Partner, któremu nic się nie chce... - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Partner, któremu nic się nie chce...

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 98 z 98 ]

66

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

Milion razy wychodziłam albo wyjeżdżałam z dziećmi sama - nad jezioro, do zoo, do kina, na pizzę, na spacer do lasu, na plac zabaw do parku,pograć w piłkę itd - no bez kitu, setki razy.
Robię to bo lubię dzieci i nie szukam samotnego tatusia jako komp;ana.
Zastanów się czego chcesz tak naprawdę.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

Dziwię się poradom w stylu- wyjdź gdzieś sama z dziećmi, śpij w osobnym łóżku Bzdury. Sama coś organizujesz, proponujesz wspólne poza firmą zajęcia? A może to jest tak, że wszystkie wcześniejsze inicjatywy i wyjścia organizował mąż, a Ty tylko oczekujesz od niego? Niestety często pretensje o brak inicjatywy mają Ci, którzy sami tej inicjatywy nie mają.

68

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...
matylda765 napisał/a:

Pisze bo na prawdę nie wiem co robić. Jesteśmy ze sobą 6 lat mamy 2 dzieci. Mamy czasem różne problemy ale to chyba jak większość. Każdy nasz weekend wygląda tak samo i każdy wieczór tak samo. A mianowicie partner non stop ogląda telewizję albo siedzi w internecie. Czasem tylko odwiedzimy rodzine jakies 5 razy w roku i tyle też razy spotykamy sie ze znajomymi. Mój partner jest wiecznie zmęczony i non stop źle się czuje. Rozmawiałam z nim ze nasze dzieci nie mają nic w życiu oprócz przedszkola. Nie chodzimy z nimi nigdzie. Mnie zaczyna to juz przerażać. Nie mam z kim porozmawiać wyżalic sie On tego kompletnie nie rozumie. Odpowiada ze spędzamy po prostu rodzinnie - czyli wspólnie czas. Poradźcie coś...


Twój partner mówi,że : spędzamy po prostu rodzinnie - czyli wspólnie czas tzn,że partner nie  zna znaczenia tych słów,które wypowiedział,bo spędzanie czasu rodzinnie - wspólnie  to nie oglądanie telewizji,czy siedzenie w Internecie,to uczestniczenie  czynnie w tej rodzinie : spacer z dziećmi, zabawa z nimi,wycieczki, wspólne rozmowy z drugą osobą. Ale coś mi się wydaje, że Ty sama jesteś temu winna,ponieważ na to pozwoliłaś i to od samego - widocznie - początku. Ale skoro on tak uważa to życie rodzinne,musisz sama się zacząć starać urozmaicać i sobie czas i Waszym dzieciom.Czasami też możesz powiedzieć,żeby zajął się dziećmi,bo Ty wychodzisz np do koleżanki. Daj mu także od czasu do czasu do wykonania jakieś zadanie,a swoją drogą ciekawe jak u Was ze sprzątaniem,gotowaniem czy wynoszeniem śmieci? Założę się,że wszystko Ty robisz ,jeśli tak ,to odpowiedz sobie na pytanie  co dalej?????.

69 Ostatnio edytowany przez karolcia_38 (2017-01-31 18:41:39)

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...
Patito napisał/a:

Jest to swego rodzaju Zmęczenie Materiału, by w związku obecna była namiętność i uczucie musicie mieć trochę wolnej przestrzeni, ten związek po prostu się wypala w takich warunkach, największa miłość w takim wypadku może się ulotnić. Ja myślę, tak jak koleżanki powyżej, iż musicie dać sobie trochę  więcej luzu, w sensie 1) raz sama wyjdź z dziećmi na spacer, basen, do kulkolandu, kina, znajdź mamę, która ma podobną sytuację i wyjdźcie razem, 2) w następną sobotę spróbuj partnerowi zorganizować czas z dziećmi, ale na początku nie nachalnie jeśli on tego nie chce, tylko spróbuj kupić dzieciakom np. klocki LEGO, helikopter czy samochód, tylko taką bardziej skomplikowaną wersję, dla dzieci naprawdę nie ważna jest zabawka, a obecność rodzica, który pomoże w składaniu układanki, nie zapominaj, że faceci też są dużymi dziećmi. Sama widziałam na własne oczy przykład kiedy facet też nie był skory do zabawy z dzieciakami, a jak się im kupiło LEGO, to po jakimś czasie dzieci podchodząc do ojca i prosząc o pomoc z konkretnym elementem same go tej zabawy przyciągnęły i po pół godzinie bawił się razem z nimi, oczywiście nie każdy jest taki sam, na to trzeba pewnie trochę czasu i energii z podchodami tego typu. Później może kup im bilet do kina czy coś podobnego, a sama wyjdź z koleżankami na piwo czy kawę. Ważne jest by on również mógł gdzieś wyjść sam, może kup mu jakiś karnet na basen czy quady, kręgle...3) Trzecią na pewno ważną kwestią byście choć raz w miesiącu spędzili czas razem, ale bez dzieci, jeśli masz taką możliwość zostawić je u dziadków na wieczór, przygotuj kolację ze świecami i tego typu sprawy....życzę powodzenia, na początku na pewno nie będzie łatwo, bo rozruszać już wiekowego misia, który latami zasiedział się przy TV nie jest łatwo....tylko czas i niestety wysiłek może doprowadzić do zmian!!!

