Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 83 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 261 do 325 z 5,371 ]

261

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Nie ma co podchodzić do tego na zasadzie,że mogłam zrobić coś czego nie zrobiłam bądź mogłam nie zrobić czegoś co zrobiłam,bo to nie w tym rzecz i najlepszym dowodem na to jest moja historia.Nie zrobiłam niczego co by mogło ten związek zniszczyć.Na koniec sam stwierdził,że jestem wartościową osobą która mu dała dużo ciepła,wsparcia,milosci.No i co z tego?I tak mnie zostawił.Jak ktoś chce odejść,to odejdzie i nic nie jest w stanie go zatrzymać.Jakby was kochali,to nawet gdyby było coś nie tak,to probowaliby najpierw to naprawić,bo z miłości chcieliby zawalczyć o ten związek,a oni woleli się zmyć.

Zobacz podobne tematy :

262

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
Edyszka napisał/a:

Tęsknię jak cholera,ale nie chciałabym,bo za dużo ostatni rok kosztował mnie stresów i upokorzenia,a co za upokorzeniem idzie spadku samooceny.W tej kwestii miałam podobnie jak ty.Niby wiedziałam,że do brzydkich nie należę,ale czułam się paskudna,głupia,nieciekawa.No bo przecież mój bożek zaczął mnie mieć gdzieś i to pomimo moich starań więc to było dla mnie jednoznaczne,że jestem beznadziejna.W ogóle,to zdałam sobie sprawę,że przez ostatni rok jak on któregoś dnia swoje beznadziejne zachowanie zmienił w coś dającego namiastkę miłości,to ja byłam w skowronkach i wręcz mu wdzięczna za to...Miłość obezwładnia mózg i pozbawia honoru.

Doskonale Cię rozumiem, tylko musisz wiedzieć, że ta tęsknota mija. Zaczniesz się cieszyć, że go nie ma. Już nie wróci dawny on. Cały rok znosiłaś wszystkie upokorzenia i na końcu jak się zachował? Zerwał z Tobą przez fb. Okazał całkowity brak szacunku, przekreślił ten wspólny czas. Ja wiem, że samoocena spada, że czujesz się podle, szukasz, co z Tobą nie tak, że tak postąpił. Edyszka, odpowiedź na to pytanie jest prosta: coś nie tak jest z nim. Ty musisz zrozumieć, że tak nie postępuje osoba, która kocha, szanuje, której zależy. Ta świadomość boli, bo jak to możliwe, że Ty kochałaś do końca i starałaś się tak bardzo... Jemu w pewnym momencie przestało zależeć, dlatego się zmienił, to jest powód, przez który ostatni wasz wspólny rok był taki ciężki. Nie obwiniaj siebie, zrobiłaś dużo, nie jesteś temu winna. Ludzie, związki, uczucia - to ciężka batalia.
Dodam tylko, że go nie znam, jednak odważę się stwierdzić, że normalny to on nie jest. Wydaje się być typem takiego cwaniaka, figo-fago, a nawet narcyza.

Zgadzam sie w tym w stu procentach. Tez do mnie nie dociera, że jak można kogoś zostawić w jeden dzien i obwiniam się, ale właśnie o to chodzi, że to nie jest normalny człowiek. Prawdziwy facet tak nie postepuje. Nie bawi się. Cwaniakuja bo wiedzą, że maja nas nawet po rozstaniu w garści...

263

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:

Wydaje mi sie ze to ze mna jest cos nie tak. Zawsze czułam sie gorsza w tym związku... Od 6 lat zyłam w jakimś przekonaniu, że inni z jego otoczenia są lepsi, bo dla nich potrafi być miły, pomocny, uprzejmy i nigdy głupio się nie odezwał, a na mnie wiecznie sie darł, strzelał fochy, głupie teksty. Dlatego zadaje sobie nowe pytanie "co mi brakuje, że dla innych był miły mimo że oni w sumie mieli go gdzieś, a dla mnie był wszystkim i traktował mnie jak zero?"
On oczywiście stwierdził, że ja byłam zazdrosna o jego siostre czy szwagra a to naprawde dziewczyny nie chodzi o zazdrość sad tylko o to, że ich po prostu traktował lepiej, z szacunkiem i to mnie bolało strasznie. Chcialam byc traktowana jak pozostali i mu o tym powiedziałam wczoraj, ale on i tak twierdził, że to moja zazdrość... Interesował sie wszystkimi wokół, jak sie czuja, co u nich, pisał do kazdego a gdy ja potrzebowałam rozmowy z nim to słyszałam, że czasu nie ma, że w pracy jest, że spał, że siedział, że cholera wie, co a z innymi w tym momencie gadał... tego nie potrafie zrozumiec. Co we mnie mu brakowało a co inni mają sad

Suzy25 ja Ci odpowiem na Twoje wątpliwości. Nic Ci nie brakowało i nie brakuje. Jesteś silna, zaradna, a wymagałaś szacunku i zainteresowania jego - to nic nadzwyczajnego. Wiesz kim jest Twój były? Pozorantem. Zastanów się, przecież z tego co piszesz, to on interesuje się ludźmi, którzy mogą mu coś ofiarować. Taki z niego pasożyt, egoista. On nigdy nie będzie umiał zadbać o kobietę, taki typ się nie zmienia. Nie ma co płakać za nim, serio.
Fragment Twojej wypowiedzi, który zacytowałam pasuje do opisu mojego ex toksyka. On tak samo stwarza pozory człowieka "do rany przyłóż", zawsze taki pomocny, życzliwy dla innych, zaradny. Jednak poznałam go na tyle, aby wiedzieć, że to tylko taka iluzja.

Niepotrzebnie czułaś się gorsza od jego rodziny, człowieka nie definiuje to co ma, lecz to jaki jest. Cytując jeden z aforyzmów; "Niektórzy ludzie są tak biedni, że jedyne co w życiu mają to pieniądze"... Ty sobie poradzisz, wątpię, aby on kiedykolwiek zmienił podejście, materiał na męża to z niego żaden.

264

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

Nie ma co podchodzić do tego na zasadzie,że mogłam zrobić coś czego nie zrobiłam bądź mogłam nie zrobić czegoś co zrobiłam,bo to nie w tym rzecz i najlepszym dowodem na to jest moja historia.Nie zrobiłam niczego co by mogło ten związek zniszczyć.Na koniec sam stwierdził,że jestem wartościową osobą która mu dała dużo ciepła,wsparcia,milosci.No i co z tego?I tak mnie zostawił.Jak ktoś chce odejść,to odejdzie i nic nie jest w stanie go zatrzymać.Jakby was kochali,to nawet gdyby było coś nie tak,to probowaliby najpierw to naprawić,bo z miłości chcieliby zawalczyć o ten związek,a oni woleli się zmyć.

No dokładnie. Więc szerokości im życzymy smile My sobie damy radę.

265 Ostatnio edytowany przez Suzy25 (2017-05-25 16:32:34)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
Suzy25 napisał/a:

Wydaje mi sie ze to ze mna jest cos nie tak. Zawsze czułam sie gorsza w tym związku... Od 6 lat zyłam w jakimś przekonaniu, że inni z jego otoczenia są lepsi, bo dla nich potrafi być miły, pomocny, uprzejmy i nigdy głupio się nie odezwał, a na mnie wiecznie sie darł, strzelał fochy, głupie teksty. Dlatego zadaje sobie nowe pytanie "co mi brakuje, że dla innych był miły mimo że oni w sumie mieli go gdzieś, a dla mnie był wszystkim i traktował mnie jak zero?"
On oczywiście stwierdził, że ja byłam zazdrosna o jego siostre czy szwagra a to naprawde dziewczyny nie chodzi o zazdrość sad tylko o to, że ich po prostu traktował lepiej, z szacunkiem i to mnie bolało strasznie. Chcialam byc traktowana jak pozostali i mu o tym powiedziałam wczoraj, ale on i tak twierdził, że to moja zazdrość... Interesował sie wszystkimi wokół, jak sie czuja, co u nich, pisał do kazdego a gdy ja potrzebowałam rozmowy z nim to słyszałam, że czasu nie ma, że w pracy jest, że spał, że siedział, że cholera wie, co a z innymi w tym momencie gadał... tego nie potrafie zrozumiec. Co we mnie mu brakowało a co inni mają sad

Suzy25 ja Ci odpowiem na Twoje wątpliwości. Nic Ci nie brakowało i nie brakuje. Jesteś silna, zaradna, a wymagałaś szacunku i zainteresowania jego - to nic nadzwyczajnego. Wiesz kim jest Twój były? Pozorantem. Zastanów się, przecież z tego co piszesz, to on interesuje się ludźmi, którzy mogą mu coś ofiarować. Taki z niego pasożyt, egoista. On nigdy nie będzie umiał zadbać o kobietę, taki typ się nie zmienia. Nie ma co płakać za nim, serio.
Fragment Twojej wypowiedzi, który zacytowałam pasuje do opisu mojego ex toksyka. On tak samo stwarza pozory człowieka "do rany przyłóż", zawsze taki pomocny, życzliwy dla innych, zaradny. Jednak poznałam go na tyle, aby wiedzieć, że to tylko taka iluzja.

Niepotrzebnie czułaś się gorsza od jego rodziny, człowieka nie definiuje to co ma, lecz to jaki jest. Cytując jeden z aforyzmów; "Niektórzy ludzie są tak biedni, że jedyne co w życiu mają to pieniądze"... Ty sobie poradzisz, wątpię, aby on kiedykolwiek zmienił podejście, materiał na męża to z niego żaden.

Też zauważyłam to, że on kręci się tam gdzie pieniądze i ma szacunek do tych, z których ma jakis interes. A dla mnie był miły gdy musiałam coś załatwić w związku z jego firmą a tak to miał mnie gdzieś. Czasami miał przebłyski uprzejmości, ale udawał. Albo miał przebłyski bo ja mu do dupy wchodziłam.
Wiecie nie raz widziałam go z dziećmi, jak trzyma je na rękach i w ogóle i poczułam taka chęć posiadania z nim dziecka, ale gdzieś teraz dociera do mnie, że urodziłabym mu dziecko, a zostałabym z nim sama bo on woli trzepać pieniadze za granicą i poza tym mysle ze krytykowałby mnie za wszystko... skoro krytykował mnie przy dziecku jego brata to mysle ze przy naszym wspólnym to by nie miał zahamowań...
Wczoraj po tej jego wizycie oczywiście do niego dzwoniłam rozżalona i słyszałam jak siedzi u kolegi szczesliwy. To boli - że ja przezywam 6 lat a on ma w dupie a nic mu nie zrobiłam

266

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

No boli, juz ja dobrze wiem jak boli, wszystkie wiemy, tylko co z tym zrobić ? Ja staram sie wmawiać pozytywne myśli, ale i tak to nie pomaga, boli mmie całe ciało od tego bólu który miał być juz mniejszy a miejscami jest nie do wytrzymania. Trzeba dalej żyć, mimo wszystko, juz to kiedyś tu pisałam, ze moze najlepsze dopiero przed nami... ?

267

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

No boli, juz ja dobrze wiem jak boli, wszystkie wiemy, tylko co z tym zrobić ? Ja staram sie wmawiać pozytywne myśli, ale i tak to nie pomaga, boli mmie całe ciało od tego bólu który miał być juz mniejszy a miejscami jest nie do wytrzymania. Trzeba dalej żyć, mimo wszystko, juz to kiedyś tu pisałam, ze moze najlepsze dopiero przed nami... ?

Własnie o to chodzi, że teraz moze nie jestesmy tego świadome ale kiedys bedziemy to wspominac jako dobra nauke. Te rozstania nauczą nas wiele o sobie. O tym jakie jestesmy. Ja chodzę na terapie dziewczyny, bo byłam bliska depresji z powodu tego związku. Kłóciliśmy się, a ja nie miałam siły jeść, wstać z łózka, wygladałam jak trup. I to z powodu kłótni. Wyzywał mnie, obwiniał i zostawiał samej sobie. Az w koncu zerwał bo gdy był za granica to pojechał gdzieś na zakupy i narobił zakupów dla swojego siotrzeńca a mi nic nie powiedział ze jest na zakupach, a chciałam pare rzeczy i zwróciłam mu wtedy uwage oczywiscie delikatnie. Przez to zerwał ze mna... I powtarzał, że tyle szans mi dał a ja nic przeciez nie zrobiłam złego. I owszem według niego dawał szanse ale kopał pode mna doły wtedy i czekał az w nie wpadne aby mnie zostawić. To nie jest miłość. Miłość tak nie wyglada. Terapeutka uczy mnie "myślenia o sobie". Stwierdziła, że w tym zwiazku nie było mnie tylko on i on. Zero moich potrzeb. A najpierw dziewczyny musimy polubic własne towarzystwo. Poznać siebie. Wiem, że to brzmi jak pieprzenie ale tak jest naprawde. Dopiero teraz widze ze mnie w tym zwiazku nie było. Czekałam jak idiotka na niego tygodniami az wróci i bałam sie w ogóle zapytac czy sie spotkamy, po prostu sie go bałam. Nie ze zrobi mi krzywde fizyczna ale ze znów mnie zgnoi i focha walnie. Musimy byc z kims bo tego naprawde chcemy a nie dlatego ze czujemy sie samotne

268

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Dzisiaj zauważyłam ze każdy mój dzień wygląda tak samo, to walka z samą sobą, z tym myśleniem, z bólem, smutkiem i jeszcze mi doszła tęsknota. Nie ma juz normalnych dni.

