Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Strony Poprzednia 1 7 8 9 10 11 83 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 521 do 585 z 5,371 ]

521

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
agatek2501 napisał/a:
olive-olive napisał/a:

Ogólnie drogie dziewczęta, przeraża mnie co to co obserwuję dookoła. To jak wiele związków się rozpada, jak co raz bardziej ludzie nie potrafią ze sobą żyć. To jak wolą coś wyrzucić zamiast podreperować...Coś się złego musi z ludźmi dziać. Kilka lat temu odwiedzałam tę stronę i powiem wam, że nie czułam aż tak wielkiego natłoku nieszczęść/rozstań/etc. Aż zgroza mnie bierze bo nie wiem w jakim to wszystko kierunku idzie i jaki wpływ będzie miało na moją przyszłość. Istnieje wiele kobiet które po prostu psują mężczyzn i to przeokropnie, matki, kochanki czy też byłe .... A potem przyjdzie taki jeden z drugim, wejdzie w życie z dodatkowym "bagażem" albo szuka nie wiadomo czego lub kogo. A potem wychodzą takie właśnie "kwiatki". Tak to widzę czasem. I ta właśnie refleksja mnie przytłacza.

Olivka, ostatnio zastanawiałam się nad tym samym. Coraz więcej ludzi woli sobie odpuścić niż spróbować zawalczyć. Wiadomo że nie chodzi mi tu o związki gdzie jest przemoc, ale o takie gdzie codzienne życie zaczyna nas przerastać lub gdzie ingerują na siłę osoby trzecie (tak jak w moim przypadku).

Wczoraj wkręciło mi się myślenie typu " Co ze mną jest nie tak, że każdy facet najpierw ma jakieś poważne plany związane ze mną, a potem daje nogę". Takie myśli to naprawdę -100 do samooceny i poczucia własnej wartości sad

" Coraz więcej ludzi woli sobie odpuścić niż spróbować zawalczyć. Wiadomo że nie chodzi mi tu o związki gdzie jest przemoc, ale o takie gdzie codzienne życie zaczyna nas przerastać lub gdzie ingerują na siłę osoby trzecie (tak jak w moim przypadku)."

Mój pierwszy chłopak rozstał się ze mną bo jak to stwierdził potrzebował kogoś na miejscu. A wyjechał tylko na dwuletnie szkolenie do innego miasta, nie tak daleko zresztą położonego (dla mnie nie był to problem). Pewnie potrzebował regularnego rypanka w łóżku, czego mi nie powiedział, ale domyśliłam się. No i fakt że byłam niedoświadczoną w tym temacie osobą a on oczekiwał gwiazdy porno w łóżku. Drugi facet, odszedł bo powiedział, że sam nie wie czego chce i że nie ma kasy. Śmieszne bo nigdy nawet ani na chwilę nie okazałam, że oczekuję od niego jakiś drogich prezentów czy w ogóle, że jestem typem materialistki, którą oczywiście nie jestem. Kolejny świetny powód. Inny z kolei facet, z którym się tylko spotykałam (na szczęście) sprawdzał moją wiedzę (flagi) to w jaki sposób się wyrażam itp. Zamiast toaleta niestety powiedziałam wc. I to chyba musiał być mój błąd big_smile wink Takich historii pełno niestety. Mogła bym wymieniać dalej. Jeśli takie powody są powodami do rozstań to naprawdę świat zmierzył w złym kierunku.

Zobacz podobne tematy :

522

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Eiko napisał/a:
agatek2501 napisał/a:
olive-olive napisał/a:

Ogólnie drogie dziewczęta, przeraża mnie co to co obserwuję dookoła. To jak wiele związków się rozpada, jak co raz bardziej ludzie nie potrafią ze sobą żyć. To jak wolą coś wyrzucić zamiast podreperować...Coś się złego musi z ludźmi dziać. Kilka lat temu odwiedzałam tę stronę i powiem wam, że nie czułam aż tak wielkiego natłoku nieszczęść/rozstań/etc. Aż zgroza mnie bierze bo nie wiem w jakim to wszystko kierunku idzie i jaki wpływ będzie miało na moją przyszłość. Istnieje wiele kobiet które po prostu psują mężczyzn i to przeokropnie, matki, kochanki czy też byłe .... A potem przyjdzie taki jeden z drugim, wejdzie w życie z dodatkowym "bagażem" albo szuka nie wiadomo czego lub kogo. A potem wychodzą takie właśnie "kwiatki". Tak to widzę czasem. I ta właśnie refleksja mnie przytłacza.

Olivka, ostatnio zastanawiałam się nad tym samym. Coraz więcej ludzi woli sobie odpuścić niż spróbować zawalczyć. Wiadomo że nie chodzi mi tu o związki gdzie jest przemoc, ale o takie gdzie codzienne życie zaczyna nas przerastać lub gdzie ingerują na siłę osoby trzecie (tak jak w moim przypadku).

Wczoraj wkręciło mi się myślenie typu " Co ze mną jest nie tak, że każdy facet najpierw ma jakieś poważne plany związane ze mną, a potem daje nogę". Takie myśli to naprawdę -100 do samooceny i poczucia własnej wartości sad

Rozmawialam na ten temat wczoraj z kolezanka. Ludzie i ich podejscie jest coraz gorsze. Wykorzystac i zostawic. Jak cos sie psuje to wymienic. Traktowanie drugich przedmiotowo. To juz widac w kazdej dziedzinie zycia...

Agatek2501 z tą samoocena z poczatku to prawda. Zadawalam sobie pytanie Za co? Co ze mna nie tak?  Teraz juz wiem ze chocbym byla doskonala to by nic nie zmienilo. Oni maja tak niska samoocene ze szukaja czegos lub kogos gorszego od siebie. Wmawiaja sobie ze my jestesny te zle a oni chca tylko szczescia. Nie zdaja sobie sprawy ze dzieki temu ze ich juz w naszym zyciu nie ma to MY mamy szane to szczscie odnalezc. Teraz tylko musimy wyciagnac wnioski.

Dokładnie, nic dodać nic ująć.

523

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Rzeczywiacie to sa powody do rozstania. Co za dziecinada.
Moj jeszcze maz wmawial mi ze powodem rozstania jest fakt ze On nie ma na oplaty o ktore musi sie martwic... super. Bo ja zostajac sama w ciazy nie musze sie o to bac. Powod rozwodu brak na oplaty. Oczywiscie od kiedy nie jest ze mna jego oplatami sa nowe telefony , tv , auta i wycieczki z kochanką. Smiechu warte co dzis zwiazek z druga osoba oznacza.

524

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
olive-olive napisał/a:
_v_ napisał/a:

dziewczyny, ale o co zawalczyc?

naprawde chcecie walczyc o tych facetow,ktorzy zgotowali wam ten los?
jesli tak, to jestescie glupsze niz sadzilam - wybaczcie szczerość.

podczytuje sobie ten watek od jakiegos czasu i zdumiewa mnie to, jak mozna sie taplac w swoim nieszczesciu.
ok, czasem to jest potrzebne, ale jak zbyt dlugo bedziecie tak marudzily, to juz wam tak zostanie.

i nie - kiedys ani nie naprawiano, ani nie walczono - kiedys po prostu nie bylo opcji rozwodu, wiec praktycznie nikt sie nie rozstawal.
a jesli juz to najczęściej obrywala za to kobieta i byla traktowana jak prostytutka i ta, która rozbila rodzine. najczęściej z dziecmi i bez dobrej pracy raczej nie miala szans, żeby sie sama utrzymac.
ludzie zyli obok siebie bardziej niz dzisiaj.

dzisiaj przynajmniej jest szansa, zeby sie rozstac i isc dalej. taka szanse dostalyscie, wiec ją wykorzystajcie.

nie szkodzi, szczerość jest jak najbardziej w porządku smile J się nie gniewam smile Tylko żebyśmy się dobrze zrozumiały, chodzi mi o sytuacje kiedy na serio są jeszcze szanse na odbudowanie czegoś. Jeśli naprawdę nie ma o co walczyć to nic na siłę. Zdrady np. nigdy bym nie wybaczyła i nie walczyła bym o taki związek po zdradzie.  Mam na myśli problemy w związku które da się naprawić tylko trzeba chcieć i trochę się wysilić - to o to mi tak naprawdę chodziło. Po prostu przeraża mnie fakt, że ludzie wolą dzisiaj iść na łatwiznę i tyle.

Pisałam ogólnie o podejściu ludzi. Że czasem są "problemy" które można rozwiązać i przezwyciężyć, a nie iść na łatwiznę. A nie że ja chcę jeszcze walczyć o swojego ex wink Bo nie ma o co.

525

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Witam wszystkie dziewczyny..
wchodzę z nowym wątkiem bo nie wiem co robić ze swoim życiem. Mam 23 lat prawie -24 , kolejny facet mnie zostawil,
Poznaliśmy się na imprezie ja byłam sceptycznie do tego wszystkiego nastawiona bo był 2lata młodszy ode mnie na poczatku znajomosci szalal za mna jezdzilismy do kina spotykaliśmy 4 razy przez tydzień nawet zaczał mi po miesiacu mowic ze mnie kocha ja mu glupia w to uwierzylam i mu zaufalam i tez zaczelqam do niego czuc, po jakos 4 miesiacach zaczelo sie wszystko psuc coraz mniej mial dla mnie czasu wolal z kolegami isc na piwko w tyg niz sie spotkac ze mna zaslanial sie praca ze jest zmeczony, ja robilam mu o to awantury a on sie wkurzal ze ciagle sie go czepiam, zawsze przyjezdzalam wtedy kiedy mnie o to prosil a jak ja chciala zeby przyjechal to mowil "zobaczy jak bedzie sie czul", przedtswial mnie rodzica, znajomy, wszyscy byli za mna. nie czulam od niego ze jestem kims wazna dla niego w zyciu wiec kiedys zapytalam czy kochasz mnie a on odpowiedzial ze nie ...
a ja sie go pytalam to po co to wszystko bylo ze sam zacząl mowic a on mowi powiedzialem ci to bo balem sie zebys mnie nie zostawila,
bylismy wzeszly weekend na weselu bylo cudownie mowil ze cieszy sie ze mnie ma ze mnie kocha ale to oczywiscie po pijaku byl czuly
w tyg sie go zapytalam czy cos sie zmienilo czy cos poczules do mnie to on mowi ze nie...
powiedzialm mu ze nie ma sensu dalej ciagnac go mi bardzo zalazy na tobie a tobie wrecz przeciwnie , powiedzial ze brakuje mu tego zycia przed poznaniem imprezy takie beztroskie zycie
przyslam fragment rozmowy:
Tak wiem ze niechcialas mowić odrazu bo potrzebowałas czasu aby poczuć prawdziwa miłość domnie
Ja znów tego czasu nie wygospodarowałem i odrazu powiedziałem co mnie zgubiło
Bo tobie bardzo zależało na mnie i dlatego to wszystko robiłaś a ja sie okazałem nie kim innym jak zwykłym chamem i skurwysynem
Przepraszam cie za to wszystko
Ale cały czas bije sie z myślami jak to naprawić ale dalej niewiem co robić ale jak będziemy sobie pisani to i tak będziemy razem nawet po takich przejściach
Byliśmy z sobą pol roku a on nic do mnie nie poczuł
teraz nie piszemy ze soba, powiedzialm mu zeby do mnie nic nie pisal
Myślicie ze da sie to jeszcze uratowac?
aktualnie jestem załamań ryczę a najlepsze jest to ze mam egzaminy na studiach nie mogę sie pozbierać

526

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
_v_ napisał/a:

dziewczyny, ale o co zawalczyc?

naprawde chcecie walczyc o tych facetow,ktorzy zgotowali wam ten los?
jesli tak, to jestescie glupsze niz sadzilam - wybaczcie szczerość.

podczytuje sobie ten watek od jakiegos czasu i zdumiewa mnie to, jak mozna sie taplac w swoim nieszczesciu.
ok, czasem to jest potrzebne, ale jak zbyt dlugo bedziecie tak marudzily, to juz wam tak zostanie.

i nie - kiedys ani nie naprawiano, ani nie walczono - kiedys po prostu nie bylo opcji rozwodu, wiec praktycznie nikt sie nie rozstawal.
a jesli juz to najczęściej obrywala za to kobieta i byla traktowana jak prostytutka i ta, która rozbila rodzine. najczęściej z dziecmi i bez dobrej pracy raczej nie miala szans, żeby sie sama utrzymac.
ludzie zyli obok siebie bardziej niz dzisiaj.

dzisiaj przynajmniej jest szansa, zeby sie rozstac i isc dalej. taka szanse dostalyscie, wiec ją wykorzystajcie.

Szczerość można ująć bardziej przystępnymi słowami niż nazywanie nas głupimi wink Zacznijmy od pytania - Kto tu pisze o walce o coś nieistniejącego?...Od chwili kiedy skończył się mój związek nawet raz nie odezwałam się do byłego.Nie walczę o coś czego już nie ma.Walczyłam natomiast kiedy ten związek jeszcze trwał.Dlaczego?Dlatego,że jeśli się kogoś kocha,to nie wystawia się go za drzwi przy pierwszych niedogodnościach tylko automatycznie próbuje się ratować ten związek.Fakt,sporo kosztowało mnie to ratowanie,ale nie żałuję tego,bo przynajmniej mam świadomość,że zrobiłam wszystko co zrobić mogłam,a ta myśl pomaga mi po rozstaniu.Tak jak napisałaś istnieją rozwody.Tak,istnueją.Ludzie są bardziej świadomi,nowicześni,korzystają z opcji rozstania się.Hmm...istnieją też terapie dla par oraz wiele innych sposobów zawalczenia o związek kiedy zaczyna się coś psuć,ale póki jeszcze relacja dwojga ludzi nie rozpadła się.Dlaczego w większości przypadków ludzie z tego nie korzystają tylko wybierają rozstanie,tak po prostu?Bo w dzisiejszych czasach wszystko jest coraz bardziej tandetne niczym chińskie zabawki,łącznie z ludzkim myśleniem i związkami.Jak to wygląda w dzisiejszych czasach?Po pierwszych latach kończy się zauroczenie,kończą się pierwsze porywy serca i kończy się związek.Oczywiście nie mam na myśli trzymania kogoś w związku na siłę - tak dla jasności.O to nam chodziło droga "v".

527 Ostatnio edytowany przez Edyszka (2017-06-02 13:15:33)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Róża226 napisał/a:

Witam wszystkie dziewczyny..
wchodzę z nowym wątkiem bo nie wiem co robić ze swoim życiem. Mam 23 lat prawie -24 , kolejny facet mnie zostawil,
Poznaliśmy się na imprezie ja byłam sceptycznie do tego wszystkiego nastawiona bo był 2lata młodszy ode mnie na poczatku znajomosci szalal za mna jezdzilismy do kina spotykaliśmy 4 razy przez tydzień nawet zaczał mi po miesiacu mowic ze mnie kocha ja mu glupia w to uwierzylam i mu zaufalam i tez zaczelqam do niego czuc, po jakos 4 miesiacach zaczelo sie wszystko psuc coraz mniej mial dla mnie czasu wolal z kolegami isc na piwko w tyg niz sie spotkac ze mna zaslanial sie praca ze jest zmeczony, ja robilam mu o to awantury a on sie wkurzal ze ciagle sie go czepiam, zawsze przyjezdzalam wtedy kiedy mnie o to prosil a jak ja chciala zeby przyjechal to mowil "zobaczy jak bedzie sie czul", przedtswial mnie rodzica, znajomy, wszyscy byli za mna. nie czulam od niego ze jestem kims wazna dla niego w zyciu wiec kiedys zapytalam czy kochasz mnie a on odpowiedzial ze nie ...
a ja sie go pytalam to po co to wszystko bylo ze sam zacząl mowic a on mowi powiedzialem ci to bo balem sie zebys mnie nie zostawila,
bylismy wzeszly weekend na weselu bylo cudownie mowil ze cieszy sie ze mnie ma ze mnie kocha ale to oczywiscie po pijaku byl czuly
w tyg sie go zapytalam czy cos sie zmienilo czy cos poczules do mnie to on mowi ze nie...
powiedzialm mu ze nie ma sensu dalej ciagnac go mi bardzo zalazy na tobie a tobie wrecz przeciwnie , powiedzial ze brakuje mu tego zycia przed poznaniem imprezy takie beztroskie zycie
przyslam fragment rozmowy:
Tak wiem ze niechcialas mowić odrazu bo potrzebowałas czasu aby poczuć prawdziwa miłość domnie
Ja znów tego czasu nie wygospodarowałem i odrazu powiedziałem co mnie zgubiło
Bo tobie bardzo zależało na mnie i dlatego to wszystko robiłaś a ja sie okazałem nie kim innym jak zwykłym chamem i skurwysynem
Przepraszam cie za to wszystko
Ale cały czas bije sie z myślami jak to naprawić ale dalej niewiem co robić ale jak będziemy sobie pisani to i tak będziemy razem nawet po takich przejściach
Byliśmy z sobą pol roku a on nic do mnie nie poczuł
teraz nie piszemy ze soba, powiedzialm mu zeby do mnie nic nie pisal
Myślicie ze da sie to jeszcze uratowac?
aktualnie jestem załamań ryczę a najlepsze jest to ze mam egzaminy na studiach nie mogę sie pozbierać

Nie myśl nawet o tym,żeby to ratować.Zostaw to i idź dalej.Wiem,że łatwo powiedzieć,a trudniej wykonać ale uwierz mi,komuś kto jest od ciebie sporo starszy(mam 30l.).Nie warto.

528

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:
_v_ napisał/a:

dziewczyny, ale o co zawalczyc?

naprawde chcecie walczyc o tych facetow,ktorzy zgotowali wam ten los?
jesli tak, to jestescie glupsze niz sadzilam - wybaczcie szczerość.

podczytuje sobie ten watek od jakiegos czasu i zdumiewa mnie to, jak mozna sie taplac w swoim nieszczesciu.
ok, czasem to jest potrzebne, ale jak zbyt dlugo bedziecie tak marudzily, to juz wam tak zostanie.

i nie - kiedys ani nie naprawiano, ani nie walczono - kiedys po prostu nie bylo opcji rozwodu, wiec praktycznie nikt sie nie rozstawal.
a jesli juz to najczęściej obrywala za to kobieta i byla traktowana jak prostytutka i ta, która rozbila rodzine. najczęściej z dziecmi i bez dobrej pracy raczej nie miala szans, żeby sie sama utrzymac.
ludzie zyli obok siebie bardziej niz dzisiaj.

dzisiaj przynajmniej jest szansa, zeby sie rozstac i isc dalej. taka szanse dostalyscie, wiec ją wykorzystajcie.

Szczerość można ująć bardziej przystępnymi słowami niż nazywanie nas głupimi wink Zacznijmy od pytania - Kto tu pisze o walce o coś nieistniejącego?...Od chwili kiedy skończył się mój związek nawet raz nie odezwałam się do byłego.Nie walczę o coś czego już nie ma.Walczyłam natomiast kiedy ten związek jeszcze trwał.Dlaczego?Dlatego,że jeśli się kogoś kocha,to nie wystawia się go za drzwi przy pierwszych niedogodnościach tylko automatycznie próbuje się ratować ten związek.Fakt,sporo kosztowało mnie to ratowanie,ale nie żałuję tego,bo przynajmniej mam świadomość,że zrobiłam wszystko co zrobić mogłam,a ta myśl pomaga mi po rozstaniu.Tak jak napisałaś istnieją rozwody.Tak,istnueją.Ludzie są bardziej świadomi,nowicześni,korzystają z opcji rozstania się.Hmm...istnieją też terapie dla par oraz wiele innych sposobów zawalczenia o związek kiedy zaczyna się coś psuć,ale póki jeszcze relacja dwojga ludzi nie rozpadła się.Dlaczego w większości przypadków ludzie z tego nie korzystają tylko wybierają rozstanie,tak po prostu?Bo w dzisiejszych czasach wszystko jest coraz bardziej tandetne niczym chińskie zabawki,łącznie z ludzkim myśleniem i związkami.Jak to wygląda w dzisiejszych czasach?Po pierwszych latach kończy się zauroczenie,kończą się pierwsze porywy serca i kończy się związek.Oczywiście nie mam na myśli trzymania kogoś w związku na siłę - tak dla jasności.O to nam chodziło droga "v".


jak dla mnie mozesz walczyc nawet do upadlego - tylko cala walka na nic, jesli drugiej stronie sie nie chce.
jedna osoba nie uratuje zwiazku.

a gdy sie psuje, to najczesciej jest juz za pozno.
no i najważniejsze: nie kazdy zwiazek to dozgonna milosc, choc tak mowia filmy i piosenki. dlatego wiele zwiazkow sie konczy.
trzeba tez umiec konczyc sprawy w odpowiednim momencie, a nie kiedy juz stracimy wszystko co sie da, bo szkoda sie wycofac po zainwestowaniu srodkow.

529 Ostatnio edytowany przez Edyszka (2017-06-02 17:34:00)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
_v_ napisał/a:
Edyszka napisał/a:
_v_ napisał/a:

dziewczyny, ale o co zawalczyc?

naprawde chcecie walczyc o tych facetow,ktorzy zgotowali wam ten los?
jesli tak, to jestescie glupsze niz sadzilam - wybaczcie szczerość.

podczytuje sobie ten watek od jakiegos czasu i zdumiewa mnie to, jak mozna sie taplac w swoim nieszczesciu.
ok, czasem to jest potrzebne, ale jak zbyt dlugo bedziecie tak marudzily, to juz wam tak zostanie.

i nie - kiedys ani nie naprawiano, ani nie walczono - kiedys po prostu nie bylo opcji rozwodu, wiec praktycznie nikt sie nie rozstawal.
a jesli juz to najczęściej obrywala za to kobieta i byla traktowana jak prostytutka i ta, która rozbila rodzine. najczęściej z dziecmi i bez dobrej pracy raczej nie miala szans, żeby sie sama utrzymac.
ludzie zyli obok siebie bardziej niz dzisiaj.

dzisiaj przynajmniej jest szansa, zeby sie rozstac i isc dalej. taka szanse dostalyscie, wiec ją wykorzystajcie.

Szczerość można ująć bardziej przystępnymi słowami niż nazywanie nas głupimi wink Zacznijmy od pytania - Kto tu pisze o walce o coś nieistniejącego?...Od chwili kiedy skończył się mój związek nawet raz nie odezwałam się do byłego.Nie walczę o coś czego już nie ma.Walczyłam natomiast kiedy ten związek jeszcze trwał.Dlaczego?Dlatego,że jeśli się kogoś kocha,to nie wystawia się go za drzwi przy pierwszych niedogodnościach tylko automatycznie próbuje się ratować ten związek.Fakt,sporo kosztowało mnie to ratowanie,ale nie żałuję tego,bo przynajmniej mam świadomość,że zrobiłam wszystko co zrobić mogłam,a ta myśl pomaga mi po rozstaniu.Tak jak napisałaś istnieją rozwody.Tak,istnieją.Ludzie są bardziej świadomi,nowocześni,korzystają z opcji rozstania się.Hmm...istnieją też terapie dla par oraz wiele innych sposobów zawalczenia o związek kiedy zaczyna się coś psuć,ale póki jeszcze relacja dwojga ludzi nie rozpadła się.Dlaczego w większości przypadków ludzie z tego nie korzystają tylko wybierają rozstanie,tak po prostu?Bo w dzisiejszych czasach wszystko jest coraz bardziej tandetne niczym chińskie zabawki,łącznie z ludzkim myśleniem i związkami.Jak to wygląda w dzisiejszych czasach?Po pierwszych latach kończy się zauroczenie,kończą się pierwsze porywy serca i kończy się związek.Oczywiście nie mam na myśli trzymania kogoś w związku na siłę - tak dla jasności.O to nam chodziło droga "v".


jak dla mnie mozesz walczyc nawet do upadlego - tylko cala walka na nic, jesli drugiej stronie sie nie chce.
jedna osoba nie uratuje zwiazku.

a gdy sie psuje, to najczesciej jest juz za pozno.
no i najważniejsze: nie kazdy zwiazek to dozgonna milosc, choc tak mowia filmy i piosenki. dlatego wiele zwiazkow sie konczy.
trzeba tez umiec konczyc sprawy w odpowiednim momencie, a nie kiedy juz stracimy wszystko co sie da, bo szkoda sie wycofac po zainwestowaniu srodkow.

Ja nie pisałam o jednostronnej walce tylko o walce we dwoje.Oczywiście,że jedna osoba nic nie zdziała.Jeśli jedna naciska hamulec,a druga gaz to w takiej sytuacji mogą tylko i wyłącznie pójść iskry(i bynajmniej nie z miłości).W moim przypadku skończyło się właśnie w momencie kiedy już zostałam sama na placu boju.Także zgadzam się z tobą pod tym względem,co nie oznacza że żałuję,że zawalczyłam albo że czuję się głupia z tego powodu.A w moim poprzednim tekście pisałam o tych "ziemskich" relacjach między ludźmi,a nie tych wyjętych z telenowel brazylijskich bądź piosenek disco polo.

