Moje randki wygladają bardziej "gdy zaprosił cię na film a po wejsciu do mieszkania stwierdzasz ze nie ma telewizora". A tak na serio to jestem mało wyrozumiała dla facetow ktorzy proboja mnie traktowac jak smarkatą. Zaproszą na randkę bo młodsza i mysla ze bede sie rozplywac z zachwytu. Rzadko ktory zapyta co lubie i czym sie interesuje ale uracza mnie opowiesciami ze maja swoje mieszkanie i pozastanawiaja sie czy pasuje im do wystroju kuchni. Oststnio jednego zapytalam czy z wrazenia powinnam zdjac majtki przez głowę bo poziom mojej irytacji osiagnał apogeum. Z przykroscia stwierdzam ze malo jest takich prawdziwie pewnych siebie mezczyzn ktorzy szukaja partnerki a nie lalki do chwalenia. Zdaje sobie sprawe z tego ze uogolniam no ale coż ☺
5,136 2017-12-31 02:22:34
5,137 2017-12-31 03:16:52
Olu, kiedyś natknęłam się na Twą historię z którą powracasz na Forum szukając zrozumienia i pociechy. Czasem człowiekowi przynosi ukojenie, gdy wielokrotnie opowie, czy opisze swój ból, tęsknotę, rozpacz, gdy zostaje wysłuchany, gdy "wyrzuci" z siebie choć część dręczących go porozstaniowych przeżyć. Jednak przeglądając od czasu do czasu ten właśnie wątek, choć robię to bardzo sporadycznie, obserwuję tu czasem coś zgoła przeciwnego. Takie wyżalenie się, czyli ubranie najczarniejszych myśli w słowa powoduje u niektórych jeszcze większą zapaść. Nie leczą ich ani dobre rady, ani ponowna analiza ich doświadczenia, ani motywujące "kopniaki", ani próba zracjonalizowania sytuacji, w której się znajdują.
Nie będzie odkrywczym moje spostrzeżenie, ale nie ma jednego lekarstwa na pustkę, która przychodzi po nieudanej miłości, każdy człowiek indywidualnie i w sobie tylko znanym czasie "odchorowuje", to co się stało, i co ciekawe - tylko on sam wyznacza sobie ten moment, w którym odbija się od trampoliny przeszłości i zaczyna jakiś nowy etap swojego życia, zaczyna pisać o tym, co dzieje się teraz, a nie setny raz rozbija na kwarki i gluony swoją przeszłość, czyniąc jedynym punktem odniesienia moment rozstania z kimś, czyja obecność od czterech, pięciu, czy dwunastu miesięcy przestała być już realnym faktem. Niektórzy się tu złoszczą na swoich byłych, złorzeczą im, obelżywie nazywają twierdząc , że im to pomaga, że takie są etapy "żałoby". Inni zaś żegnają się ze swoją dawną miłością odmiennie, dojrzalej, a nawet z humorem, porzuciwszy schematy i etapy...
Czytając historie tutaj myślę, że dla niektórych rozstanie z ukochaną osobą jest jednocześnie jedną z pierwszych lekcji życia, że świat nie jest urządzony tak, jak byśmy chcieli, że miłość oprócz wielkiego uczucia jest wyborem, że mimo naszych największych pragnień i starań ktoś inny ma prawo nie wybrać nas lub przestać nas kochać i odejść, albo że się zdarza, iż nie zdoła pokochać nas wcale, a będzie tylko udawać zabawę w miłość, sfinguje wielkie uczucie, zupełnie nie biorąc odpowiedzialności za słowa, obietnice, przysięgi...
Gdybyś Olu była w stanie odczytać swoją własną historię wyłącznie jako czytelnik, bez emocjonalnego zaangażowania, dostrzegłabyś może pewne detale, które od początku czyniły tę Waszą relację dość jednostronną i jednokierunkową w swoim przebiegu to znaczy od Ciebie do niego: to Tobie zależało, to Ty się starałaś, to Ty się uzależniłaś, to Ty zabiegałaś o kontakt lub go odnawiałaś po czasie rozłąki i to Ty teraz cierpisz i nieadekwatnie do czasu Waszego króciutkiego bycia razem (jak sama wspominasz) przeżywasz i co gorsza rujnujesz przez to inne sfery swojego życia... W opowiedzianej przez Ciebie historii bardzo mało miejsca zajmuje MY, NAS, a więc słów, które charakteryzują relację...
Olu? Gdzieś się chyba zgubiłaś w morzu tych Twoich pragnień i przeoczyłaś, że on był bierny i mało zainteresowany budowaniem czegoś wspólnego i trwałego z Tobą...Dzięki Bogu życiowe doświadczenia są dla nas wszystkich lekcją uważności, rozsądku, dojrzewania do prawdziwego związku. Jeśli zdołasz i Ty je tak potraktuj. Bądź wyczulona na ewentualne sygnały płynące z drugiej strony: na obojętność, na lekceważenie, na pomijanie, na nie liczenie się ze zdaniem czy też na jakiś ogromny wysiłek, nieproporcjonalny do zaangażowania tej drugiej strony. Kilka osób piszących w tym wątku wzmiankuje, że czuły się nawet często krzywdzone przez osobę, którą kochały...
Trzymaj się Olu! To w Tobie są wszystkie siły (choć być może teraz jeszcze ukryte) potrzebne do tego, by się podnieść.
Siła prawdziwej miłości do drugiego człowieka jest tak wielka, że pozwala mu nawet odejść, zadecydować o życiu bez nas. To taki paradoks miłości...
Zgadzam się z tym wszystkim i dzięki za taką wyczerpującą odpowiedź
Najgorsze jest chyba to, że mimo wszystko to uczucie, okoliczności, były dla mnie naprawdę wyjątkowe, owiane magią, cudownym wrażeniem prawdziwego sensu, ekscytacji. Byłam zakochana wcześniej kilka razy. Również godzinami rozmyślałam o obiektach westchnień, płakałam przez brak wzajemności i myślałam, że jest naprawdę źle. Miło nie było, ale siła tamtych uczuć i żałoby nie dorastały temu do pięt. Nie wiem, czy kiedykolwiek pokocham tak mocno lub mocniej. Jeśli nie będę w stanie i ta miłość będzie wieczna to nie wiem jak mam sobie z tym radzić. Jeśli zaś coś to przyćmi, (w co aktualnie naprawdę obiektywnie patrząc wątpię) to nie wiem, czy powinnam się z tego cieszyć, nie wyobrażam sobie jeszcze większego poświęcenia uczuciowego, z tym mam spory problem, jak miałabym przetrwać jeszcze większą porażkę? I tak źle, i tak nie dobrze. Chyba najlepiej byłoby zostać aseksualnym, bezuczuciowym robotem
I te studia, ja już nie wiem, jak mi nie wyjdzie, to w domu nie dadzą mi żyć, bo się uparłam, że chcę mieszkać tam.. To mój największy problem teraz i czuję się jak w pułapce
Przeraża mnie to, że stałam się chwiejna jak chorągiewka na wietrze.. Jednego dnia serce mi pęka ze smutku, drugiego czuję tę pustkę w sercu, ale potrafię być radosna. Jednak to wszystko jest strasznie niestabilne, nastrój zmienia mi się z godziny na godzinę, nawet minuty na minutę Jestem neurotyczką i mam talent do rozpamiętywania, przeżywania przeszłości, to jest tragedia. Od małego miałam stany depresyjne, przesadną wrażliwość i nerwowość. Mama wiele razy mówiła, że cierpienie chyba sprawia mi przyjemność, karmię się nim. To naprawdę przerażające, ale coś w tym chyba jest. Kiedyś potrafiłam godzinami żalić się jej na fałszywych przyjaciół, niesprawiedliwość wokół. W gimnazjum zaczęło się to powoli zmieniać, nie chciałam być już takim cyckiem mamusi, zatruwać jej życia zasmucając moimi problemami.. A w liceum doszłam do etapu, że nawet nie zauważyła, że przez tego chłopaka stoczyłam się na dno. Zwierzałam się tylko przyjaciołom, a teraz nawet ich nie ma praktycznie przy mnie, kilometry nas dzielą, a czasu też brak. Nie jest tak, jak to wygląda, że cały czas komuś jęczę. Czasem coś wspomnę, ale nawet nie mam komu. W rzeczywistości moje wyżalanie można zamknąć w tym, co napisałam na tym forum.. W dodatku dwa miesiące w ogóle nie płakałam z jego powodu. Naprawdę staram się nie myśleć, ale to jest bardzo trudne
A dzisiaj sylwester, spędzę go ze starymi znajomymi i ich kumplami, chcę się wybawić i czuć dobrze chociaż te kilka godzin!:D Nie będzie jednak mojej najbliższej przyjaciółki, z którą też od początku studiów ciężko mi się dogadać, doprosić o czas na rozmowę czy spotkanie
Wszystkim wam już życzę dobrego wejścia w Nowy Rok, aby również był szczęśliwy, lepszy od poprzednich i pełny radości
5,138 2017-12-31 10:59:33
Moje randki wygladają bardziej "gdy zaprosił cię na film a po wejsciu do mieszkania stwierdzasz ze nie ma telewizora". A tak na serio to jestem mało wyrozumiała dla facetow ktorzy proboja mnie traktowac jak smarkatą. Zaproszą na randkę bo młodsza i mysla ze bede sie rozplywac z zachwytu. Rzadko ktory zapyta co lubie i czym sie interesuje ale uracza mnie opowiesciami ze maja swoje mieszkanie i pozastanawiaja sie czy pasuje im do wystroju kuchni. Oststnio jednego zapytalam czy z wrazenia powinnam zdjac majtki przez głowę bo poziom mojej irytacji osiagnał apogeum. Z przykroscia stwierdzam ze malo jest takich prawdziwie pewnych siebie mezczyzn ktorzy szukaja partnerki a nie lalki do chwalenia. Zdaje sobie sprawe z tego ze uogolniam no ale coż ☺
Hmm czyli faceci typu akwizytor Kobiety też takie potrafią być.. Dla mnie temat randek brzmi kosmicznie, podejrzewam, że minie jeszcze wiele miesięcy zanim nawet pomyślę o tym, że może warto iść na randkę
Dzisiaj planuje rodzicom powiedzieć wesołą nowinę, oj będzie się działo ;-) Aaaa tako fajnoooo dziołcha była Co ludzie powiedzoooooo?
