nowa miłość mojego męża - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » nowa miłość mojego męża

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 306 ]

131 Ostatnio edytowany przez LeisurePainter (2016-11-25 00:01:09)

Odp: nowa miłość mojego męża
starr napisał/a:

Uwolnij wyobraźnię smile :

pl.pinterest.com/explore/sztuka-ze-złomu-895786478912/  (oczywiście: https:// na początku, ale nie mogę napisać w całości, bo zaraz cenzura mi wykasuje jako niedozwolony link)

znam smile polecam również prace Miiny Akkijyrkka smile oraz JK Brown big_smile

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: nowa miłość mojego męża

jak również dalszą dyskusję, cenzura może potraktować jako offtop, i zamknie watek. Jak chcesz poklikać zapraszam tu: http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php? … 0#p2975030

133

Odp: nowa miłość mojego męża

Nr tel to ona przechwycila z tel mojego meza. A wczesniej opowiadala jakies glupoty jak to ona brzydzi sie zagladania do czyjegos tel. Potem zaczelo wychodzic ile wiedziala co ja w tym czasie pisalam do meza. Potem jeszcze wymyslila jakas ciaze ktorej oczywiscie nie bylo ale tonacy brzytwy sie chwyta wiec na cos chciala uchwycic mojego meza. Taka typowa egoistyczna cwaniara co widziala tylko czubek wlasnego nosa. Knula kombinowala itd.Na poczatku jej bronilam bo myslalam ze moze jakas biedna dziewczyna sie zakochala ale potem zaczelo wychodzic kim jest naprawde z smsow i z opowiesci kiedy to do mojego meza zaczelo dochodzic z kim mial do czynienia. Z tym rozwodem to nie wiem jakby sie skonczylo. Moze nie tak zle ale niewiele trzeba zeby pozbierac jakis swiadkow zeby naklamali w sadzie a tesciowie tez za mna nie przepadali różnie moglo sie skonczyc. Znam przypadek ze gosc pozbieral kolegow zeby naopowiadali w sadzie ze zona go zdradza. Nie wiem jak sie to skonczylo ale jak widac niewiele trzeba zeby zniszczyc czlowieka. Leisurre ja zycze Ci wszystkiego fajnego. Milo bylo przeczytac ze jest jeszcze ktos kto umie sie zachowac przy rozwodzie. Podziwiam Twojego ex, w tych czasach to unikat. Zycze Ci zebys jeszcze poznala kogos wartosciowego w zyciu.

134 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-11-25 01:16:31)

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Generalnie twierdze, ze jak ktos byl zdradzony, to klamie jezeli twierdzi, ze nie ma problemow z nowa partnerka eks meza.

Poczatkowo moze miec problemy, ale z czasem moze nie miec. Tak samo jak po czasie ktos kogo kochalismy moze byc dla nas jak kolega, bo nie ma juz tego bolu i juz nie cierpimy, ze jest z kims innym. Wtedy mozna podejsc do tego inaczej i nawet polubic te kobiete, bo moze i ona zle zrobila, ale jezeli ma swoje zalety i nie jest calkiem zla, to da sie dogadac i nie trzeba patrzec wstecz, bo to nic nie zmieni.

135

Odp: nowa miłość mojego męża

LeisurePainter,
ja mysle, ze laczy Cie z bylym mezem prawdziwa przyjazn. Ta przyjazn przetrwala nawet jego nowy zwiazek i Wasz rozwod.
Bardzo budujaca jest Twoja historia.
Powodzenia!

136

Odp: nowa miłość mojego męża

Ja mialam podobnie- z tym, ze nie byl to maz, ale wieloletni partner i nie mielismy dzieci. Zakochal sie w innej kobiecie, a ja po pierwszej fali szoku i rozpaczy zrozumialam, ze zycze mu szczescia. Nasze relacje przerodzily sie w przyjazn i tak jest do dzis.

137

Odp: nowa miłość mojego męża

Leisure, ja po prostu kompletnie nie rozumiem po co zalozylas watek.

Po to by sie pochwalic i klepnac sie po pleckach jaka jestes wspaniala chyba. Jaka madra, jaka wyrozumiala, jaka pelna wspolczucia i empatii. Po to, zeby z protekcjonalnym usmiechem innym mowic jacy sa niedojrzali i jak brakuje im takiego wspanialego oswiecenia jakie sama osiagnelas.

Ja sie zmywam, bo pompowanie Twojego ego mnie nie interesuje.

138

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Leisure, ja po prostu kompletnie nie rozumiem po co zalozylas watek.

Po to by sie pochwalic i klepnac sie po pleckach jaka jestes wspaniala chyba. Jaka madra, jaka wyrozumiala, jaka pelna wspolczucia i empatii. Po to, zeby z protekcjonalnym usmiechem innym mowic jacy sa niedojrzali i jak brakuje im takiego wspanialego oswiecenia jakie sama osiagnelas.

Ja sie zmywam, bo pompowanie Twojego ego mnie nie interesuje.


niestety mam podobne odczucia.
nawiąże jeszcze do tytulu... gdybym ja chciala sie podzielic tym, jak osiągnęlam spokoj ducha, to tak bym zatytulowala watek np.
"jak przetrwalam rozstanie i osiągnęłam spokój" 
a nie "nowa milosc mojego męża"

przykro mi, ale dla mnie to jest bardzo niespojny komunikat, a jako osoba po przejściach z psychopata, jestem bardzo wyczulona na niespojne komunikaty

139 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-11-25 09:11:23)

Odp: nowa miłość mojego męża
_v_ napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Leisure, ja po prostu kompletnie nie rozumiem po co zalozylas watek.

niestety mam podobne odczucia.

A czy musicie dziewczyny rozumieć?
Czy w regulaminie jest napisane, że to forum jest tylko dla narzekających?
Nie odpowiada wam, to się nie wypowiadajcie i już. To, że wam trudno znieść, że ludzie potrafią sobie poradzić emocjonalnie po trudnych doświadczeniach, to raczej nie problem LP big_smile

140 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2016-11-25 10:37:53)

Odp: nowa miłość mojego męża

Summerka, ja nie mam nic przeciwko ludziom,ktorzy pisza jak sobie poradzili- sama czesto pisze jak udalo mi sie zrobic to czy owo.

Ja mam alergie na osoby, ktore publicznie odprawiaja nabozenstwo na wlasna czesc. Podobnie jak V, mam rodzinne doswiadczenia z narcyzmem i rozpoznaje na kilometr jak sobie ktos publicznie dobrze robi.

141

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Summerka, ja nie mam nic przeciwko ludziom,ktorzy pisza jak sobie poradzili- sama czesto pisze jak udalo mi sie zrobic to czy owo.

Ja mam alergie na osoby, ktore publicznie odprawiaja nabozenstwo na wlasna czesc. Podobnie jak V, mam rodzinne doswiadczenia z narcyzmem i rozpoznaje na kilometr jak sobie ktos publicznie dobrze robi.

Nie chciałam się logować ale mnie zaraz jasny szlag z nieba trafi. To ze Tobie i tej całej v życie się nie ułożyło i facet Cie lal to już Twój problem. Jestem pełna podziwu dla Autorki jak i dla jej byłego męża bo jest nie wiele takich ludzi. Ale dla wielu ludzi z tego forum byłoby lepiej żeby LB  napisała ze żarli się w sadzie, żeby autorka napisała jaki to jej były maż jest chamem, prostakiem to wtedy byłaby pożywka dla osób twojego pokroju a tu doopa nici z twojego planu. A tak na marginesie gdzie ty widzisz tu narcyza błagam? A ty kochana to jesteś sfrustrowana babka która swoje żale wylewa na bidna babeczkę.
Autorko jestem pełna podziwu dla Ciebie smile jesteś niesamowita smile pozdrawiam

142

Odp: nowa miłość mojego męża

Zgadzam się z summerka.Każdy z nas jest inny inaczej przeżywa.Każde rozstanie jest inne.Autorka pisze o sobie .O swoim przypadku.Przecież każdy z nas podejmuje swoje własne decyzje.Nie ma ludzi wszechwiedzacych.To jest jej historia jej przeżycia i moim zdaniem nic nie chce uzyskać pisząc tu na forum.Po prostu podzieliła się z nami jak dała radę przejść powtarzam swoje rozstanie.

143

Odp: nowa miłość mojego męża

Nie mogą się co poniektórzy pogodzić z tym, że jest "nowa miłość mojego męża", a nie "ZDRADA!", "KOCHANKA ODBIŁA MI MĘŻA" itp... Wszystko Caps lockiem i najlepiej jeszcze z wyzwiskami i epitetami. To błotko znamy i potrafimy w takim pływać... Gdzie indziej się gubimy wink

144

Odp: nowa miłość mojego męża

Nikt nie wylewa żali na nikogo, ani swoich frustracji.