Ja już tu kiedyś pisałam,że dla mnie tęsknota jest najgorsza.Tęsknota i taka niesprawiedliwość,że mnie to spotkało po tym jak bardzo się starałam.W pewien sposób oszukana też się czuję.No ale wiadomo,że emocje nami targają.To normalne.

269

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

Doskonale Cię rozumiem, tylko musisz wiedzieć, że ta tęsknota mija. Zaczniesz się cieszyć, że go nie ma. Już nie wróci dawny on. Cały rok znosiłaś wszystkie upokorzenia i na końcu jak się zachował? Zerwał z Tobą przez fb. Okazał całkowity brak szacunku, przekreślił ten wspólny czas. Ja wiem, że samoocena spada, że czujesz się podle, szukasz, co z Tobą nie tak, że tak postąpił. Edyszka, odpowiedź na to pytanie jest prosta: coś nie tak jest z nim. Ty musisz zrozumieć, że tak nie postępuje osoba, która kocha, szanuje, której zależy. Ta świadomość boli, bo jak to możliwe, że Ty kochałaś do końca i starałaś się tak bardzo... Jemu w pewnym momencie przestało zależeć, dlatego się zmienił, to jest powód, przez który ostatni wasz wspólny rok był taki ciężki. Nie obwiniaj siebie, zrobiłaś dużo, nie jesteś temu winna. Ludzie, związki, uczucia - to ciężka batalia.
Dodam tylko, że go nie znam, jednak odważę się stwierdzić, że normalny to on nie jest. Wydaje się być typem takiego cwaniaka, figo-fago, a nawet narcyza.

A zanim skończył przez fb,to najpierw zniknął na miesiąc.To dopiero było mistrzostwo.Ogólnie on na koniec próbował wybielić swoją osobę i zachowanie co do mojej osoby więc na to też miał wytłumaczenie,które brzmiało,że zrobił tak dlatego bo nie wiedział jak mi to powiedzieć.Mhm...Bardzo mądrze,dojrzale i z szacunkiem do mnie.Ja wiem,że scenariusz był taki - kogucik chciał zdobyć i w związku z tym bardzo się starał.Jak zdobył,to się znudził.Wyzwanie zakończyło się.Skoro się znudził to jego zachowanie do mnie drastycznie zaczęło się zmieniać.W końcu już tylko brał,a sam nic nie dawał,ale po pewnym czasie już nawet branie mu się znudziło więc się zmył.

270

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:
Suzy25 napisał/a:

Dziewczyny a ja wczoraj oddalam mu reszte rzeczy. Gdy przyjechal to trzymalam sie, udawalam ze wszystko jest w porzadku ale ta jego obojetnosc mnie rozwalila. Po spotkaniu znow zaczelam dzwonic, wyrzucac mu ze ma mnie w dupie po tylu latach... wszystko juz bylo na dobrej drodze a teraz wrocilo jak bumerang sad

Spokojnie, wiem jak to boli. Mój też był zimny i obojętny. Nie ma ma to rad, chyba tylko czas może nam pomóc...

Mój kiedy kończył,to też z totalną znieczulicą.Tak jakbym to tylko ja była w związku,a to co on robił,mówił,obiecywał to tylko  coś palcem po wodzie pisane.

271

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

@ Suzy25, mam wrażenie, że jesteś na etapie analizy waszego związku, zaczyna do Ciebie docierać wszystko co było złe. I dobrze. Jeśli przyjdzie kryzys i zaczniesz go idealizować, to wróć do postów, które dziś napisałaś. Przeczytaj je i bądź świadoma, że nie dostałaś od niego ani szacunku, ani akceptacji ani wsparcia - przynajmniej w takim stopniu, aby związek mógł trwać.

@Emczii, współczuję Ci bardzo, ciężki etap przeżywasz. Ból i rozpacz są nie do wytrzymania - znam to. Nie pomoże Ci pocieszenie, że to kiedyś się skończy. Jednak uwierz mi skończy się. Ja bardzo długo chodziłam w takim stanie, w jakim jesteś teraz Ty... aż do momentu kiedy to mnie zmęczyło. Bądź dla siebie wyrozumiała, dbaj o siebie. A ja wysyłam Ci pozytywną energię i dużo dużo wsparcia.


Dziewczyny, nie wiem czy u mnie nadszedł już koniec, nie wiem czy tak wygląda wyjście z piekła, ale opisze Wam mój obecny stan.

Funkcjonuję normalnie, zniknęła huśtawka nastrojów, nie mam burzy myśli, dużo rzeczy mi się już nie chce: nie mam ochoty wracać do tego co było, nie czuję potrzeby pokazania mojemu ex czegokolwiek, generalnie mam w dupie, co on robi, nie rusza mnie jego widok na ulicy. Gdyby nawet śpiewał serenadę pod moim oknem to podeszłabym do okna jedynie po to, aby je zamknąć. Nawet nie chcę aby żałował, że mnie stracił. Po co mam mu cokolwiek udowadniać? Jakoś jest mi wszystko jedno, co on sobie myśli, co ma a czego nie ma i jak mu się wiedzie. W sumie to teraz widzę tylko czubek własnego nosa, szkoda mi czasu na jakieś dyrdymały, które wiązałyby się z nim.
Czuję pustkę, ale nie taką jak wcześniej. Tym razem inną: tak jakby on był mi obcy, obojętny. Ta pustka mnie cieszy, jestem spokojna, zrównoważona. Zniknął niepokój. Nie mam problemów z samooceną - akceptuje siebie. Myślę, że on stracił fajną dziewczynę, ale jest zbyt głupi aby to wiedzieć smile Wcale nie był wyjątkowy, jest jednym z wielu... z kategorii tych przykrych i żałosnych facetów.
Nie czuję jednak w sobie tej siły, której się spodziewałam po przejściu rozstania. Ale to nic, ważne aby nie pojawiły się już negatywne emocje.
Dzisiaj myślę, że dotarłam do końca, choć nie jestem tego pewna tongue Pożyjemy - zobaczymy.

272

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:

Terapeutka uczy mnie "myślenia o sobie". Stwierdziła, że w tym zwiazku nie było mnie tylko on i on. Zero moich potrzeb. A najpierw dziewczyny musimy polubic własne towarzystwo. Poznać siebie. Wiem, że to brzmi jak pieprzenie ale tak jest naprawde.

To nie brzmi jak pieprzenie.To jest oczywista oczywistość.U mnie było to samo.Od chwili jak się zakochałam,zaangażowałam to przestałam istnieć.W tym w ogóle nie było mnie.Był tylko on,tylko on się liczył,jego sprawy,potrzeby.Był centrum mojego wszechświata.No i egoista to wykorzystywał.Tak,najpierw trzeba pokochać siebie bo inaczej zawsze będziemy pozwalały na robienie nam krzywdy.

273

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

@KARINA,to co opisałaś to jest ostatni etap po rozstaniu,czyli stan kiedy już funkcjonujesz normalnie a jeśli zdarzy ci się gorszy stan,to nie jest już on tak miażdżący jak doły sprzed kilku miesięcy.Jesteś na prostej smile

274

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Ja własnie dostałam od niego wiadomość dziewczyny, że mnie nie kocha i nie bedzie na siłe ze mną i nie bedzie mnie oszukiwał. I że moge zawsze na niego liczyć... mam dość. Popłakałam się jak idiotka.

275

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:

Ja własnie dostałam od niego wiadomość dziewczyny, że mnie nie kocha i nie bedzie na siłe ze mną i nie bedzie mnie oszukiwał. I że moge zawsze na niego liczyć... mam dość. Popłakałam się jak idiotka.

Wiem co czujesz...Wszystkie wiemy.Właśnie między innymi dlatego nie ma co ich atakować telefonami,smsami itp.bo i tak w ramach odpowiedzi nie usłyszymy nic odkrywczego,nic z czego by wynikało że zdanie zmienili,żałują itp.Będą w kółko powtarzać nam to samo czyli innymi słowy sypać sól na świeżą ranę.Niewarto

276

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

To oczywiście kolejna jego wiadomosc tego typu ale jednak strasznie mnie zabolała sad

277

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:

Ja własnie dostałam od niego wiadomość dziewczyny, że mnie nie kocha i nie bedzie na siłe ze mną i nie bedzie mnie oszukiwał. I że moge zawsze na niego liczyć... mam dość. Popłakałam się jak idiotka.

Zignoruj, nie odpisuj, urwij kontakt. Ha! Ale będzie zdziwiony jak zorientuje się, że już za nim nie płaczesz smile

Suzy25 wiem, że to boli, dlatego zgadzam się z dziewczynami, pod żadnym pozorem, nie pisz do niego, nie proś o nic. Zaciśnij zęby i odetnij się od niego. Pierwsze dni są ciężkie, później jest z górki.

278

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
Suzy25 napisał/a:

Ja własnie dostałam od niego wiadomość dziewczyny, że mnie nie kocha i nie bedzie na siłe ze mną i nie bedzie mnie oszukiwał. I że moge zawsze na niego liczyć... mam dość. Popłakałam się jak idiotka.

Zignoruj, nie odpisuj, urwij kontakt. Ha! Ale będzie zdziwiony jak zorientuje się, że już za nim nie płaczesz smile

Suzy25 wiem, że to boli, dlatego zgadzam się z dziewczynami, pod żadnym pozorem, nie pisz do niego, nie proś o nic. Zaciśnij zęby i odetnij się od niego. Pierwsze dni są ciężkie, później jest z górki.

Bardzo mi ciezko. Kusi mnie zeby pisać, tłumaczyc, dzwonic sad nie mam ochoty nawet wychodzic z domu zeby broń Boże gdzies go nie spotkać... te jego smsy były takie okrutne ze nawet nie wiem, jak po 6 latach mozna byc takim obojetnym. Na dodatek twierdzi ze nie kochał od dłuzszego czasu czyli mnie oszukiwał. Sypiałam z kims kto miał mnie kompletnie w dupie...

279

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:

To oczywiście kolejna jego wiadomosc tego typu ale jednak strasznie mnie zabolała sad

No właśnie,to o czym pisałam SÓL NA ŚWIEŻĄ RANĘ.Dlatego ja się nie odzywam do ex,bo nie chce słyszeć tego samego co przy rozstaniu.Gdyby chcieli,to sami by się do nas odezwali,ale wiadomo że nie chcą i nic nie jesteśmy w stanie na to poradzić.Zresztą nawet powrót po tym co zrobili nie byłby rozsądny i dobry dla nas.Miałam czasem ochotę pisać do byłego,a to żeby jeszcze to przemyślał,a to żeby mu wygarnąć ale zawsze włączałam hamulce,bo co to da....Nic.

280

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:
Karina.Julia.8 napisał/a:
Suzy25 napisał/a:

Ja własnie dostałam od niego wiadomość dziewczyny, że mnie nie kocha i nie bedzie na siłe ze mną i nie bedzie mnie oszukiwał. I że moge zawsze na niego liczyć... mam dość. Popłakałam się jak idiotka.

Zignoruj, nie odpisuj, urwij kontakt. Ha! Ale będzie zdziwiony jak zorientuje się, że już za nim nie płaczesz smile

Suzy25 wiem, że to boli, dlatego zgadzam się z dziewczynami, pod żadnym pozorem, nie pisz do niego, nie proś o nic. Zaciśnij zęby i odetnij się od niego. Pierwsze dni są ciężkie, później jest z górki.

Bardzo mi ciezko. Kusi mnie zeby pisać, tłumaczyc, dzwonic sad nie mam ochoty nawet wychodzic z domu zeby broń Boże gdzies go nie spotkać... te jego smsy były takie okrutne ze nawet nie wiem, jak po 6 latach mozna byc takim obojetnym. Na dodatek twierdzi ze nie kochał od dłuzszego czasu czyli mnie oszukiwał. Sypiałam z kims kto miał mnie kompletnie w dupie...

Kusi cię bo jeszcze wypierasz to co się stało,nie możesz w to uwierzyć i podświadomie myślisz że to coś da.

281

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:

Sypiałam z kims kto miał mnie kompletnie w dupie...

A myślisz,że u mnie było inaczej?....Przeciez to że miał mnie gdzieś nie powodowało,że miał też gdzieś chodzenie że mną do łóżka.

282

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:
Suzy25 napisał/a:

To oczywiście kolejna jego wiadomosc tego typu ale jednak strasznie mnie zabolała sad

No właśnie,to o czym pisałam SÓL NA ŚWIEŻĄ RANĘ.Dlatego ja się nie odzywam do ex,bo nie chce słyszeć tego samego co przy rozstaniu.Gdyby chcieli,to sami by się do nas odezwali,ale wiadomo że nie chcą i nic nie jesteśmy w stanie na to poradzić.Zresztą nawet powrót po tym co zrobili nie byłby rozsądny i dobry dla nas.Miałam czasem ochotę pisać do byłego,a to żeby jeszcze to przemyślał,a to żeby mu wygarnąć ale zawsze włączałam hamulce,bo co to da....Nic.

