Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 83 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 5,371 ]

196

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

No mi ani rzucanie się w wir zajęć,ani w wir życia towarzyskiego nie pomaga.Spróbowałam tej metody,bo słyszałam,że niektórym ludziom to pomaga,ale jak się okazało nie mi.Ile bym nie miała zajęć,to i tak jestem w trakcie wykonywania ich "obolała psychicznie" i pełno myśli w głowie.Rzucanie się w życie towarzyskie jest jeszcze gorsze dla mnie.Słyszałam,że w takich chwilach trzeba wychodzić do ludzi.Mhm...Akurat.Nie dla mnie to.W domu bez względu na to jaki mam stan,to mogę sobie na ten stan pozwolić,a wśród ludzi przecież nie mogę siedzieć z kamienną twarzą albo uderzyć w zawodzący płacz więc chciał,nie chciał trzeba dusić w sobie i udawać.Jak ostatnio wyszłam do ludzi,to skończyło się tym,że w trakcie musiałam pójść do łazienki popłakać sobie.Także nie dla mnie te metody,a na pewno jeszcze nie teraz w tym stanie który mam.Też czuję ogromną niesprawiedliwość,że po tym co mi naobiecywał i po tym ile z siebie dałam temu człowiekowi,on po prostu w pewnym momencie się znudził,zaczął traktować mnie coraz gorzej aż skończył to...przez fb...Wielu facetów marzy,żeby mieć kobietę która będzie tak kochać i która będzie tak oddana i gotowa zrobić dla nich wszystko jak ja dla byłego.No ale on miał to gdzieś.Na dodatek już następnego dnia po rozstaniu tryskał humorem.A ja?Ja musiałam następnego dnia jechać do miasta coś załatwić.Po powrocie do domu dostałam smsa od mojej koleżanki,która napisała mi,że gdzieś tam mnie widziała.Ja jej nie bo szła po drugiej stronie ulicy i tekst że wyglądałam na bardzo załamaną.Po mojej twarzy nawet na odległość było widać załamanie...W takim stanie byłam,a po ex spłynęło jak po kaczce.

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Mimo wszystko ja sie staram, mowię sobie, ze musze żyć dniem dzisiejszym, było, minęło, nic nie moge zrobić, zrobiłam juz za dużo. Teraz chce sie wyleczyć, jeszcze miejscami myśle, ze gdybyśmy wrócili do siebie... a pózniej sama siebie w myślach i biczuje, bo przecież to i tak nie miało by sensu, choćby błagał to z rozsądku, z szacunku do siebie musiałabym powiedzieć: NIE.
Teraz, oprócz tego bólu, czuje jakąś taką złość z powodu tej niesprawiedliwości, ze oni maja nas i te wspólne lata gdzieś, a my cierpimy, ja ledwo sie podnoszę a on od dawna zabawia sie z nową, ale to tak nie moze być, karma kiedyś musi wrócić. Przejdziemy swoje i musi byc dobrze, prawda dziewczyny ?

Emczii nie zaprzeczaj, związku już nie ma i nie ma opcji powrotu. Nie wiem jak Ty, ale ja nigdy bym nie wybaczyła, że nie interesował się mną tylko zaczął nowy związek.
Nie mam też sposobu na to aby przestać myśleć o byłym. Ja kiedyś myślałam tak intensywnie, że aż poczułam się zmęczona swoimi myślami. Znudziło mnie myślenie o tym co on robi, czego nie robi, co myśli a czego nie myśli. Ocknęłam się, ale to trwało w moim przypadku długo. Będzie dobrze i uwierz mi, że karma wraca, tylko najczęściej wtedy, gdy nas to już nie rusza.

Dzisiaj przez chwilę zastanawiałam się, co bym zrobiła, gdyby mój ex spróbował za jakiś czas odezwać się do mnie. Rozważałam trzy opcje:
a) wygarnąć mu wszystko
b) olać i nie odpowiadać
c) grzecznie odpowiedzieć, że nie chcę z nim rozmawiać.

I wiesz co? Uświadomiłam sobie, że nie odezwie się do mnie nigdy. On wie, jaka byłam silna kiedyś i zdaje sobie sprawę, że po takim świństwie dojdę do siebie i będę jeszcze silniejsza. Tchórz, jakim jest, nigdy nie przeprosi, bo się mnie najzwyczajniej boi. Jeśli jednak kiedyś stanie na mojej drodze to wybiorę opcję c. Potraktuję go jak obcą osobę, która pyta jak dojść na PKP. Bo tylko na tyle zasługuje, na bycie "obcym człowiekiem". Codziennie wyzbywam się sentymentu do niego, nadaje jego osobie neutralność. Nie kocham go już, nie chcę też znienawidzić. Chcę czuć NIC w stosunku do niego smile Trzymajcie za mnie kciuki. Koniec tego piekła jest tuż tuż.

198

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

No mi ani rzucanie się w wir zajęć,ani w wir życia towarzyskiego nie pomaga.Spróbowałam tej metody,bo słyszałam,że niektórym ludziom to pomaga,ale jak się okazało nie mi.Ile bym nie miała zajęć,to i tak jestem w trakcie wykonywania ich "obolała psychicznie" i pełno myśli w głowie.Rzucanie się w życie towarzyskie jest jeszcze gorsze dla mnie.Słyszałam,że w takich chwilach trzeba wychodzić do ludzi.Mhm...Akurat.Nie dla mnie to.W domu bez względu na to jaki mam stan,to mogę sobie na ten stan pozwolić,a wśród ludzi przecież nie mogę siedzieć z kamienną twarzą albo uderzyć w zawodzący płacz więc chciał,nie chciał trzeba dusić w sobie i udawać.Jak ostatnio wyszłam do ludzi,to skończyło się tym,że w trakcie musiałam pójść do łazienki popłakać sobie.Także nie dla mnie te metody,a na pewno jeszcze nie teraz w tym stanie który mam.Też czuję ogromną niesprawiedliwość,że po tym co mi naobiecywał i po tym ile z siebie dałam temu człowiekowi,on po prostu w pewnym momencie się znudził,zaczął traktować mnie coraz gorzej aż skończył to...przez fb...Wielu facetów marzy,żeby mieć kobietę która będzie tak kochać i która będzie tak oddana i gotowa zrobić dla nich wszystko jak ja dla byłego.No ale on miał to gdzieś.Na dodatek już następnego dnia po rozstaniu tryskał humorem.A ja?Ja musiałam następnego dnia jechać do miasta coś załatwić.Po powrocie do domu dostałam smsa od mojej koleżanki,która napisała mi,że gdzieś tam mnie widziała.Ja jej nie bo szła po drugiej stronie ulicy i tekst że wyglądałam na bardzo załamaną.Po mojej twarzy nawet na odległość było widać załamanie...W takim stanie byłam,a po ex spłynęło jak po kaczce.

Mi przez pewien czas pomogła misja pt:" pokazać mu jaka jestem świetna i cudownie mi bez niego". Bez opamiętania szukałam wszelkich możliwych sposobów, aby się upiększyć. Myślałam o nim dalej, płakałam, ale już wyobrażałam sobie jego głupkowatą minę, jak mnie zobaczy. 
Edyszka, może to spróbuj zrobić? Pewnie znasz jego słabe punkty, czyli Twoje atuty które on chwalił? U mnie było prosto: zawsze wiedziałam co go prowokuje do zazdrości i tym, po rozstaniu, robiłam mu na złość. Jak go spotykałam z nową to wewnątrz czułam niesprawiedliwość i niesamowity ból, ale nie dałam tego po sobie poznać. Myślę, że nie raz zepsułam mu humor takim podejściem, pokazaniem, że mnie nie rusza jego nowa laska, jego szczęście. Pan i władca myślał, że będę się kajać przed nim lub chodzić z bólem wymalowanym na twarzy, a ja wręcz odwrotnie smile Jak widać ja też lubię mu szpile wbijać. smile

199

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

A tak odnośnie nowej partnerki mojego ex, to wyobraźcie sobie, że ona MNIE obczaja... SERIO! Dzisiaj mijałyśmy się w sklepie. Biedna niunia latała za mną między regałami, żeby mi się przyjrzeć.
(Śmiechu przy tym miałam co niemiara).
Biedactwo, próbowała być taka uśmiechnięta, ale ciężko jej musiało być. Widać, że zauważyła czym się różnimy smile tongue Ciekawe czy robi jemu jakieś wywody na mój temat smile

200 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-23 09:49:44)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Karina, jak ja Ci zazdroszczę... No ale czasu nie przyspiesze.
U mnie minął miesiąc i 3 tygodnie, powiem Ci ze czuje ze to wszystko jest jeszcze takie świeże, jakby to stało sie tydzień temu. Wszyscy mi mówią ze nie mam czego żałować, ze nie układało sie od dawna a ja i tak ostatnio w głowie mam tyle te dobre chwile. Jeszcze zbliża sie sesja, juz mam 2-3 kolokwia w tygodniu a nie moge sie skupić, ciagle przypominam sobie poprzednia sesje gdzie uczyłam sie w 'naszym' mieszkaniu i on był przy mnie, wtedy poszło mi świetnie. Wiem, ze musze skupić sie na sobie ale to takie ciężkie kiedy w środku czujesz ten ból. A przecież nie leze całymi dniami, robie cos, staram sie a i tak ostatnio czuje sie do du*y...

201

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

A tak odnośnie nowej partnerki mojego ex, to wyobraźcie sobie, że ona MNIE obczaja... SERIO! Dzisiaj mijałyśmy się w sklepie. Biedna niunia latała za mną między regałami, żeby mi się przyjrzeć.
(Śmiechu przy tym miałam co niemiara).
Biedactwo, próbowała być taka uśmiechnięta, ale ciężko jej musiało być. Widać, że zauważyła czym się różnimy smile tongue Ciekawe czy robi jemu jakieś wywody na mój temat smile

Ja sie modlę żebym nigdy nie musiała na niego patrzeć, ja sobie nie wyobrażam nawet co sie ze mną bedzie działo jak go zobaczę, a z laska to juz w ogóle.
Ale cieszę sie ze Ty juz jesteś w takim nastroju, bo to dla nas nadzieja ze wyjdziemy z tego piekiełka.

202 Ostatnio edytowany przez Eiko (2017-05-23 10:55:58)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Moment kiedy dowiadujecie się, że Ex kogoś ma jest ogromnym szokiem... mój ją mial jak jeszcze był ze mną. Wyobrazcie sobie że mowilam mu ze ja ją wybacze zeby tylko mnie nie zostawial. Tak sie ponizylam. Juz chyba zawsze zapamietam wtedy jego usmiech na twarzy. Ja pierwsze 2 mc obserowalam ja i jego na insta i fb. Oczywiscie wielka milosc. Nasluchiwalam gdzie, kto i kiedy ich widzial. Jezdzil z nia do Spa, na wycieczki, wspilne duze zakupy do domu. A ze mnie robil materialistke bo chcialam lodowke do donu bo stara sie zepsula lub zmywarke. Minely juz 4 mc i tego nie robie. Ucze sie zyc swoim zyciem. Nie jest latwo ale mozna. Dziewczyny macie na tyle fajnie ze mozecie po prostu urwac kontakt. Mnie czeka rozwod , jestem tez z nim w ciazy. Oczywiscie na dziecko nie dal ani grosza.  Bedzie wam ciezko przez jakis czas ale dacie rade, widze po waszych wpisach ze jestescie fajne i silne babki. Myslcue pozytywnie. Z czasem bedziecie cieszyc sie ze skonczylo sie to teraz a nie jak juz slub czy 50 na karku.

203 Ostatnio edytowany przez Edyszka (2017-05-23 13:53:47)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

U mnie minął miesiąc i 3 tygodnie, powiem Ci ze czuje ze to wszystko jest jeszcze takie świeże, jakby to stało sie tydzień temu

A co ja mam powiedzieć skoro u mnie dopiero nieco ponad dwa tygodnie hmm Chyba ze wszystkich dziewczyn,które tu pisały ja jestem najkrócej po rozstaniu.Czasem wam zazdroszczę,że u was już można w miesiącach liczyć,no ale żeby dojść do tych miesięcy,to też musiałyście przejść przez pierwsze dni,tygodnie itp.

204 Ostatnio edytowany przez Edyszka (2017-05-23 13:23:04)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Eiko napisał/a:

Moment kiedy dowiadujecie się, że Ex kogoś ma jest ogromnym szokiem... mój ją mial jak jeszcze był ze mną. Wyobrazcie sobie że mowilam mu ze ja ją wybacze zeby tylko mnie nie zostawial. Tak sie ponizylam. Juz chyba zawsze zapamietam wtedy jego usmiech na twarzy. Ja pierwsze 2 mc obserowalam ja i jego na insta i fb. Oczywiscie wielka milosc. Nasluchiwalam gdzie, kto i kiedy ich widzial. Jezdzil z nia do Spa, na wycieczki, wspilne duze zakupy do domu. A ze mnie robil materialistke bo chcialam lodowke do donu bo stara sie zepsula lub zmywarke. Minely juz 4 mc i tego nie robie. Ucze sie zyc swoim zyciem. Nie jest latwo ale mozna. Dziewczyny macie na tyle fajnie ze mozecie po prostu urwac kontakt. Mnie czeka rozwod , jestem tez z nim w ciazy. Oczywiscie na dziecko nie dal ani grosza.  Bedzie wam ciezko przez jakis czas ale dacie rade, widze po waszych wpisach ze jestescie fajne i silne babki. Myslcue pozytywnie. Z czasem bedziecie cieszyc sie ze skonczylo sie to teraz a nie jak juz slub czy 50 na karku.