JA mówię jedynie, że dla mnie komunikat szanownej autorki jest niespójny. I tyle. Nikt nikomu nie każe zgadzać się ze mną.
Tak samo niespójny był dla mnie komunikat dziewczyny, która próbowała nam (a przede wszystkim sobie) udowodnić, że jest taka szczęśliwa rezygnując z seksu w związku.
A z jej postów wyzierało jedno wielkie nieszczęście - płacze w poduszkę co noc, ciągła masturbacja i myślenie o seksie z ukochanym - rzeczywiście pełnia szczęścia.

Podobnie moja intuicja reaguje tutaj. A że nauczyłam się intuicji wierzyć bez zastrzeżeń, to wyraziłam swoje wątpliwości.
Jak napisała Beyondblackie autorka wyraźnie potrzebuje poklasku i dowartościowania ze strony użytkowników jakim to ona nie jest super człowiekiem i to jeszcze takim uduchowionym. Plus dochodzi jeszcze usprawiedliwianie męża, bo przecież nie bzyknął innej.

Jako że to jest publiczne forum, to mogę wyrazić swoje wątpliwości co do motywacji danej osoby.
I tylko to zrobiłam.

145

Odp: nowa miłość mojego męża

Roksanka, daj sobie troche luzu. Mloda jestes, malo widzialas, to i tez idealizm naiwnie Cie jara.

Nie jestem wcale "sfrustrowana babka". Jestem bardzo szczesliwa kobieta w pelnym milosci zwiazku juz od dobrych szesciu lat big_smile Takze jakos zycie mi sie ulozylo. Tylko, ze ja nie wypisuje upojnych serenad zakladajac na forum watki pt. Jestem taka doskonala, ze wszystko czego dotkne zamienia sie w zloto. Bo takie rzeczy to sie tylko wypisuje albo zeby sama siebie przekonac, ze rzeczywistosc jest inna niz jest, albo zeby sie podjarac zachwytami ludzi w sieci.

A ja nie mam ochoty ani na utrzymywanie kogos w krainie fantazji, ani na przygladanie sie publicznej masturbacji ego.

146

Odp: nowa miłość mojego męża
Klio napisał/a:

Nie mogą się co poniektórzy pogodzić z tym, że jest "nowa miłość mojego męża", a nie "ZDRADA!", "KOCHANKA ODBIŁA MI MĘŻA" itp... Wszystko Caps lockiem i najlepiej jeszcze z wyzwiskami i epitetami. To błotko znamy i potrafimy w takim pływać... Gdzie indziej się gubimy wink


Klio, każdy psycholog Ci powie, że to, co piszemy, jak piszemy oraz to, co mówimy i jak mówimy ma ogromne znaczenie.
I jeśli do mnie pijesz, to nie wkładaj w moje usta czegoś, czego nie powiedziałam.

Tam gdzieś wyżej napisałam, jaki mógłby być tytuł, żeby komunikat był spójny - czyli np. "pogodziłam się z rozwodem, osiągnęłam spokój".

W obecnym tytule autorka cały czas uważa tego człowieka za męża - nawet nie ma słowa "były", mimo, że są już po rozwodzie, o ile dobrze pamiętam. Moim zdaniem ten tytuł wskazuje na to, że autorka ma podświadomie nadzieję, że ta nowa miłość jest przejściowym stanem, a jak mężowi się znudzi, to do niej wróci.
Tak ja to odbieram.

147

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Roksanka, daj sobie troche luzu. Mloda jestes, malo widzialas, to i tez idealizm naiwnie Cie jara.

Nie jestem wcale "sfrustrowana babka". Jestem bardzo szczesliwa kobieta w pelnym milosci zwiazku juz od dobrych szesciu lat big_smile Takze jakos zycie mi sie ulozylo. Tylko, ze ja nie wypisuje upojnych serenad zakladajac na forum watki pt. Jestem taka doskonala, ze wszystko czego dotkne zamienia sie w zloto. Bo takie rzeczy to sie tylko wypisuje albo zeby sama siebie przekonac, ze rzeczywistosc jest inna niz jest, albo zeby sie podjarac zachwytami ludzi w sieci.

A ja nie mam ochoty ani na utrzymywanie kogos w krainie fantazji, ani na przygladanie sie publicznej masturbacji ego.

Do mojego wieku się nie mieszaj bo własnie takie osoby jak ty myślą ze jak ktoś młody to mało przeżył sorry ale nie w twoim interesie siedzi co ja niby przeszłam a czego nie. A w mojej ocenie jesteś mega sfrustrowana babka bo przeżyć tego nie możesz ze ktoś przeżył lepiej rozstanie od Ciebie i tyle w temacie

148

Odp: nowa miłość mojego męża

Wystarczy po prostu popatrzyc na ta sprawe obiektywnie. Autorka poradzila sobie z tym doswiadczeniem bo jej doswiadczenie nie bylo az takie trudne porownujac to do przezyc innych osob. Jej druga strona nie szarpala sie z nia nie knula przeciwko jej. Ona miala po prostu duzo latwiej. Sytuacja sytuacji nierowna. Trudno by bylo mowic o ex w samych superlatywach i swietnie sobie poradzic po rozstaniu gdyby ex z nowa partnerka probowali niszczyc byla i uprzykrzali jej zycie. Takie sytuacje sie zdarzaja i to bardzo czesto. Trudno tez zeby czuc calkowita obojetnosc na wspomnienienie ex psychopaty czy alkoholika. Ja moge zrozumiec kazda ze stron bo punkt widzenia zalezy od tego co sie przezylo i z kim mialo doczynienia. A ktos jak czegos nie przezyl to nie zrozumie drugiej strony dlatego osoby ktore wogole nic nie przezyly nie powinny sie wogole wypowiadac. Ja sama bym kiedys nie zrozumiala tego co rozumiem dzisiaj. Autorka miala ochote napisac jak bylo u niej napisala ale uwazam tez ze nie moze oczekiwac zeby kazde rozstanie i kazda sytuacja przebiegala podobnie jak u niej bo to zalezy od wielu okoliczności

149

Odp: nowa miłość mojego męża
_v_ napisał/a:
Klio napisał/a:

Nie mogą się co poniektórzy pogodzić z tym, że jest "nowa miłość mojego męża", a nie "ZDRADA!", "KOCHANKA ODBIŁA MI MĘŻA" itp... Wszystko Caps lockiem i najlepiej jeszcze z wyzwiskami i epitetami. To błotko znamy i potrafimy w takim pływać... Gdzie indziej się gubimy ;)


Klio, każdy psycholog Ci powie, że to, co piszemy, jak piszemy oraz to, co mówimy i jak mówimy ma ogromne znaczenie.
I jeśli do mnie pijesz, to nie wkładaj w moje usta czegoś, czego nie powiedziałam.

Tam gdzieś wyżej napisałam, jaki mógłby być tytuł, żeby komunikat był spójny - czyli np. "pogodziłam się z rozwodem, osiągnęłam spokój".

W obecnym tytule autorka cały czas uważa tego człowieka za męża - nawet nie ma słowa "były", mimo, że są już po rozwodzie, o ile dobrze pamiętam. Moim zdaniem ten tytuł wskazuje na to, że autorka ma podświadomie nadzieję, że ta nowa miłość jest przejściowym stanem, a jak mężowi się znudzi, to do niej wróci.
Tak ja to odbieram.

Odczuwam podobnie jak - V-.
Zbyt dużo lukru w polewie tzw. "przyjacielskiego" rozstania.
Gość oświadcza, że chce się rozwieść, bo zakochał się w innej. Ale, kuriozalnie stwierdza i Autorka przyjmuje to za pewnik, że mąż "romansu nie ma".
Czyli, że jak? Zakochał się a nowa wybranka nic o jego uczuciu nie wiedziała jeszcze wtedy. I od razu wpadła w sidła gościa po wniesieniu przez niego pozwu?
Zdradzał od dawna. Tyle, że według niego, póki nie spenetrował pochwy kobiety innej niż żona, to nie romansował.
Dobre sobie. :)
Autorka o tym wie, ale uważa, że było tak jak sprzedał jej to pan mąż.
Jej prawo i nam nic do tego.

150

Odp: nowa miłość mojego męża

Podobnych wątków jak ten było sporo na forum. Nie takich samych, ale podobnych. Różnica tkwiła w tym, że autorki rozpoczynały od inspirującego posta jak to im się udało, jak dobrze ostatecznie potoczyło się ich życie itd., ale najpierw przeszły przez zdradę, związek przemocowy itp. Tam oskarżeń co do poszukiwania poklasku, dowartościowania, pompowania ego itp nie było. Różnica tkwi w statusie autorek. Ofierze nie wypomina się, że zechciała się podzielić inspirującą i godną naśladowania historią. Osobie, która ofiary z siebie nie robi, a z partnera potwora, już można... Jest pole do popisu. Tak niespotykane ugodowe rozstania nie są, bo sama przeszłam podobne i w podobny  sposób. No już piszcie, że pompuję ego big_smile
Z kolei Beyonblackie powołując się na własne doświadczenie i używając tego jako argumentu tutaj troszku się zapędza, bo jak Pirx napisał pasuje ono jak świni pawie pióra. Nieprzystawalność doświadczeń i charakterów decyduje o tym, że nie będzie zrozumienia. Jedno po polsku, a drugie w w suahili...

