nowa miłość mojego męża - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » nowa miłość mojego męża

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 306 ]

66 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-11-24 18:22:45)

Odp: nowa miłość mojego męża
SonyXperia napisał/a:
LeisurePainter napisał/a:

Dokładnie dwa lata i trzy dni temu mój mąż usiadł ze mną przy stole, gdy dzieci już spały spokojnie w łóżkach i powiedział że kocha inną kobietę. Że to początek, że nie mają romansu, że chce rozwodu nim cokolwiek zacznie.

Piękne zdanie, jednak ja w nie nie wierzę. Kocha, ale nie ma romansu. Tylko tyle, że tak się nie dzieje. Kochać i chcieć dla kogoś odejść to jest romans. Emocjonalny. Powoli, stopniowo budowana silna więź z inną osobą.  To zdrada w czystej postaci.

Nie widzę żadnej sprzeczności w słowach męża LP. Facet powiedział, że nie ma romansu w potocznym znaczeniu czyli bzykaniu panny na boku, ale oświadczył uczciwie, że zaangażował się emocjonalnie. Wygląda na to, że szanował zarówno swoją żonę, jak i pannę, z której nie chciał robić kochanki.
A może ona nie chciała być tą dającą dupy żonatemu, bo sama siebie szanowała.

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-11-24 18:41:22)

Odp: nowa miłość mojego męża
summerka88 napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
LeisurePainter napisał/a:

Dokładnie dwa lata i trzy dni temu mój mąż usiadł ze mną przy stole, gdy dzieci już spały spokojnie w łóżkach i powiedział że kocha inną kobietę. Że to początek, że nie mają romansu, że chce rozwodu nim cokolwiek zacznie.

Piękne zdanie, jednak ja w nie nie wierzę. Kocha, ale nie ma romansu. Tylko tyle, że tak się nie dzieje. Kochać i chcieć dla kogoś odejść to jest romans. Emocjonalny. Powoli, stopniowo budowana silna więź z inną osobą.  To zdrada w czystej postaci.

Nie widzę żadnej sprzeczności w słowach męża LP. Facet powiedział, że nie ma romansu w potocznym znaczeniu czyli bzykaniu panny na boku, ale oświadczył uczciwie, że zaangażował się emocjonalnie. Wygląda na to, że szanował zarówno swoją żonę, jak i pannę, z której nie chciał robić kochanki.
A może ona nie chciała być tą dającą dupy żonatemu, bo sama siebie szanowała.

O jakim dawaniu dupy mowa? Przecież, jeżeli kogoś się kocha i chce się z nim spędzić resztę życia to miłośc fizyczna jest tylko dopełnieniem. smile
Gdybym usłyszała taką deklarację od mężczyzny, nie miałabym żadnej wątpliwości, że jedynie próbuje załagodzić rozstanie ze mną. Nie mam romansu. Jeszcze nic nie zacząłem, ale już zdążyłem  pokochać....  Zaangażowanie to coś więcej niż przelotne zauroczenie. Zaangażowanie wymaga czasu, chęci, i kontaktu z drugą osobą. A to już nie jest uczciwość.

68 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-11-24 18:48:38)

Odp: nowa miłość mojego męża
SonyXperia napisał/a:
summerka88 napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Piękne zdanie, jednak ja w nie nie wierzę. Kocha, ale nie ma romansu. Tylko tyle, że tak się nie dzieje. Kochać i chcieć dla kogoś odejść to jest romans. Emocjonalny. Powoli, stopniowo budowana silna więź z inną osobą.  To zdrada w czystej postaci.

Nie widzę żadnej sprzeczności w słowach męża LP. Facet powiedział, że nie ma romansu w potocznym znaczeniu czyli bzykaniu panny na boku, ale oświadczył uczciwie, że zaangażował się emocjonalnie. Wygląda na to, że szanował zarówno swoją żonę, jak i pannę, z której nie chciał robić kochanki.
A może ona nie chciała być tą dającą dupy żonatemu, bo sama siebie szanowała.

O jakim dawaniu dupy mowa? Przecież, jeżeli kogoś się kocha i chce się z nim spędzić resztę życia to miłośc fizyczna jest tylko dopełnieniem.
Gdybym usłyszała taką deklarację od mężczyzny, nie miałabym żadnej wątpliwości, że jedynie próbuje załagodzić rozstanie ze mną. Nie mam romansu. Jeszcze nic nie zacząłem, ale już zdążyłem  pokochać....  Zaangażowanie to coś więcej niż przelotne zauroczenie. Zaangażowanie wymaga czasu, chęci, i kontaktu z drugą osobą. A to już nie jest uczciwość.

Ale może ona zwyczajnie nie chciała być dupą na boku. Chciała być szanowana i nie uczestniczyć w oszukiwaniu innej kobiety. Tak trudno to zrozumieć? Nie wszystkie kobiety idą ślepo za deklaracjami żonatych facetów.
Zresztą to tylko hipoteza.
Równie dobrze mąż LP mógł nie chcieć robić z niej kochanki, bo była dla niego kimś wyjątkowym.
Albo mąż LP jest uczciwym facetem i gdy zwyczajna znajomość zaczęła być dla niego już niezwyczajna, to postanowił załatwić sprawę po męsku.
Moim zdaniem to wzór zachowania w takiej sytuacji. Standardowo facet korzysta z wdzięków chętnej panny, po czym spokojnie wraca do niczego nieświadomej żony. A tu mamy coś zupełnie innego.

69

Odp: nowa miłość mojego męża
summerka88 napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Nie widzę żadnej sprzeczności w słowach męża LP. Facet powiedział, że nie ma romansu w potocznym znaczeniu czyli bzykaniu panny na boku, ale oświadczył uczciwie, że zaangażował się emocjonalnie. Wygląda na to, że szanował zarówno swoją żonę, jak i pannę, z której nie chciał robić kochanki.
A może ona nie chciała być tą dającą dupy żonatemu, bo sama siebie szanowała.

O jakim dawaniu dupy mowa? Przecież, jeżeli kogoś się kocha i chce się z nim spędzić resztę życia to miłośc fizyczna jest tylko dopełnieniem.
Gdybym usłyszała taką deklarację od mężczyzny, nie miałabym żadnej wątpliwości, że jedynie próbuje załagodzić rozstanie ze mną. Nie mam romansu. Jeszcze nic nie zacząłem, ale już zdążyłem  pokochać....  Zaangażowanie to coś więcej niż przelotne zauroczenie. Zaangażowanie wymaga czasu, chęci, i kontaktu z drugą osobą. A to już nie jest uczciwość.

Ale może ona zwyczajnie nie chciała być dupą na boku. Chciała być szanowana i nie uczestniczyć w oszukiwaniu innej kobiety. Tak trudno to zrozumieć? Nie wszystkie kobiety idą ślepo za deklaracjami żonatych facetów.
Zresztą to tylko hipoteza.
Równie dobrze mąż LP mógł nie chcieć robić z niej kochanki, bo była dla niego kimś wyjątkowym.
Albo mąż LP jest uczciwym facetem i gdy zwyczajna znajomość zaczęła być dla niego już niezwyczajna, to postanowił załatwić sprawę po męsku.
Moim zdaniem to wzór zachowania w takiej sytuacji. Standardowo facet korzysta z wdzięków chętnej panny, po czym spokojnie wraca do niczego nieświadomej żony. A tu mamy coś zupełnie innego.

A może zakochał się od pierwszego wejrzenia i rzucił wszystko, co miał do tej pory, i uderzając od razu w największy dzwon, że kocha rozpoczął w ciemno nowe życie, a potem żył długo i szczęśliwie.  wink Mogło być i tak.

Co to Autorkę obochodzi kim chciała być a kim nie chciała być kobieta, którą on zdążył pokochać. Romans emocjonalny, to też romans. Znacznie bardziej groźny niż bzykanie na boku.

70

Odp: nowa miłość mojego męża
SonyXperia napisał/a:

Co to Autorkę obochodzi kim chciała być a kim nie chciała być kobieta, którą on zdążył pokochać. Romans emocjonalny, to też romans. Znacznie bardziej groźny niż bzykanie na boku.

Możesz mieć rację big_smile
Pozostaje pytanie: kiedy znajomość z osobą przeciwnej płci zmienia się w zdradę emocjonalną? Gdzie jest granica, która zmienia neutralną relację w emocjonalne zaangaażowanie?

71

Odp: nowa miłość mojego męża
talerz123 napisał/a:

Małe wojny to moje wątpliwości, wszystko to, co zaburza mój wewnętrzny ład. Moje emocje. Te, które "zmuszają mnie" do zastanowienia się, co się ze mną aktualnie dzieje, popychają do ich rozpracowania i w konsekwencji zrozumienia wszystkiego co jest przyczyną ich pojawienia się. Te, które rozgrywają się na moim wewnętrznym polu walki i powodują we mnie dysonans poznawczy. Jeśli po przepracowaniu ich czuję spokój to wiem, że udało mi się: albo utwierdzić się w dotychczasowym przekonaniu, albo zmienić punkt widzenia i swoje przekonanie big_smile.

A gdybyśmy spróbowały znaleźć inne określenie dla Twoich wewnętrznych rozterek i przemyśleń i odebrały im nazwę mającą negatywny wydźwięk? Jedynie dla małego eksperymentu zamieniły małe wojny na poszukiwanie odpowiedzi dla wewnętrznego spokoju? smile

adiaphora napisał/a:

budujaca jest Twoja historia. I w ogole podziwiam takie podejscie, bez zapieklosci, bez darcia kotow, bez rozpamietywania i kiszenia sie w zalu. A nawet zazdroszcze smile Nie wiem, czy potrafilabym tak, choc zawsze mowie, ze owszem. Ale nasze wyobrazenia to jedno a prawda to drugie i dopoki nie staniemy twarza w twarz z konkretna sytuacja, nigdy sie nie dowiemy. Ale az tak ciekawa nie jestem, wole sie nie dowiadywac wink
Jeszcze raz, szacun! smile

Dziękuję,
to prawda, nigdy nie jesteśmy w stanie przewidzieć własnych zachowań, zawsze mamy jednak szansę pracować nad sobą i panować nad emocjami. Zawsze możemy dać sobie czas na przemyślenie.