co prawda nie znamy przyczyny, prawdziwej przyczyny zaniechań Pana Męża jednak jak czytam takie rady agresor włącza mi się po sekundzie. jak nie kręcił du...pa z tyłu do tego Pan Mąż jawi nam się jako kolejny dzieciak któremu należy czas organizować bo bidok ma móżdżek malusi i sam krzywdę przed telewizorem sobie czyni. no bidulek nie wie co robi. SERIO?????

CZY NAPRAWDĘ NIE WIDZIDZIE, ŻE W TEJ HISTORII DZIECI SĄ KARTĄ PRZETAGROWĄ ZWIĄZKU I MIENIA SZANOWNEJ MAŁŻONKI W DU...PIE GŁĘBOKIEJ??????

poprzez manipulacje, jakieś pierdololo "zatęsknianie" mąż ma zacząć chcieć. to chcenie ma skutkować tym, że dzieci będą miały szczęśliwą razem spędzającą czas rodzinę. to ja dam radę może weź zaczarowaną rożdźkę i zacznij czarować skutek odniesiesz ten sam czyli żaden. a prawda jest taka, że choćbyś tańcowała jak Ci zagrają bez chęci niewymuszonej, wewnętrzenj tej prawdziwej żadych rewolucji nie będzie. i gdybyś tak bardzo dbała o samopoczucie dzieci już dawno organizowałabyś im czas nie oglądając się na męża. ja oczywiście rozumiem chęć tworzenia bliskiej relacji z nim wszak to mąż. jednak jak na dłoni widać Twoją chęć zbliżenia się do niego pod płaszczykiem "spędziania czasu razem z dzieńmi". gdy już to nastąpi kolejnym postem będzie :

* Bo tak na prawde wtedy nic nas juz nie będzie łączyc;(
* Moze i zatęskniłby....
* Chodzi mi o różne rzeczy o to ze jestem samotna
* Mam wrażenie ze jemu jest wszystko jedno czy jestem czy nie jemu wystarczy sama świadomość
* Swoją drogą rzeczywiście czuję się jakbyśmy byli razem nie 6 a 30 lat
* Nie po to ludzie zakładają rodzinę żeby później czuć sie samotnym w związku... W tym momencie jest i złym partnerem i złym ojcem
* Gdy podejdę i poproszę o przytulenie to przytuli. Sam z siebie przytula rzadko
* Nie chcę odchodzić czy szukac kogos nowego ale jest mi źle
* Przychodzę sama przytulam, całuję itp i mówię o uczuciach ale on jakby się czegos bał.....

Matyldzie ewidentnie nie tylko brakuje ojca jej dzieciom ale PRZEDEWSZYSTKIM PARTNERA.

mój mąż, były mąż na ten przykład chronił się przede mną cudownie spędzając czas z dziećmi. ojjj jaki on był zaangażowany w aktywności wszelakie. każde, które nie pozwalały mu na bliskość ze mną łącznie ze spaniem z dziećmi w hotelowych łóżkach. wszystko byle tylko nie zostać sam na sam ze mną i nie mieć czasu by móc się do siebie zbliżyć. Matylda tak naprawdę Twój problem leży w innym miejscu niż Ci się wydaje. jak dostaniesz już to, że mąż bedzie z Tobą i dziećmi razem czas spędzał zaczniesz zastanawiać się kim on tak naprawdę dla Ciebie jest, skoro sam nie inicjuje bliskości, skoro nie wykazuje żadnych odruchów by Cię pragnąć, skoro nie zauważa Twoich ani starań ani potrzeb.  przykre i tak jak tu ktoś napisał KLASYKA. i nadmienię ja ze swoją partnerką pracowałam przez ponad rok 24h/7. obecnie kilka miesięcy jesteśmy razem ze sobą 24h/7. nie wiem co to znudzenie ani chęć odpoczywania od siebie. razem jesteśmy już 5 rok. to nie przebywanie ze sobą razem tak działa to inne rzeczy mają miejsce. choć sama jestem zwolenniczką oddechów i dystansowania się do partera/partnerki jako objaw zdrowych relacji, jednakowoż to może być równie dobrze wymówką przed niechęcią bliskości z tą osobą. i ja tego doświadczałam ponad 8 lat w małżeństwie. każdy powód był dobry by tylko jak najdalej. choć moje małżeństwo wyglądało zupełnie inaczej niż Twoje bo wiecznie razem z dziećmi wszędzie i często. Ba nawet sami wychodziliśmy na wspólne imprezy. osobno też. niechęć była tak ogromna, że nic to nie dało. ani współne plany, ani kochane dzieci, nic. rozwód był wyzwoleniem i zdjęciem okularów obłudy. do rozważenia.