Ja teraz tez włączę hamulce. Tylko sie osmiesze a on zdania nie zmieni. Nawet gdyby zmienił to powiem Wam dziewczyny ze nie wyobrazam sobie nadal tego związku. Tkwiłabym z facetem, który mnie nie kocha. Budziłabym sie każdego dnia oblana potem i ze świadomością, że on mnie nie chce i ze to ja musze sie starać, żeby było dobrze. Bo tak to wygladało właśnie. Każdego dnia budziłam sie w stresie bo bałam sie o to jaki " Pan" ma dzisiaj humor. Dzwoniłam do niego z rana i czesto były chamskie odzywki, chłodny ton, obojetność. Nie mogę tego wszystkiego pojąć. Niedawno śmialiśmy sie momentami razem, przyjeżdżał a teraz go nie ma... i jest taki obojętny.

283

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:
Suzy25 napisał/a:

Sypiałam z kims kto miał mnie kompletnie w dupie...

A myślisz,że u mnie było inaczej?....Przeciez to że miał mnie gdzieś nie powodowało,że miał też gdzieś chodzenie że mną do łóżka.

No dokładnie... ze mna przespał sie przed wyjazdem do pracy i tam na miejscu przemyslał nasz zwiazek i zerwał... Moja atrakcyjność jest równa zeru. W łózku tez był egoista. Liczył sie tylko on.

284

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

Kusi cię bo jeszcze wypierasz to co się stało,nie możesz w to uwierzyć i podświadomie myślisz że to coś da.

@Edyszka jak zwykle się z Tobą zgodzę, zawsze trafisz słowem w sedno. Ta chęć tłumaczenia u Suzy wynika z poczucia, że nasze tłumaczenie coś da.
Ja nie byłam taka silna jak Edyszka, hamulce puściły mi dwa razy. Dwa razy napisałam do mojego exa po rozstaniu a on mnie totalnie zignorował. Zero jakiejkolwiek odpowiedzi. NIC. Od rozstania nigdy się do mnie nie odezwał. Byłam strasznie zła na siebie, że potraktował mnie po chamsku a ja jeszcze DWA RAZY mu coś tłumaczyłam. To nie przyniosło żadnego efektu, a czułam się okropnie. Nie rób sobie tego. Mniej boli jak urwiesz kontakt.

285

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
Edyszka napisał/a:

Kusi cię bo jeszcze wypierasz to co się stało,nie możesz w to uwierzyć i podświadomie myślisz że to coś da.

@Edyszka jak zwykle się z Tobą zgodzę, zawsze trafisz słowem w sedno. Ta chęć tłumaczenia u Suzy wynika z poczucia, że nasze tłumaczenie coś da.
Ja nie byłam taka silna jak Edyszka, hamulce puściły mi dwa razy. Dwa razy napisałam do mojego exa po rozstaniu a on mnie totalnie zignorował. Zero jakiejkolwiek odpowiedzi. NIC. Od rozstania nigdy się do mnie nie odezwał. Byłam strasznie zła na siebie, że potraktował mnie po chamsku a ja jeszcze DWA RAZY mu coś tłumaczyłam. To nie przyniosło żadnego efektu, a czułam się okropnie. Nie rób sobie tego. Mniej boli jak urwiesz kontakt.

Ja wydzwaniałam jak głupia. Wiecie myślałam, że on jest moim przyjacielem a przyjaciel nigdy nie potraktowałby mnie w taki sposób. Wiem, że jestem idiotka i jeszcze chwile temu dzwoniłam do niego i powiedziałam mu ze cos jest ze mna nie tak bo wszyscy odchodzą i prawie sie rozpłakałam a on powiedział, że juz pewnie bede wyć i ze jak mam dzwonic z żalami to zebym w ogóle nie dzwoniła i ze on nie bedzie słuchał ze dla kazdego był inny. A tak było dziewczyny sad dla kazdego był miły a na mnie wiecznie sie darł sad

286

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Co do łóżka, ja z nim spałam tydzień przed rozstaniem (bo w delegacjach był) co prawda juz rzadziej byl seks ale wtedy on go zainicjował. I ja sie go pytam przy tym rozstaniu 'dlaczego spaliśmy ze sobą jak byłeś tydzień temu skoro mówisz ze mnie oszukiwałeś ??' A on do mnie cos w stylu ze dziewczyny myślą ze seks a miłość to to samo... No ludzie... ja z nim to robiłam z miłości, był moim pierwszym, a on mnie potraktował jak panienkę tylko do jednego (?!!) o Boże. Co za ludzie z nich !!!!!!

287

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:

(...) jeszcze chwile temu dzwoniłam do niego i powiedziałam mu ze cos jest ze mna nie tak bo wszyscy odchodzą i prawie sie rozpłakałam a on powiedział, że juz pewnie bede wyć i ze jak mam dzwonic z żalami to zebym w ogóle nie dzwoniła i ze on nie bedzie słuchał ze dla kazdego był inny. A tak było dziewczyny sad dla kazdego był miły a na mnie wiecznie sie darł sad

@Suzy25!!! Kopa w dupę zaraz ode mnie dostaniesz!! Po co dzwonisz do niego?! Lepiej Ci?! Bo z tego co widać to tylko gorzej się czujesz. Nie zaprzeczaj tylko uświadom sobie. Koniec to koniec. Już do siebie nie dzwonicie/ nie piszecie i się nie spotykacie. NIE pod każdym względem.

Piszesz, że chodzisz na terapie, że terapeutka przyznała, że on był egoistą i w związku kręciło się wszystko wokół niego. I Ty dalej mu nadskakujesz, ale nic tym już nie osiągniesz. Mało tego, krzywdę sobie robisz, poniżasz się sama. Już nawet on nie musi nic robić, bo TY SAMA kopiesz sobie dołek.
Pomyśl, jeśli on siedzi teraz z kolegami to Twoje telefony muszą mu dawać niesamowitą satysfakcję. On nie dba o Twoje uczucia, cieszy się, że rzucił Cię a ty za nim płaczesz. Aleś mu podbudowała samoocenę takim zachowaniem...
Twój ex to taki wstrętny typek, który pewnie wśród kolegów się chwali; "patrzcie taki byłem cudowny, że ryczy za mną, taki jestem super w łóżku, że wydzwania abym ją jeszcze przedymał"...

Zerwij z nim kontakt. Ratuj resztki swojej samooceny i uwierz, że to jedyna rozsądna opcja.

288

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Co do łóżka, ja z nim spałam tydzień przed rozstaniem (bo w delegacjach był) co prawda juz rzadziej byl seks ale wtedy on go zainicjował. I ja sie go pytam przy tym rozstaniu 'dlaczego spaliśmy ze sobą jak byłeś tydzień temu skoro mówisz ze mnie oszukiwałeś ??' A on do mnie cos w stylu ze dziewczyny myślą ze seks a miłość to to samo... No ludzie... ja z nim to robiłam z miłości, był moim pierwszym, a on mnie potraktował jak panienkę tylko do jednego (?!!) o Boże. Co za ludzie z nich !!!!!!

To ja tez zaraz przed wyjazdem i zerwaniem... i czuje sie wykorzystana. I tez był moim pierwszym i traktował mnie jak dziwke... niestety tak sie czuje

289

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Co do łóżka, ja z nim spałam tydzień przed rozstaniem (bo w delegacjach był) co prawda juz rzadziej byl seks ale wtedy on go zainicjował. I ja sie go pytam przy tym rozstaniu 'dlaczego spaliśmy ze sobą jak byłeś tydzień temu skoro mówisz ze mnie oszukiwałeś ??' A on do mnie cos w stylu ze dziewczyny myślą ze seks a miłość to to samo... No ludzie... ja z nim to robiłam z miłości, był moim pierwszym, a on mnie potraktował jak panienkę tylko do jednego (?!!) o Boże. Co za ludzie z nich !!!!!!

Tacy faceci to tylko psują reputacje tym porządnym. Emczii sobie nie możesz nic zarzucić, kochałaś... A on? To taka męska forma latawicy, co wskakuje każdemu do łóżka aby mieć przyjemność a nie z miłości. Dobrze, że go nie ma. Pomyśl sobie, co będzie się z nim działo jak go dopadnie kryzys wieku średniego. Jego kobieta będzie miała rogi większe od łosia. Przykre, ale prawdziwe.

290

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
Suzy25 napisał/a:

(...) jeszcze chwile temu dzwoniłam do niego i powiedziałam mu ze cos jest ze mna nie tak bo wszyscy odchodzą i prawie sie rozpłakałam a on powiedział, że juz pewnie bede wyć i ze jak mam dzwonic z żalami to zebym w ogóle nie dzwoniła i ze on nie bedzie słuchał ze dla kazdego był inny. A tak było dziewczyny sad dla kazdego był miły a na mnie wiecznie sie darł sad

@Suzy25!!! Kopa w dupę zaraz ode mnie dostaniesz!! Po co dzwonisz do niego?! Lepiej Ci?! Bo z tego co widać to tylko gorzej się czujesz. Nie zaprzeczaj tylko uświadom sobie. Koniec to koniec. Już do siebie nie dzwonicie/ nie piszecie i się nie spotykacie. NIE pod każdym względem.

Piszesz, że chodzisz na terapie, że terapeutka przyznała, że on był egoistą i w związku kręciło się wszystko wokół niego. I Ty dalej mu nadskakujesz, ale nic tym już nie osiągniesz. Mało tego, krzywdę sobie robisz, poniżasz się sama. Już nawet on nie musi nic robić, bo TY SAMA kopiesz sobie dołek.
Pomyśl, jeśli on siedzi teraz z kolegami to Twoje telefony muszą mu dawać niesamowitą satysfakcję. On nie dba o Twoje uczucia, cieszy się, że rzucił Cię a ty za nim płaczesz. Aleś mu podbudowała samoocenę takim zachowaniem...
Twój ex to taki wstrętny typek, który pewnie wśród kolegów się chwali; "patrzcie taki byłem cudowny, że ryczy za mną, taki jestem super w łóżku, że wydzwania abym ją jeszcze przedymał"...

Zerwij z nim kontakt. Ratuj resztki swojej samooceny i uwierz, że to jedyna rozsądna opcja.

Aleś mnie opierdzieliła big_smile aż mi w piety poszło big_smile juz sie tak poniżyłam ze nie wiem czy mam jeszcze jakies resztki tej godności sad to jest najgorsze. On siedzi z kolegami, śmieje sie a ja idiotka dzwonie... porażka totalna

291

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:

Aleś mnie opierdzieliła big_smile aż mi w piety poszło big_smile juz sie tak poniżyłam ze nie wiem czy mam jeszcze jakies resztki tej godności sad to jest najgorsze. On siedzi z kolegami, śmieje sie a ja idiotka dzwonie... porażka totalna

Poszło Ci w pięty? Wyciągnij wnioski. Rozstanie to jak na wojnie. Twój ex to wróg. Więc zamiast kapitulować to walcz! Taktyka jest prosta: urwij kontakt, skup się na sobie. Kiedyś on stanie Ci na drodze a wtedy pokaż się wesoła, piękna, uśmiechnięta i najlepiej szczęśliwa. Chyba chcesz, żeby mu w pięty poszło? No to do dzieła!
Nie poniżaj się, olej - wiem, że łatwo mówić ale to jedyne rozsądne wyjście. Tego, że wydzwaniałaś już nie zmienisz, ale masz wpływ na to co jest i będzie. Spinaj poślady i w myśl zasady "oko za oko..." Ty mu wbij szpile. Niech myśli, że się zmieniłaś na lepsze. Bądź intrygująca, pociągająca a jak kiedyś taką Cię zobaczy i zagada to OLEJ GO tak jak on Ciebie. Taka mu się pokaż, silna i niezależna.
A jak serduszko boli, masz żal, to pisz na forum lub listy do niego (TYLKO ICH NIE WYSYŁAJ!!). Wyładuj swoje emocje, tak, żeby on się NIGDY o tym nie dowiedział.

292

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
Suzy25 napisał/a:

Aleś mnie opierdzieliła big_smile aż mi w piety poszło big_smile juz sie tak poniżyłam ze nie wiem czy mam jeszcze jakies resztki tej godności sad to jest najgorsze. On siedzi z kolegami, śmieje sie a ja idiotka dzwonie... porażka totalna

Poszło Ci w pięty? Wyciągnij wnioski. Rozstanie to jak na wojnie. Twój ex to wróg. Więc zamiast kapitulować to walcz! Taktyka jest prosta: urwij kontakt, skup się na sobie. Kiedyś on stanie Ci na drodze a wtedy pokaż się wesoła, piękna, uśmiechnięta i najlepiej szczęśliwa. Chyba chcesz, żeby mu w pięty poszło? No to do dzieła!
Nie poniżaj się, olej - wiem, że łatwo mówić ale to jedyne rozsądne wyjście. Tego, że wydzwaniałaś już nie zmienisz, ale masz wpływ na to co jest i będzie. Spinaj poślady i w myśl zasady "oko za oko..." Ty mu wbij szpile. Niech myśli, że się zmieniłaś na lepsze. Bądź intrygująca, pociągająca a jak kiedyś taką Cię zobaczy i zagada to OLEJ GO tak jak on Ciebie. Taka mu się pokaż, silna i niezależna.
A jak serduszko boli, masz żal, to pisz na forum lub listy do niego (TYLKO ICH NIE WYSYŁAJ!!). Wyładuj swoje emocje, tak, żeby on się NIGDY o tym nie dowiedział.

