Przynajmniej chłop konkretny a nie ciepłe kluchy
67 2017-09-27 22:50:00 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2017-09-27 22:57:25)
Przecież on się chyba domyśla tego dziewictwa - a o ile nie jest tego pewien, to i tak się pewnie zorientuje
68 2017-10-03 12:29:06 Ostatnio edytowany przez Niezapominajka97 (2017-10-03 12:32:39)
Czesc wszystkim. A wiec spotkalismy sie wczoraj wieczorem . Duzo rozmawialismy- spedzilismy ok 4 godzin w barze przy winie. Po 12 zapytal czy nie chce przeniesc sie w bardziej prywatne miejsce . I wtedy powiedzial mu o tym. Byl zaskoczony , ale potem stwierdzil , że docenia szczerosc I czuje sie 'zaszczycony ' . Pojechalismy do mnie, ale koniec koncow nie udalo sie tego zrobic , troche sie balam. Poza tym nic ze sobą nie wzial , mowil , zebym sie nie martwila , że on tez ma duzo do stracenia I nie ryzykowalby, ale jakos nie moglam sie przelamac . Po wszystkim zaczelismy rozmawiac I umówilismy sie na kolejne spotkanie
69 2017-10-03 13:05:22 Ostatnio edytowany przez Ela210 (2017-10-03 13:11:48)
Niezapominajka97 napisał/a:Witam !
[..] Jedynym problemem jest to , ze jestem dziewica I nie wiem jak mu to powiedziec , nie chce zeby czul sie rozczarowany lub pomyślał, że mi zalezy . Po moim zachowaniu wobec niego raczej nie ma prawa myslec , że jestem dziewica . Chcialabym sie jutro z nim spotkac, ale jak to powiedziec?
A ja sądzę, że Autorce bardziej chodzi tylko o to, żeby facet nie zorientował się od razu lub zbyt szybko, że ona nie jest jeszcze doświadczona w te klocki, co by ją mogło zdyskredytowac w jego oczach jako kochankę
a postawić w roli zakochanej panienki, która to chce bawić się w jakieś romatyczne historie. Tylko tyle i aż tyle.
Zakochana panienka nie robi loda w łazience na pierwszym spotkaniu..jeśli dobrze zrozumiałam.
Myślę, że po tym fakcie facet będzie zaskoczony jej "dziewictwem"
No i co z tego?- przecież to relacja dla seksu i nie będzie miało to dla niego specjalnego znaczenia, a błona chyba nie jest nie do sforsowania przeszkodą.
Chyba autorka nie myśli, że On będzie miał jakieś rozkminki co do tego faktu, czy w ogóle do charakteru znajomosci?
Sorry doczytałam ostatni wpis.
Miał Cię za osobę lżejszych obyczajów, więc musi przetrawić kwestię dziewictwa.. I był przygotowany, uwierz.. Obstawiam że nie spotkacie się, bo nie chce mieć na głowie kogoś kto się zaangażuje. Ale może się myulę i panowie korzystają właśnie z takich okazji.
Akurat w Polsce wielu takich amatorów dziewictwa by się znalazło, ale nie sądzę, by autorka chciała mieć z nimi do czynienia.
Też sądzę, że był przygotowany. W UK facet nie wzbiera się na seks randkę bez prezerwatywy.
Rozmawialismy w knajpie, powiedzialam mu , że dla mnie to nie problem . Powiedzial mi , ze zachowuje sie bardzo dojrzale itd. Jak juz bylismy u mnie , naprawde sie staral , ale jak juz bylo blisko , zapytalam czy ma jakies zabezpieczenie, a on to , ze wie co robi I nie pozwoli by cos sie stalo. Troche sie wahalam , ale to caly czas bylo w mojej glowie I nie przelamalam sie . Byl troche zaskoczony, moze nawet lekko zdenerwowany, że to kawalek materialu , a on wie co robic I nie powinnam sie tym przejmowac. Po tej rozmowie dalej robilismy kilka 'rzeczy' , przed poludniem zadzwonil I powiedzial, że cieszy sie , ze my ufam I jesli chce, mozemy sprobowac jeszcze raz . Ogolnie skonczylo sir na tym, że docenia ze nie rozpowiadam w pracy na prawo I lewo, że raz sir spotkalismy itd
Rozmawialismy w knajpie, powiedzialam mu , że dla mnie to nie problem . Powiedzial mi , ze zachowuje sie bardzo dojrzale itd. Jak juz bylismy u mnie , naprawde sie staral , ale jak juz bylo blisko , zapytalam czy ma jakies zabezpieczenie, a on to , ze wie co robi I nie pozwoli by cos sie stalo. Troche sie wahalam , ale to caly czas bylo w mojej glowie I nie przelamalam sie . Byl troche zaskoczony, moze nawet lekko zdenerwowany, że to kawalek materialu , a on wie co robic I nie powinnam sie tym przejmowac. Po tej rozmowie dalej robilismy kilka 'rzeczy' , przed poludniem zadzwonil I powiedzial, że cieszy sie , ze my ufam I jesli chce, mozemy sprobowac jeszcze raz . Ogolnie skonczylo sir na tym, że docenia ze nie rozpowiadam w pracy na prawo I lewo, że raz sir spotkalismy itd
zmieniam zdanie - DARUJ GO SOBIE
na-ten-tychmiast
czy ja dobrze rozumiem?
seks z obcym człowiekiem bez gumki?
on wie co robi????
chryste... aż się zagotowalo we mnie
mam nadzieję, ze zrozumialam zle jednak...
