=
Witam. Pracuje w duzej firmie,mnie akurat przydzielili na dzial z facetami.Totalnie nie odnajduje sie w tej grupie. Ogólnie nie umiem gadać z płcią męską,uśmiechnąć się,tylko ciągle jestem sztywna jak patyk i nawet nie moge wykrzesać z siebie usmiechu.Na pewno myslą,że jestem jakaś nieteges..Podejrzewam u siebie jakieś zaburzenia emocjonalne/spadek nastroju,przygnębienie,Czy to może byc depresja? Niby brałam jakieś psychotropy ale dały tyle co nic..Ciągle gadam tak cicho i nieśmiale jak jakiś przedszkolak,[poza praca jestem bardziej wyluzowana]..Czasem faceci się podśmiewują,ze mnie..Ja jestem cicha, nieśmiała i taka sierotka Marysia .Jak któryś pyta mnie o coś głównie związanego z pracą to potakuje albo zaprzeczam głową bo nie mogę wydobyć z siebie słowa.. Głos mi więźnie w gardle, paraliżuje ciało i umysł. Myślałam ,że ta praca pomoże mi jakoś się wybić, ośmielić a tu wręcz przeciwnie. Źle mi z tym Swoją pracę staram się wykonywać dobrze i przykładam się do niej..Przychodzę do domu styrana i nieszczęśliwa..Jak tak ma wyglądać moje życie to ja wysiadam..Co robić moi drodzy?
Proszę o jakieś wzkazówki,rady..
: