Może to co napisze zabrzmi mało skromnie i chaotycznie, ale chcę, żeby ten post był całkowicie szczery. Jestem typem zamkniętej w sobie, niedostępnej kobiety. Trafiam na nieodpowiednich facetów, więc ostatnio odpuściłam sobie pogoń za miłością. Od pewnego czasu jednak pracuję z facetem, który strasznie mnie pociąga. Kiedy się poznaliśmy, oboje byliśmy wolni. Wydawało mi się - i nie tylko mi, że on również się mną interesuje. Jednak poza flirtem w pracy, nie proponował nic więcej. Każde z nas rozchodziło się w swoją stronę, a ja coraz więcej o nim myślałam. Zdarzało się, że mnie przytulał, ja na to nie reagowałam, bo wiedziałam, że traktuje tak nie tylko mnie i chciałam bliższego zainteresowania. Kiedyś powiedział mi, że jestem słodka, że by mnie schrupał. Na firmowej imprezie przyszedł do mnie, rozmawialiśmy, ale szybko się zmył. Zapytałam dlaczego, powiedział, że musi rano wstać i żebym dobrze się bawiła.
W pewnym momencie naszej relacji coś jakby pękło - zrobił się taki obojętny, chłodny, zaczął mi wręcz docinać. Jestem dorosłą kobietą, raczej silną i niezależną, ale przy nim starałam się pokazać swoją kobiecą słabość. Poza tym zawrócił mi w głowie i zachowywałam się przy nim nieraz jak idiotka, która wszystko psuje i opowiada głupoty, nie panowałam nad tym.
Dodam, że w pracy podobam się bardzo wielu facetom, mam tego świadomość, ale traktuje ich jak kolegów. A przy nim strasznie się peszę i głupieje. On jest bardzo poukładany i kilka razy skrytykował moją miłość do papierosów czy alkoholu.
Kiedyś, gdy już zaczęło się sypać, zapytałam czy po pracy zostajemy na piwko po ciężkim dniu. Powiedział, że jest zmęczony, ale na pewno X ze mną pójdzie z chęcią (X mnie bardzo podrywa i ogólnie darzymy się sympatią).
Kilka dni temu, kiedy po raz kolejny pocisnął mi po ambicji i udowodnił, że jestem głupia, zapytałam, dlaczego chce koniecznie zrobić ze mnie idiotkę. Opowiedział, że wie w którym momencie mnie podejść.
Nie wiem czego od Was oczekuję, chyba po prostu obiektywnej opinii na temat całej tej sytuacji, która streściłam w totalną pigułkę. O czym może świadczyć takie zachowanie. Bo już nie wiem, czy on w coś gra, czy rzeczywiście traktuje mnie jak głupszą od siebie, czy może stracił mną zainteresowanie bo stwierdził, że jestem nieciekawa, albo że po prostu jestem zimną suką, bo trochę się tak zachowywałam. Raz pocałował mnie na pożegnanie w policzek i stwierdził, że zareagowałam, jakbym chciała odtrącić włosy.
Czy mógł się po moim głupim zachowaniu domyślić, że się w nim podkochuje, czy raczej jako facet nie wpadł na to?
Bo problem jest w tym, że widzę, iż nie patrzy na mnie już tak jak na początku, mogę stwierdzić, że teraz zachowuje się, jakbym była powietrzem, a kiedyś było inaczej. I nie wiem czy to ja zrobiłam błąd, czy zrobiłam dobrze trzymając go na dystans i czy powinnam jeszcze coś działać, czy po prostu dać sobie spokój i wymazać go ze swojego życia.