25 lat wspólnych do kosza ? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » 25 lat wspólnych do kosza ?

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 271 ]

196 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-08-04 11:13:17)

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
krystian75 napisał/a:
lolek8080 napisał/a:


Tutaj mamy normalną rodzinę w której zabrakło, nie wiem, komunikacji, rozmowy, czułości itd(?). W takich przypadkach odchodzi się jak w/w braki w malżenstwie dostaje się na boku. Ona w ogóle nie chce z Krystianem gadać bo stał się dla niej upierdliwy i męczący..., po ch..j ma z nim gadać o problemach jak pewnie rozmawia z kimś innych o miłych rzeczach, bez stresu i czepiania się. Kobieta jest zakochana, ma klapki na oczach i nie ma co tu szukać innych powodów.

Niestety możesz mieć rację.... A nie brakowało czułości....

Ech...znowu to samo yikes
To, że ty, Krystian uważasz, że nie brakowało czułości o niczym nie świadczy. Dla ciebie mogło być ok, a dla twojej żony za mało lub za dużo. Skąd wiesz skoro właściwie nie gadaliście o swoich odczuciach i pragnieniach? Skąd wiesz skoro teraz wychodzi, że tak naprawdę niewiele o niej wiesz, nie rozumiesz jej zachowań?
Ludzie są nieprzeniknieni.
Jakiś czas temu był tu np. wątek faceta, którego zdradzała żona stewardesa, bo... ponoć seks z nim zawsze był romantyczny i delikatny a ona chciała, żeby ktoś ją porządnie wyłomotał, ale wstydziła się temu delikatnemu i czułemu mężowi o tym powiedzieć.

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
krystian75 napisał/a:

Dzieci 19,17,12 lat.

To są już w zasadzie dorosłe osoby, a jako takie powinny wiedzieć, że nic nie jest wieczne. Dwunastolatek też już jest na tyle duży żeby sobie poradzić z sytuacją kiedy mama i tato dalej są jego rodzicami ale nie są już ze sobą. Skoro żona chce odejść, bo coś tam, coś tam, to daj jej odejść. Jest dorosła i nie masz żadnego powodu żeby wpływać na jej decyzje. Bo to jej decyzje i to właśnie musisz tylko jej uświadomić. Że podejmowanie decyzji, to odpowiedzialność. Nie rób więc z siebie jelenia, że ona się wyprowadzi ale rozwodu nie chce. Ona chce wolności czy czego tam chce, a ty jej to umożliwiasz rozwodząc się. Czysta sytuacja. Ona wolna, ty wolny i kawał życia jeszcze przed tobą.

198

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
Snake napisał/a:
krystian75 napisał/a:

Dzieci 19,17,12 lat.

To są już w zasadzie dorosłe osoby, a jako takie powinny wiedzieć, że nic nie jest wieczne. Dwunastolatek też już jest na tyle duży żeby sobie poradzić z sytuacją kiedy mama i tato dalej są jego rodzicami ale nie są już ze sobą. Skoro żona chce odejść, bo coś tam, coś tam, to daj jej odejść. Jest dorosła i nie masz żadnego powodu żeby wpływać na jej decyzje. Bo to jej decyzje i to właśnie musisz tylko jej uświadomić. Że podejmowanie decyzji, to odpowiedzialność. Nie rób więc z siebie jelenia, że ona się wyprowadzi ale rozwodu nie chce. Ona chce wolności czy czego tam chce, a ty jej to umożliwiasz rozwodząc się. Czysta sytuacja. Ona wolna, ty wolny i kawał życia jeszcze przed tobą.

Cóż wyprowadzi się... Ja składam pozem rozwodowy.

Chce wolności, wyprowadzki będe to musiał jakoś przeżyć... Natomiast nie będzie mogła z wielu rzeczy korzystać za które ja płaciłem czy moja firma a to zaboli...

199

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
krystian75 napisał/a:

Natomiast nie będzie mogła z wielu rzeczy korzystać za które ja płaciłem czy moja firma a to zaboli...

Słabe sad
Myślisz, że tylko kasa ją przy tobie jeszcze trzyma?

200 Ostatnio edytowany przez krystian75 (2017-08-04 11:43:33)

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
summerka88 napisał/a:
krystian75 napisał/a:

Natomiast nie będzie mogła z wielu rzeczy korzystać za które ja płaciłem czy moja firma a to zaboli...

Słabe sad
Myślisz, że tylko kasa ją przy tobie jeszcze trzyma?

No większy dramat był jak usłyszała że straci ukochany samochodzik niż że dzieci się odwrócą od niej.

Pisałem że nie poznaje jej...

Nie mówię o jakieś zemście ale o wszystkich konsekwencjach jej działąnia...

201

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
krystian75 napisał/a:
Snake napisał/a:
krystian75 napisał/a:

Dzieci 19,17,12 lat.

To są już w zasadzie dorosłe osoby, a jako takie powinny wiedzieć, że nic nie jest wieczne. Dwunastolatek też już jest na tyle duży żeby sobie poradzić z sytuacją kiedy mama i tato dalej są jego rodzicami ale nie są już ze sobą. Skoro żona chce odejść, bo coś tam, coś tam, to daj jej odejść. Jest dorosła i nie masz żadnego powodu żeby wpływać na jej decyzje. Bo to jej decyzje i to właśnie musisz tylko jej uświadomić. Że podejmowanie decyzji, to odpowiedzialność. Nie rób więc z siebie jelenia, że ona się wyprowadzi ale rozwodu nie chce. Ona chce wolności czy czego tam chce, a ty jej to umożliwiasz rozwodząc się. Czysta sytuacja. Ona wolna, ty wolny i kawał życia jeszcze przed tobą.

Cóż wyprowadzi się... Ja składam pozem rozwodowy.

Chce wolności, wyprowadzki będe to musiał jakoś przeżyć... Natomiast nie będzie mogła z wielu rzeczy korzystać za które ja płaciłem czy moja firma a to zaboli...

Rozumiem, że macie rozdzielność majątkową skoro tak piszesz? smile

202 Ostatnio edytowany przez lolek8080 (2017-08-04 11:49:04)

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
summerka88 napisał/a:
krystian75 napisał/a:

Natomiast nie będzie mogła z wielu rzeczy korzystać za które ja płaciłem czy moja firma a to zaboli...

Słabe sad
Myślisz, że tylko kasa ją przy tobie jeszcze trzyma?

Jesli Krystian tak mysli to trochę sam się pogrążył smile Jak kobieta jest z facetem tylko dla kasy to o tym facecie dobrze nie świadczy... zero atrybutów tylko kasa...

203 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2017-08-04 12:02:57)

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
krystian75 napisał/a:
summerka88 napisał/a:
krystian75 napisał/a:

Natomiast nie będzie mogła z wielu rzeczy korzystać za które ja płaciłem czy moja firma a to zaboli...

Słabe sad
Myślisz, że tylko kasa ją przy tobie jeszcze trzyma?

