Po pierwszym poscie autotki tez wydawalo mi sie to niewiarygodne, ale potem, gdy napisala wiecej, to zrozumialam, ze jak najbardziej moglo tak byc. Nie jest to tez historiw z Disneya, przeciez autorka cierpiala. No ale minely 2 lata i dlaczego uwazacie, ze niemozliwe wtedy miec normalne relacje z bylym, rozmawiac z nim itp? Przeciez oni znaja sie juz tyle lat, przyjaznili sie tez dlugo, to jest mozliwe. Autorka raczej wolala odrzucic zal, wybaczyc i zyc dalej. To jest duzo lepsze niz trzymanie w sobie zalu. W koncu warto wybaczyc chocby dla samej siebie. Jej maz nie jest idealny, tez zle zrobil, ale na pewno lepiej, ze jej o tym w koncu powiedzial i dalej nie oszukiwal. Mogl wczesniej rozmawiac i probowac naprawic cos z zona, ale czasu sie nie cofnie. Poza tym moze tak naprawde od zawsze bardziej pasowali na przyjaciol niz pare? Mpglo tak byc i mpze stad czuli, ze tutaj nie da sie juz niczego naprawic. Dlatego tez mpga dobrze sie dogadywac jako przyjaciele.
Nie znam autorki, wiec na pewno nie moge powiedziec jaka jest, ale po postach mysle, ze jest madra i dojrzala. Wszystko ma przemyslane. Tego czy jeszcze czuje bol, to ona wie, ale nawet jesli, to i tak jest madra. Nawet jezeli mialaby jeszcze nadzieje na powrot meza to co w tym zlego? Tak czasem dziala podswiadomosc, ale autorka pracuje nad soba i na pewno z czasem bedzie coraz lepiej i tez bedzie mogla sobie ulozyc zycie. Jakby musialo byc, zeby historia niby nie byla jak z Disneya? To nikt wedlug Was nie rozstaje sie w zgodzie? Dlaczego patrzycie na to.przez pryzmat wlasnych doswiadczen? Sytuacje sa rozne.
Na poczatku tez myslalam, ze dziwne, ze az tak opanowala emocje, ze powiedziala, zeby byl z ta kobieta i nie miala zadnego zalu. Potem jednak pomyslalam, ze moze jednak jest to mozliwe. Trudne, ale mozliwe. Gdyby autorka napisala, ze kochala, ale nie cierpiala, to bym nie uwierzyla. Jednak ona sama pisze, ze plakala, cierpiala, wiec emocje byly. Napusaka tez, ze bylo wiele rozmow. No i wodocznie autorka po przemysleniu i porizmawianiu z mezem powiedzuala, by faktycznie odszedl. Sama widziala, ze nie da sie tego juz naprawic. Nie widze w tym nic dziwnego. Emocje byly, ale wiedziala, ze tak bedzie dla nich lepiej.