70 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2017-01-31 17:31:10)

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...
Ela210 napisał/a:

Dziwię się poradom w stylu- wyjdź gdzieś sama z dziećmi, śpij w osobnym łóżku Bzdury. Sama coś organizujesz, proponujesz wspólne poza firmą zajęcia? A może to jest tak, że wszystkie wcześniejsze inicjatywy i wyjścia organizował mąż, a Ty tylko oczekujesz od niego? Niestety często pretensje o brak inicjatywy mają Ci, którzy sami tej inicjatywy nie mają.

A kto pisał o spaniu w osobny łóżku?

I tak, czasami Autorka mogłaby wyjść sama z Dziećmi, ponieważ te Dzieciaki nigdzie nie wychodzą.
I to, że Mąż Autorki nie wychodzi z Dzieciakami nie oznacza, że Ona ma brać z Niego przykład.

71 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2017-01-31 17:56:14)

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

W sobotę byłem świadkiem "świetnego" momentu pasującego jak ulał do tego wątku big_smile

Siostra miała iść na spacer z synem (4kl.podstawówki) i mówi do faceta:
Chodź miśku z nami na spacer. On odpowiada, że zmęczony, plecy go bolą. Siostra trajkocze nad głową kilkadziesiat sekund aż w końcu mówi: No chodź PRZECIEŻ NIE BĘDZIESZ LEŻAŁ.
Prawie, że padłem ze śmiechu jak to usłyszałem. Facet cały piątek i część soboty ciężko pracował na dworze (w piątek sam robiłem z nim ale nie, że zarobkowo i w sobotę deko jak "połamany") a "ta" wyskakuje z takim tekstem big_smile big_smile 
Eszzz związki, żyć nie umierać big_smile

72 Ostatnio edytowany przez authority (2017-01-31 19:21:38)

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...
On-WuWuA-83 napisał/a:
Krejzolka82 napisał/a:

A to Ty uważasz, że w pełnych rodzinach  zawsze dzieci są szczęśliwe?

Jeżeli ojciec np. pije i bije to jasne, że szczęśliwe nie mogą być, tutaj jednak tego problemu nie ma.

On-WuWuA-83 napisał/a:
Krejzolka82 napisał/a:

A po drugie raczej stronię od znajomości internetowych w celu przekuwania ich na real.

A można wiedzieć dlaczego?

Z netu korzystam od bardzo dawna, miałem pierwszą neostradę smile wcześniej trochę na modemie też korzystałem. Nigdy nie miałem przekonania do tego aby się z kimś spotykać a jestem na różnych forach i portalach społecznosciwoych i były takie możliwości. Wynika to chyba z tego, że od zawsze było wkoło mnie b. dużo różnych  mord big_smile, nie cierpiałem na brak znajomych i wynikające z tego sytuacje ^^

Picie to patologia, bicie to przestępstwo. jak dla mnie to nie facet z jajami a wydmuszkami razem pracują a on ma po pracy mniej energii od niej.

On-WuWuA-83 napisał/a:

W sobotę byłem świadkiem "świetnego" momentu pasującego jak ulał do tego wątku big_smile

Siostra miała iść na spacer z synem (4kl.podstawówki) i mówi do faceta:
Chodź miśku z nami na spacer. On odpowiada, że zmęczony, plecy go bolą. Siostra trajkocze nad głową kilkadziesiat sekund aż w końcu mówi: No chodź PRZECIEŻ NIE BĘDZIESZ LEŻAŁ.
Prawie, że padłem ze śmiechu jak to usłyszałem. Facet cały piątek i część soboty ciężko pracował na dworze (w piątek sam robiłem z nim ale nie, że zarobkowo i w sobotę deko jak "połamany") a "ta" wyskakuje z takim tekstem big_smile big_smile 
Eszzz związki, żyć nie umierać big_smile

księżniczek jest pełno smile
Ale w jej poście jest inna sytuacja ponieważ pracują razem.

73

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...
authority napisał/a:

Ale w jej poście jest inna sytuacja ponieważ pracują razem.

