Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 83 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 391 do 455 z 5,371 ]

391

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Ale mnie dziewczyny doł złapał sad jest weekend, słonce za oknem i juz bysmy "jakos" razem pewnie spędzali czas a siedze sama jak palec sad

Zobacz podobne tematy :

392

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Dziewczyny, Dziękuje.
Suzy, siostro !!! Ja tez mam małe cycki big_smile
Oprocz tego, sprawdzał czy nie mam celulitu, patrzył czy tyłek nie zmalał, miał pretensje że sie nie maluje do łóżka tylko kładę sie jak kłoda, że piżama nie taka: spodenki i bluzka - źle, koszulka i majtki - źle, kupiłam nawet taką satynowa na ramiączkach czarną koszulkę nocną, myslam ze w końcu bedzie mu sie podobać ale tez zle. Mówił: i jak ty masz mnie pociągać ? neutral
Do ubioru tez miał zastrzeżenia, ze to złe, tamto złe. Wyśmiewał jak cos mi sie podobało w sklepie. I raz mi powiedział: 'moja mama i siostra by to wyśmiały, bo one są takimi, wiesz Ikonami Stylu' No.
Jak poszłam z nim do kina na polski film to od razu mówił, ze mama i siostra sie śmiały ze poszedł na taki film, bo polski i beznadziejny. Wszystko mówił mamusi i dzwonił do niej 2x dziennie. Nie miałam oczywiście pretensji o to, ale jak mi to mówił o tym filmie czy ubraniu to było mi przykro i znowu czułam sie gorsza.
Karinka, Kochana moja !! Ja przed poznamiem jego byłam pełna życia i zadbana. Nie, ze jak go poznałam to zaczęłam sie stroić, malować ale przed. On nie sprawił ze bardziej dbałam o sibie bo juz bardziej sie nie dało. Faceci sie za mną oglądali, starzy i młodzi. I czułam sie super laską. Pózniej gdzieś to zatraciłam.
Wiecie, ja mam wyrzuty ze nie powiedziałam mu wprost o tym, ale kurde bałam sie i wstydziłam. Dlatego myśle ze to ja zwaliłam bo jakbym powiedziala to by zrozumiał może.
Z drugiej strony, to mi tez sie cos tam w nim nie podobało na początku ale NIGDY nie przyszło by mi do głowy aby mu to wytykać. Ze jest taki czy taki. Ja kochałam go nie za wyglad ale za całokształt. Bo to tez nie tak ze nigdy nie mówił ze jesteś ładna, ze ładnie wyglądam, bo mówił. Ale mimo tego tamte wypowiedzi przeważyły, bolały i zamiast kwitnąć przy facecie to zwiędłam...

393

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Dziewczyny, mnie tylko zastanawia jedno, po co on ze mną był jak juz na początku po jakiś 2-3 miesiącach znajomosci pisał do kolegi takie rzeczy ?A ja czułam ze mu sie podobam. Pózniej ten wyjazd, miał gdzieś jak się czuje, a po nim wspólne mieszkanie. To jak czuł ze nie jestem dla niego wystarczająco dobra to po co wiązał sie ze mną, obiecywał, mieszkał... neutral

394

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:

Ale mnie dziewczyny doł złapał sad jest weekend, słonce za oknem i juz bysmy "jakos" razem pewnie spędzali czas a siedze sama jak palec sad

Mnie tez łapie sad. Musimy sie nauczyć żyć same teraz...

395

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Dziewczyny, Dziękuje.
Suzy, siostro !!! Ja tez mam małe cycki big_smile
Oprocz tego, sprawdzał czy nie mam celulitu, patrzył czy tyłek nie zmalał, miał pretensje że sie nie maluje do łóżka tylko kładę sie jak kłoda, że piżama nie taka: spodenki i bluzka - źle, koszulka i majtki - źle, kupiłam nawet taką satynowa na ramiączkach czarną koszulkę nocną, myslam ze w końcu bedzie mu sie podobać ale tez zle. Mówił: i jak ty masz mnie pociągać ? neutral
Do ubioru tez miał zastrzeżenia, ze to złe, tamto złe. Wyśmiewał jak cos mi sie podobało w sklepie. I raz mi powiedział: 'moja mama i siostra by to wyśmiały, bo one są takimi, wiesz Ikonami Stylu' No.
Jak poszłam z nim do kina na polski film to od razu mówił, ze mama i siostra sie śmiały ze poszedł na taki film, bo polski i beznadziejny. Wszystko mówił mamusi i dzwonił do niej 2x dziennie. Nie miałam oczywiście pretensji o to, ale jak mi to mówił o tym filmie czy ubraniu to było mi przykro i znowu czułam sie gorsza.
Karinka, Kochana moja !! Ja przed poznamiem jego byłam pełna życia i zadbana. Nie, ze jak go poznałam to zaczęłam sie stroić, malować ale przed. On nie sprawił ze bardziej dbałam o sibie bo juz bardziej sie nie dało. Faceci sie za mną oglądali, starzy i młodzi. I czułam sie super laską. Pózniej gdzieś to zatraciłam.
Wiecie, ja mam wyrzuty ze nie powiedziałam mu wprost o tym, ale kurde bałam sie i wstydziłam. Dlatego myśle ze to ja zwaliłam bo jakbym powiedziala to by zrozumiał może.
Z drugiej strony, to mi tez sie cos tam w nim nie podobało na początku ale NIGDY nie przyszło by mi do głowy aby mu to wytykać. Ze jest taki czy taki. Ja kochałam go nie za wyglad ale za całokształt. Bo to tez nie tak ze nigdy nie mówił ze jesteś ładna, ze ładnie wyglądam, bo mówił. Ale mimo tego tamte wypowiedzi przeważyły, bolały i zamiast kwitnąć przy facecie to zwiędłam...

Emczi to jest taki typ faceta, że nawet gdybys mu powiedziała, to mysle ze by nie zrozumiał a jeszcze miałby nad Toba wiekszą władzę, bo widziłaby że sie przejmujesz swoją wadą... Byłabyś dla niego tematem żartów skoro potrafił się smiać z ludzi niepełnosprawnych. Albo w najlepszym wypadku totalnie by olał Twoją szczerość i nie zmieniłby swojego postępowania wobec Ciebie. On postępował tak bo jest kompletnym idiotą a nie przez Twój defekt! ZAPAMIETAJ TO!

Miałam to samo, co Ty. Popierdalałam do łózka w ponczochach, super stringach i szpilkach a on ciagle chciał wiecej, ciagle krytykował albo rzucał aluzje. A wiesz co? Od siebie samego nie dawał mi nic. Egoista. Musiałam się nim "zajmować" w łózku, zachęcać... Kilka dni przed zerwaniem, gdy był za granica chciał, abym przesłała mu swoje zdjęcie. Opierałam się, próbowałam nawiązać jakiś "flirt" w smsach a on stwierdził, że widocznie go nie znam, skoro nie wiem co lubi i urwał rozmowe. Wtedy zaświeciła mi sie czerwona lampka i po tej sytuacji zacząl byc po prostu dziwny. Jak zawsze był dziwny tak wtedy zaczął mnie traktowac jak obcą osobę. Doszło po 5 dniach do kłótni o głupote i zerwał...

Emczii miałysmy wchodzić im do dupy, nie wymagać, nie miec swoich potrzeb, nie płakac, byc idealne. Byłysmy po prostu sobą i nas nie zaakceptowali. I nic od siebie nam nie dali... Przynajmniej mój ex. Nie dał mi nic poza stresami, nerwami, wyzwiskami i fochami.

396

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Dziewczyny, mnie tylko zastanawia jedno, po co on ze mną był jak juz na początku po jakiś 2-3 miesiącach znajomosci pisał do kolegi takie rzeczy ?A ja czułam ze mu sie podobam. Pózniej ten wyjazd, miał gdzieś jak się czuje, a po nim wspólne mieszkanie. To jak czuł ze nie jestem dla niego wystarczająco dobra to po co wiązał sie ze mną, obiecywał, mieszkał... neutral

Bo był tchorzem Emczii. Był z Tobą bo był. Bo tak jakos wyszło. Mój ex dwa dni przed rozstaniem kazał mi szukać działek, planował ze mna weekend, pytał gdzie chce pojechać. Tez tego nie rozumiem, ale teraz widzę, że mój ex i Twój to po prostu tchórze. Dzieci, które zabawiły sie czyimś kosztem, egoiści. Czekali na moment aby z nami zerwać, bo wiedzieli ze same tego nie zrobimy. Mój były wykopał pode mną doł, ja w niego wpadłam i mnie zasypał w tym dole bez żadnych skrupułów, bez uczuć, bez emocji. Wczoraj jak ze mna rozmawiał to uwierz mi ze wiekszego cwaniaka nie widziałam na tym świecie. Teraz do mnie dotarło, że byłam z facetem o dwóch twarzach. I wymagał ode mnie a od siebie nie dał KURWA nic hmm

