rossanka napisał/a:Wszędzie mozna poznać, tylko trzeba rozwinąć znajomość. U mnie nie wychodzi, bo jak już pisałam, nawet przez ostatni rok trochę tych mężczyzn poznałam, właśnie przypadkowo, ale okazywało się zajęci.
Popatrz na to tak, poznajesz facetów, wychodzisz z inicjatywą - ważne żeby się nie zniechęcać, tylko na każdym kroku trzeba się rozglądać i być gotowym na spotkanie fajnych ludzi i zrobienie pierwszego kroku. Prędzej czy pózniej musi zaskoczyć - statystyka.
Z resztą i tak jesteś nieporównywalnie do przodu w porównaniu do kobiet, które siedzą tylko w domu, głaszczą kota i złorzeczą że "fajni faceci wyginęli".
Dodatkowo jako kobieta masz tę przewagę, że nie musisz się raczej zastanawiać czy facet faktycznie jest zajęty czy Cie okłamał-> facetami w wieku 18-40 po olewkach targają takie wątpliwości bardzo często... z moich obserwacji.
rossanka napisał/a:Pożeraja trochę czasu i pieniędzy. Same kobiety prawie, albo zonaci, albo mlodsi o 10 lat, to tak jakby ktoś formalnie pytał.
Bardziej mi chodziło o przedmiot- tematykę.
rossanka napisał/a:Ja jestem gotowa tak się zapoznać, ale co mi po tym jak nawet w głupim sklepie zaraz dzwoni żona, albo wychodzi z dziećmi zza regalu , więc mężczyzna jest zajęty.
Próbować, próbować rozglądać się i jeszcze raz próbować. Prędzej czy pózniej trafi się jakiś wolny. To jest analogiczna sytuacja jak z poznawaniem dziewczyn... im więcej się poznaje tym większa szansa na spotkanie właściwej.
rossanka napisał/a:Jednego kiedyś zagadałam na ulicy, to najpierw stanął jak zamurowany, potem się zrobił czerwony, cos odpowiedział niby ,ale tak na odwal się, ja coś znowu powiedziałam, ale widzę, że on rozmowy nie podejmuję to siobie poszłam dalej. Może też zajęty albo nie byłam w jego typie.
Idę o dychę, że raczej pierwszy raz go coś takiego spotkało i nie wiedział jak zareagować. 
Tycho napisał/a:Nie ma co mieszać łatwości zrobienia czegoś z gotowością do czegoś. Skok na bungee też jest teoretycznie dziecinnie prosty, w końcu to tylko krok do przodu, ale większość ludzi nie jest na to gotowa, nie ma na to ochoty, i nie widzę sensu ich na to namawiać.
Na bungee skakałeś? Mam wrażenie, że nie... a ja tak i to z 90m.
Niesamowite przeżycie, trochę jak pierwszy związek, pierwszy pocałunek i pierwszy seks...
Solidna mieszanka podekscytowania i przerażenia... do dzisiaj mnie pozytywnie telepie jak sobie to przypomnę. 
Aha i druga sprawa, bungee jest dla ludzi pozytywnie zakręconych, którzy nie boją się stawić czoła swoim lękom i słabościom... i zrobić ten jeden długi krok a następnie czuć lub obserwować jak z zawrotną prędkością zbliżają się do ziemii. W pewnych względach nie różni się on wiele o walki o bycie szczęśliwym i znalezienie wybranki serca. Wtedy też wszak nierzadko trzeba zrobić trudny i długi pierwszy krok. 
Mam więc wrażenie, że operujesz pojęciami o których nie masz pojęcia. Jesli tak nie jest wyprowadz mnie z błędu.
Aha i bungee polecam każdemu, kto chce poznać swoje granice oraz stawić czoło swoim lękom... ale co najważniejsze przekonać się jak silnym jest się psychicznie. Świetna sprawa i ta adrenalinka...mmmm, pycha. 
