś tam sprawdzili w emocjach, czy żeby zabezpieczyć swoje interesy- np rozwód z orzekaniem o winie.
Ale pernamentny stan niezaufania to piekło, nie życie.
I jak ktoś zauważył, można pokazować maile, mieć 2 telefony itp...
chodzi o to, ze w same słowa nie wierzę - czyli jak miałabym znowu nagie zdjęcia mojej znajomej w naszym aparacie, to sorry, ale już bym nie uwierzyła w słowa, ze to nie to co myślę
tak jak mówiłam, nigdy nie sprawdzałam non stop, ani nie miałam dostępów
ale jak coś mi się nie zgadzało, to owszem - sprawdzałam
i wcale nie mam wyrzutów sumienia z tego powodu
prawdopodobnie też przez zdrady ostatniego partnera non stop chorowałam na grzybice pochwy i nie mogłam się wyleczyć (on też się leczył - a potem bzykał te same kochanki i tak to się pewnie toczyło)
więc sorry, ale teraz uwazam, ze moje zdrowie i dobrostan są wazniejsze niż czyjes dobre samopoczucie, albo jego foch, ze mu nie ufam, albo ze sprawdziłam komórkę
sprawdziłam dwa razy - i dwa razy miałam rację, ze mnie zdradzał
pytanie tylko ile razy nie posłuchałam swojej intuicji i dałam sobie wmówić, ze nic nie było
Jeżeli dowodem zaufania w związku ma być dostępność do czyjejś korespondencji w sensie stałym, nie mówię o przypadkowym pozyskaniu jakiejś informacji, to ja dziękuję za taki związek.
Już sam fakt, że masz wątpliwości, że partner Cię oszukuje, jest sygnałem alarmowym.
Tych wątpliwości można się pozbyć lub często niestety je potwierdzić bez łamania prywatności, rozmawiając otwarcie.
Jeżeli Pokonanis Twoja partnerka to akceptuje i dobrze jej z tym, to Wasza sprawa. Jeżeli się z tym dusi a Tobie zdaje się, że wszystko gra, to niebawem się dowiesz.
Ela chyba nie rozrozniasz. To że mam dostęp do korespondencji mojego męża, to nie znaczy że ją czytam bez jego pozwolenia. To jest jego prywatność. A zaufanie w tym przypadku objawia się tym, że paradoksalnie mam do tego dostęp. I on mi ufa że ot tak nie będę tego czytać.
summerka88 napisał/a:Pokonanis napisał/a:Badania, ale nie tylko. Bierze się to m.in. z męskiego ego i budowy ciała... no dosadniej tego tu nie napiszę. Tak czy siak, niezależnie czy kobieta, czy facet, zdrada jest czymś strasznym i bardzo bolesnym.
Przytocz tutaj link do tych badań. Bo jak na moją wiedzę nie masz pojęcia o tym, co mówisz. Zdaje się, źe mieszasz pojęcia zdrady fizycznej i emocjonalnej i która płeć bardziej którą odczuwa
EDIT:
Tak z ciekawości,możesz podasz tutaj różnicę anatomiczną w budowie ciała kobiet i mężczyzn, która to determinuje odczuwanie zdrady.
Rozumiem, że kobiety nie mają ego, więc nie odczuwają zdrady tak ja mężczyźni? Czyż tak?E tam ego..
Nie mają penisa...
Nie wiem czy ma sens rozmowa z Mr Pokonanis, bo mam wrażenie, że zbiera się tu do sparingu.., skoro ze swoją kobietą nie ma odwagi.
Masz rację, bo Pokonanis znikł, gdy został poproszony o rozwinięcie swojej przełomowej dla ludzkości teorii o odczuwaniu
220 2017-10-03 13:15:23 Ostatnio edytowany przez Pokonanis (2017-10-03 13:17:03)
summerka88 napisał/a:Pokonanis napisał/a:Badania, ale nie tylko. Bierze się to m.in. z męskiego ego i budowy ciała... no dosadniej tego tu nie napiszę. Tak czy siak, niezależnie czy kobieta, czy facet, zdrada jest czymś strasznym i bardzo bolesnym.