Co za gnój...Fakt,jak spojrzysz z perspektywy czasu na scenę proszenia go żeby został mimo kochanki,to musi być to dla ciebie bardzo upokarzające,ale staraj się o tym nie myśleć.Wiele z nas pod pewnymi względami skompromitowało się robiąc coś impulsywnie pod wpływem emocji.Jak to już w którym wpisie wspomniałam szok robi swoje.Też zaglądam na jego profil na fb i jestem zła na siebie że to robię,bo przecież dowalam tym sobie.Eiko,masz rację,że jesteśmy w o tyle lepszej sytuacji,że możemy z nimi urwać kontakt.Ja to Bogu dziękuję,że w ciążę z nim nie zaszłam.Stosowaliśmy sex przerywany więc w sumie w każdej chwili mogłam wpaść.Nie przejmowałam się tym wtedy,bo przecież to nie był jakiś facet tylko moja miłość z którą miałam być już do końca życia więc w moim mniemaniu nawet w przypadku wpadki nie byłoby tragedii.A teraz jak na to spojrzę z perspektywy tego co on zrobił to myślę sobie O MÓJ BOŻE...TY NAIWNA DZIEWCZYNO.

205 Ostatnio edytowany przez Edyszka (2017-05-23 13:03:30)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

A tak odnośnie nowej partnerki mojego ex, to wyobraźcie sobie, że ona MNIE obczaja... SERIO! Dzisiaj mijałyśmy się w sklepie. Biedna niunia latała za mną między regałami, żeby mi się przyjrzeć.
(Śmiechu przy tym miałam co niemiara).
Biedactwo, próbowała być taka uśmiechnięta, ale ciężko jej musiało być. Widać, że zauważyła czym się różnimy smile tongue Ciekawe czy robi jemu jakieś wywody na mój temat smile

My kobiety jesteśmy ciekawskie smile Ja jak wchodziłam w jakąś relację z jakimś facetem,to też zawsze byłam ciekawa jak wyglądała jego ex,czy w jakiś sposób podobna do mnie,czy wręcz przeciwnie.No ale nie zdarzyło mi się za żadną biegać w ramach obserwacji smile A tak w ogóle,to rozumiem,że mieszkasz dość blisko byłego skoro tak często zdarza ci się na niego bądź na nich wpadać.Teraz kiedy stanęłaś na nogi,to pół biedy,ale na samym początku,to musiało być straszne.W moim przypadku nie ma takiej opcji,żebym gdzieś byłego spotkała,ale jak sobie wyobrażę scenę że go spotykam,spotykam faceta którego kocham i który mimo wszystko nadal jest mi bardzo bliski i muszę przejść koło niego jak obok obcego człowieka,to chyba serce by mi pękło.A jeszcze jakby był z jakąś dziewczyną...O mój Boże.

206 Ostatnio edytowany przez Edyszka (2017-05-23 13:24:41)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

Mi przez pewien czas pomogła misja pt:" pokazać mu jaka jestem świetna i cudownie mi bez niego". Bez opamiętania szukałam wszelkich możliwych sposobów, aby się upiększyć. Myślałam o nim dalej, płakałam, ale już wyobrażałam sobie jego głupkowatą minę, jak mnie zobaczy. 
Edyszka, może to spróbuj zrobić? Pewnie znasz jego słabe punkty, czyli Twoje atuty które on chwalił? U mnie było prosto: zawsze wiedziałam co go prowokuje do zazdrości i tym, po rozstaniu, robiłam mu na złość. Jak go spotykałam z nową to wewnątrz czułam niesprawiedliwość i niesamowity ból, ale nie dałam tego po sobie poznać. Myślę, że nie raz zepsułam mu humor takim podejściem, pokazaniem, że mnie nie rusza jego nowa laska, jego szczęście. Pan i władca myślał, że będę się kajać przed nim lub chodzić z bólem wymalowanym na twarzy, a ja wręcz odwrotnie smile Jak widać ja też lubię mu szpile wbijać. smile

Tak wiem co na niego działa,ale obecnie ja i mój ex mieszkamy w na tyle odległych od siebie miejscowościach,że nie ma takiej opcji żebym gdzieś przypadkiem na niego wpadła (swoją drogą NA SZCZĘŚCIE).Jego widok byłby dla mnie mega bolesny.Jedynym "miejscem" gdzie mnie może zobaczyć jest fb,jesli wrzucę zdjęcie i jeśli on je w ogóle zobaczy wśród postów ponad pięciuset swoich znajomych na fb.A tak w ogóle uważasz,że taki widok wbiłby mu szpilę?Ja zawsze byłam dziewczyną,która dba o siebie i miał mnie zadbaną i oddaną mu pod każdym względem a mimo tego olał mnie także czy taki widok szpile by mu wbił?...

207

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

U mnie dziś kryzys straszny. Mam takie myśli że gdybym była lepsza to może by był ze mną i traktowalby  mnie normalnie. sad już mi się wydawało że jestem na końcu piekła a dziś sama czuje się jak toksyczny człowiek, który zniszczył związek.
Urwał ze mną kontakt i on jest szczęśliwy a ja żałuję i jestem rozgoryczona.

208

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:
Karina.Julia.8 napisał/a:

Mi przez pewien czas pomogła misja pt:" pokazać mu jaka jestem świetna i cudownie mi bez niego". Bez opamiętania szukałam wszelkich możliwych sposobów, aby się upiększyć. Myślałam o nim dalej, płakałam, ale już wyobrażałam sobie jego głupkowatą minę, jak mnie zobaczy. 
Edyszka, może to spróbuj zrobić? Pewnie znasz jego słabe punkty, czyli Twoje atuty które on chwalił? U mnie było prosto: zawsze wiedziałam co go prowokuje do zazdrości i tym, po rozstaniu, robiłam mu na złość. Jak go spotykałam z nową to wewnątrz czułam niesprawiedliwość i niesamowity ból, ale nie dałam tego po sobie poznać. Myślę, że nie raz zepsułam mu humor takim podejściem, pokazaniem, że mnie nie rusza jego nowa laska, jego szczęście. Pan i władca myślał, że będę się kajać przed nim lub chodzić z bólem wymalowanym na twarzy, a ja wręcz odwrotnie smile Jak widać ja też lubię mu szpile wbijać. smile

Tak wiem co na niego działa,ale obecnie ja i mój ex mieszkamy w na tyle odległych od siebie miejscowościach,że nie ma takiej opcji żebym gdzieś przypadkiem na niego wpadła (swoją drogą NA SZCZĘŚCIE).Jego widok byłby dla mnie mega bolesny.Jedynym "miejscem" gdzie mnie może zobaczyć jest fb,jesli wrzucę zdjęcie i jeśli on je w ogóle zobaczy wśród postów ponad pięciuset swoich znajomych na fb.A tak w ogóle uważasz,że taki widok wbiłby mu szpilę?Ja zawsze byłam dziewczyną,która dba o siebie i miał mnie zadbaną i oddaną mu pod każdym względem a mimo tego olał mnie także czy taki widok szpile by mu wbił?...

Myślę że jeśli ex widzi że dobrze się bawisz to wbijasz mi tym szpile. To działa w dwie strony. Jak Ty widziałaś że jemu jest dobrze to też czułaś się gorzej...

209

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:
Karina.Julia.8 napisał/a:

A tak odnośnie nowej partnerki mojego ex, to wyobraźcie sobie, że ona MNIE obczaja... SERIO! Dzisiaj mijałyśmy się w sklepie. Biedna niunia latała za mną między regałami, żeby mi się przyjrzeć.
(Śmiechu przy tym miałam co niemiara).
Biedactwo, próbowała być taka uśmiechnięta, ale ciężko jej musiało być. Widać, że zauważyła czym się różnimy smile tongue Ciekawe czy robi jemu jakieś wywody na mój temat smile

My kobiety jesteśmy ciekawskie smile Ja jak wchodziłam w jakąś relację z jakimś facetem,to też zawsze byłam ciekawa jak wyglądała jego ex,czy w jakiś sposób podobna do mnie,czy wręcz przeciwnie.No ale nie zdarzyło mi się za żadną biegać w ramach obserwacji smile A tak w ogóle,to rozumiem,że mieszkasz dość blisko byłego skoro tak często zdarza ci się na niego bądź na nich wpadać.Teraz kiedy stanęłaś na nogi,to pół biedy,ale na samym początku,to musiało być straszne.W moim przypadku nie ma takiej opcji,żebym gdzieś byłego spotkała,ale jak sobie wyobrażę scenę że go spotykam,spotykam faceta którego kocham i który mimo wszystko nadal jest mi bardzo bliski i muszę przejść koło niego jak obok obcego człowieka,to chyba serce by mi pękło.A jeszcze jakby był z jakąś dziewczyną...O mój Boże.

Tak. Mieszkamy blisko siebie i pracujemy w tym samym mieście:-(

210

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Nie Karinka.Po prostu potrzebujesz jeszcze trochę czasu,ale jesteś na dobrej drodze.Masz pecha pod tym względem,że mieszkasz blisko niego i widokiem jego/ich rozdrapujesz rany.Ten widok je rozdrapuje.Jesli mogę wiedzieć,ile masz lat?

211

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

Nie Karinka.Po prostu potrzebujesz jeszcze trochę czasu,ale jesteś na dobrej drodze.Masz pecha pod tym względem,że mieszkasz blisko niego i widokiem jego/ich rozdrapujesz rany.Ten widok je rozdrapuje.Jesli mogę wiedzieć,ile masz lat?

Edyszka mam 29 lat, a czuję się jak naiwna 17.

212

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
Edyszka napisał/a:

Nie Karinka.Po prostu potrzebujesz jeszcze trochę czasu,ale jesteś na dobrej drodze.Masz pecha pod tym względem,że mieszkasz blisko niego i widokiem jego/ich rozdrapujesz rany.Ten widok je rozdrapuje.Jesli mogę wiedzieć,ile masz lat?

Edyszka mam 29 lat, a czuję się jak naiwna 17.

Czuję się podobnie.W tym roku skończłam 30.Już od dawna byłam przekonana,że daleko mi do naiwnej jeśli chodzi o facetów,a w przypadku ostatniego poległam totalnie.Przecież widziałam,że on jest z tych hop do przodu,tych co szybko się zapalają a jeszcze szybciej gasną także gdybym użyła odrobinę mózgu,to bym w tę znajomość nie weszła bądź szybko się z niej ewakuowała,a ja byłam ślepa,naiwna jak nastolatka i wolałam się oszukiwać wierząc w cuda z jego udziałem.No i skończyłam jako kobieta której ktoś bajek naopowiadał,pobawił się i rzucił.

213

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

Czuję się podobnie.W tym roku skończłam 30.Już od dawna byłam przekonana,że daleko mi do naiwnej jeśli chodzi o facetów,a w przypadku ostatniego poległam totalnie.Przecież widziałam,że on jest z tych hop do przodu,tych co szybko się zapalają a jeszcze szybciej gasną także gdybym użyła odrobinę mózgu,to bym w tę znajomość nie weszła bądź szybko się z niej ewakuowała,a ja byłam ślepa,naiwna jak nastolatka i wolałam się oszukiwać wierząc w cuda z jego udziałem.No i skończyłam jako kobieta której ktoś bajek naopowiadał,pobawił się i rzucił.

Jesteśmy więc w jednym worku kobiet, którymi ktoś się pobawił. Edyszka na pocieszenie powiem, że ponoć większy sukces się osiąga mając przypiętą łatę "przegranego" smile
Popatrz, chyba jesteśmy do siebie podobne. Jesteśmy prawie rówieśniczkami, każda z nas związała się z facetem, który na pierwszy rzut oka nie był dla nas. Chyba gdzieś popełniłyśmy ten sam błąd. Mnie boli najbardziej to, że dałam się mu "złapać w sidła"... Jak tak sobie pomyślę to on nie prezentował NIC swoją osobą, mogłam się spodziewać, że tak właśnie skończy się nasza znajomość. Brnęłam w to jak naiwna nastolatka, myśląc, że moja miłość go zmieni - ponoć ten tok myślenia to domena młodych kobiet. A tu niedługo zmiana kodu na 3 z przodu, mam też doświadczenia z poprzednich związków i dałam się zrobić... Brawo ja!

214

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
Edyszka napisał/a:

Czuję się podobnie.W tym roku skończłam 30.Już od dawna byłam przekonana,że daleko mi do naiwnej jeśli chodzi o facetów,a w przypadku ostatniego poległam totalnie.Przecież widziałam,że on jest z tych hop do przodu,tych co szybko się zapalają a jeszcze szybciej gasną także gdybym użyła odrobinę mózgu,to bym w tę znajomość nie weszła bądź szybko się z niej ewakuowała,a ja byłam ślepa,naiwna jak nastolatka i wolałam się oszukiwać wierząc w cuda z jego udziałem.No i skończyłam jako kobieta której ktoś bajek naopowiadał,pobawił się i rzucił.

Jesteśmy więc w jednym worku kobiet, którymi ktoś się pobawił. Edyszka na pocieszenie powiem, że ponoć większy sukces się osiąga mając przypiętą łatę "przegranego" smile
Popatrz, chyba jesteśmy do siebie podobne. Jesteśmy prawie rówieśniczkami, każda z nas związała się z facetem, który na pierwszy rzut oka nie był dla nas. Chyba gdzieś popełniłyśmy ten sam błąd. Mnie boli najbardziej to, że dałam się mu "złapać w sidła"... Jak tak sobie pomyślę to on nie prezentował NIC swoją osobą, mogłam się spodziewać, że tak właśnie skończy się nasza znajomość. Brnęłam w to jak naiwna nastolatka, myśląc, że moja miłość go zmieni - ponoć ten tok myślenia to domena młodych kobiet. A tu niedługo zmiana kodu na 3 z przodu, mam też doświadczenia z poprzednich związków i dałam się zrobić... Brawo ja!