Ale człowiek może przecież czuć się zmęczony niezależnie czy pracuje z partnerem czy też nie. Zresztą to się nieczęsto zdarza, że partnerzy ze sobą pracują i jakoś te rodziny funkcjonują. Generalnie raczej w Polsce dalej jest tak, że to matka dba bardziej o "ognisko domowe" jako ta osoba od "duszy".

74 Ostatnio edytowany przez _v_ (2017-01-31 19:46:54)

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

jak pan jest zmeczony zyciem, to kto mu kazal plodzic dzieci? trzeba bylo sie bzykac z wlasna ręką, a nie z kobieta.
wychowanie dzieci nie polega na karmieniu ich i kupowaniu ciuchów.

on wielce zmeczony, a ona nie moze byc zmeczona i jeszcze jej tu kaza biegac wszedzie z dziecmi.
jasnie pan niech ruszy dupe i da dzieciom cos od siebie. nie od tego chyba jest rodzina, zeby kazdy zyl sobie osobno.

75

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

Według mnie to powinno się zmienić co innego jakby nie pracowała. Ja pracowałem za granicą może dlatego wyznaję inne standardy z resztą nie mamy dzieci ale np gotujemy razem tak samo sprzątamy. Widzę iż On-WuWuA-83 śmieszący leń z ciebie.

76

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

A miał kiedyś jakieś hobby? Co go kiedyś cieszyło, zanim pojawiły się dzieci? Co razem robiliście, gdy nie mieliście jeszcze rodziny?
Może tego czegoś mu zabrakło. Nauczył się żyć, w domu bo jak to bywa, kiedy zakłada się rodzinę, dzieci są dużym obciążeniem, bo zabierają strasznie dużo czasu i ciężko znowu wrócić do tego co było kiedyś.
Nie wiem też czy pracujesz, bo możliwe, że nie pracujesz i dlatego nuży cię to życie w domu, ciągle w tych 4 ścianach. A on wracając z pracy jest zmęczony, nauczył się tego iż po pracy ma dla siebie czas wolny, na odpoczynek.
Kiedy ostatnio byliście w kinie? Albo na głupim spacerze? Musisz go na siłę wyciągnąć.
Dzieci do rodziców, na jeden dzień dać, i zabawić się jak za starych czasów. Ubierz się ładnie, wymaluj tak by na nowo poczuł się jak młody chłopak, który się w Tobie zakochał, zrób mu niespodziankę. Zrób niesamowity obiad, najlepiej to co najbardziej lubi, potem zabierz go do kina, na film z gatunku który najbardziej lubi, a potem do domu i wiadomo smile Nie możesz ciągle tylko mówić. Musisz zacząć działać, pokazywać że bardzo Ci na tym zależy. Skoro tylko mu potrafisz to mówić, i nic nie pokazujesz chęci do tego (nie garniesz się), czyli sama nie próbujesz zrobić radości dzieciom, niech żałuję że z wami nie pojechał. Na basen dzieci zabierz, do teatru. Jak możesz patrzeć na niego, kiedy to ważne jest dla dzieci, by dawać im radość z życia dopóki jeszcze są małe. Gdy będą większe, będziesz tylko wzdychać, że ten dobry czas dzieciństwa już minął i są niezależne i wolą iść ze znajomymi na basen, do kina, niż z Tobą.
Musisz działać, a nie tylko mówić smile
Powodzenia!

77

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

Do karolcia 38, mnie również agresor włącza się na takich facetów, ale w moim poście nie miałam zamiaru oceniać szanownego mężula naszej drogiej koleżanki, bo go nie znam i nie znamy również przyczyn takiego stanu rzeczy. Próbuje kobiecie podsunąć pomysły jak zorganizować czas zarówno sobie, dzieciakom jak i mężowi jeśli sam nie jest w stanie tego zrobić i g... mnie obchodzi czy sam dąży do takiego trybu życia czy też nie. Autorka ma dwa wyjścia albo tupnie nogą i faktycznie zorganizuje czas wszystkim albo kopnie za przeproszeniem szanownego mężulka w tyłek. Ja bym jednak próbowała załatwić sprawę polubownie, a jeśli to nie przyniesie skutku dopiero wtedy przechodzić do rękoczynów, nie odwrotnie !!!

78 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2017-01-31 20:21:51)

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...
_v_ napisał/a:

ona nie moze byc zmeczona i jeszcze jej tu kaza biegac wszedzie z dziecmi.

Nikt jej nie każe biegać wszędzie z dziećmi, ale wątek rozpoczął się od tego, że to dzieci nic z życia nie mają - co zresztą jest prawdą, jeśli kursują tylko na trasie dom-przedszkole-dom... stąd porady typu: wyjdź z nimi sama.
A że z kolejnych postów Autorki zaczęło wynikać, że ona raczej wolałaby wyjść z mężem, a nie z dziećmi, to my tu na to nic nie poradzimy. To że się ma dzieci, obowiązuje obie strony, nie tylko ojca.