Listów wole nie pisac bo jeszcze z głupoty wysle :x ale naprawde ogromna ulga jest pisanie tutaj z Wami na forum. Ktoś jest i rozumie, co przechodzę, a nie ze dostaje rady od osób, które nigdy nie znalazły sie w takiej sytuacji, ale maja najwiecej do powiedzenia. Dziekuje dziewczyny, że jestescie i za to, że macie racje. To jest wojna i pora pokazać im, że nie jestesmy słabymi, beznadziejnymi dziewczynkami które siedzą i płaczą za nimi ale jestesmy kobietami które dzieki nim dużo sie dowiedzą na swój temat  i dzieki czemu bedziemy silne. Mamy takie czyste karty i to z bonusem bo wiemy jakich mężczyzn unikać. Wiem, że damy sobie wszystkie radę tylko musimy sie tutaj trzymać razem i podnosić się na duchu i przede wszystkim znaleźć wszystkie plusy tego, że nas porzucili ...

PIERWSZY PLUS - nikt nie psuje mi humoru swoimi humorkami i nie muszę sie stresować

293

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Suzy, mnie ta chęć pokazania exowi że jestem super fantastyczna oderwała od nieustannego idealizowania jego osoby. Było rozstanie, bolało, ale postawiłam sobie cel: pokazać mu co stracił. Oj, jak ja bardzo chciałam aby żałował. Minęło dużoooo czasu zanim trafiła się odpowiednia okazja, pokazałam się tak jak chciałam, ale wiesz co? Na końcu tej tęczy nie czekał garnek ze złotem... Tak. Tyle czekałam, aby zobaczyć jego minę i poza krótkotrwałą satysfakcją nie poczułam NIC. Nic to już nie zmieniło w moim życiu. Gdzieś po drodze, gdy ja zatracałam się w planowaniu zemsty, on najzwyczajniej w świecie mi zobojętniał.
No cóż, przynajmniej tyle dobrego. On jest mi obcy, ja żyję spokojnie a na widok jego nowej laski (z którą zaczął związek trzy tygodnie po naszym rozstaniu - przypominam) już nie jeży mi się włos na głowie. smile smile

294

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

Suzy, mnie ta chęć pokazania exowi że jestem super fantastyczna oderwała od nieustannego idealizowania jego osoby. Było rozstanie, bolało, ale postawiłam sobie cel: pokazać mu co stracił. Oj, jak ja bardzo chciałam aby żałował. Minęło dużoooo czasu zanim trafiła się odpowiednia okazja, pokazałam się tak jak chciałam, ale wiesz co? Na końcu tej tęczy nie czekał garnek ze złotem... Tak. Tyle czekałam, aby zobaczyć jego minę i poza krótkotrwałą satysfakcją nie poczułam NIC. Nic to już nie zmieniło w moim życiu. Gdzieś po drodze, gdy ja zatracałam się w planowaniu zemsty, on najzwyczajniej w świecie mi zobojętniał.
No cóż, przynajmniej tyle dobrego. On jest mi obcy, ja żyję spokojnie a na widok jego nowej laski (z którą zaczął związek trzy tygodnie po naszym rozstaniu - przypominam) już nie jeży mi się włos na głowie. smile smile

właśnie teraz tez jestem mysli, że chce mu pokazać ze sie zmieniam. Że nie jestem tylko panienka która ciagle płacze jak to mnie okreslił, ale ze jestem pewna siebie i warta bardzo wiele. Wiem, że nie zmienie tego ze dzwoniłam, że błagałam go o powrót. Moge jedynie teraz ruszyc przed siebie i pokazac mu ze moje zycie bez niego jest lepsze i ze stac mnie na kogoś naprawde porzadnego a nie kogoś kto mysli ze zarabia fortune i moze traktowac ludzi jak mu sie podoba... tym w których widzi interes wchodzić do dupy a mnie mieć za śmiecia... nie dajmy sie dziewczyny juz ranic

295

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:
Edyszka napisał/a:
Suzy25 napisał/a:

Sypiałam z kims kto miał mnie kompletnie w dupie...

A myślisz,że u mnie było inaczej?....Przeciez to że miał mnie gdzieś nie powodowało,że miał też gdzieś chodzenie że mną do łóżka.

No dokładnie... ze mna przespał sie przed wyjazdem do pracy i tam na miejscu przemyslał nasz zwiazek i zerwał... Moja atrakcyjność jest równa zeru. W łózku tez był egoista. Liczył sie tylko on.

U mnie podobnie.Spał ze mną kiedy ostatni raz się widzieliśmy.Później jeszcze kilka razy kontaktował się ze mną,ale dlatego że musiał bo latwilam mu sprawy związane z odszkodowaniem za telefon,a następnie zniknął i po miesiącu przez fb oznajmił,że to koniec.

296

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:
Suzy25 napisał/a:
Edyszka napisał/a:

A myślisz,że u mnie było inaczej?....Przeciez to że miał mnie gdzieś nie powodowało,że miał też gdzieś chodzenie że mną do łóżka.

No dokładnie... ze mna przespał sie przed wyjazdem do pracy i tam na miejscu przemyslał nasz zwiazek i zerwał... Moja atrakcyjność jest równa zeru. W łózku tez był egoista. Liczył sie tylko on.

U mnie podobnie.Spał ze mną kiedy ostatni raz się widzieliśmy.Później jeszcze kilka razy kontaktował się ze mną,ale dlatego że musiał bo latwilam mu sprawy związane z odszkodowaniem za telefon,a następnie zniknął i po miesiącu przez fb oznajmił,że to koniec.

Nie chce klnąć ale określiłabym go tylko jednym epitetem na litere "ch".... I jego i mojego ex. Nie przejmuj sie bo ten pajac tez kontaktował sie ze mna tylko dlatego, że mu tam ogarniałam sprawy z firmą i w sumie mydlił mi oczy do ostatniego dnia. Świnie i tyle. Trzeba ich opluć, zabić i zakopać w ciemnym lesie niepamięci...

297

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:
Suzy25 napisał/a:
Edyszka napisał/a:

A myślisz,że u mnie było inaczej?....Przeciez to że miał mnie gdzieś nie powodowało,że miał też gdzieś chodzenie że mną do łóżka.

No dokładnie... ze mna przespał sie przed wyjazdem do pracy i tam na miejscu przemyslał nasz zwiazek i zerwał... Moja atrakcyjność jest równa zeru. W łózku tez był egoista. Liczył sie tylko on.

U mnie podobnie.Spał ze mną kiedy ostatni raz się widzieliśmy.Później jeszcze kilka razy kontaktował się ze mną,ale dlatego że musiał bo latwilam mu sprawy związane z odszkodowaniem za telefon,a następnie zniknął i po miesiącu przez fb oznajmił,że to koniec.

Nie chce klnąć ale określiłabym go tylko jednym epitetem na litere "ch".... I jego i mojego ex. Nie przejmuj sie bo ten pajac tez kontaktował sie ze mna tylko dlatego, że mu tam ogarniałam sprawy z firmą i w sumie mydlił mi oczy do ostatniego dnia. Świnie i tyle. Trzeba ich opluć, zabić i zakopać w ciemnym lesie niepamięci...

298 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-25 20:45:03)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Suzy, w emocjach robi sie różne rzeczy, zazwyczaj pózniej sie ich żałuje ale czasu nie cofniesz. Popatrz na mnie, bo nie wiem czy czytałaś wcześniej, ja, codziennie przejeżdżam obok naszego byłego mieszkania i wcześniej jak głupia patrzyłam sie w te okna, czy otwarte czy ktos tam jest i któregoś pięknego dnia w oknie była jego siostra (nigdy u nas nile była w mieszkaniu, nawet nie widziała jak sie urządziliśmy) ...niby nic ale dla mnie to był wstrząs, ze w naszym mieszkaniu, to nic ze juz było po rozstaniu ale to było nasze mieszkanie!! I wpadłam w szał, płakałam w autobusie, nie mogłam sie uspokoić, byłam w takim stanie ze powinni mmie do szpitala wziąć i dać jakies silne leki na uspokojenie i zadzwoniłam taka rozstrzęsiona i powiedzialam ze nie daje rady i ze sie zabije - i serio tak sie wtedy czułam, juz nie widziałam sensu życia, jego juz nie ma, ojciec alkoholik, na studiach nieciekawie, w domu tez. To było straszne!!! Okropne aż mnie wzdryga jak sobie przypomnę i zobacz co emocje potrafią zrobić z człowiekiem. Wiec mnie nikt nie pobije, pisze to żebyś nie myślała ze zrobiłaś z siebie idiotkę. Jeszcze dodam ze on obdzwonił wszystkie moje koleżanki i zadzwonił na policję która przyjechała do mojego domu. On jeszcze mi wtedy powiedział ze ma kogoś i to był taki cios ze było mi przez chwile serio wszystko jedno...
Nie życzę takich przeżyć największemu wrogowi, nawet jego siostrze wink
I mimo tego co sie stało, tęsknie, myśle, czasami płacze. Dalej boli, wiec przygotuj sie ze to tak nie przejdzie od razu, ale dużo zależy od Twojej postawy, łatwo jest leżeć w łóżku i płakać ale jak to trwa długo to stanie sie stylem życia a tego nikt by nie chciał, cieżko wyjść pózniej.
Ja miałam załamanie bedą jeszcze z nim, nic mi sie nie chciało, było duzo stresu, płaczu aż w końcu pękło, ja tym zachowaniem jak sobie teraz myśle to chciałam zwrócić jego uwagę ale mi sie nie udało, tez ide do terapeuty, jutro albo w poniedziałek, musze z tego wyjść !!! CHCĘ ŻYĆ !!!

299

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
Edyszka napisał/a:

Kusi cię bo jeszcze wypierasz to co się stało,nie możesz w to uwierzyć i podświadomie myślisz że to coś da.

@Edyszka jak zwykle się z Tobą zgodzę, zawsze trafisz słowem w sedno. Ta chęć tłumaczenia u Suzy wynika z poczucia, że nasze tłumaczenie coś da.
Ja nie byłam taka silna jak Edyszka, hamulce puściły mi dwa razy. Dwa razy napisałam do mojego exa po rozstaniu a on mnie totalnie zignorował. Zero jakiejkolwiek odpowiedzi. NIC. Od rozstania nigdy się do mnie nie odezwał. Byłam strasznie zła na siebie, że potraktował mnie po chamsku a ja jeszcze DWA RAZY mu coś tłumaczyłam. To nie przyniosło żadnego efektu, a czułam się okropnie. Nie rób sobie tego. Mniej boli jak urwiesz kontakt.

A wiesz dlaczego ja dałam radę włączyć hamulce,a u ciebie dwa razy puściły? smile Bo mój rzucił mnie,a ty rzuciłaś swojego.Następnie jak byłaś w rozsypce gdzieś tam podświadomie zaczęłaś mieć wyrzuty sumienia,że on może źle zrozumiał twoje zachowanie i dlatego o ciebie nie walczy i wtedy pękłaś i odezwałaś się żeby jak to sama określiła coś mu tłumaczyć.

300

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Suzy, w emocjach robi sie różne rzeczy, zazwyczaj pózniej sie ich żałuje ale czasu nie cofniesz. Popatrz na mnie, bo nie wiem czy czytałaś wcześniej, ja, codziennie przejeżdżam obok naszego byłego mieszkania i wcześniej jak głupia patrzyłam sie w te okna, czy otwarte czy ktos tam jest i któregoś pięknego dnia w oknie była jego siostra (nigdy u nas nile była w mieszkaniu, nawet nie widziała jak sie urządziliśmy) ...niby nic ale dla mnie to był wstrząs, ze w naszym mieszkaniu, to nic ze juz było po rozstaniu ale to było nasze mieszkanie!! I wpadłam w szał, płakałam w autobusie, nie mogłam sie uspokoić, byłam w takim stanie ze powinni mmie do szpitala wziąć i dać jakies silne leki na uspokojenie i zadzwoniłam taka rozstrzęsiona i powiedzialam ze nie daje rady i ze sie zabije - i serio tak sie wtedy czułam, juz nie widziałam sensu życia, jego juz nie ma, ojciec alkoholik, na studiach nieciekawie, w domu tez. To było straszne!!! Okropne aż mnie wzdryga jak sobie przypomnę i zobacz co emocje potrafią zrobić z człowiekiem. Wiec mnie nikt nie pobije, pisze to żebyś nie myślała ze zrobiłaś z siebie idiotkę. Jeszcze dodam ze on obdzwonił wszystkie moje koleżanki i zadzwonił na policję która przyjechała do mojego domu. On jeszcze mi wtedy powiedział ze ma kogoś i to był taki cios ze było mi przez chwile serio wszystko jedno...
Nie życzę takich przeżyć największemu wrogowi, nawet jego siostrze wink
I mimo tego co sie stało, tęsknie, myśle, czasami płacze. Dalej boli, wiec przygotuj sie ze to tak nie przejdzie od razu, ale dużo zależy od Twojej postawy, łatwo jest leżeć w łóżku i płakać ale jak to trwa długo to stanie sie stylem życia a tego nikt by nie chciał, cieżko wyjść pózniej.
Ja miałam załamanie bedą jeszcze z nim, nic mi sie nie chciało, było duzo stresu, płaczu aż w końcu pękło, ja tym zachowaniem jak sobie teraz myśle to chciałam zwrócić jego uwagę ale mi sie nie udało, tez ide do terapeuty, jutro albo w poniedziałek, musze z tego wyjść !!! CHCĘ ŻYĆ !!!