Jeszcze jedna rzecz nas łączy - Czy ty kiedyś napisałaś,że twój traktował cię na początku jak księżniczkę?U mnie było to samo.Dosłownie był we mnie wpatrzony jak w obrazek.Zachwycał się jaka to ja jestem piękna,mądra,zgrabna.Zabiegał o mnie,starał się.Wiedział co robić i mówić żebym poległa.A kiedy się zmienił?W momencie kiedy poczuł,że mnie zdobył tak już totalnie,totalnie i że teraz to ja jestem w niego jak w obrazek wpatrzona.Od tego momentu stopniowo,małymi kroczkami zaczynało być coraz gorzej z jego strony.Przestawał się starać,zaniedbywał mnie,wszystko zaczynało być ważniejsze niż ja,skończyły się komplement,zaczął też się kończyć szacunek do mnie.Jak był z jakiegoś powodu zły (powodu niezwiązanego ze mną)to potrafił się na mnie wyżyć.Któregoś dnia szliśmy przez miasto,a on na mnie krzyknął bo wg niego zbyt wolno szłam...W końcu dobrnęłam do momentu kiedy zaczął być dla mnie jakiś zupełnie obcy a ja traciłam zdrowie przeżywając to i wykańczając organizm stresem ale dalej w to brnęłam oszukując sama siebie i stając na rzęsach żeby było tak jak kiedyś i żeby ten związek przetrwał.No właśnie,ja stawałam na rzęsach mimo,że to nie ja tylko on wszystko niszczył.Dosłownie parodia.

215

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Edyszka ten sam schemat był u mnie !!!
Ale jak Ci powiem co mój były zrobił to dopiero parodia!! Spotkaliśmy się (jadąc autami) i on jechał pierwszy (był sam bez dziewczyny) i celowo zwalnia abym go dogonila. Okazało się że jechał w tym samym kierunku. I wiesz Co? Na skrzyżowaniu się zatrzymał i mi macha!!! No ludzie. Myślałam że mam zwidy. Ruszyl i jedziemy dalej... miedzy nas wjechal samochod i mysle sobie ok fajnie...  ale ex nie rezygnuje z zabawy i na drodze jedzie 50km/h ... wyprzedzam go a ten chyba sobie pomyslal ze z racji dawnej znajomosci bedziemy sie ścigać. W polowie drogi go zgubilam i zadowolona jade dalej a ten sie zorientowal gdzie jestem i wjechal (z podporzadkowanej) wprost pod nadjezdzajacy samochod za ktorym byłam ja. Cudem uniknelam wypadku i on też.

Co to ma k#rwa znaczyć?!

216

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Edyszka ten sam schemat był u mnie !!!
Ale jak Ci powiem co mój były zrobił to dopiero parodia!! Spotkaliśmy się (jadąc autami) i on jechał pierwszy (był sam bez dziewczyny) i celowo zwalnia abym go dogonila. Okazało się że jechał w tym samym kierunku. I wiesz Co? Na skrzyżowaniu się zatrzymał i mi macha!!! No ludzie. Myślałam że mam zwidy. Ruszyl i jedziemy dalej... miedzy nas wjechal samochod i mysle sobie ok fajnie...  ale ex nie rezygnuje z zabawy i na drodze jedzie 50km/h ... wyprzedzam go a ten chyba sobie pomyslal ze z racji dawnej znajomosci bedziemy sie ścigać. W polowie drogi go zgubilam i zadowolona jade dalej a ten sie zorientowal gdzie jestem i wjechal (z podporzadkowanej) wprost pod nadjezdzajacy samochod za ktorym byłam ja. Cudem uniknelam wypadku i on też.

Co to ma k#rwa znaczyć?!

217

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

Edyszka ten sam schemat był u mnie !!!
Ale jak Ci powiem co mój były zrobił to dopiero parodia!! Spotkaliśmy się (jadąc autami) i on jechał pierwszy (był sam bez dziewczyny) i celowo zwalnia abym go dogonila. Okazało się że jechał w tym samym kierunku. I wiesz Co? Na skrzyżowaniu się zatrzymał i mi macha!!! No ludzie. Myślałam że mam zwidy. Ruszyl i jedziemy dalej... miedzy nas wjechal samochod i mysle sobie ok fajnie...  ale ex nie rezygnuje z zabawy i na drodze jedzie 50km/h ... wyprzedzam go a ten chyba sobie pomyslal ze z racji dawnej znajomosci bedziemy sie ścigać. W polowie drogi go zgubilam i zadowolona jade dalej a ten sie zorientowal gdzie jestem i wjechal (z podporzadkowanej) wprost pod nadjezdzajacy samochod za ktorym byłam ja. Cudem uniknelam wypadku i on też.

Co to ma k#rwa znaczyć?!

To jakieś psychiczne zachowanie...A to miało miejsce dziś czy kiedyś tam wcześniej?I jak się to skończyło?

218 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-23 20:13:51)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Karina, to było... nawet nie wiem co powiedzieć...
Ja jestem młodsza i nie wiem, moze to przez mój wiek tak to przeżywam, to był mój pierwszy, ale ja nie chce mieć do niego sentymentu, nie chce porównywać innych do niego, chce zapomnieć ! Bo ja dla niego jestem NIKIM. I ja chce zeby on dla mnie tez był nikim ważnym, bo ja sie mecze - wiem, to za wcześnie.
Karina, ja od niedzieli mam zle dni, dzis byłam z koleżanka w Galerii pierwszy raz od rozstania, myślałam ze sie porycze, wszystko mi o nim przypomniało. Ech. Dziewczynyyyyy ja juz tak nie chce !!!

219

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

U mnie mija dokładnie miesiąc... Jest ciut lepiej ale szału nie ma. Czuję pustkę po prostu. W sobotę poszłam z koleżanką  do klubu potańczyć, zagadał jakiś koleś i poprosił o numer telefonu. Więc chyba aż tak beznadziejna nie jestem jak mi się wydaje... Chociaż wiem że nic z tego nie będzie to i tak jakoś to wpływa pozytywnie na samoocenę.
A, no i jeszcze jakiś tydzień temu widziałam mojego exa i powiem Wam że zdziadział.

220

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

To jakieś psychiczne zachowanie...A to miało miejsce dziś czy kiedyś tam wcześniej?I jak się to skończyło?

Dzisiaj. Chyba mu coś się w głowie poprzewracało! Jak ja mam to rozumieć? Jako groźbę?

221

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Ja jestem młodsza i nie wiem, moze to przez mój wiek tak to przeżywam, to był mój pierwszy, ale ja nie chce mieć do niego sentymentu, nie chce porównywać innych do niego, chce zapomnieć ! Bo ja dla niego jestem NIKIM. I ja chce zeby on dla mnie tez był nikim ważnym, bo ja sie mecze - wiem, to za wcześnie.
Karina, ja od niedzieli mam zle dni, dzis byłam z koleżanka w Galerii pierwszy raz od rozstania, myślałam ze sie porycze, wszystko mi o nim przypomniało. Ech. Dziewczynyyyyy ja juz tak nie chce !!!

Emczii tylko bez paniki, najlepiej wypłacz się w domu. Rozładuj napięcie. Następnie spakuj wszystkie rzeczy, które Ci o nim przypominają, zwłaszcza prezenty, listy, zdjęcia i póki co schowaj gdzieś, może do piwnicy lub na strych. Absolutnie nie myśl kim dla niego jesteś a kim nie - sama się tym dobijasz. Popatrz, na przykładzie mojej dzisiejszej sytuacji z ex. On po rozstaniu ANI RAZU nie odezwał się do mnie, nie napisał, nie rozmawiał ze mną, ma nową i po takim czasie cyrk mi urządza. Żenada, isn't it? Prawda jest taka, że jak Twój ex zobaczy, że świetnie sobie radzisz, chodzisz z uśmiechem na twarzy, rozpromieniona i radosna to gul mu skoczy.

Kochana te złe dni, które masz od niedzieli to jest faza rozstania, to minie (choć teraz zapewne nie wierzysz w moje słowa). Przyjdą kolejne fazy i tak to przez pewien czas się przeplata. Raz złość, raz łzy, raz gniew, raz wyrzuty do samej siebie, pozorna siła i obojętność, śmiech, znowu łzy itd. Istna huśtawka! Będąc na tym etapie, na którym Ty jesteś teraz, myślałam, że oszaleję. Wyobraź sobie, że nawet jego zapach czułam, chciałam go spotkać, ile razy wydawało mi się, że go widzę a to nie był on!! Minęło, ufff... Łatwo jednak nie było. Z czasem dni kiedy źle się czujesz będą sporadyczne, zaczniesz być wesoła. Życie będzie wracać do normy.

O właśnie! Przypomniałam sobie teraz, co ja robiłam na etapie "czarnej rozpaczy": wyszukałam cytaty o pewności siebie, o rozstaniu, o kobiecości i te, które najbardziej mi się spodobały przepisałam do zeszytu (wiesz tak, jak w podstawówce: na kolorowo, ozdobną czcionką, nawet rysunki się pojawiają).

W fazie złości: pisałam w zeszycie listy do niego, oj wygarnęłam mu w tych listach wszystko. O dziwo - każdy kolejny list był inny, miałam bardzo zmienne nastroje i podejścia do rzeczy. Bywało, że na jeden temat, np moich wymagań w stosunku do niego, napisałam dwie różne wersje, całkiem inne!

Natomiast w fazie stresu (miałam ją po ok 4 miesiącach) to pomogły mi kolorowanki antystresowe. Przykładowe obrazki można znaleźć w google i wydrukować sobie. Kupić kredki i kolorować.

Nie wiem czy zauważyłyście, ale ja rozstanie pogrupowałam na kilka faz. Czytając to co Wy piszecie widzę, że te pierwsze miesiące przeżywałam podobnie hmm


I na koniec wiadomość do Was wszystkich:
TAK Dziewczyny, dzisiaj potwierdzam, że mój sposób działa. Trzeba się im pokazać tak, jakby nas wgl nie ruszyło rozstanie. Nie raz Wam to radziłam: brzuchy wciągnąć, piersi do przodu, tyłek spięty i idziemy przez miasto jak milion dolarów z uśmiechem na twarzy smile smile

222

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
agatek2501 napisał/a:

U mnie mija dokładnie miesiąc... Jest ciut lepiej ale szału nie ma. Czuję pustkę po prostu. W sobotę poszłam z koleżanką  do klubu potańczyć, zagadał jakiś koleś i poprosił o numer telefonu. Więc chyba aż tak beznadziejna nie jestem jak mi się wydaje... Chociaż wiem że nic z tego nie będzie to i tak jakoś to wpływa pozytywnie na samoocenę.
A, no i jeszcze jakiś tydzień temu widziałam mojego exa i powiem Wam że zdziadział.

Pustka jest dobra, tylko "nie łap" kurczowo myśli o nim, gdy się pojawią. No moja droga, sama widzisz, że na brak zainteresowania nie możesz narzekać. Może nie czujesz się jeszcze na tyle "sprawna", aby zacząć nowy związek, ale przyciągasz facetów. Nice smile smile
Piszesz, że ex zdziadział? Ojjj... nie powinno Ci być go żal. Ważne abyś Ty przy nim trzymała fason smile

223 Ostatnio edytowany przez Eiko (2017-05-23 22:35:34)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Ja jak tylko zaczynam tęsknić myśle o wszystkich złych rzeczach jakich mi zrobił. Staram się skupiać na jego negatywnych cechach...na początku wymagało to ode mnie dużo wysiłku no bo przecież mój ex to ideał, zbiegiem czasu musiałabym się mocno skupić na zaletach.... u mnie mijaja 4 mc od rozstania...
Dziewczyny jestesmy w podobnym wieku, ja mam 28 lat

Ja moze brzucha nie wciagne, ale moge piers wypchnac i szeroko sie usmiechnac .
Moj ex jak mija mnie autem od razu dodaje gazu i ucieka...

224 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-23 22:35:01)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
emczii napisał/a:

Ja jestem młodsza i nie wiem, moze to przez mój wiek tak to przeżywam, to był mój pierwszy, ale ja nie chce mieć do niego sentymentu, nie chce porównywać innych do niego, chce zapomnieć ! Bo ja dla niego jestem NIKIM. I ja chce zeby on dla mnie tez był nikim ważnym, bo ja sie mecze - wiem, to za wcześnie.
Karina, ja od niedzieli mam zle dni, dzis byłam z koleżanka w Galerii pierwszy raz od rozstania, myślałam ze sie porycze, wszystko mi o nim przypomniało. Ech. Dziewczynyyyyy ja juz tak nie chce !!!

Emczii tylko bez paniki, najlepiej wypłacz się w domu. Rozładuj napięcie. Następnie spakuj wszystkie rzeczy, które Ci o nim przypominają, zwłaszcza prezenty, listy, zdjęcia i póki co schowaj gdzieś, może do piwnicy lub na strych. Absolutnie nie myśl kim dla niego jesteś a kim nie - sama się tym dobijasz. Popatrz, na przykładzie mojej dzisiejszej sytuacji z ex. On po rozstaniu ANI RAZU nie odezwał się do mnie, nie napisał, nie rozmawiał ze mną, ma nową i po takim czasie cyrk mi urządza. Żenada, isn't it? Prawda jest taka, że jak Twój ex zobaczy, że świetnie sobie radzisz, chodzisz z uśmiechem na twarzy, rozpromieniona i radosna to gul mu skoczy.