5,139 2017-12-31 11:23:35
Co ludzie powiedzoooo hehe
Co do randek,to na pewno przyjdzie czas na to,ze stwierdzisz,ze mozesz sie z kims umowic. Kiedy to nie wiadomo,ja zaraz bede pół roku po rozstaniu a jeszcze sie z żadnym facetem nie umówiłam,a miałam okazje bo jeden kolega mnie namawial na wyjście na piwko,a ja mu tylko potrafilam odpowiedziec,ze pewnie,musimy kiedyś wyjść Ale wychodzic nie mialam zamiaru
Nie mozna sie do tego zmuszac. I Ty randkami sie na razie nie przejmuj,na razie najważniejsze to poukładać sobie wszystko w głowie,zrobić porządek ze swoimi emocjami. Na wszystko przyjdzie pora
P.s. trzymam kciuki za rozmowę z rodzicami. Mam nadzieje ze dobrze przyjmą te nowiny.
5,140 2017-12-31 11:36:13
Ooo mario widze ze stwierdzenie wybuchowy sylwester nabierze u ciebie innego znaczenia:) trzymam kciukasy:)
Wstalam dzis taka obolala jakbym jakis maraton przebiegła, a ja tylko spalam:)) dzis oczywiscie jak co noc sen o ex.. dzis snila mi sie jego mama, nie wiem moze powinnam wyslac jej zyczenia noworoczne.. czeka mnie dzis ciezki dzien pod wzglefem organizacyjnym a ja leze w lozku w pizamie i gram w candy:)) typowe:))
5,141 2017-12-31 12:11:58
Kamis a po co mialabys wysylac jego mamie zyczenia? Albo chcesz mu wyslac zyczenia bozonarodzeniowe,albo urodzinowe..a jak nie to,to nagle myslisz o zyczeniach noworocznych dla jego mamy..to dla mnie dalej szukanie kontaktu z nim. W jakis sposob probujesz mu o sobie przypomniec. Dlaczego chcesz wyslac zyczenia jego mamie? Bo ci sie przysnila? To tylko sen. Rozmyslasz o nim i to przekłada sie na sny. Nikt cie przez sen nie nawołuje,byly nie sni ci sie dlatego,ze mysli o tobie(bo oststnio cos sie nad tym zastanawialas). To twoja podswiadomosc nasuwa ci wciaz jego obraz bo on ciagle jest w twojej glowie. Kochana,wiadomo ze ja nie moge ci zabronic wysylania jakichkolwiek zyczen,ale po prostu odradzam. Tak jak kiedys juz tobie pisalam,sama dolozysz sobie w ten sposob cierpienia.
5,142 2017-12-31 16:24:47
Nasz zwiazek rozpadł się jak to określiła, przez brak wspólnych tematów do rozmów, denerwowanie siebie nawzajem, brak bliskości. Nie było jej prawie wcale. Na wakacjach trochę częściej, w szarej codzienności nigdy nie przyszła, nie przytuliła się. Seks był bardzo rzadko co bardzo mi przeszkadzało, próby rozmowy kończyły się kłótnia. Starałem się organizować jakieś wypady, wyjścia aby przełamać nudę jednak i tak czułem ze to nie idzie w dobrym kierunku, nie mam prawie o czym rozmawiać z osoba która kocham...
Ale do rzeczy, dręczą mnie straszne wyrzuty sumienia. Zdaniem znajomych niesłuszne. Mam wrażenie ze byłem dla niej za dobry, nie lubiłem tak bardzo imprez jak ona ( również lubię jednak ona była dla mnie ważniejsza), czasem dręczą mnie myśli czy to nie przez to ze byłem o nią zazdrosny i kłóciliśmy się na imprezach (dwie strony zawiniły, nie lubiłem tego ze olewa nie dla innych chłopaków) jednam ostatnia taka kłótnia na imprezie była rok temu... potem wszystko sobie wyjaśnialiśmy, winę postawiliśmy po srodku i nie wracaliśmy do tego. Mam nadzieje ze wybijecie mi takie myśli z głowy bo męczą mnie strasznie...
5,143 2017-12-31 16:44:14
Simon,wurzuty sumienia sa tu niepotrzebne,zwiazek sie rozpadl i analizowanie tego nic ci nie da. Powody rozstania ona dosc konkretnie podala. A czy byles dla niej za dobry? Nie wiem. Z tego co opisujesz,mozna wywnioskowac,ze troche odsuneliscie sie od siebie. A ile czasu jestes po rozstaniu? Takie obwinianie siebie za rozpad zwiazku to normalka,chyba kazdy z nas tu przez to przechodzil. Widac,ze czesto sie klociliscie,gdzies zanikla chęć spedzania czasu razem..gdzies sie w tym zwiazku pogubiliscie. Albo po prostu zmienily sie wam priorytety. Ty chciales normalnego zwiazku a ona chyba chciala sie bawic..wyrzuty sumienia musisz od siebie odsuwac,bo teraz to juz ci nic nie da.
5,144 2017-12-31 16:54:40
Od rozstania minęły 2 miesiące. Najgorszy był ten brak bliskości. Ona sama napisała mi potem ze nie mogła tego zmienić, nie umiała, nie chciała się nawet już do mnie sama przytulić. Nie mieliśmy już wspólnych tematów do rozmów...
5,145 2017-12-31 16:58:46
Nasz zwiazek rozpadł się jak to określiła, przez brak wspólnych tematów do rozmów, denerwowanie siebie nawzajem, brak bliskości. Nie było jej prawie wcale. Na wakacjach trochę częściej, w szarej codzienności nigdy nie przyszła, nie przytuliła się. Seks był bardzo rzadko co bardzo mi przeszkadzało, próby rozmowy kończyły się kłótnia. Starałem się organizować jakieś wypady, wyjścia aby przełamać nudę jednak i tak czułem ze to nie idzie w dobrym kierunku, nie mam prawie o czym rozmawiać z osoba która kocham...
Ale do rzeczy, dręczą mnie straszne wyrzuty sumienia. Zdaniem znajomych niesłuszne. Mam wrażenie ze byłem dla niej za dobry, nie lubiłem tak bardzo imprez jak ona ( również lubię jednak ona była dla mnie ważniejsza), czasem dręczą mnie myśli czy to nie przez to ze byłem o nią zazdrosny i kłóciliśmy się na imprezach (dwie strony zawiniły, nie lubiłem tego ze olewa nie dla innych chłopaków) jednam ostatnia taka kłótnia na imprezie była rok temu... potem wszystko sobie wyjaśnialiśmy, winę postawiliśmy po srodku i nie wracaliśmy do tego. Mam nadzieje ze wybijecie mi takie myśli z głowy bo męczą mnie strasznie...
Głupio byłoby mi się wymądrzać bo sama mam wyrzuty, że nie zrobiłam wszystkiego, źle powiedziałam w tej sytuacji, zamurowało mnie w innej, brak zajęć na spotkaniu i pełno takich pierdół. Jednak obiektywnie patrząc osoba, która kocha, nie patrzyłaby na takie rzeczy, bo jej też by zależało. Tutaj zaważyła niezgodność charakterów i brak uczuć. Brak wspólnych tematów to spory problem, po co w ogóle budować coś z osobą, z którą nie masz o czym rozmawiać? Zapada niezręczna cisza, rozmowa jest wymuszona i sztuczna, jak między obcymi. Nie chodzi nawet o to, żeby mieć wspólne zainteresowania, z przyjaciółmi praktycznie w ogóle nie mam takich, z byłym też nie miałam, ale problemy z rozmową wynikały z czegoś innego. Każdy może mieć swój świat, ale między nimi musi być jakieś połączenie, zbudowane raczej na podobnym poczuciu humoru, itp. Piszesz, że wręcz się denerwowaliście, po co więc szargać sobie nerwy, przebywając z kimś, z kim ciężko się dogadać? Bliskość to spoiwo związków, ale chęć do jej tworzenia wynika z powyższych, tu tego zabrakło.
