Ciebie nie ma w tych sms-ach.
Jest tylko on i jego 4 litery.
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » życie w trójkącie
Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Ciebie nie ma w tych sms-ach.
Jest tylko on i jego 4 litery.
Zastanawiam się i zastanawiam po co ci takie ochłapy? Wierzysz naprawdę, że on cię będzie kochał? Nawet jak jakimś cudem będziecie razem, wierzysz, że to z miłości? Czy faktycznie byle jakie COŚ ci wystarcza?
Jak ty kogoś kochasz to czego chcesz i do czego dążysz? Kręcisz i ciągle ogarniasz się a obiekt swej miłości odsuwasz i ciągle kombinujesz jak tu się z nim nie spotkać? Przestań się sama chorobliwie nakręcać, spuść tego smętnego fiu...a i zacznij rozglądać się za normalnym facetem. Dla niego jesteś tylko opcją, kołem zapasowym, poczekalnią, gorszym sortem. Nie widzisz tego?
Nawet jak jakimś cudem będziecie razem to stawiam dolary przeciwko orzechom, że będzie rozglądał się za lepszą opcją i w końcu i tak kopnie cię w tyłek. A jak pozna miłość życia to i rozkmin nie będzie, jak na skrzydłach poleci w 5 min i nie będzie musiał się ogarniać.
Ciebie nie ma w tych sms-ach.
Jest tylko on i jego 4 litery.
dosadnie ale właśnie chyba przez to czuje taki niepokój.
Najpierw pytał o moje uczucia a potem nastał przełom pt. rozstałem się, jest mi ciężko/źle/
nigdzie nie wspomina o tym zebym poczekała na niego dała mu czas ... coś co spowoduje że ja będę czuła sie spokojniejsza w świetle tej sytuacji.
A jak pozna miłość życia to i rozkmin nie będzie, jak na skrzydłach poleci w 5 min i nie będzie musiał się ogarniać.
Dokładnie. Lepiej bym tego nie ujęła
ale skoro się rozstał z nią to jednak COŚ zrobił i nie ciągnie tego już na dwa fronty.
Ale on raczej nie rozstał się z nią dla Ciebie. Gdyby tak było, byłby teraz z Tobą. A on? Chudnie i potrzebuje czasu....
Przestań w to wierzyć, bo tego nie ma. Otwórz oczy, stań obok, nie wiem...słuchaj co się do Ciebie mówi!
Daj sobie z nim spokój.
Może i faktycznie z dwóch wybrał trzecią
Rozumiem Ciebie.
Milosc nie wybiera.
Kochasz tego faceta, wiec zachowujesz sie jak Ci serce podpowiada.
Nie kocha sie kogos 'za', lecz 'pomimo'.
Zycze, zeby Ci sie udalo.
Nie sluchaj wszystkich negatywnych postow.
A jak nie bedzie dobrze, to przezyjesz. Znajdziesz innego.
Zeby kazdy tak potrafil zabiegac o swojego wybranca, jak Ty !
Napisał do mnie w czwartek - co u mnie słychać i co miałam na myśli mówiąc że też jest mi ciężko.
Odpisałam, że wracam do domu i że jest mi cieżko bo nie wiem co ze sobą zrobić.
Odpisał; o tej godzinie wracasz do domu? to gdzie byłaś? teraz mogę byc maksymalnie zazdrosny a jakie masz alternatywy?
napisałam mu żeby do mnie zadzwonił.
I zadzwonił - powiedział, że do piątku jeszcze mieszka bo pakuje rzeczy i ogarneła sobie mieszkanie. Ze jest wojna o każda łyżeczkę i ksiazkę i on wychodzi z domu bo nie chce w tym uczestniczyć, zapytał się ponownie dlaczego mi cieżko ale odpowiedziałam, że ciągnie informacje tylko odemnie a sam jest bardzo oszczędny w tym co myśli. Powiedział że może spotkamy się w weekend i porozmawiamy bo to nie rozmowy na telefon. Zgodziłam się po czym stwierdził, że właśnie kolega przyszedł i musi kończyć.
Nie byłam zbyt usatysfakcjonowana tą rozmową - ale po godzinie zadzwonił jescze raz i juz pogadaliśmy godzinę.
Opowiedział mi, że on wyszedł z inicjatywą rozmowy żeby to zakończyć ale ona przyznała mu rację że faktycznie od dłuzszego czasu była to fikcja. I że ona spodziewała się innego zakończenia, że jej się oświadczy że pójdzie ten związek do przodu ale widziała że stoi w miejscu a oni sie mijają. On powiedział jej że może na niego liczyć i żeby rozstali sie w przyjażnej atmosferze mimo wszystko, dał jej czas aby spokojnie znalazła mieszkanie - ale uznałą że chce jak najszybciej sie wyprowadzić, on przeprowadził się na kilka dni do rodziców aby nie byc przy jej wyprowadzce. Ze jego rodzice zareagowali bardzo ok.
Ale że on jest zniszczony tą sytuacją bo widzi że coś się kończy - i mimo wszystko jest to dla niego trudne, bo była i póki co jest to dla niego biska osoba, i zdaje sobie sprawę że im więcej czasu minie będzie ona coraz bardziej obca. Później powiedział, czy zdaje sobie sprawę że beędzie się teraz do mnie cześciej odzywał i troche mojej wolnosc ograniczy? przekomarzałam sie z nim że jakos to wytrzymam. Potem ponownie zapytał co robie w weekend i że może się spotkamy oraz czy mam ochotę - powiedziałam ż tak ale zeby dał mi znać wcześniej bo mam też swoje plany.
I od czwartku w nocy była cisza ...
Przez piątek/sobote/niedzielę szalałam, nie wiedziałam co zrobić czy się do niego odezwać czy czekac, a ze może się pogodzili? bo miała wyprowadzić się w weekend.
ALE WYTRZYMAŁAM!
i zadzwonił wczoraj do mnie popołudniu. Długo rozmawialiśmy.
Powiedział, że przeprasza mnie że się nie odezwał, że wstepnie byliśmy umówieni ale nie czuł się stabilny emocjonalnie aby się ze mna spotkac, że ma różne stany i uznał, że nie będzie to dobre aby wciągał mnie w to, że on musi sam dojść do łądu ze sobą a nie przyjechać i gadać mi o swoim ex związku.
Już i tak źle się czuje z tym że za dużo mi mówi o tej wyprowadzce - podziale rzeczy itp. bo nie powinien mnie w to wciągać.
I kolejna kwestia, że czuł że jakbyśmy sie spotkali to rzucilibyśmy się na siebie - a to w niczym by nie pomogło a wręcz pogorszyło sytuację.
I ja wtedy mu powiedziałam, że czuję że mi też jest trudno dlatego że mam świadomosć, że ta sytuacja jest mną sprowokona że w jakiś sposob pokazałam mu, że tak żyć nie można, że postawiłam pewne warunki - i pomimo że nie sądziłam że ją zostawił zrobił to.
Powiedziałam, mu że od czasu mojego ex do nikogo nic głębszego nie poczułam a on jest 1 osobą i żeby zastanowił się nad relacją z nią i ze mną, i jeśli doszedłby do wniosku że chce coś ze mną zaczynać niech podejdzie do tego odpowiedzialnie, bo mnie nie interesują sex relacje bez zobowiązań. Że chce czuć że jemu zależy na mnie jak na kobiecie, i że jeśli coś postanowi i będzie tego pewny to też oczekuje że to on do mnie przyjedzie. I on powiedział, ze cieszy go że to powiedziałam bo on też ostatnio o tym myślał, że zazwyczaj to ja do niego jeździłam. i on też tak uważa że to on powinien mi pokazać że faktycznie się ogarnał.
potem gadaliśmy o tym, że ona pozabierała nawet jego rzeczy które dostał od rodziców a do których miał sentyment i że nie rozumie po co to robi.
Powiedział, że imponuje mu że jestem mądra i że podchodzę do tego z taką dojrzałością i że on też musi dojrzeć bo pomimo wieku czasem zachowuje się jak dzieciak.
a teraz dam mu czas nie będę naciskać, on wie co ja czuję jak patrzę na naszą znajomosć i teraz pytanie co on z tym zrobi?
hmm ... nie wiem czy ktoś to czyta i jest ciekaw jak się sytuacja rozwija - ale będę aktualizować wątek żeby potraktować go trochę jako formę pamiętnika w którym mogę trochę pozbyć się nagromadzonych emocji.
Po jego ostatnim telefonie w zeszłą niedzielę ja się nie odzywałam on również - nawet zaczęłam się zastanawiać czy może do niej nie wrócił? i że to dziwne rozstać się z dziewczyną i nie odzywać się do tej dla której rzekomo zakończył poprzednią relację. U mnie w przeciągu tych 4 dni bardzo dużo się wydarzyło, ponieważ zadzwonili do mnie w sprawie rozmowy rekrutacyjnej na której byłam w czerwcu czy jestem nadal zainteresowana i zaproponowali mi bardzo dobre warunki ... zastanawiałam sie czy do niego zadzwonić i mu o tym powiedzieć (bo miałam w planach póki co przynajmniej do września zwiesić plany zmiany pracy i przeprowadzki do jego miasta) ale uznałam że jeśli do niego zadzwonie może uznac żee robie to dla niego i poczuć się naciskany z mojej strony. Po wielugodzinnych przemyśleniach przyjęłam tą pracę - złożyłam wypowiedzienie i zaczełam powoli rozglądać się za mieszkaniem bo od 1 września przenoszę się do jego miasta (samą szokuje mnie przebieg akcji że tak szybko - ale samo się tak życie mi układa).
On milczał od 4 dni aż nastał piątek i zadzwonił - zapytał co u mnie słychać czemu milczę i stwierdził, że u niego sinusoida jestli chodzi o stan emocjonalny ale jest coraz lepiej. Opowiedziałam mu o tej pracy wypowiedzeniu itp. on był zaskoczony że nie powiedziałam że jestem u niego w mieście bo by się chetnie ze mną spotkał, ale powiedziałam że sama to chciałam ogarnać zeby nie pomyślał że go naciskam albo robię tego dla niego. lekko się zaśmiał i powiedział a nie robisz? powiedziałam że minimalnie ale przede wszystkim zalezy mi na rozwoju zawodowym. Rozmawialiśmy ponad 2h, on mi troche o swoich obawach opowiedział względem nas - że tak zaczeliśmy ralację od tyłu - zdradzajac jednak naszych partnetów, i on też sie obawia czy nie powieliłabym tej sytuacji na nim. Że się nie znamy i on tez obawia się jak by nam było tak na codzień razem, że każdy z nas ma jakies wady i zalety/przyzwyczajenia i trochę go obawia to "nieznane". ale ze chciałby powoli mnie poznawać i że to będzie następowało wraz z jego powrotem do równowagi życiowej.