Tycho napisał/a:No właśnie, ja nie rozmawiam "po prostu" z obcymi i podejrzewam, że przytłaczająca większość introwertycznych wolnych facetów również nie.
Mylisz się, ja pracuje zarówno z ekstrawertykami jak i introwertykami i co najśmieszniejsze mają ten sam problem w tym względzie. 
Nawet sobie nie wyobrażasz jak dobrze się pewne rzeczy tłumaczy introwertykowi ( z racji tego że to uważny i dobry słuchacz) potem trochę ćwiczeń i po czasie to nie ten sam człowiek. 
Tycho napisał/a:A praktycznie wszyscy, którzy są wolni po 30, a nie są nastawieni na krótkotrwałe relacje, to introwertycy.
Jakieś wyniki badań na ten temat przytoczysz albo statystyki czy to po prostu Twoja radosna twórczość? 
Do mnie na ten przykład trafia więcej ekstrawertyków niż introwertyków - ale z introwertykami lepiej mi się pracuje... a byłbym zapomniał... sam kiedyś byłem uważany za introwertyka... teraz wręcz przeciwnie. 
A byłbym zapomniał, kompleksów nie tłumaczy się introwersją. 
rossanka napisał/a:Pietruszka, to razem pójdziemy, może mi się spodoba? 
Osobiście uważam siłownie za dużo lepsze miejsce do poznawania nieżonatych facetów od stadionów i dużych imprez sportowych. 
Tycho napisał/a: Takie rozmowy z obcymi w sklepie czy u lekarza to mi się kojarzą ze starszymi paniami, które mają potrzeby poopowiadać o wszystkich swoich chorobach, albo jaką to mają mądrą córkę, czyli o rzeczach, które postronnych nie interesują.
Częściowo masz rację ale w większej części się mylisz. Starsi ludzie żyli w innych czasach i byli inaczej wychowywani. Nie są jeszcze zazwyczaj skażeni smartfonami, messengerami, internetami i fejsbuniem... dlatego właśnie nierzadko szukają okazji do rozmów na dowolne tematy z osobami, które wydają im się stosunkowo miłe i przyjazne. Osobiście uważam, że tego rodzaju otwartości w dzisiejszych czasach bardzo wielu ludziom brakuje.
Tycho napisał/a:Ja piszę to dlatego, by Ci uzmysłowić jaką mentalność mają wolni faceci w wieku 30-40 lat
Sorry szefie, ja mam 30 lat i jak dla mnie wygadujesz chwilami dość ciężkie herezje. Nie mniej to Twoje zdanie i ja je szanuję. Po prostu się z Tobą nie zgadzam. 
Tycho napisał/a:Pomijając tych co szukają wyłącznie przygód, to sami introwertycy.
Ja szukam poważnego związku i introwertykiem nie jestem
... powiem więcej znam całą masę podobnych do siebie, pozytywnych facetów, którzy też są sami. 
Więc już się tak nie znęcaj nad biednymi introwertykami bo znam kilku podrywaczy, którzy też są introwertykami i to prawdziwe "oprychy" z racji tego że bawią się pozorami - wyglądając i zachowując się.. co nie przeszkadza im regularnie zmieniać kobiet...
Tycho napisał/a: Oni nie są z tych co gadają o pierdołach przy kasie w sklepie, co nie znaczy że wcale nie można z nimi ciekawie porozmawiać - wręcz przeciwnie, często mają więcej do powiedzenia niż ci, którzy od razu zyskują Twoją sympatię.
Zdziwiłbyś się momentami. 
Tycho napisał/a: Tymczasem zamiast od razu ich skreślać, może warto dać im szansę rozmawiając na konkretne tematy.
Osobiście uważam, że każdy kulturalny człowiek zasługuję na szansę.
Tycho napisał/a: Podejrzewam, że Alberto do nich akurat nie należy, ale introwertycznego faceta zadanie pytania kosztuje nieco więcej energii niż Ciebie - on to pytanie zawsze sobie przemyśli, przemyśli odpowiedzi, które mogą paść, i przemyśli co powie wtedy.