Przytocz tutaj link do tych badań. Bo jak na moją wiedzę nie masz pojęcia o tym, co mówisz. Zdaje się, źe mieszasz pojęcia zdrady fizycznej i emocjonalnej i która płeć bardziej którą odczuwa
EDIT:
Tak z ciekawości,możesz podasz tutaj różnicę anatomiczną w budowie ciała kobiet i mężczyzn, która to determinuje odczuwanie zdrady.
Rozumiem, że kobiety nie mają ego, więc nie odczuwają zdrady tak ja mężczyźni? Czyż tak?E tam ego..
Nie mają penisa...
Nie wiem czy ma sens rozmowa z Mr Pokonanis, bo mam wrażenie, że zbiera się tu do sparingu.., skoro ze swoją kobietą nie ma odwagi.
Ze swoją kobietą? To już skończone.
Od razu odpiszę Eli -dwa lata temu się tym wszystkim interesowałem. Teraz to już wiesz, wyleczyłem się ze zdrady. A zdrada to zdrada, fizyczna, emocjonalna, jeden pies. Jest dzymś złym i tyle
221 2017-10-03 13:15:26 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-10-03 13:21:15)
Ela210 napisał/a:Jeżeli dowodem zaufania w związku ma być dostępność do czyjejś korespondencji w sensie stałym, nie mówię o przypadkowym pozyskaniu jakiejś informacji, to ja dziękuję za taki związek.
Już sam fakt, że masz wątpliwości, że partner Cię oszukuje, jest sygnałem alarmowym.
Tych wątpliwości można się pozbyć lub często niestety je potwierdzić bez łamania prywatności, rozmawiając otwarcie.
Jeżeli Pokonanis Twoja partnerka to akceptuje i dobrze jej z tym, to Wasza sprawa. Jeżeli się z tym dusi a Tobie zdaje się, że wszystko gra, to niebawem się dowiesz.Ela chyba nie rozrozniasz. To że mam dostęp do korespondencji mojego męża, to nie znaczy że ją czytam bez jego pozwolenia. To jest jego prywatność. A zaufanie w tym przypadku objawia się tym, że paradoksalnie mam do tego dostęp. I on mi ufa że ot tak nie będę tego czytać.
Malineczko- ja też mam dostęp. Tylko że ja go naprawdę nie potrzebuję i wszystko mi jedno czy mąż ma tam hasła, czy nie
Nie wyobrażam też sobie, by On przeglądał mój telefon, czy laptop.
Ja nie mam haseł, nie potrzebuję.
On też nie ma teraz, bo z własnej inicjatywy mi o tym powiedział, ale przysięgam, nie miało to dla mnie żadnego znaczenia- odnotowana informacja.
Najważniejsze jest to, czy ja czujemy zaufanie czy nie
Ela210 napisał/a:summerka88 napisał/a:Przytocz tutaj link do tych badań. Bo jak na moją wiedzę nie masz pojęcia o tym, co mówisz. Zdaje się, źe mieszasz pojęcia zdrady fizycznej i emocjonalnej i która płeć bardziej którą odczuwa
EDIT:
Tak z ciekawości,możesz podasz tutaj różnicę anatomiczną w budowie ciała kobiet i mężczyzn, która to determinuje odczuwanie zdrady.
Rozumiem, że kobiety nie mają ego, więc nie odczuwają zdrady tak ja mężczyźni? Czyż tak?E tam ego..
Nie mają penisa...
Nie wiem czy ma sens rozmowa z Mr Pokonanis, bo mam wrażenie, że zbiera się tu do sparingu.., skoro ze swoją kobietą nie ma odwagi.Ze swoją kobietą? To już skończone.
Od razu odpiszę Eli -dwa lata temu się tym wszystkim interesowałem. Teraz to już wiesz, wyleczyłem się ze zdrady. A zdrada to zdrada, fizyczna, emocjonalna, jeden pies. Jest dzymś złym i tyle
Hahaha.. Jak mnie bolała ósemka i została wyrwana, nie nazwałam tego wyleczeniem.
Ze zdrady to może wyleczyć się zdradzacz- no chyba że tak było w Twoim przypadku- wtedy gratulacje:)
No skoro wyrwałaś ósemkę, to chyba się wyleczyłaś co? No bo nie kapuję. Co, tesknisz za tą ósemką? Brakuje Ci jej? I nie, nigdy nie dopuściłem się zdrady.
