Sama sobie nie poradzisz - krzywdzące stwierdzenie? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Sama sobie nie poradzisz - krzywdzące stwierdzenie?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 12 ]

1 Ostatnio edytowany przez ewelinaL (2016-10-27 22:56:46)

Temat: Sama sobie nie poradzisz - krzywdzące stwierdzenie?

Moja znajoma rozstała się z mężem kilka lat temu. Wspomina, że w czasie, gdy ona podejmowała trudną decyzję inni spekulowali: "nie poradzisz sobie sama". Poradziła. Zamieszkała z synem u matki. Znowu głosy ze strony rodziny i znajomych: "gdyby nie mamina renta, nie dałabyś rady".
Nieszczęśliwie jej matka rozchorowała się i w krótkim czasie wspólnego zamieszkiwania zmarła.
Syn dorósł i się wyprowadził. Znajoma od ładnych kilku lat żyje sama i świetnie sobie radzi.
Kobieta nie opowiada o przyczynie rozwodu, nie wypomina zdrad byłego i niewłaściwego traktowania z jego strony. Przeciwnie, uważa, że do pewnego czasu był dobrym mężem, a ojcem wciąż jest. Doskonale za to pamięta opinie, że sama sobie nie poradzi, że żeruje na matczynej rencie.
Z najtrudniejszego okresu w życiu, zapamiętała słowa: "nie poradzisz sobie".

Jak myślicie, skąd się biorą krzywdzące teorie, że kobieta nie poradzi sobie finansowo i organizacyjnie bez wsparcia mężczyzny?

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Sama sobie nie poradzisz - krzywdzące stwierdzenie?
ewelinaL napisał/a:

Jak myślicie, skąd się biorą krzywdzące teorie, że kobieta nie poradzi sobie finansowo i organizacyjnie bez wsparcia mężczyzny?

Z naleciałości PRL-u wink, kiedy to najczęściej panował tradycyjny model rodziny - kobieta pilnująca domowego ogniska i mężczyzna na to ognisko zarabiający. Oczywiście nie było to powszechnie obowiązujące, ale patrząc na moje ówczesne koleżanki, kolegów i sąsiadów - naprawdę mało która kobieta pracowała, a jeśli pracowała to miała na tyle płatną pracę, by samodzielnie się utrzymać. Być może jednak tak było w moim rodzinnym mieście, bo nie ukrywam, że jest ono, a na pewno było, bardzo specyficzne.

3

Odp: Sama sobie nie poradzisz - krzywdzące stwierdzenie?

Szczerze to nie zdarzyło mi się usłyszeć takiego stwierdzenia w stosunku do żadnej ze znanych mi kobiet, które postanowiły odejść od męża. Nigdy.

Zawsze,  wprost przeciwnie, dostawały dużo wsparcia i to raczej one same się obawiały, że sobie nie poradzą niż bylaby to opinia innych.

4

Odp: Sama sobie nie poradzisz - krzywdzące stwierdzenie?

Widzisz Iceni? W moim otoczeniu nawet nie było rozwodów. Promotorka, gdy oznajmiła, że rozstaje się ze ślubnym, usłyszała: "nareszcie". Pewnie wszystko zależy od środowiska.
Faktem jest, że znajoma, o której wspomniałam, przeszła wiele ze strony męża, gdy ten wdał się w romans. Była przemoc, było nękanie i wiele do zapamiętania byłemu. Ale NIE, ona zapamiętała reakcję otoczenia. "Wsparcie" ze strony najbliższych. Zapamiętała, że nikt w nią nie wierzy.

5

Odp: Sama sobie nie poradzisz - krzywdzące stwierdzenie?

Moze to kwestia ... nie wiem jak to okreslic - wyolbrzymiania niektorych zdarzen ze wzgledu na przezycia.

Ona moze to tak pamietac choc wcale to nie musi byc... prawda smile

To moze tkwic w jej pamieci ale jakby odbite w krzywym zwierciadle. Zwykle pytanie "Jak sobie dasz radę?" Moze byc odebrane jako brak wiary.

Trudno mi oceniać tę sytuację i naprawdę nie wiem czy jeat sens rozciagac jeden przyklad na wszysrkie kobiety.

