Suzy, ale ja mam wrażenie ze on był dla mnie dobry a ja tym zachowaniem sprawiłam ze stał sie obojętny, zmienił sie w zimnego bo u mmie nie było poprawy.
Emczi mimo, ze ja moze nie siedze i nie placze to caly czas analizuje ten zwiazek. Szukam winy w sobie. Zastanawiam sie, czy nie bylam toksyczna, zla, beznadziejna. Ale w mojej glowie naprawde sa tylko zle wspomnienia. I to nie spowodowane moim zachowaniem. Jasne ze moglam sie zachowac inaczej - gdy postapil wobec mnie zle to moglam mu pokazac swoja wartosc a nie plakac i prosic o to, abysmy sie pogodzili i nie klocili. Ale nie umialam. Chcialam z nim byc a to nie jest grzech Emczi i Ty tez bardzo chcialas byc ze swoim ex . Nie radzilas sobie z emocjami po prostu ale go nie krzywdzilas, nie wyzywalas, nie krytykowalas a on Ciebie tak
Moj ex robil mi jazdy o wszystko, od samego poczatku. Najpierw byly ciche dni ale pozniej sie z nim zzylam i juz nie chcialam aby tak wygladal nasz zwiazek i walczylam o niego, latal za nim, dzwonilam i ... obrosl w piorka i mnie kopnal w dupe. Obrazal sie nawet o to ze szedl ze mna na slub siostry. Nie odzywal sie do mnie nic, w trakcie kazal mi "spierdalac" a pozniej jakby nigdy nic wszystko ok bylo. Wyszlam na piwo z jego siostra - byl obrazony. Nie mielismy co robic bo znajomi byli zajeci - byl obrazony na mnie i wyzywal mnie ze sie ze mna nudzi i ja zamulona jestem. Bylismy na urodzinach u jego matki i widzialam ze nie ma humoru wiec pytalam czy cos sie stalo - obrazil sie na mnie, odwiozl do domu i urwal kontakt. Dostali eksmisji z domu bo jego matka zadluzyla mieszkanie - zwyzywal mnie, powiedzial ze nie kocha i nie chce ze mna byc i mam wypierdalac. Poszlam do jego ksiegowego podpisac papiery, bo on byl za granica - wydarl sie na mnie ze nie patrze co podpisuje (bo nie pamietalam nazw dokumentow). Mam problem z sasiadami, bo jednym slowem mam psychicznego sasiada - wydarl sie na mnie ze jego to nie obchodzi i ze nie bedzie tylko sluchal o nim. Powiedzialam mu ze cos mam dzisiaj zly humor - zwyzywal mnie ze zamulona jestem tylko i nie odbieral telefonu. Pojechal za granice do pracy i robil zakupy i nic mi nie powiedzial ze jest w sklepie a chcialam pare rzeczy i zwrociliam mu uwage - zerwal ze mna na zawsze. I moge przytoczyc milion takich sytuacji. I dlatego mysle ze chyba to nie ja jestem toksyczna. I mysle Emczi ze Ty tez masz tyle samo sytuacji. Wypisz je i zobaczysz ze Ci ulzy a my ocenimy
Suzy, ale ja mam wrażenie ze on był dla mnie dobry a ja tym zachowaniem sprawiłam ze stał sie obojętny, zmienił sie w zimnego bo u mmie nie było poprawy.
Nie Emczii, to nie tak. Odpowiedz sobie sama szczerze... Rozmawial z Toba? O Twoich potrzebach? O uczuciach? Wyciagal do Ciebie reke czy patrzyl jak sie wszystko wali?
Dziewczyny! Szukanie winy w sobie to kolejna odsłona rozstania. Nikt nie jest idealny, a jednak niektóre związki są trwałe a inne się rozpadają.
Ta wasza huśtawka emocjonalna minie. Spokojnie. Jeszcze trochę to potrwa, ale przejdzie. Nie gadajcie takich głupot. Gdyby im choć trochę zależało to by się starali.
Jak to jest, że mamy sobie najwięcej do zarzucenia kiedy oni od tak żyją sobie i nawet nie jest im żal? Bo kiedyś uwierzyłyśmy w ich słowa, że jesteśmy gorsze... A wcale tak nie jest.
Moj ex robil mi jazdy o wszystko, od samego poczatku. Najpierw byly ciche dni ale pozniej sie z nim zzylam i juz nie chcialam aby tak wygladal nasz zwiazek i walczylam o niego, latal za nim, dzwonilam i ... obrosl w piorka i mnie kopnal w dupe. Obrazal sie nawet o to ze szedl ze mna na slub siostry. Nie odzywal sie do mnie nic, w trakcie kazal mi "spierdalac" a pozniej jakby nigdy nic wszystko ok bylo. Wyszlam na piwo z jego siostra - byl obrazony. Nie mielismy co robic bo znajomi byli zajeci - byl obrazony na mnie i wyzywal mnie ze sie ze mna nudzi i ja zamulona jestem. Bylismy na urodzinach u jego matki i widzialam ze nie ma humoru wiec pytalam czy cos sie stalo - obrazil sie na mnie, odwiozl do domu i urwal kontakt. Dostali eksmisji z domu bo jego matka zadluzyla mieszkanie - zwyzywal mnie, powiedzial ze nie kocha i nie chce ze mna byc i mam wypierdalac. Poszlam do jego ksiegowego podpisac papiery, bo on byl za granica - wydarl sie na mnie ze nie patrze co podpisuje (bo nie pamietalam nazw dokumentow). Mam problem z sasiadami, bo jednym slowem mam psychicznego sasiada - wydarl sie na mnie ze jego to nie obchodzi i ze nie bedzie tylko sluchal o nim. Powiedzialam mu ze cos mam dzisiaj zly humor - zwyzywal mnie ze zamulona jestem tylko i nie odbieral telefonu. Pojechal za granice do pracy i robil zakupy i nic mi nie powiedzial ze jest w sklepie a chcialam pare rzeczy i zwrociliam mu uwage - zerwal ze mna na zawsze. I moge przytoczyc milion takich sytuacji. I dlatego mysle ze chyba to nie ja jestem toksyczna.
Twój ex to dekiel pokroju mojego exa. - ale brzydko powiedziałam. Fachowo powinnam go nazwać: toksyczny człowiek. Nie ma za czym płakać, serio
Poczytaj sobie w necie o toksycznych ludziach i o narcyzach...
331 2017-05-26 18:14:26 Ostatnio edytowany przez lolek8080 (2017-05-26 18:15:22)
Dochodzę do wniosku, że trafiłysmy wszytskie na takich samych palantów bez uczuć i honoru... Wiecie co, ja nas nie usprawiedliwiam. Wiem, że pewnie każda z nas popełniała różne błędy, miałysmy swoje za uszami, ale jednak jednego jestem pewna - żadna z nas nie potraktowałaby drugiego człowieka w taki sposób, jak oni traktowali nas. To nie są faceci - to potwory. I wiem też, że przez te lata co byłysmy z nimi to pewnie dawali nam milion znaków, że są beznadziejni i czas uciekać, ale byłyśmy zakochane, zaślepione i wystraszone, bo jak to mamy żyć....
Szanowne Panie... muszę wyprowadzić Was z błędnego myślenia, że faceci to potwory bo mieli czelność Was zostawić..., w takich sytuacjach jak opisane wyżej nie ma czegoś takiego że facet jest zły i perfidny a dziewczyna jak by zerwała to łagodniej, delikatniej. Jak ktoś chce skończyć to nie ma sentymentów. Ja przekonałem się wiele lat temu że dziewczyna skoczyła wieloletni związek beż żadnych skrupułów. To nie jest kwestia płci, tak poprostu jest jak coś się kończy. Jakoś trzeba sobie z tym poradzić. Wiem, że to co teraz napisze to oklepany banał, ale najlepszym lekarstwem na starą miłość jest nowa. Trudne to ale prawdziwe.
Powodzenia
Każda z nas pamięta różowe początki znajomości z byłym. Byłyśmy takie same jak te, które są nowe teraz. Jaki z tego wniosek? One staną się takie same jakie my byłyśmy w mniemaniu exów: nudne i zrzędzące. Związek to praca dwojga ludzi. A jak kobieta ma współpracować z takim upośledzonym mężczyzną? Jeśli już wpadła z uczuciem po uszy to będzie wkładać w ten chory układ więcej uczucia, energii itp., bo przecież ten upośledzony człowiek nie jest w stanie dać z siebie nic...
Dlaczego tak jest? Pomyśl: Jak miałaś dbać o siebie, gdy całą uwagę musiałaś skupić na nim? Jak chciałaś kochać i mu ufać, gdy on swoim zachowaniem niszczy poczucie twojego bezpieczeństwa? A najważniejsze pytanie: dlaczego na to pozwoliłaś? Na to aby on był Panem i Władcą, aby Twoim kosztem zbudował swoją samoocenę. Przecież to Ty się starałaś, a on odszedł zostawiając Cię wykorzystaną. Starannie zebrał całą energię, jaką Ty w niego zainwestowałaś zapominając o sobie. Nie stawiając granic, pomijając własne potrzeby.
Dlaczego każda z nas pozwoliła sobie na to?
Dokładnie tak było...A początki były różowe,a nawet bardzo różowe.Jestem przyzwyczajona do tego,że faceci zwracają na mnie uwagę,ale jeszcze żaden,ale to żaden nie starał się o mnie aż tak jak mój ex swego czasu.Widziałam,że jest hop do przodu,bystry,żartobliwy,inteligentny,wygadany,przystojny, a co za tym idzie to niebezpieczny typ faceta,bo taki może prawie każdą owinąć sobie wokół palce,a skoro może mieć każdą,to po co mu jedna rybka jeśli może mieć całe akwarium.Wiedziałam,że taki facet jak szybko się zapala,tak prawdopodobnie szybko gaśnie i że z takim budowanie czegoś do grobowej deski jest trudnym zadaniem.No ale tak o mnie walczył,że zabił moją czujność.W pewnym momencie pomyślałam,że skoro tak się stara to nie będę go skreślać oceniając moimi stereotypami i dałam mu szanse.A jak dałam szanse tak się zakochałam,zaangażowałam.Na dodatek on bardzo mądrze wypowiadał się na takie życiowe tematy,te dotyczące relacji damsko-męskich też.Uznałam go za wartościowego,dojrzałego faceta.Uwierzyłam w jego słowa i obietnice,a później brutalnie zderzylam się z rzeczywistością,bo jego stosunek do mnie drastycznie zaczął się zmieniać od chwili jak mnie zdobył.Zaczął się mną nudzić,a wtedy było już tylko coraz gorzej(z chwilowymi przebłyskami jego cudowności za które byłam mu wdzięczna).
Dziewczyny! Szukanie winy w sobie to kolejna odsłona rozstania. Nikt nie jest idealny, a jednak niektóre związki są trwałe a inne się rozpadają.
Ta wasza huśtawka emocjonalna minie. Spokojnie. Jeszcze trochę to potrwa, ale przejdzie. Nie gadajcie takich głupot. Gdyby im choć trochę zależało to by się starali.Jak to jest, że mamy sobie najwięcej do zarzucenia kiedy oni od tak żyją sobie i nawet nie jest im żal? Bo kiedyś uwierzyłyśmy w ich słowa, że jesteśmy gorsze... A wcale tak nie jest.