No skoro wyrwałaś ósemkę, to chyba się wyleczyłaś co? No bo nie kapuję. Co, tesknisz za tą ósemką? Brakuje Ci jej? I nie, nigdy nie dopuściłem się zdrady.
A ty ślubowałeś celibat?
Bo mi ósemka już nie wyrośnie...
Ela210 napisał/a:summerka88 napisał/a:Przytocz tutaj link do tych badań. Bo jak na moją wiedzę nie masz pojęcia o tym, co mówisz. Zdaje się, źe mieszasz pojęcia zdrady fizycznej i emocjonalnej i która płeć bardziej którą odczuwa
EDIT:
Tak z ciekawości,możesz podasz tutaj różnicę anatomiczną w budowie ciała kobiet i mężczyzn, która to determinuje odczuwanie zdrady.
Rozumiem, że kobiety nie mają ego, więc nie odczuwają zdrady tak ja mężczyźni? Czyż tak?E tam ego..
Nie mają penisa...
Nie wiem czy ma sens rozmowa z Mr Pokonanis, bo mam wrażenie, że zbiera się tu do sparingu.., skoro ze swoją kobietą nie ma odwagi.Ze swoją kobietą? To już skończone.
Od razu odpiszę Eli -dwa lata temu się tym wszystkim interesowałem. Teraz to już wiesz, wyleczyłem się ze zdrady. A zdrada to zdrada, fizyczna, emocjonalna, jeden pies. Jest dzymś złym i tyle
Sama zdrada nie zawsze jest czymś złym.
Czasem wręcz przeciwnie, może uratować związek.
To są trudne i skomplikowane tematy. Tak, jak relacje międzyludzkie. Tu nie ma reguł.
Pokonanis napisał/a:No skoro wyrwałaś ósemkę, to chyba się wyleczyłaś co? No bo nie kapuję. Co, tesknisz za tą ósemką? Brakuje Ci jej? I nie, nigdy nie dopuściłem się zdrady.
A ty ślubowałeś celibat?
Bo mi ósemka już nie wyrośnie...
Haha, dobre! No w ten sposób nie pomyślałem
Cyngli żartujesz sobie? Ponad pół roku dochodziłem do siebie, schudłem ponad 20kg, przez 3 miesiące spałem po 2-3 godziny... rzeczywiście nie jest czymś złym, w końcu schudłem (teraz się z tego śmieje, ale wtedy nie było mi do śmiechu).
Ela210 napisał/a:Pokonanis napisał/a:No skoro wyrwałaś ósemkę, to chyba się wyleczyłaś co? No bo nie kapuję. Co, tesknisz za tą ósemką? Brakuje Ci jej? I nie, nigdy nie dopuściłem się zdrady.
A ty ślubowałeś celibat?
Bo mi ósemka już nie wyrośnie...Haha, dobre! No w ten sposób nie pomyślałem
Cyngli żartujesz sobie? Ponad pół roku dochodziłem do siebie, schudłem ponad 20kg, przez 3 miesiące spałem po 2-3 godziny... rzeczywiście nie jest czymś złym, w końcu schudłem
(teraz się z tego śmieje, ale wtedy nie było mi do śmiechu).
Nie, nie żartuję.
Znam wiele przypadków, gdzie zdrada i jej wyjście na jaw uratowało wieloletnie małżeństwo.
Czasem zdrada uświadamia ludziom, co tracą. Czego tak naprawdę chcą.
Fakt, że Tobie zdrada w niczym nie pomogła, jeszcze nie oznacza, że innym też nie pomoże. Nie jesteś jedynym facetem, który został oszukany i zdradzony, więc się tak nie zachowuj. Są w życiu gorsze tragedie - wypadki, śmierć.
Może to co pisał to tylko taki rozkminki A w rzeczywistości dochodzi z wniosku ze jednak chce Ciebie. Ja mam takie wrażenie ze z jednej strony twój partner rozdrapuje Stare rany -taka metoda na życie. Z drugiej wybrał Ciebie na partnerkę życiową. I może faktycznie nie ma takich motylow w brzuchu ... jednak nie zawsze wielkie WOW oznacza trwały i dobry związek oparty na partnerstwie.