On jest tak samo "doświadczony" jak i Ty autorko...
W którymś kościele biją dzwony... ale nie wiadomo, w którym
Więc... poznając dalsze szczegóły tej historii, chcesz się z nim przespać czy rodzinę zakładać?
Facet ma coś koło 30-ki - wynika z wyliczeń
Facet ma coś koło 30-ki - wynika z wyliczeń
A Autorka coś koło 20-ki.
Matematyka nie była moją mocną stroną...
Nie miał gumy? Boszzzzz... A może miał szczoteczkę do zębów i skarpety świeże na rano? Masakra jak tak można dziewczynie w głowie kręcić.
Nigdy nie zgadzaj się na seks bez gumy. Jak gość kombinuje że bez gumki to od razu go wywal. Nie dba o Ciebie.
Jeśli twierdzi że guma mu przeszkadza, to znaczy że cwaniak nie umie jej założyć tak jak większość mało rozgarniętych ludzi.
Dlatego nie zrobilismy tego . Ja tez bylam w szoku , bo juz praktycznie cos probowal I wtedy dopiero zapytalam , a wygladalo to tak , jakby dla niego to bylo cos normalnego . Nie zmienia to faktu, że stwierdzil , że na nastepny raz bedzie przygotowany. A ja nie wiem dlaczego wciaz chce sie z nil spotkac
78 2017-10-03 20:59:39 Ostatnio edytowany przez nimfa_błotna (2017-10-03 20:59:58)
Ogolnie skonczylo sir na tym, że docenia ze nie rozpowiadam w pracy na prawo I lewo, że raz sir spotkalismy itd
A to ciekawe... Bardzo dające do myślenia. Może ona ma wiele takich dziewczyn w pracy, z którymi umawia się na seks? I żeby się o sobie nie dowiedziały, to on ceni bardzo to , że nie "rozpowiadają"?
Bla bla bla... troll.
Bla bla bla... troll.
Taaa... Bardzo ciekawa cała historia, wręcz niewiarygodna
Nie , to nie jest zaden trolling . Po prostu potrzebowalam spojrzenia kogos z zewnatrz . A ciezko o takich rzeczach rozmawiac ze znajomymi, kiedy nie wiesz co o tobie pomyśla
Niezapominajka97 napisał/a:Ogolnie skonczylo sir na tym, że docenia ze nie rozpowiadam w pracy na prawo I lewo, że raz sir spotkalismy itd
A to ciekawe... Bardzo dające do myślenia. Może ona ma wiele takich dziewczyn w pracy, z którymi umawia się na seks? I żeby się o sobie nie dowiedziały, to on ceni bardzo to , że nie "rozpowiadają"?
w sumie to niech se ma ile chce
tylko przyjście na seks bez gumek?
jak on je wszystkie bzyka bez kaloszy to by mi sie od razu odechcialo seksu
autorko, niech cipka nie decyduje za Ciebie
Rozmawialismy w knajpie, powiedzialam mu , że dla mnie to nie problem . Powiedzial mi , ze zachowuje sie bardzo dojrzale itd. Jak juz bylismy u mnie , naprawde sie staral , ale jak juz bylo blisko , zapytalam czy ma jakies zabezpieczenie, a on to , ze wie co robi I nie pozwoli by cos sie stalo. Troche sie wahalam , ale to caly czas bylo w mojej glowie I nie przelamalam sie . Byl troche zaskoczony, moze nawet lekko zdenerwowany, że to kawalek materialu , a on wie co robic I nie powinnam sie tym przejmowac. Po tej rozmowie dalej robilismy kilka 'rzeczy' , przed poludniem zadzwonil I powiedzial, że cieszy sie , ze my ufam I jesli chce, mozemy sprobowac jeszcze raz . Ogolnie skonczylo sir na tym, że docenia ze nie rozpowiadam w pracy na prawo I lewo, że raz sir spotkalismy itd
Jeżeli on ma takie podejście do seksu, to zupełnie nowego wymiaru nabierają wasze wcześniejsze intymne kontakty. Na Twoim miejscu bym się zbadała...
Rzeżączka czy chlamydia w ustach to chyba niemożliwe.
Rzeżączka czy chlamydia w ustach to chyba niemożliwe.
Możliwe. Oprócz tego cała gama innych chorób.
Jeżeli teraz on nie uznał, że zabezpieczenie jest mu w jakikolwiek sposób potrzebne, to tym bardziej nie pomyślał o tym kiedy robiła mu loda. To, że ona nie pomyślała wtedy o zabezpieczeniu siebie jest więcej niż pewne.
Jesteś taka młoda a takie głupoty Ci w głowie? Nie lepiej kogoś znaleźć na stale i stracić dziewictwo niż z kimś takim jak ten ktoś z pracy co tylko chce się zabawić.
Zgadzam się z przedmówczynią.
Troche mnie przerazilo to , co piszecie . Z jednej strony nigdy nie mozna byc kogos pewnym w 100%, ale odkad go znam , zawsze wydawal sie raczej rozgarniety. Ale rzeczywiscie sytuacja, ktora opisalam dopiero teraz zaczyna do mnie docierac, w sumie niewiele brakowalo bym sie zgodzila
89 2017-10-04 13:57:07 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-10-04 14:07:10)
Każdy ma prawo do naiwności
![]()
Ja byłem długo prawiczkiem. Do 26 roku życia. I z perspektywy czasu to żałuję, że tak długo.