SonyXperia napisał/a:
LeisurePainter napisał/a:

Dokładnie dwa lata i trzy dni temu mój mąż usiadł ze mną przy stole, gdy dzieci już spały spokojnie w łóżkach i powiedział że kocha inną kobietę. Że to początek, że nie mają romansu, że chce rozwodu nim cokolwiek zacznie.

Piękne zdanie, jednak ja w nie nie wierzę. Kocha, ale nie ma romansu. Tylko tyle, że tak się nie dzieje. Kochać i chcieć dla kogoś odejść to jest romans. Emocjonalny. Powoli, stopniowo budowana silna więź z inną osobą.  To zdrada w czystej postaci.

_v_ napisał/a:

a ja uważam, że autorka wcale tego nie przeżyła.
tylko nadal przeżywa - stąd ten post.
no i temat: "nowa miłość MOJEGO MĘŻA"

Tez tak uważam. Post Autorki to analiza tego co się stało, własnych uczuc i postawy, analiza na chłodno, kiedy opadły największe emocje. Kiedy po prostu się stało. I do Autorki właśnie to dociera.

Każdy ma prawo do własnej oceny i interpretacji mojej wypowiedzi, co do romansu emocjonalnego odnosiłam się już do tego sformułowania we wcześniejszych postach.
"Docieranie" nastąpiło u mnie już dawno. Musiało dotrzeć abym mogła to zaakceptować, nie mogłabym również zrobić analizy na chłodno gdyby do mnie nie dotarło wink


summerka88 napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
LeisurePainter napisał/a:

Dokładnie dwa lata i trzy dni temu mój mąż usiadł ze mną przy stole, gdy dzieci już spały spokojnie w łóżkach i powiedział że kocha inną kobietę. Że to początek, że nie mają romansu, że chce rozwodu nim cokolwiek zacznie.

Piękne zdanie, jednak ja w nie nie wierzę. Kocha, ale nie ma romansu. Tylko tyle, że tak się nie dzieje. Kochać i chcieć dla kogoś odejść to jest romans. Emocjonalny. Powoli, stopniowo budowana silna więź z inną osobą.  To zdrada w czystej postaci.

Nie widzę żadnej sprzeczności w słowach męża LP. Facet powiedział, że nie ma romansu w potocznym znaczeniu czyli bzykaniu panny na boku, ale oświadczył uczciwie, że zaangażował się emocjonalnie. Wygląda na to, że szanował zarówno swoją żonę, jak i pannę, z której nie chciał robić kochanki.
A może ona nie chciała być tą dającą dupy żonatemu, bo sama siebie szanowała.

Zgadzam się z Tobą i czuję to dokładnie w ten sam sposób.

SonyXperia napisał/a:
summerka88 napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Piękne zdanie, jednak ja w nie nie wierzę. Kocha, ale nie ma romansu. Tylko tyle, że tak się nie dzieje. Kochać i chcieć dla kogoś odejść to jest romans. Emocjonalny. Powoli, stopniowo budowana silna więź z inną osobą.  To zdrada w czystej postaci.

Nie widzę żadnej sprzeczności w słowach męża LP. Facet powiedział, że nie ma romansu w potocznym znaczeniu czyli bzykaniu panny na boku, ale oświadczył uczciwie, że zaangażował się emocjonalnie. Wygląda na to, że szanował zarówno swoją żonę, jak i pannę, z której nie chciał robić kochanki.
A może ona nie chciała być tą dającą dupy żonatemu, bo sama siebie szanowała.

O jakim dawaniu dupy mowa? Przecież, jeżeli kogoś się kocha i chce się z nim spędzić resztę życia to miłośc fizyczna jest tylko dopełnieniem. smile
Gdybym usłyszała taką deklarację od mężczyzny, nie miałabym żadnej wątpliwości, że jedynie próbuje załagodzić rozstanie ze mną. Nie mam romansu. Jeszcze nic nie zacząłem, ale już zdążyłem  pokochać.... Zaangażowanie to coś więcej niż przelotne zauroczenie. Zaangażowanie wymaga czasu, chęci, i kontaktu z drugą osobą. A to już nie jest uczciwość.

Oczywiście, że aby wyznać miłość do jakiejś osoby nie wystarczy tego człowieka ujrzeć raz i że wymaga to zaangażowania. Możemy wchodzić tu w ocenę prawości postępowania mojego ex, jednak to nie zmieni żadnego faktu. Czy uznamy go za bardzo negatywną postać tej historii czy za człowieka dobrego i uczciwego, nie ma to wpływu na to że miał prawo dokonać wyboru. Nie ma we mnie władzy sądzenia jego postępowania, nie jestem człowiekiem władnym taksacji czyjegokolwiek postępowania.

summerka88 napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Nie widzę żadnej sprzeczności w słowach męża LP. Facet powiedział, że nie ma romansu w potocznym znaczeniu czyli bzykaniu panny na boku, ale oświadczył uczciwie, że zaangażował się emocjonalnie. Wygląda na to, że szanował zarówno swoją żonę, jak i pannę, z której nie chciał robić kochanki.
A może ona nie chciała być tą dającą dupy żonatemu, bo sama siebie szanowała.

O jakim dawaniu dupy mowa? Przecież, jeżeli kogoś się kocha i chce się z nim spędzić resztę życia to miłośc fizyczna jest tylko dopełnieniem.
Gdybym usłyszała taką deklarację od mężczyzny, nie miałabym żadnej wątpliwości, że jedynie próbuje załagodzić rozstanie ze mną. Nie mam romansu. Jeszcze nic nie zacząłem, ale już zdążyłem  pokochać....  Zaangażowanie to coś więcej niż przelotne zauroczenie. Zaangażowanie wymaga czasu, chęci, i kontaktu z drugą osobą. A to już nie jest uczciwość.

Ale może ona zwyczajnie nie chciała być dupą na boku. Chciała być szanowana i nie uczestniczyć w oszukiwaniu innej kobiety. Tak trudno to zrozumieć? Nie wszystkie kobiety idą ślepo za deklaracjami żonatych facetów.
Zresztą to tylko hipoteza.
Równie dobrze mąż LP mógł nie chcieć robić z niej kochanki, bo była dla niego kimś wyjątkowym.
Albo mąż LP jest uczciwym facetem i gdy zwyczajna znajomość zaczęła być dla niego już niezwyczajna, to postanowił załatwić sprawę po męsku.
Moim zdaniem to wzór zachowania w takiej sytuacji. Standardowo facet korzysta z wdzięków chętnej panny, po czym spokojnie wraca do domu. A tu mamy coś zupełnie innego.

.

72

Odp: nowa miłość mojego męża
summerka88 napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Co to Autorkę obochodzi kim chciała być a kim nie chciała być kobieta, którą on zdążył pokochać. Romans emocjonalny, to też romans. Znacznie bardziej groźny niż bzykanie na boku.

Możesz mieć rację big_smile
Pozostaje pytanie: kiedy znajomość z osobą przeciwnej płci zmienia się w zdradę emocjonalną? Gdzie jest granica, która zmienia neutralną relację w emocjonalne zaangaażowanie?

Myślę, że bardzo ciężko jest dostrzec moment przekroczenia tej cienkiej lini.

73 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-11-24 19:14:30)

Odp: nowa miłość mojego męża
LeisurePainter napisał/a:
summerka88 napisał/a:
SonyXperia napisał/a:

Co to Autorkę obochodzi kim chciała być a kim nie chciała być kobieta, którą on zdążył pokochać. Romans emocjonalny, to też romans. Znacznie bardziej groźny niż bzykanie na boku.

Możesz mieć rację big_smile
Pozostaje pytanie: kiedy znajomość z osobą przeciwnej płci zmienia się w zdradę emocjonalną? Gdzie jest granica, która zmienia neutralną relację w emocjonalne zaangaażowanie?

Myślę, że bardzo ciężko jest dostrzec moment przekroczenia tej cienkiej lini.

Też myślę podobnie smile
Jednak trzeba mieć w sobie zgodę i miejsce na przekroczenie tej granicy.

Swoją drogą, wydaje się, że wiele kochanek nie skończyłoby na roli bocznej lali do bzykania, gdyby umiały postawić wyraźnie granice wink

74

Odp: nowa miłość mojego męża
summerka88 napisał/a:
LeisurePainter napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Możesz mieć rację big_smile
Pozostaje pytanie: kiedy znajomość z osobą przeciwnej płci zmienia się w zdradę emocjonalną? Gdzie jest granica, która zmienia neutralną relację w emocjonalne zaangaażowanie?

Myślę, że bardzo ciężko jest dostrzec moment przekroczenia tej cienkiej lini.

Też myślę podobnie smile
Jednak trzeba mieć w sobie zgodę i miejsce na przekroczenie tej granicy.

Swoją drogą, wydaje się, że wiele kochanek nie skończyłoby na roli bocznej lali do bzykania, gdyby umiały postawić wyraźnie granice wink

Nie jestem pewna co do tej zgody i miejscu... nie wiem czy to zależy od tego kim jesteśmy. Nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć własnego zachowania. Dziś możemy powiedzieć jestem pewny że ja.... ja nigdy bym.... itd. Jednak na ile prawdziwe są te deklaracje?
zastanawiałam się wiele razy nad aspektami moralnymi zdrady i do dziś nie jestem w stanie ocenić zachowania ludzi w żaden sposób.
Jeżeli mężczyzna odchodząc od żony postępuje źle, to jak postępuje zona zatrzymując go na siłę? Jeżeli również źle, to które z nich postępuje gorzej? Czy jeżeli ktoś jest w związku który go nie satysfakcjonuje i zawiązuje znajomość z kimś nie mając złych intencji i ta znajomość przeradza się w zaangażowanie to czy powinniśmy wymagać, aby ją zakończył i prowadził wcześniejsze życie? Z innej znów strony możemy uznać, że powinien zakończyć niesatysfakcjonujący związek niż zawiąże jakąkolwiek znajomość, ale jeżeli on ma nadzieję na jego poprawę, lub czuje presje otoczenia więc w nim trwa a odwagę do jego zakończenia zdobywa poznając kogoś? Można tak rozpisywać się w nieskończoność. Jednak jedno jest pewne na 100% niezależnie od tego jak oceniamy, rozumiemy i analizujemy sytuację, nie jesteśmy w stanie jej zmienić.