Dziewczyna olewała Cię, nie traktowała poważnie. Można lubić się bawić, ale jeśli się kocha, chce się to robić wspólnie, albo jakoś to partnerowi rekompensować i nie sprawiać, żeby czuł się gorzej. Ją nie bardzo obchodziło, jak Ty się czułeś, kiedy ona flirtuje z innymi. Nawet jeśli byłeś przesadnym zazdrośnikiem to sam napisałeś, że ostatnia kłótnia z takiego powodu była rok temu, więc nie zadręczaj się, postarałeś się zmienić atmosferę na tych imprezach, a i tak nie wyszło, nie w tym był problem.
Jeśli wam nie wyszło i mieliście takie problemy w komunikacji, to najwidoczniej to nie było to i nie jest to niczyja wina Nie obwiniaj się, gdzieś tam czeka pewnie na Ciebie dziewczyna, z którą nie będziesz mógł się nagadać i będzie wolała odpuścić sobie imprezę, żeby spędzić czas z Tobą
5,146 2017-12-31 16:59:49 Ostatnio edytowany przez mari0 (2017-12-31 17:09:28)
@kamcia5556 No wiesz co? na piwo z kolega nie poszłaś? Pewnie już tu jest na forum z pytaniem jak sobie poradzić po odrzuceniu
Nie wiem czy jeszcze porozmawiam o tym z rodzicami dzisiaj. Fajnie było by to skończyć w tym starym roku ale z drugiej strony zepsuje im sylwestra
@kamis.89 nie idź tą drogą zgadzam się z Kamcią. Podswiadomie potrzebujesz podtrzymać kontakt, musisz się bronić przed tymi myślami.
Ja usunąłem wszystkie kontakty z jej rodziną mimo, że nic do nich nie mam ale po prostu jest mi tak łatwiej, żeby mnie nie kusiło i żebym też nie wiedzial co u niej. Też mam czasami myśli by wysłać jej życzenia chociaż bardziej bym chciałbym jej chyba wygarnąć parę rzeczy ale jeśli to zrobię to będzie to żałosne i wywoła co najwyżej politowanie Wszelką formę kontaktu z ex można porównać do tego rysunku > https://pp.userapi.com/c628322/v6283226 … xAkLcQ.jpg
@Simon56 Widzę, że silnie szukasz od Nas odpowiedzi i rady. Moja rada ? Nie analizuj tego bo zwariujesz! Przeważnie winy są z obu stron to raz, dwa to jeśli Ty zostaleś porzucony to często jest tak, że osoba porzucająca chce się wybielić zarzucając winę na drugą osobę. Po 3 jakie to ma dzisiaj znaczenie? Był związek nie ma związku i nawet jak byś poświęcił tyle czasu na analizę, że miałbyś temat na doktorat to i tak nie zmieni to najważniejszego: Nie będziecie już razem. Rozstanie trzeba przerobić na wyciąganie wniosków z błędów przyjdzie czas, teraz lepiej zająć się soba opanować emocję i ruszyć do przodu. Głowa do góry Zobacz ile tu postów.. większość ludzi tutaj przeżywa to samo
5,147 2017-12-31 17:13:06
Mari0,kolega sie pozbieral i chyba ciągnął dwie sroki za ogon
Taki typ
Co do rozmowy..hmm..moze tego juz nie przeciągaj? I tak sie stresujesz tym,ze musisz to powiedziec rodzicom. Spokojnie,przyjmą to do wiadomosci. Ty sobie jakos poradziles wiec i oni sobie poradzą..a jesli steierdzisz,ze jednak nie dzis,to zrob to zaraz po Nowym Roku. Im szybciej bedziesz mial to z glowy,tym lepiej.
5,148 2017-12-31 17:17:55
@Simon, nie ma już czego analizować. Zostaw to za sobą i idź do przodu.
@Kamis, daruj sobie te życzenia Kontakt z ex oraz jego otoczeniem faktycznie wypisz wymaluj pokazuje obrazek udostępniony tu przez Mario. Dlatego ja odcięłam się od ex i jego otoczenia definitywnie, mimo że on po zakończeniu związku chciał znajomość kontynuować. A miałabym komu życzenia wysyłać, bo oprócz rodziców ma pięcioro rodzeństwa
A na koniec dodam, że życzę wam wszystkiego dobrego w (lada moment) 2018 roku. Dużo spokoju psychicznego, szczęścia, zdrowia i wszystkiego czego sobie życzcie i o czym marzycie Szczęśliwego Nowego Roku i wybawcie się za mnie, bo ja sylwestra spędzam z przeziębieniem pod kocem
Ps. Mario, zlituj się nad rodzicami i oszczędź im tej nowiny w sylwestra Jutro też jest dzień.
5,149 2017-12-31 17:25:15
Najgorszy był brak seksu, uczuć, odrzucała mnie, a robiliśmy to naprawdę rzadko. Jednak ciężko tak to zostawić po wspólnych wakacjach itd. Jednak z tego co słyszałem to ona na imprezy chodzi teraz 3 razy w tygodniu...
5,150 2017-12-31 17:27:22
Wmawiam sobie ze byłem za dobry ale wydaje mi się odprowadzenie w nocy po imprezie, czy odwożenie do domu jak była u mnie to chyba jest bardziej troska
5,151 2017-12-31 17:28:56 Ostatnio edytowany przez mari0 (2017-12-31 21:12:41)
Ps. Mario, zlituj się nad rodzicami i oszczędź im tej nowiny w sylwestra
Jutro też jest dzień.
Masz rację nie zepsuje im dzisiaj smaku szampana Zrobię to zaraz po Nowym Roku. Ta sytuacja jest trochę chora bo od 2 miesięcy czytam na gg (tak wiem chyba tylko ja i moja mama tego jeszcze używamy
) "opiekuj się żonką", "pozdrów żonke" "spakowani na wakacje", "wyslalalam Wam prezenty" itp... Będzie to mega cios, pierwszy rozwód w rodzinie i to po 16 miesiącach małżeństwa... brzmi nieżle co? ;-) Jeszcze moja mama twarda katoliczka już to słysze "Jak do komunii bedziesz chodzi"
Również życzę dużo spokoju psychicznego i jeszcze więcej obojętności w strosunku do Waszych Ex no i jak najwięcej uśmiechu, szczęścia zdrowia i pinindzyyyyy
5,152 2017-12-31 19:46:34
Swoją droga uważacie ze są dziewczyny które nie są takimi imprezowiczkami, nie lubią latać po klubach 2-3 razy w tygodniu? Oczywiście trzeba czasem wyjść gdzieś oddzielnie to jest wiadome
5,153 2017-12-31 19:54:23
Oczywiscie ze są takie dziewczyny. Tobie po prostu trafila sie imprezowiczka. Ja sama w klubie bylam na studiach,czyli dawno jak juz mam gdzies wyjsc,to wolę do knajpki,posiedziec przy piwku i pizzy
A dyskotek to nie lubie. No widzisz kolego,taki pech..naprawde,nie roztrząsaj tak tego. Ja tez teraz moge zapytac,czy kazdy facet po 30 nie chce sie angazowac..oczywiscie,ze nie kazdy. Po prostu mi trafil sie emocjony niedorozwój
takie zycie niestety..trzeba sie z tym pogodzic i isc dalej.
5,154 2017-12-31 19:58:25
Ja chce się angażować
Jesteśmy na studiach ale mimo wszystko ja wolałbym spędzić wieczór z nią niż z chłopakami w klubie. Moi znajomi którzy są w związkach maja podobnie.
Jakby się zastanowić niedaleko pada jabłko od jabłoni rodzice z tego co słyszałem również imprezowi, czy to teraz czy na studiach, jej starsza kuzynka to samo. U mnie w domu bylo inaczej
5,155 2018-01-01 17:41:46
Zastanawia mnie tylko dlaczego nie chciala okazywać mi żadnych uczuć, podobno sama nie wie tego, wina nie leży we mnie, chciała to zmienić ale nie potrafiła i gdyby wiedziała to ja tez dawno już bym wiedział...
Mimo wszystko dręczy mnie ze to może ja jestem jakimś nieudacznikiem, nie podobałem jej się...
5,156 2018-01-01 18:39:09
Simon przestan analizowac. Stworzyles milion tematow o jednym i wszyscy powiedza Ci to samo. To był Twoj pierwszy zwiazek i to normalne ze przezywasz. Ale nie ma co sie meczyc z osoba, do ktorej sie zupelnie nie pasuje. Ciesz sie ze to sie rozlecialo teraz a nie po kilku latach takiego meczenie sie razem.
Stuknelo mi ostatnio 2 miesiace w nowyn zwiazku to, ze jest on calkowicie inny od poprzedniego pokazuje mi wlasnie, ze nie na sensu byc z kims na sile i z przyzwyczajenia, albo tylko dlatego zeby nie byc samemu.
5,157 2018-01-01 22:42:30
Witajcie. Nie wiem czy kogoś tu jeszcze zastane ale potrzebuję się wygadać i poradzić... wali mi sie świat i nie mam nikogo z kim moglabym porozmawiać. Pozdrawiam i wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
5,158 2018-01-01 22:52:06
Pisz pisz and.roll. tutaj zawsze ktos postara sie cos doradzic
5,159 2018-01-02 11:20:11
Nie napisałam tych zyczen easy Mario rysunek jak najbardziej trafny .