Dla mnie rozważania nad dziewictwem to jałowa dyskusja. Niech każdy żyje w zgodzie z sobą.
Też jestem późną debiutantką, a uważam, że odbyło się to byle jak i z nieodpowiednią osobą. Na wartościowe przeżycia warto poczekać, a nie łapać byle co.
I nie chodzi mi bynajmniej o jakiś śmieszny kawałek śluzówki - co najmniej głupie i prymitywne jest dla mnie spłycanie tematu, sprowadzanie go do poziomu fizjologii, o którą rzeczywiście nie ma sensu robić szumu - ale o emocje, więź i bliskość z partnerem.
Nie rozdzieram szat nad przeszłością, ale gdybym dziś miała decydować, byłoby to świadome i piękne przeżycie. Zadbałabym o dobre wspomnienia.
Zgadzam się w 100 % z Piegowatą mając na uwadze swoje osobiste doświadczenia, które akurat były zupełnie inne, ale jeśli chodzi o istotę tzw. "pierwszego razu" czy seks w ogóle, to idealnie to ujęła.
I z perspektywy czasu to żałuję, że tak długo.
Mógłbyś to rozwinąć?
Zgadzam się w 100 % z Piegowatą mając na uwadze swoje osobiste doświadczenia, które akurat były zupełnie inne, ale jeśli chodzi o istotę tzw. "pierwszego razu" czy seks w ogóle, to idealnie to ujęła.
wilczysko napisał/a:I z perspektywy czasu to żałuję, że tak długo.
Mógłbyś to rozwinąć?
To że to było tak długo nie wynikało z tego, że byłem jakimś ideowcem, fanatykiem religijnym. Po prostu tak wyszło. Nie jestem ani amantem, ani typem podrywacza. Kiedy w okresie dojrzewania facet jest dla płci przeciwnej przeźroczysty pod względem seksualnym i trwa to bardzo długo to fatalnie wpływa na samoocenę. Z czasem jest coraz gorzej. Sam seks staje się w głowie jakimś mitem, który, przynajmniej w moim przypadku, po zderzeniu (w końcu) z rzeczywistością prysł dość boleśnie. Nie umiem czerpać z seksu dużej przyjemności. Mimo lat ciągle się w tych okolicznościach w jakimś stopniu spinam. To z kolei powoduje, że i z samym seksem u mnie różnie bywa. Na dodatek ożeniłem się z kobietą, która seksem i jakąkolwiek bliskością straciła całkowicie zainteresowanie (wiem, pewnie dużo w tym mojej winy). I teraz tkwię w takim układzie. Mam świadomość, że coś mi w życiu umknęło.
92 2017-10-04 14:47:51 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-10-04 14:54:08)
Seks dla wielu osób jest jakimś mitem. Niejeden i niejedna z tych, którzy tak "postępowo" i otwarcie o nim dyskutują, ma problem, by potraktować go normalnie, na równi z innymi dziedzinami życia. Albo go stawiają na piedestale, albo odzierają z uczuć, albo czynią polem walki, sprawdzianem, wielkim tabu - niepotrzebne skreślić.
Nie jestem ekspertem, ale dla mnie to wyraz bliskości i uczuć. A jeśli jestem z kimś blisko, nie potrzebuję niczego udawać ani się wstydzić, nie traktuję sprawy zadaniowo. Toteż z byle kim pod kołdrę nie wskoczę - (taką mam przynajmniej nadzieję).
93 2017-10-04 14:51:09 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-10-04 14:54:45)
Wilczysko, dla mojego byłego czułość w łóżku nie istniała, poczynał sobie ze mną jak z królikiem doświadczalnym, nieraz sprawiając mi fizyczną przykrość, co też skutecznie zabiło moją ochotę na wspólne doznania. Nieważne było, co lubię, czego nie, postępował według swojego widzimisię. Chromolę taki seks.
Wilczysko, dla mojego byłego czułość w łóżku nie istniała, poczynał sobie ze mną jak z królikiem doświadczalnym, nieraz sprawiając mi fizyczną przykrość, co też skutecznie zabiło moją ochotę na wspólne doznania. Nieważne było, co lubię, czego nie, postępował według swojego widzimisię. Chromolę taki seks.
jak widać miłość i bliskość mogą nie mieć żadnego znaczenia, a na pewno nie są gwarancją niczego
ja mam kilku kochanków i dwóch z nich to niesamowici mężczyźni, którzy szanują moje granice, dbają o moją satysfakcję, dopytują, przytulają, dotykają delikatnie - a jednak miłość nas nie łączy i raczej nie połączy.
więc jeszcze raz powiem - nie ma reguły
95 2017-10-04 15:49:14 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-10-04 15:55:45)
jak widać miłość i bliskość mogą nie mieć żadnego znaczenia
Właśnie miłości i bliskości nam zabrakło. Niestety.
Nie jestem megadoświadczona, ale PRAWDZIWA miłość jest uważna na drugiego człowieka.
Choć jak widać, i bez milości można być uważnym.