Jesteśmy chyba naprawde siostrami, bo wszystko co przydarzyło się Tobie przydarzyło się również mi. Ja też Emczi w tym związku miałam po prostu depresje. Kłótnie doprowadzały mnie do takiego stanu, że nie jadłam, nie spałam, mialam problemy z sercem, z oddychaniem. Godziliśmy sie i wszystko przechodziło do momentu az znów przyszła kłótnia. Tez duzo płakałam.Dlatego, że nie tylko chciałam zwrócić na siebie jego uwage ale tez dlatego, że sie bałam. Mówiłam mu o tym, ale on zawsze zamykał mi buzie tekstami ze zaczynam albo po prostu sie obrazał. Też w domu mam nieciekawie Emczi. Nie że patologia, ale moja mama umarła na raka jak miałam 8 lat. Wychowywał mnie ojciec. Dosc surowo. Nie mogłam miec swojego zdania, nigdy nie stanął w mojej obronie tylko byłam najgorsza. I znalazłam sobie własnie takiego ojca a nie prawdziwego mężczyzne, który o mnie zadba. Na studiach orłem nie jestem, studiuje coś, co mnie nie interesuje byleby studiować, bo jak to tak dziewczyna bez studiów. Ogólnie jestem bardzo wesołą osobą, z poczuciem humoru a on mi zawsze powtarzał, że jestem zamulona. Wmawiał mi to. Az uwierzyłam i zamknęłam sie w 4 scianach. Nie wychodziłam nigdzie ze strachu, że bedzie obrażony. Az on kilka miesiecy temu oczywiscie w kłótni wyrzucił mi, że nawet do pracy nie potrafie pojsc, że siedze w domu, nic nie robie, żebym sobie jechala do kolezanek bo zamulona jestem, że jestem nierobem i ze tylko siedze i czekam az on przyjedzie... a ja czekałałam na jego powroty z pracy bo teskniłam. A nie pracuje bo mam studia dzienne i rente jeszcze po mamie...
Budziłam sie rano z bólem brzucha bo nabawiłam sie przez ten zwiazek nerwicy. Nie mamy sie czego wstydzić Emczi. Oni powinni sie wstydzić, że zostawili nas na pastwe losu, jak zabawki zużyte. Mysle ze wróci to do nich kiedyś, ale my juz bedziemy szczesliwe. Wierze, że to dzieje sie po coś.

301 Ostatnio edytowany przez Karina.Julia.8 (2017-05-25 21:53:20)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

@Edyszka dokładnie tak było jak opisałaś. Ja go rzuciłam bo musiałam walczyć o siebie. Inaczej wciąż byłabym kobietą - workiem treningowym dla Pana i Władcy. Nie mogłam do tego dopuścić. Czytałaś moje posty, wiesz, że ja naprawdę myślałam że on się zmienił dla innej. A po rozstaniu marzyłam aby zmienił się dla mnie. Na szczęście już koniec tego. Minęło.

Napisz jak u Ciebie? Radzisz sobie?

302 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-25 22:27:57)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Suzy, bardzo mi smutno sie zrobiło jak napisałaś ze Twoja mama odeszła  sad ale ona tak na prawdę jest przy Tobie, jest zawsze smile jesteś mega silna, a on jest zwykłym chu*em !!!ja mam mamę, kocham ją bardzo ale czasem w nerwach potrafi mi powiedzieć takie rzeczy ze mam dość. Mnie tak na prawdę wychowywała babcia, nawet śpię u niej od czasu powrotu do domu. Mój ojciec tez był dla mnie surowy, nie pozwalał mi na nic, nawet na pójście z koleżankami na pizzę jak jeszcze nie byłam dorosła, zawsze bałam sie gdzieś iść, albo musiałam robić to po kryjomu. Nie lubię swojego domu. To przykre ale prawdziwe, gdyby nie babcia to na pewno bym tu nie wróciła. Dlatego tez za nim tęsknie, bo mimo tych złych chwil to byłam z daleka od tego co dzieje sie u mnie w rodzinnym domu, to była odskocznia i nagle straciłam to i jego.
Słuchaj, a wiem, ze Ciebie spotka prawdziwe szczęście, życzę Tobie i nam wszystkim tego, musimy w to wierzyć, całym sercem. Dziewczyny ja bym was chciała tak przytulić, tak mi przykro ze przez to przechodzimy, ze osoby które kochałyśmy tak nas potraktowały. Nie będę z siebie robić cierpiętnicy, bo ja znam swoje błędy, wiem ze byłam w tym wszystkim za bardzo emocjonalna, miejscami toksyczna wręcz i to sie zemściło ale jak widzę jak Wy sie starałyście, to aż płakać mi się chce że to Was spotkało !!! Serio, to niesprawiedliwe.

303

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Suzy, bardzo mi smutno sie zrobiło jak napisałaś ze Twoja mama odeszła  sad ale ona tak na prawdę jest przy Tobie, jest zawsze smile jesteś mega silna, a on jest zwykłym chu*em !!!ja mam mamę, kocham ją bardzo ale czasem w nerwach potrafi mi powiedzieć takie rzeczy ze mam dość. Mnie tak na prawdę wychowywała babcia, nawet śpię u niej od czasu powrotu do domu. Mój ojciec tez był dla mnie surowy, nie pozwalał mi na nic, nawet na pójście z koleżankami na pizzę jak jeszcze nie byłam dorosła, zawsze bałam sie gdzieś iść, albo musiałam robić to po kryjomu. Nie lubię swojego domu. To przykre ale prawdziwe, gdyby nie babcia to na pewno bym tu nie wróciła. Dlatego tez za nim tęsknie, bo mimo tych złych chwil to byłam z daleka od tego co dzieje sie u mnie w rodzinnym domu, to była odskocznia i nagle straciłam to i jego.
Słuchaj, a wiem, ze Ciebie spotka prawdziwe szczęście, życzę Tobie i nam wszystkim tego, musimy w to wierzyć, całym sercem. Dziewczyny ja bym was chciała tak przytulić, tak mi przykro ze przez to przechodzimy, ze osoby które kochałyśmy tak nas potraktowały. Nie będę z siebie robić cierpiętnicy, bo ja znam swoje błędy, wiem ze byłam w tym wszystkim za bardzo emocjonalna, miejscami toksyczna wręcz i to sie zemściło ale jak widzę jak Wy sie starałyście, to aż płakać mi się chce że to Was spotkało !!! Serio, to niesprawiedliwe.

Emczi widzisz my sie nie znamy a Tobie jest smutno a jego znałam 6 lat i gdy mówiłam ze tesknie za mamą to twierdził, że znów wyciagam temat matki... sad mój ojciec tez mi na nic nie pozwalał. Po dziś dzien nawet gdy mam 25 lat prawie to musze robic to, co on chce bo "mieszkam w jego domu"...
Tez facet własnie miał byc taka odskocznią, żeby nie siedzieć w domu. Chyba sposobem na samotność a nie prawdziwą miłością. Poza tym mój ojciec jest dość "dziki" w stosunku do moich znajomych. I do mojego ex tez był. Nie zagadywał zbytnio i ex stwierdził, że tez nie zamierza byc ze mną z powodu mojej rodziny. Mojego ojca... a sam ma nie lepszą (matka długi, w dupie go ma, w separacji z ojcem pod jednym dachem, zero dialogu ze soba i z dziećmi, fochy i tylko by kase chciała). Ale to ja i moja rodzina bylismy najgorsi. Mysle ze moze dlatego, że u mnie w rodzinie nikt mu do dupy nie wchodził...

Ja tez mam duzo za uszami Emczi. Nie jestem bez winy. Tez byłam strasznie emocjonalna. Co kłótnia to płacz ale wiesz co? Gdyby oni byli facetami to mysle ze nie płakałybysmy z taka czestotliwością... poza tym mój były dolewał oliwy do ognia. Sprawiał straszna przykrość a jak widział łzy to jeszcze wbijał szpile. Czułam sie jak zero. Porównywał mnie do innych panienek - a ta ma to, a ta ma tamto. Podniecał sie nimi. Raz nawet go złapałam na tym, że załozył anonimowe konto na instagramie i tam mu sie dupy zachciało rwać... a ja głupia, zakochana wybaczyłam. A czułam sie jak gówno. Nieatrakcyjna, niechciana... Nie wymysliłysmy sobie tych uczuć. Oni po prostu sprawili, że chciałysmy byc najlepsze a i tak krytykowali. Ja nawet nauczyłam sie gotować dla niego. Gotowałam jak głupia. W ogóle z jakichkolwiek zajec które miałam uczynić dla siebie nie miałam przyjemności - WSZYSTKO DLA NIEGO. Wtedy byłam taka "szczesliwa"... A on i tak nie doceniał. Nie mieszkalismy razem ale czesto u mnie bywal bo mieszka dwie ulice dalej hmm to obiadki, kolacje gotowałam, pranie mu robiłam, kupowałam mu ciuchy a on ... nic. Nic dla mnie. Nie było go dniami i tygodniami. Wyjeżdżał i musiałam go zmuszac do kontaktu. Cos sie sam odzywał ale na takie mozliwości jak miał (wifi na hali w pracy) to ze mna w ogóle nie rozmawiał a siedział na whatsappie i internecie. Był po prostu dla wszystkich a dla mnie z łaską...

Jest trudno dziewcyny ale chce wierzyc ze DAMY RADE!

304

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

@Edyszka dokładnie tak było jak opisałaś. Ja go rzuciłam bo musiałam walczyć o siebie. Inaczej wciąż byłabym kobietą - workiem treningowym dla Pana i Władcy. Nie mogłam do tego dopuścić. Czytałaś moje posty, wiesz, że ja naprawdę myślałam że on się zmienił dla innej. A po rozstaniu marzyłam aby zmienił się dla mnie. Na szczęście już koniec tego. Minęło.

Napisz jak u Ciebie? Radzisz sobie?

U mnie dziś mijają równe 3 tygodnie od rozstania więc jak wiesz z własnego doświadczenia nadal ciężko.Przez te 3 tyg.dotarło do mnie,że to koniec.Nie wypieram tego już.Zdarza mi się mieć czasem myśli,że to może chwilowe,ale myślę na tyle trzeźwo żeby zdawać sobie sprawę,że to tylko mój mózg szaleje,a związku nie ma i już nie będzie.Najgorsza jest tęsknota,bo wtedy nie dość że go idealizuję i widzę tylko te cudowne chwile,to jeszcze czuję się jakby bez niego wszystko się posypało i straciło sens.Taki żal,zawód,niesprawiedliwość,przykrość itp.itd.etc.Tak jak u dziewczyn wszystko mi się z nim kojarzy.Z nim albo z konkretnymi sytuacjami z nim związanymi.Mam go ciągle w głowie i myślę co robi,czy już wrócił z pracy,jak weekend spędza,czy się już z kimś spotyka.Wiesz co jest dla mnie straszne?Wyobrażenie że on z kimś sex uprawia,a przecież to oczywiste że jeśli jeszcze tego nie zrobił,to dojdzie do tego za jakiś czas.Dla faceta sex,to sex,nic podniosłego,a dla mnie to było coś więcej,bo robiłam to też z miłości do niego i teraz mam świadomość,że on będzie robił to samo z innymi.Od kilku dni nie płaczę,ale w negatywnym tego słowa znaczeniu,bo nie chodzi o to że nie płaczę,bo mi lepiej tylko zablokowałam się i póki co nie mogę płakać.Jest ból w środku ale bez łez,a to źle bo łzy uwalniają emocje,a jeśli ich nie ma to wszystko dusi się w środku.No i u mnie od kilku dni tak się dusi a przez ten wewnętrzny ból mam nawet ze snem problemy,ale zapewne za jakiś czas pęknę i poleją się łzy.Mimo wszystko staram się zachować honor po rozstaniu.Nie piszę do niego,nie dzwonię,nie szukam kontaktu.I tak by to nic nie dało więc wolę nie poniżać się przed nim.Nie jest tego wart.Wystarczy,że w trakcie związku zdarzało mi się poniżać.Patrz jakie to dziwne...Kochamy kogoś,ktoś jest nam bardzo bliski i w pewnym momencie ten ktoś na własne życzenie staje się obcym człowiekiem.Miłość dzisiejszych czasów w wykonaniu naszych ex...

305

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Dziewczyny ja bym was chciała tak przytulić, tak mi przykro ze przez to przechodzimy, ze osoby które kochałyśmy tak nas potraktowały. Nie będę z siebie robić cierpiętnicy, bo ja znam swoje błędy, wiem ze byłam w tym wszystkim za bardzo emocjonalna, miejscami toksyczna wręcz i to sie zemściło ale jak widzę jak Wy sie starałyście, to aż płakać mi się chce że to Was spotkało !!! Serio, to niesprawiedliwe.