Kochana te złe dni, które masz od niedzieli to jest faza rozstania, to minie (choć teraz zapewne nie wierzysz w moje słowa). Przyjdą kolejne fazy i tak to przez pewien czas się przeplata. Raz złość, raz łzy, raz gniew, raz wyrzuty do samej siebie, pozorna siła i obojętność, śmiech, znowu łzy itd. Istna huśtawka! Będąc na tym etapie, na którym Ty jesteś teraz, myślałam, że oszaleję. Wyobraź sobie, że nawet jego zapach czułam, chciałam go spotkać, ile razy wydawało mi się, że go widzę a to nie był on!! Minęło, ufff... Łatwo jednak nie było. Z czasem dni kiedy źle się czujesz będą sporadyczne, zaczniesz być wesoła. Życie będzie wracać do normy.

O właśnie! Przypomniałam sobie teraz, co ja robiłam na etapie "czarnej rozpaczy": wyszukałam cytaty o pewności siebie, o rozstaniu, o kobiecości i te, które najbardziej mi się spodobały przepisałam do zeszytu (wiesz tak, jak w podstawówce: na kolorowo, ozdobną czcionką, nawet rysunki się pojawiają).

W fazie złości: pisałam w zeszycie listy do niego, oj wygarnęłam mu w tych listach wszystko. O dziwo - każdy kolejny list był inny, miałam bardzo zmienne nastroje i podejścia do rzeczy. Bywało, że na jeden temat, np moich wymagań w stosunku do niego, napisałam dwie różne wersje, całkiem inne!

Natomiast w fazie stresu (miałam ją po ok 4 miesiącach) to pomogły mi kolorowanki antystresowe. Przykładowe obrazki można znaleźć w google i wydrukować sobie. Kupić kredki i kolorować.

Nie wiem czy zauważyłyście, ale ja rozstanie pogrupowałam na kilka faz. Czytając to co Wy piszecie widzę, że te pierwsze miesiące przeżywałam podobnie hmm


I na koniec wiadomość do Was wszystkich:
TAK Dziewczyny, dzisiaj potwierdzam, że mój sposób działa. Trzeba się im pokazać tak, jakby nas wgl nie ruszyło rozstanie. Nie raz Wam to radziłam: brzuchy wciągnąć, piersi do przodu, tyłek spięty i idziemy przez miasto jak milion dolarów z uśmiechem na twarzy smile smile

Karinka, dziękuje !☺️ Mnóstwo pozytywów zawsze wyłapuje od Ciebie, w ogóle od Was wszystkich smile
Powiem Ci, ze ja staram dobrze wyglądać tzn maluje sie, ubieram w moim mniemaniu dobrze, nie chodzę smutna a ma sile sie uśmiecham czasem.
Mam do Was pytanie, bo ja zrobiłam najgorsza rzecz jaka mozna zrobić po rozstaniu czyli zadzwoniłam - pojechałam po bandzie i powoedzialam ze juz tego nie wytrzymuje i ze sobie cos zrobie, znacie zreszta ta historie - ale tak w ramach przypomnienia, wiec ja myśle ze ja jestem dla niego psycholką i żałuje tego bo mogłam zagryźć zęby i nie robiec tego cyrku. Nawet jakby mnie zobaczył to i tak nie zrobi to na nim wrażenia, nie sądzicie ?? Czytałam dużo o tym ze jak faceci widzą ze dziewczyna sobie radzi to nawet żałują ale u mnie ta sprawa przez ta akcje jest raczej przegrana. Poza tym ma kogoś.
Karina, ja tez czytam mnóstwo cytatów, książek, słucham na yt o motywacji i o pozytywnym myśleniu i pomaga ma chwile. Dzis przebiegłam ponad 3km i pomogło tez na chwile... bo dodatkowo u mnie w domu sytuacja jest nieciekawa sad
Czasem czuje sie jak ktos przegrany, tak jak pisałaś wcześniej on jest szczęśliwy a ja rozgoryczona. Dziś znowu płakałam, z bezsilności.

225

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

No moja droga, sama widzisz, że na brak zainteresowania nie możesz narzekać. Może nie czujesz się jeszcze na tyle "sprawna", aby zacząć nowy związek, ale przyciągasz facetów. Nice smile smile

Teraz nawet nie chcę bo nie mam takiej potrzeby. Chcę nacieszyć się sama sobą, tym wszystkim na co mam czas będąc singlem smile
Poza tym u mnie jest jeszcze dodatkowa obawa przed kimś pokroju P. hmm

226

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

emczii czasu nie cofniesz, moze tak  Twoj ex pomyslal. Teraz jest teraz i mozesz mu jeszcze udowodnic ze dasz sobie bez niego duzo lepiej rade. Skup sie na sobie i swoim szczesciu. On moze z czasem pozalowac ale nie staraj sie na tym skupiac bo utkniesz w martwym punkcie.

227

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Eiko napisał/a:

Ja jak tylko zaczynam tęsknić myśle o wszystkich złych rzeczach jakich mi zrobił. Staram się skupiać na jego negatywnych cechach...na początku wymagało to ode mnie dużo wysiłku no bo przecież mój ex to ideał, zbiegiem czasu musiałabym się mocno skupić na zaletach.... u mnie mijaja 4 mc od rozstania...
Dziewczyny jestesmy w podobnym wieku, ja mam 28 lat

Ja moze brzucha nie wciagne, ale moge piers wypchnac i szeroko sie usmiechnac .
Moj ex jak mija mnie autem od razu dodaje gazu i ucieka...

Eiko Ty spodziewasz się dziecka, jeszcze trochę, a zobaczysz w kim ulokujesz swoją całą miłość. Twój ex to tylko będzie żałował swojego wyboru. Wspomnisz moje słowa smile
Idealizowanie ex chyba też wszystkie przerabiałyśmy. Nie ma sensu, sama wiesz smile Toksyk zawsze będzie toksykiem. Nie wierzę w cuda! Nie po dzisiejszym dniu...

Mój ex to albo pomyślał, że oślepłam i go nie widzę, albo nosi się z zamiarem jakiegoś zamachu na moje życie. Bądź co bądź zrobił dzisiaj z siebie pośmiewisko.

228

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
agatek2501 napisał/a:

Teraz nawet nie chcę bo nie mam takiej potrzeby. Chcę nacieszyć się sama sobą, tym wszystkim na co mam czas będąc singlem smile
Poza tym u mnie jest jeszcze dodatkowa obawa przed kimś pokroju P. hmm

Postaraj się jeszcze trochę przepracować rozstanie, nauczyć się wymagać od facetów, aby nie przyciągnąć osobnika typu Twój były.
Ale... widzę kolejny pozytyw, dostrzegasz ile masz czasu, jako singielka i jak fajnie można go spędzić smile

229

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Powiem Ci, ze ja staram dobrze wyglądać tzn maluje sie, ubieram w moim mniemaniu dobrze, nie chodzę smutna a ma sile sie uśmiecham czasem.
Mam do Was pytanie, bo ja zrobiłam najgorsza rzecz jaka mozna zrobić po rozstaniu czyli zadzwoniłam - pojechałam po bandzie i powoedzialam ze juz tego nie wytrzymuje i ze sobie cos zrobie, znacie zreszta ta historie - ale tak w ramach przypomnienia, wiec ja myśle ze ja jestem dla niego psycholką i żałuje tego bo mogłam zagryźć zęby i nie robiec tego cyrku. Nawet jakby mnie zobaczył to i tak nie zrobi to na nim wrażenia, nie sądzicie ?? Czytałam dużo o tym ze jak faceci widzą ze dziewczyna sobie radzi to nawet żałują ale u mnie ta sprawa przez ta akcje jest raczej przegrana. Poza tym ma kogoś.
Karina, ja tez czytam mnóstwo cytatów, książek, słucham na yt o motywacji i o pozytywnym myśleniu i pomaga ma chwile. Dzis przebiegłam ponad 3km i pomogło tez na chwile... bo dodatkowo u mnie w domu sytuacja jest nieciekawa sad
Czasem czuje sie jak ktos przegrany, tak jak pisałaś wcześniej on jest szczęśliwy a ja rozgoryczona. Dziś znowu płakałam, z bezsilności.

Emczii! Ja zawsze powtarzam, że najłatwiej osiągnąć sukces mając doczepioną łatkę "przegranego". Nie patrz na to co było, co zrobiłaś. Oj tam, oj tam, raz się zdarzyło. A i Ty wiesz już, że nie warto takich akcji robić. Zacznij się z tej całej sytuacji śmiać.

Szukałaś książki o której Ci pisałam?

230

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

Postaraj się jeszcze trochę przepracować rozstanie, nauczyć się wymagać od facetów, aby nie przyciągnąć osobnika typu Twój były.

@Karina.Julia.8
P. to typek z którym spotykałam się przez chwilę po pierwszym rozstaniu z moim byłym. Wycofałam się z tego bardzo szybko, bo doszłam do wniosku że tak nie mogę, ale on nie może mi odpuścić, nęka mnie i na chwilę obecną sprawa prawdopodobnie zostanie zgłoszona. To on naopowiadał mojemu ex co ze mną wyprawiał itp., mój były nie mógł sobie z tym poradzić i porzucił mnie ponownie (jest o tym osobny wątek).

231

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
Eiko napisał/a:

Ja jak tylko zaczynam tęsknić myśle o wszystkich złych rzeczach jakich mi zrobił. Staram się skupiać na jego negatywnych cechach...na początku wymagało to ode mnie dużo wysiłku no bo przecież mój ex to ideał, zbiegiem czasu musiałabym się mocno skupić na zaletach.... u mnie mijaja 4 mc od rozstania...
Dziewczyny jestesmy w podobnym wieku, ja mam 28 lat

Ja moze brzucha nie wciagne, ale moge piers wypchnac i szeroko sie usmiechnac .
Moj ex jak mija mnie autem od razu dodaje gazu i ucieka...

Eiko Ty spodziewasz się dziecka, jeszcze trochę, a zobaczysz w kim ulokujesz swoją całą miłość. Twój ex to tylko będzie żałował swojego wyboru. Wspomnisz moje słowa smile
Idealizowanie ex chyba też wszystkie przerabiałyśmy. Nie ma sensu, sama wiesz smile Toksyk zawsze będzie toksykiem. Nie wierzę w cuda! Nie po dzisiejszym dniu...

Mój ex to albo pomyślał, że oślepłam i go nie widzę, albo nosi się z zamiarem jakiegoś zamachu na moje życie. Bądź co bądź zrobił dzisiaj z siebie pośmiewisko.


Pochwale sie przy okazji ze mialam dzis badania i dziecina zdrowa ale jeszcze nie wiem czy chlopak czy dziewczyna hmm
Karina.Julia.8 Twoj ex chcial raczej zwrocic na siebie Twoja uwage. Co za dziecinada. Naprawde mamy wszystkie fatalny gust do facetow

232

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Eiko napisał/a:



Pochwale sie przy okazji ze mialam dzis badania i dziecina zdrowa ale jeszcze nie wiem czy chlopak czy dziewczyna hmm

Gratuluję smile Zobaczy,że będziesz jeszcze bardzo szczęśliwa i to od pierwszych chwil z dzieckiem.

233

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
Edyszka napisał/a:

To jakieś psychiczne zachowanie...A to miało miejsce dziś czy kiedyś tam wcześniej?I jak się to skończyło?

Dzisiaj. Chyba mu coś się w głowie poprzewracało! Jak ja mam to rozumieć? Jako groźbę?

Nie jestem przekonana na sto procent,bo go nie znam,ale jak przeczytałam co on zrobił,to pierwsza rzecz jaka nasunęła mi się na myśl,to KOŃSKIE ZALOTY.No wiesz,tak jak w szkole chłopaki robią różne głupie rzeczy niby dokuczając danej dziewczynie ale tak naprawdę chodzi o zwrócenie jej uwagi,tak wydaje mi się że twój ex zaczyna w dość głupi sposób podchody do zwrócenia twojej uwagi,proby nawiązania kontaktu.Jeżeli to robi,to wiedz że niestety stan ci tym pogorszy.Wiesz jakby było u mnie na twoim miejscu?Najpierw by była satysfakcja i myśl SUPER!OSIĄGNĘŁAM TO CO CHCIAŁAM.DUPEK SZUKA KONTAKTU ZE MNĄ.JEST SATYSFAKCJA ZA TE WSZYSTKIE ŁZY.Oczywiście świadomie absolutnie nie bałabym pod uwagę ewentualnego powrotu do niego nawet gdyby chciał,ale...podświadomie mózg robiłby mi krzywdę i jakieś nadzieje.To jest bardzo dziwne,bo wiadomo że powrót do takiej osoby jest niemożliwy,ale jesteśmy nieświadomi tego co wtedy dzieje się w naszej głowie.Mam nadzieję że to była jednorazowa akcja,bo naprawdę krzywdę ci zrobi.Tak jak u Emczii po złości nastąpił dół tak u ciebie również duży dół nastąpiłby po satysfakcji.

234 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-24 11:33:12)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Eiko napisał/a:

emczii czasu nie cofniesz, moze tak  Twoj ex pomyslal. Teraz jest teraz i mozesz mu jeszcze udowodnic ze dasz sobie bez niego duzo lepiej rade. Skup sie na sobie i swoim szczesciu. On moze z czasem pozalowac ale nie staraj sie na tym skupiac bo utkniesz w martwym punkcie.

Właśnie mam problem na tym skupieniu sie na sobie, ponieważ gdziekolwiek jestem, cokolwiek sie dzieje, to myśle o nim. A z drugiej strony on nawet nie rozpaczał, od razu ma inna, a mnie wyrzucił jak niepotrzebna rzecz. Wiem, ze to nie koniec świata ale nawet jak próbuje, walczę sama ze sobą to i tak prędzej czy pózniej przegrywam. Miałam nie płakać a w ciągu dnia znowu sa sytacje gdzie nie moge sie opanować. Mnie na pewno tez zostawiłby z dzieckiem, bo zawsze sie tego bal i mówił ze jakby cos to aborcja- czego ja nigdy bym nie zrobiła.
Ile u Was trwała ta faza częstego myślenia, analizowania, czy kojarzenia go z każdym miejscem ?