Zgadzam sie z Toba Karina. Julia... Wmowili nam, ze jestesmy gorsze a my uwierzylysmy w to i tym sie teraz karmimy... A oni sie swietnie wszyscy bawia
Suzy25 napisał/a:Dochodzę do wniosku, że trafiłysmy wszytskie na takich samych palantów bez uczuć i honoru... Wiecie co, ja nas nie usprawiedliwiam. Wiem, że pewnie każda z nas popełniała różne błędy, miałysmy swoje za uszami, ale jednak jednego jestem pewna - żadna z nas nie potraktowałaby drugiego człowieka w taki sposób, jak oni traktowali nas. To nie są faceci - to potwory. I wiem też, że przez te lata co byłysmy z nimi to pewnie dawali nam milion znaków, że są beznadziejni i czas uciekać, ale byłyśmy zakochane, zaślepione i wystraszone, bo jak to mamy żyć....
Szanowne Panie... muszę wyprowadzić Was z błędnego myślenia, że faceci to potwory bo mieli czelność Was zostawić..., w takich sytuacjach jak opisane wyżej nie ma czegoś takiego że facet jest zły i perfidny a dziewczyna jak by zerwała to łagodniej, delikatniej. Jak ktoś chce skończyć to nie ma sentymentów. Ja przekonałem się wiele lat temu że dziewczyna skoczyła wieloletni związek beż żadnych skrupułów. To nie jest kwestia płci, tak poprostu jest jak coś się kończy. Jakoś trzeba sobie z tym poradzić. Wiem, że to co teraz napisze to oklepany banał, ale najlepszym lekarstwem na starą miłość jest nowa. Trudne to ale prawdziwe.
Powodzenia
Nie zgadzam się. Trzeba ochłonąć, a nie szukać pocieszenia na sile. Trzeba ze sobą najpierw zrobić porządek, odzyskać i pokochać siebie na nowo, jeżeli w związku sie to zatraciło, dopiero wtedy można coś stworzyć.
Ja osobiście to mam wstręt do mężczyzn. Nawet nie chce myśleć o tym a co dopiero chodzić na jakies randki. Mam w sobie lęk i obrzydzenie względem mężczyzn na dzień dzisiejszy.
Szanowne Panie... muszę wyprowadzić Was z błędnego myślenia, że faceci to potwory bo mieli czelność Was zostawić..., w takich sytuacjach jak opisane wyżej nie ma czegoś takiego że facet jest zły i perfidny a dziewczyna jak by zerwała to łagodniej, delikatniej. Jak ktoś chce skończyć to nie ma sentymentów.
Ja zostawiłam mojego exa więc nie mogę zgodzić się z Tobą. Musiałam skończyć, aby siebie ratować. I to nie tak, że nie było sentymentów. Grubo ponad pół roku przechodziłam przez piekło (rozstanie).
Twierdzę, że mój były jest deklem, bo starałam się (zbyt długo) dbać o związek a w zamian dostałam liczne wulgaryzmy i agresję fizyczną. Na dodatek po 3 tyg od rozstania przygruchał sobie nową kobitkę i z dumą wymalowaną na gębie pokazywał się z nią w miejscach gdzie mogłam go spotkać. A ja głupia płakałam i myślałam, co bym mogła jeszcze zrobić aby był taki cudowny jak na początku. Pewnie sobie pomyślisz - klasyczna idiotka. I ja dziś przyznam - tak się zachowywałam.
Lolek8080 - teraz rozumiesz?
Karina.Julia.8 napisał/a:Każda z nas pamięta różowe początki znajomości z byłym. Byłyśmy takie same jak te, które są nowe teraz. Jaki z tego wniosek? One staną się takie same jakie my byłyśmy w mniemaniu exów: nudne i zrzędzące. Związek to praca dwojga ludzi. A jak kobieta ma współpracować z takim upośledzonym mężczyzną? Jeśli już wpadła z uczuciem po uszy to będzie wkładać w ten chory układ więcej uczucia, energii itp., bo przecież ten upośledzony człowiek nie jest w stanie dać z siebie nic...
Dlaczego tak jest? Pomyśl: Jak miałaś dbać o siebie, gdy całą uwagę musiałaś skupić na nim? Jak chciałaś kochać i mu ufać, gdy on swoim zachowaniem niszczy poczucie twojego bezpieczeństwa? A najważniejsze pytanie: dlaczego na to pozwoliłaś? Na to aby on był Panem i Władcą, aby Twoim kosztem zbudował swoją samoocenę. Przecież to Ty się starałaś, a on odszedł zostawiając Cię wykorzystaną. Starannie zebrał całą energię, jaką Ty w niego zainwestowałaś zapominając o sobie. Nie stawiając granic, pomijając własne potrzeby.
Dlaczego każda z nas pozwoliła sobie na to?Dokładnie tak było...A początki były różowe,a nawet bardzo różowe.Jestem przyzwyczajona do tego,że faceci zwracają na mnie uwagę,ale jeszcze żaden,ale to żaden nie starał się o mnie aż tak jak mój ex swego czasu.Widziałam,że jest hop do przodu,bystry,żartobliwy,inteligentny,wygadany,przystojny, a co za tym idzie to niebezpieczny typ faceta,bo taki może prawie każdą owinąć sobie wokół palce,a skoro może mieć każdą,to po co mu jedna rybka jeśli może mieć całe akwarium.Wiedziałam,że taki facet jak szybko się zapala,tak prawdopodobnie szybko gaśnie i że z takim budowanie czegoś do grobowej deski jest trudnym zadaniem.No ale tak o mnie walczył,że zabił moją czujność.W pewnym momencie pomyślałam,że skoro tak się stara to nie będę go skreślać oceniając moimi stereotypami i dałam mu szanse.A jak dałam szanse tak się zakochałam,zaangażowałam.Na dodatek on bardzo mądrze wypowiadał się na takie życiowe tematy,te dotyczące relacji damsko-męskich też.Uznałam go za wartościowego,dojrzałego faceta.Uwierzyłam w jego słowa i obietnice,a później brutalnie zderzylam się z rzeczywistością,bo jego stosunek do mnie drastycznie zaczął się zmieniać od chwili jak mnie zdobył.Zaczął się mną nudzić,a wtedy było już tylko coraz gorzej(z chwilowymi przebłyskami jego cudowności za które byłam mu wdzięczna).
U mnie byo tak, ze ex byl biedny, skrzywdzony przez los. Chodzil za mna dwa miesiace. Nie chcialam z nim byyc bo po prostu mi sie nie podobal ale pewnego dnia stwierdzilam, ze dam mu szanse... "Raz kozie smierc"... No i wyszlam na koze. Zakochalam sie po uszy po pewnym czasie, a on jakos tak tracil zainteresowanie. Przespalismy sie ze soba po pol roku. Wtedy oczywiscie za mna latal jeszcze a pozniej zaczely sie klotnie. Musze podkreslic ze groszem nie smierdzial. Chodzil jeszcze do szkoly, cos tam sobie dorabial pomagajac znajomym ale to byly grosze. Az tu nagle szwagier zaproponowal prace za granica za potezna stawke. I sie skonczyla pokora. Zaczely sie afery, jazdy o nic, nieobecnosc, jakies wahania nastrojow, mowienie ze moze kocha a moze nie, cwaniactwo, podkreslanie ze nie zrezygnuje z pracy nawet dla wakacji ze mna bo musi pracowac i zarabiac pieniadze i tak od slowa do slowa, z akcji do akcji mnie zostawil bo sie "odkochal" i "nie bedzie sie zmuszal do bycia ze mna"... Mile. Bardzo mile. Po tylu latach oszukiwania mnie i udawania.
337 2017-05-26 18:30:31 Ostatnio edytowany przez lolek8080 (2017-05-26 18:33:05)
Emczi-ale ja nie napisałem, że masz szukać wrażeń zaraz po rozstaniu. Oczywiście, że trzeba ochłonąć, ogarnąć sie i starać się wrócić do normalnego życia. Tylko, żeby to nie trwało dwa lata bo szkoda czasu;)
Stwierdzam, ze przydalaby sie nam dziewczyny porzadna impreza...
339 2017-05-26 18:34:54 Ostatnio edytowany przez lolek8080 (2017-05-26 18:41:52)
lolek8080 napisał/a:Szanowne Panie... muszę wyprowadzić Was z błędnego myślenia, że faceci to potwory bo mieli czelność Was zostawić..., w takich sytuacjach jak opisane wyżej nie ma czegoś takiego że facet jest zły i perfidny a dziewczyna jak by zerwała to łagodniej, delikatniej. Jak ktoś chce skończyć to nie ma sentymentów.
Ja zostawiłam mojego exa więc nie mogę zgodzić się z Tobą. Musiałam skończyć, aby siebie ratować. I to nie tak, że nie było sentymentów. Grubo ponad pół roku przechodziłam przez piekło (rozstanie).
Twierdzę, że mój były jest deklem, bo starałam się (zbyt długo) dbać o związek a w zamian dostałam liczne wulgaryzmy i agresję fizyczną. Na dodatek po 3 tyg od rozstania przygruchał sobie nową kobitkę i z dumą wymalowaną na gębie pokazywał się z nią w miejscach gdzie mogłam go spotkać. A ja głupia płakałam i myślałam, co bym mogła jeszcze zrobić aby był taki cudowny jak na początku. Pewnie sobie pomyślisz - klasyczna idiotka. I ja dziś przyznam - tak się zachowywałam.Lolek8080 - teraz rozumiesz?
Oczywiście, jesteś wyjątkiem Generalnie nie ma tu reguły, zarówno faceci jak i kobiety potrafią być podli w takich sytuacjach.
Nie pomyślałem też, że jestes idiotką. Rozumiem Twoje zachowanie, człowiek w pewnych sytuacjach zachowuje się irracjonalnie. Dopiero po czasie i przemyśleniustwierdza, że mógł to albo tamto rozegrac inaczej
Szanowne Panie... muszę wyprowadzić Was z błędnego myślenia, że faceci to potwory bo mieli czelność Was zostawić..., w takich sytuacjach jak opisane wyżej nie ma czegoś takiego że facet jest zły i perfidny a dziewczyna jak by zerwała to łagodniej, delikatniej. Jak ktoś chce skończyć to nie ma sentymentów. Ja przekonałem się wiele lat temu że dziewczyna skoczyła wieloletni związek beż żadnych skrupułów. To nie jest kwestia płci, tak poprostu jest jak coś się kończy. Jakoś trzeba sobie z tym poradzić. Wiem, że to co teraz napisze to oklepany banał, ale najlepszym lekarstwem na starą miłość jest nowa. Trudne to ale prawdziwe.