No większy dramat był jak usłyszała że straci ukochany samochodzik niż że dzieci się odwrócą od niej.

Pisałem że nie poznaje jej...

Nie mówię o jakieś zemście ale o wszystkich konsekwencjach jej działąnia...

Wiem, że piszesz o konsekwencjach, które ona poniesie, ale też widać, że nie masz o niej w tej chwili najlepszego zdania. Pisałam już o tym wcześniej. I wcale mnie to nie dziwi i jest to dla mnie jak najbardziej zrozumiałe.
Dalej jednak jest to niespójne z tym, że ty chcesz ją przy sobie zatrzymać z pełną świadomością, że jesteś "złem koniecznym" z uwagi na dzieci, opinię publiczną albo jej strachem przed pogorszeniem sytuacji finansowej.

Przeczytaj post Apologises. Twoim celem nie powinno być trzymanie na siłę przy sobie larwy, która na tobie pasożytuje i dla której jesteś, jak to nazwał Apologises, "opcją zapasową". Będziesz miał to, co sobie wynegocjujesz, więc negocjuj to, żebyś był PIERWSZORZĘDNYM WYBOREM zamiast koniecznością, gdy lepsze opcje nie wypalą.

204

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
lolek8080 napisał/a:
summerka88 napisał/a:
krystian75 napisał/a:

Natomiast nie będzie mogła z wielu rzeczy korzystać za które ja płaciłem czy moja firma a to zaboli...

Słabe sad
Myślisz, że tylko kasa ją przy tobie jeszcze trzyma?

Jesli Krystian tak mysli to trochę sam się pogrążył smile Jak kobieta jest z facetem tylko dla kasy to o tym facecie dobrze nie świadczy... zero atrybutów tylko kasa...

Ja już nie wiem co mam myśleć....

205 Ostatnio edytowany przez andrzej61 (2017-08-04 16:36:27)

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Krystian najprawdopodobniej powodem takiego zachowania żony jest inny mężczyzna. Ale Ty musisz mieć pewność. Jeżeli Cię stać wynajmij detektywa. Sam śledząc żonę możesz narobi głupstw. Ja uważam, że inwigilowanie bliskiej osoby jest złe, jednak czasami nie ma innego wyjścia. Jeśli jest kochanek to nieważne co Ty zrobisz i tak jesteś na straconej pozycji. Z kochankiem w tej fazie romansu nie wygrasz. Musisz zająć się sobą i dziećmi i czas pokaże co będzie dalej. Decyzje o dalszej przyszłości podejmiesz jak ochłoniesz.
Śledzenie żony nie dłużej niż dwa tygodnie. Jeżeli w tym czasie detektyw nic nie znajdzie, to znaczy, że powód zachowania żony jest inny. Musisz go znaleźć aby móc skutecznie działać.

206 Ostatnio edytowany przez lolek8080 (2017-08-04 17:40:26)

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
I_see_beyond napisał/a:
lolek8080 napisał/a:
I_see_beyond napisał/a:

Może być tak, że żona nikogo nie ma, ale po prostu NIE CHCE już z Tobą być, przeżywa swojego rodzaju "bunt", "kryzys wieku średniego" wcale nie zarezerwowany tylko dla mężczyzn.

.

Naprawde bierzesz takie cos pod uwagę?.

big_smile big_smile big_smile

Naprawdę.

BTW, Lolek, o czym i o kim ty teraz napisałeś? Zapoznałam się z pierwszym postem twojego tematu.

Trochę się pogubiłem w tym temacie big_smile O co konkretnie, co napisałem, pytasz? smile))

207

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

KRYSTIAN. Źona. Jest teraz w Amoku.
Teraz nic nie zrobisz dla was
Puść ją, jak ma być z Tobą wroci.
Nie awanturuj się. Natomiast nie uważam za błąd uświadomienie jej w sprawach materialnych.
Siostra z pewnością chce dobrze, ale nie uważam ze to dobry pomysł wciągać ją. W to skutek moze być odwrotny.

208

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
Ela210 napisał/a:

KRYSTIAN. Źona. Jest teraz w Amoku.
Teraz nic nie zrobisz dla was
Puść ją, jak ma być z Tobą wroci.
Nie awanturuj się. Natomiast nie uważam za błąd uświadomienie jej w sprawach materialnych.
Siostra z pewnością chce dobrze, ale nie uważam ze to dobry pomysł wciągać ją. W to skutek moze być odwrotny.

Cóż, siostrę sama wciągła, chyba liczyła na poparcie w podjętej decyzji ale jak na razie się przeliczyła....

209

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

@lolek, to nic personalnego. No worries. Jestem na forum zdecydowanie dłużej niż ty i widzę już przez to trochę więcej. Ale to nie jest twój temat, więc tobie analizy nie zafunduję. I śpij spokojnie, w twoim wątku wypowiadać się nie będę.


W kwestii zaangażowania rodziny: pewnie, że fajnie byłoby, gdyby to Krystian i jego żona załatwili sprawy między sobą, bo to SĄ sprawy między nimi. Jednak siostra to najbliższa rodzina, której żona autora się zwierzyła z problemu. Też mam siostrę, która ma męża i dzieci. Gdyby nie mogła się dogadać z mężem, zapewne w sytuacji, gdy rozważałaby odejście, spróbowałabym ze szwagrem porozmawiać, poznać jego punkt widzenia. To nie jest tak, że przechodzi się do porządku dziennego nad rozpadem rodziny. Czasem rola mediatora jest pomocna. Czasem osiąga się cel odwrotny od zamierzonego.

Czy warto angażować otoczenie? To zależy od tego, jakie są relacje zainteresowanych. I jakie oni mają doświadczenia, bo będą filtrować problem przez ich pryzmat. A czasem otoczenie czuje potrzebę zaangażować się samoczynnie. Tak też bywa.

210

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
krystian75 napisał/a:

No większy dramat był jak usłyszała że straci ukochany samochodzik niż że dzieci się odwrócą od niej.

Samochód to jedno a dzieci to co innego - nie zestawiaj - nie tędy droga.
Nie wymachuj szabelką ekonomiczną, nie wiesz czy dzieci się odwrócą - raczej NIE.


krystian75 napisał/a:

Pisałem że nie poznaje jej...

Hm..., jak zaproponuja Wam mediacje - rozważ - może warto skorzystać. Nagnij się mocno w staraniu zrozumienia Jej, niezależnie od tego co sie dzieje na bieżąco.


krystian75 napisał/a:

Nie mówię o jakieś zemście ale o wszystkich konsekwencjach jej działąnia...

Inaczej postrzegasz te konsekwencje, Ona sobie szybko uświadomi tego czego nie brała pod uwagę, ale to z Tobą jest problem - bo to Ty nie posuwasz się do przodu w rozpoznaniu : dlaczego ? Tobie brakuje świadomości. Hm..., spokojnie. Na jednej szali masz 25 lat życia rodzinnego a na drugiej - ostatnie miesiące mocnego kryzysu w związku.