Pozniej dodał ze wiele razy o mnie myślał i wieloktrotnie chciał sie ze mną spotkać - ale cały czas nie czuje się na tyle "silnie" emocjonalnie i że ma nadal rozne wahania jeśli chodzi o nastroje. Pozniej zeszło na tematy związane z seksem - oboje się tak nakręciliśmy że prawie wsiadł w auto i mielismy spotkać się w połowie drogi ... finalnie jednak poszliśmy spać i umówiliśmy się na obiad następnego dnia w połowie drogi.
Rano do mnie zadzwonił - zapytał czy może nie chciałabym u niego spać po obiedzie a on mnie odwiezie następnego dnia do domu. Powiedziałam że możemy nad tym pomyśleć. Nastawiłam się na to spanie u niego, spakowałam się i pojechałam na spotkanie. Rozmawialiśmy kilka godzin i powiedział że cały czas waha się czy to dobry pomysł żebym do niego jechała, że może to jednak za wcześnie... ja byłam tak stęskniona że miałąm nadzieję ze jednak ulegnie mi ;-)
po obiedzie, poszliśmy się kawałek przejśc, on mnie objął i położyl moją rekę na swojej talii żebym tez go objęła - potem odwrócił mnie i namiętnie pocałował.
Poszliśmy w kierunku auta - nadal wahał się czy jechać razem do niego. Ja strasznie się za nim stęskniłam i nakręcałam go - jednak powstrzymał się i powiedział, że jeszcze to nadrobimy, że już jest z nim nieźle i z każdym dniem czuje się lepiej i jak już będę po przeprowadzce za miesiąc to wszystko nadrobimy ale pojechanie dzisiaj do niego na noc jak on jest jeszcze taki niestabilny nie jest dobrym pomysłem. Było mi przykro i czułam sie troche rozczarowana bo miałam nadzieje ze wiecej spędze z nim czasu ale powiedziałam że rozumiem pocałowałam go i pojechałam do siebie.
Jak dojechałam to zadzwoniłam jeszcze do niego ale nie odebrał - gdy spałam dzwonił. Potem rano zadzwonił jeszcze raz zapytać czy wszystko ok - i ze w drodze powrotnej zatrzymał się u znajomego i nie słyszał jak dzwoniłam a potem zastanawiał sie czy mi auto gdzieś nie staneło i miał wyrzuty sumienia że nie słyszał.
Powiedziała mu że ciesze się ze on sie wczoraj powstrzymał bo faktycznie to nie był dobry pomysł zebym u niego nocowała i że fkatyczie powinniśmy powoli tą relację rozwijać od właściwej strony a nie iść znowu do łozka - on ze tak i że zastanawiał sie czy dobrze że nie pojechałam z nim ale że faktycznie lepiej będzie jak powoli to nabierze tępa. Potem znowu nakręcał że on by się chciał ze mną spotkać nawet dzisiaj - ale tu go coś odciąga przez te jego zmienne nastroje.
Opowiedzieliśmy sobie co będziemy robić w ciągu dnia i poprosił zebym się odezwała i wysłałą jakieś zdjęcie - potem mieliśmy kontakt pod wieczór ale jakos tak srednio odpisywał wiec na jego ostatnią wiadomosć już nie odpisałam... w nocy pisze mi sms "tak srednio Ci odpisałam na tego sms obudziłem się bo gorąco. buziaki i dobranoc
"
Wczoraj oglądałam w pracy mieszania i znalazłam świetne w dobrej cenie i lokalizacji - wziełam pół dnia urlopu i pojechałam podpisać umowe, zadzwoniłam do niego że dzwonie mu powiedzieć że będę na chwilę żeby potem nie było że nie mówiłam i on dodał że w takim razie gdzies na obiad się umówimy i że on ma teraz spotkanie ale jak skończe to mam się odezwać to będziemy się łapać na mieście. I faktycznie pmiędzy jednym a drugim spotkaniem wygospodarował czas i poszlismy na chwilę coś zjeść. Powiedziałam mu że udało mi sie wbic w luke - a on że dla mnie zawsze czas znajdzie i że nadrobimy... potem pisał wieczorem i też wymienilismy kilka sms.
W sumie przełom jakikolwiek powinien być jak za miesiąc przeprowadzę się do jego miasta - wszystko juz mam pracę/mieszkanie. Bardzo bym chciała zeby poważnie mnie potraktował i żeby przestał sie tak wahać, bo póki co mam wrażenie ze tu chce a tu go coś cały czas hamuje i sumie nie wiem nawet co to jest?
Tańczysz, jak on Ci zagra. Może się prześpicie, może nie, on nie wie, a Ty już pakujesz piżamkę. Nigdy naprawdę nie będziesz pociągająca dla faceta, jeśli mu się podasz na talerzu. Nikt nie ceni tego, co jest za darmo, tak bardzo jak tego, o co musi zawalczyć. I właśnie dlatego tak za nim latasz, bo jest raz dostępny, raz niedostępny. To jest swoją drogą wykorzystywane jako technika manipulacji (Robert Cialdini, wywieranie wpływu na ludZi, poczytaj). I dokładnie dlatego, że za nim latasz, on ciągle ma fochy i ciagle jest niezdecydowany. W końcu jak ma nastrój na Ciebie, to lecisz jak na skrzydłach, na każde jego zawołanie . Nie zależy mu specjalnie na Tobie. Przekonasz się za jakiś czas, jak pozna babkę, za którą to on będzie musiał się nabiegać .
W Waszej relacji nie ma równowagi i albo do tej równowagi doprowadzisz, a wtedy dowiesz się, czy naprawdę jemu zależy, czy Ty tylko to ciągniesz. Albo będziesz jego podnóżkiem i będziesz za nim latać, aż się mu nie znudzisz.
Tańczysz, jak on Ci zagra. Może się prześpicie, może nie, on nie wie, a Ty już pakujesz piżamkę. Nigdy naprawdę nie będziesz pociągająca dla faceta, jeśli mu się podasz na talerzu. Nikt nie ceni tego, co jest za darmo, tak bardzo jak tego, o co musi zawalczyć. I właśnie dlatego tak za nim latasz, bo jest raz dostępny, raz niedostępny. To jest swoją drogą wykorzystywane jako technika manipulacji (Robert Cialdini, wywieranie wpływu na ludZi, poczytaj). I dokładnie dlatego, że za nim latasz, on ciągle ma fochy i ciagle jest niezdecydowany. W końcu jak ma nastrój na Ciebie, to lecisz jak na skrzydłach, na każde jego zawołanie . Nie zależy mu specjalnie na Tobie. Przekonasz się za jakiś czas, jak pozna babkę, za którą to on będzie musiał się nabiegać .
W Waszej relacji nie ma równowagi i albo do tej równowagi doprowadzisz, a wtedy dowiesz się, czy naprawdę jemu zależy, czy Ty tylko to ciągniesz. Albo będziesz jego podnóżkiem i będziesz za nim latać, aż się mu nie znudzisz.
hm. to jaką masz radę dla mnie co powinnam zrobić?
Znaleźć sobie zajęcie, żeby nie myśleć o nim. Odwróć sytuację i niech on się stara. Zacznij mówić " masz rację, zaczęliśmy od zdrady, to nie wróży nam dobrze. Muszę się zastanowić nad naszą relacją." I nie odbieraj telefonów przez tydzień. Potem odbierz, umów się i odwołaj spotkanie pod pretekstem spotkania z przyjaciółką czy jakimś innym. Kto mieczem wojuje od miecza ginie :-)
Nie przychodzi Ci to naturalnie, to graj. Trudno. Ale jeśli to nie sprawi, że jemu zacznie zależeć i nie zacznie o Ciebie zabiegać, to trzeba będzie odpuścić, bo to będzie znaczyło, że byłaś tylko opcją do łóżka.
Znaleźć sobie zajęcie, żeby nie myśleć o nim. Odwróć sytuację i niech on się stara. Zacznij mówić " masz rację, zaczęliśmy od zdrady, to nie wróży nam dobrze. Muszę się zastanowić nad naszą relacją." I nie odbieraj telefonów przez tydzień. Potem odbierz, umów się i odwołaj spotkanie pod pretekstem spotkania z przyjaciółką czy jakimś innym. Kto mieczem wojuje od miecza ginie :-)
Nie przychodzi Ci to naturalnie, to graj. Trudno. Ale jeśli to nie sprawi, że jemu zacznie zależeć i nie zacznie o Ciebie zabiegać, to trzeba będzie odpuścić, bo to będzie znaczyło, że byłaś tylko opcją do łóżka.
to jest bardzo trudne takim być ... dlatego zapewne uganiają się za nami faceci na których nam nie zależy. A na tych na których nam zależy za bardzo chcemy i to ich odstrasza.
Hm ... staram się nad tym panować, nie zasypuje go telefonami ani sms, chociaż 4 dni były ciszy i ciągnęło mi się to jak miesiąc nie zadzwoniłam. Potem jak już zadzwonił to nie odebrałam za 1 razem ... to strasznie trudne ale zapewne przyniesie jakieś efekty. Tylko takie głupie myślenie twki że jak nie wezmę tego co mi daję a wręcz odmówię np. spotkania to on zrezygnuje
Wydaje mi się, że on dalej ma kontakt ze swoja "byłą". Przynajmniej mysle ze sie spotykaja i byc moze probuja cos naprawic. Moze wydało sie ze z toba pisze i teraz on mota sie miedzy młotem a kowadłem? Nie wiem, ale gdyby naprawde chciał z toba byc to całą uwage by skierował na ciebie. Mozesz odczekac troche jeszcze, poobserwowac go. Nie podawaj mu sie jak deser, spotykajcie sie, chodzcie na randki, do kina. Nie gdzies na odludzie. Zobacz czy pojdzie z Toba w publiczne miejsce. Czy wezmie cie za reke, przytuli. Obserwuj jak zareaguje gdy idac w dzien miastem zlapiesz Ty go za reke. Ciekawe prawda? Moze nie bedzie mial tych hustawek nastrojów A dopiero po jakims czasie, jak juz zblizycie sie do siebie emocjonalnie, idz z nim do lozka. Chodz podejrzewam ze i tak z nim sypiasz jak tylko On skinie palcem....W kazdym razie zycze Tobie aby poukladało się wszystko i zeby była szczesliwa
A jezli masz wrazenie ze jesli odmowisz to on zrezygnuje z ciebie to bardzo kiepsko. To tylko znaczy ze Tobie zalezy bardziej niz jemu. Nie daj sie dziewczyno. Badz dumna i wprowadz troche tego dystansu. Niech wie ze nie moze cie miec na kazde zawołanie. Daj mu powiedzmy miesiac na takie "ustabilizowanie". I zapytaj go czy jestescie para czy nie. Jesli dalej bedzie "dziwny" odposc go sobie. Jestes wiecej warta niz ci sie wydaje
Wydaje mi się, że on dalej ma kontakt ze swoja "byłą". Przynajmniej mysle ze sie spotykaja i byc moze probuja cos naprawic. Moze wydało sie ze z toba pisze i teraz on mota sie miedzy młotem a kowadłem? Nie wiem, ale gdyby naprawde chciał z toba byc to całą uwage by skierował na ciebie. Mozesz odczekac troche jeszcze, poobserwowac go. Nie podawaj mu sie jak deser, spotykajcie sie, chodzcie na randki, do kina. Nie gdzies na odludzie. Zobacz czy pojdzie z Toba w publiczne miejsce. Czy wezmie cie za reke, przytuli. Obserwuj jak zareaguje gdy idac w dzien miastem zlapiesz Ty go za reke. Ciekawe prawda? Moze nie bedzie mial tych hustawek nastrojów
A dopiero po jakims czasie, jak juz zblizycie sie do siebie emocjonalnie, idz z nim do lozka. Chodz podejrzewam ze i tak z nim sypiasz jak tylko On skinie palcem....W kazdym razie zycze Tobie aby poukladało się wszystko i zeby była szczesliwa
A jezli masz wrazenie ze jesli odmowisz to on zrezygnuje z ciebie to bardzo kiepsko. To tylko znaczy ze Tobie zalezy bardziej niz jemu. Nie daj sie dziewczyno. Badz dumna i wprowadz troche tego dystansu. Niech wie ze nie moze cie miec na kazde zawołanie. Daj mu powiedzmy miesiac na takie "ustabilizowanie". I zapytaj go czy jestescie para czy nie. Jesli dalej bedzie "dziwny" odposc go sobie. Jestes wiecej warta niz ci sie wydaje
dziękuję za to co napisałaś !