Właśnie myślę podobnie i dlatego też zbulwersowała mnie sama sytuacja czytania pamiętnika. Ja w swoim też zapisuję moje rozkminy, moje wątpliwości dot. partnera, czy jak się wkurze na niego i on, gdyby to przeczytał, też mógłby sobie czasem diabli wiedzą, co, pomyśleć. A tak naprawdę, to nie ma aż takiego znaczenia i nie jest tak źle jak wygląda - to są moje lęki, moja skłonność do robienia dramatu i przesadzania. I właśnie po to piszę - by ochłonąć. To nie jest 100% prawdy. I gdyby dajmy na to mój partner to przeczytał, po czy wkurzyłby się na mnie, ja bym mu to wyjaśniła tak jak powyżej i on by przyjął te wyjaśnienia, to w tym momencie ja pozostaje wkurzona, bo w pamiętniku są rzeczy nie tylko dot. partnera, ale też inne sprawy, moje myśli, moje lęki, moje marzenia - o których mu nie mówię. A on to sobie przeczytał, a ja czuję się z tym... nawet nie wiem, jak. Obdarta z prywatności. Wiem, że pewnie zaraz ktoś wyskoczy, ze w związku nie ma tajemnic i że nie mam prawa mieć własnych myśli, którymi nie dzielę się z partnerem - taka "policja myśli" - ale ja takich związków nie uznaję. Nie chcę ani nie muszę dzielić się wszystkim.
I jak ktoś wyżej pisał - facetowi należy się rozmowa i wyjaśnienia. W końcu byli razem dwa dobre lata i nagle poszło to w niepamięć, bo autorka coś tam przeczytała, coś, co jak pisałam wyzej może być tylko jego rozkminą, niepewnością, a jakimś sposobem 2h lektury przekreśliły wszystko, co dobre między nimi.
229 2017-10-03 18:17:30 Ostatnio edytowany przez Pokonanis (2017-10-03 18:21:21)
Fakt, że Tobie zdrada w niczym nie pomogła, jeszcze nie oznacza, że innym też nie pomoże. Nie jesteś jedynym facetem, który został oszukany i zdradzony, więc się tak nie zachowuj. Są w życiu gorsze tragedie - wypadki, śmierć.
Kiedyś czytałem, że ból po zdradzie jest porównywalny a często gorszy, od bólu po stracie kogoś bliskiego. I zgadzam się z tym w 100% W tym samym artykule wypowiadała się kobieta, dla której zdrada męża była czymś gorszym od śmierci własnego dziecka (najpierw straciła 7 letniego syna a parę lat później dowiedziała się o zdradzie męża). Prawda jest taka, że KAŻDY odczuwa to inaczej. To tak jak z chorobami - nie ma dwóch identycznych przypadków. I w sumie nie bardzo zgadzam się z Tobą z tym, co piszesz odnośnie straty - dla mnie to brzmi jak "nie wyszło mi z kochankiem, to zostaję z mężem, może mi wybaczy". A mój przypadek może kiedyś tu opiszę, bo już trochę wątków poczytałem, ale na takie coś, co spotało mnie jeszcze nie trafiłem
Nie chodzi o ''nie wyszło mi z kochankiem, to wracam do męża''.
Chodzi bardziej o ''kurczę, doszło do zdrady, ale to był błąd. Kocham partnera/partnerkę i chcę wszystko naprawić'' albo ''kurczę, partner/partnerka mnie zdradził, ale kocham go bardzo i chcę od nowa zbudować naszą relację''. Zdrada to nie tylko koniec związku. Może być też nowym początkiem czegoś lepszego.
Nie umniejszam wcale bólu, jaki odczuwa osoba zdradzona. Ale często coś dobrego rodzi się w wielkim bólu i jest okupione ogromnym cierpieniem.
231 2017-10-03 19:40:17 Ostatnio edytowany przez adiafora (2017-10-03 19:48:19)
Cyngli napisał/a:Fakt, że Tobie zdrada w niczym nie pomogła, jeszcze nie oznacza, że innym też nie pomoże. Nie jesteś jedynym facetem, który został oszukany i zdradzony, więc się tak nie zachowuj. Są w życiu gorsze tragedie - wypadki, śmierć.