397 Ostatnio edytowany przez Suzy25 (2017-05-27 16:07:18)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Dziewczyny, Dziękuje.
Suzy, siostro !!! Ja tez mam małe cycki big_smile
Oprocz tego, sprawdzał czy nie mam celulitu, patrzył czy tyłek nie zmalał, miał pretensje że sie nie maluje do łóżka tylko kładę sie jak kłoda, że piżama nie taka: spodenki i bluzka - źle, koszulka i majtki - źle, kupiłam nawet taką satynowa na ramiączkach czarną koszulkę nocną, myslam ze w końcu bedzie mu sie podobać ale tez zle. Mówił: i jak ty masz mnie pociągać ? neutral
Do ubioru tez miał zastrzeżenia, ze to złe, tamto złe. Wyśmiewał jak cos mi sie podobało w sklepie. I raz mi powiedział: 'moja mama i siostra by to wyśmiały, bo one są takimi, wiesz Ikonami Stylu' No.
Jak poszłam z nim do kina na polski film to od razu mówił, ze mama i siostra sie śmiały ze poszedł na taki film, bo polski i beznadziejny. Wszystko mówił mamusi i dzwonił do niej 2x dziennie. Nie miałam oczywiście pretensji o to, ale jak mi to mówił o tym filmie czy ubraniu to było mi przykro i znowu czułam sie gorsza.
Karinka, Kochana moja !! Ja przed poznamiem jego byłam pełna życia i zadbana. Nie, ze jak go poznałam to zaczęłam sie stroić, malować ale przed. On nie sprawił ze bardziej dbałam o sibie bo juz bardziej sie nie dało. Faceci sie za mną oglądali, starzy i młodzi. I czułam sie super laską. Pózniej gdzieś to zatraciłam.
Wiecie, ja mam wyrzuty ze nie powiedziałam mu wprost o tym, ale kurde bałam sie i wstydziłam. Dlatego myśle ze to ja zwaliłam bo jakbym powiedziala to by zrozumiał może.
Z drugiej strony, to mi tez sie cos tam w nim nie podobało na początku ale NIGDY nie przyszło by mi do głowy aby mu to wytykać. Ze jest taki czy taki. Ja kochałam go nie za wyglad ale za całokształt. Bo to tez nie tak ze nigdy nie mówił ze jesteś ładna, ze ładnie wyglądam, bo mówił. Ale mimo tego tamte wypowiedzi przeważyły, bolały i zamiast kwitnąć przy facecie to zwiędłam...


I wiesz co Emczii? Sram na to, że mam małe cycki. Nie zmienie tego. Nie pójde i nie powieksze ich, bo to co czuje siedzi w mojej głowie i wcale operacja cycków nie poprawi mi własnej samooceny, ani nie polepszy stosunków z facetami. Takie sie urodziłysmy i skoro im nie pasowało to, że mamy z obu stron plecy big_smile to teraz wiadomo jakimi są pustakami. Jakbym ja miała go oceniać za rozmiar to tez bym go rzuciła i krytykowała bo zajebiscie przystojny ani zbudowany nie był. Kochałam go za to, jaki był. Wydawało mi sie, że był dobrym człowiekiem - pomocnym, zaradnym. Był ale dla innych. A  dla był mnie toksyczny i nie doceniał moich starań, tego ze jestem kobieta. Zwyczajną ale kobietą. A on dorwał kase i juz zyje w przekonaniu, że stać go na kazda niunie. Niech zyje z mysla, że jest zajebisty bo ma kase, ale kiedys mysle ze do niego to wszystko wróci. Cwaniactwo wiecznie nie trwa...

398 Ostatnio edytowany przez Suzy25 (2017-05-27 16:38:54)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:
Suzy25 napisał/a:

Ale mnie dziewczyny doł złapał sad jest weekend, słonce za oknem i juz bysmy "jakos" razem pewnie spędzali czas a siedze sama jak palec sad

Mnie tez łapie sad. Musimy sie nauczyć żyć same teraz...

Mysle Emczii że my po prostu sie bałysmy naszych byłych facetów bo czułysmy sie gorsze od nich i ich rodzin...

399

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Suzy, ja tez mam w dupie ze małe. To akurat nie jest mój żaden kompleks.
Ja tez sobie tak myśle, ze ideałów nie ma i to mnie dołuje. Jak patrzę na mojego ojca to mój ex przy nim to niebo a ziemia. No ale i tak nie czułam sie przy nim dobrze, pięknie i idealnie.

400

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:
emczii napisał/a:
Suzy25 napisał/a:

Ale mnie dziewczyny doł złapał sad jest weekend, słonce za oknem i juz bysmy "jakos" razem pewnie spędzali czas a siedze sama jak palec sad

Mnie tez łapie sad. Musimy sie nauczyć żyć same teraz...

Mysle Emczii że my po prostu sie bałysmy naszych byłych facetów bo czułysmy sie gorsze od nich i ich rodzin...

No ja sie czułam. Drogie ciuchy, gadżety, auta.. a ja ?
Ale powiem ci ze z początku to miałam w dupie, nie przeszkadzało mi ze nie mam tego czy tego, pózniej mi odpierdzieliło bo ta siostrunia i mama ciagle sie przechwalała czego to ona nie ma i gdzie nie była.

401

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Suzy, ja tez mam w dupie ze małe. To akurat nie jest mój żaden kompleks.
Ja tez sobie tak myśle, ze ideałów nie ma i to mnie dołuje. Jak patrzę na mojego ojca to mój ex przy nim to niebo a ziemia. No ale i tak nie czułam sie przy nim dobrze, pięknie i idealnie.

Musisz sobie odpowiedzieć Emczii na jedno ważne pytanie: Byłaś z nim szczęśliwa? Ale tak naprawde? Bez udawania, bez ściemniania... Czy po prostu trzymałaś sie go, bo bałaś sie zycia w pojedynke? Ja juz odpowiedziałam sobie na to pytanie...

402 Ostatnio edytowany przez Suzy25 (2017-05-27 16:50:02)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:
Suzy25 napisał/a:
emczii napisał/a:

Mnie tez łapie sad. Musimy sie nauczyć żyć same teraz...

Mysle Emczii że my po prostu sie bałysmy naszych byłych facetów bo czułysmy sie gorsze od nich i ich rodzin...

No ja sie czułam. Drogie ciuchy, gadżety, auta.. a ja ?
Ale powiem ci ze z początku to miałam w dupie, nie przeszkadzało mi ze nie mam tego czy tego, pózniej mi odpierdzieliło bo ta siostrunia i mama ciagle sie przechwalała czego to ona nie ma i gdzie nie była.

Ja tez na poczatku miałam to w dupie, ale później czułam sie przy nich gorsza. Bo jego siostra ma to, ma tamto, ma piekny dom, na wszystko ja stac a ja szara mysza ... Gdy opowiadałam jej o moich problemach z jej braciszkiem to tylko słyszałam: "No mój maz taki nie jest", "Mój maz jest wspaniały" itd. Na moim nieszczęściu budowała swoje poczucie wartości a jest na utrzymaniu męża, który ja wyzywa, nie pomaga i tylko jej wypomina, że żyje za jego kase i wszystko co ona ma to dzieki niemu. Ale mimo to czułam sie od niej gorsza. Próbowałam sie z nia zaprzyjaźnić, ale ona ciagle dawała mi do zrozumienia, że jest lepsza i ze jej braciszek ja szanuje a mnie nie...

403 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-27 16:56:36)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Ale to i tak nic nie zmieni nawet jak powiem ze byłam. Bo byłam, ale ostatnio to już nie wiem sama. Byłam bardziej żeby mieszkać, być z dala od domu... poza tym gdybym była nadal to przecież nie było takich sytuacji jakie miały miejsce, że bałam sie przyznać własnemu chłopakowi o swoich słabościach w obawie przed odrzuceniem i wyśmianiem.

404

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Ale to i tak nic nie zmieni nawet jak powiem ze byłam. Bo byłam, ale ostatnio to już nie wiem sama. Byłam bardziej żeby mieszkać, być z dala od domu... poza tym gdybym była nadal to przecież nie było takich sytuacji jakie miały miejsce, że bałam sie przyznać własnemu chłopakowi o swoich słabościach w obawie przed odrzuceniem i wyśmianiem.

Byłaś szczęśliwa na siłe. Tak jak ja. Nie mogłaś byc szczesliwa z kimś, kto sprawiał Ci przykrość. A chciałaś byc szczesliwa zeby nie wracać do domu, aby nie zostać sama...

