summerka88 napisał/a:Krystian, opisz jakąś trudną sytuację w waszej rodzinie, np. Jakie były wasze (twoja i źony) reakcje, gdy się okazało, że wasze dziecko oblało egzamin maturalny.
Akurat coś takiego jak nie zdanie matury, jest czymś nie najprzyjemniejszym ale do przebolenia. Trzeba się pouczyć ale da się to naprawić. Tak że tego raczej w kategorii ciężkiej sytuacji nie traktuję.
Ciężka sytuacja była na przykład gdy czułem się gorzej nagle, nie dałem rady prowadzić nawet, i poprosiłem ją żeby mnie zwiozła do lekarza, finalnie pojechała ale w sumie prowadziła córka. Gdy się okazało że jestem w stanie zagrażającym życiu, była przestraszona i miałem wrażenie że się o mnie boi. Wiem że jak od lekarza trafiłem prosto na SOR próbowała się coś dowiedzieć, od córki wiem że jak słyszała jeszcze jak wzywają karetkę żeby pilnie przewieść kogoś do specjalistycznego szpitala była przerażona.... Czy to jest wystarczająco trudna sytuacja.
random.further napisał/a:Włączałeś się w wychowanie czy Ona podejmowała decyzje wychowawcze ? Kto ogłasza kary ?
Tak aktywnie włączyłem się w wychowanie dzieci, od przecięcia (dosłownie ) pęmpowiny, po kąpanie niemowalaka, wiek przedszkolny, szkolny aż do dorosłości.
Zawsze uczestniczyłem w wychowaniu. Ja jestem ten który ogłaszał kary lub rozliczał za złe uczynki.
random.further napisał/a:natomiast logistykiem organizatorem musiałem być ja.
Przeszkadzało Ci to ? bo piszesz : musiałem
Nie przeszkadzało, zawsze uważałem że jestem żeby pomagać dziecku, dodatkowy czas spędzony w aucie też był czasem razem. Oczywiście zdarzyło się że mnie zastąpiła, ale naprawdę musiał być nóż na gardle a ja poza domem.
random.further napisał/a:Normalnie nie było problemu z dogadywaniem się
Były jakieś dłuższe konflikty ?
Wiele lat temu pokłóciliśmy się i to ona musiała się starać żeby to naprawić, ale nie powiedziałem jej że nie kocham itd, ale że mam dość jej humorków... Dotarło przeprosiła było super. Normalnie przez ostatnie wiele lat nie było jakiś większych konfilktów, sprzeczek... może jakiś foch ale nic wielkiego.
random.further napisał/a:Jedno co na pewno zawsze miała swoje humorki
A Ty ? No bo piszesz, że ideałem nie byłeś. Jej humorki + Twoje humorki i może ZA CZĘSTO było niezbyt zgodnie ? Jak to rozwiązywaliście : na głośno ? otwarcie ? dzieci orientowały się w konfliktach ?
No ja jestem przede wszystkim uparty. Raczej nie było żebyśmy mieli humorki ja i ona i było totalnie do dupy. Nie było zbyt często konfilktów (przynajmniej jak do tej pory). Dzieci raczej nie orientowały się w naszych konfilktach. Nie było na głośno, staraliśmy się rozmawiać w końcu zawsze jakiś kompromis był.
random.further napisał/a:Zawsze jej ciężko przychodziło słowo przepraszam
A Tobie ? Przepraszałeś ?
Tak, mam zasadę jeśli coś zrobię źle potrafię się do tego przyznać ( co staram się wpajać dziecią że trzeba umięć odpowiadać za swoje czyny), przepraszanie z mojej strony nie stanowiło nigdy problemu. Tak przepraszałem.
random.further napisał/a:przyznanie się do błedu przychodziło jej nisamowicie ciężko
Czy Ty uświadamiałeś Jej popełniane błędy ? Czy ktoś inny ? Czy czuła się niepewnie bo obawiała się sytuacji, że ktoś może jej coś wytknąć ?
Zdarzało się że je zwracałem na coś uwagę, i mimo że zrobiłem to delikatni i miałem rację słyszałem że zaś sie czepiam. Wiem że córka czasem jej na coś zwraca uwagę. Raczej nie miała okazji czuć się nie pewna, nikt jej nic nie wytykał.
random.further napisał/a:gorzej jak ktoś jej wytykał błędy....
Kto ? I czy często ?
Ja rzadko, czasem córka, szef w pracy. Niezbyt często.
random.further napisał/a:Czasami mówi się coś żeby kogoś zranić.
Czy robiłeś tak ?
Nie, nigdy tak nie robiłem, nie mówiłem czegoś żeby kogoś zranić. Zawsze staram się uczciwie jasno mówić prawdę.
random.further napisał/a:nie ma kłótni ani rozmów.