79

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

ale rady... i znowu ona ma wszystko robic
ona ma sie stroic, ona ma go zabawiac, pozbyc sie dzieci na ten czas, zaktywizowac go,skakac wokol niego - moze laskawie panu sie zachce.

80

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...
_v_ napisał/a:

ale rady... i znowu ona ma wszystko robic
ona ma sie stroic, ona ma go zabawiac, pozbyc sie dzieci na ten czas, zaktywizowac go,skakac wokol niego - moze laskawie panu sie zachce.

A z tym akurat to się zgodzę, że to już by była przesada big_smile

81 Ostatnio edytowany przez On-WuWuA-83 (2017-01-31 21:39:53)

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...
santapietruszka napisał/a:

A że z kolejnych postów Autorki zaczęło wynikać, że ona raczej wolałaby wyjść z mężem, a nie z dziećmi, to my tu na to nic nie poradzimy. To że się ma dzieci, obowiązuje obie strony, nie tylko ojca.

Ooo to to, podpisuje się pod każdą literką tego zdania! big_smile

authority napisał/a:

Widzę iż On-WuWuA-83 śmieszący leń z ciebie.

Myślę, że w porównaniu do niektórych przypadków z tego forum to jestem przodownikiem pracy big_smile big_smile

82 Ostatnio edytowany przez authority (2017-01-31 22:22:02)

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

Nie porównuje się do dna a do lepszych. Jakbym ja tak robił to nigdy bym się niczego nie dorobił. Związek który trzyma się tylko an dzieciach to jak drzewo bez korzeni właściwie już uschło. Jest fikcją jak śliwka zalana cukrem już martwa ale  z zewnątrz wyglądająca na piękną.

83

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

W pracy zona, w domu zona. Pewnie non stop slyszy wypominki ze nigdzie nie wychodza a i przy okazji pewnie "foch" sie trafi. Ja bym wpadl w marazm. Autorko, dobrze ci mowią - wyjdz z domu i nie truj mezowi nad glową. Jak zobaczy ze potrafisz sama zorganizowac sie, i jestes z tego zadowolona jest szansa ze zmieni swoje podejscie.

84

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

Wyskocz do fryzjera, umow sie z kolezankami wyskocz w malej czarnej z nimi na balety. Jesli zobaczysz odrobine zazdrosci znaczy ze mu zalezy, jak nie Tobym sie zmartwil. Nastepny krok to znajdz cos co lubi i zapropnuj wspolny rodzinny wyjazd, nie wiem jak lubi rajdy samochodowe to zapytaj czy moze cala rodzina sie nie wybierzemy (jakbys naprawde byla zainteresowana wink ), ktos ten marazm musi przelamac, sprobuj!

85

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

Przede wszystkim uświadom swojego mężczyznę, że siedzenie wspólnie w domu to nie jest to samo co wspólne spędzanie czasu. Przede wszystkim dlatego, że on i tak skupia się na czymś zupełnie innym, więc niech sobie to daruje. Cóż, ja na Twoim miejscu chyba wybrałabym się sama do rodziny z dziećmi, zabierała je na spacery, do kina czy na wspólne spędzanie czasu w parku trampolin (o ile macie taki w mieście). Spróbuj zwrócić na siebie uwagę, zacznij żyć także swoim życiem a nie stać i prosić go o uwagę. Jeśli nie będzie chciał i tak jej nie poświęci.

86

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

musisz z nim szczerze porozmawiac

87 Ostatnio edytowany przez gojka102 (2017-02-01 19:00:57)

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

Droga autorko,

Jak dzielicie się obowiązkami domowymi?
Czy w ogóle rozmawiacie o czymś z mężem w domu?

88

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...
Krejzolka82 napisał/a:
matylda765 napisał/a:

na 100% nie ma innej kobiety razem pracujemy potem wracamy do domu nie ma jak i kiedy


Razem w pracy, razem w domu, to Wy nawet nie macie czasu za sobą zatęsknić.

Jeżeli teoria o mężczyznach wzrokowcach byłaby prawdą Twój partner nie czuje potrzeby dodatkowego spędzania czasu jeszcze po pracy z żoną, którą widzi cały dzień.
Sam natomiast nie czuje potrzeby spedzania czasu z dziećmi. Może poczulby, gdyby wreszcie odczuł jakiś brak, a tak Ty i dzieci krzątacie się po domu i jemu to wystarcza, że jestescie. To rozumiem, bo to typowe dla męskiej psychiki.
Ja bym wychodziła sama i skupiła się na tym. Jego zostaw, możesz mu opowiedzieć jak fajnie było i co traci jak z Wami nie wychodzi.