405

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

@ KARINA,nie jestem po psychologii.Kierunek studiów,który skończyłam nie miał nic wspólnego z psychologią,ale zawsze miałam zdolności w tym kierunku.Potrafiłam rozpracować różne zachowania pod względem psychologicznym i w związku z tym zdarzało mi się,że ludzie prosili mnie o poradę.No,ale co z tego skoro we własnym życiu tego nie potrafię i w przypadku moich byłych też mój mózg wyjeżdżał na długie wakacje do ciepłych krajów big_smile Muszę przestać mu dawać urlop big_smile Ja przed moim obecnym ex byłam w dwóch związkach o których mogę powiedzieć,że były na poważnie.Oba to ja zakończyłam,bo oni odstawiali takie numery,że dalsze brnięcie w to bagno mijało się z sensem.Pierwszy był kłamcą,a drugi miał wiecznie rozbiegane oczęta za innymi babami.Z pierwszym byłam zaręczona (zanim odkryłam że jest mitomanem).Jeśli chodzi o drugiego,to nie wiem czy byłam zdradzona czy nie.Nic nie wiem na ten temat,ale nawet jeśli nie,to przy jego "miłości do kobiet"wczesniej czy później by to nastąpiło.Na dodatek jak już z nim skończyłam,to on po kilku tygodniach chciał do mnie wrócić.Nie zgodziłam się.Kilka dni później wyjechał z jakąś na wakacje i zostali parą...Kilka dni po tym jak chciał do mnie wrócić...To jest oczywiste,że kręcił z nią w momencie jak mnie prosił o drugą szansę.Jak poznałam mojego obecnego ex,to myślałam że jest on moim życiowym "wynagrodzeniem"za tych dwóch poprzednich palantów.Opowiedziałam mu jak wyglądały moje dwa poprzednie związki.Jak on ich krytykował...Jak on bardzo,ale to bardzo nie rozumiał jak oni mnie mogli tak potraktować.Nazwał ich dupkami itp.Wszystko co mówił wskazywało na to,że on w życiu by mnie tak nie potraktował.Ogólnie to co mówił,robił,to jak się starał wskazywało na to że to wartościowy i dojrzały facet.Zaufałam mu,poczułam się przy nim bezpiecznie bo uwierzyłam że on by mi krzywdy nie zrobił,a okazało się że nie był lepszy i serce które oddałam w jego ręce tak jakby rozszarpał i rzucił mi pod nogi.Jak się poznaliśmy,to powiedział JAKIM CUDEM TAKA DZIEWCZYNA JAK TY JEST SAMA?A jak mnie zostawiał,to jakoś nie zapytał samego siebie JAKIM CUDEM RZUCAM TAKĄ DZIEWCZYNĘ.Te ich teksty i zachowania to wszystko palcem po wodzie pisane.

406

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
Chomikowa napisał/a:

Swój do swego ciągnie, tak i ścier.. do ścier... smile

"Swój ciągnie do swego. Ludzie wybierają partnerów o podobnym stopniu uszkodzenia i w ten sposób zaczyna się taniec dysfunkcji, którego kroki oboje świetnie znają. Dlatego jedna osoba nie może być o wiele zdrowsza od drugiej. Zdrowi ludzie nie tańczą z chorymi".

No patrz,czyli okazało się że ja uderzyłam w tany z upośledzonymi umysłowo smile

407

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Eiko napisał/a:

Staram sie myslec poztywnie tak jak wy, jednak ciezko to przychodzi.

Bo to jest trudne.Ja też się jeszcze nie przestawiłam na tryb pozytywnego myślenia.

408

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:
Eiko napisał/a:

Staram sie myslec poztywnie tak jak wy, jednak ciezko to przychodzi.

Bo to jest trudne.Ja też się jeszcze nie przestawiłam na tryb pozytywnego myślenia.

Ja raz mam mega energię a zaraz takiego doła, że nie mogę głowy podnieść z łóżka... Doskierwa mi samotność i nie mam ochoty wychodzić z domu. Na dodatek dopadają mnie myśli, że on świetnie sie bawi i ma mnie w dupie a ja tak przezywam

409

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Mam to samo !! Jak juz myśle ze jest ok, to przychodzi znowu dół...

Suzy, sprawdź e-mail smile

410

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:
Edyszka napisał/a:
Eiko napisał/a:

Staram sie myslec poztywnie tak jak wy, jednak ciezko to przychodzi.

Bo to jest trudne.Ja też się jeszcze nie przestawiłam na tryb pozytywnego myślenia.

Ja raz mam mega energię a zaraz takiego doła, że nie mogę głowy podnieść z łóżka... Doskierwa mi samotność i nie mam ochoty wychodzić z domu. Na dodatek dopadają mnie myśli, że on świetnie sie bawi i ma mnie w dupie a ja tak przezywam

Mój też nie marnuje czasu tylko świetnie się bawi.Coś mi się wydaje,że każdy facet opisany tu nie przeżywa rozstania.Też raz mi lepiej odrobinę a innym razem zdycham,ale czego się spodziewać po trzech tygodniach od rozstania.

411

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Emczii,dziewczyny już się rozpisały na temat tego co zawarłaś w swoim długim tekście więc ja tylko krótko dodam,że niewarto brać do serca opinii kogoś kto jest wart tyle co jego zachowanie wobec ciebie za twoimi plecami kiedy jeszcze był z tobą w związku(chodzi mi o teksty o tobie pisane koledze).Te teksty były bardzo niskich lotów,a to oznacza że facet też zbyt wysoko nie szybuje.

412

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

Emczii,dziewczyny już się rozpisały na temat tego co zawarłaś w swoim długim tekście więc ja tylko krótko dodam,że niewarto brać do serca opinii kogoś kto jest wart tyle co jego zachowanie wobec ciebie za twoimi plecami kiedy jeszcze był z tobą w związku(chodzi mi o teksty o tobie pisane koledze).Te teksty były bardzo niskich lotów,a to oznacza że facet też zbyt wysoko nie szybuje.

Tym bardziej mnie to zabolało, że on to pisał w momencie, kiedy przechodziliśmy najlepszy moment związku, kolacyjki, kwiatki, wyjazdy, kochanie, kiciu, myszko... Ja nie moge pojąć czy on tak udawał (?) przciez to chore...

413

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Cześć, Dziewczyny!

Czytam Wasze wypowiedzi i trochę podnosi mnie to na duchu, że nie jestem sama...

Dokładnie trzy tygodnie temu rozpadł się mój związek - niecałe pięć miesięcy przed zaplanowanym (ponad rok temu) ślubem. Wszystko zorganizowane - sala, zespół, kupiona suknia, zaproszenia czekały na wręczenie gościom.
Od początku roku coś zaczęło się psuć, tłumaczyłam to sobie stresem przedślubnym. Jednak on zmieniał się coraz bardziej. Zero czułości, rozmów, okazywania, że mu zależy. Nie spieszył się do mnie, przyjeżdżał coraz później, a w weekendy coraz wcześniej wracał do siebie (dzieliło nas trochę km).
Pytałam milion razy, czy wszystko jest ok, co się w ogóle dzieje. Zawsze odpowiedź brzmiała "dobrze"... Aż do tej sytuacji trzy tygodnie temu, kiedy stwierdził, że nie zostanie już ze mną, bo nie potrafi już okazywać mi uczuć tak, jakbym tego chciała. Mimo że dwa dni wcześniej zapewniał, że kocha. Zabrał swoje rzeczy i po prostu pojechał. Nie mamy żadnego kontaktu od tego czasu.
Świat mi się zawalił, nie miałam siły na nic. Uciekłam w pracę. Zaczyna być trochę lepiej, ale to ciągle wraca, wszystko mi o nim przypomina, tak ciężko się pozbierać...

414

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:
Karina.Julia.8 napisał/a:
Chomikowa napisał/a:

Swój do swego ciągnie, tak i ścier.. do ścier... smile

"Swój ciągnie do swego. Ludzie wybierają partnerów o podobnym stopniu uszkodzenia i w ten sposób zaczyna się taniec dysfunkcji, którego kroki oboje świetnie znają. Dlatego jedna osoba nie może być o wiele zdrowsza od drugiej. Zdrowi ludzie nie tańczą z chorymi".

No patrz,czyli okazało się że ja uderzyłam w tany z upośledzonymi umysłowo smile

Ja się odnosiłam do tego, że kobieta, która wiąże się z facetem, który zostawił kobietę w ciąży, jest jego warta wink

415

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Chomikowa napisał/a:
Edyszka napisał/a:
Karina.Julia.8 napisał/a:

"Swój ciągnie do swego. Ludzie wybierają partnerów o podobnym stopniu uszkodzenia i w ten sposób zaczyna się taniec dysfunkcji, którego kroki oboje świetnie znają. Dlatego jedna osoba nie może być o wiele zdrowsza od drugiej. Zdrowi ludzie nie tańczą z chorymi".

No patrz,czyli okazało się że ja uderzyłam w tany z upośledzonymi umysłowo smile

Ja się odnosiłam do tego, że kobieta, która wiąże się z facetem, który zostawił kobietę w ciąży, jest jego warta wink

Wiem,wiem smile To co napisałam nie było ironią tylko żartem,a żart odnosił się do cytatu Kariny smile

416

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Wiem, że do Kariny, tak tylko na wszelki wypadek wyjaśniam żeby nie było, że kogoś chciałam urazić tongue

417

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Dziewczyny, apropo tego, że po rozstaniu każda z nas najchetniej by o siebie nie dbała, bo nie ma dla kogo. Owszem jest - DLA SIEBIE SAMEJ!
Ja zawsze pierwsze co robię to włosy - do tej pory ścinałam, a teraz po prostu zrobiłam sombre. Ja jestem zadowolona, buzia mi się też tak jakby rozpromieniła. Do tego zrobiłam sobie rzęski. Sama sobie się podobam i czuję się z tym bardzo dobrze smile

418 Ostatnio edytowany przez Eiko (2017-05-27 22:02:33)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Suzy25 podoba mi się ta myśl z odwiertem .