Czy próbujesz rozmawiać i Ona nie odpowiada czy odpowiada półsłówkami i nie podtrzymuje komunikacji ?
Na normalne tematy związane z życiem codziennym uzyskuje krótkie odpowiedzi, nie podtrzymuje komunikacji. Tematy rodziny odpuściłem, życia, przyszłości odpuściłem (34 kroki)
random.further napisał/a:Zawsze na mnie mogła liczyć.
Czy Ty mogłeś w równym stopniu na Nią liczyć ? Mieliście jasno określone – to robię ja a to robisz Ty – podzieliło się czy robiliście coś wspólnie i czy podzieliły się obszary decyzji czy wspólnie decydowaliście ?
Analizując na szybko wydaje mi się że nie do końca na nią zawsze mogłem liczyć w równym stopniu jak ona na mnie. Nie było jasno określone co wchodzi w zakres kogo kompetencji. W kluczowych sprawach decydowaliśmy razem. Robilliśmy wiele rzeczy wspólnie, od wspólnego malowania domu po wspólne babranie się w błocie uprawiając off road.
random.further napisał/a:A czy nie uważasz że odpuszczenie od razu jest pójściem na łatwiznę?
O co Ty walczysz – o ustalony do tej pory porządek czy o Nią, bo jakoś mało o Niej wiesz i nie wiesz chyba jak o Nią walczyć, prawda ?
Wydaje mi się że walczę o nią, porządek można zmienić. Tak masz rację nie wiem już jak o nią walczyć a odpowiadając na niektóre pytania zastanawiam się czy jest sens prowadzenia tej walki.
random.further napisał/a:Zawsze jej pomagałem realizować marzenia
Jakie to były marzenia ?
Jeśli marzyła o czymś pomagałem jej osiągnąć to. Ma przykład kurs języka. Zawsze zachęcałem ją do rozwoju. Pomogłem zrelizować marzenie o off-road....i uczestniczyłem w tym, pokazałem wenecję którą chciała zobaczyć...
random.further napisał/a:Jeśli problem leży w kochanku też będzie trzeba go przewalczyć.
Czy wtedy też chciałbyś utrzymania związku po przewalczeniu problemu ?
Naprawdę ciężko mi ma to pytanie odpowiedzieć, pytanie jak to wyglądało by, co innego bym chyba czuł jeśli by się okazało że byłem fizycznie zdradzany a co innego emocjonlanie, co innego jeśli trwało by to kilka lat a co innego kilka miesięcy...
random.further napisał/a:Jak widzisz po tym wszystkim jest gorzej a nie lepiej. Czuje jak by do niej nic nie docierało.
Z wyjątkiem jednej rozmowy wszystkie w miarę na spokojnie były.
O co chodziło w tej emocjonalnej rozmowie ?
Opisałem to. W dużym skrócie nie wytrzymałem i powiedziałem że albo chce być z nami albo niech wypier.... Płacz łzy, niedowierzanie w moje słowa ale pierwszy raz uwidziałem emocje jej w tym wszystkim
random.further napisał/a:Ona chce się wyprowadzić ale nie rozwodzić.
Czy potrafisz takie coś przełknąć w imię ratowania związku ?
Nie, wyprowadzka jest ostatnią granicą. Jej przekroczenie przez nią kończy wszystko raz na zawsze.
random.further napisał/a:Jak Ty to realizujesz skoro nie rozmawiasz i stosujesz te 34 kroki ?
34 kroki stosuje od 2 dni...
random.further napisał/a:Oj nie była zapomniana, zaniedbana... Oj to to nie.
Wg Ciebie – jaki jest deficyt ?
Jak bym wiedział pewnie nie pisałbym na tym forum i nie stał w tym miejscu co stoję.
random.further napisał/a:Czy rozpoznałeś swoją sytuację w przypadku rozwodu ?
Tak.
random.further napisał/a:Czy Ona też tak zrobiła ?
Raczej nie, przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Na stwierdzenie że rozwód będzie z twojej winy usłyszałem i co z tego. Przypominam że ona rozwodu nie chce.
random.further napisał/a:Jak wygląda codzienność ?
Codzienność wygląda jak do tej pory z wyjątkiem braku seksu, kontaktu fizycznego, mówię o jakimś dotknięciu i być może braku rozmów między nami.
random.further napisał/a:Czy dzieci pytają o sytuację ?
Dzieci nie pytają, na razie udaje się ukryć wszystko przed nimi. Chce dotrzymać do matury córki. jedyne co rozmawialiśmy z córką jak jechaliśmy to stwierdziała że mama wszystkich się czepia....