211

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
Olinka napisał/a:

Jeśli dotąd wszystko między Wami względnie funkcjonowało, to nie wierzę w takie nagłe odkochanie, kobiety naprawdę nie odchodzą z dnia na dzień bez wyraźnej przyczyny. Twoja żona zachowuje się tak, jakby w jej życiu pojawił się ktoś trzeci, ale nie była do końca pewna co z tego wyniknie - stąd chęć wyprowadzki, która da jej swobodę, pomieszana z resztką instynktu samozachowawczego, który nakazuje wstrzymać się z rozwodem. Jeśli ten scenariusz jest prawdziwy (zaznaczam jednak, że nie musi), to niestety zauroczenie potrafi wyłączyć racjonalne myślenie i dopóki nie minie, w zasadzie niewiele możesz zrobić, bo żadne argumenty nie są wtedy wystarczająco mocne, a Ty, bez względu na postawę, wystarczająco dobry.

Olinko to nie musiałoby być takie " nagłe odkochanie".
Żona autora wątku mogła mu już od dłuższego czasu wysyłać sygnały, że w ich związku zaczyna się dziać coś nie tak.
Również mogło być tak, że ona była przekonana, że jej sygnały dotrą do niego, co niestety nie mialo miejsca.
Ile na forum jest wątków gdzie między partneram dochodzi wręcz do identycznych sytuacji, jest ich bardzo dużo.
A dlaczego?
A dlatego, że generalnie nie potrafią ze sobą rozmawiać.
Bo każdy ich problem jest ważniejszy od problemu partnera.
A to tak ma być http://emotikona.pl/emotikony/pic/2wow2.gif.
Ten post piszę z własnego doświatdczenia.
Moja żona była przekonana, że ja czytam w jej myślach i wiem czego chcę.
Ja się miotałem jak żyd po pustym sklepie bo nie wiedzialem o co chodzi.
A tu niewiele potrzeba.
Tu wystarczy być szczerym do bólu i powiedzić to co się chce ( jak krowie na miedzy).
Czy to jest takie trudne http://emotikona.pl/emotikony/pic/0belay.gif.
Nie, to nie jest trudne, ale koniecznie trzeba przełamać schematy które nami kierują.
Ja nie jestem psychologiem ale uważam, że psychika kobiety jest inna od psychiki mężczyzny i tu też może być przyczyna.
Na marginesie to po naszej rozmowie od już kilku lat nie mamy konfliktów bo mówimy co nas boli, czego nie chcemy i nie liczymy, że nasz partner odczyta w naszych myslach tego czego chcemy.

212 Ostatnio edytowany przez krystian75 (2018-02-15 22:57:32)

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Założyłem ten wątek trochę czasu temu. Dziś jestem w prawie w tym samym miejscu co byłem. Co się zmieniło.

Znam imię nazwisko fagasa żony....

Żona ma się wyprowadzić do matki. Kocha tamtego, albo tak jej się wydaje.

Zostałem albo zostanę żeby być precyzyjnym samotnym ojcem z 3 dzieci. Poznałem wiele zajebistych osób. Spotkałem się z wielkim wsparciem, wiem kto jest prawdziwym przyjacielem.

Byłem najgorszy bo był ktoś kto się skusił na obcą żonę.

Przez przypadek wczoraj nakryłem ją jak się z nim obmacywała i całowała w aucie...wytargałem ch..... z auta itd.
Zastanawiam się skąd we mnie było tyle siły że go nie z...

Dowodów mam już aż nadto.

Pisze dokładnie 24 h po bo tak naprawdę dopiero trochę emocje opadły. co innego domyślać się a co innego stwierdzić coś naocznie.

Pozdrawiam wszystkich i radzę im ufać intuicji ....

213

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Zostaniesz z dziećmi?

214

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Zastanawiałam się co tam u Ciebie gdy przestałeś się odzywać.
Już wiesz..., no cóż, tyle dobrego że WIESZ.
Krystian, łap dystans, wiem, wiem, łatwo powiedzieć.
Jeśli takie emocje szaleją - próbuj opanować, dzieciaki będą obserwować i wyciągać wnioski, jakoś trzeba będzie przyszłość układać...
Może pisz tu na bieżąco, może i to pomoże.

215 Ostatnio edytowany przez krystian75 (2018-02-15 23:04:09)

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Tak naprawdę mineły 24 h i teraz łzy się pojawiły i wszystkie emocje mimo że myślałem ze mineły.

Łap dytans.... spoko, tylko jak rozmawiać z córką jak łzy ci się same cisną do oczu.

Teraz dopiero mnie chyba wszystko dopadło....

Tak dzieci zostają ze mną.

216

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Hm..., nie wiem ile siły masz, nie wiem jak bardzo Cię rozjechało, pewnie bardzo.
Może spróbuj organizować czas z każdym dzieckiem po trochu osobno i poza domem - wypad jakiś -  i wtedy staraj się rozmawiać, może tak będzie łatwiej.
Jeśli masz zaufane osoby - trzymaj z nimi kontakt, możliwe, że to pomoże na uspokojenie emocji. Co mogłoby dla Ciebie być jakąś odskocznią abyś nie nakręcał się ustawiczym myśleniem ? MUSISZ coś takiego wprowadzić w życie.

217 Ostatnio edytowany przez Rafał Poznań (2018-02-16 01:09:56)

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
krystian75 napisał/a:

Łap dytans....

Łap ile się da. Nie rozmawiaj nie szpieguj   nie dzwoń nie odbieraj telefonów nie myśl nie zastanawiaj się nie patrz na zdjęcia kontakt ogranicz do minimum najlepiej tylko sms. Jak już musisz myśleć tylko o tych najgorszych wspólnych chwilach... Bo nie dasz rady.

U mnie mija prawie miesiąc i dopiero teraz jakoś wewnętrznie się uspokajam...
Ciesz się że wszystkie dzieci są z Tobą.  Ja nie mam tego komfortu.

218

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
krystian75 napisał/a:

Znam imię nazwisko fagasa żony.... (...)
Kocha tamtego, albo tak jej się wydaje (...)

Więc jednak chodzi, jak w większości przypadków, o kogoś innego. sad Rozstanie samo w sobie jest traumatyczne - kiedy pojawia się zdrada, boli jeszcze mocniej.

Ciekawe ile czasu zajmie żonie "upewnienie się" , że "kocha"  tamtego - jeśli tamten traktuje Twoją żonę jako "czasoumilacz", nie zdziw się, jak za jakiś czas ona zapuka do Twoich drzwi i stwierdzi, że popełniła błąd swojego życia.

Pytanie czy Ty będziesz zainteresowany te drzwi otworzyć i jej wysłuchać.