151

Odp: nowa miłość mojego męża

Kochane kobietki nikt nie przeżywa czegoś lepiej ,gorzej ,najgorzej......Każdy przeżywa INACZEJ.Szanujmy przeżywanie innych.

152

Odp: nowa miłość mojego męża

Malczy, tak, kazdy przezywa inaczej, ale jak mi ktos maluje rozstanie z bylym mezem, do ktorego doszlo w wyniku jego zdrady, jak film Disneya z talerzem lukrowanych babeczek na boku, to ja mam dosyc uzasadnione watpliwosci co do wiarygodnosci tego obrazu i co do intencji Autorki.

Tak jak V i Excop uwazam, ze jak cos brzmi niewiarygodnie albo niespojnie, to niewiarygodne albo niespojne jest.

153

Odp: nowa miłość mojego męża
Klio napisał/a:

Podobnych wątków jak ten było sporo na forum. Nie takich samych, ale podobnych. Różnica tkwiła w tym, że autorki rozpoczynały od inspirującego posta jak to im się udało, jak dobrze ostatecznie potoczyło się ich życie itd., ale najpierw przeszły przez zdradę, związek przemocowy itp. Tam oskarżeń co do poszukiwania poklasku, dowartościowania, pompowania ego itp nie było. Różnica tkwi w statusie autorek. Ofierze nie wypomina się, że zechciała się podzielić inspirującą i godną naśladowania historią. Osobie, która ofiary z siebie nie robi, a z partnera potwora, już można... Jest pole do popisu. Tak niespotykane ugodowe rozstania nie są, bo sama przeszłam podobne i w podobny  sposób. No już piszcie, że pompuję ego big_smile
Z kolei Beyonblackie powołując się na własne doświadczenie i używając tego jako argumentu tutaj troszku się zapędza, bo jak Pirx napisał pasuje ono jak świni pawie pióra. Nieprzystawalność doświadczeń i charakterów decyduje o tym, że nie będzie zrozumienia. Jedno po polsku, a drugie w w suahili...

Nie ma co szukać bezinteresownej zawiści w komentarzach forumowiczów, Klio.
Autorka stwierdza, że pogodziła się z tym, że mąż odszedł do innej i nie nienawidzi gościa. To dobrze.
Nie przyjęła jednak do wiadomości, że była oszukiwana przez dłuższy czas.
Może, paradoksalnie, odczuła ulgę, że były mąż podjął decyzję za nich oboje, bo i ona źle czuła się w tym związku i dlatego tak gładko to poszło?

154

Odp: nowa miłość mojego męża

Bylo nie bylo. Dogadali sie rozeszli w zgodzie i chwala im za to. Nie mozna w koncu nikogo trzymac na sile i zmusic do milosci.

155

Odp: nowa miłość mojego męża

Szczerze mówiąc nie rozumiem Twojego podejścia, autorko wątku. Szczerze podziwiam Twoje opanowanie, to że bez niepotrzebnych awantur przeszliście z byłym już mężem przez to wszystko. Ale... No właśnie. Dlaczego to wszystko jest takie zdroworozsądkowe, chłodne i pozbawione emocji? Czy kiedy się kogoś kocha to nie pragnie się naprawić pewne rzeczy, które funkcjonują źle? Jeśli mężowi było przy Tobie źle, jeśli on pierwszy zauważył że się od siebie oddaliliście - dlaczego wtedy z Tobą o tym nie porozmawiał, nie starał się otworzyć Ci oczu, współpracować z Tobą nad poprawą tego stanu? Dla mnie jest oczywiste w takich relacjach to, że jeśli coś przestaje mi się podobać, a zaczyna dręczyć i sprawiać ból to idę i o tym mówię. Nie szukam przyjaźni i pocieszenia u innych. Za związek bierze się odpowiedzialność i powinno się zrobić naprawdę wszystko, by posklejać to, co się rozpadło. Moim zdaniem Twój były postąpił bardzo egoistycznie i poszedł po prostu na łatwiznę. Łatwiej było mu się wyżalić jakiejś koleżance, niż pójść do Ciebie i przerobić to wraz z Tobą. Nie potrafił powiedzieć Ci o tym, że coś jest nie tak, za to z zadziwiającą łatwością pewnego wieczoru siadł i powiedział Ci, że odchodzi. Serio? Tak wygląda małżeństwo? Moim zdaniem coś tu jest mocno nie tak. Albo raczej było. A co do tego braku emocji - rozumiem chęć przejścia przez rozwód i to całe zamieszanie z względnym spokojem, bo przecież tkwią w tym także dzieci. Ok. Ale czy naprawdę człowiek, który kocha, któremu zależy na drugiej osobie jest w stanie pozbawić się jakichkolwiek ludzkich emocji? Emocji, przez które czuje się ból, przez które chce się jeszcze o tę osobę, o te uczucie zawalczyć? Czy ten spokój to faktycznie taka ogromna dojrzałość? Bo moim zdaniem to nie dojrzałość, tylko zobojętnienie i dowód na kompletny brak uczuć i umysł robota. Szybka kalkulacja i tyle. Dojrzałość byłaby wtedy, gdyby obie strony starały się to wszystko naprawić. Jeśli by się nie udało - trudno. Ale należy dbać o związek nawet wtedy, kiedy jest źle. Kiedyś w necie krążył taki mem przedstawiający parę staruszków trzymających się za ręce z podpisem: "Urodziliśmy się w czasach, kiedy jak coś się psuło, to się to naprawiało, a nie wyrzucało do kosza". NO WŁAŚNIE. Jeśli już się mleko rozlało, to należy je zetrzeć, a nie zostawić je rozlane i odejść. To jest właśnie według mnie brak dojrzałości i ucieczka od odpowiedzialności. Chłop Cię zwyczajnie zdradził (zdrada to nie tylko przespanie się z inną osobą), a Ty jeszcze poklepałaś go po plecach, powiedziałaś "ok", pozwoliłaś mu odejść, a teraz jeszcze umawiasz się na obiadki i podwieczorki z nim i jego kochanką. Mimo wszystko jak dla mnie coś tu jest mocno nie tak. Nie chodzi o urządzenie scen, ale o jakiekolwiek uczucia i emocje, których w Twoich wypowiedziach brakuje.

156

Odp: nowa miłość mojego męża

Wszystko to prawda, ale przyjmując założenie, że obydwie oddalające się od siebie osoby zauważają momenty oddalenia, zauważają te drobne codzienne rzeczy które oddalają ich od siebie, zwracają ciągle uwagę na siebie, siebie nawzajem i swoje odczucia. Tak to jednak w życiu często bywa, że ludzie żyją i odczuwają nie przykładając uwagi do tego jak żyją i co odczuwają. Uświadomienie sobie pewnych rzeczy często przychodzi za późno, kiedy powrotu juz nie ma bądź powrotu już się nie chce. Teraz albo godzimy się z tym co jest, albo zawracamy rzekę. Trzeba się przy tym zastanowić czy kiedy dokonujemy wyboru to kierujemy się tym czego naprawdę chcemy, czy dlatego, że tak trzeba. W obu przypadkach będzie cierpienie, będą emocje, będzie poczucie winy itd. Kluczem jest świadomość, a tej bardzo często brakuje, bo ludzie oszukują nie tylko innych, ale przede wszystkim siebie.
Odszedł do innej i to jest bezdyskusyjne. Można uznać jego wina i jakieś moralne braki. Można. To też pomaga często w przebrnięciu przez takie problemy. Można też dojść do wniosku, że uczucia nie są raz na zawsze, że decyzje o byciu razem też nie są ostateczne. O to by wszystko trwało trzeba się wspólnie starać i żyć świadomie, zwracając uwagę. Jeżeli się tego nie robi, a zwłaszcza gdy obydwie osoby tego nie robią, to potem nawet jeśli łatwiej jest zrzucić winę na drugą stronę za wszystko, to trudniejsza droga uświadomienia sobie własnych poczynań które również doprowadziły do rozstania przyniesie więcej korzyści w przyszłości i przyszłych relacjach.
Co do spokoju itp, to wszyscy jakby starają się zapomnieć, że od rozstania upłynęły już dwa lata. Oczekujecie rozdzierania szat, a moment na to juz dawno upłynął. Gdyby nadal rozdzierała szaty, to dopiero świadczyłoby o problemie...
Wreszcie każdy pisze odwołując się do własnych doświadczeń i przemyśleń i choć istnieją wspólne wszystkim mechanizmy postępowania, skrypty myślenia i działania, które szczególnie w trudnych sytuacjach pomagają przez nie przejść, to jednak relacja relacji nierówna, zdrada zdradzie również i rozstania przez to też nie zawsze przystają. Są styczne punkty, ale są też różnice. Obecność tych drugich nie świadczy automatycznie o niewiarygodności, a po prostu o odrębności i inności, która jest najnormalniejszą w świecie rzeczą.