89 Ostatnio edytowany przez karolcia_38 (2017-02-02 11:06:38)

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...
Patito napisał/a:

Do karolcia 38, mnie również agresor włącza się na takich facetów, ale w moim poście nie miałam zamiaru oceniać szanownego mężula naszej drogiej koleżanki, bo go nie znam i nie znamy również przyczyn takiego stanu rzeczy. Próbuje kobiecie podsunąć pomysły jak zorganizować czas zarówno sobie, dzieciakom jak i mężowi jeśli sam nie jest w stanie tego zrobić i g... mnie obchodzi czy sam dąży do takiego trybu życia czy też nie. Autorka ma dwa wyjścia albo tupnie nogą i faktycznie zorganizuje czas wszystkim albo kopnie za przeproszeniem szanownego mężulka w tyłek. Ja bym jednak próbowała załatwić sprawę polubownie, a jeśli to nie przyniesie skutku dopiero wtedy przechodzić do rękoczynów, nie odwrotnie !!!

Patito ja to rozumiem i same rady są cenne. Tylko widzisz ja wychodzę z założenia trochę innego a w zasadzie leżącego na przeciwnym bigunie niż większość tu piszących. różnica polega na tym, że nie traktuję Pana Męża jako niedołężnego mongoła, który potrzebuje mamuśki co mu nie tylko gacie, skarpety wypierze obiad pod nos podstawi ale jeszcze będzie mu wciskać jakich wartości ma przestrzegać i prostować mu kręgosłup moralny.  ten oto Pan Mąż DOSKONALE WIE CO WYBIERA DLACZEGO I Z JAKIEJ PRZYCZYNY. problem większości Kobiet (u mnie ten problem zakończył się wraz z małżeństwem a ewoluuował do bezkompromisowych rozwiązań po związku z ostatnim "partnerem") polega na tym, że One nie chcą ani usłyszeć ani zobaczyć realnie KIM jest ich rzeczony Mąż/Partner. gdy facet mówi to co myśli One zatykają uszka i zamykają oczka oszukując się i powtarzając jak mantrę.... on jest przemęczony.... on nie wie co mówi.... on robi to w złości i to się nie liczy.... on przecież jest taaaakiiii nerwowy to ma prawo mówić TAAAAKIE rzeczy.... a ON przedstawia IM w jak najprostrzej formie prawdę o sobie. NIE, bo nie. NIE, bo mi się niechce... NIE, bo wolę spędzać czas przed TV niż z Tobą... NIE, bo znudziłaś mi się.... NIE, bo mam lepsze rzeczy do roboty niż użeranie się z Wami.... NIE, bo zarabiam i to WSZYSTKO co będę wkładał do naszego małżeństwa i NIE OCZEKUJ WIĘCEJ!!!! itd. itp. a Kobieta dobrze wie, że jeśli usłyszy to będzie musiała podjąć decyzję. a właśnie TEJ decyzji BARDZO podjąć nie chce. dlatego widzisz Patito ja meża autorki traktuję jak normalnego całkowicie zdolnego do podejmowania decyzji mężczyznę i dla mnie wszelkie MANIPULACJE są tak naprawdę strzałem w kolano dla autorki i podcicnanie sobie samej skrzydeł, bo niesmak po tym pozostanie bardzo duży i to ONA z tym zostanie. a mężczyzna odwróci się plecami i powie (a ja Ci mówiłem!!!!!!! nie prosiłem Cię byś...... ) i będzie miał rację. to dorosły, dojrzały człowiek. wie co przynosi mu największą satysfakcję i radość. i nie jest to ani jego żona ani jego dzieci.

90

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...
karolcia_38 napisał/a:
Patito napisał/a:

Do karolcia 38, mnie również agresor włącza się na takich facetów, ale w moim poście nie miałam zamiaru oceniać szanownego mężula naszej drogiej koleżanki, bo go nie znam i nie znamy również przyczyn takiego stanu rzeczy. Próbuje kobiecie podsunąć pomysły jak zorganizować czas zarówno sobie, dzieciakom jak i mężowi jeśli sam nie jest w stanie tego zrobić i g... mnie obchodzi czy sam dąży do takiego trybu życia czy też nie. Autorka ma dwa wyjścia albo tupnie nogą i faktycznie zorganizuje czas wszystkim albo kopnie za przeproszeniem szanownego mężulka w tyłek. Ja bym jednak próbowała załatwić sprawę polubownie, a jeśli to nie przyniesie skutku dopiero wtedy przechodzić do rękoczynów, nie odwrotnie !!!