235

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Emczii u mnie taki stan trwał 2.5 miesiąca... myśli ciężko opanować ale starałam się codziennie zrobić sobie jakąś małą przyjemność: iść na zakupy, pomalować paznokcie, kupić książkę i przeczytać, ćwiczyć, zjeść czekoladę lub lody (ale to już pod koniec tej fazy bo wcześniej jeść nie mogłam)

236

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Właśnie mam problem na tym skupieniu sie na sobie, ponieważ gdziekolwiek jestem, cokolwiek sie dzieje, to myśle o nim. A z drugiej strony on nawet nie rozpaczał, od razu ma inna, a mnie wyrzucił jak niepotrzebna...

TO samo ja czułam. Spokojnie, rób swoje a zobaczysz pozytywne rezultaty :-)

237 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-24 12:01:15)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
emczii napisał/a:

Powiem Ci, ze ja staram dobrze wyglądać tzn maluje sie, ubieram w moim mniemaniu dobrze, nie chodzę smutna a ma sile sie uśmiecham czasem.
Mam do Was pytanie, bo ja zrobiłam najgorsza rzecz jaka mozna zrobić po rozstaniu czyli zadzwoniłam - pojechałam po bandzie i powoedzialam ze juz tego nie wytrzymuje i ze sobie cos zrobie, znacie zreszta ta historie - ale tak w ramach przypomnienia, wiec ja myśle ze ja jestem dla niego psycholką i żałuje tego bo mogłam zagryźć zęby i nie robiec tego cyrku. Nawet jakby mnie zobaczył to i tak nie zrobi to na nim wrażenia, nie sądzicie ?? Czytałam dużo o tym ze jak faceci widzą ze dziewczyna sobie radzi to nawet żałują ale u mnie ta sprawa przez ta akcje jest raczej przegrana. Poza tym ma kogoś.
Karina, ja tez czytam mnóstwo cytatów, książek, słucham na yt o motywacji i o pozytywnym myśleniu i pomaga ma chwile. Dzis przebiegłam ponad 3km i pomogło tez na chwile... bo dodatkowo u mnie w domu sytuacja jest nieciekawa sad
Czasem czuje sie jak ktos przegrany, tak jak pisałaś wcześniej on jest szczęśliwy a ja rozgoryczona. Dziś znowu płakałam, z bezsilności.

Emczii! Ja zawsze powtarzam, że najłatwiej osiągnąć sukces mając doczepioną łatkę "przegranego". Nie patrz na to co było, co zrobiłaś. Oj tam, oj tam, raz się zdarzyło. A i Ty wiesz już, że nie warto takich akcji robić. Zacznij się z tej całej sytuacji śmiać.

Szukałaś książki o której Ci pisałam?

Patrzyłam pobieżnie, ale zaczęłam czytać inna motywacyjna i zapomniałam o Twojej. Poszukam jeszcze i Przeczytam ją.
No chciałabym ten suksec osiągnąć kiedyś, zeby uwolnić sie od tego człowieka.

238

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Emczii,fazy są podobne,ale to ile trwają to już kwestia indywidualna u każdego człowieka.Przechodzisz to samo co my więc jak widzisz nie jesteś sama na świecie z takimi emocjami,ktore rozwalają od środka,także postaraj się tak nie panikować,bo sama się nakręcasz i w związku z tym czujesz jeszcze gorzej smile

239

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

A powiedzcie mi dziewczyny jak zachowali się wasi przyjaciele po waszych rozstaniach.Wspierali,pomagali?Bo jestem ciekawa czy tylko moi zawiedli,czy ogólnie ludzie uciekają od osób w takim stanie jak my teraz.

240 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-24 16:32:53)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Edyszka, ze mną już nie chcą gadać. Dlatego ja tutaj pisze, wstydzę sie nawet zacząć z nimi temat bo jak mi jedna osoba powiedziała: 'w życiu juz takiego nie znajdziesz' to dół wrócił i sie poryczalam.
Chodziło jej o to ze on juz po studiach, ma prace, zarabia jakies 7tys na miesiąc, jest przystojny, fajnie sie ubiera No ideał. A ja ? Studentka bez pracy. Zawsze marzyłam
O zaradnym życiowo mężczyźnie i go straciłam sad takich jest mało a ja, owszem, będę sie starać byc niezależna ale chciałbym mieć przy boku takiego, który zapewni mi dobry byt. Ale wiem ze juz nie znajdę raczej.
Ja kiedyś byłam osoba która cieszyła sie dosłownie z byle czego, a on wprowadził mnie w taki materializm bo najnowszy telefon, komputer, drogie ubrania, wakacje zaczęłam zazdrościć jego rodzinie i jemu tego. I sam mówił, widzisz jaki ja jestem zaradny, ustawiony, mieszkanie kupie niedługo. A ja nie miałam nic. I z początku miałam to gdzieś ale pózniej zaczęły sie teksty np od jego taty 'dlaczego ty nie masz auta?', jego siostry 'ja to nie wyobrażam sobie jak mozna nie mieć samochodu' (kupili jej rodzice), albo chwalenie ze 'moja siostra kupiła sobie najnowszy tel, komputer, leci tam na wakacje, to zaczęłam czuć sie gorsza i doszło do tego ze nie chciałam odwiedzać go w domu, po prostu sie czułam tam
gorzej. Teraz zła jestem na siebie ze tak myśle, bo nawet ciocia mi powiedziała, ze facet to powinien byc facet a nie ze on brał ode mnie kasę za polowe czynszu za mieszkanie.
sama nie wiem dziewczyny co sie ze mną dzieje.

241

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

A powiedzcie mi dziewczyny jak zachowali się wasi przyjaciele po waszych rozstaniach.Wspierali,pomagali?Bo jestem ciekawa czy tylko moi zawiedli,czy ogólnie ludzie uciekają od osób w takim stanie jak my teraz.

Jeśli mam wypowiedzieć się na temat zachowania przyjaciół przy rozstaniu z tym chłopakiem, to moi akurat byli/ są dużym wsparciem. Przede wszystkim dlatego, że opowiadałam im nie raz sytuacje gdy jeszcze byłam z moim ex i już wtedy starali się mnie wpierać, a poza tym ja nigdy nie zerwałam z nimi kontaktu, nawet pomimo gróźb mojego byłego.
Nie mogę o nich powiedzieć nic złego. Jednak, rozmowa z nimi najczęściej kończyła się na słowach: "daj spokój, nie ma za kim płakać, lub po co wracasz do tego, nie warto?". Owszem, wysłuchali mnie zawsze, wypowiedzieli swoje zdanie, ale to takie rady z pozycji człowieka, który akurat nie przeżywa rozstania. Poza tym znamy się od bardzo dawna, oni chyba mają zdanie o mnie, jako o wyjątkowo silnej osobie, takiej, której nic nie rusza. Bo taka właśnie byłam do czasu związku z toksykiem...
Jestem dumna ze swoich przyjaciół, okazali maksymalnie dużo empatii i starali się mnie zrozumieć.

Wy rozumiecie mnie doskonale, bo znacie smak goryczy i bólu, nasze rozterki są podobne. Znacie huśtawkę nastroju, to uczucie kiedy myślisz sobie "jestem silna", a za chwilę wybucham płaczem.

Edyszka, Twoi przyjaciele zostawili Cię samą z rozstaniem? Dlaczego napisałaś, że zawiedli?

242

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

(...) bo jak mi jedna osoba powiedziała: 'w życiu juz takiego nie znajdziesz' to dół wrócił i sie poryczalam.
Chodziło jej o to ze on juz po studiach, ma prace, zarabia jakies 7tys na miesiąc, jest przystojny, fajnie sie ubiera No ideał. A ja ? Studentka bez pracy. Zawsze marzyłam
O zaradnym życiowo mężczyźnie i go straciłam sad takich jest mało a ja, owszem, będę sie starać byc niezależna ale chciałbym mieć przy boku takiego, który zapewni mi dobry byt. Ale wiem ze juz nie znajdę raczej.
Ja kiedyś byłam osoba która cieszyła sie dosłownie z byle czego, a on wprowadził mnie w taki materializm bo najnowszy telefon, komputer, drogie ubrania, wakacje zaczęłam zazdrościć jego rodzinie i jemu tego. I sam mówił, widzisz jaki ja jestem zaradny, ustawiony, mieszkanie kupie niedługo. A ja nie miałam nic. I z początku miałam to gdzieś ale pózniej zaczęły sie teksty np od jego taty 'dlaczego ty nie masz auta?', jego siostry 'ja to nie wyobrażam sobie jak mozna nie mieć samochodu' (kupili jej rodzice), albo chwalenie ze 'moja siostra kupiła sobie najnowszy tel, komputer, leci tam na wakacje, to zaczęłam czuć sie gorsza i doszło do tego ze nie chciałam odwiedzać go w domu, po prostu sie czułam tam
gorzej. Teraz zła jestem na siebie ze tak myśle, bo nawet ciocia mi powiedziała, ze facet to powinien byc facet a nie ze on brał ode mnie kasę za polowe czynszu za mieszkanie.
sama nie wiem dziewczyny co sie ze mną dzieje.

Emczii ja jestem zdania, że kobieta powinna być niezależna finansowo. Nie można czekać na to, aż facet da pieniądze na zakupy. Poza tym, sama widzisz, z facetami bywa różnie. Są, później polecą do innej...

Osobiście nic nie daje mi tyle dumy ile poczucie, że jestem niezależną kobietą, mam dobrą pracę, sporo zarabiam, mogę sobie pozwolić na dużo, a wszystko osiągnęłam sama. Pochodzę z ubogiej rodziny, moi rodzice mieli na utrzymaniu nas trzy, sami niewiele zarabiają. Pracuję od 16. roku życia, zaczynałam od sprzątania, pracy w barze, pizzerii, później zarobiłam na studia, prawo jazdy, własne auto. Zawsze byłam ambitna, podnosiłam swoje kwalifikacje. W sumie to wciąż uczęszczam na kursy językowe, sprawia mi to przyjemność. smile
Oczywiście wspomagam jeszcze finansowo rodziców - co mój ex miał mi za złe.

Widzę, że mężczyźni coraz częściej szukają partnerek samodzielnych, teraz to już nie jest wstyd, że kobieta więcej zarabia od mężczyzny. W moim przypadku tak było. Moje zarobki są dużo wyższe od pensji mojego ex. I tak sobie myślę, że jemu to się podobało. On często wymagał, abym ja płaciła za wyjścia do restauracji, robiła mu prezenty lub składała się z nim na paliwo, jeśli gdzieś pojechaliśmy jego autem. Nie raz chciał abym oddała mu pieniądze za prezenty, które mi zrobił, np. na urodziny czy dzień kobiet. Oddałam, nie chciałam mieć wobec niego długu. Ja nigdy, nawet pod wpływem złości, nie poprosiłam o zwrot pieniędzy za prezenty, a otrzymał ich dużo więcej i to bez okazji. Do tej pory widzę, że z niektórych korzysta i nawet sprawia mi to przyjemność. Skoro z nim byłam, to dzieliłam się tym co miałam.
Nie przywiązuje wagi do sytuacji materialnej faceta. Ważne, aby pracował, nie był leniwy. Jeśli ma kiepską pracę to staram się pomóc, motywować np do podnoszenia swoich kwalifikacji.

Mój ex w odróżnieniu ode mnie wszystko czym dysponuje to dostał od rodziców. Jest z bogatej rodziny, nie musi się specjalnie starać, odkładać i oszczędzać pieniądze. Co chce to dostanie.  Bolało mnie jednak, że on nie potrafił docenić mojego trudu, poświęcenia, pracy włożonej w to, aby coś osiągnąć. Wielokrotnie podkreślał sytuację materialną moich rodziców, podczas awantur wyzywał mnie i moją rodzinę od biedaków. No cóż - słoma mu z butów wystaje ...

Emczii a Ty nie myślałaś, aby iść do pracy? Wiem, że studiujesz, ale na początek nawet dorywcza praca jest dobra. I zawsze zarobisz trochę pieniędzy smile Idą wakacje, może na coś sezonowego się załapiesz? smile

243

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Karina, ja nie prosiłam go żeby robił zakupy, miałam swoje pieniądze, nie brałam od niego. Ale robił je, jak był w domu. Płaciłam połowe czynszu co miesiąc, polowe internetu, miałam swoje pieniądze na jedzenie i wydatki. Nie utrzymywał mnie. A co do pracy to szukałam na początku ale to małe miasto i albo sie nie odzywali a jak juz odezwali to nie pasował im mój plan zajęć wiec mama stawierdziła żebym dała sobie spokój i dokończyła rok bez pracy, jemu sie to raczej nie podobało, czasem mi mówił że powinnam iść.
Ogólnie to nie wiem czy nie przeniosę sie na drugi rok na inna uczelnie w dużym mieście, więc myślałam tez o tym aby prace znaleźć tam na miejscu. Teraz mieszkam w domu rodzinnym na wsi, tu cieżko z praca. Powiem szczerze ze boje sie przyszłości bo tu miałam poczucie bezpieczeństwa i straciłam je, dlatego czuje sie jak dziecko we mgle.

244

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

Edyszka, Twoi przyjaciele zostawili Cię samą z rozstaniem? Dlaczego napisałaś, że zawiedli?