I jak tam w nowym roku miśki ? Ja do piątku muszę dać znać czy się decyduję wziąć nową pracę czy nie , finansowo wyje na tym lepiej , ale nie wiem czy sobie poradzę , czy czegoś nie zrobie źle . Wiadomo strach przed nowym , ale jak zawale okres próbny to zostaje bez pracy .. Nie wiem musze się z tym pzespać i przede wszystkim zwolnic sie z obecnej pracy co takie łatwe nie będzie ..
5,160 2018-01-02 12:44:16
Jak tam Nowy Rok u Was? U mnie dramat, ostatnie kilka dni odfrunąłem, zdecydowanie najgorsze dni od rozstania. Umówiłem się na wizytę u psychiatry bo wygląda na to, że rozpocząłem właśnie nowy związek z deprechą i obawiam się, że będzie go trudniej zakończyć niż poprzedni
Tak, że Nowy Rok nowy ja póki co nie dla mnie
5,161 2018-01-02 13:03:52
Mario az tak zle? To przykro mi..wizyta u psychiatry na pewno pomoze..2-3 miesiąc to zawsze jest jakis kryzys,wtedy juz dociera ze to naprawde koniec. A i przyszlosc wydaje sie niepewna,co dodatkowo powoduje lęk i niepokój..musisz zacisnąć zęby i przez to przebrnąć. Dasz rade. Do tej pory dawałeś rade to i przez to przejdziesz. A takie kryzysy to niestety będą się zdarzały jeszcze przez jskiś czas. Ja zaraz będę pół roku po rozstaniu a tez mi sie jeszcze zdarza taki spadek formy. Trzymam kciuki,będzie lepiej
5,162 2018-01-02 13:22:11
Ja dzisiaj mam wizytę u psychologa, mam nadzieje ze pomoże bo czasem mam takie stany ze mam tego wszystkiego dość niestety...
5,163 2018-01-02 13:26:54
Oj chlopaki chlopaki..troche slaby poczatek roku..
5,164 2018-01-02 13:30:07
A tyle razy czytałem tu, że faceci nie przeżywają tak rozstań jak kobiety
Jest ciężko ale będzie dobrze
5,165 2018-01-02 13:36:32
Mario,przeczytales to tyle razy na forum,bo tu raczej pisza kobiety,ktore zostaly porzucone przez facetow. A wiadomo,ze osoba porzucająca lepiej sie czuje po rozstaniu od osoby porzuconej. Pewnie,ze jak facet jest porzucony przez kobiete to czuje sie tak samo okropnie. Bedzie dobrze,da sie z tego wszystkiego pozbierac. Ale niestety swoje trzeba wycierpieć..
5,166 2018-01-02 13:43:33
Ciężko się tak odzwyczaić od osoby której poświęcało się swój czas przez jakiś okres swojego życia. Nie wiem czy kiedyś czułem się tak zle ale wierze ze wyjdę z tego silniejszy
5,167 2018-01-02 18:28:53
cześć MISIE KOLOROWE - nowy rok, nowe powitanie, bo ja nadal stara
Simon - to fakt, najciężej odzwyczaić się od codzienności z osobą, z którą dzieliło się całe dni, ale uwierz na słowo pisane, że można. Minie kilka miesięcy i jeśli odpowiednio zajmiesz się sobą to to uczucie ciągłego BRAKU zelży i odpuści. Tutaj należy niestety robić cokolowiek, choćby na siłę dla samego siebie, znaleźć jakieś hobby. Wiem jak brzmi pisanie o szukaniu hobby w momencie rozpaczy po związku, ale to pomaga. Jakiekolwiek zajęcie - gdybym nie wynajdowała sobie nowych rzeczy do roboty w wolnym czasie to bym oszalała w tydzień, ale wiem że jakbym nie znalazła jakiegoś ciekawego zajęcia to rąbałabym chociażby drewno siekierą i wygryzła z rynku wszystkie tartaki w okolicy Zmiana prespektywy. Pomyśl o sobie za kilka miesięcy, albo za rok. To rozstanie będzie co prawda bolesnym, ale tylko wspomnieniem. Czymś co się wydarzyło, miało na Ciebie ogromny wpływ. Nic już nie zmienisz i nawet w swoim przypadku nie chcij. Z czasem może docenisz rozstanie z niekompatybilną osobą - jak za jakiś czas twoje życie poukłada się tak jak o tym marzysz. A do tego czasu, nie odpuszczaj siebie. Staraj się robić małe małe kroczki i naprawdę te emocje ostygną. A jak ostygną to będziesz dumny żeś głupot nie narobił i u byłej na wycieraczce nie leżał. I na koniec trochę o niej. Nie jestem fanką psioczenia na byłych, bo sami sobie takich wybraliśmy. Ty też sobie wybrałeś dziewczynę, która po czasie okazała się nie tą osobą z którą mógłbyś spędzić resztę życia. Piszesz, że jesteś na studiach ale nie lubisz imprezować i myślisz stabilnie i przyszłościowo. To się ceń chłopie ! Prezentujesz fajne myślenie, więc nie uzależniaj swojego bycia i poczucia wartości od osoby dla której ważna jest atencja i imprezki. Wiem, że pary funkcjonują różnie, na zasadzie podobieństw albo przeciwieństw i że jak coś działa to działa. Ale z tego co piszesz to wy lecieliście w różnych kierunkach. Ona może kiedyś dojrzeje i zrozumie, że oprócz tego że coś w życiu, naokoło ma się dziać i grać muzyka, to jeszcze fajnie żyć stabilnie i kompatybilnie w dobrym związku. Niestety mieliście chyba inne priorytety. Daj sobie czas na przepłynięcie emocji i żalu, bo tego nie ominiesz, ale proszę Cię, nie zapętlaj się na myśleniu że ona miała takie wzorce imprezowe z rodziny i to dlatego wam nie wyszło. No miała takie wzorce, taka była, Ty byś jej nie zmienił to odpuść. Próbowałeś, nie wyszło, trzeba opłakać i ruszać do przodu
Kamiś - a to taka sytuacja. myślałam, że nie masz teraz zatrudnienia i nowa praca to dobra okazja. A czeka Cię decyzja o pozostawieniu dotychczasowej pracy. W tej sytuacji ciężko doradzić bo pamiętam swój stres. Po studiach znalazłam szybko pracę w zawodzie na etacie, ale niestety mój szef był człowiekiem debilnego sortu i nie dogadywaliśmy się światopoglądowo na temat szacunku i pieniędzy. To po 9 miesiącach się zwolniłam i założyłam swoją firmę zaczynając od 20 tys. kredytu. Teraz uważam że nie mogłam podjąc lepszej decyzji. Kto gra ten ma. Dlatego tak patrząc logicznie, jeśli masz trochę odłożone w śwince skarbonce i chcesz zająć sobie głowę czymś nowym to może to jest dobra okazja? Wiem, że gorzko będzie w momencie jeśli zostawisz dotychczasowe zatrudnienie a z nowym nie wyjdzie, bo będzie dół jak jasna cholera. Ale jeśli masz oszczędności to zawsze można znaleźć jakąś tymczasową robotę żeby nie umrzeć z głodu a pracy szukać nadal. Zawsze jest jakieś rozwiązanie Będę trzymać kciuki. Ale jeśli nowa praca jest lepiej płatna i ogólnie taka bardziej ĄĘ, to pomyśl że jeśli się uda, to a) masz nowe wyzwanie, tym samym zajęcie dla swojej zmęczonej "ekszwiązkowym szajsem" głowy, b) kupisz sobie super szpilki i będziesz wyglądać jak mała dama
, c) nowy zespół to nowe znajomości, a pisałaś że ludzie byli ok na dniu próbnym, to why not?