219

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Bardzo możliwe, że żonie Krystiana tylko wydaje się, że kocha...Dobry czas na teorię dotyczącą znudzenia związkiem, ostatniej szansy na"coś innego",być może ożyły już dawno zapomniane "motylki w brzuchu" i w głowie też się poluzowało...Nie wchodząc  głębiej-czy to jest czy nie jest miłość ,zauroczenie czy fizyczna bliskość fakt jest faktem ,że doszło do zdrady emocjonalnej i fizycznej.
Krystian- teraz ruch po Twojej stronie...Na siebie i swoje życie  jeszcze masz wpływ ;wpływu na myślenie i działanie  czytaj -życie  twojej żony -nie masz. Z doświadczenia wiem ,że brak reakcji mści się okrutnie...na ogół recydywą zdradzającego albo życiem w matrixie pt. "nieustanna podejrzliwość i śledztwo", co w konsekwencji skutecznie zabija każdy związek.
Dzieci zawsze szkoda, ale fundowanie im życia w tych warunkach to słaba wizja...
Będzie trudno, ale będzie .A póżniej będzie lepiej -naprawdę; szacunek do siebie daje wewnętrzną siłę.
Powodzenia ,inwestuj w siebie; otaczaj się mądrymi i dobrymi ludżmi. To zawsze procentuje:-)

220

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
krystian75 napisał/a:

Tak naprawdę mineły 24 h i teraz łzy się pojawiły i wszystkie emocje mimo że myślałem ze mineły.

Łap dytans.... spoko, tylko jak rozmawiać z córką jak łzy ci się same cisną do oczu.

Teraz dopiero mnie chyba wszystko dopadło....

Tak dzieci zostają ze mną.

Aż trudno uwierzyć, że matka tak szybko i łatwo pozbywa się dzieci ... o co chodzi ...

221

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Nie mi ją oceniać, po pierwsze ocena mogła by być zafauszowana. Być może na wszystko wpłyneło uczucie do kogoś nowego które przycmiło uczucie do mnie i dzieci.

Nie wiem jak mnie ocenicie. Być może jako kretyna naiwnniaka itd... cześć pewnie stwierdzi że odmiennie. Zobaczymy.

Opisze ostatni etap, coś co nastąpiło w międzyczasie ( no chyba przedostatni etap, bo ostatni to rozwód )

Przez ostatni okres moje życie się wywróciło. Miałem zamiar dokopać jej, zniszczyć w sądzie ( ilość dowodów przez mnie zgromadzonych jest przytłacząjąca i chyba przekona każdy sąd)

Co było między nami po czymś takim jak miało miejsce było jednym z najgorszych okresów w moim życiu. Chyba wszystkie uczucia ktróe mną miotały zostały opisane na tym forum.

Postąpiłem wbrem zdrowemu rozsądkowi, postarałem sie być ponad to. Powiedziałem że zostawiamy dzieci u dziadki i jedziemy na ostatni wspólny weekend. Zero komórek, kontaktu z kimkolwiek itd. ( dla dzieci całkiem nowy wumer nie znany nikomu).

Jeśli się na to zgodzi rozejdziemy się bez orzekania o winie.

Zgodziła się pierwotnie z strachu potem z ciekawości.

Wiem stwierdzicie że to było, głupie, ngradzanie zdrajczyni czy coś w tym rodzaju.... Jasne że możecie mnie tak ocenić... Macie do tego prawo.

Ja potrzebowałem coś takiego. Pojechaliśmy.... Po praz pierwszy od dawna bardzo dużo rozmawialiśmy, szczerze ( przynajmniej mam taka nadzieję) i wszystko wskazuje że tak było.

Spędziliśmy wspaniały weekend wbrew pozorą. Z założenia miał być on taki, ostatni wspólny weekend i rozwód. NIe chcodziło o ratowanie małżeństwa, bo już nie ma czego.

Wiele spraw ustaliliśmy. Pewnie wiele rzeczy przeżyliśmy ostatni raz wspólnie....

Mi ten weekend pozwolił się oswoić z wszystkim, odżyłem psychicznie mega. Wiem że między nami nie ma chemi już i nie bedzie. Nie wiedziałem ze taki efekt przyniesie....nie planowałem tego w ten sposób. Ale po nim czułem taki wewnętrzny spokój że szok.

Nie ma pworotu do małżeństwa, wspólnego życia. Zawsze będziemy mieli wspólną przeszłość ale nie przyszłość. Zawsze będą łączyć nas dzieci...i ćwierć wieku razem.

Powoli w zgodzie załatwiamy rozwód. Niestety na niektóre warunki musi się zgodzić jak chce rozwieść sie w zgodzie ale i tak nie ma najgorzej....

Na koniec weekendu powiedziałęm że możemy spławić obrączki w wiśle jako symbol końca...jednak stwierdziłem że może z tego zrobić lepszy użytek... i w taki sposób otrzymała je jedna z fundacji. Myślę że jak je choćby w cenie złomu się pozbędą jakiś pozytywny efekt tego będzie.

Ja zostaję w domu, jest on w mojej dyspozycji wyłacznej, ona nic do niego bedzie mieć. Dzieci zostają ze mną. Będzie płacić alimenty na nie... Powoli wszystko dogramy. Powoli na spokojnie.

U mnie?

Pewnie jeszcze nie jeden raz dołapie mnie dół, ale jakoś zbieram się do kupy.

Idę mimo wieku na studia, rozwijam pasje. Otwieram się na ludzi. Nie rozpaczam nad tym co się stało ale ide do przodu.

Zaczynam życie jako singiel z bagażem życiowym ( mega )...

Jakoś optymistycznie patrze w przyszłość....

Oceńcie moje zachowanie jak chcecie. Najważniejsze że ja mimo wszystko do końca byłem fer i dziś bez problemu mogę sobie spojrzeć w twarz....

222

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
krystian75 napisał/a:


 
.....Oceńcie moje zachowanie jak chcecie. Najważniejsze że ja mimo wszystko do końca byłem fer i dziś bez problemu mogę sobie spojrzeć w twarz....

Jestem pełen podziwu i uznania. Ja nie dałbym rady więcej nawet bym chyba nie chciał.

223

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
Rafał Poznań napisał/a:
krystian75 napisał/a:


 
.....Oceńcie moje zachowanie jak chcecie. Najważniejsze że ja mimo wszystko do końca byłem fer i dziś bez problemu mogę sobie spojrzeć w twarz....

Jestem pełen podziwu i uznania. Ja nie dałbym rady więcej nawet bym chyba nie chciał.

dołaczam się...

224

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Martwi mnie, że potrafiłeś zostawić ją bez mieszkania. Przecież tyle lat mieszkaliście razem. Czemu dom nie jest wspólny ... Po co to robiłeś? Czy w ten sposób (mając dom na wyłączność) chciałeś ją przy sobie zatrzymać ...
Jak dla mnie szybko się otrząsnąłeś. Jeden weekend i klik

225

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
Lou71.71 napisał/a:

Martwi mnie, że potrafiłeś zostawić ją bez mieszkania. Przecież tyle lat mieszkaliście razem. Czemu dom nie jest wspólny ... Po co to robiłeś? Czy w ten sposób (mając dom na wyłączność) chciałeś ją przy sobie zatrzymać ...
Jak dla mnie szybko się otrząsnąłeś. Jeden weekend i klik

jaki jeden weekend? pofatyguj się Lou przeczytać cały wątek- już od wakacji to trwa przynajmniej..Ma jej oddać dom  i iść z dziećmi pod most?