Nie urodziłam się wczoraj więc zdaję sobie sprawę,że w większości przypadków nawet jeśli ma się milion znajomych,to na palcach jednej ręki można policzyć tych,ktorych można nazwać przyjaciółmi.Ja myślałam,ze mam 3 takie osoby o których mogę powiedzieć,że to przyjaciele ale okazało się,że niezupełnie.Moje rozstanie z byłym to zweryfikowało.Byłam pewna po rozstaniu,że będę mogła na nich liczyć.Ja nie oczekiwałam niańczenia mnie 24h na dobę.Nawet bym na to nie pozwoliła.Każda z tych osób ma swoje życie i nie chciałabym być ich kulą u nogi.No ale myślałam,że będą dla mnie jakimś wsparciem,choć na początku tego koszmaru,a okazało się że każda z tych osób rzuciła po jednym banalnym zdaniu (a to że nie ma za kim płakać,a to że to był ch..j,nie był mnie wart,ze powinnam zacząć umawiać się z innymi) i zmyła się.Tak jakby doszli do wniosku,że teraz będę cierpiąco-wyjąca więc to jest moment żeby póki co odsunąć się ode mnie,bo przecież jest wiosna,jest pięknie więc nie ma co marnować czasu na kogoś ryczącego.Byli zawsze kiedy u mnie było ok,bądź przynajmniej znośnie,kiedy można było ze mną pośmiać się,pożartować,byli też kiedy sami potrzebowali pomocy ode mnie,ale nie ma ich kiedy to ja mam ciężkie chwile.Szczególnie zawiodłam się na jednej z tych osób z którą byłam najbliżej pod względem przyjacielskim.Kilka razy próbowałam spotkać się z tą osobą,albo choć przez telefon pogadać żeby wyrzucić z siebie trochę tego bólu i dziwnym zbiegiem okoliczności ta osoba zawsze nie miała czasu,możliwości etc.Kiedyś będąc w bardzo złym stanie napisałam do tej osoby SMS-a,że nie radzę sobie i ten ktoś nie odpisał nawet...Ta osoba kilka dni temu po jakimś tam czasie napisała mi SMS-a o treści NADAL DÓŁ?Zabrzmiało jak pytanie NADAL MASZ JESIENNĄ CHANDRĘ ?Odpisałam,że to coś zdecydowanie więcej niż dół i wiadomo że nadal,bo od rozstania minęły dwa tygodnie.Ta osoba już mi na to nie odpisała.Tak jakby pomyślała AHA,NADAL W ZŁYM STANIE WIEC POKI CO TRZEBA JESZCZE Z DALA OD NIEJ SIĘ TRZYMAĆ.Ogólnie zawiodłam się na nich.

245

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Emczii jeśli rozważasz przeprowadzkę do dużego miasta to myślę, że to dobry pomysł. Poczujesz smak życia akademickiego, zawsze łatwiej znaleźć pracę i w większym mieście masz lepsze możliwości rozwoju. Nie uzależniaj poczucia bezpieczeństwa od jakiejkolwiek innej osoby. Zastanów się, co Tobie zapewni poczucie bezpieczeństwa, czego potrzebujesz, aby być samowystarczalna - tak, żebyś nie patrzyła na czyjąś pomoc.
Wiesz co mam na myśli? Ustal sobie ile potrzebujesz pieniędzy, aby móc się utrzymać w innym mieście i mieć na swoje przyjemności. Tylko na początek nie szalej smile Jak już będziesz świadoma swoich wydatków, to poszukaj pracy, która zapewni Ci stały dochód smile Nawet jeśli wpierw złapiesz coś na pół etatu - to już jest coś. A dodatkowo: poznasz nowych ludzi i będziesz dumna, że sama zapracowałaś na coś. Początki bywają trudne, ale z czasem nabierzesz doświadczenia i będziesz szukać czegoś lepszego, np. z wyższym wynagrodzeniem lub tożsamej z kierunkiem studiów smile Trzymam za Ciebie kciuki smile

246

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

Nie urodziłam się wczoraj więc zdaję sobie sprawę,że w większości przypadków nawet jeśli ma się milion znajomych,to na palcach jednej ręki można policzyć tych,ktorych można nazwać przyjaciółmi.
Ja myślałam,ze mam 3 takie osoby o których mogę powiedzieć,że to przyjaciele ale okazało się,że niezupełnie.Moje rozstanie z byłym to zweryfikowało.Byłam pewna po rozstaniu,że będę mogła na nich liczyć.Ja nie oczekiwałam niańczenia mnie 24h na dobę.Nawet bym na to nie pozwoliła.Każda z tych osób ma swoje życie i nie chciałabym być ich kulą u nogi.No ale myślałam,że będą dla mnie jakimś wsparciem,choć na początku tego koszmaru,a okazało się że każda z tych osób rzuciła po jednym banalnym zdaniu (a to że nie ma za kim płakać,a to że to był ch..j,nie był mnie wart,ze powinnam zacząć umawiać się z innymi) i zmyła się.

Tu się z Tobą zgodzę, kiedyś przy rozstaniu z pierwszym moim facetem miałam podobną sytuację. Wówczas myślałam, że moja przyjaciółka będzie wsparciem a usłyszałam tylko, że psuje jej humor, bo ona chce się cieszyć ze swojego związku a nie słuchać o moim rozstaniu. Wieloletnia przyjaźń skończyła się definitywnie (znałyśmy się od dziecka). Przypomniała sobie o mnie, kiedy ona przechodziła rozstanie. To było trzy miesiące później. Ja byłam zbyt obrażona na nią za to jak mnie potraktowała, nie pomogłam jej i nie wybaczyłam. Od tamtego momentu nie mamy ze sobą żadnego kontaktu.
Wiesz, później to był okres kiedy nie miałam żadnych przyjaciół. Od dziecka byłyśmy z M. takie papużki-nierozłączki, zawiodłam się na niej i nie wierzyłam w przyjaźń. Z czasem, jak poszłam na studia i do pracy to poznałam nowych znajomych. Nie nastawiałam się nigdy na budowanie z kimkolwiek przyjaźni, nawet teraz nie mówimy o sobie nawzajem "przyjaciółki/ przyjaciele". Jakoś tak samo wyszło, funkcjonujemy jako nienazwany układ zbiorowy :-)

Musi być Ci ciężko, rozeszłaś się z facetem, "przyjaciele" zawiedli. Ale tak to w życiu bywa, jak wszystko się układa to znajomi są, a jak się wali to uciekają. Tutaj pasuje stwierdzenie, że nie ma za kim płakać. Całe szczęście, że trafiłaś na to forum, wszystkie przeżywamy razem ten trudny okres jakbyśmy się znały od lat. smile

Zmiany, zmiany, zmiany - jak widać w życiu są potrzebne. Facet odszedł, przyjaciele zawiedli... ale popatrz na to z drugiej strony, bo to tak, jakby śmieci się same wyniosły smile smile

247

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Zawsze chciałam studiować w dużym mieście i dostałam sie na Uniwersytet ale zrezygnowałam... zgadnijcie dla kogo. A wiecie dlaczego ?  bo sie bałam. Chciałam zawsze i wszędzie byc z nim, to błąd. Poświęciłam za dużo dla niego.
Ja dosłownie marze o tym żeby to piekło sie skończyło, żebym odzyskała dawną siebie. Ta osoba tak ogarnęła moje życie że skupiam sie na nim a np nie na tacie który jest w szpitalu, a to mój tato- jaki by nie był. On przysłonił mi całe szczęście, rodzine, przyjemności, chceci do czegokolwiek. Jak juz kiedyś pisałam - to niesprawiedliwe.
Pocieszam sie tym, ze po burzy zawsze wstaje słońce i karma wraca. - wiem powtarzam sie.

248

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

Edyszka, ze mną już nie chcą gadać. Dlatego ja tutaj pisze, wstydzę sie nawet zacząć z nimi temat bo jak mi jedna osoba powiedziała: 'w życiu juz takiego nie znajdziesz' to dół wrócił i sie poryczalam.
Chodziło jej o to ze on juz po studiach, ma prace, zarabia jakies 7tys na miesiąc, jest przystojny, fajnie sie ubiera No ideał. A ja ? Studentka bez pracy. Zawsze marzyłam
O zaradnym życiowo mężczyźnie i go straciłam sad takich jest mało a ja, owszem, będę sie starać byc niezależna ale chciałbym mieć przy boku takiego, który zapewni mi dobry byt. Ale wiem ze juz nie znajdę raczej.
Ja kiedyś byłam osoba która cieszyła sie dosłownie z byle czego, a on wprowadził mnie w taki materializm bo najnowszy telefon, komputer, drogie ubrania, wakacje zaczęłam zazdrościć jego rodzinie i jemu tego. I sam mówił, widzisz jaki ja jestem zaradny, ustawiony, mieszkanie kupie niedługo. A ja nie miałam nic. I z początku miałam to gdzieś ale pózniej zaczęły sie teksty np od jego taty 'dlaczego ty nie masz auta?', jego siostry 'ja to nie wyobrażam sobie jak mozna nie mieć samochodu' (kupili jej rodzice), albo chwalenie ze 'moja siostra kupiła sobie najnowszy tel, komputer, leci tam na wakacje, to zaczęłam czuć sie gorsza i doszło do tego ze nie chciałam odwiedzać go w domu, po prostu sie czułam tam
gorzej. Teraz zła jestem na siebie ze tak myśle, bo nawet ciocia mi powiedziała, ze facet to powinien byc facet a nie ze on brał ode mnie kasę za polowe czynszu za mieszkanie.
sama nie wiem dziewczyny co sie ze mną dzieje.

Ja też nie pochodzę z bogatej rodziny także rozumiem,że jeśli jego rodzina jest kasiasta i patrzyli na ciebie z góry w związku z tym,to mogłaś się poczuć bardzo malutka,tym bardziej że jesteś młodą osóbką i tym łatwiej wywołać u ciebie kompleksy.Ogólnie nie lubię ludzi,którzy patrzą na życie przez pryzmat drogich gadżetów czy ciuchów.Nie na tym życie polega.Mój ex też do biednych nie należał.Zarabiał zdecydowanie więcej niż twój,bo oprócz pracy na etat miał własny interes więc sporo na miesiąc wyciągał.Imponował mi tym (między innymi tym),ale nie kasą samą w sobie,bo nigdy na to nie patrzyłam a moi poprzedni faceci do bogatych nie należeli.Imponował mi zaradnością życiową.Nigdy nie korzystałam z jego kasy.W sumie,to on mi nawet kwiatów nie kupował.Na szczęście nie byłam od niego uzależniona finansowo,bo gdybym była to obecnie stracilabym nie tylko serce,które mi wyrwał,ale też środki do życia.

249 Ostatnio edytowany przez Edyszka (2017-05-24 21:24:00)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:
Edyszka napisał/a:

Nie urodziłam się wczoraj więc zdaję sobie sprawę,że w większości przypadków nawet jeśli ma się milion znajomych,to na palcach jednej ręki można policzyć tych,ktorych można nazwać przyjaciółmi.
Ja myślałam,ze mam 3 takie osoby o których mogę powiedzieć,że to przyjaciele ale okazało się,że niezupełnie.Moje rozstanie z byłym to zweryfikowało.Byłam pewna po rozstaniu,że będę mogła na nich liczyć.Ja nie oczekiwałam niańczenia mnie 24h na dobę.Nawet bym na to nie pozwoliła.Każda z tych osób ma swoje życie i nie chciałabym być ich kulą u nogi.No ale myślałam,że będą dla mnie jakimś wsparciem,choć na początku tego koszmaru,a okazało się że każda z tych osób rzuciła po jednym banalnym zdaniu (a to że nie ma za kim płakać,a to że to był ch..j,nie był mnie wart,ze powinnam zacząć umawiać się z innymi) i zmyła się.

Tu się z Tobą zgodzę, kiedyś przy rozstaniu z pierwszym moim facetem miałam podobną sytuację. Wówczas myślałam, że moja przyjaciółka będzie wsparciem a usłyszałam tylko, że psuje jej humor, bo ona chce się cieszyć ze swojego związku a nie słuchać o moim rozstaniu. Wieloletnia przyjaźń skończyła się definitywnie (znałyśmy się od dziecka). Przypomniała sobie o mnie, kiedy ona przechodziła rozstanie. To było trzy miesiące później. Ja byłam zbyt obrażona na nią za to jak mnie potraktowała, nie pomogłam jej i nie wybaczyłam. Od tamtego momentu nie mamy ze sobą żadnego kontaktu.
Wiesz, później to był okres kiedy nie miałam żadnych przyjaciół. Od dziecka byłyśmy z M. takie papużki-nierozłączki, zawiodłam się na niej i nie wierzyłam w przyjaźń. Z czasem, jak poszłam na studia i do pracy to poznałam nowych znajomych. Nie nastawiałam się nigdy na budowanie z kimkolwiek przyjaźni, nawet teraz nie mówimy o sobie nawzajem "przyjaciółki/ przyjaciele". Jakoś tak samo wyszło, funkcjonujemy jako nienazwany układ zbiorowy :-)

Musi być Ci ciężko, rozeszłaś się z facetem, "przyjaciele" zawiedli. Ale tak to w życiu bywa, jak wszystko się układa to znajomi są, a jak się wali to uciekają. Tutaj pasuje stwierdzenie, że nie ma za kim płakać. Całe szczęście, że trafiłaś na to forum, wszystkie przeżywamy razem ten trudny okres jakbyśmy się znały od lat. smile

Zmiany, zmiany, zmiany - jak widać w życiu są potrzebne. Facet odszedł, przyjaciele zawiedli... ale popatrz na to z drugiej strony, bo to tak, jakby śmieci się same wyniosły smile smile

Ja to się czuję jakbym jakiś przełom mentalny po tym rozstaniu przechodziła smile Dowiaduje się nowych rzeczy o sobie,facetach,miłości,przyjaciołach.O sobie dowiedziałam się przede wszystkim,że jestem naiwna,mimo że byłam pewna,że jest inaczej.To wynika z mojego charakteru,bo ja zawsze w kwestii ludzi miałam serce na dłoni i bardzo dużo z siebie dawałam zarówno w związkach jak i relacjach koleżeńskich itp.A jak ma się takie podejście,to jakoś podświadomie człowiek myśli,że w drugą stronę jest tak samo.Niestety nie i słuszne jest powiedzenie JAK MASZ MIEKKIE SERCE TO MUSISZ MIEĆ TWARDĄ DUPĘ.A co do twojej koleżanki,to też bym z nią kontakt urwała na twoim miejscu.Co to za człowiek skoro ciebie była w stanie tak potraktować,a później pędziła do ciebie kiedy sama była w potrzebie.Egoizm.

