Witajcie,
Mam 25 lat, moja dziewczyna 23, poznaliśmy się na studiach, jesteśmy ze sobą pół roku. Przypadkowa rozmowa i szybko się zabujaliśmy w sobie - ja po niemal rocznej przerwie od zerwania z byłą (byliśmy razem 4 lata), ona wówczas męczyła się z dziwnym człowiekiem. Zostawiła go po dwóch latach, kiedy poznała mnie. Powód rozstania: złe traktowanie, nuda, brak wspólnej przyszłości, wzajemny brak szacunku, jego niezaradność i dziecinność (była jego "mamusią"), aż w końcu wyładowywanie swych niepowodzeń na niej, wykorzystywanie seksualne. Oboje mieliśmy już w swoim życiu dwóch partnerów. Z tą różnicą, że ja podchodziłem z szacunkiem do dziewczyn, otulając je uczuciem, nie zapominając o zwierzęcym seksie pełnym emocji i namiętności, pamiętając o ich potrzebach i odczuciach. Były zachwycone i dobrze traktowane, rozstania były wynikiem dorastania, zmiany priorytetów i miast zamieszkania, żadnych skoków w bok czy nieporozumień. W jej przypadku było zupełnie inaczej, i to generuje w mojej głowie sporo niepewności, niezadowolenia, mimo że szczerze ją kocham, jest nam ze sobą bardzo dobrze. Chłopcy, bo nie mężczyźni, z którymi była, to bydlaki i debile, a przynajmniej to wynika z jej wypowiedzi i informacji, które do mnie co raz to docierają. O pierwszym nie ma potrzeby mówić, natomiast wspomniany już jej były chłopak i ich relacja mnie brzydzi. Dziewczyna będąc z nim, zaczynając znajomość w wieku ok. 19 lat dawała się poniżać i wykorzystywać, nie dostając w zamian niemal żadnego uczucia. Ostatni rok ich znajomości polegał na tym, że facet znalazł sobie pracę w burdelu oglądając na monitoringu wijące się na rurach kobiety (ochrona), wynajął mieszkanie, zamieszkali razem. On pracował, grał w gry, i pił. Ona gotowała, przyjeżdżała po niego samochodem, uczyła się, spełniała zachcianki. Szybki seks i oglądanie setek filmów, granie w gry, i tak w kółko - miała dość. Zmuszał ją do seksu oralnego - nieraz wpychał w nią na siłę, dusiła się płacząc, uciekała od niego i wracała po kilku dniach, bo miało być dobrze. Gość przesiąknął seksem oglądając go na co dzień w pracy, odwaliło mu, tak sądzę. Ona nie widziała nic w tym złego, uważając że mężczyzna musi wyładować swoje emocje i trudno, inne mają gorzej... Dalej sprzątała, gotowała i zaspokajała. Były obelgi, "spie**alaj z mieszkania" na porządku dziennym, ciągle rozstania i powroty. Pytając ją "dlaczego z nim byłaś? kochałaś?" odpowiedź brzmi przeważnie - "nie wiem". To ja nie wiem już co mam myśleć, kobieta jest z dobrego domu i ma fantastycznych rodziców, ich relacje są OK, społecznie wysoko postawieni, wiec tym bardziej dziwi mnie jej tkwienie w takim związku. Domyślam się, że to potrzeba emocji, które miała...
Początkowo dziwnie reagowała na okazywane uczucie, wręcz wyśmiewała moje komplementy, jakakolwiek rozmowa o wspólnej przyszłości nie ma miejsca, bo chłopcy z którymi była traktowali ją jak wór na spermę, a ona jako dobra mama przymykała oko na niegrzeczne zachowanie, uważając że tak ma być.
Nie rozumiem jak można dać się tak traktować przez tak długi czas, coraz częściej myślę o jej przeszłości i obrzydza mnie to. Ona uwielbia być poniżana, uwielbia hardkorowy seks, a jest to zapewne wynik jej przeszłości, zaczyna mnie to blokować, wciąż myślę o tym jak były ją traktował, co musiała czuć. Przekłada się to na jej oczekiwania w łóżku - też lubię ostry seks, ale nie ciągle! Kocham ją i nie mam za każdym razem ochoty nazywać ją "s*matą", bić po tyłku i krępować jej rąk.
Otulam ją uczuciem, z miesiąca na miesiąc coraz lepiej to odbiera, i widzę, że dobrze jej na każdej płaszczyźnie naszej relacji. Mam mimo tego obawy, truję się myślami że wraca do przeszłości, i kiedy się kochamy - fantazjuje o tym jak ją gnębił. Ona wracała, mimo że traktowana jak dziw*a.
Nie daję po sobie poznać, że mam jakiś problem, ale myśli wracają coraz częściej - co myślicie o tej sytuacji?
Dziewczyna jest niezwykle inteligentna i uczuciowa, pewna siebie, dlatego kompletnie nie rozumiem jej ówczesnego postępowania. Rozmawiamy o seksie, o naszych byłych partnerach z dużym dystansem, przynajmniej z mojej strony z pełną szczerością. Opowiadając mi o tym skurczybyku cała się trzęsie, a mnie ściska w środku. Boli mnie to, że moja obecna kobieta była w czyichś oczach tylko obiektem zaspokajania fizycznych potrzeb, jak sobie z tym poradzić?