Cześć,
Jestem tutaj bo jak większość potrzebuje porady. Nigdy nie słyszałam o takim przypadku i jestem totalnie skołowana.
Będę wdzięczna za przeczytanie i poświęcenie trochę czasu na Wasze refleksje.
Ale od początku...
Mam 33 lata. Wychowuje dziecko lat 10. Pracuje czynnie zawodowo.
Po niedawnym pierwszym związku długo chciałam być sama lecz przyszedł dzień kiedy zmieniłam zdanie. Zapisałam się na portal randkowy. Miałam tam kilka przykrych przygód. Poznałam tam jednak faceta z którym zdecydowałam się spotkać. Ja na początku podchodziłam do tego sceptycznie bo odległość (100 km). On był jednak bardzo, bardzo wytrwały, bardzo zabiegał. Często dzwonił, jeździł, prezenty itd itp
I tak zostaliśmy parą na odległość. Spotykaliśmy się w każdy weekend na początku (pierwszy rok). W ubiegłym roku zapragnęłam wrócić na studia. Wtedy zaczęliśmy spotykać się co drugi weekend. Teraz w wakacje znowu regularnie co weekend. Byliśmy też na wakacjach. Moja córka bardzo się do niego przywiązała. Widać, że się lubią. Mój facet zreszta mówi i martwi sie o nią jak o własne dziecko. To widać. I mi niczego nie brakowało przez ten czas ponad dwóch lat kiedy jesteśmy razem. Nie miałam do czego się przyczepić, czułam się naprawdę kochana.
Jeden epizod był taki na poczatku znajomość (ok pol roku) kiedy On zwyczajnie przestał się odzywać na kilka dni. Okropnie sie wtedy pokłóciliśmy. On wytłumaczył to wtedy tym, że miał okropne problemy rodzinne (rzeczywiście ma do tej pory problemy z rodzina i spadkiem) i "musiał sie zamknąć w jaskini". Uwierzyłam. Oprócz tego jakoś sie szczególnie nie kłóciliśmy. Wręcz przeciwnie - było spokojnie. Kiedy sie nie widzimy - Kontakt inicjujemy tak samo często zarówno on jak i ja. On pisze czule, dzwoni. Rozwiązany ze sobą czasem nawet kilka godzin dziennie. Najwiecej wieczorami.
Mieszkam z ojcem. Ostatnio bardzo sie z nim kłócę a mój facet zaproponował mi wspólne mieszkanie. Mówi o tym prawie codziennie od poczatku lata. Snuje plany jak to rozegramy i jak bedzie remontował mieszkanie. Co raz cześciej pyta czy będziemy mieć dziecko. Ostatnio nawet powiedział że jak sie do niego przeprowadzę to bardzo krótko będziemy życ jako niemałżeństwo...
W lozku też jest dobrze... Ja Go kocham.
No ktoś by pomyślał że bajka ....
Ale .....
Ostatnio kiedy byłam u niego przeczytałam jego pamiętniki. Proszę mnie tu nie osadzać. Od dawna wiedziałam że je pisze ale ich nie szukałam. Wpadły mi w ręce całkiem przypadkiem kiedy szukałam czegoś do zapisania informacji od koleżanki na temat lekarza. Zreszta jakoś szczególnie ukryte nie były. Leżały ba stercie rożnych gazet na półce w sypialni. Nie mam w naturze czytania kogoś pamiętników ale chyba kazdy kto by otworzył zeszyt i przeczytał "Nic nie czuje do Moniki" (Monika to ja) czytałby dalej jesli byłby w tak długim wydawać by sie mogło szczęśliwym związku.....
Z pamiętników dowiedziałam sie że:
- tamten epizod ze zniknięciem to było spotkanie z dziewczyna. Spotkał się z nią kilka razy i ze sobą spali. Rozkminia w tym pamiętniku kogo wybrać - mnie czy ją. W końcu wybiera mnie.
- że przez pierwszy rok czynnie szukał innej dziewczyny na portalu. Spotkał sie przez ten pierwszy rok z trzema. Były to środki tygodnia bo weekendy spędzał ze mna.
- że nadal kocha swoją ex. Nie są razem od 6 lat. Ona ogromie go skrzywdziła. Zdarzyła i wykorzystała. A on nadal pisze o niej w tych pamiętnikach ze ja kocha i nigdy nie pokocha nikogo innego tak jak ją. Byli razem 8 lat. Polowe tego czasu mieszali razem. O tym ze kocha i tęskni za nią pisze do teraz. Że była idealna itd.
- o mnie pisze (cytaty) że mnie nie czuje, że nie ma motyli w brzuchu, że nie tęskni, że się przyzwyczaił ale to uczucie w porównaniu do ex to marny pył
- z pół roku temu napisał że czuje się jak w pułapce bo jesteśmy ze sobą długo a on nie ma tych motyli i kocha swoją ex; rozkminia dokąd nasz związek zmierza; pisze że nie chce mnie zranić; że ma serce które nie potrafi kochać
- pisze też że zaproponował mi to mieszkanie bo chciał mnie pocieszyć chociaż nie jest pewien przyszłości ze mną (to było trzy miesiące temu jak proponował i pisał i nadal o tym mówi).
Więc o co tutaj chodzi? Zaznaczę jeszcz raz że przez te ponad dwa lata nie miałam do czego się przyczepić. I to nie tylko moje zdanie. Ludzie którzy patrzyli na nasz związek z boku wielokrotnie mówili, że dobrana z nas para, że widać że on mnie bardzo kocha....
Jak wynika z pamiętników nie kocha. Kocha ex i długo szukał kogoś innego jak byliśmy razem. Teraz juz nie szuka ale też jak wynika z pamiętników nie bardzo wie co robi ze mną...
Po co on ze mną jest skoro mnie nie kocha? Po co proponuje to mieszkanie skoro nie chce. Ja na nic nie nalegalam. Nie miałam nawet takiego pomyslu. Od poczatku mówiłam że mieszkanie wynajmę. To on żarliwie mówi o zamieszkaniu u niego.
Jak widzicie dziwny przypadek ..... Jestem skolowana.... Jakbym w realu miała jednego faceta a pamiętniki pisał ktoś inny ......
Zaznaczę że jemu nie chodzi o sex. To niemożliwe - często spędzamy czas w trójkę i z sexu nici. Facet któremu zalezy tylko na tym nie zniósłby takich przerw "w dostawie".