226

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
Ela210 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Martwi mnie, że potrafiłeś zostawić ją bez mieszkania. Przecież tyle lat mieszkaliście razem. Czemu dom nie jest wspólny ... Po co to robiłeś? Czy w ten sposób (mając dom na wyłączność) chciałeś ją przy sobie zatrzymać ...
Jak dla mnie szybko się otrząsnąłeś. Jeden weekend i klik

jaki jeden weekend? pofatyguj się Lou przeczytać cały wątek- już od wakacji to trwa przynajmniej..Ma jej oddać dom  i iść z dziećmi pod most?


Tak. Proponuję przeczytać wszystko. Wszystko tak naprawdę, teraz wiem trwało rok. Od lutego....

Nikogo nie pozbawiam domu, chce spać tu proszę bardzo ale nie ze mną i nie przyprowadzi nikogo do domu... ktoś dokonał wyboru, postanowił nad rodziną postawić kochasia. Dla niego chciał zostawić i w sumie zostawia nas.

Dom zostaje, ale kredyt też muszę spłacić...Po spłacie dom staje się własnościa dzieci.
Proponuję nic nie spłycać i popatrzyć całościowo. Jak wszystko skończy się opisze dla ciekawskich....

Dla nie wtajemniczonych czytających ostatnie posty, to nie ja zafundowałem rodzinie koszmar, to nie ja chciałem odejść od rodziny. To nie ja ukrywałem romans.

Ja przez wiele miesięcy walczyłem o uratowanie rodziny gdt to było skazane na porażkę bo romans kwitł.

227

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Krystian, wiesz o tym , ze statystyka nie jest sprzymierzeńcem trwałości nowego związku żony i jej kochanka.

Kiedy formuła ich związku wypali się , spowszednieje i nie przetrwa , co wtedy ?

Jeżeli za 3 lub 5 lat zobaczysz żonę z walizkami na progu swojego domu i usłyszysz radość dzieci, ze wróciła.

?

Kochanek jest w związku czy singiel z odzysku ?

228 Ostatnio edytowany przez krystian75 (2018-03-06 10:13:54)

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
Secondo1 napisał/a:

Krystian, wiesz o tym , ze statystyka nie jest sprzymierzeńcem trwałości nowego związku żony i jej kochanka.

Kiedy formuła ich związku wypali się , spowszednieje i nie przetrwa , co wtedy ?

Jeżeli za 3 lub 5 lat zobaczysz żonę z walizkami na progu swojego domu i usłyszysz radość dzieci, ze wróciła.

?

Kochanek jest w związku czy singiel z odzysku ?

No cóż na statystyki nie poradzę. Ja sobie też chce ułożyć życie. Przejechał po mnie walec ale się zbieram do kupy. Ja też nie wróże im długiego udanego związku.

Singiel z odzysku, nieudacznik życiowy....

A pytanie co wtedy jak nowy związek się skończy.... Gdy nie ma gdzie wrócić.... To pytanie do mojej PB (prawie byłej) żony. Jesteśmy osobami dorosłymi i musimy ponosić konsekwencje swoich czynów.

A za 3 lata to dzieci będą miały 23,21,16 lat. więc jakoś nie wyobrażam sobie nagłego zachwytu nad powrotem kogoś kto porzucił rodzinę i dał jej po dupie.

229 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2018-03-06 10:10:20)

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
krystian75 napisał/a:

Nie ma pworotu do małżeństwa, wspólnego życia. Zawsze będziemy mieli wspólną przeszłość ale nie przyszłość. Zawsze będą łączyć nas dzieci...i ćwierć wieku razem.

Powoli w zgodzie załatwiamy rozwód. Niestety na niektóre warunki musi się zgodzić jak chce rozwieść sie w zgodzie ale i tak nie ma najgorzej....

Zaczynam życie jako singiel z bagażem życiowym ( mega )...

Jakoś optymistycznie patrze w przyszłość....

Oceńcie moje zachowanie jak chcecie. Najważniejsze że ja mimo wszystko do końca byłem fer i dziś bez problemu mogę sobie spojrzeć w twarz....

Wygląda na to, że faktycznie oswoiłeś sytuację, nie wypierasz, nie targujesz się smile
Dobrze się czyta, że ludzie mimo wszystko potrafią się dogadać, że po wspólnym ćwierćwieczu, wspólnych dzieciach ale i nieuczciwości i nielojalności jednego z małżonków nie pozostały tylko urazy i nienawiści. Chociaż mam pełną świadomość, że sytuacja jest dla ciebie bolesna.
Mam nadzieję, Krystian, że wszystko ci się dobrze ułoży smile Powodzenia smile

P.S. W ogóle świetnie, że ludzie wracają na forum i dopisują kolejny rozdział.

230

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
krystian75 napisał/a:

Wiele spraw ustaliliśmy. Pewnie wiele rzeczy przeżyliśmy ostatni raz wspólnie....

Nie ma pworotu do małżeństwa, wspólnego życia. Zawsze będziemy mieli wspólną przeszłość ale nie przyszłość. Zawsze będą łączyć nas dzieci...i ćwierć wieku razem.

Oceńcie moje zachowanie jak chcecie. Najważniejsze że ja mimo wszystko do końca byłem fer i dziś bez problemu mogę sobie spojrzeć w twarz....

Dałeś radę.
Aby poszło gładko w przyszłości.
Trzymaj się, mocno się trzymaj w odzyskanym spokoju i rozwadze.

231

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
random.further napisał/a:

Dałeś radę.
Aby poszło gładko w przyszłości.
Trzymaj się, mocno się trzymaj w odzyskanym spokoju i rozwadze.

Nie wiem czy dałem radę, mam nadzieję że jakoś podołam przyszłości.

Chciałem w tym miejscu wszystkim podziękować za wsparcie, słowa krytyki, dobre i złe rady....

Na pewno to wszystko pomogło mi przetrwać ten pr........ okres w życiu.

Na pewno dzięki temu że wiele rzeczy sobie uświadomiłem byłem w stanie skończyć to w ten sposób a nie jak większość idąc na noże czy bez zwracania uwagi na wspólną przeszłość zniszczyć partnera który źle postąpił....

232

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Krystian,
Miałam na myśli ten wspólny wyjazd na weekend ...
Nie chodziło mi o liczenie jak długo się nie układało.

233 Ostatnio edytowany przez krystian75 (2018-03-07 23:02:49)

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
Lou71.71 napisał/a:

Krystian,
Miałam na myśli ten wspólny wyjazd na weekend ...
Nie chodziło mi o liczenie jak długo się nie układało.

Ale ja się nie otrząsnąłem.  Wekend pozwolił mi się oswoić zebrać do kupy ale nie otrząsnoąć.