157

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Malczy, tak, kazdy przezywa inaczej, ale jak mi ktos maluje rozstanie z bylym mezem, do ktorego doszlo w wyniku jego zdrady, jak film Disneya z talerzem lukrowanych babeczek na boku, to ja mam dosyc uzasadnione watpliwosci co do wiarygodnosci tego obrazu i co do intencji Autorki.

Tak jak V i Excop uwazam, ze jak cos brzmi niewiarygodnie albo niespojnie, to niewiarygodne albo niespojne jest.

Rzeczywiscie okropnie to niewiarygodne;), tak sie rozejść bez obelg, niszczenia w sądzie, walczenia o winę i alimenty na siebie, wydzwaniania po ludziach jaki to "osobisty" maz to cham i prostak etc.;);). Wiem, ze to nic z twojego świata, dlatego zostaw ten świat tym, którzy go chcą i rozumieją. Wiele osób poszukuje pomocy po zdradzie, wygadania sie, wypłacania ale wciaz chcą sie rozejść z klasa, szczególnie dla dzieci i dalszej przyszłości. Dla tych ludzi to pokrzepiające, ze można inaczej. Próbujesz zdyskredytować autorkę, ale nie wyjdzie ci to- bo (wybacz) autorka przerasta cie na każdym poziomie i to właśnie denerwuje cie najbardziej.

158

Odp: nowa miłość mojego męża
wielkilasuch napisał/a:

Szczerze mówiąc nie rozumiem Twojego podejścia, autorko wątku. Szczerze podziwiam Twoje opanowanie, to że bez niepotrzebnych awantur przeszliście z byłym już mężem przez to wszystko. Ale... No właśnie. Dlaczego to wszystko jest takie zdroworozsądkowe, chłodne i pozbawione emocji? Czy kiedy się kogoś kocha to nie pragnie się naprawić pewne rzeczy, które funkcjonują źle? Jeśli mężowi było przy Tobie źle, jeśli on pierwszy zauważył że się od siebie oddaliliście - dlaczego wtedy z Tobą o tym nie porozmawiał, nie starał się otworzyć Ci oczu, współpracować z Tobą nad poprawą tego stanu? Dla mnie jest oczywiste w takich relacjach to, że jeśli coś przestaje mi się podobać, a zaczyna dręczyć i sprawiać ból to idę i o tym mówię. Nie szukam przyjaźni i pocieszenia u innych. Za związek bierze się odpowiedzialność i powinno się zrobić naprawdę wszystko, by posklejać to, co się rozpadło. Moim zdaniem Twój były postąpił bardzo egoistycznie i poszedł po prostu na łatwiznę. Łatwiej było mu się wyżalić jakiejś koleżance, niż pójść do Ciebie i przerobić to wraz z Tobą. Nie potrafił powiedzieć Ci o tym, że coś jest nie tak, za to z zadziwiającą łatwością pewnego wieczoru siadł i powiedział Ci, że odchodzi. Serio? Tak wygląda małżeństwo? Moim zdaniem coś tu jest mocno nie tak. Albo raczej było. A co do tego braku emocji - rozumiem chęć przejścia przez rozwód i to całe zamieszanie z względnym spokojem, bo przecież tkwią w tym także dzieci. Ok. Ale czy naprawdę człowiek, który kocha, któremu zależy na drugiej osobie jest w stanie pozbawić się jakichkolwiek ludzkich emocji? Emocji, przez które czuje się ból, przez które chce się jeszcze o tę osobę, o te uczucie zawalczyć? Czy ten spokój to faktycznie taka ogromna dojrzałość? Bo moim zdaniem to nie dojrzałość, tylko zobojętnienie i dowód na kompletny brak uczuć i umysł robota. Szybka kalkulacja i tyle. Dojrzałość byłaby wtedy, gdyby obie strony starały się to wszystko naprawić. Jeśli by się nie udało - trudno. Ale należy dbać o związek nawet wtedy, kiedy jest źle. Kiedyś w necie krążył taki mem przedstawiający parę staruszków trzymających się za ręce z podpisem: "Urodziliśmy się w czasach, kiedy jak coś się psuło, to się to naprawiało, a nie wyrzucało do kosza". NO WŁAŚNIE. Jeśli już się mleko rozlało, to należy je zetrzeć, a nie zostawić je rozlane i odejść. To jest właśnie według mnie brak dojrzałości i ucieczka od odpowiedzialności. Chłop Cię zwyczajnie zdradził (zdrada to nie tylko przespanie się z inną osobą), a Ty jeszcze poklepałaś go po plecach, powiedziałaś "ok", pozwoliłaś mu odejść, a teraz jeszcze umawiasz się na obiadki i podwieczorki z nim i jego kochanką. Mimo wszystko jak dla mnie coś tu jest mocno nie tak. Nie chodzi o urządzenie scen, ale o jakiekolwiek uczucia i emocje, których w Twoich wypowiedziach brakuje.

Podpisuje sie pod tym obiema rekami.

A tak poza tym, to strasznie mnie denerwuje ta nuta wyzszosci i protekcjonalizmu w postach Autorki.

159

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

A tak poza tym, to strasznie mnie denerwuje ta nuta wyzszosci i protekcjonalizmu w postach Autorki.

I z pozorów obiektywnej obserwacji wychodzi jednak osobista wojenka i uraza... za co? Któż raczy wiedzieć...

160 Ostatnio edytowany przez Pirx (2016-11-25 13:31:30)

Odp: nowa miłość mojego męża

Czytając Wasze komentarze 'przeraża 'mnie jedno. :-)

Szufladkowanie, schematyzm... brak dostrzegania innych rozwiązań. Nie przekonuje Was podejście LP, jej opis bo?..."Zbyt cukierkowy"? Zbyt dojrzały i rozsądny?
Przedstawiła Wam inny obraz rozstania.Inne podejście, inne postrzeganie,inne zrozumienie sytuacji i wydarzeń.
Nie jeste wyjątkiem ,takie rozstania też są faktem.
Komu brak dojrzałości? Wam czy jej? Kto jest zamknięty na inne podejścia, inny światopogląd? Ona? Nie... :-)
Warto wyjść czasem poza brzegi tego stawu i rozejrzeć się. Analizować, przyjąć sprawy jakimi są a nie podważać wg tylko i wyłacznie własnego egocentrycznego spojrzenia na świat :-)

161

Odp: nowa miłość mojego męża

powtórzę więc jeszcze raz, bo chyba nikt nie czyta tego, co napisałam

więc... nie mam nic przeciwko innemu podejściu
problem w tym, że dla mnie komunikat autorki posta jest niespójny i tyle - moja intuicja podpowiada mi, że coś tu się nie zgadza.

tyle

162

Odp: nowa miłość mojego męża
kejt38 napisał/a:

Rzeczywiscie okropnie to niewiarygodne;), tak sie rozejść bez obelg, niszczenia w sądzie, walczenia o winę i alimenty na siebie, wydzwaniania po ludziach jaki to "osobisty" maz to cham i prostak etc.;);). Wiem, ze to nic z twojego świata, dlatego zostaw ten świat tym, którzy go chcą i rozumieją. Wiele osób poszukuje pomocy po zdradzie, wygadania sie, wypłacania ale wciaz chcą sie rozejść z klasa, szczególnie dla dzieci i dalszej przyszłości. Dla tych ludzi to pokrzepiające, ze można inaczej. Próbujesz zdyskredytować autorkę, ale nie wyjdzie ci to- bo (wybacz) autorka przerasta cie na każdym poziomie i to właśnie denerwuje cie najbardziej.

Nie, nie jest wcale niewiarygodne ANI WYJĄTKOWE  i ja nie uważam autorki za jakąś szczególną bohaterkę.

LP zarejestrowała się na publicznym forum, opisała jakiś tam fragment swojego życia i poddała to pod PUBLICZNĄ OCENĘ.

Znam przypadki, gdzie małżeństwa rozpadły się z powodu ZDRADY,  a jednak ludzie potrafili się kulturalnie rozejść i to Z ROZWODEM BEZ ORZEKANIA O WINIE, "prania brudów" w sądzie.

BTW, kejt38, to jest personalny atak na Beyondblackie.

Ona jest tutaj tak samo jak ty czy ja, ABY WYRAZIĆ SWOJE ZDANIE  na temat, który autorka poddała naszej opinii. I ma do niego prawo.

Nie muszą na wątku pojawiać się same LAUDACJE dla beznamiętnej opowieści. Tyle.

163

Odp: nowa miłość mojego męża

Beyondblackie, serio widzisz te nute wyzszosci i protekcjonalizmu? Jesli juz, to chyba bardziej Ty uderzasz w te tony, ciagle podwazajac to, co pisze autorka, jakbys wiedziala lepiej od niej.  Na kazdm kroku cos jej zarzucasz, a to wyparcie, a to udawanie, a to robienie z siebie wspanialej, zeby publika ja oklaskiwala...  piszac do niej i o niej w tonie - tecza, nosorozce, disney, lukrowane babeczki itp. To, ze ona ze stoickim spokojem i grzecznie odpowiada na Twoje ciagle uwagi i komentarze nie swiadczy o wyzszosci, tylko o opanowaniu, bo trzeba przyznac, ze potrafisz byc irytujaca, gdy czasem sie uprzesz na czlowieka i nie dopuszczasz w ogole opcji, ze mozesz nie miec racji smile
To naprawde przykre,  gdy ludzie musza sie tlumaczyc z tego, ze cos im sie udalo, bo inni im wmawiaja, ze tylko tak im sie wydaje.