Powodzenia
Po pierwsze nie wrzucamy tu wszystkich facetów do jednego worka i nie twierdzimy,że każdy facet to samo zło,a każda kobieta jest Idealna.Każda z nas pisze indywidualnie o swoim ex,a nie o wszystkich facetach.Po drugie nie chodzi nam o to,że powinni być z nami na siłę tylko o to jak ogólnie nas potraktowali.Po trzecie nowa miłość nie jest lekarstwem na starą.Jeśli nazywasz coś lekarstwem,to inaczej twierdzisz że to jest antidotum na coś co nam "dolega",a tak naprawdę to w nową miłość można wejść tylko wtedy jeśli człowiek upora się ze starą,bo w przeciwnym razie,to będzie tylko coś na zasadzie NIECH MNIE KTOŚ PRZYTULI BO CIERPIĘ,a takie podejście nie jest ani uczciwe wobec potencjalnego kolejnego faceta,ani dobre dla nas,bo będąc w takim stanie trudno realnie ocenić rzeczywistość i łatwo wpaść z deszczu pod rynnę.
lolek8080 napisał/a:Szanowne Panie... muszę wyprowadzić Was z błędnego myślenia, że faceci to potwory bo mieli czelność Was zostawić..., w takich sytuacjach jak opisane wyżej nie ma czegoś takiego że facet jest zły i perfidny a dziewczyna jak by zerwała to łagodniej, delikatniej. Jak ktoś chce skończyć to nie ma sentymentów. Ja przekonałem się wiele lat temu że dziewczyna skoczyła wieloletni związek beż żadnych skrupułów. To nie jest kwestia płci, tak poprostu jest jak coś się kończy. Jakoś trzeba sobie z tym poradzić. Wiem, że to co teraz napisze to oklepany banał, ale najlepszym lekarstwem na starą miłość jest nowa. Trudne to ale prawdziwe.
PowodzeniaPo pierwsze nie wrzucamy tu wszystkich facetów do jednego worka i nie twierdzimy,że każdy facet to samo zło,a każda kobieta jest Idealna.Każda z nas pisze indywidualnie o swoim ex,a nie o wszystkich facetach.Po drugie nie chodzi nam o to,że powinni być z nami na siłę tylko o to jak ogólnie nas potraktowali.Po trzecie nowa miłość nie jest lekarstwem na starą.Jeśli nazywasz coś lekarstwem,to inaczej twierdzisz że to jest antidotum na coś co nam "dolega",a tak naprawdę to w nową miłość można wejść tylko wtedy jeśli człowiek upora się ze starą,bo w przeciwnym razie,to będzie tylko coś na zasadzie NIECH MNIE KTOŚ PRZYTULI BO CIERPIĘ,a takie podejście nie jest ani uczciwe wobec potencjalnego kolejnego faceta,ani dobre dla nas,bo będąc w takim stanie trudno realnie ocenić rzeczywistość i łatwo wpaść z deszczu pod rynnę.
I tu oczywiscie tez ja musze sie wypowiedziec wypowiadam sie w taki sposob ze sie z Toba zgadzam Edyszka. Klin klinem, ale jednak poki nie odkryjemy siebie, nie zrozumiemy jakie bledy popelnilysmy i przede wszystkim NIE POKOCHAMY SIEBIE to nie ma co sie rozgladac na nastepnym kandydatem. Jak mamy byc z kims z samotnosci to jednak na razie dajmy sobie spokoj i korzystajmy z kazdego dnia. Moze wlasnie teraz odkryjemy ze zycie wcale nie jest zle tylko trafilysmy na nieodpowiednich facetow ktorzy nam je obrzydzili...
Teraz sobie tak siedze i mysle ze jakbysmy sie wszystkie spotkaly to chyba bysmy sie nigdy nie nagadaly...
Ze mną tydzień temu jakiś facet chciał się umówić.Nie zgodziłam się.Nie chciałam,nie chcę i bardzo długo jeszcze nie będę chciała wchodzić w jakieś relacje damsko-męskie,czy nawet zwykłe spotkania z facetami.Gdybym to zrobiła,to zapewne byłoby tak jak napisałam wcześniej czyli na zasadzie NIECH MNIE KTOŚ PRZYTULI,a tym sposobem mogłabym się od danego faceta uzależnić emocjonalnie.To by była taka chora sytuacja w której nadal bym kochała byłego,a nie kochając faceta z którym bym się spotykała byłabym uzależniona od niego emocjonalnie,bo on by mi zapewniał namiastkę mojego ex.Chora akcja która jedynie by mi zaszkodziła.
Teraz sobie tak siedze i mysle ze jakbysmy sie wszystkie spotkaly to chyba bysmy sie nigdy nie nagadaly...
prawda
Suzy25 napisał/a:Teraz sobie tak siedze i mysle ze jakbysmy sie wszystkie spotkaly to chyba bysmy sie nigdy nie nagadaly...
prawda
Ciekawe czy daleko od siebie wszystkie mieszkamy bo ja jestem z podkarpacia
Edyszka napisał/a:Suzy25 napisał/a:Teraz sobie tak siedze i mysle ze jakbysmy sie wszystkie spotkaly to chyba bysmy sie nigdy nie nagadaly...
prawda
Ciekawe czy daleko od siebie wszystkie mieszkamy
bo ja jestem z podkarpacia
Oj,to ode mnie daleko.Ja mazowsze
347 2017-05-26 20:14:16 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-26 20:16:03)
Edyszka napisał/a:Suzy25 napisał/a:Teraz sobie tak siedze i mysle ze jakbysmy sie wszystkie spotkaly to chyba bysmy sie nigdy nie nagadaly...
prawda
Ciekawe czy daleko od siebie wszystkie mieszkamy
bo ja jestem z podkarpacia
ja z małopolski
jesteśmy siasiadkami
Edyszka szkoda ze tak daleko, ale musze Wam cos powiedzieć - jesteście mi blizsze teraz niż moje przyjaciółki/koleżanki które mówią : 'minęło juz tyyyle czasu powinnaś sie ogarnąć !!!' ...
Suzy, czytałam Twoj długi post, ja pózniej opisze Wam od początku do końca pewna rzecz która niszczyła mój związek. Musze sie wygadać porządnie, tylko musze siąść nad tym.
Suzy25 napisał/a:Edyszka napisał/a:prawda
Ciekawe czy daleko od siebie wszystkie mieszkamy
bo ja jestem z podkarpacia
ja z małopolski
![]()
jesteśmy siasiadkami
![]()
Edyszka szkoda ze tak daleko, ale musze Wam cos powiedzieć - jesteście mi blizsze teraz niż moje przyjaciółki/koleżanki które mówią : 'minęło juz tyyyle czasu powinnaś sie ogarnąć !!!' ...
Suzy, czytałam Twoj długi post, ja pózniej opisze Wam od początku do końca pewna rzecz która niszczyła mój związek. Musze sie wygadać porządnie, tylko musze siąść nad tym.
Czuje to samo co Ty... jestescie mi bliższe niz nie jeden człowiek którego znam. Mimo że siedze w domu jak w jakiejś norze i ukrywam sie przed światem i przed byłym to czuje sie jakas taka .... zrozumiana, moge sie Wam wygadać
Emczii musimy sie chyba spotkać i porzadnie wygadać
emczii napisał/a:Suzy25 napisał/a:Ciekawe czy daleko od siebie wszystkie mieszkamy
bo ja jestem z podkarpacia
ja z małopolski
![]()
jesteśmy siasiadkami
![]()
Edyszka szkoda ze tak daleko, ale musze Wam cos powiedzieć - jesteście mi blizsze teraz niż moje przyjaciółki/koleżanki które mówią : 'minęło juz tyyyle czasu powinnaś sie ogarnąć !!!' ...
Suzy, czytałam Twoj długi post, ja pózniej opisze Wam od początku do końca pewna rzecz która niszczyła mój związek. Musze sie wygadać porządnie, tylko musze siąść nad tym.Czuje to samo co Ty... jestescie mi bliższe niz nie jeden człowiek którego znam. Mimo że siedze w domu jak w jakiejś norze i ukrywam sie przed światem i przed byłym to czuje sie jakas taka .... zrozumiana, moge sie Wam wygadać
Emczii musimy sie chyba spotkać i porzadnie wygadać
Oooo powiem Ci ze bardzo chętnie, pisze zupełnie serio
Ja też siedzę w domu cały dzień, leżę w łóżku, gapię się w okno i płacze. Ból mnie dosłownie rozpierdala od środka.
Ahhh rozkoszuje sie tymi huśtawkami nastrojów !
350 2017-05-26 20:44:33 Ostatnio edytowany przez Suzy25 (2017-05-26 20:46:24)
Suzy25 napisał/a:emczii napisał/a:ja z małopolski
![]()
jesteśmy siasiadkami
![]()
Edyszka szkoda ze tak daleko, ale musze Wam cos powiedzieć - jesteście mi blizsze teraz niż moje przyjaciółki/koleżanki które mówią : 'minęło juz tyyyle czasu powinnaś sie ogarnąć !!!' ...
Suzy, czytałam Twoj długi post, ja pózniej opisze Wam od początku do końca pewna rzecz która niszczyła mój związek. Musze sie wygadać porządnie, tylko musze siąść nad tym.Czuje to samo co Ty... jestescie mi bliższe niz nie jeden człowiek którego znam. Mimo że siedze w domu jak w jakiejś norze i ukrywam sie przed światem i przed byłym to czuje sie jakas taka .... zrozumiana, moge sie Wam wygadać
Emczii musimy sie chyba spotkać i porzadnie wygadać
Oooo powiem Ci ze bardzo chętnie, pisze zupełnie serio
![]()
Ja też siedzę w domu cały dzień, leżę w łóżku, gapię się w okno i płacze. Ból mnie dosłownie rozpierdala od środka.
Ahhh rozkoszuje sie tymi huśtawkami nastrojów !
ja tez mówie całkiem serio siedze cały dzien w domu jak w norze wiec z chęcią wsiade w pociag i przyjade do krakowa nawet
a ja to siedze cały dzien w domu, w dresach, z tłustymi włosami, bez makijazu i tylko obiad zrobiłam... tyyle sie dzisiaj poświęciłam dla ludzkości
351 2017-05-26 20:56:09 Ostatnio edytowany przez Edyszka (2017-05-26 21:07:50)
a ja to siedze cały dzien w domu, w dresach, z tłustymi włosami, bez makijazu i tylko obiad zrobiłam... tyyle sie dzisiaj poświęciłam dla ludzkości
Chwała Bogu,że ja się myć nie przestałam
Suzy25 napisał/a:a ja to siedze cały dzien w domu, w dresach, z tłustymi włosami, bez makijazu i tylko obiad zrobiłam... tyyle sie dzisiaj poświęciłam dla ludzkości
Chwała Bogu,że ja się myć się przestałam
Hahaha tez sie dziwie, że jeszcze na wieczór się kąpię
353 2017-05-26 21:59:57 Ostatnio edytowany przez Eiko (2017-05-26 23:33:34)
Dziewczyny mój jeszcze maż sie zaręczył... wesprzycie? Wiem ze to nie mój temat...ciężko mi, a juz sie tak dobrze trzymalam...
Dziewczyny mój jeszcze maż sie zaręczył... wesprzycie? Wiem ze to nie mio temat...ciężko mi, a juz sie tak dobrze trzymalam...
Kurcze nie znam historii, ale bedac Twoim mezem sie zareczył?!
Dziewczyny mój jeszcze maż sie zaręczył... wesprzycie? Wiem ze to nie mio temat...ciężko mi, a juz sie tak dobrze trzymalam...