Dziękuję Emczii smile Masz w sobie więcej empatii niż mój były (o ile on ją w ogóle miał).

306

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:
Karina.Julia.8 napisał/a:

@Edyszka dokładnie tak było jak opisałaś. Ja go rzuciłam bo musiałam walczyć o siebie. Inaczej wciąż byłabym kobietą - workiem treningowym dla Pana i Władcy. Nie mogłam do tego dopuścić. Czytałaś moje posty, wiesz, że ja naprawdę myślałam że on się zmienił dla innej. A po rozstaniu marzyłam aby zmienił się dla mnie. Na szczęście już koniec tego. Minęło.

Napisz jak u Ciebie? Radzisz sobie?

U mnie dziś mijają równe 3 tygodnie od rozstania więc jak wiesz z własnego doświadczenia nadal ciężko.Przez te 3 tyg.dotarło do mnie,że to koniec.Nie wypieram tego już.Zdarza mi się mieć czasem myśli,że to może chwilowe,ale myślę na tyle trzeźwo żeby zdawać sobie sprawę,że to tylko mój mózg szaleje,a związku nie ma i już nie będzie.Najgorsza jest tęsknota,bo wtedy nie dość że go idealizuję i widzę tylko te cudowne chwile,to jeszcze czuję się jakby bez niego wszystko się posypało i straciło sens.Taki żal,zawód,niesprawiedliwość,przykrość itp.itd.etc.Tak jak u dziewczyn wszystko mi się z nim kojarzy.Z nim albo z konkretnymi sytuacjami z nim związanymi.Mam go ciągle w głowie i myślę co robi,czy już wrócił z pracy,jak weekend spędza,czy się już z kimś spotyka.Wiesz co jest dla mnie straszne?Wyobrażenie że on z kimś sex uprawia,a przecież to oczywiste że jeśli jeszcze tego nie zrobił,to dojdzie do tego za jakiś czas.Dla faceta sex,to sex,nic podniosłego,a dla mnie to było coś więcej,bo robiłam to też z miłości do niego i teraz mam świadomość,że on będzie robił to samo z innymi.Od kilku dni nie płaczę,ale w negatywnym tego słowa znaczeniu,bo nie chodzi o to że nie płaczę,bo mi lepiej tylko zablokowałam się i póki co nie mogę płakać.Jest ból w środku ale bez łez,a to źle bo łzy uwalniają emocje,a jeśli ich nie ma to wszystko dusi się w środku.No i u mnie od kilku dni tak się dusi a przez ten wewnętrzny ból mam nawet ze snem problemy,ale zapewne za jakiś czas pęknę i poleją się łzy.Mimo wszystko staram się zachować honor po rozstaniu.Nie piszę do niego,nie dzwonię,nie szukam kontaktu.I tak by to nic nie dało więc wolę nie poniżać się przed nim.Nie jest tego wart.Wystarczy,że w trakcie związku zdarzało mi się poniżać.Patrz jakie to dziwne...Kochamy kogoś,ktoś jest nam bardzo bliski i w pewnym momencie ten ktoś na własne życzenie staje się obcym człowiekiem.Miłość dzisiejszych czasów w wykonaniu naszych ex...


Ja czuje to samo. I z tym seksem tez. Oni dopadna byle jaka i beda zadowoleni a my jednak nie tylko oddalysmy siebie ale i swoje cialo, zaufalysmy, pokochalysmy. To jest wlasnie chyba najgorsze uczucie - jak dociera do mnie ze sypial ze mna a teraz kopnal w dupe jak zabawke. Dziewczyny on 3 tygodnie byl za granica. Utrzymywalismy w miare kontakt, pisal jak teskni, slodkie slowka i w jeden dzien, po jednej klotni stwierdzil ze koniec. Ze juz dluzszy czas o tym myslal ze chcial zakonczyc. Wiec po co mi tak mydlil oczy? Dzien przed rozstaniem kazal mi szukac dzialek pod dom ... to jest idiotyzm dopiero i egoizm. Tego nie zrozumiem do konca zycia. Nie chcial ze mna byc cholera wie ile ale kazal mi wybierac dom i dzialke hmm

307 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-26 13:19:34)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Dziewczyny, ja mam dzis prawdziwy dół, wczoraj pisałam ze nie sztuką jest siedzieć i płakać a dzis sama to robie.

NIE MAM KURWA SIŁY !

Obudziłam sie z tym bólem w środku, śnił mi sie, nawet nie pamietam co, ale śnił. Zaczęłam płakać i tak rycze do teraz, nie poszłam na Uczelnie. To wszystko mnie dobija, dom, tato, który wrócił ze szpitala do nas do domu, jest dla mnie oschły i niemiły.
Myśle na tym wszystkim, ze ja to zniszczyłam tym zachowaniem, ze moze nie jestem zdolna żyć normalnie, potrzebuje napięć, które sa w domu codziennie, na własne życzenie to wszystko. Nawet Nie wiem czy to była miłość ale tęsknie za nim, za jego głosem, zapachem, obecnością. A z drugiej strony czuje złość ze jestem sama, cierpie, a on ma to gdzieś, nawet o mnie nie pomyśli. Juz minęły prawie 2 miesiące (!) a były lepsze chwile ale jak widzicie nie na długo.

308 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-26 13:27:09)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Ja tez tak mam. Jak sobie pomyśle ze on bedzie teraz kogoś innego dotykał, z kimś innym spędzał czas to chce mi sie wyć z bólu.
Suzy, mój mi powiedział ze mnie oszukiwał   i mógłby to robić dalej, żebym płaciła za mieszkanie ale on juz nie chce. Tydzień wcześniej mówił ze jadę z nim na święta do jego rodziny i mówił ze jedziemy na wakacje z jego rodzina, będziemy mieć osobny pokój i bedzie jakbyśmy sami byli. 2 dni przed chciał jechać na jakiś basen, czy cos. Jeszcze w noc przed rozstaniem, jak przyszedł z imprezy bo poszedł do kolegi, któremu urodziło sie dziecko to normalnie sie zachowywał. Ja tego nie ogarnę.

309

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

SUZY,EMCZII,mój niedługo przed rozstaniem wakacje ze mną planował.Ich niestabilności umysłowej nie da się zrozumieć.Wasi to choć młodsi byli więc bardziej można tę niedojrzałość pojąć,ale mój był rok ode mnie młodszy,29l.miał i takie zachowanie...Poziom gimnazjum.Z zerwaniem przez fb też.Emczii,ciesz się że możesz płakać.Ja ostatnio nie mogę i uwierz,że to dopiero jest roz..ol wewnętrzny.

310

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Edyszka, miałam tez taki okres, po tej akcji ale to pewno przez ten cały szok z tym związanym, wtedy myslam sobie 'o fajnie, juz nie płacze !!' taaaa
Ty jesteś 3 tygodnie po, a ja prawie 2 miesiące, martwię sie o sobie. Myślicie ze na tym etapie to to jeszcze jest normalne ?

311

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Edyszka, miałam tez taki okres, po tej akcji ale to pewno przez ten cały szok z tym związanym, wtedy myslam sobie 'o fajnie, juz nie płacze !!' taaaa
Ty jesteś 3 tygodnie po, a ja prawie 2 miesiące, martwię sie o sobie. Myślicie ze na tym etapie to to jeszcze jest normalne ?

To co innego.Ty nie płakałaś,bo czułaś się lepiej.Na chwilę,ale lepiej bo przez tę akcję chwilowo emocje z ciebie uszły.A ja nie czuję się lepiej,wrecz przeciwnie.Gorzej mi,bardzo mnie wszystko w środku boli,a płakać nie mogę.Tak jakby te emocje,stres,to wszystko związane z rozstaniem było tak silne,że aż mnie to zablokowało.Tak,to normalne,że po dwóch miesiącach nadal cierpisz.Dwa miesiące to jeszcze nadal świeża rana.

312

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Dochodzę do wniosku, że trafiłysmy wszytskie na takich samych palantów bez uczuć i honoru... Wiecie co, ja nas nie usprawiedliwiam. Wiem, że pewnie każda z nas popełniała różne błędy, miałysmy swoje za uszami, ale jednak jednego jestem pewna - żadna z nas nie potraktowałaby drugiego człowieka w taki sposób, jak oni traktowali nas. To nie są faceci - to potwory. I wiem też, że przez te lata co byłysmy z nimi to pewnie dawali nam milion znaków, że są beznadziejni i czas uciekać, ale byłyśmy zakochane, zaślepione i wystraszone, bo jak to mamy żyć bez nich. A właśnie, że mamy żyć bez nich dziewczyny! I żyjemy. Płaczemy, przechodzimy wszystkie przez piekło, nie możemy wstać z łóżka i jeść, ale jestem pewna, że my z tego wyjdziemy silniejsze i mądrzejrze a te kutasy zostaną tacy na zawsze...

Ja go widziałam ostatni raz dwa dni temu i w sumie nie jestesmy gdzies od 2 tygodni ale jak przypomnę sobie dziewczyny, co przechodziłam będąc z nim to jednak wolę chyba to, co jest teraz. Wolę pustkę i zadawanie sobie miliona pytań i wydaje mi się, że Wy też czujecie ulgę pomimo różnych emocji. Ja czuję ulgę, bo nikt sie na mnie nie drze, nie muszę wstawać rano i zastanawiać się o co on sie obrazi i jaki będzie miał humor w stosunku do mnie. Nie muszę jechać do jego rodziny i udawać, że wszystko jest fajnie i patrzeć, jak on im dupy liże a po wyjściu strzela focha na mnie o byle co. Wydaje mi się, że Wy w tych związkach tez byłyscie wystraszone a nie szczęśliwe i teraz został żal a nie ma już paraliżującego strachu. Dopadło nas to, czego sie bałysmy przez te lata zwiazku z tymi palantami i dajemy sobie radę i to jest najważniejsze...

Ja jeszcze nie płaczę albo już nie płaczę. Nie wiem. Śnił mi się w nocy, wstałam połamana, rozbiita. Nie chciało mi sie nawet kawy zrobić, bo uznałam, że bez sensu o siebie dbać gdy jego już nie mam. Ale przemyślałam to i zrozumiałam, że nawet jeśli by był to i tak w dupie mnie miał i to, co ze mną sie dzieje a tym bardziej mnie nie doceniał. Wiec wstałam, wypiłam kawe, wziełam sie za wszystko, co mam do zrobienia i robię. Myślę o nim ciagle. Łapie sie na tym, że są momenty gdy nie myślę, ale jednak myślę. Ale wspominam to, co złe. Nie było dobrych momentów. A jak były to były one po fochu lub przed fochem albo udawane. Wspominam każdą kłótnie i wiem, że dobrze sie stało. Że nie mogłam żyć ciagle w depresji. Kłócić sie z facetem i leżeć w łózku cały dzień połamana i opuchnieta od płaczu i zawalać studia i wszystko wokół. Teraz go nie mam i w koncu sie nie boję. My wszystkie po prostu się ich bałysmy. Bałysmy sie, że nas zostawią i zostawili... Musimy do konca walczyć dziewczyny o siebie.

313 Ostatnio edytowany przez Suzy25 (2017-05-26 15:26:46)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Dziewczyny, ja mam dzis prawdziwy dół, wczoraj pisałam ze nie sztuką jest siedzieć i płakać a dzis sama to robie.

NIE MAM KURWA SIŁY !

Obudziłam sie z tym bólem w środku, śnił mi sie, nawet nie pamietam co, ale śnił. Zaczęłam płakać i tak rycze do teraz, nie poszłam na Uczelnie. To wszystko mnie dobija, dom, tato, który wrócił ze szpitala do nas do domu, jest dla mnie oschły i niemiły.
Myśle na tym wszystkim, ze ja to zniszczyłam tym zachowaniem, ze moze nie jestem zdolna żyć normalnie, potrzebuje napięć, które sa w domu codziennie, na własne życzenie to wszystko. Nawet Nie wiem czy to była miłość ale tęsknie za nim, za jego głosem, zapachem, obecnością. A z drugiej strony czuje złość ze jestem sama, cierpie, a on ma to gdzieś, nawet o mnie nie pomyśli. Juz minęły prawie 2 miesiące (!) a były lepsze chwile ale jak widzicie nie na długo.