164

Odp: nowa miłość mojego męża

Adiaphora, po raz kolejny, mnie po prostu Autorka nie przekonuje wcale do tej swojej rzekomej dojrzalosci. I to wcale nie chodzi o to, ze rozstala sie z mezem kulturalnie, ale o to, ze opisuje to wszystko w taki sposob jakby sprawa dotyczyla odebrania paczki z poczty, a nie zawalenia sie calego swiata jej i dzieci.

Wiem, z czasem nabiera sie dystansu, czlowiekowi przechodza emocje, nawet sie czasami wybacza, ale jak mi ktos pisze, ze na komunikat meza, iz zakochal sie w innej babie, ona z wielka empatia i przyjaznia daje mu wolna droge do szczescia, to ja zastanawiam sie jaki ktos musi miec dar do zaklamywania rzeczywistosci, albo na ile kiedykolwiek tego meza kochal.

No, sorry, takie mam odczucia w watrobie.

165 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-11-25 14:58:25)

Odp: nowa miłość mojego męża

Po pierwszym poscie autotki tez wydawalo mi sie to niewiarygodne, ale potem, gdy napisala wiecej, to zrozumialam, ze jak najbardziej moglo tak byc. Nie jest to tez historiw z Disneya, przeciez autorka cierpiala. No ale minely 2 lata i dlaczego uwazacie, ze niemozliwe wtedy miec normalne relacje z bylym, rozmawiac z nim itp? Przeciez oni znaja sie juz tyle lat, przyjaznili sie tez dlugo, to jest mozliwe. Autorka raczej wolala odrzucic zal, wybaczyc i zyc dalej. To jest duzo lepsze niz trzymanie w sobie zalu. W koncu warto wybaczyc chocby dla samej siebie. Jej maz nie jest idealny, tez zle zrobil, ale na pewno lepiej, ze jej o tym w koncu powiedzial i dalej nie oszukiwal. Mogl wczesniej rozmawiac i probowac naprawic cos z zona, ale czasu sie nie cofnie. Poza tym moze tak naprawde od zawsze bardziej pasowali na przyjaciol niz pare? Mpglo tak byc i mpze stad czuli, ze tutaj nie da sie juz niczego naprawic. Dlatego tez mpga dobrze sie dogadywac jako przyjaciele.

Nie znam autorki, wiec na pewno nie moge powiedziec jaka jest, ale po postach mysle, ze jest madra i dojrzala. Wszystko ma przemyslane. Tego czy jeszcze czuje bol, to ona wie, ale nawet jesli, to i tak jest madra. Nawet jezeli mialaby jeszcze nadzieje na powrot meza to co w tym zlego? Tak czasem dziala podswiadomosc, ale autorka pracuje nad soba i na pewno z czasem bedzie coraz lepiej i tez bedzie mogla sobie ulozyc zycie. Jakby musialo byc, zeby historia niby nie byla jak z Disneya? To nikt wedlug Was nie rozstaje sie w zgodzie? Dlaczego patrzycie na to.przez pryzmat wlasnych doswiadczen? Sytuacje sa rozne.


Na poczatku tez myslalam, ze dziwne, ze az tak opanowala emocje, ze powiedziala, zeby byl z ta kobieta i nie miala zadnego zalu. Potem jednak pomyslalam, ze moze jednak jest to mozliwe. Trudne, ale mozliwe. Gdyby autorka napisala, ze kochala, ale nie cierpiala, to bym nie uwierzyla. Jednak ona sama pisze, ze plakala, cierpiala, wiec emocje byly. Napusaka tez, ze bylo wiele rozmow. No i wodocznie autorka po przemysleniu i porizmawianiu z mezem powiedzuala, by faktycznie odszedl. Sama widziala, ze nie da sie tego juz naprawic. Nie widze w tym nic dziwnego. Emocje byly, ale wiedziala, ze tak bedzie dla nich lepiej.

166

Odp: nowa miłość mojego męża

Truskaweczka, w przypadku zdrady, nawet tylko emocjonalnej, poza oczywistym bolem i niedowierzaniem, pojawiaja sie zwykle dwa rodzaje reakcji: gwaltowne ratowanie zwiazku albo soczysty kop w doope meza. Poczytaj na forum- tony takich historii.

Jak mi ktos pisze, ze na wiesc o znalezieniu milosci zycia poza malzenstwem, ona daje mu blogoslawienstwo na odejscie z domu i szukanie szczescia, to dla mnie to brzmi totalnie nieprawdopodobnie. No chyba, ze bylo to takie malzenstwo tylko na papierku, w ktorym juz dawno zadnej milosci do meza nie bylo i bohaterka odetchnela z ulga, ze nie bedzie musiala inicjowac rozwodu, bo facet poradzil sobie ze znalezieniem nowej baby. Wtedy to tak, wcale by mnie nie zdziwilo, ze Autorka beznamietnie przeszla z malzenstwa do wpadania na obiadki do eks meza i jego panny.

167

Odp: nowa miłość mojego męża

Autorka wcale nie ukrywa, że w tamtym czasie kochała męża, nie ukrywa też emocji. Był płacz i ból i zapewne szok po tym co usłyszała.
Jednak potem przyszła refleksja, jej postępowanie było i jest logiczne i przejrzyste, zaakceptowała ten stan rzeczy, bo nie miała innego wyjścia.
Każda zdrada budzi emocje, sprzeciw i skrajne reakcje. Ludzie w obliczu zdrady i rozstania próbując radzić sobie z traumą zachowują się różnie; jedni korzystają z terapii, inni czytają poradniki, jeszcze inni latami zatruwają życie sobie i ex, a niektórzy rozstają się godnie i z klasą, czy jednak do końca pogodzeni?
Łatwiej zachować spokój, gdy obydwie strony, równocześnie wychodzą z inicjatywą rozstania, gdy obydwoje już nie kochają się, w tym wypadku jednak, jedna strona przestała kochać, a druga co prawda, przyznała się do zaniedbania, kochając nadal, to jednak nie to samo.
Nie określiłabym zachowania autorki jako niewiarygodne, wyniosłe, czy ziejące w tych okolicznościach emocjonalnym chłodem.
Jest to naturalna reakcja osoby, która panuje nad emocjami, jednocześnie kierując się zasadami i kulturą osobistą.
Jest jednak coś, co uwiera wiele czytających ten wątek osób, coś, co autorka głęboko skrywa.
Myślę, że jest to ból, który ciągle w niej tkwi. Rozum nakazuje logikę i racjonalizm, a serce nadal krwawi.
Excop słusznie zauważył, że "Nie przyjęła jednak do wiadomości, że była oszukiwana przez dłuższy czas."
Autorka w poście nr. 40, cytując i odnosząc się do wypowiedzi kilku osób, w tym mojej, z mojego drugiego posta dwukrotnie usunęła słowo "zdrada",
Dyskutowała też  n/t określenia "małe wojny" dotyczące stanów emocjonalnych, którego użyła talerz.
Myślę, że jest to jej sposób, tarcza obronna, na obejście, czy wyrzucenie ze świadomości (co jest raczej niemożliwe) faktycznej zdrady męża, którą mimo wszystko trudno zaakceptować.

168

Odp: nowa miłość mojego męża

Jak dla mnie historia opisana przez autorke jest calkiem wiarygodna. Ale czy az tak do konca godna gloryfikacji, to juz pewny tego nie jestem.
Tak jak kilka osob zauwazylo, sposob rozstania jest uwarunkowany tym co bylo przed podjeciem takiej decyzji.
Ja po przeczytaniu wszystkich postow autorki odnioslem wrazenie, ze obylo sie bez wzajemnych oskarzen i wojny rozwodowej, przede wszystkim dlatego, bo oboje z mezem byli na tym samym poziomie emocjonalnego zaangazowania w zwiazek, ktory w ich przypadku wynosil -1.
Odnioslem wrazenie, ze autorka odniosla nawet pewnego rodzaju ulge, ze to jej maz stal sie strona inicjujaca rozstanie.
Oboje powoli oddalali sie od siebie. Ona spedzala czas z przyjaciolkami, on z przyszla partnerka. Zadne z nich nie robilo nic, aby ten stan zmienic, tak wiec mozna  smialo stwierdzic, ze obojgu on pasowal.
Moglo byc przeciez zupelnie odwrotnie. Maz mogl poswiecac czas kolegom, a autorka odplynac w strone kochanka. Final bylby zapewne taki sam.
Oni po prostu zachowali do konca rownowage w swoim zwiazku. Kiedys zakochali sie w sobie, byli dla siebie partnerami, ale stopniowo w rownym stopniu oddalali sie od siebie. Dla mnie nie jest wiec niczym wyjatkowym to, ze w pewnym momencie oboje zgodnie uznali, ze to juz koniec.
Owszem autorka, mogla wykorzystac wiedze o emocjonalnej zdradzie aby wykorzystac to w czasie rozwodu, ale wlasnie w tym momenicie wykazala sie dojrzaloscia i tego nie zrobila i za to ma moj szacunek.
Podsumowujac uwazam, ze zupelnie inaczej brzmial by opis tej historii, gdyby w ich zwiazku nie byla zachowana rownowaga emocjonalnego zaangazowania w malzenstwo na jego koncowym etapie. Zupelnie inaczej by bylo, gdyby autorka byla np. na poziomie +1, a jej maz -1.

