No tak... sytuacja zrozumiała, gdyby to pan mąż zadzwonił, a ty odebrałabyś telefon mając syna u boku ale... przecież pan mąż nie mógł zadzwonić, bo mu zablokowałaś telefon. Dzwonisz więc do wciąż pana męża, z którym masz na pieńku siedząc obok dziecka. Sorry ale nie trzeba za dużo pomyślunku aby przewidzieć, że pan mąż może strzelać focha, może mieć inne plany, może nie mieć ochoty i dziecko będzie tego słuchać. No ale ponoć dobro dziecka jest u ciebie na pierwszym miejscu...
No widzisz akurat scenariusz był trochę inny. Kiedy lekarka odeslala nas pilnie na sor zaczęłam dzwonić do męża, żeby go poinformować, że dziecko miało wypadek i jedziemy do szpitala. Piec razy zadzwoniłam i piec razy rozłączył. Po godzinie- kiedy juz siedzieliśmy w szpitalu to on oddzwonił więc odebrałam i powiedziałam co siè stało.
Właściwie to nie wiem po co ci się tłumaczę, bo co to zmienia kto do kogo i po co. Uznałam ze bedzie miał żal jesli dziecku sie cos stanie, a on nie bedzie poinformowany. Myliłam się i juz wiem, że następnym razem choćby nie wiem co nie zadzwonię. To tyle.