Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Strony Poprzednia 1 79 80 81 82 83 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 5,201 do 5,265 z 5,371 ]

5,201

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Ola,ja na pierwszym roku mialam ogromne wątpliwości,czy wybrałam odpowiedni kierunek studiow. Dopiero praktyki w przedszkolu uswiadomily mi,ze to jest to,co chce robic w zyciu. Nuda i wątpliwisci na studiach to mysle normalna sprawa. Takze nie musisz mi tlumaczyc ze aby byc dopuszczonym do egzaminow trzeba zaliczyc najpierw cwiczenia,bo ja juz jestem dawno po studiach..
Nie pozostaje ci nic innego,jak zacisnąć pośladki i zrobic te wszystkie projekty,nikt tego za ciebie nie zrobi. Po rozstaniu nigdy nie jest lekko,wiadomo. Ale nikt nie bedzie patrzyl na to,ze cierpialas,bo odszedl od ciebie facet. A szkoda marnowac studia przez byłego.

@ Simon,takie osoby roznia sie od siebie tym,ze jedna jest za dobra a druga troskliwa haha big_smile big_smile. Sorki za żarcik. Co to w ogole za pytanie..pewnie sie ciagle zastanawiasz,czy ty popelniles jakis błąd,ze ta babka odeszla..tyle osob juz ci tu tlumaczylo,zebys takie pytania porzucil,a ty caly czas krecisz sie wokół nich..po co? Co ci to daje,poza tym,ze stoisz w miejscu i drapiesz sie po glowie zastanawiając sie,czy nie byles dla niej za dobry bo ją odwiozles do domu po imprezie..w zwiazku mozna byc albo dobrym dla partnera,albo mozna byc chamem..skoro byles dla niej dobry i troskliwy to tylko dobrze o tobie swiadczy,a ona tego nie docenila. Przestan w koncu to analizowac,naprawde. Teraz nic ci to nie da. Twoj zwiazek sie skonczyl i tyle..trzeba zyc dalej. Ja nie przecze,ze tez mi przez glowe przelatywaly takie mysli,ze moze to ja cos zrobilam nie tak..kazda osoba,ktora jest odrzucona zadaje sobie takie pytania. Ale w koncu trzeba je od siebie osdunąć i zacząc myslec o tym,zeby sie podniesc po rozstaniu,a nie zastanawiac sie w kolko nad tym samym..

Zobacz podobne tematy :

5,202

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
kamcia5556 napisał/a:

Takze nie musisz mi tlumaczyc ze aby byc dopuszczonym do egzaminow trzeba zaliczyc najpierw cwiczenia,bo ja juz jestem dawno po studiach..

Chodziło mi bardziej o podkreślenie, że jestem tak w tyle, że moim problemem nie jest sesja, fajnie byłoby być do tych egzaminów w ogóle dopuszczoną big_smile
Rozmawiałam dzisiaj z rodzicami o tym. Złość, rozpacz, ale chociaż mam to już za sobą, wiedzą, czego się spodziewać i nie będzie niespodzianki. Fajnie byłoby nadrobić, tylko, że z niektórych ćwiczeń nie umiem zrobić nic, nawet zacząć. Mam przedmioty informatyczne, z których jestem beznadziejna, nie umiem nawet odpowiednio zainstalować i wypakować wszystkiego, co potrzebne, a co tu mówić o wykonaniu pracy. Rozpisywanie się na tematy naukowe też mi nie idzie (a z moich wyżaleń dałoby się napisać całą sagę big_smile), ni  ścisłowiec, humanista też żaden ze mnie big_smile Zawsze jedyne co mi wychodziło to to, czego inni nienawidzili - wkuwanie. Sucha teoria, ewentualnie z jakimiś elementami logiki i wiedzy z życia, to mi pasowało najbardziej. Zazdroszczę znajomym na innych kierunkach, którzy ciągle muszą się uczyć. Ja nauki poza sesją nie mam prawie wcale, tylko z trzech przedmiotów trochę, reszta to sama praktyka, denne zadania. Wiele rzeczy myślałam idąc na studia, ale że uwalą mnie prace domowe to się nie spodziewałam big_smile
Jeszcze dzisiaj spróbuję jakoś walczyć dla spokoju sumienia, ale z połowy dosłownie nawet nie wiem od czego zacząć. Może jednak warto byłoby podwyższyć maturę, a nóż się uda wcisnąć chociaż z rezerwy na to co chciałam..

5,203

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

No to nie pozostaje mi nic innego,jak zyczyc ci powodzenia smile niestety w zaden inny sposob nie moge ci pomóc. Czesto jest tak,ze dostaje sie jeszcze szanse na poprawe oceny z cwiczen,wiec jak nie daj boze cos nie pojdzie,to mozna probowac to poprawic,chociaz nie wiem jak jest u ciebie na uczelni.

5,204

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Dlatego ja nie poszłam na studia big_smile  olu z tego co piszesz odnosze wrazenie ze jestes w stanie to zrobic tylko troszku panikujesz .. Ja wierze ze ci się uda smile

5,205

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Staram się nie myśleć o tym i nie drążyć ale czasem mam wrażenie ze ten zwiazek rozpadł się przeze mnie, a takiego poczucia nie chciałbym mieć.

5,206

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Simon wyobraź sobie, że ktoś Tobą potrząsa. Teraz. Tak, to ja. Związek NIGDY nie rozpada się z winy jednej osoby. ZAWSZE wina jest w jakiś sposób obustronna. Bo coś nie pykło. Coś nie spasowało. Coś nie grało.
Daj sobie chłopie spokój i zacznij korzystać z rad, które dostajesz i dostałeś. Bo Ty się taplasz we własnym bagienku i tak Ci w nim dobrze, że ani trochę nie masz ochoty na wyjście. To jak chcesz to się taplaj, ale nie oczekuj rad.
A jeżeli chcesz wyjść to przestań tak kompulsywnie o tym myśleć. Ona Cię nie kochała. Ona olała. Starałeś się, nie wyszło. Będzie następna. Prawda jest taka, że trzeba było się rozstać przy pierwszej okazji, kiedy widzieliście, że coś nie gra. Wy na siłę w tym tkwiliście, zamiast pomyśleć logicznie, że z tego nic nie będzie. Bo taka jest prawda. Jak ludzie się nie dogadują, to NIC nie będzie. Jedno, wielkie zero. I dlatego zamiast bezsensownie w czymś trwać w imię "bo zostanę sam i żadna inna mnie nie pokocha" warto wyjść z beznadziejnego związku i poczekać na ten najlepszy, który czeka za kilkoma rogami.

5,207

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Lady Loka, przez ostatnie 5-6 miesięcy związku nie mam sobie za dużo do zarzucenia, starałem się, nie byłem zazdrosny, zaczynam wyciągać rzeczy z dalszej przeszłości co chyba jest kompletnie bez sensu, gdzieś w głębi wydaje mi się że to nie mógł być powód rozstania. Ciężko sobie wyobrazić jak spędzę najbliższe wakacje bez niej

5,208

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Simon, zimę mamy, a ty myślisz o tym jak lato bez niej spędzisz... Myślisz o tym co było, myślisz o tym jak to będzie bez niej, a pomijasz "tu i teraz", skupienie się na tym co jest, zakceptowanie stanu rzeczy i zaczęcie leczenia swojej głowy i serca z tej dziewczyny. Jęczysz, jęczysz, jęczysz i jeszcze raz jęczysz i nie jest to jęk osoby, którą boli, ale bierze się za bary z tym bólem i czołga do przodu, tylko jęk kogoś, kto stoi w miejscu, rozmyśla i topi się w bagnie.