Eiko jestem i wspieram!
Co do jeszcze Twojego męża i jego zaręczyn. Kochana moja nie wyobrażam sobie co czujesz. Co za bydlak. Ale ale... Ty się postaraj tym nie interesować. Popatrz co on z siebie robi. Męska dziwka! Uważasz że coś straciłaś? Dekiel postanowił utrudniać życie innej. Dobrze. Ty masz to szczęście że zniknął ci z życia i będziesz mogła wychowywać dziecko i dac mu miłość i poczucie bezpieczeństwa. Na tym się skup. Gdybyś żyła z mężem to byłoby duże prawdopodobieństwo że dziecko będzie powielać chory schemat rodziny i wda się w toksycznego tatusia.
P.s. mój ex zamieszkał z nowa :-D ja się śmieje z tego bo dziewczynę czeka niespodzianka. Zobaczy prawdziwe oblicze Księcia :-)
Suzy25 napisał/a:a ja to siedze cały dzien w domu, w dresach, z tłustymi włosami, bez makijazu i tylko obiad zrobiłam... tyyle sie dzisiaj poświęciłam dla ludzkości
Chwała Bogu,że ja się myć nie przestałam
Rozwaliłyście mnie. :-D :-D
Edyszka napisał/a:Suzy25 napisał/a:a ja to siedze cały dzien w domu, w dresach, z tłustymi włosami, bez makijazu i tylko obiad zrobiłam... tyyle sie dzisiaj poświęciłam dla ludzkości
Chwała Bogu,że ja się myć nie przestałam
Rozwaliłyście mnie. :-D :-D
Tez sie z tego śmieje do tej pory czyli nie jest z nami tak źle
Dziewczyny mój jeszcze maż sie zaręczył... wesprzycie? Wiem ze to nie mio temat...ciężko mi, a juz sie tak dobrze trzymalam...
Musi boleć bardzo,ale pomyśl,on cię zostawił w ciąży dla innej więc co jest wart ten człowiek,o ile go można człowiekiem nazwać.Pomyśl też że teraz ona będzie miała tak "cudownego mężusia",którego ty chwała Bogu już się pozbyłaś.
Eiko napisał/a:Dziewczyny mój jeszcze maż sie zaręczył... wesprzycie? Wiem ze to nie mio temat...ciężko mi, a juz sie tak dobrze trzymalam...
Musi boleć bardzo,ale pomyśl,on cię zostawił w ciąży dla innej więc co jest wart ten człowiek,o ile go można człowiekiem nazwać.Pomyśl też że teraz ona będzie miała tak "cudownego mężusia",którego ty chwała Bogu już się pozbyłaś.
Oj ja bym nie chciała miec faceta który zostawił inna kobiete w ciąży... na sama mysl juz mam obrzydzenie do takiego mezczyzny. Czuje ze jej to dopiero wywinie numer
Dziewczyny mój jeszcze maż sie zaręczył... wesprzycie? Wiem ze to nie mio temat...ciężko mi, a juz sie tak dobrze trzymalam...
Dziewczyny, ale same zobaczcie z tej nowej narzeczonej to musi być niezła s#cz. Co ona ma w głowie? Widzi, że gówniarz zostawił żonę, która jest w ciąży, ciekawe czego się spodziewa po związku z takim osobnikiem.
Przecież on (jeszcze mąż Eiko) jest takim egoistycznym deklem, że głowa mała. Nie cofnie się przed niczym, nie ma kręgosłupa moralnego.
Eiko, wstrząsnęło mną to co napisałaś. Chociaż spodziewam się, że mój ex też niebawem oświadczy się swojej księżniczce skoro już udało mu się ją zwabić do mieszkania...
Minie pierwszy szok i będziesz Bogu dziękować, że zniknął z Twojego życia.
Dziewczyny, ale same zobaczcie z tej nowej narzeczonej to musi być niezła s#cz. Co ona ma w głowie? Widzi, że gówniarz zostawił żonę, która jest w ciąży, ciekawe czego się spodziewa po związku z takim osobnikiem.
Przecież on (jeszcze mąż Eiko) jest takim egoistycznym deklem, że głowa mała. Nie cofnie się przed niczym, nie ma kręgosłupa moralnego.
Swój do swego ciągnie, tak i ścier.. do ścier...
Nie znam was. Mało też sie udzielam ale bardzo dziękuje wam za to co piszecie. Jest mi bardzo ciężko. Nikomu tego nie życze tego co ja przeżywam ( no może tylko tej kochance) . Myśle ze ta jego "narzeczona" chce mi udowonić że jest lepsza ode mnie bo wybrał ją.
Ciesze sie ze jest to forum i takie dziewczyny jak wy, ktore wespra dobrym slowem..
Eiko napisał/a:Dziewczyny mój jeszcze maż sie zaręczył... wesprzycie? Wiem ze to nie mio temat...ciężko mi, a juz sie tak dobrze trzymalam...
Eiko jestem i wspieram!
Co do jeszcze Twojego męża i jego zaręczyn. Kochana moja nie wyobrażam sobie co czujesz. Co za bydlak. Ale ale... Ty się postaraj tym nie interesować. Popatrz co on z siebie robi. Męska dziwka! Uważasz że coś straciłaś? Dekiel postanowił utrudniać życie innej. Dobrze. Ty masz to szczęście że zniknął ci z życia i będziesz mogła wychowywać dziecko i dac mu miłość i poczucie bezpieczeństwa. Na tym się skup. Gdybyś żyła z mężem to byłoby duże prawdopodobieństwo że dziecko będzie powielać chory schemat rodziny i wda się w toksycznego tatusia.P.s. mój ex zamieszkał z nowa :-D ja się śmieje z tego bo dziewczynę czeka niespodzianka. Zobaczy prawdziwe oblicze Księcia :-)
Mam nadzieje ze tak jak w moim jak i Twoim wypadku spotka ich zaslużona kara. Choc tej wyrwy w serrcu nikt nam nie zwróci...
Dziewczyny, ale same zobaczcie z tej nowej narzeczonej to musi być niezła s#cz. Co ona ma w głowie? Widzi, że gówniarz zostawił żonę, która jest w ciąży, ciekawe czego się spodziewa po związku z takim osobnikiem.
To samo pomyślałam.Co trzeba mieć w głowie,żeby chcieć wyjść za mąż za kogoś kto nie miał skrupułów,żeby żonę w ciąży zostawić.Czego ona się po nim spodziewa?Że dla niej będzie zupełnie inny?To nadal ten sam człowiek mimo,że dla niej obecnie pewnie książe,ale do czasu.
Mam nadzieje ze tak jak w moim jak i Twoim wypadku spotka ich zaslużona kara. Choc tej wyrwy w serrcu nikt nam nie zwróci...
Eiko możesz być pewna że ta nowa jeszcze nie raz pożałuje że związała się z takim dupkiem. Piszesz że ona chce czuć się lepsza od Ciebie? Zaskakujące bo robią wszystko aby pokazać że jest wręcz odwrotnie. Lepsza bo planują ślub? Lepszą bo świadomie bierze sobie za męża takiego człowieka? Ty poznając go nie wiedziałaś jaki jest, a ona nawet odrobiny rozumu nie ma żeby pchać się w takie bagno. Ty dasz sobie radę, będziesz miała spokojne życie z dala od toksyka. Ona będzie się z nim szarpać.
P.s. Nie wiem jaka ona musi być durna aby przyjąć zaręczyny od jeszcze żonatego faceta. Zbieraj dowody i złóż pozew o rozwód z orzeczeniem o winie!
366 2017-05-27 10:25:10 Ostatnio edytowany przez Edyszka (2017-05-27 10:29:18)
Myśle ze ta jego "narzeczona" chce mi udowonić że jest lepsza ode mnie bo wybrał ją.
Eiko,a znasz tę dziewczynę?Bo biorąc pod uwagę,że ona chce wyjść za mąż i myśli że będzie szczęśliwa z facetem,który był w stanie zostawić żonę i to w ciąży,to wszystko wskazuje na to,że jest głupiutka i naiwna.A skoro jest głupiutka i naiwna,a do tego zapewne jak my wszystkie swego czasu zaślepiona miłością do faceta,to wierzy w każde jego słowo.A wiesz co robią faceci pokroju twojego ex w stosunku do kolejnych kobiet.Każdy ma tę samą taktykę - żona nie kochała,żona nie rozumiała,żona to potwór.Wybielają swoją osobę,a z żony robią kogoś strasznego z kim nie dało się być mimo wielkiego wysiłku z ich strony,mimo ciąży,mimo dzieci,mimo wszystkiego.Podejrzewam,że ona zna waszą historię przedstawioną w innym świetle niż to właściwe.Zresztą z tego co pamiętam,to oni zaczęli kręcić ze sobą jak jeszcze żył z tobą więc znajomości z nią to on raczej nie zaczął od MAM ŻONĘ KTÓRĄ KOCHAM I SPODZIEWAMY SIĘ DZIECKA.Wątpię żeby wtedy na niego poleciała.Pewnie ona jest taką samą ofiarą jego jaką kiedyś ty byłaś i uwierz,że nic dobrego ją z nim nie czeka.No ale ma to mimo wszystko na własne życzenie.Jak już wczoraj pisałam mogła myśleć zanim wpakowała się w związek z kimś żonatym i oczekującym dziecka.
Stwierdzam, ze przydalaby sie nam dziewczyny porzadna impreza...
Dokładnie tak
"Wypijmy za zdrowie facetów, którzy nas zdobyli, frajerów, który nas stracili i farciarzy, którzy nas poznają".
368 2017-05-27 11:09:59 Ostatnio edytowany przez agatek2501 (2017-05-27 11:10:31)
Wiecie co dziewczyny, ja sobie tak myślę czy będę miała na to siłę jeszcze, czy mi się będzie chciało zaczynać znowu jakiś nowy związek. Budować zaufanie itp. Chyba się robię za stara na to.
D. to mój drugi facet, który mnie porzucił mając ze mną masę planów. Z poprzednim mieliśmy zaplanowany ślub ale okazało się, że mnie zdradzał. Nawet nie wiecie ile czasu zajęło mi dochodzenie do siebie. Kiedy poznałam D. miałam duży problem, żeby mu zaufać. Stopniowo się udawało. Wiele razy powtarzał, że tamten poprzedni był głupi, że zrobił mi takie świństwo. Kiedy zeszliśmy się na początku roku z D. znowu pojawiły się plany na przyszłość - wszystkie z jego inicjatywy. Nawet wspomniał swoim dobrym znajomym, że chce mi się oświadczyć Kuwa, jak takie słowa bolą
Wiem, że z mojej strony było nie do końca w porządku próbować po rozstaniu zasady "klina klinem" bo trafiłam na psychola i tak naprawdę wyrządziłam sobie podwójną krzywdę A nikt nie wie jak by to było gdybym trafiła wtedy na naprawdę wartościowego faceta.
Z D. było sporo rozmów między nami, oboje zauważyliśmy, że po tym wyjeździe do UK bardzo się zmieniliśmy.
Tylko nie do końca jestem przekonana, czy D. zauważył pewne zmiany u samego siebie.
