Chciałabym Wam zaproponować zupełnie inny temat, niż dotychczas - rekreacji.
Domyślam się, że nie uszedł Waszej uwadze (wszak nasze forum gości inteligentnych internautów;), wszechobecny w dzisiejszych czasach trend rekreacji i sportu.
W dobie komunikacji elektronicznej, która ułatwiając życie sadza nam tyłki przed monitorami i (nie oszukujmy się) powinna skracać nasz czas pracy, trend bardzo słuszny.
Powstają nowe obiekty do czynnego ruchu. Moda szerzy się poprzez aplikacje multimedialne. W towarzystwie fajnie brzmi (przykładowo) przechwałka: „robię 100 km. tygodniowo rowerem”.
Odwiedzamy parki wodne, siłownie, jeździmy rowerami, wkładamy rolki, spacerujemy z psami, kijki stają się motywacją do ruchu, tańczymy, biegamy na potęgę. Ogólnie zauważyłam modę na rekreację.
Jak myślicie, czy ta moda wynika z chęci zaprezentowania się, czy z naturalnej potrzeby ruchu?
Raczej nie obchodzi mnie z czego to wynika-mnie obchodzi bardziej co dobrego może przynieść.
A ponieważ społeczeństwo coraz bardziej nieruchawe się robi-to jak najbardziej jestem za-niezależnie od tego czy ktoś to będzie za szpan uważał czy za prawdziwą potrzebę.
Nie mam żadnych aplikacji ale wiem,że moja 11 latka korzysta z takowej,która mierzy ilość kroków czy kilometrów przez nią pokonanych i ilość spalonych kalorii.
Ja parki wodne uwielbiam-i jeśli mam możliwość skorzystania z takowego to z przyjemnością się wybiorę.Nie każdą aktywnośc fizyczną lubię-biegania na przykład czy chodzenia z kijkami nie lubię i wydaje mi się bezcelowe.Spaceruję za to z psem,jeżdże na rolkach i rowerze.
Wydaje mi się,że jest tyle form aktywności,że każdy znajdzie cos ulubionego.
Nie warto zastanawiać się co jest bardziej modne-NW czy jogging.Wart robić to co się lubi:)
Gojka, a mnie zastanawia skąd moda na rekreację. Przede wszystkim dlatego, że (tak jak wspomniałam) technologia ułatwia nam życie, ale też sprzyja nieruszaniu się, i zastanawiam się, czy ruch jest naturalną, wbudowaną genetycznie potrzebą, do której człowiek podświadomie dąży.
Jeżeli idzie o basen, rolki, rower, to u mnie jest podobnie jak u Ciebie. Ale, to rodzaj rekreacji, który ogranicza pogoda, czas i miejsce, dlatego co raz częściej myślę o bieganiu.
Moim zdaniem dziś to już nie jest kwestia mody, a zwiększona świadomość, choć to właśnie dzięki początkom mody do każdego z nas stopniowo docierało, że można, że warto, że tak jest zdecydowanie lepiej. Kiedy zaczyna się o tym mówić dużo i często, a człowiek widzi dookoła coraz więcej przykładów osób czynnie uprawiających sport, to jakby siłą rzeczy ten obraz zaczyna się utrwalać i ostatecznie podejmujemy decyzję, aby samemu również spróbować. Cała reszta "dodatków" (gadżety, ogromny wybór sprzętu i odzieży) oraz licznie powstające obiekty, siłownie i kluby fitness, są już tylko naturalną odpowiedzią na zapotrzebowanie.
Ja sama dziś nie wyobrażam sobie dnia bez dawki ruchu. To nie musi być dużo, choćby 20 minut czy pół godziny, ale one sprawiają, że czuję się i funkcjonuję znacznie lepiej.
W moim przypadku wynika to z czysto praktycznych pobudek: jeśli codziennie się ruszam, to zdecydowanie lepiej się czuję. Jestem mniej ospała, nie muszę "reanimować się" kawą, mam dużo energii itp. A z drugiej strony, jeśli przez 8 h siedzę na tyłku, to odczuwam taką naturalną potrzebę, by rozprostować kości i jakoś wyżyć się fizycznie. Co do mody, to dla mnie jest ona fajna, ponieważ miewam czasem leniwe dni, podczas których niby wiem, że lepiej bym się czuła, gdybym poćwiczyła, ale zwyczajnie mi się nie chce. Wtedy pomaga mi, gdy znajomi mówią, że idą na siłownię, basen, czy idą pobiegać, bo jakoś zarażam się tą ochotą.