Kiedyś czytałem, że ból po zdradzie jest porównywalny a często gorszy, od bólu po stracie kogoś bliskiego. I zgadzam się z tym w 100% W tym samym artykule wypowiadała się kobieta, dla której zdrada męża była czymś gorszym od śmierci własnego dziecka (najpierw straciła 7 letniego syna a parę lat później dowiedziała się o zdradzie męża). Prawda jest taka, że KAŻDY odczuwa to inaczej. To tak jak z chorobami - nie ma dwóch identycznych przypadków. I w sumie nie bardzo zgadzam się z Tobą z tym, co piszesz odnośnie straty - dla mnie to brzmi jak "nie wyszło mi z kochankiem, to zostaję z mężem, może mi wybaczy". A mój przypadek może kiedyś tu opiszę, bo już trochę wątków poczytałem, ale na takie coś, co spotało mnie jeszcze nie trafiłem
abslutnie się z Cyngli tu zgadzam. Zdrada nie musi przekreslać małżeństwa/związku. Zdarada może być jak kubeł zimnej wody, ludzie zaczynają ze sobą rozmawiać zamiast zamiatać trudne sprawy pod dywan. Jest wiele zwiazków, gdzie relacja po zdradzie zyskała na jakości. Ale to zależy od ludzi. Czy jeszcze chcą być razem i potrafią na zdrade spojrzeć z szerszej perspektywy, poznać jej przyczynę i wyciągnać z niej wnioski. Sama zdrada nie ma takiej mocy sprawczej.
Ból po zdradzie porownywalny do śmierci własnego dziecka? Chyba kogoś za przeproszeniem pogięło.
Przyczyny zdrady? Zrozumcie wreszcie, że nie ma czekoś takiego jak przyczyny zdrady. Zdrada NIGDY nie jest konsekwencją czegoś! To świadomy wybór osoby zdradzającej. I tyle. Jak ktoś próbuje tłumaczyć zdradę... W związku się rozmawia, nie zdradza! Jak rozmowa nie pomaga, do się rozwodzi a nie zdradza!
Przyczyny zdrady? Zrozumcie wreszcie, że nie ma czekoś takiego jak przyczyny zdrady. Zdrada NIGDY nie jest konsekwencją czegoś! To świadomy wybór osoby zdradzającej. I tyle. Jak ktoś próbuje tłumaczyć zdradę... W związku się rozmawia, nie zdradza! Jak rozmowa nie pomaga, do się rozwodzi a nie zdradza!
Rozmowa jest mozliwa jedynie kiedy ta druga strona chce rozmawiac. A w wielu przypadkach tak nie jest.
Wiekszosc zapytanych kobiet odpowie, jezeli przyczyna jest choroba, przemeczenie itp. Ale noe spotkalam jeszcze takiego przypadku, by ktoras powiedziala wprost - bo mi sie znudziles, bo juz mnie noe pociagasz, bo seks z toba przestal mnie interesowac.
Dlaczego to osoba zdradzajaca ma przejmowac zawsze inicjatywe, a osoby zdradzane to jakies swoete krowy, po ktorych stronie wina nie lezy nigdy? (Wedlug ich wlasnego mniemania) Trwanie w zwiazku kiedy przestalo sie odczuwac pociag seksualny do partnera to tez SWIADOMA decyzja i jego oklamywanie - takie samo jak zdrada.
234 2017-10-03 20:51:17 Ostatnio edytowany przez Pokonanis (2017-10-03 20:54:47)
Pokonanis napisał/a:Przyczyny zdrady? Zrozumcie wreszcie, że nie ma czekoś takiego jak przyczyny zdrady. Zdrada NIGDY nie jest konsekwencją czegoś! To świadomy wybór osoby zdradzającej. I tyle. Jak ktoś próbuje tłumaczyć zdradę... W związku się rozmawia, nie zdradza! Jak rozmowa nie pomaga, do się rozwodzi a nie zdradza!
Rozmowa jest mozliwa jedynie kiedy ta druga strona chce rozmawiac. A w wielu przypadkach tak nie jest.
Wiekszosc zapytanych kobiet odpowie, jezeli przyczyna jest choroba, przemeczenie itp. Ale noe spotkalam jeszcze takiego przypadku, by ktoras powiedziala wprost - bo mi sie znudziles, bo juz mnie noe pociagasz, bo seks z toba przestal mnie interesowac.
Dlaczego to osoba zdradzajaca ma przejmowac zawsze inicjatywe, a osoby zdradzane to jakies swoete krowy, po ktorych stronie wina nie lezy nigdy? (Wedlug ich wlasnego mniemania) Trwanie w zwiazku kiedy przestalo sie odczuwac pociag seksualny do partnera to tez SWIADOMA decyzja i jego oklamywanie - takie samo jak zdrada.