75

Odp: nowa miłość mojego męża
LeisurePainter napisał/a:

Nie jestem pewna co do tej zgody i miejscu... nie wiem czy to zależy od tego kim jesteśmy. Nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć własnego zachowania. Dziś możemy powiedzieć jestem pewny że ja.... ja nigdy bym.... itd. Jednak na ile prawdziwe są te deklaracje?
zastanawiałam się wiele razy nad aspektami moralnymi zdrady i do dziś nie jestem w stanie ocenić zachowania ludzi w żaden sposób.
Jeżeli mężczyzna odchodząc od żony postępuje źle, to jak postępuje zona zatrzymując go na siłę? Jeżeli również źle, to które z nich postępuje gorzej? Czy jeżeli ktoś jest w związku który go nie satysfakcjonuje i zawiązuje znajomość z kimś nie mając złych intencji i ta znajomość przeradza się w zaangażowanie to czy powinniśmy wymagać, aby ją zakończył i prowadził wcześniejsze życie? Z innej znów strony możemy uznać, że powinien zakończyć niesatysfakcjonujący związek niż zawiąże jakąkolwiek znajomość, ale jeżeli on ma nadzieję na jego poprawę, lub czuje presje otoczenia więc w nim trwa a odwagę do jego zakończenia zdobywa poznając kogoś? Można tak rozpisywać się w nieskończoność. Jednak jedno jest pewne na 100% niezależnie od tego jak oceniamy, rozumiemy i analizujemy sytuację, nie jesteśmy w stanie jej zmienić.

Miejsce...oznacza w sobie pustkę, w którą wkomponowuje się kogoś nowego.
Zgoda... oznacza wybór, przystąpienie do intensywnego myślenia o kimś nowym, wenwnętrzne samonakręcanie się,  zastanawianie "co by było gdyby", etc.

Paskudne jest to, że dopiero ktoś trzeci otwiera oczy, uwypukla "wyblakły" obraz stałego związku, pobudza do działania.

Jak było z tobą, LP? Gdybyś ty spotkała faceta, przy którym mocniej zabiłoby twoje serce, poszłabyś za zauroczeniem? Tak szczerze.

76

Odp: nowa miłość mojego męża

By pisac z takim odrealnieniem od faktycznej sytuacji, Leisure, to albo trzeba bylo od dawna meza nie kochac i miec na niego totalnie wywalone, albo byc w takim szoku, ze sie zaprzecza faktom.

Watpie niebotycznie, ze Twoj maz sie w minute zakochal lypiac okiem na ulicy i od razu o tym Ci powiedzial. On mial dlugotrwaly romans, chocby nawet platoniczny, w czasie ktorego Cie bezczelnie oszukiwal. Tak, poszedl sobie swoja droga, przez dlugi czas Cie o tym nie informujac.

Wybacz, ale mnie to wszystko co opisalas jako swoje uczucia, pelne zenu i harmonii, wydaje sie jednym wielkim wyparciem.

77

Odp: nowa miłość mojego męża

a ja mam pytanie do autorki: jaki jest Twoj cel pobytu tutaj?

78

Odp: nowa miłość mojego męża
_v_ napisał/a:

a ja mam pytanie do autorki: jaki jest Twoj cel pobytu tutaj?

W pierwszym poście znajdziesz odpowiedź wink

79

Odp: nowa miłość mojego męża

nie znalazłam.

za to przypomina mi ten wątek inna historie tutaj. nie pamietam nicku, ale jakas kobieta pisała o tym jak to sie pogodzila z brakiem seksu w małżeństwie. tamtej nie wierzylam i tej nie wierzę.
dla mnie pogodzenie sie to rowniez brak "przymusu" mowienia o tym, co sie stało.

80

Odp: nowa miłość mojego męża
_v_ napisał/a:

nie znalazłam.

To ja pomogę:

LeisurePainter napisał/a:

Chciałam napisać do was wcześniej, jednak nie umiałam odnaleźć się w większości treści jakie napotykałam, teraz jednak gdy nie budzą już we mnie emocji wpisy na forum, wróciłam do niego bo było dla mnie ważne w początkowym czasie po rozwodzie. Pomogły mi słowa niektórych osób. Może moje też będą dla kogoś istotne.

81

Odp: nowa miłość mojego męża

Summerka88, watpie czy odrealnione slowa internetowej swietej sa w stanie pomoc jakiejkolwiek kobiecie, ktorej normalnym odruchem na zdrade, rozpad malzenstwa i utrate ojca swoich dzieci jest mieszanka upokorzenia, bolu, furii i chceci urwania jaj bylemu malzonkowi.

82

Odp: nowa miłość mojego męża
summerka88 napisał/a:
LeisurePainter napisał/a:

Nie jestem pewna co do tej zgody i miejscu... nie wiem czy to zależy od tego kim jesteśmy. Nikt z nas nie jest w stanie przewidzieć własnego zachowania. Dziś możemy powiedzieć jestem pewny że ja.... ja nigdy bym.... itd. Jednak na ile prawdziwe są te deklaracje?
zastanawiałam się wiele razy nad aspektami moralnymi zdrady i do dziś nie jestem w stanie ocenić zachowania ludzi w żaden sposób.
Jeżeli mężczyzna odchodząc od żony postępuje źle, to jak postępuje zona zatrzymując go na siłę? Jeżeli również źle, to które z nich postępuje gorzej? Czy jeżeli ktoś jest w związku który go nie satysfakcjonuje i zawiązuje znajomość z kimś nie mając złych intencji i ta znajomość przeradza się w zaangażowanie to czy powinniśmy wymagać, aby ją zakończył i prowadził wcześniejsze życie? Z innej znów strony możemy uznać, że powinien zakończyć niesatysfakcjonujący związek niż zawiąże jakąkolwiek znajomość, ale jeżeli on ma nadzieję na jego poprawę, lub czuje presje otoczenia więc w nim trwa a odwagę do jego zakończenia zdobywa poznając kogoś? Można tak rozpisywać się w nieskończoność. Jednak jedno jest pewne na 100% niezależnie od tego jak oceniamy, rozumiemy i analizujemy sytuację, nie jesteśmy w stanie jej zmienić.

Miejsce...oznacza w sobie pustkę, w którą wkomponowuje się kogoś nowego.
Zgoda... oznacza wybór, przystąpienie do intensywnego myślenia o kimś nowym, wenwnętrzne samonakręcanie się,  zastanawianie "co by było gdyby", etc.

Paskudne jest to, że dopiero ktoś trzeci otwiera oczy, uwypukla "wyblakły" obraz stałego związku, pobudza do działania.

Jak było z tobą, LP? Gdybyś ty spotkała faceta, przy którym mocniej zabiłoby twoje serce, poszłabyś za zauroczeniem? Tak szczerze.

Tak szczerze to pierwsze co przyszło mi do głowy to "nie", jednak po chwili zastanowienia odpowiem "nie wiem" i to jest najszczersza odpowiedz jakiej mogę Ci udzielić. Nie czuję w sobie emocji związanych z zauroczeniem więc nie jestem w stanie ocenić co bym zrobiła.

Beyondblackie napisał/a:

By pisac z takim odrealnieniem od faktycznej sytuacji, Leisure, to albo trzeba bylo od dawna meza nie kochac i miec na niego totalnie wywalone, albo byc w takim szoku, ze sie zaprzecza faktom.

Watpie niebotycznie, ze Twoj maz sie w minute zakochal lypiac okiem na ulicy i od razu o tym Ci powiedzial. On mial dlugotrwaly romans, chocby nawet platoniczny, w czasie ktorego Cie bezczelnie oszukiwal. Tak, poszedl sobie swoja droga, przez dlugi czas Cie o tym nie informujac.

Wybacz, ale mnie to wszystko co opisalas jako swoje uczucia, pelne zenu i harmonii, wydaje sie jednym wielkim wyparciem.

ja również wątpię aby zakochał się w minutę na ulicy, ba ja jestem pewna że nie zakochał się w minutę... mało tego - ja wiem że nie zakochał się w minutę smile Myślę, że łatwiej nam będzie dyskutować gdy przeczytasz to co pisałam w poprzednich postach. Co do odrealnienia, niekochania oraz szoku również wolałabym abyśmy wyciągały wnioski po przeczytaniu czyjejś wypowiedzi, bo robi się misz-masz gdy trzeba kilkakrotnie odpowiadać na te same pytania.
Pozdrawiam smile

_v_ napisał/a:

a ja mam pytanie do autorki: jaki jest Twoj cel pobytu tutaj?

smile
znalazłam za Ciebie wink

LeisurePainter napisał/a:

Chciałam napisać do was wcześniej, jednak nie umiałam odnaleźć się w większości treści jakie napotykałam, teraz jednak gdy nie budzą już we mnie emocji wpisy na forum, wróciłam do niego bo było dla mnie ważne w początkowym czasie po rozwodzie. Pomogły mi słowa niektórych osób. Może moje też będą dla kogoś istotne.

Chciałabym podziękować użytkownikowi o Nicku Przyszłość - Przez długi czas Twoje słowa koiły mój ból

Pozdrawiam

83

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Summerka88, watpie czy odrealnione slowa internetowej swietej sa w stanie pomoc jakiejkolwiek kobiecie, ktorej normalnym odruchem na zdrade, rozpad malzenstwa i utrate ojca swoich dzieci jest mieszanka upokorzenia, bolu, furii i chceci urwania jaj bylemu malzonkowi.

Takim kobietom, jak opisałaś, to wątpię żeby słowa LP pomogły. Pewnie nawet zdenerwują.
Ale osobom podobnym do LP, czyli takim, które mają wewnątrz umiejscowione źródło kontroli i nie szukają pomsty, mogą pomóc.

84

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Summerka88, watpie czy odrealnione slowa internetowej swietej sa w stanie pomoc jakiejkolwiek kobiecie, ktorej normalnym odruchem na zdrade, rozpad malzenstwa i utrate ojca swoich dzieci jest mieszanka upokorzenia, bolu, furii i chceci urwania jaj bylemu malzonkowi.

Nie jestem święta, przykry jest fakt, że gdy spotykasz na swojej drodze osobę która ma zdanie skrajnie odmienne niż Twoje reagujesz na nią negatywnie. Smutne jest też iż nazywasz brak panowania nad sobą normalnym odruchem. Posiadanie innego systemu wartości nie daje nam prawa do prób ironicznego ośmieszenia drugiej osoby.