To że to było tak długo nie wynikało z tego, że byłem jakimś ideowcem, fanatykiem religijnym. Po prostu tak wyszło. Nie jestem ani amantem, ani typem podrywacza. Kiedy w okresie dojrzewania facet jest dla płci przeciwnej przeźroczysty pod względem seksualnym i trwa to bardzo długo to fatalnie wpływa na samoocenę. Z czasem jest coraz gorzej. Sam seks staje się w głowie jakimś mitem, który, przynajmniej w moim przypadku, po zderzeniu (w końcu) z rzeczywistością prysł dość boleśnie. Nie umiem czerpać z seksu dużej przyjemności. Mimo lat ciągle się w tych okolicznościach w jakimś stopniu spinam. To z kolei powoduje, że i z samym seksem u mnie różnie bywa. Na dodatek ożeniłem się z kobietą, która seksem i jakąkolwiek bliskością straciła całkowicie zainteresowanie (wiem, pewnie dużo w tym mojej winy). I teraz tkwię w takim układzie. Mam świadomość, że coś mi w życiu umknęło.
Dzięki, wilczysko, za konkretną i szczerą wypowiedź.
Ponieważ byłam w związku i nie było to "białe małżeństwo", to oczywiście wiem, czym jest seks.
Uważam się pod każdym względem za normalną kobietę, przeciętną nawet, i ... nie rozumiem tego całego bicia piany wokół seksu. Od razu uprzedzę, iż wiem, co to znaczy również satysfakcjonujący seks. I rozumiem, że są osoby na tym świecie, które mogą mieć ZUPEŁNIE inne niż ja potrzeby czy temperament.
Jednak właśnie często chodzi o ... oczekiwania. Ludzie tworzą w głowach przed tym "pierwszym razem" barwne scenariusze, a często mają potem do czynienia z rozczarowaniem, o czym wcześniej na tym wątku też pisałam. Później jest seks w związku, mniej lub bardziej regularny, i ... znów bywa rozczarowanie. Najbardziej "odczuwalny" sygnał o kondycji związku jest w łóżku, poprzedzony problemami w zaspokajaniu innych potrzeb - pozałóżkowych. Jest tego konsekwencją.
Umknęło, nie umknęło ... Dodatkowo ta "seksualna gorączka" jest podgrzewana przez media. Jak one działają, to dorośli, dojrzali ludzie powinni wiedzieć.
Natomiast jak czytam sobie to forum czy rozmawiam ogólnie ze znajomymi, to ... w wielu przypadkach jest bardzo podobnie.
Tak czy owak, wilczysko, z żoną się jeszcze nie rozstałeś. Powodzenia w podejmowaniu właściwych decyzji.
_v_ napisał/a:jak widać miłość i bliskość mogą nie mieć żadnego znaczenia
Właśnie miłości i bliskości nam zabrakło. Niestety.
Nie jestem megadoświadczona, ale PRAWDZIWA miłość jest uważna na drugiego człowieka.
Choć jak widać, i bez milości można być uważnym.
można
i to naprawde nie zależy od występowania milosci
tylko od tego kto jakim jest człowiekiem
nie namawiam Cię na przejście na "ciemną stronę mocy"
raczej opisuję swoje doświadczenia i moge szczerze powiedzieć, że naprawdę nie ma zadnej reguły czy to w milosci, czy seksie, czy w ich połączeniu.
Ja też uważam, że w seksie objawia się to jakim kto jest człowiekiem. Miłość ma tutaj niewielką rolę... Ważne jak traktujemy drugą osobę i bynajmniej nie chodzi o brak ostrzejszego seksu... ale za włosy można ciągnąć tak jak ona lubi o ile w ogóle lubi... albo można ją szarpać jak szmatę. Kwestia empatii... (tak, wiem, że mi się zarzuca jej brak).
Gary, przynajmniej teorię znasz
Dzięki, wilczysko, za konkretną i szczerą wypowiedź.
Ponieważ byłam w związku i nie było to "białe małżeństwo", to oczywiście wiem, czym jest seks.Uważam się pod każdym względem za normalną kobietę, przeciętną nawet, i ... nie rozumiem tego całego bicia piany wokół seksu. Od razu uprzedzę, iż wiem, co to znaczy również satysfakcjonujący seks.
I rozumiem, że są osoby na tym świecie, które mogą mieć ZUPEŁNIE inne niż ja potrzeby czy temperament.
Jednak właśnie często chodzi o ... oczekiwania. Ludzie tworzą w głowach przed tym "pierwszym razem" barwne scenariusze, a często mają potem do czynienia z rozczarowaniem, o czym wcześniej na tym wątku też pisałam. Później jest seks w związku, mniej lub bardziej regularny, i ... znów bywa rozczarowanie. Najbardziej "odczuwalny" sygnał o kondycji związku jest w łóżku, poprzedzony problemami w zaspokajaniu innych potrzeb - pozałóżkowych. Jest tego konsekwencją.
Umknęło, nie umknęło ... Dodatkowo ta "seksualna gorączka" jest podgrzewana przez media. Jak one działają, to dorośli, dojrzali ludzie powinni wiedzieć.
Natomiast jak czytam sobie to forum czy rozmawiam ogólnie ze znajomymi, to ... w wielu przypadkach jest bardzo podobnie.Tak czy owak, wilczysko, z żoną się jeszcze nie rozstałeś. Powodzenia w podejmowaniu właściwych decyzji.
Niestety właśnie tak to jest, że z jednej strony wkurza mnie to, że kwestię seksu się tak wyolbrzymia, ale z drugie faktycznie trudno się wyzbyć myśli o tym. Brakuje tego. I to nawet nie mam na myśli samego stosunku, tylko czułości w ogóle.
Niestety właśnie tak to jest, że z jednej strony wkurza mnie to, że kwestię seksu się tak wyolbrzymia, ale z drugie faktycznie trudno się wyzbyć myśli o tym. Brakuje tego. I to nawet nie mam na myśli samego stosunku, tylko czułości w ogóle.