Czasem mam wrażenie, że on sam przed sobą nie jest w stanie się przyznać do tego.
Zresztą nie wiem nawet jak teraz on to wszystko przeżywa, o ile przeżywa. Bo niewykluczone że spłynęło to po nim jak po kaczce.
Wiecie co dziewczyny, ja sobie tak myślę czy będę miała na to siłę jeszcze, czy mi się będzie chciało zaczynać znowu jakiś nowy związek. Budować zaufanie itp. Chyba się robię za stara na to.
Jeśli mogę spytać ile masz lat, że tak twierdzisz?
Przeżywasz rozstanie, zawiodłaś się na D. dlatego nie dziwię się, że nie masz siły na nowy związek. Niemniej, Kochana więcej optymizmu. Facetów nie można wrzucać do jednego wora. Zgoda, trafiłaś dwa, trzy razy na tych niewłaściwych. Jaki z tego wniosek? Naucz się mieć wymagania wobec facetów, nie bierz pierwszego z rzędu, bo akurat się Tobą zainteresował. Miej świadomość: jestem fantastyczna, szukam kogoś wyjątkowego. I bacznie obserwuj zachowanie mężczyzny, gdy dopiero się poznajecie. Taką lekcję ja wyniosłam z rozstania. I to nie jednego rozstania. Dziś o tą wiedzę jestem mądrzejsza. Ja wpakowałam się w relacje z toksycznym facetem, który już od pierwszych dni naszej znajomości dawał mi swoich zachowaniem sygnały, że jest niezrównoważony. Mój błąd, że tego nie chciałam zobaczyć ani zrozumieć.
D. to mój drugi facet, który mnie porzucił mając ze mną masę planów. Z poprzednim mieliśmy zaplanowany ślub ale okazało się, że mnie zdradzał. Nawet nie wiecie ile czasu zajęło mi dochodzenie do siebie. Kiedy poznałam D. miałam duży problem, żeby mu zaufać. Stopniowo się udawało. Wiele razy powtarzał, że tamten poprzedni był głupi, że zrobił mi takie świństwo. Kiedy zeszliśmy się na początku roku z D. znowu pojawiły się plany na przyszłość - wszystkie z jego inicjatywy. Nawet wspomniał swoim dobrym znajomym, że chce mi się oświadczyć
Kuwa, jak takie słowa bolą
Wiem, że z mojej strony było nie do końca w porządku próbować po rozstaniu zasady "klina klinem" bo trafiłam na psychola i tak naprawdę wyrządziłam sobie podwójną krzywdęA nikt nie wie jak by to było gdybym trafiła wtedy na naprawdę wartościowego faceta.
Mam za sobą trzy długie związki, też były plany na przyszłość i to poważne. Też zostałam zdradzona, a raczej byłam permanentnie zdradzana w trakcie tamtego związku. Gdy dowiedziałam się o tym zakończyłam znajomość z nastawieniem, że to z tamtym facetem jest coś nie tak. Nie bałam się później nikomu zaufać. Wiedziałam już jakie zachowanie faceta może sugerować, że mnie zdradza. Nigdy już nie trafiłam na typ zdrajcy.
Ostatni mój facet z którym się związałam wypytywał mnie o ten pierwszy związek, w którym byłam zdradzana. Gdy opowiedziałam mu swoją historię to płakał(!!), że jak ktoś mógł mnie tak potraktować - niezła szopka prawda? Dziś wiem, że to były pozory.
Co do zasady "klin klinem", ja osobiście nie popieram, bo właśnie można trafić na psychola, a nawet łatwo jest wtedy takiego poznać. Jesteś zrozpaczona po stracie i bierzesz byle co. Poza tym mój były zastosował "klin klinem", chyba nawet wyszło mu to na dobre bo już razem zamieszkali, ale mnie akurat bardzo dotknęło to co zrobił i nigdy mu tego nie wybaczę.
Z D. było sporo rozmów między nami, oboje zauważyliśmy, że po tym wyjeździe do UK bardzo się zmieniliśmy.
Tylko nie do końca jestem przekonana, czy D. zauważył pewne zmiany u samego siebie.
Czasem mam wrażenie, że on sam przed sobą nie jest w stanie się przyznać do tego.
Zresztą nie wiem nawet jak teraz on to wszystko przeżywa, o ile przeżywa. Bo niewykluczone że spłynęło to po nim jak po kaczce.
Z wiekiem, pod wpływem różnych życiowych sytuacji ludzie się zmieniają. To nie chodzi o to, czy on zauważył tą zmianę u siebie. Zmieniliście się oboje. Coś co kiedyś funkcjonowało teraz się rozpadło, bo być może po tych zmianach już do siebie nie pasujecie? Nie skupiaj się na tym co on przeżywa a czego nie. Koncentruj się na sobie. To moja rada i wiem, że jest najlepsza z możliwych. Wiesz dlaczego? Bo myśląc o nim zapominasz o sobie. Rozstaliście się, nie ważne ile w tym było Twojej winy a ile jego. Jesteś już pewnie po analizie popełnionych przez siebie błędów, ale nie idealizuj D. Nie ma ludzi idealnych. On też mógł być "bardziej.." lub "mniej..." Zresztą tak samo jak Ty. Wybacz sobie to co popełniłaś źle i wyciągnij z tego wnioski na przyszłość. Potrzeba trochę czasu, abyś doszła do siebie, stała się znowu kobietą pełną życia i radości. Zobaczysz, że wszystko się ułoży. Bądź dla siebie dobra i nie wypominaj sobie błędów, nie sposób iść do przodu oglądając się w tył. Było - minęło, czasu nie cofniesz, zrozum to.
370 2017-05-27 11:51:53 Ostatnio edytowany przez Karina.Julia.8 (2017-05-27 11:56:18)
Eiko,a znasz tę dziewczynę?Bo biorąc pod uwagę,że ona chce wyjść za mąż i myśli że będzie szczęśliwa z facetem,który był w stanie zostawić żonę i to w ciąży,to wszystko wskazuje na to,że jest głupiutka i naiwna.A skoro jest głupiutka i naiwna,a do tego zapewne jak my wszystkie swego czasu zaślepiona miłością do faceta,to wierzy w każde jego słowo.A wiesz co robią faceci pokroju twojego ex w stosunku do kolejnych kobiet.Każdy ma tę samą taktykę - żona nie kochała,żona nie rozumiała,żona to potwór.Wybielają swoją osobę,a z żony robią kogoś strasznego z kim nie dało się być mimo wielkiego wysiłku z ich strony,mimo ciąży,mimo dzieci,mimo wszystkiego.Podejrzewam,że ona zna waszą historię przedstawioną w innym świetle niż to właściwe.Zresztą z tego co pamiętam,to oni zaczęli kręcić ze sobą jak jeszcze żył z tobą więc znajomości z nią to on raczej nie zaczął od MAM ŻONĘ KTÓRĄ KOCHAM I SPODZIEWAMY SIĘ DZIECKA.Wątpię żeby wtedy na niego poleciała.Pewnie ona jest taką samą ofiarą jego jaką kiedyś ty byłaś i uwierz,że nic dobrego ją z nim nie czeka.No ale ma to mimo wszystko na własne życzenie.Jak już wczoraj pisałam mogła myśleć zanim wpakowała się w związek z kimś żonatym i oczekującym dziecka.
Edyszka, Ty jesteś moją studnią mądrości. Aż muszę zapytać, studiowałaś psychologię? Potrafisz bardzo dobrze interpretować zachowanie toksyków. Wprawdzie odpowiedziałaś na post Eiko, ale z moim ex też to się pokrywa w 100%.
Dokładnie to samo usłyszałam od niego o swoich byłych partnerkach, gdy my zaczynaliśmy związek. Oj, jakie to one były złe, niedobre, wszystkiego zabraniały, ograniczały go, a on był taki wierny, oddany, kochający. Tak bardzo się starał i dbał o związek. Och, a trafił na takie złe kobiety. Tylko go krzywdziły.
Boże! Jaka ja byłam wtedy głupia. Dałam się nabrać na taką ściemę jak jakaś hot sixteen. Dzisiaj nie mogę sama w to uwierzyć. Nie wiem, gdzie był mój mózg w tamtym czasie, ale śmiem twierdzić, że na jakiś zajebi#cie długich wakacjach...
W trakcie związku trwał w swoim przekonaniu, że jest taki kochający. Tak mnie kochał strasznie, że bił, wyzywał, upodlał, abym nie odeszła... I oczywiście to ja byłam ta zła, która go wiecznie o coś osądzała, krytykowała bez powodu.
A po rozstaniu dołączyłam do grupy złych kobiet, które wykorzystały i porzuciły kochającego i czułego misia. No patrzcie dziewczyny - serca nie miałam
edit:
Nie do końca mogę się zgodzić z tym, że nowa narzeczona męża Eiko jest ofiarą. To znaczy, może jest ofiarą, ale akurat na własne życzenie. Poznając faceta, który mówi: "moja żona jest zła, niedobra, to potwór, ale spodziewamy się dziecka" to nawet gdybym była oczarowana tym facetem to zapaliłoby się w mojej głowie czerwone światełko z napisem: uwaga! Uciekaj!.
Swój do swego ciągnie, tak i ścier.. do ścier...
"Swój ciągnie do swego. Ludzie wybierają partnerów o podobnym stopniu uszkodzenia i w ten sposób zaczyna się taniec dysfunkcji, którego kroki oboje świetnie znają. Dlatego jedna osoba nie może być o wiele zdrowsza od drugiej. Zdrowi ludzie nie tańczą z chorymi".
372 2017-05-27 12:02:59 Ostatnio edytowany przez Eiko (2017-05-27 12:03:34)
Mój maż a jej narzeczony (jak to brzmi) zrobił jej takie zaręczyny na flull wypasie ze glowa mała. Mnie oskarżał o materializm co jest oczywiscie glupotą. Jak to jest ze tak latwo im przychodzi zapomnienie o nas i przezucenie na inna uczuc? Mam poczucie ze jestem nic nie warta skoro 4 mc po rozstaniu on sie zarecza i chwali wszystkim...
Staram sie myslec poztywnie tak jak wy, jednak ciezko to przychodzi.
373 2017-05-27 12:06:27 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-27 12:11:56)
Powiem tylko jedno, ja czuje sie tak pocharatana, ze nie chce mi sie żyć. Znowu. Dostałam po dupie juz będąc w związku a teraz to prawdziwe piekło.
Wiem, ludzie maja gorzej ale na dzień dzień dzisiejszy w moim życiu nie ma gorzej, lepiej, jest ból tak potworny ze jak myśle miejscami ze go nienawidzę, to nawet jemu nie życzę takich przejść.
Mój maż a jej narzeczony (jak to brzmi) zrobił jej takie zaręczyny na flull wypasie ze glowa mała. Mnie oskarżał o materializm co jest oczywiscie glupotą. Jak to jest ze tak latwo im przychodzi zapomnienie o nas i przezucenie na inna uczuc? Mam poczucie ze jestem nic nie warta skoro 4 mc po rozstaniu on sie zarecza i chwali wszystkim...
Staram sie myslec poztywnie tak jak wy, jednak ciezko to przychodzi.