mari0 - takie zjazdy to niestetyy norma, taka cholernie bolesna, trudna norma. Jeśli czujesz że naprawdę nie jesteś w stanie zapanować nad swoim stanem to idź i psychiatra przepisze Ci leki. Ale w twoim przypadku nie jestem tego pewna - nie jestem lekarzem i nie będę odradzać wizyty ani nic z tych rzeczy. Tylko tak się teraz zastanawiam, czy to jak piszesz tutaj na forum, a poczytałam twoje wypowiedzi też w innych wątkach, to jest kwestia wyparcia czy własnie twojego dużego poukładania i poczucia dystansu i humoru. Bo jeśli jeszcze jakoś delikatnie wypierasz i próbujesz przyjąć to na śmieszno a wyjesz i cierpisz w środku - to sio po leki. A jeśli masz chwilowy zjazd, to niestety tak jak pisała kamcia, one są i jeszcze będą. A Ty wydajesz się mieć mega dobrze poukładane w głowie, także może jesli odsuniesz na bok chwilową panikę swoim stanem to sobie poradzisz tak po prostu, swoimi siłami Ale to tylko gdybanie i po szczerej odpowiedzi na temat swojego stanu podejmiesz działanie. Btw. w myśl zasady, że z każdego zdarzenia można wyciągnąć coś dobrego, to powiem od siebie że związek z depresją jest STABILNY, PEWNY, DŁUGI
IDEALNY ^^ Aż się gorzko zaśmiałam
Ja ze swoją "drugą połówką" radzę sobie bez leków i po roku stierdzam że jest lepiej. tylko moja depresja to chyba była ta zaliczana do reaktywnych, czyli objwowej, pojawiającej się w odpowiedzi na trudne wydarzenia. Dlatego chyba odpuszcza powoli. Do psychiatry wybrałam się po pół roku, gdy był czerwiec i świeciło słońce a ja nadal nie umiałam wychodzić z domu bez wymiotowania, bo miałam stany lękowe. Dostałam opierpapier że przyszłam tak późno i dostałam receptę. I po wyjściu z gabinetu przyłożyłam sobie po gębie i powiedziałam "hola hola koleżanko, świat się nie skończył i do roboty". Ciężko było nadal, ale nie brałam leków, za to dużo zmuszałam się do wychodzenia, biegania i męczyłam się tak że padałam spocona na łóżko i zasypiałam. Z miesiąca na miesiąc nieśmiało powiem, że mój związek z depresją przeszedł na status "friends with benefits" i ogromne zjazdy formy zdarzają się rzadko. Piszę tę swoją opowiastkę chcąc pokazać że można, bo wiedziałam że jak pójdę w leki to będzie to moja asekuracja i wymówka od wymagania od siebie. Ale to pomogło mi, niekoniecznie innym. Dlatego go go power rangers i jeśli czujesz że to ten moment to dobrze, że idziesz do lekarza. Co do rodziców, to dobrze zrobiłeś że nie mówiłeś im w sylwestra. Teraz na spokojnie możesz im wszystko powiedzieć. Wydaje mi się, że pomimo tego, że twój związek uchodzł za idealny, a rodzice będą w szoku i pewnie powiedzą coś o ratowaniu i chwilowych kryzysach to zrozumieją. Po postach widać, że dobrze Cię poukładali, a dodatkowe wsparcie zawsze się przyda. Powodzenia
5,168 2018-01-02 19:26:02
Panowie czego wam potrzeba byscie w koncu sie podniesli po tych rozstaniach. Wbijcie sobie do glowy,ze bylo minelo a czasu nie cofniecie. Daje glowe ze zadna Pani stad nawet by na was teraz nie spojrzala bo po pisowni widac ze Co chwilke placzecie do poduchy. Spojrzcie sobie w lustro i zadajcie sobie pytanie czy umowilibyscie sie z samym soba bo chyba nie. Tylko nie piszcie ze jest ciezko bo kochaliscie i takie tam bla bla bla. Kazdy z nas tak mial no i sie nie udalo,zycie. Nie to inna a bedzie ich w waszym zyciu jeszcze sporo to wam gwarantuje. Mi sie zwiazek rozpadl w momencie kiedy bardzo byla mi potrzebna i nie plakalem tylko wzialem sie za siebie choc lekko nie bylo. Bylem w tylku bo nie tylko to mi sie posypalo. Dzis ide powolutku do przodu choc lekko nie jest ale trzeba zyc dalej a Ona? Niech zaluje bo to co mialem zaplanowane zostawie dla innej. Glowa do gory Panowie i pora wziasc sie za siebie bo skonczycie jak zombie w Halloween.
5,169 2018-01-02 19:37:29
Panowie czego wam potrzeba byscie w koncu sie podniesli po tych rozstaniach. Wbijcie sobie do glowy,ze bylo minelo a czasu nie cofniecie. Daje glowe ze zadna Pani stad nawet by na was teraz nie spojrzala bo po pisowni widac ze Co chwilke placzecie do poduchy. Spojrzcie sobie w lustro i zadajcie sobie pytanie czy umowilibyscie sie z samym soba bo chyba nie. Tylko nie piszcie ze jest ciezko bo kochaliscie i takie tam bla bla bla. Kazdy z nas tak mial no i sie nie udalo,zycie. Nie to inna a bedzie ich w waszym zyciu jeszcze sporo to wam gwarantuje. Mi sie zwiazek rozpadl w momencie kiedy bardzo byla mi potrzebna i nie plakalem tylko wzialem sie za siebie choc lekko nie bylo. Bylem w tylku bo nie tylko to mi sie posypalo. Dzis ide powolutku do przodu choc lekko nie jest ale trzeba zyc dalej a Ona? Niech zaluje bo to co mialem zaplanowane zostawie dla innej. Glowa do gory Panowie i pora wziasc sie za siebie bo skonczycie jak zombie w Halloween.
Nie na wszystko mamy wpływ, myślisz, ze ja nie chce żeby było dobrze ? Parę miesięcy temu zazdrościłbyś mi nastawienia do życia bo wtedy nie pomyślałbym, że tu trafię, że będę zmuszony umawiać się na wizytę u psychiatry. Depresja to choroba nie mam na niej wpływu nawet jak bym przeczytał 1000 książek motywacyjnych i powtarzał sobie milion razy, że będzie dobrze.
5,170 2018-01-02 19:40:55
Szary80 napisał/a:Panowie czego wam potrzeba byscie w koncu sie podniesli po tych rozstaniach. Wbijcie sobie do glowy,ze bylo minelo a czasu nie cofniecie. Daje glowe ze zadna Pani stad nawet by na was teraz nie spojrzala bo po pisowni widac ze Co chwilke placzecie do poduchy. Spojrzcie sobie w lustro i zadajcie sobie pytanie czy umowilibyscie sie z samym soba bo chyba nie. Tylko nie piszcie ze jest ciezko bo kochaliscie i takie tam bla bla bla. Kazdy z nas tak mial no i sie nie udalo,zycie. Nie to inna a bedzie ich w waszym zyciu jeszcze sporo to wam gwarantuje. Mi sie zwiazek rozpadl w momencie kiedy bardzo byla mi potrzebna i nie plakalem tylko wzialem sie za siebie choc lekko nie bylo. Bylem w tylku bo nie tylko to mi sie posypalo. Dzis ide powolutku do przodu choc lekko nie jest ale trzeba zyc dalej a Ona? Niech zaluje bo to co mialem zaplanowane zostawie dla innej. Glowa do gory Panowie i pora wziasc sie za siebie bo skonczycie jak zombie w Halloween.
Nie na wszystko mamy wpływ, myślisz, ze ja nie chce żeby było dobrze ? Parę miesięcy temu zazdrościłbyś mi nastawienia do życia bo wtedy nie pomyślałbym, że tu trafię, że będę zmuszony umawiać się na wizytę u psychiatry. Depresja to choroba nie mam na niej wpływu nawet jak bym przeczytał 1000 książek motywacyjnych i powtarzał sobie milion razy, że będzie dobrze.
To powodzenia Ci zycze i obys jak najszybciej wyzdrowial.
5,171 2018-01-02 20:03:45
Co do leków, to nie wzięłam nawet jednej tabletki na uspokojenie po rozstaniu, mimo że nerwy i psychika robiły ze mną co chciały. Jak już wspominałam psychicznie i fizycznie leżałam krzyżem w bagnie, z którego nawet czubek głowy mi nie wystawał. Psychicznie była masakra. A fizycznie? Wcale nie lepiej. Silne nerwobóle, mdłości, bóle brzucha, zawroty głowy i tak bym mogła długo wymieniać więc na kilku objawach poprzestanę Nie chciałam brać tabletek, bo ziołowe na tak silny stres i tak by nic nie pomogły, a tych silniejszych wolałam nawet nie zaczynać brać, bo gdybym zaczęła sobie nimi pomagać, to zapewne ta "pomoc" skończyłaby się uzależnieniem. Podniosłam się o własnych siłach. Nie jestem zwolenniczką uciekania od razu w leki. Co nie oznacza, że piję tu do chłopaków, że nie powinni broń Boże brać lęków. To powinien ocenić i stwierdzić lekarz. Jeśli jest taka potrzeba, to trzeba się w ten sposób ratować.
5,172 2018-01-02 20:13:11
Przeraża mnie to, że stałam się chwiejna jak chorągiewka na wietrze..
Faktycznie, bycie chorągiewką to chałowa rola. To musi być strasznie nudne tak stać w miejscu i łopotać. Na dodatek, ma się wtedy okropnie potragane włosy i myśli...
Czy nie lepiej byłoby być wiatrem? Bycie nim daje wiele możliwości. Można być zefirem, huraganem, pasatem, mistralem i dwudziestoma siedmioma innymi rodzajami wiatru ; -)))
Olu19, od kogo zależy, kim się stajesz lub jaką rolę pełnisz w Twoim własnym życiu?
5,173 2018-01-02 20:18:20 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2018-01-02 20:18:44)
Qaqa...
Złamano Ci serce, ale nie pozwoliłaś, by połamano Ci skrzydła nadziei, rozsądku, radości...
Wydaje się, że idąc przez ciemność, odnalazłaś ścieżkę, wiodącą ku światłu.
Choć czytając Twoje posty odnoszę wrażenie, że to Ty sama jesteś światłem.
I ciepłem...