Zrozumiałem że miedzy nami nie ma nic. Ja nie zmuszę jej do kochania mnie. Skoro kocha tamtego to co mam zrobić? Chce rozwodu to nie idę na noże ale załtwiamy wszystko na spokojnie. Nie rozumie trochę o co chodzi. Co jeszcze mam zrobić błagać na kolanach żeby przestała mnie zdradzać czy co mam zrobić?

234

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Jak przeczytalem twoj post jakos tak od razu pomyslalem sobie ze tutaj chyba jest ktos trzeci i nie myslilem sie czytajac dalej twoje posty.Naprawde szkoda ze tyle lat poszlo Ci w kibel bo nie bede pisal ze wam bo to ona do tego doprowadzila znudzona codziennoscia.Jak jej sie tam ulozy cholera wie.Moze bedzie szczesliwa a moze wroci z podkulonym ogonem.Widzisz teraz takie czasy ze ludzie w tylku maja czyjes uczucia i tylko mysla o walsnym szczesciu nawet po tylu latach razem.Chore czasy nastaly a mysle ze niedlugo bedzie tak ze juz po roku ludzie beda sie rozstawac bo nudno bo to i tamto.Mam nadzieje ze wszystko sobie poukladasz i wrocisz na normalne tory.Do niej mozesz miec jedynie pretensje o to ze nie potrafila z Toba pogadac czego jej brakuje zanim uciekla pod inne skrzydlo.

235

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
krystian75 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Krystian,
Miałam na myśli ten wspólny wyjazd na weekend ...
Nie chodziło mi o liczenie jak długo się nie układało.

Ale ja się nie otrząsnąłem.  Wekend pozwolił mi się oswoić zebrać do kupy ale nie otrząsnoąć.

Zrozumiałem że miedzy nami nie ma nic. Ja nie zmuszę jej do kochania mnie. Skoro kocha tamtego to co mam zrobić? Chce rozwodu to nie idę na noże ale załtwiamy wszystko na spokojnie. Nie rozumie trochę o co chodzi. Co jeszcze mam zrobić błagać na kolanach żeby przestała mnie zdradzać czy co mam zrobić?

Nie, Krystian. Podpytuję, bo może skorzystam z twojego doświadczenia. Może i ja zbiorę się do kupy ...

236 Ostatnio edytowany przez krystian75 (2018-03-08 11:03:13)

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
Lou71.71 napisał/a:

Nie, Krystian. Podpytuję, bo może skorzystam z twojego doświadczenia. Może i ja zbiorę się do kupy ...

Jasne jak tylko mogę służyć pomocą i moje doświadczenie się komuś przyda to nie ma sprawy. Postąpiłem wbrew utartym wzorcą i szczerze nie żałuje.

237

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Krystian, a ja Ci napiszę, że Twoja postawa jakoś wyjątkowa nie jest - ale nie jest to jednak próba uwłaczenia Tobie, a zwrócenie uwagi na pewną tendencyjność OCZEKIWAŃ forumowiczów względem zachowania się w sytuacji zdrady przez współmałżonka, a realia rozwodowe po drugiej stronie ekranu. Moje obserwacje podobnych sytuacji w realu są takie, że tak się bardzo często rozwody kończą - polubownie. Pomimo wzbudzających silne emocje okoliczności.

Czytam dość długo netkobiety, według części forumowiczów "zdrajcy" NALEŻY się lincz, ukaranie za niewierność poprzez puszczenie go / jej w skarpetkach, odebranie dzieci i społeczny ostracyzm. A Twoja postawa, czyli odwrotne zachowanie, to swego rodzaju "przegranie".

Ja Cię nie oceniam właśnie jako kretyna czy naiwniaka, a faceta, który przeżył emocjonalne piekło zafundowane przez niewierną małżonkę, ale który ma wystarczająco oleju w głowie, żeby nie szarpać się po sądach, a ten czas i energię przeznaczyć na coś konstruktywnego (choćby wspomniane przez Ciebie pasje i studia, a więc krok w przyszłość, a nie w tył).

Mój były już mąż też miał romans zakończony ciążą kochanki i naszym rozwodem. Jeśli mogę Ci dać radę - uporządkuj sprawy finansowe i formalne najszybciej jak się da i... odetnij się od wkrótce_byłej_żony. Wspólne sprawy powinny się ograniczać wyłącznie do dzieci. Puść ją wolno. Niech zakosztuje życia z kochankiem. Może będą szczęśliwi może nie. Im szybciej się od tego zdystansujesz tym lepiej i tym szybciej DASZ SOBIE SZANSĘ na nowe życie.

Napiszę tylko, że nie jest łatwo się rozstać po wielu latach razem. A i sposób, w jaki do tego dochodzi (zdrada), sprawia, że zdradzonemu i porzuconemu jest dwa razy trudniej. Etap targowania się z tą trudną rzeczywistością trwa około roku. Ty już wiesz na czym stoisz. Za około rok lub dwa lata powinieneś być całkowicie wyleczony i z traumy i z byłej żony.

A może i los się do Ciebie uśmiechnie i w miejsce kobiety, która Ciebie zdradziła, postawi kogoś, kto Cię pokocha i doceni. To się zdarza. Zapewniam Ciebie. smile
Powodzenia!

238 Ostatnio edytowany przez krystian75 (2018-03-08 11:51:17)

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
I_see_beyond napisał/a:

Krystian, a ja Ci napiszę, że Twoja postawa jakoś wyjątkowa nie jest - ale nie jest to jednak próba uwłaczenia Tobie, a zwrócenie uwagi na pewną tendencyjność OCZEKIWAŃ forumowiczów względem zachowania się w sytuacji zdrady przez współmałżonka, a realia rozwodowe po drugiej stronie ekranu. Moje obserwacje podobnych sytuacji w realu są takie, że tak się bardzo często rozwody kończą - polubownie. Pomimo wzbudzających silne emocje okoliczności.

A ja trochę na przekór stwierdzę że nie spotkałem się żeby ktoś żonę która zdradziła wziął jeszcze na weekend :-)

I dzięki za słowa wsparcia.

239

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Działałeś jak Ci podpowiadała intuicja. Więc teraz przy goleniu patrząc w lustro patrzysz na kogoś, kto poszedł za własnymi uczuciami. Zresztą to, że poczułeś wtedy ulgę, jest wskazówką, że dobrze zrobiłeś.. Jak w tej reklamie- Czujesz się dobrze? - robisz dobrze.. smile
I na pewno nie jesteś nieudacznikeim, jak tam wyzej w którymś poście Ci się wymknęło- tylko facetem który poszedł słuszną drogą.
I te 25 lat nie poszło do kosza- spójrz na dzieci smile
Zrobiłes to, co nalezało do CIEBIE  a w związkach 50 % nie należy do nas, tylko do drugiej strony. zawsze.