Masz dziecko, to bedzie piękna bezwarunkowa miłość. Skup sie na tym. Wiemc łatwo mowić, sama ledwo żyje ale Ty musisz skupić sie ma dziecku, Zobacz, nie jesteś sama.
Czy Ty utrzymujesz z nim kontakt ? Bo pisałaś raz, ze on grosza nie daje (cos mi sie kojarzy) wiem, ze pewno musisz jakoś sie z nim kontaktować bo alimenty, rozwód ale Dla Twojego dobra lepiej bedzie jak nie będziesz sie interesowała tak tym co on robi. To mniej boli.
375 2017-05-27 12:17:24 Ostatnio edytowany przez Karina.Julia.8 (2017-05-27 12:18:59)
Mój maż a jej narzeczony (jak to brzmi) zrobił jej takie zaręczyny na flull wypasie ze glowa mała. Mnie oskarżał o materializm co jest oczywiscie glupotą. Jak to jest ze tak latwo im przychodzi zapomnienie o nas i przezucenie na inna uczuc? Mam poczucie ze jestem nic nie warta skoro 4 mc po rozstaniu on sie zarecza i chwali wszystkim...
Staram sie myslec poztywnie tak jak wy, jednak ciezko to przychodzi.
Zaręczyny na full wypasie - no Eiko proszę Cię. Musiał czymś odwrócić uwagę od tego, że jest żonaty i się zaręczył. Taka zasłona dymna - wiesz co mam na myśli? Śmiech mnie ogarnia jak czytam o naszych ex.
Co do uczucia, że nie jesteś nic warta. Kochana Ty jesteś warta wszystkiego. Mówię Ci to JA! Kobieta, która zakończyła związek z facetem pokroju Twojego ex. To co on robi umniejsza jemu, jego nowej i ich otoczeniu. Ja jestem z tych wyszczekanych, gdybym była świadkiem takiej sytuacji, czyli zaręczyn żonatego faceta z nową to od razu bym wystrzeliła z grubej rury. Co za cynizm, patologia. Że też nikt tam nie zareagował na tą szopkę. Serio!
Eiko on tylko udowodnił, że jest zerem. Oj chyba dużo ludzi teraz zmieni o nim zdanie i nie będą wierzyć w te jego puste żale na Twój temat.
Nie bierz do siebie tego co on robi. Na szczęście to nie jest już Twój problem.
edit: on żadnych uczuć nie przerzucił. Takie coś to nie miłość.
Jeśli mogę spytać ile masz lat, że tak twierdzisz?
Skończyłam 30 w styczniu.
D. nie był pierwszym lepszym po tamtym poprzednim, trwało to trochę.
Przy nim zaczęłam odczuwać, że może w końcu będę mogła zwolnić, pomyśleć o stabilizacji. On myślał podobnie (a przynajmniej tak twierdził).
A tymczasem ciągle się szarpię ze swoim życiem
Ale masz sporo racji - wciąż mam ten etap, że jeszcze idealizuję D.
Co do samej siebie umiem podejść z dystansem. Umiem dostrzec swoje błędy, nawet jeśli nikt mi ich nie wytknie.
Powiem tylko jedno, ja czuje sie tak pocharatana, ze nie chce mi sie żyć. Znowu. Dostałam po dupie juz będąc w związku a teraz to prawdziwe piekło.
Wiem, ludzie maja gorzej ale na dzień dzień dzisiejszy w moim życiu nie ma gorzej, lepiej, jest ból tak potworny ze jak myśle miejscami ze go nienawidzę, to nawet jemu nie życzę takich przejść.
Emczii wstawaj! Pora się podnieść. Boli i będzie jeszcze trochę to trwało, ale wstawaj! Wychodzimy już z tego dołka. Bierz mp3 i idź pobiegać, zajmij się czymś. Zrób coś dla siebie. Kochana moja nie skupiaj się na nim, nie warto! Najgorsza jest bezczynność, nie możesz w tym tkwić.
Karina.Julia.8 napisał/a:Jeśli mogę spytać ile masz lat, że tak twierdzisz?
Skończyłam 30 w styczniu.
D. nie był pierwszym lepszym po tamtym poprzednim, trwało to trochę.
Przy nim zaczęłam odczuwać, że może w końcu będę mogła zwolnić, pomyśleć o stabilizacji. On myślał podobnie (a przynajmniej tak twierdził).
A tymczasem ciągle się szarpię ze swoim życiem
Ale masz sporo racji - wciąż mam ten etap, że jeszcze idealizuję D.
Co do samej siebie umiem podejść z dystansem. Umiem dostrzec swoje błędy, nawet jeśli nikt mi ich nie wytknie.
Wiem, że umiesz dostrzec błędy, ale nie obwiniaj się. Jesteśmy w podobnym wieku, nie martw się stabilizacja jeszcze będzie tylko ostrożnie wybieraj kolejnego faceta.
Dlaczego myślisz, że szarpiesz się ze swoim życiem? Mówisz o tym co się dzieje po rozstaniu?
379 2017-05-27 12:25:41 Ostatnio edytowany przez Suzy25 (2017-05-27 12:31:27)
Suzy25 napisał/a:Stwierdzam, ze przydalaby sie nam dziewczyny porzadna impreza...
Dokładnie tak
"Wypijmy za zdrowie facetów, którzy nas zdobyli, frajerów, który nas stracili i farciarzy, którzy nas poznają".
Powinnyśmy wszystkie wyjsc razem (wiem, że to niemożliwe ), usiąść i sie tak porzadnie nawalić i od razu by nam przeszło
Powiem tylko jedno, ja czuje sie tak pocharatana, ze nie chce mi sie żyć. Znowu. Dostałam po dupie juz będąc w związku a teraz to prawdziwe piekło.
Wiem, ludzie maja gorzej ale na dzień dzień dzisiejszy w moim życiu nie ma gorzej, lepiej, jest ból tak potworny ze jak myśle miejscami ze go nienawidzę, to nawet jemu nie życzę takich przejść.
Emczi ja tez dzisiaj obudziłam sie z bólem brzucha z nerwów. Wszystko wrociło. Wczoraj z nim rozmawiałam, bo mam pełnomocnictwo do jego konta i mamy wspolny rachunek za telefon bo wział mi na swoja firme i chciałam, żeby to wszystko ogarnął bo nie chce z nim miec nic do czynienia. A on sie śmiał. Po prostu rozmawiając ze mna był przeszczęśliwy i miał ubaw ze mnie. Totalna obojętność, cwaniactwo. Był tak milutki, że myślałam, że zwymiotuje a podkresle, że bedac ze mna jak dzwoniłam w jakiejś sprawie to sie wydzierał i z łaską w ogóle odbierał. A tutaj kulturalny i uprzejmy (przypuszczam, że cwaniakował przy koledze, bo miał publiczność). Głupia sytuacja która otwiera mi oczy coraz szerzej.
Emczi wstawaj z łózka, zrób sobie porzadną kawke i pomysl o sobie, o mozliwościach, o tym, że juz nikt Cie nie bedzie gnębił :* miałas nam tutaj epopeje napisać i tak czekam i czekam na nią wygadaj się :* a co do spotkania to naprawde musimy sie chyba spotkac i wyciagnąć się z tego dna
jestesmy dziewczyny moze na dnie, ale nie róbmy już odwiertu...
Pocieszam Was a w sumie sama mam jakiś spadek energii... nic mi sie nie chce. Nawet ogarnąć, bo niby dla kogo? Nie mówiąc juz o wyjsciu gdzieś bo na to w ogóle nie mam ochoty, żeby broń Boże gdzieś go nie spotkać najbardziej boli mnie to, że taka pogoda jest i moglibysmy cos razem porobić a tu jestem sama jak palec a on korzysta
Dobra Dziewczyny Moje. Uwaga, bedzie długie.
Od urodzenia mam pewnien defekt, który kiedyś był mega widoczny, ale będąc mała przeszłam zbieg i jest mniej a myślałam ze prawie w ogóle nie widoczny. Nie chce podawać szczegółów. Generalnie, przed związkiem, nie czułam sie w żaden sposób gorsza, brzydsza - wręcz przeciwnie. Tak jak pisałam, trysklam pozytywna energia, cieszyłam sie ze wszystkiego, nie potrzebowałam nowszych/lepszych rzeczy. Ćwiczyłam codziennie, spotykałam sie ze znajomymi - BYŁAM SZCZĘŚLIWA. Poznałam jego, było pięknie, byłam jeszcze bardziej szczęśliwa, spotkaliśmy sie, nie narzucałam sie, sam chciał. Dostawałam róże, po jednej ale często dość. Bajka. Pewnego dnia on cos zaczął o tym defekcie ale ja nawet nie skojarzyłam o co mu chodzi, olałam. Nawet nie pomyslałam ze chodzi mu o to. Życie nadal było piękne. Pare miesiący pózniej, on mi powiedział: wiesz, nie chce robić ci przykrości ale... i powiedział ze zauważył u mnie to, co myślałam ze nie widać, ze to mnie noe dotyczy. To defekt fizyczny dla jasności. Potem znowu, mówił ze jego kuzynka tez tak miała i widziałam jej zdj i porównując mnie i ja to niebo a ziemia jeżeli o mnie chodzi. Jak zamieszkaliśmy razem tez mi to 'wytykał' mówił ze sa operacje... a ja ciagle bałam sie i wstydziłam mu powiedzieć ze miałam taki problem w dzieciństwie i przeszłam juz jedna operacje. Pojechałam do lekarza, jednegoc drugiego, powiedzieli ze nie jest mi potrzebna żadna operacja, ale ja sie uparłam i umówiłam na termin aby ten defekt jeszcze raz poprawić, ona ma byc we wakacje. Pózniej było juz tylko gorzej, codziennie patrząc w listo widziałam ten defekt i codziennie wydawał mi sie duży. Ukrywałam sie przed nim, nie byłam juz sobą. Pojawił sie wyjazd na wakacje, wcześniej mówił ze obiecał wziąć siostrę ale po paru miesiącach mi zaproponował żebym pojechała, to wyjazd z jego pracy, wszystko za darmo, przelot, noclegi. I wiecie co ? Ja w tym kompleksie tak sie zatraciłam ze powiedziałam ze nie jadę, chociaż on tak naprawdę chciał wziąć siostrę ale jednak mi zaproponował. Pomyslałam, ok, teraz nie pojadę ale on mówił ze za rok tez bedzie wylot to ja myśle, zrobie w ciągu roku ta operacje i bedzie git. A dlaczego nie poleciałam ? BO NIE CHCIAŁAM ROBIĆ MU WSTYDU. Tak o sobie myslam, wstyd. Ze on bedzie sie za mnie wstydził. Serio. I to był dopiero początek. Kilka miesięcy wcześniej jego dziadek tez wytknął mi ten defekt i od tamtej pory bałam sie go, bałam sie ze przy jego rodzinie cos mi powie. A prawda jest taka, ze to co uważam za ten defekt dla niektórych jest normalne i niezauważalne. Ale ok, ja wtedy sie tym przyjęłam. Bardzo jak widzicie. Co do wylotu, to poleciał z siostra nie widział w tym noc złego, chciaż ja zaczęłam żałować i nawet płakać. Ale ok, myśle, ze rok pojadę - teraz najważniejsza jest operacja. Jak tam był to zaczęłam to przezywać, dezaktywowalam Facebooka zeby nie widzieć zdj z wyjazdu, jego siostra oczywiście dodała zdj z nim. Jak juz weszłam po tygodniu ma fb to obraził sie, ja przeprosiłam, mówiłam ze nie mogłam sobie z tym poradzić, płakałam, nie jadłam bo po prostu przeżyłam to. Ale cały czas trzymała mnie nadzieja ze bedzie dobrze, po operacji i za rok polecimy razem. Wrócił, kupił mi tylko majtki jako prezent i kłamał ze każdy jego kolega był z kimś (np siostra, kuzynem) a tak na prawdę każdy był z żona/narzeczona/dziewczyna. Powiedział ze za rok nie ma wylotu. Jego siostra, zaczela sie przy każdym spotkaniu chwalić jak to tam było super. Mnie to bolało. To ze nie poleciałam bo nie chciałam zeby sie wstydził za mnie i juz nie polecę do Stanów. Pare mies pózniej widziałam jego
Rozmowy z kolega, on: 'w ogóle sie nie przejmuje ze jej tu nie ma, jestem z siostra, jest super' Ból. Ja mu o tym nie powoedzialam, o tym dlaczego nie chcialam w tym roku lecieć. Bałam sie i wstydziłam o tym mowić. I pojawiły sie kłótnie, moje fochy i ciagle to siedziało we mnie. Przestałam jeździć do nich do domu, zamknęłam sie w sobie. On nie reagował. Powiedział, mogłaś lecieć. Do dzis on nie wie dlaczego tak sie stało. Moze gdybym to powiedziała... to mnie zabija. Widzicie, chciałam dobrze, nie chciałam zeby sie mnie wstydził, ze koledzy myśleli ze jest z 'taka ' dziewczyna, chciałam byc najlepsza. I straciłam wszystko. Wypomniałam mu to ze ja zabrał a bałam sie powiedzieć o tej operacji i w środku żałowałam ze nie poleciałam i to wychodziło na wierzch w kłótniach. Ale nigdy nie poznał podłoża tego. I dlatego wiem ze to moja wina, gdybym była z nim szczera... ale sie bałam, on mówił wszystko mamie a ja nie chciałam aby ktos o tym wiedział, to było dla mnie takie intymne i takie ciężkie. Dlatego sie nie moge pozbierać. Bo wiem ze to moja wina. On zawsze śmiał sie z ludzi np bez nogi i bałam sie ze mnie wyśmieje jak powiem ze kiedyś miałam ten defekt o wieeeele większy. Co ja narobiłam dziewczyny, dlaczego miałam blokadę zeby byc szczera z nim. To ja mam problem ze sobą i dlatego wiem ze juz nie stworze związku, nie po tym co przeszłam.