5,209

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

To jest jakaś katastrofa. Od wczoraj wkoło ryczę, jakby ktoś otworzył puszkę pandory.. Czytam i myślę "po co mi to?", szukam i nie mogę znaleźć konkretnych informacji, głupiego tematu nawet nie mogę wybrać, a co tu mówić o wykonaniu. Nie potrafię nic z tego wyciągnąć. Nie jestem na trudnym kierunku, a to wszystko mnie przerasta.. A na samą myśl o powrocie tam za dwa dni dostaję skrętu kiszek i znowu ryczę. Znajomi, którym tak naprawdę nie zależy. Rodzina daleko. Tłumy na ulicach, każdy patrzy tylko przed siebie. W metrze wszyscy nosy w telefonach. To jest stolica osamotnienia.. Codziennie powrót do tego pustego pokoju, i znowu samotność. Od początku studiów poza zajęciami tylko raz wyszłam się przejść z koleżanką z kierunku. Kilka razy jakieś posiadówy z kolegami spoza.  Gdzie to cudowne studenckie życie? Gdyby to chociaż było to co chciałam na pierwszym miejscu, ale wybrałam sobie masakrycznie oblegany kierunek, 24 os na miejsce. Robię te prace (czyt. tylko przeglądam tępo strony internetowe i nic mi nie pasuje) i sama nie wiem, czy chcę w ogóle je zaliczyć, już nic nie wiem sad

5,210

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Kamis jaką decyzje podjęłaś co do nowej pracy?

Ola im bardziej będziesz się nakręcać tym mniejsze szanse, że cokolwiek z tej wymaganej wiedzy przyswoisz. W tak wielkim stresie i przy tylu czarnych scenariuszach Twój mózg nie ma szansy zadziałać. Pewnie nie takiego spostrzeżenia oczekujesz, ale to jak wyglada nasze życie towarzyskie zależy przede wszystkim on nas- czy jesteśmy otwartymi osobami, czy coś inicjujeny, gdzieś wychodzimy, zapoznajemy ludzi itp .. manna z nieba nie spada.

Simon zgadzam się z dziewczynami - jęczysz, jęczysz i ... jęczysz. Każda osoba tutaj obecna przeżyła rozstanie, każdą to w jakimś stopniu złamało, ale życie nie kończy się na 1 partnerze, szczególnie w tak młodym wieku. Tak jak ostatnio ktoś pisał, że te rozstania są czasem poerwszą poważną lekcją życia. Przyjmij ją na klatę. Rozpamiętywanie non stop nigdy nikomu nie sprzyja ...

5,211

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Simon, czasami po prostu nie wychodzi. Mój były przez jakiś czas był w stosunku do mnie super, a ja i tak byłam nieszczęśliwa w tym związku, ale głupia się męczyłam twierdząc, że nie chcę być sama i nikogo innego nie będzie.
I to było najgorsze, co sobie zrobiłam w życiu.

5,212

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Lady Loka, skoro był dobry to czemu nieszczęśliwa?

5,213

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Po prostu. Nie pasowaliśmy do siebie. Mieliśmy rozbieżne pragnienia życiowe, całkiem inne cele i ambicje i chociaż próbowaliśmy i się staraliśmy, to po prostu było coraz gorzej. Pod koniec on się wkurzał, ja płakałam, dobrze, że to się skończyło.
Samo staranie się nic nie da, jeżeli to nie jest "ta" osoba. I "tych" osób jest więcej niż jedna na całe życie. Po prostu ktoś, kto do nas bardziej pasuje. Z kim dobrze się żyje.

Może to banalny przykład, ale teraz po świętach byłam u mojego chłopaka w rodzinnym mieście, 8h pociągiem od mojego. I pierwszego dnia robiliśmy sobie śniadanie. Znaczy on robił, a ja się ogarniałam i zeszłam w sumie całkiem na gotowe big_smile ale to nieważne. Siedzieliśmy sobie tak w dwójkę i mieliśmy rozkrojone trzy bułki. I jak już każdy zjadł po jednej i została ostatnia, to trzeba było się podzielić. I po chwili rozmowy okazało się, że dla nas podzielenie się taką bułką nie jest żadnym problemem, bo ja wolę jeść górną połówkę, a on woli dolną. Banał? Tak. Ale ja co chwilę znajduję takie drobnostki, które mi pokazują, że to jest mężczyzna, który do mnie pasuje. Mogłabym stworzyć całą listę takich rzeczy. One są drobne, ale drobne składa się na całokształt.

Wcześniej byłam w związku po to, żeby kogoś mieć. Wstawałam ze świadomością, że kogoś mam, ale nie miałam potrzeby większego kontaktu z nim niż jakieś 1-2x na tydzień i to max kilka godzin, bo towarzystwo mojego byłego mnie strasznie męczyło.
Z obecnym spędzamy ze sobą dużo czasu, widzimy się codziennie chociaż na chwilkę, a mimo to miałam straszne obawy jadąc do niego i wiedząc, że przez 5 dni będziemy ze sobą praktycznie non-stop. Bezpodstawne obawy, bo zleciało tak szybko, że nawet nie zauważyłam, a jedyny wniosek jaki z tego wyciągnęliśmy to ten, że jak obronię magisterkę w czerwcu i zacznę pracować, to zamieszkamy razem od razu (poprzednie plany zakładały odczekanie 1-2 lat:D). I żeby nie było bluszczowo, to nie przeżywam każdej przerwy, jak jedzie do rodziny na kilka dni, nie mam takiego parcia na to, że musi być cały czas koło mnie, bo inaczej nie dam sobie rady w życiu, ale po prostu jest mi z nim na tyle dobrze, że nawet jak robimy różne rzeczy w tym samym miejscu, to jest mi lepiej smile no i lubimy jeść te same rzeczy, więc w praktyce prawie codziennie coś razem gotujemy.

Simon, przestań przeżywać tamtą smile serio. Daj sobie czas, ale idź do przodu. Skoro się sypnęło, to nie było to. Wiem, że teraz jest w Tobie pewnie milion obaw, strach i lęk, ale to minie. Powoli, ale minie. Ja pracuję bardzo mocno nad swoim lękiem przed odrzuceniem. Czasami mam takie dni, które są dla mnie straszną walką, czasami mam tak, że podświadomie oczekuję, że wszystko się sypnie, bo przecież jest tak dobrze, że tak nie może być. I wiem, że to, co we mnie siedzi jest pozostałością po poprzednich związkach, w których byłam tylko dlatego, że bałam się samotności. Dlatego uważam, że nie warto być z kimś na siłę. Nie wychodzi, to trzeba iść dalej. Im bardziej walczy się reanimując trupa, tym ciężej potem znosi się to odrzucenie i tym większe są potem konsekwencje tego w nas.

5,214

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Dzięki Wam jakos z tego wyjdę, uważacie ze jeśli byłaby to 'ta jedyna' to mimo wszystko by to przetrwało?