530 Ostatnio edytowany przez Róża226 (2017-06-02 15:55:20)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Nie myśl nawet o tym,żeby to ratować.Zostaw to i idź dalej.Wiem,że łatwo powiedzieć,a trudniej wykonać ale uwierz mi,komuś kto jest od ciebie sporo starszy(mam 30l.).Nie warto.

Tylko sęk w tym ze ja go kocham i chcę z nim być
może głupia jestem ale myślę jeszcze ze może się opamięta nie wiem

531

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Róża226 napisał/a:

Nie myśl nawet o tym,żeby to ratować.Zostaw to i idź dalej.Wiem,że łatwo powiedzieć,a trudniej wykonać ale uwierz mi,komuś kto jest od ciebie sporo starszy(mam 30l.).Nie warto.

Tylko sęk w tym ze ja go kocham i chcę z nim być
może głupia jestem ale myślę jeszcze ze może się opamięta nie wiem

Każda kobieta opisująca tu swoją historię stanęła w pewnym momencie przed ścianą i dotarło do niej,że mimo że kocha,to musi dać spokój.Tak jak pisałam powyżej można walczyć i łudzić się do pewnego momentu.Po przekroczeniu tego momentu dalsza walka,to tylko oszukiwanie samej siebie i próba zaczarowana rzeczywistości.Im dłużej to będziesz robiła,tym dłużej będziesz tkwiła w martwym punkcie licząc na niemożliwe.On ci już dał do zrozumienia,że cię nie kocha,a skoro nie kocha,to o jakim opamiętaniu się piszesz?...Opamięta się i zacznie kochać?Jak nie kocha,to nie stworzysz z nim niczego nawet gdybyś na rzęsach stawała więc im prędzej przestaniesz zaprzeczać w swojej głowie,że to koniec tym lepiej dla ciebie.

532

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:
Róża226 napisał/a:

Nie myśl nawet o tym,żeby to ratować.Zostaw to i idź dalej.Wiem,że łatwo powiedzieć,a trudniej wykonać ale uwierz mi,komuś kto jest od ciebie sporo starszy(mam 30l.).Nie warto.

Tylko sęk w tym ze ja go kocham i chcę z nim być
może głupia jestem ale myślę jeszcze ze może się opamięta nie wiem

Każda kobieta opisująca tu swoją historię stanęła w pewnym momencie przed ścianą i dotarło do niej,że mimo że kocha,to musi dać spokój.Tak jak pisałam powyżej można walczyć i łudzić się do pewnego momentu.Po przekroczeniu tego momentu dalsza walka,to tylko oszukiwanie samej siebie i próba zaczarowana rzeczywistości.Im dłużej to będziesz robiła,tym dłużej będziesz tkwiła w martwym punkcie licząc na niemożliwe.On ci już dał do zrozumienia,że cię nie kocha,a skoro nie kocha,to o jakim opamiętaniu się piszesz?...Opamięta się i zacznie kochać?Jak nie kocha,to nie stworzysz z nim niczego nawet gdybyś na rzęsach stawała więc im prędzej przestaniesz zaprzeczać w swojej głowie,że to koniec tym lepiej dla ciebie.

Wiecie, u mnie za pierwszym razem było tak, że on chciał się rozstać ale twierdził że nadal mnie kocha. Potem komuś powiedział że rozstaliśmy się bo wg. niego zauroczenie minęło. A potem wrócił bo twierdził że kocha. Paranoja jak dla mnie. No ale cóż. Teraz poszedł definitywnie w piz*u.

533

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Róża226 napisał/a:

Nie myśl nawet o tym,żeby to ratować.Zostaw to i idź dalej.Wiem,że łatwo powiedzieć,a trudniej wykonać ale uwierz mi,komuś kto jest od ciebie sporo starszy(mam 30l.).Nie warto.

Tylko sęk w tym ze ja go kocham i chcę z nim być
może głupia jestem ale myślę jeszcze ze może się opamięta nie wiem

Nie jesteś głupia. Powiem Ci, że ja walczyłam o przetrwanie mojego związku, ale kiedy w pewnym momencie zdajesz sobie sprawę, że jest to samotna walka, która wychodzi tylko od Ciebie to nic to nie da, a tylko wyczerpiesz się psychicznie. A wszystko na to wskazuje z tego co piszesz, skoro on Ciebie nie kocha i nie było wzajemności między wami. Dla tego również uważam, że nie warto inwestować siebie w tę znajomość. Bardzo Ci współczuję, domyślam się przez co przechodzisz i  że to bardzo trudne. Jednak spróbuj przemyśleć nasze tutaj rady smile Wypuszczenie kogoś potrafi czasem przynieść ulgę.

534

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

Każda kobieta opisująca tu swoją historię stanęła w pewnym momencie przed ścianą i dotarło do niej,że mimo że kocha,to musi dać spokój.

Oczywistą konstatacją powinno być, że główną sprawczynią owych nieszczęć i bólów są one same. Ale niewiele z nich może sobie na to pozwolić. smile

535

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
agatek2501 napisał/a:
Edyszka napisał/a:
Róża226 napisał/a:

Nie myśl nawet o tym,żeby to ratować.Zostaw to i idź dalej.Wiem,że łatwo powiedzieć,a trudniej wykonać ale uwierz mi,komuś kto jest od ciebie sporo starszy(mam 30l.).Nie warto.

Tylko sęk w tym ze ja go kocham i chcę z nim być
może głupia jestem ale myślę jeszcze ze może się opamięta nie wiem

Każda kobieta opisująca tu swoją historię stanęła w pewnym momencie przed ścianą i dotarło do niej,że mimo że kocha,to musi dać spokój.Tak jak pisałam powyżej można walczyć i łudzić się do pewnego momentu.Po przekroczeniu tego momentu dalsza walka,to tylko oszukiwanie samej siebie i próba zaczarowana rzeczywistości.Im dłużej to będziesz robiła,tym dłużej będziesz tkwiła w martwym punkcie licząc na niemożliwe.On ci już dał do zrozumienia,że cię nie kocha,a skoro nie kocha,to o jakim opamiętaniu się piszesz?...Opamięta się i zacznie kochać?Jak nie kocha,to nie stworzysz z nim niczego nawet gdybyś na rzęsach stawała więc im prędzej przestaniesz zaprzeczać w swojej głowie,że to koniec tym lepiej dla ciebie.

Wiecie, u mnie za pierwszym razem było tak, że on chciał się rozstać ale twierdził że nadal mnie kocha. Potem komuś powiedział że rozstaliśmy się bo wg. niego zauroczenie minęło. A potem wrócił bo twierdził że kocha. Paranoja jak dla mnie. No ale cóż. Teraz poszedł definitywnie w piz*u.

Bo on sam nie wiedział czego chce,a ja zawsze powtarzam,że jeśli w kwestii damsko - męskiej ktoś nie wie czego chce,to tak naprawdę nie chce,a jedynie będzie miał jakieś chwilowe stany chęci i niechęci do danej osoby popadając w skrajności i robiąc drugiej osobie wodę z mózgu.

536

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

@OLIVE,napisałaś "Mija trzeci dzień od rozstania i na razie czuję się tylko przygnębiona. Ale niestety nie mam pewności czy się to nie pogorszy."Niestety pewnie się pogorszy,bo coś za szybko poszło.U mnie po kilku dniach też było o wiele lepiej,aż się dziwiłam a później im bardziej do mnie docierało co się stało,tym było mi gorzej.No ale trzeba przez to przejść.

537

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

a wiecie co jest najgorsze ze ja go przycisnęłam i zaczęłam drążyć temat czy mnie kocha gdy może nie wyskoczyła z tym to może jakbyśmy byli dłużej razem to by mnie pokochał

538

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Róża226 napisał/a:

a wiecie co jest najgorsze ze ja go przycisnęłam i zaczęłam drążyć temat czy mnie kocha gdy może nie wyskoczyła z tym to może jakbyśmy byli dłużej razem to by mnie pokochał

Róża...Nawet nie myśl w ten sposób.

539 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-06-02 22:12:12)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Róża226 napisał/a:

a wiecie co jest najgorsze ze ja go przycisnęłam i zaczęłam drążyć temat czy mnie kocha gdy może nie wyskoczyła z tym to może jakbyśmy byli dłużej razem to by mnie pokochał

No pewnie bylibyście dłużej, tydzień, dwa, miesiąc...
Tez tak myslam, analizowałam, gdybalam i wiesz do czego mnie to zawsze doprowadza ? Do jeszcze większego przygnębienia, płaczu, smutku, złości. Boli, bo każdą z nas boli i bedzie boleć jeszcze ale musimy walczyć, bo nikt za nas nie zawalczy o szczęście, o to aby odzyskać wewnętrzną równowagę. A zmienisz cos takim myśleniem ? Nie. Możesz sie krzyżem położyć mu przed wycieraczką a on i tak Cie nie zechce, nie pokocha. Ja powoli to zaczynam rozumieć, ze nie znaczy nie i niestety nie jestem w stanie nic zrobić...

540

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:
Róża226 napisał/a:

a wiecie co jest najgorsze ze ja go przycisnęłam i zaczęłam drążyć temat czy mnie kocha gdy może nie wyskoczyła z tym to może jakbyśmy byli dłużej razem to by mnie pokochał

No pewnie bylibyście dłużej, tydzień, dwa, miesiąc...
Tez tak myslam, analizowałam, gdybalam i wiesz do czego mnie to zawsze doprowadza ? Do jeszcze większego przygnębienia, płaczu, smutku, złości. Boli, bo każdą z nas boli i bedzie boleć jeszcze ale musimy walczyć, bo nikt za nas nie zawalczy o szczęście, o to aby odzyskać wewnętrzną równowagę. A zmienisz cos takim myśleniem ? Nie. Możesz sie krzyżem położyć mu przed wycieraczką a on i tak Cie nie zechce, nie pokocha. Ja powoli to zaczynam rozumieć, ze nie znaczy nie i niestety nie jestem w stanie nic zrobić...

Dokładnie tak.Jak ktoś cię nie chce,to cię nie chce i co byś zrobiła bądź nie zrobiła nie zmieni tego.Jak to emczii napisała,choćbyś mu się krzyżem położyła przed wycieraczką,to i tak nic nie da,bo on cię nie kocha.

541

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

napisał mi ze teraz obojętny jest , mówi ze może za parę dni zatęskni da mu coś to do myślenia, szczerze to wątpię żeby cokolwiek mu to dało do myślenia

542

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

@OLIVE,napisałaś "Mija trzeci dzień od rozstania i na razie czuję się tylko przygnębiona. Ale niestety nie mam pewności czy się to nie pogorszy."Niestety pewnie się pogorszy,bo coś za szybko poszło.U mnie po kilku dniach też było o wiele lepiej,aż się dziwiłam a później im bardziej do mnie docierało co się stało,tym było mi gorzej.No ale trzeba przez to przejść.

Oczywiście, że się pogorszyło. Ale staram się radzić sobie. Unikam słuchania muzyki, przy niej najczęściej chce mi się płakać. Staram się odnaleźć jakąś nową przystań w sobie, odbudować swoją wewnętrzną harmonię. Wczoraj było momentami "niebezpiecznie" kiedy w sklepie nagle zachciało mi się płakać wink Powstrzymałam się. Wiem, że jestem silną mimo wszystko osobą i przeżyję to rozstanie. Szkoda tylko, że nie da się tego przeskoczyć i tak jak mówisz - trzeba przez to przejść smile

543 Ostatnio edytowany przez Edyszka (2017-06-03 09:46:24)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Róża226 napisał/a:

napisał mi ze teraz obojętny jest , mówi ze może za parę dni zatęskni da mu coś to do myślenia, szczerze to wątpię żeby cokolwiek mu to dało do myślenia

Może zatęskni,może to,może owo.Facet albo konkretnie chce bez odpoczynków,stanów chęci i niechęci,którymi wprowadza w dezorientację,bez może tak a może siak,albo mota jak twój.Życie mnie nauczyło,że jak facet przestaje dawać z siebie tyle ile powinien dawać,to jest początek końca,a jak wprost mówi coś co wskazuje na to,że nie chce to tu już nie ma się co nad nim zastanawiać.

544

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
olive-olive napisał/a:
Edyszka napisał/a:

@OLIVE,napisałaś "Mija trzeci dzień od rozstania i na razie czuję się tylko przygnębiona. Ale niestety nie mam pewności czy się to nie pogorszy."Niestety pewnie się pogorszy,bo coś za szybko poszło.U mnie po kilku dniach też było o wiele lepiej,aż się dziwiłam a później im bardziej do mnie docierało co się stało,tym było mi gorzej.No ale trzeba przez to przejść.