Powodzenia wszędzie tam gdzie zawędrujesz! : - )))
5,174 2018-01-02 20:24:12
oo Szary, ale poleciałeś.
Chłopaki chcą żeby było dobrze, przecież to oczywiste. I im wcale nic nie trzeba żeby przestali płakać w poduchy. Teraz płaczą i paradoksalnie to dobrze. Mają do tego prawo i jeśli tak czują w danym momencie to mogą się posypać. Nie każdy od razu po miesiącu lub dwóch potrafi spojrzeć w lustro i powiedzieć, że hohoh jaki kawaler prima sort i niech była żałuje. Trzeba trochę czasu na pogodzenie się z sytuacją. Mi pomogło podnieść się właśnie to że pozwalałam sobie rozpaczać i być mokrą plamą na ziemi, ale nie w sensie że leżałam i nic z tym nie robiłam. Tylko akceptowałam, że jestem w cięzkiej sytuacji, że jest smutno, że jest samotnie, że jest ciężko. Wiedziałam że nie od razu będzie idealnie, ale też gdzieś w głębi duszy wiedziałam że w skali całego życia takie dramaty się zdarzają i później są tylko wspomnieniami. Tak jak pisała Edyszka, to dobre co komu pomaga. Chłopaki teraz rozpaczają, a i tak uważam że sobie dobrze radzą. Jak będą jojczeć w tym samym miejscu za kilka miesięcy to wtedy dostaną po kopie z półobrotu i będzie tyle
5,175 2018-01-02 21:09:08
oo Szary, ale poleciałeś.
Chłopaki chcą żeby było dobrze, przecież to oczywiste. I im wcale nic nie trzeba żeby przestali płakać w poduchy. Teraz płaczą i paradoksalnie to dobrze. Mają do tego prawo i jeśli tak czują w danym momencie to mogą się posypać. Nie każdy od razu po miesiącu lub dwóch potrafi spojrzeć w lustro i powiedzieć, że hohoh jaki kawaler prima sort i niech była żałuje. Trzeba trochę czasu na pogodzenie się z sytuacją. Mi pomogło podnieść się właśnie to że pozwalałam sobie rozpaczać i być mokrą plamą na ziemi, ale nie w sensie że leżałam i nic z tym nie robiłam. Tylko akceptowałam, że jestem w cięzkiej sytuacji, że jest smutno, że jest samotnie, że jest ciężko. Wiedziałam że nie od razu będzie idealnie, ale też gdzieś w głębi duszy wiedziałam że w skali całego życia takie dramaty się zdarzają i później są tylko wspomnieniami. Tak jak pisała Edyszka, to dobre co komu pomaga. Chłopaki teraz rozpaczają, a i tak uważam że sobie dobrze radzą. Jak będą jojczeć w tym samym miejscu za kilka miesięcy to wtedy dostaną po kopie z półobrotu i będzie tyle
Trzymam Cie za slowo
5,176 2018-01-02 21:57:09
qaqa- co do imprez, lubię sobie gdzieś wyjść, szczególnie teraz, ale dużo bardziej wole spędzać czas z druga połówka lub z nią gdzieś wyjść
Co powiecie na to, rozstalem się z moja była między innymi przez brak bliskości. To był główny powód spięć ponieważ stała się dla mnie chłodna. Dowiedziałem się ze to nie była moja wina, podobałem jej się ale nie potrzebowała tego, nie było jej to potrzebne, próbowała się zmienić. Nie mówię już o seksie ale nie czuła potrzeby żeby się przytulić.
5,177 2018-01-02 22:17:37 Ostatnio edytowany przez qaqa (2018-01-02 22:18:34)
Simon tosz ja nie mówię, że Ty ascetyczy chłopak jesteś, jasne że życie jest również od zabawy. "Co powiecie na to..."
a co my mamy powiedzieć? nic nie powiemy, bo rozbijasz na atomy kwestie na które nie masz wpływu. Rozstałeś się przez to przez tamto i przez siamto. Ale jakie to ma teraz znaczenie? Znam odruch analizowania i rozbijania i stierdzam, że bez sensu, chyba że używasz go żeby sobie coś uświadomić, zracjonalizować i odłożyć na półeczkę w głowie pt. "rozwiązane kwestie, do których się nie wraca". A inaczej się taplasz, to w 2015 uśmiechęła się słodko na wakacjach na Teneryfie, ale później się ochłodziło. No się ochłodziło, bo tak się dzieje, jak ludzie w miarę trwania związku zaczynają czuć że to może jednak nie to, że jednak nie chcą się razem zestarzeć. Z perspektywy czasu (piszę też o sobie) zaskakująca jest jak chęć analizowania połączoną z nadzieją że jak dokładnie dowiesz się co było nie tak, to może to naprawisz i jeszcze bozia was połączy. A za kolejne 5 lat jak znajdzie się kolejny powód który was będzie od siebie oddalał, i nie będzie to kwestia kluczowa związana z wartościami w życiu, tylko np. to że polubiłeś jazz a ona jednak woli pop, to znów coś zmienisz, byleby tylko trwać w związku. Wiem, że było Ci pewnie dobrze, bo kochałeś i miałeś poczucie bezpieczeństwa ale spóboj dostrzec, że naprawdę się rozjechaliście życiowo. Tak jak pisała Ci Lady Loka, czasami trzeba doceniż że jakaś relacja w naszym życiu skończyła się wcześniej a nie później.
5,178 2018-01-02 22:28:55
Qaqa...
Złamano Ci serce, ale nie pozwoliłaś, by połamano Ci skrzydła nadziei, rozsądku, radości...
Wydaje się, że idąc przez ciemność, odnalazłaś ścieżkę, wiodącą ku światłu.
Choć czytając Twoje posty odnoszę wrażenie, że to Ty sama jesteś światłem.
I ciepłem...
Powodzenia wszędzie tam gdzie zawędrujesz! : - )))
Dziękuję Auroro za tak piękne słowa od rozstania minął najgorszy i zarazem najlepszy rok, a ścieżka życia dopiero się zaczyna
powodzenie z pewnością się przyda
)
5,179 2018-01-02 22:43:12
Panowie czego wam potrzeba byscie w koncu sie podniesli po tych rozstaniach. Wbijcie sobie do glowy,ze bylo minelo a czasu nie cofniecie. Daje glowe ze zadna Pani stad nawet by na was teraz nie spojrzala bo po pisowni widac ze Co chwilke placzecie do poduchy. Spojrzcie sobie w lustro i zadajcie sobie pytanie czy umowilibyscie sie z samym soba bo chyba nie. Tylko nie piszcie ze jest ciezko bo kochaliscie i takie tam bla bla bla. Kazdy z nas tak mial no i sie nie udalo,zycie. Nie to inna a bedzie ich w waszym zyciu jeszcze sporo to wam gwarantuje. Mi sie zwiazek rozpadl w momencie kiedy bardzo byla mi potrzebna i nie plakalem tylko wzialem sie za siebie choc lekko nie bylo. Bylem w tylku bo nie tylko to mi sie posypalo. Dzis ide powolutku do przodu choc lekko nie jest ale trzeba zyc dalej a Ona? Niech zaluje bo to co mialem zaplanowane zostawie dla innej. Glowa do gory Panowie i pora wziasc sie za siebie bo skonczycie jak zombie w Halloween.
Ja się zgadzam z Tobą, że zostając w miejscu i rozpamiętując nic nie zyskamy, a jedynie tracimy czas. JEDNAK każdy przeżywa rozstanie inaczej, ty mimo nawet ciężkiej sytuacji się podniosłeś, a ktoś inny pisząc nawet tu posty i żaląc się nad sobą wcale nie jest przegrany, bo kto powiedział czy np. dopiero po roku się nie "ogarnie" ale za to jak się "ogarnie" to będzie może nawet 3 razy lepszym człowiekiem niż Ty, ogarniając się w chwilę. Nie przewidzisz tego. Ja mam 18 lat, powodzenie u kobiet, w moim mieście to naprawdę jakbym na siłe miał szukać to 5 min na rynku i mam. Problem w tym, że zawsze byłem człowiekiem sprytnym, z poczuciem humoru i wybrednym co do kobiet. Uchodziłem sam sobie za chłopaka, co ma raczej wszystko w dupsku i będzie co ma być. Teraz jestem porozstaniu, co prawda dopiero 20 dni, ale zrobiłem błąd jako, że był to mój pierwszy związek, a błędem było to, że zaangażowałem się zbyt mocno i postawiłem sobie ją ponad wszystko i wszystkich. Po czymś takim jak tracisz taką osobę to tracisz właśnie to wszystko co miałeś. I to nie jest tak że łeeee kurde wezme se teraz gitarke pobrzdąkam tak jak zawsze wróci moje dawne zycie bez niej i elo. Jestem na etapie, że czego się nie chwycę tak myślę o niej i tęsknie. Kolega polecił mi tindera (ch*j tam porozmawiasz sobie z jakimis laskami - nie koniecznie sie umówisz tylko pogadasz to CI przejdzie). Ehe.. porównuje każdą do byłej. Do teraz mam jej blask w oczach i miny jakie potrafila przy mnie robić kiedy sie na mnie patrzyla prosto w oczy. Ide dalej Szary ale na każdego przyjdzie czas. Tak jak mówisz było mineło. Mineło fizycznie, bo w sercu nadal to trwa
5,180 2018-01-02 23:00:11
Szary80 napisał/a:Panowie czego wam potrzeba byscie w koncu sie podniesli po tych rozstaniach. Wbijcie sobie do glowy,ze bylo minelo a czasu nie cofniecie. Daje glowe ze zadna Pani stad nawet by na was teraz nie spojrzala bo po pisowni widac ze Co chwilke placzecie do poduchy. Spojrzcie sobie w lustro i zadajcie sobie pytanie czy umowilibyscie sie z samym soba bo chyba nie. Tylko nie piszcie ze jest ciezko bo kochaliscie i takie tam bla bla bla. Kazdy z nas tak mial no i sie nie udalo,zycie. Nie to inna a bedzie ich w waszym zyciu jeszcze sporo to wam gwarantuje. Mi sie zwiazek rozpadl w momencie kiedy bardzo byla mi potrzebna i nie plakalem tylko wzialem sie za siebie choc lekko nie bylo. Bylem w tylku bo nie tylko to mi sie posypalo. Dzis ide powolutku do przodu choc lekko nie jest ale trzeba zyc dalej a Ona? Niech zaluje bo to co mialem zaplanowane zostawie dla innej. Glowa do gory Panowie i pora wziasc sie za siebie bo skonczycie jak zombie w Halloween.