Co do dbania o siebie...od kiedy wyszłam za maż dbałam o siebie jeszcze bardziej. Chciałam zeby maz był ze mnie dumny. Niestety działało to w drugą stronę. Ciągle coś mu nie pasowało. Nie takie ciuchy, nie takie wlosy itd. Tak mnie dołowal ze mimo ze dbalam bardzo o siebie na twarzy bylo widac ze jest cos nie tak. Od kiedy nie jestem z nim nie szaleje tak z wygladem a mimo wszystko kazdy mowi ze wygladam bardzo dobrze, ciaza mi sluzy itd.
Doszlam jednak do wniosku ze jak ktos Cb nie kocha szczerze i wygaduje Ci Twoje bledy nawet w wygladzie to chocbym miska byla nic to nie zmieni. Mojego meza narzeczona...jest duzo brzydsza, grubsza, ma gorsza figure ( moglabym tak wymieniac) a mimo wszystko to Ona jest z nim.. no ale jest bogata.
Dlatego kochane nigdy wiecej faceta ktory komentuje moj wyglad i nie mowie tu ze nie mamy o siebie nie dbac. Moj maz czepial sie nawet o turban na glowie po kapieli. Dzieki niemu mam juz dosc kompleksow. Nie poprawiaja mi nastroju teksty pozaluje, ale on glupi taka laske zostawil... taaa...i co z tego. On jest szczesliwy a ja nie.
Napisalam troche chaotycznie

419

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:
Edyszka napisał/a:

Emczii,dziewczyny już się rozpisały na temat tego co zawarłaś w swoim długim tekście więc ja tylko krótko dodam,że niewarto brać do serca opinii kogoś kto jest wart tyle co jego zachowanie wobec ciebie za twoimi plecami kiedy jeszcze był z tobą w związku(chodzi mi o teksty o tobie pisane koledze).Te teksty były bardzo niskich lotów,a to oznacza że facet też zbyt wysoko nie szybuje.

Tym bardziej mnie to zabolało, że on to pisał w momencie, kiedy przechodziliśmy najlepszy moment związku, kolacyjki, kwiatki, wyjazdy, kochanie, kiciu, myszko... Ja nie moge pojąć czy on tak udawał (?) przciez to chore...

Ja nigdy nie sprawdzałam faceta z którym byłam w związku,nie "prześwietlałam"mu też telefonu,ale kiedy przeczytałam co napisałaś o jego wiadomościach do kolegi,to tak odniosłam to do swojej sytuacji i pomyślał,że strach sobie wyobrażać co ja bym u byłego w telefonie zastała gdybym to swego czasu sprawdziła(biorąc pod uwagę jak wyglądał nasz ostatni rok).Nie wiem co twoim kierowało.Może tylko był z tobą bo był na zasadzie,że póki nie miał innej na oku,to zwyczajnie był z tobą z wygody(sprzątanie,gotowanie,sex,dokładanie się do rachunków,umilanie wolnego czasu itp.).A może pisząc do kolegi te teksty po prostu przesadzał chcąc przyszpanować przed znajomym jaki to on figo fago i tak naprawdę te teksty nie odzwierciedlały w stu procentach tego co miał w głowie na twój temat.Trudno powiedzieć.

420

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
ona_91 napisał/a:

Cześć, Dziewczyny!

Czytam Wasze wypowiedzi i trochę podnosi mnie to na duchu, że nie jestem sama...

Dokładnie trzy tygodnie temu rozpadł się mój związek - niecałe pięć miesięcy przed zaplanowanym (ponad rok temu) ślubem. Wszystko zorganizowane - sala, zespół, kupiona suknia, zaproszenia czekały na wręczenie gościom.
Od początku roku coś zaczęło się psuć, tłumaczyłam to sobie stresem przedślubnym. Jednak on zmieniał się coraz bardziej. Zero czułości, rozmów, okazywania, że mu zależy. Nie spieszył się do mnie, przyjeżdżał coraz później, a w weekendy coraz wcześniej wracał do siebie (dzieliło nas trochę km).
Pytałam milion razy, czy wszystko jest ok, co się w ogóle dzieje. Zawsze odpowiedź brzmiała "dobrze"... Aż do tej sytuacji trzy tygodnie temu, kiedy stwierdził, że nie zostanie już ze mną, bo nie potrafi już okazywać mi uczuć tak, jakbym tego chciała. Mimo że dwa dni wcześniej zapewniał, że kocha. Zabrał swoje rzeczy i po prostu pojechał. Nie mamy żadnego kontaktu od tego czasu.
Świat mi się zawalił, nie miałam siły na nic. Uciekłam w pracę. Zaczyna być trochę lepiej, ale to ciągle wraca, wszystko mi o nim przypomina, tak ciężko się pozbierać...

U mnie też minęły trzy tygodnie od rozstania.Chwała Bogu,że u mnie nie było ślubu na horyzoncie,bo zapewne teraz cała rodzina jeszcze pogarszałaby mój stan wiercąc dziurę w brzuchu dlaczego ślub odwołany,co się stało,dlaczego.Pytań nie byłoby końca.No i jeszcze ten widok sukni ślubnej...Współczuje ci bo wiem jak mnie to bardzo boli,a co dopiero jakby jeszcze ślub miał być tuż,tuż.Opisane przez ciebie zachowanie twojego ex przypomina mi zachowanie mojego byłego.Mój na początku spędzał ze mną każdą możliwą wolną chwilę,a nawet jak był zajęty to przynajmniej telefonicznie się ze mną kontaktował.Dodam,że nie jestem kobietą bluszczem,która osacza faceta i chce być w centrum jego zainteresowania 24h na dobę próbując pozbawić go jego życia,hobby,czasu dla znajomych itp.Nigdy nie miałam z tym problemu.To był wyłącznie jego wybór i jego wola,że każdą wolną chwilę chciał spędzać ze mną,co oczywiście było miłe.A później?Później wszystko i wszyscy stali się ważniejsi ode mnie.Mimo że że czasu spędzonego ze mną było już minimum z minimum,to i tak wolał inne zajęcia niż spotkanie ze mną,np.grę w karty ze znajomymi,albo obejrzeć film ze szwagrem itp.Ogólnie jego zachowanie w stosunku do mnie przypominało zachowanie twojego kiedy tłumaczyłaś je stresem przedślubnym.Oczywiście też pytałam co się dzieje,ale tłumaczył to zmęczeniem itp.Wierzyłam bo chciałam w to wierzyć mimo,że czułam a wręcz podświadomie wiedziałam że jego zachowanie jest wywołane zupełnie inną przyczyną niż zmęczenie.Jeśli już spędzał ze mną czas,to miałam wrażenie że jest ze mną ale się męczy i kończył te spotkania tak szybko jak tylko się dało.No a później o ile czytałaś moje teksty to wiesz że zniknął na miesiąc a następnie przez fb oznajmił mi,że to koniec.

421

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

@Edyszka - mój pół roku przed tym jak z nim zerwałam  też zaczął się oddalać. Miał czas dla wszystkich tylko nie dla mnie. Tylko wtedy ja zaczęłam się zachowywać jak kobieta bluszcz i osaczyłam go. Niemniej, nic dobrego z tego nie było. Podejrzewam, że gdybym zachowała zimną krew i nie zmuszała go do spotkań to też nic bym nie osiągnęła. Bardzo szybko poznał nową, być może pisał z nią już wcześniej. Teraz zastanawianie się nad tym jak było nie ma dla mnie sensu.

Co do wypowiedzi że człowiek zdrowy nie tańczy z chorym to było to prawdziwe w moim przypadku. Ja go przyciagnelam. Pisałam o tym wcześniej. Jestem bardzo ambitna i chciałam go zmienić. Widziałam wszystkie znaki, że jest niezrównoważony a jednak myślałam że mi się uda to "udomowić". Trwałam w toksycznym związku bo mnie też te emocje nakręcały. Bo przecież on tak mocno mnie kochał że nie raz chciał się zabić gdy straszyłam że odejdę. Tłumaczył że to co robi złego to z miłości. I ja chciałam mu wierzyć. Myślałam że skoro tak mocno kocha że robi takie zle rzeczy to uda mi się obrócić to na dobre. Chciałam czuć się potrzebna.
Dzisiaj wiem że to nie była miłość. A to co przeszłam było nauczką dla mnie.

422 Ostatnio edytowany przez Eiko (2017-05-27 22:18:21)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

@Edyszka - mój pół roku przed tym jak z nim zerwałam  też zaczął się oddalać. Miał czas dla wszystkich tylko nie dla mnie. Tylko wtedy ja zaczęłam się zachowywać jak kobieta bluszcz i osaczyłam go. Niemniej, nic dobrego z tego nie było. Podejrzewam, że gdybym zachowała zimną krew i nie zmuszała go do spotkań to też nic bym nie osiągnęła. Bardzo szybko poznał nową, być może pisał z nią już wcześniej. Teraz zastanawianie się nad tym jak było nie ma dla mnie sensu.