169 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-11-25 16:28:51)

Odp: nowa miłość mojego męża

Beyonblackie, wydaje mi sie a nawet mam pewnosc, ze autorka nie zalozyla tego watku, aby Ciebie do czegokolwiek przekonywac, budza wiec watpliwosci Twoje intencje, gdzie z takim zacieciem godnym lepszej sprawy forsujesz swoja linie myslenia, powtarzajac z naciskiem po raz enty, co o tym myslisz. Jakbys chciala jej cos udowodnic.
Odczujesz satysfakcje, gdy w koncu wyjdzie, ze mialas racje? Bo takie mozna odniesc wrazenie, ze bardziej bylabys zadowolona, gdyby okazalo sie, ze nie jest tak kolorowo, jak autorka to przedstawia.
I tego nie moge zrozumiec, tego doszukiwania sie dziury w calym, tego szukania jakiegos slabego punktu w historii, aby obnazyc slabosci czlowieka i pokazac mu, ze nie jest taki fajny za jakiego pewnie sie uwaza, ze musi zaklamywac rzeczywistosc, bo rzeczywistosc nie moze taka byc...
Naprawde nie wiem z czego to wynika, ale nie podoba mi sie.

170

Odp: nowa miłość mojego męża

Nic nie chce jej udowadniac. Ale jak wyczuwam falsz, to pisze. Nikt sie ze mna zgadzac nie musi.

171

Odp: nowa miłość mojego męża
adiaphora napisał/a:

I tego nie moge zrozumiec, tego doszukiwania sie dziury w calym, tego szukania jakiegos slabego punktu w historii, aby obnazyc slabosci czlowieka i pokazac mu, ze nie jest taki fajny za jakiego pewnie sie uwaza, ze musi zaklamywac rzeczywistosc, bo rzeczywistosc nie moze taka byc...
Naprawde nie wiem z czego to wynika, ale nie podoba mi sie.

Częściowo się z Tobą zgadzam, jednak autorka zakładając ten wątek musiała mieć świadomość tego, że pozwala innym wtykać kij w mrowisko i rozgrzebywać wydarzenia z jej życia.
Być może miała inne intencje, a dyskusja poszła nie w tym kierunku którego oczekiwała, być może niektórzy poczuli się sprowokowani nie tyle do tego, żeby pokazać, że nie jest taka fajna (mnie imponuje jej postawa), ale żeby drążyć temat.
Jeżeli ktoś nastawia się na szczerą dyskusję, musi liczyć się z tym, że jakaś wypowiedź może być niewygodna, lub nawet bolesna, zwłaszcza, że dotyczy ciężkiego tematu.

172 Ostatnio edytowany przez ola.aleksandra (2016-11-25 17:46:24)

Odp: nowa miłość mojego męża

A ja mam wrażenie że to jest słowo klucz:

"Moje kontakty z byłym mężem wyglądają bardzo dobrze, z racji tego że znamy się prawie całe życie o rozstaniu zostaliśmy na stopie bratersko-siostrzanej."

Wasze rozstanie było bardzo kulturalnie, czego można tylko pozazdrościć, natomiast mam wrażenie, że po tak wielu wspólnych latach byliście trochę już jak brat z siostrą, nawet jeśli początkowo nie zdawaliście sobie z tego sprawy. I dlatego było odrobinę łatwiej. Dla mnie, gdybym była po uszy zakochana i szczęśliwa, to byłby nóż w plecy - oczywiście mogłabym być w szoku i nie powiedzieć nic, albo zacząć wyć lub dostać szału. Potem bym się uspokoiła i z czasem próbowała ułożyć poprawne, przyjazne stosunki, bo awantury i krzyki nie świadczą o nikim dobrze. Ale wolałabym go już więcej nie widzieć, bo bolało to bardzo bardzo długo. Gdybym natomiast męża nie kochała... albo kochała jak brata, to pomimo zaskoczenia i początkowej złości, że muszę nagle dużo zmieniać w życiu, to jednak chyba szybko bym się z tym pogodziła i nawet po jakimś czasie może zaprzyjaźniła z tą nową.

Nie cierpi ten, kto nie kocha. Kiedyś czułam coś do kogoś bez wzajemności - naprawdę trudno było się z nim przyjaźnić i widzieć go z kimś innym. Po latach nie mam już z tym problemu... nawet się z nimi przyjaźnię, choć nie widuję często. Miłość przeminęła z wiatrem i w tym przypadku, dzięki Bogu.

W każdym razie życzę nowej, pięknej miłości! smile

173 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-11-25 18:31:02)

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Summerka, ja nie mam nic przeciwko ludziom,ktorzy pisza jak sobie poradzili- sama czesto pisze jak udalo mi sie zrobic to czy owo.

Ja mam alergie na osoby, ktore publicznie odprawiaja nabozenstwo na wlasna czesc. Podobnie jak V, mam rodzinne doswiadczenia z narcyzmem i rozpoznaje na kilometr jak sobie ktos publicznie dobrze robi.

Blackie, chyba zwyczajnie LP zazdrościsz, że potrafiła się z klasą zachowywać i nie płaszczyć przed facetem, nie próbować trwać w związku, który nie rokuje, bo tobie w przeszłości zabrakło takiej zdrowej postawy. Moim zdaniem wylewasz tu swoje nieprzepracowane żale i złość wobec siebie za własną bierność i dawanie się oklepywać jakiemuś złamasowi oraz trwanie za długo w relacji, która była bez sensu. Zazdrościsz LP, że miała w sobie mądrość, której tobie w krytycznym momencie zabrakło, przez co czułaś się poniżona i upokorzona, dlatego teraz atakujesz LP z wielką zawziętością.

Albo rzeczywiście twoje spojrzenie na świat i ludzi ogranicza się tylko do twoich własnych doświadczeń i nie możesz zrozumieć, że ludzie mogą się zachowywać inaczej niż ty i ci, którzy ciebie otaczają.

174

Odp: nowa miłość mojego męża
summerka88 napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Summerka, ja nie mam nic przeciwko ludziom,ktorzy pisza jak sobie poradzili- sama czesto pisze jak udalo mi sie zrobic to czy owo.

Ja mam alergie na osoby, ktore publicznie odprawiaja nabozenstwo na wlasna czesc. Podobnie jak V, mam rodzinne doswiadczenia z narcyzmem i rozpoznaje na kilometr jak sobie ktos publicznie dobrze robi.

Blackie, chyba zwyczajnie LP zazdrościsz, że potrafiła się z klasą zachowywać i nie płaszczyć przed facetem, nie próbować trwać w związku, który nie rokuje, bo tobie w przeszłości zabrakło takiej zdrowej postawy. Moim zdaniem wylewasz tu swoje nieprzepracowane żale i złość wobec siebie za własną bierność i dawanie się oklepywać jakiemuś złamasowi oraz trwanie za długo w relacji, która była bez sensu. Zazdrościsz LP, że miała w sobie mądrość, której tobie w krytycznym momencie zabrakło, przez co czułaś się poniżona i upokorzona, dlatego teraz atakujesz LP z wielką zawziętością.

Albo rzeczywiście twoje spojrzenie na świat i ludzi ogranicza się tylko do twoich własnych doświadczeń i nie możesz zrozumieć, że ludzie mogą się zachowywać inaczej niż ty i ci, którzy ciebie otaczają.

I znów musiałam się zalogować bo muszę jedno napisać do Ciebie summerka88- BRAWO smile

175

Odp: nowa miłość mojego męża
summerka88 napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Summerka, ja nie mam nic przeciwko ludziom,ktorzy pisza jak sobie poradzili- sama czesto pisze jak udalo mi sie zrobic to czy owo.

Ja mam alergie na osoby, ktore publicznie odprawiaja nabozenstwo na wlasna czesc. Podobnie jak V, mam rodzinne doswiadczenia z narcyzmem i rozpoznaje na kilometr jak sobie ktos publicznie dobrze robi.

Blackie, chyba zwyczajnie LP zazdrościsz, że potrafiła się z klasą zachowywać i nie płaszczyć przed facetem, nie próbować trwać w związku, który nie rokuje, bo tobie w przeszłości zabrakło takiej zdrowej postawy. Moim zdaniem wylewasz tu swoje nieprzepracowane żale i złość wobec siebie za własną bierność i dawanie się oklepywać jakiemuś złamasowi oraz trwanie za długo w relacji, która była bez sensu. Zazdrościsz LP, że miała w sobie mądrość, której tobie w krytycznym momencie zabrakło, przez co czułaś się poniżona i upokorzona, dlatego teraz atakujesz LP z wielką zawziętością.