Postaram się żeby wyjść z tej relacji z twarzą jakkolwiek ona się skończy czy będąc razem czy też nie.
Z tego co mi powiedział ona o mnie nie wie - rozstali się bo sie wypaliło, związek zmierzał donikąd. Czy mają kontakt? być może tak już o to nie pytałam, w sumie nie mam jakos ochoty rozmawiać za dużo o ich rozstaniu bo potem za dużo jeszcze o tym myślę i psuje mi to humor
Muszę zrobić tak jak piszesz poobserwować go ale nie wykazywac takiej euforii ze juz jest sam i rzucać sie na to co mi daje. To jest trudne naprawdę - ale wiem że można że da się.
Piszesz " Tylko takie głupie myślenie twki że jak nie wezmę tego co mi daję a wręcz odmówię np. spotkania to on zrezygnuje". Jak zrezygnuje to tylko znaczy, że mu kompletnie nie zależy, a spotyka się z Tobą, bo akurat się nudzi, albo dla seksu, albo dla podbudowanie sobie ego. Jeśli zrezygnuje, to co stracisz? Stracisz możliwość zmarnowania czasu, energii i uczuć przy takim farfoclu.
Tak jak napisała Natalia wyżej, gdyby mu naprawdę zależało, to od razu by większość wolnego czasu poświęcał Tobie. Masakra, jaka Ty jesteś zaślepiona. Uważasz, że nie zasługujesz, żeby ktoś naprawdę Cię kochał? Są setki wolnych fajnych facetów, naprawdę. Nie musisz się zadowalać ochłapami. No chyba, że lubisz jakieś psychiczne sadło-masło, poniżanie się, bycie czyjąś niewolnicą i nałożnicą, i takie klimaty -to wtedy, proszę, brnij w to dalej. :-D
Masz tylko jedną drogę, żeby sprawdzić, czy mu zależy - przestać za nim się uganiać. Jeśli już nie zadzwoni, to znaczy, że i tak nic by z tego nie było a tylko dołożyłabyś sobie bólu.
PS. czy jakiś chłopak kiedykolwiek był w Tobie zakochany? Przypomnij sobie jak to wyglądało. Bo bankowo nie tak, jak te popłuczyny uczuć, które Ci daje Twój farfocel.
Piszesz " Tylko takie głupie myślenie twki że jak nie wezmę tego co mi daję a wręcz odmówię np. spotkania to on zrezygnuje". Jak zrezygnuje to tylko znaczy, że mu kompletnie nie zależy, a spotyka się z Tobą, bo akurat się nudzi, albo dla seksu, albo dla podbudowanie sobie ego. Jeśli zrezygnuje, to co stracisz? Stracisz możliwość zmarnowania czasu, energii i uczuć przy takim farfoclu.
Tak jak napisała Natalia wyżej, gdyby mu naprawdę zależało, to od razu by większość wolnego czasu poświęcał Tobie. Masakra, jaka Ty jesteś zaślepiona. Uważasz, że nie zasługujesz, żeby ktoś naprawdę Cię kochał? Są setki wolnych fajnych facetów, naprawdę. Nie musisz się zadowalać ochłapami. No chyba, że lubisz jakieś psychiczne sadło-masło, poniżanie się, bycie czyjąś niewolnicą i nałożnicą, i takie klimaty -to wtedy, proszę, brnij w to dalej. :-DMasz tylko jedną drogę, żeby sprawdzić, czy mu zależy - przestać za nim się uganiać. Jeśli już nie zadzwoni, to znaczy, że i tak nic by z tego nie było a tylko dołożyłabyś sobie bólu.
PS. czy jakiś chłopak kiedykolwiek był w Tobie zakochany? Przypomnij sobie jak to wyglądało. Bo bankowo nie tak, jak te popłuczyny uczuć, które Ci daje Twój farfocel.
tak był ale zazwyczaj z mojej strony nic nie było. Nie wykazywałam zadnego zainteresowania a oni biegali. Mój ex z którym byłam 5 lat takim chodzeniem i proszeniem wychodził mnie i wkońcu rozkochał w sobie. Mma tego pecha ze jak mi się facet podoba i ja jemu też to jakoś ja zaczynam coś czuć a ten facet wykazuje mniejsze zaangażowanie, pomimo tego że wiem że fizycznie mu odpowiadam ale brak jakoś chęci/starań/zaangażowania z jego strony.
Farfocel Uśmiałam się Makigigi do łez
Dziewczyno dlaczego tak się dajesz sobą manipulować. Z twoich opisów wnioskuje że to ty nagminnie chcesz kontynuować tą znajomość dałaś się poznać już na początku, niby przerwa a niewinne co słychać ? daje to do myślenia. Podobną miałam sytuację jak ty trwało to co najmniej 2 lata, huśtawki nastrojów identyczne raz chce raz nie chce. Ostatnio widzieliśmy się na weselu którego przez niego zostałam zaproszona i więcej odzewu nie było ani z jego strony ani z mojej. Nie powiem trochę to trwało zanim przestałam myśleć o nim ale zawsze wmawiałam sobie że i tak nic z tego nie będzie i z perspektywy czasu była to tylko przygoda.
Nawet to że usprawiedliwiałaś się że nie dla niego się przeprowadzasz i tak myśli inaczej świadczące te jego podteksty . Dla swojego dobra i spokoju zrezygnuj z niego.
Nieznajoma, to w takim razie masz wzór, jak powinien zachowywać się Twój wybranek. Może potrzebujesz poczekać na tego, który będzie biegał za Tobą i Ty za nim po równo.
A może kręcą Cię tylko niedostępni emocjonalnie kolesie- wtedy marsz do psychologa, bo całe życie będziesz nieszczęśliwa.
Przede wszystkim nie oszukuj się co do uczuć tego obecnego ( dzięki Natalia!) farfocla. Nawet jeśli sobie wmówisz, że on faktycznie taki biedniutki pogubiony w uczuciach, to nie zmieni to prawdy - każdy jeden zakochany facet zabiega p kobietę a ten nie zabiega.
Dziewczyno dlaczego tak się dajesz sobą manipulować. Z twoich opisów wnioskuje że to ty nagminnie chcesz kontynuować tą znajomość dałaś się poznać już na początku, niby przerwa a niewinne co słychać ? daje to do myślenia. Podobną miałam sytuację jak ty trwało to co najmniej 2 lata, huśtawki nastrojów identyczne raz chce raz nie chce. Ostatnio widzieliśmy się na weselu którego przez niego zostałam zaproszona i więcej odzewu nie było ani z jego strony ani z mojej. Nie powiem trochę to trwało zanim przestałam myśleć o nim ale zawsze wmawiałam sobie że i tak nic z tego nie będzie i z perspektywy czasu była to tylko przygoda.
Nawet to że usprawiedliwiałaś się że nie dla niego się przeprowadzasz i tak myśli inaczej świadczące te jego podteksty . Dla swojego dobra i spokoju zrezygnuj z niego.
cięzko mi z niego teraz zrezygnować - wiedząc ze z nia zerwał. Czyli to o co zabiegałam - teraz mam dopiero nadzieję, że to poukładamy i będziemy razem.
Daje mu jeszcze czas na pozbieranie myśli i życia po rozstaniu z nią, ale jesli nic się nie zmieni to tak - urwę to. Raz to zrobiłam i dałam radę - nawinie myśląc po czasie że mi "przeszło" i odezwałam się. Teraz jak przyjdzie mi urwać kontakt to wiem że na amen.
Bardzo pozytywnym punktem zaczepienia jest fakt że poznasz nowych ludzi , a nie będziesz siedziała w domu z rozmarzonymi myślami o nim i wspólnym życiu . A czy on jest wart tego czekania ?
Nie dawaj mu szansy tylko od razu zacznij wycofywać Twoje zaangażowanie. Jeśli zacznie zabiegać o Ciebie, to przywrócisz uczucia ( to łatwiejsze niż wycofanie ). A tak to tylko się oszukujesz i nic nie zyskasz. Broń Boże nie pokazuj mu, że dla niego przeprowadziłaś się. Zrobiłaś to dla siebie i basta.
Bardzo pozytywnym punktem zaczepienia jest fakt że poznasz nowych ludzi , a nie będziesz siedziała w domu z rozmarzonymi myślami o nim i wspólnym życiu . A czy on jest wart tego czekania ?
tak to prawda - nowa praca, mieszkanie z nowymi osobami bo póki co wynajmuję pokój (ah to życie na dorobku) więc zapewne poznam trochę nowych osób a na szczescie nie mam problemu z tym.
czy wart? sama sie zastanawiam, bo wiele rozczarowań i łez mnie spotkało z jego powodu. Mało tych plusów widze więcej jakiś rozmytych nadzei ... czas pokaże czy warto.
Śledzę twój wątek bardzo uważnie (mam trochę podobną sytuację, ale tylko trochę, bardziej w sensie emocjonalnym niż okoliczności).
Kibicuję Ci z całego serca! Oby wam się udało!