Jest na forum wiele historii Panów w Twojej sytuacji, którzy spacyfikowali niewierną- na różne sposoby-- ich poczucie zwycięstwa jest złudne.
Niech cię los wynagrodzi, Krystian. Dbaj o Siebie smile

240 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2018-03-08 14:59:42)

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
Krystian75 napisał/a:

A ja trochę na przekór stwierdzę że nie spotkałem się żeby ktoś żonę która zdradziła wziął jeszcze na weekend :-)

I dzięki za słowa wsparcia.

Hehe! Owszem, tu nie ma dyskusji. Gest, że hej. wink

A na poważnie, to ten ostatni wspólny weekend potrzebny był Tobie. Takie symboliczne pożegnanie tego, co było, pogadanie, wyjaśnienie sobie różnych rzeczy. Ja tego nie miałam z byłym mężem. Nie chciał rozmawiać. I to przedłużyło mój emocjonalny rollercoaster i niepewność jutra. 

Napisałeś, że dobrze się poczułeś po tym wszystkim. I o to chodzi, bo przy rozwodach okazji do zniżek nastroju jest multum. Trzeba się trzymać tego, co daje nam pozytywnego "kopa".  Ostatnie czym należy się przejmować to ocena na anonimowym forum. wink

I nie ma sprawy.

@Ela, fajnie to napisałaś o pacyfikowaniu "niewiernych". Z perspektywy czasu powiem Wam, że szkoda czasu na szarpaninę - wcale nie gwarantuje szczęścia po rozwodzie. A los czasem sprawia bardzo miłe niespodzianki. smile

241

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
I_see_beyond napisał/a:

A los czasem sprawia bardzo miłe niespodzianki. smile

Możesz rozwinąć?

242

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Na razie nie chcę. wink Za jakiś czas coś więcej chcę napisać.  Powiem Ci teraz tylko, że zdrada byłego męża i rozwód wydawały mi się końcem świata. Jakże się myliłam! Okazały się być dopiero początkiem fajnego, nowego życia.

Najtrudniej uporać się z trudnymi emocjami, które nieuchronnie towarzyszą takim wydarzeniom. Ale jak już to przepracujesz i w konsekwencji "puścisz" stare życie, ta pustka się wypełni. I nowymi ludźmi i doświadczeniami.

Tylko naprawdę trzeba się odciąć od ex.

243

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Krystian,
Właśnie ten weekend mnie zaskoczył i wogóle czytając twoją historię, wydało mi się, że nie postępowałeś w typowy sposób. Życzę cię powodzenia w dalszym życiu. Myślę, że mimo wszystko jesteś silny.

244

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

I historia zatoczyla koło. Smutne, że dzieci powielaja błędy rodziców. Kompletnie nie zdając sobie z tego sprawy. Ja bym zastanowiła się nad wsparciem psychologicznym dla Waszych dzieci. One mogą zapłacić najwyzszą cenę.

245

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
nim2 napisał/a:

I historia zatoczyla koło. Smutne, że dzieci powielaja błędy rodziców. Kompletnie nie zdając sobie z tego sprawy. Ja bym zastanowiła się nad wsparciem psychologicznym dla Waszych dzieci. One mogą zapłacić najwyzszą cenę.

Powielanie błędów rodziców nie wynika z powielania wzorców ale z braków emocjonalnych w okresie rozwoju dziecka. A tak się dzieje kiedy rodzice się rozchodzą .

Krystian ,
Czy Ty przypadkiem nie jesteś typem faceta " ciepłe kluchy" ?
- to żona była gwiazda Ty w jej cieniu, to do Ciebie przychodziły dzieci kiedy coś naskrobaly bo Ty byłeś łagodniejszy , itd.
Kiedy romans żony wyszedł na jaw , zafundowałes jej wypad weekendowy i jesteś dumny z tego , ze to chyba pierwszy taki przypadek.
Czy zastanawiałeś się jak żona odebrała ten weekend ?
Raczej jako Twoja próba przekonania jej , zapewnienia ze czekasz i jakby podwinęła jej się noga to ma gdzie wrócić .
Bo, tak szczerze to również twoja sytuacja, faceta z 3 dzieci nie rokuje by jakaś kobieta, pewnie ze swoim przychowkiem chciała dołączyć do takiej czeladki.
Ponadto Twoja sytuacja finansowa - spłacasz kredyt a alimenty na dzieci... myślisz że ich matka wyskrobie minimum 3x600PLN ? Raczej cały ciężar finansowy poniesiesz Ty.

Ponadto - kredyt na dom - zostanie przepisany na Ciebie ?
Wątpliwe . Banki wola mieć dwóch wierzycieli niż jednego.
To kwestia dywersyfikacji ryzyka i zdolności finansowej. Nawet jak będziesz miał zdolność finansowa , to niekoniecznie bank się zgodzi. A zdolność finansowa jednej osoby mającej na samotnym wychowaniu trójkę dzieci jest niższa niż w przypadku dwóch osób .
Czyli szykuje Ci się nabijanie kasy żonie i jej kochankowi - jeżeli weźmie z nim ślub , a skoro to ona chce rozwodu to myśli o ponownym małżeństwie .
Czyli Ty będziesz spłacał kredyt, a żona będzie mogła wykazać ze spłaca polowe kredytu czyli ma polowe udziału w domu, a skoro spłata kredytu będzie leciała na jej konto w trakcie małżeństwa z obecnym kochankiem, to będzie powiększała ich majątek wspólny, czyli będziesz fundował kochankowi udziały w Twoim domu.

Kiedy żona się wyszaleją i emocje z racji wieku, przestaną być tak ważne to zechce wrócić do starego, nudnego męża jak do starej bezpiecznej przystani po pełnej wrażeń podróży .
Ty znudzony samotnością , bo dzieci będą miały już swoje życie , może i wnuki raczej skorzystasz z propozycji powrotu.

Żona jest świadoma Twojej sytuacji a wypad weekendowy utwierdził ja w przekonaniu , ze może sobie bezpiecznie poszaleć . Jak nie wyjdzie to zawsze będzie miała gdzie wrócić , nic nie traci, może jedynie zyskać .

Sorry za szczerość .
Brutalna, ale może lepiej znać teraz taki scenariusz , zanim się nie wypełnia .

246

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Secondo, mam wrażenie że dla Ciebie ważne jest działanie wg jakiegoś scenariusza narzuconego z góry..
Krystian działa wg swojego kompasu i bardzo dobrze.
Jeżeli miał ochotę na taki weekend, to tak postąpił- dla mnie to było właśnie super męskie ogarniające rzeczywistość zachowanie.
A jeżeli będzie za  lata chciał być nawet ze swoją byłą- to co Tobie do tego????
On ma postępować tak, by było dla niego i ludzi w relacjach z nim dobrze, a nie dlatego, że takie czy inne są reguły i komuś się wydaje tak czy śmak ma być- bo ORDNUNG MUST SEIN. ( czy jakoś tam-- dawno niemiecki miałam)
Tu na forum są ludzie którzy opierają się na zdaniu większosci, a potem płaczą, że im źle..
Każdy ma swoją ścieżkę i póki nikogo nie krzywdzi jest ok..
Ja się o Krystiana nie martwię po tym co ostatnio napisał.. smile

247

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Rozstajecie się w zgodzie ok super, ale moim zdaniem powinieneś rozwieść sie z orzeczeniem o jej winie dlaczego? Bo ludzie się zmieniają i ona też może się zmienić podać Ciebie o alimenty lub w przyszłości grać przed dziećmi że to Tatuś winny rozpadowi małżeństwa.