Ale tak jest ze wszystkim, czego nie mamy, a co w naszym przekonaniu, po uzyskaniu tego, ma przynieść szczęście. Jak jest... Chwila euforii, a potem się opatrzy, spowszednieje.
To jest fiksacja na czymś, ja to rozumiem, bo czasem ją miewałam i miewam. Np. jakiś fajny ciuch, który zobaczyłam w sklepie na zasadzie "nie zasnę, póki go nie kupię".
Potrzebę czułości rozumiem. Ma ją każdy bez względu na płeć i wiek. Nawet najwięksi "twardziele", choć nigdy tego nie napiszą ani nie powiedzą.
Seks jest JEDNĄ z form okazywania czułości. Jeśli jest ona w inny sposób okazywana, moim zdaniem bynajmniej, wtedy seks jest naturalną konsekwencją.
wilczysko napisał/a:Niestety właśnie tak to jest, że z jednej strony wkurza mnie to, że kwestię seksu się tak wyolbrzymia, ale z drugie faktycznie trudno się wyzbyć myśli o tym. Brakuje tego. I to nawet nie mam na myśli samego stosunku, tylko czułości w ogóle.
Ale tak jest ze wszystkim, czego nie mamy, a co w naszym przekonaniu, po uzyskaniu tego, ma przynieść szczęście. Jak jest... Chwila euforii, a potem się opatrzy, spowszednieje.
To jest fiksacja na czymś, ja to rozumiem, bo czasem ją miewałam i miewam. Np. jakiś fajny ciuch, który zobaczyłam w sklepie na zasadzie "nie zasnę, póki go nie kupię".
Potrzebę czułości rozumiem. Ma ją każdy bez względu na płeć i wiek. Nawet najwięksi "twardziele", choć nigdy tego nie napiszą ani nie powiedzą.
Seks jest JEDNĄ z form okazywania czułości. Jeśli jest ona w inny sposób okazywana, moim zdaniem bynajmniej, wtedy seks jest naturalną konsekwencją.
W moim przypadku nie było nawet tej chwili euforii. A spowszednieć też za bardzo nie mogło. Owszem, na początku związku był ten seks w miarę regularnie. Psuć się zaczęło, gdy zamieszkaliśmy razem. A potem już równia pochyła.
W moim przypadku nie było nawet tej chwili euforii. A spowszednieć też za bardzo nie mogło. Owszem, na początku związku był ten seks w miarę regularnie. Psuć się zaczęło, gdy zamieszkaliśmy razem. A potem już równia pochyła.
Dlatego zastanowiło mnie to, co napisałeś wcześniej, że żałujesz, że nie rozpocząłeś współżycia seksualnego wcześniej. Moim zdaniem wiek inicjacji nie miał znaczenia. Teraz się upewniłam.
BTW, jestem przeciwniczką związków na odległość, ale wspólne zamieszkanie zmienia wiele rzeczy. Chyba zmienię zdanie o związkach. Idea LAT, a więc Living Apart Together zaczyna do mnie coraz bardziej przemawiać.
wilczysko napisał/a:W moim przypadku nie było nawet tej chwili euforii. A spowszednieć też za bardzo nie mogło. Owszem, na początku związku był ten seks w miarę regularnie. Psuć się zaczęło, gdy zamieszkaliśmy razem. A potem już równia pochyła.
Dlatego zastanowiło mnie to, co napisałeś wcześniej, że żałujesz, że nie rozpocząłeś współżycia seksualnego wcześniej. Moim zdaniem wiek inicjacji nie miał znaczenia. Teraz się upewniłam.
BTW, jestem przeciwniczką związków na odległość, ale wspólne zamieszkanie zmienia wiele rzeczy. Chyba zmienię zdanie o związkach. Idea LAT, a więc Living Apart Together zaczyna do mnie coraz bardziej przemawiać.
Moim zdaniem wiek ma znaczenie w tym sensie, że generalnie dobrze jest jak pewne sprawy dzieją się płynnie i stopniowo. Seksu, bliskości też się trzeba nauczyć. Zresztą to bardzo subiektywna kwestia. Ja mam takie odczucia, a nie inne. Mam 45 lat i czuję się w coś ubogi, gorszy. I wiem, że jestem na równi pochyłej. Czas, kiedy byłem w swoim optimum już minął.
_v_ napisał/a:jak widać miłość i bliskość mogą nie mieć żadnego znaczenia
Właśnie miłości i bliskości nam zabrakło. Niestety.
Nie jestem megadoświadczona, ale PRAWDZIWA miłość jest uważna na drugiego człowieka.
Choć jak widać, i bez milości można być uważnym.
Ostatnio odnoszę wrażenie, że miłość w pewnych kwestiach może bardziej przeszkadzać niż pomagać...
Piegowata'76 napisał/a:_v_ napisał/a:jak widać miłość i bliskość mogą nie mieć żadnego znaczenia
Właśnie miłości i bliskości nam zabrakło. Niestety.
Nie jestem megadoświadczona, ale PRAWDZIWA miłość jest uważna na drugiego człowieka.
Choć jak widać, i bez milości można być uważnym.Ostatnio odnoszę wrażenie, że miłość w pewnych kwestiach może bardziej przeszkadzać niż pomagać...