Ja sama pochodze z patologicznej rodziny i nie raz slyszalam jak inni mowili mojej matce zeby zostawila mojego ojca (30 lat temu!) ze zawsze znajdzie sie ktos, kto jej pomoze. Nigdy, przenigdy nie usłyszalam ze powinna z nim zostac bo sobie nie poradzi.

6 Ostatnio edytowany przez luc (2016-10-28 00:28:09)

Odp: Sama sobie nie poradzisz - krzywdzące stwierdzenie?
Olinka napisał/a:

Z naleciałości PRL-u wink, kiedy to najczęściej panował tradycyjny model rodziny - kobieta pilnująca domowego ogniska i mężczyzna na to ognisko zarabiający. Oczywiście nie było to powszechnie obowiązujące, ale patrząc na moje ówczesne koleżanki, kolegów i sąsiadów - naprawdę mało która kobieta pracowała.

Chyba to jednak specyfika Śląska, bo w moim otoczeniu nie pamiętam niepracującej kobiety.

Nie wiem skąd mogą się brać takie stwierdzenia jak w tytule.
Przyznam się, że się z czymś takim nie spotkałam. Przeciwnie, rozwodzące się kobiety (czy w inny sposób zostające same), radziły sobie znakomicie (pomijając kwestię psychiki) i takich tekstów nie słyszałam.

7 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-10-28 10:10:55)

Odp: Sama sobie nie poradzisz - krzywdzące stwierdzenie?

dlaczego krzywdzace? W przypadku wielu samotnych kobiet z dzieckiem to radzenie sobie wyglada tak, ze ledwo wiaza koniec z koncem. Nie kazda zarabia tyle, zeby wydolic finansowo na to, na co dotychczas skladaly sie dwie osoby a jedna nawet wiecej  Duzo kobiet zarabia niestety mniej od mezczyzn.
Sprawy organizacyjne zwiazane z opieka nad dzieckiem tez wszystkie na glowie matki. I czesto bez wsparcia rodziny nie da sie tego ogarnac. Przyklad z mojego bliskiego otoczenia. Kobieta 32 lata z kilkuletnim dzieckiem. Zarabia 1700 zl plus nieduza renta dla dziecka. Gdyby nie pomoc matki, w ogole nie dalaby sobie rady. Matkat od poczatku pomaga jej w opiece nad dzieckiem - zaprowadza go i przyprowadza do szkoly (wczesniej do przedszkola). Maly czesto nocuje u niej, gdy jego matka ma nocke  (pracuje w systemie 12 godzinnym).  Latem zabiera malego na wakacje, za ktore placi. Gdyby nie babcia, dzieciak nigdy nie pojechalby nad morze, bo matki po prostu nie stac.
W zyciu sama nie ogarnelaby tego wszystkiego. Na zycie prywatne juz w ogole nie ma czasu. Tylko praca dom, i tak dzien za dniem. Jest psychicznie zmeczona i mowi, ze ma dosc takiego zycia.
Gdy byl maz, finansowo wiodlo im sie bardzo dobrze, ale ona nie jest w stanie tyle zarobic.

8

Odp: Sama sobie nie poradzisz - krzywdzące stwierdzenie?
adiaphora napisał/a:

dlaczego krzywdzace? W przypadku wielu samotnych kobiet z dzieckiem to radzenie sobie wyglada tak, ze ledwo wiaza koniec z koncem. Nie kazda zarabia tyle, zeby wydolic finansowo na to, na co dotychczas skladaly sie dwie osoby a jedna nawet wiecej  Duzo kobiet zarabia niestety mniej od mezczyzn.
Sprawy organizacyjne zwiazane z opieka nad dzieckiem tez wszystkie na glowie matki. I czesto bez wsparcia rodziny nie da sie tego ogarnac. Przyklad z mojego bliskiego otoczenia. Kobieta 32 lata z kilkuletnim dzieckiem. Zarabia 1700 zl plus nieduza renta dla dziecka. Gdyby nie pomoc matki, w ogole nie dalaby sobie rady. Matkat od poczatku pomaga jej w opiece nad dzieckiem - zaprowadza go i przyprowadza do szkoly (wczesniej do przedszkola). Maly czesto nocuje u niej, gdy jego matka ma nocke  (pracuje w systemie 12 godzinnym).  Latem zabiera malego na wakacje, za ktore placi. Gdyby nie babcia, dzieciak nigdy nie pojechalby nad morze, bo matki po prostu nie stac.
W zyciu sama nie ogarnelaby tego wszystkiego. Na zycie prywatne juz w ogole nie ma czasu. Tylko praca dom, i tak dzien za dniem. Jest psychicznie zmeczona i mowi, ze ma dosc takiego zycia.
Gdy byl maz, finansowo wiodlo im sie bardzo dobrze, ale ona nie jest w stanie tyle zarobic.