250

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

Ja to się czuję jakbym jakiś przełom mentalny po tym rozstaniu przechodziła smile Dowiaduje się nowych rzeczy o sobie,facetach,miłości,przyjaciołach.O sobie dowiedziałam się przede wszystkim,że jestem naiwna,mimo że byłam pewna,że jest inaczej.To wynika z mojego charakteru,bo ja zawsze w kwestii ludzi miałam serce na dłoni i bardzo dużo z siebie dawałam zarówno w związkach jak i relacjach koleżeńskich itp.A jak ma się takie podejście,to jakoś podświadomie człowiek myśli,że w drugą stronę jest tak samo.Niestety nie i słuszne jest powiedzenie JAK MASZ MIEKKIE SERCE TO MUSISZ MIEĆ TWARDĄ DUPĘ.

Edyszka mało czasu minęło u Ciebie od rozstania i za bardzo siebie krytykujesz. Nie jesteś naiwna - jesteś uczciwa! Chciałaś, aby było między wami dobrze, więc się starałaś. To normalne, że mierzymy ludzi własną miarą. Jeśli jesteś wobec partnera szczera, to wierzysz, że on wobec Ciebie też, jeśli kierujesz się dobrymi intencjami to myślisz, że on też, itd. A spotkałaś się kiedyś z sytuacją, że facet, który zdradza podejrzewa swoją partnerkę o romans? To taka sama reakcja - mierzenia własną miarą. Mój ex ciągle mi wpierał, że piszę z innymi facetami i później kasuje rozmowy, co oczywiście prawdą nie było. Śmiech mnie teraz ogarnął, bo chyba jest już jasne, skąd takie podejrzenia ...
Niemniej, powtórzę się raz jeszcze, że rozstanie to czas, w którym zmienia się dużo w naszym życiu i mamy okazję spojrzeć wreszcie na siebie. Zniknął obiekt, który był pępkiem naszego świata więc zostałyśmy same. Same na polu bitwy. Bitwa myśli i uczuć toczy się w nas. Trzeba wyciągnąć wnioski. Tobie tak właśnie radzę, wyciągnij wnioski i nie bądź aż taka krytyczna wobec siebie.

Hej, odpowiedz sobie tak z ręką na sercu, czy Ty siebie obwiniasz za rozpad związku? Żałujesz, że go nie ma? Nie kieruj się sentymentem, tylko bądź sprawiedliwa. Słuchaj, nikt z nas nie jest idealny, zawsze można było "być bardziej ..." lub "być mniej...". Związki, takie do grobowej deski, to relacje pełne szacunku, wzajemnej współpracy i wsparcia w kryzysach. A dlaczego tak wiele z nas, kobiet, które zostały skrzywdzone wraca pamięcią do dobrych chwil, odrzucając te złe? Przecież, tak łatwo jest być razem, gdy jest dobrze... To nie te dobre momenty są wyznacznikiem związku, tylko kryzysy. Kryzysy, chwile zwątpienia, momenty kiedy trudno znaleźć kompromis - są decydujące, bo albo niszczą albo (paradoksalnie) umacniają związek. Uważam, że po to budujemy z mężczyzną bliskość, aby to on był naszym oparciem w trudnych chwilach, bo przecież pełno ich w życiu. Wniosek z tego taki, że jeśli coś nie funkcjonowało tak jak powinno, to dobrze, że się skończyło. Boli, jak każda strata, ale będzie lepiej. Sama sobie jesteś sterem, żeglarzem, wkrętem i śrubokrętem smile smile
Poza tym jesteś świadomą kobietą, nauczyłaś się czegoś nowego o miłości, o relacjach z mężczyznami, będzie Ci łatwiej określić swoje wymagania wobec kolejnego partnera.

A byłych partnerów trzeba zostawić w spokoju. I nie ma co analizować ich zachowań i życia. Bez sensu jest też życzenie im źle i czekanie, bo "karma wraca". A co da nam ten powrót karmy? Dostaną nauczkę i co? Przecież to już nie ma wpływu na nasze życie. Trzeba ich olać. Oni też będą mieli w życiu wzloty i upadki. Czas dla nikogo z nas się nie zatrzymał. Rozstaliśmy się, nasze drogi się rozeszły. I obrazowo to opiszę: nie idziemy z naszymi ex dwoma równoległymi drogami, aby przyglądać się i porównywać nasze życie. Najlepszym, co jest możliwe dzięki rozstaniu to ignorancja byłego faceta, ale to przychodzi na końcu. smile

251

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Dziewczyny a ja wczoraj oddalam mu reszte rzeczy. Gdy przyjechal to trzymalam sie, udawalam ze wszystko jest w porzadku ale ta jego obojetnosc mnie rozwalila. Po spotkaniu znow zaczelam dzwonic, wyrzucac mu ze ma mnie w dupie po tylu latach... wszystko juz bylo na dobrej drodze a teraz wrocilo jak bumerang sad

252

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Karina.Julia.8 napisał/a:

Hej, odpowiedz sobie tak z ręką na sercu, czy Ty siebie obwiniasz za rozpad związku? Żałujesz, że go nie ma? Nie kieruj się sentymentem, tylko bądź sprawiedliwa. Słuchaj, nikt z nas nie jest idealny, zawsze można było "być bardziej ..." lub "być mniej...". Związki, takie do grobowej deski, to relacje pełne szacunku, wzajemnej współpracy i wsparcia w kryzysach.

Co do pierwszego pytania,to ja dałam z siebie wszystko i jeszcze więcej także wiem,że to nie moja wina,że nastąpił koniec.Oczywiście jestem świeżo po rozstaniu więc na tym etapie analizuje się,rozmyśla i jak tak analizuję,to czasem przychodzi mi do głowy,że może tu i tam mogłam zachować się inaczej,albo jeszcze więcej z siebie dać,ale biorąc pod uwagę,że to on ten związek rozpieprzał,to doszukiwanie się u siebie czegoś jest paradoksalne.A czy żałuję,że go nie ma?Żałuję,że nie ma go takim jakim był kiedyś.Gdyby miał być tu teraz ze mną,ale taki jak przez ostatni rok bądź nie daj Boże ostatnie pół roku,to nie chciałabym...Tęsknię jak cholera,ale nie chciałabym,bo za dużo ostatni rok kosztował mnie stresów i upokorzenia,a co za upokorzeniem idzie spadku samooceny.W tej kwestii miałam podobnie jak ty.Niby wiedziałam,że do brzydkich nie należę,ale czułam się paskudna,głupia,nieciekawa.No bo przecież mój bożek zaczął mnie mieć gdzieś i to pomimo moich starań więc to było dla mnie jednoznaczne,że jestem beznadziejna.W ogóle,to zdałam sobie sprawę,że przez ostatni rok jak on któregoś dnia swoje beznadziejne zachowanie zmienił w coś dającego namiastkę miłości,to ja byłam w skowronkach i wręcz mu wdzięczna za to...Miłość obezwładnia mózg i pozbawia honoru.

253

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:

Dziewczyny a ja wczoraj oddalam mu reszte rzeczy. Gdy przyjechal to trzymalam sie, udawalam ze wszystko jest w porzadku ale ta jego obojetnosc mnie rozwalila. Po spotkaniu znow zaczelam dzwonic, wyrzucac mu ze ma mnie w dupie po tylu latach... wszystko juz bylo na dobrej drodze a teraz wrocilo jak bumerang sad

Jeszcze zbyt wcześniej,żeby wszystko było na dobrej drodze.U mnie też czasem jest dzień bądź w porywach szaleństwa dwa kiedy mi trochę lepiej i myślę sobie,że może choć odrobinę wychodzę na prostą,a tu kolejny dzień i jeb...Dół,ból w środku,załamanie.To nie przechodzi tak na pstrknięcie palca.Niestety.W każdym razie postaraj się już z nim nie kontaktować czy to w ramach wyrzucania mu co zrobił,czy proszenia żeby wrócił.To i tak nic nie da,a tylko naraża cię na dodatkowy stres.

254

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:
emczii napisał/a:

Edyszka, ze mną już nie chcą gadać. Dlatego ja tutaj pisze, wstydzę sie nawet zacząć z nimi temat bo jak mi jedna osoba powiedziała: 'w życiu juz takiego nie znajdziesz' to dół wrócił i sie poryczalam.
Chodziło jej o to ze on juz po studiach, ma prace, zarabia jakies 7tys na miesiąc, jest przystojny, fajnie sie ubiera No ideał. A ja ? Studentka bez pracy. Zawsze marzyłam
O zaradnym życiowo mężczyźnie i go straciłam sad takich jest mało a ja, owszem, będę sie starać byc niezależna ale chciałbym mieć przy boku takiego, który zapewni mi dobry byt. Ale wiem ze juz nie znajdę raczej.
Ja kiedyś byłam osoba która cieszyła sie dosłownie z byle czego, a on wprowadził mnie w taki materializm bo najnowszy telefon, komputer, drogie ubrania, wakacje zaczęłam zazdrościć jego rodzinie i jemu tego. I sam mówił, widzisz jaki ja jestem zaradny, ustawiony, mieszkanie kupie niedługo. A ja nie miałam nic. I z początku miałam to gdzieś ale pózniej zaczęły sie teksty np od jego taty 'dlaczego ty nie masz auta?', jego siostry 'ja to nie wyobrażam sobie jak mozna nie mieć samochodu' (kupili jej rodzice), albo chwalenie ze 'moja siostra kupiła sobie najnowszy tel, komputer, leci tam na wakacje, to zaczęłam czuć sie gorsza i doszło do tego ze nie chciałam odwiedzać go w domu, po prostu sie czułam tam
gorzej. Teraz zła jestem na siebie ze tak myśle, bo nawet ciocia mi powiedziała, ze facet to powinien byc facet a nie ze on brał ode mnie kasę za polowe czynszu za mieszkanie.
sama nie wiem dziewczyny co sie ze mną dzieje.

Ja też nie pochodzę z bogatej rodziny także rozumiem,że jeśli jego rodzina jest kasiasta i patrzyli na ciebie z góry w związku z tym,to mogłaś się poczuć bardzo malutka,tym bardziej że jesteś młodą osóbką i tym łatwiej wywołać u ciebie kompleksy.Ogólnie nie lubię ludzi,którzy patrzą na życie przez pryzmat drogich gadżetów czy ciuchów.Nie na tym życie polega.Mój ex też do biednych nie należał.Zarabiał zdecydowanie więcej niż twój,bo oprócz pracy na etat miał własny interes więc sporo na miesiąc wyciągał.Imponował mi tym (między innymi tym),ale nie kasą samą w sobie,bo nigdy na to nie patrzyłam a moi poprzedni faceci do bogatych nie należeli.Imponował mi zaradnością życiową.Nigdy nie korzystałam z jego kasy.W sumie,to on mi nawet kwiatów nie kupował.Na szczęście nie byłam od niego uzależniona finansowo,bo gdybym była to obecnie stracilabym nie tylko serce,które mi wyrwał,ale też środki do życia.

Mi tez imponowało to ze zaradny jest a nie ze ma pieniądze. Gdy sie poznawaliśmy to był jeszcze studentem, miał tylko dorywczą pracę wiec ja nie patrzyłam czy ma dużo pieniędzy.

Dzisiaj zauważyłam ze każdy mój dzień wygląda tak samo, to walka z samą sobą, z tym myśleniem, z bólem, smutkiem i jeszcze mi doszła tęsknota. Nie ma juz normalnych dni.

255

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Suzy25 napisał/a:

Dziewczyny a ja wczoraj oddalam mu reszte rzeczy. Gdy przyjechal to trzymalam sie, udawalam ze wszystko jest w porzadku ale ta jego obojetnosc mnie rozwalila. Po spotkaniu znow zaczelam dzwonic, wyrzucac mu ze ma mnie w dupie po tylu latach... wszystko juz bylo na dobrej drodze a teraz wrocilo jak bumerang sad

Spokojnie, wiem jak to boli. Mój też był zimny i obojętny. Nie ma ma to rad, chyba tylko czas może nam pomóc...

256

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:
Suzy25 napisał/a:

Dziewczyny a ja wczoraj oddalam mu reszte rzeczy. Gdy przyjechal to trzymalam sie, udawalam ze wszystko jest w porzadku ale ta jego obojetnosc mnie rozwalila. Po spotkaniu znow zaczelam dzwonic, wyrzucac mu ze ma mnie w dupie po tylu latach... wszystko juz bylo na dobrej drodze a teraz wrocilo jak bumerang sad

Spokojnie, wiem jak to boli. Mój też był zimny i obojętny. Nie ma ma to rad, chyba tylko czas może nam pomóc...