85

Odp: nowa miłość mojego męża

LP.
Historia nie taka nierealna.
Znam z autopsji :-)

Natomiast nasunęło mi się pytanie.
Oprócz tego że było Ci wygodnie ,tak jak napisałaś, rzucając się w wir pracy i przyjaciółek - co determinowało to że zignorowałaś 'obecność' męża? :-)
Co było powodem że przestał być Ci bliską osobą.Mężczyzną i powiernikiem? A stał się tylko "tatą" .? :-)
Czy go kochałaś czy ...po prostu było Ci wygodnie "czuć" miłość i resztę mieć w poważaniu? :-)

86 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-11-24 20:15:06)

Odp: nowa miłość mojego męża
LeisurePainter napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Gdybyś ty spotkała faceta, przy którym mocniej zabiłoby twoje serce, poszłabyś za zauroczeniem? Tak szczerze.

Tak szczerze to pierwsze co przyszło mi do głowy to "nie", jednak po chwili zastanowienia odpowiem "nie wiem" i to jest najszczersza odpowiedz jakiej mogę Ci udzielić. Nie czuję w sobie emocji związanych z zauroczeniem więc nie jestem w stanie ocenić co bym zrobiła.

Ale nawet gdybyś była pod wpływem zauroczenia, które wybiłoby ciebie z małżeńskiego marazmu i uwydatniło wszystkie wady twojego związku, to miałabyś możliwość wyboru, czy iść za zauroczeniem, czy spróbować przywrócić ogień w dotychczasowym związku.

87 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-11-24 20:20:51)

Odp: nowa miłość mojego męża
Pirx napisał/a:

LP.
Historia nie taka nierealna.
Znam z autopsji :-)

Natomiast nasunęło mi się pytanie.
Oprócz tego że było Ci wygodnie ,tak jak napisałaś, rzucając się w wir pracy i przyjaciółek - co determinowało to że zignorowałaś 'obecność' męża? :-)
Co było powodem że przestał być Ci bliską osobą.Mężczyzną i powiernikiem? A stał się tylko "tatą" .? :-)
Czy go kochałaś czy ...po prostu było Ci wygodnie "czuć" miłość i resztę mieć w poważaniu? :-)

Mnie przzeraża, że niby wszyscy na forum mądrujemy się i przekonujemy zdradzających, że powinni być uczciwi wobec swoich stałych partnerów i informować ich o swoim zauroczeniu kimś innym (awarszawa3030), a jak mamy taki przykład z czyjegoś życia to nie wierzymy w jego realność big_smile big_smile

Hipokryzja do potęgi big_smile

88

Odp: nowa miłość mojego męża

Leisure, przeczytalam KAZDEGO posta. I zaden z nich mnie nie przekonuje, iz przedstawia wewnetrzna prawde. No, chyba, ze faktycznie masz jakis super sposob na kompartmenalizacje i zamykasz wszystkie niemile uczucia w mozgowej piwnicy na trzy klodki.

Czy mozna sie pogodzic z rozwodem? Pewnie, ze mozna. Sama sie rozwiodlam kilka lat temu (nie z powodu zdrady) i dzis nawet o bylym mezu nie mysle, a jak nawet to z rzadka. Natomiast sam rozwod, chociaz z mojej inicjacji, byl HORRENDALNYM koszmarem. I nie, nie wyobrazam sobie chodzic na spokojne obiadki do niego dzisiaj.

Summerka, to nie chodzi o chec zemsty. Jak napisalam, mnie byly maz malo dzis interesuje i na pewno nie spedzam bezsennych nocy na wymyslaniu krwawej zemsty na nim, chociaz byl niezla swinia. Chodzi o kompletne odrealnienie, ktore w tym watku snuje sie jak tecza za jednorozcem. Tak jakby Leisure chciala za wszelka cene udowodnic nam i sobie, ze wszystko jest super cacy. Dzieci bym sie na jej miejscu spytala, jak sie czuja bez ojca.

89

Odp: nowa miłość mojego męża
Pirx napisał/a:

LP.
Historia nie taka nierealna.
Znam z autopsji :-)

Natomiast nasunęło mi się pytanie.
Oprócz tego że było Ci wygodnie ,tak jak napisałaś, rzucając się w wir pracy i przyjaciółek - co determinowało to że zignorowałaś 'obecność' męża? :-)
Co było powodem że przestał być Ci bliską osobą.Mężczyzną i powiernikiem? A stał się tylko "tatą" .? :-)
Czy go kochałaś czy ...po prostu było Ci wygodnie "czuć" miłość i resztę mieć w poważaniu? :-)

To bardzo ciężkie pytanie, długi czas szukałam na nie odpowiedzi. Widzisz, mój ex był pierwszym facetem w moim życiu, znaliśmy się od dziecka, zawsze był przy mnie i tak bardzo przywykłam do tego że jest, że nawet przez myśl mi nie przeszło że mogłoby go nie być. Stał się na tyle elementem składowym mojej przestrzeni, że zatraciłam zdolność patrzenia na niego jako na partnera którego należy pielęgnować. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć, że go nie kochałam.
Nie jest też tak że obarczam się pełną winą za niepowodzenie naszego związku.

90

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Summerka, to nie chodzi o chec zemsty. Jak napisalam, mnie byly maz malo dzis interesuje i na pewno nie spedzam bezsennych nocy na wymyslaniu krwawej zemsty na nim, chociaz byl niezla swinia. Chodzi o kompletne odrealnienie, ktore w tym watku snuje sie jak tecza za jednorozcem. Tak jakby Leisure chciala za wszelka cene udowodnic nam i sobie, ze wszystko jest super cacy. Dzieci bym sie na jej miejscu spytala, jak sie czuja bez ojca.

Mi się wydaje Beyondieblackie, że interpretujesz posty LP jako "sielankowe", bo LP pisze z perspektywy czasu spokojnie i bez emocji, ale w jej wielu postach pojawiają się informacje o ciężkich i trudnych emocjach, rozpaczy, bólu, godzinach rozmów z mężem.
Jej słowa o mężu nie specjalnie różnią się pod względem emocjonalnym od twoich. Tylko, że ty zamknęłaś za nim drzwi, a LP z uwagi na dzieci nie może.

91 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-11-24 20:27:08)

Odp: nowa miłość mojego męża

Dobrze tutaj widac jak cos zlego moze wyjsc na dobre. Moze tak wlasnie mialo byc, a dobrze, ze rozstaliscie w tak kulturalny sposob. Maz nie zachowal sie dobrze, bo zdradzil Cie emocjonalnie, ale chociaz dobrze, ze Cie nie zwodzil i nie mowil, ze nie wie czego chce lub nie powiedzial, ze bedziecie razem, a np po kryjomu spotykalby sie z nia jak robi niestety wiele zdradzajacych osob. A Ty przyjelas to ze smutkiem, bolem co jest normalne, ale zrozumialas, ze to jego decyzja. Mam tyllo pytanie, jak napisalas, a nie przeczytalam, tp.przepraszam czy maz wczesniej probowal ratowac Wasze malzenstwo, mowil, ze sie oddalilas (sama piszesz, ze sie oddalilas)? Jezeli nie mowil, to z jego strony srednio, bo trzeba rozmawiac. Czy jak powiedzial Ci o tej kobiecie, to mysleliscie jeszcze o sprobowaniu raz jeszcze? W koncu czasem da sie jeszcze naprawic jezeli dwoje ludzi chce i od tej pory jak sie staraja. Skoro jest dobre malzenstwo, to warto sprobowac. Chyba ze maz byl pewny, ze juz nie ma na to szans.

92

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Leisure, przeczytalam KAZDEGO posta. I zaden z nich mnie nie przekonuje, iz przedstawia wewnetrzna prawde. No, chyba, ze faktycznie masz jakis super sposob na kompartmenalizacje i zamykasz wszystkie niemile uczucia w mozgowej piwnicy na trzy klodki.

Czy mozna sie pogodzic z rozwodem? Pewnie, ze mozna. Sama sie rozwiodlam kilka lat temu (nie z powodu zdrady) i dzis nawet o bylym mezu nie mysle, a jak nawet to z rzadka. Natomiast sam rozwod, chociaz z mojej inicjacji, byl HORRENDALNYM koszmarem. I nie, nie wyobrazam sobie chodzic na spokojne obiadki do niego dzisiaj.

Summerka, to nie chodzi o chec zemsty. Jak napisalam, mnie byly maz malo dzis interesuje i na pewno nie spedzam bezsennych nocy na wymyslaniu krwawej zemsty na nim, chociaz byl niezla swinia. Chodzi o kompletne odrealnienie, ktore w tym watku snuje sie jak tecza za jednorozcem. Tak jakby Leisure chciala za wszelka cene udowodnic nam i sobie, ze wszystko jest super cacy. Dzieci bym sie na jej miejscu spytala, jak sie czuja bez ojca.

masz prawo do własnej oceny, to forum publiczne. Nie zamykam niemiłych uczuć na trzy kłódki tylko je analizuję. Nie wybieram rozwiązań najlepszych dla kogoś, a dla mnie. Pielęgnowanie negatywnych emocji niszczy tylko tego, kto trzyma je w sobie.
Rozwód jest przeżyciem bolesnym, ale nie nazwałabym go koszmarem.
Nazywasz swojego byłego męża niezłą świnią... a zdecydowałaś się za niego wyjść. I to jest postawa której ja nie jestem w stanie sobie wyobrazić.
Moje dzieci mają ojca więc nie wyrażają jego braku. Od samego początku nie tylko ja z nimi na ten temat rozmawiam i dotychczas nie ma z tego tytułu żadnych problemów.