Tak jak napisałem - mie pomaga rozmowa, bierzesz rozwód, a potem chulaj dusza. Nie niszcz drugiej osobie życia tylko dlatego, sorki za dosadne stwierdzenie, chce Ci się ruchać! Ba, mógłbym stwierdzić, że każda zdrada na świecie to tylko i wyłącznie wina kobiety. Uświadomiła mi to szwagierka, podając jakże dosadne powiedzenie "jak suka nie da, to pies nie weźmie".
Nie dość, że zdradziła, został oszukany itp. to teraz ma jeszcze się starać? Ten świat naprawdę zrobił się popeerdolony przez ostatnie 20 lat.
mógłbym stwierdzić, że każda zdrada na świecie to tylko i wyłącznie wina kobiety. Uświadomiła mi to szwagierka, podając jakże dosadne powiedzenie "jak suka nie da, to pies nie weźmie".
Jasne, jasne... jakieś jeszcze rewelacje na temat tych biednych bezwolnych stworzonek - mężczyzn?
Ba, mógłbym stwierdzić, że każda zdrada na świecie to tylko i wyłącznie wina kobiety. Uświadomiła mi to szwagierka, podając jakże dosadne powiedzenie "jak suka nie da, to pies nie weźmie".
MASAKRA....
237 2017-10-03 20:56:21 Ostatnio edytowany przez Pokonanis (2017-10-03 20:57:11)
A widzicie, boli co? Tak samo jak zdrada. I to ja jako zdradzony mam jeszcze się starać? Bo co, bo chciała zobaczyć jak to jest z innym? No proszę Was, kobiety.
Cyngli a tak nie jest? No chyba, że na siłe, tyle że wtedy to gwałt...
Czyli, że jak facet tylko chciał od innej, a ona mu nie dała, to zdrady nie ma?
Czyli, że jak facet tylko chciał od innej, a ona mu nie dała, to zdrady nie ma?
No jak mu nie dała? To niby, gdzie tu zdrada? Przynajmniej tej fiztcznej nie ma.
240 2017-10-03 21:01:01 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-10-03 21:01:26)
Aaaaaaa.... Moze załóż watek pt "mądrosci szwagierki" bedzie hitem.
santapietruszka napisał/a:Czyli, że jak facet tylko chciał od innej, a ona mu nie dała, to zdrady nie ma?
No jak mu nie dała? To niby, gdzie tu zdrada? Przynajmniej tej fiztcznej nie ma.
Aha, czyli jak tylko się chce, a nie dadzą, to można. Ok. Bo inaczej by była wina kobiety. Super, naprawdę.
242 2017-10-03 21:02:28 Ostatnio edytowany przez Pokonanis (2017-10-03 21:03:18)
Pokonanis napisał/a:santapietruszka napisał/a:Czyli, że jak facet tylko chciał od innej, a ona mu nie dała, to zdrady nie ma?
No jak mu nie dała? To niby, gdzie tu zdrada? Przynajmniej tej fiztcznej nie ma.
Aha, czyli jak tylko się chce, a nie dadzą, to można. Ok. Bo inaczej by była wina kobiety. Super, naprawdę.
Nie no wytłumacz mi, nie ma stosunku, to gdzie tu zdrada, przynajmniej ta fizyczna? Pytam poważnie.
santapietruszka napisał/a:Pokonanis napisał/a:No jak mu nie dała? To niby, gdzie tu zdrada? Przynajmniej tej fiztcznej nie ma.
Aha, czyli jak tylko się chce, a nie dadzą, to można. Ok. Bo inaczej by była wina kobiety. Super, naprawdę.
Nie no wytłumacz mi, nie ma stosunku, to gdzie tu zdrada, przynajmniej ta fizyczna? Pytam poważnie.
No spoko, wytłumaczyłeś mi, żadnej zdrady nie ma i taki gość jest w porządku, dopóki nie chwyci się za taką, która mu da i to wtedy będzie jej wina. Jaja sobie robisz???
santapietruszka napisał/a:Pokonanis napisał/a:No jak mu nie dała? To niby, gdzie tu zdrada? Przynajmniej tej fiztcznej nie ma.