Wydaje mi sie ze to ze mna jest cos nie tak. Zawsze czułam sie gorsza w tym związku... Od 6 lat zyłam w jakimś przekonaniu, że inni z jego otoczenia są lepsi, bo dla nich potrafi być miły, pomocny, uprzejmy i nigdy głupio się nie odezwał, a na mnie wiecznie sie darł, strzelał fochy, głupie teksty. Dlatego zadaje sobie nowe pytanie "co mi brakuje, że dla innych był miły mimo że oni w sumie mieli go gdzieś, a dla mnie był wszystkim i traktował mnie jak zero?"
On oczywiście stwierdził, że ja byłam zazdrosna o jego siostre czy szwagra a to naprawde dziewczyny nie chodzi o zazdrość sad tylko o to, że ich po prostu traktował lepiej, z szacunkiem i to mnie bolało strasznie. Chcialam byc traktowana jak pozostali i mu o tym powiedziałam wczoraj, ale on i tak twierdził, że to moja zazdrość... Interesował sie wszystkimi wokół, jak sie czuja, co u nich, pisał do kazdego a gdy ja potrzebowałam rozmowy z nim to słyszałam, że czasu nie ma, że w pracy jest, że spał, że siedział, że cholera wie, co a z innymi w tym momencie gadał... tego nie potrafie zrozumiec. Co we mnie mu brakowało a co inni mają sad

257 Ostatnio edytowany przez Suzy25 (2017-05-25 15:21:23)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:
Edyszka napisał/a:
emczii napisał/a:

Edyszka, ze mną już nie chcą gadać. Dlatego ja tutaj pisze, wstydzę sie nawet zacząć z nimi temat bo jak mi jedna osoba powiedziała: 'w życiu juz takiego nie znajdziesz' to dół wrócił i sie poryczalam.
Chodziło jej o to ze on juz po studiach, ma prace, zarabia jakies 7tys na miesiąc, jest przystojny, fajnie sie ubiera No ideał. A ja ? Studentka bez pracy. Zawsze marzyłam
O zaradnym życiowo mężczyźnie i go straciłam sad takich jest mało a ja, owszem, będę sie starać byc niezależna ale chciałbym mieć przy boku takiego, który zapewni mi dobry byt. Ale wiem ze juz nie znajdę raczej.
Ja kiedyś byłam osoba która cieszyła sie dosłownie z byle czego, a on wprowadził mnie w taki materializm bo najnowszy telefon, komputer, drogie ubrania, wakacje zaczęłam zazdrościć jego rodzinie i jemu tego. I sam mówił, widzisz jaki ja jestem zaradny, ustawiony, mieszkanie kupie niedługo. A ja nie miałam nic. I z początku miałam to gdzieś ale pózniej zaczęły sie teksty np od jego taty 'dlaczego ty nie masz auta?', jego siostry 'ja to nie wyobrażam sobie jak mozna nie mieć samochodu' (kupili jej rodzice), albo chwalenie ze 'moja siostra kupiła sobie najnowszy tel, komputer, leci tam na wakacje, to zaczęłam czuć sie gorsza i doszło do tego ze nie chciałam odwiedzać go w domu, po prostu sie czułam tam
gorzej. Teraz zła jestem na siebie ze tak myśle, bo nawet ciocia mi powiedziała, ze facet to powinien byc facet a nie ze on brał ode mnie kasę za polowe czynszu za mieszkanie.
sama nie wiem dziewczyny co sie ze mną dzieje.

Ja też nie pochodzę z bogatej rodziny także rozumiem,że jeśli jego rodzina jest kasiasta i patrzyli na ciebie z góry w związku z tym,to mogłaś się poczuć bardzo malutka,tym bardziej że jesteś młodą osóbką i tym łatwiej wywołać u ciebie kompleksy.Ogólnie nie lubię ludzi,którzy patrzą na życie przez pryzmat drogich gadżetów czy ciuchów.Nie na tym życie polega.Mój ex też do biednych nie należał.Zarabiał zdecydowanie więcej niż twój,bo oprócz pracy na etat miał własny interes więc sporo na miesiąc wyciągał.Imponował mi tym (między innymi tym),ale nie kasą samą w sobie,bo nigdy na to nie patrzyłam a moi poprzedni faceci do bogatych nie należeli.Imponował mi zaradnością życiową.Nigdy nie korzystałam z jego kasy.W sumie,to on mi nawet kwiatów nie kupował.Na szczęście nie byłam od niego uzależniona finansowo,bo gdybym była to obecnie stracilabym nie tylko serce,które mi wyrwał,ale też środki do życia.

Mi tez imponowało to ze zaradny jest a nie ze ma pieniądze. Gdy sie poznawaliśmy to był jeszcze studentem, miał tylko dorywczą pracę wiec ja nie patrzyłam czy ma dużo pieniędzy.

Dzisiaj zauważyłam ze każdy mój dzień wygląda tak samo, to walka z samą sobą, z tym myśleniem, z bólem, smutkiem i jeszcze mi doszła tęsknota. Nie ma juz normalnych dni.


Emczi mój też zaraz po szkole wyjechał za granice i zaczał zarabiac pieniadze o których mi sie nie sniło. Prace załatwił mu szwagier. I własnie odkad zaczął zarabiac takie kolosalne kwoty to zaczął zachowywac sie jak cwaniak, pojawiły sie jakies wyzwiska, jazdy o byle co... Nawet ostatnio juz po zerwaniu napisał mi, że nie mam ambicji, że nie mysle przyszłościowo a ja mu napisałam, że wszystko musze zdobyc sama a on ma przynajmniej doświadczenie i wtedy napisał mi "takie jest zycie". Wtedy zrozumiałam, co pieniadze z nim zrobiły. Poza tym nie zdobył pracy sam tylko jest zatrudniony u szwagra, dostal coś za darmo, nie musiał chodzic i prosic ludzi o pracę...a ja tez nie pochodze z bogatej rodziny i dopiero za miesiac koncze studia. Widziałam w nim Boga i nie chodziło o te pieniadze ale o zaradność. Nie jestesmy materialistkami tylko czułysmy sie pewnie przy mężczyznach którzy sa stabilni finansowo... Też byłam zgnebiona przez jego rodzine własnie z powodu pieniedzy. Jego siostra siedzi w domu a mąż zarabia pieniadze i tylko mi powtarzała ze stać ją na to, stać ja na tamto. Kupowała sobie wszystko co chciała a ja musiałam odmawiać sobie wiele rzeczy, bo po prostu nie było mnie stać. A mój ex był pod wrażeniem ich życia. Drogie samochody, jeden dom sie znudził to wybudowali nowy i ja tak poczułam sie zakompleksiona, że chciałam byc taka jak ona bo czułam sie gorsza a ją traktował z szacunkiem wiec uznałam, że bede podobna do niej to moze tez w koncu bedzie dla mnie miły. Nawet nie wiecie w co zabrnęłam. Nie byłam sobą i słuchałam kogoś, kto ma tylko do zaoferowania pieniądze i nic wiecej.
Mój ex sam był z biednej rodziny, matka ma okropne długi przez co grozi im eksmisja. Mysle ze dlatego życie siostry i szwagra mu tak imponowało. Bo pieniądze, a ja nie mam nic. Dopiero sama do wszystkiego dochodzę. Nie byłam od niego zależna finansowo. Nic mi nie kupował, żadnych prezentów, kwiatów... Zamiast byc dumna z siebie to czułam sie przy nich wszystkich gorsza bo traktował ich po prostu lepiej, ale on i tak twierdzi, że to moja zazdrość...

258 Ostatnio edytowany przez emczii (2017-05-25 15:40:05)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

No ja też mam prawo myśleć, że ze mną było coś nie tak. Czułam sie gorsza od jego siostry, mamy, ogólnie całej rodziny, jego dziadek raz mi dogryzł i przestałam go odwiedzać, jego siostra zaczęła mowić teksty które mnie dotykały, ona miała wszystko na tacy ja nie, a to ze nie pracowałam to faktycznie był błąd ale już czasu nie cofnę. Ogólnie moge wymienić tak godzinami co ja zrobiłam a mogłam nie robić, a co nie zrobiłam a mogłam zrobić ale czy to coś da ?
Ejjjj normalnie jesteś moją bratnią duszą z tą siostrą, dokładnie to samo przeżywałam. Jego rodzina tez jest strasznie zadłużona, dom sprzedali a i tak nie wystarczyło ma długi  i mieszkają w wynajętym mieszkaniu, ale i tak żyją lepiej niż moja rodzina (która zawsze dba o to zeby wszystko na czas zapłacić) jego rodzice  pracują ma czarno, ale wakacje, samochody, nowoczesne mieszkanie mają i gdyby ktos ich nie znał to uznałby ze świetnie finansowo stoją a tu długi takie ze nie wyjada z nich do końca życia.

259 Ostatnio edytowany przez Suzy25 (2017-05-25 16:18:35)

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
emczii napisał/a:

No ja też mam prawo myśleć, że ze mną było coś nie tak. Czułam sie gorsza od jego siostry, mamy, ogólnie całej rodziny, jego dziadek raz mi dogryzł i przestałam go odwiedzać, jego siostra zaczęła mowić teksty które mnie dotykały, ona miała wszystko na tacy ja nie, a to ze nie pracowałam to faktycznie był błąd ale już czasu nie cofnę. Ogólnie moge wymienić tak godzinami co ja zrobiłam a mogłam nie robić, a co nie zrobiłam a mogłam zrobić ale czy to coś da ?
Ejjjj normalnie jesteś moją bratnią duszą z tą siostrą, dokładnie to samo przeżywałam. Jego rodzina tez jest strasznie zadłużona, dom sprzedali a i tak nie wystarczyło ma długi  i mieszkają w wynajętym mieszkaniu, ale i tak żyją lepiej niż moja rodzina (która zawsze dba o to zeby wszystko na czas zapłacić) jego rodzice  pracują ma czarno, ale wakacje, samochody, nowoczesne mieszkanie mają i gdyby ktos ich nie znał to uznałby ze świetnie finansowo stoją a tu długi takie ze nie wyjada z nich do końca życia.


Ja przechodziłam to samo. I to od poczatku. Ale tłumaczyłam go - a bo jest dobry, a bo ma taka rodzine biedną itd a on nigdy mnie nie tłumaczył a jak miałam 8 lat umarła moja mama. Do wszystkiego doszłam sama. Upadałam ale sama sie podnosiłam, nikt mi nie pomagał. A on dostał prace na tacy i to z takimi zarobkami, że głowa mała. Cały czas latał za siostrą a tyłek jej obrabiał do mnie. Mimo wszystko co by nie zrobiła i nie powiedziała to był w stosunku do niej i szwagra miły i kulturalny a mnie potrafił nawyzywać za nic i obrazić się. Uwierz mi, że ja tez siedzę i mysle, co zrobiłam nie tak. Jeszcze dzisiaj wylałam z siebie wszystkie zale w smsach do niego, ale oczywiście mnie olał i nic więcej. Do wszystkich ma szacunek a do mnie nie... I nie stanął w mojej obronie a mnie potrafił opieprzyć o byle co. Też nienawidzilam odwiedzać jego bratową, która urodziła dziecko i podczas jednych z wizyt gdy tam bylismy u niej to stwierdziła, że nie powinnam dotykać dziecka, bo mam "za długie paznokcie"... zamurowało mnie. Ogólnie przy kazdej wizycie pokazywała mi jaka jestem tępa i mi dogryzała a on nie reagował. Po wyjściu np obrażał sie na mnie, że siedzialam cicho albo ze sie nie odzywałam. Po co mialam sie odzywać skoro kazda moja wypowiedz była kontrowana...

260

Odp: Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia
Edyszka napisał/a:

Tęsknię jak cholera,ale nie chciałabym,bo za dużo ostatni rok kosztował mnie stresów i upokorzenia,a co za upokorzeniem idzie spadku samooceny.W tej kwestii miałam podobnie jak ty.Niby wiedziałam,że do brzydkich nie należę,ale czułam się paskudna,głupia,nieciekawa.No bo przecież mój bożek zaczął mnie mieć gdzieś i to pomimo moich starań więc to było dla mnie jednoznaczne,że jestem beznadziejna.W ogóle,to zdałam sobie sprawę,że przez ostatni rok jak on któregoś dnia swoje beznadziejne zachowanie zmienił w coś dającego namiastkę miłości,to ja byłam w skowronkach i wręcz mu wdzięczna za to...Miłość obezwładnia mózg i pozbawia honoru.

Doskonale Cię rozumiem, tylko musisz wiedzieć, że ta tęsknota mija. Zaczniesz się cieszyć, że go nie ma. Już nie wróci dawny on. Cały rok znosiłaś wszystkie upokorzenia i na końcu jak się zachował? Zerwał z Tobą przez fb. Okazał całkowity brak szacunku, przekreślił ten wspólny czas. Ja wiem, że samoocena spada, że czujesz się podle, szukasz, co z Tobą nie tak, że tak postąpił. Edyszka, odpowiedź na to pytanie jest prosta: coś nie tak jest z nim. Ty musisz zrozumieć, że tak nie postępuje osoba, która kocha, szanuje, której zależy. Ta świadomość boli, bo jak to możliwe, że Ty kochałaś do końca i starałaś się tak bardzo... Jemu w pewnym momencie przestało zależeć, dlatego się zmienił, to jest powód, przez który ostatni wasz wspólny rok był taki ciężki. Nie obwiniaj siebie, zrobiłaś dużo, nie jesteś temu winna. Ludzie, związki, uczucia - to ciężka batalia.
Dodam tylko, że go nie znam, jednak odważę się stwierdzić, że normalny to on nie jest. Wydaje się być typem takiego cwaniaka, figo-fago, a nawet narcyza.

Posty [ 196 do 260 z 5,371 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 83 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Nie moge sobie poradzić, brak sensu życia

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024