Co do wypowiedzi że człowiek zdrowy nie tańczy z chorym to było to prawdziwe w moim przypadku. Ja go przyciagnelam. Pisałam o tym wcześniej. Jestem bardzo ambitna i chciałam go zmienić. Widziałam wszystkie znaki, że jest niezrównoważony a jednak myślałam że mi się uda to "udomowić". Trwałam w toksycznym związku bo mnie też te emocje nakręcały. Bo przecież on tak mocno mnie kochał że nie raz chciał się zabić gdy straszyłam że odejdę. Tłumaczył że to co robi złego to z miłości. I ja chciałam mu wierzyć. Myślałam że skoro tak mocno kocha że robi takie zle rzeczy to uda mi się obrócić to na dobre. Chciałam czuć się potrzebna.
Dzisiaj wiem że to nie była miłość. A to co przeszłam było nauczką dla mnie.

Byłam na tyle głupia ze nie zauwazylam kiedy zaczelo sie psuc bo dla mnie do kwestia mc, moze dwoch , a ti chyba niemozliwe...

Chyba też należe do amibitnych bo wierzyłam ze zdołam zmienić męża, przemówić mu do rozumu...no cóż...przeceniłam swoje możliwości

423 Ostatnio edytowany przez Suzy25 (2017-05-27 22:40:40)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Tak czytam dziewczyny nasze posty i widzę jak każda z nas się obwinia. Szuka odpowiedzi na pytania, na które tak naprawde nie ma odpowiedzi i na które tej odpowiedzi pewnie nigdy nie dostaniemy. Możemy przypuszczać, snuć domysły, gdybać, że gdybyśmy były inne to na pewno by nie odeszli. Wiecie co? Odeszliby. Wcześniej czy później ale by odeszli od nas. Zaciagnełybysmy ich przed ołtarz a poźniej żyłybysmy w świadomości, że "coś jest nie tak"... Karmiłybysmy sie złudzeniami, wciskałybysmy sobie na siłe ze jestesmy szczesliwe, usprawiedliwiałybysmy ich na tysiac sposobób i brałybysmy na siebie wszystkie problemy i zło tego świata tylko po to, aby byli z nami. A później, pewnego dnia obudziłybysmy sie wszystkie ze świadomością, że to NIE JEST TEN. Że miłość tak nie wyglada. Że związek to nie jest żebranie o uczucia, wyciaganie ręki za każdym razem tylko po to, aby było dobrze. To nie jest przymrużanie oka i udawanie, że wszystko jest okey byleby z kimś być, wbrew sobie, wbrew swoim zasadom...
Pomyslcie dziewczyny, tak szczerze... ile razy rezygnowałyscie z siebie tylko po to, aby im dogodzić? Ile razy odpuszczałyscie? Ile razy przymykałyscie oko na ich dziwne zachowania i zamiatałyscie wszystko pod dywan, aby było dobrze? Miłość, ta prawdziwa nie polega na zamykaniu sobie samej buzi ale na rozmowie, na dzieleniu sie emocjami bez strachu, że ta druga osoba nas nie zaakceptuje.
Wszystkie tutaj bierzemy wine na siebie i ok... mamy swoje za uszami. Ale czy kochający mężczyzna, któremu zależy odchodzi z dnia na dzień? Zostawia kobiete samą? Sama z problemami, samą z planami ślubnymi, samą sobie? To nie są mężczyźni... to są tchórze. Byli z nami bo tak było wygodnie. Mysle ze moze czekali az same ich zostawimy, ale ze tego nie robiłysmy to najpierw kopali pod nami doły, a jak to nic nie dało to nas zostawili. Tak po prostu. Bez żadnych wyrzutów sumienia.
Cierpimy, analizujemy ale wiem, że wyjdziemy wszystkie z tego z nauką. Oni poszli się bawić, korzystają z życia i pewnie o nas nie myślą, ale my wyciagniemy z tego wnioski na przyszłość. Dostałysmy kopa, przeciagnieli nas po chodniku i jestesmy na dnie i tak sie czujemy ale juz nie kopmy dziewczyny. Nie obwiniajmy się. Zacznijmy krok po kroku żyć, dbać o siebie, widzieć plusy tej sytuacji....

424

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

@Eiko podkreślałam to już wcześniej, ale z Tobą mogę sobie rękę podać bo nasze związki były bardzo podobne. Zarówno zachowania ex jak i ich wiek, sposób bycia, to że mają już inną i poważne plany.

@Suzy: zgodzę się z tym co napisałaś, bo byłam z człowiekiem z którym nigdy bym się nie związała gdybym racjonalnie myślała. Nie obwiniam już siebie choć były takie momenty po rozstaniu. Zwłaszcza że ex próbował się wybielic i pokazać mi i całemu światu że on ma normalny związek a ze mną jest coś nie tak.
Przeżyłam to, jestem mu wdzięczna że pokazał prawdziwe oblicze i swoim podłym zachowaniem wyzwolił we mnie wolę do walki o samą siebie. Niech mu się wiedzie a na mnie też szczęście gdzieś czeka.

425

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Edyszka,
widzę, że byłyśmy w bardzo podobnej sytuacji. Mnie jego zachowanie w ostatnim czasie kończyło psychicznie, ale ja (głupia!!!) ciągnęłam to na siłę, bo twierdziłam, że już wszystko zaplanowane, wszyscy wiedzą o ślubie, że przecież to nie może się skończyć.
Czułam, że już w ogóle nie jestem ważna dla niego. Kiedy miałam gorszy dzień i mówiłam, że potrzebuję się przytulić, odpowiedź brzmiała "po co?"... Unikał kontaktu ze mną, celowo nie odbierał telefonu, olewał, kiedy się widzieliśmy, a później strasznie rzucał słowami "kocham cię".
W Wielkanoc już nie wytrzymałam i kazałam mu brać jego rzeczy i się wynosić. Nie wiem, czemu, ale nie poszedł i ciągnął to jeszcze kilka tygodni...
Wiem tylko, że wszystkie musimy sobie z tymi sytuacjami poradzić, bo prawda jest taka, że żaden z opisanych tutaj facetów nie zasłużył nawet na 1% naszej miłości.

426

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:

Pomyslcie dziewczyny, tak szczerze... ile razy rezygnowałyscie z siebie tylko po to, aby im dogodzić? Ile razy odpuszczałyscie? Ile razy przymykałyscie oko na ich dziwne zachowania i zamiatałyscie wszystko pod dywan, aby było dobrze?

Prawie cały związek.....

427

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

@Edyszka - mój pół roku przed tym jak z nim zerwałam  też zaczął się oddalać. Miał czas dla wszystkich tylko nie dla mnie. Tylko wtedy ja zaczęłam się zachowywać jak kobieta bluszcz i osaczyłam go. Niemniej, nic dobrego z tego nie było. Podejrzewam, że gdybym zachowała zimną krew i nie zmuszała go do spotkań to też nic bym nie osiągnęła.

Dokładnie,też byś nic nie osiągnęła.Ja do niczego ex nie zmuszałam,nie osaczałam,bo wyszłam z założenia,że jeśli przejawia niechęć do czegoś (w tym przypadku ja i związek,nasze relacje),to jeśli będę go naciskać,atakować to jeszcze bardziej się zniechęci więc pilnowałam się pod tym względem.Oczywiście,to nie było tak,że tak po prostu zachowałam zimną krew,bo nie można zachować zimnej krwi kiedy człowiek cierpi,martwi się,emocje szaleją itp,ale mimo wszystko zaciskałam zęby i nie wyładowywałam  tego na nim,żeby nie pogorszyć sytuacji.Nie chciałam doprowadzić do kłótni.Dusiłam w sobie i starałam się,starałam,starałam...Nic to i tak nie dało.

428

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
ona_91 napisał/a:

Edyszka,
widzę, że byłyśmy w bardzo podobnej sytuacji. Mnie jego zachowanie w ostatnim czasie kończyło psychicznie, ale ja (głupia!!!) ciągnęłam to na siłę, bo twierdziłam, że już wszystko zaplanowane, wszyscy wiedzą o ślubie, że przecież to nie może się skończyć.
Czułam, że już w ogóle nie jestem ważna dla niego.Unikał kontaktu ze mną, celowo nie odbierał telefonu, olewał, kiedy się widzieliśmy, a później strasznie rzucał słowami "kocham cię".

Pomijając ślub dokładnie tak samo było u mnie! Po prostu wypisz wymaluj te same zachowania.A ja dalej walczyłam bo nie potrafiłam sobie wyobrazić końca tego związku.Przerastała mnie wizja,że jego może nie być.Ten związek od momentu kiedy zaczęła się walka o niego mega wykończył mnie psychicznie i wyssał ze mnie całą energię.

429

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Dziewczyny,
ja nawet zamiatałam pod dywan to, że odkryłam, że z kimś pisał i wysyłał swoje zdjęcia. Nie mówiąc o tym, że znalazłam tusz do rzęs w jego aucie (rzekomo siostry, uwierzyłam...).
Jestem rozgoryczona tym, że byłam taka naiwna!

430

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
ona_91 napisał/a:

Dziewczyny,
ja nawet zamiatałam pod dywan to, że odkryłam, że z kimś pisał i wysyłał swoje zdjęcia. Nie mówiąc o tym, że znalazłam tusz do rzęs w jego aucie (rzekomo siostry, uwierzyłam...).
Jestem rozgoryczona tym, że byłam taka naiwna!