Aha, czyli jak tylko się chce, a nie dadzą, to można. Ok. Bo inaczej by była wina kobiety. Super, naprawdę.
Nie no wytłumacz mi, nie ma stosunku, to gdzie tu zdrada, przynajmniej ta fizyczna? Pytam poważnie.
No to może Twoja Cie nie zdradziła?? Pod łóżkiem przeciez nie leżałeś, czy na badania do gin. ja wysłałeś?
A jakby ktos jej dał pigułkę gwałtu to byłaby zdrada?
Teraz naprawdę nie kapuje. Moja idzie w tango, ale ostatecznie nie było seksu (bo się rozmyśliła?). To była zdrada, FIZYCZNA, czy nie?
246 2017-10-03 21:13:59 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-10-03 21:15:39)
Teraz naprawdę nie kapuje. Moja idzie w tango, ale ostatecznie nie było seksu (bo się rozmyśliła?). To była zdrada, FIZYCZNA, czy nie?
No jak mu nie dała? To niby, gdzie tu zdrada?
No przecież, jak nie było seksu, to nie było zdrady, sam napisałeś - to w czym problem?
Szwagierki zapytaj, mądra kobieta, to podpowie...
Moja dała, więc była... Ale to Wy, przynajmniej co niektóre, rozdzielacie zdrady. A osobie, która tu napisała, że zdradzony to święta krowa powinna iść do psychologa i wysłuchać, co takowa osoba ma do powiedzenia na ten temat.
248 2017-10-03 21:22:32 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-10-03 21:22:53)
Moja dała, więc była... Ale to Wy, przynajmniej co niektóre, rozdzielacie zdrady. A osobie, która tu napisała, że zdradzony to święta krowa powinna iść do psychologa i wysłuchać, co takowa osoba ma do powiedzenia na ten temat.
To Ty rozdzielasz zdrady.. Moze wypij jakąś kawke przed stukaniem w klawiaturkę.
No chyba ze to wątek co uczy i bawi
Nie, nie ja. W jakimś innym wątku rozdzielił zdradę na tę fizyczną i bodajże duchową, czy uczuciową, nie pamiętam już dokładnie.
Nie, nie ja. W jakimś innym wątku rozdzielił zdradę na tę fizyczną i bodajże duchową, czy uczuciową, nie pamiętam już dokładnie.
Jaka by nie była to kobieta jest winna każdej. Piąteczka sensei!
To jednak jest wątek, który uczy i bawi...
Nie, nie ja. W jakimś innym wątku rozdzielił zdradę na tę fizyczną i bodajże duchową, czy uczuciową, nie pamiętam już dokładnie.
No ale o co chodzi ostatecznie bo sie pogubiłem...
No zdradziła, dała, nie dała, zrobiła loda - jesteście po rozwodzie.
Owszem ciężko się pozbierać po strzale w plecy ale to mozliwe.
ps.Kontrola to iluzja, i 90% ludzi wie to po pierwszych latach życia.Nie masz wpływu na to co zrobi druga osoba .
A wszelkie zapędy kontroli to tylko i wyłącznie toksyczność.
Ja bym nanawiaa kolesia, żeby ksiażke napisał... to by sie sprzedało.
tylko dlatego, sorki za dosadne stwierdzenie, chce Ci się ruchać! Ba, mógłbym stwierdzić, że każda zdrada na świecie to tylko i wyłącznie wina kobiety. Uświadomiła mi to szwagierka, podając jakże dosadne powiedzenie "jak suka nie da, to pies nie weźmie".
Zdrada nie jest tylko dlatego, ze chce się komuś ruchać. Zdrada może być dlatego, ze brak komuś zainteresowania, czułości.
A co do reszty, to się pogubiłam. Czy jak facet zdradza żonę, to też wina kobiety? A której kobiety? Żony, która nie dała, więc pies nie wziął, czy kochanki, która dała, więc wziął? Chodzi tak ten biedny facet i przypadkowo nadziewa kobiety i wpływu na to nie ma?
Żony, która nie dała, więc pies nie wziął, czy kochanki, która dała, więc wziął? Chodzi tak ten biedny facet i przypadkowo nadziewa kobiety i wpływu na to nie ma?
Dokładnie! W lot chwytasz myśl przewodnią naszego sensei Coś mi się wydaje, że w jego rękawie kryje się jeszcze wiele "nauk"...