Patito ja to rozumiem i same rady są cenne. Tylko widzisz ja wychodzę z założenia trochę innego a w zasadzie leżącego na przeciwnym bigunie niż większość tu piszących. różnica polega na tym, że nie traktuję Pana Męża jako niedołężnego mongoła, który potrzebuje mamuśki co mu nie tylko gacie, skarpety wypierze obiad pod nos podstawi ale jeszcze będzie mu wciskać jakich wartości ma przestrzegać i prostować mu kręgosłup moralny.  ten oto Pan Mąż DOSKONALE WIE CO WYBIERA DLACZEGO I Z JAKIEJ PRZYCZYNY. problem większości Kobiet (u mnie ten problem zakończył się wraz z małżeństwem a ewoluuował do bezkompromisowych rozwiązań po związku z ostatnim "partnerem") polega na tym, że One nie chcą ani usłyszeć ani zobaczyć realnie KIM jest ich rzeczony Mąż/Partner. gdy facet mówi to co myśli One zatykają uszka i zamykają oczka oszukując się i powtarzając jak mantrę.... on jest przemęczony.... on nie wie co mówi.... on robi to w złości i to się nie liczy.... on przecież jest taaaakiiii nerwowy to ma prawo mówić TAAAAKIE rzeczy.... a ON przedstawia IM w jak najprostrzej formie prawdę o sobie. NIE, bo nie NIE, bo mi się niechce... NIE, bo wolę spędzać czas przed TV niż z Tobą... NIE, bo znudziłaś mi się.... NIE, bo mam lepsze rzeczy do roboty niż użeranie się z Wami.... NIE, bo zarabiam i to WSZYSTKO co będę wkładał do naszego małżeństwa i NIE OCZEKUJ WIĘCEJ!!!! itd. itp. a Kobieta dobrze wie, że jeśli usłyszy to będzie musiała podjąć decyzję. a właśnie TEJ decyzji BARDZO podjąć nie chce. dlatego widzisz Patito ja meża autorki traktuję jak normalnego całkowicie zdolnego do podejmowania decyzji mężczyznę i dla mnie wszelkie MANIPULACJE są tak naprawdę strzałem w kolano dla autorki i podcicnanie sobie samej skrzydeł, bo niesmak po tym pozostanie bardzo duży i to ONA z tym zostanie. a mężczyzna odwróci się plecami i powie (a ja Ci mówiłem!!!!!!! nie prosiłem Cię byś...... ) i będzie miał rację. to dorosły, dojrzały człowiek. wie co przynosi mu największą satysfakcję i radość. i nie jest to ani jego żona ani jego dzieci.


zgadzam się w 100% z karolcią

Problemem wielu osób (niestety przodują tutaj kobiety) jest to, że nie traktują partnerów jak dorosłych ludzi, tylko jak małe dzieci - dokładnie tak, jak pisze karolcia
plus nie słuchają tego, co partner mówi (tu akurat jest po równo mężczyzn i kobiet), a potem jest płacz.
no i strach przed podjęciem decyzji.

Im szybciej się człowiek nauczy jak to działa, tym lepiej dla niego.

91

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

Oj co prawda,to prawda - najpierw kobiety na początku same rozpieszczają swoich partnerów,a potem mają pretensje do wszystkich tylko broń Boże nie do siebie.

92 Ostatnio edytowany przez authority (2017-02-02 17:35:34)

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

Oj co prawda,to prawda - najpierw kobiety na początku same rozpieszczają swoich partnerów,a potem mają pretensje do wszystkich tylko broń Boże nie do siebie.
To trzeba wydrukować dla obu płci także hodowaniu księżniczek poprzez drogie prezenty> ja to podsumuje krótko  wiejskie zwyczaje, strach przed samotnością.
Ten kto wie co che robić w życiu tak nie postępuje.

93

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

Szanowna Karolciu, drogie koleżanki, zgadzam się z Wami w 100%, nic dodać, nic ująć!!! Również jestem zdania, iż jeśli facet zaczyna się przeistaczać w mola telewizyjno-komputerowego należy zastosować terapię wstrząsową, jeśli przestaje do niego cokolwiek docierać, a na prośby by pobawił się z własnymi poniekąd dziećmi widzimy niesmak i zniechęcenie, należy takiego egzemplarza kopnąć w tyłek i wystawić walizę z drzwi!! Oczywiście, że tak!!! Jednak tak jak napisałam, znamy osobnika zaledwie z paru postów i owszem sam opis nie wygląda zachęcająco, ale zanim zdecydowałabym się na jakiekolwiek kroki, najpierw spróbowałabym negocjacji i próby wydobycia źródła takiego stanu rzeczy. Początkowo jeśli nie zachętą to rozmową, a dopiero później groźbą i jeśli faktycznie nic z tego SAYONARA!