Wg mnie każdy tu radzi, ale to ty najlepiej wiesz, jak jest między wami, jaka to naprawdę jest relacja, jak bliska, jak głęboka i na ile szczera... Ty najlepiej wiesz co czujesz i czego chcesz oraz to tylko ty możesz się tak naprawdę domyślać albo wyczuwać jego intencje, jego uczucia względem ciebie, ty znasz bardziej niż my jego poglądy na różne sprawy, nastawienie, jego myśli, rozterki...itp.
Dlatego jedyne co chciałabym i mogę ci "radzić" to zdaj się na czas, to on tak naprawdę pokaże jak będzie, czy byliście/ jesteście sobie pisani czy nie. Nie ulegaj presji by coś robić albo nie robić, zachowuj się naturalnie, tak jak "czujesz", że jest to najodpowiedniejsze w relacji z tym konkretnym facetem - bo tylko ty to wiesz (nie my), bo każda sytuacja i każda relacja jest indywidualna i różna, historie może są podobne (mniej lub bardziej) ale to jest twoja historia i "twój" wymarzony facet na chwilę obecną. Dlatego nic na siłę - w jedną czy w drugą stronę - wg mnie ani się nie narzucaj jakoś specjalnie ani się teraz nie wycofuj, bo facet zgłupieje i jeszcze namieszasz. A życie pokaże jak to się między wami ułoży.
Powodzenia!
Śledzę twój wątek bardzo uważnie (mam trochę podobną sytuację, ale tylko trochę, bardziej w sensie emocjonalnym niż okoliczności).
Kibicuję Ci z całego serca! Oby wam się udało!
Wg mnie każdy tu radzi, ale to ty najlepiej wiesz, jak jest między wami, jaka to naprawdę jest relacja, jak bliska, jak głęboka i na ile szczera... Ty najlepiej wiesz co czujesz i czego chcesz oraz to tylko ty możesz się tak naprawdę domyślać albo wyczuwać jego intencje, jego uczucia względem ciebie, ty znasz bardziej niż my jego poglądy na różne sprawy, nastawienie, jego myśli, rozterki...itp.
Dlatego jedyne co chciałabym i mogę ci "radzić" to zdaj się na czas, to on tak naprawdę pokaże jak będzie, czy byliście/ jesteście sobie pisani czy nie. Nie ulegaj presji by coś robić albo nie robić, zachowuj się naturalnie, tak jak "czujesz", że jest to najodpowiedniejsze w relacji z tym konkretnym facetem - bo tylko ty to wiesz (nie my), bo każda sytuacja i każda relacja jest indywidualna i różna, historie może są podobne (mniej lub bardziej) ale to jest twoja historia i "twój" wymarzony facet na chwilę obecną. Dlatego nic na siłę - w jedną czy w drugą stronę - wg mnie ani się nie narzucaj jakoś specjalnie ani się teraz nie wycofuj, bo facet zgłupieje i jeszcze namieszasz. A życie pokaże jak to się między wami ułoży.
Powodzenia!
nie dziękuję ! mam nadzieję, że to się jakos wszystko ułoży tak żeby było dla mnie jak najlepiej. Jeśli nam nie wyjdzie - to znaczy że ktoś inny na mnie czeka, jak wyjdzie to super !
mam tylko póki co rozważania na temat naszego kontaktu czy go też inicjować czy raczej jemu to w całości pozostawić ... i taka pod tym względem jestem bierna jeśli chodzi o odzywanie się, czekam na jego ruch.
Wczoraj do mnie napisał sms wysyłając zdjęcie psa i pytanie czy mi się podoba, potem dodał że on chciałby takie nawet dwa ale ze względu na rozsądek i pracę jest to niemożliwe, powiedziałam mu że wszystko można jakos pogodzić i że najlepiej zabrać ze schroniska. Potem wymieniliśmy jeszcze w tym temacie kilka sms i tyle.
weekend sie zbliża i ciekawa jestem czy coś zaproponuje swoją drogą... mam taki strachy lęk przed narzucaniem mu się. czuje się i tak "odkryta" po tym jak powiedziałam mu że coś do niego czuję, że nie chce naciskać.
Przeczytałem cały twój wątek. Dorośli jesteście. Spaliście ze sobą, dawaliście sobie do zrozumienia, że bylibyście razem, gdyby nie to że on jest w związku. Związek się skończył. A teraz dalej czekacie... Na co? Bo on się musi ogarnąć? Bez sensu. Ja na twoim miejscu bym szukał kontaktu z nim, rozmawiał pewnie codziennie, doprowadził do zamieszkania razem.
bo skoro podjął decyzję i wie że jestem ja ... dziwi mnie jego zachowanie że aż tak to przeżywa. Ja nie mam zamiaru na neigo naciskać ale chciałabym czuć, że on jest pewny swojej decyzji a mam wrażenie jakby nie był.
Uważasz że powinnam sie nie odzywać?
Wg mnie coś ściemnia. Ja bym to zbadał, chyba że masz dużo czasu. Powiedzmy że możesz poświęcić np. 3 lata, aby się przekonać, że z nim żyć nie będziesz.
weekend sie zbliża i ciekawa jestem czy coś zaproponuje swoją drogą... mam taki strachy lęk przed narzucaniem mu się. czuje się i tak "odkryta" po tym jak powiedziałam mu że coś do niego czuję, że nie chce naciskać.
Odkryta? Udajecie oboje, że jesteście sobie raczej obojętni, co? Ktoś będzie czegoś żałował na starość... cóż...
Ogarnij się, zdecyduj czego chcesz... i zacznij pisać: "Hej cześć! Cały czas o Tobie myślę, tęsknię, chcę się spotkać, jak najszybciej, nie mogę się doczekać aż Cię zobaczę..." .
Przeczytałem cały twój wątek. Dorośli jesteście. Spaliście ze sobą, dawaliście sobie do zrozumienia, że bylibyście razem, gdyby nie to że on jest w związku. Związek się skończył. A teraz dalej czekacie... Na co? Bo on się musi ogarnąć? Bez sensu. Ja na twoim miejscu bym szukał kontaktu z nim, rozmawiał pewnie codziennie, doprowadził do zamieszkania razem.
nieznajoma8999 napisał/a:bo skoro podjął decyzję i wie że jestem ja ... dziwi mnie jego zachowanie że aż tak to przeżywa. Ja nie mam zamiaru na neigo naciskać ale chciałabym czuć, że on jest pewny swojej decyzji a mam wrażenie jakby nie był.
Uważasz że powinnam sie nie odzywać?Wg mnie coś ściemnia. Ja bym to zbadał, chyba że masz dużo czasu. Powiedzmy że możesz poświęcić np. 3 lata, aby się przekonać, że z nim żyć nie będziesz.
nieznajoma8999 napisał/a:weekend sie zbliża i ciekawa jestem czy coś zaproponuje swoją drogą... mam taki strachy lęk przed narzucaniem mu się. czuje się i tak "odkryta" po tym jak powiedziałam mu że coś do niego czuję, że nie chce naciskać.
Odkryta? Udajecie oboje, że jesteście sobie raczej obojętni, co? Ktoś będzie czegoś żałował na starość... cóż...
Ogarnij się, zdecyduj czego chcesz... i zacznij pisać: "Hej cześć! Cały czas o Tobie myślę, tęsknię, chcę się spotkać, jak najszybciej, nie mogę się doczekać aż Cię zobaczę..." .
Gary ale czy to ja powinnam tak pisać ? biorąc pod uwagę że jestem kobietą, że odkryłam sie pierwsza z uczuciami i dałam mu do zrozumienia że dla mnie to nie jest tylko seks ? to on mówił przez kilka dni od rozstania z ex że potrzebuje czasu na poskładanie się itp. chciałąbym aby jeśli już sie poskładał to zaczął dążyć do spotkań itp.
daje mu czas miesiąc na rozruch póki jestem jeszcze poza jego miastem.
Ultimatum z tym miesiącem zachowaj dla siebie.
Tak -- uważam, że to Ty powinnaś tak pisać. Do niego. W przeciwnym wypadku prowadzicie razem niebezpieczną grę, maskaradę... polega to na tym, że każdy ma maskę i przegrywa ten któremu maska pierwsza z twarzy spadnie. Kto nie wytrzyma. Takie gry kończą się remisem -- nikomu maska nie spadnie z twarzy, ale już nawet nie będziecie mieli kontaktu. Lepiej jest jak dwie osoby mówią otwarcie o uczuciach, wiadome są intencje, wola, plany, dążenie do siebie. Ktoś to musi jednak pociągnąć. Twój wybranek niestety nie jest na tyle zorientowany, aby dobrze Wasz związek prowadzić, albo nawet nie zerwał z poprzednią dziewczyną, a owe ogarnianie się jest grą na czas.
Jak to możliwe, że się kogoś kocha i każe mu czekać w oddali? No zastanów się... to nielogiczne. Albo się kogoś nie kocha, albo jest inny powód... jaki?
Ale to też twoja wina skoro innych mężczyzn z którymi nawet się przespałaś odrzucałaś.
Ultimatum z tym miesiącem zachowaj dla siebie.
Tak -- uważam, że to Ty powinnaś tak pisać. Do niego. W przeciwnym wypadku prowadzicie razem niebezpieczną grę, maskaradę... polega to na tym, że każdy ma maskę i przegrywa ten któremu maska pierwsza z twarzy spadnie. Kto nie wytrzyma. Takie gry kończą się remisem -- nikomu maska nie spadnie z twarzy, ale już nawet nie będziecie mieli kontaktu. Lepiej jest jak dwie osoby mówią otwarcie o uczuciach, wiadome są intencje, wola, plany, dążenie do siebie. Ktoś to musi jednak pociągnąć. Twój wybranek niestety nie jest na tyle zorientowany, aby dobrze Wasz związek prowadzić, albo nawet nie zerwał z poprzednią dziewczyną, a owe ogarnianie się jest grą na czas.
Jak to możliwe, że się kogoś kocha i każe mu czekać w oddali? No zastanów się... to nielogiczne. Albo się kogoś nie kocha, albo jest inny powód... jaki?
Ale to też twoja wina skoro innych mężczyzn z którymi nawet się przespałaś odrzucałaś.
odrzucałam bo po czasie doszłam do wniosku że nic z tego nie będzie, często po seksie do takich wniosków dochodziłam bo nie czułam po nim NIC, nawet nie miałam ochoty się przytulic ... więc to urywałam.
Ten "mój" facet jest specyficzny, nie działa sztampowo, i wiem że nacisk lub za duża wylewność tu nie pomoże. Dopiero minęło 2,5 tygodnia od ich rozstnia i w zeszły weekend sam mi powiedział że z każdym dniem jest lepiej, przyzwyczaja się do nowej sytuacji i żeby to powoli wszystko i w swoim tępie sie działo.