Albo rzeczywiście twoje spojrzenie na świat i ludzi ogranicza się tylko do twoich własnych doświadczeń i nie możesz zrozumieć, że ludzie mogą się zachowywać inaczej niż ty i ci, którzy ciebie otaczają.

Summerka, wrecz przeciwnie, jestem z siebie bardzo dumna, ze udalo mi sie wyjsc z naprawde choojowego malzenstwa i pozytywnie odbudowac swoje zycie.

Dla mnie po prostu madrosc i opanowanie Autorki wydaja sie jakas zyczeniowa wersja wydarzen, albo sa dowodem, ze to malzenstwo bylo od dawna martwe i zadnych uczuc tam nie bylo. No bo czego ona chce od forum zakladajac swoj watek? Poklasku? Zachwytu?

Jezeli faktycznie jest jej tak dobrze jak opisuje, to po kiego grzyba o tym pisac elaboraty do obcych ludzi?

176

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

No bo czego ona chce od forum zakladajac swoj watek? Poklasku? Zachwytu?

Jezeli faktycznie jest jej tak dobrze jak opisuje, to po kiego grzyba o tym pisac elaboraty do obcych ludzi?

Nie doczytała w regulaminie, że to forum marazmu, degrengolady, moralnego zepsucia i zgnilizny big_smile Tu nie ma miejsca na pozytywne tematy big_smile Następnym razem nauczy się wstrzelać w klimaty...

177

Odp: nowa miłość mojego męża
Klio napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

No bo czego ona chce od forum zakladajac swoj watek? Poklasku? Zachwytu?

Jezeli faktycznie jest jej tak dobrze jak opisuje, to po kiego grzyba o tym pisac elaboraty do obcych ludzi?

Nie doczytała w regulaminie, że to forum marazmu, degrengolady, moralnego zepsucia i zgnilizny big_smile Tu nie ma miejsca na pozytywne tematy big_smile Następnym razem nauczy się wstrzelać w klimaty...

Kochana jakie rymy smile

178

Odp: nowa miłość mojego męża

A rzeczywiście. Nawet nie zwróciłam uwagi, że prawie trzynastozgłoskowcem piszę big_smile To będzie chyba trzeci wiersz popełniony przeze mnie na tym forum big_smile

179

Odp: nowa miłość mojego męża

Autorka w swoim pierwszym poście pisze dlaczego tu napisała.Również składa podziękowania dla Nicka Przyszłość bo bardzo jej pomógł przetrwać ból.Trzeba po prostu czytać ze zrozumieniem.

180

Odp: nowa miłość mojego męża
Klio napisał/a:

A rzeczywiście. Nawet nie zwróciłam uwagi, że prawie trzynastozgłoskowcem piszę big_smile To będzie chyba trzeci wiersz popełniony przeze mnie na tym forum big_smile

Ahh ja i ta moje sokole oko wink to widzę ze tutaj jakaś poetka się kroi smile

181

Odp: nowa miłość mojego męża

Witam,

napisała długą odpowiedź która ulotniła się po naciśnięciu "wyślij"... sad

Nagromadziło się mnóstwo postów, pozwolę więc sobie odpisać ogólnie smile
Większość zarzutów powiela się i odpowiedzi udzielałam już wcześniej, może jednak niezbyt jasnym językiem, dlatego tez postaram się wyjaśnić niektóre z nich po raz wtóry.
Mała ilość wypowiedzi na temat zdrady ze strony mojego byłego męża, nie jest spowodowana negowaniem tego faktu, a innym rozłożeniem priorytetów. Dla większości piszących na ten temat osób najważniejszą kwestią jest to czy zdradził, jak zdradził itd. dla mnie jednak najważniejszą kwestią było i jest to że muszę żyć i być z tego życia zadowolona, że muszę wychować dzieci i przekazać im to co najlepsze.
Eks zdradzając mnie nie ugodził we mnie, a mógł ponieważ mogłam przez to wydarzenie dać wchłonąć się fali nienawiści i wyjść z niego jako zombie. Przeczytałam tu dziś iż naturalną reakcją byłoby gdybym wpadła w gniew i chciała zranić eks. Ja mam pytanie jednak takie - co dało by to MNIE? W moim mniemaniu jedynie upokorzenie, zezwierzęcenie. Ponadto wniosło by do mojego życia ogromny chaos. Pielęgnowana we mnie nienawiść do eks przelewałaby się na dzieci - które są niesamowicie zdolnymi obserwatorami. Może przysporzyłabym mu paru problemów i utwierdziła w przekonaniu, że miał stu procentową rację odchodząc.
Co do obelg i niechęci do jego nowej partnerki - musiałabym zatracić zdolności logicznego myślenia, aby mieć do niej pretensje.

Temat "obiadków" i spędzania czasu też został już przeze mnie wyjaśniony, mamy wszyscy swoje życie i nie spędzamy każdej wolnej chwili razem, jednak ze względu na to że razem wychowujemy dzieci, a dla mnie one są priorytetem, i nie wyobrażam sobie abym miała dzielić czas spędzany z rodzicami z okazji ważnych dla nich chwil ze względu na moje emocje.

Pokonuj złych ludzi swym opanowaniem. Nie daj się im wyprowadzić z równowagi. Jeśli są złośliwi, nie bądź złośliwy w zamian. Jeśli wściekły pies ugryzie cię, a ty ugryziesz go w odwecie, sam staniesz się psem.

182

Odp: nowa miłość mojego męża

Leisure, nie, wcale nie napisalam, ze naturalna reakcja musialoby byc wyzywanie sie na mezu za zdrade. Niektorzy tak reaguja, ale nie kazdy.

Dla mnie po prostu jest malo realne, ze takie wyznanie nie wzbudza zadnych wiekszych emocji- czy to desperacka chec ratowania malzenstwa, czy tez pozbycie sie meza z linii widoku, przynajmniej na poczatku. Bo Ty to tak opisalas jakby maz Ci oswiadczyl, ze zmienil supermarket do ktorego chodzi, a nie, ze Cie zostawil dla innej baby.

183

Odp: nowa miłość mojego męża
LeisurePainter napisał/a:

Witam,

napisała długą odpowiedź która ulotniła się po naciśnięciu "wyślij"... sad

Nagromadziło się mnóstwo postów, pozwolę więc sobie odpisać ogólnie smile
Większość zarzutów powiela się i odpowiedzi udzielałam już wcześniej, może jednak niezbyt jasnym językiem, dlatego tez postaram się wyjaśnić niektóre z nich po raz wtóry.
Mała ilość wypowiedzi na temat zdrady ze strony mojego byłego męża, nie jest spowodowana negowaniem tego faktu, a innym rozłożeniem priorytetów. Dla większości piszących na ten temat osób najważniejszą kwestią jest to czy zdradził, jak zdradził itd. dla mnie jednak najważniejszą kwestią było i jest to że muszę żyć i być z tego życia zadowolona, że muszę wychować dzieci i przekazać im to co najlepsze.
Eks zdradzając mnie nie ugodził we mnie, a mógł ponieważ mogłam przez to wydarzenie dać wchłonąć się fali nienawiści i wyjść z niego jako zombie. Przeczytałam tu dziś iż naturalną reakcją byłoby gdybym wpadła w gniew i chciała zranić eks. Ja mam pytanie jednak takie - co dało by to MNIE? W moim mniemaniu jedynie upokorzenie, zezwierzęcenie. Ponadto wniosło by do mojego życia ogromny chaos. Pielęgnowana we mnie nienawiść do eks przelewałaby się na dzieci - które są niesamowicie zdolnymi obserwatorami. Może przysporzyłabym mu paru problemów i utwierdziła w przekonaniu, że miał stu procentową rację odchodząc.
Co do obelg i niechęci do jego nowej partnerki - musiałabym zatracić zdolności logicznego myślenia, aby mieć do niej pretensje.

Temat "obiadków" i spędzania czasu też został już przeze mnie wyjaśniony, mamy wszyscy swoje życie i nie spędzamy każdej wolnej chwili razem, jednak ze względu na to że razem wychowujemy dzieci, a dla mnie one są priorytetem, i nie wyobrażam sobie abym miała dzielić czas spędzany z rodzicami z okazji ważnych dla nich chwil ze względu na moje emocje.

Pokonuj złych ludzi swym opanowaniem. Nie daj się im wyprowadzić z równowagi. Jeśli są złośliwi, nie bądź złośliwy w zamian. Jeśli wściekły pies ugryzie cię, a ty ugryziesz go w odwecie, sam staniesz się psem.