Jeszcze cos, gdy czytałam rozmowy, jego i kolegi to napisał o mnie: 'to NIE jest dziewczyna, która jak widzisz to Ci serce szybciej bije' i 'za łatwo mi z nią poszlo' pisał to w momencie w którym czułam ze jest cudownie, ponad rok temu, kiedy kupował kwiatki i mnie adorował. A za plecami takie słowa. Jak mieliśmy przerwę która chciał bo miałam jakies lekkie fochy rok temu to poszedł do swojej koleżanki i sie z nią całował, dowiedziałam sie to po paru miesiącach jak odkryłam w wiadomościach Jak pisał z nią znowu. Ze żałuje tego ze wrócił do mnie - a ja mu to wybaczyłam. To wszystko. Pewno jest teraz z nią.
I tak to mniej więcej wygląda. Nie mam siły, serio. To mnie przerasta.
383 2017-05-27 13:54:03 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-27 13:55:59)
Dziewczyny, ja nie chce byc z nikim innym. Jego kocham. On miał byc tym jedynym. To co zrobiłam to zrobiłam z miłości, chciałam byc idealna. Zeby miał sie czym pochwalić a nie wstydzić.
Nigdy nie narzekałam na brak powodzenia, nigdy nie zwracałam uwagi, będąc z nim, na innych. Liczył sie tylko on. A i tak to zniszczylam.
384 2017-05-27 14:01:39 Ostatnio edytowany przez Suzy25 (2017-05-27 14:09:06)
Dobra Dziewczyny Moje. Uwaga, bedzie długie.
Od urodzenia mam pewnien defekt, który kiedyś był mega widoczny, ale będąc mała przeszłam zbieg i jest mniej a myślałam ze prawie w ogóle nie widoczny. Nie chce podawać szczegółów. Generalnie, przed związkiem, nie czułam sie w żaden sposób gorsza, brzydsza - wręcz przeciwnie. Tak jak pisałam, trysklam pozytywna energia, cieszyłam sie ze wszystkiego, nie potrzebowałam nowszych/lepszych rzeczy. Ćwiczyłam codziennie, spotykałam sie ze znajomymi - BYŁAM SZCZĘŚLIWA. Poznałam jego, było pięknie, byłam jeszcze bardziej szczęśliwa, spotkaliśmy sie, nie narzucałam sie, sam chciał. Dostawałam róże, po jednej ale często dość. Bajka. Pewnego dnia on cos zaczął o tym defekcie ale ja nawet nie skojarzyłam o co mu chodzi, olałam. Nawet nie pomyslałam ze chodzi mu o to. Życie nadal było piękne. Pare miesiący pózniej, on mi powiedział: wiesz, nie chce robić ci przykrości ale... i powiedział ze zauważył u mnie to, co myślałam ze nie widać, ze to mnie noe dotyczy. To defekt fizyczny dla jasności. Potem znowu, mówił ze jego kuzynka tez tak miała i widziałam jej zdj i porównując mnie i ja to niebo a ziemia jeżeli o mnie chodzi. Jak zamieszkaliśmy razem tez mi to 'wytykał' mówił ze sa operacje... a ja ciagle bałam sie i wstydziłam mu powiedzieć ze miałam taki problem w dzieciństwie i przeszłam juz jedna operacje. Pojechałam do lekarza, jednegoc drugiego, powiedzieli ze nie jest mi potrzebna żadna operacja, ale ja sie uparłam i umówiłam na termin aby ten defekt jeszcze raz poprawić, ona ma byc we wakacje. Pózniej było juz tylko gorzej, codziennie patrząc w listo widziałam ten defekt i codziennie wydawał mi sie duży. Ukrywałam sie przed nim, nie byłam juz sobą. Pojawił sie wyjazd na wakacje, wcześniej mówił ze obiecał wziąć siostrę ale po paru miesiącach mi zaproponował żebym pojechała, to wyjazd z jego pracy, wszystko za darmo, przelot, noclegi. I wiecie co ? Ja w tym kompleksie tak sie zatraciłam ze powiedziałam ze nie jadę, chociaż on tak naprawdę chciał wziąć siostrę ale jednak mi zaproponował. Pomyslałam, ok, teraz nie pojadę ale on mówił ze za rok tez bedzie wylot to ja myśle, zrobie w ciągu roku ta operacje i bedzie git. A dlaczego nie poleciałam ? BO NIE CHCIAŁAM ROBIĆ MU WSTYDU. Tak o sobie myslam, wstyd. Ze on bedzie sie za mnie wstydził. Serio. I to był dopiero początek. Kilka miesięcy wcześniej jego dziadek tez wytknął mi ten defekt i od tamtej pory bałam sie go, bałam sie ze przy jego rodzinie cos mi powie. A prawda jest taka, ze to co uważam za ten defekt dla niektórych jest normalne i niezauważalne. Ale ok, ja wtedy sie tym przyjęłam. Bardzo jak widzicie. Co do wylotu, to poleciał z siostra nie widział w tym noc złego, chciaż ja zaczęłam żałować i nawet płakać. Ale ok, myśle, ze rok pojadę - teraz najważniejsza jest operacja. Jak tam był to zaczęłam to przezywać, dezaktywowalam Facebooka zeby nie widzieć zdj z wyjazdu, jego siostra oczywiście dodała zdj z nim. Jak juz weszłam po tygodniu ma fb to obraził sie, ja przeprosiłam, mówiłam ze nie mogłam sobie z tym poradzić, płakałam, nie jadłam bo po prostu przeżyłam to. Ale cały czas trzymała mnie nadzieja ze bedzie dobrze, po operacji i za rok polecimy razem. Wrócił, kupił mi tylko majtki jako prezent i kłamał ze każdy jego kolega był z kimś (np siostra, kuzynem) a tak na prawdę każdy był z żona/narzeczona/dziewczyna. Powiedział ze za rok nie ma wylotu. Jego siostra, zaczela sie przy każdym spotkaniu chwalić jak to tam było super. Mnie to bolało. To ze nie poleciałam bo nie chciałam zeby sie wstydził za mnie i juz nie polecę do Stanów. Pare mies pózniej widziałam jego
Rozmowy z kolega, on: 'w ogóle sie nie przejmuje ze jej tu nie ma, jestem z siostra, jest super' Ból. Ja mu o tym nie powoedzialam, o tym dlaczego nie chcialam w tym roku lecieć. Bałam sie i wstydziłam o tym mowić. I pojawiły sie kłótnie, moje fochy i ciagle to siedziało we mnie. Przestałam jeździć do nich do domu, zamknęłam sie w sobie. On nie reagował. Powiedział, mogłaś lecieć. Do dzis on nie wie dlaczego tak sie stało. Moze gdybym to powiedziała... to mnie zabija. Widzicie, chciałam dobrze, nie chciałam zeby sie mnie wstydził, ze koledzy myśleli ze jest z 'taka ' dziewczyna, chciałam byc najlepsza. I straciłam wszystko. Wypomniałam mu to ze ja zabrał a bałam sie powiedzieć o tej operacji i w środku żałowałam ze nie poleciałam i to wychodziło na wierzch w kłótniach. Ale nigdy nie poznał podłoża tego. I dlatego wiem ze to moja wina, gdybym była z nim szczera... ale sie bałam, on mówił wszystko mamie a ja nie chciałam aby ktos o tym wiedział, to było dla mnie takie intymne i takie ciężkie. Dlatego sie nie moge pozbierać. Bo wiem ze to moja wina. On zawsze śmiał sie z ludzi np bez nogi i bałam sie ze mnie wyśmieje jak powiem ze kiedyś miałam ten defekt o wieeeele większy. Co ja narobiłam dziewczyny, dlaczego miałam blokadę zeby byc szczera z nim. To ja mam problem ze sobą i dlatego wiem ze juz nie stworze związku, nie po tym co przeszłam.
Jeszcze cos, gdy czytałam rozmowy, jego i kolegi to napisał o mnie: 'to NIE jest dziewczyna, która jak widzisz to Ci serce szybciej bije' i 'za łatwo mi z nią poszlo' pisał to w momencie w którym czułam ze jest cudownie, ponad rok temu, kiedy kupował kwiatki i mnie adorował. A za plecami takie słowa. Jak mieliśmy przerwę która chciał bo miałam jakies lekkie fochy rok temu to poszedł do swojej koleżanki i sie z nią całował, dowiedziałam sie to po paru miesiącach jak odkryłam w wiadomościach Jak pisał z nią znowu. Ze żałuje tego ze wrócił do mnie - a ja mu to wybaczyłam. To wszystko. Pewno jest teraz z nią.