5,215

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
aLeja napisał/a:

Pewnie nie takiego spostrzeżenia oczekujesz, ale to jak wyglada nasze życie towarzyskie zależy przede wszystkim on nas- czy jesteśmy otwartymi osobami, czy coś icjujeny, gdzieś wychodzimy, zapoznajemy ludzi itp .. manna z nieba nie spada.

To nie jest tak, bo jestem właśnie bardzo otwarta, wkoło rozmawiam z kimś innym, ponoć sprawiam wrażenie towarzyskiej i wesołej. Nie mam oporów przed zaczepianiem nowych osób, sama często zaczynam rozmowy. Wiem, że wieczorem znowu będę sama i chcę uciec od tej samotności zawracając głowę komukolwiek, boję się, że może się nawet czasem narzucam. Z drugiej strony zagadując kilkanaście osób dziennie nie miałam okazji stworzyć swojej grupy, z którą możnaby się trzymać. Zrzyłam się z jedną dziewczyną i trzymam niby z kilkoma jeszcze osobami, ale i tak nie czuję się do końca swobodnie, pewna jak starych znajomych. Atmosfera na wydziale jest niby bardzo dobra, ale brakuje mi takich prawdziwie bliskich relacji. Chyba zarwę dziś pół nocy, żeby zrobić cokolwiek..

5,216

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Simon56 napisał/a:

Dzięki Wam jakos z tego wyjdę, uważacie ze jeśli byłaby to 'ta jedyna' to mimo wszystko by to przetrwało?

Ale to nie była "ta jedyna". Pora się otrząsnąć. Przyjmujesz nasze argumenty, a potem wracasz do swojego bagienka.

5,217

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Ola skoro jak twierdzisz zagadujesz kilkanaście osób dziennie, jesteś otwarta i chętna na spędzanie czasu razem to trudno mi uwierzyć, że nikt z tych osób jeśli fajnie Wam sie gada nie chciałby wyskoczyć na ciacho czy do kina... głowa do góry - udało sie ciś ogarnąć na zaliczenia?

Simon z Twoich opowieści wynika, że bardzo się różnilicie wiec myślę ze to zdecydowanie nie była ta jedyna

5,218

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Dlaczego waszym zdaniem się różniliśmy? Chce poznać wasze zdanie, chodziło tylko o imprezy?

5,219

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

O matko. Simon. Proszę Cię. Wywal z głowy takie myśli.
Nie znamy Twojego związku. I nie ma co go tutaj opisywać ze szczegółami. Różniliście się i już. Trafisz na kogoś, z kim będzie Ci lepiej to sam zrozumiesz, jak bardzo tamto było bez sensu. Ale naprawdę nie ma co tutaj roztrząsać, bo na własne życzenie leżysz obok trupa i mówisz, że się nie podniesiesz, bo nie.

5,220

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

My jedno,a ty drugie..my piszemy zebys przestal sie nad tym zastanawiac,a ty dalej swoje. Mieliscie rozne priorytety. Ona chciala sie bawic,poznawac nowych facetow i flirtowac z nimi a ty chciales zaczac tworzyc powazny zwiazek,a przynajmniej tak wynika z tego co piszesz! Czy rozniliscie sie czym wiecej? Nie wiem! Wyciagamy wnioski na podstawie tego vo nam tu napisales. Daj juz sobie z tym spokoj. Skoro sie rozstaliscie to znaczy,ze jednak nie pasowaliscie do siebie bo jak by bylo inaczej,to bylibyscie razem. Co z tego,ze np ja z moim bylym lubilismy te same rzeczy,filmy,mielismy cale mnostwo wspolnch tematow do rozmow? Ja go kochalam a on mnie nie,rzucal mi puste slowa zebym przy nim byla dopóki będe mu potrzebna,a gdy przestalam byc potrzebna to odszedl. Bo chodzi w zwiazku przede wszystkim o uczucia i o nic wiecej. Mozna sie od siebie praktycznie nie roznic,tak ja ja z moim bylym,ale jak tylko jedna strona kocha,to zwiazek nie wypali. Czy juz rozumiesz o co chodzi?

5,221 Ostatnio edytowany przez Ola19 (2018-01-06 17:40:33)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
aLeja napisał/a:

Ola skoro jak twierdzisz zagadujesz kilkanaście osób dziennie, jesteś otwarta i chętna na spędzanie czasu razem to trudno mi uwierzyć, że nikt z tych osób jeśli fajnie Wam sie gada nie chciałby wyskoczyć na ciacho czy do kina... głowa do góry - udało sie ciś ogarnąć na zaliczenia?

Teoretycznie chyba sporo osób mnie lubi, ale kiedy oni zajmowali się cementowaniem relacji z kilkoma bliższymi znajomymi ja na każdym wykładzie siadałam z kimś innym i teraz znajomych mam sporo, ale to jednak nawet nie na tyle bliskie, żeby gdzieś wyjść w większości przypadków. Pierwsze kilka tygodni zadawałam się sporo z jednym kolegą, ale on nagle zaczął doklejać się do jednej grupy, teraz jesteśmy tylko na cześć.. Koleżanka, z którą wyszłam na początku trzyma z jedną osobą, czuję wręcz barierę kiedy próbuję pogadać dłużej. Z drugiej strony jeśli widzę kogoś samego zagaduję, dwie dziewczyny otwarcie mówią, że jestem ich jedyną koleżanką.. Jest kilka osób, z którymi trzymam ciut bardziej, ale przy 90% osób czuję czasem straszną niepewność, gadam głupoty, jąkam się, ciężko nawet to opisać, ale zachowuję się dziwnie hmm To chyba nie tyle ze stresu, co z faktu, że nie znam ich za dobrze i nie mogę się otworzyć, może do mnie nie pasują, nie wiem.. Przy starych przyjaciołach zawsze byłam tą najbardziej aktywną, rozśmieszającą grupę, nie wiem, gdzie to poszło, teraz większość postrzega mnie inaczej, nie pozytywnie zakręconą jak wcześniej, a raczej nieogarniętą sad W sumie prawda, mam jakieś problemy, wkoło wywijam głupoty, świruję powoli.
Zrobiłam jeden projekt i myślę nad kolejnym, rozkminiałam jak go zrobić z godzinę, bo nie rozumiem wykresu. Teraz już chyba wiem mniej więcej o co chodzi, ale kiedy koleżanka mi to tłumaczyła nie wiedziałam totalnie, ona pisała ogólniki i tylko czepianie, że się doszukuję dziury w całym i się nie dziwi, że tak długo to zawsze robię. "Po prostu rób", taaa, tylko niech mnie ktoś zrozumie, że nie wiem jak w większości prac.. Najgorzej z przedmiotami informatycznymi, tego kompletnie nie potrafię i liczę na cud.
Przede mną jeszcze z 10 + jakieś 5 kolokwiów big_smile Naprawdę zostaje mi chyba tylko liczyć na cud big_smile

5,222

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Hejka:) aleja nowa praca? Hmm nieaktuslnr bo jsk moja szefowa sie dowedziala ze chce odejsc to dala mi podwyzke taka jak chcialam i zostaje tu gdzie jestem z kasa jaka zarabialabym tak wiec gitara:))

5,223

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Kamis,gratuluję podwyżki smile smile

5,224

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

@Simon56
Oj grzebiesz w tym grzebiesz. Wiesz tak sobie myślę, że to co robisz można porównać do sytuacji, kiedy zachorujesz na coś. Zamiast zacząć się leczyć to Ty stoisz w miejscu i zastanawiasz się czemu jesteś chory. Z takim podejściem nie wyzdrowiejesz nigdy bo dalej będziesz stał w tym samym miejscu. Zastanawiam się kiedy to zrozumiesz?