Ja się zgadzam z Tobą, że zostając w miejscu i rozpamiętując nic nie zyskamy, a jedynie tracimy czas. JEDNAK każdy przeżywa rozstanie inaczej, ty mimo nawet ciężkiej sytuacji się podniosłeś, a ktoś inny pisząc nawet tu posty i żaląc się nad sobą wcale nie jest przegrany, bo kto powiedział czy np. dopiero po roku się nie "ogarnie" ale za to jak się "ogarnie" to będzie może nawet 3 razy lepszym człowiekiem niż Ty, ogarniając się w chwilę. Nie przewidzisz tego. Ja mam 18 lat, powodzenie u kobiet, w moim mieście to naprawdę jakbym na siłe miał szukać to 5 min na rynku i mam. Problem w tym, że zawsze byłem człowiekiem sprytnym, z poczuciem humoru i wybrednym co do kobiet. Uchodziłem sam sobie za chłopaka, co ma raczej wszystko w dupsku i będzie co ma być. Teraz jestem porozstaniu, co prawda dopiero 20 dni, ale zrobiłem błąd jako, że był to mój pierwszy związek, a błędem było to, że zaangażowałem się zbyt mocno i postawiłem sobie ją ponad wszystko i wszystkich. Po czymś takim jak tracisz taką osobę to tracisz właśnie to wszystko co miałeś. I to nie jest tak że łeeee kurde wezme se teraz gitarke pobrzdąkam tak jak zawsze wróci moje dawne zycie bez niej i elo. Jestem na etapie, że czego się nie chwycę tak myślę o niej i tęsknie. Kolega polecił mi tindera (ch*j tam porozmawiasz sobie z jakimis laskami - nie koniecznie sie umówisz tylko pogadasz to CI przejdzie). Ehe.. porównuje każdą do byłej. Do teraz mam jej blask w oczach i miny jakie potrafila przy mnie robić kiedy sie na mnie patrzyla prosto w oczy. Ide dalej Szary ale na każdego przyjdzie czas. Tak jak mówisz było mineło. Mineło fizycznie, bo w sercu nadal to trwa
Trzymam kciuki bys wyzdrowial jak najszybciej
5,181 2018-01-02 23:49:51
Coraz częściej mam myśli ze tkwiłem w tym zwiazku bo bałem się samotności. Każda próba rozmowy kończyła się afera. Widocznie do siebie nie pasowalismy bo co to za zwizek bez uczuć i bliskości? No chyba ze obu stronom to pasuje.
Dręczy mnie jedno pytanie, może to ze mną coś nie tak ze ona zaczela się oddalać?
5,182 2018-01-02 23:58:45
Dzięki szary mądre słowa.
Dam sobie czas zapisałem się na to na co miałem ochotę, a były to marzenia z nią nierealne.
I może lepiej że się tak stało, w końcu coś z sobą zrobię, choćby dlatego by zobaczyła co straciła.
5,183 2018-01-03 04:45:45
Pierwszy post w tym topicu. Siedzę w pracy na nocce. Ok. 23.00 wyszło, że żona gości kochanka w naszym domu, a u góry w pokoju siedzi dziecko. Ma nie schodzić. Mieszkam nadal z żona nadal choć kazała mi się wynosić. Jednak kilka spraw powoduje, że to nie takie proste, zwłaszcza, że nie ma nawet pozwu rozwodowego. Wiem, że to masochizm, ale próbuję walczyć ze soba. Przetrwałem to że żona nie kocha, chce rozwód, ma kochanka, chce mnie wyrzucić z niczym. Teraz myśli samobójcze zwiazane z wizyta kochanka u nas w domu. A dziecko coraz bardziej świadome sytuacji. Żona powiedziała, ze przyjdzie jej przyjaciel. Miała go stopniowo uświadamiać i to robi. Muszę go mieć przy sobie, sluchać i wspierać bo nic nie mówi, a rozumie, bo widzę jego oczy i smutna buzię.
5,184 2018-01-03 09:07:59
Markotny, tylko sie nie zabijaj z tak głupiego powodu, bo by to oznaczało, że żona jest dla Ciebie całym światem. A przecież jest jeszcze dziecko. Jeśli zona, zajęta romansem, je zaniedba, kto się dzieckiem zajmie? To powinna byc teraz Twoja motywacja.
Nie ma takiej sytuacji, której bys nie przetrwał, wierzę, że znajdziesz w sobie siły.
5,185 2018-01-03 10:10:58
Mam do was pytanie, czy uważacie ze jeżeli w zwiazku jest miłość, obu stronom zależy, to pomimo błędów ten zwiazek ma szanse przetrwać? Bo wydaje mi się ze błędy w zwiazku popełnia każdy
5,186 2018-01-03 10:37:36
Oczywiście, że każdy popełnia błędy. Ale jeżeli obu stronom zależy, to się nad tym wszystkim pracuje. Mniej ważne rzeczy można olać, nad ważniejszymi pracować, rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać. Bo bez rozmowy się nie da. Jak się człowiek zakochuje, to na początku nie widzi wad, potem dopiero się je widzi coraz wyraźniej i trzeba przeanalizować, czy będzie się dało z nimi żyć. (W sensie z wadami partnera).
Simon, naprawdę nie masz się czym przejmować. Będą inne. Lepsze
5,187 2018-01-03 10:43:07
Wiadomo,ze taki zwiazek mimo wad moze przetrwac. Jestesmy tylko ludzmi,mamy prawo do bledow..od nas tylko zalezy,czy potrafimy mimo takich bledow byc razem i o tych bledach ze sobą rozmawiac. Za bardzo Simon sie doszukujesz..twoj zwiazek sie rozpadl,bo do siebie nie pasowaliscie,widac to po tym,co nam tu mniej wiecej opisales. Nie doszukuj sie winy w sobie..
5,188 2018-01-03 11:07:24
Widzę ze w pewnym momencie przestała do mnie to czuć, przestało jej zależeć, ale dlaczego tak się dzieje? Czy to moja wina? Naprawdę starałem się w tym zwiazku...
5,189 2018-01-03 11:25:16
To nie Twoja wina, tak po prostu jest.
Nie ma sensu być z kimś na siłę. Czasami spotykasz się z kimś i po prostu nie pyknie. U Was nie pykło. Poza tym jedna strona nigdy nie może starać się za dwie. To powinno iść mniej więcej po równo. Jasne, że inicjatywa jest raz tu raz tu i czasami jedna strona potrzebuje spokoju, a druga ma fazę na super zaangażowanie, ale w ogólnym wyniku powinno to być po równo.
U Ciebie tak nie było, bo chciałeś ją trzymać przy sobie za wszelką cenę i nie dopuszczałeś do siebie myśli o tym, że po prostu do siebie nie pasujecie.
Rozstałem się z dziewczyna, przez brak wspólnych tematów do rozmów, częste kłótnie, brak bliskości z jej strony.
Po co chcesz do tego wracać?
ona lubiła bardzo się bawić olewając czasem przy tym mnie całkowicie
Kłóciliśmy się ma imprezach, ona olewała mnie dla innych chłopaków
Ta Twoja dziewczyna po prostu nie dojrzała do związku i już. Tobie zależało, jej wcale. Moglibyście być razem jeszcze przez następne miesiące i oboje byście się z tym faktem męczyli. To nie miało sensu i powinieneś się cieszyć, że postąpiła wobec Ciebie fair i postanowiła się rozstać.
5,190 2018-01-03 17:15:27
Ciężki temat, nie wiem jak ludzie tak po prostu mogą się odkochać, po takim czasie spędzonym razem...
5,191 2018-01-03 17:18:42
Ona się nie odkochała, bo nigdy Cię nie kochała. Taka jest brutalna prawda.