O, a jednak są takie osoby, które widzą, że szklanka jest w polowie pusta.

Adiaphora - nawet jezeli taka kobieta potrzebuje pomocy, to jednak sobie jakoś radzi. Brak pieniędzy od czasu do czasu czy potrzeba pomocy przy dziecku jzdarza sie nawet w zwiazkach smile

Ale czy dlatego taka kobieta nie powinna odchodzic od męża pijaka czy zdradzacza? Powiesz takiej kobiecie prosto w oczy - zostan z nim mimo wszystko, bo sama sobie nie poradzisz!

9 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-10-28 13:11:49)

Odp: Sama sobie nie poradzisz - krzywdzące stwierdzenie?

Iceni, kochana, a gdzie Ty sie tu dopatrzylas, ze ja jestem przeciw odchodzeniu od dupka czy innego pijaka?
Napisalam tylko ( odnoszac sie do pytania, skad sie biora te krzywdzace teorie - z zycia) ze kobiecie z dzieckiem czesto jest trudno samej dac sobie rade. Kobieta z mojego przykladu akurat nie musiala odchodzic od meza, bo raz, ze byl w porzadku, dwa, on odszedl. Na wiecznosc. Jest wdowa. I jest jej po prostu ciezko samej. I bez znaczenia tu fakt z jakiego powodu jest sama. Chodzi o to, ze nie daje rady w pojedynke. Zawsze latwiej utrzymywac dom i rodzine we dwoje, to chyba oczywiste.
Ja pewnie tez jakos bym dala rade, gdybym zostala sama z dwojka dzieci, ale co to byloby za zycie to wole sobie nie wyobrazac. Byloby mi cholernie ciezko, tragicznie nawet.  I nie jest to krzywdzaca opinia dla mnie. Taka jest po prostu prawda.

10 Ostatnio edytowany przez Iceni (2016-10-28 14:35:34)

Odp: Sama sobie nie poradzisz - krzywdzące stwierdzenie?

Ale wlasnie twoja opinia wydała mi się  krzywdząca i właśnie  taki ma dla mnie wydźwięk .

Wierz mi, że można  być  szczęśliwą nawet kiedy brakuje pieniędzy na następne  śniadanie . Przedstawiasz tę sprawę  tak, jakby sam fakt życia  w biedzie byl jakąś  tragedią .

Ale oprócz  radzenia sobie finansowego ważniejsze  jest radzenie sobie w sferze  psychicznej, a takie gadanie jak twoje (sorry) tę siłę psychiczna podkopuje.

I tak, takie slowa jak te twoje powyzej  kilka lat temu, kiedy chcialam i musialam odejść  od ex (a zrobilam to mając jedynie dwie miesieczne pensje w kieszeni) bardzo by mi wtedy zaszkodzily. (W sensie  psychicznym).

Z twojego punktu widzenia ja sobie nie radzilam PONIEWAŻ bywalo, ze nie mialam pieniedzy na rachunki, z mojego punktu widzenia ja sobie poradzilam POMIMO ŻE czasami nie mialam pieniedzy na rachunki.

11

Odp: Sama sobie nie poradzisz - krzywdzące stwierdzenie?