Oczywiście, że się pogorszyło. Ale staram się radzić sobie. Unikam słuchania muzyki, przy niej najczęściej chce mi się płakać. Staram się odnaleźć jakąś nową przystań w sobie, odbudować swoją wewnętrzną harmonię. Wczoraj było momentami "niebezpiecznie" kiedy w sklepie nagle zachciało mi się płakać wink Powstrzymałam się. Wiem, że jestem silną mimo wszystko osobą i przeżyję to rozstanie. Szkoda tylko, że nie da się tego przeskoczyć i tak jak mówisz - trzeba przez to przejść smile

Łez nie musisz powstrzymywać.Łzy to nic złego.Pozwalają rozładować napięcie.No tak,wszystko wskazuje na to,że jesteś silna.Też bym chciała.

545

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Sporo nas już jest na tym forum smile i wiecie co? Wszystkie przechodzimy tak naprawdę to samo. Wszystkie te fazy. Raz to skakanie do góry ze szczęścia i w sumie ulgi, a raz te doły, płacze i bezsilność. Oni nam zrobili krzywdę tylko raz dziewczyny - kiedy nas zostawili. No nie licząc tych wszystkich upokorzeń w trakcie trwania związku, tych przykrych słów, oszustw. Ale teraz my same robimy sobie krzywdę tym obwinianiem się, gdybaniem. Nie cofniemy czasu, nie zmienimy tego, jakie byłyśmy w tych związkach, jakie błędy popełniłyśmy, ale już samo to, że tu jesteśmy, rozmawiamy i dzielimy się doświadczeniami oznacza jedno - że się zmieniamy, że pracujemy nad sobą, że widzimy, co zrobiłyśmy nie tak. Oni nas porzucili i nie analizują swojego postępowania, nie gdybają. Wejdą w nastepne związki z gównem na bucie... Bez żadnej nauki, poprawy. Ok... motyle w brzuchu będą na widok kolejnej kobiety, ale jak długo? Znów szybko da o sobie znać ich charakter, ich wymagania wygórowane, ich świństwa. A my w nastepnych związkach, gdy zobaczymy, że coś idzie nie tak to będziemy wiedziały, co zrobić, żeby było dobrze. Weźmiemy nauke z przeszłości. Bo ci faceci, ktorzy nam się trafili to takie nauki właśnie. Lekcje do odrobienia. Przykre, bolesne, trudne ale lekcje, które musimy przeżyć i przerobić. To, że rzucili nas faceci to nie jest powód, aby przestać wierzyć w szczęście, w siebie i w normalne życie. Wątpie, że któraś z nas na tym forum, która wypowiada się w tym temacie była tak naprawde szcześliwa z tym facetem. Wszystkie wmawiałyśmy sobie, że bedzie dobrze, że on się zmieni na pewno i dawałyśmy sobie takie "deadliny" a później, gdy termin minął a było źle to kolejne szanse i kolejną wiarę w to, że on na pewno kocha tylko się pogubił, albo ma zły dzień... Przeciągneli nas po chodniku, każdy każdą z osobna, ale teraz czas pokazać im, że jesteśmy KIMŚ WIĘCEJ niż dziewczynami, którymi można pomiatać i się bawić...

546

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:

Sporo nas już jest na tym forum smile i wiecie co? Wszystkie przechodzimy tak naprawdę to samo. Wszystkie te fazy. Raz to skakanie do góry ze szczęścia i w sumie ulgi, a raz te doły, płacze i bezsilność. Oni nam zrobili krzywdę tylko raz dziewczyny - kiedy nas zostawili. No nie licząc tych wszystkich upokorzeń w trakcie trwania związku, tych przykrych słów, oszustw. Ale teraz my same robimy sobie krzywdę tym obwinianiem się, gdybaniem. Nie cofniemy czasu, nie zmienimy tego, jakie byłyśmy w tych związkach, jakie błędy popełniłyśmy, ale już samo to, że tu jesteśmy, rozmawiamy i dzielimy się doświadczeniami oznacza jedno - że się zmieniamy, że pracujemy nad sobą, że widzimy, co zrobiłyśmy nie tak. Oni nas porzucili i nie analizują swojego postępowania, nie gdybają. Wejdą w nastepne związki z gównem na bucie... Bez żadnej nauki, poprawy. Ok... motyle w brzuchu będą na widok kolejnej kobiety, ale jak długo? Znów szybko da o sobie znać ich charakter, ich wymagania wygórowane, ich świństwa. A my w nastepnych związkach, gdy zobaczymy, że coś idzie nie tak to będziemy wiedziały, co zrobić, żeby było dobrze. Weźmiemy nauke z przeszłości. Bo ci faceci, ktorzy nam się trafili to takie nauki właśnie. Lekcje do odrobienia. Przykre, bolesne, trudne ale lekcje, które musimy przeżyć i przerobić. To, że rzucili nas faceci to nie jest powód, aby przestać wierzyć w szczęście, w siebie i w normalne życie. Wątpie, że któraś z nas na tym forum, która wypowiada się w tym temacie była tak naprawde szcześliwa z tym facetem. Wszystkie wmawiałyśmy sobie, że bedzie dobrze, że on się zmieni na pewno i dawałyśmy sobie takie "deadliny" a później, gdy termin minął a było źle to kolejne szanse i kolejną wiarę w to, że on na pewno kocha tylko się pogubił, albo ma zły dzień... Przeciągneli nas po chodniku, każdy każdą z osobna, ale teraz czas pokazać im, że jesteśmy KIMŚ WIĘCEJ niż dziewczynami, którymi można pomiatać i się bawić...

Ooo Suzy wróciła smile Wiesz co?Ja to nawet nie chce nic byłemu pokazywać,udowadniać,nie chce mu zagrać na nosie.Jedyne czego chcę i to bardzo chcę,to żeby stał mi się totalnie obojętny i żeby już nigdy nie bolało na myśl o nim.I mam nadzieję,że w życiu wszystko jest po coś,bo tak mi łatwiej wytłumaczyć sobie dlaczego poznałam to bydle.

547

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:
Suzy25 napisał/a:

Sporo nas już jest na tym forum smile i wiecie co? Wszystkie przechodzimy tak naprawdę to samo. Wszystkie te fazy. Raz to skakanie do góry ze szczęścia i w sumie ulgi, a raz te doły, płacze i bezsilność. Oni nam zrobili krzywdę tylko raz dziewczyny - kiedy nas zostawili. No nie licząc tych wszystkich upokorzeń w trakcie trwania związku, tych przykrych słów, oszustw. Ale teraz my same robimy sobie krzywdę tym obwinianiem się, gdybaniem. Nie cofniemy czasu, nie zmienimy tego, jakie byłyśmy w tych związkach, jakie błędy popełniłyśmy, ale już samo to, że tu jesteśmy, rozmawiamy i dzielimy się doświadczeniami oznacza jedno - że się zmieniamy, że pracujemy nad sobą, że widzimy, co zrobiłyśmy nie tak. Oni nas porzucili i nie analizują swojego postępowania, nie gdybają. Wejdą w nastepne związki z gównem na bucie... Bez żadnej nauki, poprawy. Ok... motyle w brzuchu będą na widok kolejnej kobiety, ale jak długo? Znów szybko da o sobie znać ich charakter, ich wymagania wygórowane, ich świństwa. A my w nastepnych związkach, gdy zobaczymy, że coś idzie nie tak to będziemy wiedziały, co zrobić, żeby było dobrze. Weźmiemy nauke z przeszłości. Bo ci faceci, ktorzy nam się trafili to takie nauki właśnie. Lekcje do odrobienia. Przykre, bolesne, trudne ale lekcje, które musimy przeżyć i przerobić. To, że rzucili nas faceci to nie jest powód, aby przestać wierzyć w szczęście, w siebie i w normalne życie. Wątpie, że któraś z nas na tym forum, która wypowiada się w tym temacie była tak naprawde szcześliwa z tym facetem. Wszystkie wmawiałyśmy sobie, że bedzie dobrze, że on się zmieni na pewno i dawałyśmy sobie takie "deadliny" a później, gdy termin minął a było źle to kolejne szanse i kolejną wiarę w to, że on na pewno kocha tylko się pogubił, albo ma zły dzień... Przeciągneli nas po chodniku, każdy każdą z osobna, ale teraz czas pokazać im, że jesteśmy KIMŚ WIĘCEJ niż dziewczynami, którymi można pomiatać i się bawić...

Ooo Suzy wróciła smile Wiesz co?Ja to nawet nie chce nic byłemu pokazywać,udowadniać,nie chce mu zagrać na nosie.Jedyne czego chcę i to bardzo chcę,to żeby stał mi się totalnie obojętny i żeby już nigdy nie bolało na myśl o nim.I mam nadzieję,że w życiu wszystko jest po coś,bo tak mi łatwiej wytłumaczyć sobie dlaczego poznałam to bydle.


Zgadzam sie z Toba w 100%. Ja tez nie zamierzam latac po dyskotekach, nagle miec pięciu facetów i tysiac zdjęć na fb jak to sie "super" bawie. Potrzebuje... spokoju. Pieprzonego spokoju, posiedzenia sobie w samotności, przezycia tego po swojemu nawet jesli to oznacza siedzenie tydzien w tłustych włosach i w dresach. I wiem ze w koncu złapie dystans, poczuje obojetnosc w stosunku do niego i zacznę po prostu... dobrze żyć.

548

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:
Edyszka napisał/a:
Suzy25 napisał/a:

Sporo nas już jest na tym forum smile i wiecie co? Wszystkie przechodzimy tak naprawdę to samo. Wszystkie te fazy. Raz to skakanie do góry ze szczęścia i w sumie ulgi, a raz te doły, płacze i bezsilność. Oni nam zrobili krzywdę tylko raz dziewczyny - kiedy nas zostawili. No nie licząc tych wszystkich upokorzeń w trakcie trwania związku, tych przykrych słów, oszustw. Ale teraz my same robimy sobie krzywdę tym obwinianiem się, gdybaniem. Nie cofniemy czasu, nie zmienimy tego, jakie byłyśmy w tych związkach, jakie błędy popełniłyśmy, ale już samo to, że tu jesteśmy, rozmawiamy i dzielimy się doświadczeniami oznacza jedno - że się zmieniamy, że pracujemy nad sobą, że widzimy, co zrobiłyśmy nie tak. Oni nas porzucili i nie analizują swojego postępowania, nie gdybają. Wejdą w nastepne związki z gównem na bucie... Bez żadnej nauki, poprawy. Ok... motyle w brzuchu będą na widok kolejnej kobiety, ale jak długo? Znów szybko da o sobie znać ich charakter, ich wymagania wygórowane, ich świństwa. A my w nastepnych związkach, gdy zobaczymy, że coś idzie nie tak to będziemy wiedziały, co zrobić, żeby było dobrze. Weźmiemy nauke z przeszłości. Bo ci faceci, ktorzy nam się trafili to takie nauki właśnie. Lekcje do odrobienia. Przykre, bolesne, trudne ale lekcje, które musimy przeżyć i przerobić. To, że rzucili nas faceci to nie jest powód, aby przestać wierzyć w szczęście, w siebie i w normalne życie. Wątpie, że któraś z nas na tym forum, która wypowiada się w tym temacie była tak naprawde szcześliwa z tym facetem. Wszystkie wmawiałyśmy sobie, że bedzie dobrze, że on się zmieni na pewno i dawałyśmy sobie takie "deadliny" a później, gdy termin minął a było źle to kolejne szanse i kolejną wiarę w to, że on na pewno kocha tylko się pogubił, albo ma zły dzień... Przeciągneli nas po chodniku, każdy każdą z osobna, ale teraz czas pokazać im, że jesteśmy KIMŚ WIĘCEJ niż dziewczynami, którymi można pomiatać i się bawić...

Ooo Suzy wróciła smile Wiesz co?Ja to nawet nie chce nic byłemu pokazywać,udowadniać,nie chce mu zagrać na nosie.Jedyne czego chcę i to bardzo chcę,to żeby stał mi się totalnie obojętny i żeby już nigdy nie bolało na myśl o nim.I mam nadzieję,że w życiu wszystko jest po coś,bo tak mi łatwiej wytłumaczyć sobie dlaczego poznałam to bydle.


Zgadzam sie z Toba w 100%. Ja tez nie zamierzam latac po dyskotekach, nagle miec pięciu facetów i tysiac zdjęć na fb jak to sie "super" bawie. Potrzebuje... spokoju. Pieprzonego spokoju, posiedzenia sobie w samotności, przezycia tego po swojemu nawet jesli to oznacza siedzenie tydzien w tłustych włosach i w dresach. I wiem ze w koncu złapie dystans, poczuje obojetnosc w stosunku do niego i zacznę po prostu... dobrze żyć.