Ja w to że tusz do rzęs był siostry też bym uwierzyła,tym bardziej że mój ex ma 4 siostry smile ale gdybym w trakcie związku odkryła,że z kimś pisze i zdjęcia wysyła,to byłoby już dla mnie tak jednoznaczne,że tego bym nie dała rady pod dywan zamieść.Ile czasu wasz związek trwał?

431

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

Ja w to że tusz do rzęs był siostry też bym uwierzyła,tym bardziej że mój ex ma 4 siostry smile ale gdybym w trakcie związku odkryła,że z kimś pisze i zdjęcia wysyła,to byłoby już dla mnie tak jednoznaczne,że tego bym nie dała rady pod dywan zamieść.Ile czasu wasz związek trwał?


Rozmawiałam z jego siostrą zaraz po naszym rozstaniu, tusz nie był jej... I siostra, i rodzice byli w szoku, że już nie jesteśmy razem. Myśleli, że się pokłócilismy i dlatego przywiózł swoje rzeczy.
Byliśmy razem 2,5 roku, od kwietnia zeszłego roku zaręczeni. Z uwagi na ten ślub i wszystkie plany zamiatałam to wszystko, chociaż doskonale wiedziałam, że nie powinno tak być.

432

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
ona_91 napisał/a:
Edyszka napisał/a:

Ja w to że tusz do rzęs był siostry też bym uwierzyła,tym bardziej że mój ex ma 4 siostry smile ale gdybym w trakcie związku odkryła,że z kimś pisze i zdjęcia wysyła,to byłoby już dla mnie tak jednoznaczne,że tego bym nie dała rady pod dywan zamieść.Ile czasu wasz związek trwał?


Rozmawiałam z jego siostrą zaraz po naszym rozstaniu, tusz nie był jej... I siostra, i rodzice byli w szoku, że już nie jesteśmy razem. Myśleli, że się pokłócilismy i dlatego przywiózł swoje rzeczy.
Byliśmy razem 2,5 roku, od kwietnia zeszłego roku zaręczeni. Z uwagi na ten ślub i wszystkie plany zamiatałam to wszystko, chociaż doskonale wiedziałam, że nie powinno tak być.

Oczywiście,że nie powinno tak być i tym bardziej dlatego,że ślub był na horyzoncie,bo mogłaś związać się małżeństwem z kimś kto by cię nie kochał,zdradzał,oszukiwał i przy kim byś się czuła niechciana.Mimo wszystko rozumiem cię doskonale...Mózg zakochanej kobiety kieruje się swoimi prawami.Wiesz co ci powiem?W momencie kiedy cierpiałam przez mojego byłego,będąc z nim wtedy jeszcze w związku,gdyby mi się oświadczył,to ja bym przyjęła te oświadczyny...Chore,a nawet bardzo chore,ale tak właśnie by było.Wiesz dlaczego?Bo najbardziej bałam się,że go stracę i w mojej głowie byłoby,że jak będzie moim mężem,to znaczy że będzie mój dożywotnio.A to nieprawda.Po ślubie zapewne lepiej by nie było(o ile nie gorzej) i póki to małżeństwo by trwało,to ja bym się szarpała z rzeczywistością i dalej kończyła psychicznie.

433

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Edyszka,

doskonale Cię rozumiem, że przyjęłabyś oświadczyny. Mnie też się wydawało, że to da mi pewność, że będę z nim już zawsze.
Masz 100% racji, że mózg zakochanej kobiety rządzi się swoimi prawami...
Dzisiaj byłam w miejscu, które w zeszłym roku razem odwiedziliśmy. Wszystko wróciło, wszystkie wspomnienia. I niestety wróciły też łzy, których nie było już od prawie dwóch tygodni.

434

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
ona_91 napisał/a:

Edyszka,

doskonale Cię rozumiem, że przyjęłabyś oświadczyny. Mnie też się wydawało, że to da mi pewność, że będę z nim już zawsze.
Masz 100% racji, że mózg zakochanej kobiety rządzi się swoimi prawami...
Dzisiaj byłam w miejscu, które w zeszłym roku razem odwiedziliśmy. Wszystko wróciło, wszystkie wspomnienia. I niestety wróciły też łzy, których nie było już od prawie dwóch tygodni.

Te łzy wcześniej czy później i tak by się pojawiły.Skoro jesteś tak jak ja dopiero 3tyg.po rozstaniu,a piszesz że od prawie dwóch tyg.nie płakałaś,to oznacza że albo byłaś bądź jesteś nadal jeszcze w fazie zaprzeczenia,czyli wiesz co się stało,ale mózg podświadomie jeszcze to wypiera,nie przyjmuje do wiadomości,a ty mimo że nie zdajesz sobie z tego sprawy,to gdzieś tam głęboko w sobie jeszcze nie wierzysz że to koniec,albo szok cię zablokował.Nie ma bata,żeby po takim czymś płakać tylko tydzień.Mimo wszystko łzy są dobre,bo pomagają wyrzucić na zewnątrz wewnętrzne napięcie.Co do miejsc,które się z nim kojarzą,to doskonale to rozumiem.Mi ciągle wszystko o ex przypomina,każda rzecz,każde miejsce.Największą traumę mam w stosunku do miejsca w którym z nim byłam kiedy ostatni raz się widzieliśmy.Kilka razy już to miejsce mijałam(nie dlatego że chciałam tylko musiałam) i za każdym razem odwracałam głowę w drugą stronę,ale to i tak bolało.Sama świadomość,że przechodzę koło tego miejsca bolała.Będąc tam z nim nie wiedziałam,że to ostatni raz kiedy go widzę.

435

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

(...) Mi ciągle wszystko o ex przypomina,każda rzecz,każde miejsce.Największą traumę mam w stosunku do miejsca w którym z nim byłam kiedy ostatni raz się widzieliśmy.Kilka razy już to miejsce mijałam(nie dlatego że chciałam tylko musiałam) i za każdym razem odwracałam głowę w drugą stronę,ale to i tak bolało.Sama świadomość,że przechodzę koło tego miejsca bolała.Będąc tam z nim nie wiedziałam,że to ostatni raz kiedy go widzę.

Edysza gdybyś miała świadomość, że ostatni raz go widzisz a później on Cię potraktuje tak jak to zrobił, to uwierz mi, że ta świadomość ostatniego spotkania nic by nie zmieniła. Ja zrywając z ex wiedziałam, że to może być ostatni raz (choć nadzieję, że się zmieni miałam jeszcze długo). Nic mi to nie pomogło. Rozstanie jest trudne, nie można się do tego przygotować ani jakoś nastawić psychicznie. Boli, będzie jeszcze trochę bolało.  Ale w tym przypadku mózg wysyła Ci zniekształcony obraz. Pamiętasz to jak było miło i przyjemnie. Sprowadź swoje myśli do rzeczywistości, abyś przypadkiem zaraz nie zaczęła go idealizować.
Mnie też rozdzierało, gdy byłam w naszych miejscach. Ale ale... nie pisałam Ci tego wcześniej, a te nasze miejsca (moje i mojego ex), które ja mu pokazałam są teraz miejscami gdzie on zabiera swoją nową. - Żenada.

Trzymam za Was dziewczyny kciuki i wysyłam dużo pozytywnej energii i wsparcia, żebyście szybko stanęły na nogi. smile To co najpiękniejsze jeszcze przed Wami.

436

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

Edysza gdybyś miała świadomość, że ostatni raz go widzisz a później on Cię potraktuje tak jak to zrobił, to uwierz mi, że ta świadomość ostatniego spotkania nic by nie zmieniła. Ja zrywając z ex wiedziałam, że to może być ostatni raz (choć nadzieję, że się zmieni miałam jeszcze długo). Nic mi to nie pomogło.

Nie,nie.Mi nie chodziło o to,że żałuję że wtedy nie wiedziałam,że widzę go ostatni raz.Nie ubolewam nad tym,bo gdybym wtedy miała świadomość tego,to nie wiem jakby to spotkanie wyglądało...zapewne byłoby pełne łez.Chodziło mi o to,że ogólnie to miejsce kojarzy mi się z ostatnim spotkaniem,a co za tym idzie z rozstaniem i dlatego jakoś traumatycznie na nie reaguję.

437

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

Mnie też rozdzierało, gdy byłam w naszych miejscach. Ale ale... nie pisałam Ci tego wcześniej, a te nasze miejsca (moje i mojego ex), które ja mu pokazałam są teraz miejscami gdzie on zabiera swoją nową. - Żenada.

I na domiar złego,to miejsca które ty mu pokazałaś...Faktycznie żenada.Moj ex na szczęście nie mieszka w moich stronach więc tyle dobrego,że nie będzie mógł nowych dup zabierać w nasze miejsca.