I tak to mniej więcej wygląda. Nie mam siły, serio. To mnie przerasta.
Emczii Kochana... przeczytałam to wszystko 3 razy. Tutaj nie chodzi wcale o Twoja nieszczerość. On po prostu (wiem, że to okrutne) ale nie akceptował Cie takiej, jaka byłaś naprawde. Z tym defektem. Przypominał Ci o nim i wyciagnął na wierzch mimo, że to nie było coś widocznego i wcale nie powinno go obchodzić. POWINIEN CIE KOCHAĆ TAKA, JAKA JESTES. Ja tez nie jestem idealna a mój ex przy wielu okazjach podkreślał moje wady i defekty - a bo mam małe cycki, a bo poćwiczyłabym tyłek, a bo jestem brunetka a nie blondynką, a bo tapete nałozyłam na twarz, a bo ubrałam sie na czarno... co chwile coś. I mysle, że w Twoim przypadku zachowałabym się tak samo, wiesz dlaczego? Bo jestem tak samo wrażliwa jak Ty i tak samo chce byc dla tej drugiej osoby najlepsza. A on po prostu nie potrafił Cię docenić. Upierdolił (musze uzyc tego słowa bo jestem az wsciekła na Twojego ex)sobie jakiś Twój defekt i nie dawał Ci spokoju. Do tego dochodzą te wiadomości, stwierdzenia, że mu dobrze z siostrą na wyjeździe, jakieś twierdzene ze nie jestes TĄ DZIEWCZYNĄ. Moj ex robił to samo. Wszyscy naokoło wiedzieli, że nie chce ze mna byc ale nie potrafil powiedziec tego mi wprost. Nawet pisał do mojej siostry, że mnie nie kocha i chcialby sprobowac z kims innym, ale tchorz nie powiedzial tego mi! Tylko tak wykorzystywał ile sie dalo, strzelal fochy, wracal i znow strzelal fochy.
Wybaczałas mu bo go kochałaś. Wpędził Cię w kompleksy. Sama napisalas ze bylas usmiechnieta, radosna dziewczyna a przy nim stalas sie zakompleksiona, wystraszona,gorsza od innych, a wcale tak nie jest. Uwierzyłaś w słowa jednego faceta, ktory nie jest wart takiej dziewczyny jak Ty i nie oceniaj sie przez pryzmat jego slow, przez pryzmat tego defektu szczegolnie ze widzisz, jaka bylas przed, sama to zauwazasz. To on byl chamem, że pisał do ludzi takie rzeczy na Twoj temat, na temat kobiety która przy nim była. I ja jestem za Toba cała soba bo przechodziłam to samo. Moj ex mnie krytykowal, porownywal a ja jak glupia wierzylam mu ze jestem gorsza. I staralam sie, naskakiwalam, zmienilam sie o 180 stopni aby mu sie podobac i co? Kopnal w dupe. Dlatego wniosek jest z tego jeden. Nie patrz Emczii na swoj defekt bo watpie ze on jest widoczny tylko znajdz kogos, kto pokocha Cie bez wzgledu na wszystko i nie bedzie podkreslal Twoich wad. I jestem pewna, że zakochasz sie. Że znajdziesz tego jedynego!!
Pocieszam Was a w sumie sama mam jakiś spadek energii... nic mi sie nie chce. Nawet ogarnąć, bo niby dla kogo? Nie mówiąc juz o wyjsciu gdzieś bo na to w ogóle nie mam ochoty, żeby broń Boże gdzieś go nie spotkać
najbardziej boli mnie to, że taka pogoda jest i moglibysmy cos razem porobić a tu jestem sama jak palec a on korzysta
Suzy, ja bym proponowała wakacje na spotkanie. Teraz sama wiesz w jakim jesteś stanie i jeszcze zapieprz na studiach.
Mam to samo, barak ochoty nawet na jedzenie. Na cokolwiek, bo po co ?
Suzy25 napisał/a:Pocieszam Was a w sumie sama mam jakiś spadek energii... nic mi sie nie chce. Nawet ogarnąć, bo niby dla kogo? Nie mówiąc juz o wyjsciu gdzieś bo na to w ogóle nie mam ochoty, żeby broń Boże gdzieś go nie spotkać
najbardziej boli mnie to, że taka pogoda jest i moglibysmy cos razem porobić a tu jestem sama jak palec a on korzysta
Suzy, ja bym proponowała wakacje na spotkanie. Teraz sama wiesz w jakim jesteś stanie i jeszcze zapieprz na studiach.
Mam to samo, barak ochoty nawet na jedzenie. Na cokolwiek, bo po co ?
Nie ma problemu ja w sumie jeszcze miesiac i sie bronie wiec mysle ze w wakacje jak najbardziej mozemy sie spotkac
napisz do mnie meila przez forum dzisiaj jak możesz bo mam sprawke
Ja to nawet nie mam ochoty isc do wanny i wlosy umyc... po co skoro siedze sama w domu
O mój Boże... Emczii czy Ty na głowę upadłaś?! Jejuuu czytam to i własnym oczom nie wierzę. Sory, ale gadasz jak potłuczona!
Więc ja Cię opierd#lę, bo słuchaj moja panno, nic nie jest tak jak myślisz.
1. Defekt fizyczny. Okej, masz lub miałaś jakąś wadę fizyczną od urodzenia. Może być ona teraz bardziej lub mniej widoczna. Nie ważne. Zaakceptowałaś siebie, byłaś szczęśliwa, Tobie nie przeszkadzała. I co chcesz mi teraz powiedzieć? Spotkałaś jakiegoś DEKLA, zauroczyłaś się a on wytknął Ci ten defekt i przez to czułaś się gorsza od innych i rezygnowałaś z przyjemności? Wiesz co? Ja skrytykuje Twoje zachowanie, bo to, że zrezygnowałaś z wyjazdu z nim to ZA MAŁO. Mogłaś już wtedy zrezygnować z niego, kopnąć go w dupę. Tobie powinno być wstyd pokazywać się z takim oszołomem. A czytam, że czułaś się odwrotnie. Nie chciałaś jemu sprawić wstydu? Dziewczyno!! Opamiętaj się!!
Każda, ale to absolutnie każda kobieta ma jakieś kompleksy. To i owo by w sobie zmieniła. I nie ważne czy jest to jakaś wada fizyczna, którą mamy od urodzenia. Czasami nawet zbyt duży nos, czy krzywe zęby urastają do rangi takiego defektu i uwierz mi, że inni nawet mogą tego nie zauważyć a kobieta krępuje się tylko - i niepotrzebnie.
Kompleksy niszczą życie, serio.
2. Stosunek twojego exa do "defektu". Nie wyobrażam sobie, że człowiek, który jest NORMALNY traktuje Cię w taki sposób tylko dlatego, że masz jakiś fizyczny defekt. Halo... Jeśli jestem świadoma, że nie mogłabym się związać z osobą, która np. nie ma zęba lub ucha lub czegokolwiek innego to nie wiąże się. On był z Tobą i SZYDZIŁ z Twoich kompleksów. A co to ma wgl znaczyć?! Wyśmiewa osoby niepełnosprawne...
Szkoda wielka, że Ty z niego się nie śmiałaś, bo u niego defekt w postaci braku mózgu jest bardzo widoczny.
3. Jestem kobietą i powiem Ci czego sama nie akceptuję u innych kobiet. Przede wszystkim niedbalstwa. Nie ważne jaka się urodziłaś. Jeśli dbasz o siebie - jesteś piękna. Choćbyś ręki czy nogi nie miała. Pomyśl sobie ile kobiet mijasz na ulicy, które są w pełni sprawne fizycznie a są zaniedbane. Jak ja widzę taką to mam ochotę podejść i nią potrząsnąć. Nie ma nic gorszego od dziewczyn, które są tak leniwe, że nie chce im się umyć włosów, nawet lekko pomalować, schludnie ubrać czy zadbać o sylwetkę zamiast wpieprzać fastfood.
Napisałaś, że wcześniej dbałaś o swój wygląd, ćwiczyłaś. A teraz co? Pozwolisz, aby opinia jakiegoś dekla zmieniła to jaka jesteś? Bo moim zdaniem jesteś wyjątkowa i atrakcyjna, tylko o tym zapomniałaś. I nie myśl, że mogłaś mu coś wytłumaczyć to by zrozumiał. Taki człowiek nie zrozumie nic.
I jeszcze jedno: zauważyłyście dziewczyny, że często mało atrakcyjne fizycznie kobiety mają super przystojnych facetów. Dlaczego? Bo one znają swoją wartość, akceptują siebie i to ich przyciąga. A często piękne kobiety przyciągają dupków - bo taki dupek chce się pochwalić przed kolegami, jaką to laskę on wyrwał. Po czasie zaczyna ją upominać, że mogłaby być ładniejsza itp., bo gdzieś zobaczył lepszą niunię. To jest chore. Kocha się człowieka za to jakim jest a nie za to jak wygląda.
3. Jestem kobietą i powiem Ci czego sama nie akceptuję u innych kobiet. Przede wszystkim niedbalstwa. Nie ważne jaka się urodziłaś. Jeśli dbasz o siebie - jesteś piękna. Choćbyś ręki czy nogi nie miała. Pomyśl sobie ile kobiet mijasz na ulicy, które są w pełni sprawne fizycznie a są zaniedbane. Jak ja widzę taką to mam ochotę podejść i nią potrząsnąć. Nie ma nic gorszego od dziewczyn, które są tak leniwe, że nie chce im się umyć włosów, nawet lekko pomalować, schludnie ubrać czy zadbać o sylwetkę zamiast wpieprzać fastfood.
Jak żeś ją tak opierdoliła to ja chyba z tego wszystkiego pojde sie wykapać i umyć włosy
389 2017-05-27 14:34:16 Ostatnio edytowany przez Suzy25 (2017-05-27 14:37:56)
Emczi Karina ma 100% racji. Uwierzyłaś jakiemuś złamasowi, wszystkie uwierzyłysmy i takie "DEKLE" zniszczyły w Nas to, co najlepsze
3. Jestem kobietą i powiem Ci czego sama nie akceptuję u innych kobiet. Przede wszystkim niedbalstwa. Nie ważne jaka się urodziłaś. Jeśli dbasz o siebie - jesteś piękna. Choćbyś ręki czy nogi nie miała. Pomyśl sobie ile kobiet mijasz na ulicy, które są w pełni sprawne fizycznie a są zaniedbane. Jak ja widzę taką to mam ochotę podejść i nią potrząsnąć. Nie ma nic gorszego od dziewczyn, które są tak leniwe, że nie chce im się umyć włosów, nawet lekko pomalować, schludnie ubrać czy zadbać o sylwetkę zamiast wpieprzać fastfood.
.
Święte słowa..., nieważne czy kobieta atrakcyjna czy mniej atrakcyjna , ale zawsze powinna być zadbana, nawet dla siebie zeby się lepiej czuć... Zresztą to samo się tyczy facetetów