Dokładnie tak.Ja nie chce się nakręcać na próbę udowodnienia mojemu byłemu co on stracił,bo niby po co?Nie chce mnie i koniec.Po co mam się nakręcać na próbę utarcia mu nosa.To i tak nic nie da,a nawet gdyby dało,to w sumie nic mi po tym.Chęć udowodnienia ex czegoś,to nadal skupianie się na nim kombinując co tu zrobić żeby żałował,albo jak pokazać mu jak to ja mam już go gdzieś.A ja zamiast tego,to wolałabym zapomnieć że ten człowiek był w moim życiu.

549

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:
olive-olive napisał/a:
Edyszka napisał/a:

@OLIVE,napisałaś "Mija trzeci dzień od rozstania i na razie czuję się tylko przygnębiona. Ale niestety nie mam pewności czy się to nie pogorszy."Niestety pewnie się pogorszy,bo coś za szybko poszło.U mnie po kilku dniach też było o wiele lepiej,aż się dziwiłam a później im bardziej do mnie docierało co się stało,tym było mi gorzej.No ale trzeba przez to przejść.

Oczywiście, że się pogorszyło. Ale staram się radzić sobie. Unikam słuchania muzyki, przy niej najczęściej chce mi się płakać. Staram się odnaleźć jakąś nową przystań w sobie, odbudować swoją wewnętrzną harmonię. Wczoraj było momentami "niebezpiecznie" kiedy w sklepie nagle zachciało mi się płakać wink Powstrzymałam się. Wiem, że jestem silną mimo wszystko osobą i przeżyję to rozstanie. Szkoda tylko, że nie da się tego przeskoczyć i tak jak mówisz - trzeba przez to przejść smile

Łez nie musisz powstrzymywać.Łzy to nic złego.Pozwalają rozładować napięcie.No tak,wszystko wskazuje na to,że jesteś silna.Też bym chciała.

Wstydziłam się przy ludziach. Wstydliwa jestem. wink Po tym jak pozwoliłam odejść mojemu ex, (w sobie) poczułam się lepiej. Tylko i wyłącznie od tamtego momentu. Udało mi się ominąć tę fazę analizy i gdybania. Dopiero kiedy uznałam, że rozstanie było najlepszym wyjściem. No ale niestety, pustka zawsze pozostanie. Trzeba teraz zadbać aby znów ją czymś wypełnić. Jest też szansa aby coś w sobie/ w swoim życiu zmienić. Oczywiście na lepsze. Tego też nam wszystkim tutaj życzę z całego serca.

550

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:
Suzy25 napisał/a:
Edyszka napisał/a:

Ooo Suzy wróciła smile Wiesz co?Ja to nawet nie chce nic byłemu pokazywać,udowadniać,nie chce mu zagrać na nosie.Jedyne czego chcę i to bardzo chcę,to żeby stał mi się totalnie obojętny i żeby już nigdy nie bolało na myśl o nim.I mam nadzieję,że w życiu wszystko jest po coś,bo tak mi łatwiej wytłumaczyć sobie dlaczego poznałam to bydle.


Zgadzam sie z Toba w 100%. Ja tez nie zamierzam latac po dyskotekach, nagle miec pięciu facetów i tysiac zdjęć na fb jak to sie "super" bawie. Potrzebuje... spokoju. Pieprzonego spokoju, posiedzenia sobie w samotności, przezycia tego po swojemu nawet jesli to oznacza siedzenie tydzien w tłustych włosach i w dresach. I wiem ze w koncu złapie dystans, poczuje obojetnosc w stosunku do niego i zacznę po prostu... dobrze żyć.

Dokładnie tak.Ja nie chce się nakręcać na próbę udowodnienia mojemu byłemu co on stracił,bo niby po co?Nie chce mnie i koniec.Po co mam się nakręcać na próbę utarcia mu nosa.To i tak nic nie da,a nawet gdyby dało,to w sumie nic mi po tym.Chęć udowodnienia ex czegoś,to nadal skupianie się na nim kombinując co tu zrobić żeby żałował,albo jak pokazać mu jak to ja mam już go gdzieś.A ja zamiast tego,to wolałabym zapomnieć że ten człowiek był w moim życiu.

Zamiast tracić tak cenną energię na próbach udowadniania komuś czegoś, lepiej poświęcić ją sobie smile Dla siebie samej.

551

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

W tym wszystkim chodzi o to, żeby nie udowadniać tej drugiej stronie, ale sobie. Żeby się odciąć, zacząć żyć na własny rachunek. Wiadomo, że nie zapomnimy, ale możemy nauczyć się z tym żyć i przede wszystkim wyciągnąć wnioski. Każda z nas ma z tego naukę. Może byłyśmy za dobre, może miałyśmy jakieś problemy z którymi nie potrafiłyśmy sobie poradzić... właśnie teraz jest pora na to, aby to wszystko ogarnąć, poznać siebie a nie gdybać. Nic sie nie dzieje się bez powodu i ja cały czas sobie powtarzam, że gdy ktoś kocha prawdziwą i dojrzałą miłością to nie odchodzi z dnia na dzień. Nie rezygnuje, ale walczy o tę drugą osobę, stara się i przede wszystkim chce naprawiać a nie wymienia jak rzecz

552

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Dziewczyny,

trochę czasu się tutaj nie udzielałam smile. W piątek minął miesiąc, odkąd jestem sama. Zaczynam się już przyzwyczajać do sytuacji i nie rozpamiętywać. Mam już dość tego, że wszyscy się nade mną litują, to naprawdę zaczyna być męczące.
Wykupiłam super wczasy i za miesiąc lecę z koleżanką do Grecji, żeby odreagować i nabrać dystansu do tego wszystkiego.
Naprawdę zaczynam być zła na siebie, że pozwalałam sobie na takie traktowanie i żyłam złudzeniem. Złudzeniem super związku.
Wszystkie zasługujemy na coś o niebo lepszego! Na facetów, którzy nas docenią, a nie zostawią jak zabawkę, która się znudziła. Lepiej być samą niż z kimś, kto na naszą miłość w ogóle nie zasługuje.

553

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:

W tym wszystkim chodzi o to, żeby nie udowadniać tej drugiej stronie, ale sobie. Żeby się odciąć, zacząć żyć na własny rachunek. Wiadomo, że nie zapomnimy, ale możemy nauczyć się z tym żyć i przede wszystkim wyciągnąć wnioski. Każda z nas ma z tego naukę. Może byłyśmy za dobre, może miałyśmy jakieś problemy z którymi nie potrafiłyśmy sobie poradzić... właśnie teraz jest pora na to, aby to wszystko ogarnąć, poznać siebie a nie gdybać. Nic sie nie dzieje się bez powodu i ja cały czas sobie powtarzam, że gdy ktoś kocha prawdziwą i dojrzałą miłością to nie odchodzi z dnia na dzień. Nie rezygnuje, ale walczy o tę drugą osobę, stara się i przede wszystkim chce naprawiać a nie wymienia jak rzecz

Ja dziś mam gorszy dzień.Nie wiem czy nie powinnam go z fb wyrzucić i tym sposobem usunąć ostatnią możliwość patrzenia na niego.

554

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

Wiesz co?Ja to nawet nie chce nic byłemu pokazywać,udowadniać,nie chce mu zagrać na nosie.Jedyne czego chcę i to bardzo chcę,to żeby stał mi się totalnie obojętny i żeby już nigdy nie bolało na myśl o nim.I mam nadzieję,że w życiu wszystko jest po coś,bo tak mi łatwiej wytłumaczyć sobie dlaczego poznałam to bydle.

Pomysł z pokazaniem byłemu, że dobrze się bawimy i super wyglądamy był mój. Na pewno nie miałam na myśli stosowanie tego pomysłu aby skłonić byłego do powrotu. Słuchajcie dziewczyny, ja widzę swojego byłego codziennie, mieszkamy w tym samym mieście bardzo blisko siebie. Przecinają się nasze drogi do pracy, itp. Ciężko mi było widzieć jego głupkowaty uśmieszek i dumną minę gdy pokazywał się z nową. Stąd pomyślałam, że nie dam mu tej satysfakcji, nie pokażę jak bardzo mnie tym rani. Chciałam się pokazać jako taka kobieta, która jest warta wszystkiego. I myślę, że to zadziałało. Ex nie wie i nigdy się nie dowie ile nerwów mnie to wszystko kosztowało.

Co do obojętności to jest mi trudno. Widzę go i mam nerwy, a bardzo bardzo bardzo bym chciała nie czuć nic. Żadnej złości, poczucia niesprawiedliwości itp.
Myślałam sobie ostatnio, co by było gdyby... gdybym to ja odeszła do innego i byłabym teraz szczęśliwa z innym. I do czego doszłam? Że będąc szczęśliwa miałabym głęboko w dupie czy on kogoś ma czy nie, czy ma dumną minę i głupi uśmieszek czy płacze w poduszkę. Zajęłabym się budowaniem relacji z kimś innym i tyle. Ale jest jeden problem... póki co nie czuję się gotowa, aby kogoś poznać. Nie uznaję zasady "klin klinem"... sad
I co teraz? Jak mam się odciąć żyjąc codziennie ze świadomością, że wyjdę z domu i go spotkam? sad

555

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

Ja dziś mam gorszy dzień.Nie wiem czy nie powinnam go z fb wyrzucić i tym sposobem usunąć ostatnią możliwość patrzenia na niego.

Ja swojego exa wywaliłam z fb, instagrama, kontaktów itp. To trochę dziecinne zachowanie, ale musiałam. Ex ma tendencje do robienia mi po złości. Nawet w trakcie związku potrafił się pokłócić ze mną a później iść do klubu i wrzucić milion zdjęć z jakimiś laskami tylko po to abym się zagotowała. Poza tym koleżanki donosiły mi informacje, że po rozstaniu dodawał co kilka dni zdjęcia z podpisem np. "wolny strzelec do wzięcia", "dumny i szczęśliwy" itp. - pusty śmiech ogarnia człowieka jak to czyta, ale mnie aż mdliło jak to słyszałam. Także wszystkie moje koleżanki postanowiły również go wyrzucić ze znajomych...

556

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
Edyszka napisał/a:

Wiesz co?Ja to nawet nie chce nic byłemu pokazywać,udowadniać,nie chce mu zagrać na nosie.Jedyne czego chcę i to bardzo chcę,to żeby stał mi się totalnie obojętny i żeby już nigdy nie bolało na myśl o nim.I mam nadzieję,że w życiu wszystko jest po coś,bo tak mi łatwiej wytłumaczyć sobie dlaczego poznałam to bydle.

Pomysł z pokazaniem byłemu, że dobrze się bawimy i super wyglądamy był mój. Na pewno nie miałam na myśli stosowanie tego pomysłu aby skłonić byłego do powrotu. Słuchajcie dziewczyny, ja widzę swojego byłego codziennie, mieszkamy w tym samym mieście bardzo blisko siebie. Przecinają się nasze drogi do pracy, itp. Ciężko mi było widzieć jego głupkowaty uśmieszek i dumną minę gdy pokazywał się z nową. Stąd pomyślałam, że nie dam mu tej satysfakcji, nie pokażę jak bardzo mnie tym rani. Chciałam się pokazać jako taka kobieta, która jest warta wszystkiego. I myślę, że to zadziałało. Ex nie wie i nigdy się nie dowie ile nerwów mnie to wszystko kosztowało.

Co do obojętności to jest mi trudno. Widzę go i mam nerwy, a bardzo bardzo bardzo bym chciała nie czuć nic. Żadnej złości, poczucia niesprawiedliwości itp.
Myślałam sobie ostatnio, co by było gdyby... gdybym to ja odeszła do innego i byłabym teraz szczęśliwa z innym. I do czego doszłam? Że będąc szczęśliwa miałabym głęboko w dupie czy on kogoś ma czy nie, czy ma dumną minę i głupi uśmieszek czy płacze w poduszkę. Zajęłabym się budowaniem relacji z kimś innym i tyle. Ale jest jeden problem... póki co nie czuję się gotowa, aby kogoś poznać. Nie uznaję zasady "klin klinem"... sad
I co teraz? Jak mam się odciąć żyjąc codziennie ze świadomością, że wyjdę z domu i go spotkam? sad

Oczywiście że lepiej pokazać byłemu,że potrafimy przejść przez rozstanie z honorem i szacunkiem do siebie niż jak to kiedyś określiłaś mając minę porzuconego psiaka,ale chodziło mi o to żeby się nie nakręcać i nie robic z próby udowodnienia czegoś byłemu misji życia bo w takim przypadku nadal nasze skupienie będzie koncentrować się na ex a to nic dobrego.Jak już kilka razy pisałam ty masz tego pecha że mieszkasz nie dość że w tej samej miejscowości co były to jeszcze blisko niego.Mi by to przedłużyło męki.Nie wyobrażam sobie teraz widzieć co jakiś czas ex.Wpadałabym w okropny stan.