Emczi to jaka byłaś w zwiazku zależy właśnie od Twoich doświadczeń z dzieciństwa. Nie win się za to, bo to nie Twoja wina, że wychowałaś się w takim domu. Widzisz ja tez wychowałam sie bez mamy i z surowym ojcem i przez to tak bardzo potrzebowałam uczucia, wsparcia, zrozumienia i myślę, że Ty też. Nikogo jednak nie skrzywdziłaś swoim zachowaniem a on jednak Cie skrzywdził i to bardzo, bo jaka byś nie była to powinnien z Toba rozmawiać a nie odpychać tak jak mój ex. Co chciałam z nim pogadać to mnie olewał i wszystko tłumiłam w sobie i dlatego wybuchałam i płakałam. Jestem pewna ze gdyby oni byli wobec nas fair to my byłybysmy inne. Poza tym nie zmieniłysmy sie, bo tak było nam wygodnie tylko wydaje mi sie, że ich zachowanie nas do tego zmusiło. Ja zmieniałam sie w taka szarą myszkę pod wpływem zachowania mojego ex, przez te fochy, wyzwiska, przeklenstwa. Ale on nie widział w tym problemu. Według niego byłam "pierdolnieta" i "powinnam sie leczyc". Ale on był jak najbardziej w porzadku i idealny razem ze swoja pieprzoną rodziną smile

Ojcem się nie przejmuj. Jest po prostu przemocowym człowiekiem i pamietaj, że to jest Twoje życie i walcz o siebie Emczi. Nawet z rodzicami. Ja bardzo długo ulegałam mojemu ojcu bo tak mnie wychował ale dopiero teraz na terapii pokazano mi, że fakt to jest mój ojciec ale nie ma prawa mną pomiatać. Pomiatał mną ojciec to i zgodziłam sie na pomiatanie mną w związku i zamykanie sobie buzi i nie okazywanie złości. Idź na terapie, nawet się nie zastanawiaj. Idź tam dla siebie, poznasz siebie, swoje emocje, swoje błędy... Uwierz mi, że ja po pierwszej sesji wyszłam z oczami szeroko otwartymi. Miałam pełny obraz tego, co sie ze mna działo. I wcale nie czułam się winna, że ten związek sie rozpadł. Każdy jest inny Emczi i widzisz ja podjęłam prace nad sobą, wiem, co ze mną jest nie tak a ten kutas żyje w przekonaniu, że jest idealny i dobry a wcale tak nie jest... On nie był normalny skoro mnie obwiniał, że mam takiego ojca i z nim nie rozmawia. A mój ojciec miał dobre zdanie o nim i to bardzo. Ale najwidoczniej miał mu do dupy wchodzić. Ja go nie skreśliłam przez to, że matka ma tyle długów i jego jeszcze w to wciągnęła swoimi manipulacjami. Byłam przy nim wspierałam i oni tez powinni byc przy nam pomimo tego jakie mamy rodziny

314

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:

My wszystkie po prostu się ich bałysmy. Bałysmy sie, że nas zostawią i zostawili... Musimy do konca walczyć dziewczyny o siebie.

Tak,to prawda.Ja zawsze byłam osobą honorową,znającą swoją wartość i nigdy bym nie pomyślała,że kiedyś będę w związku z facetem przy którym będę tracić honor swoim zachowaniem prosząc o miłość.A dlaczego tak się działo?Właśnie dlatego,że bałam się że mnie zostawi,a nie wyobrażałam sobie życia bez niego.Jak już kilkukrotnie pisałam w pewnym momencie stał się centrum mojego wszechświata więc robiłam wszystko,żeby tego centrum nie stracić.

315 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-26 15:53:10)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Suzy, ja nie pamietam juz dokładnie czy byłam pojebana/pierdolnięta czy jebnięta ale któreś z tych + miałam problemy psychiczne - to tez usłyszałam przy rozstaniu. On miał racje, z początku jeszcze 'jakoś' mnie wspierał, raz zaproponował ze pójdzie ze mną na terapie a ja wtedy nie poszłam. Czasem sama prowokowałam kłótnie, a czasem robiłam fochy zeby zwrócił na mnie uwagę. Pózniej olewał. Na końcu nawet nie chciał rozmawiać. Ja potrafię przyznać sie do błędów, nie że obwiniać ale przyznać, widzieć błędy. Wiem, ze mój obraz związku był bardzo oddalony od ideału, bo ja widziałam jak ojciec bije moja mamę mając z 7 lat. To musiało sie kiedyś zemnścic, moja psychika nie jest normalna, nie ma prawa taka byc po tym co działo sie u mnie w domu. Teraz dla jasności, tak nie jest, oprócz tego ze ojciec pije. Sa zgrzyty ale nie to co kiedyś, na szczęście.
Wiecie, ja marzę o założeniu rodziny, chciałam z nim, nie umiałam. Teraz zostaje mi tylko terapia, na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie mieć innego faceta. Mam nadzieje ze to minie, ze otworze sie na nowe znajomosci. Kiedyś.

316

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:
Suzy25 napisał/a:

My wszystkie po prostu się ich bałysmy. Bałysmy sie, że nas zostawią i zostawili... Musimy do konca walczyć dziewczyny o siebie.

Tak,to prawda.Ja zawsze byłam osobą honorową,znającą swoją wartość i nigdy bym nie pomyślała,że kiedyś będę w związku z facetem przy którym będę tracić honor swoim zachowaniem prosząc o miłość.A dlaczego tak się działo?Właśnie dlatego,że bałam się że mnie zostawi,a nie wyobrażałam sobie życia bez niego.Jak już kilkukrotnie pisałam w pewnym momencie stał się centrum mojego wszechświata więc robiłam wszystko,żeby tego centrum nie stracić.

Edyszka gdyby ktos mi powiedział ponad 6 lat temu, że dam sie tak stłamsić to bym wyśmiala tę osobę. Nie uwierzyłabym. A tu z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, z roku na rok traciłam przy nim siebie, swoja wartość, swoje zdanie, swoje potrzeby. Był tylko on i on i nikt wiecej. Zero koleżanek, od rodziny się odwróciłam, bo mnie buntował i wmawiał mi, że są beznadziejni. Dziwie się, że nie zawarlam jakiegoś paktu z diabłem, żeby z nim być... hmm mi się nawet nie chciało obiadu dla samej siebie zrobić tylko musiałam wiedzieć, że on przyjdzie. I przychodził, dawałam z siebie wszystko a on nic albo skrytykował. Widziałam w sklepie jakąś jego ulubioną czekolade to brałam. Poszłam na zakupy - kupiłam ciuchy jemu a nie sobie. I cieszyłam sie jak idiotka. On jeździł za granice, przywoził różne rzeczy a mi nic. O to poszła ostatnia kłótnia, bo zwróciłam mu uwage... Wszystko potoczyło się w taki sposób, bo bałam się zostać sama, bez niego. Musiał być on żebym czuła się coś warta...

317

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Suzy, ja nie pamietam juz dokładnie czy byłam pojebana/pierdolnięta czy jebnięta ale któreś z tych + miałam problemy psychiczne - to tez usłyszałam przy rozstaniu. On miał racje, z początku jeszcze 'jakoś' mnie wspierał, raz zaproponował ze pójdzie ze mną na terapie a ja wtedy nie poszłam. Czasem sama prowokowałam kłótnie, a czasem robiłam fochy zeby zwrócił na mnie uwagę. Pózniej olewał. Na końcu nawet nie chciał rozmawiać. Ja potrafię przyznać sie do błędów, nie że obwiniać ale przyznać, widzieć błędy. Wiem, ze mój obraz związku był bardzo oddalony od ideału, bo ja widziałam jak ojciec bije moja mamę mając z 7 lat. To musiało sie kiedyś zemnścic, moja psychika nie jest normalna, nie ma prawa taka byc po tym co działo sie u mnie w domu. Teraz dla jasności, tak nie jest, oprócz tego ze ojciec pije. Sa zgrzyty ale nie to co kiedyś, na szczęście.
Wiecie, ja marzę o założeniu rodziny, chciałam z nim, nie umiałam. Teraz zostaje mi tylko terapia, na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie mieć innego faceta. Mam nadzieje ze to minie, ze otworze sie na nowe znajomosci. Kiedyś.

Ja też Emczi jestem taka, że jak zrobie coś źle to przyznam się do błędu, przeproszę. A on mnie wyzywał i też mi mówił, że jestem chora psychicznie, pierdolnięta, nie raz usłyszałam, że mam wypierdalać. A ja jak idiotka nadal przy nim trwałam jak pies. To mnie wyniszczyło. To bycie przy nim i dla niego, usprawiedliwanie go, bo przecież ma taka straszna rodzine i ja go uratuje. On mnie nie ratował tylko jeszcze sciagał na dno...

318 Ostatnio edytowany przez Suzy25 (2017-05-26 16:45:53)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Dziewczyny,

własnie dzwoniła do mnie jego siostra... hmm bo ja udzielałam korepetycji jej synowi i jeździłam do nich do domu ale teraz powiedziałam jej, że ma go przywozić do mnie. Że nie bede wchodziła na jego teren (nie chce go widzieć). Niby ona zna sytuacje bo jej mówiłam ale jednak to siostra i mysle, że jezeli on sie w koncu przyzna jej że mnie zostawił to ona i tak stanie po jego stronie. Nagada jej ze jestem idiotką, że robiłam jazdy i ona uwierzy. Zabolało mnie oczywiście, bo coś sie chwaliła ze juz byli wczoraj ogladać nowe auto za 200 tys z mężem i razem z nim. Zabolało mnie to, że dla nich jest oczywiście a mnie kopnął w dupe. Sam do mnie napieprzał na nich a tutaj wchodzi do dupy ile może... Podniecony ich nowym autem i pieniedzmi które mają...

P.s. Przez te stresy wyglądam jak alholiczka... nawet mi sie ogarnąć nie chce hmm

319

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

Najgorsza jest tęsknota,bo wtedy nie dość że go idealizuję i widzę tylko te cudowne chwile,to jeszcze czuję się jakby bez niego wszystko się posypało i straciło sens.Taki żal,zawód,niesprawiedliwość,przykrość itp.itd.etc.Tak jak u dziewczyn wszystko mi się z nim kojarzy.Z nim albo z konkretnymi sytuacjami z nim związanymi.Mam go ciągle w głowie i myślę co robi,czy już wrócił z pracy,jak weekend spędza,czy się już z kimś spotyka.

Mi do tej pory zdarza się pomyśleć "o! 16:30 czyli właśnie wychodzi z pracy". Musisz mi wierzyć, tęsknota minie. Nie mam na to sposobu, przeszło samo po długim czasie. Tęsknota wracała do mnie, zwłaszcza jak go zobaczyłam lub byłam w miejscu gdzie wcześniej byliśmy razem.
Jakieś trzy miesiące po rozstaniu pojechałam w "nasze miejsce". Płakałam, wręcz wyłam, nie wiem ile czasu tam byłam. Może godzinę, może dwie. Nie rozumiałam dlaczego tak mnie potraktował, dlaczego się tak zmienił dla nowej. Płakałam tylko i powtarzałam: "Boże dlaczego mnie to spotkało". To tak strasznie bolało, nie mogłam złapać oddechu, siedziałam skulona, sama. Marzyłam, że on też tam będzie, lub że przyjedzie, przytuli. Ten płacz mnie oczyścił. Później było już łatwiej.
Tak jak pisałam - marzyłam aby przyjechał do mnie w ten dzień, aby mnie pozbierał, bo rozpadłam się na kawałki. On jednak nie przyjechał, miał już nową i z nią spędzał czas. Tak, CZAS, którego nigdy nie miał dla mnie. On ZAJMOWAŁ SIĘ SOBĄ, DBAŁ O SIEBIE. Potrzebowałam go tak bardzo, ale wypłakałam się, następnie sama się pozbierałam. Wróciłam do domu z myślą: nigdy już nie będę marzyć o jego obecności, pomocy. Muszę sama zatroszczyć się o siebie...

Edyszka napisał/a:

Wiesz co jest dla mnie straszne?Wyobrażenie że on z kimś sex uprawia,a przecież to oczywiste że jeśli jeszcze tego nie zrobił,to dojdzie do tego za jakiś czas.Dla faceta sex,to sex,nic podniosłego,a dla mnie to było coś więcej,bo robiłam to też z miłości do niego i teraz mam świadomość,że on będzie robił to samo z innymi.

Uwierz, że wiem. Ja nie byłam gotowa na to, że on tak szybko będzie miał nową. A skoro już ona była, to sex był kwestią czasu. Mój ex skrzywdził mnie dwa razy: 1. to te wszystkie rzeczy, które były podczas naszego związku a 2. to jest jego zachowanie po rozstaniu. Totalna ignorancja, wyrzucenie mnie, skreślenie z życia.
Paradoksalnie pojawienie się nowej dziewczyny i świadomość, że między nimi już mogło dojść do zbliżenia umocniła mnie, chociaż wtedy wcale silna się nie czułam. Byłam skrzywdzona ale zrozumiałam: nie ma powrotu, tego już mu nie wybaczę. Wyszłam na tym na plus, bo myślę, że gdyby on błagał o szanse, obiecywał zmianę to mogłabym wciąż męczyć się w toksycznej relacji. A tak to zrobił mi świństwo DWA razy, byłam świadoma, że odwrotu już nie ma.

------------
"jeśli skrzywdziłeś mnie raz, to było ostrzeżenie;
jeśli pozwoliłam na to abyś skrzywdził mnie drugi raz, to dostałam nauczkę"
------------


Edyszka napisał/a:

Od kilku dni nie płaczę,ale w negatywnym tego słowa znaczeniu,bo nie chodzi o to że nie płaczę,bo mi lepiej tylko zablokowałam się i póki co nie mogę płakać.Jest ból w środku ale bez łez,a to źle bo łzy uwalniają emocje,a jeśli ich nie ma to wszystko dusi się w środku.No i u mnie od kilku dni tak się dusi a przez ten wewnętrzny ból mam nawet ze snem problemy,ale zapewne za jakiś czas pęknę i poleją się łzy.