Mylisz się, ja również najpierw myślę potem mówię/piszę i bardzo nie lubię się powtarzać. 
Tycho napisał/a:Taką odpowiedź potraktuje jako zbycie go, więc kolejne pytanie z jego strony nie padnie. Ty odbierzesz go jako mało interesującego, i tak koło się zamyka. A może wystarczyłoby nieco inaczej poprowadzić rozmowę, i okazałoby się, że ten, którego od razu skreśliłaś ma całkiem sporo ciekawego do powiedzenia.
Jak Ci zależy, powtarzasz pytanie i akcentujesz że zależy Ci na odpowiedzi - proste. Tak ja też za tym nie przepadam...
Umiejętność prowadzenia rozmowa to umiejętność jak każda inna - do wyćwiczenia, im więcej ćwiczysz tym jesteś lepszy, tak samo jest z prowadzeniem samochodu, pewnością siebie i wbijaniem gwozdzi. 
PolnyMotylek napisał/a:Ja dzisiaj miałam ciekawą sytuację w piekarni. Mężczyzna w moim wieku stał w kolejce, ustawiłam się za nim. Zauważył mnie i wyczułam , że zarejestrował
kręcił się i odwracał, jakby chciał coś powiedzieć, w końcu przepuścił mnie i poprosił ,żebym kupiła pierwsza...gdy wychodziłam usmiechnął się i tylko on odpowiedział: do widzenia..., a potem czekał przy swoim samochodzie i patrzył dokąd idę. Miałam wrażenie,że jeden dobry ruch, typu podejście i zagadanie, a może bym się umówiła na kawę
obrączki nie widziałam 
Zmierzam do tego, że wolni mężczyżni zdarzają się, bo miałam kilka randek z właścicielem warsztatu samochodowego, gdzie remontuję auto, na kawę zaprosił mnie też samotny sąsiad z klatki obok, bo codziennie rano wychodzi z psem, a ja do pracy jadę...ale fakt faktem,że nigdy nie podeszłam do faceta i pierwsza nie poprosiłam na kawę lub cokolwiek...może i szkoda, ale tu nie potrafię się przemóc...może też wiek ma tu znaczenie, nie chcę wyjść na idiotkę 
Wybacz moja droga ale jak na moje oko nie dałaś mu jasnego/żadnego sygnału że może podejść. 
Może wtedy by spróbował. Z drugiej strony jakbyś sama spróbowała i podeszła ( co jest wbrew pozorom o wiele bardziej korzystne dla kobiety niż faceta) dośc mocno przypunktowałabyś u mądrego faceta. A teraz już się raczej nie dowiesz co by było gdyby...
Aha i to nie jest kwestia wieku tylko nieśmiałości i wewnętrznych barier. 
Jak kulturalnie do mądrego faceta podejdziesz i zaczniesz rozmowę to w 90% przypadków gość będzie w szoku że fajna kobieta wyszła sama z inicjatywą rozmowy.
rossanka napisał/a:Tak wiem, że zapytał, ale ja nie chciałam odpowiedzieć jakie te kursy, więc specjalnie odpowiedziałam ogólnie
One są dosyć specyficzne, a ja dbam o anonimowość w sieci.
Nie wiem dlaczego tak założyłes z góry, że celowo nie chce prowadzić z nim rozmowy?
Cenię prywatność i anonimowość i prawdę mówiąc kompletnie mnie nie obchodzi co to za kursy... chciałem po prostu ocenić jaka grupa kontrolna wchodzi w grę. To wszystko... 
Odpowiadając ogólnie, pokazujesz że masz coś do ukrycia i tutaj się z facetem zgadzam - to zniechęca.
W dużym uproszczeniu -> odpowiadasz zdawkowo i ogólnie->zniechęcasz-> nie chcesz prowadzić rozmowy w tym temacie.
Nie to nie. Mnie to do szczęścia nie potrzebne. 