@kamis89 również dołączam się do gratulacji smile


U mnie ostatnie 1,5 tyg to czas absurdów. W tak krótkim czasie miałem najgorszy okres podczas tych 2,5 miesiąca od rozstania a później przyszedł najbardziej pozytywny i póki co się utrzymuje. Chyba pierwszy raz od początku mogę powiedzieć sobie do lustra, że nie poszedłbym już za nią gdyby tego chciała. Miałem dużo czasu na przemyślenia, zaczynam myśleć coraz bardziej pozytywnie. Chciałbym odzyskać siebie i czuję, że jakaś cząstka już wróciła więc staram się iść za ciosem smile Oby tak dalej ! Miłego dnia życzę wszystkim smile

5,225

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

kamis, super sytuacja z podwyżką smile będzie okazja do kupna tych nowych szpilek wink nauczysz się w nich śmigać raz dwa. Małe sukcesiki smakuja wybornie smile

Mari0, a byłeś u lekarza? czyżby wizyta podziałała jak kopniak ?

5,226

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
qaqa napisał/a:

Mari0, a byłeś u lekarza? czyżby wizyta podziałała jak kopniak ?

Nie byłem. Odwołali mi wizytę, lekarz chory. Typowy bulshit tutaj w UK.. lekarz ma mało wizyt na dany dzien więc odwołuje bo po co przychodzic do 1 czy 2 osob?  tongue
P.S Sprawdź póżniej maila smile

5,227

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Staram się nie myśleć o tym i wieczorami nawet mi to wychodzi, najgorsze są jednak poranki, mam wtedy straszne poczucie pustki.

5,228

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Simon56 napisał/a:

Staram się nie myśleć o tym i wieczorami nawet mi to wychodzi, najgorsze są jednak poranki, mam wtedy straszne poczucie pustki.

Norma. Chyba, kazdy po rozstaniu przechodzil przez to samo. U mnie tez jest podobnie, musi minac troche czasu rano by zresetowac system i wskoczyc na wlasciwy tor. Moze zajmij sie czyms rano? Wstan 30min i wczesniej i idz pobiegac? Zacznij czytac ksiazke? Cokolwiek przez co zlapiesz rano nawyk by o tym nie myslec.

5,229

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

A dziękuję ,  dziękuję smile  Może się na te szpilki zdecyduję , o ile wcześniej się w nich nie zabije smile

5,230

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Czy uważacie że powinno się utrzymywać kontakt z była? Osobiście brakuje mi jej ale nie wiem czy jest jakikolwiek sens

5,231

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Simon56 napisał/a:

Czy uważacie że powinno się utrzymywać kontakt z była? Osobiście brakuje mi jej ale nie wiem czy jest jakikolwiek sens

Nie powinno sie. Nie ma sensu.

5,232

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Dlaczego?

5,233

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

ach, chłopaku, masz Ty ten wyskok wink cisza, cisza i bum, pytanie o sens brużdżenia sobie w życiu.
Czytaj forum, wybierz kilka tematów które pasują najbardziej do twojego przypadku i czytaj, jak ludzie z biegiem czasu zmieniają swoje myślenie. Nie zmieni to twojego myślenia od razu, ale chociaż zbaczysz że po jakimś czasie można zacząć trzeźwo myśleć, że pomimo tego że każdy związek był inny i każdego rozstanie było inne, to mimo wszystko przechodzi się podobne fazy, etapy czy zachowania. Może uświadomisz sobie, że czasem z odrobiną pracy własnej można się z czymś pogodzić i zacząć znów normalnie żyć.
Polecam "chłodne rozstania", bardzo fajny wątek. Tam fajnie piszą jak się nie obwiniać i trochę zmienić swoje myślenie. Że jak cierpisz po rozstaniu, to głaszcz siebie, bo to Ciebie poturbowało, a nie nadal siedź i się zastanawiaj co jeszcze mogłeś zrobić żeby zadowolić tę drugą stronę. Naprawdę Simon, nie ominiesz swojego stanu i miliona pytań (na które i tak nikt nie da Ci odpowiedzi wink albo nie uzyskasz odpowiedzi takiej jakbyś chciał i będziesz wyskakiwać z kolejnymi pytaniami wink ), ale weźże chłopie zrób wszystko żeby to sobie ulżyć a nie drążysz tunel do Chin.
Co do twojego pytania powyżej - nie utrzymuje się kontaktu z byłym bo to najzdrowsze i najlepsze co można DLA SIEBIE zrobić. Kochasz nadal tego kogoś kto cię zostawił, myślisz, analizujesz, wspominasz, idealizujesz. Normalne. Ale zaufaj, że lepiej robić to na odległość. Jasne, za kilka miesięcy czy tam za jeszcze dłuższy czas, jak emocje ostygną, uczucia wygasną lub ulegną zmianie, pogodzisz się z sytuacją, to może i można utrzymywać kontakt. Ale na świeżo to ratuj się kto może. No chyba że stać Cię na szarpanie się, huśtawki nastrojów, bo napisała uśmiechniętą mordkę w smsie, i to znaczy że do siebie wrócicie i inne takie historie. Ale wydaje mi się, że nikogo po bolesnym rozstaniu nie stać na wydawanie "siebie" do tego stopnia.  Powodzenia smile

5,234

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Nie ma sensu utrzymywać kontaktu z byłą, bo dopóki siedzisz w miejscu "ja ją kocham i tak mi jej brakuje" to utrzymując ten kontakt zostaniesz w tym miejscu przez resztę życia. Potrzebujesz teraz się odciąć, wyzdrowieć. Jak po 2 latach ją spotkasz to będzie Ci to już wisiało i wtedy możesz sobie kontakt utrzymywać. Teraz to tylko się pogrążysz, bo będziesz ją wspominał i wspominał i wspominał.

Hej Qaqa smile

5,235

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

A co jak ma się dziecko? Jak przetrwać takie kontakty gdy było się z kimś 12 lat?

5,236

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Markotny,no i to wlasnie jest prawdziwy problem..bo my tu nie raz pisałyśmy,ze aby zacząć sie leczyć z byłych partnerow,trzeba urwać z nimi całkowicie kontakt. A tobie sie to nie uda,bo jednak jest dziecko i czasem bedziesz bylą widywał. Jesteś w trudnej sytuacji,przyznaję. Musisz po prostu powtarzac sobie,ze jedziesz po dziecko a nie do niej,jak najmniej z nią rozmawiać. Zaczniesz powoli oswajac sie z tym,ze tak teraz wyglądaja wasze kontakty i ze łaczy was dziecko i nic wiecej,ale na to potrzeba czasu..Jak mi przyjdzie do głowy jakaś mądrzejsza rada,to napisze. Trzymam za ciebie kciuki.

5,237

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Markotny napisał/a:

A co jak ma się dziecko? Jak przetrwać takie kontakty gdy było się z kimś 12 lat?

Trzeba zagryźć zęby i ograniczyć się do rozmów o dziecku.