93 Ostatnio edytowany przez Pirx (2016-11-24 20:30:43)

Odp: nowa miłość mojego męża
LeisurePainter napisał/a:
Pirx napisał/a:

LP.
Historia nie taka nierealna.
Znam z autopsji :-)

Natomiast nasunęło mi się pytanie.
Oprócz tego że było Ci wygodnie ,tak jak napisałaś, rzucając się w wir pracy i przyjaciółek - co determinowało to że zignorowałaś 'obecność' męża? :-)
Co było powodem że przestał być Ci bliską osobą.Mężczyzną i powiernikiem? A stał się tylko "tatą" .? :-)
Czy go kochałaś czy ...po prostu było Ci wygodnie "czuć" miłość i resztę mieć w poważaniu? :-)

To bardzo ciężkie pytanie, długi czas szukałam na nie odpowiedzi. Widzisz, mój ex był pierwszym facetem w moim życiu, znaliśmy się od dziecka, zawsze był przy mnie i tak bardzo przywykłam do tego że jest, że nawet przez myśl mi nie przeszło że mogłoby go nie być. Stał się na tyle elementem składowym mojej przestrzeni, że zatraciłam zdolność patrzenia na niego jako na partnera którego należy pielęgnować. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć, że go nie kochałam.
Nie jest też tak że obarczam się pełną winą za niepowodzenie naszego związku.

A rozumiesz swój błąd ? Czemu go straciłaś? :-)


Na marginesie: szanuję Twoją postawę wobec faktu jaki Ci przedstawił, oraz to że mimo wszystkiego stworzyliście dzieciom świat bez wojny - i wbrew niektórym twierdzę że postąpił jak należy :-)
Sam mam takie jak Wy kontakty z ex, i z córką.

94 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-11-24 20:30:39)

Odp: nowa miłość mojego męża

Beyondblackie, ale dla autorki rozwod tez byl trudny, sama pisala, ze byl placz, bol. Dopiero dziwne by bylo jakby tego nie bylo. Za to jak ogolnie mieli zawsze dobre relacje i emocje opadly to jej postawe mozna zrozumiec. Bol w koncu sie zmniejsza, moga miec teraz dobre relacje, moze juz bez bolu. Od poczatku pewnie nie, bo emocje byly jeszcze zbyt duze, bo tu na pewno byly, tego na poczatku nie da sie uniknac.

95

Odp: nowa miłość mojego męża
truskaweczka19 napisał/a:

Dobrze tutaj widac jak cos zlego moze wyjsc na dobre. Moze tak wlasnie mialo byc, a dobrze, ze rozstaliscie w tak kulturalny sposob. Maz nie zachowal sie dobrze, bo zdradzil Cie emocjonalnie, ale chociaz dobrze, ze Cie nie zwodzil i nie mowil, ze nie wie czego chce lub nie powiedzial, ze bedziecie razem, a np po kryjomu spotykalby sie z nia jak robi niestety wiele zdradzajacych osob. A Ty przyjelas to ze smutkiem, bolem co jest normalne, ale zrozumialas, ze to jego decyzja. Mam tyllo pytanie, jak napisalas, a nie przeczytalam, tp.przepraszam czy maz wczesniej probowal ratowac Wasze malzenstwo, mowil, ze sie oddalilas (sama piszesz, ze sie oddalilas)? Jezeli nie mowil, to z jego strony srednio, bo trzeba rozmawiac. Czy jak powiedzial Ci o tej kobiecie, to mysleliscie jeszcze o sprobowaniu raz jeszcze? W koncu czasem da sie jeszcze naprawic jezeli dwoje ludzi chce i od tej pory jak sie staraja. Skoro jest dobre malzenstwo, to warto sprobowac. Chyba ze maz byl pewny, ze juz nie ma na to szans.

Rozmawialiśmy o tym i oboje doszliśmy do wniosku, że to jest nieracjonalne. On się zakochał, więc z jego strony nie byłoby to ani łatwe ani szczere. Ja długi czas na równi z nim oddalałam się, nie widząc co się dzieje. Doprowadziło to do pewnych konsekwencji i tak jak pisałam wcześniej - oboje dopuściliśmy do tego że nasz miłość się wypaliła i jedyne co mogliśmy uczynić to podtrzymać temperaturę popiołu, ale na jak długo?

96 Ostatnio edytowany przez Czerepach (2016-11-24 20:32:23)

Odp: nowa miłość mojego męża

Gdzie można spotkać takie kobiety jak Ty autorko?
Ode mnie wielki szacunek za taką postawę. Z treści wypowiedzi wnioskuję, że jesteś bardzo mądrą, elokwentną, wyważoną, rozsądną osobą, jakich mało na tym świecie. Oczywistym jest, że przeciwniczki takiej postawy ziejące jadem będą szukały we wszystkim podstępu. Bo takie podejście do życia jest dla nich czyś niezrozumiałym. Nie wiedzą, że można inaczej. Bardzo mi zaimponowałaś swoja postawą.
Pozdrawiam.

97

Odp: nowa miłość mojego męża
Pirx napisał/a:
LeisurePainter napisał/a:
Pirx napisał/a:

LP.
Historia nie taka nierealna.
Znam z autopsji :-)

Natomiast nasunęło mi się pytanie.
Oprócz tego że było Ci wygodnie ,tak jak napisałaś, rzucając się w wir pracy i przyjaciółek - co determinowało to że zignorowałaś 'obecność' męża? :-)
Co było powodem że przestał być Ci bliską osobą.Mężczyzną i powiernikiem? A stał się tylko "tatą" .? :-)
Czy go kochałaś czy ...po prostu było Ci wygodnie "czuć" miłość i resztę mieć w poważaniu? :-)

To bardzo ciężkie pytanie, długi czas szukałam na nie odpowiedzi. Widzisz, mój ex był pierwszym facetem w moim życiu, znaliśmy się od dziecka, zawsze był przy mnie i tak bardzo przywykłam do tego że jest, że nawet przez myśl mi nie przeszło że mogłoby go nie być. Stał się na tyle elementem składowym mojej przestrzeni, że zatraciłam zdolność patrzenia na niego jako na partnera którego należy pielęgnować. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć, że go nie kochałam.
Nie jest też tak że obarczam się pełną winą za niepowodzenie naszego związku.

A rozumiesz swój błąd ? Czemu go straciłaś? :-)


Na marginesie: szanuję Twoją postawę wobec faktu jaki Ci przedstawił, oraz to że mimo wszystkiego stworzyliście dzieciom świat bez wojny - i wbrew niektórym twierdzę że postąpił jak należy :-)
Sam mam takie jak Wy kontakty z ex, i z córką.

uważam, że mylne poczucie stałości oraz tego, że nic się nie zmienia pomimo iż przestajemy się starać jest naszym błędem który doprowadził nas do rozwodu.

Miło słyszeć, że są ludzie którzy myślą podobnie smile

98

Odp: nowa miłość mojego męża

Leisure, nazywam rzeczy po imieniu. To, ze wyszlam za kogos kogo kochalam i kto przynajmniej przed slubem na rekach mnie nosil, nie znaczy, ze po slubie rozne kwiatki nie wylazly. Maz ukrywal przede mna powazne zaburzenia psychiczne i to, ze jest alkoholikiem z ciezka raczka, jak go zaswierzbi. Przepraszam, ze nie mam sielankowych wspomnien jak mnie psychicznie katowal albo dawal mi po pysku.

Raczej bardziej normalne wydaje mi sie, ze jak sobie przypominam ten koszmar, to ciagle jest we mnie iskierka gniewu, a nie, ze z blogim usmiechem buddyjskiego mnicha wysylam mu laurki na urodziny.

99

Odp: nowa miłość mojego męża
Czerepach napisał/a:

Gdzie można spotkać takie kobiety jak Ty autorko?
Ode mnie wielki szacunek za taką postawę. Z treści wypowiedzi wnioskuję, że jesteś bardzo mądrą, elokwentną, wyważoną, rozsądną osobą, jakich mało na tym świecie. Oczywistym jest, że przeciwniczki takiej postawy ziejące jadem będą szukały we wszystkim podstępu. Bo takie podejście do życia jest dla nich czyś niezrozumiałym. Nie wiedzą, że można inaczej. Bardzo mi zaimponowałaś swoja postawą.
Pozdrawiam.

Dziękuję, myślę że wszędzie można spotkać takie kobiety smile może emocje które rodzą się w odbiorze czyichś przemysleń, pozwolą niektórym na chwilę refleksji nad tym czy warto zacietrzewiać się w złości.

Moim celem nie było przedstawienie, że można ułatwiać innym drogę, ani że trzeba być dobrym dla wszystkich, ale uzmysłowienie, że przy rozstaniach po drugiej stronie stoi nie gnój, świnia, idiota ale człowiek z którym żyliśmy, często ojciec naszych dzieci. Gdy będziemy o tym pamiętać łatwiej będzie nam żyć nie gromadząc w sobie tyle negatywnych emocji, bo sam fakt rozwodu daje w kość, po co mamy dokładać sobie jeszcze więcej?

100 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-11-24 20:48:31)

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Raczej bardziej normalne wydaje mi sie, ze jak sobie przypominam ten koszmar, to ciagle jest we mnie iskierka gniewu, a nie, ze z blogim usmiechem buddyjskiego mnicha wysylam mu laurki na urodziny.

Blackie, tak mówią i zachowują się osoby, które nie przepracowały swoich emocji, nie potrafią wybaczyć.
To nic złego.
Ale spokój LP świadczy, że ona emocjonalnie jest już daleko od przeszłych wydarzeń, a ty wciąż żyjesz przeszłością.

101

Odp: nowa miłość mojego męża
LeisurePainter napisał/a:
Pirx napisał/a:
LeisurePainter napisał/a:

To bardzo ciężkie pytanie, długi czas szukałam na nie odpowiedzi. Widzisz, mój ex był pierwszym facetem w moim życiu, znaliśmy się od dziecka, zawsze był przy mnie i tak bardzo przywykłam do tego że jest, że nawet przez myśl mi nie przeszło że mogłoby go nie być. Stał się na tyle elementem składowym mojej przestrzeni, że zatraciłam zdolność patrzenia na niego jako na partnera którego należy pielęgnować. Nie jestem jednak w stanie powiedzieć, że go nie kochałam.
Nie jest też tak że obarczam się pełną winą za niepowodzenie naszego związku.

A rozumiesz swój błąd ? Czemu go straciłaś? :-)


Na marginesie: szanuję Twoją postawę wobec faktu jaki Ci przedstawił, oraz to że mimo wszystkiego stworzyliście dzieciom świat bez wojny - i wbrew niektórym twierdzę że postąpił jak należy :-)
Sam mam takie jak Wy kontakty z ex, i z córką.

uważam, że mylne poczucie stałości oraz tego, że nic się nie zmienia pomimo iż przestajemy się starać jest naszym błędem który doprowadził nas do rozwodu.