5,192 2018-01-03 17:26:19
To dlaczego trwała w tym tyle czasu? Nie rozumiem tego
5,193 2018-01-03 18:03:06
Simon, Simon, Simon... Tak czytam co piszesz i mam wrażenie, że ty w kółko piszesz to samo. Ewentualnie innymi słowami bądź zmieniasz szyk zdania I do tego ta caaaaała litania pytać, co myślicie?, co uważacie?, jak wam się wydaje?, czemu wtedy zrobiła to i tamto, a czemu innym razem co innego?, co miała w głowie?, po co to zrobiła?, po co, dlaczego, w jakim celu?..... Ja kiedy trafiłam na to forum, leżąc krzyżem, zadawałam inne pytania. Bardziej interesowało mnie jak osoby będące dłużej ode mnie po rozstaniu radziły sobie będąc na moim etapie. Mam wrażenie, że ty za to swoje porozstaniowe bagno zabierasz się od dupy strony. Skupiasz się na jojczeniu nad nią, nad tym co ona ma w głowie, tak jakbyś próbował jeszcze szukać ratunku dla tego związku (a nóż widelec może uda się to naprawić), zamiast skupić się na sobie, na tym, że wam nie wyszło, że była niedojrzała i zacząć iść przez to, żeby jak najszybciej zobaczyć światełko w tunelu. Posługując się słownictwem mojego chrześniaka, napiszę ci - Simon ogar!
Wskocz w końcu na właściwą ścieżkę i leć nią do przodu.
5,194 2018-01-03 18:24:04
Ciężki temat, nie wiem jak ludzie tak po prostu mogą się odkochać, po takim czasie spędzonym razem...
Czym wiecej bedziesz zadawac sobie takich pytan tym bardziej bedziesz sie w tym pograzac. Co Ci da odpowiedz na to pytanie? Nic.. Ciesz sie z tego, ze stalo sie to teraz kiedy jestes mlody a nie za iles tam lat kiedy mogla by Cie opuscic np. w chorobie.. Zaslugujesz na kogos lepszego wiec skup sie teraz na tym by sie odbudowac.
P.S Edyszka 100% racji
5,195 2018-01-03 18:42:08
Oboje macie racje, może na sile szukam w tym wszystkim mojej winy i tego co zrobiłem się zle
5,196 2018-01-04 11:57:07
Heh he qaqa rozwliłaś mnie tymi szpilkami :DD tylko ze ja nie umiem chodzic w szpilkach :pp no tak się sklada ze nie mam oszczędności bo przy tej pracy co mam nie miałabym nawet z czego ich stworzyc . Dziś będę rozmawiać zszefową o podwyżce i o tym , ze mam inną propozycję pracy i wóz albo przewóz . Najwyżej tu sie zwolnie , tam mnie nie będą chcvieli to skoncze pod mostem , ale za to naćpana lekami od psychoastry ( dostałam wczoraj skierowanie do psychiatry i psychologa od mojej lekarski ) .
5,197 2018-01-04 16:07:56
Ola19 napisał/a:Przeraża mnie to, że stałam się chwiejna jak chorągiewka na wietrze..
Faktycznie, bycie chorągiewką to chałowa rola. To musi być strasznie nudne tak stać w miejscu i łopotać. Na dodatek, ma się wtedy okropnie potragane włosy i myśli...
Czy nie lepiej byłoby być wiatrem? Bycie nim daje wiele możliwości. Można być zefirem, huraganem, pasatem, mistralem i dwudziestoma siedmioma innymi rodzajami wiatru ; -)))
Olu19, od kogo zależy, kim się stajesz lub jaką rolę pełnisz w Twoim własnym życiu?
Pewnie, że ode mnie, ale z poprawką na moje możliwości, umiejętności. A propos, wymienianie przez Ciebie rodzajów wiatru przypomina mi o kierunku, który już niebawem zawalę W tej chwili moim największym problemem nie jest były, tylko właśnie studia. Pozwoliłam sobie zawalić tak dużo, że już ledwo czubek głowy mi wystaje w tym bagnie. Na każdym kroku wykańczające "dasz radę", jakby to było takie hop siup, coś oczywistego, co można naprawić małym nakładem pracy. Nie będę zwalać na innych, bo to oczywiste, że wina jest moja, ale to jak wspinaczka na szczyt. Trasę niby wszyscy mamy tą samą, ale niektórym świeci słońce, a innym wiatr sypie w oczy. Gdybym wiedziała, że to jest na pewno dla mnie, ale chwilami naprawdę nie wiem co tu robię. Kiedy próbuję się pozbierać i coś ogarnąć, to nawet nie wiem jak. Pytam szanownej pani profesor, co jest zadane, ale ona nie powie nawet konkretów. Pytam kochanych kolegów z uczelni, cisza lub ogólniki, które nic nie wnoszą. Chcę coś zrobić, bach, przed sylwestrem się przeziębiłam i mam antybiotyk. Ktoś coś pisał o waleniu się wszystkiego na raz? No to ja jestem w takiej właśnie sytuacji. Ciarki mnie przechodzą na myśl o powrocie za trzy dni, dostaję mdłości na samą myśl. Ja naprawdę nie chcę stracić roku i jeszcze wysłuchiwać od rodziców, że to przez chłopaka, który mnie zachęcał. Jakiego roku, dla moich rodziców pierwszy wybór to ten ostateczny, nieodwracalny.. Jak tak dalej pójdzie zostanie mi zamiatanie ulic..
5,198 2018-01-04 18:53:58
Ola,nie od dzis wiadomo,ze jesli umiesz liczyc,to licz na siebie. Nikogo nie bedzie interesowalo,ze zawalilas studia,bo rozstalas sie z chlopakiem. Na studiach,jak i w dalszym zyciu(po studiach) kazdy dba o siebie. Wiadomo,ze latwo nie jest po rozstaniu,ale ze wszystkich sił trzeba dbac tez o inne aspekty zycia. Ja zaraz po rozstaniu zaczynalam nową pracę i nie moglam tego zaniedbac. Musialam wstac rano i isc,a uwierz mi,ze bylo mi cholernie ciezko. Ty zajelas sie rozpaczaniem za swoim bylym i zaniedbalas studia,czego skutki odczuwasz dzis. Co masz teraz z tym zrobic? A nie plakac,ze wali sie wszystko na raz,tylko zacząć działać. Sesja juz wkrotce,wiec nie przecze,troche stresow przed tobą. Jak sie trafi jakas poprawka to jeszcze nic zlego sie nie stanie. Ze studiow az tak łatwo nie da sie wyleciec;) taki żarcik;) Chodzi mi o to,ze nie ma co płakac,tylko trzeba wziąć głeboki oddech i się zabrać do pracy i pozaliczac wszystko. A na ktorym jestes roku? Bo nie wiem czy pisalas czy przeoczylam..
5,199 2018-01-04 20:18:34
Mam do was pytanie, czym różni się osoba będąca za dobra w zwiazku od osoby troskliwej?
5,200 2018-01-04 20:46:44 Ostatnio edytowany przez Ola19 (2018-01-04 20:51:42)
Ola,nie od dzis wiadomo,ze jesli umiesz liczyc,to licz na siebie. Nikogo nie bedzie interesowalo,ze zawalilas studia,bo rozstalas sie z chlopakiem. Na studiach,jak i w dalszym zyciu(po studiach) kazdy dba o siebie. Wiadomo,ze latwo nie jest po rozstaniu,ale ze wszystkich sił trzeba dbac tez o inne aspekty zycia. Ja zaraz po rozstaniu zaczynalam nową pracę i nie moglam tego zaniedbac. Musialam wstac rano i isc,a uwierz mi,ze bylo mi cholernie ciezko. Ty zajelas sie rozpaczaniem za swoim bylym i zaniedbalas studia,czego skutki odczuwasz dzis. Co masz teraz z tym zrobic? A nie plakac,ze wali sie wszystko na raz,tylko zacząć działać. Sesja juz wkrotce,wiec nie przecze,troche stresow przed tobą. Jak sie trafi jakas poprawka to jeszcze nic zlego sie nie stanie. Ze studiow az tak łatwo nie da sie wyleciec;) taki żarcik;) Chodzi mi o to,ze nie ma co płakac,tylko trzeba wziąć głeboki oddech i się zabrać do pracy i pozaliczac wszystko. A na ktorym jestes roku? Bo nie wiem czy pisalas czy przeoczylam..
Na pierwszym Czy nie tak łatwo to nie wiem, jeśli jestem że wszystkim w tyle, najpierw do egzaminu trzeba być dopuszczonym, tj zaliczyć ćwiczenia. Nienawidzę wszystkich tych projektów, a przedmioty najtrudniejsze mam z najgorszymi ćwiczeniowcami z możliwych do wyboru.. Nie wiem, czy każdy tak nudzi się na studiach i niechęć jest normalna, czy to objaw, że nie jest to po prostu dla mnie. Bo to cienka linia..
Simon, według mnie nie można być za dobrym. Jeśli jakaś cecha pozytywna występuje w nadmiarze może paradoksalnie stać się negatywna. Jeśli komuś bardzo zależy, zagłaskałby kotka na śmierć. To może być troska posunięta za daleko, wtedy dobre wcale to nie jest, staje się uciążliwe