557

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
Edyszka napisał/a:

Ja dziś mam gorszy dzień.Nie wiem czy nie powinnam go z fb wyrzucić i tym sposobem usunąć ostatnią możliwość patrzenia na niego.

Ja swojego exa wywaliłam z fb, instagrama, kontaktów itp. To trochę dziecinne zachowanie, ale musiałam. Ex ma tendencje do robienia mi po złości. Nawet w trakcie związku potrafił się pokłócić ze mną a później iść do klubu i wrzucić milion zdjęć z jakimiś laskami tylko po to abym się zagotowała. Poza tym koleżanki donosiły mi informacje, że po rozstaniu dodawał co kilka dni zdjęcia z podpisem np. "wolny strzelec do wzięcia", "dumny i szczęśliwy" itp. - pusty śmiech ogarnia człowieka jak to czyta, ale mnie aż mdliło jak to słyszałam. Także wszystkie moje koleżanki postanowiły również go wyrzucić ze znajomych...

Nie,wg mnie wywalenie ex z fb itp.to nie jest nic dziecinnego.Po prostu nawet jeśli nie wchodzi się na jego profil,to i tak co chwilę można na ogólnej zobaczyć jego zdjęcie albo jego nazwisko.Dla mnie to jest ukłucie,bo boli mnie wszystko co z nim związane więc pewnie jeszcze nie teraz ale za jakiś czas usunę go ze znajomych.Wtedy zniknie ostatnia opcja możliwości oglądania go i śledzenia co u niego.Powiem ci że to trochę dziwne ale póki co chcę go usunąć a coś mnie powstrzymuje tak jakbym miała w głowie że wtedy tak już zypełnie zniknie.Nie wiem nawet jak to wytłumaczyć.A popisy twojego byłego na fb po rozstaniu bezcenne...

558

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

@Edyszka w kwestii znajomych na fb to nie bardzo Ci mogę doradzić. Ja trzymałam się tego, że nie chce widzieć co mój ex robi bo inaczej bym chyba zawału dostała. A pomimo to ciągle coś do mnie docierało przez znajomych lub co gorsza widziałam to na żywo. Gdybym mogła wybrać to chętnie bym się z Tobą zamieniła. Masz możliwości aby ograniczyć kontakt z ex do zera a to daje dużą ulgę. Dla mnie widok ex to ciągle rozdrapywanie ran.

Co gorsza, teraz mam wrażenie że on mnie obserwuje... zaczyna sie dziwnie zachowywać i pojawiać w miejscach w ktorych wie ze ja bede o określonej godzinie. Może to przypadek i bardzo chce wierzyć że to nadinterpretacja jego zachowania...

559

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

@Edyszka w kwestii znajomych na fb to nie bardzo Ci mogę doradzić. Ja trzymałam się tego, że nie chce widzieć co mój ex robi bo inaczej bym chyba zawału dostała. A pomimo to ciągle coś do mnie docierało przez znajomych lub co gorsza widziałam to na żywo. Gdybym mogła wybrać to chętnie bym się z Tobą zamieniła. Masz możliwości aby ograniczyć kontakt z ex do zera a to daje dużą ulgę. Dla mnie widok ex to ciągle rozdrapywanie ran.

Co gorsza, teraz mam wrażenie że on mnie obserwuje... zaczyna sie dziwnie zachowywać i pojawiać w miejscach w ktorych wie ze ja bede o określonej godzinie. Może to przypadek i bardzo chce wierzyć że to nadinterpretacja jego zachowania...

Fakt,że on nie mieszka w moich stronach i nie muszę się bać,że go spotkam to duży plus,bo zapewne każdy jego widok byłby wyciskaczem łez.Co do twojego ex,to życzę ci żeby to była nadinterpretacja,bo jeśli on się znudził obecną dziewczyną i próbuje zbliżyć do ciebie,to niestety ty na tym ucierpisz.Co prawda nie jesteś już tą samą dziewczyną,którą byłaś za czasów waszego związku.Jesteś o wiele kwestii mądrzejsza i bardziej świadoma,ale nie zmienia to faktu,że tak na sto procent jeszcze nie wyleczyłaś się z tego człowieka,a to oznacza że wszelakie próby twojego ex kręcenia się wokół ciebie będą powodować spustoszenie w twojej głowie

560

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

@Edyszka - rzeczywiście coś się zmieniło we mnie. Jeszcze miesiąc temu bym się chyba cieszyła że szuka kontaktu ze mną. Teraz się boję go i jego zachowań. Odbieram go jako osobę niepoczytalną. Z obecna dziewczyna jest nadal i rozgłasza wszystkim dookoła że jest cudownie zakochany i to ta jedyna. Mimo wszystko wolałabym aby trzymał się z dala ode mnie. Ja nie doprowadzam do sytuacji że jestem w jakimś miejscu o tej porze o której on tam zazwyczaj bywa. Znam jego grafik zajęć i wiem jak mogę go unikać. On niestety zna mój rozkład zajęć i wie gdzie może mnie spotkać...

561 Ostatnio edytowany przez Eiko (2017-06-04 23:19:44)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Ja swojego Ex zablokowołam wszedzie. Nawet nr telefonu zmieniłam. Zeby dojsc do siebie musze sie calkowicie odciac a i tak fochodza do mnie informacje o nim.
Dziewczyny czy wam tez inni mowia ze facet pozaluje. Moj mnie wymienil na wywloke...doslownie. Podobno to nie sa jej pierwsze zareczyny , a facetow zmienia jak rekawiczki. Ci co ja znaja i porownuja ze mna sa w szoku ze w ogole przeszlo mu przez mysl byc z nia a nie ze mna. Nie nalezy do osob ktore sa pewne siebie a takie slowa troche wprawiaja mnie w zaklopotanie.

562

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Eiko napisał/a:

Ja swojego Ex zablokowołam wszedzie. Nawet nr telefonu zmieniłam. Zeby dojsc do siebie musze sie calkowicie odciac a i tak fochodza do mnie informacje o nim.
Dziewczyny czy wam tez inni mowia ze facet pozaluje. Moj mnie wymienil na wywloke...doslownie. Podobno to nie sa jej pierwsze zareczyny , a facetow zmienia jak rekawiczki. Ci co ja znaja i porownuja ze mna sa w szoku ze w ogole przeszlo mu przez mysl byc z nia a nie ze mna. Nie nalezy do osob ktore sa pewne siebie a takie slowa troche wprawiaja mnie w zaklopotanie.

Eiko moi znajomi również mówili że "zobaczysz drugiej takiej fajnej jak Ty to nie będzie miał " lub "jeszcze pożałuje, przyjdzie ze skulonym ogonem ". Ja czekałam i czekałam a on nie żałował wcale. Za to moje rozgoryczenie rosło...
Jeśli nawet kiedykolwiek twój ex pożałuje to wątpię abyś się o tym dowiedziała. To już jest koniec, zresztą u mnie tak samo. Nie obchodzi mnie czy on żałuje czy się dobrze bawi. Dobrze jak trzyma się z dala ode mnie.
Nie potrzebujesz takiego psychola, ciesz się że zniknął. I nie porównuj jego obecnej ze sobą. Ludzi nie sposób porównywać. Wystarczy że obecna kobieta toleruje jego wybryki - wtedy będzie bardziej mu pasować. Mogą się lepiej rozumieć (dwa psychole lepiej się dogadają)...
Nie przejmuj się tym co u niego. Nie matkuj mu. Jak sobie pościeli tak się wyśpi. Tobie nic już do tego. Eiko znam ten mechanizm, rozumiem Cię doskonale. Powiedz sobie dość, inaczej będziesz się tylko katować.

563

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Mój ex sam powiedział żebym go usunęła z fb itd. Żebym sobie znalazła innych przyjaciół sad sad sad Zresztą i tak bym go usunęła. Po co się zadręczać patrzeniem na życie kogoś kto już nie chce być w naszym...
Mam o tyle dobrze, że nie mieszkamy blisko siebie więc nie ma szans na spotkanie go gdzieś przypadkiem. To oczywiście plus. Nie wiem jak bym się zachowała gdybyśmy się nadal widywali na ulicy np... Dla tego bardzo mi przykro, że jedna z was ma ten problem sad Ja pewnie starałabym się go unikać na tyle na ile jest to możliwe oczywiście...

I wiecie, mój ex pisze do mnie czasem. I pyta jak się czuję sad Chyba powinnam zablokować jego nr. Z tych rozmów nie wychodzi nic dobrego.
Nie pamiętam ile czasu minęło od rozstania, (może nie cały tydzień), ale czuję że mi się pogorszyło sad

564

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Eiko napisał/a:

Ja swojego Ex zablokowołam wszedzie. Nawet nr telefonu zmieniłam. Zeby dojsc do siebie musze sie calkowicie odciac a i tak fochodza do mnie informacje o nim.
Dziewczyny czy wam tez inni mowia ze facet pozaluje. Moj mnie wymienil na wywloke...doslownie. Podobno to nie sa jej pierwsze zareczyny , a facetow zmienia jak rekawiczki. Ci co ja znaja i porownuja ze mna sa w szoku ze w ogole przeszlo mu przez mysl byc z nia a nie ze mna. Nie nalezy do osob ktore sa pewne siebie a takie slowa troche wprawiaja mnie w zaklopotanie.

Mnie nikt nie mówił Sama mu coś takiego powiedziałam wink Jego przyszła żonka nawet w połowie nie będzie taka jak ja wink

565

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
olive-olive napisał/a:

I wiecie, mój ex pisze do mnie czasem. I pyta jak się czuję sad Chyba powinnam zablokować jego nr. Z tych rozmów nie wychodzi nic dobrego.
Nie pamiętam ile czasu minęło od rozstania, (może nie cały tydzień), ale czuję że mi się pogorszyło sad

Oczywiście że powinnaś urwać z nim kontakt,bo nic dobrego dla ciebie z tego nie wyniknie.

566

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Eiko napisał/a:

Ja swojego Ex zablokowołam wszedzie. Nawet nr telefonu zmieniłam. Zeby dojsc do siebie musze sie calkowicie odciac a i tak fochodza do mnie informacje o nim.
Dziewczyny czy wam tez inni mowia ze facet pozaluje. Moj mnie wymienil na wywloke...doslownie. Podobno to nie sa jej pierwsze zareczyny , a facetow zmienia jak rekawiczki. Ci co ja znaja i porownuja ze mna sa w szoku ze w ogole przeszlo mu przez mysl byc z nia a nie ze mna. Nie nalezy do osob ktore sa pewne siebie a takie slowa troche wprawiaja mnie w zaklopotanie.

Jak już kiedyś napisałam moi "przyjaciele" zmyli się kiedy facet mnie zostawił,bo wiedzieli że teraz będę cierpiąco-jęcząca więc widocznie nie chcieli na mnie energii marnować,ale zanim się zmyli to ich pierwsza reakcja na fakt,że mnie zostawił to teksty w stylu CO ZA CHUJ,NIEDOJRZAŁY GÓWNIARZ bądź ZNAJDZIESZ INNEGO.Tekst,że będzie żałował nie padł i nawet bym nie chciała,żeby padła.Dlaczego?Dlatego,że nie chcę sobie wkręcać,że w pewnym momencie pożałuje i niczym w telenoweli uzna,że jego życie beze mnie straciło sens,bo tak nie będzie.Zostawil mnie bo w pewnym momencie byłam już mu zbędna i tyle.Nie będzie tęsknił ani rozpaczał,a ja nie chcę robić się coraz bardziej zgorzkniała i rozgoryczona czekając na to żeby pożałował.Ja tylko i aż chcę zapomnieć,że ten człowiek istniał w moim życiu.

567

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

@Edyszka - rzeczywiście coś się zmieniło we mnie. Jeszcze miesiąc temu bym się chyba cieszyła że szuka kontaktu ze mną. Teraz się boję go i jego zachowań. Odbieram go jako osobę niepoczytalną. Z obecna dziewczyna jest nadal i rozgłasza wszystkim dookoła że jest cudownie zakochany i to ta jedyna. Mimo wszystko wolałabym aby trzymał się z dala ode mnie. Ja nie doprowadzam do sytuacji że jestem w jakimś miejscu o tej porze o której on tam zazwyczaj bywa. Znam jego grafik zajęć i wiem jak mogę go unikać. On niestety zna mój rozkład zajęć i wie gdzie może mnie spotkać...