Miło słyszeć, że są ludzie którzy myślą podobnie smile

Życzę  Ci żebyś oprócz wyniesienia wniosku, następnym razem nie zapomniała go wdrożyć :-)

Blackie,
Twoja historia i ich, to dwie inne bajki.Przykładanie Twoich doświadczeń i alergii po Twoim mężu po prostu nie wpasowuje się w to.
Pasuje jak świni pawie pióra :-)

102

Odp: nowa miłość mojego męża
summerka88 napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Raczej bardziej normalne wydaje mi sie, ze jak sobie przypominam ten koszmar, to ciagle jest we mnie iskierka gniewu, a nie, ze z blogim usmiechem buddyjskiego mnicha wysylam mu laurki na urodziny.

Beyondiebkackie, tak mówią i zachowują się osoby, które nie przepracowały swoich emocji, nie potrafią wybaczyć.
To nic złego.
Ale spokój LP świadczy, że ona emocjonalnie jest już daleko od przeszłych wydarzeń, a ty wciąż żyjesz przeszłością.

+100 do poparcia :-)
Byłem związany z kimś takim o kim mówi Summer. I właśnie z tego braku przepracowania to nie miało racji bytu :-)

LP wie gdzie schrzaniła, gdzie obydwoje schrzanili. I nawet jeśli to teraz wspomina, to już niemal do końca przepracowała :-)

103

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Leisure, nazywam rzeczy po imieniu. To, ze wyszlam za kogos kogo kochalam i kto przynajmniej przed slubem na rekach mnie nosil, nie znaczy, ze po slubie rozne kwiatki nie wylazly. Maz ukrywal przede mna powazne zaburzenia psychiczne i to, ze jest alkoholikiem z ciezka raczka, jak go zaswierzbi. Przepraszam, ze nie mam sielankowych wspomnien jak mnie psychicznie katowal albo dawal mi po pysku.

Raczej bardziej normalne wydaje mi sie, ze jak sobie przypominam ten koszmar, to ciagle jest we mnie iskierka gniewu, a nie, ze z blogim usmiechem buddyjskiego mnicha wysylam mu laurki na urodziny.

Rozumiem, że masz traumatyczne przeżycia i z tego co napisałaś to rozumiem, że nie jedno.... czyli nie zrobiłaś nic z faktem ujawnienia się problemu od razu?

104

Odp: nowa miłość mojego męża

Różnica, na którą niektórzy zwracają uwagę nie tkwi w samej LeisurePainter, ani w odrealnieniu czy czym tam jeszcze, a w zwykłym szacunku, który pomimo rozpadu związku, nie uległ wraz z nim korozji i to zarówno ze strony autorki, jak i jej partnera. Zazwyczaj rozstania wiążą się jednak z utratą tego szacunku.
Ze strony odchodzącej, bądź zdradzającej utrata ta wiąże się z usprawiedliwieniem swoich czynów, ze znalezieniem winy w osobie od której odchodzi niezależnie od tego czy wina istniała, bądź nie, z manipulacją tuż przed i po rozstaniu. Mechanizm ten pozwala zachować odchodzącemu dobre zdanie o sobie i przeświadczenie o słuszności swoich wszelkich działań, bo w końcu osoba od której odchodzi była tak i siaka, robiła to i to. Wszystko to czy realne, czy nie, w sposób nieunikniony powoduje, że traci się szacunek do osoby od której się odchodzi. Jest to ofiara złożona na ołtarzu dobrej samooceny.
Ze strony osoby od której się odchodzi, a zwłaszcza w przypadku zdrady, o utratę szacunku jeszcze łatwiej, bo pomagają w tym wszelkie działania podjęte przez osobę odchodzącą plus urażona miłość własna.
Wszelkie te mechanizmy obronne nie są uruchamiane w przypadku osób, które w szczery i trzeźwy sposób potrafią ocenić swoje działania; które nie szukają winnych wszędzie wokół, po to by za wszelką cenę ratować idealny obraz siebie; które potrafią znaleźć winę również w sobie, ale to „znalezisko” staje się podstawą dla przemyśleń i poprawy, a nie samobiczowania; które potrafią rozmawiać i negocjować (a nie jest to łatwa sztuka); które dzięki tym wszystkim cechom nie zatracają szacunku do partnera i przez wykrzywianie rzeczywistości nie mają potrzeby budowania szacunku do samego siebie. Łatwiej jest niszczyć, niż zbudować i na tym zasadza się rzadkość takich postaw. W dodatku nawet jeżeli jedna z osób będąca w związku posiada te umiejętności i cechy, a druga nie, to jej budowanie jest na nic. Potrzeba dwojga dojrzałych i szczerych (zwłaszcza w odniesieniu do siebie) ludzi.
To tak na marginesie wink

105

Odp: nowa miłość mojego męża
LeisurePainter napisał/a:
summerka88 napisał/a:
LeisurePainter napisał/a:

Nie zawsze walka jest oznaką uczuć do kogoś, najczęściej jest ona oznaką własnych braków.

Pełna zgoda.
Ale też rozumiem, że gdy wali się świat to niektórzy nie potrafią myśleć przytomnie jak ty.

Tak to prawda, ale czy zwiazek powinien być całym naszym światem? Czy zdrowym jest uzależniane naszego szczęścia od innej osoby?
A gdyby ta osoba nie zdradziła i nie porzuciła, ale umarła?

Nie jest to dobre, ale jest roznica miedzy zalamywaniem sie na cale zycie, ciaglym chowaniem urazy i nieprobowaniem nawet zyc bez tego faceta, a jest roznica miedzy zalamaniem, ktore trwa jakis czas np rok, bo bardzo kogps kochalismy. Wtedy to jest normalne i jesli go kochalas to tez nie uwierze, ze wcale nie bylo cierpienia. Cierpienie wtedy jest i trzeba to przejsc, dac sobie czas.

106

Odp: nowa miłość mojego męża
Pirx napisał/a:

Życzę  Ci żebyś oprócz wyniesienia wniosku, następnym razem nie zapomniała go wdrożyć :-)

Mam nadzieję, że tak będzie smile

107 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-11-24 21:00:30)

Odp: nowa miłość mojego męża
LeisurePainter napisał/a:
truskaweczka19 napisał/a:

Dobrze tutaj widac jak cos zlego moze wyjsc na dobre. Moze tak wlasnie mialo byc, a dobrze, ze rozstaliscie w tak kulturalny sposob. Maz nie zachowal sie dobrze, bo zdradzil Cie emocjonalnie, ale chociaz dobrze, ze Cie nie zwodzil i nie mowil, ze nie wie czego chce lub nie powiedzial, ze bedziecie razem, a np po kryjomu spotykalby sie z nia jak robi niestety wiele zdradzajacych osob. A Ty przyjelas to ze smutkiem, bolem co jest normalne, ale zrozumialas, ze to jego decyzja. Mam tyllo pytanie, jak napisalas, a nie przeczytalam, tp.przepraszam czy maz wczesniej probowal ratowac Wasze malzenstwo, mowil, ze sie oddalilas (sama piszesz, ze sie oddalilas)? Jezeli nie mowil, to z jego strony srednio, bo trzeba rozmawiac. Czy jak powiedzial Ci o tej kobiecie, to mysleliscie jeszcze o sprobowaniu raz jeszcze? W koncu czasem da sie jeszcze naprawic jezeli dwoje ludzi chce i od tej pory jak sie staraja. Skoro jest dobre malzenstwo, to warto sprobowac. Chyba ze maz byl pewny, ze juz nie ma na to szans.

Rozmawialiśmy o tym i oboje doszliśmy do wniosku, że to jest nieracjonalne. On się zakochał, więc z jego strony nie byłoby to ani łatwe ani szczere. Ja długi czas na równi z nim oddalałam się, nie widząc co się dzieje. Doprowadziło to do pewnych konsekwencji i tak jak pisałam wcześniej - oboje dopuściliśmy do tego że nasz miłość się wypaliła i jedyne co mogliśmy uczynić to podtrzymać temperaturę popiołu, ale na jak długo?


Aha rozumiem, po prostu zbyt dlugo juz sie od siebie oddaliscie i niestety nie bypoby szans na odbudowanie dobrego zwiazku. No tak czasem tak bywa, tylko niektorzy nie potrafia sie z tym pogodzic, a Wam sie udalo i to dobrze, bo przeszlosci sie nie cofnie, a jeszcze wiele zycia przed Wami :-)

Beyondblackie sytuacja Twoja a autorki jest inna. Przeciez Ty przeszlas wiele zlego w malzenstwie, potem z kims takim nie ma sensu utrzymywac kontaktu. Autorka za to miala dobre malzenstwo, ale przestali o siebie dbac, dlatego jest mozliwosc utrzymywania dobrych relacji. Nie zawsze trzeba zrywac kontakt. Jezeli mozna utrzymywac dobre relacje to czemu nie?

108 Ostatnio edytowany przez Pirx (2016-11-24 20:56:54)

Odp: nowa miłość mojego męża

Po prostu to zrób :-)
Dla własnego dobra :-)

Niech to będzie jak Twoja praca :-)

109 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2016-11-24 21:05:23)

Odp: nowa miłość mojego męża

Summerka, jakbym miala nieprzepracowane uczucia, to teraz sama bym siedziala w swoim mieszkaniu i wspominala przeszlosc, a nie budowala od lat nowe zycie z Misiem. Ale jak mi sie czasem wspomni moj eks, to ciary ciagle przechodza hmm

Leisure, nawet popaprani psychicznie przemocowcy nie daja w ryja w pierwszym tygodniu. Wszystko to sie nawarstwia, poczynajac od malych uszczypliwosci przy znajomych, wypytywania sie gdzie i z kims poszlas, malych sprzeczek o to, ze niby na kogos spojrzalas, az po tyrady, awantry i szczucie. Tylko, ze kiedy do tego juz dojdzie, to jestes sama tak popaprana, ze nie wiesz co jest prawdziwe a co nie. Zapytaj pierwszej lepszej osoby z Niebieskiej linii jak wyglada cykl przemocy.