To co napisałam w pierwszym akapicie, ja też nie płakałam, po czym ruszyło mnie. Możesz być zrozpaczona, więc się zablokowałaś. Żal, smutek - to nic innego jak gniew kierowany do wewnątrz. Złość natomiast to gniew kierowany na zewnątrz. Nie możesz płakać? Postaraj się wyładować emocje inaczej. Wal poduszkami o łóżko, idź biegać lub w jakieś miejsce gdzie będziesz sama i krzycz. Zrób to, mimo że na początku możesz czuć się bez sił. Jednak myślę, że to pomoże wywołać łzy. Najważniejsze abyś nie trzymała w sobie tych emocji, bo będą Cię zżerać, zanim mózg się z nimi upora.

Edyszka napisał/a:

Mimo wszystko staram się zachować honor po rozstaniu.Nie piszę do niego,nie dzwonię,nie szukam kontaktu.I tak by to nic nie dało więc wolę nie poniżać się przed nim.Nie jest tego wart.Wystarczy,że w trakcie związku zdarzało mi się poniżać.Patrz jakie to dziwne...Kochamy kogoś,ktoś jest nam bardzo bliski i w pewnym momencie ten ktoś na własne życzenie staje się obcym człowiekiem.Miłość dzisiejszych czasów w wykonaniu naszych ex...

Podziwiam Cię za ten honor, fason, który trzymasz po rozstaniu. Ja pękłam dwa razy i strasznie tego żałuję. Ale było - minęło, czasu nie cofnę i myślę, że nawet on już o tym nie pamięta.

Myślę, a wręcz jestem pewna, że faceci inaczej przechodzą rozstanie. Zwłaszcza tacy faceci, o których tu piszemy, bo wrzucenie wszystkich mężczyzn do jednego worka byłoby bardzo niesprawiedliwe.
Ja kiedyś się starałam, dbałam o jego potrzeby i on był (niestety górą) w związku. @Edyszka to co napisałam brzmi znajomo, prawda?
Związki się rozpadły, ale oni mają mniemanie o sobie, że są wygranymi. Taki typowy ex po rozstaniu leci na spotkania z kumplami i rwie dupy na potęgę. On jest wolny i CIESZY SIĘ z tej wolności, nie można oczekiwać, że będzie myślał o swojej byłej. Tej byłej, która była... gorsza od niego. Dlaczego gorsza? Bo ex uważa, że wszystko co miał to była jego zasługa. Byłą dziewczynę/ kobietę widzi jako tą co np. ciągle się kłóciła, zrzędziła, marudziła, ograniczała, była bezradną kurą domową, niepewna siebie, mało ciekawa. Dziewczyny, które oni poznają po rozstaniu są interesujące, zmysłowe, pewne swojej wartości. One ich nakręcają, podniecają - bo to zawsze coś nowego i fajnego. I oni lecą do nich, zostawiając nas w przeszłości.
W tym miejscu mówię STOP.

Każda z nas pamięta różowe początki znajomości z byłym. Byłyśmy takie same jak te, które są nowe teraz. Jaki z tego wniosek? One staną się takie same jakie my byłyśmy w mniemaniu exów: nudne i zrzędzące. Związek to praca dwojga ludzi. A jak kobieta ma współpracować z takim upośledzonym mężczyzną? Jeśli już wpadła z uczuciem po uszy to będzie wkładać w ten chory układ więcej uczucia, energii itp., bo przecież ten upośledzony człowiek nie jest w stanie dać z siebie nic...

Dlaczego tak jest? Pomyśl: Jak miałaś dbać o siebie, gdy całą uwagę musiałaś skupić na nim? Jak chciałaś kochać i mu ufać, gdy on swoim zachowaniem niszczy poczucie twojego bezpieczeństwa? A najważniejsze pytanie: dlaczego na to pozwoliłaś? Na to aby on był Panem i Władcą, aby Twoim kosztem zbudował swoją samoocenę. Przecież to Ty się starałaś, a on odszedł zostawiając Cię wykorzystaną. Starannie zebrał całą energię, jaką Ty w niego zainwestowałaś zapominając o sobie. Nie stawiając granic, pomijając własne potrzeby.
Dlaczego każda z nas pozwoliła sobie na to?

ONI mają prawo czuć się wyjątkowi, tylko dlatego, że takie fajne kobiety poświęciły się dla nich. To ich karmi, buduje. Nie jedną jeszcze zniszczą.
Dopóki żaden z nich się nie zmieni to nie będzie szczęśliwy. Zauroczenie minie. Nie ma cudów, nie znajdą księżniczki, która zaakceptuje ich chamstwo, sposób bycia - ich toksyczną osobowość. Głupio się tylko łudzą.
A co do zmiany osobowości ex to szczerze w to wątpię. Kobieta po rozstaniu analizuje wszystko, wyciąga wnioski. Oni nie. Nie mają na to czasu, są zbyt zajęci zabawą i korzystaniem z wolności.

Same widzicie, my kobiety mamy możliwość aby się udoskonalać, więc nie jesteśmy aż takie przegrane. smile


-----------------------------------------------
"doceniaj to co masz, zapomnij czego nie ma"

320

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:

Dziewczyny,

własnie dzwoniła do mnie jego siostra... hmm bo ja udzielałam korepetycji jej synowi i jeździłam do nich do domu ale teraz powiedziałam jej, że ma go przywozić do mnie. Że nie bede wchodziła na jego teren (nie chce go widzieć). Niby ona zna sytuacje bo jej mówiłam ale jednak to siostra i mysle, że jezeli on sie w koncu przyzna jej że mnie zostawił to ona i tak stanie po jego stronie. Nagada jej ze jestem idiotką, że robiłam jazdy i ona uwierzy. Zabolało mnie oczywiście, bo coś sie chwaliła ze juz byli wczoraj ogladać nowe auto za 200 tys z mężem i razem z nim. Zabolało mnie to, że dla nich jest oczywiście a mnie kopnął w dupe. Sam do mnie napieprzał na nich a tutaj wchodzi do dupy ile może... Podniecony ich nowym autem i pieniedzmi które mają...

Ja bym sama poinformowała, że nie jestem już z jej braciszkiem i zrezygnowałabym z korepetycji udzielanych temu dziecku. Suzy nie zbiedniejesz a zyskasz spokój. Jak mają pieniądze to szybko znajdą zastępstwo.

321

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

ja nie pamietam juz dokładnie czy byłam pojebana/pierdolnięta czy jebnięta ale któreś z tych + miałam problemy psychiczne - to tez usłyszałam przy rozstaniu. On miał racje, z początku jeszcze 'jakoś' mnie wspierał, raz zaproponował ze pójdzie ze mną na terapie a ja wtedy nie poszłam. Czasem sama prowokowałam kłótnie, a czasem robiłam fochy zeby zwrócił na mnie uwagę. Pózniej olewał. Na końcu nawet nie chciał rozmawiać. Ja potrafię przyznać sie do błędów, nie że obwiniać ale przyznać, widzieć błędy. Wiem, ze mój obraz związku był bardzo oddalony od ideału, bo ja widziałam jak ojciec bije moja mamę mając z 7 lat. To musiało sie kiedyś zemnścic, moja psychika nie jest normalna, nie ma prawa taka byc po tym co działo sie u mnie w domu. Teraz dla jasności, tak nie jest, oprócz tego ze ojciec pije. Sa zgrzyty ale nie to co kiedyś, na szczęście.
Wiecie, ja marzę o założeniu rodziny, chciałam z nim, nie umiałam. Teraz zostaje mi tylko terapia, na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie mieć innego faceta. Mam nadzieje ze to minie, ze otworze sie na nowe znajomosci. Kiedyś.

Emczii Kochana moja:
1. Wybacz sobie to co zrobiłaś złego. Wiesz jakie błędy popełniłaś i to wystarczy.
2. Naucz się stawiać granice, jeśli on stwierdził, że chce Ci pomóc w terapii to okej. Ale mimo wszystko nie miał nigdy prawa Cię oceniać a tym bardziej obrażać.
3. Schemat jaki znasz z domu rodzinnego nie musi być powielany. Tutaj pomocna okaże się współpraca z terapeutą. Zrozum, że Ty to Ty, nie jesteś ani swoją mamą, ani swoim tatą. Jesteś już dorosła, wiesz, że nie miałaś wpływu na to co było między rodzicami. Nie możesz patrzeć na swojego partnera przez pryzmat związku rodziców.

322 Ostatnio edytowany przez Suzy25 (2017-05-26 16:55:55)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
Suzy25 napisał/a:

Dziewczyny,

własnie dzwoniła do mnie jego siostra... hmm bo ja udzielałam korepetycji jej synowi i jeździłam do nich do domu ale teraz powiedziałam jej, że ma go przywozić do mnie. Że nie bede wchodziła na jego teren (nie chce go widzieć). Niby ona zna sytuacje bo jej mówiłam ale jednak to siostra i mysle, że jezeli on sie w koncu przyzna jej że mnie zostawił to ona i tak stanie po jego stronie. Nagada jej ze jestem idiotką, że robiłam jazdy i ona uwierzy. Zabolało mnie oczywiście, bo coś sie chwaliła ze juz byli wczoraj ogladać nowe auto za 200 tys z mężem i razem z nim. Zabolało mnie to, że dla nich jest oczywiście a mnie kopnął w dupe. Sam do mnie napieprzał na nich a tutaj wchodzi do dupy ile może... Podniecony ich nowym autem i pieniedzmi które mają...

Ja bym sama poinformowała, że nie jestem już z jej braciszkiem i zrezygnowałabym z korepetycji udzielanych temu dziecku. Suzy nie zbiedniejesz a zyskasz spokój. Jak mają pieniądze to szybko znajdą zastępstwo.

Karina wyobraź sobie ze oni mi nawet za to nie płacili... robiłam to za darmo, "po znajomosci"...
Ona wie, że mnie zostawił i sama jej o tym powiedziałam i skomentowała to tak ze jest po mojej stronie, bo zachowywał sie jak chuj wobec mnie cały zwiazek. Ale mysle ze on jej naświetli sprawe na swój sposób i ona juz stanie po jego stronie smile zreszta nie obchodzi mnie to bo juz mi na nich nie zalezy, bo i ona i on sa toksyczni...  cała rodzina

323

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

Tak,to prawda.Ja zawsze byłam osobą honorową,znającą swoją wartość i nigdy bym nie pomyślała,że kiedyś będę w związku z facetem przy którym będę tracić honor swoim zachowaniem prosząc o miłość.A dlaczego tak się działo?Właśnie dlatego,że bałam się że mnie zostawi,a nie wyobrażałam sobie życia bez niego.Jak już kilkukrotnie pisałam w pewnym momencie stał się centrum mojego wszechświata więc robiłam wszystko,żeby tego centrum nie stracić.

Edyszka ja Ci to powiem: centrum Twojego świata to TY. Nikt inny tego nie zmieni. I Ty nie staraj się zmienić tego dla nikogo innego. Więcej zaoferujesz partnerowi będąc świadoma swojej wartości jednocześnie stawiając granice: pomiędzy tym co Twoje, tym co wasze a tym co jego. Każda z nas ma swój świat, partner będzie miał swój świat, a tworząc związek tworzymy też jakiś świat. Te trzy światy tylko się zazębiają, nie nachodzą na siebie.

324 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-26 17:20:49)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

No dobra dziewczyny, a co jeżeli ja mam świadomość ze to JA byłam toksyczna w tym związku ?
Znaczy, sama juz nie wiem... nie potrafię sama tego rozgryźć.
Dzis mam takiego dola... cały dzień, złość l, płacz, złość, płacz.
Tylko tu moge sie wygadać, nikt inny nie chce mnie słuchać juz.

325

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

No dobra dziewczyny, a co jeżeli ja mam świadomość ze to JA byłam toksyczna w tym związku ?
Znaczy, sama juz nie wiem... nie potrafię sama tego rozgryźć.
Dzis mam takiego dola... cały dzień, złość l, płacz, złość, płacz.
Tylko tu moge sie wygadać, nikt inny nie chce mnie słuchać juz.

Nie bylas toksyczna. Reagowalas w taki sposob na brak szacunku. Emczi tez gdzies tam w zakatku glowy zastanawiam sie czy nie bylam toksyczna, ale jak analizuje wszystkie wydarzenia to nie jestes w stanie nawet uwierzyc o co on mi robil akcje a ja to bralam wszystko na siebie, szukalam winy w sobie a on nic, kompletnie. Nie wyciagal nigdy reki do mnie, nigdy. Podczas klotni dazyl do tego abysmy bardziej sie poklocili a nie pogodzili. I czuje ze u Ciebie bylo to samo. Popelnialas bledy, ale przepraszalas za nie, pracowalas nad soba, bylas swiadoma tego, co bylo w Tobie nie tak. On palcem nie kiwnal zeby cos dac od siebie, zeby zobaczyc wine w sobie. Walczylby o Ciebie, gdyby kochal naprawde... Walczylby z Toba o Was a nie skreslil jak moj ex...

Ja tez Emczi juz z nikim nie gadam o tym, bo kazdego to nudzi. Pisze wszystko tutaj, bo wiem ze przechodzimy to samo wszytskie razem

Posty [ 261 do 325 z 5,371 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 7 83 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024