O to to, też dochodzę ostatnio do podobnych wniosków
Moim zdaniem wiek ma znaczenie w tym sensie, że generalnie dobrze jest jak pewne sprawy dzieją się płynnie i stopniowo. Seksu, bliskości też się trzeba nauczyć. Zresztą to bardzo subiektywna kwestia. Ja mam takie odczucia, a nie inne. Mam 45 lat i czuję się w coś ubogi, gorszy. I wiem, że jestem na równi pochyłej. Czas, kiedy byłem w swoim optimum już minął.
Zgodzę się z Tobą, wilczysko.
Podałeś swój wiek, a on nie pozostaje bez znaczenia dla Twoich odczuć. Tzw. "kryzys wieku średniego". Minie, nie martw się.
wilczysko napisał/a:Moim zdaniem wiek ma znaczenie w tym sensie, że generalnie dobrze jest jak pewne sprawy dzieją się płynnie i stopniowo. Seksu, bliskości też się trzeba nauczyć. Zresztą to bardzo subiektywna kwestia. Ja mam takie odczucia, a nie inne. Mam 45 lat i czuję się w coś ubogi, gorszy. I wiem, że jestem na równi pochyłej. Czas, kiedy byłem w swoim optimum już minął.
Zgodzę się z Tobą, wilczysko.
Podałeś swój wiek, a on nie pozostaje bez znaczenia dla Twoich odczuć. Tzw. "kryzys wieku średniego".
Minie, nie martw się.
"Kryzys wieku średniego" to mi się jakoś całkiem z czym innym kojarzy
"Kryzys wieku średniego" to mi się jakoś całkiem z czym innym kojarzy
Mnie też, nawet stałam się jego ofiarą niedawno.
Jednak przychodzi taki moment w życiu KAŻDEGO człowieka, że robi sobie po prostu bilans zysków i strat w życiu.
Mniej więcej w połowie życia.
Ja w takim momencie właśnie jestem i dla kobiety moje 30+ to właśnie "wiek średni". Taka niesprawiedliwość życiowa.
Ja w takim momencie właśnie jestem i dla kobiety moje 30+ to właśnie "wiek średni". Taka niesprawiedliwość życiowa.
Serio? To za 15 lat bedziesz kim? Staruszką?
I_see_beyond napisał/a:Ja w takim momencie właśnie jestem i dla kobiety moje 30+ to właśnie "wiek średni". Taka niesprawiedliwość życiowa.
Serio? To za 15 lat bedziesz kim? Staruszką?
No właśnie. Kim?
wilczysko napisał/a:"Kryzys wieku średniego" to mi się jakoś całkiem z czym innym kojarzy
Mnie też, nawet stałam się jego ofiarą niedawno.
Jednak przychodzi taki moment w życiu KAŻDEGO człowieka, że robi sobie po prostu bilans zysków i strat w życiu.
Mniej więcej w połowie życia.Ja w takim momencie właśnie jestem i dla kobiety moje 30+ to właśnie "wiek średni". Taka niesprawiedliwość życiowa.
No co Ty ? W dzisiejszych czasach 30+ to dla kobiety jeszcze nie jest czas na bilanse
No co Ty ? W dzisiejszych czasach 30+ to dla kobiety jeszcze nie jest czas na bilanse
No przecież się z Wami tu droczę.
Dla mnie osobiście jest to czas na audyt swojego życia, a wynika to z faktu, że w moim życiu osobistym nastąpiła REWOLUCJA.
Stąd analiza i wyciągnięcie wniosków na przyszłość.
Druga sprawa to rzeczywiście wiek kobiety i związane z nim najróżniejsze kwestie - od wyglądowych po zawodowe.
No ale to wątek o dziewicach, więc nie będę już robić off - topu.
No fakt, odjechaliśmy od tematu. Ale autorka póki co, zdaje się zastanawia się co dalej.
Cieszę się, że wreszcie ktoś to napisał - to o biciu piany wokół seksu, fetyszyzowaniu go, rozkminianiu, etc. Ja mam przeciętne libido, nie zawsze potrzebuję czułości, czasami po prostu rozładowania napięcia i nie potrzebuję do tego uczucia. Nie uważam przeciętnego libido za problem, uczuciowa też nie jestem nadmiernie. Bardzo dużo podrózuje, bywam długo poza krajem, co utrudnia związki ale pozwala też poznać facetów, których nie poznałabym siedząc w Warszawie.
Często jak czytam tu wątki mam poczucie odstawania. Mam wrażenie, że seks jest dominantą w życiu tu piszących. Może to jest złudne wrażenie, bo ludzie opisują swoje problemy z seksem, partnerami a nie resztę i może się wydawać, że nic innego nie ma znaczenia.
Iceni napisał/a:Piegowata'76 napisał/a:Właśnie miłości i bliskości nam zabrakło. Niestety.
Nie jestem megadoświadczona, ale PRAWDZIWA miłość jest uważna na drugiego człowieka.
Choć jak widać, i bez milości można być uważnym.Ostatnio odnoszę wrażenie, że miłość w pewnych kwestiach może bardziej przeszkadzać niż pomagać...
O to to, też dochodzę ostatnio do podobnych wniosków
Ale nie o to w życiu chodzi, żeby było łatwo.
Brakuje tego. I to nawet nie mam na myśli samego stosunku, tylko czułości w ogóle.
Ha! I niech mi nikt nie mówi, że uczucia w seksie nie są ważne. Często ludzie oszukują sami siebie, zaprzeczają swojej wrażliwości i "miękkim" potrzebom. Bo tak łatwiej, nie trzeba się odsłaniać i okazywać słabości.
