To chyba tak wątek, żeby się wyżalić, a może macie jakieś doświadczenia. Po prostu czuję się niespokojna, bo mój facet zawsze "ucieka", gdy jest problem, gdy ma dużo stresu.. Teraz też uciekł i bardzo się pokłóciliśmy, bo mnie ta ucieczka już naprawdę mocno zdenerwowała. Skończyło się na tym, że mam się odczepić na zawsze. Nie wiem, może gdy stres opadnie znowu nawiążemy kontakt, może nie. Mam wrażenie, że wykorzystuje takie sytuacje, aby wyżyć się na mnie. Początkowo w ogóle się nie odzywa, z czasem nauczyłam się nie naciskać, nie nagabywać, ale pękam niekiedy. Wtedy on się złości, wykorzystuje sytuacje by uwolnić całą swoją furię.
Wiem, że pewnie znajdą się osoby, które powiedzą, że nie pasujemy do siebie, abym dała sobie z nim spokój. Jednak ja wiem, jaki jest. To trudny charakter, ale ja to toleruję, bo poza tym się kochamy. Może ktoś z Was ma doświadczenie z takimi osobami? Może ktoś z was taki jest i mógłby mi dać jakieś dobre rady? Obecnie jestem nieco zła na siebie, że niepotrzebnie go nagabywałam (ale to w trosce, aby wyrwał się chociaż na moment), ale wiem, że nie jestem winna. Nie wiem nawet co mam zrobić- poczekać aż minie okres natężonego stresu i nawiązać kontakt? Jest bardzo uparty i rzadko sam pierwszy wyciąga rękę. Potrafi powiedzieć w złości wiele głupot, które mają mnie tylko zranić, ale wszystko biorę do siebie..
Ponieważ mam inny charakter, to trudno mi zrozumieć jego mechanizm działa. To że ucieka i nie chce kontaktu z bliskimi... Że się aż denerwuje jak ma z nimi kontakt..