Jessica12 napisał/a:Dlatego ja też nie chce się z nim kłócić szaleć bo mnie zostawia chce odejsc spoko . W tej sytuacji jest mi źle ale mu tego nie okazuje niech robi co chce dopóki będzie dbał o dzieci . A ja znam swoją wartość i postaram się być najlepsza mama jaka mogę chce umieć patrzeć w lustro z podniesiona głową. Niekiedy nachodzą mnie dziwne pytania i tu je pisze a on już podjął decyzję
Jessica, podziwiam Cię za ten spokój, chociaż jak pisałam wcześniej w takich sytuacjach warto czasami uwolnić emocje. Nie mam na myśli permanentnych awantur oczywiście.
Z jednej strony zapewniasz względny spokój przede wszystkim dzieciom, ale niestety, także jemu. Stwarzasz mu wymarzone warunki do odejścia, chciałoby się rzec spokojnie i miło.
Dla faceta, który zdecydował się na porzucenie rodziny, to idealna sytuacja.
Całą tę traumę kumulujesz w sobie i obyś wyszła z tego obronną reką.
On odejdzie, Ty zostaniesz sama z dziećmi. Piszesz, że on wyobraża sobie, czy obiecał? że będzie odwiedzał dzieci w miarę wolnego czasu?
Nie wiem, czy cokolwiek ustaliliście w tej kwestii, ale w tym wypadku nie powinnaś być taka spolegliwa i niczego mu nie ułatwiać. Jego wkład w opiekę i wychowanie dzieci nie powinien polegać na "odwiedzinach", zwłaszcza wtedy, gdy jemu będzie pasowało, lub gdy znajdzie czas.
On odchodząc, już teraz stawia się na bardzo wygodnej pozycji, pozostawiając Ciebie z całym problemem, do tego będzie miał argument w postci odległości jaka będzie Was dzielić.
Myślę, że byłoby dobrze, gdybyś, zanim on zniknie, ustaliła jego stałe kontakty z dziećmi, polegające nie tylko na krótkich odwiedzinach. Przynajmniej w tej sprawie bądź nieustępliwa.
W sprawie jego ewentualnej zdrady, ja także uważam, że to ostentacyjne pozostawianie telefonu na wierzchu, gdy jeszcze niedawno pilnował go jak oka w głowie, jest dość naiwną mistyfikacją, ja także sądzę, że on dysponuje drugim telefonem i ta jego ucieczka do innego miasta, byle dalej od rodziny, faktycznie może budzić podejrzenia.
Dostrzegam pewną wspólną cechę , która łączy Ciebie, cssc i bluemarine, obawiacie się podjęcia stanowczych kroków, wobec Waszych jeszcze mężów, bo chociaż deklarujecie, że jesteście pogodzone z ich odejściem, to jednak gdzieś tam głęboko tli się w Was nadzieja, że oni opamiętają się, więc nie chcecie narażać się, czy może palić mostów.
Życie pokazuje, że nie warto. Historia takata i podobnych jej kobiet, które tupnęły nogą i nie czekały na łaskę pana, pokzuje, że w pewnych kwestiach trzeba brać, co swoje i nie czekać na łaskę, a przede wszystkim nie pozwolić sie zastraszyć.