5,238

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Powiem wam że odkąd staram się o tym nie myśleć czuje się lepiej. Mimo wszystko czasem mam takie stany że mi jej brakuje, że może gdybym zrobił coś inaczej... Teraz coś takiego mnie dopadło dlatego do was o tym piszę

5,239

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Cześć misie! smile Dawno mnie tu nie było, ale czytam Was na bieżąco:) Nie pisałam nic bo jakiś tam względny spokój u mnie, dzisiaj trochę gorzej bo cholera mi się śnił,  co już dawno nie miało miejsca i mi to zaburzyło trochę ten spokój, ale no wiadomo trzeba się liczyć z dołami jeszcze... Za parę tyg stuknie 5 miesięcy, jestem już w innym miejscu niż jeszcze np w listopadzie gdzie była czarna rozpacz, płacz i inne beznadziejne sprawy.

Zbieram się jakoś poooooowowli do kupy;)

Dopinguję wszystkich, trzymam kciuki i buziaki przesyłam:*

5,240

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Współczuję wam wszystkich tych przeżyć. Ja ze swoim byłam od stycznia zeszłego roku. Pracowałam w Holandii on tu w Polsce. Gdy wracałam na urlop było cudownie, prawie idealnie. W październiku dowiedziałam się , że jestem w ciąży, było trochę obaw jak sobie damy radę, ale wiedzieliśmy, przynajmniej ja to czułam jak bardzo jestem szczęśliwa z tego powodu. Pod koniec listopada dowiedziałam się na badaniu, że dziecko nie żyje byłam wtedy w 10tc. Załamałam się, oboje się załamaliśmy. Ja to pamiętam tak, mój chłopak, facet 33 letni, odsunął się ode mnie, nie okazywał wsparcia, nie przytulał, nie pocieszał. Ja rano budząc się i słysząc jak wychodzi do pracy, pragnęłam, aby mnie przytulił jak kiedyś, pocałował na do widzenia. On to przeżywał inaczej, ale on też miał swój świat, dużo grał na konsolach, bardzo dużo, często powtarzał, że z tego nie zrezygnuje, jego seriale, które go na dobre wciągnęły. Widząc to, po prostu nie potrafiłam udźwignąć tego. Potrzebowałam, pocieszenia. Kocham go nadal, ale ostatniej nocy i ranka nie zapomnę. Gdy wychodził rano do pracy wstałam podeszłam do niego i poprosiłam, żeby poświęcił mi chwilę, aby mnie przytulił, tylko tego chciałam. Zrobił to szybko twierdząc, że śpieszy mu się do pracy. Wybuchnęłam płaczem. Po wyjściu, spakowałam swoje rzeczy i wróciłam do rodziców. Tam mogłam się wypłakać, wyżalić. Ale już następnego dnia pojechałam do niego. Przeprosiłam go, chciałam z nim porozmawiać. Nie spodziewałam się, że mógłby mnie tak potraktować. Egoistycznie, wypomnieć mi moje fochy, które jak każda w ciąży ma, stwierdził, że od dawna się nam nie układało. Znienawidził mnie tak bardzo.

5,241 Ostatnio edytowany przez kamcia5556 (2018-01-16 11:18:38)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

@Dorcik,bardzo ci wspolczuje(zwlaszcza utraty dzidziusia). A facet sie naprawde egoistycznie zachowal,ale kochana..wolałabyś,aby byl z tobą z litości lub poczucia winy? Zapewne,podobnie jak moj byly,stwierdzil ze w sumie jeszcze nie chce sie angazowac..dlatego taki sie zrobil. Nie sądze,ze nagle mu zaczely przeszkadzac niektore twoje zachowania. Musisz byc teraz silna,bo jak pewnie sama zauwazylas,lekko nie bedzie. Wazne,zeby w takiej sytuacji,mimo cierpienia,starac sie isc powolutku do przodu.
Pisz tutaj,wątek jest nieco rzadziej odwiedzany,ale zawsze ktos odpisze. Trzymaj sie,banalnie to zabrzmi,ale potrzebujesz teraz czasu,bo on naprawde leczy powolutku rany..

@Witaj Ania,dobrze,ze u ciebie lepiej smile

5,242

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

kamcia5556. Dziękuję, dużo mi dają słowa pocieszenia szkoda, że tę stratę muszą sama opłakiwać. Wbiłam sobie do głowy, że źle coś robiłam i miałam poczucie winy, dlatego ciężko mi się pozbierać, ale fakt jest taki, że w żaden sposób i żaden facet nie powinien się tak zachowywać. Idealizujemy często ich bo po prostu ich kochamy i wypieramy ich błędy, a same potem tracimy na naszej wartości. Też się trzymaj.

5,243

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

@Dorcik,chyba kazda z nas to przechodzila,przez to obwinianie siebie i idealizowanie bylego. Mnie to dosc dlugo męczyło. Niestety najtrudniej odbudowac poczucie wartosci,ale wierze,ze jest to mozliwe. Wazne,ze zaczelas juz zauwazac,ze facet nie powinien sie tak zachowywac,jestes na dobrej drodze,by go przestac idealizowac.
Poczytaj sobie ten wątek od początku,dziewczyny zamieścily tam duzo cennych rad jak sobie poradzic po rozstaniu..i pisz,zawsze mozesz liczyc na rozmowe.

5,244

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Witajcie smile Dorcik strasznie współczuje hmm/ U mnie w sumie dobrze:) skupiam się na pracy, przyjaciołach i jest lepiej niż było smile

5,245

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Hej. U mnie fatalnie, 3 miesiac stuknie jutro. Bylem u lekarza, przepisano mi antydepresanty, bronilem sie przed nimi no ale nie chce sie zagrzebac w tym jeszcze glebiej. Ogolnie lipa bo myslalem, ze sie poprawia a tu bum..
Teraz musze czekac pare tygodni az zaczna dzialac bo poki co wszystkie mozliwe skutki uboczne, ktore wyczytalem z ulotki :-)
Mam nadzieje, ze u Was lepiej ;-)

5,246 Ostatnio edytowany przez Ola19 (2018-01-19 01:42:16)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Dorcik89 współczuję Ci, taka strata musi boleć, jeszcze ten facet.. Zerwaliście czy tylko się pokłóciliście? On może też nie poskładał się jeszcze. Jednak skup się teraz na sobie i walcz. Trzymaj się jakoś!
A ja czuję się beznadziejnie, ale nie przez byłego. Przez problemy na studiach nie mam nawet czasu o nim myśleć. To jest spory plus, takie szczęście w nieszczęściu.
Moja sytuacja jest ciężka, delikatnie mówiąc. Mam wrażenie, że jeśli mi się uda zaliczyć, to z każdej sytuacji można wyjść. Nadrobiłam trochę projektów, ale wciąż mam masę do oddania. Nie potrafię nauczyć się tak jak trzeba, dostaję co najwyżej tróje, z których w większości przypadków się nawet cieszę. Nisko upadłam.. Dzisiaj miałam kolokwium z nieszczęsnej kartografii. Jeszcze wczoraj umiałam, zmieniła trochę polecenie - nic. Brakowało tak wiele punktów, a ja nie zrobiłam nawet na 1 jak sądzę. Tydzień temu 1,5 godziny starałam się nie płakać bo na przygotowaniu nie umiałam również, teraz tylko co chwilę ocierałam łzy, straszny wstyd przed grupą. A nikt z siedzących obok nawet się nie przejął. To bardzo smutne. Zarówno tydzień temu jak i teraz pobiegłam tylko do łazienki. Jestem załamana.
A moi znajomi? Starzy mają mnie gdzieś, jedna osoba spytała, kolega, jak u mnie. Napisałam, że tylko jeszcze gorzej, i nie udało się nie ryczeć. Odpowiedział jednym słowem. Potem, że woli pocieszać na żywo bo takie pisanie nic nie daje. Przyjaciółki odczytywały i nie odpisała żadna. Tydzień temu w identycznej niemal sytuacji również. Cisza. Chyba zrobię rewizję znajomych, nie potrzebuję raczej tych fałszywych. Jest jednak dodatkowy plus. Bo tutaj mam nowych ludzi, którzy albo świetnie udają, albo naprawdę im na mnie zależy. Poznałam przyjaciółkę, którą obchodzi moja sytuacja bardziej niż mnie samą. Pyta kilka razy dziennie, zagania do roboty, martwi się, pomaga we wszystkim, nawet wczoraj to ona kazała mi przyjechać, żeby wytłumaczyć tą nieszczęsną pracę. Umiałam, ale zacięłam się na początku. Kilka osób mnie pociesza, inne też proponują pomoc. Wyszło jak wyszło, ale mimo to cieszę się strasznie, że ktoś tak się o mnie stara, kogoś więcej obchodzę. Nie zasługuję na tak oddanych ludzi przy swoim boku, jestem bardzo wdzięczna i każdemu takich życzę smile

5,247

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Ola19. Po ostatnim spotkaniu z nim powiedział mi , że mam o nim zapomnieć, że ma dość, że chce spokoju. Od 6 tygodni nie utrzymujemy kontaktu. Też jestem z tym sama. ja się z nim nie pokłóciłam po prostu oddalił się ode mnie. Nie miał nawet odwagi spojrzeć mi w oczy, porozmawiać, z poczuciem winy zostawił mnie. Bardzo Ci współczuję. Wiem co to znaczy nie dawać sobie rady w codziennych zajęciach, pracy. A co do znajomych zgadzam się z Tobą w 100 procentach. Byli przez chwilę. Nie będę Ci mówiła, że musisz sobie z tym poradzić bo nie da się nie myśleć, ale wiedz, że nie można dać się wpędzić w depresję, czy też zmarnować sobie życie przez osobę, która nie była tego warta. Dasz radę. Życzę powodzenia i dużo szczęścia.

5,248

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

U mnie lepiej, miewam dołki, jednak cieszę się że mogę skupić się na nauce i siłowni która stała się chyba moim motorem napędowym. Zrozumiałem że ciężko jest zbudować związek z osobą która ma odmienne priorytety. Zastanowiłem się co by było gdyby ona nie zdecydowala się na taki krok. Możliwe że tkwilbym w tym związku niewiadomo ile będąc nieszczęśliwy. Zerowy kontakt z nią również przyniósł efekty. Czasem pojawiają się myśli, czy to moja wina, czy byłem za dobry ale staram się je odpychać. Dodam że jestem również w trakcie terapii

5,249

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Witajcie . Ja widzę , że tu cicho , głucho  , nikt już wsparcia nie potrzebuje , wszyscy śzczęśliwi smile))

U mnie wszystko w porządku , zdarzyło się w moim życiu coś , o czym nie chciałabym pisać tu na forum , ale ktora sprawiła , że mam w sobie wewnętrzny spokój i mogę zająć się swoim życiem i próbować iść dalej  . Rok zacząl się jak wiecie podwyżką w pracy więc nie najgorzej .  Zastanawiam się nawet na założeniu konta na portalu randkowym , ale nie postawnowiłam . Najważniejsze jest to , że czuje , że wszystko jest na swoim miejscu i jest tak jak być powinno smile

5,250

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Hej Kamis,to dobrze,ze u ciebie zaczelo sie ukladac. Byle do przodu smile smile Trzymaj sie zatem i oby bylo jeszcze lepiej smile

5,251

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

@Mario, też biorę leki i poprawa była po tygodniu.
Ogólnie myślałem że u mnie było już dobrze, jednak dzisiaj wstałem i jest masakra. Strasznie mi jej brakuje, mimo wszystko była przy mnie, mam lęk że nikogo takiego nie znajdę.

5,252

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Znajdziesz lepszą:)

5,253

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Chciałbym żeby tak było, staram się tak myśleć, są dni naprawdę bardzo pozytywne ale czasem są jeszcze gorsze momenty. Jestem ciekawy kiedy ona stanie się dla mnie całkowicie obojętna

5,254

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

@Lady loka, skąd masz pewność że znajdę inna, lepsza? wink

5,255

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Bo skoro z tamtą nie wyszło to na 100% pojawi się jakaś kolejna smile
warunkiem jest tylko to, że się wyleczysz z poprzedniej i zrobisz miejsce dla nowej osoby.

Potwierdzam na własnym przykładzie tongue
11 miesięcy po rozstaniu, 3 miesiące z nowym facetem.

5,256

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Sesja w rozkwicie, za mną na razie dwa zaliczenia i egzaminy. Pierwszy to w połowie wiedza logiczna i LO, więc poszło. Drugi był jednym z dwóch, przed którymi bałam się najbardziej, przedmiot filozoficzny o niczym, gdzie definicje pojęć można by zamienić miejscami i nie byłoby widać różnicy. W dodatku nawet w abcd pierdoły na zasadzie "podaj autora książki" i dziwaczne otwarte. W dodatku w rozpisce 2h, dostaliśmy 45 minut i nawet sprawdzić się nie udało. Wszyscy wściekli, więc powiedziała, że oceni łagodniej. Mimo, że byłam w 100% pewna, że nie zdam nawet przy obniżonym progu jakimś cudem mam... 4! Bardzo się zdziwiłam, chyba robiła wyliczankę. Przede mną maraton, do środy codziennie po jednym, a ja nie potrafię się zebrać do nauki na najtrudniejszy poniedziałkowy roll

5,257

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Hej Ola19. Dobrze, że choć w pewnym stopniu, ale dajesz sobie radę. Powodzenia w dalszej nauce  życzę i myślenia mnie choć wiem, że nie da się.