Podświadomie boisz się go zapewne też dlatego,bo czujesz strach przez rozwaleniem twojej równowagi,którą budowałaś przez ostatnie pół roku.Wiadomo że im bardziej on będzie się próbował do ciebie zbliżyć,tym bardziej twoja równowaga będzie się chwiać.

568

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

@Edyszka jest u Ciebie jakaś poprawa nastroju czy dalej przygnębienie? Czytam Twoje posty i mam wrażenie jakbyś zrobiła się bardzo stanowcza ale jednocześnie obolała.
Może się mylę...?
Z czym masz obecnie największy problem (dot. rozstania)?

569

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

@Edyszka jest u Ciebie jakaś poprawa nastroju czy dalej przygnębienie? Czytam Twoje posty i mam wrażenie jakbyś zrobiła się bardzo stanowcza ale jednocześnie obolała.
Może się mylę...?
Z czym masz obecnie największy problem (dot. rozstania)?

U mnie emocje się mieszają i często wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie,ale zawsze tęsknota jest dla mnie najgorszym stanem.Jeśli mnie dopada,to wtedy jestem najsłabsza i najbardziej mnie to rozwala.No ale,minął miesiąc od rozstania i razem z tym miesiącem minął etap zaprzeczenia.Dosłownie ze dwa dni temu poczułam,że już nie tylko wiem że to koniec,ale też wierzę że jego już nie ma i nie będzie.Tak,jestem obolała tylko to jest odrobinę inny rodzaj bólu.Wcześniej czułam się jakby walcem po mnie przejechał,a następnie leżałam przez miesiąc krzyżem wbita w ziemię,a teraz z ziemi się podniosłam ale pozostały duże rany i sporo czasu minie zanim je wyliżę.

570

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Jak się trzymacie kochane?
U mnie mija 1,5 miesiąca, chyba powoli małymi kroczkami wychodzę z tego. "Chyba" bo mam momenty w których nie czuję dosłownie nic, a czasem mam momenty, że wybucham płaczem na kilka minut.

Co do usuwania z FB to zrobiłam to zaraz tego samego dnia po rozstaniu. Dla mojego exa to jest niby dziecinne, bo za pierwszym razem zrobiłam to samo + go zablokowałam, to wielce miał pretensje (WTF?) że zrobiłam to po to, żeby nie widział, że z kimś się spotykam. Śmiech na sali. A dla mnie chodziło i chodzi głównie o to, żeby nie gapić się na jego profil i nie sprawdzać czy nie dodał sobie jakiejś nowej znajomej itp. Sama osobiście jestem przeciwna upublicznianiu każdej sekundy swojego życia na FB.

Co dodatkowo śmieszne - na początku przez pewien czas mieliśmy widoczny status związku, potem go ukryliśmy. Sami też nie wrzucaliśmy masy wspólnych zdjęć, nie ustawialiśmy co chwilę nowych selfie profilowych. On twierdził, że to dziecinne, a teraz wszem i wobec pokazuje że jest "WOLNY". Mnie to wali, bo nikt nie musi wiedzieć. A FB nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem znajomych.
Ale sama teraz też nie wrzucam ani jakichś swoich fotek, ani nie pokazuję że świetnie się bawię bo po co.
Nie powtarzam też błędów z czasów po pierwszym rozstaniu (nie szukam tzw. klina) bo wiem, że za dużo by mnie to kosztowało.

Powoli realizuję sobie swoje cele i to co chcę osiągnąć, a ex powoli odchodzi na dalszy plan. Czekam aż kiedyś będę potrafiła spojrzeć na niego z totalną OBOJĘTNOŚCIĄ.

571

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

Tekst,że będzie żałował nie padł i nawet bym nie chciała,żeby padła.Dlaczego?Dlatego,że nie chcę sobie wkręcać,że w pewnym momencie pożałuje i niczym w telenoweli uzna,że jego życie beze mnie straciło sens,bo tak nie będzie. Zostawił mnie bo w pewnym momencie byłam już mu zbędna i tyle.Nie będzie tęsknił ani rozpaczał,a ja nie chcę robić się coraz bardziej zgorzkniała i rozgoryczona czekając na to żeby pożałował.Ja tylko i aż chcę zapomnieć,że ten człowiek istniał w moim życiu.

Dziewczyny, nie czytam tego tematu od początku, rzuciłam przelotnie okiem na kilka postów.

Bardzo mi się podoba to, co napisała Edyszka. To najbardziej bliskie rzeczywistości porozstaniowej.

Powodzenia Wam wszystkim życzę. smile

572

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

U mnie minie dopiero tydzień, dokładnie w środę. Chciałabym żeby to był co najmniej drugi miesiąc. Jeszcze wczoraj i dzień wcześniej było w miarę dobrze. Dziś już tak niestety nie jest. Tak jak Edyszka napisała, tęsknota. To mnie najbardziej potrafi dobić. Ale co zrobić, muszę spokojnie przeczekać i zablokować w końcu nr do mojego ex bo ciągle do mnie wypisuje jeszcze.

573

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

U mnie dodanie zdjecia ze strony mojego Ex ze mna juz pozniej graniczylo z cudem. Nie wiem czy sie wstydzil czy inny był powod. 
Szczerze to nie wiem na jakim ja jestem etapie. Mineły 4 mc. Nie rozpaczam. Nie szukam informacji o nim. Mam dni kiedy rozplacze sie nad tym jak moje zycie sie potoczylo. Przepraszam wtedy moj "brzuch" ze nie zapewnilam normalnego domu. To co moj Ex robi juz tez tak nie boli. Nie rozmyslam o tym przynajmniej. Duzo czasu spedzam pomagajac siostrze w sklepie. Jedynie co to dobija mnie samotnosc i moja niska samoocena mimo ze wiem ze nie jestem ani glupia ani szkaradna. Tego ze nie ma przy mnie faceta przy ktorym czulabym sie bezpiecznie. Dociera tez do nnie fakt ze dla mojego Ex znaczylam mniej niz papierek na ulicy. Czuje sie wykorzystana pod kazdym wzgledem. Czuje tez powoli coraz wieksza nienawisc i obrzydzenie.
Kazda z nas musi na nowo zaczac ukladac sobie zycie i to jest trudne, przynajmniej dla mnie.

574

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

U mnie emocje się mieszają i często wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie,ale zawsze tęsknota jest dla mnie najgorszym stanem.Jeśli mnie dopada,to wtedy jestem najsłabsza i najbardziej mnie to rozwala.No ale,minął miesiąc od rozstania i razem z tym miesiącem minął etap zaprzeczenia.Dosłownie ze dwa dni temu poczułam,że już nie tylko wiem że to koniec,ale też wierzę że jego już nie ma i nie będzie.Tak,jestem obolała tylko to jest odrobinę inny rodzaj bólu.Wcześniej czułam się jakby walcem po mnie przejechał,a następnie leżałam przez miesiąc krzyżem wbita w ziemię,a teraz z ziemi się podniosłam ale pozostały duże rany i sporo czasu minie zanim je wyliżę.

Edyszka jesteś rozsądną kobietą, dlatego wierzę, że nie dasz się opanować emocjom i szybko staniesz na nogi. Huśtawki nastroju są frustrujące, tęsknota rzeczywiście potrafi powalić na łopatki. Te odczucia są subiektywne, zazwyczaj to przekłamany obraz tego co było. Wspomnienia, które kotłują się w głowie to wybielona przeszłość - nie pamiętamy przeszłości takiej jaka była, tylko pewne fragmenty często zapominając o tym co było złe. Fakty moja droga, liczą się fakty, pamiętaj!

Długo miałam problem z tym, aby połączyć świadomość rzeczywistości z emocjami, które towarzyszyły rozstaniu. Niby wszystko wiedziałam i rozumiałam, potrafiłam pokazać palcem co dobre a co złe, a jednak czułam coś innego. Rozwalający dysonans...

Słuchaj Kochana, to też minie, jak wszystko inne. Trzeba zacząć układać sobie w głowie nowy porządek. Nie skupiaj się na tęsknocie, w tym etapie możliwe, że często będzie Cię dopadać taki stan. Racjonalnie podejdź do tematu: ostatni wasz rok nie należał do udanych, walczyłaś o związek, ale nie było inicjatywy ani starań z jego strony. To, że jesteś teraz sama to nie jest nic złego, wręcz przeciwnie. Masz możliwość kontroli swojego życia i rozplanowania go optymalnie do swoich potrzeb. Skup się na sobie - powtarzam to każdemu smile Weź książkę, idź do parku, posłuchaj muzyki, posiedź na słońcu. Naucz się czerpać przyjemność z samej siebie, z bycia tylko ze sobą.

575

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Eiko napisał/a:

Mam dni kiedy rozplacze sie nad tym jak moje zycie sie potoczylo. Przepraszam wtedy moj "brzuch" ze nie zapewnilam normalnego domu. To co moj Ex robi juz tez tak nie boli. Nie rozmyslam o tym przynajmniej. (...)
Jedynie co to dobija mnie samotnosc i moja niska samoocena mimo ze wiem ze nie jestem ani glupia ani szkaradna. Tego ze nie ma przy mnie faceta przy ktorym czulabym sie bezpiecznie. Dociera tez do nnie fakt ze dla mojego Ex znaczylam mniej niz papierek na ulicy. Czuje sie wykorzystana pod kazdym wzgledem. Czuje tez powoli coraz wieksza nienawisc i obrzydzenie.
Kazda z nas musi na nowo zaczac ukladac sobie zycie i to jest trudne, przynajmniej dla mnie.

1. Nie zapewniłaś normalnego domu? Eiko!!! A Twoim zdaniem życie z psycholem to normalny dom? Nie uważasz, że takim zachowaniem mógłby nauczyć dziecko chorego schematu? Proszę Cię...
Eiko, powrót na Ziemię!
Z możliwych opcji to akurat teraz masz większą szansę aby zapewnić dziecku normalne warunki do rozwoju. Nie wiem jak Ty sobie wyobrażasz wychowywanie dziecka u boku takiej toksycznej osoby jaką jest Twój ex. On ma zaburzenia emocjonalne! Ciesz się, że dał Ci spokój i módl się do Boga aby mu się nie odwidziała nowa niunia. Psychola w swoim życiu nie potrzebujesz.

2. Niska samoocena - być może tu jest problem? Powiązałaś jakoś zachowanie swojego ex z Twoją samooceną? Uważasz, że zostawił Cię bo jesteś nic nie warta?
Nie jest tak i nigdy więcej tak nie myśl. To co on zrobił świadczy o nim, nie o Tobie. Nie poszedł do innej bo coś z Tobą nie tak. Odszedł bo jest imbecylem. Czy naprawdę przejmujesz się tym co robi imbecyl? Nie ma sensu. Ludzie jego pokroju nie myślą o niczym innym jak o sobie. Nowa niunia nie jest lepsza od Ciebie, nie wkręcaj sobie. Ona mu odpowiada, dała się zmanipulować i tyle. Teraz mu odpowiada, być może stworzą "związek", w którym będą trwać długie lata. I co z tego? Zazdrościsz jej takiego faceta? Pisałaś, że brakuje Ci kogoś przy kim możesz czuć się bezpieczna. Czułaś się tak przy nim?
I teraz powtórzę pytanie: zazdrościsz jej TAKIEGO faceta? Takiego rozkapryszonego egoisty, który nie ma za grosz empatii, który patrzy tylko na swoje?
Eiko Tobie to powinno być żal tej naiwnej dziewuchy, a on niech Cię nie obchodzi nic. Poznasz kogoś przy kim będziesz bezpieczna i szczęśliwa. Zobaczysz, jak to jest czuć się docenioną, szanowaną, podejmować wspólne decyzje. smile Spokojnie, bo jeszcze najlepsze przed Tobą smile

576 Ostatnio edytowany przez Eiko (2017-06-05 20:39:43)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
Eiko napisał/a:

Mam dni kiedy rozplacze sie nad tym jak moje zycie sie potoczylo. Przepraszam wtedy moj "brzuch" ze nie zapewnilam normalnego domu. To co moj Ex robi juz tez tak nie boli. Nie rozmyslam o tym przynajmniej. (...)
Jedynie co to dobija mnie samotnosc i moja niska samoocena mimo ze wiem ze nie jestem ani glupia ani szkaradna. Tego ze nie ma przy mnie faceta przy ktorym czulabym sie bezpiecznie. Dociera tez do nnie fakt ze dla mojego Ex znaczylam mniej niz papierek na ulicy. Czuje sie wykorzystana pod kazdym wzgledem. Czuje tez powoli coraz wieksza nienawisc i obrzydzenie.
Kazda z nas musi na nowo zaczac ukladac sobie zycie i to jest trudne, przynajmniej dla mnie.