Ja jestem na innym etapie niż on, ja mam mój ex związek ze sobą już od kilku dobrych miesięcy i pamiętam jak zaczęłm spotykać sie świeżo po rozstaniu z pewnym facetem, też mi było wtedy na rękę że nie ma z jego strony nacisku, tylko powolne spotkania, kontakt ale też nie natarczywy i nawet zaczełam sie w to powoli wkręcać ! ale po bliższym poznaniu wyszło że pod względem życiowym i pogldowym bardzo sie róznimy i pozostaliśmy kuplami
jednak gdyby tamten facet mocno naciskał, wyjeżdzał z jakimś wyznaniami to wiem że mocno by mnie tym wystraszył i nie chciałabym z nim się wiecej spotykać bo poprostu bym się wystraszyła.
dlatego wezmę do siebie to co napisałeś i pokażę mu też moją chęć utrzymywania kontaktu ale pozostanę zdania, że jeśli wcześniej prosił o czas i nie naciskanie ja nie będę tego przyśpieszać zasypując go deklaracjami czy propozycją spotkań.
Gary, uważam, że nie masz racji tym razem, choć przeważnie mądrze prawisz. Dziewczyna wystarczająco długo wykazywała inicjatywę i nic z tego nie wynikało. Jeśli postąpi tak, jak radzisz to tylko będzie przeciągała sytuację, w której on trzyma ją na dystans. Bo to albo jest taki typ wadliwy albo celowo Autorką manipuluje.
Pewnie jesteś uczciwym człowiekiem, bo każdy ocenia innych podług siebie samego :-) // z czego wynikałoby, że ka znowu taka święta nie jestem //
Może wykazywała inicjatywę... a może to wszystko głównie w jej głowie się działo a komunikacja szwankowała. Najbardziej wymowny jest dialog:
-- Co do mnie czujesz?
-- A Ty?
-- Nie... ty pierwsza...
-- Yyyyy...
czyli właśnie maskarada. Oby nie wyjść przed szereg. Oby nie odkryć się.
Co do uczciwości... Wcale nie uważam, że ten gość jest uczciwy. Może manipuluje? Może się rozstał, a może nie rozstał? Może się pokłócili, on wybiegł od swojej dziewczyny, powiedział że to koniec... a teraz np. czeka czy ona go przeprosi i wrócą do siebie? Niemniej korona autorce z głowy nie spadnie, jak się otworzy, nawet jesli on ją później odrzuci. Tak to bywa w miłości -- gramy va bank, aby przegrywać, ale czasem wygrywamy duuuuużo.
Daj mu czas nwet i ten miesiac...tylko nie mow mu tego Potem zapytaj sie czy poszedłby gdzies z Toba, np. do kina. Traktuj to jak randkę i nie mysl ze on tak sobie z kims byl niedawno. Ex to ex, czas minal ochlonal koniec. I porozmawiajcie o waszej relacji. Powiedz co czujesz chcialabys wiedziec na czym stoisz, kim jestes dla niego. I ma udzielic ci odpowiedzi. Przygotuj sie na te spotkanie i nie daj wmowic ze on potrzebuje czasu.
Może wykazywała inicjatywę... a może to wszystko głównie w jej głowie się działo a komunikacja szwankowała. Najbardziej wymowny jest dialog:
-- Co do mnie czujesz?
-- A Ty?
-- Nie... ty pierwsza...
-- Yyyyy...czyli właśnie maskarada. Oby nie wyjść przed szereg. Oby nie odkryć się.
Co do uczciwości... Wcale nie uważam, że ten gość jest uczciwy. Może manipuluje? Może się rozstał, a może nie rozstał? Może się pokłócili, on wybiegł od swojej dziewczyny, powiedział że to koniec... a teraz np. czeka czy ona go przeprosi i wrócą do siebie? Niemniej korona autorce z głowy nie spadnie, jak się otworzy, nawet jesli on ją później odrzuci. Tak to bywa w miłości -- gramy va bank, aby przegrywać, ale czasem wygrywamy duuuuużo.
masz dużo racji z tym unikaniem jednoznacznego odkrycia się - każde z nas testuje i sie trochę wycofuje żeby nie było, że mocno się ktos zaangażował lub czegoś oczekuje od drugiego. Fakt to męczy i może prowadzić do nikąd. Ale nie "czuję" tego żeby się okrywać przed nim bardziej, być bardziej wylewną czy zabiegać o spotkanie aby go tym samym "odblokować". Uważam że jak będzie chciał to się poprostu odblokuje i zacznie ze mną być. Jeśli tego nie zrobi lub będzie robił długo wtedy z nim porozmawiam jak będe czuła się już sflustrowana tą sytuacją, że minęło tyle i tyle czasu, oczekiwałam że ta relacja wejdzie na właściwe tory tak jak obiecywał ale nie weszła i żebyśmy dali sobie spokój. Póki co jeszcze jestem wyrozumiała i pozwalam mu na to kręcenie się ;-) ale to nie będzie trwało wiecznie.
też się nad tym zastanawiam jak wygląda sytuacja pomiędzy nim a nią - czy mają kontakt, czy on żałuje/teskni czy ona próbuje wrócić itp. ale jakoś nie chce z nim na ten temat rozmawiac. wolę nie wiedzieć?
Gary, masz rację, że to jest gra pozorów. Ale mówimy też o relacji, która rozpoczęła się od zdrady. Skoro facet był nieuczciwy wobec swojej kobiety, to dlaczego wierzyć, ze będzie uczciwy wobec kochanki?
Wiem, o czym mówisz Gary z tym okazywaniem uczuć :-).
W moim życiu jeden raz spotkałam farfocla wobec którego byłam szczera i mówiłam jasno o swoich uczuciach. I byłam wodzona za nos, delikwent mówił, że zależy mu na związku, że pasujemy do siebie i jednocześnie migał się od spotkań. Nie zyskałam nic poza poczuciem upokorzenia i wykorzystania mojego otwartego serca. Odradzam. U Autorki jest podobny przypadek.
Co innego, gdyby Autorki wybranek był od początku uczciwy, wtedy bym Cię poparła w 100%. Ale w tym, co ona opisuje widać celowe granie na jej uczuciach.
Gary, masz rację, że to jest gra pozorów. Ale mówimy też o relacji, która rozpoczęła się od zdrady. Skoro facet był nieuczciwy wobec swojej kobiety, to dlaczego wierzyć, ze będzie uczciwy wobec kochanki?
Wiem, o czym mówisz Gary z tym okazywaniem uczuć :-).
W moim życiu jeden raz spotkałam farfocla wobec którego byłam szczera i mówiłam jasno o swoich uczuciach. I byłam wodzona za nos, delikwent mówił, że zależy mu na związku, że pasujemy do siebie i jednocześnie migał się od spotkań. Nie zyskałam nic poza poczuciem upokorzenia i wykorzystania mojego otwartego serca. Odradzam. U Autorki jest podobny przypadek.
Co innego, gdyby Autorki wybranek był od początku uczciwy, wtedy bym Cię poparła w 100%. Ale w tym, co ona opisuje widać celowe granie na jej uczuciach.
też tak uważam, Gary ma dobre rady aby być ucziwym i szczerym i grać va bank ale to działa w przypadku ludzi którzy mają takie same na to patrzenie.
w przypadku "mojego" jest to dużo bardziej złożone i sądzę że taka postawa by go tylko odstraszyła ode mnie a ja wystawiłabym się na pożarcie
też czuję się że pogrywa z moimi uczuciami pytanie tylko po co mu to. Czyżby łechtam jego ego?
to nie jest też tak że ja skaczę pod sufit że on sie z nią rozstał i gdyby chciał ze mną być brałabym go bez mrugnięcia okiem - też mam mnóstwo obaw i boję się jak na tym wyjdę, myślę że ten czas też i mi się przyda zanim coś miałoby się zacząć na poważnie.
Może wykazywała inicjatywę... a może to wszystko głównie w jej głowie się działo a komunikacja szwankowała. Najbardziej wymowny jest dialog:
-- Co do mnie czujesz?
-- A Ty?
-- Nie... ty pierwsza...
-- Yyyyy...czyli właśnie maskarada. Oby nie wyjść przed szereg. Oby nie odkryć się.
Co do uczciwości... Wcale nie uważam, że ten gość jest uczciwy. Może manipuluje? Może się rozstał, a może nie rozstał? Może się pokłócili, on wybiegł od swojej dziewczyny, powiedział że to koniec... a teraz np. czeka czy ona go przeprosi i wrócą do siebie? Niemniej korona autorce z głowy nie spadnie, jak się otworzy, nawet jesli on ją później odrzuci. Tak to bywa w miłości -- gramy va bank, aby przegrywać, ale czasem wygrywamy duuuuużo.
podoba mi się, to co piszesz Szczerość i uczciwość, a nie żadne gierki.
Ale nie "czuję" tego żeby się okrywać przed nim bardziej, być bardziej wylewną czy zabiegać o spotkanie aby go tym samym "odblokować".
Źle rozumujesz. "On to...", "on tamto...", "on siamto...".
Musisz realizować swoje cele. Twoim celem jest aby być bliżej niego. Musisz się odkryć. To twój cel.
Nie chodzi o to, aby jego odblokować. To nie jest twoim celem.
Twoim celem jest aby z nim być, tak? Więc się odkryj.
Uważam że jak będzie chciał to się poprostu odblokuje i zacznie ze mną być.
A jeśli on myśli identycznie? To właśnie maskarada.
Jeśli tego nie zrobi lub będzie robił długo wtedy z nim porozmawiam jak będe czuła się już sflustrowana tą sytuacją, że minęło tyle i tyle czasu, oczekiwałam że ta relacja wejdzie na właściwe tory
Acha... czyli najwięcej między wami będzie frustracji.
W moim życiu jeden raz spotkałam farfocla wobec którego byłam szczera i mówiłam jasno o swoich uczuciach. I byłam wodzona za nos, delikwent mówił, że zależy mu na związku, że pasujemy do siebie i jednocześnie migał się od spotkań. Nie zyskałam nic poza poczuciem upokorzenia i wykorzystania mojego otwartego serca.
Wg mnie było okej. Otworzyłaś się, on migał się od spotkań, zabloało, temat zamknęłaś. Nie będziesz na starość myśleć, że to się rozleciało bo źle działałaś. Zrobiłaś wszystko co mogłaś, ale nie wyszło. Jeśli go kochałaś, to odrzucenie i tak by bolało. Nawet bardziej. Mniej boli jak wiemy, że myśmy sami dobrze działali. "Byłam świetna, stanęła do boju... ale upadłam... ale byłam świetna... jestem z siebie dumna..."
nie jest też tak że ja skaczę pod sufit że on sie z nią rozstał i gdyby chciał ze mną być brałabym go bez mrugnięcia okiem - też mam mnóstwo obaw i boję się jak na tym wyjdę, myślę że ten czas też i mi się przyda zanim coś miałoby się zacząć na poważnie.