5,258

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Ola19, jasne dziewczyno, że ogarniesz sesję. Facet facetem, boli i boli  - ok, wszystko zrozumiałe. Ale jak widać, świat się nie zatrzymał, są rzeczy do zrobienia, rzeczywistość się dzieje w każdej minucie smile A w siebie inwestować zawsze warto, bo nawet jak opuści nas "miłość życia" to super mieć po jakimś czasie, że zostałaś Ty, może sama, ale za to jaka fajna, "doinwestowana" i tylko zostało otrzepać kolanka i ruszać dalej w świat. Będę trzymać kciuki, żeby sesja poszła dobrze. A nawet jak będziesz mieć poprawkę to nie jest to koniec świata smile Powodzenia

Załogo! co u Was? Jak się czujecie? co się u Was dzieje?
Czy zagląda tu ktoś ze starej ekipy? Edyszka, emczii? Taka jestem ciekawa co u Was słychać smile Skrobnijcie coś smile

5,259

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

dorcik89, qaqa - dziękuję, a jak u was?:) Baaaaardzo często myślę, ale kurczę.. co ja w sumie mogę zrobić? No nic, przecież nie będę za kolesiem biegać, tym bardziej by mnie znienawidził. Pisaliśmy 12.12 ostatnio, nie mogłam się wtedy powstrzymać, bo rok wcześniej tego dnia przyjechał do mnie ostatni raz przed kilkumiesięcznym zerwaniem znajomości. Był jednak niezbyt miły później, moja godność po tym wydarzeniu wróciła na miejsce, ciekawe na jak długo, ale na razie jeszcze się trzyma wink Ostatni "kontakt" mieliśmy ponad dwa tygodnie temu, ale to tylko ankietę do wypełnienia związaną z moim projektem mu wysłałam, wcześniej życzenia na święta (trochę korciło, żeby wysłać mu na sylwester też, ale tamte obejmowały przyszły rok i stwierdziłam, że jak będzie chcieć to to sam zrobi teraz, nic smile). Na urodziny też cisza, heh. W końcu w ostatniej "kłótni" jak chciał się mnie już pozbyć pisał, że mam się nie czepiać, że nie pamięta dat, kiedy się poznaliśmy, kiedy urodziny, nie rozpamiętywać wcale. Pff, dobry książę.
Za to dostałam dużo życzeń, koleżanka dała mi prezent przed wykładem. Najbliżsi udawali, że nie pamiętali, ale przyjechali ze z prezentem i byliśmy u mnie ucząc się i pijąc wino big_smile Zawsze dostawałam dużo prezentów, od rodziców, od reszty sms i tyle. A ostatnio dostaję drobiazgi, w postaci produktów na świętowanie, ale doceniam to o wiele bardziej, że otrzymuję czas przede wszystkim. Szkoda trochę, że z tamtą ekipą tak ostatnio wszystko się psuje, chociaż dziewczyny niby pytają o spotkanie, ale t nie to, co kiedyś, prawie nie rozmawiamy..
A co do sesji, no ja liczę, że się jakoś uda. Jak na razie z ćwiczeń mam jednak jeden warunek, jedynym ratunkiem byłoby oddanie prawidłowo zrobionych zaległych ćwiczeń za pierwszym razem, ale u niej to niemożliwe, poprawiać można w nieskończoność, nic jej nie pasuje. Jeśli jednak by wyszło, mogłabym przystąpić do poprawkowego kolokwium w piątek, ale czasu na nadrobienie i naukę do tego brak, egzaminy, w dodatku mój dziadek jest w szpitalu i coraz gorzej z nim sad Za dużo tego wszystkiego, ehh.

5,260

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Dobrze, że masz czym głowę zająć smile ja od dwóch miesięcy nie widziałam byłego a trzeci tydzień jestem w Holandii. Cieszę się, że tutaj jestem. Też dużo myślę w sumie codziennie o tym co było, ale powoli godzę się z tym. Ciężko mi, ale mam coraz to inne plany. Zaplanowane wakacje, sama bo sama, ale nie mogę się ich doczekać, zmiana samochodu, dużo pracuję, więc chciałabym w końcu coś dla siebie zrobić, zacząć znowu żyć.

5,261

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

dorcik89 Oooo, to super, że się rozwijasz i mimo wszystko szukasz sposobów jak uszczęśliwić siebie big_smile Chociaż mi takie czynności przynoszą połowę mniej radości, niż normalnie, ale lepsze to, niż nic big_smile To dobrze, że jesteś od niego odcięta, ponoć tak jest łatwiej smile Chociaż ja sama nie wiem, z moim chciałam utrzymywać kontakt, ale po jednej rozmowie zakończonej w niemiłej atmosferze jakoś mi się trochę odechciało hmm Ja mam przerzuty, ataki raz na kilka tygodni, dni, godzin, minut.. Ostatnio pod tym względem jestem w miarę ustabilizowana, wolałam jakoś zająć się egzaminami, chociaż i to wyszło mi baardzo kiepsko, kompletnie nie umiałam się skupić.  W poniedziałek się zbłaźniłam, wczoraj dał co innego, niż zapowiadał, dzisiaj abcde, ze strzelaniem u mnie średnio, kilku tylko byłam pewna, a muszę mieć 15 dobrze, no marzę o tym 3 po prostu.. Z tym zajęciem głowy teraz może być problem, bo tak technicznie, to właśnie już nie mam czym, bo dzisiaj pisałam ostatni egzamin big_smile
Z drugiej strony, czy wy też po odrzuceniu rozregulowaliście się w zainteresowaniu płcią przeciwną? Ja mam tak, że z jednej strony każdy wydaje mi się do niczego, nie wywiera na mnie wrażenia, a z drugiej chyba podświadomie bardzo chciałabym spotkać już kogoś odpowiedniego, od rozstania co tydzień zauroczam się w kimś innym.. Po kilka dni, tygodni, równolegle, z przerwami, już mnie o to wkurza.. A jestem coraz bardziej rozczarowana, bo to nie TO, nikt nie potrafi zwalić mnie z nóg tak, jak on, nikt nie skupił moich myśli tylko wokół swojej osoby. Pominę fakt, że pewnie są to uczucia tak słabe, że jak tylko zauważam, że nie mam szans, odpuszczam. Chociaż od dwóch miesięcy trochę bardziej spodobał mi się kolega z roku, ale raczej nie pasujemy do siebie. Tyle że zauważyłam, że mnie pociągają właśnie chłopaki o niezależnym stylu, specyficznym poczuciu humoru, inteligentni, odmienni, których, żeby zdobywać, trzeba też być ciekawą indywidualnością. A ja mam taki charakter, któremu ciężko znaleźć wspólną płaszczyznę z takimi osobami. Mój były też miał w sobie coś takiego, nie obracam się w takich kręgach, więc nie rozumiałam nawet jego wielu żartów, czarnego humoru, którym często sypał.. Nie wiedziałam wtedy, jak się zachować i z krępacji tworzyła się bariera. Na początku tego problemu nie było i nie było tego cały czas, ale jednak zaburzenia w komunikacji z tego wynikały. Jednocześnie od kilku lat kręcą mnie tylko tacy, reszta jest jak bezpłciowa, a tamto przecież udać się nie może. U tego kumpla szans też raczej nie mam, bo z tą ekipą zadaję się w sumie przeciętnie, więc nie potrafię też często być przy nich wyluzowana, nie wiem, o czym z nimi gadać. Na ogół tak nie mam, przy dwóch, trzech osobach, jestem w stanie pokierować jakoś dyskusją tak, że rozmawia mi się dobrze. Takie większe grupy tematy mają swoje i raczej ciężko mi się przebić. Jednak ten gostek naprawdę mnie interesuje, jest w nim to coś, co mnie przyciąga, tylko problem w tym, że to zawsze okazuje się dla mnie toksyczne..

5,262

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

A do mnie "klei" się młoda kobieta... młodsza ode mnie o 20 lat. Paranoja.