438 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-28 22:45:19)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Dziewczyny... u mnie za dokładnie 5 dni miną 2 miesiące. Od paru dni rycze codziennie, nie ze płacze sobie, ja po prostu rycze. Przypomnę: 2 miesiące !!!
Mam to 'szczęście' ze codziennie przejeżdżam obok naszego byłego mieszkania, a on tam mieszka. Odwracam głowę ale w środku to mnie po prostu rozpierdala. Każdy zakamarek miasta mi o nim przypomina, bo to małe miasto. Dzis przypomniała mi o nim sukienka którą z nim kupowałam...
Nie moge powiedzieć ze nic sie nie zmieniło, ze ciagle jest tak samo, bo jem, nie zawaliłam jeszcze studiów, mniej mimo wszystko tego płaczu jest, podjęłam terapie, spotykam sie z ludźmi. Ale boli nadal. Jeszcze moja 'żałoba' sie nie skończyła.
A i wiecie co, jak sobie myśle 2 miesiące to wyobrażam sobie wakacje, ze przecież to trochę czasu jest, a dla mnie to jeszcze jest tak świeże ze mam wrażenie ze minęły 3-4 tygodnie co najwyżej (!) nie mam poczucia ze tyle czasu juz minęło.

439

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Dziewczyny... u mnie za dokładnie 5 dni miną 2 miesiące. Od paru dni rycze codziennie, nie ze płacze sobie, ja po prostu rycze. Przypomnę: 2 miesiące !!!
Mam to 'szczęście' ze codziennie przejeżdżam obok naszego byłego mieszkania, a on tam mieszka. Odwracam głowę ale w środku to mnie po prostu rozpierdala. Każdy zakamarek miasta mi o nim przypomina, bo to małe miasto. Dzis przypomniała mi o nim sukienka którą z nim kupowałam...
Nie moge powiedzieć ze nic sie nie zmieniło, ze ciagle jest tak samo, bo jem, nie zawaliłam jeszcze studiów, mniej mimo wszystko tego płaczu jest, podjęłam terapie, spotykam sie z ludźmi. Ale boli nadal. Jeszcze moja 'żałoba' sie nie skończyła.
A i wiecie co, jak sobie myśle 2 miesiące to wyobrażam sobie wakacje, ze przecież to trochę czasu jest, a dla mnie to jeszcze jest tak świeże ze mam wrażenie ze minęły 3-4 tygodnie co najwyżej (!) nie mam poczucia ze tyle czasu juz minęło.

Emczii,tobie za to powtarzanie ciągle DWA MIESIĄCE DWA MIESIĄCE DWA MIESIĄCE DWA MIESIACE A JA DALEJ CIERPIĘ ,to naprawdę należy ci się kop w dupę smile Tyle razy już ci powtarzałam,że dwa miesiące to jeszcze świeża sprawa.Nie wmawiaj sobie,że powinno ci przejść w tydzień.Czym są dwa miesiące w porównaniu z dwoma latami związku (dobrze pamiętam że ten związek 2l trwał?) i twoim zaangażowaniem w ten związek i faceta.A tego że codziennie musisz przejeżdżać koło waszego "byłego mieszkania",to naprawdę współczuję.Ps.Mi ostatnio o ex nawet zapach szamponu przypomniał.

440

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Dziewczyny, aż się sobie dziwię, ale mnie dzisiaj złapała taka straszna ciekawość, aby dowiedzieć się co u mojego exa, że ledwo co powstrzymuję się, aby tego nie sprawdzić. Zła jestem na siebie strasznie. I znowu huśtawka nastroju: bo raz złość, później ciekawość, a później to śmieć mi się chce z samej siebie. Tak sobie tłumaczę, że lepiej, abym nie widziała co u niego, bo znów zobaczę to cukierkowe życie i złapię doła.
Miejsca sobie znaleźć nie mogę. Dlaczego jeszcze ten toksyk przelatuje przez moje myśli? ...

441 Ostatnio edytowany przez Edyszka (2017-05-29 17:24:23)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

Dziewczyny, aż się sobie dziwię, ale mnie dzisiaj złapała taka straszna ciekawość, aby dowiedzieć się co u mojego exa, że ledwo co powstrzymuję się, aby tego nie sprawdzić. Zła jestem na siebie strasznie. I znowu huśtawka nastroju: bo raz złość, później ciekawość, a później to śmieć mi się chce z samej siebie. Tak sobie tłumaczę, że lepiej, abym nie widziała co u niego, bo znów zobaczę to cukierkowe życie i złapię doła.
Miejsca sobie znaleźć nie mogę. Dlaczego jeszcze ten toksyk przelatuje przez moje myśli? ...

Kazdy ma swoje indywidualne tempo przejścia przez tę "żałobę".U niektórych,to trwa latami,także wydaje mi się że jak czasem dopadnie cię jakiś dół,albo ciekawość co u niego,to jest całkiem normalne,że takie emocje mogą się jeszcze pojawiać raz na jakiś czas na tym etapie na którym ty jesteś.Tym bardziej,że jesteś osobą ambitną,a jego świadomie bądź nie,ale zapewne traktujesz jako swoją porażkę (bo przecież nie udało ci się go zmienić)więc spokoju ci to nie daje.Mi się zdarza włazić na profil byłego żeby zobaczyć czy coś dodał,co u niego i to sprawdzanie jest silniejsze ode mnie,a zła za to jestem na siebie jak cholera,bo jak nietrudno się domyślić nie pomagam tym sobie.

442

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

Kazdy ma swoje indywidualne tempo przejścia przez tę "żałobę".

Ale też po określonym czasie żałoba staje się przyzwyczajeniem czy nawet narkotykiem, któremu dla własnego zdrowia psychicznego i fizycznego, nie należy się zbyt długo oddawać. smile

443

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

Każdy ma swoje indywidualne tempo przejścia przez tę "żałobę".U niektórych,to trwa latami,także wydaje mi się że jak czasem dopadnie cię jakiś dół,albo ciekawość co u niego,to jest całkiem normalne,że takie emocje mogą się jeszcze pojawiać raz na jakiś czas na tym etapie na którym ty jesteś.Tym bardziej,że jesteś osobą ambitną,a jego świadomie bądź nie,ale zapewne traktujesz jako swoją porażkę (bo przecież nie udało ci się go zmienić)więc spokoju ci to nie daje.Mi się zdarza włazić na profil byłego żeby zobaczyć czy coś dodał,co u niego i to sprawdzanie jest silniejsze ode mnie,a zła za to jestem na siebie jak cholera,bo jak nietrudno się domyślić nie pomagam tym sobie.

U mnie to nie jest już żałoba, bo nie czuję żadnej straty przez to, że z nim nie jestem. Rzeczywiście bardzo ambitnie podeszłam do związku i jakoś czasami mam momenty, w których chciałabym wiedzieć co u niego. Wiesz, ja ciągle mam nadzieję, że on kiedyś pożałuje takiego zachowania. Taka potrzeba sprawdzenia, czy karma wraca lub czy życie wymierzyło mu sprawiedliwość. To prawdopodobnie nigdy nie nastąpi. On jest w nowym związku i jest zakochany, a jak człowiek zakochany to świata nie widzi poza swoim wybrankiem/ wybranką. Stąd mam pewność, że jego od dawna nie interesuje moje życie.
Edyszka, mi dużo znajomych mówiło: "zobaczysz on jeszcze pożałuje" a ja czekałam na to "zobaczysz" i to nie następuje. Chyba takim nastawieniem też sobie nie pomagam, jestem zbyt zadufana w sobie. Podświadomie określiłam siebie jako tą lepszą od obecnej jego partnerki i strasznie bym chciała uzyskać jakiekolwiek potwierdzenie mojego myślenia. W rzeczywistości jest tak, że ona bardziej do niego pasuje i może lepiej się dogadują. A on nie wraca do tego co było.

Czasami chciałabym być osobą, która ma wszystko tak głęboko w d#pie jak ma to mój ex. Chyba byłoby łatwiej żyć i się nie przejmować smile

444 Ostatnio edytowany przez Edyszka (2017-05-29 18:16:38)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
balin napisał/a:
Edyszka napisał/a:

Kazdy ma swoje indywidualne tempo przejścia przez tę "żałobę".

Ale też po określonym czasie żałoba staje się przyzwyczajeniem czy nawet narkotykiem, któremu dla własnego zdrowia psychicznego i fizycznego, nie należy się zbyt długo oddawać. smile

Zgadzam się,ale wydaje mi się że piszemy o czymś innym smile Ja o indywidualnym przejściu przez żałobę czyli pokonywaniu tych wszystkich etapów bez spinania się,że np.powinno mi przejść w dwa miesiące,a jeszcze nie przeszło,a ty piszesz o celebrowaniu żalu i przeciąganiu tego na własne życzenie idealizując daną osobę.

445

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
Edyszka napisał/a:

Każdy ma swoje indywidualne tempo przejścia przez tę "żałobę".U niektórych,to trwa latami,także wydaje mi się że jak czasem dopadnie cię jakiś dół,albo ciekawość co u niego,to jest całkiem normalne,że takie emocje mogą się jeszcze pojawiać raz na jakiś czas na tym etapie na którym ty jesteś.Tym bardziej,że jesteś osobą ambitną,a jego świadomie bądź nie,ale zapewne traktujesz jako swoją porażkę (bo przecież nie udało ci się go zmienić)więc spokoju ci to nie daje.Mi się zdarza włazić na profil byłego żeby zobaczyć czy coś dodał,co u niego i to sprawdzanie jest silniejsze ode mnie,a zła za to jestem na siebie jak cholera,bo jak nietrudno się domyślić nie pomagam tym sobie.