Ze zdradami to bywa tak, że jak dwoje nie może się mieć na stałe, bo któreś/oboje są w związku, to wydaje im się, że gdyby byli wolni, to by ze sobą byli. Potem gdy stają się wolni, to pada na nich strach "Ojej... musimy być razem... a co jak nie wyjdzie? Gdzie ta nasza bajka? Już nie taka kolorowa?"
No wiec przeczytalam caly watek.
Mam mieszane uczucia.
Nie lubie zdradzaczy. Brzydze sie oszustwem itp.
Ale z drugiej strony mysle: niech wam by sie juz udalo.
Ale mam watpliwosci. Ten facet to dziamdziak. Takich nie lubie. zachowuje sie jak panna przed menstruacja. jeszcze nie gotowy. Jeszcze ma dolek psychiczny. Jeszcze musi siku i kupe.
Ja bym sie takiego charakteru obawiala. Nawet, gdy zostaniecie para, jego fochy beda wam (tobie) dokuczac.
Bardzo ciekawy temat sie rozwinal. Z wypiekami na twarzy czekam na dalszy przebieg historii.
Interesujacy watek poruszyl Gary - ja sama czesto miewam takie sytuavje, staje przed wyborem,czy ciagnac maskarade, czy sie odkryc. Z tym odkrywaniem sie jest ten problem, ze jesli wczesniej graliscie, a teraz sie odkryjesz on uzna ,ze przegralas,jestes slaba ,straci zainteresowanie. Mialam taka sytuacje ,uznal ,ze moje sie odkrycie to slabosc , a tak naprawde to wielka sila. Wziac na klate zakonczenie tego przedstawienia. Przedatawienie jest fajne w poczatkach znajomosci, to swego rodzaju flirt, gdy chemia opiera sie na niedopowiedzeniach. Jednak ,gdy zainteresowanie ubostronne juz jest, obie rybki polknely haczyk to takie niedomowienia w wersji heavy moga rodzic tylko frustracje. W koncu ktos moze uznac ,ze woli ta inna/innego moze nie ma tego napiecia seksualnego ,ale przynajmniej mozna wygadac sie jak czlowiek.jestesmy tylko ludzmi i kazdy nawet najwiekszy cwaniaczek lubi miec swoja opoke, bezpieczenstwo, byc czlowiekiem ze slabosciami.... jednak tak jak pisalam nie kazdy jest na tyle inteleignent. Tera jesli autorka wyzna swoje uczucia bez ukrywania sie on moze stwierdzic , ze to jakas ciepla klucha a on takich nie lubi,a autorka poczuje sie ...slabo
mysle ,ze owe uczucia trzeba wyznac ale w inny sposob. Moze w rownie ekscytujacy i nieszablonowy jak cala znajomosc? Nie wiem, nie wiem
....
Tak! Trzeba wziąć to na klatę. Uważam, że mężczyzna to powinien zrobić. I jak się przegrywa, jak się jest odrzuconym czy zignorowanym to jest jak upadek w judo -- trzeba wstać, otrzepać kimono i iść dalej i dalej.
Ultimatum z tym miesiącem zachowaj dla siebie.
Tak -- uważam, że to Ty powinnaś tak pisać. Do niego. W przeciwnym wypadku prowadzicie razem niebezpieczną grę, maskaradę... polega to na tym, że każdy ma maskę i przegrywa ten któremu maska pierwsza z twarzy spadnie. Kto nie wytrzyma. Takie gry kończą się remisem -- nikomu maska nie spadnie z twarzy, ale już nawet nie będziecie mieli kontaktu. Lepiej jest jak dwie osoby mówią otwarcie o uczuciach, wiadome są intencje, wola, plany, dążenie do siebie. Ktoś to musi jednak pociągnąć. Twój wybranek niestety nie jest na tyle zorientowany, aby dobrze Wasz związek prowadzić, albo nawet nie zerwał z poprzednią dziewczyną, a owe ogarnianie się jest grą na czas.
Jak to możliwe, że się kogoś kocha i każe mu czekać w oddali? No zastanów się... to nielogiczne. Albo się kogoś nie kocha, albo jest inny powód... jaki?
Ale to też twoja wina skoro innych mężczyzn z którymi nawet się przespałaś odrzucałaś.
A mnie Gary zmieszal z błotem, chociaż nie rozbilam niczyjego związku, za to tylko, że chciałam żeby moj partner był lojalny w stosunku do mnie i nie okłamywał mnie. Dziwne.
Bardzo ciekawy temat sie rozwinal. Z wypiekami na twarzy czekam na dalszy przebieg historii.
Interesujacy watek poruszyl Gary - ja sama czesto miewam takie sytuavje, staje przed wyborem,czy ciagnac maskarade, czy sie odkryc. Z tym odkrywaniem sie jest ten problem, ze jesli wczesniej graliscie, a teraz sie odkryjesz on uzna ,ze przegralas,jestes slaba ,straci zainteresowanie. Mialam taka sytuacje ,uznal ,ze moje sie odkrycie to slabosc , a tak naprawde to wielka sila. Wziac na klate zakonczenie tego przedstawienia. Przedatawienie jest fajne w poczatkach znajomosci, to swego rodzaju flirt, gdy chemia opiera sie na niedopowiedzeniach. Jednak ,gdy zainteresowanie ubostronne juz jest, obie rybki polknely haczyk to takie niedomowienia w wersji heavy moga rodzic tylko frustracje. W koncu ktos moze uznac ,ze woli ta inna/innego moze nie ma tego napiecia seksualnego ,ale przynajmniej mozna wygadac sie jak czlowiek.jestesmy tylko ludzmi i kazdy nawet najwiekszy cwaniaczek lubi miec swoja opoke, bezpieczenstwo, byc czlowiekiem ze slabosciami.... jednak tak jak pisalam nie kazdy jest na tyle inteleignent. Tera jesli autorka wyzna swoje uczucia bez ukrywania sie on moze stwierdzic , ze to jakas ciepla klucha a on takich nie lubi,a autorka poczuje sie ...slabomysle ,ze owe uczucia trzeba wyznac ale w inny sposob. Moze w rownie ekscytujacy i nieszablonowy jak cala znajomosc? Nie wiem, nie wiem
....
bardzo się cieszę, że ktoś tu zagląda i ciekawi co dalej się u mnie wydarzy sama jestem ciekawa jak to się skończy lub zacznie?
mam tyle samo nadzei do tej relacji jak i obaw. Tak długo na niego czekałam aż będzie mój że teraz gdy jest to już trochę bardziej osiągalne niż niedawno - boję się czy nam się uda i czy nie wyjdę pokiereszowana emocjonalnie z tej znajomości.
mam stany od euforii po spadek nastroju - ciesze się gdy zadzwoni a potem leżę i myślę jakby to wszystko mogło wyglądać i napawa mnie to taką obawą.
jego rodzice są bardzo majętni, zarówno oni jak i on otaczają sie ludzmi znanymi i majętnymi. U mnie rodzice do wszystkiego dochodzili cięzką pracą, i pomimo że można powiedzieć że mamy wszystko dom/samochody nienajgorszą pensję, to połowę pensji zjadają nam kredyty.
On tego nie rozumie - dostał mieszkanie po rodzicach, ma świetny samochód, dobrą pracę - dla niego pieniądze to nie problem. Z tego co wiem jego ex też była z tych "bogatych".
A ja? jestem jeszcze na dorobku. Kupiłam nowy samochód i zażynam się na niego płacąc prawie 800 zł raty. Teraz gdy się przeprowadzam i dojdą mi koszty wynajmu zastanawiałam sie nad sprzedażą tego samochodu - ale co on na to? zostaw sobie nie sprzedawaj go, auto Ci się przyda.
Mieszkam póki co w pięknym domu ale co z tego że moi rodzice ledwo spłacają ratę kredytu hipotecznego.
U nas to wszystko wygląda jak taka bańka mydlana która może zaraz prysnąć. On "spi" na kasie i dla niego nie ma problemu żeby wsiąść w samolot i polecieć gdzieś na weekend.
Wczoraj do mnie dzwoni - chciał mnie odwiedzić bo jak powiedział "klienci popłacili mu faktury i ma niezłą sumę na koncie i zastawia się na co to wydać", i myslał że mnie gdzieś zabierze. Było już dość późno i uznaliśmy że lepszy będzie weekend. Zaproponował że gdzieś polecimy. I właśnie ... z jednej strony euforia a z drugiej wiem że nie stać mnie na takie spontaniczne wyjazdy bo robię od 1 do 1 i ledwo to jakoś łatam.
mam wiele obaw - z jednej strony zależy mi na nim i chce z nim być z drugiej strasznie boję się że wyjdę na tą "gorszą" i w efekcie zostanę ze złamanym sercem.
Skoro to on chce Cię gdzieś zabrać, moim zdaniem nie ma w tym nic złego. Ewentualnie, możesz zaproponować inne trochę tańsze rozwiązanie i zadbać żeby było miło I nie porównuj się z nim, wydajesz się fajną, zaradną i odpowiedzialną dziewczyną. Jeśli on tego by nie zobaczył i myslałby tylko o pieniądzach to poprostu dupek z niego. Badź sobą, przecież dla faceta nie bedziesz się zadłużać zeb mu pokazac ze jestes "równa". MNie wszystkim wszystko spada z nieba. On na tacy dostał, ty nie. Wiecej wiary w siebie
Skoro to on chce Cię gdzieś zabrać, moim zdaniem nie ma w tym nic złego. Ewentualnie, możesz zaproponować inne trochę tańsze rozwiązanie i zadbać żeby było miło
I nie porównuj się z nim, wydajesz się fajną, zaradną i odpowiedzialną dziewczyną. Jeśli on tego by nie zobaczył i myslałby tylko o pieniądzach to poprostu dupek z niego. Badź sobą, przecież dla faceta nie bedziesz się zadłużać zeb mu pokazac ze jestes "równa". MNie wszystkim wszystko spada z nieba. On na tacy dostał, ty nie. Wiecej wiary w siebie
dziękuję w sumie jak ktoś wyżej napisał nigdy nie wiemy jak skończy się dana relacja i czy to będzie już "na zawsze" widać to po moim długoletnim związku, który w efekcie i tak się rozpadł.
Bardzo bym nie chciała sytuacji w której on będzie płacił i zabierał mnie w różne miejsca - chciałabym móc za siebie płacić tylko właśnie on jest przyzwyczajony do trochę innego "poziomu" i to mnie lekko obawia. A wiadomo że na początku znajomości trudno rozmawia się o finansach, zresztą chyba nigdy łatwo się o tym nie rozmawia ;-)
zobaczymy ... postaram się ani nie wpadać w euforię ani nie popadać w pesymizm.