248

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Ela,
Z całego mojego,  nieco przydlugawego posta, wyłapałeś tylko kwestie kontrowersji wokół wypadu weekendowego ?
sad

249

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
Secondo1 napisał/a:

Krystian ,
Czy Ty przypadkiem nie jesteś typem faceta " ciepłe kluchy" ?
- to żona była gwiazda Ty w jej cieniu, to do Ciebie przychodziły dzieci kiedy coś naskrobaly bo Ty byłeś łagodniejszy , itd.

Nie ja jestem ten ostrzejszy rodzic, więcej wymagający.
Nie jestem typem ciepłe kluchy ale typem twardziela. (nie moja opinia)

250

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

smile Wiele przed Tobą jeszcze, otrząśnięcie bedzie wymagało czasu - no tak to już jest, pewnie różnie jeszcze będzie Ci się myślało...
Różne tu opinie masz, różne mogą pojawić się scenariusze na ułożenie przyszłości, ale nie zapominaj o SOBIE - o sobie jako takim spokojnym wewnętrznie, bez Ciebie układającego tą przyszłość - niczego nie zdziałacie z tym co pozostało...

251

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

W dniu 18 grudnia 2019 roku o godzinie 11:12 usłyszałem w sądzie rejonowym w Krakowie ....  rozwiązuje związek małżeński zawarty....
Dziś wyrok jest już prawomocny....

Dzieci zostały ze mną, dom również w moim posiadaniu został, dostaje alimenty ...

Wszyscy mi gratulują itd.... Ja natomiast mam dziwne uczucie porażki, mega porażki życiowej, zresztą okres świąteczny napawa niestety mnie depresyjnie...
Ktoś napisał że nie jeden raz będę miał doła nie jeden raz będę rozpamiętywał co mogłem zrobić lepiej ....i tak jest.

Wiec koniec tematu...

252

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

smile Nie no, poczatek, nowy poczatek - poczujesz to (mam nadzieję) za czas jakiś.
Umiałeś to rozegrać Krystian. To duzo - bardzo duzo, utrzymaleś podstawy w kupie - kolokwialnie mówiac.
Dzięki za wpis - fajnie wiedzieć, jakie nastepstwa mają poruszane tematy smile.
Powodzenia...

253

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
krystian75 napisał/a:

W dniu 18 grudnia 2019 roku o godzinie 11:12 usłyszałem w sądzie rejonowym w Krakowie ....  rozwiązuje związek małżeński zawarty....
Dziś wyrok jest już prawomocny....

Dzieci zostały ze mną, dom również w moim posiadaniu został, dostaje alimenty ...

Wszyscy mi gratulują itd.... Ja natomiast mam dziwne uczucie porażki, mega porażki życiowej, zresztą okres świąteczny napawa niestety mnie depresyjnie...
Ktoś napisał że nie jeden raz będę miał doła nie jeden raz będę rozpamiętywał co mogłem zrobić lepiej ....i tak jest.

Wiec koniec tematu...

Rozwód to zawsze porażka. Jak żona (w zasadzie już była żona) zachowywała się od czasu twojej ostatniej wizyty na forum? Były jakieś próby powrotu?

254

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

sam za dwoje niczego nie zbudujesz, ona sama zburzyla was, relacje z dziecmi, nie nam oceniac, to ona sama moze kiedys zrozumie czy dokonala dobrego wyboru

255

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
BEKAśmiechu napisał/a:

Rozwód to zawsze porażka.

Ale nie w przypadku Krystiana. Nie miał wpływu na to, że żona odleciała mając omamy, że u sąsiada trawa jest bardziej zielona.
Do czasu. Sądzę, że jeszcze ona wróci do Krystiana.

256

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Po rozwodzie pożyczyliśmy sobie powodzenia i tyle....

I tu najlepsze w niedzielę się odezwała czy może wpaść po jakieś rzeczy...

Zgodziłem się...

Okazało się że od tygodnia wyprowadziła się od kochasia... czy koniec ich zajebistego związku tak mi się wydaje....
Trochę porozmawialiśmy o dzieciach i tyle.

Od tego czasu trochę popisaliśmy o dzieciach w formie sms-ów i o rozwodzie...

257

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Czyli co potulna żonka wróciła, bo kochaś okazał się dwulicowym oszustem i sam wrócił do swojej rodzinyy. Tylko że już za późno..Ma nauczkę a Tobie życzę, żebyś jak najszybciej stanał na nogi. Dla siebie i dzieci smile

258

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?
bagienni_k napisał/a:

Czyli co potulna żonka wróciła, bo kochaś okazał się dwulicowym oszustem i sam wrócił do swojej rodzinyy. Tylko że już za późno..Ma nauczkę a Tobie życzę, żebyś jak najszybciej stanał na nogi. Dla siebie i dzieci smile

Nie wróciła. Duma chyba jej by nie pozwoliła. Dopiero co rozwód dostaliśmy.

Powoli staje na nogi, co prawda długo to trwa ale jestem tylko człowiekiem.
Zmieniłem pracę, zrealizowałem kilka szalonych pomysłów.

Rozwinąłem swoje hobby. W ciągu ostatniego roku dokonałem rzeczy o jakich nawet dawniej nie marzyłem.

259

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Przejrzałem cały wątek, żeby sprawdzić czy znalazł się ten kochanek no i oczywiście się znalazł.
Mam wrażenie, że trochę za bardzo się guzdrales z tym wszystkim. I romans sobie trwał rozwalajac wszystko.
Trzeba było ciąć ostro już w 2017.
Rozwód rozwodem ale kto wie jak się jeszcze rozwinie sytuacja.

260

Odp: 25 lat wspólnych do kosza ?

Krystian, cieszę się, że napisałeś co u Ciebie. Czytałam Twój wątek w czasie, w którym my po podobnej historii ze strony męża próbowaliśmy zrozumieć co sie stało i jak możemy dalej być małżeństwem. Uwierz mi, że czasami naprawdę nie ma już potrzeby dalszej analizy, szkoda się zadreczac. Z mojej perspektywy zrobiłam bardzo dużo, terapia, rozmowy, analizy, obietnice, że będziemy ze sobą szczerzy. I co? Mój mąż powtórzył historię "zakochania" w innej kobiecie, a teraz gdy czekamy na termin sprawy "widzi" jaką jestem wyjątkową osobą. Tak, ale swoją wyjątkowościa może kiedyś podzielę się z kimś innym smile
Życzę Ci wszystkiego dobrego i dbaj o siebie

Posty [ 196 do 260 z 271 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » 25 lat wspólnych do kosza ?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024