
Poszukałam, nie wiedziałam jak to statystycznie wygląda, choć ogólnie wiadomo, że trend jest wzrastający.
W ubiegłym roku na 181 tys. zawartych związków rozstało się 66 tys. par. Oznacza to, że, wskaźnik rozwodów (czyli ich proporcja w stosunku do nowo zawartych małżeństw) wyniósł 36,4 proc. Okazuje się, że współczynnik ten z roku na rok rośnie. Jeszcze dekadę temu sięgał 25 proc., a w 2010 r. przekroczył 26,6 proc. (61,3 tys. rozwodów na 230 tys. małżeństw).
No cóz, temat rozwodów ciężki jest.
Autor zamikł, mam nadzieję, że nie po moim poście
: ale wydaje mi się przesadą (dla dorosłych przecież ludzi - mam nadzieje, że to nie prowokacja
) taki sposób rozwijania tematu nieporozumień małżeńskich.
Natomiast nie bardzo przekonuje mnie wywołana teoria ewolucji odnośnie przesuwania granic w związku
, chyba na tym trzeba budować trwałość związku aby niezależnie od środowisk i czasów wypracowały i obroniły swój model (potrzeb) - rozumiem oczywiście, że dziś nie starożytnosć i nie średniowiecze
i ramki kulturowe są obowiązujące w typowych układach.
Anderstud, tez mi szkoda wielu osób tutaj, czasem tez nie mogę oprzec sie wrażeniu, że zbyt wiele złego zawdzięczają samym sobie (bo, że boleśnie czasem w związku jest - nie przeczę) a czesem diabli mnie biora gdy brakuje im dobrej woli.
I ani teoria ewolucji ani relatywizm ocen - nie pomaga, niestety
.