No wlasnie, co do tych "bogatych" tez mialam podobna sytaucje i zachowywal sie on identycznie jak ten Twoj (ale to na pewno nie ten sam ,spokojnie) . Moze od nadmiaru kasy wydaje im sie, ze moga tak traktowac ludzi tzn. Sms,3 dni ciszy, telefon i tak w kolko. Ja niestety, moze stety chyba nie jestem tak cierpliwa jak Ty i po prostu wolalam to uciac niz sie miotac,bo podobnie jak Ty chcialam sie skupic na pracy, swoim zyciu a on taka szarpana relacja wprowadzal tylko zamieszania i ta parabola emocji od eurofii po ryk. Czlowiekowi wydaje sie,ze jest wyjatkowy a tak naprawde wielu ludzi ma podobne sytuacje... ja to urwalam ,bo uwazam, ze jak facetowi zalezy to kobieta nie musi sie domyslac, zawsze stosowalam te zasade i z reguly dzialala. Teraz jest mi ciezko,bo i tak mysle o nim, ale ja juz nie mam sily,czekam az to uczucie mi przejdzie. Ty wybralas inna droge,mysle, ze w pewien sposob ciezsza ale moze warto? Dlatego to mnie interesuje dodam, ze winnych zwiazkach tez sie szybko nudzilam...
No wlasnie, co do tych "bogatych" tez mialam podobna sytaucje i zachowywal sie on identycznie jak ten Twoj (ale to na pewno nie ten sam ,spokojnie) . Moze od nadmiaru kasg wydaje im sie, ze moga tak traktowac ludzi tzn. Sms,3 dni ciszy, telefon i taj w kolko. Ja niestety, moze stety chyba nie jestem tak cierpliwq jak Ty o po prostu wolalm to uciac niz sie miotac,bo podobnie jak Ty chciakam sie skupic na pracy, swoim zyciu a on taka szaroaba relacja wprowadzal tylko zamieszania i ta parabola enocji od eurofii po ryk. Czlowiekowi wydaje siev, ze jest wyjatkowya tak naprawde wielu ludzi ma podobne sytuacje... ja to urwalam ,bo uwazam, ze jak facetowi zalezy to kobieta nie musi sie donyslac, zawsze stosowalam te zasade i z reguly dzialala. Teraz jest mi ciezko,bo i taj mysle o nim, ale ja juz nie mam sily,czekam az to uczucie mi przejdzie. Ty wybralas inna droge,mysle, ze w pewie ln sposob ciezsza ale moze warto? Dlatego to mnie interesuje
dodam, ze winnych zwiazkach tez sie szybko nudzolam...
może tak być, że skoro kasa przyszła im łatwo to tak samo podchodzą do ludzi i uważają że nie trzeba o nich zabiegać. Chociaż gdy nagle okazuje się, ze coś nie jest tak dostępne jak by oni oczekiwali - interesuje ich to. Myślę ze tak było z "moim" bo na początku pomimo jego zainteresowania ja nie reagowałam i dopiero z biegiem czasu się zaangażowałam(aż za bardzo zaczęłam mu to pokazywać, przez co sądzę tyle się to też ciągnie).
Czy jestem cierpliwa? mam z tym problem bo też chciałabym juz wiedzieć co on czuje/jak to będzie wygladało, gdy się nie odzywa kilka dni to też mam ochotę zadzwonić i zapytać czemu milczysz. ale czuję podświadomie że tu potrzebny jest czas, moje lekkie zdystansowanie się i nie naciskanie - zdanie się na los.
Póki co nie czuję się tak sflustrowana tą sytuacją między nami więc się na nią godzę, ale jeśli poczuje że sytuacja między nami rzutuje na moją pracę/nastrój to to urwę, muszę myślec przede wszystkim o sobie.
Widocznie w Twoim przypadku Ty już poczułaś tą flustrację i dlatego to urwałaś, aczkolwiek uważam że gdyby mu zalezało w momencie gdy Cię stracił - zawalczyłby.. wiec w pewien sposób oszczędziłaś czasu.
Jestem ciekawa jako kogo chce Cię tam zabrać, czy jako dziewczynę czy jako przyjaciółkę z która pobawi się. Ten wyjazd w pewien sposob moze byc poczatkiem waszego zwiazku...Moze warto poczekac az troche odlozysz i ustalic wspolny termin wyjazdu tak zebys i ty czuła sie pewnie.
Jestem ciekawa jako kogo chce Cię tam zabrać, czy jako dziewczynę czy jako przyjaciółkę z która pobawi się. Ten wyjazd w pewien sposob moze byc poczatkiem waszego zwiazku...Moze warto poczekac az troche odlozysz i ustalic wspolny termin wyjazdu tak zebys i ty czuła sie pewnie.
mam odłożone pieniądze na "czarną" godzinę także gdybyśmy gdzieś pojechali (miał sprawdzić czy są wolne miejsca w samolocie) to będę miała pieniądze nie jestem zdana na niego. Nie wyobrażam sobie jechać i być "utrzymanką".
też jestem ciekawa czy pojedziemy oraz czy to będzie jakis przełom. Może zawsze się okazać, że nie dogadujemy się będąc ze sobą tak 24h.
Nieznajoma, a chcialabym zadac jedno pytanie: po co Ty to wszystko robisz?
Ten facet jest zdradzaczem, nieuczciwym manipulantem, ktory tak Ci nawija makaron na uszy, ze slepy by to zobaczyl. Z duzym prawdopodobienstwem oklamaml Cie takze co do tego jak skonczyl sie jego zwiazek. Pewnie kobita wreszcie sie wkurzyla i kopnela go w dope, a on teraz sie czai jak ja odzyskac wiec karmi Cie glodnymi kawalkami o "emocjach", bo fajnie miec boczniare jako kolo zapasowe w razie gdyby sprawa sie rypla.
Naprawde tak zle o sobie myslisz, ze zaslugujesz tylko na ochlapy rzucane Ci przez fraglesa?
Nieznajoma, a chcialabym zadac jedno pytanie: po co Ty to wszystko robisz?
Ten facet jest zdradzaczem, nieuczciwym manipulantem, ktory tak Ci nawija makaron na uszy, ze slepy by to zobaczyl. Z duzym prawdopodobienstwem oklamaml Cie takze co do tego jak skonczyl sie jego zwiazek. Pewnie kobita wreszcie sie wkurzyla i kopnela go w dope, a on teraz sie czai jak ja odzyskac wiec karmi Cie glodnymi kawalkami o "emocjach", bo fajnie miec boczniare jako kolo zapasowe w razie gdyby sprawa sie rypla.
Naprawde tak zle o sobie myslisz, ze zaslugujesz tylko na ochlapy rzucane Ci przez fraglesa?
kocham go - tak szczerze i pewnie dlatego tak czekam i przyjmuję to co mi "daje".
dlaczego uważasz że tak się skończył ich związek?
wydaje mi się, że nie oszukuje mnie tutaj bo pytał o moje uczucia 2 tyg przed tym jak się rozstali popierając to próbą podjęcia decyzji. Wydaje mi się że mówił prawdę, że zaczął rozmowę o tym że ich związek "nie działa" i wspólnie ustalili że to koniec. Być może faktycznie się łudze - czas pokaze.
Ty moze go i kochasz, ale on Ciebie na pewno nie.
Takie pytanie o uczucia, szczegolnie jak facet widzi, ze mu sie zwiazek wali, to jest normalna polisa ubezpieczeniowa by sie upewnic, ze kolo zapasowe lezy i czeka.
Mozecie pojechac na weekend, w tym czasie zobaczysz jak Cię traktuje, czy jest otwarty wobec ciebie, czy nie zerka co chwile nerwowo na telefon...Spedzcie jak najpiekniej kazda chwile. Mysle ze nie bedzie wtedy dziwne, jesli po tych pieknych chwilach zapytasz kim dla niego jestes i co do ciebie czuje. Ale to juz ty sama msisz sie przełamać, przygotowac sie do tej rozmowy. Zyskasz pewność albo nie. Wtedy powinnas olac go, bo kazdy straciłby cierpliwosc. Masz prawo wiedziec i nie chcesz aby cie zwodził a on powinien powiedziec szczerze co mysli i czuje.
Ja czegoś nie rozumiem. Zdradzanie swojego faceta - to nie problem, sypianie z zajętym - też, a branie od niego kasy to już coś złego? Cały czas działałaś dla własnej przyjemności i nagle zostawienie takiego zachowania to kłopot?
Ja czegoś nie rozumiem. Zdradzanie swojego faceta - to nie problem, sypianie z zajętym - też, a branie od niego kasy to już coś złego? Cały czas działałaś dla własnej przyjemności i nagle zostawienie takiego zachowania to kłopot?
tak jak pisałam na początku - spotkania opierały się przez 9 miesięcy tylko na kawie-obiedzie NIC między nami nie zaszło, on wiedział że kogoś mam ja nie miałam takiej wiedzy aż do momentu jak się z nim przespałam. Niestety zdązyłam już COŚ do niego poczuć i fakt że ma kogoś spowodował że urwałam z nim kontakt na kilka miesięcy. Potem gdy odnowiłam kontakt chciałam miec tylko kolegę, sadziłam że mi przeszło i mogę mieć z nim neutralny kontakt - nie udało mi się, ale źle się z tym czułam i kilka razy próbowałam to skończyć jednak kochając kogoś uwierz jest to cięzkie...
Faceta mojego nie zdradzałam a ZDRADZIŁAM, i fakt nie jest to dobre, strasznie siię z tym czułam ale po tej sytuacji od razu się z nim rozstałam bo uznałam, że skoro do czegoś takiego się posunęłam to oznacza że już go nie kocham.
co do kasy - tak jest to dla mnie problem. dla ciebie nie? nie miałabyś problemu aby facet za wszystko płacił - skoro tak to bardzo słabo ...
ja pracuję, zarabiam i nawet jeśli jest to 10x mniej niż on chcę czuć się komfortowo a nie jak utrzymanka.
Nana666 napisał/a:Ja czegoś nie rozumiem. Zdradzanie swojego faceta - to nie problem, sypianie z zajętym - też, a branie od niego kasy to już coś złego? Cały czas działałaś dla własnej przyjemności i nagle zostawienie takiego zachowania to kłopot?
tak jak pisałam na początku - spotkania opierały się przez 9 miesięcy tylko na kawie-obiedzie NIC między nami nie zaszło, on wiedział że kogoś mam ja nie miałam takiej wiedzy aż do momentu jak się z nim przespałam. Niestety zdązyłam już COŚ do niego poczuć i fakt że ma kogoś spowodował że urwałam z nim kontakt na kilka miesięcy. Potem gdy odnowiłam kontakt chciałam miec tylko kolegę, sadziłam że mi przeszło i mogę mieć z nim neutralny kontakt - nie udało mi się, ale źle się z tym czułam i kilka razy próbowałam to skończyć jednak kochając kogoś uwierz jest to cięzkie...