U mnie to nie jest już żałoba, bo nie czuję żadnej straty przez to, że z nim nie jestem. Rzeczywiście bardzo ambitnie podeszłam do związku i jakoś czasami mam momenty, w których chciałabym wiedzieć co u niego. Wiesz, ja ciągle mam nadzieję, że on kiedyś pożałuje takiego zachowania. Taka potrzeba sprawdzenia, czy karma wraca lub czy życie wymierzyło mu sprawiedliwość. To prawdopodobnie nigdy nie nastąpi. On jest w nowym związku i jest zakochany, a jak człowiek zakochany to świata nie widzi poza swoim wybrankiem/ wybranką. Stąd mam pewność, że jego od dawna nie interesuje moje życie.
Edyszka, mi dużo znajomych mówiło: "zobaczysz on jeszcze pożałuje" a ja czekałam na to "zobaczysz" i to nie następuje. Chyba takim nastawieniem też sobie nie pomagam, jestem zbyt zadufana w sobie. Podświadomie określiłam siebie jako tą lepszą od obecnej jego partnerki i strasznie bym chciała uzyskać jakiekolwiek potwierdzenie mojego myślenia. W rzeczywistości jest tak, że ona bardziej do niego pasuje i może lepiej się dogadują. A on nie wraca do tego co było.

Czasami chciałabym być osobą, która ma wszystko tak głęboko w d#pie jak ma to mój ex. Chyba byłoby łatwiej żyć i się nie przejmować smile

Ja nazywam żałobą cały ten proces złożony z kilku etapów od poczucia straty przez złość itp.aż na obojętności kończąc.No właśnie,napisalas że czekasz aż on pożałuje,a to oznacza że jeszcze na sto procent nie dotarłaś do etapu obojętności smile Takie uczucie chęci żeby pożałował,to też jakaś emocja,a on ma być ci totalnie obojętny.W każdym razie jesteś na dobrej drodze,a właściwe to już końcówka twojej męki.Zobacz sama,trafiłaś na to forum bo nie radziłaś sobie,a teraz czasem tylko masz gorsze chwile także progres jest.

446

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Edyszka ja trafiłam na to forum i tak za późno, bo już prawie pod koniec tych wszystkich dramatów związanych z rozstaniem.

447

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

a ty piszesz o celebrowaniu żalu i przeciąganiu tego na własne życzenie idealizując daną osobę.

Nie ja piszę o ostatecznej nagrodzie, jaką jest refleksja w postaci lepszego rozumienia siebie. smile

448

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Moja 'żałoba' od paru dni mnie wykańcza.

Edyszka, podkreślałam te 2 miesiące bo mam wrażenie, ze zamiast iść do przodu to sie cofam. Jest gorzej niż źle, jem tylko jeden posiłek dziennie, śni mi się, płacz średnio 3 razy ma dzień, tęsknota mnie od środka rozpierdala i ta świadomość że on jest szczęśliwy z inną, ze nawet nie zapyta jak się czuje. Mam tez chęć napisania do niego, pokazania jak cierpię, powiedzienia: 'zobacz co Ty ze mną zrobiłeś !!!' Istne szaleństwo.

449

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Moja 'żałoba' od paru dni mnie wykańcza.

Edyszka, podkreślałam te 2 miesiące bo mam wrażenie, ze zamiast iść do przodu to sie cofam. Jest gorzej niż źle, jem tylko jeden posiłek dziennie, śni mi się, płacz średnio 3 razy ma dzień, tęsknota mnie od środka rozpierdala i ta świadomość że on jest szczęśliwy z inną, ze nawet nie zapyta jak się czuje. Mam tez chęć napisania do niego, pokazania jak cierpię, powiedzienia: 'zobacz co Ty ze mną zrobiłeś !!!' Istne szaleństwo.

O Nie!!!!!!!!! Tylko nie pisz do niego i nie pokazuj "co on z Tobą zrobił". Pomyśl Emczii: on jest z inną i dostaje taką wiadomość od Ciebie. On obrasta w piórka, że Ty biedna płaczesz za takim deklem, jego samoocena szybuje aż na orbitę a ona sobie pomyśli: " o Boże jaki on musi być fantastyczny, skoro jego była tak za nim rozpacza, jak dobrze, że jest teraz mój".

To będzie dopiero dramat. Emczii nie rób sobie tego. Może masz wrażenie, że się cofasz, ale to tylko wrażenie. Emocje z Ciebie uchodzą, jest załamanie, minęła złość i został już tylko żal. Ej, serio! On nie może się o tym dowiedzieć, potraktuje Cię jak wariatkę która go nęka, Tobie będzie tylko gorzej. A przecież chcesz, aby było lepiej.

450

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Widział w jakim jestem stanie, dlaczego on nawet sie nie zainteresuje co ze mną ? Czy jeszcze żyję w ogóle ?
Gdybym to ja zerwała z chłopakiem a widziała w jakim jest stanie to nawet bym go na terapie zapisała, przciez byliśmy dla siebie kiedyś całymi światem, 2 lata to nie 2 głupie miesiące które można kopnąć w niepamięć... ja tego po prostu noe pojmuje.

451

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

Edyszka ja trafiłam na to forum i tak za późno, bo już prawie pod koniec tych wszystkich dramatów związanych z rozstaniem.

Tak,wiem że dopiero po pół roku od rozstania,ale dobrze że tu trafiłaś,bo mając za sobą te doświadczenia potrafisz "rzucić" pomocną poradą.To niby mój trzeci związek z trzecim bezsensownym facetem (brawo ja) i teoretycznie wiem jak wyglądają te etapy po rozstaniu,ale mimo wszystko te porady są przydatne i spojrzenie kogoś z boku na sytuację cenne.No a na dodatek tego faceta przeżywam bardziej niż dwóch poprzednich.

452

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Widział w jakim jestem stanie, dlaczego on nawet sie nie zainteresuje co ze mną ? Czy jeszcze żyję w ogóle ?
Gdybym to ja zerwała z chłopakiem a widziała w jakim jest stanie to nawet bym go na terapie zapisała, przciez byliśmy dla siebie kiedyś całymi światem, 2 lata to nie 2 głupie miesiące które można kopnąć w niepamięć... ja tego po prostu noe pojmuje.

Karina ma rację - to nie jest tak że się cofasz tylko minął szok,minęła złość i został smutek (delikatnie to ujmując),dlatego tak się czujesz.Myślisz że gdyby się tobą interesował,to byłoby ci łatwiej?Nie,nie,nie i jeszcze raz nie bo nadal byś kontakt z nim miała,a po drugie byś go idealizowała jaki on dobry że się troszczy o ciebie.

453

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

przciez byliśmy dla siebie kiedyś całymi światem, 2 lata to nie 2 głupie miesiące które można kopnąć w niepamięć... ja tego po prostu noe pojmuje.

Pamiętasz jak niedawno opowiadałaś nam co on pisał do kolegi o tobie za twoimi plecami i to paradoksalnie w momencie kiedy między wami było ładnie,pieknie,kolorowo? To teraz zastanów się czy faktycznie kiedyś BYLIŚCIE dla siebie całym światem,czy tylko on był całym światem dla ciebie.W kontekście mojego związku mogę odpowiedzieć na to pytanie,że nigdy dla mojego ex nie byłam całym światem,jedynie on dla mnie był centrum wszechświata.Nie oczekuje żeby były zamartwil się o to jak się czuję mimo że doskonale wie jak mnie zranił bo nigdy nie byłam i nie jestem dla niego na tyle ważna żeby go to interesowało.Jestem dla niego jak zeszłorocznym śnieg.

454

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Widział w jakim jestem stanie, dlaczego on nawet sie nie zainteresuje co ze mną ? Czy jeszcze żyję w ogóle ?
Gdybym to ja zerwała z chłopakiem a widziała w jakim jest stanie to nawet bym go na terapie zapisała, przciez byliśmy dla siebie kiedyś całymi światem, 2 lata to nie 2 głupie miesiące które można kopnąć w niepamięć... ja tego po prostu noe pojmuje.

A Ty wiesz, że on też przeżywa rozstanie?
Nie, nie wiesz?
Widzisz co robi. Właśnie tak przeżywa to rozstanie. Nie oczekuj, że facet będzie przechodził przez te wszystkie fazy w taki sam sposób jak kobieta. Wydaje mi się, że faceci to wpierw korzystają z wolności a później dopada ich refleksja. O ile dopada... Niektórzy z nich to idealne przykłady emocjonalnej ameby - ale to odmienny temat.
Niemniej, my zaczynamy od bólu i żalu a spokój i korzystanie z wolności znajdują się na samym końcu tego piekła.

Nie będzie się Tobą interesował, bo koniec to koniec. Tak jak i dla Ciebie. Jak on sobie złamie rękę, nogę, mózg to to nie jest już Twój problem. Emczii skup się na sobie. Musisz się o siebie zatroszczyć.

455

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

No oczywiście.Dla nich koniec to koniec i zapominają o naszym istnieniu.Nie ma co oczekiwać żeby się martwili jak my sobie radzimy.To nierealne żeby się tym przejmowali.Nawet w jednym procencie nie przechodzą tego co my.Korzystaja z wolności

Posty [ 391 do 455 z 5,371 ]

Strony Poprzednia 1 5 6 7 8 9 83 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024