ale ja nie mówię innym, że nie dadzą rady, przeciwnie, kłamię jak z nut, że im się uda, choćby sytuacja beznadziejna się wydawała wink Staram się mieć na uwadze, żeby nigdy nie pozbawiać nikogo nadziei, bo może to wszystko, co mu zostało. Co jednak nie zmienia faktu, że dla wielu to radzenie sobie to jest niczym droga przez mękę i naprawdę nie ma w tym żadnego szczęścia. Raczej odpowiedzialność i obowiązek, codzienna szarpanina. Stąd te pesymistyczne opinie. Bo ludzie wiedzą, jaka jest rzeczywistość. Pół biedy, gdy masz jakiś dach nad głową, a jak nie masz? Nie starczy Ci pensji na wynajem o reszcie nie wspominając. 
Zapytaj tej wdowy, czy jest szczęśliwa, że jest samotna matką. Nie jest. Ma dość takiego życia i rzyga nim. Nie radzi sobie, bo to nie jest dla niej życie tylko wegetacja. I nie uważa, żeby to stwierdzenie było krzywdzące, skoro taka jest rzeczywistość. To są jej słowa.   
Dla mnie też nie jest szczęściem utrzymywanie się na powierzchni, żeby nie utonąć. To jest walka o przetrwanie. I wiele samotnych matek tak egzystuje. Jeśli ktoś potrafi być szczęśliwy w takich warunkach, ok, tym lepiej dla niego. Naprawdę szacun. Ja w takich okolicznościach nie umiałabym.

12

Odp: Sama sobie nie poradzisz - krzywdzące stwierdzenie?

Iceni, adiaphora, podobają mi się Wasze różne bieguny w omawianej sprawie. Dzięki nim mamy spojrzenie z obu stron, czyli osoby, która podjęła życiowe wyzwanie i sobie z nim poradziła, oraz osoby, która patrzy z boku i ma obawy, czy ktoś sobie poradzi. Mało tego! Adiaphora prezentuje wdowi przykład, podpowiada, że czasem nie ma się wyboru.
Przyznam się, że temat mnie bardzo nurtuje. Wspomniana koleżanka zawsze była zamknięta w sobie i w zasadzie nikt nie wiedział, co czuje, co myśli, jak jej się życie układa. Obecnie pracuje pod mniejszą presją i w personalnie mniejszej grupie (przeniesienie), w której jej umiejętności zawodowe zaczęły być doceniane. Ponadto w jej życiu osobistym pojawiła się szansa na kolejny związek. (Na chwilę obecną jest w sprawach sercowych ostrożna.) Zaczęła mówić o przeszłości. Konfrontować plotki i opinie z jej własną rzeczywistością.
Gdy opowiada, czasami łapię się na myśli: "Bogowie! Jak musiało być ci trudno, kiedy przykładny mąż upokarzał cię zdradą, a otoczenie podcinało skrzydła szacunku do samej siebie.".
Wspomnę jeszcze, że środowisko, które wpajało znajomej, że sobie nie poradzi bez maminej renty, wyrażało krzywdzące osądy. Nie tylko radziła sobie, ale też sporo dokładała do chorej matki.
I teraz to, o czym wspomina  Adiaphora.
Ludzie, patrząc na związek z zewnątrz widzą braki i mankamenty ogólne. Ale, nie widzą tego, co kobieta zyskuje odchodząc. Tu oprę się na słowach Iceni, która zna problem od podszewki i poświęciła coś za coś.
Czyli tak.
Stojąc przy facecie kobieta ma lepsze zaplecze finansowe i organizację spraw technicznych, na których się nie zna. Taki stan rzeczy widzi otoczenie.
Jeżeli odchodzi od mężczyzny, to traci bytowe zabezpieczenie, przynajmniej częściowo i musi prosić sąsiada o pomoc.
Krótko pisząc dostaje po tyłku trzy razy.
Trzy bo:
- świadomie rezygnuje z pewnego poziomu życia;
- otoczenie ją dołuje, że nie poradzi sobie bez męskiej ręki;
- musi radzić sobie sama i w imię "świętego spokoju" w zamian za komfort życia, biednie, bo biednie, ale sobie radzi.
I tu moje rozterki.
Czy otoczenie w swoich obiektywnych spostrzeżeniach dostrzega dobro kobiety?
Kolejne pytanie, które się nasuwa.:
Czy kobiety tak bardzo dbają o poziom życia, że należy ich decyzje o rozstaniach opierać o byt materialny? Kolonie dzieci? Zabezpieczenie mieszkaniowe? Chleb na stole i krakowską w lodówce?
A może babki wcale nie potrzebują dostatniego życia?

Posty [ 12 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » STYL ŻYCIA I SPOŁECZEŃSTWO KOBIECYM OKIEM » Sama sobie nie poradzisz - krzywdzące stwierdzenie?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024