255 2017-10-03 21:40:53 Ostatnio edytowany przez Pirx (2017-10-03 21:42:03)
Pokonanis napisał/a:tylko dlatego, sorki za dosadne stwierdzenie, chce Ci się ruchać! Ba, mógłbym stwierdzić, że każda zdrada na świecie to tylko i wyłącznie wina kobiety. Uświadomiła mi to szwagierka, podając jakże dosadne powiedzenie "jak suka nie da, to pies nie weźmie".
Zdrada nie jest tylko dlatego, ze chce się komuś ruchać. Zdrada może być dlatego, ze brak komuś zainteresowania, czułości.
A co do reszty, to się pogubiłam. Czy jak facet zdradza żonę, to też wina kobiety? A której kobiety? Żony, która nie dała, więc pies nie wziął, czy kochanki, która dała, więc wziął? Chodzi tak ten biedny facet i przypadkowo nadziewa kobiety i wpływu na to nie ma?
"oj przepraszam panią,potknąłem się i nadziałem Panią na penisa, tak mi przykro...to przez sznurówki"
Właśnie Obi-Wan (Pokonanis)- wytłumacz jak to jest tylko i wyłącznie z winą kobiety...:)
256 2017-10-03 21:42:35 Ostatnio edytowany przez Pokonanis (2017-10-03 21:43:52)
Oj tak, jeszcze wiele. A co do książki to już napisałem...
Pirx "jak suka nie da, pies nie weźmie". Już bardziej łopatologicznie się nie da.
Oj tak, jeszcze wiele. A co do książki to już napisałem...
Dostanę bana ale trudno...
"Moja Walka"?
Znaczy tak... załóżmy...
Mam męża, ale mi się znudził, seks z nim nie daje mi przyjemnosci. Poznaję przypadkiem mezczyznę, ktory zaczyna mnie fascynowac, ale że mieszka daleko to nasz kontakt jest ograniczony do rozmow wirtualnych. Maz sila rzeczy interesuje mnie jeszcze mniej. Ale z drugiej strony nie jestem pewna jeszcze uczuc tego drugiego, wiec trwam w zawieszeniu. Z czasem rodza sie jednak glebsze emocje, zaczynaja sie telefony, rozmowy na skype w kazdej wolnej chwili i oczekiwanie az sytuacja pozwoli sie spotkac.Mijaja tygodnie, moze dwa-trzy miesiace i W koncu umawiamy sie w hotelu. Kolacja, rozmowy, flirt ... w koncu lądujemy w lozku i tu zonk - panu nie staje.
Zdrady nie bylo
Nie istotne jest to, ze oddalam komus moj czas, emocje, uczucia. Że wypelnia moje mysli, że o nim fantazjuje i drze na sama mysl o seksie z nim... zdrady nie bylo, bo mi nie wlozyl
Znaczy tak... załóżmy...
Mam męża, ale mi się znudził, seks z nim nie daje mi przyjemnosci. Poznaję przypadkiem mezczyznę, ktory zaczyna mnie fascynowac, ale że mieszka daleko to nasz kontakt jest ograniczony do rozmow wirtualnych. Maz sila rzeczy interesuje mnie jeszcze mniej. Ale z drugiej strony nie jestem pewna jeszcze uczuc tego drugiego, wiec trwam w zawieszeniu. Z czasem rodza sie jednak glebsze emocje, zaczynaja sie telefony, rozmowy na skype w kazdej wolnej chwili i oczekiwanie az sytuacja pozwoli sie spotkac.Mijaja tygodnie, moze dwa-trzy miesiace i W koncu umawiamy sie w hotelu. Kolacja, rozmowy, flirt ... w koncu lądujemy w lozku i tu zonk - panu nie staje.
Zdrady nie bylo
![]()
Nie istotne jest to, ze oddalam komus moj czas, emocje, uczucia. Że wypelnia moje mysli, że o nim fantazjuje i drze na sama mysl o seksie z nim... zdrady nie bylo, bo mi nie wlozyl
Coś jak we "Wstydzie"?
Hmmm... no nie wiem.Formalnie nie skonsumowane ,więc unieważnione
Iceni naprawdę nie chce mi się szukać do kogo należał ten wątek, w którym ktoś rozdzielił zdrady. A tu, to w większości zadałem pytania.