110

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Summerka, jakbym miala nieprzepracowane uczucia, to tez sama bym siedziala w swoim mieszkaniu i wspominala przeszlosc, a nie budowala od lat nowe zycie z Misiem. Ale jak mi sie czasem wspomni moj eks, to ciary ciagle przechodza hmm

Nie sądzę, że życie jest czarno-białe, a sytuacje zero-jedynkowe, tak samo, jak nie wydaje mi się, że życie przeszłością to rozdrapywanie ran w samotności wink

111

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Summerka, jakbym miala nieprzepracowane uczucia, to teraz sama bym siedziala w swoim mieszkaniu i wspominala przeszlosc, a nie budowala od lat nowe zycie z Misiem. Ale jak mi sie czasem wspomni moj eks, to ciary ciagle przechodza hmm

Leisure, nawet popaprani psychicznie przemocowcy nie daja w ryja w pierwszym tygodniu. Wszystko to sie nawarstwia, poczynajac od malych uszczypliwosci przy znajomych, wypytywania sie gdzie i z kims poszlas, malych sprzeczek o to, ze niby na kogos spojrzalas, az po tyrady, awantry i szczucie. Tylko, ze kiedy do tego juz dojdzie, to jestes sama tak popaprana, ze nie wiesz co jest prawdziwe a co nie. Zapytaj pierwszej lepszej osoby z Niebieskiej linii jak wyglada cykl przemocy.

a jak wygląda proces wychodzenia wewnętrznie z tak toksycznego związku? I kiedy jest się wolnym od negatywnych emocji?

112

Odp: nowa miłość mojego męża

U mnie to wymagalo roku spedzonego na rozmowach z terapeuta i dlugim urlopie. Dopiero po takim czasie sie pozbieralam i moglam ruszyc z zyciem do przodu. I jak wspomnialam, chociaz o bylym mezu rzadko mysle, o ile wcale, to nie pozwolilabym mu sie zblizyc do siebie na mniej niz 100 km, a lepiej jeszcze dalej. Co jest naturalna reakcja na realne niebezpieczenstwo.

113

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

U mnie to wymagalo roku spedzonego na rozmowach z terapeuta i dlugim urlopie. Dopiero po takim czasie sie pozbieralam i moglam ruszyc z zyciem do przodu. I jak wspomnialam, chociaz o bylym mezu rzadko mysle, o ile wcale, to nie pozwolilabym mu sie zblizyc do siebie na mniej niz 100 km, a lepiej jeszcze dalej. Co jest naturalna reakcja na realne niebezpieczenstwo.

Lęk jest naturalną reakcją. Chciałabym jeszcze zapytać, jak poradziłaś sobie ze świadomością, iż przyzwoliłaś na nieakceptowalne zachowania w stosunku do Ciebie?

114

Odp: nowa miłość mojego męża

Widzisz Leisure Painter punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Podejscie do roznych spraw i to jak sie to widzi zalezy od tego co sie przezylo i z kim mialo sie do czynienia. Ty mialas naprawde bardzo duzo szczescia ze Twoj ex okazal sie porzadnym czlowiekiem a jego nowa partnerka porzadna osoba  ale widzisz w wielu przypadkach tak nie jest. Osoba za ktora wyszlo sie kiedys za maz i ktora wtedy byla jakims tam idealem dla Ciebie po latach zachowuje sie jak swinia a Ty zastanawiasz sie kim jest ten czlowiek za ktorego wyszlas za maz. Nie do uwierzenia? A jednak tak bywa . co wstepuje wtedy w tego czlowieka? Nie wiem .Bog jeden raczy to wiedziec. Moze to ludzie z ktorymi sie zadaje tak wplywaja ,jednak tez bardzo czesto nowa parnerka ktora tak jak np. w moim przypadku wyzywala mnie od k...w ,szmat i mowila o mnie ze mam zjebany  łeb choc nawet mnie nie znala. Wiec jak widzisz nie zawsze wszystko tu jest takie proste zeby przepracowac i zeby nie czuc w sobie bolu i zalu bo ktos zostal przez kogos obrzygany w zasadzie za nic. Do tego knucie kochanki i glupie gierki. Ty naprawde mialas duzo szczescia ze nie mialas z takimi osobami do czynienia. Gdybys miala patrzylabys dzisiaj na to inaczej. Bardzo podziwiam postawe Twojego ex i nowej partnerki i oczywiscie Twoja tez bo to wzor do nasladowania. Wlasnie tak ludzie powinni sie rozchodzic. Niestety rzadko bywa w tych czasach.

115

Odp: nowa miłość mojego męża

Prosto. Znasz metafore z gotowaniem zaby? Nie bylo moja wina iz zostalam wmanipulowana. Bylo moim wyzwoleniem, ze po dwoch latach powiedzialam "dosyc". Niektore kobiety cale zycie tkwia w takim kolowrocie.

116

Odp: nowa miłość mojego męża
eni.lij napisał/a:

Widzisz Leisure Painter punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Podejscie do roznych spraw i to jak sie to widzi zalezy od tego co sie przezylo i z kim mialo sie do czynienia. Ty mialas naprawde bardzo duzo szczescia ze Twoj ex okazal sie porzadnym czlowiekiem a jego nowa partnerka porzadna osoba  ale widzisz w wielu przypadkach tak nie jest. Osoba za ktora wyszlo sie kiedys za maz i ktora wtedy byla jakims tam idealem dla Ciebie po latach zachowuje sie jak swinia a Ty zastanawiasz sie kim jest ten czlowiek za ktorego wyszlas za maz. Nie do uwierzenia? A jednak tak bywa . co wstepuje wtedy w tego czlowieka? Nie wiem .Bog jeden raczy to wiedziec. Moze to ludzie z ktorymi sie zadaje tak wplywaja ,jednak tez bardzo czesto nowa parnerka ktora tak jak np. w moim przypadku wyzywala mnie od k...w ,szmat i mowila o mnie ze mam zjebany  łeb choc nawet mnie nie znala. Wiec jak widzisz nie zawsze wszystko tu jest takie proste zeby przepracowac i zeby nie czuc w sobie bolu i zalu bo ktos zostal przez kogos obrzygany w zasadzie za nic. Do tego knucie kochanki i glupie gierki. Ty naprawde mialas duzo szczescia ze nie mialas z takimi osobami do czynienia. Gdybys miala patrzylabys dzisiaj na to inaczej. Bardzo podziwiam postawe Twojego ex i nowej partnerki i oczywiscie Twoja tez bo to wzor do nasladowania. Wlasnie tak ludzie powinni sie rozchodzic. Niestety rzadko bywa w tych czasach.

Twój mąż odszedł od Ciebie i kobieta z którą się związał wyzywała Cię? przepraszam że tak dopytuję, nie znam historii a jestem w lekkim szoku czytając Twoje słowa. Ludzie często zachowują się w sposób który nie sposób jest zaakceptować.
Nie wiem czy ludzie zmieniają się tak nagle, mnie się wydaje, że te zmiany to długi proces, czasem jednak go nie zauważamy. Nie jestem też pewna czy inni ludzie sa w stanie na kogoś wpłynąć tak bardzo aby nagle stał się "innym" człowiekiem.

117

Odp: nowa miłość mojego męża
Beyondblackie napisał/a:

Prosto. Znasz metafore z gotowaniem zaby? Nie bylo moja wina iz zostalam wmanipulowana. Bylo moim wyzwoleniem, ze po dwoch latach powiedzialam "dosyc". Niektore kobiety cale zycie tkwia w takim kolowrocie.

Znam. Gratuluję, że tak szybko udało Ci się wyzwolić, to prawda, że w naszym społeczeństwie jest dużo kobiet nie potrafiących powiedzieć "dość".

118

Odp: nowa miłość mojego męża

Mam pytanie do autorki czy miałaś pomoc?Mam na myśli psychologa?

119

Odp: nowa miłość mojego męża

Oj Leisurre malo jeszcze wiesz o zyciu i ludziach i lepiej zeby tak Ci zostalo. Nie wiesz jeszcze jak ludzie potrafia byc podli. To w zasadzie byla kochanka partnerka moglaby byc gdyby wczesniej rozszedl sie ze mna ale tak nie bylo wiec byla kochanka. Moj maz byl wtedy w innym kraju. Ktos kiedys mi powiedzial ze jak ktos wyjedzie do tego kraju to juz nie wraca stamtad normalny. Nie wierzylam przekonalam sie na wlasnej skorze. On zostal ze mna i dzisiaj mu wstyd za to wszystko pamietam tylko jak z niego to wszystko schodzilo. Zeby to zrozumiec trzeba by to przezyc Ty tego nie zrozumiesz. Ta kobieta nie byla takim aniolem jak nowa partnerka Twojego ex. Zawsze myslalam ze jezeli sie rozwiode to w zgodzie bez prania brudow niestety bardzo czesto druga strona na to nie pozwala nie takie to wszystko proste. Ciesz sie ze mialas inaczej jak czyta sie niektore watki to wlosy deba staja jak chocby maz esterki z ktora ma 2 dzieci a powiedzial jej ze ja zniszczy. Kiedys natknelam sie na watek niejakiej ewki ktora spotkala sie tu na forum z kochanka meza. Byla to karina 28 i mialam wrazenie ze ta dziewucha byla klonem kochanki mojego meza. Jak widzisz Ty mialas sporo szczescia.

120

Odp: nowa miłość mojego męża
malczy1967 napisał/a:

Mam pytanie do autorki czy miałaś pomoc?Mam na myśli psychologa?

tak miałam kontakt z psychoterapeutą smile

121

Odp: nowa miłość mojego męża
eni.lij napisał/a:

Oj Leisurre malo jeszcze wiesz o zyciu i ludziach i lepiej zeby tak Ci zostalo. Nie wiesz jeszcze jak ludzie potrafia byc podli. To w zasadzie byla kochanka partnerka moglaby byc gdyby wczesniej rozszedl sie ze mna ale tak nie bylo wiec byla kochanka. Moj maz byl wtedy w innym kraju. Ktos kiedys mi powiedzial ze jak ktos wyjedzie do tego kraju to juz nie wraca stamtad normalny. Nie wierzylam przekonalam sie na wlasnej skorze. On zostal ze mna i dzisiaj mu wstyd za to wszystko pamietam tylko jak z niego to wszystko schodzilo. Zeby to zrozumiec trzeba by to przezyc Ty tego nie zrozumiesz. Ta kobieta nie byla takim aniolem jak nowa partnerka Twojego ex. Zawsze myslalam ze jezeli sie rozwiode to w zgodzie bez prania brudow niestety bardzo czesto druga strona na to nie pozwala nie takie to wszystko proste. Ciesz sie ze mialas inaczej jak czyta sie niektore watki to wlosy deba staja jak chocby maz esterki z ktora ma 2 dzieci a powiedzial jej ze ja zniszczy. Kiedys natknelam sie na watek niejakiej ewki ktora spotkala sie tu na forum z kochanka meza. Byla to karina 28 i mialam wrazenie ze ta dziewucha byla klonem kochanki mojego meza. Jak widzisz Ty mialas sporo szczescia.