Ja tam nie chcę seksu bez miłości, choć doświadczyłam wyraźnie w swojej ostatniej znajomości, że ciało czasami przemawia własnym głosem. Ale w mojej duszy wszystko się wzbraniało. A ja chcę unisono ciała i duszy
118 2017-10-05 11:57:48 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-10-05 11:58:19)
Moim zdaniem wiek ma znaczenie w tym sensie, że generalnie dobrze jest jak pewne sprawy dzieją się płynnie i stopniowo. Seksu, bliskości też się trzeba nauczyć. Zresztą to bardzo subiektywna kwestia. Ja mam takie odczucia, a nie inne. Mam 45 lat i czuję się w coś ubogi, gorszy. I wiem, że jestem na równi pochyłej. Czas, kiedy byłem w swoim optimum już minął.
Nie uznaję w sprawach uczuć żadnych "powinno" - co człowiek to inna historia.
Też miałam poczucie, że wiele mnie w życiu ominęło, ale uważam, że z tego warto wyrosnąć. I trochę wyrosłam.
Takie myślenie do niczego dobrego nie prowadzi. Z takim podejściem np. inwalidzi całe życie przejdą nieszczęśliwi i zgorzkniali, zamiast z tego, co im dostępne, zrobić jak najlepszy użytek. Wiem o czym mówię, bo do niepełnosprawnych należę.
Właśnie przez to panikowanie, że coś mnie omija, wpakowałam się w nieudane małżeństwo i Ty chyba tez.
Trzeba żyć, robić swoje, rozwijać sie i o siebie dbać, a co ma być moje - to będzie.
Seks nie jest po to, żeby coś sobie udowadniać.
wilczysko napisał/a:Brakuje tego. I to nawet nie mam na myśli samego stosunku, tylko czułości w ogóle.
Ha! I niech mi nikt nie mówi, że uczucia w seksie nie są ważne. Często ludzie oszukują sami siebie, zaprzeczają swojej wrażliwości i "miękkim" potrzebom. Bo tak łatwiej, nie trzeba się odsłaniać i okazywać słabości.
Ja tam nie chcę seksu bez miłości, choć doświadczyłam wyraźnie w swojej ostatniej znajomości, że ciało czasami przemawia własnym głosem. Ale w mojej duszy wszystko się wzbraniało. A ja chcę unisono ciała i duszy
Nie jestem pewien, czy czułość musi być zawsze powiązana z miłością. Może i tak. Zresztą żona nie potrafi być czuła nawet dla syna. Moja matka też nie była czuła dla mnie. Czy to oznacza brak miłości ? Chyba nie zawsze.
_v_ napisał/a:Iceni napisał/a:Ostatnio odnoszę wrażenie, że miłość w pewnych kwestiach może bardziej przeszkadzać niż pomagać...
O to to, też dochodzę ostatnio do podobnych wniosków
Ale nie o to w życiu chodzi, żeby było łatwo.
wręcz przeciwnie
ja chcę mieć łatwe i przyjemne zycie i czesciowo juz takie mam
nie zamierzam go sobie sztucznie komplikowac - serio, jest sporo fajniejszych rzeczy do robienia i przeżywania
Seks nie jest po to, żeby coś sobie udowadniać.
To prawda. I ci, którzy tak robią, ostatecznie źle na tym wychodzą.
122 2017-10-05 12:06:45 Ostatnio edytowany przez Iceni (2017-10-05 12:14:03)
_v_ napisał/a:Iceni napisał/a:Ostatnio odnoszę wrażenie, że miłość w pewnych kwestiach może bardziej przeszkadzać niż pomagać...
O to to, też dochodzę ostatnio do podobnych wniosków
Ale nie o to w życiu chodzi, żeby było łatwo.
Tzn. chodzi o to, żeby sobie zycie utrudniac?
Kilkakrotnie w twoich wypowiedziach pojawilo sie stwierdzenie, ze nie chcesz seksu z "byle kim" - moglabys sprecyzowac kim jest ten "byle kto" dla ciebie? Co to za "kategoria faceta"?
P.S.
Nie mylmy pojęć "proste" i "łatwe", to nie są synonimy
...to są twoje wlasne slowa z innego wątku. Napisałam, że to moze pomagać. Dla ciebie korzystanie z czegoś, co sprawia, że życie staje sie prostsze to pójście na łatwiznę?
Piegowata'76 napisał/a:wilczysko napisał/a:Brakuje tego. I to nawet nie mam na myśli samego stosunku, tylko czułości w ogóle.
Ha! I niech mi nikt nie mówi, że uczucia w seksie nie są ważne. Często ludzie oszukują sami siebie, zaprzeczają swojej wrażliwości i "miękkim" potrzebom. Bo tak łatwiej, nie trzeba się odsłaniać i okazywać słabości.
Ja tam nie chcę seksu bez miłości, choć doświadczyłam wyraźnie w swojej ostatniej znajomości, że ciało czasami przemawia własnym głosem. Ale w mojej duszy wszystko się wzbraniało. A ja chcę unisono ciała i duszyNie jestem pewien, czy czułość musi być zawsze powiązana z miłością. Może i tak. Zresztą żona nie potrafi być czuła nawet dla syna. Moja matka też nie była czuła dla mnie. Czy to oznacza brak miłości ? Chyba nie zawsze.
czułość nijak nie musi być związana z miłością
czułość to czułość, miłość to miłość
już pisałam o tym, ze ja z dwoma ostatnimi kochankami doświadczam takiej czułości, jakiej nie miałam nigdy w żadnym związku - a raczej po jednym czy kilku spotkaniach można wykluczyć wielką miłość
to raczej zależy od człowieka i od tego co lubi
ja czułość uwielbiam, uwielbiam dotyk i z odpowiednią osobą - która odpowiada tym samym - mogę się miziać, przytulać, dotykać do upadłego
żadna miłość nie jest mi potrzebna do tego, żeby kogoś pocałować w czoło, czy w dłoń, czy żeby palcami kreślić wzory na czyjejś skórze, albo żeby wtulać się w męską pierś
Tzn. chodzi o to, żeby sobie zycie utrudniac?