Faceta mojego nie zdradzałam a ZDRADZIŁAM, i fakt nie jest to dobre, strasznie siię z tym czułam ale po tej sytuacji od razu się z nim rozstałam bo uznałam, że skoro do czegoś takiego się posunęłam to oznacza że już go nie kocham.co do kasy - tak jest to dla mnie problem. dla ciebie nie? nie miałabyś problemu aby facet za wszystko płacił - skoro tak to bardzo słabo ...
ja pracuję, zarabiam i nawet jeśli jest to 10x mniej niż on chcę czuć się komfortowo a nie jak utrzymanka.
Chodzi o to, że Ty nieznajoma8999 nie miałaś oprów, żeby zdradzić swojego partnera, nie miałaś skrupułów, żeby pchać się do łóźka facetowi w związku, ale masz opory, żeby wyciągnąć rękę po kasę
Możesz być darmową cichodajką, ale płatną już nie?
nieznajoma8999 napisał/a:Nana666 napisał/a:Ja czegoś nie rozumiem. Zdradzanie swojego faceta - to nie problem, sypianie z zajętym - też, a branie od niego kasy to już coś złego? Cały czas działałaś dla własnej przyjemności i nagle zostawienie takiego zachowania to kłopot?
tak jak pisałam na początku - spotkania opierały się przez 9 miesięcy tylko na kawie-obiedzie NIC między nami nie zaszło, on wiedział że kogoś mam ja nie miałam takiej wiedzy aż do momentu jak się z nim przespałam. Niestety zdązyłam już COŚ do niego poczuć i fakt że ma kogoś spowodował że urwałam z nim kontakt na kilka miesięcy. Potem gdy odnowiłam kontakt chciałam miec tylko kolegę, sadziłam że mi przeszło i mogę mieć z nim neutralny kontakt - nie udało mi się, ale źle się z tym czułam i kilka razy próbowałam to skończyć jednak kochając kogoś uwierz jest to cięzkie...
Faceta mojego nie zdradzałam a ZDRADZIŁAM, i fakt nie jest to dobre, strasznie siię z tym czułam ale po tej sytuacji od razu się z nim rozstałam bo uznałam, że skoro do czegoś takiego się posunęłam to oznacza że już go nie kocham.co do kasy - tak jest to dla mnie problem. dla ciebie nie? nie miałabyś problemu aby facet za wszystko płacił - skoro tak to bardzo słabo ...
ja pracuję, zarabiam i nawet jeśli jest to 10x mniej niż on chcę czuć się komfortowo a nie jak utrzymanka.Chodzi o to, że Ty nieznajoma8999 nie miałaś oprów, żeby zdradzić swojego partnera, nie miałaś skrupułów, żeby pchać się do łóźka facetowi w związku, ale masz opory, żeby wyciągnąć rękę po kasę
Możesz być darmową cichodajką, ale płatną już nie?
W sedno. A w zasadzie warto nadmienić, że z tych trzech rzeczy akurat tylko to, że on chce płacić, nikogo nie krzywdzi - i choć w pełni rozumiem, że dla normalnej osoby to niekomfortowe, to jednak jest to inny, znacznie lżejszy sort od zdradzenia czy uczestniczenia w czyjejś zdradzie. Dlatego dziwi mnie to, że wcześniej nie potrafiłaś odmówić, a teraz umiesz, choć to nic obiektywnie złego, krzywdzącego.
Weekend był cudowny ! Zabrał mnie do pięknego hotelu, potem na kolację, na spacer. Dużo rozmawialiśmy dużo też się kochaliśmy nie mogliśmy się sobą nacieszyć.
On cały czas w rowmowie mówił "kupimy sobie" "pojedziemy" "zabiorę Cię w grudniu" itp. tak jakby faktycznie myślał o mnie w dłuższej perspektywnie.
Porozmawialiśmy też chwilę o jego rozstaniu z ex, że ma wrażenie że oni już oboje dawno chcieli się rozstć ale nikt nie potrafił postawić 1 kroku, i że ma wrażenie że ona też tego chciała tylko nie wiedziła jak mu powiedzieć. Że oni tak wegetowli jak para, że nawet każde spało w osobnym łozku. A teraz po rozstaniu mówił że nawet nie ma potrzeby do niej dzwonić i że kontaktuje się z nia tylko jak musi z nia coś ustalic w kwestiach zawodowych. dodał że ona niedługo wyjeźdza i wróci dopiero w styczniu i że wtedy to już całkowicie będa juz jak obcy ludzie. i że to jest mimo wszystko przykre że po tylu latach taki jest naturalny proces.
Zapytałam czy naprawde nie zdradził jej nigdy. powiedział że naprawde nie. Zpytałam więc dlaczego ze mna to zrobił? powiedział że bronił się przed tym co było między nami, ale jak sama widzialam moglismy nie miec ze soba kontaktu tydzien dwa a potem i tak ktos nie wytrzymał i napisał ... i że tak mówiłam mu że mozna inaczej zyc w zwiazku że mozna się cieszyć czasem razem spędzonym i ze tak cudownie by nam było razem, że go do tego jak by nie patrzeć pchnęłam że się z nia rozstał. Potem mnie objął i pocałował.
Gdy poszliśmy na spacer złapał mnie za rękę albo objął, pocałował w czoło czy przytulił ...
Ogólnie było bardzo miło ! Planował już coś powoli na przyszły weekend i dodał że jak się juz przeprowadzę to będę bardziej dostępna.
Potem gdy się żegnaliśmy pocałował mnie, podziękował za cudowny weekend bo dawno tak nie odpoczął i że bedziemy w kontakcie w tygodniu.
A potem zadzwonił jak dojechałam i jeszcze raz wieczorem też dodajac do usłyszenia jutro
podsumowując : cudownie spędziłam czas i mam nadzieję że będziemy to rozwijac i będziemy razem
Szczesliwy happy end Daj znac za jakis czas czy rzeczywiscie czujesz ze to to i czy uklada sie wam rewelacyjne...
Szczesliwy happy end
Daj znac za jakis czas czy rzeczywiscie czujesz ze to to i czy uklada sie wam rewelacyjne...
a moze byc nieszczesliwy happy end?
Nieznajoma - ciesze się bardzo twoim szczęściem, bo wiem jak to jest kochac kogos z wzajemnoscia - super uczucie! Zdawaj relacje jakby co...
Happy end? Niestety mam co do tego wątpliwości i obawiam się, że jesteś dla niego autorko plastrem i kołem zapasowym równocześnie, a kiedy spotka kobietę z klasą, za którą będzie musiał pobiegać, to prawda o jego uczuciach wyjdzie na jaw.
Oczywiście nie życzę Ci tego, ale w moim odczuciu to nie jest facet, z którym buduje się przyszłość. Obym się myliła!
Nieznajoma - ciesze się bardzo twoim szczęściem, bo wiem jak to jest kochac kogos z wzajemnoscia - super uczucie! Zdawaj relacje jakby co...
tak to piękne uczucie wreszcie coś do kogoś czuć. Moje wszystkie relacje zaczynały się tak że to facet mnie wybierał a potem zdobywał. Ja nigdy nie miałam tak że ktoś sie mną zainteresował i ja to zainteresowanie odwzajemniałam.
Tutaj mozna powiedzieć że wręcz o niego walczyłam ... i jest to tak miłe uczucie widzieć że jemu też zaczyna zależeć chociaż nie mówi nic o swoich uczuciach czy intencjach. Ja też nie pytam zdaje się na czas - dla mnie najważniejszy jest fakt, ze jest wolny.
Codziennie do mnie dzwoni po kilka razy, ja nawet nie mam kiedy zareagować bo on mnie wyprzedza w tym kontakcie. Rozmawiamy jak nam dzień minął co się wydarzyło. On powoli planuje już weekend gdzie pojedziemy co będziemy robić. Mówiłam mu że może będe sama w piątek bo moja rodzina wyjeżdza prawdopodobnie to powiedział że chętnie do mnie wpadnie, obejrzymy jakiś serial albo film. A jak nie to że inaczej to poukładamy jeśli jednak by zostali.
Potem tak wyskoczył nagle z pytaniem:
on: a powiedz mi jaki jest koszt wynajęcia pokoju?
ja: to zależy od lokalizacji, standardu itp.
on; a Ty ile będziesz płącić?
ja: a tak 600-900 zł z rachunkami, a czemu pytasz chcesz komuś wynając pokój bo Ci się zwolnił i nie wiesz jaką kwotę zawołać?
on: chyba Tobie wynająć jak coś
ja: ale ja juz pokój mam
on: nie no wiem to duży sprawdzian tak razem zamieszkać.
ja: jeden z wielu sprawdzianów
i zmienił temat
nie wiem czy mnie tak sprawdza czy może myśli o wspólnym mieszkaniu. Jeszcze za wcześnie na takie kroki ale mam nadzieję, że myśli o tym w jakieś dalszej perspektywie.
Cieszy mnie że w rozmowie odwołuje się do mnie np. rozmawiamy o kupnie psa bo bardzo o tym myśli i mówię mu że musiałby zatrudnić sztab ludzi, żeby go wypowadzali biorąc pod uwagę jego pracoholizm. a on mówi, a Ty nie pomożesz mi?
Albo mówi, że zadzwoni jutro rano mnie obudzić na co ja że może lepiej niech zadzwoni później bo jeszcze jakieś głupoty będe taka nieobudzona mu mowić i żeby uważał. a on w sumie co możesz mi takiego powiedzieć... to że mnie kochasz? nie tego mi jeszcze nie powiesz przynajmniej nie przez telefon.
Happy end? Niestety mam co do tego wątpliwości i obawiam się, że jesteś dla niego autorko plastrem i kołem zapasowym równocześnie, a kiedy spotka kobietę z klasą, za którą będzie musiał pobiegać, to prawda o jego uczuciach wyjdzie na jaw.
Oczywiście nie życzę Ci tego, ale w moim odczuciu to nie jest facet, z którym buduje się przyszłość. Obym się myliła!
dlaczego masz wątpliwości? i czemu mówisz "spotka kobietę z klasą" a ja nią nie jestem w Twoim mniemaniu?
nie wydaje mi sie abym była plastrem bo poznaliśmy sie dawno temu. Plastrem myślę że mozna się stać gdy ludzie poznają się świeżo po rozstaniu z partnerem i tego rozstania np. nie chcieli ale odeszli bo druga strona zdradziła, przestała kochać itp.
Nieznajoma, nie przejmuj się takimi epitetami, wprost uwielbiam kiedy ktoś pod przykrywką pocieszenia wbija szpile
Twoja historia jest nieszablonowa, podoba mi się. Trzymam za was kciuki:)
Strony Poprzednia 1 2 3 4 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » życie w trójkącie
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024