5,263

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Hej, co u was? U mnie było już całkiem dobrze, ale to już chyba tradycja, że kiedy zaczynam stabilniej stać na swoich nogach, coś znowu musi mnie przewrócić..
11 zmarł mój dziadek. Pogrzeb był we wtorek, a ja wciąż czuję się źle. Pierwszy raz trafił do szpitala w grudniu, potem pod koniec stycznia i już nie wyszedł.. Mama nie chciała mnie martwić podczas egzaminów, czasem tylko wspomniała, że jest słaby. Wróciłam w czwartek do domu i dowiedziałam się wszystkiego. Od tygodnia bardzo mało jadł i dużo spał. Lekarze źle go traktowali, zbywali całą moją rodzinę, długo kłamali, że jego stan jest dobrym, następnego dnia nagle inna śpiewka.. Do niego trzeba było mieć wiele cierpliwości, był strasznym nerwusem, mieli go już dosyć.. Można powiedzieć, że przyczynili się do tego.
My zresztą też. On wymagał wiele uwagi, miał taki charakterek, że często ranił dzieci. Dla jego dzieci opieka stawała się ciężarem, często pewnie odczuwał, że jest niechciany. Mama wyrzuca sobie, że przed śmiercią nie okazała mu odpowiednio, że jej zależy, nawet wujek dzień wcześniej płakał, jedna ciocia żegnała się odpowiednio, a mama wypłakała się wcześniej i wtedy już nie mogła. Dopiero kiedy odchodził wpadła w rozpacz.
Ja byłam w odwiedziny w piątek i sobotę. Wieczorem już przeczuwałam, dwie godziny ryczałam tak, że głowa bolała mnie do nocy i przez godzinę wzięłam dwie mocne tabletki. W niedzielę, dzień śmierci, również chciałam rano jechać, ale byłam jeszcze niegotowa, więc miałam dojechać mzk-ą. Ja wsiadłam jednymi drzwiami, tata wysiadł drugimi (pojechał po drugi samochód, ale mechanika nie było, więc wrócił tak samo). Minęliśmy się. W środku spotkałam kolegę, pogadaliśmy, powiedziałam, że jadę odwiedzić dziadka w szpitalu, zaraz wysiadł. Telefon od taty, gdzie ja jestem, "No jadę do dziadka do szpitala", "To ty nic nie wiesz? Nie powiedzieli ci jeszcze? Dziadek już umarł godzinę temu, wracaj!". Grunt osunął mi się pod nogami, płakałam w mzc-e jak tego dnia, kiedy jechałam do siostry po zerwaniu. Do domu odwiózł mnie kolega, bo nie miałam jak wrócić, dopiero po południu dojechałam do babci, do wszystkich, nigdy nie było w tym domu tak smutno..
Nikt z nas nie wiedział, że będziemy to tak przeżywać. To zawsze było dla mnie takie oczywiste, że mam czwórkę dziadków, komplet, jakby mieli być wieczni. Niby nie byłam zżyta z dziadkami, myślałam, że popłaczę na pogrzebie i mi przejdzie, zawsze ceniłam bardziej więź niż więzy krwi. Ale w dzieciństwie często ich odwiedzaliśmy, wyjazdy zwykle na minimum dwa dni. Na święta zawsze 25-40 osób, i to głównie najbliższa rodzina, dziadkowie, ich dzieci, wnuki i prawnuki. Dwa dni przed śmiercią urodził się dziesiąty prawnuk.. Ten dom zawsze był pełen, 6 łóżek, mnóstwo gości, dzieci. Zabawy w piratów za stodołą, w dom w lesie obok, chowany na podwórku. To była piękna część mojego dzieciństwa, mało kto w dzisiejszych czasach ma taką możliwość. Dziadkowie biedni, bo w ogromnej rodzinie wkoło wesela, pogrzeby, drobne prezenty. Jednak nigdy nam nie żałowali, babcia często podchodziła z czekoladą i banknotem dziesięciozłotowym. Wyczekiwanie i telefony, kiedy się do nich wybieraliśmy, za ile będziemy. Przy pożegnaniach łzy radości, że mogli nas zobaczyć, prośba, żebym może jeszcze została. Buziaki na do widzenia, wyrywanie się i wycieranie twarzy, bo tak się nie lubiło, jak dziadziuś przytrzymywał i jeszcze na siłę obcałowywał. Potem machał na pożegnanie z uśmiechem i zamykał za nami bramę. A tego już nie będzie. Moje dzieciństwo, cudowny okres dorastania z kuzynostwem odszedł. Ciocia przyjechała zaopiekować się babcią na trochę, ale staruszka zamieszka wkrótce u jednego z dzieci. Dom był niedawno remontowany powoli, a teraz to nie ma znaczenia. W tamtą niedzielę odprowadziliśmy babcię do cioci, która mieszka obok i zamknęliśmy pusty dom. Przy tym łzy, bo niedługo najbardziej gościnny dom będzie stał opuszczony. Naprawdę miałam za co dziękować Bogu, a nie wykorzystałam tego do końca, zawsze śpieszyło mi się do miasta, sztucznych znajomych. Dziadkowi nigdy nie powiedziałam, że kocham, w życiu by pewnie nie pomyślał, że będę tak rozpaczać po nim. W sercu została tylko pustka i żal, bo to już nie wróci sad

5,264

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Ola19. Przykro mi i składam kondolencję. A co do opieki lekarskiej zgadzam się z Tobą. Mój dziadek ostatnie chwile życia spędził w hospicjum.  Po śmierci babci ja moja siostra i mama opiekowaliśmy się nim przez trzy lata zanim tam trafił. Rozumiem jeżeli chodzi o to, że tacy starsi ludzie dają się we znaki, mój też był bardzo nerwowy. Najważniejsze, że już się nie męczy. Współczuję bo jednak będzie brakowało tej osoby sad

5,265

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

dorcik89 dzięki smile Opieka zdrowotna to często tragedia, szpital w moim mieście nie wyróżnia się pod tym kątem.. Ostatnie dwa dni wszyscy zrobili się bardziej wyrozumiali, lekarka - żona najwredniejszego lekarza, wzięła go pod swoją opiekę, dawała nadzieję, że z nie takich parametrów się wychodzi, ale chyba lepiej by zrobiła, gdyby jasno powiedziała, że już raczej nic z tego nie będzie. Mimo wszystko przy śmierci się wzruszyła, płakała z moją rodziną, trochę poprawiła nasze postrzeganie lekarzy na oddziale, bo ona jest tam z powołania. Jednak wcześniejsze zabiegi przyczyniły się do wyrzutów, lekarz nie chciał nawet dać dziadziusiowi kroplówki. Zawsze miał wilczy apetyt, ale po zmianie diety i przypisaniu mu psychotropów (najprawdopodobniej przez jego nadpobudliwość) spowodowało, że pojawiły się po przyjmowaniu ich od razu efekty uboczne, apetytu brak, wieczny sen. Możliwe, że wyczuł zmiany w organiźmie po lekach i myślał, że jest bardzo źle i poddał się temu. W dodatku jak nigdy nawet się nie żalił, nic nie mówił o bólu, na obchodach udawał zdrowego. Wszyscy nie brali tego do czasu na poważnie i jakby bardzo chciał wszystkim wokół udowodnić, że jest naprawdę schorowany. To jest najgorsze, że nie wiadomo co się stało, bo mimo że żył i tak długo, to umarł jakby na nic, w XXI wieku śmiercią głodową, niegodnie, uwiązany i podpięty pod dziesiątki rurek..
Mimo wszystko już czuję się lepiej, semestr się zaczął i jest co robić..

Posty [ 5,201 do 5,265 z 5,371 ]

Strony Poprzednia 1 79 80 81 82 83 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024