Kiedy zaczyna się o tym mówić dużo i często, a człowiek widzi dookoła coraz więcej przykładów osób czynnie uprawiających sport, to jakby siłą rzeczy ten obraz zaczyna się utrwalać i ostatecznie podejmujemy decyzję, aby samemu również spróbować. Cała reszta "dodatków" (gadżety, ogromny wybór sprzętu i odzieży) oraz licznie powstające obiekty, siłownie i kluby fitness, są już tylko naturalną odpowiedzią na zapotrzebowanie.
Właśnie. Pozytywne zarażanie.
Pamiętam z młodości, gdy zaczynałam biegać, że w poradniku dla rozpoczynających przygodę ze sportem autorka pisała, żeby się ubierać w codzienną odzież i udawać, że się gdzieś spieszy. Miało to uchronić trenującego przed kpinami. Już wówczas wydawała mi się ta rada absurdalna i ubierałam dres.
W moim przypadku wynika to z czysto praktycznych pobudek: jeśli codziennie się ruszam, to zdecydowanie lepiej się czuję. Jestem mniej ospała, nie muszę "reanimować się" kawą, mam dużo energii itp. A z drugiej strony, jeśli przez 8 h siedzę na tyłku, to odczuwam taką naturalną potrzebę, by rozprostować kości i jakoś wyżyć się fizycznie
Czyli naturalna potrzeba. Miło czytać, że jestem normalna, bo 8 godz. na tyłku mnie zabija.
Co do mody, to dla mnie jest ona fajna, ponieważ miewam czasem leniwe dni, podczas których niby wiem, że lepiej bym się czuła, gdybym poćwiczyła, ale zwyczajnie mi się nie chce. Wtedy pomaga mi, gdy znajomi mówią, że idą na siłownię, basen, czy idą pobiegać, bo jakoś zarażam się tą ochotą.
Sporo osób używa aplikacji, które pokazują ich aktywność na FB. Gdy mam lenia i zobaczę, że znajomy właśnie przejechał kawał trasy rowerem, mobilizuję się. Czasem najtrudniej zacząć. Człowiek nawet nie wie, jak bardzo mu się chciało poruszać, dopóki nie zacznie.
Czasem najtrudniej zacząć. Człowiek nawet nie wie, jak bardzo mu się chciało poruszać, dopóki nie zacznie.
Prawda? Czasem zabieram się przez godzinę, zaczynając już cierpię, a potem mija pięć minut, dziesięć, pół godziny i czuję, że dopiero się rozkręcam .
8 2016-11-08 23:14:25 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-11-08 23:15:18)
w moim przypadku, ta "moda" wynika z tej prozaicznej przyczyny, że dupa mi urosła więc wzięłam się ostro za rekreację i szeroko pojęty zdrowy styl życia.
I chyba nie mogłam zrobić dla siebie nic lepszego. Kondycję mam taką, że młodzież wysiada i w ogóle czuję się lekko, zgrabnie i przyjemnie
Ale bardzo cieszy mnie ogólny trend bycia fit. To jest pozytywne i fajne a przede wszystkim zdrowe, więc tak, jak gojka, uważam, że nieważne z czego to wynika, liczą się korzyści.
Moda, nie moda, ale ja po prostu lepiej sie czuje jak cwicze. Cale dnie spedzam siedzac na tylku przed ekranem wiec fajnie jest potrenowac, a nawet z psem wyjsc na dlugi spacer. Dopiero sie przenioslam do nowego miasta i jeszcze nie zapisalam sie na silownie, ale kupilam juz sobie hantelki i zasuwam piec razy na tydzien z owymi ciezarkami i z nowa plyta Chodakowskiej "Bikini" (wiem, wiem, zarzekalam sie, ze mi przy niej kolana siadaja, ale lepiej zamortyzowane buty zniwelowaly problem). Chciec to mi sie nie zawsze chce, ale wystarczy dziesiec minut ruchu i sie wciagam Troche szkoda, ze u mnie basenu nie ma, bo strasznie lubie plywac, ale poczekam do lata to morze mam tylko kilka kilometrow od siebie
Przepraszam bardzo, ale nie ma czegos takiego jak "moda na rekreacje".