Rozumiem, że mąż miał romans za granicą, po powrocie zdecydowaliście się uratować małżeństwo. W jaki sposób dotarły do Ciebie obelgi jego kochanki, która jak rozumiem została tam?

122

Odp: nowa miłość mojego męża

Generalnie twierdze, ze jak ktos byl zdradzony, to klamie jezeli twierdzi, ze nie ma problemow z nowa partnerka eks meza.

123

Odp: nowa miłość mojego męża

Dziękuję za odpowiedź.Czytając twoje posty mam wrażenie ,ze właśnie profesjonalną pomoc wykorzystalas w 100 procentach.Ja jestem w trakcie takiej pomocy i naprawdę polecam każdemu w tak trudnej sytuacji jaką jest rozstanie.Pozdrawiam milutko.

124

Odp: nowa miłość mojego męża

No kochana co ja przeszlam to ja tylko wiem. Non stop smsy z wyzwiskami od k..w ,szmat i ze roz...li mi łeb. Do tego szantaze itd.Wczesniej knula zeby moj maz mi o niczym nie mowil ze ma romans z nia bo miala taki plan zeby rozwiodl sie ze mna z orzekaniem o mojej winie. Wiesz po co ?zeby przypadkiem mnie pieniedzy zadnych nie dawal. Mialo byc tylko dla niej. Planowala juz wycieczki do Paryza itp. A moj idiotyczny maz dal sie w to wkrecic. Kochanka potrafi zrobic facetowi takie pranie mozgu ze masakra. Uratowalam to ale nigdy mu tego nie wybacze. Jestem dzisiaj z nim bo dzisiaj jest porzadnym czlowiekiem , stara sie i bardzo duzo dla mnie robi ale zadra w sercu zostala. Naprawde ciesz sie ze omineły Cie tak drastyczne przezycia ale uwazaj w przyszlosci na ludzi. Niektorzy naprawde potrafia byc podli.

125 Ostatnio edytowany przez starr (2016-11-24 23:11:11)

Odp: nowa miłość mojego męża

Witaj LeisurePainter po czterech stronach smile
Jak Widzisz, nie jest łatwo "puścić orzech" szczególnie tym, co byli na tyle silni, że nie skorzystali z pomocy terapeuty.

Mam tylko trzy pytania. Życie nie znosi pustki. Przyjdzie taki czas, że poznasz kogoś, kto wykaże na tyle silne zainteresowanie Tobą, że wzbudzi Twoje zainteresowanie.
1. Czy akceptacja nowo poznanej przez Ciebie osoby, przez Twojego byłego męża i jego partnerkę, będzie miała wpływ na dalszy rozwój znajomości?
2. Czy akceptacja przez nowo poznaną przez Ciebie osobę Waszych dobrych relacji, dobrych relacji Twoich i jej dzieci, wspólnych kontaktów, będzie kryterium rozwoju głębszych relacji? A może...
3. Dopuszczasz możliwość ostudzenia tamtych relacji, na rzecz rozwoju znajomości z nowo poznaną osobą?
Pytania do Ciebie, odpowiedź możesz zachować dla siebie...

126

Odp: nowa miłość mojego męża
eni.lij napisał/a:

No kochana co ja przeszlam to ja tylko wiem. Non stop smsy z wyzwiskami od k..w ,szmat i ze roz...li mi łeb. Do tego szantaze itd.Wczesniej knula zeby moj maz mi o niczym nie mowil ze ma romans z nia bo miala taki plan zeby rozwiodl sie ze mna z orzekaniem o mojej winie. Wiesz po co ?zeby przypadkiem mnie pieniedzy zadnych nie dawal. Mialo byc tylko dla niej. Planowala juz wycieczki do Paryza itp. A moj idiotyczny maz dal sie w to wkrecic. Kochanka potrafi zrobic facetowi takie pranie mozgu ze masakra. Uratowalam to ale nigdy mu tego nie wybacze. Jestem dzisiaj z nim bo dzisiaj jest porzadnym czlowiekiem , stara sie i bardzo duzo dla mnie robi ale zadra w sercu zostala. Naprawde ciesz sie ze omineły Cie tak drastyczne przezycia ale uwazaj w przyszlosci na ludzi. Niektorzy naprawde potrafia byc podli.

na jakiej podstawie chcieli orzekać o Twojej winie? jestem zadziwiona tym co czytam. i skąd ta kobieta miała Twój numer telefonu? ludzie są często nieprzewidywalni

127

Odp: nowa miłość mojego męża
starr napisał/a:

Witaj LeisurePainter po czterech stronach smile
Jak Widzisz, nie jest łatwo "puścić orzech" szczególnie tym, co byli na tyle silni, że nie skorzystali z pomocy terapeuty.

Mam tylko trzy pytania. Życie nie znosi pustki. Przyjdzie taki czas, że poznasz kogoś, kto wykaże na tyle silne zainteresowanie Tobą, że wzbudzi Twoje zainteresowanie.
1. Czy akceptacja nowo poznanej przez Ciebie osoby, przez Twojego byłego męża i jego partnerki, będzie miała wpływ na dalszy rozwój znajomości?
2. Czy akceptacja przez nowo poznaną przez Ciebie osobę Waszych dobrych relacji, dobrych relacji Twoich i jej dzieci, wspólnych kontaktów, będzie kryterium rozwoju głębszych relacji? A może...
3. Dopuszczasz możliwość ostudzenia tamtych relacji, na rzecz rozwoju znajomości z nowo poznaną osobą?
Pytania do Ciebie, odpowiedź możesz zachować dla siebie...

Już odpowiadam Panie Profesorze:
1. nie
2. nie
3.tak

Prawda jest taka, że jedynym kryterium w wyborze mojego potencjalnego partnera jestem ja i moje uczucia. Mój eks i jego partnerka nie mają wpływu na moje życie uczuciowe w żadnym stopniu.
Jeżeli zgłosiliby jakiekolwiek uwagi względem mojego partnera, które nie miały by oparcia w sprawach które nas wspólnie dotyczą (np. jego stosunku do dzieci) nie były by one dla mnie żadnym wyznacznikiem do podejmowania decyzji.
Co do relacji i ich ostudzenia, to zarysował się tu dziwny obraz ciągłego spędzania razem czasu, a tak naprawdę każde z nas ma swoje życie, nie wyobrażam sobie natomiast, że miałabym utrudniać im udział np. w urodzinach dzieci

128 Ostatnio edytowany przez starr (2016-11-24 23:39:18)

Odp: nowa miłość mojego męża
LeisurePainter napisał/a:
starr napisał/a:

Witaj LeisurePainter po czterech stronach smile
Jak Widzisz, nie jest łatwo "puścić orzech" szczególnie tym, co byli na tyle silni, że nie skorzystali z pomocy terapeuty.

Mam tylko trzy pytania. Życie nie znosi pustki. Przyjdzie taki czas, że poznasz kogoś, kto wykaże na tyle silne zainteresowanie Tobą, że wzbudzi Twoje zainteresowanie.
1. Czy akceptacja nowo poznanej przez Ciebie osoby, przez Twojego byłego męża i jego partnerki, będzie miała wpływ na dalszy rozwój znajomości?
2. Czy akceptacja przez nowo poznaną przez Ciebie osobę Waszych dobrych relacji, dobrych relacji Twoich i jej dzieci, wspólnych kontaktów, będzie kryterium rozwoju głębszych relacji? A może...
3. Dopuszczasz możliwość ostudzenia tamtych relacji, na rzecz rozwoju znajomości z nowo poznaną osobą?
Pytania do Ciebie, odpowiedź możesz zachować dla siebie...

Już odpowiadam Panie Profesorze:
1. nie
2. nie
3.tak

Prawda jest taka, że jedynym kryterium w wyborze mojego potencjalnego partnera jestem ja i moje uczucia. Mój eks i jego partnerka nie mają wpływu na moje życie uczuciowe w żadnym stopniu.
Jeżeli zgłosiliby jakiekolwiek uwagi względem mojego partnera, które nie miały by oparcia w sprawach które nas wspólnie dotyczą (np. jego stosunku do dzieci) nie były by one dla mnie żadnym wyznacznikiem do podejmowania decyzji.
Co do relacji i ich ostudzenia, to zarysował się tu dziwny obraz ciągłego spędzania razem czasu, a tak naprawdę każde z nas ma swoje życie, nie wyobrażam sobie natomiast, że miałabym utrudniać im udział np. w urodzinach dzieci

"Panie Profesorze"? no nie... ja tylko hydraulikiem jestem i do tego nawet nie tym z reklamy... big_smile

Razem z Twoim terapeutą wykonaliście gigantyyyyczną robotę...

129 Ostatnio edytowany przez LeisurePainter (2016-11-24 23:46:59)

Odp: nowa miłość mojego męża
starr napisał/a:

"Panie Profesorze"? no nie... ja tylko hydraulikiem jestem i do tego nawet nie tym z reklamy... big_smile

w czasie budowania domu przechodziłam fascynację pakułami oraz kształtkami i możliwością wykorzystania ich do celów artystycznych co zaowocowało serią niepokojących pseudo-dzieł zagracających pół strychu big_smile

130

Odp: nowa miłość mojego męża
LeisurePainter napisał/a:

/.../

w czasie budowania domu przechodziłam fascynację pakułami oraz kształtkami i możliwością wykorzystania ich do celów artystycznych co zaowocowało serią niepokojących pseudo-dzieł zagracających pół strychu big_smile

Uwolnij wyobraźnię smile :

pl.pinterest.com/explore/sztuka-ze-złomu-895786478912/  (oczywiście: https:// na początku, ale nie mogę napisać w całości, bo zaraz cenzura mi wykasuje jako niedozwolony link)

Posty [ 66 do 130 z 306 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » nowa miłość mojego męża

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024