1. Nie zapewniłaś normalnego domu? Eiko!!! A Twoim zdaniem życie z psycholem to normalny dom? Nie uważasz, że takim zachowaniem mógłby nauczyć dziecko chorego schematu? Proszę Cię...
Eiko, powrót na Ziemię!
Z możliwych opcji to akurat teraz masz większą szansę aby zapewnić dziecku normalne warunki do rozwoju. Nie wiem jak Ty sobie wyobrażasz wychowywanie dziecka u boku takiej toksycznej osoby jaką jest Twój ex. On ma zaburzenia emocjonalne! Ciesz się, że dał Ci spokój i módl się do Boga aby mu się nie odwidziała nowa niunia. Psychola w swoim życiu nie potrzebujesz.

2. Niska samoocena - być może tu jest problem? Powiązałaś jakoś zachowanie swojego ex z Twoją samooceną? Uważasz, że zostawił Cię bo jesteś nic nie warta?
Nie jest tak i nigdy więcej tak nie myśl. To co on zrobił świadczy o nim, nie o Tobie. Nie poszedł do innej bo coś z Tobą nie tak. Odszedł bo jest imbecylem. Czy naprawdę przejmujesz się tym co robi imbecyl? Nie ma sensu. Ludzie jego pokroju nie myślą o niczym innym jak o sobie. Nowa niunia nie jest lepsza od Ciebie, nie wkręcaj sobie. Ona mu odpowiada, dała się zmanipulować i tyle. Teraz mu odpowiada, być może stworzą "związek", w którym będą trwać długie lata. I co z tego? Zazdrościsz jej takiego faceta? Pisałaś, że brakuje Ci kogoś przy kim możesz czuć się bezpieczna. Czułaś się tak przy nim?
I teraz powtórzę pytanie: zazdrościsz jej TAKIEGO faceta? Takiego rozkapryszonego egoisty, który nie ma za grosz empatii, który patrzy tylko na swoje?
Eiko Tobie to powinno być żal tej naiwnej dziewuchy, a on niech Cię nie obchodzi nic. Poznasz kogoś przy kim będziesz bezpieczna i szczęśliwa. Zobaczysz, jak to jest czuć się docenioną, szanowaną, podejmować wspólne decyzje. smile Spokojnie, bo jeszcze najlepsze przed Tobą smile

Na podumowanie Twoich słow wklejam link do artykułu. Myśle ze pasuje tu do kazdej z nas, mimo braku dziecka z psycholem. http://mirrormirrorlittlestar.blogspot. … o.html?m=1

Nawiasem mówiąc jestem ciekawa jak to jest być w normalnym związku.

577

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Eiko napisał/a:

Na podumowanie Twoich słow wklejam link do artykułu. Myśle ze pasuje tu do kazdej z nas, mimo braku dziecka z psycholem. http://mirrormirrorlittlestar.blogspot. … o.html?m=1

Nawiasem mówiąc jestem ciekawa jak to jest być w normalnym związku.

Znalazłam w tym artykule fragment o sobie,tę część w której jest napisane o przekładaniu dobra partnera o srylion razy nad swoje i że facet zostawi kiedy kobieta już osiągnie dno życiowe.Tak było u mnie.Może na początku związku jedynie przejmował się mną,moimi sprawami,problemami a później to już liczył się tylko on,wszystko kręciło się wokół niego.Mnie tak jakby totalnie w tym nie było.Tylko on i wszystko co jego dotyczyło.A po rocznej walce kiedy osiągnęłam to dno życiowe to mnie rzucił.Tym sposobem właśnie dowiedziałam się że mój związek był toksyczny...Nie zdawałam sobie sprawy,że moją relację z ex można zaliczyć do toksycznych,a jednak...Co prawda nie był to psychopata i na pewno też nie będzie próbował do mnie wracać,ale związek był chory.

578

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
I_see_beyond napisał/a:
Edyszka napisał/a:

Tekst,że będzie żałował nie padł i nawet bym nie chciała,żeby padła.Dlaczego?Dlatego,że nie chcę sobie wkręcać,że w pewnym momencie pożałuje i niczym w telenoweli uzna,że jego życie beze mnie straciło sens,bo tak nie będzie. Zostawił mnie bo w pewnym momencie byłam już mu zbędna i tyle.Nie będzie tęsknił ani rozpaczał,a ja nie chcę robić się coraz bardziej zgorzkniała i rozgoryczona czekając na to żeby pożałował.Ja tylko i aż chcę zapomnieć,że ten człowiek istniał w moim życiu.

Dziewczyny, nie czytam tego tematu od początku, rzuciłam przelotnie okiem na kilka postów.

Bardzo mi się podoba to, co napisała Edyszka. To najbardziej bliskie rzeczywistości porozstaniowej.

Powodzenia Wam wszystkim życzę. smile

Dzięki za miłe słowa smile

579

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

To, że jesteś teraz sama to nie jest nic złego, wręcz przeciwnie. Masz możliwość kontroli swojego życia i rozplanowania go optymalnie do swoich potrzeb. Skup się na sobie - powtarzam to każdemu smile Weź książkę, idź do parku, posłuchaj muzyki, posiedź na słońcu. Naucz się czerpać przyjemność z samej siebie, z bycia tylko ze sobą.

Z tym nie mam problemu smile Nigdy nie uznawałam zasady klin klinem i dlatego mimo,że od rozstania już miałam 3 propozycje spotkania,to każdemu z tych facetów odmówiłam.Nie mam głowy teraz do wchodzenia w kolejne relacje damsko - męskie.Zrobiłabym krzywdę albo sobie,albo komuś.

580

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Eiko napisał/a:

U mnie dodanie zdjecia ze strony mojego Ex ze mna juz pozniej graniczylo z cudem. Nie wiem czy sie wstydzil czy inny był powod. 
Szczerze to nie wiem na jakim ja jestem etapie. Mineły 4 mc. Nie rozpaczam. Nie szukam informacji o nim. Mam dni kiedy rozplacze sie nad tym jak moje zycie sie potoczylo. Przepraszam wtedy moj "brzuch" ze nie zapewnilam normalnego domu. To co moj Ex robi juz tez tak nie boli. Nie rozmyslam o tym przynajmniej. Duzo czasu spedzam pomagajac siostrze w sklepie. Jedynie co to dobija mnie samotnosc i moja niska samoocena mimo ze wiem ze nie jestem ani glupia ani szkaradna. Tego ze nie ma przy mnie faceta przy ktorym czulabym sie bezpiecznie. Dociera tez do nnie fakt ze dla mojego Ex znaczylam mniej niz papierek na ulicy. Czuje sie wykorzystana pod kazdym wzgledem. Czuje tez powoli coraz wieksza nienawisc i obrzydzenie.
Kazda z nas musi na nowo zaczac ukladac sobie zycie i to jest trudne, przynajmniej dla mnie.

Myślę,że twój "brzuch" jest w dobrych rękach smile i zapewnisz dziecku normalny dom,szczęście i poczucie bezpieczeństwa,czyli to wszystko czego by dziecko nie miało gdybyś dalej była z jego ojcem.

581 Ostatnio edytowany przez Eiko (2017-06-05 21:24:36)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:
Eiko napisał/a:

U mnie dodanie zdjecia ze strony mojego Ex ze mna juz pozniej graniczylo z cudem. Nie wiem czy sie wstydzil czy inny był powod. 
Szczerze to nie wiem na jakim ja jestem etapie. Mineły 4 mc. Nie rozpaczam. Nie szukam informacji o nim. Mam dni kiedy rozplacze sie nad tym jak moje zycie sie potoczylo. Przepraszam wtedy moj "brzuch" ze nie zapewnilam normalnego domu. To co moj Ex robi juz tez tak nie boli. Nie rozmyslam o tym przynajmniej. Duzo czasu spedzam pomagajac siostrze w sklepie. Jedynie co to dobija mnie samotnosc i moja niska samoocena mimo ze wiem ze nie jestem ani glupia ani szkaradna. Tego ze nie ma przy mnie faceta przy ktorym czulabym sie bezpiecznie. Dociera tez do nnie fakt ze dla mojego Ex znaczylam mniej niz papierek na ulicy. Czuje sie wykorzystana pod kazdym wzgledem. Czuje tez powoli coraz wieksza nienawisc i obrzydzenie.
Kazda z nas musi na nowo zaczac ukladac sobie zycie i to jest trudne, przynajmniej dla mnie.

Myślę,że twój "brzuch" jest w dobrych rękach smile i zapewnisz dziecku normalny dom,szczęście i poczucie bezpieczeństwa,czyli to wszystko czego by dziecko nie miało gdybyś dalej była z jego ojcem.


Do mnie cały artykuł pasuje niestety.
Edyszka dziekuje. Mam nadzieje ze stane na wysokości zadania , przynajmniej bede się starać.
A co do szukania partnera zeby tylko zapomnieć o poprzednim jest bardzo nie w porzadku. Nie chciałabym byc kims takim dla kogos wiec dlaczego mialabym komus innemu to robić.

582

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Edyszka co masz na myśli ze osiągnelas dno zyciowe? Nie wiem jak to rozunieć z tego artykułu.

583 Ostatnio edytowany przez Edyszka (2017-06-05 22:50:54)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Eiko napisał/a:

Edyszka co masz na myśli ze osiągnelas dno zyciowe? Nie wiem jak to rozunieć z tego artykułu.

Pisząc że osiągnęłam dno życiowe miałam na myśli,że przez jego zachowanie i moją nieustanną walkę o ten związek,która i tak nic nie dawała wykończyłam się psychicznie.Przez to,że tak wiele stresu mnie to kosztowało stałam się wypalonym psychicznie wrakiem człowieka.Któregoś dnia z łóżka rano nie mogłam wstać tak mi się w głowie strasznie kręciło.W takim stanie już miałam organizm,tak bardzo tym wszystkim osłabiony,wykończony.Nic mnie nie cieszyło,na niczym nie mogłam się skupić i nic nie miało znaczenia.W głowie miałam tylko to,że człowiek którego tak bardzo kocham ma mnie coraz bardziej gdzieś.

584

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Eiko dziękuję za artykuł, pierwsza klasa. smile smile
W sieci jest kilka blogów prowadzonych przez kobiety które były w toksycznych związkach. Poszukaj może jeszcze coś znajdziesz dla siebie. smile
Co u mnie się zgadza z opisem związku w artykule? Przede wszystkim toksyczny ex i mój caritas 24/7. Jak już wcześniej pisałam ja w trakcie związku na głowę wejść sobie nie dałam - przez co ex nabawił się kompleksów. Ale ale ale... urobić  tez się dałam (przyjmowanie jego przeprosin po krzywych akcjach). Zrywają z nim byłam bardzo stanowcza bo nawet jak próbował wówczas przeprosić to go spławiłam  ( brawo ja smile ). A że płakałam po rozstaniu - głupia byłam. Na szczęście rozum wraca z wakacji i jest już trochę lepiej.
Co dalej: wybór nowej laski  zgadza się w 100% z tym opisanym. Słuchajcie dziewczyny: ja myślałam że jestem caritas 24/7, a ż tego co widzę to nowa jest jakimś perpetum mobile ultra nano caritasem 24/7. smile smile ona jest niczym piesek na smyczy mojego ex/ zawsze w gotowości aby być przy nim. Chociaż mam powody sądzić że już jej swoje oblicze bazyliszka pokazał smile

585

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

Z tym nie mam problemu smile Nigdy nie uznawałam zasady klin klinem i dlatego mimo,że od rozstania już miałam 3 propozycje spotkania,to każdemu z tych facetów odmówiłam.Nie mam głowy teraz do wchodzenia w kolejne relacje damsko - męskie.Zrobiłabym krzywdę albo sobie,albo komuś.

Edyszka, mnie się wydaje że takie wyjście z facetem na kawę czy spacer i porozmawianie to nie do końca klin. Nie ma w tym nic złego, że poznajesz ludzi. Możesz za to dostrzec w nich coś czego nie miał Twój ex i tylko utwierdzić się że aż taki mega fajny on nie był. Wiadomo, każdy ma swoje tempo wychodzenia z tego, jedne mogą po miesiącu, inne potrzebują pół roku.
Do tego wydaje mi się, że pomaga to też w jakimś stopniu odbudować naszą pewność siebie i samoocenę. Bo to że ex nas zostawił nie znaczy że dla każdego jesteśmy brzydkie i beznadziejne tak jak się nam wydaje.
Wiadomo, że nie chodzi mi tutaj o wskakiwanie komuś do łóżka, bo tym faktycznie można zrobić krzywdę komuś a chyba jeszcze bardziej sobie. Niestety sama się o tym przekonałam hmm No ale cóż, uczymy się na błędach.

Posty [ 521 do 585 z 5,371 ]

Strony Poprzednia 1 7 8 9 10 11 83 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024