94

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

W poscie powyzejprostu padlo slowo "grozba". Po pierwsze,  jak mozna na partnerze wymyszac cos groźbą a potem oczekiwac cieplych uczuc?  Facet jest znudzony zyciem, ma gdzies dzieci to i grozby po nim spłyna. Jak dla mni zeby cos sie zmienilo musi poczuc ze cos straci przez swoje zachowanie. Musi sam doctego dojsc a nie ze ktos mu to powie.

95

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

''Groźba'' nie w sensie książkowym, ''bo jak nie zrobisz tak jak ja chcę, to zobaczysz...'', groźba w sensie rozmowy i dobitnego pokazania na czym nam najbardziej zależy, facet musi zrozumieć, iż jeśli nie zmieni swojego poniekąd egoistycznego zachowania może stracić rodzinę, dzieci, kobietę swojego życia, to jest ta GROŹBA, groźba utraty czegoś, kogoś...

96

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...
Patito napisał/a:

''Groźba'' nie w sensie książkowym, ''bo jak nie zrobisz tak jak ja chcę, to zobaczysz...'', groźba w sensie rozmowy i dobitnego pokazania na czym nam najbardziej zależy, facet musi zrozumieć, iż jeśli nie zmieni swojego poniekąd egoistycznego zachowania może stracić rodzinę, dzieci, kobietę swojego życia, to jest ta GROŹBA, groźba utraty czegoś, kogoś...

Patito jak Cię czytam to od razu mam uśmiech na twarzy. piszesz jak Księżniczka w całkowicie pozytywnym znaczeniu, nic tylko Cię przytulić.  ja kiedyś myślałam tak jak Ty. życie mocno zweryfikowało moje poglądy i zdecydowanie odarło z wszelkich złudzeń. gdyby autorka postu była Kobietą życia Pana Męża nie było by tej sytuacji. nawet znudzony Mąż/Partner będąc u boku Kobiety swojego życia nie będzie zachowywał się jak rzeczony Pan Mąż, tylko zwyczajnie usiadł by z Kobietą swojego życia i przemówił swoim głosem pełnym miłości, choć znudzonym i określił by stan w jakim się znajduje i ewentualnie poprosiłby o czas, tudzież inne, wedle niego rzeczy najwłaściwsze. na tym polega PARTNERSTWO. oczywście według mnie. a co się tyczy GROŹBY proponuję ją na trwale zastąpić bardzo fajnym, pełnym odpowiedzialności słowem KONSEKWENCJE.

pozdrawiam Cię ciepło :-)

ps. musisz być bardzo ciepłą, wrażliwą, pełnią wiary Kobietą. pomimo wszystko tak trzymać, bo wiara cuda czyni ;-) .

97 Ostatnio edytowany przez Patito (2017-02-05 13:22:03)

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

Karolcia_38 może masz racje, może życie nie zdążyło mnie jeszcze zaskoczyć, bo owszem wierzę w to, iż dana osoba ma szansę się zmienić tylko potrzeba do tego konkretnego wstrząsu. Jest to poniekąd wina mężula, któremu wyrosły klapki na oczach, a świat zobojętniał i zgadzam się trzeba mu pokazać gdzie raki zimują, by zrozumiał co traci! Ale no właśnie są egzemplarze, które za żadne skarby świata nie powiedzą co czują, nie pokażą swoich słabości, nie otworzą się przed partnerem i dopóki nie pokażemy im owych, namacalnych KONSEKWENCJI nadal będą tkwić w swoim leniwym świecie...  Trzeba usiąść i wyjaśnić to i owo nawet jeśli miałby być to monolog zmęczonej kobiety z człowiekiem ''ścianą'', a jeśli faktycznie mężuś ma gdzieś mnie i dzieci to już jest poważna sprawa i takiemu osobnikowi nie pomoże żadne głaskanie po głowie. Prosto jest oceniać i radzić nam postronnym osobom, osobiście jestem dosyć charakterną osobą i egzemplarz wylądowałby za drzwiami, ale tak jak mówię dałabym mu szansę i to nie jedną na poprawę, a dopiero później wycieraczka! POZDRAWIAM CIEPLUTKO!!!

98

Odp: Partner, któremu nic się nie chce...

Zeby partner cokolwiek zmnienil musi miec do tego motywacje. Musisz wywolac w nim chec zmiany. Na jednych dziala grozba na innych nagroda. Nie ma reguly. Na mnie pewnie podziałałaby mozliwosc utraty czegos "fajnego" , czegos co jest dla mnie wazne.
Pokaz mu ze traci cos czego bedzie zalowal. Jesli teraz nie ma nic takiego, czego by moglby zalowac, to stworz mu namiastke tego.

Posty [ 66 do 98 z 98 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Partner, któremu nic się nie chce...

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024