Nie, ale jeśli nam na czymś zależy, to nie warto chodzić na skróty. Oczywiście zależy, czego się chce. Nie potępiam ludzi, którzy chcą łatwego seksu, nie chcę tego wartościować, ale coraz bardziej jestem przekonana, że to nie moja bajka.
Kilkakrotnie w twoich wypowiedziach pojawilo sie stwierdzenie, ze nie chcesz seksu z "byle kim" - moglabys sprecyzowac kim jest ten "byle kto" dla ciebie? Co to za "kategoria faceta"?
"Byle kto" znaczy dla mnie "ktokolwiek", osoba, z którą nie łączy mnie szczególna więź.
125 2017-10-05 12:12:57 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2017-10-05 12:14:11)
wilczysko napisał/a:Piegowata'76 napisał/a:Ha! I niech mi nikt nie mówi, że uczucia w seksie nie są ważne. Często ludzie oszukują sami siebie, zaprzeczają swojej wrażliwości i "miękkim" potrzebom. Bo tak łatwiej, nie trzeba się odsłaniać i okazywać słabości.
Ja tam nie chcę seksu bez miłości, choć doświadczyłam wyraźnie w swojej ostatniej znajomości, że ciało czasami przemawia własnym głosem. Ale w mojej duszy wszystko się wzbraniało. A ja chcę unisono ciała i duszyNie jestem pewien, czy czułość musi być zawsze powiązana z miłością. Może i tak. Zresztą żona nie potrafi być czuła nawet dla syna. Moja matka też nie była czuła dla mnie. Czy to oznacza brak miłości ? Chyba nie zawsze.
czułość nijak nie musi być związana z miłością
czułość to czułość, miłość to miłość
już pisałam o tym, ze ja z dwoma ostatnimi kochankami doświadczam takiej czułości, jakiej nie miałam nigdy w żadnym związku - a raczej po jednym czy kilku spotkaniach można wykluczyć wielką miłość![]()
to raczej zależy od człowieka i od tego co lubi
ja czułość uwielbiam, uwielbiam dotyk i z odpowiednią osobą - która odpowiada tym samym - mogę się miziać, przytulać, dotykać do upadłego
żadna miłość nie jest mi potrzebna do tego, żeby kogoś pocałować w czoło, czy w dłoń, czy żeby palcami kreślić wzory na czyjejś skórze, albo żeby wtulać się w męską pierś
Ja mówię tylko za siebie. Dla mnie MUSI być więź i miłość. Potrafiłabym bez tego (po kilku piwach dla wyzbycia się tremy), ale - po jaką cholerę?
A w czoło bez ciepłych uczuć nie caluję ani do nikogo się nie przytulę bez odpowiedniego ładunku emocjonalnego, niekonieczne w przypadku przytulania seksualnego.
Ale przelotna znajomośc też może być całkiem dobra. O uczuciach nie ma mowy a wspomnienie jest i to żywe nawet po latach.
Iceni napisał/a:Tzn. chodzi o to, żeby sobie zycie utrudniac?
Nie, ale jeśli nam na czymś zależy, to nie warto chodzić na skróty. Oczywiście zależy, czego się chce. Nie potępiam ludzi, którzy chcą łatwego seksu, nie chcę tego wartościować, ale coraz bardziej jestem przekonana, że to nie moja bajka.
Kilkakrotnie w twoich wypowiedziach pojawilo sie stwierdzenie, ze nie chcesz seksu z "byle kim" - moglabys sprecyzowac kim jest ten "byle kto" dla ciebie? Co to za "kategoria faceta"?
"Byle kto" znaczy dla mnie "ktokolwiek", osoba, z którą nie łączy mnie szczególna więź.
Okay. To teraz sprecyzuj czym jest "szczegolna wiez"
Ale przelotna znajomośc też może być całkiem dobra. O uczuciach nie ma mowy a wspomnienie jest i to żywe nawet po latach.
Może być, ale świadomie w taką się nie zaangażuję. Ja staroświecka jestem
Okay. To teraz sprecyzuj czym jest "szczegolna więz"
Spróbuję, choć czasami niełatwo ubrać rzeczy w słowa.
To więź, której nie mam z nikim innym. Wyjątkowa. Najbliższa, najbardziej intymna. Bez barier i zahamowań, bez udawania. No... miłość po prostu. Ja chcę miłości.
Dla ciebie korzystanie z czegoś, co sprawia, że życie staje sie prostsze to pójście na łatwiznę?
Czasami, nie zawsze.
Ty po prostu szukasz w seksie innych wartości niż ja. Moich nie odnajdę, zmieniając partnerów i przesypiając się z nimi dla przelotnej przyjemności. Jak się nie dostaje tego, co dla nas ważne, to pójściem na latwiznę byłoby zrezygnować i złapać to, co się nawinie.
To nie jest absolutnie negowanie podejścia odmiennego niż moje. Ale ja mam takie, a nie inne.