Zadałaś trafne pytanie. Co by Tobie Autorko dało to że robiłabyś na złość swojemu eks mężowi? Jak dla mnie byś się skompromitowała ale nie tylko w jego oczach ale także w swoich własnych oczach- o co dałam ponieść się szkodliwym nie tylko dla niego ale również dla mnie uczuciach. A jakie wzorce pokazałabyś swoim dzieciom- widzicie pomimo ze byłam z waszym ojcem tyle lat to potrafiłam być dla niego taka zła i oschła 0 uczuć bo po co przecież to tylko(albo aż)Wasz ojciec a mój maż.
A ten cytat który wytłuściłaś przepisze i sobie przykleję najlepiej na czoło i będę codzień sobie ten tekst czytać na głos smile

184 Ostatnio edytowany przez LeisurePainter (2016-11-25 20:18:15)

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Leisure, nie, wcale nie napisalam, ze naturalna reakcja musialoby byc wyzywanie sie na mezu za zdrade. Niektorzy tak reaguja, ale nie kazdy.

Dla mnie po prostu jest malo realne, ze takie wyznanie nie wzbudza zadnych wiekszych emocji- czy to desperacka chec ratowania malzenstwa, czy tez pozbycie sie meza z linii widoku, przynajmniej na poczatku. Bo Ty to tak opisalas jakby maz Ci oswiadczyl, ze zmienil supermarket do ktorego chodzi, a nie, ze Cie zostawil dla innej baby.

a dla mnie jest mało realne, że gdy kogoś kochamy zdradza i odchodzi wpadamy w furię, lub staramy się siłą doprowadzić do zmiany jego decyzji. Jednak zgadzam się z tym, że w początkowej fazie ograniczenie kontaktów pomaga o czym pisałam już dużo wcześniej.

185

Odp: nowa miłość mojego męża

Leisure, no to zgodzmy sie nie zgodzic.

Bylam raz zdradzona przez chlopaka laaata temu (to nawet malzenstwo nie bylo) i nie wyobrazam sobie, zebym w tamtej sytuacji mogla zachowywac sie jak przykladnie poukladany robot zen i klepnawszy go po pleckach zyczyc mu dobrego zycia z nowa love. Nie rozumiem JAK mozna nie byc wsciekla na faceta, ktory mnie OSZUKAL i ZNIEWAZYL. I nie, nie wyzywalam sie ani na nim ani na jego dziewczynie, ale kopa jakiego dostal w tylek prosto w drzwi zapewne pamieta do dzisiaj.

186

Odp: nowa miłość mojego męża

Przestańcie juz sie wykłócać smile. To jest przykład rozstania, gdzie juz miłość dawno sie ulotniła, pozostał szacunek i przyjaźń. Były maz chciał sie na nowo zakochać i iść przez zycie z inna kobieta. Mogło byc tez w druga stronę - to autorka poznaje kogoś, kto budzi w niej emocje i uczucia. Gdyby któreś z nich było mocno zaangażowane w te relacje, to rozstanie byłoby zupełnie inne... smile. Pozdrawiam ciepło autorkę.

187 Ostatnio edytowany przez LeisurePainter (2016-11-25 21:02:16)

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Leisure, no to zgodzmy sie nie zgodzic.

Bylam raz zdradzona przez chlopaka laaata temu (to nawet malzenstwo nie bylo) i nie wyobrazam sobie, zebym w tamtej sytuacji mogla zachowywac sie jak przykladnie poukladany robot zen i klepnawszy go po pleckach zyczyc mu dobrego zycia z nowa love. Nie rozumiem JAK mozna nie byc wsciekla na faceta, ktory mnie OSZUKAL i ZNIEWAZYL. I nie, nie wyzywalam sie ani na nim ani na jego dziewczynie, ale kopa jakiego dostal w tylek prosto w drzwi zapewne pamieta do dzisiaj.

zgadzam się na niezgodzenie smile
chciałabym jednak abyś wyjaśniła mi w jaki sposób Cię ZNIEWAŻYŁ? I czy fakt dania mu kopa dał Ci satysfakcję?
Ponadto chciałabym zauważyć, że mnie również było bardzo ciężko, nie czułam wściekłości a ogromny ból co zaowocowało dziesiątkami godzin rozmów, pytań oraz przepłakanymi nocami, bo ból jest naturalną reakcją. Ten płacz i ból dały mi swego rodzaju oczyszczenie, upust emocjonalny, świadomość natomiast dała mi możliwość wyboru - pogrążenia się w bólu i złości czy też znalezienia drogi najlepszej dla mojej rodziny. Bo w całej tej zdradzie było dwoje ludzi którzy brali ślub, jednak najważniejszymi elementami tej układanki są te osoby które w tym akcie udziału nie mają bezpośrednio i które naszym zadaniem jest chronić  - dzieci.

188

Odp: nowa miłość mojego męża
Lillka-15 napisał/a:

Przestańcie juz sie wykłócać smile. To jest przykład rozstania, gdzie juz miłość dawno sie ulotniła, pozostał szacunek i przyjaźń. Były maz chciał sie na nowo zakochać i iść przez zycie z inna kobieta. Mogło byc tez w druga stronę - to autorka poznaje kogoś, kto budzi w niej emocje i uczucia. Gdyby któreś z nich było mocno zaangażowane w te relacje, to rozstanie byłoby zupełnie inne... smile. Pozdrawiam ciepło autorkę.

ulotniła się miłość, ze strony mojego męża - to jest fakt. Nie byłby w stanie kochać mnie zakochując się w kimś innym.
Z mojej strony jednak miłość ulatniała się jeszcze długo.

189

Odp: nowa miłość mojego męża

Leisure, zniewazyl mnie, bo potraktowal bez szacunku, gzac sie z jakas siksa za moimi plecami i wypierajac sie na maksa tej znajomosci, ktora podejrzewalam i o ktora sie go pytalam. Przez miesiace mi wmawial, ze to 'kolezanka' tylko.

Jezeli Ciebie by to nie poruszylo do wscieklosci, to wybacz, ale po prostu nie jestem w stanie Cie zrozumiec.

190

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Leisure, zniewazyl mnie, bo potraktowal bez szacunku, gzac sie z jakas siksa za moimi plecami i wypierajac sie na maksa tej znajomosci, ktora podejrzewalam i o ktora sie go pytalam. Przez miesiace mi wmawial, ze to 'kolezanka' tylko.

Jezeli Ciebie by to nie poruszylo do wscieklosci, to wybacz, ale po prostu nie jestem w stanie Cie zrozumiec.

Poruszyłoby mnie, jednak nie wzbudziło wściekłości. Nadal uważam że Cię nie znieważył. Oszukał to fakt. Jednak to ON zachował się niegodnie, nie TY, a więc jak miał naruszyć godność Twoją?

191

Odp: nowa miłość mojego męża

LP

czy możesz napisać  w jaki sposób zaniedbałaś męża?
byłaś oziębła
brak sex-u
czy też pracoholizm
albo uznałaś że będzie zawsze z Tobą bo to mąż

192 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2016-11-25 21:40:49)

Odp: nowa miłość mojego męża

Lopatologicznie tlumaczac, nie okazal mi szacunku, czyli w przedwojennym jezyku dopuscil sie zniewagi. Malo co wywoluje u mnie tak silne emocje jak ktos kto nie zachowuje sie honorowo. Instynktownie nie chce miec z takim kims od razu do czynienia. Taka osoba nie zasluguje na moj szacunek ani na zadna taryfe ulgowa, niewazne ile dla mnie wczesniej znaczyl. Takie to u mnie proste.

Mogl mi powiedziec, ze przestal mnie kochac, ze chce skonczyc zwiazek, co byloby uczciwe, ale zamiast tego kursowal w majtach jakiejs panny.

193

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Lopatologicznie tlumaczac, nie okazal mi szacunku, czyli w przedwojennym jezyku dopuscil sie zniewagi. Malo co wywoluje u mnie tak silne emocje jak ktos kto nie zachowuje sie honorowo. Instynktownie nie chce miec z takim kims od razu do czynienia. Taka osoba nie zasluguje na moj szacunek ani na zadna taryfe ulgowa, niewazne ile dla mnie wczesniej znaczyl. Takie to u mnie proste.

Mogl mi powiedziec, ze przestal mnie kochac, ze chce skonczyc zwiazek, co byloby uczciwe, ale zamiast tego kursowal w majtach jakiejs panny.

Gdyby niehonorowo zachował się człowiek z którym masz dzieci to w jaki sposób przedstawiłabyś im ta sytuację? I w jaki sposób chciałabyś wychowywać je przekazuąc im nawet nieświadomie brak szacunku dla ich ojca?

194

Odp: nowa miłość mojego męża

hmm, a to dzieci mają obowiązek szanowania ojca, niezaleznie od tego czy jest szuja?

195

Odp: nowa miłość mojego męża
_v_ napisał/a:

hmm, a to dzieci mają obowiązek szanowania ojca, niezaleznie od tego czy jest szuja?

No wlasnie.

Wolalabym, zeby dzieci znaly prawde jak malo znaczyly dla ojca kiedy pukal jakas panne w hotelu.

Posty [ 131 do 195 z 306 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » nowa miłość mojego męża

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024