Ludzie sport uprawiali ZAWSZE. Nigdy nie wszyscy. Moda to cos chwilowego, a sport, czynny odpoczynek i relaks na łonie przyrody znali juz starozytni. I ci przed nimi pewnie tez.
Zmienily sie ciut metody, Zmienil sie styl zycia, ale pewne rzeczy sie nie zmieniaja, wiec to nie jest "moda".
Temat przypomnial mi, ze sa wiecej sie ruszam, tyle co chodze, ale nie zawsze duzo i na razie nic wiecej. Musze to zmienic. Co do pytania, to mysle ze powody sa rozne, jedni dlatego, ze chca dbac o zdrowie, inni to lubia inni to i to, inni jeszcze sa zafascynowani Chodakowska lub inna znana trenerka i daje im ona motywacje. Mysle, ze wlasnie od niej wiele sie zmienilo, bo sama az jestem zaskoczona ile ma wiernych fanek, ktore czesto wstawiaja zdjecia po treningu lub same pisza, ze czuja sie nawet nie fair wobec niej jak nie pocwicza ;-) Takze jest ich silna motywacje, a mnie tez chyba zaczyna przekonywac, bo ma i czas dla fanek i odpisuje na posty. Wiadomo im wiecej klientek tym dla niej lepiej, ale sadze, ze pewnie i tak jest mila osoba.
12 2016-11-09 21:59:43 Ostatnio edytowany przez ewelinaL (2016-11-09 22:03:55)
Przepraszam bardzo, ale nie ma czegos takiego jak "moda na rekreacje".
Ludzie sport uprawiali ZAWSZE. Nigdy nie wszyscy. Moda to cos chwilowego, a sport, czynny odpoczynek i relaks na łonie przyrody znali juz starozytni. I ci przed nimi pewnie tez.
Zmienily sie ciut metody, Zmienil sie styl zycia, ale pewne rzeczy sie nie zmieniaja, wiec to nie jest "moda".
Sport! Czy rekreację?
Uważam, i zdania pewnie nie zmienię, że obecnie mamy modowy bum na uprawianie czynnej rekreacji. Rusza się niemal każdy.
Moja mama, która w młodości nigdy nie wyszłaby pobiegać, bo uznano by, że ma za mało roboty w domu i z nudów szuka sobie rozrywki, obecnie chodzi na spacery. Moja teściowa, która nigdy bez wyraźnej potrzeby nie dosiadła roweru, a w młodości potrzeb przemieszczania się miała dużo, obecnie chodzi z kijkami i jeździ rowerem bez celu.
Pokolenie naszych rodziców było zbyt zmęczone, albo zaszczute stereotypami, żeby uprawiać rekreację dla relaksu.
Nie przeszkodziło im to w popychaniu dzieci do ruchu. Popularne było kolarstwo, narty (szczególnie biegowe), hokej, gra w gumę, pięć podań - łagodny odpowiednik rugby, dwa ognie - coś na wzór zbijaka, warszawiak.
Pamiętam, że wypychano moje pokolenie do czynnego ruchu w każdej formie, ale rodzice w żadnej nie uczestniczyli, bo byliby postrzegani jako osoby, które mają za dużo czasu i się nudzą. Nieładnie wyglądało się przed kolektywem w dresie.
Napiszę tak, świadomość może była, ale warunki i mentalność nie sprzyjały rekreacji.
Obecnie jest moda na ruch. Popiera ją przemysł i programistka. Jak pisze Olinka:
(...)(gadżety, ogromny wybór sprzętu i odzieży) oraz licznie powstające obiekty, siłownie i kluby fitness, są już tylko naturalną odpowiedzią na zapotrzebowanie.
Gdyby nie było mody i zapotrzebowania, to nie byłoby rynku.